MAREK RYMSZA
Uniwersytet Warszawski Instytut Stosowanych Nauk Spo³ecznych
Ma³¿eñstwo kryzys czy reaktywacja?
Marriage Crisis or Reactivation?
ZAGADNIENIE POSTAWIONE W TYTU£OWYM PYTANIU
W artykule staram siê odpowiedzieæ na postawione w tytule pytanie. Zanim to uczyniê, potrzebne s¹ pewne ucilenia, aby tytu³ ten czytelnik zrozumia³ zgodnie z intencj¹ autora. S³abniêcie w Polsce (i szerzej w ca³ej Europie) ma³-¿eñstwa jako instytucji ¿ycia spo³ecznego znajduje liczne potwierdzenia w bada-niach i analizach demografów i socjologów, a tak¿e w dowiadczebada-niach i obser-wacjach praktyków: terapeutów, specjalistów z poradni ¿ycia rodzinnego czy spowiedników. Jest ono te¿ widoczne na poziomie dyskursu publicznego; wystar-czy siêgn¹æ do kolorowych tygodników, aby przekonaæ siê, jak niekorzystn¹ „prasê ma” ma³¿eñstwo. Mówi¹c najkrócej, kryzys ma³¿eñstwa w wymiarze spo-³ecznym jest diagnoz¹, z któr¹ trudno polemizowaæ.
Jednak, jak uczy psychologia spo³eczna, kryzys to tak¿e szansa rozwojowa. Ma³¿eñstwo prze¿ywaj¹ce kryzys wcale nie musi siê rozpaæ. Ma³¿onkowie mog¹ wrêcz wykorzystaæ taki etap do oczyszczenia i wzmocnienia ³¹cz¹cej ich wiêzi1. Podobnie mo¿e byæ, choæ nie musi, na poziomie ogólnospo³ecznym:
Idea ma³¿eñstwa niew¹tpliwie prze¿ywa dzi kryzys. [ ] kryzys ten mo¿e zostaæ wykorzystany jako szansa na oczyszczenie wspó³czesnej wizji ma³¿eñstwa z obci¹-¿aj¹cych j¹ kulturowych nalecia³oci epok poprzednich. Mo¿e paradoksalnie dopiero teraz w wiecie po rewolucji seksualnej, po emancypacji i wyzwoleniu kobiet ³atwiej bêdzie dotrzeæ do istoty ma³¿eñstwa2.
T
EOLOGIA IM
ORALNOÆ TOM 12, 20121 Z du¿ym znawstwem i wyczuciem pisze o tym m.in. El¿bieta Sujak por. E. Sujak, ¯ycie
jako zadanie, Warszawa 1989.
M. Walu, Ma³¿eñstwo: reaktywacja. Podsumowanie raportu Laboratorium WIÊZI, Wiê 2009, nr 11-12, s. 88.
3 M. Weber, Obiektywnoæ poznania w naukach spo³ecznych, w: Problemy socjologii wiedzy,
Warszawa 1985, s. 45-100.
4 Tam¿e, s. 74.
5 M. Weber, Sens uwolnienia od wartociowañ w socjologii i ekonomii, w: Problemy
socjolo-gii wiedzy, s. 101-150.
6 Wiê 2009, nr 11-12, s. 5-89.
7 M. Rymsza, Ma³¿eñstwo nie jest spraw¹ prywatn¹, Wiê 2009, nr 11-12, s. 57-72; jestem
cz³onkiem Laboratorium Wiêzi od 2009 roku.
Co zrobiæ, aby tak w³anie siê sta³o? Czy jest szansa na swoist¹ spo³eczn¹ reaktywacjê ma³¿eñstwa, czy te¿ postêpuj¹cy w Europie kryzys ma³¿eñstwa jest procesem praktycznie nieodwracalnym? Temu zagadnieniu powiêcony jest ten tekst i st¹d zawarte w tytule pytanie.
Chcia³bym te¿ zaznaczyæ, ¿e napisa³em ten artyku³ jako socjolog zaintereso-wany zmianami w ¿yciu spo³ecznym zachodz¹cymi na pograniczu sfery publicz-nej i prywatpublicz-nej, a zarazem osoba pozostaj¹ca w zwi¹zku ma³¿eñskim, a wiêc dowiadczaj¹ca na co dzieñ ¿ycia ma³¿eñskiego, tak¿e w wymiarze sakramental-nym. ¯adnej z tych perspektyw nie staram siê ukryæ, braæ „w nawias” czy podporz¹dkowaæ drugiej. Przeciwnie, staram siê w tym opracowaniu ³¹czyæ w spójn¹ narracjê: (1) socjologiczn¹ refleksjê, (2) osobiste dowiadczenie oraz (3) pogl¹dy kszta³towane przez jedno i drugie. Takie podejcie traktujê jako atut, a nie s³aboæ opracowania. Max Weber zaznacza³, ¿e bezza³o¿eniowe, w pe³ni neutralne, aksjologicznie „sterylne” podejcie badacza do spraw spo³ecznych jest praktycznie niemo¿liwe i w gruncie rzeczy ja³owe3. Zdaniem Webera, to, co naj-bardziej wartociowe w analizie, co pozwala badaczowi dostrzec kwestie dla ¿ycia spo³ecznego kluczowe, wreszcie rzeczywistoæ spo³eczn¹ nie tylko opisaæ, ale i zrozumieæ (Verstehen), powstaje w sytuacji prze³amywania siê wartoci w zwierciadle jego duszy”4 i jest zawsze widziane z perspektywy aksjologicznie osadzonej. W obiektywizacji przekazu chodzi wiêc nie o to, aby pozbawiaæ siê „odniesieñ do wartoci” (to w³anie dziêki procedurze odniesienia do wartoci, której nie nale¿y myliæ z s¹dami wartociuj¹cymi, mo¿na z morza faktów spo-³ecznych wy³owiæ te najbardziej istotne dla prowadzonych rozwa¿añ), ale aby nie skrywaæ przed czytelnikiem perspektywy ogl¹du rzeczywistoci5.
