• Nie Znaleziono Wyników

Uwagi końcowe

W dokumencie Współczesne teorie apologetyczne (Stron 32-39)

D o t y c h c z a s o w e rozważania świadczą o dość ż y w y m zaintereso­

w a n i u teologią fundamentalną. S z u k a się i to wielorako jej ujęcia, które spełniając s w e p o d s t a w o w e cele równocześnie najlepiej o d p o ­ wi ad ał ob y człowiekowi współczesnemu. M o ż n a śmiało z a r y z y k o w a ć twierdzenie, że „kryzys egzystencjalny” apologetyki czy teologii fundamentalnej już minął, a k r y z y s o w e lata 60-te jeszcze bardziej u ś w i a d o m i ł y jej potrzebę. D o t y c h c z a s o w e niepowodzenia teologii fundamentalnej nie świadczą o tym, że nie spełniała swej roli czy stała się niepotrzebna, ale raczej o tym, że była niekiedy niewłaś­

ciwie rozumiana, a także, że w y m a g a ł a p e w n e j pr z e b u d o w y , u z u ­ pełnień, przemieszczenia akcentów, o d n o w y metod. T e g o w y m a g a r o z w o j o w e p r a w o życia, które dotyczy każdej dyscypliny na uk ow ej . W s z e l k a stagnacja czyni n a u k ę nieaktualną i przestarzałą. Zresztą, jak z a u w a ż a A. M a n a r a n c h e 5i, w y kp ie ni e P a w ł a przez A t e ń c z y k ó w nie zwolniło go od k o n t y n u o w a n i a misji (Dz 17,32). T a k s a m o prze­

szłe niepowodzenia apologetyki nie zwalniają te or et yk ów tej dzie­

dziny w i e d z y teologicznej od k o n t y n u o w a n i a dzieła.

P o n i e w a ż p r z y c z y n y kr yzysu były różne, płynęły z nich nieja­

k o określone postulaty do przezwyciężenia ich 5S. P o n a d t o kontekst kulturowy, w k t ó r y m rozwija się m y ś l apologetyczna, jest plural- ny. Nic dziwnego, że propozycje teorii apologetyki czy teologii fu n­

damentalnej są zróżnicowane, a więc pluralne. W y d a j e się, że dziś m u s i się uznać na terenie teologii fundamentalnej wielość jej ujęć.

Jest rzeczą niemożliwą, b y wszystkie dezyderaty w y s u w a n e po d jej a d r e s e m zrealizować w jednej teorii n a u k o w e j oraz n e g o w a ć sen­

s o w n o ś ć innych ujęć. Może, bez szkody dla samej dyscypliny, w r ęc z z olbrzymią dla niej korzyścią, f u n k c j o n o w a ć kilka modeli apologetyk i teologii fundamentalnych. Oczywiście t y m s a m y m nie przesądza się sprawy, czy wy że j z a r y s o w a n e teorie m o g ą funkcjo­

n o w a ć samoistnie jako odrębne teorie n a u k o w e . N i e chodzi o to, b y każda jawiąca się próba z d o b y w a ł a p r a w o współistnienia z innymi,

W S P Ó Ł C Z E S N E T E O R IE A P O L O G E T Y C Z N E 35

54 A. M a n a r a n c h e , dz. cyt., 77.

55 M. R u s e с к i, P rzy c zy n y k ry zysu apologetyki, art. cyt.

3*

3 6 K S . M A R IA N R U S E C K I

ale o to, b y tylko p r ó b y konkretne, uzasadnione, dobrze określone, które rzeczywiście posiadają p e w n e cechy wyróżniające, oryginalne, gwarantujące osiągnięcie celu dzięki n o w y m m e t o d o m , które o d p o ­ wiadają a k t u a l n y m zapotrzebowaniom, a ponadto które zawierają wszystkie e l e m e n t y teoriotwórcze i m a j ą szanse by ć u p r a w i a n e w przyszłości, przyznać p r a w o do koegzystencji.

