• Nie Znaleziono Wyników

Ja-aksjologiczne

Rezygnacja z uprawiania ,,metafizyki człowieka", dominującej w tradycyjnym dyskursie antropologicznym, nie oznacza zarzucenia przez Tischnera "problemu człowieka". Autor nie porzuca perspek-tywy antropologicznej, przeciwnie, czyni ją główną osią swoich rozważań. Pytania: kim jest człowiek, jaki sens przysługuje jego egzystencji i gdzie szukać dla niej aksjologicznej podstawy oraz uzasadnienia ważności - wielekroć stawiane przez dialogistów (zwłasz-cza w pierwszej ćwierci naszego stulecia), obecne u E. Uvinasa, ale także u G. Marcela, P. Ricoeura, J.-P. Sartre'a, czy nawet u M. Heideggera (o ile między człowiekiem i Dasein można postawić znak równości) - uzyskują charakter pytań dramatycznych. Jest bowiem człowiek w swoim najgłębszym Ja uczestnikiem dramatu rozgrywającego się między nim a innymi, a Bogiem - w scenerii świata. Uczestniczące w dramacie Ja przybiera różne formy. Bywa podmiotem poznania, działania, rozumienia, moralności. Nigdy jednak nie traci swojej egotyczności, nie "porzuca siebie" na rzecz bycia podmiotem którejś z funkcji czy ról społecznych. Owo Ja, będące rdzeniem ludzkiego bycia, istnieje na mocy swej ważności. Subiektywność traktowana jako obiekt świadomości ujawnia się

110 Rozdział IV: Ja wobec transcendencji

dopiero ze względu na wartości, w których człowiek uczestniczy. Dzięki wartościom subiektywność staje się realna.

Jednak dostęp do Ja nie byłby możliwy, gdyby nie doświad-czało ono zagrożenia - gdyby nie groziła mu destrukcja godząca w wartość, czyli w to, co je uwiarygodnia. Analizy Tischnera sugerują, iż początku procesu niosącego dla Ja zagrożenie szukać trzeba w sferze poznawczej, stanowiącej środowisko Ja-podmiotu poznania. Poznawcze Ja, będące jedną z warstw ("funkcji") ludz-kiej egotyczności, doświadcza zagrożenia przez wartość negatywną, jaką jest błąd. A jeśli błąd-wartość negatywna kwestionuje

reflek-syjno-poznające-Ja (poprzez zakwestionowanie aktów intencjonal-nych i ich przedmiotowych korelatów), to wówczas zakwestiono-wana zostaje cała sfera egotyczności: wartości, w tym wartość prawdy, są przecież jej "transcendentalną" osnową. Dokonujący się wówczas spontaniczny ruch świadomości oznacza ucieczkę od błędu. Ten odwrót od fałszu nie jest serią pozarefleksyjnych sko-jarzeń, lecz ruchem celowym, uposażonym sensem, zmierzającym do ukonstytuowania postawy poznawczej, która zapewniłaby "peł-niejsze i być może także źródłowe doświadczenie odnośnego przed-miotu"l. Następuje więc skok od rezultatu poznawczego podejrza-nego o błędność lub uznanego za fałszywy, ku takiemu, który optymalniej spełnia oczekiwania Ja zainteresowanego poznaniem "prawdziwym". Początkowo ów skok jest spontaniczny, lecz póź-niejsze jego etapy pozostają w związku z odczuwaną przez czło-wieka wolnością. Ten bowiem może podjąć świadome działania w celu przezwyciężenia zagrożeń, jakie niesie z sobą wartość nega-tywna - fałsz. Może też minimalizować lub maskować konflik-towość sytuacji, w której się znalazł. I tu pojawiają się pojęcia solidaryzacji i desolidaryzacji egotycznej: " ...spontaniczny ruch odejścia od poznania podejrzanego o błąd jest aktem d e s o l i d a -r y z a c j i egotycznej, któ-ra jest odw-rotnością solidaryzacji egotycz-nej"2. Ta ostatnia wyraża utożsamianie się Ja z obszarem będącym pierwotnie, bądź tylko sferą "mojego" (np. moja ręka), bądź stanowiącym sferę całkowicie aegotyczną. Solidaryzacja jest

proce-1J. Tischner [dalej: J. T.], Solidaryzacja iproblem ewolucji świadomości, [w:] Studia z teorii poznania ifilozofii wartości, red. W. Stróżewski, Wrocław 1978, s. 91.

