ułożonych w porządku abecadłowym
przez ś. p. A D A M A B A R T O S Z E W I C Z A .
(W yiinek ze słownika przysłów .)
Przysłowia zapowiadają stopień eywilizaeyi, moralności i rozsądku narodowego. — X . Stan. Czerski.
Ani Bogu świeczki, ani czartu ożoga. — Ani Bogu, ani ludziom, (nikomu nieprzydatny). Ani do tańca, ani do różańca.
Bądź tylko dzieckiem Bożem , a nie będziesz sierotą na ziemi. K s. Antoniewicz.
Będziesz się Bogu rachował z każdego dnia, któryś stracił, nic nie uczyniwszy ludziom do
brego. Staszic.
B ez błogosławieństwa B ożego i ludzkiej przy
jaźni trudno się kusić o powodzenie i szczęście.
Kaczkowski.
Bez B oga świętej woli, ani jeden włos nie spadnie nam z głow y.
B łogosław iony naród, któremu jest Panem Bóg jego. Woronicz.
B łogo temu, w czyjem sercu zamieszka B óg i prawda. Pruszakowa.
Boga się bój i kochaj, a kiedy żyjesz poczci
wie, jak On przykazał, możesz nie dbać na dja- bła. Ossoliński.
B óg zwyczajnie umyka dobrodziejstwa tym, którzy sobie danego nie umieją zażyć. Pasek.
B oga nie można błagać, tylko przez dobre uczynki. — C złowiek tylko przez ludzkość staje mu się podobnym. Staszic.
Boga się b ój, a na postrachy ludzkie trwożyć się nie będziesz. Matuszewic.
Bogu nie ma świeczki, lecz bies ma gro
mnicę. Pol.
Bogu tajemne nie są ludzkie sprawy. Ten z nieba widzi, kto krzyw (winny), a kto prawy.
J. Kochanowski.
Bóg dał dlatego sędziemu dwie nszy, a nie j e dno, ktemu z obu stron głow y, iżby nie z j e dnej, ale z obu stron dobrze słyszeć mógł. Górnicki.
Bóg jest nas wszystkich ojcem , z jednej matki
z ziemi zlepieni, rodzoneśmy dziatki. W acł. R ze
wuski.
B óg ojców złości karze aż na wnuków kości.
B óg nam natenczas sprzyja i niebieskie siły, Gdy się ludzkie ratunki od nas oddaliły. X . W y szyński, Argienida.
B óg tych, którzy na bliźnich łaskawi,
N igdy bez wielkich nagród nie zostawi. X . H olo- wiński.
B o że ! jakeśm y słabi, gdy nie jesteś z nami!
Boże pomóż m i! bo m oja łódka tak mała, a morze tak w ielkie!
Co Bogu to B ogu ; co cesarzowi to cesarzowi.
Skarga.
Co pan ożyw i, to i wyżywi. K ogo Pan B óg stworzy, głodem nie umorzy.
Co zjem , to wiem, a co ubogiemu dam, to przed Bogiem (u Boga) mam.
Cóż jest ludzka m ądrość, gdy je j B óg daleki.
X . Gorczyczewski.
Czas na chwale B ożej przepędzony, najszaco
wniejszą jest dnia cząstką. Krasicki.
Czcić B oga jest religią człow iek a ; czcić prawa religią obywatela. Brodziński.
Człowiek bez B oga jest cyfrą bez jedności. A . N.
Człowiek patrzy na twarz, B óg zaś na serce Człowiek uważa sprawy, B óg chęci waży. Ma
tuszewic.
Czy kto ma h erb, czy nie m a, braciaśmy po prostu;
Czy kto żyje w pałacu czy w lepiance z chrostu.
Chłopiśmy i parobki przed Bożem obliczem . Syrok.
D ał ci Bóg dary, używajże miary. Rysiński.
Daw noby Bogu piorunów nie stało, gdyby za każdym grzechem się ciskało. Potocki Sylro.
D obrego szczęścia każdy dopomoże, ale w złym razie tylko T y sam B oże, (tak nucił hetm. Ż ó ł
kiewski we wszystkich przygodach).
D o Boga gdy trw oga; kto nie umie pacierza, niech na morzu płynie.
G dy największa trwoga, tuż jest pom oc Boga.
Gdy B óg zechce to i siekiera pod ławą za
pieje — K to ma szczęście, temu i w ół cielę urodzi.
G dy B óg chce, miedzianym murem pajęczyna będzie. Kochanowski.
