• Nie Znaleziono Wyników

zerwaniu kontaktu Banku Mazurskiego z ruchem polskim zadecy­ dował nie tylko sam Macht, lecz uczestnicy w alnego zebrania

Charakterystyczna była mała liczba głosów, które sprzeciwiły się propozycjom Machta. Trudno tłum aczyć to tylko zastraszeniem 1 terrorem. W ydaje się, iż zadecydowały o tym tezy referatu Machta, który starał się pokazać Zjednoczenie Mazurskie, Bank Mazurski i „Mazurskiego Przyjaciela Ludu” jako ekspozyturę ruchu polskiego, a pośrednio i państwa polskiego na terenie Mazur 105).

Szereg w niosków w sprawie postępowania Machta pozwala nam wyprowadzić memoriał, jaki opracował on dla w ładz niem ieckich o celach i finansowaniu ruchu mazurskiego. Macht pisał na w stępie, że Mazurzy są ustosunkowani wiernopoddańczo wobec państwa niemieckiego, lecz w praktyce dnia codziennego przez władze m iej­ scowe są traktowani jako obyw atele drugiej kategorii. A le gdy ktokolwiek z Mazurów zacznie w alczyć o zrealizowanie słusznych postulatów, które zmierzają do równouprawnienia, to wówczas od razu znajduje się po drugiej stronie barykady, w obozie polskim 10C). Stwierdzenia te, których nie można oceniać tylko jako próby usprawiedliwienia Machta, zwracają uw agę na istotne ele­ m enty w działaniu w ielu Mazurów. Mazurzy, cechujący się wyrobio­ nym przez w iele lat wiernopoddańczym stosunkiem do państwa pruskiego, w okresie kryzysu patriotyzmu państwowego usiłowali w alczyć o sw e prawa. K iedy jednak okazywało się, iż w alka ta w spo­ sób nieuchronny prowadzi do pogłębiania łączności z ruchem świado­ mej przynależności narodowej m iejscow ych Polaków, wśród Mazu­ rów, którzy nie posiadali wyrobionego poczucia przynależności naro­ dowej, dochodziło do rezygnacji z walki, do rozszerzania ideologii eskapistycznej. Mazurzy szukali wówczas drogi do przezwyciężenia ówczesnego stanu poprzez jak najdalej idące zespalanie się z narodem niem ieckim.

W Ełku w 1927/28 roku zostały zniszczone możliwości rozbudo­ w yw ania szerokiego ruchu separatystycznego 107) i wówczas niespo­

105) M azurski P rz y jaciel L udu, 1928, n r 36, K undgebungen der M asurischen

O rganisation gegen den Polenbund in D eutschland.

106) WAPO BDO Lyck, 37, D e n ksch rift über die Ursache, den Z w ec k, das

Ziel und F inanzierung der m asurischen Bewegung. Od zdrady M achta oceny

m ożliwości ideowego d ziałan ia na te re n ie M azur dokonyw ane przez polską służbę k o n su la rn ą były jeszcze b ard ziej pesym istyczne. K ierow nik konsulatu generalnego w K rólew cu pisał: „I nie da się tu u trzy m ać zarzutu, że wobec słabych przesłan ek ideowych ak cja ta nie ma w artości. N adzieje na spraw ę m azurską są słabe, to p raw d a, a le w niosek z tego pozostaje ty lk o ten , że skoro je s t tylko ta jedna droga, po k tó rej m ożna kroczyć, to m usim y nią iść, chociaż jest ona niesym patyczna, bo dziś o p arta ty lk o n a p rzesłankach m aterialisty cz- nych”. (AMSZ PPB w iązka 220, K G R P K rólew iec, d nia 21 VI 1928 r., 892/T/28,

M niejszość polska w Prusach W schodnich w św ietle w yborów , Do D yrektora D epartam entu Konsularnego M in isterstw a Sp ra w Zagranicznych w W arszawie).

A konsul polski w Ełku, K unicki, jeszcze przed zd rad ą M achta stw ierdzał ,.W najlepszym razie na M azurach istnieje zaledw ie 2000 osób m ających u św ia ­ dom ienie polskie. Pow iększanie te j liczby w najbliższej przyszłości jest p ro b le ­ m atyczne”. (AMSZ PPB w iązka 214. K G R P K rólew iec, dnia 15 III 1928 r., 355/T/928, Protokół k o n feren cji o d b ytej w K rólew cu 9 bm.).

