• Nie Znaleziono Wyników

W sprawie szkół wyznaniowych w Polsce

Prąd ogólny zacierania różnic w a ru n k ó w pracy i zarobko- wości, różnic stanow ych i klasowych, a nierzadko i narodowych nawet przechodzi z je d n ej dziedziny życia publiczneg o do d r u ­ giej. Nie dziw więc, że ta kże szkolnictwo nie pozostało wolne od jego wpływu. Dążności te niwelacyjne żądają od szkoły, aby by­

ła jak najwięcej jednolitą i uwzględniała wszelkie wym ag ania, jakie ludzkość stawia tej instytucji wychowującej pokolenia.

J e d n a k ż e i tutaj poczynają się objawiać ż ą d an ia nie zna ją­

ce granic, d o m a g a j ą c e się zatarcia tych przymiotów szkoły, któ­

re d o t ą d były jej zaletami i p o d sta w a m i zd r o w eg o w y ch o w an ia—

c h a ra k ter u szkoły n a r o d o w e g o i w y z n a n i o w e g o .

O dwa te c h a ra k te ry sty c zn e przymioty szkoły walczyła roz d arta Polska przez wieomal półtora wieku, walczyła mężnie i krwawo i wreszcie wywalczyła sobie zwycięstwo. Świadk iem tej

walki były łzy i rany dzieci, gorycz i cierpienia rodziców, więzy i więzienia za m y k ając e w m u r a c h swoich całe rzesze, od p a c h o ­ ląt począwszy, aż do posiwiałych księży i biskupów, cierpiących za d u c h a n a r o d o w e g o i wyzn a nio w ego szkoły dla dzieci pol­

skich.

Polska dzisiaj do n o w ego życia się budząca stawa przed z a d a n i e m st worzenia sobie szkoły idealnej, od pow iadającej jej p o tr z e b o m i jej wielkiej przyszłości.

Wśród rozważań, ja ką powinna być szkoła polska, zro z u m ia ­ no ogólnie, że powinna posiada ć cechę wybitnie narodową. Zro­

zu m ia no, iż po zb aw ienie jej c h a ra k te r u n a r o d o w e g o odebrałoby jej je d n o z najważniejszych i najsilniejszych zadań: zadanie wy­

cho wania gorących i o d d an y c h synów Ojczyzny. Pewna tylko ga rst ka ludzi prag n ęłab y mię dzyna ro dow ość polityczną rozciągnąć ta kże na szkolnictwo.

N a to m ia s t nie doce nia ogół sp ołeczeń stw a polskiego wiel­

kiego zna cz en ia c h a ra k te r u w yznanioweg o szkoły polskiej. Pro­

jekt z a p ro w a d z e n i a w Polsce szkoły „świeckiej" czyli wspólnej dla wszystkich wyznań nie budzi tych wątpliwości, jakie budzić powinien. Projekt taki m oż e być p o n ę t n y m dla ludzi bez wyzna­

niowych lub materjalistów, którzy poza ch l e b e m i pie niądz em nie szukają idealniejszych warunków życia, albo też dla osób nie doceniających wpływu religijnego na w ychow anie m ł o ­ dzieży. A nie stety tych osób jest tak wiele.

N asa m p r zó d należy wyjaśnić, co znaczy szkoła^ wyznaniowa.

Wyznaniowość szkoły nie oznacza tego, iż m a być założoną, u tr zy m y w a n ą lub kie rowan ą przez Kościół albo to lub owo wy­

zna nie, iż m a być z a k o n n ą lub „klerykalną".

Nie — szkoła m oż e być pańs tw ową w swojem założeniu, utr zym a niu i kierownictwie. C h a ra kte r jej wyznaniowy ma się tylko za sa d z a ć na te m , że o b e j m u je nauczycieli i dzieci je d n eg o wyznania i że za pew nia ucz niom n a u k ę wedlę św iatopo gląd u o w e g o wyznania. W prakty c e więc i zasadni czo szkoły katolic­

kie m a ją ob ej m o w a ć nauczycieli i dzieci katolickie, szkoły ewan- gielickie nauczycieli i dzieci tegoż wyznania, srkoły żydowskie—

nauczycieli i dzieci żydowskie.

