• Nie Znaleziono Wyników

Wiec bocianów

ZWIERZĘTACH POŻYTECZNYCH,

C iąg dalszy*.

Orzał bielik jest nieco większy od orła zyza. Po żółtym dzióbie i białym ogonie starego w locie nawret łatwo poznać.

* 0 b . O piekun zw ierząt z r. 1888 str. 18., 97., 132., 149., 175. i 188.

Nogi jego są tylko do połowy opierzone, pazury od spodu ry- nienkowate. Przebywa nad wodami i żywi się głównie wielką rybą. W zimie zaś przeciągając lądem, bije drobniejszą dzi­

czyznę i ptactwo. W gęsiach tesame zrządza szkody, co orzeł przedni i zyz; zabija głuszce, cietrzewie, dropie, żurawie, młode sarny i zające. Padliny chwyta się tylko w ostatniej biedzie.

Drapieży po daleko większych przestrzeniach, niż orzeł przedni i zy z; zabija inne ptaki np. bociany nawet bez potrzeby, t. j.

nie zjadając ich wcale. Na m yszy i szczury nie poluje. Jestto więc ptak bardzo szkodliwy, nie zasługujący bynajmniej na oszczędzanie.

Rybołów czyli rybiarz ( r y b i t w ) z pazurami od spodu nierynienkowatymi, przebywa u nas tylko w lecie. Gnieździ się w lasach. W okolicach z dobrze urządzonym i porządnie pro­

wadzonym gospodarstwem rybnym jest ten drapieżnik bardzo szkodliwy. Przekonano się bowiem, że rybitwy chowane w domu zjadały naraz po sześć karasiów średnićj wielkości, i to kilka razy na dzień zdolne b y ły powtórzyć. Zatym jedua tylko para przez lato spotrzebuje do 5000 ryb, nie licząc tego, co jest po­

trzebnym dla wykarmienia młodych. W okolicach zaś, gdzie jest wiele wód dzikich, nieurządzonych do połowu ryb, więc też nieprzynoszących żadnego pożytku, albo tylko bardzo mały, zdaniem uczonych przyrodników, których głos zasługuje na uznanie i uszanowanie, szkoda jest godzić na zupełną zagładę tego pięknego i zresztą już dosyć rzadkiego ptaka, tym więcćj, że najskuteczniejszy sposób wypłoszenia go z okolicy jest za­

branie mu jaj. Do zabicia stare są trudne, gdyż to ptak nad­

zwyczaj ostrożny, bojaźliwy, na zasadzki człowieka zawsze ba­

czny, lata wysoko, a spoczywa w miejscach odsłonionych, aby mieć na wszystkie strony widok otwarty i z łatwością unikać niebezpieczeństwa. Przekonano się też, że mimo zabierania im rok w rok młodych, stare ciągle do tegosamego wracają gnia zda; wszakże gdy im kto raz tylko zabierze jaja, wtedy opu­

szczają nietylko gniazdo, ale i z lasu tego się wynoszą. Zabie­

ranie jaj jest zatym najskuteczniejszym, najłatwiejszym i najro­

zumniejszym sposobem pozbycia się tych szkodników z okolicy, w której są zbyteczne.

T e cztery orły są szkodliwe. Trzy inne gatunki znajdujące się w kraju naszym są raczej pożyteczne, niż szkodliwe. Należy je zatym ochraniać, a nie wytępiać, a tymi orłami są włochacz, orlik czyli krzykacz i gadożer czyli gadziarz.

Włochacz żywi się małymi zwierzętami ssącymi, np. my­

szami, niemniej gadami i owadami. Porywa on wprawdzie także młode ptaki; czy stare zabiera, dotąd niewiadomo. Jest on więc ptakiem przeważnie pożytecznym, przytym dosyć rzadkim.

Orlik czyli krzykacz, dlatego tak nazwany, iż w locie odzywa się często głosem donośnym i przenikliwym, żywi się przeważnie myszami; je także żaby, gady, ryby martwe i ścier­

wo; młode karmi po większej części tylko żabami, wężami i żmijami. Ptaka młodego, gdy go napotka, porwie wprawdzie;

na kuropatwę, gołębia lub zająca rzadko się zrywa. Jest on zatym ptakiem przeważnie pożytecznym.

Gadziarz wreszcie jest piękny, wielki ptak, mierzący z roz­

piętymi skrzydłami do i3/ 4 m., łatwy do poznania po wierzchu ciała brunatnym, spodzie białym z brunatnymi plamami i prę­

gami, niemniej po głosie ostrzejszym, donośniejszym i krótszym od głosu krzykacza. Gnieździ się w lasach i żywi głównie wę­

żami, jaszczurkami i żabami. W okolicach obfitych w jarząbki i cietrzewie ma on w tym ptactwie wyrządzać szkody. Zresztą jest to ptak przeważnie pożyteczny.

