• Nie Znaleziono Wyników

View of Od erudycji do poznania. Z dziejów romantycznej liryki opisowej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Od erudycji do poznania. Z dziejów romantycznej liryki opisowej"

Copied!
75
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N I K I H U M A N I S T Y C Z N E T o m X I V , z e s z y t 1 — 1966

M A R IA N M A C IE JE W S K I

OD ER U D Y CJI DO PO ZNA NIA

Z D Z I E J Ó W R O M A N T Y C Z N E J L I R Y K I O P I S O W E J

W P R O W A D Z E N IE

W kw erendzie tropiącej przed m io t b a d ań w założonym ograniczeniu czasowym posługiw ano się „roboczą” d efinicją liry k i opisow ej jako ta ­ kiej w ypow iedzi lirycznej, w k tó rej opis stanow i głów ną s tr u k tu rę p rz e ­ kazu. U w zględniono jed n ak i u tw o ry w m niejszy m stopniu przesycone s tru k tu rą opisu, k ieru jąc się w ted y k ry te riu m w ażności fu n k cjo n a ln e j.

U początków naszych rozw ażań pojaw ia się isto tn e p y ta n ie n a tu r y historycznej i m etodycznej, czy liry k ę opisow ą należy uw ażać za g atu n ek literacki? Chcąc być w zgodzie z h isto ry czn o literack im pojm ow aniem zjaw isk, nie m ożna przym ierzać in te resu jąc y c h nas utw o ró w do norm definicji dzisiejszych h T rzeba zobaczyć, ja k z a p atry w a li się na liry k ę opisową poeci i k ry ty c y rom antyczni.

Uporczyw e w erto w an ie p o ety k rom an ty czn ych: K o rz e n io w sk i2, Ce­ gielski 3, Bądzkiewicz 4, nie przynosi odpow iedzi n a p y tan ie, co w św ia­ domości tam ty ch czasów, w bogatej p ro d u k cji litera c k ie j ro m an ty zm u , uw ażane było za liryk ę opisową, jak ą ta liry k a m usi posiadać s tr u k tu rę i zakres tem atyki. W ytłum aczenie tego sta n u rzeczy d aje w swoich roz­ w ażaniach o statn i z w ym ienionych teoretyków . B ądzkiew icz stw ierd za krzyżow anie i zaw ieranie się podziałów poezji. P y ta np., czym różni się w system atyce Cegielskiego poezja opisow o-liryczna od liryczno-opiso- wej. T rafna jest także uw aga B ądzkiew icza o apriory zm ie postaw y, u większości k ry ty k ó w rom antycznych, podczas dokonyw ania podzia­ łów 3. Ale chyba i on się od niego nie uw olnił.

Poniew aż te poszukiw ania nie d a ły w yników , zajrzano do recenzji utw orów , k tó re nasza świadom ość literack a obdarza m ianem liry k i

opi-1 P o r. C ze sła w Z g o r z e l s k i , D u m a p o p r z e d n i c z k a b a lla d y , T o ru ń 1949, s. 5. 2 Jó z e f K o r z e n i o w s k i , K u r s p o e z y i, W a rs z a w a 1829. 3 H ip o lit C e g i e l s k i , N a u k a p o e z y i z a w i e r a j ą c a t e o r y ą p o e z y i i j e j r o d z a ­ jów..., P o z n a ń 1845. 4 A n to n i B ą d z k i e w i c z , T e o r y a P o e z y i w z w i ą z k u z j e j h is to r i ą o p o w i e ­ d ziana, W a rs z a w a 1867. 5 T am że, s. IX i in.

(2)