Artyku³ oparty jest na referacie, który przedstawi³em na konferencji Po co lub kocielny? zorganizowanej w dniach 15-16 lutego 2012 roku w Kazimie-rzu Biskupim. Punktem wyjcia dla poni¿szych refleksji nad kondycj¹ i przysz³o-ci¹ chrzecijañskiej koncepcji ma³¿eñstwa jest raport Laboratorium WIÊZI Ma³-¿eñstwo: reaktywacja opublikowany na ³amach miesiêcznika WIÊ w 2009 roku6. Na raport ten sk³ada siê siedem tekstów autorskich wspó³pracowników Laboratorium, w tym moje opracowanie7, omówienie ankiety eksperckiej oraz napisane wspólnie przez zespó³ laborantów” syntetyczne podsumowanie.
WSPÓ£CZESNE PRÓBY REDEFINICJI MA£¯EÑSTWA
Ma³¿eñstwo ugruntowane w naszej kulturze (i nie tylko naszej) to zwi¹zek: (1) dwojga osób, (2) z których jedna jest mê¿czyzn¹ a druga kobiet¹, przy czym zwi¹zek ten (3) ma charakter trwa³y, (4) jest p³odny, czyli otwarty na rodziciel-stwo biologiczne i duchowe i (5) zosta³ zawarty publicznie. Ma³¿eñrodziciel-stwo jako chrzecijañski zwi¹zek religijny, a wiêc zawierany w formule sakramentalnej, zyskuje dodatkowo (6) wymiar transcendentny: to bowiem, jak uznaje Koció³, zwi¹zek pob³ogos³awiony przez samego Boga.
W swojej wielowiekowej historii, tak¿e ju¿ w okresie nowo¿ytnym, instytucja ma³¿eñstwa przechodzi³a w naszym krêgu kulturowym niejeden kryzys8. Kryzys wspó³czesny ma jednak charakter szczególny. Polega on na tym, ¿e równoczenie kwestionowane s¹ wszystkie konstytuuj¹ce ma³¿eñstwo cechy. Jest to wiêc próba reinterpretacji i spo³ecznej delegitymizacji ma³¿eñstwa, jakie znamy.
Ma³¿eñstwo zwi¹zek trwa³y czy nietrwa³y?
Wiek XX to w Europie okres wprowadzania instytucji rozwodu do prawa cywilnego, a nastêpnie stopniowej liberalizacji korzystania z prawa do niego. W pañstwie, które uznaje instytucjê rozwodu, ale chroni rodzinê jako podstawo-w¹ komórkê ¿ycia spo³ecznego oraz ma³¿eñstwo jako trwa³y fundament rodziny, orzeka siê rozwód w sytuacji stwierdzenia przez s¹d trwa³ego rozk³adu po¿ycia ma³¿eñskiego. Je¿eli za rozk³adowi temu winien jest tylko jeden z ma³¿onków s¹d stara siê chroniæ interesy ma³¿onka poszkodowanego (poza dyskusj¹ jest dba³oæ o interesy ma³oletnich dzieci). Orzekanie o winie podkrela, ¿e sta³o siê co niew³aciwego i kto za taki stan rzeczy jest odpowiedzialny, a w konsekwen-cji interesy tego kogo nie powinny byæ podstaw¹ do orzeczenia rozwodu. Tak wiêc w sytuacji, gdy na przyk³ad m¹¿ zostawia ¿onê, wi¹¿e siê z inn¹ kobiet¹ i z tego powodu d¹¿y do rozwodu, aby uregulowaæ sprawy rodzinne, a zdra-dzona ¿ona rozwodu nie chce (wola³aby, aby m¹¿ powróci³, i jest mu gotowa wybaczyæ zdradê), s¹d rozwodu nie orzeka.
Taka linia orzecznicza traktowana jest obecnie jako opcja konserwatywna. Liberalizacja orzecznictwa w sprawach rodzinnych przejawia siê we wzrocie liczby rozwodów bez orzekania o winie stron, a tak¿e w uwzglêdnianiu oczeki-wañ i interesów strony faktycznie odpowiedzialnej za rozk³ad po¿ycia ma³¿eñ-skiego. Wystarczaj¹c¹ podstaw¹ do orzeczenia takich rozwodów jest stwierdze-nie stwierdze-niezgodnoci charakterów (jakby owa zgodnoæ gwarantowaæ mia³a udane po¿ycie). Polityka s¹dów znajduje odzwierciedlenie w zmianie nastawienia opi-nii spo³ecznej. Symptomem tej zmiany jest oczekiwanie, ¿e krzywda jednego
8 Por. B. Berger, P. Berger, The War over the Family. Capturing the Middle Ground, London
z ma³¿onków nie powinna byæ przeszkod¹ w orzeczeniu rozwodu. Pisma ce-lebryckie id¹ o krok dalej ni¿ zast¹pienie trwa³ego rozk³adu po¿ycia niezgod-noci¹ charakterów. Znajdujemy tam liczne opisy zgodnych rozwodów czy rozwodów z klas¹, których pod³o¿em jest nie ¿adna niezgodnoæ, ale stara jak wiat zdrada czy porzucenie. W takiej sytuacji oczekuje siê od poszkodowanego ma³¿onka zachowania z klas¹, polegaj¹cego na zaakceptowaniu nowej sytuacji i przy pomocy prawnika zadbaniu o swoje ekonomiczne interesy. Trwa³oæ zwi¹zku nie jest tu ¿adn¹ wartoci¹.
