MOGĄCE-W IĄZANIE POLKI.
F L I S
albo spuszczanie statków do Gdańska i nauka żeglarska przez S e b a s t i a n a K l o n o w i c z a. ( 7 )
Nie*chcę ia w zywać B oga fa łszy w eg o . D la żeg lo w a n ia w m orzu bezpieczn ego.
K tórem u błęd n e przyzna wa p ogań stw o, W szech w ód poddaństw o.
N iech go k to chce b la g a , odpychając ^ O kręt od brzegu; a niech ay wzdychaiąc C zyni szaleniec i poganin gruby
•Swym Bogom śluby.
(_7) Chociaż Z d zisław o b ieca ł p rzesyłać sio strze sam e w yiątk i z pro- zaistów naszych, natrafiw szy na przyiem ne i narodow e K lon ow i
c za poema, nie m ógł się oprzeć chęci u d zielenia ićy w ypisów z nie
go* Sebastyan K lon ow icz u rod ził s ię 1551, u m arł 1608, in n e d zieła tego p olsk ie są: W orek l ^ a s z, ó w , P a m i ę t n i k K r ó l ó w p o l s k i c h , P o ż a r w w o y n i e T u r e c k i ć y 1597*
D zieła łaciń sk ie: V i c t o r i a d e o r u ra, zw y cięztw o Bogów*
w 44ch pieśniach i H o x o 1 a n i a .
— 45
Pow ódź mu częsta zboża nie podlćwa*
1 rzeka bliska brzegów nie podrywa;
D osyć ma, gdy mu poskoczny strumyczek*
7Au/.a. ( 8) m tyniczek.
Gdy ma płocice* kleń ca, szczukę* ( 0 ) lina*
Karp* okoń, karaś* leszcz mu nłe^nowina;
Kiedba o dorsze* sztokfisze* baleny*
Flandry* mureny.
K ażd y w granicach Oyczyzny swey* chleba*
Mojp dostawać ile mu potrzeba;
Może zaniechać m orskiey naw ałności K w o li żyw ności.
— 46 —
Ta gumna w szczerych polach sto lą boyu**
Tu zbiór bogaty, tu żniwa spokoyne, Tu chłopek wesół, bo pewnie ma w szystko,
Kiedy ma żytko.
Tu zw ierza dosyć, tu bydło rogate, TU w oły tuczne i owce kosmate;
Pasą się w łąkach iaiow ice tłuste, I kozy puste*
Ztąd ma Gospodarz i sprzężay do pługa.
Z tąd ma odzieże Pan i dobry sługa, Ztąd mięso św ićże, nabiału dostatek,
W mieszek ( 1 0 ) ostatek.
G ęsi moc w ielka w ieku szczebiotihyych, K aczek łakom ych, łabędzi k rzykliw ych;
Wdomu obfitość sadowi się wszędzie;
K u ry po grzędzie.
Lecz tez do stołu nie lada potrawy»
1 gołębiniec rodzi nam dziurawy.
P ołcie też w domu z nie m ałą pociechę.
W iszą pod strzechą.
Leśne bogactwa nieoszacowane»
Hoynym Polakom od Boga są dane;
A kto ie sobie chce dobrze u ważyć, Może ie zażyć*
Ryb też dostatek, praw ie dobrey wody Rodzą ieziora, stawy, rzeki, brody. * Owa, Polakom na uiczein nie schodzi,
W szystko się rodzi.
Przeto iuż niewiera, czegoś wzdy tak chciwy Polaku bracie, maiąc tak ie niwy? *.
Czego wzdy szukasz w dalekim powiecie N a nowym świecie.
• • • • *
Tego się nam chce, co na cudzym brzegu.
W ięc po to płyniem ze wszystkiego biegu.
W doina się rzeczy, choć d o b £ j& przednie, Zdadzą powszednie.
• ’ * *
Lecz krom łakom stwa, i ciężka potrzeba, Każe pożyczać na Zaw iślu clileba;
( 1 0 ) W orek.
