Umyeie nóg
Nim zostanie w y darty z grona tych, k tó rych miłuje, pragnie ziożyć najwyższy tej swojej miłości dow ód. Odkąd żyją z nim, kochai ich zaw sze, kochał ich w szystkich, n a w e t Judasza; kochał ich zaw sze miłością, iprzew yższającą w szelką miłość, miłością ta k niezm ierną, że nieraz, w sw oich se r
cach małych, nie potrafili naw et bezm iaru jej ogarnąć. Atoli te ra z , gdy ma się ro zstać z nimj, i gdy w róci do nich d o piero z poza grobu, w szystka głąb u - czucia, niew ypow iedzianego w słow ach, p rze lew a się w sm utek nieskończenie tkliwy.
P rzed ucztą, na której zajmie pierw sze m iejsce, jako głow a rodziny, chce w obec przyjaciół sw ych być kim ś łaskaw szym od ojca, a korniejszym od sługi. Jest Królem, a poniży się do obow iązku niewolnika;
jest M istrzem , a staw i się poniżej uczni;
jest Synem Bożym, a podejmie cząstkę najbardziej w śród ludzi w zgardzoną; jest Pierw szym , a klęknie u nóg najniższych, jąkgdyby był ostatnim . Tyle razy im m ó
wił, tym chełpliwcom i pyszałkom , że pan obow iązany jest służyć swoim sługom , że Syn człowieczy przyszedł, aby służyć, że pierw si pow inni być jako ostatni. Lecz słow a jego nie w rosły jeszcze w głąb ich duszy, poniew aż do ostatka spierali się między sobą o stanow iska i pierw szeń
stw o . —
Na umysły su ro w e czyn w iększą w yw iera w ładzę, niż słow o. Jezus postanaw ia, pod sym boliczną postacią usługi poniżającej,
pow tó rzy ć jedno ze sw ych w skazań n a czelnych. „W stał od w ieczerzy — opo
w iad a Jan — i złożył szaty sw e, a w ziąw szy prześcieradło, przepasał się. — Potem n alał w ody w miednicę, i począł um yw ać nogi uczniów , i ucierać p rze
ścieradłem , którem się p rzepasał."
Tylko m atka albo niewolnik uczynić m o
gliby to , co uczynił ow ego w ieczoru Jezus.
M atka sw oim dzieciom maleńkim, i nikom u innemu. M atka, z uciechą, w uczuciu mi
łości; niew olnik, z pokorą, w uczuciu p o słuszeństw a. Lecz dla Jezusa uczniowie nie są ani dziećmi, ani panam i. ■ Syn pzłowieczy i Boży zjednoczy w sobie podw ójne synostw o, w ynoszące go ponad w szystkie m atki na ziem i; Król k rólestw a (przyszłego, lecz stokroć bardziej u p raw nio
nego od w szystkich m onarchij, j e s t . on nieznanym jeszcze Panem w szystkich p a n ó w ziemi.
R jednak z radością umyje On i utrze ow e stopy nam ulone i tw ard e , aby w ,serca op o m e, jeszcze pełne próżności, w ra zić ow ą praw d ę, k tó rą nadarem no tylekroć usta jego głosiły: K tokolw iek w yw yższa się, będzie poniżon; k to się poniża, będzie w yw yższon.
„Gdy tedy umył nogi ich, i w ziął szaty sw e, siadłszy zasię do stołu, rzekł im : W iecie com w am uczynił? W y mię zow iecie Nauczycielem i P anem : jeśli tedy ja, P an i Nauczyciel, umyłem nogi w asze, i w y pow inniście jeden drugiego nogi
umywać. Albowiem dałem w am przykład, abyście jakom ja w am to uczynił, tak i Wy to uczynili. Z ap raw d ę, zap raw d ę w am pow iadam , że nie jest sługa większy n ad p a n a sw ego, ani posłaniec jest w iększy od o w eg o , który g o posyła. Jeśli to wiecie, błogosław ieni będziecie, jeśli to uczynicie."