Ja-aksjologiczne 111 sem konstytuowania się w ludzkiej świadomości którejś z postaci naszego Ja (np. Ja somatycznego, osobowego, transcendentalnego itd.)3.

W wyniku solidaryzacji sfera, o której mowa, zyskuje sens integralnego składnika obszaru ścisłej egotyczności - jest już nie tylko "moja", ale staje się integralną "składową" mojego Ja. Z kolei odrzucenie przez Ja dotychczasowego, błędnego poznania (desolidaryzacja) oznacza zarazem odrzucenie aktu (zespołu aktów), które doń prowadziły. Proces solidaryzacji egotycznej stanowi po-zytywne dopełnienie poprzedzającej go i inicjującej desolidaryzacji. Solidaryzację uznać można za szczególny przypadek ogólnej kon-stytucji sensu, przy czym "przedmiotem" tej konstytucji jest Ja, które "przetwarza się obejmując większy lub mniejszy świadomościowy obszar bytowy". Ja staje przed możliwością identyfikowania się z Ja-somatycznym, Ja-osobowym ewentualnie z Ja-podmiotem po-znania - przystępującym do dwóch poprzednich Ja tak, jak do swoich przedmiotów. Autor stwierdza: " ...u podstaw każdego typu Ja spoczywa odczucie jakiejś szczególnej sfery wartości"4. W przypad-ku np. Ja-podmiotu poznania fundamentalną wartością będzie wartość prawdy. Tak więc doświadczenie wartości będzie, według Tischnera, tym, co w sposób ostateczny leży u podstaw dokonującej się egotycznej solidaryzacjP. Wskazując na owo doświadczenie, autor pragnie wypracować odpowiedź na pytanie o "istotę" człowieka, o to "co w człowieku jest najbardziej ludzkie"6. Odpowiedź nie będzie jednak przynależała dziedzinie antropologii, lecz pojawi się (nie bez inspiracji Totalite et Infmi Uvinasa) w nowym, aksjologicz-nym horyzoncie. Pytanie o człowieka uzyska kształt pytania o tego, kto doświadcza wartości.

Analizie procesu solidaryzacji służy powołana przez autora kategoria: "aksjologiczne założenia intencyjne". Jest to w rozumieniu Tischnera "sfera wartości subiektywnych będąca warunkiem moż-liwości odczuwania lub realizacji wartości typu przedmiotowego"? Obejmuje ona takie "przedrozumienia" świata, które będąc "moimi"

3 J. T., Świat ludzkiej nadziei, Kraków 1994, s. 120. 4 J. T., Solidaryzacja iproblem ewolucji świadomości, s. 92. s J. T., Świat ludzkiej nadziei, s. 12D-121.

fi Loc. cit.

112 Rozdział IV: Ja wobec transcendencji

są zarazem zabarwione aksjologicznie. Tworzą one swoisty obszar, w którym Ja-osobowe, odczuwając promieniowanie "swoich" wartości, "wypowiada prawdziwie siebie", ujawnia prawdę o sobie8. W ten sposób Ja odkrywa w sobie aksjologiczny rdzeń będący warunkiem konstytuowania się wszelkich doświadczeń egotycznych9. Doświad-czenie Ja-aksjologicznego jest, wedle Tischnera, warunkiem ożywia-jącym "wszystkie te struktury i modele, w których zamykali człowieka Hussed i Heidegger czy nawet Ricoeur. Ja transcendentalne pozostaje abstrakcyjną konstrukcją dopóty, dopóki nie uchwycimy związku, jaki istnieje między jego konstytuowaniem się a dążeniem człowieka do osiągnięcia prawdy o własnej sytuacji w świecie, prawdy, która wszak jest wartością" 10.