M at im i stracha i wczas u zaniechać
W ięc dawszy pokóy kmieć inszey robocie*
Podrąbał olszę na rudawem biocie, 1 ta k z p o ryw c^a koryto urobi!*
D łótem w ygi obił*
1 czółnem n azw ał ono dzieto nowe*
U ciosai k niemu w iosło iestonowe A w siadłszy cicho w olszą wydrążoną*
W znak poło&oną*
Od brzegu swego ośm ielił się płynąć:
Odważy) sobie* choć się i ochynąć;
I przebył rzekę* w ysiadł na brzeg cudzy*
Przecie się z tego chciwy Pan nie cieszy;
Oba potrzebni ( biada mnie na świecio ) 1 Pan i kmiecie.
£teeiu się to dziele! iesliby mnie pytał*
Ja na t£ patrząc właśnie iak bym czytał:
*, Iz co się zrodzi na polskim ugorze*
— 48 —
Morze nie ma dna, nie ma go i zbytek*
Zawsze chce więcćy* mało mu św iat wszystek*
Nie zna miary; w ięc, co pilność ugoni Z.jdaiąc bogactw gw ałtow nych nałapać*
Do Kalekuty przez Araby płyną*
A często giną.
A le człow ieczy przemysł iest tak śmiały*
Iz-ten stary św iat w idział mu się m ały;
W ięc przepłynąwszy nurt oceanowy*
N alazł św iat nowy- O O
Daymyź iuz ten dank Hiszpanom i Niemcom*
Francuzom , \Vlochqm* inszym cudzoziemcom, Niech tamże świeże wynayduią światy*
Z złotem i płaty*
Niech tam kop aią ten skarb n iep oczęty;
Niechay pertami ładuią okręty;
Nam niechay rodzi uprawiona niwą. ^ Spokoyuc żniwa.
Nie tak maiętni wielcy Frayherowie (1*2) M e tak bogaci sław ni Fukierowie ( 1 3 )
( 1 1 ) Swiezem ieszcze było wtedy w pamięci odkrycie Ameryki* iak wiadomo w 149'l r. przez Kolumba Genuenczykauczynione.
( 12) Rozbóynicy morscy.
( 1 3 ) Kupcy wdwczas głośni.
_ 4 9 —
lako itf szlachcic o świętym Marcinie W naszey krainie.
<3dy zw iezie w brogi* a znowu zaś wsieie D rugiego żniwa uczciwe nadzieie, Zasiądzie sobie przy ogniu sosnowym
P r zy trunku zdrowym .
A le mi rzeczesz: N ie gań mi okrętów , Bo to niema nic do prawnych w ykrętó w , Bossy to dar iest, przezeń człek bez szkody
Przebyw a wody.
W sza k k a z a ł korab budować Noemu Pan Bóg przed la ty kochankowi swemu, IV k tó ry zw ierzęta którekolw iek w biegły,
Noe z korabiem czekał n a przygodę;
M y bez potrzeby kwap im się na wodę;
N as czeka woda, Noe wody czekał, Przed n ią uciekał*
A le zaś rzeczesz, iest to rzecz uczciwa, t z y c z a ć drugim chleba, gdyć go zbywa;
N ie gań mi dobrey rzeczy, zdrowo mi to W ieść Niemcom
zyto-1 na to powiem; iedno bądź cierpliwy*
A nie bądź do tey w ody ta k skw apliw y:
P obrze nazyczać, każdy tego świadom, Chleba sąsiadom.
L ecz żaden tego niechay nie przewiedzie B yś mu m iał wozie, niechay sam przyiedzie^
Niechay chlebowi poczciwpść wyrządza*
Komu go ządza*
Tom IX. Ner X L IX . 7
— 50 —
T n w y s ta w ia , i ż w ic iu ie s t F lis ó w z n ało g u , a ch o ć tracą, p rze ć i e z na w o d ę się k w a p ią j ta k im p r z y n a y m n ie y te r a d y daie;
N iezw ierzay szlcucie wszystkiey maiętności;
Lecz dorna zostaw dla lepszey pewności, W iększą połowę, m nićysząpuść na wodę;
ITpatruy szkodę.