Nie wszystkie tu z a r y s o w a n e teorie zostały o p r a c o w a n e w praktyce, z a t e m nie przeszły p r ó b y czasu. Często zostały one ledwie zarysowane, dlatego też trudno jest je ocenić. Ni emniej n a ­ leży je uznać za ci ekawe p r ó b y rozwiązania p r o b l e m u apologetyki i b y ć może, przynajmniej niektóre z nich, otwierają n o w e możli­

wości tw ór cz yc h poszukiwań. W y d a j e się, że ch oć by n a podstawie p o w y ż s z y c h r o z w a ż a ń zasadne będzie stwierdzenie realnej możli­

wości wielorakich ujęć i kształtów teologii fundamentalnej 50.

W ten sposób konkretne ujęcia teologii fundamentalnej m o g ą bar­

dziej o d p o w i a d a ć o k r e ś l o n y m n a r o d o m o takich czy innych trady­

cjach kulturowych, czy p e w n y m k r ę g o m społecznym. Istnieje wreszcie niekiedy mo żliwość jakiegoś współprzenikania się teorii czy ich uzupełnień e l e m e n t a m i d o m i n u j ą c y m i w innych.

T r u d n o np. rozpowszechniać wszędzie transcendentalno-antro- połogiczny m o d e l teologii fundamentalnej, g d yż nie będzie o n dla wszystkich zrozumiały. Jego funkcjonowanie — jak się w y d a j e

— jest ograniczone do kultury, w której są ż y w e tradycje k a n ­ iowskie i tylko w niej będzie on czytelny, a poza nią — sztucz­

n y i niezrozumiały. T a k s a m o byłoby rzeczą niezrozumiałą lanso­

w a n i e w niej innej koncepcji niedostosowanej do tej me n t a l ­ ności, podczas g d y ta spełnia swoje zadania. Propozycja Bouillarda jest do przyjęcia i m o ż l i w a do uprawiania z a r ó w n o w formie przez niego naszkicowanej, jak i w sensie większego zwrócenia u w a g i na zagadnienia antropologiczne w klasycznej teologii fundamentalnej.

Zresztą Bouillard tw o r z y swój sy st em na jej bazie. Jego sugestie w y n i k a j ą z natury religii chrześcijańskiej. Jeśli b i e g u n a m i teologii fundamentalnej są objawienie i wiara, jak to sformułował E. Latourelle, więc w teologii fundamentalnej m u s i się m ó w i ć o B o ­ g u ob ja wi aj ąc ym się i o człowieku p r z y j m u j ą c y m G o w wierze.

B ó g zresztą objawił się ze w z gl ęd u n a człowieka i dla człowieka.

T a k a struktura m u s i by ć z a c h o w a n a w e wszelkiego rodzaju typach

56 M. R u s e с к i, Możliwość plu ralizmu w teologii fundamentaln ej, Rocz­

niki Teologiczno-K anoniczne 25(1978) z. 2, 31—54; por. także A. N o s s o i, Chrystologia egzystencjalna, Roczniki Teologiczno-K anoniczne 22(1975) z. 2, 73—88; S. N a p i e r a ł a , Elem enty teorii plu ralizmu teologicznego, w: Teolo­

gia nauką o Bogu, dz. cyt., 84—98; W. H r y n i e w i c z , Modele prze d sta ­ wiania Boga w teologii współcze snej, w: A b y poznać Boga i człowieka. O Bo­

gu dziś, W arszawa 1974, 183—203; B. L o n e r g a n , Theologie im Pluralismus heutiger Kulturen, Freibur im. Br. 1975.

W S P Ó Ł C Z E S N E T E O R I E A P O L O G E T V C Z N E

37

teologii fundamentalnej. W y d a j e się, że ten postulat jest coraz czę­

ściej realizowany już w praktyce.

N i e z w y k l e t r ud ny jest do o c e n y projekt praktycznej teologii fundamentalnej Metza. Niewątpliwie p o w o d o w a n y jest o n troską o z b u d o w a n i e jak najskuteczniej teologii fundamentalnej. J a w i się stary p r o b l e m czy m a ona by ć dyscypliną praktyczną, czy teorety­

czną. D a w n i e j dość jednoznacznie rozstrzygano — teoretyczną. Dziś s p r a w a jest bardziej s k o m p l i k o w a n a ze w z g l ę d u na ogólną te n d e n ­ cję „upraktyczniania” teologii. Oczywiście s a m a teoria to mało, ale czy s a m a praktyka wystarczy? C z y j e d y n y m kr yt er iu m p r a w d y m o ż e by ć praktyka? O w s z e m , stara się on łączyć e l e m e n t y teore­

