N i e mniey s z c z ę ś liw a druga A n t y t e s i s :
* •
„ J a k się maTo Sabino z K a m i l l ą zgadzacie !
„ C h o ć m a brata w t w y m m ę ż u , kochanka w t w y m bracie ;
„ I n n e m atoli oki em , w i n n y m w i d z i stanie ,
„ K r e w swą w jednym obozie, a w d r u g i m kochanie.
T a k o w e m ieysca niefkończenie trudne w t ł u maczeniu , g d y są dobrze wydane , c z y n i ą z a s z c z y t tłumaczącemu.
„ K o c h a m brata i zdrady K a m i l l i się boię.
Wyraz z amoc ny: dość było powiedzieć zmiany.
„ J n a c z e y sądzi u m y s ł nieszczęściem zmieszany.
Poezija. 349
Chybiona myśl autora. Kornel powiada : i w tem pomieszaniu inne myśli zaprzątaią u m y s Ł
)tSfyszafam w w o r a y t w o i ę rnamowy tajemną
M a łe niedoftrzeżenie: wypada powiedzieć:
W c z o r a y s z a z nim rozmowa nie ieśl mi taie- rnnsj.
Sen Kamilli mocny w oryginale , zdaie się bydź mocnieyszym w tłumaczeniu.
„ T u śmierć, t a k r e w , t u m or dy , t u wzniesiono miecze.
, , C o się p o t w o r u k a ż ę , to z n o w u uciec/,e :
, , Miesza się w i d m o z w i d m e m , z g i e f k t r w o g ę pomnaża,
„ A każda n o w a mara w d w ó y n a s b b przersza.
I "f- • ■' ' ' • ; *
A K T I I .
1 • , l • ,
m | « *
A k t drugi w tey sztuce ieft podobno tćnT, co nayślachetnieyszego i n a y w y ź s z e g o , w którym kolwiek bfjuź dramatycznym pisarzu c z y ta ć mo-
ż n a . Tu tłumacz miał w ielką walkę z o r y g i n a łem , a trzeba mu oddać sprawiedliwość ,
że
w y szedł z niey z honorem.
350 Literatura.
S C E N A I.
\ t f\t< • . X- ' ■ ; ( ‘ V •
H o e a c y u s z , K u r y a c y u s z .
K u r y a c y u s z .
T a k wi ęc R z y m , nie chce dzielić s w e i e g o honoru , I za grzech s^dzi szu kać gdzi e i nd zi ey w y b or u.
D u m n e miasto f g d y ciebie i t w y c h braci gfosi ,
T r z a c h Horacych ncd wszystkich rycerzów przenosi. . I kiedy ś m i a f y m g r o z i sąsiadom p o g r o m e m ,
C h c e wszystkie d o m y nasze iednytn z w a l c z y ć d o m e m . W i d z ą c ten w y b ó r , każdy s p r a w i e d l i w i e m n i e m a ,
Z e R z y m , oprócz Horacych , wigeey R z y m i a n nie ma.
Foezya- 35
*3 5 2
' Literatura.
I tego, czego w b o l u żądasz A lb ani ni e ,
I n a c z e y nie dostąpisz., &i Horacy zginie . . .
C z e g ó ż m a m b i e d n y c z e k a ć , cz^go się s p o d z i e w a ć ? Z a w s z e mi srogi w y r o k każ e ł z y w y l e w a ć .
Z o b u d w ó c h stron mam słuszną do płaczu p r z y c z y n ę . . .
H o r a c y l s z .
C o ! t y m n i e p ł a k a ć b ę d z i e s z , g d y z a k r s y m o y z g i n ę ! . .
S C E N A III.
H c r a c y u * z , K u r y a y y u s z .
K u r y a c y u s z .
• 1 • * I i ) •
N i e c h teraz g r o m y spadną , niech zaiadłość w ś c i e k ł a >
W z r u s z y przeciw a s m ziemię , i nieba i piekła^
N i e c h się z ł ą c z ą , niech straszne p r z y g o t u j ciosy » i l a z e m ludnie i bogi , i piekła i losy :
J a w stanie tym nieszczęścia i smutku bez g ra n ic , L u d z i e , losy i piekfa , i bogi mam za nic.