Tych trzech orłów, przylatujących do nas na lato, nie na­

leży kłaść na równi z poprzednio wymienionymi rabusiami i z nimi razem wytępiać. Myśliwi, leśniczowie i leśni powinniby przede- wszystkim o tym wiedzieć i baczyć na to. Za tymi ptakami ujmują się Taczanowski, Pietruski i wielu innych znawców ptactwa.

3. K o k <1 1 J .

Między sokołami, różniącymi się od orłów dziobem od nasady zgiętym i ząbkiem na końcu ouegoż, jest kilka niepoślednich szkodników, a tymi są raróg, sokół wędrowny, drzemlik, p rzy­

bywające tylko do nas na lato, kobiec, jastrząb i krogulec, kania wielka i czarna, wreszcie sokół błotniak.

Raróg czyli krzeczot gnieździ się w lasach i po gajach albo na przepaścistych skałach w pobliżu pól, bagien i w ód i t wielkie wyrządza szkody. Jest on także w Tatrach. Żywi się wszelakim ptactwem wodnym i błotnym, zabija gołębie, kuro­

patwy i cietrzewie; do mniejszych ptaków leśnych i polnych bierze się tylko w braku większych. Ptaki chwyta w locie; sie­

dzące spłasza, a złapanym wyżefa nasamprzód mózg. W raz z jastrzębiom i krogulcem jest on jednym z najniebezpieczniej­

szych rozbójników skrzydlatych, mianowicie tam, gdzie się gnieździ, i tu nie należy go oszczędzać; mając bowiem 4 do 5 młodych, których wykarmienie trwa 6 do 7 tygodni, potrze­

buje jedna para przez ten czas najmniej 280 do 300 ptaków większych, nie licząc tych, które zjadają stare. Odlatując i przy­

latując towarzyszą rarogi zawsze innemu ptactwu, oczywiście z niemałą jego szkodą.

Sokół wędrowny, zwany także dziwokiem, gnieździ się na wysokich i mało dostępnych drzewach, wracając przez długie lata na tosamo gniazdo, jeżeli się go nie spłoszy. Jest on mniej zręczny i mniej śmiały, ale ostrożniejszy od raroga, wszakże również szkodliwy; poluje zwyczajnie na kuropatwy, cietrzewie, gołębie, kaczki, czajki, nawet na dzikie gęsi i czaple; w potrze­

bie morduje kawki, wrony, zające, mianowicie młode. Niekiedy osiedla się on w zwaliskach i na wieżach, nawet po miastach, a wtedy zostając już i przez zimę, niszczy gołębie swojskie.

Lud zowie go gdzieniegdzie kuropatnikiem czyli kuropatwiarzem i słusznie, bo spostrzegłszy stadko tych pięknych ptaków, pe­

wnie wszystkie wytępi, jeżeli nie zmienią miejsca lub ile razy go spostrzegą, nie pokryją się zawczasu w krzaki. Jak raroga i rybołowa, tak i jego zabraniem jaj można zmusić do opu­

szczenia nietylko lasu, ale i okolicy na lat kilka, co też jest najporadniejszym, bo strzelać te rabusie trudno, a przez nie- wiadomość może się łatwo dostać najniepotrzebniej wcale nie­

winnemu albo nawet pożytecznemu ptakowi. Najłatwiej strzelać go jak raroga przy wystawionym puhaczu, którego te drapie­

żniki nie ciex-pią.

Drzemlik, zwany także krogulczykiem, mały, ale śmiały, lotny i zapalczywy rabuś, trzyma się zwykle brzegu lasów i o- twartych pól; wytępia mnóstwo małych pożytecznych ptaków, a pożytku nie przynosi najmniejszego. Najwięcej prześladuje on skowronki i inne ziarnojady przebywające na p olach ; porywa się także często na bekasy i na inne ptaki błotne, morduje przepiórki, drozdy, kuropatwy, nawet i gołębie, a m yszy lub owadu nie tknie się.

Kobiec czyli kobuz, lubiący laski i gaje wśród pól lub brzegi lasów, wytępia skowronki, firleje, świergotki, zabija jaskółki, pliszki, wróble i szpaki, bekasy, przepiórki, drozdy. Będąc gło­

dnym i nie mając co innego, łapie on także myszy i chrabą­

szcze, ale obok nich dusi niedoperze. Więc wogóle daleko wię­

cej z niego szkody, niż pożytku.