tyczne z praktycznymi, co by ł o b y idealne, ale przeakcentowuje praktykę c h y b a na zasadzie reakcji w stosunku do d a w n y c h teore­

tycznych ujęć. Zresztą niekiedy nie d b a o nie w ogóle. W zasadzie dobrze stało się, że n a w e t k o s z t e m zachwiania r ó w n o w a g i za akcen­

tował p r o b l e m praktyki na terenie teologii fundamentalnej. J e d ­ n a k ż e jego projekt teologii fundamentalnej jest dość t r ud ny do u c h w y c e n i a m i m o atrybutu praktyczności. A u t o r chce by ć oryginal­

n y i to należy cenić, ale ch yb a nie za cenę jasności wy kładu. Z całą pewnością nie do przyjęcia jest jego pogląd co do pr ze dm io tu p r a k ­ tycznej teologii fundamentalnej, g d yż znajduje się t a m szereg za­

gadnień ja kb y p r z y p a d k o w o , dlatego nie jest o n spójny. A u t o r w p r o w a d z a j ą c n o w e t e m a t y po winien uzasadnić ich potrzebę. P o z o ­ stawiając to ocenie czytelnika naraża się albo na niedokładne zro­

zumienie jego myśli, albo też na k r z y w d z ą c e oceny. Z a to wa rtoś­

ciowe są p r ó b y u w y p u k l e n i a społecznego charakteru chrześcijań­

stwa oraz apologetycznego w y m i a r u wiary.

To, co powiedziano odnośnie koncepcji teologii fundamentalnej Rahnera, dotyczy także jej u j m o w a n i a w kategoriach s u bi ek ty w­

nych, które c h y b a bardziej odpowiadają mentalności zachodniej.

U nas w i ę k s z y m za uf an ie m darzy się poznanie p r z e d m i o t o w e i c h y ­ b a nie m a potrzeby radykalnego przestawiania wszystkiego i prze­

noszenia na nasz grunt, tego, co jeszcze nie wrosło całkiem w kultu­

rę. T y m bardziej, że u w a r u n k o w a n e są one o d p o w i e d n i m i antropo­

logiami. U p r a w i a n a dotąd u nas antropologia była filozoficzno-me- tafizyczna. Dziś powstają inne. Częściowo są już w y k o r z y s t y w a n e w apologetyce. T y m s a m y m czynnik p o d m i o t o w y jest i m u s i być o b e c n y w apologetyce. Chodzi je dnak o to, b y uniknąć skrajnego s u b i e k t y w i z m u zapoznającego rzeczywistość p r z e d m i o t o w ą i spro­

w adzającego wszelką rzeczywistość religijną jedynie do su bi ek ty w­

nych, in dy wi d u a l n y c h przeżyć jednostki. R ó w n o w a g a na linii przedmiot-podmiot w i n n a być z a c h o w a n a choćby w dialektycznym napięciu. Niewątpliwie rozwój ró żnych antropologii przyczyni się w przyszłości — m o ż e n a w e t niedalekiej ■— do ich uwzględniania w szerszym zakresie na terenie teologii fundamentalnej, u p r a w i a ­

38 K S . M A R I A N R U S E C K I

nej w Polsce, niż to było dotąd. N a ten p r o b l e m winni by ć już te­

raz uwrażliwieni fundamentaliści. Jednocześnie ciągle należy p a ­ miętać o unikaniu skrajności b ą dź przedmio to wy ch , bą dź p o d m i o ­ towych, b o w i e m nie m a religii bez człowieka, ale nie m a też religii bez Boga.

Jeśli idzie o lingwistyczne koncepcje teologii fundamentalnej i zadania tego t y p u jej w y z n a c z a n e to należy do konać tu p e w n e g o rozróżnienia. Lingwistyczne koncepcje teologii fundamentalnej b a ­ zujące głównie na filozofii analitycznej i strukturalizmie wyrastają z tego t y pu rozumienia nauki w ogóle. Z a t e m s p r a w a przybiera w y ­ m i a r bardziej ogólny, a mi an ow ic ie o ile i w j a k i m stopniu u p r a w o ­ m o c n i o n e jest takie u j m o w a n i e nauki. Niewątpliwie lingwistyczne rozumienie nauki funkcjonuje w kulturze współczesnej, ale m u s i m y pamiętać, że jest to jedno z jej znaczeń. W t y m sensie m o ż e istnieć również i teologia f u n d a m e n t a l n a b u d o w a n a na w y d a r z e n i u języko­

w y m , ale będzie to za ws ze jedno z jej ujęć.