Jednak bez wzglêdu na to, co wypisuje siê w kolorowych magazynach, na-wet liberalne pañstwo nie daje „rozwodów na ¿¹danie. St¹d rosn¹ca w Europie popularnoæ zwi¹zków partnerskich jako swoistych substytutów ma³¿eñstwa. Co to za instytucja spo³eczna? Ma ona w swych za³o¿eniach dawaæ mo¿liwie te same uprawnienia co ma³¿eñstwo, ale ma³¿eñstwem jednak nie byæ. Wa¿n¹ cech¹ ró¿-nicuj¹c¹ jest poziom trwa³oci zwi¹zku. Zwi¹zek partnerski ³atwo siê zawiera i ³atwo rozwi¹zuje. Jego zawarcie jest po prostu konsekwencj¹ zgodnego owiad-czenia woli stron, a rozwi¹zanie skutkiem utraty owej zgodnej woli partnerów. Innymi s³owy, wystarczy, ¿e jeden z partnerów nie chce pozostawaæ w zwi¹zku, a zwi¹zek przestaje istnieæ. O ile w przypadku ma³¿eñstwa prawo stoi na stra¿y jego trwa³oci i chroni w pierwszej kolejnoci interes ma³¿onka pokrzywdzone-go czy porzuconepokrzywdzone-go, o tyle konstrukcja zwi¹zku partnerskiepokrzywdzone-go jest odwrotna: chroniony jest interes tego partnera, który chce odzyskaæ wolnoæ. Interes tego, kto chce zerwaæ wspólnotê, jest tu z definicji wa¿niejszy od interesu tego, kto chce wspólnotê podtrzymaæ. Nietrwa³y charakter relacji jest wpisany w naturê zwi¹zku partnerskiego definiowanego jako sposób zabezpieczenia siê partnerów przed niechcianymi komplikacjami towarzysz¹cymi rozwi¹zywaniu ma³¿eñstwa.
Publiczny czy prywatny charakter ma³¿eñstwa?
Tradycyjnie pojmowane ma³¿eñstwo jest instytucj¹ spo³eczn¹. Zawarcie ma³-¿eñstwa odbywa siê publicznie, przy wiadkach; bez wiadków ceremonia nie mo¿e siê odbyæ. Wesele jest wiêtem nie tylko nowo¿eñców, ale i rodziny ka¿dej ze stron. Zmiana stanu cywilnego ma daleko id¹ce konsekwencje publiczne i jest swego rodzaju spo³ecznym awansem (st¹d pejoratywne okrelenia stare pan-ny” i „starzy kawalerowie”). W Europie czasów wiktoriañskich kobieta, wstêpu-j¹c w zwi¹zek ma³¿eñski, przyjmowa³a nie tylko nazwisko mê¿a, ale i wstêpo-wa³a w jego szersz¹ rodzinê, w znacznym stopniu rozluniaj¹c wiêzi z w³asnymi krewnymi. Nie zmienia to faktu, ¿e szersza rodzina i spo³ecznoæ formu³owa³y szereg oczekiwañ wobec obojga ma³¿onków. Z perspektywy socjologicznej bo-wiem bycie mê¿em/¿on¹ to wa¿na rola spo³eczna do odegrania.
We wspó³czesnych spo³eczeñstwach europejskich obserwujemy tendencjê do uczynienia ma³¿eñstwa spraw¹ prywatn¹ ma³¿onków. Przejawem tego jest
miê-dzy innymi pozostawanie obojga ma³¿onków przy w³asnych nazwiskach tak, aby w sferze publicznej ka¿de z nich funkcjonowa³o po lubie tak jak przed lubem. Tak¿e w formularzach danych o klientach tworzonych przez banki, ubezpieczal-nie, sklepy i ró¿ne instytucje u¿ytecznoci publicznej coraz czêciej pytanie o stan cywilny zastêpowane jest pytaniem o partnera ¿yciowego. A kwestia, czy ów partner jest mê¿em/¿on¹, czy te¿ nie – pozostaje spraw¹ prywatn¹.
