• Nie Znaleziono Wyników

W YDATKI NA RZECZ KRÓLA i KRÓLOWEJ

W dokumencie Finanse Krakowa w wiekach średnich (Stron 81-90)

A) K g zakcye i dary.

Tu®) obchodzić nas mogą jedynie te w ydatki, które ponosi gm ina na rzecz władcy. Prócz nich atoli płyną do kasy k ró la z m iasta jeszcze inne dochody, m ające swoję podstawę praw ną w stosunkach, które łączyły go bądź z wszystkimi obyw atelam i m iasta, bądź z niektórym i z pośród nich.

T ak idzie na rzecz króla opłata od gruntów (skotowe), opłaty specyalne od niektórych gałęzi rzem iosła itd. To w systemie skarbowości m iasta w rachubę wchodzić nie może.

Gmina, jako tak a, płaci od czasu do czasu na rzecz sk arb u egzakcyę która nosi nazw ę szosu. T ak np. w r. 1391 600 grzywien, w r. 1405 n a wy- kupno ziemi dobrzyńskiej 4000 florenów, w 1409 r. 2400 grzywien. Miasto pokryw a te w ydatki zwykle przez szos, zaś co do wysokości sumy umawia się z królem. Dopiero później następuje tu ważna zm iana, a to tego ro­

dzaju, iż szos zaczyna się pobierać także i n a rzecz k ró la wprost od

miesz-■) W tablicy II rubryki tej brak, gdyż brak rachunków średniowiecznych, w którychby znajdowała się ta pozycya.

2) Przedstawienie wydatków oparte jest głów nie na rachunkach miejskich. By uniknąć z tego powodu ciągłych jednostajnych dopisków, powołujem y się na źródła tylko, o ile przed­

stawienie oparte jest na innych pomnikach.

80

kańców gminy. Tego rodzaju egzakcye spotykam y w regestach z la t 1414 i 1421. Nie wchodzą one jed n ak tu w rach u b ę, gdyż nie m ają bezpośre­

dniego znaczenia dla skarbowości m iasta. Tem u przedmiotowi poświęcamy osobną ro z p ra w ę 1). Zaznaczyć tu tylk o 'm usim y , iż praw nie k ró l nie może żądać od m iasta tego rodzaju świadczeń. S lają one jed n ak przecież pewnego rodzaju ch ara k ter praw ny o tyle, iż idą na korzyść raczej państw a, niż króla i to z reg u ły wtedy, gdy płaci pobór także cały k raj z łanów.

Lecz pomimo, iż później szos zmienił ch arak ter praw ny i z świadcze­

nia m iasta zmienił się na świadczenie mieszczan, przecież nie ustają roz­

m aitego rodzaju zasiłki, których się wciąż dom aga k ró l od rajców. Szos był uchw alany n a sejm ach ; te zaś zasiłki pieniężne, które się pow tarzają bez końca przez cały .wiek XV, są wynikiem tylko grzeczności dla króla.

Były to tylko po d ark i; ta k ą nadaw ano im cechę, choć w rzeczywistości miasto m usiało je składać chcąc niechcąc, by się nie narazić królowi.

D rugą grupą świadczeń na rzecz króla, które również m ają pewien podkład praw ny, stanow ią podarki z powodu ważnych zdarzeń w rodzinie kró lew sk iej, ja k urodziny, względnie chrzciny potom ka króla i ślub, wzglę­

dnie koronacya władcy. K raków później broni się (w w. X V I), iż do tego rodzaju świadczeń nie może być pociągany n a równi z innem i miastam i, gdyż jak o stolica był od nich zawsze w olny; przecież nie ulega to żadnej wątpliwości, iż w wiekach średnich stale ten ciężar ponosił. Zauważyć tylko trzeba, że formy praw ne jeszcze się wtedy nie u tarły i dość było w ątpli­

wości, kiedy i w ja k i sposób należy składać te podarki.

