• Nie Znaleziono Wyników

Współczesne poszukiwania "form bardziej pojemnych"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Współczesne poszukiwania "form bardziej pojemnych""

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Barbara Bogołębska

Współczesne poszukiwania "form

bardziej pojemnych"

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 4, 187-195

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S FOLIA LITTERARIA POLONICA 4, 2001

B a rb a ra B o g o łę b s k a

WSPÓŁCZESNE POSZUKIWANIA „FORM BARDZIEJ POJEMNYCH”

Trw a proces „zagłady” tradycyjnych gatunków i form literackich (określe­ nie Stanisława Balbusa). G atunki literackie i paraliterackie (artystyczne i p ara- artystyczne) ja k o struktury dynamiczne ew oluują, są więc „niegotow e” , form u­ jące się i wciąż m odyfikow ane, przenikające się naw zajem , am orficzne. W ob­ szar literatury pięknej nieustannie przenikają gatunki piśm iennictw a użytkow e­ go, dokum entarnego. Czesław M iłosz nie bez racji n arodziny rodzajów w yła­ niających się „pom iędzy” uzasadnia kryzysem istniejących fo rm 1 .T a m ozaiko- wość form (pogranicze wypowiedzi poetyckiej, eseistycznej i prozatorskiej), ja k i gra z gatunkiem są znam ienne dla intertekstualności, p o stm odernizm u i dekonstrukcjonizm u, technik eksponujących kreacyjną działalność podm iotu.

W pracy p o d d an e zo stan ą analizie form y sylwiczne (kolażow e) au to rstw a Czesława M iłosza, R yszarda K apuścińskiego, Jarosław a M a rk a Rym kiew icza i ks. Ja n a Tw ardow skiego, teksty z n atu ry rzeczy „sklejające” różne norm y gatunkowe (określenie E d w ard a B alcerzana) i dostarczające m ateriału do ciekawych spostrzeżeń2.

I. CZESŁAWA M IŁO SZA - NIEOBJĘTA ZIE M IA3, PIE SE K P R Z Y D R O Ż N Y ?

O G RÓD N A U K 1

W słowie od a u to ra Nieobjętej Z iem i czytamy: „C zem u nie zawrzeć w jednej książce sentencji zakreślonych przy lekturze ró żn y ch pisarzy, dlatego że uderzyły nas ja k o trafne, w łasnych wierszy, przekładów z innych poetów, zapisków prozą, a naw et listów od przyjaciół, jeżeli dotyczyły

1 Ogród nauk, Kraków 1998. W Bachtinowskiej koncepcji galunki wypowiedzi są to tzw.

wtórne genry mowy. Zob. też uwagi badacza nt. polifonicznego konstruowania tekstów. 2 E. B a l c e r z a n , W stronę „genologii" multimedialnej, „Teksty Drugie" 1999, nr 6, s. 7-14. 3 Cz. M i ł o s z , Nieobjęta Ziem ia, Wrocław 1996.

3 T e n ż e , Piesek przydrożny, Kraków 1997. 3 T e n ż e , Ogród nauk, Kraków 1998.

(3)

188 B arb ara Bogolçbska

niepokojących nas p y ta ń ” 6. K siążkę tw orzą epigrafy z różnych autorów, je d n a k nie w funkcji m o tta , lecz w postaci k ró tk ich wierszy i fragmentów prozy o raz tow arzyszących im nieraz kom entarzy. Są to zw łaszcza teksty O sk ara M iłosza i W alta W hitm ana. Inskrypcje te w spółw ystępują z utwo­ ram i a u to ra i przekładam i. W śród inskrypcji zauw ażalne są m otyw y auto- tem atyczne i biograficzne. Przytoczm y jeden z epigrafów : „Ż eby napisać m ąd ry wiersz, trzeb a wiedzieć więcej niż je st w nim w yrażone. Świado­ m ość w yprzedza jak iek o lw iek śro d k i w yrazu. I te n żal, że zostajemy w pam ięci ludzi głupszym i niż byliśmy w naszych chw ilach ostrego zro­ zum ienia”7. W analizow anej książce znajdujem y też L ist Jó zefa Czapskiego

do M iłosza.