Zdarzyć się wprawdzie może, że w okolicach mieszanych dzieci in n e g o wyznania, w mniejszości będ ące , muszą uczęszczać do szkoły wyznania o b ce g o — wypadki atoli takie mają tworzyć wyjątki tylko. W tych w ypadkach pow in n o się dzieciom miejszo- ści za pew nić z u p e łn ą s w o b o d ę nauki religji własnej.

Tak pojęta wyznaniowość szkoły jest dla Polski wskaz an a z następujących względów:

1) N a u k a szkolna jest dalszym ciągiem i u z u p e łn ie n ie m kształcen ia i wychowania d o m o w eg o . P onieważ zaś rodzice kształcą i wychowują dzieci już od najwcześniejszej m łodo ść1 w du chu swojego wyznania, więc i szkoła ma obowiązek b u d o ­ wania ściśle na tej podstawie dalej.

Stąd też w każdym kraju rodzice wszyscy z wyjątkiem z u ­ pełnie obojętnych, d o m a g a j ą się szkoły wyznaniowej. Tam zaś, gdzie rządy narzuciły ludności szkoły s y m u l t a n n e , lu dność o d ­ czuwająca dob rze szkodliwość ta k ie g o sy s t e m u nie przestaje wal­

czyć i wywalcza szkołę wyznaniową.

2) Kształcenie młodzieży i na uka jej p o d a w a n a powinny być zawsze j a s n e i na prawdzie ścisłej opa rte . Tym cz ase m n a u ­ czanie w szkole s y m u l ta n n e j jest zniewolone liczyć się co chwi­

la z tern, aby nie urazić uczniów tego lub o w eg o wyznania. Czy to w historji, czy w literaturze, czy w na u c e przyrodniczej, czy przy opisach życia i rozwoju nar od ów nauczyciel o b r e g o wyzna­

nia może mimowoli z a d ra s n ą ć uczucia uczniów in ne go w yzn a­

nia lub wygłosić za sadę przeciwną religijnemu pojmow aniu ucz­

nia. Nawet w ra c h u n k a c h zdarzyć się to może, n. p. przy obli­

czaniu p rocentów lub po daw aniu sp o so b ó w za ro bkow a nia tej lub owej klasy, ludzi t e g o lub owego wyznania.

Dowodów na to szkoły s y m u l t a n n e w dzielnicy polskiej przez rząd pruski za kła dane dostarczyć m ogą bardzo dużo. Cała też lu dność oraz sejmy państw rzeszy niemieckiej d o m ag ały się zawsze szkoły wyznaniowej. Szkołę s y m u l t a n n ą p o p ie ra n o tylko w okolicach polskich, aby osłabiać nar od owość polską i kato licyzm.

3) Szkoła ma nie tylko p o d aw a ć suchy materjał naukowy, ale takż e budzić zmysł m oralny w uczniach. M za danie to ma nietylko n a u k a religji, lecz ta kże cały zespół naukow y szkolny.

T ym cz asem przepisy religijne i moralne poszczególnych wy­

zna ń różnią się w t e m i ow em . J a k ż e tedy może nauczyciel innowierczy pogłębiać pojęcia m o ra ln e dzieci in nego wyznania, kiedy s a m tych pojęć może nie uznaje, naw et je wprost p o t ę ­ pia? Żąda ć od niego, aby mówił i nauczał wbrew przeko naniu swojemu , nikt nie m a prawa.

