• Nie Znaleziono Wyników

Wymagania i możliwości

W dokumencie Nowa Krytyka nr 36/2016 (Stron 62-68)

Część V OBECNY KRYZYS

PROBLEMY DUCHOWE POWOJENNEJ ODBUDOWY

II. Wymagania i możliwości

Abstrakcyjne stwierdzenie potrzeby duchowej odbudowy może w sposób nie-skomplikowany wynikać z powyższej analizy: potrzebą duchowej odbudowy po wojnie jest wymaganie przekonującego ponownego stwierdzenia sensu życia, odkrycia symboli, które go wyrażają, oraz ponownego ustanowienia osobowości i społeczności na tych nowych zasadach. Lecz takie wymaganie zawiera też wy-maganie jednakowo radykalnej i niepodzielnej rekonstrukcji socjalnej i politycznej. Oczywiście głupotą byłoby przypuszczać, że wymagania takie jak te posiadają możliwość natychmiastowego urzeczywistnienia. Światowej klęski nie da się zma-zać podczas konferencji pokojowej czy podczas kilku lat spędzonych na edukacji złoczyńców. Nic raptownego nie może spełnić potrzeb wynikających z rozkładu pewnego okresu historii. Rewolucyjna transformacja, częścią której jest ta wojna, jest długim procesem, w którym siły, które należy pokonać, nawet nie pokazały swojej największej mocy. My ciągle znajdujemy się w tym, co nazywamy trzecim okresem. Proces centralizowanej mechanizacji jeszcze nie osiągnął swojego etapu końcowego. W niektórych krajach, tak jak w Ameryce, on dopiero się rozpoczął. Nie znamy możliwości jego dalszego postępu. Wciąż są duże obszary, w których zachowały się struktury dwóch innych okresów. Nie wiemy, na ile ulegną one przemianie przez strukturę trzeciego okresu. A nawet jeśli odczłowieczenie, które miało miejsce pod rządami kapitalizmu monopolistycznego oraz faszyzmu, dobiegło końca, to nie oznacza, że nastąpi szybkie ponowne uczłowieczenie ludzkości. Niemniej jednak

potrzeby duchowej odbudowy, jak już było napisane powyżej, nie są bezsensowne. Sens ma nawet to, żeby uświadomić jak największej liczbie ludzi, gdzie się oni znajdują; czego im brakuje; co z nimi się stało; co oni utracili; dlaczego są samotni, zagrożeni, niespokojni, bez ostatecznego celu, bez ostatecznej troski, bez prawdziwej jaźni oraz bez prawdziwego świata. Ludzie są jeszcze zdolni do tego, by poczuć, że przestali być ludźmi. A to uczucie jest założeniem całej duchowej odbudowy podczas wojny i po niej, ponieważ w tym uczuciu ludzkość sprawia, że jej pragnienie sensu życia, wspólnoty i osobowości jest słyszalne. Jedną z największych nadziei ludzkości zawsze było i nadal pozostaje to, że kiedy dojrzeją młode pokolenia, mogłyby one otrzymać nowe zalążki kreatywności. Nowe pokolenia same ich nie wytwarzają; duchowe życie zakłada dojrzałość, a percepcyjna siła dziecka ulega zepsuciu, jeśli traktuje się je jak dorosłego i za wcześnie dostosowuje do danego mechanizmu społecznego zachowania. Ale na szczęście żadnemu pokoleniu dorosłych nie udało się całkowicie nadać swojego wzoru życia następnemu pokoleniu. Jest to jedna z największych nadziei dla duchowej odbudowy.