N o to w an ie pom ysłów to właśnie - w edług M iłosza - „poszukiwanie form y bardziej pojem nej” . T ę bez w ątpienia h y b ry d aln ą form ę tworzą: wiersze, m edytacje, aforyzm y, w spom nienia, p o rtrety , eseje, „m ałe trak­ t a t y ” i k ró tk ie opow ieści zw ane „ T e m a ta m i d o o d s tą p ie n ia ” . Całość o k reślają krytycy m ianem sum m y p isarza, w łaśnie „p iesk ó w przydroż­ n ych” (Jan Błoński). K siążkę otw iera tytułow a opow ieść z następującą p u en tą: „B ył p o czątek stulecia, te ra z je s t koniec. M yślałem nie tylko o ludziach, którzy tam m ieszkali, także o pokoleniach piesków im w co­ dziennej krzątan in ie tow arzyszących, i raz, nie w iadom o skąd, pewnie we śnie n ad ranem , zjaw iła się ta śm ieszna i czuła nazw a: «piesek przydroż­ n y»” 8. Z najdujem y w to m ie u tw o ry poetyckie alb o też m ed y tacje na tem at poezji, powieści, m elo d ram atu , baśni, ak tu pisania. Są też minieseje o tw órcach (np. o W itoldzie G om brow iczu) i przyw ołane ich wypowiedzi 0 p o trzeb ie p isa n ia (np. E d w a rd a S tach u ry , A le k sa n d ra W a ta i Zofii N ałkow skiej), a także k o m en tarze M iło sza d o w łasnej tw órczości (np.

Psalmów) i rozm aitych lektur. N iek tó re z refleksji są b ard zo lapidarne,

np.: „W zniosłość: św iadom ie b ezb ro n n e w ystaw ianie się n a - szyderstwo ludzi” 9.

I wreszcie „tem aty do o d stąp ien ia” z rozpoczynającym ten cykl tekstem - Dlaczego odstępuję tematy?, których - ja k czytam y - M iłosz nie będzie m ógł sam w ykorzystać, a kończy ów tekst stwierdzeniem : „M o je tematy m o g ą się przydać ludziom znużonym literatu rą w yznań, rozlew ającego się strum ienia percepcji, bezkształtem opowieści o sobie. Błogosławm y klasycyzm 1 m iejm y nadzieję, że nie p rzem in ął n a zaw sze” 10. M o ż n a się zgodzić z sądem H en ry k a G rynberga, iż „N ow oczesny um ysł w ym aga maksimum treści na centym etr kw adratow y [...]. Pisarstw o jest b udow ą. Najcięższa

6 T e n ż e , Nieobjęta Ziemia, s. 5. 7 Tamże, s. 27.

8 Cz. M i ł o s z , Piesek przydrożny..., s. 7.

9 Tamże, s. 37. 10 Tamże, s. 172.

(4)

W spółczesne poszukiw ania.., 189

robota to fundam enty, ściany i dach. Prace w ykończeniow e w ym agają wprawy i cierpliwości. N ajprzyjem niejsza zaś jest d ek o racja w nętrza - kiedy już wszystko się m a, wciąż jeszcze m o żn a wnieść coś w artościow ego” 11.

A utor nazw ał n a sposób sylwiczny O gród nauk — sw oją p ry w atn ą „księgą różności” . Stanow ią ją wypisy z autorów, tłumaczenia wierszy z kom entarzam i, noty-eseje o tekstach i tw órcach. Słowo w stępne jest okazją do uw ag w arszta­ towych (gatunkow ych). O to M iłosz stw ierdza: „[...] stale kusiło m nie, żeby wyjść poza artykuł, p oza uczoną rozpraw ę - ku czemuś, co nie istnieje ja k o literacki rodzaj, ale m oże m ogłoby istnieć. Już we wczesnej m łodości podobało mi się w szystko, co nie m ieściło się w ustalonych po d ziałach ” 12.

Przyjęta form a - „kalejdoskopiczność” - zdaniem pisarza od p o w iad a czytaniu „ n a w yryw ki” , nie zaś w yczerpującem u. P rzeprow adza paralelę między swoim „ogrodem n a u k ” a gatunkiem silva rerum. I stwierdza: „[...] ani fakty sm akowane jak o osobliwe, ani pam iątki, ani wiersze okolicznościowe, tylko jedna, m im o w szystko myśl, tru d n a , starają ca się uchwycić siebie w różnych postaciach i słowam i różnych autorów . C hw ilam i zdaje m i się, że za dużo w tym rozu m o w ań ” 13.