Pierwszą fazą solidaryzacji egotycznej jest ukonstytuowanie się nowych treści świadomości, cechujących się innym niż dotychczasowe zabarwieniem aksjologicznym oraz ukazujących przedmiot bardziej wszechstronnie - z wydobyciem nowych jego aspektów. Owe treści stanowią pole dla mającej nastąpić solidaryzacji egotycznej.

Ukonstytuowanie się nowego rodzaju aktów i towarzyszących im nowych intencji przedmiotowych wiąże się z równoczesnym wystąpieniem "relatywnie nowego ośrodka (z którego akty te biorą swój bezpośredni początek)", czyli nowej perspektywy patrzenia na przedmiot, mającej sprzyjać osiągnięciu prawdy o nim. Sam podmiot aktów uznaje Tischner za "c e n t r u m pola przyszłej solidaryzacji". Akty natomiast należeć mogą do jednego typu (spostrzeżenia) lub do różnych typów (przypuszczenie, twierdzenie, powątpiewanie). Początkowo, konstytuujący się wraz z aktami podmiot może mieć charakter prowizoryczny. Trwałość osiąga on bowiem dopiero wtedy, "gdy poprzez pryzmat jego spojrzenia osiągamy p r a w d z i-we poznanie przedmiotoi-we i gdy Ja dokona z nim spontanicznie solidaryzacji egotycznej, czyniąc jego punkt widzenia swoim włas-nym"l1.

Cały proces konstytucji subiektywnego pola przyszłej solidaryzacji znajduje ostateczne uzasadnienie w doznaniach typu aksjologicznego, będących udziałem świadomości stojącej w obliczu zagrożenia przez

8 J. T., Świat ludzkiej nadziei, s. 122.

g Ibidem, s. 165-172.

10 Ibidem, s. 123.

Ja-aksjologic:.ne 113 fałsz. Pisze autor: "Zdecydowane <<nie»wypowiedziane przez świa-domość w obliczu zagrożenia fałszem, staje się źródłem energii motywacyjnej kierującej się ku urzeczywistnieniu nowej postawy, która jest najpierw tylko m o j a, ale w której j a s a m jeszcze nie jestem. Podmiot poznający jest w e m n i e i jest d l a m n i e, dopiero gdy upewnię się, że punkt widzenia ukonstytuowanego podmiotu poznania jest rzeczywiście tym punktem, z którego widać, jak n a p r a w d ę j e s t, dokonuję spontanicznej solidaryzacji z nim. Dopiero wtedy akty świadomości tryskające z niego nabierają pierwszoosobowego piętna"12. Proces konstytucji takiego sensu przedmiotowego, który byłby niezagrożony przez fałsz, stanowi dla Tischnera rodzaj "reakcji obronnej" podmiotu wobec utraty prawdy lub w obawie przed jej nieosiągalnością. Jest to zatem swoista "racjonalizacja" dokonywana przez podmiot, którego wszelkie "po-szukiwania nowych punktów widzenia, wszystkie usiłowania, by powołać do życia nowe akty i nowe intencje aktów, są umotywowane ucieczką od fałszu i nadzieją prawdy"13. Jednak podmiotem (ośrod-kiem) aktów nie musi być od początku Ja. Akty poznania "same w sobie" - wbrew Husserlowi, czy Ingardenowi - nie są egotyczne. Nie jest zatem konieczne, by ich podmiotowi - w przeciwieństwie do Ja - przysługiwała trwałość: coś może być ,,moje", choć zarazem nie ma w nim Ja. Autor posuwa się nawet do stwierdzenia, iż Ja winno pozostać nieosiągalne przez "moje"; tylko wtedy bowiem daje się utrzymać sens czegoś jako "mojego". Na pytanie o Ja autor odpowiada, że jest ono tym, "k t o myśli, k t o chce, k t o doznaje"14. Wobec powyższego, czytelne i zrozumiałe staje się praktykowane przez Tischnera odróżnienie aktów poznania od aktów egotycznych: ,,Jeśli akty poznania jawią się niekiedy w naszym doświadczeniu jako egotyczne (pierwszoosobowe), to dzieje się tak tylko na zasadzie dokonania następczej, a czasami także przedwstępnej egotycznej solidaryzacji z nimi. One same w sobie, w swej istocie, wcale nie są egotyczne"15. Polemizując z Ingardenem przypisującym aktom poznania egotyczność, autor zarzuca mu utożsamianie