Gdzie Chrystusowa dziedzina, tam murem i pa
jęczyn a. Skarga.
Gdzie Pan B óg, tam zwycięstwo. Skarga.
Gdzie zgoda tam Pan B óg mieszka. Rysiński.
Gdzie Pan B óg nie ma ołtarzy, tam królowie tronów nie mają. Bogusławski.
Gdzie tylko stąpi twa noga, dostrzeże cię oko Boga.
Ja temu wierzę, że kogo Pan B óg chce ska
rać, wprzód mu rozum bierze. A . Lipski.
Jak trwoga do B oga, ja k bieda do żyda, jak nędza do księdza. X . Hołowiński.
Jako wy z Panem B ogiem , tak też Pan B óg z wami. Opaliński. — Jako tatka Bogu tak B óg tatce. Orzechowski, — Jak Kuba B o g u , tak Bóg Kubie.
Jeżeli w grzechach leży serce twoje.
Kup wszystkie woski na świece, kup ło je ; Ś w ieć, pal, kadź, krop, dzwoń, jeśliś Bogu dłużny L epszeć są posty, modlitwy, jałm użny.
Pókiś śmiertelnym opętany grzechem ,
Smutkiem anioły, djabły karmią śmiechem. Po
tocki Argenida.
Krasicki tęż samą myśl tak wyraża z całą dzielnością:
Próżne Pawle ofiary, gdzie skażone serce;
Krzyw się, m rugaj, bij czołem , k lęcz, szeptaj i dmuchaj, Zm ów różańców bez liku, bez liku mszy słu ch a j;
Jeśliś zdrajca, obłudnik, darmo kunsztu szukasz, Możesz ludzi omamić, B oga nie oszukasz,
Syp fundusze, a kradnij, B óg ofiarą wzgardzi.
I świat, i życie, wszystko przeminie, Kto Bogu ufa ten nie zaginie.
Kara Boża pędzi nogą żwawą.
Za tymi, co się zwykli ociągać z poprawą.
Raszewski Antygona Sofokl.
Smaczniński tęż samą myśl tak w yraża:
Zemsta Boga niedościgłym lotem
Dogania winowajców, rzuca na nich grotem, K iedy świat zasmuci, B óg może pocieszyć. Pol.
K iedy rękę otworzysz (B oże!), wszyscy n asycen i;
A kiedy twarz odwrócisz, wszyscy zasmuceni.
Jeśli im ducha weźmiesz, w proch się wnet obrócą;
Jeśli im ducha natchniesz, na świat się zaś wrócą.
Kochanowski.
K ogo Boska nie zasłania ręk a, darmo ten szuka pod cudzą odzieżą ochrony. Bernatowicz Nałęcz.
K ogo N ajwyższy Stwórca w swej twierdzy po
sadzi, N ic mu złośliwych ludzi rada nie zawadzi.
X . Syruć.
K ogo dziś B óg zafrasuje, tego jutro umiłuje.
Pasek.
Komu B óg jeszcze nie naznaczył śmierci, Ten się najsnadniej i z grobu wywierci.
Komu jeszcze B óg śmierci nie naznaczył z nieba.
B y b ył w grobie, wynijdzie wątpić nie potrzeba.
Kmita r. 1588.
K to B ogu całem sercem zaufał, nigdy zawie
dzionym nie został. Woronicz.
Kto zapomina B oga , tego opuszczają ludzie.
Bułharyn.
Kto świadczy dla B oga, nie lęka się niew dzię
czności. M arya Leszczyńska.
Lekarz leczy, B óg uzdrawia. Koszutski. Bóg lekarz najlepszy.
Lepiej Bogu pośw ięcić piękny kwiat m łodości, niżeli wiek zgrzybiały i brudy starości.
Łatwiej z Panem B ogiem , ja k z ludźmi.
Ign. Chodźko.
Mądry zawsze się tym kontetuje i obejdzie, co mu B óg dał. Opaliński.
Milszą jest Bogu jednego nieszczęśliwego p o
ciecha, niźli stu bydląt ofiara. Staszic Numa.
M ódl się, Bóg jest jedyną ucieczką i pociechą w utrapieniach.
Na pierwszych spraw potocznych progu, Ten zaczął dobrze, kto co zaczął w Bogu. Kasp.
Miaskowski.
Najmilsza Bogu m uzyka, głosy poczciwych ludzi. Krasicki.