ł0T) Po przeniesieniu służbow ym Saw itzkiego do B erlina w Ełku pozostał Szym ańczyk, k tó ry usiłow ał w ydaw ać gazetę noszącą nazw ę ,,M asovia”. M iała się ona przyczyniać do u m acn ian ia Z w iązku M azurów . „M aso^ia” była tylko efem erydą. (AMSZ PPB w iązka 179, KGRP K rólew iec, No 1047/T/27,

Spraw ozdanie z ko n feren cji o d b ytej dnia 7 października 1927 r.).

dziew anie dla władz niem ieckich w Berlinie został utworzony now y ośrodek separatystycznego ruchu mazurskiego — Centrala Związku Mazurów. Zorganizowali ją: służbowo przeniesiony do Berlina Jan Sawitzki oraz przebyw ający na studiach Mazur z powiatu w ęgorze­ w skiego Kurt Obitz. Obitz, Mazur niem al całkow icie zgermanizo- w any, w czasie studiów zaczął poznawać dzieje ludu mazurskiego i doszukiwać się wśród swoich przodków nie tylko Mazurów, ale naw et starych Prusów pogańskich. Na terenie Mazur w szelkie próby sam odzielnego działania Mazurów w organizacjach separatystycz­ nych w yw oływ ały tak zdecydowaną kontrakcję niemiecką, że dzia­ łalność ich stawała się niem ożliwa. Centrala berlińska zakładała, że w Berlinie nacisk ów nie będzie tak w ielki i że będzie m ożliwe prowadzenie działania także i wśród Mazurów wschodniopruskich. Mazurzy wschodniopruscy, którzy przebyw ali na w ychodźstw ie, rzuceni w całkowicie obce środowiska etniczne, niejednokrotnie przechodzili proces sw oistej renacjonalizacji, podobny do drogi, jaką przeszedł Kurt Obitz. Pierw szym etapem do w yrobienia polskiej świadomości narodowej było poczucie obcości wobec narodu nie­ mieckiego.

Konsul polski w O lsztynie założenia ideowe Związku Mazurów charakteryzował w ten sposób: „Uznają oni Mazurów za odrębny naród, posługujący się w prawdzie językiem polskim, ale różniący się od Polaków wiarą, gwarą i kulturą. N iem cy uznają za swoją „wielką ojczyznę”, w obrębie której Mazurzy powinni zachować swoją odrębność regionalną, stojąc na gruncie bezw zględnej lojal­ ności wobec R z e sz y 108). Zasadniczym hasłem działania Związku Mazurów było stwierdzenie: „Mazury dla Mazurów”. Także i ten Związek Mazurów początkowo chciał działać w dwóch kierunkach: chronić Mazurów przed germ anizowaniem i rów nocześnie chronić ich przed unaradawianiem, przed ścisłym zespalaniem z narodem p o lsk im 1C9). W niejednokrotnie w ysuw anych tezach na łamach organu Związku Mazurów, „Cechu”, ciągle podkreślano, że w schod­ niopruscy M azurzy są pochodzenia polskiego, lecz, że muszą za­ trzymać sw e odrębności, jakie nabyli w w yniku rozwoju procesu historycznego, w w yniku polskiej akcji osadniczej na podłożu pruskim. C harakterystyczny jest fragm ent jednego z artykułów „Cechu”, w którym pisano: „Zapatrywanie Polaków do położenia Mazurów nam się tak wyobraża: rozpustnik hakatysta gw ałci pannę — lud mazurski. Lud mazurski w oła serce rozdzierającym głosem o pomoc. M atulecka — naród polski stoi z drżącymi kolanami, przytem załam uje ręce do Boga, o kiju ani nie m yśli” no). A całą przeszłość, jeżeli chodzi o rozwój ruchu polskiego na Mazurach, w edług określeń Związku Mazurów, chciano sprowadzić do stw