feno-12 Ibidem, s. 95.

13 Ibidem, s. 93.

14J. T., Czym jest ,ja" transcendentalne?, [w:] Szkice filozoficzne. Romanowi Ingardenowi w darze, Kraków 1964, s. 354.

114 Rozdział IV: Ja wobec transcendencji

menu egotyczności ze zbyt szerokim spektrum zjawisk. W myśl Ingardenowskiego rozumienia egotyczności, zawierać się w niej będzie nie tylko czysta egotyczność, ale też moment posesywności ("moja" ręka, głowa, "mój" akt świadomości) oraz "egotyczność" wyznaczana przez wsobność, związana z pojmowaniem czegoś jako "będącego dla mnie". Tymczasem akty świadomości (oczywiście świadomości przedmiotowej, a nie egotycznej)l6 mają wedle Tischnera charakter egotyczny w drugim i trzecim znaczeniu: są "moje" i "dla mnie", nie są one jednak "mną"17. Oczywiście "moje" (przeżycia, doznania, "rzeczy") utrzymuje sens ze względu na sens przysługujący "ja". "Ja" i "moje" to para pojęć korelatywnych. Zaznaczyć trzeba, że korelatywności, o jakiej pisze Tischner, nie przysługuje symet-ryczność, bowiem: "Jest do pomyślenia sytuacja, w której istniałoby jakieś ja, nie istniałoby [zarazem - W. G.] nic, co byłoby <<jego»

(<<moje»)"18. O ile jednak "moje" zawsze należy do ,ja", o tyle ,ja" nie może należeć do "mojego"19.

Egotyczność w przypadku odnoszenia się do rzeczy z otaczającego nas świata nie oznacza pierwszoosobowości. Gdyby natomiast rozpatrywać egotyczność w pierwszym znaczeniu (czysta egotyczność),

16 Przyznać trzeba - za autorem - iż nie sposób przeprowadzić ostrej granicy między tym, co w strukturze świadomości jest podmiotowo-przedmiotowe, a tym, co jest egologiczne. Świadomość przysługuje zarazem ,jakiemuś ja" i ,jakiemuś podmiotowi". J. T., Czym jest ,ja" transcendentalne?, s. 351.

17 Wskazując na różnicę między I (czystym) a II (posesywnym) pojęciem egotyczności, wyrażającą się transcendencją umożliwiającą dokonanie się solidaryzacji egotycznej, Tischner nawiązuje do myśli G. Marcela, dla którego "moje" ujawnia "zewnętrzność" w stosunku do ,ja", skoro: "żaden moment lub cecha tego, co jest moje, nie jest cechą ani momentem tego, co stanowi ja jako takie"; J. T., Ja transcendentalne w filozofii Edmunda Husseria, "Studia Theologica Varsoviensia", 1964, nr 1/2, s. 558-559. Por. G. Marcel, Być imieć, przeł. P. Lubicz, Warszawa 1986, s. 133-150; Por.: tenże, Dziennik metafizyczny, przeł. E. Wende, Warszawa 1987, s. 240-241.

