• Nie Znaleziono Wyników

Wizje powojennego ładu europejskiego w polskiej myśli zachowawczej okresu

okupacji niemieckiej 1939–1945

Tam tylko, gdzie silniejszy dobrowolnie nałoży sobie więzy, których rwać nie chce, tam dopiero, gdzie rządzący uzna, że istnieją granice jego władzy, tam jedynie, gdzie dzierżący miecz dotrzymuje zobowiązań wobec bezbronnych, tam gdzie staje się każda z tych nieprawdopodobnych rzeczy, zrodzona z wiary w Boskie pochodzenie każdej duszy ludzkiej – tam jest prawo. I tam jest Europa.

Ignacy Matuszewski, 1940

Na współżycie z Niemcami skazani jesteśmy, dopóki słowo Europa zachowa jakiś sens.

Jan Emil Skiwski, 1944 Przegrana wojna obronna Polski 1939 roku stanowiła wyraźną cezurę dla rozwo-ju polskiej myśli politycznej, a tym samym także polskiej refleksji integracyj-nej. Klęska sanacyjnej polityki „równych odległości” kazała przyznać rację tym publicystom konserwatywnym, którzy – odrzucając „egzotyczne sojusze” oraz powątpiewając w gwarancje Francji i Wielkiej Brytanii – proponowali stwo-rzenie wokół Polski grupy państw mogących wspólnie oprzeć się europejskim mocarstwom albo sugerowali zacieśnienie relacji z jednym z silniejszych sąsia-dów. Jak wiadomo, konserwatywne przestrogi i postulaty pozostały jedynie

Piotr Kosmala

178

na papierze, a hańbę klęski politycznej i militarnej obozu rządzącego częściowo jedynie przesłoniło bohaterstwo polskiego oręża.

Utworzenie Generalnego Gubernatorstwa i czasowa stabilizacja na okupo-wanych ziemiach polskich pozwalały na  nowo snuć projekty przebudowy Polski i Europy. Sytuacja do pewnego stopnia przypominała tę z początków

„europejskiej wojny domowej”, kiedy w obliczu potężnego konfliktu między okupantami Rzeczypospolitej pojawiały się nie tylko nowe programy niepod-ległościowe, lecz także projekty o szerszej, bo europejskiej, perspektywie. Dwie okupacje, niemiecka i sowiecka, nie wyciszyły bynajmniej wcześniejszych sporów politycznych, nadały im jednak nieco inne kierunki. W kwestiach krajowych dominowały rozliczenia i poszukiwanie winnych klęsk, natomiast w sprawach międzynarodowych szukano po raz kolejny dróg odbudowy niepodległej Polski i ostatecznego zagwarantowania pokoju w Europie. Propozycje te łączył „pier-wiastek wyzwoleńczy” oraz determinacja w utrzymaniu ścisłych związków nowej Polski z krajami Europy zachodniej, dzieliło je właściwie wszystko inne. Podzia-ły determinowaPodzia-ły nie tylko poglądy polityczne, lecz także miejsce i sposób ich prezentowania. Coraz częściej dało się zauważyć rozdźwięk pomiędzy opiniami wygłaszanymi na emigracji oraz w kraju, nie wspominając o oczywistych różni-cach w tonie artykułów jawnej i podziemnej prasy Generalnego Gubernatorstwa.

W  programach grup politycznych i  zbrojnych coraz częściej pojawiały się uwagi o  konieczności budowy federacji bądź konfederacji europejskiej jako jedynego remedium na obecną czy przyszłą wojnę. Mieliśmy właściwie do czynienia ze swoistym fenomenem511, bo nagle okazywało się, że – jak pisze