sowej, chodzi głów nie o S o n e ty k r y m s k ie Mickiewicza. Nazywanie S o n e ­ tó w k r y m s k ic h „poezją opisow ą” albo poezją w „rodzaju opisowym” i m ó­ w ienie o p oem atach opisow ych w sposób analogiczny — spraw ę ko m p li­ k uje, lecz jej nie w y jaśn ia (M o ch n ack i6, Mickiewicz 7, K ra sz e w sk i8, n a ­ w e t K laczko 9). In try g u je n ato m ia st w e w szystkich tych „k ry ty k a ch ” bo­ gactw o term inologii m alarsk iej: „m alow anie”, „m alow niczy”, „ k ra j­ o b raz”, „pejzaż” . F a k t ten skłonił do zainteresow ania się świadomością a rty sty c z n ą rom an ty k ó w w dziedzinie sztu k -plastycznych. Wiadomo p rze ­ cież, że este ty k a ro m an ty czn a postulow ała łączenie w szystkich sztuk 10. Od ro k u 1840 rozpoczną się ożywione d y sk u sje na tem at m alarstw a. Do­ k u m en te m ty ch polem ik jest w jak iejś m ierze S fin k s i Latarnia czarno­ księska K raszew skiego. P ro b lem em sztuki narodow ej, zwłaszcza p lasty ­ cznej, zajm ow ać się będą: Goszczyński, Słowacki, Berwiński, G rabow ski, N orw id, Klaczko. Tylko ten o sta tn i będzie osam otniony w swoim sęep- tycyzm ie. R om antyzm w sztuce b y ł w ielką rew elacją, ale przede w sz y st­ kim w poezji. M alarstw o nie ty lk o nie poszło w swoim rozw oju naprzód, ale w ręcz uległo uw stecznieniu. Św iadom ość wzrokow a tego okresu to św iadom ość w idzenia b ry ły tró jw y m iaro w ej i św iatłocieniow a. Jest to św iadom ość O drodzenia i B aroku u . N a Zachodzie było nieco lepiej niż w Polsce. Sądzić należy, że odpow iednikiem poezji rom antycznej stanie się dopiero im presjonizm . Z aintereso w an ie się w k ry ty c e rom antycznej m ala rstw e m n a pew no w y p ły n ęło z chęci u sunięcia tego niedow ładu. Skąd jed n a k biorą się in te resu jąc e spostrzeżenia na tem a t m alarstw a, raz po raz p o jaw iające się w recenzjach? Odpow iedź nasuw a się jednoznacznie- sądy z dziedziny św iadom ości literack iej przenoszono na te re n sztuk p la­ stycznych. Było to m ożliw e, poniew aż n iek tó rzy k ry ty c y nie w idzieli p ra ­ w ie żadnych różnic, zachodzących m iędzy obu sferam i zjaw isk. G rabow ski zaleca p ejzażystom k rajo w y m „term in o w an ie” u poetów 12,

Po ty ch ogólnych uw agach czas w rócić do obserw acji analogii: m a­ larstw o — poezja, k tó rą sn u li rom antycy, ab y tą drogą dojść do h isto ry ­ cznoliterackiego „w y k ry c ia ” liry k i opisowej. R. B erw iński, dokonując po­ działu m ala rstw a , p oszukuje odpow iedników gatunk ow y ch w literatu rze.

6 M a u ry c y M o c h n a c k i , O s o n e t a c h A d a m a M i c k i e w i c z a [1827], [W:] P o lsk a k r y t y k a l i t e r a c k a (1800— 1918), W a rs z a w a 1959, t. I, s. 325— 331. 7 A d a m M i c k i e w i c z , O b j a ś n i e n i a do p o e m a t u o p is o w e g o „ Z o fi jó w k a " , [W :] D zieła , W a rs z a w a 1955, t. V, cz. I, s. 205— 230, 8 J . I. K r a s z e w s k i , G a w ę d k i o s z tu c e [1840], [W :] W y b ó r p is m , W a rs z a w a 1894, s. 147— 157. 9 J u lia n K l a c z k o , P ó ł w y s e p k r y m s k i w po ezji, [W :] S z k i c e i r o z p r a w y li te ­ r a c k i e , p r z e k ła d A n to n ie g o P o to c k ie g o , W a rs z a w a 1904, s. 207— 271.

1 0 P o r. A fle k s a n d e r] S z[u k i e w i c z], W s t ę p n e m y ś l i o p o ję c i u p oezji, „ T y ­

g o d n ik L it e r a c k i ” , (1838), n r 21 i 22.

1 1 P o r. W ła d y s ła w S t r z e m i ń s k i , T e o r i a w id z e n i a , K ra k ó w 1958, s. 185 i in. 1 2 M ic h a ł G r a b o w s k i , P r o j e k t u a r t y s t y c z n e w Litto ie. P. K u le s z a , P e jz a ż

(3)