Więc nauczyciel inowierczy musi często bar dzo nauki o b y ­ czajowe d o t y k a ć tylko | o wierzchu, ale wtenczas n :e spełnia swojego zadania wychowawcy młodzieży. Traktując to, co s t a n o ­ wi treść wychowania prawdziwego, tylko powierzchownie,

postę-puje niepedag ogi czni e, a szkoła taj<a j e s t nie p ed ag o g i c zn ą i mniej wartościową.

4) J u ż s a m e łączenie dzieci różnych wyznań., w -j ed n ej szkole wpływa na nie u j e m n i e i to tak p o d ; w zględem z e w n ę tr z­

nego przykładu, jak ps yhologicznych odczuwań. Zniewalanie nr. p.

dzieci żydowskich do ch odz enia do szkoły w soboty i do pisania w dzień te n jest pogwałcen iem ich przepisów religijnych, widok współucznia lub nauczyciela, z aja da ją c ego w piątek chleb z m i ę ­ s e m jest zgorszeniem dla dziecka katolickiego. Zachodzą święta katolickie, ewangieUcki dzień pokuty, święta żydowskie. Któreż ma szkoła s y m u l t a n n a obchodzić, a które pomijać?- t

. ^Ważniejszemi jeszcze są względy psychiczne. ^ Dziecko ma uważać swoje wyznanie; szczyt doskonałości, a jęgp prawdy za jedyne. Gdy atoli spotyka się w szkolę z d-ziećrrH-i. nauczycie-' lami, którzy mają i n n e zasady, gdy nauczycielowi o innych f a s a ­ dac h m a d aw ać posłuch i wiarę, czyż to nie musi . wp^owa4?ić:

do dziecięcego umysłu p ew n e g o za m ie sza nia i pogmjątwfl.nt?

prawdy? —

znowu szkoły syrnuljtanne pruskie ujawniały t a k często to,, że dzieci z takich- szkół wychodziły z pojęciami religijnemi i ety c z n e m i b ardzo osła b io n em i. _ c

5) Zwolennicy szkoły s y m u l ta n n e j twierdzą, iż o n a zbliża osoby różnych wyznań więcej do siebie, że je uczy wzajemnej tolerancji.

Praktyka wykazuje ęoś przeciwnego, a mianowicie, £e dzie^

ci inst yn ktownie odczuwają, iż je różni coś bardzo ważnego, coś, co się ściśle łączy z ich życiem d u c h o w e m . Dziecko u ra żo n e przez kolegę innej wiary um yś ln ie lub* niebacznie w uęzuciaęh swoich religijnych, od czuwa i p r z e c h o w u j e d o niego* głę bo ką ur azę albo też lekceważy je g o wyznanie. Jeżeli zaś nie z a reag u je na takie u ra ż e n ie tt- to znak, że przywiązanie do w łas n e g o Wy­

z n a n ia p o cz y n a już w sercu t e m m ło d e m słabnąć.

Tolerancja wyznaniowa o p ie ra się na wyszkoleniu d u c h o ­ wem i wyrobieniu ro zsądku, których- się jednakże nabyw a w m ia ­ rę d u c h o w e g o dojrzewania. Dziecko n a t o m i a s t kieruje się ućzu*

ciem, in s t y n k t e m i po rywem. Tym zaś tolerancja prawdziwa jeSt obcą. N akła nia nie dziecka do tolerancji religijnej przedwcześńte może n aw e t wyrobić w niem zo b o jętn ien ie dla w łas neg o wyżna- nia, które przecież m a być dla dziecka d r o ż s z e m p o n a d in ne wy­

zna nia. 'j

6) Szkoła polska m a uwzględniać w całej pełni język 'Oj­

czysty dzieci wszystkich; m ają być w niej d o p u s z c z o n e ja ko

ję-zyki wykładowe polski, niemiecki, rusiński, litewski i białoruski, rodzice mają otrzymać wpływ na organizacją szkolną, n a u c z y ­ cielom przyznaje szkolnictwo polskie szerokie prawa.

