• Nie Znaleziono Wyników

W spomnienie w setną rocznicę urodzin W ładysława Szafera

(1886— 1970)

M inęło nied aw n o 100 la t od u ro d zin prof. d r W ła­

dysław a S zafera. Z te j okazji w a rto przypom nieć postać tego w spaniałego człow ieka i p rzy ro d n ik a, p o l­

skiego uczonego o św iato w ej sław ie, n iestrudzonego działacza ochrony przyrody.

U rodził się 23 lipca 1886 r. w Sosnowcu, je d n ak ż e w łaściw ym jego m ia ste m ro d zin n y m był Mielec, ta m bow iem m ieszkali sta le jego rodzice, ta m spędził la ta dziecinne i zaczął uczęszczać do szkoły.

R odzina S zaferów w yw odziła się z osiadłych w G a ­ licji kolonistów niem ieckich, k tó rzy szybko się spolsz­

czyli, a n a w e t s ta li się gorącym i p a trio ta m i polskim i.

D ziadek W ładysław a, J a n S zafer (1815— 1885) b ra ł u dział w p o w sta n iu listo p ad o w y m , został w ów czas r a n n y i d o sta ł się do niew o li ro sy jsk ie j, zdołał je d ­ n a k z n ie j zbiec. W ok resie W iosny L udów za udział w p rzy g o to w an iach ak c ji zb ro jn e j przeciw zaborcom P olski został przez w ładze a u s tria c k ie sk a za n y n a śm ierć. Szczęśliw ie je d n a k do egzekucji n ie doszło, gdyż n ag łe zm iany w sy tu a c ji politycznej skłoniły A u stria k ó w do ogłoszenia a m n e stii i J a n a S zafera zw olniono z are sztu . W późniejszych la ta c h b ra ł on udział w p rzy g o to w an iach do k o lejn eg o p o w sta n ia.

W ydarzenia te, często w sp o m in a n e przez jego dzie­

ci, zw łaszcza przez inż. M ieczysław a S zafera (1864—

1932), ojca W ładysław a, z pietyzm em p rzechow yw ane

P rof. d r W ładysław S zafer (w środku) w to w arz y stw ie p rofesorów : B ro n isław a S z a fra n a (po lew ej stronie)

i A n d rz eja S rodonia (po p raw ej).

przez ro d zin ę p a m ią tk i z ta m ty c h la t, a także fak t, że i d ru g i d ziadek P ro fe so ra ze stro n y m a tk i, K on­

sta n ty R adziw anow ski, b y ł rów nież pow stańcem , w szystko to pobudzało żywo w yobraźnię m ałego W ła­

dysław a, k tó ry dzięki te m u m iał od w czesnego dzie­

c iń stw a w szczepione gorące u m iłow anie P olski, uciś­

nio n ej w ów czas niew olą. W yniesione z dom u ro d zin ­ nego uczucia głębokiego p a trio ty z m u b y ły n ie w ą tp li­

w ie głów nym m o to rem jego całej późniejszej d ziałal­

ności. Ś w iadczą o ty m jego w łasn e słow a n ap isan e pod koniec życia: „... przez n a u k ę , krzew ien ie ośw ia­

ty , a zw łaszcza idei ochrony przyrody, szukałem dróg o dzyskania i u trz y m a n ia niepodległości dla swego n a ­ r o d u ”.

Z dom u ro dzinnego w yniósł W ładysław S zafer ró w ­ nież p raw d ziw e u m iło w a n ie przyrody. N iew ątpliw ie uczucia te zrodziły się w n im pod w pływ em ojca, k tó ry chociaż z zaw odu b y ł in ży n ierem arc h itek tem , w iele czasu pośw ięcał hodow aniu ro ślin ozdobnych;

w M ielcu p rz y dom u założył p ię k n y ogród i tro s k li­

w ie go pielęgnow ał, w okolicy zaś zn a n y był m iędzy in n y m i z tego, że z a m a to rstw a szczepił po m iedzach dzikie róże. W ład y sław S zafer w cześnie w ięc z e tk n ą ł się ze św ia tem roślin, a w rodzona ciekaw ość już w m łodym w iek u obudziła w n im chęć poznania w szystkiego, co go otaczało. Okolice M ielca, pobliskie la sy łęgow e n a d W isłoką, to były zaczarow ane krain y , k tó re p rze b ieg a ł oczarow any ich urodą. Z etknięcie się ze sk ro m n y m i zb io ram i p rzyrodniczym i w m iejscow ej Szkole L udow ej, w jeszcze w iększym sto p n iu ro z b u ­ dziły jego w yobraźnię. T oteż po p rzejściu do g im n a­

zjum , do k tó reg o uczęszczał w Rzeszowie, cały swój m łodzieńczy zapał sk ie ro w a ł k u zgłębieniu n a u k p rz y ­ rodniczych. Jeg o pedagodzy — zw łaszcza prof. W il­

h elm F rie d b e rg (1873—1941) — doceniali na szczęście te zam iłow ania, p o tra fili je rozw ijać, n a k ła n ia ją c do sam odzielnego p ogłębiania w iedzy.