18 J. T., Aksjologiczne podstawy doświadczenia ,ja" jako całości cielesno-prze-strzennej, [w:] Logos iethos. Rozprawy filozoficzne, red. K. Kłósak i in., Kraków

1971, s. 46. Powyższy cytat nie wydaje się przesądzać jednoznacznego rozwiązania problemu, zwłaszcza że inne wypowiedzi autora posiadają odmienny wydżwięk, np.: " ...niemożliwe jest <<ja» bez czegoś, co nie byłoby <<jego» «<moje»)"; J. T., Czym jest ,ja" transcendentalne?, s. 352; albo: "Gdy istnieje coś, co jest <<moje», to m u s i

istnieć <<jID>,z którym to <<moje» jest związane, i gdy istnieje <<jID>,to musi istnieć coś, co jest <<jego» [...]"; Loc. cit.

Ja-aksjologiczne 115 wówczas wydaje się nawet nieodzowne utrzymanie pewnego stopnia aegotyczności aktów poznawczych, po to, "by źródło aktów mogło być punktem wyjścia do poznania prawdy"20.

Dostrzegając zadomowioną w nowszej tradycji f1lozoficznej intuicję odwoływania się przy eksplikacji momentów posesywnych "ja" wprost do sfery egotycznej, autor pisze: "Określanie całości tego, co moje, przez <<ja»jako takie jest do tego stopnia charakterystyczne dla <<ja»,że niektórzy, a nawet sam Husserl [...] utożsamiali ja po prostu z całością elementów psychicznych" i dodaje: "Mimo naszej opozycji przeciwko takiemu stanowisku nie rezygnujemy jednak z twierdzenia, że <<ja»dokonuje określania lub jakiegoś nieuchwytnego prześwietlania całości transcendentalnej świadomości, dzięki czemu świadomość ta nie jest świadomością w ogóle, lecz właśnie w naj-bardziej pierwotnym znaczeniu moją świadomością"21.

J ak już powiedziano, pierwszym etapem ruchu poznawczego jest "wstrząśnięcie" świadomości poznawczej zagrożonej przez fałsz. W rezultacie, nowe intencje aktu kierują się na nowe aspekty przedmiotu. W tych aktach poznawczych podmiot zmierza do ujęcia przedmiotu w jego "co" lub w jego "jak", jednak intencjom tym wciąż immanentnie towarzyszą momenty aksjologiczne związane z prawdą-wartością. Tak rozumiana prawda stanowi "intencję intencji": jest "przedmiotowym, granicznym a priori aktu poznania"

oraz "inspiruje szczególny sposób odniesienia do przedmiotu"22. Wartość prawdy gwarantuje świadomości bezpieczeństwo - w prze-ciwieństwie do zagrożenia płynącego ze strony fałszu. Akt (proces) solidaryzacji egotycznej polega zatem na przejściu Ja od życia w płaszczyźnie ścisłej egotyczności do poziomu życia w płaszczyźnie "relatywnie ostatecznej podmiotowości poznawczej".

Autor akcentuje element prywatywności decydujący o "podwójnym promieniowaniu" aksjologicznym, jakiego doznaje świadomość podczas jakiejkolwiek aktywności poznawczej. Świadomość Ja pozostaje zatem w obszarze promieniowania: "n e g a t y w n e g o, który mo-tywuje odejście od fałszu, i p o z Yt Yw n e g o, który motywuje szukanie, powstanie nowych struktur poznawczych oraz nowych

20 J. T., Solidaryzacja iproblem ewolucji świadomości, s. 94.

21 J. T., Czym jest ,ja" transcendentalne, s. 361.

116 Rozrlział IV: Ja wobec transcendencji

obszarów solidaryzacji". Zbyteczne podkreślać, że źródłem tego ostatniego jest oczywiście prawda jako wartość. Obszar "pozytyw-ny" stanowi gwarancję uniwersalnej ważności wartości prawdy. Dochodząc do niej, świadomość wykracza poza swoją partykularną egotyczność. Autor uważa, że dzięki możliwości znoszenia przez świadomość własnej egotyczności, potrafi ona osiągnąć poznanie intersubiektywne.

