• Nie Znaleziono Wyników

Wydaje si jednak, e mo liwa jest bardziej liberalna interpretacja stanowiska

Wittgensteina w tej sprawie, która pozwala unikn wy ej wspomnianej trudno ci, a która te wydaje si by bli sza jego duchowi. A mianowicie, mo na by przyj , e s takie reguły u ycia wypowiedzi psychologicznych, dotycz cych interesuj cej nas klasy zjawisk psychicznych (pewnych dozna , snów), w odniesieniu do których to (reguł) inni nie mogliby ostatecznie sprawdzi , czy kierujemy si nimi poprawnie lub niepoprawnie. Na przykład opowiadałabym sny, cho nic mi si nie niło. Inni nie wiedzieliby te , kiedy takie wypowiedzi s prawdziwe. Poprawne kierowanie si reguł w takich przypadkach polegałoby na tym tylko, e wyra e tego typu u ywaliby my z powszechnie przyj tymi

48

zwyczajami, konwencjami, tzn. na przykład opowiadaliby my o swoich snach, wra eniach, w podobny sposób w jaki czyni to nasi bli ni43.

Taka liberalna interpretacja tego problemu polega na tym, e dopuszczamy to, e wypowiedzi dotycz ce pewnej klasy fenomenów psychicznych nie posiada-j naturalnych kryteriów zachowaniowych, ale posiadaposiada-j posiada-jedynie kryteria posiada-j zyko-we. A wtedy trzeba uzna , e wypowiedzi psychologiczne w pierwszej osobie, b d ce pewnymi ekspresjami, nie zast puj naszych naturalnych form zachowa (dlatego, e takich nie ma) i same stanowi kryteria u ycia dla podobnych wypowiedzi w pierwszej i trzeciej osobie.

Inn spraw jest: czy tak interpretacj dałoby si rozszerzy na cał klas na przykład dozna ?

Niezale nie od tego, czy taka interpretacja jest zadowalaj ca czy te nie, problem jest powa ny. Przybiera on ogóln form , a mianowicie: co to znaczy sprawdzi – na gruncie filozofii Wittgensteina – e kto kieruje si reguł w odniesieniu do klasy wyra e j zykowych dotycz cych fenomenów psychicznych, które nie manifestuj si w naszym naturalnym zachowaniu? Pami tajmy, e niejasny jest tu zwi zek pomi dzy reguł u ycia wyra enia j zykowego a jego prawdziwo ci .

41. Quine – dygresja. Wydaje si , e sytuacj t trafnie uj ł – w odniesieniu do

pewnego fragmentu naszego j zyka – Quine44.

Uczenie si j zyka i przekazywanie go nast pnym pokoleniom opiera si – jego zdaniem – na biegłym posługiwaniu si (przynajmniej w nieartykułowany sposób) idiomem tzw. postawy propozycjonalnej „x postrzega, e p”, gdzie „p”

43 O takich wyra eniach nie mo na by orzeka w kategoriach prawdziwo ci b d fałszywo ci, ale mimo to mog by prawomocne lub nieprawomocne. „Kryteriami prawdziwo ci wyznania, i pomy lałem sobie to a to, nie s kryteria zgodnego z prawd opisu zjawiska. Doniosło prawdziwego wyznania nie polega te na tym, ze oddaje ono trafnie i pewnie jakie zjawisko. Polega ona raczej na swoistych konsekwencjach, jakie mo na wysnuwa z wyzna , których prawdziwo gwarantuj specjalne kryteria prawdomówno ci” (DF, s. 311-312). W tego typu wypowiedziach nie dysponujemy kryterium, które pozwalałoby nam na odró nianie prawdo-mówno ci od prawdziwo ci. W tpliwo za , e nie mo na uto samia roszczenia do szczero ci, ze wzgl du na jej analogi do prawdy, z roszczeniem do prawdziwo ci znika gdy, przechodzimy (jak to czyni sam Wittgenstein) z płaszczyzny semantycznej na płaszczyzn pragmatyczn , i zamiast zda porównujemy ze sob czynno ci j zykowe.

49

przebiega zdania obserwacyjne. Tak uczymy si stosowa zarówno zdania fizykalistyczne jak i mentalistyczne. A zatem postrzeganie postrzegania zawarte jest implicite w ka dym pocz tkowym nauczaniu j zyka. Dziecko postrzega, e doro li w pewnych sytuacjach postrzegaj to a to, a przy tym zachowuj si w pewien okre lony sposób, wypowiadaj pewne zdania. I w taki sposób same ucz si j zyka. Idiom „postrzega , e”, po którym nast puje zdanie obserwacyjne, zawarty jest równie w sytuacji, kiedy dziecko samo zaczyna u ywa pewnych wyra e a doro li spełniaj nadzór, by było ono poprawne. To dlatego, e doro li obserwuj zachowanie dziecka, jego wyraz twarzy, gesty, to w jakim kierunku jest zwrócone i co postrzega, oraz co samo mówi; a tak e obserwuj sytuacj w jakiej dziecko si znajduje, mog korygowa wypowiedzi dziecka. Jego ewentualne odst pstwa od publicznie przyj tych reguł u ycia wyra e . Nie zadowala nas sama poprawno wypowiedzi dziecka. Domagamy si by dziecko samo postrzegało, e jest ona poprawna.