Na to mi as t w kwestii, czy teologia f u n d a m e n t a l n a m a konstruo­

w a ć język dla całej teologii, należy c h y b a zająć stanowisko kr yt y­

czne. W y d a j e się, że jest to niemożliwe przynajmniej z tego w z g l ę ­ du, że w zasadzie każda dyscyplina n a u k o w a w y p r a c o w u j e swój, sobie w ł a ś c i w y język, który jest a d e k w a t n y do jej celu i p r z e d m i o ­ tu. W y p r a c o w y w a n i e języka z zewnątrz poza s y s t e m e m będzie z a w ­ sze sztuczne i c h y b a chybione. Natomiast k a ż d y m o d e l apologetyki czy teologii fundamentalnej po winien troszczyć się nie tylko o zro­

zumiałość i jego intersubiektywną ko m u n i k o w a l n o ś ć , ale i o jego od n o w ę , uwspółcześnienie itp., bez czego grozi m u niezrozumiałość i n i ek om un ik at yw noś ć.

G d y idzie o h e r m e n e u t y c z n ą koncepcję teologii f u n d a m e n t a l ­ nej, w y d a j e się również, że nie m a potrzeby o p r a c o w y w a n i a o d ­ rębnego t y pu teologii fundamentalnej, b o w i e m ka żd e jej ujęcie jest w p e w n y m sensie hermeneu ty cz ne , g d y ż za w s z e w n i m idzie o in­

terpretację świata, człowieka, Boga, wy ra ża ni e języka biblijnego w kategoriach współczesnych itd., zresztą zależy to od tego, co ro­

z u m i e m y przez h e r m en eu ty kę , b o w i e m — jak dotąd — istnieje sze­

reg s p o s o b ó w jej rozumienia 57, a ujęcie Bisera jest tylko j e d n y m z jej znaczeń. M o ż l i w e jest natomiast stosowanie h e r m e n e u t y k i ja­

k o m e t o d y uprawiania teologii fundamentalnej.

C i e k a w a jest propozycja apologetyki aksjologicznej. Obojętnie, czy projekt jej będzie zrealizowany — choć tego należałoby sobie życzyć — czy nie, to wa rt o w k a ż d y m typie apologetyki czy teologii

57 E. F l o r k o w s k i , K ierunki współczesnej h erm e n e u tyki teologicznej, A nalecta Cracoviensia 5—6(1973—74) 329—346; R. L a p o i n t e , Panorama de Vhermeneutique actuelle, Bulletin de Théologie Biblique 2(1972) 107— 156;

F. M u s s n e r, Geschichte der Hermeneutik. Von Schleierm aeher bis zur G egenw art, t. 1, Freiburg 1970.

W S P Ó Ł C Z E S N E T E O R IE A P O L O G E T Y C Z N E 3 9

fundamentalnej bardziej w y a k c e n t o w a ć tę największą wartość chrześcijańską, jaką jest miłość. P r z y realizacji tego t y pu projektu apologetyki należałoby jednak zwrócić szczególną u w a g ę n a to, b y nie była ona irracjonalna. W y d a j e się b o w i e m , że nie m o ż n a całko­

wicie przeciwstawiać r o z u m u i woli p o n i e w a ż racje r o z u m o w e są dla niej także m o t y w e m . P o n a d t o w y d a j e się, że byłaby ona b u d o ­ w a n a w zasadzie n a t r a d y c y j n y m m o d e l u apologetyki, b o w i e m in­

ne go nikt nie wysunął, a u w a g i wy że j w z m i a n k o w a n y c h a u t o r ó w raczej na to w s k a z y w a ł y b y , z tym, że nastąpiłaby p r z e b u d o w a argu­

mentacji, która byłaby ujęta w aspekcie aksjologicznym.

