EW OLUCJA HISTORYCZNA PO JĘ Ć „LIC H W A “ I „PR O C EN T“ A ICH W ZAJEM NY STO SUN EK
Je d n y m z pow ażnych niebezpieczeństw , n a jak ie narażony jest h isto ry k do ktry n, a zwłaszcza h isto ry k poglądów etycznych (które z n a tu ry rzeczy pozostają w ścisłym zw iązku z życiem codziennym i są często w y rażan e języ kiem potocznym ) je s t n ie bezpieczeństwo p u łapek term inologicznych. H abent sua fata ter-
m ini, m ożna by straw estow ać znane pow iedzenie o książkach.
Poszczególne pojęcia i znaki językow e, k tó ry m i p o słu g u jem y się w różnych naukach, m ają nie tylko częstokroć w języ k u każdej z nich odm ienne znaczenie, ale także w ram ach tej sam ej nauki a zwłaszcza już w użyciu potocznym przechodzą długą nieraz i ciekaw ą ew olucję znaczeniową. W różnych okresach h isto ry cz nych, w różnych w aru n k ach społeczno-gospodarczych p rzy b ie ra ją te sam e term in y in n y sens. Dotyczy to zwłaszcza term in ó w uży w anych w języku potocznym oraz tych sform ułow ań, k tó re p o zostają w ścisłym zw iązku z p ra k ty k ą życiową, a więc tekstów p raw nych i sform ułow ań etycznych.
M ożna w ym ienić dw ie przyczyny tej ew olucji:
a) Każde praw ie pojęcie może być rozum iane albo szeroko, albo ściśle, przy czym ta sk ala „szerokości“ pojęcia m oże być różna. W różnych okresach czasu, w różnych w ypow iedziach w ty m sam ym czasie, a n aw et w ty m sam ym dokum encie, albo u tego samego auto ra może być dane pojęcie rozum iane raz szerzej innym razem ciaśniej.
b) W raz z ew olucją in sty tu c ji społeczno-gospodarczych zm ienia się znaczenie term inów , k tó re je określają. Pozostaje więc po zornie to sam o pojęcie, ale treść jego je s t zupełnie różna.
Takiej ew olucji ulegało zarów no pojęcie lichw y ja k i p ro centu, co powodowało niem ało trudności w u stalen iu ich w zajem
nego stosunku, a n a w e t w rozstrzygnięciu zw iązanych z tym pro blem ów etycznych. W chodziły p rzy ty m w g rę obydw ie w ym ie nione przyczyny tej ew olucji.
E W O L U C JA P O J Ę C IA „L IC H W A “
Można m ówić o trzech głów nych okresach rozw oju pojęcia lichw y w lite ra tu rz e i ustaw o d aw stw ie kościelnym . W pierw szym okresie pojęcie to nie je s t bliżej sprecyzow ane, uży w a się go w znaczeniu potocznym i dopiero n a podstaw ie analizy w ypo w iedzi n a tle ów czesnych stosunków społeczno-gospodarczych m ożna próbow ać je określić. Z ty ch czasów pochodzą jednak głów ne źró d ła chrześcijańskiej n a u k i o lichw ie (Pismo św., nauka O jców Kościoła) i dlatego u stalen ie pojęcia lichw y używ anego w ty ch czasach je s t niezm iern ie ważne. Są to przy ty m cziasy, w k tó ry c h nie nastąp iło jeszcze usystem atyzow anie chrześcijań skiej d o k try n y m oralnej, z jak im sp o ty k am y się w późnym śred niow ieczu i w początkach czasów now ożytnych. Ten pierw szy okres to starożytność i w czesne średniowiecze,, m niej więcej do w ieku XII.
O kres d ru g i to czasy zacieśniania tego pojęcia w oparciu o fo rm u ły p raw a rzym skiego. Z apoczątkow ali go średniow ieczni kanoniści, a p rz e trw a ł do końca w iek u X IX i trw a dalej w sfor m ułow aniach n iek tó ry ch tra d y c y jn y c h podręczników teologii mo raln e j.
W dru giej połow ie w ieku X IX w idzim y p róby nowego for m uło w ania definicji lichw y. Z m ierzają one do ponownego roz szerzenia tego pojęcia, a raczej uchw ycenia sam ej isto ty zjaw iska, zagubionej w form alistyczn y ch ujęciach scholastycznych. Próby te znalazły potw ierdzenie w w ypow iedziach Leona X III.
P eriod yzacja ta (jak zresztą każda) w prow adza pew ne uprosz czenia zagadnienia. K onieczna więc je st szczegółowsza analiza poszczególnych okresów .
P ism o św. nie d aje sprecyzow anego o k reślenia lichw y, choć z a w a rte w nim zakazy lichw y są ja sn e i niedw uznaczne, (Wyj. 22,25; Kpł. 25, 36— 37; Pw p. 23, 19— 20). N iektóre z tych tekstów z d ają się m ów ić w y ra ź n ie i w yłącznie o lichw ie pożyczkowej
(zwłaszcza Wyj, 22,25). Rozw ażane jed n a k łącznie, n a tle ówczes n y ch stosunków m ogą i pow inny być ro zum ian e szerzej, jako zakazy nadużyć gospodarczych w sto sunkach w ym iennych i to nadużyć tego rodzaju, w k tó ry m jed n a stro n a w y k o rzy stu je sw oją przew agę gospodarczą jako środek nacisku, p rzy m u su gospo darczego.
Niezależnie od tego, jak ą b yśm y p rzy ję li chronologię pow sta w ania tekstów P ism a św., były to czasy, k ied y zarów no w Egip cie, ja k zwłaszcza w Babilonii i A syrii rozw inęły siię ju ż i b yły szeroko stosow ane w szelkie in sty tu cje k ap italizm u handlow ego. 1 W k raja ch tych istn iały w ielkie firm y h an d low e i b ankierskie, któ re rozw ijały sw oją działalność w oparciu o zasady k a p ita li styczne, co ułatw iało im lib eraln e (zwłaszcza w B abilonii i A sy rii) ustaw odaw stw o gospodarcze. R ozw inięty b y ł głów nie n a sze roką skalę k re d y t kupiecki; um ow y kred y to w e b y ły często doko nyw ane łącznie z tran sak cjam i hand low ym i p rzy czym p rocen t był n iejed n o k ro tn ie u k ry w a n y w cenie sprzedaw anego tow aru. P ro cen ty b y ły przy ty m tak w ysokie, że m ożna je w ytłum aczyć tylko tym , iż b y ły one w ym uszane n a gospodarczo słabszych. Tylko bow iem s y tu a c ja przym usow a kupującego n a k re d y t tłu m aczy dostatecznie Zgodę n a płacenie ta k w ysokich procentów , jakie pobierano w k raja ch ościennych Izraela. 2 W arto zwrócić uw agę n a to, że szczególnie w ysokie p ro cen ty pobierano przy pożyczkach zbożowych, zaciąganych oczywiście przez n a jb ie d n ie j szych. 8
N a tym tle są zrozum iałe przepisy S tarego T estam en tu i n a leży je tłum aczyć jako zakaz w szystkich tego ro d zaju prak ty k , a więc jako zakaz w yk o rzy sty w an ia sy tu acji przym usow ej k o n tra h e n ta gospodarczo słabszego. U staw odaw cy b ib lijn e m u nie chodzi o pew ien szczególny rodzaj k o n tra k tu , o określony rodzaj
1 P a tr z A. H . S a y c e, B a b y lo n ia n s an d A s s y r ia n s L ife an d Custo m s,
L o n d o n 1901, p a ss im ; ta k ż e E. R e v i l l o u t , La créance et le d r o i t c o m
m er cia le dans l’an tiquité, P a r i s 1897, s. 62 n ; J . H e j c l , D as a l t t e s t a m e n - tliche Z in sver bot, „ B ib lisc h e S tu d ie n “ X II/4 (1907) 39 n n ; o ra z M. I. E o z -
t o v t z e f f , G e sc h ic h te d e r a lten W e l t: I. B .: D e r O rie n t u n d G riech en -
land, L eip zig 1941, p assim .
2 P a tr z J . H e j c l , op. cit., s. 39 nn. 3 T am że.
tran sak cji, lecz o zabezpieczenie w szystkich biednych (pauper,
attenu atu s, in firm u s m anu, advena, peregrinus, id, quo indiget)
p rze d w yzyskiem ze stro n y gospodarczo silniejszych. J e s t to wiec potęp ien ie w yzysku kapitalistycznego i próba zabezpieczenia p rze d nim.
Pism o św. rozum ie więc przez lichw ę w szelką korzyść gospo darczą, w ym uszoną przez gospodarczo silniejszych n a gospodarczo słabszych, a w ięc w szelką korzyść będącą w ynikiem nacisku gos podarczego niezależnie od tego, jak i c h a ra k te r m a tran sak cja (k ontrakt), k tó re m u te n nacisk tow arzyszy. Lichw ą będzie więc i p o bieranie p ro ce n tu i w ym uszanie w ysokich cen od potrzebu jący ch i n arzu can ie niskich w ynagrodzeń tym , którzy się na to zgodzić muszą.
Tak p o jęta lichw a je s t nie tylko sprzeczna z nakazam i sp ra w iedliw ości zam iennej, ale oznacza w swej istocie ograniczenie podm iotow ości gospodarczo-praw nej n iek tó ry ch ludzi tylko ze w zględu n a ich chwilow o czy stale tru d n ą sytuację m aterialną. J e s t w ięc ona sprzeczna z sam ym i podstaw am i personalizm u, nakazującego uznanie i poszanow anie pełnej osobowości w szyst kich w spółtow arzyszy życia społecznego.4 P obieranie procentu od pożyczki pieniężnej jest w św ietle tego określenia jednym (niew ątp liw ie n ajbardziej typow ym ) z w ypadków lichwy.
