• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości bibliograficzne

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1895, T. 1 (Stron 189-193)

— Na posiedzeniu wydziału filologicznego (10 grudnia) Akademii Umiejętności w K rakowie prof. dr K . Morawski w yłożył treść rozpra­

w y dra Michała Jeziornickiego p. t. „O rękopisie B iblioteki uniwersy­

teckiej we W rocławiu z r. 1515, oznaczonym sygnaturą I V F . 36, tu­

dzież o pismach w nim zawartych." W rozprawie tej autor podaje badania swoje nad wymienionym w tytule rękopisem łacińskim , który ma wielką wartość, n ietylk o‘dlatego, że zawiera poprawny tekst t. zw.

„Carmina minora" W ergiliusza i pseudovergiliana (dorównywa on do­

brocią tekstow i najlepszych dotychczas znanych rękopisów), lecz także z tego względu, że obok sporej liczby humanistów szląskich, niemie­

ckich i włoskich, zachowało się w nim wiele wierszy, dotychczas nie­

znanych, polskiego humanisty X V I wieku, P aw ła z Krosna, których krytyczne opracowanie autor jednocześnie złożył Akademii Umieję­

tności.

— N a posiedzeniu wydziału historyczno-filozoficznego (17 gru­

dnia) dr W iktor Czerniak odczytał końcowy ustęp obszernej pracy

„O planach wojny tureckiej W ładysława IV", t. j. rozdział, w którym zestaw ia wyniki studyów nad tym przedmiotem i wyraża swójgsąd o tej całej sprawie dziejowej. Autor wychodzi z założenia, że do usta­

lenia granic Rzeczypospolitej na południowym wschodzie, do utrwale­

nia bezpieczeństwa krajów tego pogranicza, do uregulowania stosun­

ków ekonomicznych i społecznych na kresach%i wreszcie do

zacieśnię-nia węzłów, trzymających K ozaczyznę przy Polsce, nie mogło przyjść inaczej, jak przez wyparcie Tatarów z przestrzeni między dolnym Dnieprem a Dniestrem i zmuszenia Turcy i środkami wojennemi do uznania tego taktu. Ponieważ zaś w latach 1645— 7 zachodził właśnie zbieg wielu okoliczności, sprzyjających przedsięwzięciu wyprawy na Turka, przeto było w interesie Rzeczypospolitej, aby z tego skorzystać, jak radził W ładysław IV . Do wykonania wojennych planów króla nie przyszło, gdyż stany Rzeczypospolitej na podjęcie wojny zaczepnej z Turcyą zgodzić się nie chciały. Najważniejszą przyczynę oppozycyi autor znajduje, zgodnie z Szajnochą, w owem rozleniwieniu dobrobytu i użycia, które zaczęło ogarniać szlachtę w ciągu długoletnich wczasów pokojowych. Szczególnie oppozycya oligarchii magnackiej miała swe źródło we względach możnych panów na własne, prywatne, głównie materyalne interesa, mianowicie w przewidywaniu, że wojna musiała­

by oderwać znaczną część schłopionych K ozaków od roli, a więc zmniejszyć dochody wielkich posiadaczy ziemskich na Ukrainie na Za- dnieprzu; wreszcie w obawie przed „przemocnem spotężnieniem króla", przed zamachem stanu, obliczonym na podniesienie osobistej potęgi monarszej. Z drugiej strony W ładysław IV sam także przyczynił się poniekąd do upadku swego śmiałego projektu. K iedy okoliczności ze­

wnętrzne pobudzały do wykonania planóiy wojny tureckiej, król nie miał pod ręką własnych zasobów pieniężnych i musiał się uciekać do upokarzających zabiegów o subsydya u państw postronnych, które za­

wiodły. N ie mniejszym błędem króla była zbytnia jego łatwowierność, z jaką poddawał się nadziejom uzyskania poparcia od państw po­

stronnych. N ie był wreszcie fortunnym, zdaniem autora, pomysł taj­

nego porozumiewania się króla z Kozakami, bez wiedzy reszty stanów, i zapowiadania im pewnych ulg tudzież swobód, bez upoważnienia R ze­

czypospolitej. Obietnice te, niespełnione, musiały się przyczynić do rozdrażnienia Kozaków; sam zaś fakt, że król, nawiązując stosunki z nimi, szukał dróg skrytych i uważał za konieczne osłaniać do czasu obietnice swoje tajemnicą, — ujawniał całą bezsilność, wobec czego przewódcy kozaccy mogli być przekonani, że nie będzie im trudno wy- módz dla siebie przemocą pożądanych korzyści.