Trzeci rodzaj świadczeń — są to już rzeczywiste dary, bez cienia ja ­ kiejś racyi praw nej. Są to zwykle podarki in natura. D w a razy dają rajcy wprost pieniądze i to naw et w dość znacznych sumach, w r. 1403 i 1487.

W r. 1403 poszło o to, iż rajcy nie wyszli na powitanie króla, przed bram y m iasta. Zwykle przyjmowano go uroczyście, przy biciu w dzwony i t. d. J a ­ giełło rozgniewany, rajców w trącił do więzienia za to uchybienie swej czci.

Skończyło się tak , ja k zwykle kończyły się wszystkie zatarg i mieszczan z królem . Złotem dał się król zawsze przebłagać. Pew nie naw et był zado­

wolony z tego zajścia, bo mu to umożliwiło wyduszenie od mieszczan trochę grosza, o k tóry ta k trudno było. R ajcy dali 600 grzyw ien; w następnym rok u dostaje król jeszcze 400 grzywien, pewnie jako resztę za sw oją, na pieniądze oszacowaną o b ra z ę 2). Rzecz jasna, iż dbać m usieli mieszczanie bardzo o łaskę monarchy. Przecie cały ich byt zawisł od przywileju, a fak ­ tycznie byli

jakby

zdani n a jego łasicę i niełaskę.

Po raz drugi, w r. 1487, również m usiano i w pieniądzach i podar­

kam i łagodzić króla, gdyż się pogniewał za, to, że mieszczaństwo odmó­

wiło szosu3).

') Szos k rólew ski w Polsce w X IV i XV w. P rz e g lą d polski ze stycznia 1900 r.

*) R achunki z tych lat.

3) Rachunki z r. 1487. Por. Pappee. Zatarg podatkowy Kazimierza Jagiellończyka z m ia­

stem Krakowem. Kwart. hist. t. IX. str. (348-—(350.

Obok k ró la dostaje się nieraz coś i królowej. Były to podarki dla za­

skarbienia względów dostojnej pani i przychylnego słowa (np. w r. 1487) n małżonka.

B) Podw ody.

Z ciężarów „in n a tu ra", których tyle znało t. zw. praw o polskie, na miastach został tylko jed en: podwody. A i ten ciężar kto wie, czy później dopiero nie został narzucony. Przynajm niej w przyw ilejach lokacyjnych nic o tem nie słychać, a wiadomości, ja k ie o pod wodach z m iast mamy, po­

chodzą dopiero z w. XV. Był to ciężar rzeczywiście bardzo znaczny i po­

legał n a tem, iż miasto musiało dostarczać koni, ta k dla k ró la i jego m ał­

żonki w razie ich przyjazdu, ja k i dla urzędników królew skich i różnego rodzaju posłańców i sług, zwłaszcza z listam i. Dopiero w r. 1404 przedsię­

bierze król reformę tego ciężaru i dla wielu m iast go łagodzi. K raków ta ­ kiego złagodzenia nie doznał. P ó źn ie j, w w. XVI, powołuje on się na swoje przywileje, iż podwód nigdy nie daw ał, że od daw ien daw na był od nich wolny. Rzeczywiście, w przywileju, który dla m iasta w ystaw ił k ró l Łokie­

tek w r. 1306, czytam y: insuper predia iam dicte c m ta tis et oinnes incolas et accolas intrantes eam et exeuntes ab abstacione eąuitature, que podwoda dicitur, reddim us absolutos“. Trudno je d n ak stwierdzić na pewno, że ten ustęp w łaśnie tego obowiązku dostarczania koni się tyczy. Choćby jednak ta k było, nie ulega wątpliwości, iż K raków pod koniec w. X IV daje pod­

wody. Dopiero w regestach z r. 1431 i 1487 nie m a tej ru b ry k i; po raz ostatni spotykam y ją w r. 1414. Może więc w tym czasie (1414— 1433) u su ­ nięto ten ciężar. Praw dopodobnie te podwody były darm e ’). K azim ierz daje także po roku 1404 podwody, lecz k ró l m u to w ynagradza. O czemś podobnem w K rakow ie nic nie słychać; wliczyć więc nam w ypada tę po- zycyę do wydatków , które obciążały budżet m iasta na rzecz władcy *).