W o b e c te g o byłoby krzywdą dla wyznań, te g o naj ważn ie j­

szego czynnika w wych owaw cz em życiu dziecka, gdyby jego p r a ­ wa miały być og ran ic zo n e na kilka lekcji religji tylko a p o zate m miałaby rządzić w szkole bezwyznaniowość lub wyznaniowa m i e ­ szanina.

7) System sym ulta nności szkoły w Polsce łączyłby w s z k o ­ łach pe w nyc h dzielnic dzieci katolickie z ewangielickiemi, w in­

nych z żydowskiemi, a w jeszcze innych z p r a w o s ła w n e m u

Wpływ u je m n y duchow y ta k ie g o łączenia już wykazaliśmy.

J e s t prócz tego jeszcze s tr o n a uje m n a naukow a. O d r ę b n o ś ć rasy sprawia n ie ró w n o m ie rn e dojrzewanie um ys łowe i fizjologiczne i co za t e m idzie, po wstrzymywanie w p o s tę p a c h naukow ych jedny ch przez drugich oraz objawianie zbyt wcześnie skłonności u jem ny ch .

Prawdziwi p e d a g o d z y d o m a g a j ą się rozdziału dzieci wedle ich zdolności i stopnia rozwoju, t y m c z a s e m szkoła s y m u l t a n n a łączy właśnie dzieci o wielkiej różnicy rozwoju.

8) K oedu kacia dzieci różnych wyznań w Polsce s p o w o d o ­ wałaby w wielu miejscowościach te n fakt, że znacz na ilość dzie­

ci polskich katolickich po dlegałby nauczycielom ewangielickim lub żydowskim i na odwrót. Z tego powodu musiałyby za c h o ­ dzić stale zamieszania, ż J e i niezadowolenia, którym zapobiec nie będzie s p o s o b u .

Z a p o b ie g n ie im tylko ścisłe rozgraniczenie dzieci wedle n a ­ rodowości i wed le wyznań.

Koeduka cja powin na być tylko wyjątkiem i tylko t a m d o ­ puszczalną, gdzie sprawy inaczej przeprowadzić nie m oż na. Z a ­ s a d ą n a t o m ia s t powinna być szkoła wyznaniowa, urządzona w e­

dle m a k s y m y jedyn ie racjonalnej: „ s uum cuiq ue".

W o b e c tych u je m n y c h stron szkoły s y m u l t a n n e j nie z n a j­

dzie nikt ani jedn ej poważniejszej korzyści, płynącej z takiej szkoły. Naw et m a terja l n e względy, które zresztą przy ta k ważnej sprawie prawidłowego wychowania młodzieży nie powinny o d g ry ­ wać roli, nie wchodzą tutaj w rac hu bę , gdyż Polska powinna stworzyć szkoły d o s k o n a łe dla wszystkich dzieci swoich i starać się zadowolnić tak rodziców jak dzieci bez względu na mniejsze lub więkze koszty. To atoli stać się tylko m o ż e przez szkoły wy­

znaniowe.

K R O N I K A .

Dziennik czynności J. E. Biskupa lubelskiego.

9 marca J. E. Ks. Biskup udzielał Sakramentu Bierzmowania uczniom szkoły Realnej im. Hetmana Zamojskiego.

16 marca udzielał Sakr. Bierzmowania uczniom szkoły im. Staszica.

19 marca udzielał Sakr. Bierzmowania uczenicom pensji p. Czarnieckiej.

22 marca wyjeżdża do W arszaw y na konsekrację J. E. Ks. Jełowic- kiego, Biskupa Sufragana lubelskiego.

27 marca udzielał Sakr. Bierzmowania dzieciom z «Domu Zarobko- wago« w kościele po-Dominikańskim.

28 marca odprawiał Mszę św., udzielał Komunii św. i Sakr. Bierzmo­

wania paniom w kościele po-Bernardynkowskim.

29 marca udzielał Sakr. Bierzmowania dzieciom szkół początkowych w katedrze.