Zwracają uw agę poświęcone grzechom głównym tzw. saligia o charakterze dydaktyczno-mnemotechnicznym. Rozważania o piekle poprzedzają wypowiedzi Charlesa B audelaire’a, cały zaś tekst pośw ięcony jest refleksjom n a tem at

Boskiej kom edii D antego, M iłosz przytacza także fragm ent R aju utraconego Johna M iltona oraz dzieło E m anuela Sw edenborga - O Niebie i jeg o cudach, tudzież o piekle. Część Ogrodu nauk - Gorliwość tłumacza - pośw ięcona

jest warsztatowym problem om przekładów, au to r przytacza tu teksty tłumaczeń I komentarze d o nich.

Π. RYSZARDA KAPUŚCIŃSKIEGO - LA P ID A R IA M

G atunek ten nosi cechy rep o rtażu , choć k ró tk o ść w sposób oczywisty ogranicza au to ra. K apuściński wyjawił swój zam ysł we w stępie do pierwszej edycji, pisząc o tych tekstach następująco: „M oże p o zo stan ą ja k o św iadectwo czasu przeszłego, ja k o ślad pró b , ja k o znaki? A m oże w naszym świecie, już tak rozrośniętym , ta k ogrom nym , a zarazem coraz bardziej chaotycznym i t r udnym d o objęcia, do u p o rząd k o w an ia, w szystko zm ierza w stronę wielkiego collage’u, w stronę luźnego zbioru fragm entów , a więc - właśnie - w stronę lapidarium ?” 15.

" Cz. M i ł o s z , Lekcja pisania, Czarne 1998. 11 T e n ż e , Ogród nauk..., s. 7.

,J Tamże, s. 8.

14 R. K a p u ś c i ń s k i , Lapidarium, Warszawa 1990; t e n ż e , Lapidarium II, Warszawa 1995; t e n ż e , Lapidarium III, Warszawa 1997.

(5)

190 B arb ara B ogołębska

Refleksje te pow staw ały w czasie podróży reporterskich w Ameryce, w E u ro p ie i w Polsce. N iek tó re z tekstów zdum iew ają sw ą lakonicznością. N a przy k ład w y d arzen ia g d ańskie 1980 zaw arł a u to r w następującym stw ierdzeniu: „Z aczęła się now a lekcja polskiego. T e m a t lekcji: demokracja. T ru d n a , m o zo ln a lekcja, pod surow ym i bacznym okiem , k tó re nie pozwala n a ściągawki. D latego będą także dw ójki. A le dzw onek ju ż się rozległ i wszyscy siadam y w ław kach” 16. Czasem inspirację lapidariów stanowią przekazy prasow e, innym znów razem są to cytaty z utw orów literackich czy w ypowiedzi autorów . L ap id aria zbliżają się niejednokrotnie d o sentencji, np. „Jak ie ogrom ne są w nas obszary, k tó re pozostaw iam y, może na zawsze, nie zb ad an e” 17.

W zbiorku odnajdujem y także rozm yślania nad fo rm ą utw orów Juliana P rzybosia, M arii K uncewiczowej, T ad eu sza Brezy, T ad eu sza Stępowskiego i K a ro la Irzykow skiego: „Jak i to gatunek? R eportaże? Eseje? I jedno, i drugie, ale zarazem i coś więcej. T o n ow a literatu ra. P olega ona na budo w an iu refleksji, nastrojów , scen, zam iast tw orzenia postaci i intrygi. B udow anie w ielkich (w ażnych, now ych) postaci jest dziś co raz trudniejsze. Ale czy ta n o w a lite ra tu ra jest czymś zam iast, czy też tylko czymś obok - to okaże przyszłość” 18. I znów w innym m iejscu p o d k reśla sw ą fascynację fo rm ą „zeszytów , n o ta te k , zapisków , fragm entów , « w orków »” , czasem sprow adzonych d o w ykazów , w yliczanki liczb, tez (np. w łasnych referatów) czy definicji. N ie zabrakło też w książce K apuścińskiego rozw ażań auto- tem atycznych nad gatunkiem rep o rtażu , eseizacją literatu ry czy też hetero- genicznością w pisaniu. N a tem at kolażu napisał:

Obraz współczesnego świata ma naturę kolażu: różne racjonalne elementy składają się na irracjonalną całość. Kolaż - jest to być może jedyna metoda opisania i przedstawienia współczesnego świata w całej jego zaskakującej, gwałtownej i piętrzącej się różnorodności”". Zwraca też uwagę metaforyka lapidariów, np. „Czarnobyl. Śmierć traci ksąlałl, znika jako postać, jako obraz. Przestaje być kostuchą, zjawą o pustych oczodołach, widmem poległego żołnierza w zabłoconym i pokrwawionym mundurze. Jest bezbarwna, bezwonna, bezgłośna. N ie widzimy jej, nie słyszymy, jak nadciąga. Jest słonecznym dniem, przyjemnym, rześkim powietrzem, upragnioną ciszą. Giniemy, nie widząc ręki, która się nad nami podniosła, ani sztyletu zatapianego w naszym sercu“ .

Ten obrazow y język jest w yznacznikiem literackości tekstu. W ielość form i wielość tem atów - oto cecha znam ienna lapidariów . P o rtrety osób nieraz zostały sprow adzone do lapidarnego biogram u. Z w racają wreszcie uwagę zamieszczone fragm enty N orwidow skiej prozy poetyckiej - G arstki piasku.

16 Tamże, s. 33. 17 Tamże, s. 77. 18 Tamże, s. 101.

19 R. K a p u ś c i ń s k i , Lapidarium II, s. 151. “ Tamże, s. 130-131.

(6)

W spółczesne poszukiw ania.. 191

Jak n a „estetykę fa k tu ” (określenie K rzysztofa K ąkolew skiego) przystało, obok sp raw o zd ań w zb io rk u K ap u ściń sk ieg o p rzy tacza się w ypow iedzi postaci i dokum enty, a naw et liczby. L ap id aria tra k tu ją o w ydarzeniach (dokumentárne) lub też zaw ierają refleksje życiowe (literackie). O tw arta formuła g a tu n k o w a spraw ia, iż p o trzech to m a c h Lapidariów kolejne wspomnienia (Lapidarium IV ) u k azu ją się we fragm entach w d o d a tk u do „Gazety W yborczej” 21.

[U. MICKIEWICZOWSKI CYKL POWIEŚCIOWY JAROSŁAW A MARKA RYMKIEWICZA - J A K B A JE C ZN E Ż U R A W IE 1

Tytuł cyklu w raz z m o tte m z E p ilo g u Pana Tadeusza po jaw ił się począwszy od to m u trzeciego. T eksty te scala n arracja pierw szoosobow a, temat historyczno-autobiograficzny, w ielow ątkow ość i hybrydyczność, a także luźna konstrukcja. Rzeczywistość, o której tra k tu ją poszczególne tom y cyklu, rekonstruuje a u to r n a podstaw ie listów i innych dokum entów .

Tytułowy, litewski w yraz „ż m u t” w yjaśnia Rym kiew icz w pierwszym rozdziale książki następująco:

Żmut to bezładnie poplątane włosy, sznurki, tasiemki [...]. T o, nad czym pracowałem przez kilka lat, jest właśnie takim żmutem! Tego żmutu nie udało mi się rozplątać - gdybym to zrobił, nie byłby już żmutem - więc książką, która z lego wynikła [...] T o, co nazywamy przeszłością albo czasem przeszłym, jak jest nam dane? Właśnie pod postacią żmutu [...]. Umysł bezskutecznie próbuje zaprowadzić w tym jakiś porządek [...], ale [...] żmut [...] zachowuje się tak, jakby było w nim trochę życia i jakby wcale nie pragnął zostać rozplątany [...]. Żmut nie ma końca ani początku. M oja opowieść może więc zacząć się w jakiejkolwiek chwili. Wystarczy pociągnąć jedną z poplątanych nitek23.

