• Nie Znaleziono Wyników

WIELCY TEORETYCY POZNANIA I GŁÓWNE ZAG ADNIENIA EPISTEMOLOGICZNE W DZIEŁACH

X. SAWICKIEGO

X. profesor Sawicki nie napisał żadnej specjalnej książki o teorii poznania, wyjąwszy może jego „naukę o zasadach po­

znania historyczengo“ („Lehre von den Prinzipien des histo­

rischen Erkennen«“ ), która stanowi drugą część jego filozofii h is to rii1). Odnośne jego wytvody rozrzucone są po licznych książkach i rozprawach. Skoro jednak*zestawimy je wszystkie razem, otrzymujemy nieomal kompletny zarys noetyki, tym bardziej wartościowy, że niektóre działy są dokładniej i ory­

ginalniej przemyślane, aniżeli się to zwykle dzieje i dziać mo­

że w zarysach noetyki.

U X. Sawickiego spotykamy po pierwsze niejako skrót dziejów epistemologii.

A. W IE L C Y TEO RETYCY P O Z N A N IA

1. C z a s y s t a r o ż y t n e

W swoich drukiem wydanych dziełach wspominą X. Sa­

wicki tylko krótko o teorii poznania e 1 e a t ó w i tzw. „miod­

nych filozofów przyrody“ 2), przy czym nie zapomina nadmie­

nić, że już u D e m o k r y ta znajdujemy, podobnie jak póź­

n e j u Locke‘a, rozróżnienie właściwości „pierwszo- i drugo­

rzędnych“ :i) . Dłużej zatrzymuje się na pierwszych właściwych ePistemologach greckich, na s o f i s t a c h ; interesuje go tu głównie Protagoras 4) twierdzący, że pojedynczy człowiek jest

^narą wszystkich rzeczy, że prawda jest czymś względnym, bo öla każdego to jest prawdziwe co mu się takim być wydaje.

*) „Geschichtsiphilosoiphie“ . M ünchen—Kem pten 1922, s tr. 253nn.

, *) I, 35. — A!by u n ik n ą ć zbyt częstego cyto w an ia tych samych _ tułów , n ajgłó w n iejsze dzieła X. Saw ickiego podaw ać będziemy

n astępujących s k ró tó w : „D ie W a h rh e it de© C h riste n tu m s“ ja k o 'i p ' ” Geschisch tsph ilosoph ie “ ja k o „G P II“ , „D ie Gottesbeweise“ (Pa- v / h o r n 1920) ja k o „G “ , „Lebensanschauungen a lte r und neuer Den- c v f- ^ d e r b e r n 1923 i nn) ja k o „I, II, I I I , I V “ z liczbą, p rzy czym 0.y, .rzym ska oznacza to m ik , c y fra arabska stron icę („I, 35“ ozma-

cl więc pierw szy to m ik „Lebensarischauungen“ , str. 35).

-8) I I I , 38. — 4) I. 37.

319

Przeciwko sofistom i ich zgubnej noetyce występuje S o k r a ­ t es. Twierdzi on o sobie, że co prawda sam prawdy podać nie może, ale potrafi ją wydobyć z umysłu zapytanego tak, jak akuszerka swą sztuką „maieutyczną“ wydobywa na świat dziecko z łona matki. Jak zaś można zdaniem Sokratesa znaleźć tę prawdę? Trzeba zdobyć sobie gruntowną wiedzę i na jej podstawie trzeba wytworzyć pojęcia ogólne, dzięki którym je­

dynie otrzymuje się prawdę powszechnie ważną i przedmio­

tową. Pojęcia ogólne bowiem abstrahują od tego, co w rzeczach spostrzeżonych jest indywidualnego i przypadkowego, a u j­

mują wielość i rozmaitość rzeczy w formę trwale ważną. Dla­

tego też Sokrates dąży do ścisłych definicji, kładąc tym samym fundament pod badania poznawcze Platona i Arystotelesa5).