Tendencja do uprywatniania ma³¿eñstwa jest powi¹zana z d¹¿eniem do ode-brania ma³¿eñstwu charakteru zwi¹zku trwa³ego. Im bardziej ma³¿eñstwo jest spra-w¹ prywatn¹ dwojga ludzi i nie wi¹¿e siê z odgrywaniem przez nich ról spo³ecz-nych w przestrzeni publicznej, tym mocniej jest ono nara¿one na szwank. Ma³¿eñstwo jako sprawa prywatna przestaje byæ bowiem regulowane tradycj¹, obyczajem, oczekiwaniami jakichkolwiek osób trzecich (nawet dzieci). Rola spo-³eczna to, jak uczy socjologia, zespó³ oczekiwañ i nie istnieje bez publicznoci9. Takie role chêtnie odgrywamy w pracy zawodowej czy aktywnoci spo³ecznej, li-cz¹c siê z oczekiwaniami prze³o¿onych, wspó³pracowników czy opini¹ uogólnio-nych inuogólnio-nych (reputacj¹). W relacji ma³¿eñskiej traktowanej jako prywatna nie chce-my za spe³niaæ czyich oczekiwañ, ale osi¹gn¹æ w³asne szczêcie. Tyle ¿e w ten sposób ka¿de z ma³¿onków mniej lub bardziej niepostrze¿enie próbuje narzucaæ swoje oczekiwania drugiemu. Ma³¿eñstwo w pe³ni uprywatnione” przestaje byæ w ten sposób nawet prywatnym zwi¹zkiem dwojga osób, a staje siê narzêdziem realizacji indywidualnego szczêcia ka¿dego z ma³¿onków przy u¿yciu drugiego.
Owa indywidualizacja oznacza, ¿e znika równie¿ p³odnoæ jako konstytutyw-na cecha ma³¿eñstwa, konstytutyw-najpierw p³odnoæ w aspekcie biologicznym jako rodzenie i wychowywanie potomstwa. Zrodzenie i wychowanie dzieci przestaje byæ bowiem zadaniem spo³ecznym, elementem podejmowanych ról ¿ony-potencjalnej matki oraz mê¿a-potencjalnego ojca, ale okolicznoci¹, na któr¹ jest miejsce w indywi-dualnym pomyle na szczêcie lub nie ma. Ma³¿eñstwo „uprywatnione” nie jest te¿ p³odne w innych wymiarach ni¿ biologiczny, staje siê zwi¹zkiem wsobnym.
Kto tworzy ma³¿eñstwo?
Na prze³omie XX i XXI wieku zosta³a w Europie zakwestionowana kolejna, wczeniej wydawa³o siê nie-do-podwa¿enia10 cecha ma³¿eñstwa. Zwolennicy wspomnianej ju¿ rewolucji kulturowej proponuj¹, aby przestaæ uznawaæ ma³¿eñ-stwo za zwi¹zek jednego mê¿czyzny i jednej kobiety. St¹d postulat (urzeczywist-niony ju¿ w kilku pañstwach europejskich) nadania statusu ma³¿eñstwa tak¿e zwi¹zkom dwojga osób tej samej p³ci. Przy tym fraza o potrzebie legalizacji
9 E. Goffman, Cz³owiek w teatrze ¿ycia codziennego, t³um. H. Datner-piewak, P. piewak,
Warszawa 2000.
ma³¿eñstw homoseksualnych jako sposobie ograniczania dyskryminacji osób homoseksualnych jest nieadekwatnym, choæ wygodnym dla zwolenników zmia-ny, okreleniem prowadzonych dzia³añ lobbingowych. Legalizacja oznacza uzna-nie za legalne czego ju¿ istuzna-niej¹cego, ale funkcjonuj¹cego uzna-nielegaluzna-nie. Mo¿na zatem zalegalizowaæ pobyt imigranta w jego nowym miejscu zamieszkania: imi-grant ten zmieni³ kraj pobytu i mieszka tu, gdzie mieszka, choæ nie ma na to papierów. Podobnie mo¿na dopuciæ do legalnego obrotu produkowane pok¹t-nie i rozprowadzane pok¹t-nielegalpok¹t-nie narkotyki czy inne substancje psychoaktywne.
Tymczasem zwi¹zki jednop³ciowe, choæ jeszcze stosunkowo niedawno (przed II wojn¹ wiatow¹) w Europie karane jako naruszaj¹ce moralnoæ publicz-n¹, od kilkudziesiêciu lat nie s¹ na naszym kontynencie zabronione, a w konse-kwencji – nie s¹ nielegalne. Uznanie zwi¹zku dwóch kobiet czy dwóch mê¿czyzn za ma³¿eñstwo nie jest wiêc form¹ legalizacji takich relacji, ale redefinicj¹ insty-tucji ma³¿eñstwa opieraj¹c¹ siê na strategii redukcyjnej: pozbawieniu tej instytu-cji ¿ycia spo³ecznego istotnej cechy konstytutywnej. Na podobnej zasadzie mo¿-na przyj¹æ/orzec, ¿e ptaki nie musz¹ mieæ skrzyde³. Skoro za mo¿mo¿-na uzmo¿-naæ, ¿e ma³¿eñstwo nie musi byæ zwi¹zkiem mê¿czyzny i kobiety, rodzi siê pytanie, czy musi to byæ zwi¹zek dok³adnie dwóch osób. Nie jest to bynajmniej czysta spe-kulacja. Postulat uznania za ma³¿eñstwa tak¿e zwi¹zków wieloosobowych jest obecny w dyskursie publicznym w Szwecji jako rozwi¹zanie przysz³oci, ale zg³aszane jak najbardziej na powa¿nie. Krok w tym kierunku wykonany te¿ zo-sta³ w dosyæ odleg³ej od Europy, ale kulturowo chrzecijañskiej Brazylii, gdzie w 2012 roku notariusz zarejestrowa³ cywilny zwi¹zek trojga osób, aby zapew-niæ uczestnikom relacji wielouczuciowej prawa cz³onków rodziny11.