Pisząc o solidaryzacji, której zasadą jest doświadczanie przez egotyczną świadomość wartości prawdy (bądź jej braku), Tischner wykazuje aksjologiczny "intelektualizm" dający się przeciwstawić takiemuż "utylitaryzmowi" czy "hedonizmowi". Wartości prawdy przypisana zostaje ranga najwyższego kryterium organizującego proces solidaryzacji egotycznej każdego ludzkiego Ja, jak również wyznaczającego kierunek temu procesowi. Autor niejako z góry odrzuca sytuację, w której solidaryzacja przebiegałaby pod znakiem innej wartości niż wartość prawdy. Powszechna i absolutna atrak-cyjność prawdy-wartości dla każdego Ja wydaje się z góry przez autora przesądzona. A przecież, jeśli mamy za Ricoeurem (którego Tischner tak chętnie przytacza) sięgać do mitu, by poprzez opo-wieść o człowieku wyznającym swą winę i szukającym dla siebie dróg ocalenia ujrzeć prawdę ludzkiego Ja, to trudno powstrzymać się od uwagi, że - paradoksalnie - motywacja skłaniająca do szukania wiedzy o dobru i złu - o ich prawdzie - otwarła przed pierwszymi rodzicami nie tyle wizję ocalenia, co perspektywę zguby, potępienia.

F ormuła transcendencji, pełniącej funkcję zwornika między ego-tycznością a światem, wydaje się szczególnie poręczna przy rozważaniu ujawnianej przez Tischnera dwoistości sensu prawdy. Jest bowiem prawda jako znamię ludzkiego poznania, zarówno ideą regulatywną odnoszącą się do treści doświadczenia przedmiotowego (składającego się na treść sądów empirycznych), jak też stanowi rodzaj wewnętrz-nego imperatywu motywującego Ja do odejścia od fałszu i do solidaryzacji z tym, co "prawdziwe".

Tischner podkreśla, że podmiot poznający nie jest aksjologicznie neutralny; wtedy bowiem nie mógłby stać się obszarem odpowiednim do dokonania z nim solidaryzacji: "Solidaryzować można się jedynie z tym, co pojawia się w sferze aksjologicznych założeń intencyjnych

Ja-tlklljologiczne 117 i jako takie uczestniczy w wartości, która je zakłada"23. Ja może dokonać solidaryzacji tylko z taką sferą bytowości, która wcześniej zatraca dlań swój przedmiotowy charakter.

Analizy Tischnera z jednej strony ukazują wzajemną transcendencję podmiotu poznania względem Ja, z drugiej zaś - w ramach relacji podmiotu z przedmiotem poznania - ujawnia się transcendencja aksjologicznego, "obiektywnego" uposażenia przedmiotu w stosunku do aksjologicznych założeń intencyjnych mieszczących się w sferze "subiektywności". Podmiot, pozostając w sferze aksjologicznych założeń intencyjnych i z niej czerpiąc swą wartość, również sam niesie aksjologiczną ważność "środka" umożliwiającego osiągnięcie celu, jakim jest prawda przedmiotowa. Ta jego funkcja pozbawiona byłaby jednak sensu, gdyby rozpatrywać ją w radykalnej abstrakcji od założeń aksjologicznych.

I wreszcie, abstrahowanie podmiotu od sfery aksjologicznych założeń intencyjnych okazuje się jedynie "idealne", niemożliwe do pełnej realizacji. Relacja owych intencyjnych założeń w stosunku do podmiotu przybiera formę transcendencji. Jest to już trzecie pojęcie transcendencji - tu wyrażającej "idealną" neutralność podmiotu będącego równocześnie nośnikiem ruchu Ja ku prawdzie, jak i "real-nie", empirycznie pozbawionego możliwości utrzymania swej in-dyferencji względem dziedziny aksjologicznej.