Następnym powodem dla takiej nadziei jest fakt, że religijne i kulturowe trady-cje wcześniejszych okresów przetrwały nie tylko jako martwe zapisy, lecz także jako żywe realia, poruszające się i formujące indywidua i grupy. Chociaż kościoły jako duże socjalne instytucje dostosowały się do wielkich historycznych zmian – czasami, jak w czasach średniowiecza i reformacji, nawet w roli wiodącej nie poddały się one całkowicie danej socjalnej strukturze. Wciąż stawiają opór całkowitemu podporząd-kowaniu trendowi zmierzającemu w kierunku odczłowieczenia i mechanizacji. Lecz, co jeszcze ważniejsze, zachowały one przesłanie ostatecznego sensu życia, który nie został jeszcze wyczerpany i jak wierzą chrześcijanie, nigdy nie może zostać wy-czerpany. Jednak to przesłanie może stać się skuteczne dla nadchodzącej duchowej odbudowy tylko wtedy, jeśli zostanie umieszczone w centrum obecnej sytuacji jako odpowiedź, a nie jako kolejny problem związany z ogólną duchową dezintegracją. To nie może być oficjalnie dokonane przez kościół; jest to zadanie pełne przygód i obowiązek strażnika chrześcijaństwa, który ma charakter dobrowolny i na pół ezoteryczny. Władze kościołów, szczególnie w swojej jedności ekumenicznej, mogą pozostać z tyłu za tymi, którzy idą tą drogą. Ale same kościoły są z jednej strony nazbyt związane przez swoje tradycyjne formy, a z drugiej przez swoje połączenie z obecną strukturą społeczeństwa. Wsparcie i ochrona strażnika duchowego będzie głównym wkładem kościoła w duchową odbudowę po wojnie.

Lecz kościoły nie są całością naszej kultury. Są one tylko małym sektorem wewnątrz innej świeckiej cywilizacji. Bez udziału ducha świeckiego w pracy nad

du-chową odbudową nic nie można zrobić. Powrót do hierarchicznej kultury pierwszego okresu jest niemożliwy. Autonomiczny duch, będąc uwolnionym, nie może powrócić do niewoli, chyba że przez całkowitą ponowną prymitywizację albo jak nazwał to Spengler, „Fellachization”. Stąd duchowa odbudowa wymaga kulturowego strażnika, tak samo jak i religijnego. We wszystkich dziedzinach życia są osobowości, które wciąż reprezentują kreatywną kulturę, które wewnątrz siebie stawiają opór trendom mechanizacji i odczłowieczenia w imię ludzkiej godności i wartości duchowych. Ustrzegły one swoje osobiste jaźnie przed praktycznym naturalizmem naszego istnienia. Lecz nie były one w stanie zmienić sytuacji jako takiej. Przeciwnie, często stawały się nieświadomymi sługami procesu odczłowieczenia – charakteru, którego nie były w stanie zrozumieć. Wielu godnych przedstawicieli tradycji kultury ducho-wej służyło ukryciu barbarzyństwa społecznego procesu, który kroczył naprzód, nie zwracając najmniejszej uwagi na ich ideały. Ci ludzie, jak wielu ludzi religijnych, nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że drugi okres, który był okresem kultury klasycznej, przeminął i powrót do niego nie jest możliwy. Nie zdają sobie sprawy z tego, że stali się staroświeccy w swojej wierze w autonomiczną kulturę w naszych czasach. Mogą oni stać się nosicielami duchowej odbudowy tylko pod warunkiem, że dołączą zarówno do strażników religijnych, jak i do ruchów społecznych.

Nie można wyobrazić sobie duchowej odbudowy bez współpracy indywiduów wewnątrz ruchów sprawiedliwości społecznej. Najbardziej wyczerpująca analiza dynamiki społeczeństwa burżuazyjnego powstała właśnie z ich strony. To one bardzo wcześnie odkryły utratę człowieczeństwa i dostrzegły konieczność zastąpienia go współpracą społeczną. Uznały one całkowitą niezależność wszystkich elementów struktury społecznej, łącznie z życiem duchowym. Próbowały opisać stadium, w którym wolność i osobowość każdego są gwarantowane przez integrację całości. Lecz nie były one w stanie wpłynąć jedynie na duchową odbudowę. Jako liderzy ruchów masowych, w rzeczywistości stały się one częściami całego procesu, prze-ciwko któremu był skierowany ich protest. Wbrew swojej woli indywidua stały się stronnikami mechanizacji życia, przed którą chciały ochronić swoich zwolenników. Jest to dialektyka, której zawsze podlega wiele ruchów historycznych, po raz kolejny pokazuje ona nieodpartą siłę głównych trendów naszego okresu. Niemniej jednak ru-chy społeczne przynajmniej wyrażały swój protest, często z rewolucyjną mocą oraz wolą akceptacji prześladowań. W jedności ze strażnikami religijnymi i nosicielami kulturalnej kreatywności staną się one źródłem duchowej odbudowy.

