• Nie Znaleziono Wyników

Troska o rodzinę i małżeństwo

Troska o rodzinę i małżeństwo w ujęciu papieża Benedykta XVI

2. Troska o rodzinę i małżeństwo

Współczesna kultura, nacechowana silnym subiektywizmem oraz relatywizmem etycznym i religijnym, stawia osobę i ro-dzinę w obliczu naglących wyzwań. Przede wszystkim w ob-liczu pytania o samą zdolność istoty ludzkiej do wiązania się, czy związek trwający całe życie jest naprawdę możliwy i zgod-ny z naturą człowieka czy raczej przeciwnie, nie jest sprzeczzgod-ny z jego wolnością i z jego samorealizacją. W powszechnej men-talności panuje bowiem przekonanie, że osoba staje się sobą, gdy pozostaje niezależna i wchodzi w kontakt z drugim czło-wiekiem tylko na zasadzie więzi, które można zerwać w każdej chwili17.

Na decyzję o związaniu się z kimś na całe życie wywiera wpływ podstawowa kwestia osadzenia jej w planie czysto ludz-kim czy też otwarcia się na światło wiary w Pana. Jedynie bo-wiem otwierając się na Bożą prawdę, można zrozumieć i zre-alizować w konkretnym życiu, także małżeńskim i rodzinnym, prawdę o człowieku jako Bożym dziecku, odrodzonym przez chrzest18. „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5) – tak nauczał Jezus swoich uczniów, przypominając im o tym, że istota ludzka zasadniczo nie jest zdolna sama wypełnić tego, co jest konieczne do osiągnięcia prawdziwego dobra. Odrzucenie Bożej propozycji w istocie prowadzi do poważnego naruszenia równowagi we wszystkich relacjach ludzkich, w tym w relacji małżeńskiej, i sprawia, że nietrudno o błędne pojmowanie wol-ności i samorealizacji, co w połączeniu z ucieczką przed pokor-nym znoszeniem cierpienia skazuje człowieka na zamknięcie się we własnym egoizmie i egocentryzmie19.

Przyjęcie wiary czyni człowieka zdolnym do daru z siebie, poprzez który jedynie „otwierając się na drugiego, na innych, na

17 Por. BeneDykt Xvi, Przemówienie do Kurii Rzymskiej, „L’Osservatore Ro-mano” (wyd. polskie), 2013, nr 2, s. 29.

18 Zob. M. BorDa, Sakramenty chrztu świętego w gimnazjalnych podręcz-nikach katechetycznych diecezji sosnowieckiej, [w] Rozbudzić pamięć chrztu. Chrzest w historii, teologii i katechezie, red. r. ceGlarek, M. BorDa, Częstochowa 2016, s. 297-298.

19 Por. BeneDykt Xvi, Przemówienie do Międzynarodowej Komisji Teologicz-nej, „L’Osservatore Romano” (wyd. polskie), 2013, nr 2, s. 27.

Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię Troska o rodzinę i małżeństwo...

dzieci, na rodzinę (...), pozwalając się kształtować w cierpieniu, odkrywa on pełnię bycia osobą ludzką”20.

Małżeństwo i rodzina nie są przypadkową strukturą socjolo-giczną, wytworem szczególnych uwarunkowań historycznych i ekonomicznych. Przeciwnie, właściwa relacja między mężczy-zną i kobietą zakorzeniona jest w najgłębszej istocie człowieka, i tylko przyjmując taki punkt wyjścia, można je zrozumieć. Nie można go zatem odrywać od odwiecznego i zawsze aktualne-go pytania, jakie człowiek zadaje, zastanawiając się nad samym sobą: kim jestem, kim jest człowiek? Tego pytania z kolei nie można oderwać od pytania o Boga: czy Bóg istnieje, kim jest Bóg, jakie jest Jego prawdziwe oblicze? Odpowiedź Biblii na te dwa pytania jest spójna i linearna: człowiek jest stworzony na obraz Boży (por. Rdz 1, 27), a Bóg jest miłością (por. 1 J 4, 16). Dlatego powołanie do miłości jest tym, co czyni człowieka prawdziwym obrazem Boga: człowiek upodabnia się do Boga w takiej mierze, w jakiej staje się istotą, która kocha21.