C o k o l w i e k okropnego; i srogiego m a i ) ,
M n i e y z n a c z y , n i ż ten h o n o r , kt ór y nam dziś daią.
H o r a c y u s z .
W b i t w i e o t w i e r a i s c e v nam honoru wrota ,4 . J F
M o ż e się w- c a ł y m blasku w v d a ć nases cnot a •,
N ie przestał los z a w z i ę t y wszystkich sił w y w i e r a ć ,
Z e b y się tak m ó g ł l e p ie y z mę st we m naszern ścierać.
N a d z w y c z a y n o nam k'ęski g o t u i e morderca ,
K o z zazdrości) w nas w i d z i n a d z w y c z a y n e serca.
B i ć się z nieprayiacielem za całość o y c z y z n y , I ślachetna odbierać z r%k ni e z nan yc h blizny ; N a to się prosta cnota ł a t w o usposobi ,
J u ż t o tysiąc zr ob ił o , tysiąc ieszcze *robi.
Śmi erć dla m i ł e g o kraiu ma tyle słodyczy ,
Z e t ł u m ludzi t sk pięknie umrzeć sobie ż y c z y .
A l e tam się potykać » gdzie z p r z e c i w n e y strony p O b r o ó c ą iest kochanek siostry , a brat żo ny :
Z e r w a ć te wszystkie z w i ą z k i , i plac zbroyno s t a w i ć » P r z e c i w k r w j , którą c h c i a ł b y ś w l s s n e m ż y c i e m z b a w i ć *
Poezija.
Z l e ten sobie ot wiera do honoru drogę ,
K t o niemęsk$ na pierwszym wstępie cofa no gę .
"Widzę iak się nieszczęście całą siTą sroży ,
W i d z g cał$ moc iego . . lecz mnie nic nie t r w o ż y . P r z e c i w Ł;omu ranie w z y w a kray , o t o nie p yta m : L e c z sig śiepr? tey c b w a f y i z radością c h w y t a m .
O n wszystkich o b c y ch w z g l ę d ó w godzien iest w y z u c i a , J e g o roskaz powini en wszystkie t ł u m i ć czucia.
K t o chcjjc s ł u ż y ć kraiowi na bok rzuca okiem j P o d ł y m do powinności przystępuie krokiem.
Ś w i ę t a wol a o y c z y z n y wszystkie z w i ą z k i z r y w a :
T a k , na nic nie mam w z g l ę d u , kiedy mnie R z y m w z y w a . 0 . u i ę Zupełny radość , z pociechy z a t e m ,
2 którym się ż e n i ł z siostry , będę się bi ł z bratem.
I ż e by niepotrzebną m o w ę przerwać pręcey ,
G d y ś od A l b y w y b r a n y , nie znam cię i uż Wigcey.
K u r y a c y u s z .
S i . ' • .*• ? , < • ' ' ' % *
A la ciebie znam i e s z c z e . . > t o ranie wskroś przenika !..
1,ec£ mi nie znana by{a ta cnota _ tak dzika ;▼
C h c e się ona o w y z ł o ś ć z nieszczęściem m o c o w a ć f P o z w o l , niech się i e y d z i w i g , nie k a ż naśladować.
Oto ieft wzór ja s n o ś c i , mocy i p ł y n n o ś c i ; te zaś wiersze ,
,,A. ieśli R z y m chce w i ę c e y , dzięki niebu składam , , , Z e mi się R z y m i a n i n e m urodzić nie d a ł o ,
, , B y przecięż coś l udz ki ego -w m e y duszy zostało,
Są przadziwne : nie można łepiey wydać tak pięknego sentymentu.
D w a naftępuiące wiersze w tym akcie :
, , C z y r a cię o br a zi ł ż ono ?
, , J d ź nie kochay mnie , ł z a m i n ie o b le w ay skroni.
