• Nie Znaleziono Wyników

Trud egzystencji wędrującej

2.2. Homo – Viator

2.2.2. Trud egzystencji wędrującej

Po utracie pierwotnej harmonii, biblijnego Edenu w ludzką egzystencję wpisany jest trud. W dwudziestym ogniwie Vade-mecum Poeta zastanawia się z goryczą:

Czemu? Ten świat – nie jako Eden, Czemu – nie Ideałem? (II, 40)

Pobrzmiewają tu echa tęsknoty za utraconym biblijnym rajem oraz pragnienie lepszej rzeczywistości od tej zdiagnozowanej w dalszej części utworu. Sytuacja rzeczywistości ludzkiej wykazuje braki, wyrażone przez mini - portrety. Sportretowane postaci są niepełne213

.

Zachwianie równowagi, spowodowane rajskim upadkiem, doprowadziło do dezintegracji osoby ludzkiej. Stefan Sawicki, interpretując wiersz odwołuje się do koncepcji św. Tomasza z Akwinu utożsamiającej sposób istnienia bytu z jego działaniem214. Norwid posługuje się dychotomią władz człowieka wywodzących się z filozofii klasycznej; serce i rozum – wola i intelekt, z którym powiązane jest sumienie. Norwid kreśli w omawianym utworze dwa obrazy niepełnych osób; pierwsza posiada najlepsze serce, druga – najlepszą głowę. Taka diagnoza ludzkiej kondycji, ironiczne wskazanie na jej niepełność ewokuje odpowiedź na postawione w pierwszej strofie pytanie:

Więc – stąd to świat nie jest jak Eden! Ale będzie… gdy głowy

213 Por. S. Sawicki, Daleko od Edenu. O wierszu Norwida Specjalności, „Studia Norwidiana” 2004-2005, nr 22-23, s. 111.

214

85 Wnijdą na swe tułowy.

- Choć nie zawsze z dwóch byłby choć jeden!...(II, 40)

Puenta sugeruje konieczność podjęcia trudu, by naprawić to pęknięcie natury ludzkiej. Norwid, który znał klasyczną myśl filozoficzną, między wierszami analizowanego wiersza ukrył myśl o osobie jako integralnej całości. Jest zatem możliwy powrót do sytuacji tej idealnej z raju przez podejmowanie trudu scalania przez partycypację w boskim planie zbawienia: Bo pokój on – pokój Chrystusowy – to punkt wyjścia do walki, to pierwszy krok w szrankach (VIII, 115).

Wielu Norwidologów interpretowało tytuł Vade-mecum jako zaproszenie do podjęcia wspólnej drogi życia. Przy czym sam myśliciel przyjmuje rolę współwędrowca, nie zaś nauczyciela czy przewodnika215. Dla Norwida wspólne bycie w drodze to przyjęcie wspólnego systemy wartości216. Dominantą tego odniesienia jest kierunek drogi ujętej metaforycznie we wstępie do Promethidiona:

Nie za sobą z krzyżem Zbawiciela, ale za Zbawicielem z krzyżem swoim: ta jest zasada wszech-harmonii społecznej w Chrześcijaństwie – ten jest tego, co zowią materialnie specjalnościami, rytm i akord …Ta to jest na reszcie tajemnica ruchu sprawiedliwego (III, 431).

U podstaw tego sformułowania, jak wskazuje Elżbieta Felisiak, leży perykopa z Ewangelii św. Mateusza: „Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje»”(Mt 16, 24)217. Trud viae vitae ukazany w Vade-mecum związany jest z odkrywaniem i wcielaniem w życie wartości obiektywnych. Wszak, jak twierdził poeta w swych paryskich wykładach:

Człowiek na to przychodzi na planetę, ażeby dał świadectwo prawdzie (VI, 434).

Jest jeszcze inna ewangeliczna formuła wskazująca na koneksje biblijne cyklu stu ogniw, mianowicie: „Nazajutrz (Jezus) postanowił udać się do Galilei i spotkał Filipa. Jezus powiedział do niego: pójdź za mną” (J 1, 43). U synoptyków znajdują się analogiczne wezwania Jezusa: „I rzekł im: Pójdźcie za mną, a uczynię was rybakami ludzi. A oni