511 Fenomen ten dotyczył zresztą nie tylko partii politycznych, lecz także w znacznej mierze polskiego społeczeństwa. W lipcu 1940 r. gen. Stefan Rowecki pisał do gen. Kazimierza Sosnkowskiego: „Posta-wa społeczeńst„Posta-wa jest niezłomna. U„Posta-waża ono, że należy zawsze utrzymy„Posta-wać czystą bezwzględną linię niepodległościową Wielkiej Polski jako silnego państwa, dzielącego zdziczałych Niemców od barba-rzyńskiego Wschodu i zapewniającego równowagę w tej części Europy oraz będącego oparciem dla innych narodów słabszych” (Armia Krajowa w dokumentach 1939–1945, Londyn 1970/1989, t. I, ss. 272–273). Wojciech Jastrzębski przywołuje bydgoskie pamiętniki prof. zbigniewa Raszewskie-go, który wspominając dawnych kolegów, wyróżnił wśród nich niejakiego Tadeusza: „zachęcał on do odróżnienia patriotyzmu (który pochwalał jako zdrową i szlachetną postawę) od nacjonalizmu (który piętnował jako wynaturzenie). […] W polityce międzynarodowej zachwalał ideę federacji europejskiej z Polską, jako ośrodkiem dużego związku państw obleganych przez Rosję i Niem-cy” (W. Jastrzębski, Opinie polskiego społeczeństwa czasu II wojny światowej na temat powojennego ładu europejskiego, w: Polska wobec idei integracji europejskiej w latach 1918–1945, ss. 277–278).

Co ciekawe, opinię tę zdawał się potwierdzać raport gubernatora dystryktu warszawskiego Ludwi-ga Fischera, który – mając jednak raczej coś innego na myśli – utrzymywał, że „idea europejska jest

«Wykorzystać, a nawet stworzyć każdą możliwość...»

Andrzej Wierzbicki – wszyscy, a więc „przedstawiciele polskich władz rządo-wych, wojska podziemnego, Delegatury Rządu na Kraj, a także partii politycz-nych w kraju i na emigracji w wielu wypowiedziach programowych wskazywali na potrzebę związku państw środkowoeuropejskich”512. Było to także swoiste przyznanie racji publicystom konserwatywnym, choć wśród koryfeuszy nowych koncepcji federacyjnych trudno było znaleźć pierwszoplanowych publicystów

„Czasu”, „Naszej Przyszłości” czy „Słowa”513. zamiast tego idea integracyjna trafiła na forum polskiego rządu na wychodźstwie, a jego premier gen. Włady-sław Sikorski już w pierwszym orędziu do kraju wygłoszonym 18 grudnia 1939 roku stwierdzał między innymi:

W ramach nowej organizacji politycznej Europy Środkowo-Wschodniej jedną z głównych podstaw stać się musi solidarny zespół państw słowiańskich. Nowa organizacja tej części Europy powinna stworzyć między Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatykiem zwarte i zgodne współdziałanie państw, odpierać napór Niemców na Wschód i oddzielić Niemcy od Rosji514.

Tak pojmowany federalizm stał się oficjalną doktryną rządu, o czym świadczy choćby wprowadzenie jego elementów do okólnika ministra spraw zagranicznych Augusta zaleskiego515 skierowanego do polskich placówek dyplomatycznych516.

szeroko rozpowszechniona wśród narodu polskiego” (Raporty Ludwiga Fischera, gubernatora dystryktu warszawskiego 1939–1945, opr. K. Dunin-Wąsowicz, Warszawa 1987, s. 842). Fischer raportował, że dotychczas „Polacy obawiali się stale, że nie będzie dla nich miejsca w tej zjednoczonej Europie.

Jeśli teraz damy im nadzieję, że w tej nowej Europie będą mogli prowadzić i rozwijać życie zgodnie ze swoim charakterem i kulturą, to właśnie obecnie w Generalnym Gubernatorstwie przeważająca większość narodu przyjmie tę politykę niemiecką z największym zrozumieniem” (tamże).

512 A. Wierzbicki, Europa w polskiej myśli historycznej i politycznej XIX i XX wieku, s. 205.

513 z małymi wszakże wyjątkami – zob. artykuły z prorządowego dwutygodnika „Free Europe” zgromadzone w antologii publicystyki Kazimierza Smogorzewskiego Myśli o integracji Europy Środkowo-Wschodniej 1939–1944 (Warszawa 2001). Warto zwrócić uwagę, że wspomniane opracowanie całkowicie pomija wcześniejszą współpracę Smogorzewskiego ze „Słowem” i prasą konserwatywną, ideowo i zawodowo wiążąc go natomiast najpierw ze środowiskami endeckimi, a później piłsudczykowskimi (P. Latawski, J. Smogorzewska, Kazimierz Smogorzewski – Europejczyk. Szkic biograficzny, w: K. Smogorzewski, Myśli o integracji Europy Środkowo-Wschodniej 1939–1944, ss. 19–48).