ier-1M) AMSZ PPB w iązka 327, K R P O lsztyn, d nia 13 IV 1931 r. M emoriał

za ty tu ło w a n y „Akcja, m a zu rska ”, Do P oselstw a R zeczypospolitej P olskiej w Berlinie. N iechętne stanow isko w obec przejaw ów działalności Zw iązku M a­

zurów O bitza K o n su la t w O lsztynie u zasad n iał: „K onsulat jest zdania, że w obec istn ien ia zdecydowanych· m ożliwości rozw oju w y raźn ie polskiego ruchu na Mazowszu P ru sk im nie leży w in teresie naszym p o pieranie „M asuren- b u n d u ” z pow odu jego separatystycznych te n d e n c ji”. (AMSZ P P B w iązka 333, K R P Olsztyn, dnia 16 II 1931 r., T /l 1/31 R. 3413).

10*) Por. np.: Cech, 1931, n r 3, Eine S tu n d e V o lk sk u n d e . Zob. takže: Tadeusz G r y g i e r , P lebiscyt w oczach „Cechu”, W arm ia i M azury, 1960, n r 9, s. 13.

dzenia: „Kulturträgerzy i agenci zarówno niem ieccy jak i polscy jednakowo chcieli w ygrać sprawę mazurską dla w łasnych celów ”. I dalej, że „od czasu Mazurskiej Partii Ludowej” pojawiają się odtąd na Mazurach stale agenci ruchu w ielkopolskiego, którzy już nie chcą pomagać Mazurom w ich w alce o byt, ale wprost przeciwnie, chcą użyć Mazurów jako narzędzia w osiągnięciu celów nie mających nic w spólnego z dobrem mazurskim” 111).

Założenia ideowe Związku Mazurów w yraźnie rozw ijały się. Organizacja początkowo zmierzająca do utrzym ywania w ięzi tylko w yłącznie sam ych Mazurów, z czasem dążyła do naw iązyw ania coraz szerszych kontaktów. Musiało to doprowadzić w reszcie do uznania łączności z całym narodem polskim 112).

V

W chwili, kiedy centrala Związku Mazurów, ruchu nazywanego niekiedy młodomazurskim, zaczynała rozwijać swą działalność na te­ renie Mazur wschodniopruskich, zaczynała działać tam inna partia — partia narodowo-socjalistyczna, zaczął rozwijać się ruch hitlerowski. A le nim doszło do decydującego starcia z ruchem hitlerowskim , na omawianych terenach zaszło w iele zmian, związanych z zakła­ daniem szkół polskich.

Po uchwaleniu przez rząd pruski ordynacji dla pryw atnych szkół polskich w państw ie pruskim (31 XII 1928) spraw y związane z po­ w staw aniem szkół polskich stanęły w centrum zainteresowania ruchu polskiego w Niemczech. Przy dużym nakładzie środków finansowych i kadrowych zorganizowano szkoły. Ograniczyło to możliwości innego działania 113). Z chwilą, kiedy niew ielkie szkoły zaczęły działać, ze strony niem ieckiej zostało rzucone hasło, iż teraz istnieje mo­ żliwość prowadzenia równorzędnej walki dwóch kultur — niem ieckiej i polskiej 1И). Oznaczało to wzm ożenie gw ałtow nych ataków na szkoły polskie. Zakładanie szkół odbywało się w niesłychanie trudnych warunkach. Z jednej strony kontrakcja niem iecka, a z drugiej — dość obojętna postawa ludności polskiej, która szkoły oceniała przede w szystkim jako elem ent działania politycznego. Szkoły polskie jako instytucje nowe, bez tradycji, przez konserwa­ tyw ną ludność polską b y ły w itane nieufnie. We wsiach polskich częstokroć nie było chętnych osób, które zaangażow ałyby się w

pra-no) K u rt O b i t z , Dzieje ludu m azurskiego, s. 47.