Z tego fundamentalnego związku między Bogiem i człowie-kiem wynika inny związek – nierozerwalna więź ducha i cia-ła: człowiek jest mianowicie duszą, która wyraża się w ciele, i ciałem ożywianym przez nieśmiertelnego ducha. A więc tak-że ciało mężczyzny i kobiety ma – by tak rzec – charakter teo-logiczny, nie jest tylko i wyłącznie ciałem, a to, co jest w czło-wieku biologiczne, nie jest tylko biologiczne, ale jest wyrazem i dopełnieniem naszego człowieczeństwa. Podobnie też ludzka płciowość nie jest czymś pobocznym w stosunku do naszego istnienia osobowego, ale stanowi jego część. Tylko wówczas, gdy płciowość jest integralnie zespolona z osobą, potrafi nadać sens samej sobie22.

A zatem z tych dwóch powiązań – człowieka z Bogiem oraz ciała i ducha w człowieku – wypływa trzecie: związek między osobą i instytucją, zauważa papież Benedykt XVI. Człowiek jako całość ma także wymiar czasowy, a wypowiedziane przez niego „tak” wykracza poza teraźniejszość: w swoim pełnym

20 Tenże, Przemówienie do Kurii Rzymskiej, art. cyt., s. 29.

21 Tamże, s. 30-33.

22 Por. tenże, Rodzina chrześcijańska wspólnotą wychowania i wiary.

Do uczestników kongresu diecezji rzymskiej, art. cyt., s. 30-33.

znaczeniu owo „tak” znaczy „zawsze”, ustanawia przestrzeń wierności. Tylko w jej obrębie może wzrastać wiara, która daje przyszłość i pozwala dzieciom, będącym owocem miłości, wie-rzyć w człowieka i w jego przyszłość nawet w trudnych czasach.

Wolność wyrażona przez „tak” jawi się więc jako wolność zdol-na do wyborów ostatecznych: zdol-największym przejawem wolno-ści nie jest zatem poszukiwanie przyjemnowolno-ści, które nigdy nie prowadzi do prawdziwego wyboru. Na pozór wydaje się, że to nieustanne poszukiwanie jest urzeczywistnieniem wolności, ale to nieprawda: prawdziwym wyrazem wolności jest zdolność do złożenia nieodwołalnego daru, w którym wolność, darując samą siebie, odnajduje w pełni samą siebie23.

Warto zauważyć, że osobowe i wzajemne „tak” mężczyzny i kobiety otwiera perspektywę dla przyszłości, dla autentycz-nego człowieczeństwa każdego z nich, a zarazem ma na celu przyjęcie daru nowego życia. Dlatego to „tak” osobowe musi być zarazem „tak” oznaczającym publiczne przyjęcie odpowie-dzialności, przez które małżonkowie zobowiązują się do wier-ności, gwarantującej również trwałość wspólnoty. Nikt z nas bo-wiem nie należy wyłącznie do samego siebie: każdy musi zatem w głębi swojego wnętrza poczuwać się do odpowiedzialności publicznej. Małżeństwo jako instytucja nie jest zatem nieupraw-nioną ingerencją społeczeństwa lub władzy, narzuceniem z ze-wnątrz jakiejś formy temu, co stanowi najbardziej osobistą rze-czywistość życiową; jest natomiast potrzebą wpisaną w samą naturę małżeńskiego przymierza miłości i w głębię osobowości człowieka24.