Jeden z najdrapieżniejszych i najszkodliwszych sokołów jest jastrząb. Szkodliwość jego powiększa się tym, że on u nas stale mieszka, zimą i latem. Przez wiosnę i początek lata trzy­

ma się lasów, bijąc tutaj gołębie, kraski, sojki, drozdy, kuro­

patwy, przepiórki i inne ptaki leśne, stare i młode. Wielkie spustoszenia zrządza on wybieraniem młodych z gniazd. Przy końcu lata wynosi się na pola a wtedy nawiedza także wsi i miasta, mordując po dziedzińcach i ogrodach kury, kaczki i inny drób, mianowicie gołębie. G dy śniegi spadną, wtedy bije on cietrzewie, kuropatwy, jarząbki, wytępiając je całymi stadami. Prócz tego bierze także ptactwo błotne i wodne, tudzież zające, wiewiórki, nawet myszy. Drapieżnych ptaków nie za­

czepia. Biednego ptaka złapanego żywcem odziera z pierza i zeżera; czego nie zje odrazu, zostawia lisom i. innym ptakom drapieżnym, i tylko w potrzebie wraca po to.

Widać zatym, że jastrząb jest największy i najzuchwalszy szkodnik ze wszystkich ptaków drapieżnych. Należy go też najstaranniej wytępiać. Najlepiej jest wyszukiwać gniazda, za bierać jaja, a stare przytym zabijać. Gnieździ się we wszystkich prawie lasach na jakimbądź drzewie. Przez czas wysiadywania na jajach mają jastrzębie zwyczaj klekotania przy gniazdach rano i wieczór. W iedząc o tym, łatwo je znaleść. Prócz tego siedzącemu na gnieździe ptakowi widać prawie zawsze ogon.

D. c. n.

Ze spraw towarzystwa.

1. Wyciąg Z protokołu posiedzeń. U c h w a lo n o : a) p o ro zu m ie- się 7. to w a rzy stw em tatrzań sk im w sp ra w ie p r z e d s ię w z ię c ia e n e r g ic z ­ n ie js z y c h środ k ów o ch ron y z w ier z ą t a lp e jsk ic h , tj. św ista k ó w i k o z ic , a to p rzez p o w ię k s ze n ie str a ży ta trz a ń sk ie j, k tó r ćjb y o b o w ią zk iem b y ło ty lk o czu w a n ie nad p r z estr z eg a n ie m u s ta w y z 1 9 . lip c a 1 8 6 6 (D z . u. kr.

nr. 2 6 ) ; b) u p rosić w s z y s tk ie z a r z ą d y p arafijaln e w p o w . no w o ta rsk im , a b y sza n . d u ch o w ień stw o z am bon p rzy p o m in a ło lu d n o śc i p r z e s tr z e g a n ie po- w y ższó j u s ta w y ; c) u p ra sza ć c . k. S ta r o stw o , W y d z ia ł R a d y p o w . i c. k . Ż and arm eryją w N o w y m ta rg u , aby k łu so w n ik ó w w m y śl p o w y ż - szój u sta w y surow o k a ra ły i ab y p rzy p o m n ia ły z w ierzch n o ścio m gm in o b o w ią zek czu w a n ia nad p r z estr z eg a n ie m tć jż e u s ta w y ; d) p r z e d ło ż y ć M a g istra to w i m. K rak ow a projekt n ow ćj in str u k cy i d la o p ra w c y m. K r a ­ k o w a ; e) w sp ó ln ie z Z arząd em P arku k r a k o w sk ie g o w y s ta w ić w ty m że parku p a w ilo n d la o rłó w i sę p ó w .

2. P rz ed ło ż o n o n a stęp u ją c e o d e z w y : D o c. k. D y r e k cy i P o lic y i : a) w sp ra w ie d ręczen ia k o ta p rz ez r z e ź n ic z k ó w w k a m ien icy nr. 1 8 p rzy u l. W ie lo p o le , b) w sp ra w ie k a to w a n ia k o n ia p rzez fijakra nr. 3 9 ;

c ) w sp ra w ie n a k a zu na k ry w a n ia k o n i p rzez d o ro żk a rzy i fijakrów ; d) w sp ra w ie d r ę cz en ia drobiu w ży d o w sk iej r z e z a lu i p rzy u l. M ied z u cli, nr. 1 8 . na K a ź in ir z u ;

do M a g istra tu m . K r a k o w a: a ) w sp ra w ie n is z c z e n ia p ta c tw a n a M u śla k ó w ce ; b) w sp ra w ie n iep o r zą d k ó w i d r ę c z en ia d ro b iu w ż y ­ d ow sk iej r z e z a ln i przy u l. M ied zuch nr. 1 8 . na K aźin irzu ; c ) p rojekt in str u k cy i d la o p ra w cy m. K rak ow a (z ło ż o n o n a r ę c e J W g o P . P r e z y ­ d en ta D r a S z la ch to w sk ieg o i r o zesła n o w szy stk im R a d co m m iejsk im , ja k o tć ż człon k om k om isy i sa n ita r n e j).