514 T.  Kisielewski, Federacja Środkowo-Europejska. Rozmowy polsko-czechosłowackie 1939–1943, Warszawa 1991, s. 37.

515 August zaleski (1883–1972) był politykiem i dyplomatą, dwukrotnym ministrem spraw zagra-nicznych, prezydentem RP na uchodźstwie.

516 W. Wrzesiński, Problem integracji europejskiej w polskiej myśli politycznej okresu II wojny światowej, w: Polska wobec idei integracji europejskiej w latach 1918–1945, s. 221.

Piotr Kosmala

180

za  pierwszymi deklaracjami szły konkretne przedsięwzięcia517. Ważną rolę w wypracowaniu założeń porozumienia odegrał bliski współpracownik gen.

Sikorskiego, Józef Retinger, który w latach późniejszych był jednym z inicjato-rów Kongresu Haskiego i powszechnie uznawany jest dzisiaj za jednego z tzw.

ojców-założycieli obecnej Unii Europejskiej518.

Doktryna integracyjna znalazła się także w programach politycznych więk-szości ugrupowań prowadzących działalność podziemną w kraju od lewicy po prawicę519. Już jesienią 1939 roku Polska Ludowa Akcja Niepodległościo-wa, związana ze środowiskiem Stronnictwa Demokratycznego, przedstawiła na przykład program zmian społecznych wraz z projektem utworzenia Stanów zjednoczonych Europy Środkowej520. W założeniach programowych konspi-racyjnej Polskiej Partii Socjalistycznej Wolność–Równość–Niepodległość z sierpnia 1941 roku stwierdzano z kolei, że „Rzeczpospolita wejdzie w skład związku Wolnych Ludów Europy, reprezentując w nim dążenie do jak najwięk-szej spoistości, autorytetu i siły”521. Federację Słowian brali pod uwagę nawet polscy nacjonaliści522: w programie konspiracyjnego Stronnictwa Narodowego

517 Pierwsze ustalenia zapadły podczas spotkania gen. Władysława Sikorskiego z Edvardem Benešem w Paryżu już w październiku 1939 r.; półtora roku później, 21 maja 1941 r., zaprezentowano projekt konstytucji związku Polsko-Czechosłowackiego. Więcej na temat federalistycznych posu-nięć rządu gen. Władysława Sikorskiego, które jednak nie stanowią przedmiotu niniejszej książki, zob. T. Kisielewski, Federacja Środkowo-Europejska. Rozmowy polsko-czechosłowackie 1939–1943.

518 Więcej na temat kontrowersyjnej postaci Józefa Hieronima Retingera zob. B. Podgórski, Józef Retinger. Prywatny polityk, Kraków 2013. Stanisław Mackiewicz pisał o Retingerze: „W Wielkiej Brytanii wywiad ma inny charakter, niż na kontynencie. Być członkiem wywiadu to zaszczyt, wyróżnienie towarzyskie. Retinger nigdy nie ukrywał, że w tym charakterze z ramienia Anglików jeździł do wodza powstańców marokańskich Abd el Karima, że w tym charakterze bawił w Meksy-ku za czasów, kiedy w tym kraju walczono z katolicyzmem i palono kościoły. […] Był to człowiek niepospolicie odważny i muszę przyznać, że budził we mnie zawsze większy szacunek, niż inni ludzie, których zwalczałem. Prasa angielska pisała wielokrotnie, że Retinger to Żyd polski, on tego nigdy nie prostował, podczas kiedy to nie było prawdą: pochodził z katolickiej rodziny krakow-skiej. oczywiście on, i tylko on, mógłby nam opowiedzieć autorytatywnie o rzeczywistym stosunku Anglii do nas za czasów II wojny światowej” (S. Mackiewicz, Zielone oczy, Warszawa 1987, s. 58).