Uczniem Sokratesa pod tym względem jest P l a t o n , z którego poglądów gnozeologicznych interesują X. Sawickie­

go w pierwszym rzędzie jego nauka o „zdziwieniu“ jako o po­

czątku filozofowania, — w odróżnieniu do nowszej filozofii która za taki początek uważa wątpienie 6) , oraz jego przeko­

nanie, że na to, aby być filozofem, potrzeba pewnego „i-gaę“

czyli tęsknoty za tym, co wieczne i nie przemijające 7). Najważ­

niejsza atoli teoria noetyczna Platona, to jego nauka o ideach8) i o preegzystencji duszy»). Przez ideę rozumie Platon przed­

miot pojęcia ogólnego, o którym przyjmuje, że istnieje realnie w św.iecie ponadzjawiskowym, — a dzięki wierze w preegzy- stencję duszy może tłumaczyć wszelką wiedzę ludzką jako

„przypominanie sobie“ tego, co dusza ongiś przed złączeniem się z powłoką cielesną oglądała w świecie idei. Stąd też dustza sama dla siebie jest źródłem swych poznań, a doświadczenie nie może uchodzić za właściwe źródło poznania. Mimo wszyst­

kie braki tych poglądów Platona mają one jednak to nie przemijające znaczenie, że podkreślają istnienie świata war­

tości wiecznych, niezależnych od człowieka, i uświadamiają nam, że wiedza trwała dotyczyć może tylko przedmiotów pojęć ogólnych 10) .

A r y s t o t e l e s krytykuje w swej noetyce naukę swe­

go mistrza o ideach, zastępując ją swoją teorią o „formach“

czyli „entelechiach“ . Arystoteles podobnie jak Platon jest przekonany, żę tylko poznanie za pomocą pojęć ogólnych ma charakter naukowy, gdyż ono jedynie sięga do istoty rzeczy11);

5) I, 39; 43—45. — «) i, 62. — 7) I, 63nn. — 8) i, 65. — ») I, 7 3mn.

jo) | 87 . __ u ) . j , 95

dlatego też więcej aniżeli Platon usiłuje on ujmować całą rze­

czywistość w system pojęciowy, przy czym pragnie wyjaśnić przede wszystkim stawanie się. Interesuje X. Sawickiego też proces poznania( tak jak go opisuje Arystoteles, zaczynający s;ę od poznania zmysłowego a kończący się działaniem rozumu

„czynnego“ i biernego, wytwarzających razem pojęcie rozu­

mowe !S) .

S t o i c y podobnie jak Arystoteles rozróżniają w świecie zasadę aktywną i pasywną, siłę i materię; siła aktywna wedle nich jest czymś psychicznym, — lecz wedle przekonań stoic­

kich wszystko, co. psychiczne, jest czymś materialnym, choć rodzaju delikatniejszego od zwykłej materii: jest to coś w ro­

dzaju ognia lub światła, i nazwane jest u nich „nvef>naH.

Pneuma to jest u stoików zarazem i ,,/,6yoę“ czyli rozumem światowym, zasadą kształtującą świat. W logosie jednym znaj­

duje się mnóstwo logosów szczegółowych, niby kiełków rozu­

mu boskiego („kóyoi rmEQ[uinxoL“), rozwijających się w świę­

cie. „K ie łk i“ te przypominają entelechie Arystotelesa, tylko że nie są jak u niego, obrazem boskośei ale same w sobie bo­

skie ,3).

Żydowski myśliciel F i 1 o n z Aleksandrii interesuje X. Sa­

wickiego jako kryteriologa głównie z tego względu, że jest pier­

wszym przedstawicielem problemu „wiara a wiedza“ . Filon osią­

ga zgodność pomiędzy myśleniem rozumowym a wierzeniami religijnym i głównie przez tłumaczenie alegoryczne artykułów wiary, podobnie jak to już przed nim czynili stoicy, a po nim fteoplatonicy14) . Pewne znaczenie neotyczne może mieć też nauka wielkiego Żyda aleksandryjskiego o „logosie“ , jako treści id e i15). Znaczenie P l o t y n a dla teorii poznania pole­

ga głównie na tym, że zdaniem jego „jedność“ , pierwsza za­

sada jego konstrukcji metafizycznej, nie zawierająca w sobie żadnych różnic ani rozmaitości cech, nie da się pojąć naszymi -alegoriami, lecz jest n a d istniejąca, n a d żyjąca, n a d pięk- na. Z jedności tej jako druga zasada wypływa „vovę“ ,< pozna­

m y tę jedność, z której wyszedł. „\ovę“ ten jest jednością ytu i myśli, jest myślą, zawierającą w sobie swój przedmiot, Jest tym, co zawiera w sobie świat idei. Idee zaś są prawzo- ami rzeczy i działającymi siłami Boskimi; są one w postaci 'osobnionej duchami myślącymi i jako takie tworzą świat

po-,12> 1, 113— 115.

3) 1. 138n. — u) I, 162. — 15) ], iG2n.