Jezus bow iem nietylko stw o rzy ł pam iątkę łaskaw ej pokory, ale dał ta k że przykład miłości doskonałej: „To jest moje przy
kazanie, abyście się społecznie miłowali, jakem ja w as um iłow ał. W iększej nad tę miłości żaden nie m a: aby kto duszę sw ą położył za przyjacioły sw oje. W y je
steście przyjaciele moi, jeśli . czynić b ę
dziecie, co ja w am rozkazuję."
W tym atoli uczynku, ta k w swej po
zornej służebności głębokim , tkw ił rów nież p o z a sym bolem miłości, pew ien symboli
oczyszczenia. „Kto obmyty jest — pow iada Jezus — nie potrzebuje, jedno żeby nogi umył: ale jest czysty w szystek. I wy jesteście czyści, ale nie w szyscy."
Jedenastu, mimo brudnej swej natury, mieli niejakie praw o do dobrodziejstw a tego nó g umycia. Tygodniam i i miesiącami stopy ich deptały kam ieniste, błotne, skalne drogi Judei, krocząc śladam i tego, k tó ry d a w a ł życie. A po jego śm ierci dziesiąt
kam i lat będą musiały w ęd ro w ać po dro gach bezkresnych, po drogach niew iado
mych, w krajach, których dziiś nie znają n a w e t z imienia. I pył obcych gościńców, poprzez sandały, pokryje stopy tych, k tó rzy, jako pielgrzym i i cudzoziemcy ,_nieść b ęd ą św ięty zew U krzyżow anego.*"
Jan Papini. (Dzieje Chrystusa).
Słyszałem z ust całego szereg u niew iast, n aw e t dość w ykształconych i skądinąd zac
nych, że „zraziły się do spow iedzi", po niew aż trafiły na spow iedników , k tó rz y im nie odpow iadają. Z drugiej strony, w iem o tych samych niew iastach, że kiedy trafiały n a 'z ły c h kraw cow i i-szew ców , nie
tylko nie zrażały się do sukien i bucików, lecz ta k długo szukały dobrych rzem ieś
lników , aż znalazły. P roszę przejść się
w zdłuż sklepów lub po jarm arku i p o p a trz e ć : ile czasu i w ysiłku używ a ko bieta, by w ybrać sobie dobry kapelusz, a m ężczyzna, by kupić dobrego konia lub w ie p rz a ?
Dla tych ludzi K rólestw o Niebieskie nie jest ani „p erłą drogocenną", której p o szu k iw ał kupiec m ądry, ani „skarbem u- krytym w roli", który się zdobyw a za cenę całego m ajątku (Mat. XIV, 44—45); ludzie ci cenią je poniżej n ow ego kapelusza, bu
tó w lub w ieprza.
M ędrcy i Święci nieraz przez całe życie szukali p raw dy, zanim ją znaleźli. Niechże pow iedzą ci, którzy tw ierdzą, że nie z n a
leźli jej w Kościele katolickim, co w ogóle, uczynili, by praw dę znaleźć? Czy użyli do zdobycia jej połow ę trudu, jakiego u- żyw ają do zdobycia m ajątku, Czy nie od
w racali się od niej n aw e t w ów czas, gdy była im podana n aw e t pod sam e oczy?
„I pełni się w nich proroctw o Izajasza m ó
w iącego: Słyszeniem słuchać będziecie, a nie zrozum iecie: a w idząc widzieć będzie
cie, a nie ujrzycie" (Mat. XIII, 14).
Przypatrzm y się więc zbliska tym w szystkim , którzy ta k czupurnie i pew nie sta w iają zarzuty Kościołowi i kapłanom : jakiego rodzaju są ich zarzuty, i czego są w arci oni sami. Leży przedem ną list jednego z gorliw ych katolików , który d a
wniej dał się uw ikłać sekciarzom . Jest w nim między innemi pisane o sekciarzach:
„Abym nie zapom niał, przytoczę, że jeden badacz zarzucił mi, 'że papież 'ma aż 13 000 pokoi i operuje 20 miljonami lirów , jako najw iększy bankier św iata. Na to odpow ie
działem m u ta k : — p atrz n a tego burżuja, d y re k to ra Kasy Chorych, ile to on ma sal i pokoi, jaki to olbrzym i gmach postaw ił
i żyje jak burżuj a przedtem , jako urzę
dnik był zwyczajnym człowiekiem . P o p atrz, ile on te ra z codziennie m a tysięcy w rę
kach;, a Iprzedtem dobrych bucików nie miał Ltd. m ów iłem . B adacz aby go obronić pow iada m i:
— P rzecież to nie jest jego, ani gmach, ani sale, ani pieniądze, którem i ro zp o rzą
dza, w szystko to nie jego jest, tylko ro botnicze, kasow e, a on tylko rozp o rząd za tem w szystkiem , i jego jest tylko to , co mu w ypłacają jako pensję, i pokoje tylko trzy zajm uje itd.