Nie rychłyć, ale łuczny Bóg w swym gniewie,
— 31 —
a gdy on łuku pociągnie, nikt nie wie. K asp.
Miaskowski.
Nie schronią wieże, gdy B óg nie strzeże. Ant.
Górecki.
N igdy nie będziesz spokojnym, skoro przesta
niesz b y ć z Bogiem. Molski.
Obala Pan B óg i mocne na ziemię, a im kto pyszniejszy, tem prędzej padnie, a im kto wyżej się nosi, tem niżej pada. Kaczkowski.
Od Boga poczynajm y, B óg początkiem wszemu.
A początku zaś niem asz, ani końca jemu.
Jan Kochanowski.
Pan Bóg, który prawdę lubi, szachrajów ka
rze i gubi. Molski.
Pan B óg rozum daje, gdy karze. Binkowski.
Pan B óg pono stworzył wieś, a djabeł w y myślił miasto. Pruszakowa.
Pan B óg stworzył jarmarki, a djabeł frymarki.
Wielogłowski.
Pan B óg dał dla utrzymania życia żołądek, a gło w ę , aby miała rozsądek. Podolski-Donkisz.
P a n , który kiedy spojrzy, ziemia d rż y : Pan, który kiedy ręką gór dotknie, dymem idą góry.
J. Kochanowski.
Pijanego a dziecię, Pan B óg strzeże. Bysiński.
Póki Bóg w nas i nad nami, póty my bogaci i spokojni. Z of. Klimańska.
Próżno Boga kusi, kto o bogactwo i szczęście prosi, a nie pracuje i złym jest. Skarga.
Przyjem niej B ogu , gdy kto skrycie wspiera, niż gdy głośno obdarza, a milczkiem obdziera.
L . A . D.
Przez świętych do B oga , a przez sług do pana, droga każdemu, jak mówią, usłana. J a b ło
nowski Pot. A rg. o
R ęka Boża i w szczęściu i w złym razie pra
wego człowieka wspiera. Krasicki.
R ęka ludzka tego nie naprawi, co ręka Boska dotknęła. Paul. Krakowowa.
Ręki i sił nie żałuj, a Bóg cię wspomoże.
Sam Pan B óg nie bierze, gdzie niemasz nic.
Bysiński.
Serce B óg ceni, nie słowa. A . E. Odyniec.
Siedzi sobie w chacie jak u Pana B oga za drzwiami (jak u Pana Jezusa za p iecem , bez kłopotów).
Sierocie Bóg o jce m , a familią wszyscy, jak on biedni. Kraszewski.
Służąc Bogu nikt nie umarł głodem . Ghros.
Job.
Starszy Pan B óg, niż święty Marcin. Rys.
T a k to zwyczajnie B óg zrządza, że zawsze człow iek sam wpada w tę sam ołów kę, którą na innych buduje. Pasek.
T a m , kędy Boża opieka przebyw a, C hoćby najsroższe przygody zapadły, Nie dojmie onycb zjadłość zapalczywa.
Nie dojmie temu ja d w złości obrzydły,
K ogo Pan trzyma pod swojemi skrzydły. Krasicki.
Tam, gdzie myśl Boża nie łączy społeczeństwa, tam żaden klej ludzkich pom ysłów nic trwałego złączyć nie zdoła. W al. Wielogłowski.
Ten Bóg, który nas wszystkich stw orzył, k o cha wszystkich równie, i chce żebyśmy wszyscy szczęśliwymi byli. Staszic.
Ten wszystko może, kogo Pan Bóg wspomoże.
Podolski Donkisz.
T o, co się wielkiem zdajo na ziemi, bywa nie
kiedy małem przed Bogiem. Bułharyn.
Trudno z wolą Bożą w czuby, kiedy zagrzmi po sercu. Potocki A rg.
Trudno z Bogiem walczyć. R ys. — Myślicio-li z Panem Bogiem iść do w ójta? Ossoliński.
U bogi a pyszny B oży nieprzyjaciel. Rys.
Jeśli ubogim my żałujem y, to Bóg nam. Opal.
U czynki dobre byw ają, które do Boga zmie
rzają. Rys.
U czynisz, jeżeli chcesz, z w ody wino, B o że ! Człek tylko z wody wodę obiecyw ać może. F re
dro.
U fa j, Bóg ci dopom oże; ale pracuj sam nie
bożę.
U fa j, a B óg w ysłucha! wszyscy śmiertelni ułomni.