Takie rozum ienie pojęcia lichw y w Piśm ie św. stanie się jeszcze bard ziej jasne, jeżeli sobie uśw iadom im y, że celem p rze pisów przeciw ko' lichw ie było przeciw staw ienie się inw azji ducha ind yw idualizm u, jak i szerzył się w społeczeństw ach ościennych i zachow anie w narodzie izraelskim ducha solidarności plem ien n ej. 5 P o tw ie rd z a ją to .inne tek sty S tarego T estam entu (Ps, 108,
11; Eecli. 18, 33; Ezech. 18, 8. 13. 17; 2 Ezdr. 5, 7 nn.).
T ak określone pojęcie lichw y je st jak n ajb ard ziej zgodne z d u ch em Nowego T estam entu, k tó ry p o d k reślan ą w S tarym T estam encie ideę solidarności plem iennej z astęp u je ideą po wszechnego b ra te rs tw a w szystkich ludzi w Bogu. Idea ta stoi w opozycji do d u cha indyw idualizm u szerzącego się w świecie
4 P o r. K s. J. M i c h a l e c , N a u k a św . B a zy le g o W ielk ieg o o lichwie, L u b lin 1952 (m aszy n o p is), s. 130 n n .
3 P o r. J. H e j c l , op. cit., s. 12 n n ; ta k ż e B. N. N e l s o n , The Idea
grecko-rzym skim i znajdującego sw e odbicie w ponow nym ro z kw icie k ap italizm u zarów no w okresie h e lle n isty c z n y m ,6 jak rów nież za A ugusta i później. 7
C hrześcijaństw o niesie z sobą z jed n ej stro n y w ysoką ocenę godności człowieka, jak o podm iotu u p raw n ień w sferze doczesnej, i pow ołania w sferze nadprzyrodzonej, z drug iej zaś ideę soli darności, w yrażoną w obow iązku m iłości bliźniego, z którego w ypływ a nie tylko zakaz w yzysku, ale także obow iązek pracy dla w szystkich i obowiązek w zajem nego w sp ierania się także w dziedzinie doczesnej, go sp o d arczej.8
W im ię tych ideałów chrześcijaństw o w alczy z lichw ą, pod kreślając w yrażony już w E w angelii (Lk. 6, 32 nn; M t. 5, 39 nn) obowiązek spieszenia bliźnim z pom ocą w form ie pożyczki, a n ie w y korzystyw ania ich w tru d n ej sy tu acji m ate ria ln e j. Jak k o lw iek znow u ani u Ojców Kościoła, ani w ustaw odaw stw ie pierw szych w ieków nie spotykam y się ze ścisłą definicją lichw y, to jed n a k z analizy w ypow iedzi Ojców Kościoła 9 i z pochodzących z tych czasów dokum entów praw nych w ynika, 10 że rozum ie się tu lichw ę w szerokim znaczeniu, jak o lichw ę kred ytow ą, handlow ą i lichw ę pracy, a pobieranie p ro cen tu od pożyczek pieniężnych w ym ienia się tylko jako jed en (najbardziej typow y) z przykładów lichwy. Inne bow iem p rzy k ład y lichw y m niej rzu c a ją się w oczy, gdyż tru d n ie j je s t określić, że w d an y m w y p a d k u cena, czy płaca m a ch a ra k te r lichw iarski, pobieran ie zaś p ro cen tu w y d a w ało się być w ow ych czasach lichw ą niew ątpliw ą. D latego też i w alka ad m in istracy jn a z, tego ro d zaju lich w ą b y ła łatw iejsza.
W ydanie zakazów lichw y przez Kościół zrodziło w śród kano- n istów tendencję do zacieśniającego in te rp re to w a n ia tych p rze pisów, a więc nad aw ania pojęciu lichw y ja k najw ęższego
zna-0 P a tr z M. I. R o s t o v t z e f f , G e se llsc h a ft u. W i r ts c h a ft im, r ö m i schen Kaiserreic h, L e ip z ig 1931, t. 1, s. 32.
7 T am że, t. I, s. 33; t. II, s. 180.
8 P o r. L. H a 1 b a n, S p o łecz n e id e a ł y c h r z e ś c ij a ń s tw a w p i e r w s z y c h
w iek a ch , P o z n a ń (br.), s. 153.
9 P o r. K s. J . M i c h a l e c , op. cit. p assim .
10 P o r. o rz e c z e n ie so b o ru n ic e js k ie g o (325) w s p r a w ie lic h w y . C. 2.. D ist. 47; o ra z c. 7, C. X IV , q. 4.
czesnia. U jaw n ia się to bardzo w y raźn ie w Kodeksie G ra tia n a ,11 gdzie zn a jd u jem y dw ie defin icje lichw y: jed n ą szeroką (ubi am-
pliu s req u iritur, quam quod, datur), obejm ującą w szystkie jej
rod zaje i dru g ą zacieśniającą pojęcie lichw y do procentu od pożyczki (quod quidquid ultra sortem exigitur).
T a ten d e n c ja do zacieśniania pojęcia lichw y w tekstach p raw ny ch s ta je się jeszcze jaśniejsza, gdy porów nam y teksty uchw ał soborów : n ic e jsk ie g o ,12 lateran eń sk ieg o I I 15 i lateraneńskiego III. 14 Podczas gdy pierw szy z ty ch soborów m ówi ogólnie o tych, k tó rz y a va ritia m et turp ia lucra sehctan tu r i dalej: usuras acci-
piens au t aliquam a d im en tio n em vel qualibet m odo negotia tran- sigens, to d ru g i w y m ien ia tylko foeneratoru m rapacitatem , trzeci
n ato m ia st zaznacza w yraźnie, że karom podlegają jedynie usurarii
m anifesti.
Z tego zacieśnienia lichw y do p ro cen tu od pożyczek nie w y n ik a bynajm niej, że Kościół zaczyna tolerow ać inne rodzaje lichw y, albo że uległa zm ianie sam a istota m oralnej nauki o lichw ie. Z naczy to tylko, że d an a u staw a odnosi się do tego tylko określonego ro d zaju lichw y, gdyż albo okazała by się ona w in ny m sform ułow aniu nieskuteczna, albo w alk a z innym i rodzajam i lichw y p rz y b ra ła inne form y, albo in ne rodzaje lichw y nie w y stę p u ją jako' zjaw isko m asow e i nie zachodzi potrzeba w ydaw a n ia specjalnych u sta w w tej spraw ie. 15
K oncepcje praw n e w y w a rły jed n a k ogrom ny w pływ także n a etyczne rozw ażania n a tem a t lichw y, a w pierw szym rzędzie n a sform ułow anie jej definicji w etyce. P rzyczyniały się one przez to do coraz to w iększego zacieśniania pojęcia lichwy, a w k o nsekw encji do jakiegoś przeinaczenia, zagubienia samej isto ty zagadnienia.
M istrzow ie średniow ieczni łączą już dość ściśle zagadnienie lichw y z k o n tra k te m m u tu u m , a więc zm ierzają do
identyfiko-u c. 4, C. X IV , q. 3.
12 C. 2. D ist. 47, o r a z c. 7, C. X IV , q. 4. 1:1 D en z. 31. n. 365.
14 P a t r z L. H a 1 b a n, L i c h w a w nauce i p r a w i e kościelnym, do sobory
w ie n n e ń s k i e g o (1311 r.), „ P a m ię tn ik H is to ry c z n o -P r a w n y “, II/5 (1926) 60.
15 S zczeg ó ło w e w y ja ś n ie n ie teg o z a g a d n ie n ia w y m a g a sz e rsz e j an alizy h is to ry c z n e j, co p r z e k r a c z a ło b y ro z m ia r y n in ie js z e g o a rty k u łu
w ania lichw y z procentem , choć np. A lb e rt W ielki kładzie w sw o ich rozw ażaniach przede w szystkim nacisk n a m om en t w y m u szania pieniędzy od dłużnika, 16 przez co n aw iązu je m ocno do w ypow iedzi Ojców Kościoła n a te tem aty .
Ze zdecydow anie praw niczym ujęciem zag ad n ien ia sp o ty k a m y się już u A leksandra z: H a le s,17 a zwłaszcza u św. R ajm u n d a z P ennaforte. T en o statni d efin iu je lichw ę, ja k n astępuje: lu cru m
e x m u tu o pacto d eb itu m vel in te n tu m .18 R ajm u n d o b e jm u je sw o
ją definicją także tzw. usura m entalis przez co rozszerza nieco jej zbytnio przez ścisły zw iązek z m u tu u m zacieśnione znaczenie. Nie m usi to być bowiem form alna sty p u lacja procentow a, ażeby m ożna było mówić o lichwie.