Uwarunkowania tak daleko id¹cej propozycji, jak¹ jest redefinicja ma³¿eñ-stwa, wymagaj¹ odrêbnej analizy, wykraczaj¹cej poza ramy tego opracowania. W tym miejscu zauwa¿my jedynie, ¿e radykalne postulaty formu³owane przez rodowiska feministyczne czy gejowskie nie by³yby mo¿liwe do forsowania bez wczeniejszego os³abienia spo³ecznej legitymacji innych, analizowanych powy-¿ej, cech ma³¿eñstwa, jak trwa³oæ, p³odnoæ i jego wymiar spo³eczny zwi¹zany z odgrywaniem ról spo³ecznych ¿ony i mê¿a jako zespo³u oczekiwañ, a nie urzeczywistnianiem w³asnych projekcji.
W STRONÊ REAKTYWACJI MA£¯EÑSTWA
Analizuj¹c zmiany w prawie rodzinnym i cywilnym dokonywane w pañ-stwach europejskich (choæ zaznaczmy nie we wszystkich), mo¿na dojæ do wniosku, ¿e zwolennicy tradycyjnie pojmowanego ma³¿eñstwa znajduj¹ siê
w g³êbokim odwrocie, a radykalna zmiana obyczajowo-kulturowa jest tylko kwe-sti¹ czasu. Nie podzielam takiej pesymistycznej wizji. Nacisk na zmiany prawne nie wynika z si³y spo³ecznego oddzia³ywania ideologii progresywnej, ale odwrot-nie z traktowania prawa jako g³ównego instrumentu prze³amywania spo³eczne-go oporu. Aktywici radykalnej zmiany kulturowej wydaj¹ siê przekonani, ¿e albo narzuc¹ nowe regu³y i obyczaje za pomoc¹ przymusu prawnego, albo nie powiedzie siê rewolucja obyczajowa. Moim zdaniem, na d³u¿sz¹ metê nie po-wiedzie siê ona tak czy owak, a g³êbokoæ zmian prawnych rozsadzaj¹cych tra-dycyjne ramy ma³¿eñstwa i rodziny przes¹dzi jedynie o spo³ecznych kosztach tej rewolucji, które bêdziemy musieli ponieæ (i ju¿ ponosimy).
Warto mieæ jednak na uwadze, ¿e krytyka tradycyjnie pojmowanego ma³¿eñ-stwa i rodziny nie wziê³a siê znik¹d. Europejska kultura, chroni¹c przez wieki ma³¿eñstwo, równoczenie odciska³a na nim swoje piêtno, mo¿na powiedzieæ nawet, ¿e w pewnym zakresie je deformowa³a12. Ruch emancypacji kobiet, który dzi w formule radykalnego feminizmu domaga siê likwidacji ma³¿eñstwa jako instytucji opresji kobiet, narodzi³ siê z d¹¿eñ do zrównania uprawnieñ kobiet i mê¿czyzn, w tym w ich rolach spo³ecznych ¿ony i mê¿a, a owa nierównoæ by³a okolicznoci¹ deformuj¹c¹ ma³¿eñstwo jako zwi¹zek dwóch równych w swych prawach i godnoci osób. Rewolucja seksualna w jakiej mierze (choæ nie t³uma-czy to wszystkiego, na przyk³ad aspektu komercyjno-biznesowego owej rewolu-cji) by³a reakcj¹ na purytañsk¹ moralnoæ czasów wiktoriañskich, silnie oddzia-³uj¹c¹ w Europie Zachodniej na wzorce ¿ycia mieszczañskiego.
Problem w tym, ¿e wspó³czesna rewolucja kulturowa proponuje wylanie dziecka z k¹piel¹. Zamiast zrównywaæ w prawach kobiety i mê¿czyzn podwa¿a siê samo istnienie biologicznych ró¿nic p³ci. Stwierdza siê przy tym nie tyle brak tych ró¿nic, ile stara siê je zacieraæ p³eæ kulturowa oderwana od p³ci biologicz-nej to w gruncie rzeczy projekt polityczny, a nie koncepcja opisu rzeczywistoci. A zamiast odkrywaæ partnerski charakter relacji ma³¿eñskiej, niszczy siê sam¹ instytucjê ma³¿eñstwa.
Koncepcja spo³ecznej reaktywacji ma³¿eñstwa jest alternatyw¹ dla radykal-nej zmiany kulturowej, choæ równoczenie nie jest opcj¹ konserwatywn¹, rozu-mian¹ jako obrona wczeniejszego status quo. Jest prób¹ pozbycia siê, na ile to mo¿liwe, deformacji ma³¿eñstwa zawartych w tradycyjnej kulturze mieszczañ-skiej i równoczenie niedopuszczenia do ju¿ nawet nie zniekszta³cenia, ale grun-townej redefinicji ma³¿eñstwa promowanej przez progresywn¹ kulturê liberaln¹13.
