• Nie Znaleziono Wyników

B

abcia postanawia uszyć mi ciepły kubraczek Wygrze‑

buje z przepastnego niebieskiego pawlacza w przedpo‑

koju gruby materiał w szkocką kratę i upina na mnie płachtę Czuję, jakby mnie opatulała w spadochron Stoję przed lustrem i poddaję się przymiarce Co za horror! Z niepewno‑

ścią patrzę na babcię, której trzęsą się dłonie Co rusz wbija mi szpilkę

– Ałć, ałć!

– Nie wierć się, to nie będę kłuć – mówi babcia Przyglądam się sobie i z dezaprobatą pytam:

– Babciu, a dlaczego ja jestem taka brzydka?

– Taka brzydka to znowu nie jesteś, a poza tym… kiedyś wyładniejesz

– No, ale zobacz, mam cienkie nogi i olbrzymie kolana – Masz szczupłe nóżki, ale kiedyś nabiorą ciałka – zapew‑

nia babcia

– No, a za co mam tyle piegów?

– Za co? Za nic! Ależ Anusiu, twarz bez piegów, to jak nie‑

bo bez gwiazd! – przekonuje babcia – A dlaczego mam cienkie włosy?

– Bo masz włosy po tatusiu i już

– A Wioleta ma kręcone Dlaczego ja mam proste?

– Stój i nie gadaj tyle, bo źle dopasuję – Babciu…?

– Co znowu? – babcia zaczyna się powoli irytować – A mama mówi, że jak się goli włosy do gołej skóry, to wię‑

cej ich wyrasta i są gęstsze – Wzmacniają się, to prawda – Ojej, fajowo! To ja chcę na łyso!

– Co ty wygadujesz? Stój prosto, bo cię nie mogę dopiąć!

W tej chwili podejmuję poważną decyzję: ścinam się na Ko‑

jaka I z tą mocną decyzją wracam do domu Trzeba się po‑

chwalić Wiolecie Koniecznie!

– Wioleta, a ja będę miała dużo włosów!

– Tak? A jak?

– Zetnę się na łyso Jak odrosną, to więcej, będą mocniej‑

sze i ładniejsze od twoich

Wioleta stoi przez chwilę z otwartą buzią Na jej twarzy widać zdziwienie, wymieszane z zastanowieniem: „Dlaczego tylko Aneta ma mieć dużo włosów? A jak rzeczywiście odro‑

sną ładniejsze od moich? Ja też chcę!”

Gdy Wioleta medytuje, ja pędzę do mamy i mówię:

– Mamo, ja chcę na łyso – ???

– Tak, ja muszę! Chcę mieć dużo włosów!

– No przecież nie będziesz ich mieć wcale Przez jakiś czas, oczywiście, ale potem odrosną mocniejsze

– No to ja tak chcę

– Dobrze, jutro pójdziemy do fryzjera Teraz – myć zęby i spać! Może przez noc zmienisz zdanie

W nocy nie mogę usnąć I nie dlatego, że mam nieumyte kłapacze Z niecierpliwością oczekuję świtu, by po szkole iść do fryzjera Chcę tacie zrobić niespodziankę Wraca za tydzień z wyjazdu na Węgry Ale się ucieszy!

W zakładzie fryzjerskim moja decyzja wzbudza niezłe oży‑

wienie Jakaś pani zsuwa z nosa okulary, by mi się lepiej przy‑

patrzeć Czemu ta babcia tak się we mnie wlepia? – myślę To znowu pewien zezowaty jegomość wygląda zza ścianki, z miejsca strzyżenia panów A ten co? Jedenastolatki nie wi‑

dział? Pełna obaw fryzjerka zadaje pytanie:

– Jesteś przekonana?

– Tak – Na pewno?

Co ona, głupia, czy głucha? Wyraźnie i drukowanymi mó‑

wię: NA ŁYSO

– Do gołej skóry?

– Takkk!

– Do której klasy chodzisz?

– Do piątej Jestem duża i wiem, czego chcę – Ale jak się pokażesz w szkole bez włosów?

