• Nie Znaleziono Wyników

Wywiad z posłem M. Kościałkowskim

W dokumencie Parlamentarny Klub Pracy. Przemówienia (Stron 138-142)

udzielony dziennikom po pow rocie z Francji w m arcu 1927 r.

Wycieczka parlamentarzystów polskich do Francji — zaznacza na wstępie poseł Kościałkowski — zasugerowana była otrzymanemi wiadomościami, iż społeczeństwo fran*

cuskie zaniepokojone jest zachwianiem się wpływów parła*

mentarnych w Polsce i rzekomym antydemokratycznym sto*

sunkiem Marszałka Piłsudskiego do parlamentu. Miło mi było skonstatować, że wiadomości te były eonajmniej prze*

sadzone, albowiem we Francji nie napotkałem na to zanie*

pokojenie. Stwierdzić natomiast mogłem przejawy pewnej tęsknoty za człowiekiem tej miary, jak Marszalek Piłsudski, którym obdarzona jest przez szczęśliwy los Polska.

Przekonywujący był również argument w sprawie utrzymania w Polsce systemu parlamentarnego fakt, iż rząd Marszałka Piłsudskiego nie opiera się na sile, a na zdecydo*

wanej większości głosów w Polskim Sejmie — większości, która po wypadkach majowych dokonała wyboru Marszałka Piłsudskiego na Prezydenta Rzeczypospolitej, uchwaliła peb nomocnictwa dla Rządu, każdorazowe prowizorja budżetowe, jak również budżet na rok 1927/28.

Ogromne straty, poniesione przez Francję w okresie wielkiej wojny — nietylko w ludziach, których padło około 2 mil jonów, ale również i pod względem materjalnym, co spowodowało kryzys gospodarczy — stały się czynnikiem nie*

zwykle ostrożnej polityki francuskiej i tęsknoty za zdecydo*

waną silną linją postępowania, którą Francuzi wyczuwają w Polsce, w Polsce pomajowej. Najlepszym dowodem sto*

sunku tego do zagadnień, dotyczących naszego życia we*

i

wnętrznego, może być mowa wybitnego działacza francuskie«

go, byłego ministra p. de Monzie, wygłoszona w Cahors.

Gdyśmy przybyli do tej miejscowości, uderzeni zostaliśmy widokiem zgromadzonego na nasze spotkanie tłumu i ogro«

mną jego serdecznością. Miasto udekorowano polskimi sztandarami. W sali Magistratu miejscowego spotkaliśmy dobrze znany portret, przedstawiający tak bardzo przez wielką część narodu polskiego kochaną postać Naczelnika.

Mowa p. de Monzie była wygłoszona w teatrze i prze*

znaczona była nietylko dla wybranych, lecz dla całego na«

rodu francuskiego.

— Czy mowa ta, Panie Pośle, wywołała niesnaski i różnorodność zdań w polskiej delegacji parlamentarnej?

— Niech Panu wystarczy ten fakt, iż nazajutrz podczas bankietu wygłoszone zostały przez pp. posłów Strońskiego i Niedziałkowskiego mowy, gloryfikujące rozum i działalność p. senatora de Monzie...

Spotkaliśmy się natomiast — kontynuuje pan poseł — z zaniepokojeniem we Francji, czy Anglja nie wywiera ostatnio zbyt silnego wpływu na Rząd Polski. Miałem spo«

sobność parokrotnie odpowiedzieć argumentem, który każ«

dorazowo trafiał do przekonania moich rozmówców. Twier«

dziłem, że Rząd, na czele którego stoi tak wielka indywidua!*

ność, jaką jest Marszałek Piłsudski, nie może ulegać namowom obcym, a prowadzić będzie wyłącznie politykę własną, polską.

Stwierdziliśmy, że obecnie w oczach myślącej Francji, rozumiejącej, iż w narodzie niemieckim niema ani jednego człowieka, któryby nie myślał o wojnie odwetowej, a pragną«

cej pokoju ponad wszystko — Polska wyrosła na czynnik decydujący w utrzymaniu równowagi europejskiej. Dziś stwierdzić już można, iż nastąpiło zrozumienie, że tak samo jak Francja — Polsce, potrzebną jest Polska — Francji.