C) Z a rz ą d ceł królew skich.

Jedne ma jeszcze wygodę król z miasta. Należą do niego cła, które stanowiły jeden z ważnych wpływów skarbu. Inne cła, nie królewskie mogły powstać tylko na podstawie królewskiego przywileju. Zarządu nie prowadzi władca wprost na swój rachunek, lecz z reguły dzierżawi, naj­

częściej życiom. W yjątek stanowią o ile wiemy, cztery cła: w Krakowie, Czchowie (Alba Ecclesia), Skawinie i Połańcu. W pierwszych latach, z któ­

rych pozostały krakowskie rachunki, spotykamy w rubryce wydatków do­

chody z tych czterech ceł. W yjaśnić to można w ten sposób, iż miasto trzyma te cła tylko „ad fideles manus" t. j. zarządza niemi na rachunek

.') Tej sprawie podw ód z m iast pośw ięcam y osobną, rozprawkę.

* ) Oczywiście skarb m iasta płacił za nie tvm , którzy dostarczali koni i wozów.

6

króla, gdyż dochodów, ja k z k siąg widoczna, nie m a z tego żadnych. Do­

chody z tych ceł ta k się przedstaw iają:

r. 1390 r. 1391 r. 1392 r. 1393

grz. gr. dn. grz. gr. dn. grz. gr. dn. grz. gr. dn.

Cło krak ow sk ie. . . 1089 12 12 997 21 — 1085 37 — 880 4 — Cło czchowskie . . . 890 27 4 408 38 — 234 37 8 312 4 — Cło sk aw iń sk ie. . . 87 12 — 88 45 — 71 30 — 98 — —-Cło połanieckie . . ._____4 24 —______4 24 — 287 23 —_____ —

---2071 28 - 1499 32 — 1679 31 8 1290 8 — Było to więc źródło bardzo wydatne. M ieszczanie m ieli więcej k w ali­

fikacji. do zarządu cłami, niż kto inny. Ze swej strony zaś m usieli być chętni podjęcia się tego zadania, bo w ten sposób u n ik ali zarówno oni, ja k i obcy kupcy licznych szykan ze strony dzierżawców.

Cło krakow skie wybierano przy bram ach. U rządzenia i taksy dokła­

dniej nie znamy. W iem y tyle, iż istnieje to cło przynajm niej już za K azi­

m ierza W ., i że włościanie z okolic n a 4 do 5 m il nie płacili go, gdy ze swoimi produktam i przybyw ali na targ. W r. 1364 zniesiono ten ich przy­

wilej ’). Czy później został przywrócony, nie wiemy.

W r. 1393 odebrał k ró l rajcom prowadzenie ceł. Nie wiemy dlaczego.

Uderza w każdym razie to, iż wysokość zysku w czasie tego zarządu ceł przez miasto silnie się obniża. Może to był powód. Cła objęli: wójt z zam ku (t. j. pewnie wójt sądu wyższego) Andrzej i Nowko, k ap elan podskarbiego.

Stało się to na piśm ienny rozkaz k r ó la 2). Zdaje s ię , iż w X V w. znów za­

rząd ceł przeszedł na czas pewien w ręce m iasta, lecz o tem praw ie nic nie w iem y3).

II. Z A R Z Ą D O G Ó L N Y .

A) R a tu s z . i. Pretorii necessaria.