Do zagadnień gatunkow ych w raca a u to r Ż m u tu jeszcze w ielokrotnie, np. gdy pisze o lekturach poprzedzających i tow arzyszących pisaniu czy też o tym, ja k tru d n o różne inform acje o przeszłości ułożyć w sensow ną całość. Pisał więc: „Z bieram y odłam ki, ułam ki czasu przeszłego i gro m ad ząc te odłamki [...] w okół jakiejś m yśli [...] — staram y się n a d a ć im wygląd całości. Ale całość, niegdyś tam , w czasie przeszłym istn iejąca - nie m a nic wspólnego z całością, k tó rą k o nstruujem y” 24. Sądy te w ynikają z poczucia fragmentaryczności, „n iew ykończenia” , „ n ieo b ręb ien ia” , „ n ie g o to w o śc i” . Jednak - ja k stw ierdza a u to r - osiąga całość „ in n ą niż niegdyś” . W ielokrotne

21 Magazyn 2000.

22 Na cykl ten składają się następujące powieści: Żm ut, Paryż 1987, Bakel, Warszawa 1991, Kilka szczegółów, Kraków 1994, Do Snowia i dalej, Kraków 1996.

23 J. M. R y m k i e w i c z , Żmut, s. 7-9. 21 Tamże, s. 156.

(7)

192 B arb ara Bogołębska

pow racanie do tych samych w ątków myślowych i mieszanie planów czasowych - oto kolejne cechy utw oru.

W yjaśnienie tytułow ego słow a stało się więc pretekstem do interesującego w ykładu genologicznego. Z w racają uw agę bogate przypisy do tekstu oraz poszukiw anie odpow iedzi n a py tan ia w wielu źródłach i św iadectw ach (np. d a ta pierwszego przyjazdu M ickiew icza do T uhanow icz). Z nam ienny jest też problem ow y sposób prezentacji faktów , staw ianie hipotez, pytań (np. ja k a tajem nica w iązała się ze ślubem W ereszczakówny i P u ttk am era, czy też - ile m ógł d o sta ć M ickiew icz za pierw sze w ydanie to m u Poezji). W refleksje o m łodości M ickiewicza w plata Rym kiewicz swój Wiersz dla

M a ryli W ereszczaków ny inspirow any m uzyką ro m an ty czn ą czy też powstałą

pod wpływem Ballad i romansów balladę Pojedź.

W kolejnym utw orze eseistycznego cyklu - B aket - przypisy zastąpił „W ykaz cytow anych źródeł i opraco w ań ” . O tym , że w tekście znajduje swe dopełnienie wywód podjęty w Żm ucie, inform ują ju ż pierwsze zd an ia utworu, naw iązujące do p o b y tu M ickiew icza w W ilnie w 1824 r. Świadczy też o tym następujące stwierdzenie: „W racam - pisałem ju ż o tym w «Żm ucie» - do spraw y ośw ietlenia wileńskich ulic. Znalazłem jeszcze dw a teksty, które po­ świadczają m oje wcześniejsze przypuszczenia”25. T ak więc znów tekst m a luźną, sylwiczną konstrukcję i sytuuje się n a pograniczu nauki i literatury, faktografii i fikcjonalności. Z nów na początku utw oru znajdujemy wyjaśnienie tytułowego słowa „b ak et” , czyli baterii m agnetycznej, przyrządu używanego przez mesme- rystów. A u to r pisze: „Nazwałem ją [książkę] tak, poniew aż zam ierzam użyć jej jak o naczynia magnetycznego. N apełniam je ułam kam i, opiłkam i i okruchami licząc, że popłynie przez nie agent m ystérieux, przy pom ocy którego nawiążą k o n ta k t” 26. N ato m iast w ydaw ca dodaje: „Rym kiew icz w rzuca w ta k i literacki baket swoje fiszki, m agnetyzuje po to, by popłynął fluid między Mickiewiczem a tym czytelnikiem, k tó ry okaże się m ed iu m ” 27. B a ket to także nieustanne polem iki z sądam i daw nych i współczesnych au to ro w i badaczy literatury.