Podobne znaczenie m ają określenia lichw y, jak ie z n ajd u jem y u św. Tomasza z A kw inu. Po w yjaśn ien iu etym ologii słowa, usura
(pretium usus, quod usura d icitu r) 19 A k w in ata d aje jej ściślejsze
określenie p re tiu m pecuniae m u tu a ta e .20 G dybyśm y chcieli ok re ślenie to in terp reto w ać dosłownie, to odnosiłoby się ono ty lko do pożyczki pieniężnej i lichw a b y łab y w ynagrodzeniem za sam a k t w ypożyczenia pieniędzy, czy też, ja k m ów i Tomasz, za ich używ anie pom im o że ty tu ł w łasności je st p rzy ak tu a ln y m ich posiadaczu. Z ko ntek stu jed n ak w ynika, że Tomasz m a tu n a m yśli każdy k o n tra k t m u tu u m , a więc pożyczkę, k tó rej przedm iotem je s t res prim o usu consum ptibilis. L ichw ą je s t więc k ażdy do chód z k o n tra k tu m u tu u m . Co rozum ie przez te n dochód, w y ja ś nia w n astęp nym artyk u le, kied y pisze: O m ne illud, quod pro
pecunia habetur, cuius p retiu m p o test pecunia m ensurari. 21 Nie
są więc lichw ą w szelkie niegospodarcze korzyści z pożyczki (np. wdzięczność). To Tomaszowe ok reślen ie lichw y p rzy jm ą późniejsi teologowie i stanie się ono p u n k tem w yjścia ich rozw ażań.
16 C om m en t, in Sent.. L ib. II I, d ist. 37, a r t. 13 n. 17 U niv . Theol. Sum m a. p. I l l , q. 36, m e m b r. 4. 18 S u m m a , lib. II, de usu ris et p ig n o r ib u s § 1. 19 S. th . 2—2, q. 78, ,a. 1, c.
20 T am że.
21 T am że, a. 2, c. U św . T o m a sz a z n a jd u je m y ta k ż e o k re ś le n ie z b liż o n e do K o d e k s u Gratiana: O m n is co n tr a ctu s in Quo aliqu id p lu s accip itu r, q u a m d a tu r s i v e in spe s i v e in re v o c a t u r c o n tr a c tu s usurariu s. Opusc. 73, c. 8. J e s t to ja k w id z im y o k re ś le n ie b a rd z o sz e ro k ie , n a w ią z u ją c e d o d a w nego ro z u m ie n ia te g o te rm in u .
B ędą oni jed n a k zdążali do dalszego jego zacieśniania. Św. A n ton in z F lo ren cji ok reśla np. lichw ę ja k n astęp uje: usura est
lu c ru m ex m u tu o p rincipaliter in te n tu m . 22 W ynikałoby z tego,
że o lichw ie m ożna m ówić ty lk o w tedy, gdy ktoś pożycza pie niądze głów nie po to, ażeby z tego m ieć korzyść. Nie b yłaby n ato m ia st lichw ą korzyść uboczna, lub niezam ierzona.
W idać stąd, że pojęcie lichw y przeszło w okresie średniow ie cza zasadniczą ew olucję. N ie ty lk o m ożna tu m ówić o jego za cieśnieniu. Z m ienia się sam p u n k t w idzenia, sam o spojrzenie na zjaw isko lichw y. Podczas gdy p rzed w. X II patrzono na lichwę jako n a n aru szen ie ele m en ta rn y c h u p raw n ień osoby w dziedzi nie gospodarczej, jako n a zacieśnienie osobowości gospodarczej drugiego człowieka, a więc od stro n y p raw a naturalnego i chrześ cijańskiej m iłości bliźniego, to teraz spojrzano n a to zagadnienie od stro n y czysto form alnej, od stro n y zakresu up raw n ień p ły n ą cych z zaw artego k o n tra k tu pew nego typu. Istota rzeczy pozo stała w p raw d zie ta sam a, bo u podstaw idei k o n tra k tu ,,m utu um ‘{, p rzy n ajm n iej w jego chrześcijańskim rozum ieniu, leży równość u p raw n ie ń k o tra h e n tó w i p ły n ące stąd nakazy spraw iedliw ości zam iennej. Owszem trz e b a stw ierdzić, że zagadnienie zostało w jak iś sposób, zwłaszcza z praw niczego p u n k tu w idzenia, uściś lone. A le rów nocześnie zostało ono zwężone.
N ie tylko dlatego, że p rzy jęto term inologię i in sty tu cje praw a rzym skiego (nie p rzejm u jąc zresztą jego ducha); to przyczyniło się ty lk o do uściślenia zagadnienia. Isto tn a przyczyna leży w zm ia nach, jak ie zaszły w sto sunkach społeczno-gospodarczych.
W obec przep ro w ad zan ia przez cechy reglam entacji cen oraz niem ożliw ości zaistnienia m onopolu produkcyjnego (przy ówcze sn y m system ie produkcji) nadużycia w h a n d lu nie stw arzały p ro blem ów p rak ty czn y ch o c h arak terze lichw iarskim . Zagadnienie słusznej ceny było zresztą w ty m czasie bardzo żywo dyskutow a ne, ale jako zagadnienie odrębne, choć w oparciu o te sam e zasady p raw n iczej dyscypliny form alnej, w edle k tó rej oceniano godzi- w ość k o n tra k tó w o raz w św ietle zasady spraw iedliw ości zam ien n ej. T ym m niejsze znaczenie p rak ty c zn e posiadało niebezpieczeń stw o w yzysku pracy, gdyż w system ie feudalnym było ono
zupełnie inaozej staw iane. Na czoło w ysuw ał się tu raczej problem zależności (servitus), a zagadnienie w ynagrodzenia było rozw ażane raczej m arginesow o. Skoro więc sp raw ę cen rozw iązyw ały p ra k tycznie reg lam en tacy jne zabiegi cechów, g łów nym i palącym za gadnieniem , k tó re m ógł rozw iązać jedynie Kościół przez swe u s ta wodaw stwo było zagadnienie lich w iarsk ich procentów . S tąd pochodzi rozdział ty ch zagadnień także w rozw ażaniach teo rety cz nych.
Teologowie czasów now ożytnych, głów nie p rzedstaw iciele szko ły z Salam anki, p rzy jęli Tom aszow ą definicję lichw y. D efinicja podana np. przez D om inika Soto (usura est p re tiu m usus m u tu a ta e
rei) 23 jest niem al dosłow nie w zięta od św. T o m asza.24 W prow a
dzone przez teologów hiszpańskich rozróżnienie lichw y z e w n ę trz nej i w ew nętrznej (usura m entalis) 2r' nie jest także now e, gdyż znaleźliśm y je ju ż u św. A ntonina z F lo re n c ji.26' N ie odbiega r ó w nież od definicji św. Tomasza form uła, jak ą zn ajd u jem y u J. de Lugo: „W szelka um ow a dodatkow a, stw arzająca d la d łu żnika zobow iązania nie w ynikające z n a tu ry sam ej pożyczki je s t um ow ą lich w iarską“. 27
O kreślenia podane przez teologów średniow iecza i okresu O drodzenia znalazły swe odbicie w d efinicji zaw artej w encyklice B enedykta XIV, znanej pod nazw ą V ix p e r v e n it. 28 O w szem en cyklika jeszcze m ocniej i w yraźniej wiąże pojęcie lichw y z k o n
23 D. de S o t o , D e iu stitia et iure. lib. V I, q. 1, a. 1. 2J P a tr z w y ż e j s. 10.
23 P a tr z D. de S o t o , 1. c it.; ta k ż e J . d e L u g o , De iu s titia et iu r e , Disp. X X V , sect. 3, n. 7.
26 P a tr z w y ż e j s. 11.
27 Regula generalis est. q u o d c u m q u e pactu m , quo g r a v a m e n a u t onus
aliud, p r a e t e r id quod m u t u o in trin secu m . e t p r o p r i u m est, ad iicitur, r e d - aere c o n tr a c tu m usu rarium . J . d e L u g o , De iu s titia est iure, D isp. X X V ,
sect. 5, n. 36.
28 P e c c a ti genus illud, quod usu ra v o c a tu r , q u o d q u e in c o n tr a c tu m u t u i
p r o p r ia m s u a m s e d e m et lo c u m h abet, in eo e s t re p o s itu m , qu o d quis e x ip s o m e t mutuo, quod su a p t e n atu ra t a n t u m d e m d u n t a x a t r e d d i p o stu la t, q u a n tu m re c e p tu s est, plu s sibi r e d d i v e l i t q u a m e s t re c e p t u m ; id e o q u e u ltra sortem , lu c r u m aliquod, ip siu s raticme m u tu i, sibi d e b e r i co n ten d a t.
tra k te m m u tu u m , przecin ając w ątpliw ości w ielu teologów na te m a t rozum ienia tego, co nazyw ali usura, paliata. 29
W ydaw ało by się, że już dalej nie m ożna było iść w zacie śnianiu tego pojęcia, a jed n a k w iek X V III przynosi jeszcze dalsze p róby jego zw ężania. N iektórzy teologowie (Kard. de la Luzerne, Ja n n et) w p row ad zają m ianow icie rozróżnienie m iędzy pożyczką p ro d u k cy jn ą i konsum pcyjną i pojęcie lichw y w iążą tylko z tym d ru g im rodzajem pożyczki (m u tu u m co n su m p tio u is).30 Inni n ato m ia st (M artinet, V incent) zacieśniają samo pojęcie m u tu u m do po życzek k o nsum p cy jn y ch 81 z ty m sam ym oczywiście skutkiem , to znaczy, że o lichw ie m ożna w edług nich m ówić tylko w w ypadku pożyczki k onsum pcyjnej. Z astrzeżenia te są na pozór nieistotne, gdyż zawsze uw ażano, że przedm iotem m u tu u m m ogą być res fu n -
gibiles, prim o usu consuraptibiles. P rzed tem jed n ak uzależniano
c h a ra k te r k o n tra k tu od w łaściw ości rzeczy, k tó ra b yła jego przed m iotem , teraz zaś od decyzji dłużnika, k tó ry daną rzecz otrzym ał. Różnica je s t oczywiście w ażna i istotna.