P o t r z e b u j poprawy ; w pierwszym dla Ja
sności i dokładności ięzyka , trzeba powiedzieć : cz ym cię obraziłem? W drugim widoczne ieft nie- doffcrzeienie , bo ł z y na fkronie nie spadaią.
B 54 Literatura
Poezija. 35 5
a k t i i i
.
rW ię k sza p o ł o w a aktu trzeciego w oryginale ieft słaba. T łu m a c z w wielu raieyscach go pod- niosł. W naftępui^cych t y l k o wierszach
znaydu-się uchybienia.
m
„ I t a i tain bez s k nt ku : szarpie mni e bdl srogi
1
W i e r s z ciemny i nieoddai^cy myśli Kornela.
, , N a d t o by {a m s z c z ę ś l i w a :
Nie powiedział teg o p o e t a , ze Sabina była nadto s z c z ę ś l i w a , i nie mógł tego p o w ie d z ie ć . L e c z mówi t y lk o , że przez tę przybraną stałość , nadto ma ulgi.
„ U t r a c i ć m i potrzeba lub m ęż a lub brata.
W ierniey 5
M oAe w tey c h w i l i tracę l u b męża lub brata.
, , J a k ą c h w u f ę z a p e w n i a z w y c i ę z c o m w y g r a n a , Wie t r y u m f m n i e o b c h o d z i , ale krew przelana.
Oba wiersze nie dość iasne.
„ N a d t o s pr awiedl iwości , z a m a f o dobroci.
W y r a z daleki od myśli K o r n e la , i uiefto- s o w n y do sytu a cyi Sabiny. M y ś l rzetelna poety ieft: spodziewałam się po bogach mniey niespra
w i e d l iw o ś c i, a w i ę c e y dobroci.
A l e podźmy do drugiey p o ł o w y aktu , w któ- rey poeta pokazał się n a ywiększym giejiiussem $
a ^Osiński godnym iego tłumaczem.
S C E N A VI.
S t a r y H o r a c y u s z , S a b i n a , K a m i l l a , J u l i a . S t a r y H o r a c y u s z .
C b ż nam niesiesz J u l i o ? w y g r a n a l i nasza ? J u l i a .
S m u t n y r ac z ey los b i t w y . . • okropne n o w i n y ! R z y m A l b i e iest p o d d a n y , zbi te t woi e syny . . . .
Z e trzech d w a y trupem l e g l i , sam iey m^ź zostaie.,*
S t a r y H o r a c y u s z .
O s m u t n y koniec b i t w y J serce m i się Icraie j
R z y m wi gc ma s ł u ż y ć A l b i e . . . i ż e b y nie sfcsżyf ; M o y syn do ostatniego t c h u , sify nie u ż y { ?
J u l i o ! b y d ź nie m o ż e , to zmyślenie cz y ie .
ISJie , R z y m nie iest poddany , lub niby syn nie ź y i e . Z n a o n l e p i e y p o w i n n o ś ć , nie b y f b y k r w i ą m o i j .
J u l i a .
W i d z i e l i zemn$ w s z y s c y , co na murach stoig[.
P r z y braci, nikt nad niego o d w a ż n i e y nie dosta{ :
L e c z po nich, g d y sam ieden na prz eci w trzem z o s t a ł , G d y trzech m g ż ó w odeprzeć n a p r bż no się s i l i ,
U c i e c z k a . . .
S t a r y H o r a c y u «z .
I żofnierze, z d r a y c y nie dobili ?
Zdradzone w o y s k o w szykach schronienie m u dafo !
J u l i a .
P o t e y porażce , nie w i e m , co sig daley stafo.
‘ K a m i l l a .
Bracia m o i !
S t a r y H o r a c y u s z .
N i e wszyscy warci tey ż a f o ś c i ,
D w a y w w i e c z n e y ż y i | c h w a l e , o j c i e c im zazdrości.
3 5 6 Literatura .
Poezya. 357
G r o b y ich naypięknteysze n ie c h ozdobi| k w i a t y ,
C h w a ł a tak piękney ś m i e r c i , nadgrodą ich straty.