Ja w tedy pow iedziałem : — Nie innym sposobem rozum iem b o g actw a papieża. I te p ro ste słow a ta k go upokorzyły, że nie m ógł się zdobyć n a żaden now y z a rzut. Sam przecież, pobity był w łasną bro n ią."
Do te g o przytoczę rozm ow ę, które.j św iadkiem byłem osobiście.
Jeden z moich kolegów zarzucił księdzu proboszczow i, że w jego kościele za po g rze b „ze dzw onieniem " żą d a ją 150 zł bez uw zględnienia n a w e t biednych, którzy w obec te g o ryzykują pozostać bez po g rzebu. W ów czas ks. proboszcz z ołów kiem w ręku udow odnił mu, że po w tarza czyjeś k łam stw o, bo skromny pogrzeb k o sz to w ał 15 zł, czyli, że języki ludzkie dodały „tylko jedno 0“ .
W ogóle w szystkie ulubione przez plot
k arzy zarzuty m ożna sprow adzić do 2-ch p u n k tó w : 1. rzekom a chciwość duchow ień
stw a katolickiego, i 2. przepych w jego życiu. Z biera się zw ykle bardzo skrzętnie fakty z życia jednostek ujemnych, jakich w każdym innym stan ie znajduje się o w iele w ięcej, i zam yka się oczy na ży
w oty ludzi św iątobliw ych, którzy bardzo często żyją już — p o śró d nas i schodzą do g ro b u przez nikogo, prócz B oga,nieza
uw ażeni. Kto na przykład czytał o życiu
■ślwiętego proboszcza z flrs, albo słyszał o życiu niedaw no zm arłego ks. biskupa Z ygm unta Ł ozińskiego? P ow iedzą może, że to są — w yjątki; są oni w yjątkam i 0 tyle, że doszli do w ysokiego stopnia doskonałości, ale ludzi św iątobliw ych, n a - ogół nie brak, tylko my tego nie widzim y;
nie w idzim y za ś dlatego, że w idzieć nie chcemy. Oczy i uszy zaw sze łapczywie w chłaniają w szelki brudi i truciznę, zam y
k ają się n atom iast szczelnie dla w szystkiego cokolwiek jest w zniosłe i szlachetne.
W eźm y dla przykładu ta k ulubioną przez niefortunnych krytyków kw estję p o g rze
bów , ślubów itd. Przypuśćmy!, że z okazji tych obrzędów w ierni nie składają żadnych opłat. A te ra z pytam y: kto z panów k ry ty k ó w zgodzi się zadarm o dostarczać mąki d o kom unikantów , w ina, w osku do świec, kto zgad za się bezpłatnie uprzątnąć 1 ozdobić kościół, grać na organach, śpie
w ać, (lub tylko podzw onić? M oże ten
gospodarz wieljski, który ani palcem nie po
ruszy dla sąsiada bez w łasnego zysku?
Lub m oże rzem ieślnik miejski, który dobrze um iał iw yzyskać „złote" czasy w ojenne, bezpłatnie n a p ra w i dach, pobieli i pom aluje kościół? Czy kapłanom i zakonnikom skle
py w ydają bezpłatnie produkty do życia i sukno na habity, czy koleje żelazne bezpłatnie udzielają im biletów na p rzejazd?