321

znawalny wewnątrz „voOs“ ir>). Także zatem u Plotyna po­

znanie zmysłowe jest zdeklasyfikowane, poznanie rozumo­

we zaś również mniejsze posiada znaczenie; głównym źródłem poznania to i n t u i c j a , przed którą otwierają się tajemnice świata ponadzmysłowego.

Noetyka starożytna kończy się radykalnym sceptycyzmem p y r o n i z m e m 11), podającym wszystko w wątpienie.

2. Ś r e d n i o -w i e c z e

Jednym z największych teoretyków poznania wszystkich czasów i zarazem jednym z najgenialniejszych myślicieli chrześcijańskich jest ulubieniec X. Sawickiego'), św. A u g u ­ s t y n . Istotą i siłą jego życia — to szukanie prawdy i szczę­

ście w jej posiadaniu2). Zdaniem jego wszyscy ludzie pragną jednej przede wszystkim rzeczy — poznania prawdziwego:

„Tak wielka jest potęga prawdy, że człowiek woli przy zdro­

wych zmysłach płakać, aniżeli śmiać się w szaleństwie“ (Ser- mo 150, Í0). Głównie dlatego, że Bóg jest p r a w d ą , jest On dla nas dobrem najwyższym — a odpoczynek w Bogu, td oglą­

danie prawdy samej w sobie, „visio beatifica“ 3).

Lecz czy prawdę tę można też poznać? Przez czas jakiś św. Augustyn był zwolennikiem sceptycyzmu, lecz w końcu zwyciężył w jego duszy pogląd, odwołujący się w pierwszej lin ii do samowiedzy, do naszej świadomości samych siebie, jako do podstawowej prawdy niewzruszonej i niewątpliwej.

Wątpiąc wiemy, że wątpimy (Soliloquia II, 1; De Trinitate X, 10; Contra Académicos, III, 11) 4). Pod tym względem w ielki myśliciel chrześcijański stał' się poprzednikiem Descártela, do­

starczając nam niezbitego argumentu przeciwko każdej postaci sceptycyzmu.

W jaki sposób jest możliwe poznanie prawd ogólnych i ko­

niecznych? Św. Augustyn nawiązuje przy odpowiedzi na to pytanie do neoplatoników, od których przejmuje przekonanie o istnieniu świata idei, dostępnego naszemu oglądaniu intelek­

tualnemu. Ten świat idei jednak dla niego nie zajmuje miej­

sca obok Boga, lecz tk w i w Bogu: świat idei-to myśli Boże, jako prawzory wszelkich bytów. Całość tych idei Bożych

filozofu-'«) I, 16(in. — 17) I I I , 41.

1) X. S a w icki, „Św. A u g u styn pierw szym człow iekiem now ożyt­

n y m “ , w pracy zbiorow ej: „ś w . A u g u s ty n “ , Poznań 1090, str. 286nu<

2) II, 33nń. — 3) II. 77. — 4) I i. 35n.

jący biskup nazywa prawdą wieczną albo też całością prawd wiecznych i niezmiennych. Prawda dla niego nie jest wytwo­

rem rozumu ludzkiego, lecz czymś ponad człowiekiem, czymś trwającym od wieków niezależnie od ludzi. Prawda bowiem

• jest powszechna i ważna dla wszystkich, nie tylko dla jednego;

jest ona niezmiennie i wiecznie ważna, a jako taka trwać może the w przemijających stworzeniach, lecz tylko w Bogu.

Prawdy nie poznajemy też z rzeczy stworzonych, boć ni­

gdy one jej całkowicie nie odpowiadają, lecz wręcz przeciw­

nie — mierzymy rzeczywistość wedle idei. Stąd Augustyn przypuszcza, że poznanie prawd ogólnych zyskujemy przez pewną tajemniczą łączność naszego ducha z Bogiem jako świa­

tem inteligiibilnym: Bóg jest niejako słońcem, w którego bla­

sku oglądamy wszystko. Chrześcijańska myśl filozoficzna cza­

sów późniejszych, jak sądzi X. Sawicki, te idee augustyńskie o Bogu jako o prawdzie wiecznej i o oglądaniu prawd w świe­

tle Bożym długo przechowywała. Dopiero św. Tomasz z A k w i­

nu i inni arystotelycy średniowieczni zdobyli się na pogląd, że rozum ludzki także b e z „oglądania“ Boga może poznawać prawdy ogólne i konieczne. Ujmując wewnętrzne' związki między pewnymi faktami, np. że całość jest większa od swych części, poznaje z oczywistością, że tak być musi i że nie może być inaczej — a to swoje poznanie wyraża jako prawdę ogól­