N i e z ł a m a n e g o m ę z t w a tg z a p ł a t ę m i e l i : Ź e p ó k i ż y l i , pbty R z y m w o l n y widzieli.
W ł a s n e g o m i e l i k r ó l a , nie znali p o d d a ń s t w a ,
N i e doczekali iarzma sąsiedzkiego p a ń s t w a . . .
P ł a c z c b nad trzeci m , płaczci e niezatartey p l a m y , K t ó r ą po zdradzie iego , wszyscy nosić m a m y .
P ł a c z c i e c a ł e g o rodu m e g o pohańbienia . . . P ł a c z c i e w i e c z n e y aromoty Ho ra cyc h imienia.
/ J u l i a .
C o ż m i a ł p r z e c i w t r ze m z ro b i ć ?
S t a r y H o r a c y u s z .
U mr z e ć . .. lub w rozpaczy D a ć poznać p r ze c i w n i k o m , co rzymska broń znaczy
C h o ć b y by{ ledną c h w i l ą utarczkę p r z e d ł u ż y ł
P r z y n a y m n i e y b y R z y m trochę p b ż ni e y A l b i e s ł u ż y ł . N i e c h ay by b y f z o s t a w i ł przy czci , rooy w i e k stary.
N i e c h b y u m a r ł ! wszak oyciec godzien tey ofiary.
O b y w a t e l o y c z y z n i e k r w i ą p ow in no ś ć płaci : J l e iev kto o s z c z ę d z a , t yl e s ł a w y traci.
K a ż d a c h w i l a , od czasu s romot ne go c z y n u , G ł ę b i e y p i ęt uui e hańbę na oy c u i synu.
R a z e m ze k r w i ą zbrodniarza" w i e c z n y w s t y d z a g ł a d z ę , W s z a k ż e nad n i ec ny m synem m a m o y c o w sk ą w ł a d z ę . W y k o n a m na n i m zemstę s p r a w i e d l i w ą , k r w a w ą , P o z n a świat, iak się b r z y d zę t ak niegodną sprawą.
S a b i n a .
N i e tak się unoś , oycza , w ślachetnym zapale ; Z a d n e g o ż nam i u ż szczęścia nie zostawisz wcale ?
S t a r y R o r a c y u s z .
D l a ciebie t y l k o samey to szczęście zostsło- T e n cios o k r u t n y ciebie obchodzi z b y t m a ł o.
‘ Jeszcze nie c i e r p i s z , serce t w o i e nic nie traci , Z a c h o w a ł y ci nieba i m ę ż a i braci.
M y poddani / t w ó y naród iarzmo na nas w k ł a d a , Bracia t w o i z w y c i ę z c y j R z y m zdradą upada.
w
W i d z i s z świetnie wstaiącą c h w a f ę t w e g o d omu ? M a ł o cię wstyd obchodzi naszego pogromu.. .
A i e w k rd ic e ten zdrayca , t w ó y ni^ź ulubiony ,
j f t k b y f nasj.em, tak będzie nieszczęściem swey ż o n y . Próżne za nim t w e modfy , i {ty niedołężne :
W z y w a m was na ś w i a d e c t w o , was bogi potężne ! Sionce nie zaydzie , wfdsnij ręką go zabiię ,
1 teką hsńbę R » y n m , we k r w i syna zmyi ę . . .
( odchodzi )
Sa b i n a.
J d ź m y za nim .. w s t r z y m a y m y w z b y t e c z n y m zapędzie...
N i e b a ! z aws z eż nieszczęście tak się srożyć będzie ? W k a ż d e y nas c h w i l i , większe okropności strasz,}.