30 marca udzielał Sakr. Bierzmowania uczniom i uczenicom pryw at­

nych seminarjów nauczycielskich.

3 kwietnia udzielał Sakr. Bierzmowania uczniom państwowego semi- narjum nauczycielskiego w kościele po-Bernardynkowskim i dzieciom szkół początkowych w kościele na Bronowicach.

4 kwietnia udzielał Sakr. Bierzmowania w katedrze po rekolekcjach dla kobiet.

5 kwietnia odprawiał Mszę św. na zakończenie rekolekcji dla panien w kościele po-Bernardynkowskim i udzielał Sakr. Bierzmowania.

6 kwietnia odprawiał Mszę św. na zakończenie rekolekcji dla panów, udzielał Komunii św. i Sakr. Bierzmowania w kościele po-Kapucyńskim.

Po południu tegoż dnia o godz. 5-ej udzielał Sakr. Bierzmowania uczenicom szkoły Handlowej w kościele po-Kapucyńskim.

Dziennik kurji diecezjalnej.

Wyznaczono Ks. Michała Zawiszę adm. par. Janów, na sUDowisko przedstawiciela K-ła Rz. Kat. w Radzie Szkolnej Okręgowej w Janowie Lubelskim.

Przyłączono par. Bystrzycę do dekanatu Łęczyńskiego, a kościół w Branw i — do dek. Janowskiego.

Wezwano wszystkich dziekanów na narady w sprawach diecezjal­

nych na 29 kwietnia r. b. Obrady rozpoczną się o godz. 9 rano w Semi- narjum Duchownem, na których prócz dziekanów p o ż ą d a n ą j e s t o b e c n o ś ć i i n n y c h k a p ł a n ó w . Z powodu trudności aprowiza- cyjnych obiad może być przygotowany tylko dla samych księży dziekanów.

Wyznaczono Ks. A. Ostrowskiego na prefekta gimnazjum realnego w Lubartowie.

Polecono Ks. Szczepanikowi z Zakrzówka udać się do Poznania na trzytygodniowy kurs sekretarzy jeneralnych Stowarzyszeń Katolickich.

Wydano akt erekcyjny parafii Rejowiec i polecono dziekanowi dek.

Chełmskiego wręczyć go pierwszemu proboszczowi Ks. B. Zakrzewskiemu.

Utworzono filię z prawąpii parafjalnemi przy kościele w Topólczy.

Upoważniono dziekana Dek. Kowelskiego do poświęcenia cerkwi w Maciejowie, parafii Przewały.

Zmiany wśród duchowieństwa.

Ks. Józef Mastalerż ż Siedliszcza — na administratora par. Gródek, z poleceniem obsługiwania par. Chodywańce.

Ks. Eugeniusz1 Szyprowski z Uchań — na administratora par. Wysokie.

' ' 1 Ks. Zdziśław Łuczycki' z Lubartowa — na adfnihistratorar par. Bo- chótnica.

Ks. Mateusz Wojtowicz z Bochotmcy -- na administratora par. Kijany.

Ks. Antoni Ostrowski z Kijan — na wikarjusza do kościoła po-Ka- pucyńskiego w Lubartowie.

Ks. Jan Skwara z Chodla —■ na administratora par. W ilków.

Ks. Piotr Ozimiński — ^na administratora par: Chodel.

Ks. Leonard Kępiński wikarjusz z Urzędowa — na takież stanowisko do par. Chodel.

Ks. Andrzej Prejs z Chodywaniec — na administratora par. Rachanie.

Ks. Antoni Kimaczyński wikarjusz ze Szczebrzeszyna — na takież stdiibWifeTco do par. Krzczonów.

to ii . K^:J W acław Padkowski wikarjusz z Częstoborowic — na takież sta­

nowisko do Szczebrzeszyna. <■

W c zę ści D iecezji & ucko-£ytom iersk iej, znajdującej s ię pod zarządem J. 9 . K s. B isk upa lu b e ls k ie g o .