C z y istnieje odrębna apologetyka e k u m e n i c z n a ? W m o i m prze­

k o na ni u e k u m e n i z m winien b y ć dziś w y m i a r e m każdej apologetyki czy teologii fundamentalnej. Stąd propozycję Cz. Bartnika bardziej wi d z i a ł b y m jako ogólnochrześcijańską koncepcję teologii f u n d a m e n ­ talnej opartą na historii zbawienia. T y m s a m y m spełniałaby ona i zadania e k u m e n i c z n e wy ni ka ją ce ja kb y z jej natury. Zaznaczenie, że jest to e k u m e n i c z n a teologia f u n d a m e n t a l n a czy apologetyka — jak woli autor — w y m a g a je dnak nieco innej organizacji o d n o ś n e ­ go materiału, zresztą i tak by ła by to raczej historiozbawcza teologia fundamentalna, n a co ws ka z u j e przedmiot f o r m a l n y ubocznie peł­

niąc nie tyle funkcje e k u m e n i c z n e ile p o n a d w y z n a n i o w e .

P o d o b n e stanowisko za jąłbym w odniesieniu do sugestii J. M y ś k o w a . W y d a j e się, że by ł a b y to chrześcijańska apologetyka, której nie udało się stworzyć K w i a t k o w s k i e m u . Spełniałaby ró­

w n i e ż w a ż n ą rolę ekumeniczną. Ok re śl on y przez niego przedmiot f o r m a l n y jako ekumen ic zn y, nie w y d a j e się dostatecznie specyfiko- w a ć tej dyscypliny. Pr zy mi ot ni k „ e k u m e n i c z n y ” w y m a g a bliższego określenia. Zresztą e k u m e n i z m u nie m o ż n a up ra wi ać bez teologii, p o n i e w a ż różnice w y z n a n i o w e odnoszą się właśnie do twierdzeń teologicznych wy ra ża ją cy ch p r a w d y wiary. P r z y apologetyce tego typu istnieją też inne trudności, a mianowicie przy apologiach w t ó r ­ nych. Uz na ją c pluralizm apologii w t ó r n y c h na gruncie apologetyki czy teologii fundamentalnej katolickiej (co staje się dziś już ch yb a faktem), trzeba przyznać, że w protestantyzmie będzie ich więcej.

Z a te m, czy ograniczyć się tylko do k l a s y k ó w protestantyzmu, czy także uwzględniać n o w s z e apologie, które są bardziej ek u m e n i c z n e ? Dalej, ze strony katolickiej czy uwzględniać apologię, którą daje U r z ą d Nauczycielski Kościoła, czy również jej opracowania teolo­

giczne oraz pozateologiczne? Z p u n k t u widzenia praktycznego ta wielostronna konfrontacja apologii jest trudna do wykona ni a. N a marginesie tych r o z w a ż a ń należy zauważyć, że M y ś k ó w odchodząc od aksjologicznego przedmiotu fo rm al ne go apologetyki totalnej za­

gubił rys religioznawczy tej dyscypliny i nolen s volen s przeszedł na inną płaszczyznę. Ostatnia u w a g a odnośnie tej koncepcji apologe­

tyki jest natury praktycznej. Zakładając, że w najbliższym czasie

40 K S . M A R IA N R U S E C K I

dojdzie do zjednoczenia chrześcijaństwa, w ó w c z a s apologetyka tra­

ci nie tylko s w ą specyfikę, ale i rację bytu, m u s i przekształcić się w ó w c z a s w apologetykę chrześcijaństwa. C z y nie lepiej od razu za­

cząć od tego? T e u w a g i są nieco dłuższe, ale i propozycja była bar­

dzo ko nk re tn a i dokładnie określona.

Stanow is ko w o b e c apologetyki religii — jak ją n a z y w a K ł a k — jest po ws ze ch ni e znane. Z a m i a r jej jest piękny, zrealizowany — oddałby duże przysługi chrześcijaństwu, choć dopiero w dalszej perspektywie. Ap ol og et yk a — jak się w y d a j e — p o w i n n a służyć przede w s z y s t k i m chrześcijaństwu. Funkcj on al ne jej traktowanie wcale nie przekreśla jej naukowości, p o n i e w a ż — jak w y k a z u j e współczesna ogólna metodologia n a u k — n a u k a zawsze stoi w służ­

bie czegoś. Dziś nie traktuje się nauki w znaczeniu greckiej theoria zmierzającej do czystej wiedzy; s p r o w a d z a się ją coraz bardziej do sfery praktyczności i użyteczności. Stąd tzw. pl an ow an ie b a d a ń sta­