519 W  tym kontekście warto brać jednak pod uwagę zastrzeżenie Wojciecha Wrzesińskiego, iż

„mnogości struktur konspiracyjnych towarzyszyła wielka liczba wystąpień programowych, które podejmowały próby, jakże często w sposób amatorski, bez dostatecznej wiedzy i praktyki poli-tycznej, wykreślenia nie tylko drogi do niepodległości, ale i określenia zadań, jakie miały stawać przed przyszłymi instytucjami wolnej i niepodległej Rzeczypospolitej” (W. Wrzesiński, Problem integracji europejskiej w polskiej myśli politycznej okresu II wojny światowej, s. 220).

520 Tamże, s. 226.

521 Tamże, s. 238.

522 zob. P. Kosmala, Ci (nie)szczęśni federaliści.

«Wykorzystać, a nawet stworzyć każdą możliwość...»

podnoszono konieczność jedności Polaków, Czechów, Słowaków i łużyczan523, narodowo-radykalna Konfederacja Narodu wzywała do  powołania Ruchu zjednoczenia Słowian skierowanego przeciwko anglosaskiemu i niemieckiemu imperializmowi524, a ruch „Miecz i Pług” popierał program federacji wszyst-kich ludów słowiańswszyst-kich osiadłych między Bałtykiem a Morzem Czarnym525.

Mimo opisanych wcześniej tradycji politycznych trudno w  tym zesta-wieniu znaleźć miejsce dla ugrupowań konserwatywnych przede wszystkim dlatego, że przedwojenne ośrodki konserwatywne nie przekształciły się – jak inne – w ugrupowania konspiracyjne526; trudno mówić także o jednoznacznie konserwatywnych tytułach prasy podziemnej527. Wojna postawiła polskich

523 W. Wrzesiński, Problem integracji europejskiej w polskiej myśli politycznej okresu II wojny światowej, s. 229.

524 Tamże, s. 230.

525 Tamże, s. 231.

526 Literatura przedmiotu wymienia jako zachowawcze związane z Armią Krajową podziemne zgru-powania ziemian „Uprawa” i „Tarcza” – zob. m.in. Ziemianie wobec okupacji 1939–1945. Mate-riały z konferencji «Czyn ziemian polskich podczas II wojny światowej», opr. M. Winkler, Kraków 2006; M. Żółtowski, Leon Krzeczunowicz. «Uprawa» – «Tarcza», Warszawa 2005.

527 za najbliższe konserwatyzmowi uznawano takie pisma podziemne, jak „Alarm” (Józef Mackie-wicz, Barbara Toporska), „Wawel” (Aleksander Bocheński, Henryk Dunin-Borkowski) czy „Nurt”

(Wacław Horzyca, Stefan Kisielewski, Ferdynand Goetel). Warto przytoczyć wyrażane na prze-strzeni dwudziestu lat opinie na temat Europy właśnie Goetla – wybitnego polskiego konserwa-tywnego pisarza i prezesa polskiego PEN Club, autora głośnego manifestu Pod znakiem faszyzmu (1939), który na zaproszenie władz niemieckich badał sprawę oficerów zamordowanych w Katy-niu. Występując w 1932 r. na spotkaniu europejskich pisarzy w Berlinie, m.in. obok Heinricha Manna i Arnolda zweiga, uznał za stosowne – wobec „muru uprzedzeń” pomiędzy narodami polskim i niemieckim – „wprowadzić nieco jasności w pojęcie współczesnej Europy i dać jedno-cześnie manifestacyjny wyraz dobrej woli w dążeniu do porozumienia i zgodnego współżycia jej ludów” (F. Goetel, Spojrzenie poety na Europę, w: Europejskie wizje polskich pisarzy w XX wieku, s. 87). z kolei w pisanych już na emigracji wspomnieniach wojennych już mniej idealistycznie przywołał rozmowę na ten sam temat z przedstawicielami niemieckiej administracji Generalnego Gubernatorstwa zimą 1944 r.: „Mówiono tylko o Paneuropie, jako następnej z kolei fazie rozwoju hitlerowskiej myśli jednoczenia świata. […] zwróciłem uwagę, że hasło organizowania Europy da się z trudem nawiązać do uprzedniej fazy hitlerowskiej myśli jednoczenia świata, skoro hitleryzm nie wyzyskał i tych możliwości porozumienia się z innymi narodami, jakie dawała platforma nacjonalizmu, pojętego jako uszanowanie cudzych patriotycznych uczuć. […] Idee federacyjne nie są obce Polakom, gdyż dawne ich państwo było właśnie takim tworem. Państwo niemiec-kie przyłożyło samo rękę do jego zniszczenia. Resztki tej unii, wcielone ponownie do państwa polskiego po pokoju brzeskim, oddali Niemcy Rosjanom w początku bieżącej wojny. W jaki sposób mają teraz zaufać Polacy Paneuropie, stworzonej przez Niemców?” (F.  Goetel, Czasy wojny, Kraków 2005, ss. 182–183). Na emigracji napisał też, już całkowicie odarty ze złudzeń:

„Uraz polsko-niemiecki z czasów ostatniej wojny jest tak silny, że nie ma nadziei, aby ta rzecz uległa odmianie ani w solidarnym państwie komunistycznym, ani pod demokratycznym dachem Paneuropy” (F. Goetel, Nowa struktura inteligencji polskiej, „orzeł Biały” 1952, 29, cyt. za: tenże,

182

zachowawców w różnych miejscach i przy różnych środowiskach. Część z nich trafiła, różnymi drogami, wraz z rządem Rzeczypospolitej na emigrację, a takie osoby, jak Adam hr. Romer czy Kazimierz Smogorzewski, znalazły się w najbliż-szym otoczeniu premiera Władysława Sikorskiego528. Inni, jak Stanisław Mackiewicz, stali się na wychodźstwie wielkimi krytykami polityki generała, jego zaś uczniowie i podopieczni ze „Słowa”, „Buntu Młodych” i „Polityki”

rozpoczynali na zachodzie nowy rozdział aktywności politycznej (z wyjątkiem Adolfa Bocheńskiego, który poległ pod Anconą529).

Pisma polityczne. «Pod znakiem faszyzmu» oraz szkice rozproszone 1921–1955, Kraków 2006, s. 309). Więcej nt. wojennych losów Ferdynanda Goetla zob. K. Polechoński, Pisarz w czasach wojny i emigracji. Ferdynand Goetel i jego twórczość w latach 1939–1960, Wrocław 2012.

528 Wyjechawszy z okupowanej Polski przez Włochy, hr. Romer został dyrektorem gabinetu premiera Władysława Sikorskiego, po śmierci generała stracił jednak pozycję polityczną i wpływy (E. Moszyń-ski, Ludzie i czasy «Czasu». Z historii czołowej gazety i wybitnych konserwatystów Drugiej Rzeczy-pospolitej, s. 98). Kazimierz Smogorzewski publikował na łamach prasy emigracyjnej, od 1956 r.

odwiedzając PRL i podejmując współpracę z „Kurierem Polskim” jako korespondent (P. Latawski, J. Smogorzewska, Kazimierz Smogorzewski, s. 43).

529 o wojennych losach Adolfa Bocheńskiego zob. A. Majewski, Zaczęło się w Tobruku, Lublin 1973;

P. Taniewski, Ostatni kawaler, Pelplin 2007. Trzeba pamiętać, że przed tragiczną śmiercią Adolf 19. Ferdynand Goetel (fot. NAC)

«Wykorzystać, a nawet stworzyć każdą możliwość...»

Swoistym interludium tych postaw było sześć paryskich miesięcy roku 1940, kiedy to Stanisław Mackiewicz kontynuował wydawanie „Słowa” na emigra-cji w postaci tygodnika. zgromadził przy tym najwybitniejsze pióra polskiego wychodźstwa, a na łamach nowego periodyku znalazły się tak różne osobisto-ści, jak Adam Doboszyński, Wacław Grzybowski, Ignacy Matuszewski, Jerzy Pietrkiewicz, Aleksander Janta-Połczyński, Ksawery Pruszyński, Marian Walen-tynowicz, Kazimierz Wierzyński, Karol i Wacław zbyszewscy czy nawet sam generał Lucjan Żeligowski. Tygodnikowi linię znów nadawał oczywiście sam Mackiewicz, pozostali zaś publicyści, tak różni w wielu sprawach, najwyraźniej zgadzali się przynajmniej w dwóch kwestiach: oceny sanacyjnej ekipy rządzącej do 1939 roku (tutaj Mackiewicz nawet nie dopuszczał polemiki wychodząc z założenia, iż obalenie argumentacji przeciwników byłoby zbyt proste530) oraz przyszłości Europy już po zakończeniu wojny. Ignacy Matuszewski, sanacyjny minister skarbu, opisywał więc na łamach tygodnika toczącą się wojnę jako tę, w której Polska była forpocztą Europy, jej „przednią strażą”, która w godzinie niebezpieczeństwa dochowała wierności „tysiącom minionych lat”531. Upadek Polski, a zaraz po niej krajów bałtyckich, oznaczał de facto koniec Europy na wschodzie kontynentu, koniec kultury istniejącej na tych ziemiach od tysiąca lat532. zdaniem Matuszewskiego ostateczny wojenny triumf Europy musiał więc