Różne współczesne formy degradacji małżeństwa, takie jak wolne związki i „małżeństwa na próbę” czy nawet pseudomał-żeństwa między osobami tej samej płci są przejawami wolności anarchicznej, którą niesłusznie przedstawia się jako prawdziwe wyzwolenie człowieka. Taka pseudowolność opiera się na ba-nalizacji ciała, która nieuchronnie jest też banalizacją człowie-ka. Wychodzi ona z założenia, że człowiek ma prawo czynić ze sobą, co zechce: jego ciało staje się zatem czymś drugorzędnym, można nim manipulować według uznania człowieka i dowolnie

23 Por. tamże, s. 30.

24 Por. tamże, s. 30-33.

Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię Troska o rodzinę i małżeństwo...

go używać. Libertynizm, który stwarza pozór, że jest odkryciem ciała i jego wartości, to w rzeczywistości dualizm, który prowa-dzi do poniżenia ciała, umieszcza je bowiem – by tak rzec – poza obrębem autentycznej istoty i godności człowieka25.

Również przez wydawanie na świat potomstwa małżeństwo jest odzwierciedleniem Boskiego wzorca – miłości Boga do czło-wieka. W mężczyźnie i w kobiecie ojcostwo i macierzyństwo – tak jak ciało i jak miłość – nie są sprowadzalne wyłącznie do sfe-ry biologicznej: życie zostaje dane w pełni tylko wówczas, gdy wraz z narodzinami daje się dziecku także miłość i sens, które pozwalają powiedzieć „tak” temu życiu. Właśnie w tej perspek-tywie staje się całkowicie jasne, jak bardzo sprzeczne z ludzką miłością i z głębokim powołaniem mężczyzny i kobiety jest pro-gramowe zamykanie się ich związku na dar życia, a tym bar-dziej niszczenie rodzącego się życia lub manipulowanie nim26.

Żaden mężczyzna i żadna kobieta jednak sami i wyłącznie o własnych siłach nie mogą obdarzyć należycie swoich dzie-ci miłośdzie-cią i sensem żydzie-cia. Aby bowiem móc powiedzieć do kogoś: „twoje życie jest dobre, chociaż nie znam twojej przy-szłości”, potrzebne są autorytet i wiarygodność większe niż te, które człowiek może sam sobie zapewnić. Chrześcijanin wie, że taki autorytet został nadany owej szerszej rodzinie, którą Bóg stworzył w dziejach ludzkości za sprawą swego Syna Je-zusa Chrystusa i daru Ducha Świętego – to znaczy Kościołowi.

Chrześcijanin uznaje, poucza Benedykt XVI, że działa tutaj owa odwieczna i niezniszczalna miłość, która życiu każdego z nas nadaje trwały sens, chociaż nie znamy przyszłości. Dlatego bu-dowanie każdej poszczególnej rodziny chrześcijańskiej wpisuje się w szerszy kontekst owej większej rodziny Kościoła, która ją podtrzymuje, nosi ją w sobie i gwarantuje, że istnienie ma sens i że także w przyszłości będzie ją osłaniać „tak” Stwórcy27. I na-wzajem – Kościół budowany jest przez rodziny, „małe Kościoły domowe”, jak nazwał je Sobór Watykański II28. Taki sam sens

25 Por. tamże.

26 Por. tamże.

27 Por. tamże.

28 Zob. KK 11; r. ceGlarek, Wychowanie religijne w rodzinie, [w:] Rodzina podmiotem wychowania i kreatorem komunikacji społecznej, red. n. pikuła, Kraków 2010, s. 187.

ma stwierdzenie zawarte w adhortacji Familiaris consortio, że

„małżeństwo chrześcijańskie (...) stanowi naturalne środowi-sko, w którym dokonuje się włączenie osoby ludzkiej do wiel-kiej rodziny Kościoła”29.