Tu wzruszyłam ramionami Co mi tam szkoła Są ważniejsze sprawy Muszę zrobić karierę aktorską Aktorka powinna być pięk‑

na i mieć wspaniałe włosy Babcia obiecała mi, że kiedyś wyład‑

nieję A włosami zajmę się teraz Dorośli dziwacznie myślą Oni się nie znają Z przemyśleń wyrywa mnie zatroskana fryzjerka:

– Skoro tak, to przejdź do pana obok Ja się tego nie po‑

dejmę

– A ja się podejmę! Odważna dziewczynka Chodź tu i sia‑

daj! – mówi fryzjer

Ten przedstawiciel płci paskudnej przypomina raczej rzeź‑

nika, nie fryzjera Nie wiadomo kiedy prany, niegdyś biały far‑

tuch, przybrudzony na brzuchu i osypany kudłami, wydaje się tak odrażający, że pełna obaw zaczynam się zastanawiać, czy ten fryc aby na pewno ścina tylko włosy Podwija rękawy, a spod nich wyłaniają się czochrate rapsztyki, niczym niedź‑

wiedzie łapy Rany! Gdyby je ogolił, to może wyglądałyby jak ręce człowieka Cofam się głębiej w fotelu Fryzjer energicznie bierze maszynkę i ubawiony zaczyna:

– To co? Uszy też ścinamy?

Co on bredzi? Chyba jednak nie chcę się zgolić u niego Już mam wstać, gdy fryzjer pośpiesznie dodaje:

– Dobrze, dobrze! Nie bój się Uszy Ci zostawię Oczy też, a co do nosa, to się zastanowimy

Czubek, zgłupiał ewidentnie! Najwyraźniej niepewność maluje się na mojej twarzy, więc fryc dalej ciągnie:

– To może ci zostawię chociaż grzywkę, co? Będzie wycho‑

dzić spod czapki, tak?

– Nie‑e! Na łyso

– Jak na łyso, to na łyso Według życzenia! – odpowiada i zwraca się do kilku gapiów: – Bez sensacji proszę, bez sensacji!

Maszynka sunie po mojej czaszce i widzę po środku gło‑

wy łysy pasek, szerokości ośmiu centymetrów Fryzjer odkła‑

da maszynkę i rozbawiony zwraca się do mnie:

– Wiesz co? Zostawię ci taki przedziałek? To bardzo fan‑

tazyjna czuprynka

Dorośli to durnie! – myślę w duchu i patrzę na niego wy‑

mownie Goryl nie czeka na odpowiedź i kończy dzieło kilko‑

ma zręcznymi ruchami Nareszcie jestem łysa! Łysa i szczęśliwa

Łysa jak kolano, lecz zapewne nie fryzjera, bo on to ma pew‑

nie całe ciało zarośnięte niczym rasowa małpa Orangutan jeden! Ale co tam Mam, czego chciałam Podskakuję z rado‑

ści Zupełnie nie pojmuję, dlaczego jakaś staruszka szepcze do drugiej:

– Biedne dziecko Mój Boże, takie nieszczęście…

– Pani, to wszy?

– Nie, matka kazała ją ostrzyc No mówię pani, tak! Aaa, ooo, tam stoi i cieszy się, że dziecko oszpecone

– Pani, to wariatka! Co to za matka? A może to tyfus?

– Jaki tyfus? Biedne dziecko Biedniutkie i chudziutkie nie‑

bożątko

– I piegowate… – tu pani załamuje swe kościste dłonie W drodze do domu podryguję i śpiewam: będę miała buj‑

ne włosy, będę miała bujne włosy! Bujne i gęste…

Wpadam do kuchni, ściągam czapkę i dumna eksponuję dzieło fryzjera zaroślaka Wioleta z mamą wybuchają śmie‑

chem Nawet pudliczce Psotce udziela się nastrój ogólnej we‑

sołości i zaczyna szczekać Nachylam głowę, a ona z wielką ochotą liże jęzorkiem moją łysinę

– Bziabziucha, jeżyk ci się podoba? – pytam, a Psotka wy‑

soko podskakuje

Ma ubaw, jak my wszyscy W tym ferworze moja siostra, nabrzmiała od emocji, startuje pełną parą:

– Mamo, ja też chcę! Dlaczego tylko Aneta ma mieć gę‑

ste włosy?

– Ty też chcesz się ściąć? – pyta zaskoczona mama – Taaaak!

– Dobrze, w takim razie jutro zetniemy się na łyso Obie!

– Mama też?

– A co? Jest zima i nosimy czapki, a do wiosny włosy odro‑

sną i będą mocniejsze

Na następny dzień już we trzy świecimy glacami W domu, jak w domu Gorzej w szkole! Wychowawczyni sprawdza wszyst‑

kim uczniom głowy, czy przypadkiem to nie wszawica Nie mówiąc już o zachowaniu chłopaków z 5c, którzy znajdują nowe hobby – zrywania mojej czapki, oczywiście w najmniej odpowiednim momencie Pomijając powikłane zachowania dorosłych i rówieśników, nie potrafię zrozumieć, o co tyle za‑

mieszania? Przecież ja tylko chcę mieć piękne, gęste włosy!

Rozdział 17

Powiązane dokumenty