Jakiem więc, praw em ludzie, którzy tysiąc razy dziennie „całują rączki" dzierżące m o
netę, jw ym agają, by ksiądz lub zakonnik gardził nią aż do zaniedbania codziennydh p o trz e b ? Jeżeli m ówim y o tych chciwcach i obłudnikach, którzy m ają czelność pod
nosić zarzu ty -p o d adresem sw oich pasterzy, czynimy to n a p o d sta w ie faktu oczyw istego że ci, którzy zarzucają Kościołowi różne braki, w cale nie w ykazują ofiarności. W e Francji, g d z ie rząd nie w y d aje nic na u trzy
m anie instytucyj religijnych i św iątyń, sami w ierni utrzym ują w szystkie kościoły, du
chow ieństw o z episkopatem w łącznie, szk o ły W yznaniow e, gim nazja katolickie (które Stanow ią połow ę w szystkich istniejących
W 'kraju) oraz kilka uniw ersytetów . W każdem mieście w ychodzi dziennik katolicki, nie licząc innych czasopism . R u n a s ? U nas kościoły krakow skie są ju ż zagrożone p rzez b rak ś r o d k ó w . do rem ontu, służba kościelna jest zredukow ana do minimum, a Rkcja Katolicka w cale nie m oże opłacać p racow ników , tylko musi k o rzystać z pracy tak zw anej „ideow ej", t. j. z łaski. Kto jest /tem u w inien? Niechże ci, którzy są pochopni do czynienia zarzutów , pofaty
g u ją się w ziąć pap ier i ołów ek oraz
policzą: ile w ydają pieniędzy na rozryw ki, pisem ka brukow e, im prezy sportow e itp., a ile n a kościół. Do gadania zaś, n ie c p ir - tego na niczem, „z palca w yssanego" uie- tylko \katolik, lecz każdy człowiek roz
sądny w inien obrócić się tyłem w myśl słów Pism a św .: „Lepiej jest spotkać się z niedźw iedzicą, kiedy jej dzieci w ezm ą, niźli z głupim , ufającym w głupstw ie sw o - jem ". (Przyp. XVII, 12).
S. Radziw anow ski.
W I E b K f l KRÓ LtOW fl
W dziejach naro d ó w zd a rzają się w ą - d arzenia w ielkie i najw iększe, a ' ludzi, którzy przew odzili tym w ydarzeniom , n a zyw am y wielkimi. W historji naszego n aro d u mamy w iele wielkich i dostojnych m ężów , k rólów , przew odników , w odzów i nauczycieli.. B udow ali oni n aszą Ojczyznę, m nożyli jej kulturę, wzm acniali potęgę, po
w iększali granice i bronili p rze d najazdam i.
Rzecz dziw na, że do najw iększych postaci
w dziejach Polski zaliczamy królow ę, — k ró lo w ę Jadwigę.
Jeżeli będziemy ją porów nyw ać z w iel
kimi mężami, to porów nanie w yjdzie na korzyść Jadwigi. Była ona zdobyw czynią now ych ziem dla Polski i to najw iększą ze w szystkich zdobyw ców polskich; była ona nauczycielką sw ego naro d u , apostołką Litwy i Rusi, k rólow ą o wielkiej zręcz
ności dyplom atycznej, o rg an iz ato rk ą p ań stw a, odnow icielką uniw ersy
tetu krakow skiego i p ierw szą obyw atelką państw a.
Jeśli do tego dodać, że była pokorną i niezw ykle św iąto
bliw a — to nie chce się w ie
rzyć, że życie św iątobliw e dało się po m istrzow sku połączyć z tak w szechstronną działal
nością, a pokora z godnością królow ej jednego z naiw ięk- szych m ocarstw ów czesnego św iata. R w łaśnie jej św iąto
bliwość spraw iła, że pow ięk
szyła Polskę przeszło w dw ój
nasób i to bez rozlew u krwi.
Słuchała ona przedstaw icieli Kościoła, była zag o rzałą „kle- rykałką" — jak to się dziś m ów i — i w łaśnie dlatego uczyniła Polskę m ocarstw em , rozbudow ała fundam enty n a szej Ojczyzny i w zm ocniła je.
Śmiało m ożna pow iedzieć, że z fych wzmocnień fundam en
tó w naszego państw a k orzy
stamy jeszcze dziś, my, Polacy XX wieku! R umocniła je ona w ielokrotnie.