je się f a k t e m p o w s z e c h n y m 58. W y d a j e się, że koncepcja nauki u p r a w i a n a przez W . K w i a t k o w s k i e g o ba zo wa ła na pozytywistycz­

n y m jej rozumieniu, od którego dziś coraz powszechniej odchodzi się. C o najwyżej m o ż n a ją dopuścić jako jedno z jej znaczeń, ale nigdy u w a ż a ć za je dyne i wy łą c z n e rozumienie nauki. P o n a d t o każ­

da n a u k a pr zy jm uj e dziś określone założenia epistemologiczne i nie godzi to w jej na uk ow oś ć. U p r a w i a n i e apologetyki bezzałożeniowej, bez jasno określonego celu jest c h y b a niemożliwe. Zresztą trakto­

w a n i e wszystkich religii w punkcie wyjścia na j e d n y m poziomie jest niekrytyczne np. religii historycznych i mitycznych. P o n a d t o w założeniach apologetyki o charakterze religioznawczym kryje się swoisty aprioryzm czy raczej d o g m a t y z m metodologiczny, w k t ó r y m m e t o d a decyduje o przedmiocie i celu badań, podczas g d y ona jest na ich usługach. P o m i j a się tu praktyczną w y k o n a l n o ś ć przyjętych zadań. J. M y ś k ó w , dostrzegając to, odcina, się od niej i up r a w i a a p o ­ logetykę stosowaną, a więc przynajmniej w części apologijną,

„ u s ł u g o w ą ” . Ap ol og et yk a m u s i by ć u p r a w i a n a w chrześcijaństwie i j e m u przede w s z y s t k i m służyć. W projekcie T. K ł a k a pełni ona częściowo funkcję p o r ó w n a w c z e j historii religii. W su m i e dobrze, że się p o d e j m u j e i tego rodzaju próby, należy je ch y b a popierać ale raczej w r a m a c h zespołowych b a d a ń i to d u ż y c h instytutów. N i e ­ mniej p r zy uprawi an iu tego rodzaju apologetyki trzeba z d a w a ć so­

bie sprawcę także z jej m a n k a m e n t ó w .

Klasyczna teologia f u n d a m e n t a l n a też nie jest w o l n a od p e w ­

58 Por. P roblem y epistemologii pragm atycznej. M ateriały z posiedzeń kon­

w ersatorium naukoznawczego Polskiej A kade m ii Nauk, W rocław 1972; A te­

neum K apłańskie 66(1974) nr 1 i nr 2 w ydane pod wspólnym tytułem Teolo­

gia je st praktyczna; S. K a m i ń s k i , Pojęcie nauki i kla syfikacja nauk, Lub­

lin 1970, 238—247, 265—270; T. A l e k - K o w a ł s k i , Niektóre zagadnienia społecznych funkcji nauki, Studia Filozoficzne 1979, nr 8, 97— 110.

W S P Ó Ł C Z E S N E T E O R IE A P O L O G E T Y C Z N E 4 1

n y c h braków. Pr z e d e w s z y s t k i m ogranicza się ona, zwłaszcza w II swej części, do apologii chrześcijaństwa katolickiego; w połowie więc m o ż n a b y ją uznać za chrześcijańską, w połowie za katolicką.

Jest to trochę ujęcie zawężone. Następnie, kwestia argumentacji nie jest jeszcze jednoznacznie rozstrzygnięta. C z y jej w y z n a n i o - w o ś ć nie godzi w n a u k o w o ś ć ? G d y b y nadać jej charakter ogólno- chrześcijański, s p r a w a by łaby nieco złagodzona. Ale nie w t y m tkwi zasadniczy problem. Trzeba tu na wi ąz ać do kwestii poruszanej przy apologetyce religioznawczej, a mi an ow ic ie zależy to od pojęcia nauki, które dziś posiada wiele znaczeń oraz od kwestii czy założe­

nia światopoglądowe są dopuszczalne w nauce 59. Ni emniej m a ona za sobą p e w n ą tradycję, która p r z e m a w i a za możliwością jej k o n ­ tynuowania.