215 M. Inglot, Nad studiami o Norwidzie Elżbiety Felisiak, art. cyt., s. 225.

216 E. Feliksiak, Poezja i myśl, dz. cyt., s. 19.

217

86

opuściwszy sieci, szli za nim” (Mt, 4, 20 i Mk 1, 17)218

. Jest to wezwanie nie tylko do Apostołów. Norwid odczytuje je jako wezwanie do siebie samego aby pójść śladami Mistrza, dźwigając swój krzyż. Zachęca do tego odbiorcę, stając się tym samym kapłanem ukazującym przesłanie Pana. Obecnie powszechna jest semantyka tytułu Vade-mecu jako przewodnika. W wierszu Moralności zarysowane są dwa drogowskazy owej drogi, symbolizowane przez dwie wersje kamiennych tablic Dekalogu. Ta właściwa, niosąca Boski zapis Prawa, przetrwała, by stać się na wieki drogowskazem tego co prawe. Idąc wyznaczoną przez Dekalog drogą człowiek staje się. Musi zatem charakteryzować się nie tylko możnością, która jest warunkiem stawania się, ale też posiadać wyznaczony cel. Władysław Stróżowski cel ten określa ideałem lub ideą, wedle której owo stawanie się ma być kierowane – ideą człowieczeństwa219. Dla Norwida jest to trud wznoszenia się w górę, by osiągnąć coś ważnego:

Tak na górę idąc, właśnie że już niedaleko szczytu będąc, trzeba na nowo cały oddech wziąć w piersi i całą mocą ruszyć. (IX, 32).

Metafora góry jako trudu pojawia się wielokrotnie w poezji Norwida:

Jeszcze tylko kilka ciężkich chmur Nie-porozpychanych nozdrzem konia; Jeszcze tylko kilka stromych gór,

A potem – już słońce i harmonia! (I, 377)

Trud istnienia wyraża kolejny fragment cytowanego wyżej wiersza Święty-Pokój:

I wciąż tylko jeden jeszcze trud – Wysilenie jedno – jeden cud –

A potem – już nie!...

Norwidowy imperatyw dążenia do prawdy w życiu nieodłącznie wiąże się z trudem; Norwid po sokratejsku wierny jest raz odkrytej prawdzie i za cenę braku zrozumienia przez współczesnych głosi ją innym, ponosząc konsekwencje na miarę swego starożytnego mistrza.

218 Na koneksje te wskazuje Józef Fert we wstępie do krytycznego wydania cyklu: C. Norwid, Vade-mecum, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź, 1990, s. LXXV, wstęp.

219

87

Własne przemyślenia wkłada w usta bohaterów swoich utworów. Są to często słowa mówiące o sensie życia, usłanym trudem. Narrator z Assunty wyznaje:

Taką to drogą – do góry – do góry Idąc, od słońca nawiedzany wskośnie, Długie na piasku depczesz cieniów chmury,

Szczeble Jakuba drabiny, co rośnie – (III, 271) (…) Pomnąc, że gdzieś są bezmowne cierpienia,

Są wniebogłosy… bo są – przemilczenia…(III, 294).

Wędrowiec tworzy drogę, którą wędruje, drogę pełną trudu; tworzy przestrzeń, która prowadzi go do jakiegoś celu. Jest to możliwe ponieważ nie zadawala się pozostawaniem na jednym miejscu. „Dasein jest tak określone, że zawsze chodzi mu o… Czy śpi, czy czuwa, czy pracuje, czy odpoczywa, zawsze „chodzi o…”. W ostatecznym rozrachunku idzie o to, by naprawdę być. Dlatego właśnie Dasein «wybiega przed siebie», by bardziej być tym, czym nie jest, niż tym, czym jest. Wybieganie to dokonuje się jednak już w zastanym świecie, oznacza więc, że Dasein podejmuje możliwości określone przez faktyczność”220

.

Gotard z dramatu Aktor stawia gorzką diagnozę społeczeństwa:

Najwięcej chcą od świata ci, co nic nie robią, Ażeby on był innym! Tylko się żałobią , Samotnie niszcząc serce! - - gdyby coś robili, Mieliby i sił więcej, i świat by kształcili…(IV,

Myśl ta wyraża prawdę o roli działania ludzkiego, kształtującego świat i własną osobę. Myśliciel nie godził się nigdy na stagnację w życiu, obce było mu rutynowe, bezmyślne wykonywanie czynności przynależnych stanowi. Gorzko powie o tym w Czynownikach:

Czynowników! – o! - czynowników Naspotykałem w życiu dużo; Nie pomnę liczby ich guzików,

220

88 Ani ku czemu wszystkie służą? ……….

Oni?... z dymisją – czynowniki. (II, 27)

Wiersz ten stanowi dziesiąte ogniwo Vade-mecum i nie przez przypadek poprzedza cytowanego Pielgrzyma. Wolny pielgrzym stanowi opozycję zniewolonego czynownika, który nie wie co to wolność i nie ma odwagi wejść na drogę szukania prawdy. Pielgrzym trwając w nieba łonie, odkrywa swoje być w odniesieniach wertykalnych i im wyżej się wznosi w relacji pionowej „ja” - Bóg tym szerszy horyzont mu się odsłania, tym jaśniej rozumie i realizuje relacje te poziome „ja” – „ty”.