Ten cenny a jednak nie szanowany przez roi*
nika nawóz przedstawia naogół w naszych gospo*
darstwach obraz nędzy i rozpaczy.
Składany w byłejakim dołku, narażony na deszcz i na działanie promieni słonecznych, traci najcenniejszy swój składnik, gnojówkę, odpływa*
jącą troskliwie uklepanym rowkiem do rowu, z rowu do rzeki, z rzeki do morza. W rzeczywi*
stości po pewnym czasie takiego leżenia na kupie, traci obornik prawie 9/10 swej wartości nawozowej.
Stwierdzoną jest rzeczą, że tylko dzięki wadliwe*
mu przechowywaniu obornika, gospodarstwo, po*
siadające n. p. 3 dorósłe sztuki bydła i l*go konia, traci przez lekkomyślność właściciela około 400 zl.
rocznie.
Pomyślcie, 400 zł. rocznie!
Rozsądna gospodarka obornikiem, umiejętne karmienie bydła, co najważniejsze, należyte prze*
chowanie obornika, oto drogi, przy pomocy któ*
rych rolnik może się od tych strat uchronić.
A w jaki sposób, to zaraz powiemy.
Gnojownia.
Pierwszą czynnością rolnika winno być zbu*
dowanie wzorowej gnojowni. Dopóki gospodar*
stwo nie zdobędzie się na poważniejszy kapitał, który pozwoli na wybudowanie gnojowni z betonu, zadowolić się można gnojownią prostszą, niewy*
magającą większego wkładu kapitału. W pierw?
szym więc rzędzie należy przystąpić do wyboru odpowiedniego miejsca. Wybieramy je o ile moż?
ności od strony północnej obory lub stajni, a to w tym celu, aby uchronić gnój od promieni sło?
necznych. Dach obory zaopatrujemy przede#
wszystkiem w rynny, by odprowadzić wodę deszczową i nie dopuścić jej do gnojowni. Na?
stępnie odmierzamy miejsce, przenaczone pod gno?
jownię, pamiętając, że na jedną sztukę liczy się 4 metry kwadratowe powierzchni. Jeśli więc go?
spodarstwo ma cztery sztuki dorosłe, to ogólna powierzchnia gnojowni powinna wynosić 16 m2, czyli 4 X 4 m. 4 cielęta, lub 4 świnie potrzebują tyle miejsca, jak jedna sztuka dorosła.
W yznaczywszy miejsce, wybieramy z niego ziemię na głębokość 80 cm., poczem, postarawszy się o glinę, nawozimy nią spód gnojowni na 15—20 cm. i silnie ubijamy. Dno gnojowni winno mieć lekki spad w jedną stronę, mianowicie w tę, gdzie znajdować się będzie studzienka na gno?
jówkę. Po ubiciu dna dookoła gnojowni usypu?
jemy wałek z ziemi półłokciowej (30 cm.) wyso?
kości, pamiętając, by z dwu stron miał on przerwy odpowiedniej szerokości, tak by wóz, na który ładuje się gnój przy wywożeniu go w pole, miał swobodny i łatwy wjazd i wyjazd z gnojowni. Po wykończeniu gnojowni przystępujemy do budowy studzienki na gnojówkę. Budujemy ją w odległości 1—2 metrów od gnojowni w takiem miejscu, by
łatwy był dostęp do niej gnojówki, płynącej wprost ze stajni.
Rozmiary studzienki zależą także od ilości sztuk bydła. N a cztery sztuki dorosłe wystarczy stu*
dzienka głęboka na 3 metry, a mająca w świetle P/2 metra kwadratowego. Najlepiej wykonać ją z kręgów betonowych, wpuszczonych w ziemię, a następnie zacementowanych w miejscach styku.
Dno studzienki musi być nieprzepuszczalne, t. j.
zrobione z betonu. D o studzienki tej sprowadzamy mocz kanałami idącemi wprost ze stajni, pozatem łączymy ją kanałem podziemnym z gnojownią, w tym celu, by wyciekająca dołem z obornika gno?
jówka mogła z dna gnojowni swobodnie spływać do studzienki.
N a wierzch gnojówki opuszcza się szczelne z desek zbite denko, z małym otworem w pośrod*
ku, wolno po niej pływające, w tym celu, by gno*
jówka możliwie jak najmniej stykała się z po*
wietrzem. Sam wierzch studzienki zaopatrzyć w silną, szczelną pokrywę, uniemożliwiającą jaki*
kolwiek wypadek z ludźmi, czy zwierzętami.
Ściółka.
Nader ważnym składnikiem obornika jest ściółka. Poza jej rolą w higjenie zwierząt ma ona niepoślednie znaczenie nie tyle w nawożeniu, ile w polepszeniu struktury roli. O ile więc z jednej strony od ściółki wymaga się, by należycie konser*
wowała odchody zwierząt, kał i mocz, o tyle z drp*
giej strony ściółka ta dostarcza roli zbawiennej i koniecznej dla niej próchnicy.
Czem więcej ściółki i czem ona jest lepsza, tem łatwiej wzbogacamy rolę w próchnicę, tem łatwiej jest uzyskać nam w roli należytą budowę gruzełkowatą, a w ślad za nią należyte przewie*
trzanie roli i należyty w niej obieg wody. Poza*
tem próchnica czyni zwięzłe ziemie lżejszemi, na*
odwrót za lekkie, piaszczyste, więcej zwięzłemi.
Najlepszym materjałem na ściółkę jest bez*
sprzecznie słoma. Słoma używana oszczędnie, cięta na 15—20 centymetrowe kawałki, świetnie chłonie i konserwuje drogocenny, w azot bogaty mocz zwierząt, zezwala na ścisłe i dokładne ubijanie obornika na gnojowni, a przy tem nader łatwo ulega w glebie rozkładowi.
Drugą co do jakości nawozowej, a natomiast lepszą, jeśli chodzi o konserwowanie obornika, jest ściółka torfowa. N a nią pozwolić sobie mogą tylko te gospodarstwa, które mają tani torf w pobliżu.
W latach suszy, powodzi, wogóle klęski, lub nieurodzaju, braknie nieraz słomy. Nietylko niema jej na ściółkę, ale i zwierzęciu do gęby zabraknie.
Wówczas używać można ściółek innych, znacznie gorszych, jako to: liści z drzew, łęcin ziemniacza*
nych, a w końcu ściółki leśnej. Ta ostatnia żabie*
rana bywa ze szkodą dla lasu, dlatego tylko w osta*
teęzności używać jej można.
Tak łęciny, jak i liście w porównaniu ze siewną i torfem mają bardzo małą wartość i nie zastąpią
ich nigdy w zupełności.
Przykazaniem rolnika winno być raczej roz*
sądne obchodzenie się z zapasami słomy, zosta*
wianie jej częściowo z roku na rok. Jednem sło*
wem: słomę wyprodukowaną w gospodarstwie w całości zużywać na cele gospodarstwa, a o ile możności nie sprzedawać!