W ydatk i, k tó re m ają ch arak ter ogólny t. j. które powstają w skutek samego zarządu m iasta, są wciągane w ru b ry k ę: pretorii necessaria. Za­

rząd nie jest zbyt kosztowny, gdyż zarówno ra d a ja k i ław a spraw ują swe funkcye, ja k o obowiązek obyw atelski, i nie pobierają za to żadnej od m ia­

•) N. K. II. str. 2G.

!) N. K. II. str. liii.

3) W statutach dla kupców (institores, cromer) z r. 1432. K. R. II. nr. 310 jest podana taksa c)a w Krakowie, Czchowie i Będzinie. N a tem opieramy domysł Rzecz to jednak bardzo niepew na. W cenniku zwraca uwagę przepis, że jeśli chodzi nie o obcego, lecz o krajowca (der landtmann), to płaci on połow ę cła.

sta płacy. N aw et pobory sądowe z powoda różnych czynności procesowych nie idą n a korzyść ławników, gdyż ma do nich praw o bądź miasto, bądź posiadacz wójtostwa. Rajcy pobierali chyba — choć to, ja k mówiliśmy, bardzo niepewne — opłaty za nadanie inris civilis, t. j. p raw a obyw atel­

stwa, zresztą naw et tylko przez pewien czas, bo zwykle płynie i ta nale- żytość praw na do sk arb u m iasta. Z w ydatków na rajców i ławników w tej ru b ry c e : pretorii necessaria spotykam y tylko drobne i to dorazowe wyłącz­

nie w ydatki, ja k np. n a pierścień dla burm istrza, który stanow ił oznakę jego władzy lub na sukno żałobne n a szaty dla rajców po śmierci królo­

wej Jad w ig i i t. d.

W tę pozycyę wchodzą w ydatki kancelaryjne, a więc na papier lub pergam in, potrzebny na księgi m iejskie i listy, n a wosk i t. d., ja k i wy­

d atk i n a msze. W ięcej je d n ak wynoszą, a naw et nieraz znacznych sum d o sięgają, tu także wliczane w ydatki, poniesione w celu otrzym ania po­

tw ierdzenia dawnych przywilejów lub uzyskania nowych, co się łączyło z koniecznością obdarzenia wielu dostojników i w ydatki n a procesy, które prowadzi miasto, ta k wogóle w wiekach średnich kosztowne, zwłaszcza, jeśli spraw a szła poza granice państw a do kuryi. Niesłusznie nieraz tu w ciągają różne drobne pozycye, które właściwie należało wpisać do pre­

torii pertinencie lub do honores.

2. Słudzy.

W ydatki, które m iasto ponosi na utrzym anie służby, znajdują się w k ilk u odrębnych ru b ry k a c h : famuli, fam ulorum necessaria, fam uli curie, auriga. Oczywiście prócz tych ludzi, którzy nie m ieli sp ecjaln y ch obo­

wiązków, na koszcie gm iny są jeszcze stróże bezpieczeństwa czyli t. zw.

firtelnicy i strażnicy (yigiles), ja k wreszcie ludzie zatrudnieni w różnego rodzaju przedsiębiorstwach. O nich będziemy mówić osobno.

W śród „famuli" n a czele wypisani są notaryusz i wicenotaryusz. Są oni w prawdzie płatni, lecz jakoś nieregularnie, nie w stałej sumie. Mieli nadto udział w opłatach za czynności urzędowe, tak, iż to, co od rad y do­

stają , je st pewnie tylko drobną częścią ich dochodów. Dopiero z r. 1435 posiadam y dokładniejsze wiadomości, o tem, jak ie było m ateryalne poło­

żenie notaryuszy. W edług w tedy uchwalonego statutu ') pobierał notaryusz (Statsclireiber) penśyę 6 grzyw ien na k w a rta ł; nadto dwie grzyw ny k w ar­

talnie za jedzenie, które daw ał swemu zastęp cy ,J) (U ndirstatschreiber).

Prócz tego dawało im miasto, ja k wogóle swej służbie, ubranie in natura.