ш ) Tadeusz G г y g i e r, Cech, W arm ia i M azury, 1960, n r 4, s. 15; por. takže: Cech, 1931, n r 2, A u s der B ewegung.

tíS) S praw y owych przem ian w ym agają przeprow adzenia badań. N iestety,

w opublikow anych na łam ach „W arm ii i M azur” frag m en tach w iększej roz­ p raw y Tadeusza G ry g iera na te m a t „C echu” sp raw y przem ian program ow ych Zw iązku M azurów nie zostały jed n ak pokazane. P ro g ram „Cechu” został po­ tra k to w a n y przez a u to ra w sposób statyczny.

m ) R ada W ykonaw cza Z w iązku T ow arzystw M łodzieży w końcu paźd zier­ n ik a 1929 r. p isała: „S y tu acja m łodzieży polskiej pozaszkolnej ta k a , że wym aga natychm iastow ej silniejszej ak cji ze stro n y naszej. Nie wolno nam jedynie dbać o dziatw ę szkolną kosztem ogrom nych o fiar ze stro n y naszej, tw orząc luźną sieć szkolnictw a polskiego. T rzeba tej pomocy udzielić także m łodzieży d o ra sta ­ jącej, jeżeli n ie m a ona w paść do reszty w po n ętn e sidła o rganizacji niem iec­ k ich ”. (AMSZ PPB w iązka 418, Rada W ykonaw cza Z w ią zk u T o w a rzystw Mło­ dzieży w P ru sach W schodnich, Olsztyn, dnia 18 X 1929 r.).

,M) J a n B a c z e w s k i , W spom nienia W arm iaka, s. 226. Por. także: F ritz R a t h e n a u , Polonia irredenta, B erlin 1932, s. 28 in.

each, zw iązanych z organizowaniem s z k ó ł115). Osoby, które nie po­ siadały łączności ze Związkiem Polaków, w zasadzie nie posyłały sw ych dzieci do szkół. Szkoły polskie nie przyczyniły się do rozer­ wania zam kniętego kręgu w yznaczonego przez Związek Polaków, lecz odwrotnie, doprowadziły do jego zacieśnienia. Starania polskie o pozyskanie dzieci dla szkół w yw oływ ały niem al natychm iastową niem iecką kontrakcję. O każde dziecko, które miało chodzić do szkoły polskiej, obie strony toczyły zazwyczaj w alkę, w której jednak N iem cy operowali w iększym zestaw em m ożliwości oddziaływania 110). Efektem tych w alk było dalsze pogłębianie procesu wyobcowyw ania ludności polskiej, związanej z instytucjam i polskimi ze społeczności w iejskiej. Jednakże praca w tych szkołach, przeważnie nauczycieli polskich zza kordonu, umacniała poczucie w ięzi z całym narodem polskim m ).

Czy liczba m łodzieży uczęszczającej do szkół może być uważana za kryterium przy dokonywaniu oceny świadom ości narodowej? Na pewno nie. Zwróćm y uwagę na jeden fakt. W okresie organizo­ wania szkół polskich na Warmii i Powiślu z reguły zgłaszano o w iele większą liczbę dzieci niż później do niej uczęszczało. Zgłaszanie odbywało się w m iarę żyw iołow o. Z chw ilą, kiedy przygotowania b y ły coraz bardziej widoczne, zaczynała działać kontrakcja nie­ miecka. Decyzja o posyłaniu dziecka do szkoły polskiej była rów no­ znaczna z wybraniem dlań drogi życiow ej o m niejszych możliwościach awansu społecznego, drogi trudniejszej niż dla absolwenta szkoły niem ieckiej, która jeszcze w okresie nauczania dziecka w szkole dla rodziców oznaczała szereg pow ażnych trudności w codziennym życiu n8). N ie należy też zapominać o rozmieszczeniu sieci szkolnej, która nie zawsze mogła się pokrywać z istotnym układem stosunków narodowościowych. N ie w ydaje się także, żeby rzeczą przypadku b yły niepowodzenia w zakładaniu szkół polskich na Mazurach. Tam przecież była najm niejsza ilość silnych ośrodków polskich i tam też była największa liczba w ojujących szow inistów n iem ieck ich I19). Ponadto w świadom ości ludności m iejscowej ustaliło się przekonanie, iż szkoły polskie będą tylko szkołami katolickimi. Ponadto na Ma­ zurach w coraz to w iększym stopniu, nieporów nyw alnie w iększym