Późniejsi teologow ie (np. L ehm kuhl) nie godzą się z tym roz różnieniem i sprow adzają całe zagadnienie do tego, czy pieniądz je s t p ro d u k ty w n y , czy też n i e . 32 Jeżeli pieniądz jest produktyw ny, to oczywiście tylko n ad m iern y p ro cen t będzie lichwą. 33
W ten sposób doszliśm y do końca drugiego etap u rozwojowego definicji lichw y. Je j zw iązek z k o n trak tem ,,m u tu u m “, k tó ry p rz y czynił się do jej pozornego uściślenia, stracił faktycznie n a zna czeniu, stał się tylko pozorem, został doprow adzony do absurdu.
29 P a tr z J. de L u g o , op. cit., D isp. X X V , sect. 3, n. 6.
30 P o r. B. H. M e r k e l b a c h , S u m m a Theol. Moralis. t. II, n. 581. 31 M u t u u m e s t con tractu s, quo m u t u a n s r e m f u n g i b il e m m u tu atar io
t r a d i t in u s u m c o n sum ptionis, c u m onere r e m a e q u i v a l e n t e m p o s t certu m t e m p u s re trib u e n d i. P a t r z S. A. d e L ig o rio , Theologia Moralis. n. 481 i 487.
Sw . A lfo n s c y tu je tu d e fin ic je M a r t i n e t ’a i V i n c e n t ’a. S a m pozo s t a je p rz y tr a d y c y jn e j d e fin ic ji: O p. cit.. t. II. n. 758.
32 Q u a p r o p t e r p e c c a t u m u su ra e f o r m a l i t e r et d ir e c te non e x eo p e ti
d e b e r e censeo, u t r u m m u t u u m sit c o n s u m p ti v u m . an p r o d u c t i v u m in ordine ad m u t u a ta r iu m , u t a liqui p u ta n t. s e d e x eo, u t r u m a ut in genere aut p ro m a t u a t o r e e x singulis ad iu n ctis p e c u n ia sit q u o d a m m o d o p r o d u c t iv a annon.
A. L e h m k u h l , Theolo gia Moralis. t. I, n. 1093.
33 U su ra d e fi n ir i p o te s t, ut s it jo e n u s e x cess ivu m . A. N o 1 d i n ( S c h m i t t ) . S u m m a T h eologiae Moralis, t. II, n. 585.
Okazało się, że średniow ieczna d efin icja lichw y odpow iadała tylko ówczesnym stosunkom społeczno-gospodarczym . J e j o derw an ie od sam ej istoty zagadnienia, od jego m oralnego jąd ra , przyczyniło się do tego, że z biegiem czasu nie tylko s ta ła się ona b ezu żytecz na, lecz spowodow ała szereg trudności teoretycznych, trudności w analizie prob lem u w chwili, gdy stosunki społeczno-gospodarcze uległy zm ianie. D oprow adziło to do konieczności przyjm o w ania form uł, k tó re w łaściw ie (jak np. defin icja N o ld in a )33 niczego nie w yrażają; nie zaw ierają bow iem żadnej fo rm aln ej racji, n a p o d sta w ie k tórej m ożna by odnieść definicję do określonego przedm iotu. D latego to n iek tó rzy teologowie s ta ra ją się w racać do p ie r w otnej, w łaściw ej definicji lichw y i nadać tem u pojęciu c h a ra k te r czysto etyczny. Tak czyni np. F. X. Funk, dla którego w spółczesna rzeczywistość społeczno-gospodarcza nie m ieści się w sta ry c h fo r m ułach: dochodzi więc do w niosku, że fo rm u ły te są błędne i szuka nowych określeń. D efiniuje on lichw ę jako „w ykorzystanie biedy bliźniego dla osiągnięcia w łasnego zysku “. 34 S tw ierdza przy ty m jasno, że pojęcie lichw y m a c h a ra k te r czysto m o raln y i nie należy mieszać go z pojęciem procentu, k tó ry m a c h a ra k te r ekonom iczny.
P rakty czn ie d efinicja F u n k a (w jego zwłaszcza in te rp re ta c ji) pokryw a się z określeniem Noldina, ale m a n ad n im tę wyższość, że dotyka sam ej isto ty zagadnienia i u jm u je je od stro n y w yłącz nie m oralnej, podczas gdy definicja N oldina je s t zupełnie „bez b arw n a “. Ma ona w praw d zie daleko szerszy zakres aniżeli d efini cja Noldina, ale F u n k je st skłonny rozum ieć ją w tak im sam ym zakresie jak to czyni Noldin, a więc w yłącznie jako lichw ę p ro cen tową. 33
Jeszcze szerzej aniżeli F u n k o kreśla lichw ę G. R atzinger. Dla niego jest ona po pro stu przyw łaszczeniem cudzej w łasności w obrocie w ym iennym , lub poży czk o w ym .36 Nie rozróżnia więc R atzingen lichw y od oszustwa, n a co k ła d ł duży nacisk Funk. Z resztą także Ratzinger, pom im o tak szerokiego sform ułow ania
34 A u s b e u tu n g d e r N o th des N ä ch sten z u e ig e n e m G ewinn. F . X . F u n k .
Zins und W uch er , T ü b in g e n 1868, s. 197.
33 T am że, s. 111 nn.
36 W u c h e r is t die A n e ig n u n g f r e m d e n E ig en tu m s i m T a u sch - u n d D ar-
le hens-verkehre. G. R a t z i n g e r , D ie V o l k s w i r t s c h a f t in ih ren s i ttlic h e n Grundlagen, F r e ib u r g B r. 1895, s. 259.
d e fin icji w sw ych rozw ażaniach bierze pod uw agę głów nie tego ro d zaju zaw łaszczenie, którego podstaw ą je st gorsza sy tu a c ja eko nom iczna k o n tra h e n ta .
Do tego ty p u definicji m ożna by także zaliczyć określenie L. Caro, k tó ry rozróżnia trz y rodzaje lichw y (L o hn w u ch er, P reis-
w u c h e r i Z insw ucher), p rzy czym i sam ą lichw ę k red yto w ą ro
zum ie szeroko, gdyż odnosi ją do różny ch rodzajów kontraktów , choć rów nocześnie n ie każdy p ro cen t nazyw a lic h w ą .37 Szerokość tego o k reślen ia je s t je d n a k o ty le pozorna, że nie łatw o określa on p ro ce n t m ianem lichw y. L ichw ę w idzi (podobnie zresztą, ja k Ra- tz in g a r 38) dopiero w tedy, kied y płacenie p ro cen tu przekracza m oż liw ości p łatn icze dłużnika. J e s t to in n a form a stosow ania tej za sady, ja k ą kierow ali się zw olennicy rozróżnienia m iędzy pożyczką p ro d u k cy jn ą , a konsum pcyjną. Można b y ją sform ułow ać ja k n a stęp u je: jeżeli pożyczka przynosi dochód dłużnikow i, to w ierzyciel m a praw o do (części, lub całości) tego dochodu. Sprzecza się to je d n a k z p rz y ję tą przez św. Tom asza z A kw inu zasadą w ym iany, w m y śl k tó re j jed e n k o n tra h e n t nie m oże czerpać dochodu z ko rzy stn e j, lu b niekorzystnej s y tu a c ji drugiego k o n trah en ta. Innym i sło w y sp rzedający m oże dom agać się tylko odszkodow ania w ła sn y ch niekorzyści ( p r a c y i kosztów,, a w ierzyciel może dom agać się tylko w y ró w n a n ia niekorzyści (dam nus em ergens i lucrum ces-
sans) jak ie sam ponosi.
U siłow ania ty ch trzech au to ró w są jed n a k godne zanotow ania, gdyż b y ły to p ró b y szukania now ych sform ułow ań definicji lich- w y, w y n ik ające ze stw ierd zen ia nie w ystarcza lności dotychczaso w ych określeń.
Zasadniczą zm ianę w poglądach n a zagadnienie lichw y w pro
37 Z i n s w u c h e r f i n d e t en d lic h s ta tt, w e n n b e i P a c h t- , M iet o d er D arle
hen s-V er trägen d e r v e r e i n b a r t e Zins n ich t bloss d e n E rtr a g des Bodens o d e r die P r o d u k t i v i t ä t des darg e lie h e n e n K a p it a ls f ü r den Sch u ldn er ü b e r s te ig t, s o n d e r n erst w e n n e r ü b e r die L e is t u n g s fä h i g k e it des S chuld ners h in a u s g e h t u n d seinen w i r t s c h a f t li c h e n R uin h e r v o r r u f t oder do ch dazu b eiträ g t. L. C a r o , D e r W ucher , L eip zig 1893, s. 149.