ną i konieczną. Ale zdaniem X. SawickiegoP) Augustyn ma rację o tyle, że przynajmniej w lin ii ostatecznej poznanie ludz­

kie zakłada Boga jako prawdę wieczną, zwłaszcza bezczasowa, niezależna od ludzi ważność prawd na to wskazuje. Bo aczkol­

wiek prawdy poszczególne jako takie potrafimy zrozumieć na­

wet bez rekursu do Boga, to ważność ich bezczasowa jest wte- ńy tylko zrozumiały, jeżeli prawdy mają swój podkład w by­

cie wiecznym6).

Św. Augustyn jest też przekonany, że poznanie prawdy zy­

skujemy nie ze świata zewnętrznego, lecz z oglądania Boga.

dlatego też zaleca szukającym prawdy wejście w siebie sa­

mych, spokój duszy, aby we własnym wnętrzu znaleźli Boga, a w Bogu prawdę (De vera religione, cap. 39). Lecz mimo to Wszystko zdaniem pobożnego biskupa z Hippony odpowiedzi na najwyższe zagadki życia człowiek nie znajduje rozumem, lecz wiarą. Istnieją bowiem prawdy, jak np. postanowienie ,°ga zbawienia ludzi przez Chrystusa, których bez objawienia 5y ^ z ludzi nie mógłby poznać. Dlatego człowiek chętnie ma 5

5) II. 37. 0) Ii, 38.

323

przyjmować prawdę, kiedy mu ją objawia Bóg. Augustyn wielbi dobroć Boga, dzięki której sama prawda ¡wieczna w Chrystusie zjawiła się na tym świecie, aby ludzkość nau­

czyć pra w d y7).

F i l o z o f i ę ś r e d n i o w i e c z n ą — podobnie zresztą jak i myślicieli patrystycznych — z zagadnień epistemolo- gicznych interesowało w pierwszej lin ii przenikanie objawie­

nia Bożego rozumem ludzkim. To właśnie zagadnienie stało się programem filozoficznym na kilka stuleci. Z początku co prawda opozycja przeciwko stosowaniu filozofii w teologii by­

ła silna — ale popęd ku wiedzy zbyt b y ł głęboki i żywiołowy, aby nakazy nawet najwyższych władz kościelnych mogły go zatamować, tym bardziej, że — jak największe umyisły ówcze­

sne były przekonane — uprawiana w należy U m duchu filozo­

fia nie tylko nie mogła szkodzić, ale przeciwnie przynieść musiała sporo pożytku zarówno teologii jak w ierze8).

X. Sawicki wymienia tu na pierwszym miejscu św. A n ­ z e l m a kantuarejskiego, ojca scholastyki, który tej filozofii postawił program „Credo, ut mtelligam“ ; słowa te znaczą nie tyle, że uzależniam przyjęcie prawd wiary od zrozumienia ich, lecz że przyjmuję je chętną wiarą i wierząc staram się o głęb­

sze ich zrozumienie”). Sławny dialektyk P i o t r A b e- 1 a r d 10) nieraz robi wrażenie, jak gdyby chciał uzależnić re­

ligijne przyjmowanie praw objawionych od ich zrozumienia, lecz sam w sobie pragnie być człowiekiem wierzącym i bez ta­

kiego ujęcia ich rozumowego, boć szczerze wyznaje: „Nie chcę być filozofem w ten sposób, że odrzucam Pawła, i nie chcę tak iść za Arystotelesem, że będę odrzucony od Chrystusa“ . A w e r r o i ś c i średniowieczni mają to znaczenie dla episte­

mologii, że trzym ali się nauki Arystotelesa także wówczas, gdy była w niej jakaś sprzeczność z objawieniem; łączność zaś z wiarą religijną starali się utrzymywać w ten sposób, że gło­

sili przejętą od Arabów tęzę o „podwójnej prawdzie“ , wedle której coś może być prawdą w teologii, co w filozofii jest fa ł­

szem i odwrotnie11)- Także późniejsi n o m i n a l i ś c i szli pod tym względem za A rabam i* 12).