K olejny tom cyklu - K ilka szczegółów - jest p ró b ą odpow iedzi na rozpoczynające go py tan ia typu: „Czy Mickiewicz był księciem ?” (rozdz. 2), „K ied y M ik o łaj i B a rb a ra M ickiew iczow ie przenieśli się z Z aosia do N ow ogródka? (rozdz. 4), „Ilu m ieszkańców m iał N ow ogródek w latach dzieciństw a Mickiewicza? (rozdz. 6), „M ickiew icz to P olak czy Litwin?” (rozdz. 2 i 27), „C zy istnieje jakieś tajne znaczenie «Pana Tadeusza»" (rozdz. 8), „ K rajo b raz w okół Z aosia, ja k on w yglądał?” (rozdz. 24), „Kim był H rehory (lub C hw iedor) M ickiewicz?” (rozdz. 25), „G dzie znajdował się dom M ickiew iczów w N ow ogródku?” (rozdz. 50), „C zy przodkowie

“ J. M. R y m k i e w i c z , B aket, s. 27. Por.: M . W o ż n i a k i e w i с z - D zi a d osz,

Obrzeża form y powieściowej, Lublin 1998.

“ J. M. R y m k i e w i c z , Baket, s. 10. 27 Okładka książki.

(8)

W spółczesne poszukiw ania.. 193

Mickiewicza umieli pisać?” (rozdz. 51), „D laczego Józio Mickiewicz nie został wielkim narodow ym p o etą P olaków ?” (rozdz. 63), „K im był w C ząbrow ie dziadek M ickiewicza, M ateusz M ajewski?” (rozdz. 70) , „G dzie zostali p ocho­ wani rodzice M ickiew icza?” (rozdz. 71). P ojaw iają się tak że p y ta n ia znane z poprzednich tom ów , stąd częsta form uła: „jeszcze o ...” , „w racam d o ...” Wśród tych typow ych dla mickiew iczologa kwestii w rozdziale 14 znajdujem y pytanie „co pisać?” , w odpow iedzi zaś - refleksję m etapow ieściow ą (R ym kie­ wicz nazw ał ją „w skazów ką m etodologiczną” ). 1 oto co m . in. pisze:

Wielki kłąb, po prostu żm ut program ow y i róbcie sobie (myślę o h istorykach literatury), co chcecie. Pól stroniczki rozw ażań biograficznych, potem p ó ł stroniczki analizy strukturalnej, a potem pół stroniczki do ciek ań herm eneutycznych. U cho Ju n g a, język Jac o b so n a, nos Ricoeura, m ożna to ewentualnie podlać sosem z M arksa. Kiedy wszystkie program y m etodologicz­ ne są dobre, żaden nie je st dobry. [...] D latego p roponuję pro g ram najprostszy i fundam entalny (tylko na m ój pryw atny użytek): pisać wszystko, co mi przychodzi d o głowy“ .

Czasem rozdziałem jest wiersz Rym kiewicza, np. rozdz. 66 - Franz Schubert.

Do Snow ia i dalej to ko lejn a opow ieść o przy g o d ach M ickiew icza

i ludziach m u współczesnych. Tym razem przyw ołuje w nich a u to r świat fantastyczny - św itezianek (O d Płużyri). N ie m ogło tu z ab rak n ąć py tan ia „Czy Mickiewicz wierzył w duchy?” (rozdz. 39). D ru g a część nosi tytuł Do

Snowia, a pośw ięcona jest L udw ikow i Spitznagelow i i dram atycznym wy­

darzeniom z tym miejscem związanym . Jeden z rozdziałów m ów i o ro m a n ­ tycznym poecie i tłum aczu utw orów M ickiew icza n a angielski - K o n stan ty m Rdułtow skim . Rym kiew icz p rag n ąc „ocalić go od zap o m n ien ia” , podał biografię utw orów poety w raz z kom entarzam i. W jed n y m z rozdziałów tej części znajdujem y uw agi n a tem at F ra n z a Schuberta (rozdz. 23). P odjął więc a u to r w swym cyklu tem aty drugorzędne, ale z ogrom nym pietyzm em wydobyte i opisane. T ę w ielorodzajow ą form ę o tw artą dopełnią w przyszłości, na co w skazują zapow iedzi kolejnego ju ż to m u - N a Judahu skale.

A nalizow ane tom y są znakom itym połączeniem m ożliw ości pisarskich Rymkiewicza: poety, prozaika, eseisty i literaturoznaw cy.

ГУ. NIECODZIENNIKI K S. JA N A T W A R D O W S K IE G O ”

Poeta wychodzi z założenia, iż Bóg uświęcił w szystkie rodzaje i gatu n k i literackie, także zapewne te niezwykłe, niepospolite — ja k sugeruje tytuł - zapiski. N iecodzienniki ju ż w pierw szym to m ik u ok reślił p o e ta ja k o

“ J. M . R y m k i e w i c z , Bakel, s. 81.