38 W u c h e r als A n e ig n u n g f r e m d e n E ig en tu m s is t i m m e r gegeben, w e n n
d e r D a r le i h e r v o n d e m aus K a p it a l u n d A r b e i t g eschaffenen W e r te als K a p i t a l s v z r g ü t u n g einen so hoh en P r o z e n t s a t z w e g n i m m t , dass d e r E n t l e i h e r aus d e m P r o d u c ti o n s e r t r a g e V e rzin su n g u n d R ep ro d u c tio n des K a p ita ls n ic h t e r m ö g lich en kann. G. R a t z i n g e r , op. cit., s, 261.
w adza U nia F ry b u rsk a oraz en cyklika R e ru m N ovarum . U nia F ry b u rsk a sta je na stanow isku, że u strój k ap italisty czn y i sto sunki, jakie w n im p a n u ją je s t klasycznym p rzy k ła d em u s tro ju lichw iarskiego i w yjaśnia, że podstaw ą tak iej oceny tego u stro ju są jego indyw idualistyczne i lib eraln e założenia, a więc ten d en cja i w aru nk i dla w ykorzystyw ania sy tu acji przym usow ej słabszego.'*9 Stanowisko Unii F ry b u rsk iej a p ro b u je Leon X III. E ncyklika
R erum N ovarum n ie podaje w praw dzie definicji lichw y, ale z jej
wypowiedzi, zwłaszcza rozw ażanych n a tle uchw ał U nii w y n ik a dość jasno, że przez lichw ę rozum ie ona w szelkie fo rm y k a p ita li stycznego w yzysku gospodarczego. W ty m też sensie in te rp re tu je wypow iedzi encykliki n a te m a t lichw y L. Dehon, w ym ieniając całą litan ię owych injustices usuraires cechujących, jego zdaniem , ustrój k a p ita listy c z n y .40
Jeszcze szerzej pojm uje lichwę, pozostający pod przem ożnym w pływ em socjalistów W. Hohoff. T w ierdzi on za M arksem , że je dynym źródłem w artości, a więc i dochodu m oże być tylko praca, a w konsekw encji w szelki dochód bez p racy je s t lic h w ą .41
W tej długiej ew olucji pojęcia lich w y w yróżniliśm y trz y okresy. Ten cykl ew olucyjny o tyle się w jak iś sposób zam yka, że pojęcie lichw y w pierw szym i trzecim okresie m niej w ięcej się pokryw a, gdyż przeszedłszy przez długow iekow e p ró b y p ra w n i czego uściślania i doznaw szy daleko posuniętego zacieśnienia, w ra ca ponownie n a g ru n t etyki i tu zm ierza do dokładniejszego o k re ślenia. I choć w pierw szym okresie nie b y ła o n a dokładnie fo rm u łowana, to jed n a k i w ted y podobnie ja k obecnie b y ła rozum iana jako w ykorzystyw anie sy tu acji przym usow ej k o n tra h e n ta w um o w ach gospodarczych.
D rugi okres tej ew olucji m ożna by podzielić jeszcze na dw a podokresy: w pierw szym identyfikow ano lichw ę z każdym procen tem , w d rugim n atom iast znajdow ano racje dopuszczające pobie
38 P a tr z R. K o t h e n , La P e n s é e e t l'Action Sociale d e s C ath oliq ues. L o u v a in 1945.
40 L. D e h o n, L ’usu re au t e m p s p r é s e n t, P a r i s 1895, s. 31— 50.
41 E r w e r b is t nach G o tte s O rd n u n g an die A r b e i t gebunden, u n d so
können w i r sagen, dass j e d e r E r w e r b oh ne A r b e i t ataypoxepSia (aischro- kerd ia) (turpe lu crum , W ucher) sei. W. H o h o f f , Die B e d e u tu n g d e r M arxischen K a p it a lk r i ti k , P a d e r b o r n 1908, s. 68.
ra n ie p ro cen tu w pew ny ch określan ych w ypadkach, albo po prostu określano lichw ę jako nad m iern y procent. T en drug i okres to o k res p ró b y jakiegoś łata n ia trudności, k tó re w ynikły z p rzy ję cia źle sform ułow anej, n ie sięgającej isto ty zagadnienia, definicji. O bserw acja i analiza ty ch w ielow iekow ych dysku sji i rozw ażań na tem a t pojęcia lichw y u łatw ia n am sform ułow anie jego defini cji. L ichw a w szerokim i w łaściw ym tego słow a znaczeniu to w szelka korzyść gospodarcza osiągnięta w w yn ik u w ykorzystania przym usow ego położenia gospodarczego k o n trp a rtn e ra w um owach gospodarczych. Z jaw isko lichw y zachodzi więc w tedy, gdy jedn a ze stro n um ow y gospodarczej podlega naciskow i przym usu gospo darczego (gw ałtow nej, koniecznej potrzeby), d ru g a natom iast tę jej sy tu a c ję w y k o rzy stu je d la osiągnięcia w łasnej korzyści gospo darczej w yk o n u jąc przez to p rzym us gospodarczy.
O dróżniam y w te n sposób lichw ę od oszustwa, k tó re polega na w prow ad zeniu k o n tra h e n ta w błąd ju ż to co do rzeczy, będącej p rzedm io tem k o n tra k tu , już to co do isto ty w zględnie w arunków k o n tra k tu . D w a te ro d za je n ad u żyć gospodarczych id ą często ze sobą w parze, ale różnią się od siebie zasadn iczo.42
Je d n y m ze szczególnych przy kładó w lichw y, k tó ry m się tu sp ecjaln ie zajm u jem y, je s t lichw a k red yto w a. Polega ona na w y k o rzy sta n iu przym usow ej sy tu acji k o n tra h e n ta w um ow ach k re dytow ych, celem w ym uszenia na n im (pomimo niekiedy w szelkich pozorów dobrowolności) zysku gospodarczego. T aka przym usow a sy tu a c ja m oże zaistnieć z dw óch przyczyn: albo z pow odu pilnej p o trzeb y k a p ita łu p rz y rzeczyw istym , lu b pozornym (monopol k redyto w y) ich b ra k u n a ry n k u k re d y to w y m ,43 albo z powodu nieznajom ości .rynku kapitałow ego ze stro n y poszukującego
po-42 N ie d o s trz e g a te j ró ż n ic y (p o d k re ś la n e j m o cn o p rz e z F. X. F u n k a , op. cit. s. 267) W e b e r - T i s c h l e d e r o k re ś la ją c z a G, B e l o w ’e m lic h w ę j a k n a s tę p u je : je d e gew in n sich tige, w e n n au ch n ic h t gerade be.
tr iig eris ch e A u s b e u t u n g andere r. P a tr z H. W e b e r - P. T i s c h l e d a r W i r ts c h a f ts e th i k , E s s e n 1931. s. 408.
43 N ie c h c e m y w te j c h w ili ro z s trz y g a ć k w e s tii, czy w y s o k a sto p a p r o c e n to w a s p o w o d o w a n a s ta ły m b r a k ie m zaso b ó w k a p ita ło w y c h (np. w k r a ja c h g o sp o d a rc z o z a c o fa n y c h ) m a c h a r a k t e r lic h w ia rs k i.
życzM, któ rą to nieznajom ość w y k o rzy stu je lichw iarz w celu w ym uszenia nadm ierny ch p ro c e n tó w .44
R O Z W Ó J P O J Ę C IA P R O C E N T U
Z adaniem naszym jest u sta le n ie sto su n ku lichw y do dochodu z kapitału , odpowiedź n a p y tan ie: czy lichw ę w ogóle, a lichw ę kredytow ą w szczególności m ożna identyfikow ać z procentem . Czy słuszne niekiedy w h isto rii dw a te pojęcia iden tyfik ow an o i czy słusznie je w ostatnich czasach rozdzielono? Ażeby odpowiedzieć n a te p y tan ia m usim y z kolei prześledzić ew olucję pojęcia p rocen tu i podać jegoi definicję.
J e s t to o ty le tru d n e, że samo pojęcie k a p ita łu je s t w ieloznacz ne i trzeb a by m u było poświęcić nie m ało uw agi. Spraw a jed n a k pojęcia k a p ita łu to zagadnienie nie now e w lite ra tu rz e ekonom icz nej, owszem poświęcono m u tu nie m ało m ie js c a .45 T rudno by więc było uznać za celowe ponow ne zajm ow anie się nim, tym bardziej że pojęcia k a p ita łu i dochodu z k ap itału , to pojęcia współzależne, tak iż jedno jest często określan e przez d rugie i ostatnio w łaśnie k a p ita ł jest o k reślan y przez dochód. Mówi się
44 O k re śle n ie to je s t zg o d n e z d e fin ic ją J . M e s s n e r a , k tó r y p isz e :
Z in s w u c h e r tr it t in d e r Form... v o n u n g e r e c h t e n Z in s f o r d e r u n g e n u n te r A u sn ü tz u n g der U n w i s s e n h e i t od er Notlage... je d o c h v o l k s w i r t s c h a f t l i c h v ie l b e d e n k li c h e r sind die F o rm en des Z in s w u c h e r s die m i t d e n m o d e r n e n K r e d i t i n s t i t u t e n v e r b u n d e n sind. J. M e s s n e r , D ie so zia le Frage, 6. A ufl.
I n n s b r u c k 1956, s .118.
45 W y m ie n im y ty lk o n ie k tó re , w a ż n ie js z e p o z y c je p o ls k ie i obce: C o s s a ^
La nozione del Capitale, „S ag g i di E c c o n o m ia P o litic a “:, (1878); L. F i s h e r , W h a t is Capital? Senses of Capital; T h e ro le of Capital in Eco nomic T heory.
„E conom ic J u r n a l “ , (1898/97); W. J a c o b y . D er S t r e i t u m den K a p i t a l
b egriff seine gesc hichtlic he E n tw ic k l u n g u n d V ersu ah e z u s e in e r Lösung.