L ecz jeśli szczera je s t skrucha, B óg dobry prze
stępstw zapomni. A . E . Odyniec.
U czcie się z nas niniejsze i następne wieki, Że kto paizą (tarczą) Boskiej osłonion opieki, Niechaj go gruzy świata otoczą dokoła,
Stać on będzie sam jed en , i nie schyli czoła.
Woronicz.
Uznawajmy m oc B oga , który dęby kruszy, W raz z gałęźm i, kiedy c h c e , na popiół ususzy.
Drużbacka.
Umie Pan B óg u godzić, gdzie boli. Rys.
- 32 —
Umie Pan B óg odmienić wyroki sw oje, jeśli my odmienim złości nasze. Skarga.
W ięk sze jest miłosierdzie Boskie, niżeli całego świata fnrya. Pasek.
W ie B óg czyj baran, czyj kozieł. Knapski.
W iotch e, niedługo-trwałe, znikome jest dzieło, Które bez woli B oga, przez ludzi stanęło. Sta
szic. Iliada.
Dwaj inni tłumacze tęż samą myśl Homera tak wyrażają:
B ez woli nieba wyniesione dzieło
Nie m ogło potrwać długo, i zły koniec wzięło.
Przybylski.
W niedługim czasie rozpoczęte dzieło
B ez woli nieśmiertelnych, smutny koniec wzięło.
Dmochowski.
W o lę chłopka „ o p a t r z B o ż e ! 8 niźli pań
skie obietnice.
W olę później z Bogiem , niż prędzej a z sza
tanem.
W oln o Bogu, jak o Panu, kanar urobić z chrzanu.
Chrościński.
W oln o psu i na Pana B oga szczekać. — W oln o kurcie i na Bożą mękę szczekać. Pasek.
W szechm ocna wola Boska, nikt się nie w y
ki cha, Komu gorzkiego zażyć rozkaże kielicha. Drużb.
W szyscy ludzie w obliczu B oga są równi; mą
drość, talenta i cnoty stanowią jedyn ą różnicę między niemi. Napoleon.
W szyscyśm y ludzie równi przed światem i B o
giem. Fredro Alex.
W tenczas śluby sypiemy, gdy nas troski chwycą, Uwolnieni, zbywam y Boga obietnicą. Potocki.
W zgardzisz słowem B ożem , B óg tobą wzgar
dzi. Pasek.
Zacznij z Bogiem , bo bez B oga , Jest niepewna każda droga.
Żadnego B og nie m iłu je, jed n o tego, który z mądrością przebywa. Wujek.
Żaden tego nie nawróci, od kogo B óg twarz od
wróci. Rys.
Za głos Boski uznają, co wszyscy zgodnie trzymają.
Zgin ie, kto Boga przeznaczeniom wprzeciw kroczy.
Zginie chociaż waleczny, kto wprzecz niebu walczy. Staszic Iliada.
Zgadzać się z wolą B oga, jedyną jest ulgą stra
pionego serca. Marya Leszczyńska.
Ź le jest w cudze ozdoby, w cudze się pstrzyć piórka,
B óg widzi czyj kogut, czyj baran, z w ysoka, Niech się pstrzy, niech się rzegocze, a wzdy sroką sroka. A . Lipski.
Znaj twego Boga, twego B oga , który Na wszystkie tw oje sprawy patrzy z góry, Masz mu być wiernym, bliźniemu i sobie;
Nie mów o nikim , nie będą o tobie. Karpiński.
Z łe samo się o Bożą rozbije mękę.
Z Panem Bogiem łatwiej, ja k z ludźmi. Ign.
Chodźko.
Zwycięztw o w bojach jest we władzy Boga.
Zw ycięztw o własnych wzruszeń w własnej naszej m ocy. Staszic Iliada.
Ż y jm y , niech się d ja b e ł sm u ci, Bóg p o c z ci
w ych Die p orzu ci. Molski.
P R Z Y P O W I E Ś Ć O P S Z E N IC Y .
(z podania ludu)
p r z e z J A N A C H Ę C I Ń S K I E G O .
I .
Coście tak smutni przy świętej niedzieli?
Jaka zaduma zasępia wam czo ło ? Na Bożym świecie tak raźno, wesoło,
W iosenka idzie i lud się weseli.
Na nasze trudy, na nasze zagony, Słonko promieńmi cieplejszemi ciska, Ziemia odetchła, stopniały śnieżyska,
— 33 —
W dzięczy się oku kobierzec zielony.