Deprecjonowanie ludzkiej miłości, tłumienie autentycznej zdolności kochania staje się bowiem w naszej epoce najprzy-datniejszą i najskuteczniejszą bronią w rękach tych, którzy chcą oddalić Boga od człowieka, usunąć Boga z pola widzenia i z serca człowieka. Podobnie też dążenie do „uwolnienia” natu-ry od Boga prowadzi do tego, że traci się z pola widzenia istotną rzeczywistość natury, w tym także natury człowieka, i traktuje się ją wyłącznie jako zespół funkcji, którymi można dowolnie dysponować, aby budować świat rzekomo lepszy i ludzkość rzekomo szczęśliwszą. W rzeczywistości natomiast niszczy się w ten sposób zamysł Stwórcy, a wraz z nim także prawdę o naszej naturze30. To deprecjonowanie i marginalizacja wpływa niekorzystnie na instytucję rodziny i małżeństwa. Pozwala to na nowe definiowanie rodziny i stwarzanie w jej kręgu sposob-ności do legalizacji i uznania za zasadę tego, co czasami jest przeciwko naturze rzeczy.

3. Podsumowanie

Wobec subiektywistycznej i indywidualistycznej relatywiza-cji doświadczenia rodziny i małżeństwa tradycja Kościoła po-twierdza wyraźnie naturalny charakter prawny małżeństwa, a więc fakt, że ze swej natury należy ono do dziedziny spra-wiedliwości w relacjach międzyosobowych. W tej perspekty-wie prawo naprawdę łączy się z życiem i z miłością jako coś, co z natury „musi być”. Benedykt XVI w pierwszej encyklice podkreśla: „Ze względu na ukierunkowanie zawarte w akcie stwórczym eros kieruje człowieka ku małżeństwu, związkowi charakteryzującemu się wyłącznością i nieodwołalnością; tak i tylko tak urzeczywistnia się jego głębokie przeznaczenie”31. Miłość i prawo mogą zatem być tak silnie związane, że sprawia-ją, iż mąż i żona są sobie wzajemnie winni miłość, którą

sponta-29 Zob. FC 15.

30 Por. BeneDykt Xvi, Rodzina chrześcijańska wspólnotą wychowania i wiary.

Do uczestników kongresu diecezji rzymskiej, art. cyt., s. 30-33.

31 DCE 11.

Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię

nicznie się obdarzają: miłość jest w nich owocem tego, że w spo-sób wolny pragną dobra jedno drugiego i dzieci; jest to zresztą także wymóg miłości własnego prawdziwego dobra.

Ta prawdziwa miłość zakorzeniona w wierze i oddaniu Bogu, w Jego miłości staje się fundamentem, bez którego prawdziwa i autentyczna rodzina i małżeństwo nie oddają całkowitego i nadprzyrodzonego sensu. Bez tej relacji miło-ści i bez prawdy o rodzinie i małżeństwie instytucje te staną się przedmiotem niewłaściwych (wypaczonych) interpretacji rozumienia znaczeniowego i funkcyjnego. Wobec współcze-snych społecznych, ekonomicznych zagrożeń rodzina win-na być objęta coraz większą pomocą i wsparciem poprzez

„udzielanie konsultacji i poradnictwa, mediacji, terapii, po-mocy prawnej, usług dla rodzin z dziećmi w tym usług opie-kuńczych i specjalistycznych, a także poprzez tworzenie grup wsparcia”32. Ogromna jest rola edukacji w kształtowa-niu świadomości młodego pokolenia o małżeństwie i rodzi-nie. Wieloraka wartość małżeństwa i rodziny, jako środowi-ska wszechstronnego rozwoju człowieka, wyrażania miłości oraz drogi uświęcania wymaga głoszenia jej także w formie katechezy z wykorzystaniem środków społecznego przeka-zu, co wynika z ich społecznej misji33.

32 j. Matejek, r. Spyrka-chlipała, Dziecko i rodzina w różnych obszarach wsparcia instytucjonalnego i pozainstytucjonalnego, Kraków 2003, s. 327.

33 Zob. M. BorDa, Katecheza ponadgimnazjalna w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o powołanie chrześcijanina, „Sosnowieckie Studia Teologiczne”, 2013, t. XI, s. 239-254; u. DuDziak, Czas rodziny - czas nadziei, [w:] Promocja wartości, małżeństwa i rodziny, red. u. DuDziak, Lublin 2012, s. 63.

CZĘŚĆ III

Postawy spowiednika