• Nie Znaleziono Wyników

tynopola.1) Rzecz jednak charakterystyczna, że całego tego opisu nikt u nas chyba nie czytał, a przynajmniej nie wydobył stamtąd

W dokumencie Teka Zamojska. R. 1=5, nr 1 (1938) (Stron 32-35)

tych wszystkich szczegółów, które na pamięć zasługują. Dlatego

*) Listy Dousy do Szymonowicza przedrukow yw ano u nas, od D uriniego począwszy, kilkakrotnie. O jego pobycie w Polsce ostatnio pisał St. Łem picki w książce «Szymon Szymonowicz i jego czasy», 1919 s. 143 — 144.

25

też m arto raz je sz c z e p rzy p o m n ieć ó w d rob ny druczek, który należy do bardzo zajm u jących p ozycyj m śród h u m a n isty czn y ch p och m ał P olsk i ja g iello ń sk ie j i ja g iello ń sk iej kultury.

W p rzó d jed nak słóm k ilk a o sam ym p odróżn iku . Jerzy D ousa, c z y li G eorge o f Joris van d er D o e s (1574 — 1599), sy n zn ak om itego h u m an isty h o len d e rsk ie g o Jana, o d zie d z icz y w szy po ojcu, kuratorze u n iw e rsy tetu w L eydzie, zam iło w a n ia n au k ow e, p o d ziela ł iluzje s w e g o p o k o le n ia o tyle, że sp o d z ie w a ł się w K on stantynop olu zna­

le źć pram dzim e skarby literatury greck iej, i te m łaśn ie ilu zje sk ło ­ n iły go do podróży, p rzedstam ion ej p am iętn ik arsk o w fo rm ie listu d o ojca. List ten n ap isan y w p ięk nej ła c in ie i w y tło cz o n y jako

«D e itin ere su o C on stan tin op olitan o ep istola», ukazał się m L yon ie r. 1599, n ied łu g o przed p rzed m czesn ą śm ier cią autora, która m cza­

sie w y p ra w y do Indyj sp otk ała go na w y sp ie św . T o m a sz a .1) D o p od róży carogrod zk iej D o u sa u siło w a ł p rzy g o to w a ć się g ru n to w n ie c h o ć n aiw n ie; w yob rażając so b ie m ia n o w ic ie , że na gru n cie tureckim przyda m u się zn ajom ość język a p o lsk ieg o , sp ę­

d ził w P o lsc e — jak p isze — «dw a lata», by p rzek on ać się na m iej­

scu, że w K on stan tyn op olu trzeba jed nak u m ieć p o turecku. Inna rzecz, że n aw ią za n e u n as sto su n k i u ła tw iły m u podróż i n ie o d ­ z o w n ą w niej op iek ę.

P odróżując p o P o lsc e zw ie d z a ł D o u sa n ajrozm aitsze m ie jsc o ­ w o śc i, od K rakow a p o K am ieniec, i o każdej m iał c o ś c iek a w e g o do p o w ied zen ia . W K rakow ie ted y z a in ter eso w a ł się S m oczą jam ą na W a w elu , ch o ć m ie jsc o w i u czen i z u śm iech em w y tłu m a cz y li mu, że sp raw a ze sm o k iem «n ależy bardziej do d ziedziny b aśn i niż h istorii*. Pod K rakow em , p rócz m og iły W an d y, do w yob raźn i je g o p rze m ó w iły p rzed e w szy stk im k op a ln ie w ie lic k ie .

»Poza ob ręb em m iasta, przy d rod ze do W ę g ie r w iod ącej, w i­

d ziałem ró w n ie ż , w sp a n ia łe salin y, k tórym ró w n y ch , m ym zdaniem , n iem a na całym św ie c ie , d latego też P olacy pokazują je u roczy­

ś c ie jak o cu d w szy stk im cu d zo ziem co m . Gdy p o d ó w cz a s sp u śc iłe m się do n ich , m y śla łem , że w ch o d z ę do otch łan i. K opalnie, na k tó­

rych sto i m iasteczk o, p oły sk u ją słupam i, w y c io s a n y m i w soli; ch o d ­ n ik i w n ich tak są w y so k ie , że id ąc nim i, n ie m u si się p o ch y la ć g ło w y * . Z Krakowa, w e w rz eśn iu r. 1596, n ie m ogąc d o czek a ć się p o se ls tw a k ró le w sk ie g o , k tórego w yjazd o p óźn iła śm ierć w d o w y po Batorym , k rólow ej Anny, p rzed sięb io rczy p odróżn ik ru szy ł na w

ła-!) Nieuiu N ederlandsch Biographisc.h W oordenboek, 1924, 6, 418 — 19.