— Józef Jeziorański. „Kolouizacya i parcelacya." Odczyt, w y­

głoszony w sekcyi rolnej w arszaw skiego oddziału T ow arzystw a popie­

rania przemysłu i handlu. W arszawa, 1894. (8-ka, str. 33).

Autor rzecz rozpoczyna od przeglądu działalności komissyi koloni- zacyjnej w Prusiech. następnie streszcza jej wyniki. Poniew aż wydano dotychczas ogółem 43,315,083 marki, przeto za całkow ity fundusz ko- lonizacyjny nabyta będzie przestrzeń 150,000 hekt., czyli 270,000 mor­

gów, na których osiedli się 8,600 rodzin niemieckich, czyli 50,000 głów, oprócz czeladzi. W yniesie to z ogółu Poznańskiego i Prus za­

chodnich w stosunku do zaludnienia l*/3°/t . „Na pozór — mówi autor — cyfra ta nie wydaje się tak straszny, ale, rozejrzawszy się uważniej, dopatrzymy się, że z malemi wyjątkami grunta nabyte rozciągają się zwarty lawy w dwóch liniach: jednej od W arty pod Środę, do N oteci pod Nakłem, i drugiej—od W isły pod Toruniem do Drwęcy pod Luba­

wy, biegnie i tu i tam wzdłuż kolei, opasującej obręczy naszą granicę.

N ie jest to już, jak dawniej, spieniona fala mórz germańskich, zatapia­

jąca wartkim prądem słowiańskie niwy, lecz jest to twierdza, sypana cierpliwie i mozolnie, z cyrklem w ręku, na granicy dwóch dzielnic tej ziemi, której każda zabrana łopata odejmuje raz na zawsze kęs chleba ludności rodzimej." Pośw ięciw szy następny rozdział instytucyi prze­

ciwdziałającej komissyi kolonizacyjnej—Bankowi ziemskiemu w Pozna­

niu, p. Jeziorański przechodzi do stosunków w K rólestw ie Polskiem i zabiera głos w sprawie parcelacyi u nas. Autor nie je st zwolennikiem całkow itego działkowania gruntów upadającego właściciela; przeci­

wnie — doradza drogę pośrednią, która była-by deską zbawienia dla zrujnowanych ziemian i podstawą dla ludności bezrolnej, a także wy- tworzyła-by własność średnią kilkowłókową; a więc zachowanie grun­

tów przyfolwarcznych dla upadającego w łaściciela, a przynajmniej wy­

staw ienie ich na sprzedaż w jednym dziale kilkowłókowym, przyda­

tnym na gospodarstwo samoistne, „będzie pierwszym warunkiem, nale­

życie w szerszych wymiarach poprowadzonej operacyi parcelacyjnej."

W końcu autor dochodzi do następujących wniosków: Ponieważ obar­

czenie Banku włościańskiego inieyatywą w sprawie parcelacyjnej zwolniło-by niezmiernie postęp prac tej instytucyi, w gruncie rzeczy kredytowej, i było-by wykroczeniem po-za obręb zadań, przez ustawę zakreślonych, więc dla przygotowania temu Bankowi parcelacyi w for­

mie dla stron jak najdogodniejszej, należało-by stworzyć iustytucyę z charakterem Banku likwidacyjnego.

— P ro f. Franciszek Kasparek. „Podręcznik prawa politycznego."

Tom II. Część I. Kraków, 1894 (str. 232).

Część pierwsza „Podręcznika prawa politycznego" ukazała się w druku roku 1888, a w roku bieżącym ukończył autor dopiero część pierwszą tomu drugiego. W części powyższej poświęca autor uwagę organizacyi urzędów państwowych, zastanawiając się poszcze­

gólnie nad władzami centralnemi. Przedstawiono też w treściwy a w y­

czerpujący sposób doniosłość i znaczenie rady stanu, ministeryów i in­

nych władz centralnych, jak np. izb obrachunkowych, poczem prof. K a ­ sparek zajął się władzami rządowemi średniemi i niższemi.

Ustrój organów samorządnych został przez prof. K asparka opra­

cowany z prawdziwem zamiłowaniem, a resztę części pierwszej tomu drugiego wypełnia: uzasadnienie służby publicznej, oraz prawa i obo­

wiązki urzędników państwowych wraz ze zmianami i ukończeniem sto­

sunku służbowego.