Drugim głównym zagadnieniem filozoficznym wieków średnich, tzw. sporem o uniwersalia, X. Sawicki zajmuje się tylko całkiem krótko, kiedy odnośne swoje przekonania przed­

7) M, 38. ~ 8) l i , •83n. — ») II, 91. — n>) u g;jn _ m u 9 3 12) III , 33,

stawia przy omawianiu nauki, platońskiej o ideach i jej k ry ty ­ ki przez Arystotelesa13).

Największym umysłem filozofii średniowiecznej także na polu teorii poznania, to św. T o m a s z z A k w i n u . I on za­

stanawia się nad stosunkiem rozumu do prawd objawionych.

Rozróżnia on przy tym prawdy religijne, do których rozum mógłby dojść i bez objawienia ze strony Boga, oraz takie, do których nie doszedłby sam bez okazania ich przez Boga. Nie ma zdaniem św. Tomasza sprzeczności pomiędzy wiarą a wie- dzą, bo jeden i ten sam Bóg jest najwyższym rozumem i tym, który objawił ludziom ukryte swe pra w d y14). Co do możli­

wości poznania prawdy, problemu tak gorąco dyskutowanego w filozofii nowszej a także już u św. Augustyna, św. Tomasz spokojnie wypowiada przekonanie o odnośnych zdolnościach rozumu ludzkiego; zaufanie jego do zdolności poznawczych ro­

zumu niczym nie jest podważone. Zresztą cała scholastyka nie wątpi, o tym, że rozum ludzki potrafi przynajmniej zasadniczo rozwiązać najwyższe problematy filozoficzne, choć oczywiście w sposób tylko ludzki i niedoskonały15).

W głównych kwestiach teorii poznania Tomasz idzie za Arystotelesem, krytykując w duchu swego mistrza niedocią­

gnięcia platonizmu l(l). Poznanie naukowe, to i dla niego po­

znanie za pomocą pojęć ogólnych, a źródłem pierwszym tych Pojęć, to w duchu Stagiryty doświadczenie. W doświadczeniu spotykamy się co prawda tylko z przedmiotami jednostkowy­

mi, ale w nich zawsze znajdujemy także coś ogólnego i wszyst- um wspólnego. Te wspólne im właściwości dzięki zdolności

^ tr a k c y jn e j naszego umysłu wydobywamy ze związków indy­

widualnych, tworząc pojęcia ogólne, w których rozum poznaje istotę rzeczy.

2rj p °gląd Platona o ideach wrodzonych odrzuca Tomasz, bo ń an*em jego — jak 1 Arystotelesa — umysł ludzki przed do- Tf),a. czentem jest „tabula rasa“ . Główną ku temu rację św.

t ma®z opatruje w tym, że związek duszy z ciałem wedle Pla­

ty a oył czymś tylko sztucznym i nienaturalnym, podczas gdy 0awZt CZ^ W*St° ^ związek ten jest naturalny. Stąd poznanie

¿e . Ponadzmysłowe istoty zmysłowo-rozumnej musi i mo- S1§ zaczynać od poznania zmysłowego.

św. Sawicki wspomina w tym związku o tym, że Tomasz rzuca w duchu swej nauki również augustyńską teorię

!) II, IM). — 14) n, 83iin. — 15) II, 104». — 1B) l i , 101 n.

V 325

0 świetle Bożym jako o warunku umożliwiającym nasze po­

znanie. Zdaniem Akwinaty do naszego poznania starczy nam zu­

pełnie światełko naszego ludzkiego rozumu. Lecz rozum nasz zda­

niem św. Tomasza uczestniczy także w pewien sposób w rozu­

mie Bożym, będąc jego odblaskiem, tak że Boga można wtedy nazywać naszym „słońcem duchowym“ . Zresztą i dlatego Bóg jest źródłem światła dla naszego ducha, że prawa myślenia 1 podstawowe prawdy ogólne mają w Bogu jako w prawdzie wiecznej swe uzasadnienie i są tej prawdy wiecznej odbi­

ciem. Ale nie zawsze potrzebujemy oświecenia ze strony Bo­

ga, bo — inaczej jak nasze oko, nie widzące nic bez światła sło­

necznego — rozum nasz sam w sobie ma światło, umożliwia­

jące mu poznanie.

W jaki sposób rozum nasz wydobywa się z orbity pozna­

nia empirycznego do poznania nadzmysłowego? Dzieje się to wedle św. Tomasza za pomocą zasady o przyczynowości, dzięki której na podstawie świata zmysłowego rozum wnioskuje coś 0 świecie ponadzmysłowym, a zwłaszcza o Bogu, objawiającym się w sferze zmysłowej jako przyczyna wszystkiego, co jest 1 co żyje.