B J. T w a r d o w s k i , Niecodziennik, K rak ó w 1991; l e n ż e , Niecodziennik wióry, K raków 1995.

(9)

194 B arb ara Bogołębska

an eg d o ty , k tó re „ p rzy ch o d zą naw et w p o c h m u rn y dzień. P o d o b n e do rośliny zwanej dziw aczkiem , p o łacinie M irabilis jalapa. Św ietny obiekt do b a d ań genetycznych. K w itnie nocą, a naw et p ró b u je kw itnąć, kiedy pada deszcz” 30. Czasem są to krótkie, humorystyczne zdarzenia opisane w niezwykle lap id arn y sposób, np. „D ostałem list. P isała nieznajom a pani: «W intencji księdza noszę pokrzyw y pod koszulą»” 31. Z d arzają się też wierszowane hum oreski typu:

D obrego d ziadka staruszka grypa wsadziła d o łóżka. D o w idzenia mówi dziadzio a tu dom ow nicy radzą: d o b ry dziadziu figiel zrób by nie leżał w łóżku tru p 32.

Niecodzienniki to własne w spom nienia autora, a także historyjki zasłyszane

od innych (lub przeczytane), np. „ Z pism o. Innocentego Bocheńskiego”, „Z G ałczyńskiego” , „ Z wierszy dziew iętnastow iecznych” , „W iersz przepisany z m inionego o kresu” , „Z e zbiorów A ndrzeja B iernackiego” . Ł ącznie teksty te tw orzą n o tatn ik , rodzaj w spom nień i refleksji. Pojaw iają się też krótkie utw ory poetyckie. O dnajdziem y w zbiorku także tak ie autotematyczno- -filozoficzne wyznanie: „C zasem chrześcijanie są zabaw ni, m o ż n a zbierać i zapisyw ać o nich anegdoty. A le Bóg też chyba się uśm iecha, skoro stw orzył h ip o p o ta m a i w iew iórkę, a czasem naw et dostojnych teologów łaskocze w ąsam i ch rab ąszcza” 33. J a k n a a n e g d o ty p rz y sta ło , sens tych tekstów mieści się w finale, np.: „Pew ien złodziej zak ra d ł się do ogrodu róż. Rosły pięknie rzędam i. O bcinał ró że p o kolei, zostaw iając co siódmą. Pow tarzał sobie: - Siódm e: «nie k rad n ij» ” 34.

O specyfice hu m o ru w ypowiedział się p o eta niedaw no w tom ie Elementarz

księdza Twardowskiego dla najmłodszego, średniaka i starszego następująco:

„L u b ię h u m o r ja k o jed en z p a rad o k só w , sposób zaskoczenia, a jednocześnie w yraz p o k o ry . B roni przed patosem , k tó ry je st zaw sze zarozumiałością - w spinaniem się n a k o tu r n y ” 35. T en h u m o r „ d y sk retn eg o uśmiechu” tow arzyszy lekturze Niecodzienników.

Być m oże podstaw ę now ych poszukiw ań „form aln y ch ” stanow iła chęć p o d o b an ia się czytelnikow i (retoryczna delectare). Ja k pisał n a ten temat R oger Caillois - „Jest o n a [sztuka, literatura] stosow aniem właściwych jej

30 T e n ż e , Niecodziennik, s. 3.

31 Tam że, s. 6. 32 Tam że, s. 12. 33 Tam że, s. 14.

34 J. T w a r d o w s k i , Niecodziennik wtóry, s. 21.

33 E lem entarz księdza Twardowskiego dla najmłodszego, średniaka i starszego, oprać. A. Iw anow ska, K rak ó w 2000, s. 220.

(10)

W spółczesne poszukiw ania... 1 9 5

ś ro d k ó w budzenia zachw ytu, a talen t artysty polega częściowo n a tym , by śro d k i te uczynić skutecznym i” 36.