12 Bli¿ej na ten temat w: M. Rymsza, Ma³¿eñstwo nie jest spraw¹ prywatn¹.
13 Termin kultura liberalna nie jest tu u¿yty na okrelenie ogó³u dorobku myli liberalnej.
Myl liberalna nie musi mieæ antyreligijnego ostrza (przyk³adem liberalizm wolnorynkowy), a spo-³eczne nauczanie Kocio³a nie jest en bloc przeciwko wszystkiemu, co liberalne. Por. M. Novak, Liberalizm sprzymierzeniec czy wróg Kocio³a. Nauczanie spo³eczne Kocio³a a instytucje
libe-Kryzys ma³¿eñstwa jako instytucji spo³ecznej mo¿na wykorzystaæ do odno-wienia tej instytucji, oczyszczenia jej ze zbêdnych czy szkodliwych nalecia³oci kulturowych. Nale¿y na ró¿ne sposoby staraæ siê wydobyæ, obroniæ i wzmocniæ to, co jest istot¹ ma³¿eñstwa, co stanowi o jego niepowtarzalnym charakterze, o spo³ecznej wartoci tej instytucji. Jest to propozycja wcale nie mniej radykalna ni¿ opcja progresywna. Tyle, ¿e jej radykalizm nie polega na podwa¿aniu przy u¿yciu prawa i innych instrumentów in¿ynierii spo³ecznej tego, co w kulturze utrwalone. Radykalizm ma tu wymiar egzystencjalny. Oznacza d¹¿enie do od-krycia i urzeczywistnienia tego, co w instytucji ma³¿eñstwa najwa¿niejsze, a tak-¿e przekonanie, tak-¿e dowiadczenie istoty ma³tak-¿eñstwa, choæ wymaga trudu, jest ogólnie dostêpne.
W podsumowaniu cytowanego ju¿ raportu Laboratorium WIÊZI wskazali-my, ¿e ma³¿eñstwo to: (1) radykalna bliskoæ kobiety i mê¿czyzny, (2) nieustan-ne przekraczanie siebie, (3) wspólnota wymagaj¹ca, (4) wspólnota otwarta, (5) sprawa osobista, ale nie prywatna, (6) instytucja spo³eczna, której prawna de-finicja nie wymaga zmian, (7) tajemnica w wymiarze duchowym, transcendent-nym14. Spo³eczna reaktywacja ma³¿eñstwa nie oznacza wygrania wojny kulturo-wej na polu bitwy, które wyznaczaj¹ zwolennikom tradycyjnej wizji ma³¿eñstwa si³y progresywne (co oczywicie nie oznacza, ¿e pole to nale¿y oddawaæ bez walki). Reaktywacja nie musi bowiem dokonaæ siê w telewizji czy na ³amach wy-sokonak³adowej prasy kolorowej. Si³a instytucji ma³¿eñstwa tkwi na poziomie najbardziej podstawowym: egzystencjalnego dowiadczenia poszczególnych lu-dzi, zawsze jednak przek³adaj¹cego siê w d³u¿szej perspektywie na poziom uogólnionego dowiadczenia spo³ecznego.
Ma³¿eñstwo jako trwa³y i p³odny zwi¹zek kobiety i mê¿czyzny jest instytu-cj¹ nie tylko i nie tyle s³uszn¹, ile przynosz¹c¹ realne owoce. Jest to instytucja w ¿yciu spo³ecznym potrzebna, wrêcz niezast¹piona, której nie da siê podrobiæ. Ma³¿eñstwo daje ma³¿onkom to, co obiecuje, co trudno uzyskaæ w innych zwi¹z-kach i czego nie da siê nabyæ na zasadzie wymiany rynkowej. Zwi¹zki udaj¹ce ma³¿eñstwo nie dadz¹ tych samych owoców, choæby na poziomie prawnym zo-sta³y z ma³¿eñstwem zrównane czy po prostu za ma³¿eñstwo uznane. Na pozio-mie dowiadczenia egzystencjalnego (czy choæby biologii) regulacja prawna ani decyzja administracyjna nie maj¹ bowiem mocy sprawczej.
Dowiadczenia pañstw zachodnich, na przyk³ad zwi¹zane z rewolucj¹ sek-sualn¹ lat 60. i 70. XX wieku, wskazuj¹, ¿e po okresie zafascynowania
promo-ralne, t³um. W. Büchner, Poznañ 1993. We wspó³czesnej ideologii liberalnej silny jest jednak nurt, który postulat urzeczywistniania maksymalnej wolnoci jednostek przenosi ze sfery rynku w³anie w sferê kultury i obyczajów i ten w³anie nurt promuje redefinicjê ma³¿eñstwa i rodziny, wyranie atakuj¹c Koció³ jako instytucjê wspieraj¹c¹ rozwi¹zania tradycyjne.
14 K. Jab³oñska, E. Karabin, M. Królikowski, Z. Nosowski, M. Rogaczewska, M. Rymsza,
wanymi alternatywnymi stylami ¿ycia czy biernego poddawania siê nowym pr¹-dom ideologicznym zazwyczaj przychodzi czas ogólnospo³ecznej refleksji, oce-ny skutków i korzyci spo³eczoce-nych (lub ich braku) wprowadzooce-nych rozwi¹zañ. Nastêpuje wówczas renesans zainteresowania tym, co sprawdzone i spo³ecznie ugruntowane. Pierwsze symptomy takiego zwrotu obserwujemy w³anie w Hisz-panii jako przejaw reakcji spo³ecznej po rewolucji kulturowej socjalistycznego premiera Zapatero.