M alarstw o h istoryczne odpow iada dram atow i, obrazy rodzajow e — k o ­ m edii fam ilijnej, n ato m iast k rajo b raz nazyw a m alarstw em lirycznym lub liry k ą m alarstw a. O dpow iednikiem k rajo b raz u w poezji okaże się liry k a opisowa 13. Z rozw ażań B erw ińskiego m ożna bow iem w ysnuć w niosek, że w poetyce sform ułow anej ro m an ty zm u uśw iadam iano sobie istnienie w y ­ powiedzi lirycznej, któ rej dom in antą s tru k tu ra ln ą był upodm iotow iony opis p r z y r o d y 14; przekonać się o tym m ożna rów nież z rozw ażań K laczki. D aje on n aw et definicję liry k i opisow ej („poezji opisow ej”), w skazując S o n e ty k rym s k ie jako jej przykład. W ym iar liry czn y poezja ta o trzy m uje, pisze dalej Klaczko, dzięki zajęciu przez poetę (podmiot) po staw y p a n te i- stycznej wobec p r z y r o d y 15. G rabow ski, sn u jąc także analogie z m a la r­ stw em , usiłu je obok „pejzażu poetyckiego” (liryki opisow ej) w y k ry ć inne gatunki, np. obrazek ro d z a jo w y 16. Klaczko, będąc zw olennikiem sam o­ dzielności sztuk, nie może się pogodzić z ek sp ansją m ala rstw a (geneza jej tkw i w nagłym zainteresow aniu się plastyką). M alarstw o w yw iera w p ływ już nie tylko na lirykę, ale i na epikę i d ram a t; stąd p o w stają „o b razki” , „szkice”, „gaw ędy”. Pola d y sk re d y tu je K laczko stw ierdzeniem , że „oga- w ędza” czyny S tw o s z a 17.

Choć z przeanalizow anych poglądów m ożna by w yciągnąć w niosek, iż w okresie rom antyzm u liry k a opisowa pojm ow ana b yła jako g a tu n e k lite ­ racki, trzeba być ostrożnym w form ułow aniu ostatecznego w niosku. Może tylko So n e ty k r y m s k ie odczuwano jako „poezję opisow ą” (w ypow iedzi k rytyk ów ich przede w szystkim dotyczyły). T eoretycznie m ożliw a jest rów nież tak a koncepcja, że S o n e ty k r y m s k ie są ro m an tyczną k o n ty n u ac ją poem atu opisowego. Do spraw dzenia tej hipotezy pow rócim y w p ie rw ­ szym rozdziale. Ostrożność badaw cza każe zatem tra k to w a ć liry k ę opi­ sową nie w kategoriach g a tu n k u literackiego, lecz jako pew ien ty p w y ­ powiedzi lirycznej, wypow iedzi, k tó ra p rzek azu je w artości liryczne ope­ ru ją c opisem, s tru k tu rą w łaściw ą raczej epice. L iry k a opisowa okazuje się pojęciem szerszym niż gatunek. W jej zakresie m ogą się zatem spo­ tykać różne gatunki. Poniew aż liry k a opisowa pojm ow ana typologicznie dostarcza m ate ria łu zbyt różnorodnego, dlatego dokonam y pew nego ogra­ niczenia; zajm iem y się głów nie liry k ą opisową z pejzażem p r z y r o d y 18.

1 3 Zob. R. W. B e r w i ń s k i, W y s t a w a o b r a z ó w w P o z n a n i u , „ T y g o d n ik L i t e ­ r a c k i” , IV (1841), n r 29, s. 246. 1 4 Zob. ta m ż e , n r 30, s. 252. 15 P ó ł w y s e p k r y m s k i w p o ezji, s. 242. P o e ty k a s f o rm u ło w a n a k la s y c y z m u i r o ­ m a n ty z m u d y s p o n u je b o g a tą r e f le k s ją n a te m a t o p isu , a le o p is u fu n k c jo n u ją c e g o n ie w liry c e , lecz w p ro z ie e p ic k ie j (P o r. A n to n in a B a r t o s z e w i c z , Z z a g a d n i e ń opis u w te orii i p r a k t y c e l i te r a c k ie j p i e r w s z e j p o ł o w y X I X w i e k u , [W :] S t y l i k o m ­ p ozycja. K o n f e r e n c j a t e o r e t y c z n o l i t e r a c k a w T o r u n i u i U s tr o n iu . R e d a k to r J a n T rz y - n a d lo w sk i, W ro c ła w —W a rs z a w a — K ra k ó w 1965, s. 98— 111). 16 M. G r a b o w s k i , op. cit., s. 148. 1 7 J u lia n K l a c z k o , S z t u k a p o ls k a , P a r y ż 1858, s. 36 i n.

(4)

T akie u jęcie w y d a je się bardzo n a tu ra ln e , zgodne z historyczną orien­ ta c ją p racy , gdyż k ry ty c y ro m anty czn i w yodrębniali z powodzi produkcji liry czn ej liry k ę k rajob razow ą; kształto w ała się ona bowiem nie n a p e ry ­ feriach lite ra tu ry , lecz n iejako w jej cen trum . Tu m ogły być w ykorzy­ sty w a n e rom an ty czn e poglądy z zakresu filozofii przyrody. O rientacja typologiczna od raz u u staw ia p ro b lem aty k ę badaw czą stru k tu ra ln ie . Ta­ kie w łaśnie b adanie liry k i p o stu lu je Jo h a n n B arta, a u to r studium Zur Theorie der lyrischen Dichtung. Tak zw ana „gegenständlich-m alerische L y rik ” (liryka krajob razow a) sw oją przynależność do ty p u zawdzięcza określonym „środkom w y ra ż a n ia ” i określonej „ sy tu a c ji liry czn ej” 19.