Jesteśmy modni. Między dwoma Towarzystwami, a miano«

wicie lewicową grupą francusko«polską a Towarzystwem Przyjaciół Polski wywiązała się wprost konkurencja w wy«

kazywaniu serdecznych uczuć dla naszego narodu.

Zapoczątkowane przez Marszałka Piłsudskiego podczas jego pobytu w Paryżu porozumienie pomiędzy Rządami poi?

skim a francuskim zostało należycie pogłębione przez bezpo?

średnie zetknięcie się nas jako przedstawicieli narodu poi?

skiego z przedstawicielstwem Francji. Widzieliśmy całe jej bogactwo i czujemy konieczność nawiązania jaknaj ściślej*

szych stosunków gospodarczych z francuskiemi przedsiębiorą stwami. Bogactwo gospodarcze naszej sojuszniczki jest dla Polski niemniej ważne, jak rozwój gospodarstwa własnego.

Zamówienia, dokonywane dotychczas w innych państwach, na przedmioty produkowane w fabrykach (jak naprzykład w fabryce rowerów), które to fabryki na wypadek wojny mogą być zamienione w fabryki sprzętu wojennego — winny być dokonywane w Państwie, które w wypadku koniecznej wojny wystąpi do wspólnej obrony zagrożonej wolności.

Sojusz francusko?polski jest gwarancją zatryumfowania za?

sady, że interesy drobne poszczególnych państw i narodów podporządkowane zostaną wielkim ideałom ogólnoludzkim i że rewolucyjna zasada: Wolność, Równość i Braterstwo zatryumfować będzie mogła nietylko w stosunkach między obywatelami jednego państwa, lecz również pomiędzy naro?

darni świata. Zwiedziliśmy pola Verdun, które wywołują wrażenie, iż są jednym wielkim cmentarzem z zapadniętymi grobami. Widzieliśmy tranché de Bayonnet, a więc grób 300 stojących z karabinem u nogi Francuzów, zasypanych ziemią na skutek wybuchu niemieckiego granatu, z pod której sterczą tylko do wpół zasypane bagnety... Uświadomiliśmy sobie wówczas, iż w obronie skrawka ziemi, w obronie sym?

bólu zwycięstwa, jakiem było Verdun, padło 400.000 żołnie?

rzy francuskich... Zrozumieliśmy wtedy zdyscyplinowanie i ogrom bohaterstwa francuskiego narodu.

— Pragnęlibyśmy, Panie Pośle, usłyszeć kilka słów, dotyczących naszych wychodźców we Francji.

— Francja posiada w tej chwili około 600.000 robotni?

ków polskich, zyskujących coraz większe dla swej pracy i swego zachowania się uznanie. Przeważna ich część pracuje

w kopalniach, reszta na roli. Wobec coraz większej ilości ziemi, leżącej odłogiem, coraz większego braku rąk robo«

czych na wsi, wobec intensywnej ekspansji elementu wło«

skiego — staje się dla Francji kwestją aktualną porozumieć się z Polską co do osadnictwa polskiego na ziemiach fran*

cuskich. Zwiedziliśmy cały szereg środowisk robotników polskich i stwierdziliśmy, że poza jedynym wyjątkiem, jakim jest Firmini, warunki bytu są możliwe. Zadziwiła nas dzia«

twa robotnicza, znająca doskonale historję Polski aż do ostatnich dni, mówiąca po francusku narówni dobrze z języ«

kiem ojczystym. Pragnę zaznaczyć, iż wśród robotników polskich we Francji znajduje się 30 Towarzystw imienia

Marszałka Piłsudskiego.

— Czy Pan Poseł miał możność wypowiadania się pu«

blicznie na temat swych wrażeń we Francji?

— Owszem. Czyniłem to parokrotnie. Raz w Lyonie podczas bankietu, wydanego przez p. Ministra Herriota oraz w kilku wywiadach prasowych.

m

W dokumencie Parlamentarny Klub Pracy. Przemówienia (Stron 138-142)