115) Por. cytow any pow yżej frag m en t P a m iętn ik a z m in io n ych lat, cz. I s. 10. ш ) Por. np. AMSZ PPB w iązka 337, K R P O lsztyn, dnia 21 V 1931 г., T/308/31,

S zk o ln ic tw o na P ow iślu; AMSZ PPB w iązka 347 teczka: W ystąpienia a n ty ­ polskie, K R P Olsztyn, dnia 14 I 1931 r. L. dz. T/19/31; W A PO V III/3-A -249, H eim a tb u n d O stpreussen E. V. K önigsberg P r. O. 2. Sept. 1932, R u n d b rief

n r 9/1932, A u sa rb e itu n g über die A u sw irk u n g e n der preussischen M in d erh eiten -

S chulordnung vom 23 Jan. 1929 in. Ostpr. W iele ciekaw ych m ateriałó w w te j

spraw ie d aje też książka: W łodzim ierz B i e l s k i , Oto P rusy. K a r ty z księgi

niedoli ludności po lskiej w P rusach W schodnich, Poznań 1933.

11T) Por. T adeusz О г а с к i, S y lw e tk i polskich nauczycieli i organizatorów

szkolnictw a na W arm ii, M azurach i P ow iślu w latach 1920—1939, K om unikaty

M azursko-W arm ińskie, n r 2 (72) 1961 r. s. 53 in.

,18) Ja n B a c z e w s k i , W spom nienia W arm iaka, s. 242 in.; AMSZ PPB w iązka 241, K RP Olsztyn, dnia 24 IV 1929 r. L. dz. 109/29/T, W spraw ie szko l­

nictw a polskiego na W arm ii.

,l0) AMSZ PPB w iązka 357, Z w ią zek Polskich T o w a rzystw S zk o ln ych

w Niem czech, C h a rlotenburg, dnia 1 V II 1931 r. I a-4503, załącznik Polsko- Ewanq. Szkoła na M azurach. Spostrzeżenia i u w agi z dotychczasow ej pracy

podpisał Je rzy Lanc. W M uzeum M azurskim przechow yw any jest p a m iętn ik Jerzego L anca z okresu jego pobytu na M azurach. Por. także: Ja n B o e n i g k,

M inęły w iek i, a m y ś m y ostali, W arszaw a 1957, s. 200 in.

niż na Warmii i Powiślu, działania niem ieckie w kierunku asym ilo- wania ustępowały przejawom brutalnego wynaradawiania. Próby zakladania szkól polskich, które przez sam fakt istnienia m ogły się przyczynić do szerzenia wśród Mazurów sam owiedzy historycznej, do pogłębienia procesu unaradawiania, w yw oływ ały zaciekłe prze­ ciwdziałania 12°). Trzeba jednak przyznać słuszność Stefanowi Nowakowskiem u, który w odniesieniu do Śląska Opolskiego pisze, iż istnienie szkoły polskiej było „wyrazem sam owiedzy narodowej odłamu mieszkańców nie tylko przez emocjonalne odczucie, ale objawem chęci w alki o swą kulturę narodową mimo niesprzyjających warunków obiektyw nych” ш ). N ie można jednak zapominać, iż było to wyrazem walki prowadzonej przez niew ielką grupę w ysoce uśw ia­ domionych narodowo m iejscow ych Polaków, którzy nie chcieli się poddawać w pływ om niem czyzny.

Na przełom ie lat dwudziestych i trzydziestych w Prusach Wschodnich w ystępow ał coraz wyraźniej proces starzenia się orga­ nizacji polskich. Został zahamowany dopływ m łodzieży ш ). Dla mło­ dzieży sama tradycja i w ychow anie patriotyczne oraz argumenty emocjonalne na przeciąg dłuższego czasu b yły niewystarczające. W ramach organizacji polskich m łodzież miała ograniczone m ożli­ wości awansu czy czynnego włączania się do decydującej o przyszłości w alki politycznej. Formy działania organizacji polskich b yły przy tym mniej atrakcyjne od form, jakie stosow ały już w ówczas organizacje niem ieckie 123).