Praca prof. K asparka należy do kategoryi tych dziel, którym uczony pośw ięcił wiele tak mozolnych i sumiennych studyów. To je ­ dnak na szczególne zasługuje uznanie, że autor, przeznaczając po­

w yższą pracę dla użytku uniwersyteckiej młodzieży, złoży! w niej nie­

zbity dowód, że w pracowitym zawodzie profesorskim zdobył dużo pe­

dagogicznego doświadczenia. Gdy dzieło ukończonem zostanie, poświę­

cimy mu szczególną uwagę, na jaką zasługuje sumienna i samodzielna praca naukowa; obecnie zaś ograniczamy się do zalecenia „Podręczni­

ka" tym wszystkim, którzy z prawem państwowem porównawczem za­

znajomić się zechcą. a. r.

— Staraniem galicyjskiego W ydziału krajowego wyszedł Tom X V I zbioru p. t. „Akta grodzkie i ziemskie z czasów Rzeczypospolitej Polskiej" z Archiwum tak zwanego bernardyńskiego we Lwowie, w y­

dawanego wskutek fundacyi ś. p. Aleksandra kr. Stadnickiego. Z to ­ mem tym kończą się najdawniejsze zapiski sądów Sanockich.

— „Słownika apologetycznego wiary katolickiej", wydawanego staraniem ks. W ł. Szczęśniaka, podług dra Jana J au gey’a, ukazał się zeszy t 6-ty.

— Z eszyt I I tomu V „Encyklopedyi wychowawczej" wyszedł z druku.

— K s. K arol Niedziałkowski wydał pierwszy tom dzieła p. t.

„O chrześciańską zasadę", zaw ierający rozprawy: „Asceci w rzeczy­

w istości i w wyobraźni", „Kilka wspomnień klasztornych", „Nagość w sztuce", „Moralność i przyzwoitość w sztuce."

— M alarz p. H enryk Piątkowski zebrał swoje rozproszone po pi­

smach peryodycznych artykuły i studya i wydał w Petersburgu nakła­

dem K . Grendyszyńskiego w interesującej książce p. t. „Polskie malar­

stw o współczesne."

— Nakładem Redakcyi miesięcznika „Russkaja myśl" w yszły w dobrem tłomaczeniu p. Ławrowa cztery „Powieści i opowiadania"

Orzeszkowej, między któremi znajduje się arcydzieło znakomitej po­

w ieściopisarki p. t. „Cham."

— „Dzieł dramatycznych W illiama Shakespearea" wyszedł u Gebethnera w K rakowie tom V, zawierający „Romea i Julię", „Otella"

i „Makbeta."

— Adam Dobrowolski. .J ó z e f Bliziński." Zarys biograficzno-lite- racki. Kraków, 1894. Zgromadziwszy skrzętnie sporo nieznanych szczegółów z życia i działalności nieodżałowanego komedyopisarza, autor przedstawił w sposób barwny i ujmujący duszę człow ieka i psy­

chologię jego twórczości, a kojarząc umiejętnie dane biograficzne i li­

terackie, odtworzył postać Blizińskiego z rzetelną plastyką. Szkic p.

Adama Dobrowolskiego je st udatnym przyczynkiem do historyi naszej literatury dramatycznej.

— Kazim ierz Tetmajer. „Poezye." Serya II . Kraków, 1894. Za­

nim specyalny sprawozdawca zajmie się oceną talentu poety „Nirwa­

ny", który sam o sobie mówi, że treścią jego duszy je st „melancholia, tęsknota, smutek, zniechęcenie", zaznaczmy w tym tomiku śliczne

„Narodziny Afrodyty" i w liczbie tatrzańskich poezyi „Melodyę mgieł nocnych", pełną impresyonistycznych efektów, wreszcie, wzruszający prostotą i głębią uczucia, „L ist Hanusi."

— Leopold Alei/et. „Liście." Pod tym tytułem autor zebrał ośtn- naście „fragmentów i szkiców", których główną zaletę stanowi litera­

ckie obrobienie bezpretensyonalnych tematów.

Plato v. R eu stn er. „ N a jle p sz a m etod a, c z y li S a m o u c z e k p o lsk o -fr a n c u s k i."

K u r s n iż s z y , z e s z y t I. W a r sz a w a , 1895. N a k ła d au to r a .

R e d a k to r odpow iedzialny i W y d a w c a :

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1895, T. 1 (Stron 189-193)

Powiązane dokumenty