Bocheński także sporo pisał, bynajmniej nie porzucając na czas zmagań wojennych publicystyki politycznej. Wśród napisanych wówczas tekstów znajdziemy kilka takich, które rozwijają jego federalistyczne koncepcje, w tym jeden szczególny. Na łamach emigracyjnego „orła Białego”

w grudniu 1943 r. napisał recenzję książki słowackiego polityka Milana Hodžy Federation in Central Europe, traktując ją jako pretekst do przedstawienia własnych priorytetów integracyjnych:

1. w miejscu Austro-Węgier powinna powstać federacja państw narodowych regionu; 2. warun-kiem istnienia federacji jest „rozumna polityka mniejszościowa”; 3. utworzenie federacji środko-wo-europejskiej nie jest możliwe bez Polski i Węgier; 4. federację warto oprzeć na bazie bloków agrarnych; 5. sfederowane państwa powinna połączyć unia celna (A. Bocheński, Bojownik idei federacyjnej, „orzeł Biały” 1943, 89).

530 „otrzymaliśmy szereg artykułów w obronie Rydza, Becka, a nawet Sławoja – nie drukujemy ich.

Dlaczego? Bo zamieszczać tych artykułów bez polemiki oczywiście nie możemy, a polemika z tymi artykułami jest zbyt łatwa” (Cat, Zemsta Walezego, „Słowo. La parole” 1940, 4).

531 I. Matuszewski, Granice Europy, „Słowo. La parole” 1940, 1.

532 „Przed tysiącami lat to prawo oddzieliło barbarzyństwo od kultury. Rodzące się w męce, w zmaga-niu, we krwi, rozpostartymi na krzyżu rękami Syna Bożego wszystkim ludziom na ziemi po raz pierwszy jednakowo podarowane – to ono jest podstawą wolności człowieka. Przed nim i poza nim jest samowola jednych, niewola drugich. Tam tylko, gdzie silniejszy dobrowolnie nałoży sobie więzy, których rwać nie chce, tam dopiero, gdzie rządzący uzna, że istnieją granice jego władzy, tam jedynie, gdzie dzierżący miecz dotrzymuje zobowiązań wobec bezbronnych, tam gdzie staje się każda z tych nieprawdopodobnych rzeczy, zrodzona z wiary w Boskie pochodzenie każdej duszy

Piotr Kosmala

184

oznaczać, że jej straż na „przednim szańcu” znów obejmie polska piechota533. Trwałe bezpieczeństwo narodów Starego Kontynentu wymagało, aby

pomiędzy niemieckim i rosyjskim szaleństwem wynurzył się i rozpostarł dosta-tecznie wielki, dostadosta-tecznie potężny stały ląd Europy. Ląd, co połączy Bałtyk i Adriatyk, Morze Białe i Czarne – a rozdzieli mętne i wzburzone oceany zagła-dy. Polska jest i Polska jedna może być trzonem takiego lądu534.

Matuszewski podkreślał wielokrotnie na łamach „Słowa”, że odbudowa-nie Polski jest warunkiem że odbudowa-nie tylko ostatecznego zwycięstwa nad nazizmem i komunizmem; jest także najważniejszym elementem utrwalenia i rozwoju tej prawdziwej Europy, która nie opiera się ani na Niemcach, ani na Rosji, tylko na „wielkiej i potężnej Polsce na Wschodzie”535.