RELIGIJNIE I SPO£ECZNIE
Na koniec kilka s³ów o religijnym wymiarze ma³¿eñstwa czasów kryzysu. Ma³¿eñstwo chrzecijañskie to ma³¿eñstwo sakramentalne, zawierane przez chrzecijan w kociele. Jednak jest to równie¿ ma³¿eñstwo uznawane w porz¹d-ku wieckim jako zwi¹zek cywilny, tyle ¿e zawarty w trybie konkordatowym. W sytuacji postêpuj¹cego kryzysu ma³¿eñstwa w wymiarze spo³ecznym natural-na wydaje siê tendencja, aby niejako separowaæ od niego ma³¿eñstwo sakramen-talne. Takie podejcie w obliczu zachodz¹cych zmian kulturowych ma³¿eñstwo jako zwi¹zek cywilny spisuje na straty, a próbuje chroniæ ma³¿eñstwo sakra-mentalne jako ekskluzywne przymierze zawierane w obliczu Boga przez ugrun-towanych w swej wierze chrzecijan i maj¹ce przede wszystkim religijny wymiar. Jestem takiej tendencji przeciwny z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, ma³¿eñstwo jest w swej istocie instytucj¹ spo³eczn¹, która dziêki reli-gii uzyskuje tak¿e wymiar transcendentny. U¿ywaj¹c jêzyka religijnego, ma³¿eñ-stwo, tak¿e ma³¿eñstwo sakramentalne, ma przede wszystkim wymiar ziemski. Nie wdaj¹c siê w rozwa¿ania stricte teologiczne (nie jestem zreszt¹ teologiem), warto przypomnieæ, ¿e ma³¿eñstwo, tak¿e w swym wymiarze religijnym, ustaje wraz ze mierci¹ jednego ze wspó³ma³¿onków (lub obojga), a wiêc z ca³kiem przyziemnej przyczyny. Biblia co do tego nie pozostawia ¿adnych w¹tpliwoci, spo³eczne nauczanie Kocio³a równie¿. Mo¿na powiedzieæ, ¿e ma³¿eñstwo sa-kramentalne w oderwaniu od porz¹dku ziemskiego nie istnieje. Sakrament jako widzialny znak niewidzialnej ³aski Bo¿ej uwiêca ma³¿eñstwo, ale zgodnie z regu³¹ w. Tomasza tak¿e tutaj ³aska buduje na naturze i nie bardzo mo¿e budowaæ bez niej. Wymiar spo³eczny jest w ma³¿eñstwie nieredukowalny. Ce-lem (choæ nie jedynym) ma³¿eñstwa jest bowiem za³o¿enie rodziny, maj¹cej stric-te spo³eczne zadania, funkcje i wymiar. Dlatego Koció³ docenia i szanuje ma³-¿eñstwo tak¿e jako zwi¹zek cywilny15.
15 Zauwa¿alna jest tu jednak pewna ambiwalencja. Z jednej strony ¿ycie w zwi¹zku cywilnym
traktowane jest w nauczaniu Kocio³a jako bardziej uporz¹dkowane ni¿ w konkubinacie; z drugiej rozwi¹zany zwi¹zek cywilny nie jest kanoniczn¹ przeszkod¹ do zawarcia zwi¹zku sakramental-nego bez wzglêdu na losy czy oczekiwania ¿yciowe drugiego z by³ych ma³¿onków cywilnych;
oso-Po drugie, Koció³ na nowo „odkry³” wiêtoæ ¿ycia ma³¿eñskiego stosun-kowo niedawno. Francuski ksi¹dz, Henri Caffarel, za³o¿yciel Ruchu Duchowo-ci Ma³¿eñskiej Equipes Notre-Dame (zmar³ w 1996 roku, obecnie toczy siê jego proces beatyfikacyjny), podsumowuj¹c swoje zaanga¿owanie na rzecz ruchu, zaznaczy³, ¿e dopiero od 1940 do 1945 roku zosta³o opracowane to, co póniej zosta³o nazwane duchowoci¹ ma³¿eñsk¹ i rodzinn¹16. Gdy bowiem w 1939 roku poprosi³ on swego biskupa o wsparcie w tej sprawie (zg³osi³o siê do niego kilka par z prob¹ o poradê, jak na co dzieñ ¿yæ sakramentem ma³¿eñstwa), ten-¿e biskup poprosi³ go o osobiste zaanga¿owanie w tej sprawie odpowiednich materia³ów formacyjnych do wykorzystania nie by³o17. To dopiero w latach 80. XX wieku Karol Wojty³a przedstawi³ spójn¹ koncepcjê teologii ma³¿eñstwa18, a nastêpnie upowszechnia³ j¹ ju¿ jako papie¿19. To dopiero na prze³omie XX i XXI wieku w Kociele dojrza³a koncepcja odnonie do mo¿liwoci uznawania wiêtoci ¿ycia dwojga ludzi w ma³¿eñstwie, a w konsekwencji równoczesnego uznania ¿ony i mê¿a za b³ogos³awionych. Chocia¿ ma³¿eñstwo w oficjalnym na-uczaniu Kocio³a traktowane by³o jako jedna z dróg do osi¹gniêcia wiêtoci, to, jak zauwa¿a Zbigniew Nosowski,
Po prostu do 21 padziernika 2001 roku papie¿e nie wynieli na o³tarze ¿adnej ma³¿eñskiej wspólnoty. Przez wiele wieków katoliccy ma³¿onkowie nie otrzymywali od swego Kocio³a wzorów do naladowania w postaci beatyfikowanych czy kano-nizowanych par ma³¿eñskich, a o istniej¹cych wiêtych, którzy ¿yli w ma³¿eñstwie, wiadomo bardzo niewiele20.