Innymi idiomami tzw. postaw propozycjonalnych słu cymi do przypisywa-nia my li, nie stosuj cymi si ju do zda obserwacyjnych dziecka, jest: „przyszło mu do głowy, e” (który podobnie jak „postrzega, e”, słu y raczej do opisywania pojedynczych aktów i zdarze ni postaw) czy „my li, e”, którego u ywa si ju do opisu pewnych postaw, stanów przekonaniowych, podobnie jak, „wierzy, e”, „w tpi, e”, „ma nadziej , e” i wiele innych.

Istnieje jednak zasadnicza ró nica pomi dzy pogl dem Quine’a a pogl dem Wittgensteina. W gruncie rzeczy Quine głosi jak wersj fizykalizmu. Stany mentalne uznaje on za stany ciała. A terminy mentalistyczne interpretuje jako odnosz ce si do stanów cielesnych. Dla Quine’a obserwowalne zachowania, s jedynie objawami, oznakami stanów mentalnych, których mo emy jedynie domniemywa . Wittgenstein za z adn z wła nie wymienionych tez si nie zgodzi. O czym cz ciowo była ju mowa.

Wzajemny zwi zek – podsumowanie

42. Wró my teraz do wzajemnego zwi zku jaki zachodzi pomi dzy wypowiedzia-mi psychologicznywypowiedzia-mi sformułowanywypowiedzia-mi w pierwszej i trzeciej osobie. Wypowiedzi

50

psychologiczne w pierwszej osobie czasu tera niejszego trybu oznajmuj cego zazwyczaj nie opieraj si na kryteriach zachowaniowych, ale ich odpowiedniki w drugiej i trzeciej osobie – tak.

Nieprawd jest jednak twierdzenie, e wypowiedzi te ze wzgl du na asymetryczny sposób u ycia (brak kryterium weryfikuj cego w wypowiedziach psychologicznych w pierwszej osobie) maj dwa ró ne znaczenia: jedno gdy stosujemy je do siebie samych i drugie, gdy stosujemy je do innych. Ale nie dlatego, jak to zwykło si przyjmowa , e zachodzi pomi dzy nimi wielokrotna logiczna symetria. Jak widzieli my, Wittgenstein podwa ył symetryczny chara-kter pierwszo- i trzecioosobowych (czy drugoosobowych) wypowiedzi psycho-logicznych.

Jest raczej tak, e wypowiedzi psychologiczne sformułowane w pierwszej i trzeciej osobie, pomimo tak ró nej funkcji jak spełniaj w naszym j zyku, poł czone s ze sob znaczeniowo – jakby powiedział Wittgenstein – na mocy reguł gramatycznych z racji tego, e s zwi zane w ró ny sposób z tym samym kryterium zachowaniowym. Czyli, gdyby nie istniały kryteria zachowaniowe dla u ycia zda mentalistycznych sformułowanych w trzeciej (czy drugiej) osobie, to nie mogliby my mówi o poprawnym lub niepoprawnym ich stosowaniu. Ale wtedy równie nie mogliby my mówi o poprawnym czy niepoprawnym u yciu ich pierwszoosobowych odpowiedników. A to znaczy, e nie mogłabym o sobie poprawnie (b d niepoprawnie) powiedzie „Jestem rozgniewana”, gdyby nie istniały kryteria zachowaniowe, na mocy których inni mog powiedzie o mnie trafnie (czy nietrafnie) „Ona jest rozgniewana”. Cho wypowiedzi psychologiczne w pierwszej osobie nie opieraj si (w sensie uzasadnienia) bezpo rednio na obserwacji naszego zachowania.

Za spraw tego wła nie zwi zku z pewnym kryterium zachowaniowym nie posiadamy dwóch ró nych znacze wypowiedzi sformułowanych w pierwszej i trzeciej osobie. Ucz c si stosowania wyra e psychologicznych, uczymy si obydwu sposobów ich u ycia, tj. jako ekspresji i deskrypcji.

Szczególny przypadek stanowi – o czym wspominali my wcze niej – te fenomeny psychiczne, które nie przejawiaj si w naszym naturalnym

zachowa-51

niu, które posiadaj jedynie kryteria werbalne. W takich przypadkach, kryterium dla u ycia zda psychologicznych sformułowanych w trzeciej osobie s tylko wypowiedzi w pierwszej osobie. A dla tych wypowiedzi w pierwszej osobie, kryterium tym s inne, podobne wypowiedzi w pierwszej i trzeciej osobie.

Powiązane dokumenty