W r. 1396 postanowiono by wicenotaryuszowi daw ać zam iast u b ran ia le­

tniego, 4 grzywny. W ykonano jed nak tę uchwałę zdaje się tylko raz jeden.

') K. K . II. nr. 313.

*)' Tak, sąd zę, należy rozum ieć wyrażenie: und II ltiarg von des Undirstatsclireibers wegon vor kastę.

6*

- 84

W ra c a znów do tego w ilkierz z r. 1435. P isarz m a dostać za letnie u b ra ­ nie sześć, za zimowe 3 grzywny. W icenotaryusz b rał pensyi w edług tego statu tu n a rok 7'/2 grzyw ny i po trzy grzyw ny za ubranie n a lato i na zimę. W ynosiła więc właściwie icli pensya, pierwszego 39, drugiego 21V2 grzywien. Z regestów z r. 1487 widać, iż ich stanowisko się poprawiło, do­

staje bowiem notaryusz po 7 '/2 grzyw ny kw artalnie, jego zastępca k w ar­

talnie 5 grzywien, i to w edług wszelkiego praw dopodobieństw a prócz u b ra ­ nia. J a k więc z tego widać, byli oni dobrze płatni.

Jedynie w ilkierz z r. 1435 objaśnia nas o tych innych dochodach, które prócz pensyi i u b ran ia szły n a ich rzecz. T ak więc dostaje on od każdego szosu „trankgeld" 1 grzyw nę, a to pewnie z tego powodu, iż m iał sporo pisania z listam i opodatkowanych i notowania, ile kto zapłacił, a ile w inien; od każdego n ad ania praw a obyw atelstwa 14 denarów, od każdego ' nowo ustanowionego cechmistrza 1 grosz, od nad ania altary i wiardunek.

Dalej zaś od spraw i wpisów. Od każdej spraw y w sądzie ławniczym 1 grosz, a jeśli to był d ru g i lub trzeci term in, '/a g ro sza; jeśli kom u wynajęło m ia­

sto dom, kram , „w eighaw s“, lub miejsce i od każdego wyświecenia po groszu. Za zwykłe listy ławnicze lub radzieckie z wyciśniętą pieczęcią po po 2, n a pergam inie po 4 grosze, chyba że szło o duże testam enty lub „vor- richtbrife", bo wtedy b rał więcej. Jeśli zaś wypadło iść do tego, co chciał sporządzić testam ent, 6 groszy. Grosz należał się za każdy wpis do ksiąg.

Podpisarz b rał od każdego dokum entu (brif) ya g ro s z a '). Bez wątpienia były te drobne dochody lepsze od pensyi.

Innych fam uli w raz z fam ilii curia t. j. zajętym i specyalnie w ratuszu jest mniejwięcej 10. Liczba ich powoli rośnie. W ym ieniają ich księgi bez oznaczenia zajęcia, po imionach. W razie potrzeby, do stałych, dobierają jeszcze ludzi na jak iś krótszy przeciąg czasu. W r. 1431 spotykam y w rzę­

dzie sług wyliczonych jeszcze 2 prokuratorów : „in consistorio“ i „in castro“, t. j. stałych zastępców m iasta w spraw ach, które m usi prowadzić wobec sądu duchownego w k uryi biskupiej i w sądach ziemskich. Z pośród sług w yróżniają się osobną nazw ą: portulanus (hostiarius), sag ittarii (łucznicy) i columbarii. Niekiedy w liczają do słu g : zegarm istrza (horologista) i k ata (tortor), choć z reguły ich osobno wypisują. Osobną ru b ry k ę m a woźnica m iejski (auriga curie dominorum).