M a tu rę w rzeszow skim gim n azu jm S zafer zdał w 1905 r. Był w ów czas człow iekiem w pełn i dojrzały m um ysłow o, św iad o m y m celu do któ reg o zm ierzał, nie m ia ł w ięc żadnego kłop o tu z w y b o rem zaw odu. W p a ­ m ię tn ik u ja k i pozostaw ił, stw ierd ził w yraźnie: „...ni­

gdy m i n a w e t n a m yśl n ie przyszło, ażeby być kim ś in n y m w życiu, an iżeli b o ta n ik ie m ”. S tu d ia u n iw e r­

sy teck ie rozpoczął w W iedniu, gdyż przy ciąg ała go ta m sła w a znakom itego w ów czas sy stem a ty k a i fizjo ­ loga ro ślin , prof. R ich a rd a W e ttstein a (1863— 1931).

Po trzech la ta c h w ytężonej p racy , uw ieńczonej o p u b lik o w a n iem p ierw szej sam odzielnej ro zp raw y n a u k o w e j, W ładysław S zafer przeniósł się z W iednia do Lw ow a, a b y ta m ukończyć stu d ia pod k ie ru n k ie m ukochanego sw ego m istrz a prof. M a ria n a R a cib o r­

skiego (1863— 1917). P oznał go jeszcze w czasach gim ­ n a z ja ln y c h i odtąd n a zaw sze pozostał pod uro k iem jego osobow ości, odznaczającej się m iłym usposobie­

niem , b y stro śc ią u m ysłu, pracow itością, rozległą w ie ­ dzą, życzliw ością i d obrocią dla ludzi, a n ad e w szyst­

ko w ielk im p atrio ty zm e m i w rażliw o ścią n a piękno przyrody. W iele z ty c h cech m iał ta k ż e W ładysław Szafer, nic zatem dziw nego, że obaj czuli do siebie sym patię, k tó ra u S zafera, pełnego podziw u dla swego m istrz a, p rzero d ziła się w trw a łe do niego p rzy ­ w iązanie.

D la w szy stk ich sw oich nauczycieli prof. S zafer za­

chow ał przez całe życie głęboką w dzięczność i szacu­

W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 7 - 8/1986

172 w ielkiego uczonego i ukochanego nauczyciela, którego ogrom ny d o ro b ek n au k o w y , a m oże p rzede w szy st­

k im ta k ie cechy, ja k p atrio ty z m , um iło w an ie p rz y ro ­ dy, bojow ość, odw aga cyw ilna, n iezłom ny i p ra w y c h a ra k te r b u d ziły pow szechny szacunek. Jego im ię u p am iętn io n o w ró żn y sposób. M iędzy in n y m i n adano

III. DĄBSZYPUŁKOWYQuercus robur L. (Fagaceae, Bukowate) OkolicaSobótki.Fot.W. Strojny

Odlewpasabarkowegoi kończynprzednichdinozauradrapieżnegoDein- d.Odlewszkieletudinozauraroślinożernego, zauropoda, Opisthocoelicaudia cheirus mirificus z późnej kredypustyni Gobi.Fot.W. Skarżyński skarzynskiiz późnej kredypustyni Gobi.Fot.W. Siciński

a

W s z e c h ś w ia t, t. Ś7, n r 7 - 8I1&86 173

je m uzeum przyrodniczem u w O jcow skim P a rk u N a­

rodow ym , Szkole P o d staw o w ej n r 57 przy ul. Cecho­

w ej w K rakow ie, P ań stw o w em u T ech n ik u m R olnicze­

m u w G łubczycach n a D olnym Ś ląsku, zespołow i ogródków działkow ych w Rzeszowie, re z erw a to w i leś­

n em u w n ad leśn ictw ie T uszyna n a P łaskow yżu K ol- buszow skim , Zbiorczej Szkole G m innej w Brzozowie, a o statn io In sty tu to w i B o tan ik i PAN . W 1977 r. n a j­

w iększy i n a jb a rd z ie j now oczesny sta te k m otorow y polskiej floty h an d lo w e j otrzy m ał nazw ę „P rofesor W ładysław S zafe r”.

W sieni w jazdow ej b u d y n k u PA N w K rakow ie, przy ul. S ław kow skiej 17, w m u ro w an o w 1971 r. t a ­ blicę p am iątk o w ą k u czci prof. S zafera. W k ra k o w ­ skim O grodzie B otanicznym w szóstą rocznicę jego

R O Ś L I N Y L E C Z N I C Z

Powiązane dokumenty