Kwietniowy numer „Słowa” z 1940 roku przynosił na pierwszej stronie anoni-mowy artykuł My Polacy536, najprawdopodobniej pióra samego Cata, który przy-pisywał trwającą wojnę podziałowi środkowej Europy na państwa narodowe:

ludzkiej – tam jest prawo. I tam jest Europa” (I. Matuszewski, Tragiczna wolność, „Słowo. La parole”

1940, 2). W innym ważnym artykule, który ukazał się na łamach „Wiadomości Polskich”, Ignacy Matuszewski pisał: „Polska należała i należy do wspólnoty zachodnioeuropejskiej… To znaczy, że Polska żyła od początku swego historycznego istnienia tymi samymi ogólnymi zagadnieniami, jakimi żyła wspólnota zachodnioeuropejska. Bo Commonwealth narodów Europy zachodniej nie zaczyna się z powstaniem Ligi Narodów. Przed reformacją, Europa zachodnia była – pomimo wszystkich różnic regionalnych – znacznie pełniejszą wspólnotą duchową niż kiedykolwiek później.

Polska żyła – z daleka – tym samym życiem, jakim żyła Anglia, Francja, Włochy; Polska kształciła się na tych samych księgach, na tej samej Biblii i tym samym Plutarchu. To nie jest przypadek, że uniwersytet krakowski powstał w tym samym okresie, kiedy powstały Sorbona, oxford, Padwa – i o tyle stuleci wcześniej, niż uniwersytet petersburski. Tak samo nie jest przypadkiem, że w Wilnie i we Lwowie podróżnego z zachodu przywita znajomy gotyk, prawdziwy gotyk i renesans – które-go na próżno szukałby w bizantyjskiej Moskwie, w kopiowanym Petersburgu. Polska żyła życiem wspólnoty zachodnioeuropejskiej duchowo i politycznie. Jak w każdym narodzie tej wspólnoty, te procesy, które nazywamy średniowieczem, odrodzeniem, wiekiem oświecenia – przebiegły w sposób odrębny i własny. Ale były to te same procesy. Każdy z wielkich prądów duchowych, od krucjaty św. Franciszka poprzez reformację aż do epoki oświecenia – przebiegły w sposób odrębny i własny”

(I. Matuszewski, Wola Polski).

533 I. Matuszewski, Tragiczna wolność.

534 Tenże, O celach wojny, „Słowo. La parole” 1940, 5 ([…] jeśli ma być położony kres gwałtom w Europie, jeśli się pragnie ją ocalić od bezustannie trwającej wojny – to trzeba między Bałtykiem i Adriatykiem, między Białym i Czarnym Morzem pozwolić powstać s i l e”).

535 Tenże, Na marginesie przemówienia generała Sikorskiego, „Słowo. La parole” 1940, 8.

536 X. X. [S. Mackiewicz?], My Polacy, „Słowo. La parole” 1940, 12. Inny anonimowy artykuł na łamach

„Słowa” chwalił głośną broszurę Tadeusza Kiełpińskiego Ku jakiej Polsce idziemy? (Paryż 1940),

«Wykorzystać, a nawet stworzyć każdą możliwość...»

Podział na samodzielne, wzajemnie się zwalczające państwa narodowe, przy-pominające niejednokrotnie historię Hellady, która nigdy nie mogła się skon-solidować, jest zaprzeczeniem zasady równowagi europejskiej, która jest tak długo konieczna, jak długo Europa nie dojdzie do jakiś utopijnych Stanów zjednoczonych.

Autor w polskiej kulturze katolickiej oraz tradycjach wielonarodowego impe-rium i „przedmurza chrześcijaństwa” widzi atuty Polski na arenie międzynarodo-wej, które predysponują ją do odegrania – w porozumieniu z Francją i Rzymem (tj. Watykanem) – czołowej roli w „związkach państw narodowych, w których by każde z nich korzystać mogło z wolności swojego nacjonalizmu”. Takie rozwią-zanie dyktuje nam polska racja stanu, przekonywał, opatrując ten warunek kolejną wskazówką: „Federacja jest prawie nie do pomyślenia bez monarchii”.

Cat już pod własnym nazwiskiem promował projekty integracyjne

Cat już pod własnym nazwiskiem promował projekty integracyjne