Ks. B o lesław . Górski -r-r na administratora, par. Przewały w dekana- c\e/Ko!welskiijiv

N B .K R O J, O G J A, .

Nielitościwa i nieubłagana śmierć coraz bardziej przerzedza szeregi ną?;?£j ,l)faci duchownej. v Powołania do stanu duchownego, coraz rzadsze, liczba wyświęcających się ńa księży wciąż maleje, coraz liczniejsze placów­

ki wołają o kapłanów, a tymczasem co chwila nadchodzi smutna wiadomość o ‘zgoinfi6 jakiegoś pracownika' w winnicy pańskiej. Od wyjścia N° 4 „W ia ­ domości Diecezjalnych" musimy zanotować az cztery żgdfly kapłanów»

któTZyby mogli, z d a w a j sify długie jeszcze łata pracować na swych stano­

wiskach. Zataczająca, coraz, szerszje kręgi, straszna choroba tyfusu plami;

stego przerwała ich pracę właśnie w chwili, kiedy spełniali obowiązek gor liwych duszpasterzy przy niesieniu pomocy duchownej, powierzonym swej pieczy owieczkom’ zarażonym tą Straszną chorobą.

....1). D n i a 8 - g o m a r c a r. b. zmarł w Grudku miejscowy pro­

boszcz ś. f P- K s . E d w a rd Ś liw iń s k i.

Urodzjł się we \v?i Sielcu, par.. Dzierążnia, w r. 1873. Pierwsze nau­

ki świeckie pobierał w hrubieszowskiem progimnazjum, po ukończeniu któ­

rego w 1890 r. wstąpił do semmarjum i w 1896 został wyświęconym na ka­

płana. ‘SJjeiłriiał kolejrid1 óbówiązki wikarjusza. w Nabrożu, Tomaszowie, KOćku, BTzeźrricy ByehaWśkiej, — a W ię io r. otrzymał samodzielne stano*

wisko i został , administratorem parafii Rachanie;. Stamtąd przeszedł w 191 i r .

szawskim rządowem gimnazjum realnem;;a po ukończeniu 4-ch klas tegoż, wstąpił w 1893 roku do-.seminarjum Lubelskiego. 1 Kiedy był już na IV.kuir- sie, w r. 1897, — ówczesny. Jenerał Gubernator W arszaw ski Imeretyński zażądał usunięcia go z seminarjum na mocy decyzji chełmsko warszawskie­

go prawosławnego konsystorza, który wynalazł w księgach unickich, że ojciec ś. t P- Ks. Feliksa pochodzący z Łosic, gub. Siedleckiej, był kiedyś ochrzczony w cerkwi unickiej. Na mocy takich danych konsystorz- prawo­

sław ny zażądał, by ś. f P Ks. Feliks powrócił na łono prawosławnej cerkwi. Dopiero usilne starania i tłomaczenia, że był ochrzczony w Koście­

le katolickim, że już 4 lata przebył w seminarjum, że już otrzymał mniej­

tu Ks. Pleszczyńskiego, miejscowego proboszcza, wybierającego się za gra­

nicę dla poratowania zdrowia. Następnie przeszedł na wikarjat do Górzna a stamtąd do Opola lubelskiego i wreszcie do Piask.

W 1909 r. został mianowany administratorem parafii Piaski W ielkie i na tem stanowisku przebył do r. 1918 r.