Nie podałem tu programu duchowej odbudowy. Próba uczynienia tego była zbyt mało duchowa. Nie zająłem się kulturalną polityką konferencji pokojowych oraz wojsk okupacyjnych. To było jeszcze mniej duchowe. Wskazałem jedynie ko-nieczność ochrony duchowej kreatywności przed ingerencją polityczną. Moja idea duchowej odbudowy Europy przewiduje dużą liczbę anonimowych i ezoterycznych grup składających się z ludzi religii, humanistów i socjalistów, którzy dostrzegli tren-dy naszego okresu i byli w stanie stawić im opór. Ludzi, którzy walczyli o osobowość i wspólnotę (często ulegając prześladowaniom) i którzy znają ostateczny sens życia, nawet jeśli nie są jeszcze w stanie go wyrazić. Polityka demokracji po wojnie może służyć tylko do ochrony tych grup duchowej awangardy przed politycznymi lub ekonomicznymi represjami oraz do użycia ich kreatywności w głównym kierunku świata, w kierunku, którego pojawienie się będzie potrzebne przez długi czas. Jeśli zwycięskie rządy poniosą w tych sprawach porażkę, duch będzie zmuszony zejść do podziemia, a duchowa odbudowa nie będzie miała miejsca.

DOI: 10.18276/nk.2016.36-04

Paul Tillich Część V OBECNY KRYZYS

Rozdział XVII

MARKSIZM A SOCJALIZM CHRZEŚCIJAŃSKI1

Marksizm nigdy nie był akceptowany przez religijno-socjalistyczne ruchy obojętnie i bez poważnej krytyki. Duża część teoretycznej podstawy socjalizmu religijnego była poświęcona dokładnemu omówieniu doktryn Marksa i marksistów. Skutek tych dyskusji w większości przypadków był następujący: częściowe odrzucenie, częściowe przyjęcie oraz istotna transformacja nauk marksistowskich przez wiodących socjalistów religijnych. Czy ta sytuacja uległa zmianie? Czy przepaść pomiędzy chrześcijaństwem a marksizmem pogłębiła się przez to, że marksizm utracił swoje znaczenie i swoją siłę do interpretacji dzisiejszego świata, czy dla-tego że chrześcijaństwo rozwinęło się w całkowicie innym kierunku? To prawda, w marksizmie są elementy, które stały się przestarzałe, a w chrześcijaństwie są rozwojowe zmiany, które skłaniają do zerwania wszelkich związków pomiędzy nim a ideami Marksa i jego zwolenników. Ale nie oznacza to, że wszystkie elementy w marksizmie utraciły swoje znaczenie i że cała teologia chrześcijańska obróciła się przeciwko marksizmowi. Przeciwnie – wydaje mi się, że ważne elementy mark-sistowskiej metody myślenia połączyły się z myślą teologiczną do tego stopnia, że nie są już uważane za zaczerpnięte z marksizmu. Jest to szczególnie prawdziwe w stosunku do realistycznej i pesymistycznej interpretacji ludzkiej sytuacji przez neo-supranaturalizm i teologię dialektyczną. Żeby dojść do jakiejś decyzji na ten

1 Jest to fragment książki Paula Tillicha, Era protestancka (Część piąta. Rozdział siedemnasty)

temat, musimy najpierw przypomnieć, dlaczego i pod jakim względem marksizm był doceniany i krytykowany przez socjalizm religijny.

W dokumencie Nowa Krytyka nr 36/2016 (Stron 62-68)