Form y to z p ozoru niespójne, k o n trap u n k to w e, sym ultaniczne, o zróż­ nicowanym stylu. Jed n ak w Nieobjętej Z iem i Czesław M iłosz stwierdził: „[...] m am nadzieję, że p od pow ierzchnią nieco dziwacznej różnorodności czytelnik rozpozna praw dziw ą jed n o ść” 37. M yśl tę m o żn a odnieść do wszys­ tkich om aw ianych tu „form bardziej pojem nych” („v arietas” , m iscellanea, collectanea itp. odm ian sylwicznych), m ających swe źródła w retorycznych ćwiczeniach przygotow aw czych przed e w szystkim je d n a k - w to p o sa c h inwencyjnych (m agazyn oratorski). Stefania Skw arczyńska sylwicznym form om prozatorskim przypisała cechy im prow izacyjności i brulionow ości38.

A nalizow ane gatu n k i (np. lapidaria, niecodzienniki i inne) to nazwy

quasi-genologiczne, „ m etan azw y ” 39. Są one bez w ą tp ien ia przy k ład am i

„nowej genologii” , ja k pisał E dw ard B alcerzan, „chce być [ona] sposobem rozeznania w «świecie tekstów », k tó re [...] rozum ieją się i porozum iew ają ponad podziałami dziedzin, retoryk i form ”'10. Nie są to utw ory pozagatunkow e ani też gatunki mieszane, hybrydalne, są natom iast „kom binacjam i chw ytów ” , których w spólnym m ianow nikiem jest quasi-rodzajow a tria d a m ultim edialna: reporterskość, eseistyczność i felietonow ość41.

B a rb a ra B o g o łę b s k a

R E C H E R C H E S C O N T E M P O R A IN E S D E F O R M E S «PL U S CA PA BLES»

( R é s u m é )

Les genres littéraires et p aralitteraires, se fo rm an t à nos jo u rs, se pén étren t. C ela résulte de la crise des form es qui déjà existent.

Cet article analyse les textes de Cz. M iłosz, R . K apuściński, J. M . Rym kiew icz et J. Twardowski, d o n t le trait com m un est le genre des silves e t les techniques de collage. Ces oeuvres sont représentatifs p o u r ce q u ’o n apelle la «nouvelle génologie».

36 R. C a i l l o i s , Odpowiedzialność І styl. Eseje, oprać. M. Żurowski, J. Błoński. Warszawa 1967, s. 260.

37 Cz. M i ł o s z , Nieobjęta Ziem ia..., s. 5.

38 Zob. S. S k w a r c z y ń s k a , Kariera literacka fo r m rodzajowych , silva ", [w:] Europejskie związki literatury polskiej, Warszawa 1969, s. 37-75.

39 Określenie E. Balcerzana.

40 E. B a l c e r z a n , Nowe fo rm y w pisarstwie i wynikające stąd porozumienia, [w:] Humanistyka przełomu wieków, red. J. Kozielecki, Warszawa 1999, s. 380.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nauczyciel, w oparciu o słownik terminów literackich, definiuje pojęcie stylu jako: „sposób ukształtowania wypowiedzi polegający na określonym wyborze, interpretacji i

Jednym z najpoważniejszych współczesnych problemów są ekonomiczne skutki wynikające z wydłużania się średniego czasu życia ludzi, ze starzenia się światowych

Szczęście mają te osoby w wieku 40+, które mogą włączyć się w takie działania – widać jak rozkwitają, ile mają pomysłów, energii, jak chętnie uczą się różnych

jako ostatnie stadimll rozwoju, określa się ją jako fazę postmodemizacji (por. Problematyka zmian współczesnego świata jest rozpatrywana i badana przez szereg

Netherlands is a pioneer country in automated vehicles development and implementation:, the famous, still in operation, bus line of Rivium in Rot- terdam, was a brealcthrough at the

• Od początku istnienia terroryzm zaciekle zwalczany był przez organy paostwowe, jako że godził w podstawowe prawa org. Paostwowej a zwłaszcza odważał wyłącznośd władzy

• Od początku istnienia terroryzm zaciekle zwalczany był przez organy państwowe, jako że godził w podstawowe prawa org. Państwowej a zwłaszcza odważał wyłączność władzy

Bo przecież trudno zrozumieć czło­ wieka, którego największym pragnieniem je st ukształtowanie swo­ jej osoby w „istotę ludzką w ogóle”, żyjącą wśród