3 . P rz es ła n o a) n o m in a ey je na d e le g a tó w w p ow . b ialsk im W nym P p . A n toniem u W ro tn o w sk icm u w B ie la n a c h , H erm anow i C z e c z o w i i S ta n isła w o w i K lu ck iem u w K o za c h , ja k o tć ż p. Satu rn in ow i L im b a ch o w i W L u b y c z y (p o w . raw sk i); b) p o d zięk o w a n ie za w sp iera n ie O p iek u n a a rtyk ułam i W nym pp. J ó z efo w i C h m ielew sk iem u , b. in sp ek to ro w i sz k ó ł lu d o w y ch w W a d o w ick im , S e w e ry n o w i U d z ie li, in sp ek to ro w i sz k ó l lu d o ­ w y c h w G orlick im i M ikołajow i R y b o w sk ie m u , d y rek to r o w i sz k o ły K a ­ rola L u d w ik a w e L w o w ie; c) p o d zię k o w a n ie z a p o p ier a n ie to w a r zy s tw a i c z y n n y u d zia ł w obradach w y d zia łu W inu P ro f. B r o n isła w o w i M raw iń - c z y c o w i w W a d o w ic a c h , w raz z za m ian ow an iem go drugim d e le g a te m na W a d o w ic e ; d) za p ro szo n o W g o P . D r a W ilh elm a D a d le z a w sk ła d

W y d z ia łu na m iejsce prof. M ra w iu cz y ca .

4 . Z ło żo n o u stn ie z a ż a le n ie w V . depart. M ag. n a o p r a w c ę, że ła p ie p sy z trotoarów i z pod bram k am ien ic.

Zakaz polowania.

1. W lutym niewolno polować: na jelenie, zające, kuropatwy, bażanty, jarząbki, przepiórki i dzikie gołębie, tudzież na lisy od

15. lutego.

2. Frzez cały rok niewolno polować: na łanie, kozy, cielęta i spiczaki, tudzież kury głuszców i cietrzewi.

C on ten u du 2 . nu mór o de n otre b u lle tin : „ P ro te e te u r des uni-m a u x “ : A v is . — L a ch e v re tte . U n e uni-mirra t i on, — L a sć a n c e d es c ig o g n e s . U n e p o ć sie . — H en ri B erg h . — S o y e z hum ains quand votis tu e z les anim aux ! — N arration s d es aniinau x u tile3 . — D e s affaires de la S o - c ić te . — D ś fe n s e de la c h a ss e. —

P rióre d’ad resser to u te s le s C om m unications au s ie g e de la S o c ió tó p ro tectrice d es anim aux a C ra co y ie (G a lic ie , A u tric h e ) 2 1 , rue S m o ­ le ń s k a ,

— — —

Dołącza sie dodatek: Projekt instrukcyi dla oprawcy m. Krakowa.

Redakcyją num. zamknięto 28. stycznia 1889.

Nakładem krak. Stow. ochrony zwierząt. — W drukarni A. Koziańskiogo.

Wychodzi w Krakowie

Szanownych Członków krakowskiego Stowarzyszenia ochrony zwierząt uprasza się uprzejmie: sekretarza korespondentką albo listem, z dodaniem czasu, miejsca i innych okoliczności;

f ) o zażądanie w ciągu miesiąca nieodebranego numeru z miesiąca poprzedniego;

g) w razie zmiany mieszkania o podanie tegoż, gdyż wskutek niewiadomego, niedokładnie lub wcale niepodanego mieszkania numer a „ Opiekuna“ nie dochodzą lub giną;

h) wkładka roczna czyni 1 złr. 50 ct. — Nauczyciele szkół ludowych, jako też uczniowie szkół średnich płacą tylko 1 złr. w. a.

i) Członkowie zamiejscowi raczą przesłać wkładkę przeka­

rm pocztowym do biura krak. Stow. ochrony zwierząt, Kraków, ul. Smoleńska, 21.

j ) Szanowni Członkowie, chcący brać udział w posiedzeniach Wydziału, raczą uwiadomić o tym sekretarza, który każdemu z nich na- korespondentce donosić będzie czas i miejsce każdego posiedzenia.

k) Wszelkie korespondencyje uprasza się przesyłać pod adre­

sem : Bronisław Gustawicz, Kraków, ul. Smoleńska, L . 21.