Innymi s³owy, ¿ycie ma³¿eñskie traktowane by³o bardziej w kategoriach obowi¹zków stanu ni¿ szansy rozwoju duchowego ma³¿onków.
W konsekwencji ludzie stanu wieckiego ¿yj¹cy w zwi¹zkach ma³¿eñskich byli uznawani za b³ogos³awionych i wiêtych, ale jakby niezale¿nie od ma³¿eñ-skiego aspektu ich ¿ycia; mo¿na powiedzieæ, ¿e ich wiêtoæ dostrzegana by³a obok ma³¿eñstwa czy nawet pomimo ma³¿eñstwa21. Sakrament ma³¿eñstwa odczytywany by³ jako potwierdzenie, ¿e w po¿yciu ma³¿eñskim (chodzi o szero-ki wymiar tego po¿ycia, w tym seksualny) nie ma grzechu, jego wymiar trans-cendentny pozostawa³ za jakby upiony. Religia chrzecijañska po prostu po-zwala³a wierz¹cym z instytucji ma³¿eñstwa korzystaæ. I faktycznie, w Europie
ba rozwiedziona cywilnie jest bowiem traktowana jako osoba stanu wolnego. Por. zapisy dotycz¹-ce ma³¿eñstwa w Katechizmie Kocio³a katolickiego, Poznañ 1994.
16 H. Caffarel, Mi³oæ i wyrzeczenie, t³um. J. Sklepowicz, Poznañ 2012, s. 195.
17 Ksi¹dz Henry Caffarel zosta³ póniej doradc¹ papie¿a Paw³a VI, a jego wp³yw okaza³ siê
istotny zw³aszcza przy redakcji encykliki Humanae vitae z 1968 roku.
18 K. Wojty³a, Mi³oæ i odpowiedzialnoæ, Lublin 1986.
19 Por. Jan Pawe³ II, Mê¿czyzn¹ i niewiast¹ stworzy³ ich, Vaticano 1980.
20 Z. Nosowski, Parami do nieba. Ma³¿eñska droga do wiêtoci, Warszawa 2010, s. 8. 21 Por. tam¿e.
ma³¿eñstwa chrzecijañskie przez ca³e wieki korzysta³y z dobrodziejstwa kultu-ry, która ma³¿eñstwo promowa³a i chroni³a. Obecnie, gdy w Europie kulturowe fundamenty ma³¿eñstwa ulegaj¹ zachwianiu, religia ma wobec kultury d³ug do sp³acenia. Dostrzega to Koció³ katolicki i w³anie w sprawach przysz³oci ro-dziny i ma³¿eñstwa wyznacza swoje non possumus w starciu ze wspó³czesn¹ kultur¹ liberaln¹. Nieprzypadkowo te¿ zwolennicy radykalnej redefinicji ma³¿eñ-stwa i rodziny w Kociele katolickim widz¹ g³ównego oponenta postulowanych zmian.
Podsumowuj¹c, warto podkreliæ, ¿e obrona ma³¿eñstwa w wymiarze religij-nym z pominiêciem jego wymiaru spo³ecznego w moim przekonaniu nie mo¿e siê powieæ. W praktyce sprowadzi³aby siê ona nie tyle do pomijania wymiaru spo³ecznego instytucji ma³¿eñstwa (to jest niemo¿liwe), ile do prób tworzenia przez chrzecijan w³asnego alternatywnego spo³eczeñstwa, szanuj¹cego trady-cyjne ma³¿eñstwo i rodzinê, czy ¿yj¹cych na obrze¿ach spo³eczeñstwa w³asnych alternatywnych prorodzinnych wspólnot. Jednak przecie¿ nie taka wizja chrze-cijañskiego ¿ycia w wiecie wy³ania siê z kart Ewangelii czy Listów w. Paw-³a do pierwszych gmin chrzecijañskich.
Chrzecijanie powinni broniæ ma³¿eñstwa jako ugruntowanej instytucji spo-³ecznej, jako dobra wspólnego wszystkich obywateli, tak¿e tych wyznaj¹cych inne religie i osób niewierz¹cych. Wówczas obroni¹ równie¿ ma³¿eñstwo w wy-miarze religijnym. Najwa¿niejsze jednak, aby wbrew tendencjom we wspó³czes-nej kulturze chrzecijanie odkrywali i praktykowali radykalizm ¿ycia ma³¿eñskie-go jako wymagaj¹cej, wspólnie obranej drogi mê¿a i ¿ony do wiêtoci, która daje spe³nienie ju¿ tu i teraz” oraz buduje ogólnospo³eczny dobrostan. Spo³ecz-na reaktywacja ma³¿eñstwa bêdzie wówczas konsekwencj¹ pozSpo³ecz-nania po owo-cach. Po owocach ich poznacie ta ewangeliczna maksyma jest g³ównym argumentem za umiarkowanym choæby optymizmem odnonie do przysz³oci ma³-¿eñstwa.
SUMMARY
The article deals with the conditions of the contemporary crisis of marriage as a specific situation in which all the constitutional features of marriage like its durability, fertility, public character and the fact that it is the relation of two people of different sex, are being questioned. Nevertheless, the author claims that the crisis can be used as a developing opportunity and sketches the assumptions of the social reactivation of marriage as a task for Christians.
Key words
civil marriage, sacramental marriage, redefinition of marriage, liberal culture, social institution, Christianity, social teaching of the Catholic Church