Po szczytowych osiągnięciach św. Tomasza filozofia śred­

niowieczna a wraz z nią i scholastyczina noetyka zaczyna chy­

lić się ku upadkowi. Zastanawiano się — jak nie zapomina wspomnieć X. Sawicki — nad tym u p a d k i e m s c h o l a ­ s t y k i , i niektórzy upatrywali jego przyczynę w skazanych z góry na niepowodzenie usiłowaniach myślicieli średniowiecz­

nych pogodzenia w iary i wiedzy. Scholastyka — tak mówiono

— kończy się wyznaniem swego fiaska, bo głoszeniem, tezy o podwójnej prawdzie. X. Sawicki, broniąc filozofów średnio­

wiecznych, zwraca w tej kwestii uwagę na to, że teoria o po­

dwójnej prawdzie, to rozwiązanie podane tylko przez j e d n ą poszczególną szkołę średniowieczną, podczas gdy wszystkie in ­ ne szkoły wierzą przecież w możliwość pogodzenia wiary i wie­

dzy, a nawet współcześnie, w czasach nowszych, kw itnie nowo­

czesna scholastyka. Upadek scholastyki w ostatniej jej fazie rozwojowej polegał raczej na tym, że zamiast zająć się bada­

niem rzeczywistości, stała się czczą mądrością pojęć i słów

l7)-17) Ul. 9.

D A K W I N I Z M W ŚW IETLE N A U K I I W IA R Y

Wprawdzie już w roku 1902 napisano książkę pt. „Przy ło­

żu śmierci darwinizmu“ '), gdzie wypowiedziano“ słowo końco­

we na temat nauki o sławnej teorii Darwina, ale — jak to nie- laz już się działo w historii nauk i umiejętności ludzkich — co dawno już przestało jako takie interesować naukowców, to w y­

wlekają dziesięciolecia późniejsze, by zaprzątać tym umysły dziatwy szkolnej lub niefachowców-’). Dlatego też, wobec szerzenia haseł darwinistycznych w szkołach i w popularnych Wykładach, nie całkiem od rzeczy wydaje się przypomnienie sobie tej wysławianej ongiś pod niebiosa i niemniej często po­

tępianej nauki znanego przyrodnika angielskiego.

Pamiętać jednak trzeba przy tym o jednym: przez wyraz vd a r w i n i z m “ nie wszyscy rozumieją to samo, co. my tutaj,

^az darwinizm oznacza pewien system przyrodniczy, mający Wytłumaczyć pochodzenie gatunków, — innym razem przez Wyraz ten rozumie się teorię Darwina o pochodzeniu człowieka pd małpy lub w ogóle ze świata zwierzęcego. Nieraz i system Waeckla, tzw. „monizm“ , niesłusznie identyfikowano z darwi-

!/Jzmem, a ostatecznie także teoria ewolucji jako taka, nie w tej

°rmie szczegółowej, jaką jej nadał Darwin, bywa nazywana arwinizmem, choć teoria ta istniała już dawno przed Darwi- tlem i jako teoria „powolnego i stopniowego rozwoju świata organicznego od postaci najniższych do coraz wyższych“ (Nus- aum-Hilarowicz), zwana też „transformizmem“ , będzie miała sWoją wartość naukową i wówczas, kiedy już i dzieci szkolne

l!J0° 1 ^ l ) e n n e r t > ».Vom Sterbelager des D a rw in is m u s “ , S tu ttg a rt wj ') P°r. Jan C z e k a n ó w s k i , „Zagadnienie pochodzenia czlo-

Ka a a n tro p o lo g ia “ . T y g o d n ik Powszechny 102, 2. I I I . 47, str. 7 n.

X F . Ś W IĘ T O J A Ń S K I

327

wiedzieć będą o niedociągnięciach i błędach darwinizmu wła­

ściwego czyli teorii ewolucji w tej postaci, w jakiej ją przed­

stawił Darwin.

Przez darwinizm zatem rozumieć będziemy w niniejszym omówieniu teorię Karola Darwina o p o c h o d z e n i u ga­

t u n k ó w , z której z logiczną konsekwencją wynika też po­

gląd, że i rodzaj ludzki przez długą naturalną ewolucję rozwi­

nął się ze świata zwierzęcego, a w szczególności z rodziny małp j akichś człekokształtnych.

I. N AUKA DARW INA O POWSTANIU GATUNKÓW