U z n a w a n i e klasycznego m o d e l u teologii fundamentalnej nie w y k l u c z a możliwości uprawiania innych apołogetyk czy teologii fundamentalnych. Istnieje potrzeba nie tylko doskonalenia m e t o d o ­ logicznego t y p ó w już funkcjonujących, ale także twórcze poszuki­

w a n i a n o w y c h . Z a t e m potrzebna jest nadal refleksja typu episte- mołogiczno-metodologicznego w apologetyce. Zresztą m u s i b y ć ona ciągle obecna i to w e wszystkich jej koncepcjach b o w i e m — ogól­

nie rzecz biorąc -— są to s y s t e m y w których zdania s y s t e m o w o a p o - logijne przeplatają się ze zdaniami m e t a s y s t e m o w o - n a u k o w y m i . P o n a d t o żadna koncepcja nie jest w o l n a o d p e w n y c h b r a k ó w m e t o ­ dologicznych. J e d n a k u ś w i a d o m i o n e i zreflektowane są m o ż l i w e do usunięcia, przynajmniej w r a m a c h ko n k r e t n y c h sy st em ów . R ó w n i e potrzebne jest ciągłe diagnozowanie mentalności i kultury w s p ó ł ­ czesnej b y uwzględniać w niej d u c h a czasu. Wreszcie niezbędne jest śledzenie tego co dzieje się w n a u k a c h sąsiedzkich, zwłaszcza w filozofii, n a u k a c h biblijnych, teologii, metodologii historii i in­

n y c h nie tylko w t y m celu, b y uwzględniać osiągnięcia tych nauk, 59 W ostatniej k w estii opinia m etodologów nauki staje się coraz bardziej jednoznaczna. Podmiot poznający nie może być „ódpersonalizowany”, pozba­

w iony sw ego w nętrza, przekonań i doświadczeń oraz stać się „beznam iętnym aparatem ” poznawczym , absolutnie neutralnym w obec przedmiotu sw ych ba­

dań. Poznanie naukowe jest zawsze poznaniem zaangażowanym , osobowym do­

konującym się także w oparciu o subiektyw ne w yposażenie podmiotu, a w ięc i w oparciu o jego światopogląd. Chodzi jednak, by założenia św iatopoglądow e nie w ypaczały w yników badań czy refleksji. Zresztą w św iatopoglądzie trze­

ba odróżniać elem enty „naukowe” od ideologicznych, a sam światopogląd jest, czym ś w ięcej niż uogólnioną sumą w iedzy i tworzy się go w oparciu o przy­

jęte w artości dające w izję całej rzeczyw istości oraz poczucie sensu. Por.

Cz. B a r t n i k , Personalistyczn a koncepcja historii, B iuletyn T ow arzystw a Przyjaciół Teologii i Filozofii Chrześcijańskiej 3(1973) nr 4, 137— 143; t e n ż e , Poznanie historyczne w teologii, Roczniki Teołogiczno-K anoniczne 19(1972) z. 2, 120— 138; A. W e i l e r , Historia Kościoła a nowa orientacja nauk h isto rycz­

nych, Concilium 1970 nr 6—10, 56—69, zwł. 64, 68; M. R u s e с к i Uwagi o m e todzie history cznej w apologetyce, Roczniki Teołogiczno-K anoniczne 23 (1976) z. 2, 37—58.

42 K S . M A R IA N R U S E C K I

ale i b y apologetyce względnie teologii fundamentalnej n a d a w a ć odpowiednie „nachylenie” do ujęć funkcjonujących aktualnie w kulturze mentalnej naszego czasu.

Z a t e m m u s i by ć ona ciągle in sta tu nascen di czy raczej in statu fieri. T y l k o w ten sposób m o ż e pełnić h e r m e n e u t y c z n e zadania w o ­ bec objawienia i świata sobie współczesnego, oczywiście przy sta­

ł y m z a c h o w y w a n i u zasadniczego zrębu co do celu i przedmiotu s w y c h badań. N i g d y nie m o ż e stać się he rmetycznie z a m k n i ę t y m s c h e m a t e m czy s y s t e m e m n a w e t w ich wielości ujęć. Stałaby się w ó w c z a s nie tylko skostniała i jałowa, ale by łaby t w o r e m sztucz­

n y m , „ w e t k n i ę t y m w historię”, „ n i e d o t y k a l n y m i z b ę d n y m ta bu”.

W dokumencie Współczesne teorie apologetyczne (Stron 32-39)

Powiązane dokumenty