J e n a 1908; Ch. A. T u t t l e , The R eal C apital C oncept. „ Q u a te rly J o u r n a l o f E co n o m ics“, X V II (1903); W. H o h o f f , Z u r G esch ich te des W o r te s u n d
Begrif fs „ K a p ita l“, „ V ie r te lja h r s c h r if t f. S o z ia l-u . W ir ts c h a fts g e s c h ic h te “ ,
X IV —X V (1918—20); E. F o s s a t i , B eitra g z u m K a p it a lb e g r i f f . „ Z e its c h rif f ü r N a tio n a lö k o n o m ie “ . I (1930); W. T r ą m p c z y ń s k i , P o jęcie kapitału . P o z n a ń 1937; S. T. S k r z y p e k , P o jęcie k a p it a łu w lite r a tu rz e, L w ó w 1939; J . B l e s s , Das W esen des K a p ita ls, F r e ib u r g S c h w e iz 1945.
bow iem , że k a p ita ł je st to dobro przeznaczone do tego, żeby przy nosiło d o c h ó d .4fi
N ie będziem y w ięc w racali do analizy historycznej ewolucji pojęcia k apitału, lecz m ając na uw adze tę ew olucję zajm iem y się pojęciem dochodu z k a p ita łu oraz pojęciem procentu; nie utożsa m iam y bowiem , ja k się okaże, ty ch dw óch pojęć. Zaznaczam y ty l ko, że m ów iąc o k ap ita le m am y n a m yśli kap itał indyw idualny. P o jm u je m y przy ty m k a p ita ł jako sum ę w artości gospodarczych, lub rep re z en tu ją c ą te w artości sum ę pieniędzy. Pozostanie przy ta k im p ojęciu k a p ita łu jest z uw agi na to, że chodzi n am o pojęcie p rocentu , zupełnie zrozum iałe.
P ojęcie p ro cen tu przechodziło podobnie jak pojęcie kapitału pew n ą ew olucję historyczną, z czego zresztą bynajm niej nie w y nika, że zachodził jak iś ścisły zw iązek m iędzy rozw ojem jednego i drugiego pojęcia. E w olucja obu ty ch pojęć pozostaw ała w związ
k u z rozw ojem stosu nkó w społeczno-gospodarczych z jedn ej strony, a nau k i ekonom ii z d rugiej. Zarów no bow iem w pojęciu kapitału, ja k i w pojęciu p ro cen tu z n ajd u jem y jakieś odbicie społecznych stosun kó w p rod uk cji i przyjm ow anej przez danego autora teorii k ap itału . P ow oduje to duże tru d no ści w analizie tych pojęć i stw a rz a niebezpieczeństw o zagm atw ania się w gąszczu rozw ażań czysto ekonom icznych. B ędziem y się sta ra li tego uniknąć.
J a k długo k ap itał b y ł pojm ow any jako pożyczka pieniężna, także i dochód z niego pojm ow ano jako sum a pieniędzy stanow iąca w ynagrodzenie za jej używ anie, a więc identyfikow ano go z fak
tycznie w ypłacan y m procentem ( rozoę, foenus) i uw ażano go
często za jednoznaczny z lichw ą. Pojęcie pro centu nie m a jednak jeszcze tego w ydźw ięku ekonomicznego, jakiego n ab iera w raz z rozw ojem kapitalizm u. D la ludzi ow ych czasów pieniądz jest nie ty lk o w dosłow nym , ale w najpełn iejszy m tego słowa znaczeniu bezpłodny, a pob ieranie procentu- m a tylko uzasadnienie praw ne nie zaś ekonom iczne. S tąd i samo pojęcie pro cen tu jest kategorią praw niczą, w zględnie m oralną. W tych w aru n k ach identyfikow a n ie p ro cen tu z lichw ą je s t zupełnie zrozum iałe.
W zw iązku z no w y m sform ułow aniem pojęcia k a p ita łu przez
klasyków e k o n o m ii47 także pojęcie p ro cen tu ulega pew nym p rze obrażeniom . Przez p ro cen t iden ty fiko w an y z dochodem z k ap itału rozum ieją klasycy i starsi ekonom iści „tę część dochodu z p ro d u k cji, k tó ra przyp ada w łaścicielow i k a p ita łu z ty tu łu jego p raw a w łasności środków p ro d u k cji“ . 48 D efin icja ta poza podkreśleniem fak tu po w staw ania dochodu w akcie p ro d u k cji i supozycją jak iejś roli k ap itału w akcie pro d u k cji (produkcyjności kapitału) nie różni się zasadniczo od poprzedniej, nie je s t od niej dokładniejsza. Nie dostrzegam y tu jeszcze rozróżnienia roli k a p ita listy i przedsię biorcy, co uniem ożliw ia zarysow anie g ran icy m iędzy dochodem z. k ap itału a zyskiem przedsiębiorcy. Odnosi się to zresztą nie tylko do klasyków i starszych ekonom istów , ale także do M arksa. N aw et n iektó rzy ekonomiści neoliberalni nie sta w ia ją tej sp raw y dość jasn o . 4it
D la M arksa i m arksistów dochód z k a p ita łu o k reślan y te rm i nem „w artość dodatkow a“ jest „nadw yżką w arto ści p ro d u k tu nad sum ą elem entów p ro d u k cji“. 50 Ź ródłem tej nadw yżki je s t w yłącz nie p raca robotnika, ale jest ona zaw łaszczona przez k a p ita listę - przedsiębiorcę i stanow i jego zysk. W praw dzie k a p ita lista „ fu n k
cjonujący“ m usi się w system ie kap italistyczn y m dzielić ty m zdo bytym zyskiem z k ap ita listą „pożyczkow ym “, 51 a k ap ita lista przem ysłow y m usi odstąpić część swego zysku kapitaliście h a n dlowemu, 52 ale w spólnym źródłem ty ch w szystkich rodzajów do chodu jest w artość dodatkow a i w szystkie te dochody stanow ią tylko różne postacie tej sam ej grabieży, ja k ą je s t dochód z k a p i
47 P a tr z A. S m i t h , A n I q u i r y in to th e N a tu r e and Cause s of W e a l th
o f Nations, L o n d o n 1904, t. I. s. 261 n n . o raz D. R i c a r d o , P rin c ip le s of Political Economy and Tax ation, L o n d o n 1924, s. 72.
48 P o r. L. C a r o , Der W ucher, L e ip z ig 1893, s. 85.
49 P a tr z A. M a r s h a l l , Z a sa d y e kon om iki, W a rs z a w a 1925, t. II, s. 73— 119. Z w ra c a n a to u w a g ę E. C a r e l l , U n t e r n e h m e r g e w i n n u n d A rbeitsloh n , M ü n c h e n 1950, s. 15. 50 K. M a r k s , K apitał, t. I, W a rs z a w a 1951, s. 223; p o r. A. K u ź n i e - c o w, K a p i t a l i w a r to ś ć d o d a tk o w a , W a rs z a w a 1948, p a ssim . 51 P atrz. G. A. K o z ł o w , K a p i t a ł p o ż y c z k o w y i k r e d y t . W y k ł a d y z ek onom ii p o lity c z n e j, W a rs z a w a 1951, t. II I. s. 219 nn. 52 P a tr z S. F. T o k m a l a j e w , K a p i t a ł h a n d l o w y i z y s k h a n d lo w y , T am że s. 133.
tału. P ro c en t więc by łb y częścią w artości dodatkow ej zagrabionej przez k a p ita listę „pożyczkow ego“.
Do m arksistow skiego pojęcia nadw artości n aw iązuje ekono m ista k atolicki S a v a tie r ,53 u siłu jąc je. jak powiada, „oczyścić“. Rozróżnia on m ianow icie m iędzy „fałszyw ą“ nadw artością, po w sta ją c ą w tedy, gdy k a p ita lista w yzy sk u je robotników , a p raw dziw ym dochodem z k ap itału , osiąganym przez k apitalistę, k tó ry tra k tu je robotników spraw iedliw ie. U jęcie to nie różni się fo r m alnie od m arksistow skiego, pom im o że au to r przypisu je kap ita łow i „rolę dobroczynną, jako czynnikow i postępu i popraw y losu w szystkich “. W każdym, razie je s t ono dalekie od jakiejkolw iek precyzji.
N ie całkiem także pow iodła się p ró b a sprecyzow ania pojęcia dochodu z k a p ita łu E. v. B ó h m -B aw erk o w i,54 k tó ry — trzeba to przyzn ać — p o djął n ie m ałe w ty m k ieru n k u w ysiłki. Rozróżnia on p rzed e w szy stkim „ogólny (zysk brutto) i czysty (zysk netto) zysk z k a p ita łu “. N a zysk b ru tto sk ład ają się obok czystego zysku z: k a p ita łu także i in n e elem en ty, ja k częściowy zw rot w ydatkow a nego k ap itału, bieżące koszty, p rem ia za ryzyko itp. A żeby więc otrzym ać czysty zysk, trz e b a odliczyć od zysku b ru tto te w szyst kie p ie rw ia stk i uboczne. Czysty zysk zatem to nadw yżka w artości p ro d u k tu ponad całość dóbr zużytych na koszty produkcji. O kre ślenie to- nie odbiega, ja k w idzim y od marksowiskiego. Ale Bohm - B aw erk nie p o p rzestaje n a tym . T ak p o jęty zysk nazyw a on „pier w o tn y m zyskiem z k a p ita łu “ i zdając sobie spraw ę z różnicy, jak a zachodzi m iędzy ro lą k apitalisty, a przedsiębiorcy, czysty dochód k a p ita listy nazy w a „um ow nym dochodem z k apitału , czyli pro cen tem “. To o statn ie pojęcie je st dla B ohm -B aw erka zupełnie jasne. W ysuw a n ato m iast problem , czy p ierw o tn y zysk z kap itału m ożna identyfikow ać z czystym dochodem przedsiębiorstw a, czy też w ogólnym dochodzie p rzed sięb io rstw a należy w yróżnić dw ie kw oty: jed n ą będącą dochodem z k ap itału i d ru g ą ujm ow aną jako w y n ik działalności przedsiębiorcy. B óhm -B aw erk nie um ie
odpo-33 P a t r z H . S a v a t i e r , La th é o r ie m o d e r n e du c apital et la justice, P a r i s 1998, & 162 n .