W ynagrodzenie dostają ci „famuli" częścią w pieniądzach, częścią in natura. K sięgi rachunków m iejskich podają obfity m ateryał do zestawienia wysokości zarobku w tych czasach. Tu tylko ogólnie chcemy zaznaczyć, ja k ie było położenie urzędników i sług. W p ad a w oczy jedno: oto wyso­

kość płacy pozostaje przez bardzo długi okres czasu nienaruszoną; ja k ą jest płaca w pierwszych latach, z których posiadamy księgi rachunków (t. j. od r. 1390), tak ą zostaje jeszcze w r. 1487. A przecie m oneta ciągłej ulega zm ianie i zm ieniają się znacznie stosunki. — O wynagrodzeniu

pi-*) Por. wilkierze z lat 1461 i 1462. K. K. II. nr. 330, w których przyznano pisarzowi dość ciekawe poboczne dochody, zresztą bardzo drobne.

sarzy mówiliśmy już wyżej. P rokuratorzy biorą: w r. 1431 p ro kurator dla, sądu duchownego kw artalnie kopę groszy, p rokurator dla sądu ziemskiego co k w artał 2% grzywny, w r. 1487, obaj k w artaln ie po 2% grz. Zwykli

„famuli" biorą nie zawsze równo, nieraz kopę groszy kw artalnie, jednak, z reg uły przynajm niej, przez cały wiek (1390—1487) wynosi ich płaca 1 */a grzyw ny n a kw artał. W razie jeśli dobierają chwilowych pracowników, płacono im zwykle w iardunek t. j. 12 groszy na ty d z ie ń '). T akie też było przez cały ten peryod w ynagrodzenie woźnicy (t. j. ferto tygodniowo).

J a k już powiedzieliśmy, częścią pobierali słudzy wynagrodzenie in na­

tura. Rada miejska bowiem dostarczała im ubrań, podobnie ja k obu nofca- ryuszom. Oczywiście mogli mieć do tego pretensyę tylko stali ludzie gminy.

0 ile przynajmniej chodzi o pisarzy, to dostawali oni dwa ubrania na rok, zimowe i letnie. Rada sama kupowała wszystko i dostarczała gotowego ubrania. Szło tu zresztą nietylko o samo ubranie; rada miała obowiązek dostarczyć także kożuchów na zimę, kapeluszy, obuwia i t. d. Na koszt rady szło także uzbrojenie tych ludzi, zresztą tylko w halabardy (balistae), 1 to pewnie nie wszystkich.

W rubrykach: famuli curiae, famuli lub famulorum precium i auriga zamieszczają pisarze w rachunkach (prawie zawsze) tylko wydatki na płace tychże. Inne zaś koszta, t. j. głównie dostarczenie im odzieży, wpisują pod

„famulorum necessaria".

B) Podróże rajców i posłańcy.

1) Rayse.

Rajcy miejscy przedsiębiorą dość często podróże w spraw ach miejskich.

W znacznej większości wypadków są to podróże do króla, w interesach ta k handlowych, ja k politycznych, nieraz oczywiście także do m iast innych w celu umówienia się o wzajemne stosunki. Tu także w pisują w ydatki poniesione przez m iasto n a podróże członków gm iny, lecz w interesie ogółu.

T ak np. płaci miasto w r. 1397 koszta podróży do K orczyna do króla, którą podjęła ja k a ś deputacya cechów, lub w ydatki n a podróż obywateli, którzy razem z rajcam i m iejskim i podążyli w r. 1401 do Zatora dla uro­

czystego pow itania „nowej “ królowej, gdy przybyw ała po raz pierwszy do Polski. Te w ydatki w ciąga pisarz m iejski w ru b ry k ę zatytułow aną z nie­

m iecka po łacinie: rayse dommorum, R ajcy jeżdżą z reguły w kilku, przy­

najm niej we dwóch; niekiedy biorą z sobą i pisarza. D la kontroli w yda­

tków, pieniądze, które im ra d a wyznacza n a podróż, zam ykają w skrzynce, zwanej „ladula ray saru m “. S krzynka zam knięta je st na dw a klucze, z k tó ­ rych każdy m a inny rajca, ta k iż tylko obaj razem m ogą ją otworzyć 2).