Z trudnej sytuacji ludności polskiej w dziedzinie w alki o utrzy­ manie właściwości narodowych zdawała sobie sprawę polska służba konsularna w Prusach Wschodnich. Konsul generalny w Królewcu, dr Staniewicz, w 1928 roku w jednym z raportów pisał: „Oczywiście za naszego życia język polski na terenie Prus W schodnich jeszcze nie wym rze, ale jeżeli pozostaną już tylko poszczególne jednostki, niedobitki przywódców, wówczas zatraconych mas nie da się nigdy odzyskać. N ie jest to pesym izm, przeciwnie, mam głęboką w iarę i cenię bardzo w ysoko wrodzone w artości tutejszej ludności polskiej. Na wartościach tych budować możemy, ale w zm ienionych po w ojnie warunkach m usim y im dać odpowiednie form y rozwoju, inaczej m y będziem y tym pokoleniem, które sprawę zaprzepaści” ш ). Rząd

I2°) AM SZ W K w iązka 6, K om isariat na M azow sze p rzy Z w ią zk u T o w a ­

rzy stw Szk o ln ych , O lsztyn, dnia 10 V 1932 r. L. dt. 234/2, Do Z w ią zk u Polskich T o w a rzystw S zk o ln ych w Niem czech. Por. także: W łodzim ierz B i e l s k i , Ja k

w yżej s. 110 in; Ja n B o e n i g k , M inęły w iek i, a m y śm y ostali, s. 38. ш ) S tefan N o w a k o w s k i , J a k w yżej, s. 132.

t!!) G azeta O lsztyńska p isała: „S tarzy działacze polscy (ostatnio ks. W alenty

Barczew ski n a W arm ii) w ym ierają, szeregi uśw iadom ionych Polaków m aleją, zaś m łode pokolenie coraz w ięcej z a tra c a du ch a polskiego”. (Gazeta O lsztyńska, 1928, n r 154. S p ó jrzm y nieb ezp ieczeń stw u śm iało w oczy i g o tu jm y się do

obrony).

123) Zob. np.: G ü n ter P r a g e r , Der W eg der H itler-Ju g en d zu r Staatsjugend, M asu risch er V olkskalender, 1935.

124) AM SZ P I I w iązka 23 teczka 1, K G R P K rólew iec, d nia 29 V III 1928 r.

W spraw ie b ytu lub n ie b y tu m niejszości p o lsk ie j w Prusach W schodnich.

K onsul Staniew icz an alizu jąc śro d k i d ziałania stro n y niem ieckiej w ysuw ał tw ierdzenia o konieczności zapew nienia Polakom w iększego poparcia m a te ria l­ nego. W sp raw ie tej pisał: „Zapew ne, że jest to środek nadzw yczajny, ale nie je st to jedyne zadanie nadzw yczajne, przed jak im p ań stw o nasze stoi. Nie rozporządzam y bow iem w rów nej m ierze n a tu ra ln y m i środkam i gospodarczym i

polski z twierdzenia tego nie w yciągnął w łaściw ych wniosków. Pomoc gospodarcza dla ludności polskiej w Prusach Wschodnich, jaka napłynęła, była niewystarczająca. Proces wciągania w organizm gospodarczy niem iecki ludności polskiej stale pogłębiał się. Ograni­ czały się m ożliwości rozszerzania organizacji polskich. A na rozwój samorzutnego procesu unaradawiania wobec działalności niem ieckiej i wobec atrakcyjności państwa niem ieckiego w porównaniu do pań­ stwa polskiego nie można było liczyć.

Forma oddziaływania słownego w kierunku podniesienia samo- w iedzy historycznej, jako jednego z zasadniczych czynników narodo- twórczych, była niewystarczająca. Okazywało się, że „decydującym czynnikiem dla mówiącej faktycznie po polsku ludności mazurskiej są w zględy m aterialne, w pierw szym rzędzie oddziałują na nią zewnętrzne objaw y kultury materialnej, której w yższość po stronie niem ieckiej rzuca się jej w oczy” 125). W związku z tym i w dużej m ierze słusznym i spostrzeżeniam i w odniesieniu do działalności polskiej na Mazurach, która miała zahamować proces wynarada­ wiania, chciano:

1. uniezależnić Mazurów od niem ieckich instytucji gospo­

Powiązane dokumenty