26

sną rękę do L w ow a. Po w y p o c zy n k u w J a w o ro w ie , u p rzyjaciela o jco w sk ieg o , Jana S zczęsn eg o Herburta, dotarł do L w ow a, gd zie zetk n ął się z arcyb isk u p em S ó lik o w sk im , b ud zącym p o d ziw g o śc ia n ie tylk o w ied zą teo lo g iczn ą ale i w y k sz ta łce n ie m h u m an istyczn ym , nade w szy stk o zaś k orzystał z g o śc in y i p o m o c y S zy m o n o w icza i sekretarza m iejsk iego, A ndrzeja M ądrow icza. D alsza droga, naj­

w id oczn iej pod o sło n ą karaw any k u p ieck iej, p olsk o-orm iań sk iej, w io d ła go przez K am ieniec do b rzegów D unaju, a stam tąd w od ą do sto lic y su łtań sk iej.

U w agę w ęd ro w ca p rzyk u ł w p ier w szy m rzęd zie o c z y w iś c ie K am ieniec P odolski, k tórem u p o ś w ię c ił bardzo zgrabny opis:

«K am ieniec w zn o si się na w y so k iej i u rw istej sk ale, o toczon ej naturalnym row em . Sam o m iasto w raz z fo są otaczają d o ok oła sk ały tak w y so k ie , że w ygląd ają na m ury, zb u d o w a n e rękom a cy k lo p ó w . G dyby do tego m iasta d ołą czy ła się p o m y s ło w o ś ć ludzka a sztuka c o ś n ie c o ś przyszła w p o m o c naturze, p o w sta ła b y tu tw ierdza n a jw arow n iejsza p od sło ń ce m . J ed n a k o w o ż S arm aci naj­

w id oczn iej n ie m ają p ociągu do gro d ó w w a ro w n y ch , o b ro n ę b o w iem s w e g o k ró le stw a upatrują n ie w s ile m urów , le c z w od d ziałach k o n ­ n icy i w m ocy oręża oraz ducha».

Ta uw aga, d ziw n ie zb iegająca się ze skargam i ó w c z e sn y c h pisarzy p o lity cz n y c h na o g o ło c o n e z ob ron y w sc h o d n ie ścia n y R ze­

czy p o sp o litej, d obrze h arm onizuje z d alszą o p o w ie śc ią o Jassach, pod k tórym i D o u sa zw ied za ł n ied a w n y ob ó z h etm ań sk i, p o z o sta ło ść w yp raw y p rzeciw h o sp o d a ro w i m o łd a w sk iem u .

*

*

*

W ie lk o ś ć h etm ana, o k tórego g en iu szu w o je n n y m św ia d c z y ły o w e w ła śn ie ok opy, ukazała się m łod em u h u m a n iście od stron y c a łk o w ic ie n ow ej w ła śn ie w K on stantynop olu . M ieszkając w p o ­ s e ls tw ie a n gielsk im , p od trzym yw ał on dalej kontakt z Polakam i, w ich to w a r zy stw ie b y ł n aw et na a u d ien cji u sułtana, i w to w a ­ rz y stw ie tym trafił na cz ło w ie k a o tych sa m y ch zain tereso w a n ia ch , tym sam ym w y k szta łcen iu , co o so b liw sz a , p rzek on ał się, że c z ło ­ w iek ten p rzyb ył nad B osfor, z p o le c e n ia h e tm a ń sk ieg o w ła śn ie, w tym sam ym ce lu co i on sam . Był to ni m niej ni w ię c e j tylko u czon y d w orzan in zam ojsk i i tłum acz Plauta, Piotr C iek liń sk i, w y ­ słan y przez Z a m oysk iego na p o łó w rę k o p isó w greck ich . Echem p oszu k iw ań i p o g a w ęd ek d w u h u m a n istó w p od zw an ia list d ed yk a­

W dokumencie Teka Zamojska. R. 1=5, nr 1 (1938) (Stron 32-35)

Powiązane dokumenty