Skowronek piosnkę zmartwychwstania dzwoni, W lesie brzmi echem ligawka pastusza, Mimoehcąc w człeku raduje się dusza, Cóż wam markotno, kumotrze Antoni?
II.
Jak b yć w esołym , mój druhu, mój bracie, N ajdzie przednówek, zabraknie nam ch leba, A tu czeladka i dzieciska w chacie,
T a ć to przyodziać, przykarmió potrzeba.
Z eszłego roku nietęga pszenica,
Chude kłosięta... a nuż będą chudsze?...
Niedziw, że smutek wybiega na lica, Ż e człek ze strachem przemyśla o jutrze.
H e j! kiedyś! k ied yś!... już dawno ogniście, Tem u z półtora tysiąca lat będzie,
Kłosiska długie, ja k trzcinowe k iście, A ziarna b yły , ja k gałki żołędzie.
Odtąd co roku nędzniejsze nam zboże, A praca cięższa, pot leje się strugą.
Znać nas opuszcza miłosierdzie B o że , Znać koniec świata ju ż chyba niedługo!
H I.
Co bo p le cie cie ?!... Antoni! B óg z wami!
Czyż na Opatrzność uskarżać się m ożem ? Z ły duch widocznie pokusą was mami;
0 miłosierdziu nie bluźnijcie Bożem ! T oż Chrystus swoją wszechmogącą dłonią 1 tak grzesznikom pozostawił w iele;
A le wy kmotrze słyszeli że dzwonią, Jeno nie wiecie gdzie? w którym kościele?
Praw da, że temu lat w ięcej tysiąca, K łos się byw ało ja k zacznie od ziemi, T o w ierzchem , gdy się potężnie wyplem i, R osłego chłopa po łysinie trąca.
A czemu teraz chudziutko tak m ały?...
Tego nie w iecie, to ani wam w głow ie, Tak to, tak! kiedy przewinią ojcow ie, Trza by dzieciska odpokutowały...
O t! pogadanka złe myśli odpędza, Siadajno km otrze, wypijm a na smutki, Ja wam opowiem zkąd światu ta nędza, Ż e kłos pszenicy od wieków tak krótki.
I T .
Onego czasu, od chwili do chw ili, Ze świętym Piotrem Zbaw iciel Syn Boży, W różne zakątki po świecie chodzili, Przepatrzeć jak tam ludkowi się sporzy:
Czy nad nim gwiazdka przyświeca szczęśliwa, Czy mu kłopoty na przekor nie biegą,
Czy wdzięczen darów niebieskich używ a, Ku Boskiej ch w ale, miłości bliźniego?
I wyszli sobie pewnego poranka, I szli daleko, a kędy spojrzeli, Tam bujne łany, tu gryka się bieli, N iby w weselnym wianeczku kochanka, Tam znów na słonku wygrzywa się żyto, Tu owies kiśćmi pełnemi potrząsa, Jak gaj konopie pod zieloną k itą , 1 jęczm ień hardo wygląda zpod wąsa.
A co pszenica, o Jezu ! o Chryste!
N ie ja k dzisiejsza... aż w sercu żal bodzie, Od samej ziemi kłosiska złociste,
Ziarno na ziarnie ja k pszczoły na miodzie.
A wszystko zboże ku górze het pnie się, Jakby to chciało dorównać sośninie, A niech wiaterek po łanach przepłynie, T o ci szum taki ja k w burzy, ja k w lesie, A ż świętym uśmiech w ybieżał z radości, Ż e B ożym dzieciom nie zabraknie chleba, Znać się gorąco modlili do nieba,
Znać w ludzkich sercach zepsucie nie gości...
Y .
I Chrystus z Piotrem szli długo a długo, Słoneczko w drodze św ieciło przecudnie, A le gdy skwarem cisnęło w południe, P o świętych skroniach popłynął pot strugą.
„P an ie!* Piotr rzecze: „wstrzym ajmy się nieco,
„B om i zm ęczony i głodny straszliwie,
„W k ró tce mię siły zupełnie odlecą,
„N iechaj wypocznę i niech się pożywię.*
I tak się stało: utrudzeni srodze Usiedli o b a j, a gęsta pszenica
Ciężarem ziarna schylona przy drodze, Przed skwarem słońca chroniła im lica.
I Piotr znów rzecze: „znać ludzie cnotliwi,
„N ie idzie wniwecz ich trud gospodarczy,
— 34 —
„Jest siła chleba i dla nich wystarczy,
„ I jeszcze biedny i gość się pożyw i."