Wszechstronną działalnością swoją na stanowisku administratora par. Piaski zjednał sobie ogólną sympatję i szacunek. S. f P- Ks. Feliks nie usuwał się od pracy, owszem z całym zasobem swej energi rozwinął go­

rączkową działalność; każda placówka miała w nim gorącego poplecznika i czynnego członka, szczególnie w dziedzinie szkolnictwa wykazał swe zdol­

ności, zakładając nowe szkoły i kierując nimi wzorowo pod każdym żegnał śmiertelne, szczątki >swego pasterza duch o w nego,g łośna zawodził',

że Bóg ciężką zsyła karę za grzechy, zabierając im tak gorliwego i dobre­ wikarjusza w Józefowie Ordynackim, Gołębiu, Końskowoli i Brzeźnicy By- chawskiej. W r. 1914 r. mianowany został proboszczem parafii W ysokie i na tym stanowisku pracował wytrwale, skarbiąc sobie łaski u Boga i lu­

dzi. Z przerażającą szybkością szerząca się straszna plaga tyfusu plamiste­

go przecięła nić jego żywota w pełni sił duchownych i fizycznych. Coraz bardziej rzednące szeregi żołnierzy Chrystusowych znów utraciły" szermie­

rza co poległ na stanowisku w imię obowiązku. R. in p.

4) D n i a 25- g o m a r c a r. b. zmarł w szpitalu w Zamościu ś. f P.

K s. S tefan Zenon Sk rzetu sk i, proboszcz parafii Rachanie, w powiecie Tomaszowskim, w pełni sił młodzieńczych, przeżywszy zaledwie 32 lata.

Urodził się w W ilkołazie w r. 1887. Nauki świeckie pobierał w za- mojskiem progimnazjum rządowem, po ukończeniu którego w 1905 r. wstąpił do seminarjum diecezjalnego w Lublinie. Skończył je w 1910 r. i w yśw ię­

cony na kapłana w tymże roku, przeznaczony zostaje na wikarjusza do Włodawy. Kolejno jest wikarjuszem w Zamościu, Starym Zamościu, Szcze­

brzeszynie, a ztamtąd przechodzi na kapelana do Zwierzyńca.

W reszcie w r. 1918 otrzymał probostwo Rachanie, którem nie mógł się jednak długo nacieszyć, gdyż padł ofiarą obowiązku gorliwego dusz pasterza przy niesieniu chorym na tyfus ostatniej pociechy religijnej. Szko­

da młodego życia co, tak prędko zgasło. Requiescat in pace!

5) D n i a 26-g o m a r c a r. b. zmarł Ks. W ojciech W ią sk o w sk i(

nestor duchowieństwa diecezji tutejszej, długoletni proboszcz parafii Krzczo­

nowskiej w dekanacie Biskupickim. Biskupic, skąd po roku przeniesiony do Krzczonowa na wikarjusza, zostaje tamże proboszczem w 1869 roku i już na tem stanowisku pozostaje aż do końca swego życia. Szczery, serdeczny, przyjacielski zjednał sobie po­

wszechną sympatję. Ci, co go znali, podziwiali jego niczem nie zmąconą pogodę ducha, żywość i wesołość, jaką się odznaczał do ostatka.

W 1914 r. zaraz po pierwszem wtargnięciu austrjaków na ziemię lu­

belską, jako 88 letni starzec, został przez nich uprowadzony, za rzekome dawanie sygnałów, do obozu jeńców na W ęgrzech razem ze swą sędziwą siostrą, gdzie oboje przebywali rok cały. Pomimo odbytej piechotą uciążli­

wej drogi, nieludzkiego traktowania i obrzydliwych warunków życiowych w obozie jeńców, powrócił staruszek zdrów i podawnemu zamieszkał w Krzczonowie. Pod koniec swego życia już coraz mniej się udzielał, Mszę św.

odprawiał w domu, w życiu parafialnem udziału żadnego nie brał. Rozstał się z tym światem w dniu 26 marca żegnany z żalem przez parę pokoleń swych parafjan. Gorliwa a spokojna jego praca nad ludem niechaj dla w ie­

lu z nas będzie przykładem. Na miesiąc przed śmiercią ofiarował tysiąc rubli na rzecz seminarjum duchownego w Lublinie.. Niech spoczywa w Panu.

Z a p ro szen ie do udziałów na k a s ę w ydaw nictw te o ­

Powiązane dokumenty