34 E. v. B ô h m — B a w e r k ; K a p i t a ł i z y s k z k apitału , W a rs z a w a 1924 — 25, t. I, s. 7 nn.
wiedzieć na to pytanie. S tw ierd za tylko, że zdania ekonom istów są podzielone.
Dziś o ty le nie m a co do tego w ątpliw ości w śród ekonom istów , że podczas gdy p ro cen t uw aża się za cenę k ap itału , k tó ra z. p u n k tu w idzenia p rzedsiębiorstw a stanow i elem en t kosztów, zysk p rze d siębiorcy nie stanow i elem entu kosztów i może być rozw ażany tylko w ujęciu d y n a m ic zn y m .35 Z agadnienie zysku przedsię biorcy rozw aża się dziś jako p ro b lem odręb ny i istn ieje szereg ekonom icznych teorii zysku przedsiębiorcy.
Czy z tego w ynika, że zagadnienie dochodu z k a p ita łu należy zacieśnić do ustalenia pojęcia (używ ając term inologii Bóhm - Baw erka) ,,um ownego zysku z. k a p ita łu “ czyli procentu. T ak postę p u je w przeciw ieństw ie do B öhm -B aw erka, k tó ry przecież roz różnia pro cen t od „pierw otnego zysku z k a p ita łu “ , ekonom ista polski, R. R y b a rs k i.37 Tw ierdzi on, że o dochodzie z k a p ita łu m ożna mówić ty lk o w tedy, g d y istn ieje on sam odzielnie, a nie jest w każdym poszczególnym w ypad k u zw iązany z danym gospodar stw em , raz na zawsze w nim uw ięziony. A więc dopiero w tedy, gdy istnieje możność lokow ania k a p ita łu w różnych p rze d sięb io r stw ach na procent, w ted y istn ieje n ap ra w d ę od ręb ny problem dochodu z kapitału. G dyby nie było tego „pochodnego“ dochodu z kapitału, czyli możności przenoszenia go i z a tru d n ie n ia w tym., lub innym przedsiębiorstw ie, b ra k by było w ogóle p odstaw do oznaczenia dochodu z kapitału,
,,Na tej podstaw ie zyskujem y możność uchw ycenia różnicy, zachodzącej m iędzy dochodem z k ap itału , a dochodem z pracy przedsiębiorcy, czyli zyskiem przed sięb io rcy “. 58
A bstrah u jąc od tego, co i czy słusznie nazyw a R y barski zy skiem przedsiębiorcy, w arto zauważyć, że dochód z k a p ita łu jest dla niego zjaw iskiem w yłącznie ry n k ow ym (pow stającym na ry n
55 P o r. E. C a r e 11, op. ei:t., s. 15— 19. D o sp re c y z o w a n ia s ta n o w is k a ek o n o m istó w w te j s p r a w ie p rz y c z y n ił się w d u ż e j m ie rz e A. M a r s h a l l fo r m u łu ją c s w o ją te o r ię „ q u a s i- r e n t y “.
30 P o r. M. L i c h t e n s z t e j n , N a u k a o z y s k u p r z e d s ię b i o r c y w roz
w o j u h is to r y c z n y m , W a rs z a w a 1935; ta k ż e : F. J . W e s t o n , A G e n e r a li z e d U n c e rta ity T h e o r y of Profits., ...Am, E con. R e v .“ X L (1950).
57 R. R y b a r s k i , W a r to ś ć , k a p it a ł i dochód, W a rs z a w a 1922, s. 183 nn. 88 T am że, s, 193.
k u kredytow ym ), nie obchodzi go nato m iast to, jak a je s t istotna po dstaw a tego zjaw iska. N ie docenia rozróżnienia m iędzy um ow n y m a pierw o tn y m dochodem z k ap itału , a więc m iędzy procen tem a dochodem z k a p ita łu sensu stricto.
Sam a jed n a k p odana przez R ybarskiego definicja dochodu z k a p ita łu budzi pew ne zastrzeżenia. B rzm i ona ja k następu je: „dochodem z k a p ita łu nazyw am y n adw yżkę w artości gospodar czej, k tó rą k ap itał przynosi sw ojem u posiadaczowi, zatrzym ując p rzy ty m sw oją w a rto ść “. 59 R yb arsk i oderw ał przede w szystkim sw oje pojęcie dochodu z k a p ita łu od udziału k a p ita łu w p ro d u k cji, co jest przecież ch arak tery sty czn e dla pojm ow ania tego do chodu w stosunkach kapitalistyczn y ch . W ty ch now ych stosunkach społeczno-gospodarczych tylko gospodarcza fu n k cja k a p ita łu tłu m aczy jego zw iązek z dochodem i tylko dochód pozostający w ja kim ś zw iązku z gospodarczą fu n k cją k a p ita łu m ożna nazw ać do chodem z k a p ita łu w e w łaściw ym i ścisłym tego słowa znaczeniu. N ie przeko n yw ujące je s t także (świadom e zresztą ze stro n y autora) w y elim inow anie z definicji dochodu z k a p ita łu czasu oraz procentow ego ujm ow ania w arto ści dochodu z k ap itału do w artości k apitału . Ten o statn i m om en t rów nież w bardzo istotn y sposób ok reśla c h a ra k te r procentu, k tó ry przecież R ybarski id entyfik uje z dochodem z kapitału .
W p rzeciw n ą skrajność zbyt przesadnego podkreślania roli k a p ita łu w p ro d u k cji popada w sw ym o kreślaniu K. W icksell, kiedy mówi, że dochodem z k a p ita łu je st „różnica m iędzy pro d u k cy jn o ścią k rań co w ą zaoszczędzonej (nagrom adzonej): a' produkcyjnością k rań co w ą bieżącej (obecnej) siły roboczej i siły z ie m i.60. Poniew aż W icksell d efin iu je kapitał, jako „zaoszczędzoną siłę roboczą i siłę ziem i“, 61 więc określenie jego m ożna b y prościej sform ułow ać w sposób n astęp u jący : „dochód z k a p ita łu jest to różnica m iędzy produ k cy jno ścią k rańcow ą k ap itału , a produkcyjnością krańcow ą p rac y i ziem i, k tó rą on z a stę p u je “.
O kreślenie to w ym aga kró tk iej analizy. Co rozum iem y przez
59 T a m ż e s. 195.
60 K. W i c k s e l l , V o r les u n g en ü b e r N atio n a lö k o n o m ie auf G ru n dlage
d e s M argin a lp r in zip s, J e n a 1913 — 22, s. 218.
krańcow ą produkcyjność k ap itału ? J e s t to produkcyjność o statn iej zainw estow anej jedn ostki kapitału. N ależy p rz y ty m pam iętać, że zwiększenie podaży k a p ita łu pow oduje zm niejszenie jego k r a ń cowej produkcyjności fiz y c zn e j.62 K ap itał zdaniem W icksella je st o ty le produkcyjny, o ile jest w stan ie doskonalej zastąpić pracę bieżącą i siłę przyrody. A poniew aż su b sty tu cy jn o ść k a p ita łu w stosunku do tych dw u czynników p ro d u k cji je st ograniczona, stąd nadm iar k a p ita łu m usi się przyczynić do zm niejszenia jego krańcow ej produkcyjności fizycznej a także i w artościow ej. W y nika stąd dalej, że kapitał, p o jęty jako sum a pieniędzy, będzie stale szukał takiej lokaty, gdzie jego su b sty tu cy jn o ść p rze d sta w iałaby się jak n ajko rzy stn iej i d ała ja k najlepsze owoce. K ra ń cowa produkcyjność k a p ita łu będzie zatem zdążała do w y ró w n a n ia się, a w ślad za tym i stopa dochodu z k a p ita łu będzie zdradzała tak ą sam ą tendencję.
Dlatego to, ja k w idzieliśm y, R ybarski pisał, że ty lk o dzięki możliwości przenoszenia k a p ita łu m ożna znaleźć p o dstaw ę do oznaczenia dochodu z kapitału , z czego jednak, w b rew R y barsk ie- mu, nie w ynika, że nie m ożna mówić o produkcyjności k a p ita łu jako podstaw ie dochodu, a zatem i o p ierw o tn y m dochodzie z k a pitału. Z drugiej jed n a k stro n y W icksell ta k m ocno pow iązał po jęcie dochodu z k a p ita łu z p rodukcyjnością d ó b r kapitałow ych, że zachodzi w ątpliw ość, czy określeniem sw ym nie o b ejm u je on pew nych elem entów zysku przedsiębiorcy.
Zw raca n a to uw agę — choć do samego zagadnienia podchodzi z innego p u n k tu w idzenia — V. Ż arnow itz.03. N iem o żn a, jego zda niem , jak to czyni W icksell, trak to w ać dochodu z k a p ita łu n a ró w n i z w ynagrodzeniem inny ch czynników p ro d u k cji, jeżeli się n ie rozdzieli osoby kap italisty , jak o dostarczyciela k a p ita łu od przed siębiorcy, jako podm iotu podziału dochodu. In n y ekonom ista n ie m iecki C arell używ a tu in n ych o kreśleń stw ierdzając, że „dochód z k ap itału je s t ceną, k tó ra istn ieje także w staty czn y m stan ie gospodarstw a społecznego, podczas gdy zysk przedsiębiorcy jest dochodem, z k tó ry m m am y do czynienia tylko w stanie d ynam icz
62 S zczegółow e u z a s a d n ie n ie te j te z y p o d a je F. B e n h a m , E kon om ia
polity czna. W a rs z a w a 1948, s. 343.