') W ięc stosunkow o w ięcej od sług zw ykłych, zapew ne dlatego, iż n ie daw ano im u b ra ­ nia, że n ad to w razie p o trzeb y trz e b a było zapłacić więcej.

2) Z aktu oskarżenia w r. 1406 Andrzeja Wierzynka o kradzież miejskich pieniędzy. W y­

ciąg z tego aktu, o ile tyczy się administracyi miejskich funduszów, podajemy poniżej w roz­

dziale V.

8 6

2) N untii in facto cwitatis.

N a wszystkie strony wciąż jeżdżą posłańcy miejscy. Nie są oni w sta­

łych usługach m tasta, lecz praw ie zawsze tych sam ych rad a wysyła. Było to ich stałe zajęcie. B ad a dostarcza im koni, ponosi wydatki. W ysokość kosztów, które płaci miasto na tych kursorów, daje m iarę rozległych sto­

sunków K rakow a. Stąd też ono zawsze m a dokładne i wczesne wiadomości.

Możnaby z tych licznych zapisek zestawić wcale dokładny obraz, ile wów­

czas kosztowało takie porozumiewanie się zapomocą tej pierwotnej, nieu- rządzonej jeszcze poczty. W r. 1435 uchw ala ra d a m iejska, ile każdy z ra j­

ców i to zarówno z siedzącej, ja k ze starej rad y m a mieć koni, od jednego do trzech ')■ Nie znajdujem y w tym w ilkierzu wyraźnego w yjaśnienia, ja k i m a cel nałożenie tego obowiązku. Sądzę jednak, iż śmiało możemy połą­

czyć go z tą ciągłą potrzebą koni, których dostarczać musi miasto zaró­

wno dla swoich posłańców, ja k i dla kursorów króla, W ten sposób chciało się zabezpieczyć, by w razie potrzeby zawrsze była dostateczna ilość koni w pogotowiu. A że rajcy tego zarządzenia nie uw ażali za ciężar, — boć przecie nie byliby go dobrowolnie na siebie włożyli — musiano widać im wcale nieźle płacić za pod wody.

C) Przyjęcia.

1) Honor es.

W idzieliśm y już poprzednio, że przywileje nie chronią m iasta od ofiar na rzecz państw a, a właściwie wtedy jeszcze n a rzecz króla. N a papierze, to wolność zupełna, w rzeczywistości nieraz muszą one przyczyniać się do kosztów państwowych. Podobnie rzecz się m a z dostojnikam i państw a. Nie m ogą się oni dom agać od m iasta niczego. Lecz m iasto zbyt ich potrzebuje, a jeśli nie potrzebuje, to się m usi liczyć z ich znaczeniem, z tein, że mogą m u szkodzić. P odarek mniej kosztuje, niżby wyniosła ta szkoda. Stądto spotykam y w w ydatkach m iejskich stałą ru b ru k ę : honores, k tó rą znajdziemy także i w Niemczech. Ci ludzie, którzy wówczas żyją, nie wstydzą się po­

darków , przyjm ują je chętnie, praw ie za obowiązek uw ażają, by im je d a­

wano. K ilk a beczek w ina lub postawów sukna wystarczy, by ich ująć, skłonić do tego, by przemówili za m iastem ; nieraz wprost dają pieniądze.

W ojewoda, czy starosta, w ielkorządca lub biskup, książę ja k i — każdy coś dostanie, bo się to m iastu opłaci. T ak i jest ch arak ter tych honores.

W tej rubryce spotykam y niekiedy również te wcale liczne, pół-

W tej rubryce spotykam y niekiedy również te wcale liczne, pół-

W dokumencie Finanse Krakowa w wiekach średnich (Stron 81-90)

Powiązane dokumenty