Tischner rezygnuje z kantowskiej koncepcji podmiotu, którego model budowany był głównie na bazie paradygmatu refleksyjności. Korelat refleksyjno-przedmiotowego sposobu prezentacji podmiotu stanowi "fenomen" graniczny, nieosiągalny dla refleksywnych (poza-i przedrefleksyjnych) aktów solidaryzacji podejmowanych przez Ja. Owo Ja nie potrafi bowiem dokonać pełnej solidaryzacji z czymś pozostającym w obszarze bytowo-przedmiotowym. Podmiot - do-stępny świadomości na sposób przeżycia - staje się dopiero wówczas przedmiotem refleksji, gdy umożliwiane przezeń poznanie traci wiarygodność, stając się wątpliwe24. Jednak podejmowana przez Ja refleksja nad "swoim" podmiotem poznania implikuje zawieszenie

23 Ibidem, s. 96.

24 Autor zaznacza: " ...przeżywając jakikolwiek: akt świadomości, mamy świadomość jego [podmiotu - W. G.] działania w akcie"; J. T., Solidaryzacja iproblem ewolucji świadomości, s. 96.

118 Rozdział IV: Ja wobec transcendencji

solidaryzacji Ja z owym podmiotem - "spełniaczem" aktów, których ważność okazała się podatna na zakwestionowanie.

Aby solidaryzacja egotyczna mogła się dokonać, jej podmiot musi spełnić trzy warunki: 1) pojawić się w sferze aksjologicznych założeń intencyjnych; 2) ujawnić swoją przedrefleksyjnie postrzeganą obecność w świadomości (Ja); są to warunki konieczne. Warunek dostateczny stanowi natomiast: 3) osiągnięcie prawdy będącej ostatecz-nym celem procesu poznania. Z chwilą uznania, że punkt widzenia podmiotu - być może początkowo odczuwany jako obcy - "jest jedynym punktem prawdziwego widzenia rzeczy", podmiot "mojego"

poznania staje się tożsamy z Ja. Człowiek może wtedy powiedzieć: "to Ja wiem"2s.

Fenomen odnalezienia Ja w tym, co pierwotnie i pozornie uznawane jest za "nie-Ja", czyni Tischner kluczowym momentem egotycznej solidaryzacji: "Dopiero wtedy znika dystans między Ja i nie-Ja, gdy Ja odnajduje w nie-Ja siebie. W tym momencie Ja staje się inne, poszerzone lub zawężone"26. Odnalezienie przez Ja siebie w tym, co "dotąd" było "poza Ja", jest dlań przeciwieńst-wem utraty czy zagubienia siebie, grożących mu pod postacią fałszu. Nie znaczy to jednak, by Ja odnajdywało w czymś siebie na podstawie wiedzy o sobie, którą wcześniej miałoby osiągnąć. Przeciwnie: " ...poprzez wykrycie treści aksjologicznie zabarwionej odnajdujemy jakąś głębszą warstwę samych siebie"27. Można zatem w uproszczeniu powiedzieć, że Ja uzyskuje sens dzięki swej fun-damentalnej aksjologicznej warstwie, jaką stanowi Ja-aksjologiczne, będące dla autora "podstawą i subiektywnym warunkiem możliwo-ści <<1a»"28.

Zjawisko "przylgnięcia" Ja do struktur podmiotu bywa czasem zakłócone. Człowiek staje przed wyborem między prawdą, którą chciałby zaakceptować, a konsekwencjami takiej decyzji, kwes-tionującymi status quo jego dotychczasowej codzienności i

wyma-gającymi gruntownej jej rewizji. W przypadku solidaryzacji nieza-kłóconej konfliktem związanym z "ubocznymi wpływami aksjologicz-nymi przebiegu strumienia poznań", a więc wtedy, gdy "poznanie

25 Loc. cit.

26 Ibidem, s. 97.

27 J. T., Aksjologiczne podstawy doświadczenia .ja .•..., s. 77.

Ja-aksjologiczne 119 rozwija się w nastawieniu z góry akceptującym jego rezultat, «przy-19nięcie» Ja do struktur podmiotu dokonuje się od razu, bez

Powiązane dokumenty