63 V. Z a r n o w i t z, D ie T h eorie d e r E in k o m m e n v e r t e il u n g , T ü b in gen 1951, s. 191 nn.
n y m tegoż gospo darstw a“. 64 Ekonom iści ci nie odróżniają pro cen tu od dochodu z kapitału .
Różnicę m iędzy pierw o tn y m a um ow nym dochodem z k ap itału w idzi także J. M. K eynes, choć używ a tu zupełnie innej term ino logii. W prow adza on m ianow icie dw a różne pojęcia: pojęcie stopy procentow ej (rate of interest) i pojęcie krańcow ej w ydajności k a p ita łu (m arginal efficien cy of capital). Stopa procentow a jest d la niego „ceną rów now ażącą chęć przechow ania bogactw a w go tów ce z podażą zasobów gotów kow ych“. 65 N atom iast „krańcow ą w ydajność k a p ita łu — czytam y w General Theory — definicję jako ró w n ą stopie dyskontow ej, przy k tó rej obecna w artość sze re g u p rzew id y w anych przychodów z danego obiektu kapitałow ego w ciągu jego trw a n ia ró w n a się cenie podaży tego o b iek tu“. 86 In n y m i słow y krańco w a w ydajność k apitału, to różnica m iędzy p rzew id y w an ą dochodowością, a bieżącą ceną podaży dóbr k a p ita łow ych. Istn ieje oczywiście pew ien zw iązek m iędzy stopą procerl- tow ą a k rańcow ą w ydajnością kapitału, ale z tego nie w ynika, że sto p a p rocentow a je s t bezpośrednio zależna od krańcow ej w y d aj ności kapitału. Nie m ożna też m ówić o bezpośredniej zależności o d w ro tn ej. D w ie te w ielkości k sz ta łtu ją się w pew nej zależności od siebie, ale przy w spółdziałaniu całego szeregu innych przyczyn.
Szczegółową analizę różnych sposobów pojm ow ania dochodu z k a p ita łu i różnych jego rodzajów przeprow adzają w sw ym pod ręczn ik u ekonom ii ekonom iści am erykańscy K night i H in e s .87 P o dręcznik te n rozróżnia m ianow icie czysto ekonom iczny dochód z k ap itału , ok reślając go „jako p ro d u k t krańcow y n etto dób r k a pitałow ych, ujm o w any w procen tach w artości ty ch d ó b r“ oraz dochód z k a p ita łu w znaczeniu potocznym (explicit interest), k tó ry
64 E. C a r e 11, U n te r n e h m e r g e w in n und A rb e itslo h n . s. 19.
65 J . M. K e y n e s, O góln a teoria za t r u d n ie n i a p r o c e n t u i pieniądza. W a rs z a w a 1946, s. 213. K e y n e s p o d a je jeszcze in n e , śc iśle jsz e o k re ś le n ie sto p y p ro c e n to w e j: „ S to p a p ro c e n to w a n ie je s t w ła śc iw ie n ic z y m in n y m , j a k o d w ro tn o ś c ią s to s u n k u ja k ie jś s u m y p ie n ię ż n e j do tego, co m o żn a o tr z y m a ć z a w y rz e c z e n ie się m o żn o ści ro z p o rz ą d z a n ia tą s u m ą w z a m ia n za w ie rz y te ln o ś ć n a u s ta lo n y o k r e s c z a s u “ . T a m ż e s. 212.
66 T a m ż e , s. 173 n.
67 B. W. K n i g h t a n d L. G. H i n e s , Economics. N ew Y o rk 1952, s. 521 n n .
jest „ceną za używ anie w ypożyczonych funduszów “, w y ra ż an ą rów nież w p rocentach sum y wypożyczonej.
Ja k i jest stosunek m iędzy pierw szym , a d ru g im pojęciem do chodu z k apitału? Ażeby na to p y tan ie odpow iedzieć należy roz ważyć, jak i stosunek zachodzi m iędzy p ro cen tem jaw n y m (e x p li
cit interest), a ren tą, jak ą przynoszą poszczególne dobra k a p ita
łowe. Otóż renta, k tó rą d ają poszczególne d o b ra kapitałow e, gdy je s t w yrażan a w procentach ich w arto ści stanow i t. zw. p ro cen t u k ry ty (im plicit interest). Ten p rocent u k ry ty je s t źródłem p ro centu jaw nego (exp licit interest). J a k a jest więc różnica m iędzy rentą, a procentem jaw n y m oraz m iędzy czystym dochodem z k a pitału a pożyczkową stopą procentow ą?
R entę uzyskuje posiadacz dóbr kapitałow ych, zaś p rocent ja w n y —w łaściciel kapitału, czyli oszczędzający, k tó rem u jest obo jętne, w jak im k o n k retn y m przedsiębiorstw ie: będą zainw esto w ane jego oszczędności. Szuka on zazw yczaj najw yższej stopy procentow ej i by łb y skłonny do p rzesunięcia swoich oszczędności wszędzie tam , gdzie b y ją znalazł. Ta skłonność przyczynia się do w yrów nania pożyczkowej stopy procentow ej. W ysokość zaś re n ty przedsiębiorcy jest w różnych przed sięb iorstw ach różna. Istnieje zatem różnica m iędzy re n tą a p rocen tem jaw nym , gdyż re n ta zaw iera w sobie elem enty zysku przedsiębiorcy, a także m ię dzy procentem ukrytym , a jaw n y m i to nie tylko, co do podm iotu, k tó ry go zdobywa, ale w w ielu w ypadk ach i co do wysokości. W w ypadku różnicy co do w ysokości albo p rzedsiębiorca p rze ch w ytuje część dochodu z k apitału , albo k a p ita lista zab iera część dochodu należnego innym podm iotom gospodarow ania, wzgl. n a w et część m a ją tk u przedsiębiorstw a. Całe to rozum ow anie opiera się oczywiście n a założeniu produkcyjności k ap itału , k tó re nie jest przedm iotem tych rozw ażań.
P rak ty cznie więc p ro cen t jaw n y p rzy b ie ra form ę pożyczkow ej stopy procentow ej, k tó ra nie zaw sze p o k ry w a się z czystym do chodem z k apitału. „C zysty n ato m iast dochód z k a p ita łu nie je s t niczym innym , ja k p ro d u k tem krańco w y m netto dóbr k ap i tałow ych ujm ow anym pow szechnie w p ro cen tach realn ej w a r tości tych dóbr.“ 68
68 Op. cit., s. 523. .6 — Boczniki N auk Społecznych
A u to r p o d kreśla słowo re a ln a w artość, ażeby odróżnić czysty dochód z k a p ita łu od re n ty p rzedsiębiorcy (w w ypad k u g d y zna lazł się on w szczególnie k o rzy stn ej sy tu a c ji jako posiadacz śro d ków produkcji) z d rugiej zaś w yelim inow ać w pływ fluk tuacji pieniądza.
B arone zw raca uw agę n a jeszcze jedną, nie w ym ienioną przez om aw ianych autorów , przyczynę różnic m iędzy pożyczkową stopą procentow ą, a czystym dochodem z k ap itału: je s t nią popyt na k re d y ty konsum pcyjne, k tó ry przyczynia się do zacieśnienia po daży k a p ita łu w dziedzinie p ro du k cji i w konsekw encji do pod w yżki stopy procentow ej n a ry n k u pieniężnym , n a sk u tek czego pożyczkow a sto p a p rocentow a może być znacznie różna od k r a ń cowej produkcyjności k a p ita łu .69
T akie określenie dochodu z k a p ita łu jest niew ątpliw ie precy zyjne, choć w zw iązku z ty m n iezm iernie skom plikow ane. D rugą jego w ad ą je s t to, że przesądza ono ciągle jeszcze sporną w eko nom ii, a w k ażdym razie niedostatecznie w yjaśnioną kw estię p rodukcyjności k ap ita łu . Jak k o lw iek w ięc cała ta analiza jest pożyteczna dla pełniejszego zrozum ienia pojęcia procentu, to jed n a k m ożna definiow ać p ro cen t niezależnie od niej: procent je s t to w artość korzyści, jak ie k a p ita ł przynosi w określonym czasie tem u, k tó ry go zaoszczędził, w yrażona w stosunku do w a r tości sam ego k a p ita łu .70
T akie określenie p ro ce n tu je s t ty m bardziej możliwe, że, ja k stw ierd za K eynes, p ro ce n t i dochód z k a p ita łu nie p o k ryw ają się co do sw ej wysokości, ani też nie k sz ta łtu ją się w bezpośredniej zależności od siebie. Z agadnienie natom iast, czy i w jakim zna czeniu k a p ita ł je s t źródłem procentu, to p roblem raczej filozo ficzny, niż ekonom iczny. Z ekonomicznego p u n k tu w idzenia m a n a to m ia st znaczenie to, że K eynes stw ierd za zasadniczą tendencję do zró w n ania się ty ch d w u w ielkości, pom im o że k sz ta łtu ją się one tylk o w pośredniej zależności od siebie. O kreślam y procent od stro n y oszczędzającego, a nie od stro n y ry nk u, ja k to czynią
69 E, B a r o n e , Z a s a d y ek o n o m i i p o li ty c z n e j. K ra k ó w 1946, s. 37 n. 70 T e r m in „ o sz c z ę d z a n ie “ ro z u m ie m y w z n a c z e n iu e k o n o m ic z n y m p r z e c iw s ta w ia ją c go „ te z a u ry z a c ji“ .