Z a w s z e ż nam drżeć potrzeba przed wfasn;j krwią naszą I
Wyborne tłumaczenie. S ł y s z a ł e m , że nie
które osoby niedość b y ł y kontente z wydania
4 1 t f \ l i / •
tego sławnego w y r a z u ,
£ 'i l m ourut
! Mnie się zdaje , że wysokość iego przez ten w y ra z polflu
umrzeć
, nic nie (traciła. C ała tu moc ieft na pro- ftocie i krótkości. Jeżeli zaś r e s z t a :lub w ro/psczy
D a d ż poznać przeciwnikom , co rzymska broń z nac z y;
Wydaie się komu niezupełnie dobitna , u w a żać powinien , źe dla w i e l k i e y piękności coś prze
puścić należy. Wszakże i w samym Kornelu drugi wiersz nie b y ł c h w a l o n y : dopiero za dni naszych
la Harpt
go usprawiedliwił.A K T IV.
A k t ten zrobił tłumacz ze dwóch aktów K o r nela. P ią t y akt w oryginale! c a ł y w w y w o d zie p r a w n i c z y m , preciągał sztukę i oziębiał: tłumacz
irybrał iftotne z niego r z e c z y , i do czw artego
3 5 8 Literatura .
przenieś?. W y tk n ie m y i tu kilka w i e r s z y , ponie
w a ż poftanowiliśmy nic nie pomijać, co w rozu
mieniu naszena nie zdaie się bydź dość dokła->
dnem.
C i e n i e d w ó c h braci m o i c h , krwi$ pomściłem bratnią.
Nie dość jaśnie: domyślać się aż trzeba, że t o krwisj braci K u r y a c y u s z ó w : Kornel iaśnie w y
raża: dwóch ( A l b a n ó w ) poświęciłem cieniom bra
ci moich.
, j Z a z w y c i ę z t w o iednego syna*
Z a zasługi iednego syna.
,,Nie przystoi^ żale ,
„ T a m gdzie się wielkie sarce podnosi ku chwale.
W ie r z c i e m n y , i uchybiona myśl autora.
, , J m w i g e e y g o r y c z y w niey czuiesz.
R acze y : im w i ę c e y się nią obrażasz.
„ Z okrucieństwem w y r o k ó w p o r ó w n a m boleści.
W y r a z nie iasny , gdy bardzo iefi: iasny w Kornelu. T u tłumacz opuścił kilka w i e r s z y ,
w
któ ry ch Kamilla rozbiera swoie nieszczęście : t r z e ba ie b y ł o z a t r z y m a ć , ponieważ to p r z y g o t o w y - w a ią do ftrasznego przeklęftwa, które ieft iednem
Z mieysc n a y p ię k n ity s zy c h t e y traiedyi.
„ K a ż ^ szczęście wynosić pod
nieba-Można b y ł o lepiey w y r a z i ć , i uchronić się tego rymu
nieba ,
dość częfto używanego., , W r ó ć m i K u r y a c e g o , l a b nie broń mifości.
Wyrażenie niedość maiące precyzyi. N a l e ż a ła powiedzieć: A l b o p o zw o l, aby miłość moia w
ybu-Poezya 359
i \
chnęła z calem swem czuciem. C z y ż w r ó c i w s z y
ł o ż o n e będzie. C ie s z ę s i e , iż zacząłem k r y - ty C2ne uw agi c d dzieła , w które na prawie w s z y
-A *
ftko uwielbiać należy. Dzielę szacunek z c a ł ą publicznością dla t e y roboty. Proszę z m o ie y ftrony t ł u m a c z a , aby J a k p rzy rze k ł, ubogacał nasz i ę z y k przekładaniem w yb orn ych dzieł teatru fran- cuzki&go P e w n y ieftem, ze przyym ie dobrze moie u w a g i , które nie mogą w niczeiu osłabić szacun
ku iego p r a c y , i owszem lepiey okazuią iey w a r
tość : ho kto w t y s i ą c trzechset w i e r s z a c h , t s k mało uchybień i tak lekkich się d o p u ś c i ł , prze
konał o swoiey ztlatnośei i szczęśliwie pracował.