Bo ieśli w szystko nałożysz na statek.
Pewnie nędznikiem będziesz na ostatek, 1 oszukasz się iako na Neptunie
Tak na Fortuniew
Pomału tedy do szczęścia przystępny A szu k aiąc go z granic nie występuy;
W szak powtedaią, iz k to naypom alćy, Ten zaydzie daley.
Patrzm y na dzieci, gdy się uczą pływać.
N iź poczną o swey mocy nurt przebywać.
Pod piersi pęchęrz abo korek ścielą,
Rybogony bóbr gdy na brzegu wody»
Buduie p iętra i osobne grody,
Z olszyny sobie czyni i n d e r m a c h y ( 1 1 )
P aiąk z M inerwą szedł o zak ła d ś w ię tą :
Przetoz się naucz w okabuł flisow skich;
Juz tam term inów przestań radzę szkolskich, M ów ia k o m ó w ią, byś zaś od S taro sty
— 52 — Drze sobie nowy; gdy zbierze bez m iary.
Ten dawny strumień, dawnem tez przezwiskiem Z ow ią W i ś l i s k i e r a -
Bo gdzie dębowe drzewo z topolowem Zdawna porosło, zow ią to O s t r o w e tu;
— 53 —
Cfz&semtćz gada, przestrzega z daleka Głosem człow ieka. Tam szczerych m ieszczan oglądasz ochotę ; Tam pokóy, tam wstyd* tam p łu z y uczciwość
I przywiedli ią , odiąwszy szaleństwo,
1 zawiesistym nurtem nad polam i;
N iżey niz rzeka zniesz na swoim łan ie, ' 1 Narew bystra, iako siostra starsza.
P rz y sz ła z P o d la sz a .
P rzysta li tedy do nowego dworu N arew , i z bracią puściw szy się toru, I tak słu ży li W andzie Krakusowćy
Jako K rólow ey.
Czując do siebie Narew śliczn ą gładkość, C zuląc te z w b raci s i ł ę i te z w art k o ś ć , , Chciała bydź równą w rod-zaiu, w urodnie, •
W andalskiey wodzie.
P a n i slicznością i domem chw alebna, Niechcąc bydź tańsza niz Panna Służebna*
W y zw a la N arew , chcąc ią.w yw ifflć z bjądu, Pozwem do sądu.
— 54 —
( 1 6 ) Z niemieckiego M a n n , K i t t e r s u t a n n * leman, hołdow nik lennem prawem co trzym aiący.
— 55 — "
N a którym zasiadł strumień nie uięty, Dó tego w olnie a obu stron przyięty;
O w co u G niew a swemi w roty Wpada
M asz zielony most, cel naszey roboty, Tu w zwody, wschody, dziwne kołowroty:
Masz wagę> trety , ła w y , dziwne sprawy, Różne zabaw y.
Tu masz ok ręty z płócien nem i skrzydły.
Tu masz z zam orza trefne szydly, w id ły.
M aszty w yu iosłe z bocianiemi gniazdy, Pod same gwiazdy.
(17) Bramy.
— 56 —
T a w stradyiektach ( 1 8 ) masz śm iałe Bosman y, Masz z dalekich stron kupce i ziemiany;
Przedaway, kujmy, handluy* biy dłonią w dłoń*
Z y sk tobie ugoń.
Chwal przedawaiąc, gań kupuiąc, kupca Kiechcićy mądrego, szukay sobie głupca » Coby kostrzewy nie zn al i dla rym y
M asz pewnych ludzi z gotowym odbytem*
M asz drugich co cię zgubią swym kredytem;
Ty się dzierz tych słó w , co ie w mieszek kładą;
N akładziesz, rada nabawi kłopota*
G oła Ramota.
K l n i j lig : Boday na* powietrze porwał*
Odday Rodzicom gościniec, nieboźe,
Jaki bydź może.
Y .