I zerwał k ło se k , a śliezneć to k łosk i, N iby w ark ocze; rzecz panie nie marna!
W ydzierzgał z niego pełniutką garść ziarna.
I ją ł spokojnie pożyw ać dar Boski.
V I.
A ż jakiś człow iek z daleka nadbieży, I rzek ł: „bliźniege przestrzegać należy:
C złecze, wy kłosek z cudzego zerwali, A niech w łaściciel nadejdzie tą drogą,
Od ust oderwie i zelży was srogo,
Bo zły okrutnie!" rzek ł — i poszedł dalej.
A wkrótce drugi nadbieżał tam człow iek, A złość i chytrość patrzyły mu z pow iek, I mruknął z cich a, zacisnąwszy pięście:
„Jakiś w łóczęga pszenicę objada,
Pal go ta kaduk! nie m oja , ma szczęście!
N iech sobie gryzie, to zboże sąsiada."
A w krótce trzeci k ’ podróżnym przyskoczy, A zdała gniewem iskrzyły mu oczy, I k rzyk n ął: „h o la ! czyż na to pozw olę?
Czyż zasiewałem ku obcych posłudze?
Zkąd ci człow iecze niszczyć moję rolę?
Czyś mi zapłacił? czy nie wiesz co cudze?
Idź sobie dalej szarańczo, w łóczęgo, Idź do sąsiada a sąsiad bogatszy, P ola ogrom ne, pszenicę ma tęgą,
Choć zniszczysz zagon z potrudna dopatrzy!"
V II.
I lżył go srodze; aż święty Piotr w gniewie,
„C iszej! — zawoła — zazdrosny czło w ie cze !"
A oburzenie, ja k gdyby zarzewie, Łagodne lica rumieńcem powlecze.
„N a toż wam Stwórca łask tyle nadaje, B yście biednemu skąpili jałm użny?
Na toż wam zboża porosły jak ga je, A b y posiłku nie zyskał podróżny?
K iedy dostatek chciwością was plami, K iedy z nim sknerstwo zaradza się wszędzie, Już ta pszenica złotem i kłosami
C iebie ni drugich radować nie b ę d z ie !!"
I za kłos chw ycił i ujął od spodu,
I rz e k ł: „O P an ie! występnych skarż ludzi:
W kim głód bliźniego litości nie budzi, Niechaj sam zazna niedoli i gło d u !"
I ją ł palcami pomykać po kłosie, I całe pola ciemności ogarną,
I grzmiał gniew B oży w piorunu odgłosie, I wszędy z kłosów odlatało ziarno.
I lud się strwożył i w ołał: „o P a n ie!
Nasz chleb niszczeje, aż serce się ściska, Nie karz n a s ! nie k a r z ! Gdy ziarna nie stanie, Czem się wyżywią Tw e biedne d ziecisk a ?!"
V III.
A Chrystus widząc ja k naród się trwoży, Jak go zniszczenie przeraża i boli, W n et pożałow ał człow ieczej niedoli, I ułagodził nad światem gniew Boży.
„O jcz e ! — rzekł — słusznie pioruny T w e biegą, A le mi dozwól niech lud Tw ój o ca lę . . . .
Błędne owieczki i ku T w ojej chwale, . I wrócą jeszcze k'm iłości b liźn iego!"
I świętą dłonią kłos ujął od góry, Gdzie jeszcze chleba trzymało się sporo, I gromy zmilkły i rozpierzchły chmury, I lud za litość dziękował z pokorą.
Bo co ujęła ręka Chrystysowa, T o zachowało i ziarno i życie,
A gdzie go spodem wpierw b yło obficie, Dziś tylko słoma została jałow a.
I X .
Otóż widzicie kumotrze Antoni,
Czemu to kłosek pszeniczny tak k ró tk i;
Z łe , zawdy Z ludzkich występków pobudki, A miłosierdzie z W szechm ogącej dłoni.
Toż nam pracować, nie bluźnić się godzi, Biednych wspomagać, a ufać w pokorze, T oć nas opatrzy jed yn y D obrodziej, Jak od zniszczenia zachował nam z b o ż e ! O t : czas i do dom, stuknijwa się k ’ m o trze ! Gdy B óg pocieszy i życiem i zdrowiem, T o ja wam jeszcze co więcej opowiem I o Chrystusie i o świętym Piotrze.
35
S h a c L n i e L n a D Rt j l sI
-- 36 —