K r y t y k a zaś sprawiedliwa , c z ło w ie k a rozsądnego obrażać nie może. Żądano iey dawno w krsiu n a s z y m ; Ja iak sam chetnie sie iey poddaie ♦ tak
• d O ^ i ^
ile możności drugim udzielać iey będę. Oglądanie
Foezijci. 361
się na k r y t y k ę
,
uczyni nas oftroźnieyszemiw
pisaniu , a tak roboty nasze coraz w ię c e y do dofko*
nałości zbliżać się będą. Kto lubi t y l k o pochwa
ł y , albo raczey p o c h le b ił,? a , sam sobie przeszka
dza , żeby na rzetelną i trw ałą chw ałę z a s łu ży ł-F. D m o c h o w s k i .
W I E R S Z
Na śm ierć xią żęcia Czartoryskie go kanclerza łV. IV. X . L itt. przez Stanisława
Trembeckiego
V.J .N a powietrzu m i e s z c z o n e k o ł y s z ą się spiże ,
S m u t k u się w i a d o m o ś c i rozlatui ą c h y ż e ;
Z a b r z m i a ł a na o k r y t e y ki rem trąbie sława , L e i ą się f e z p o t o k i , czerni się W a r s z a w a .
Wrzesień s $ o z
Z3 6 2
Literatura.
Poezya.
P r z y s z ł a pora , ż e skrytość m oże h y d ź w y d a n a , K a l e c z ą c a o y c z y z n ę z a b i ł a cię rana.
O y c z y z n ę , ktferą t w o i e w f a d n ą c e pfefnoc^
INaddziady o b d a r z ) { y przestworem i moc?.
c z y zna ta, dia kt órey ż y ć chciałeś i edyni e , D l a ktbrey g i n ą ć w k a ż d r y pragną-feś godzinie,
G d y b y w y r o k dopuszcza! , by m o g ł a bydź c a ł a , T w o i ą b y p e w n i e b y ł a radą ocalała
Z n e i $ tey rady dzielność 031 świata o b i e , A kt o słyszał' o Polszce , słyszał i o tobie.
I , | • ' ' 4 * * '■ ’ • V ’* < * '
Źe każdy wfasność swoig z bezpieczeństwem dzierży
9
Z e syn nie prześladowań , iak rodzice wiedzy;
Ze
Tern
is rozezna w a wątpliwość spokpynie , Ze obrady nie czynią ze śvviątyń rozboynie ;Ze nam wiele naganney abyfo pfzysady , \
Z e szkadne społeczności pracz odeszły g a d y j
Ź e z m a r t w y c h w s t a ł y T y t u s L e c h a berłem w ł a d a t W s z y s t k o to t w a rostropna s p r z y c z y n i ł a rada.
y • # | > * / i . v ^
A l e k i e d y nakoniec 7, niebios u k a r a n i a ,
G ł u p s t w o nasze twe święte przeresagało zdania } K i e d y z ł y o b y w a t e l do s z cz o ta obd ar ty ,
P r s e z n i e p r z y s t o j n y nierząd i niesławne k a r t y j Chc^c nagle skarby osiąść K a t y l i n a b r zy d ki ,
S w o i e powszechny straty k u p o w a ł , p o ż y t k i .
K i e d y głos t w o y z b a w i e n n y przestał b y d ź sł uc h an y , K i e d y z g u b i c i e l z n a l a z ł licznieysze k o m p a n y j
J u ż cię d ł u ż e y m i e ć z nami nie b y l i ś m y g o d n i , Z b r z y d s i ł e ś sobie z i e m i ę , szpetną t y l ą zbrodnie
D o b r y m c i ę ż k a po tobie zostaie tęsknota , C i e b i e zaś tani wysoka umi eś ci ł a c n o t a ,
G d z i e m ędr cy p r a w o d a w c y , i o y c z y z n y o y c e , Posiadai^ w i e c z y s t e y roskoszy ogroyce.
W - n i c h iesteś u st a no wi on za t w e zacne c z y n y , W p u s z c z a n i a , lub o d r z u t u , u z n a w c a i edyny.
W k r ó t c e duch t w o y od g n i e w u i sprzyiania c z ys t y t Sadzi ć bgdaie sąsiady i nasze statysty.
5 64 Literatura.
Poezijci .
O b r a z F i l o z o f a