W ładysław S trzem iń sk i w Teorii w idzenia, w p rac y , na któ rą trzeba się będzie n ieje d n o k ro tn ie pow oływ ać, w ykazał, że m ożna zobrazować ew olucję sztu k i m alarsk iej, analizu jąc jeden, k o n sty tu ty w n y elem ent dzieła („w idzenie”). W ydaje się, że jest to p raw ie niem ożliw e w sztuce poetyckiej, bogatszej w sensie ontologicznym (bardziej złożonej), dzieło litera c k ie posiada s tr u k tu rę czterow arstw ow ą, obraz m alarsk i k on sty­ tu u ją ty lko dw ie w a rstw y 20. Z m iany w liryce opisowej mogą zachodzić ty lk o w n iek tó ry ch elem en tach utw o ru , inne składniki p rzejd ą w etap n a stę p n y „n ien aru szo n e” . Szczególnem u zatem oglądow i poddane zo­ stan ą: k o n stru k c ja p odm iotu lirycznego, k o n stru k c ja przedm iotu, w za­ jem n a rela cja m iędzy obu elem entam i. Dość często operow ać się będzie term in e m „w idzenie p o ety ck ie”. J e st on bardzo w ygodny, gdyż u jm uje w szystkie p ro b lem y niejak o całościowo. Mieści się w nim zagadnienie k o n stru k c ji p rzed m io tu i podm iotu; n ajcen niejsze jest to, że „chw yta” sk ład n ik i s tr u k tu ry poetyckiej dynam icznie, kiedy określa postaw ę pod­ m io tu wobec rzeczyw istości zew nętrznej. A naliza w idzenia poetyckiego pozw ala rów nież określić m eto d y u liry czn ien ia przedm iotu, spraw ę chyba n a jisto tn ie jszą w liry ce opisowej, gdyż decydującą o rodzajow ej przy­ należności utw o ru .

M ając do czynienia z m ate ria łe m literack im pogranicza, należy się zastanow ić n ad k o n sty tu ty w n y m i w yznacznikam i w ypow iedzi lirycznej. Z w ielu d efin icji liry k i w y b ran o propozycję Rom ana Jakobsona, k tóra będąc zgodna z pojm ow aniem tra d y c y jn y m , zostaje określona ściśle z a sp ek tu lingw istycznego. Jakobson w prow adza do zagadnień języko­ znaw czych teo rię kom unikacji, by z kolei u jąć P o e ty k ę w świetle j ę z y k o ­

1 8 W r a z ie p o tr z e b y z a w sz e p o w o ły w a ć się b ę d z ie m y n a m a te ria ł p o z o sta ły .

O g ra n ic z e n ie s ię ty lk o do li r y k i „ k r a jo b r a z o w e j” n ie b ę d z ie p rz e s trz e g a n e z b y t r y ­ g o ry s ty c z n ie , ty m b a r d z ie j, że n a p o tk a m y w ie le w y p a d k ó w p o śre d n ic h , i n t e r e s u ­ ją c y c h ze w z g lę d u n a s w o ją złożoność. N a d a l o p e ro w a ć się b ę d z ie te rm in e m : li r y k a o p iso w a . 1 9 J o h a n n B a r t a , Z u r T h e o r i e d e r l y r i s c h e n D ic h tu n g , „ Z a g a d n ie n ia R o d z a ­ jó w L it e r a c k ic h ” , IV (1961), z. 1/6, s. 22— 28. 2 0 P a t r z R o m a n I n g a r d e n , O b r a z a d zieło li te r a c k ie , [W :] S t u d i a z e s te ty k i, W a rs z a w a 1958, t. II, s. 94.

(5)

z n a w s t w a 21. Nowoczesna o rien tacja językoznaw cza przyn osi now e roz­ w iązania w zakresie poetyki. Rodzajow a przynależność k o m u n ik a tu po­ etyckiego jest uzależniona od zh ierarchizow ania fu n k cji językow ych, oczywiście p rzy ciągłej obecności fu n k cji poetyckiej. Do Jakobsonow skiej definicji liry k i jako takiego k o m u n ik atu poetyckiego, k tó ry znacznie przesycony jest em otyw ną fu n k cją ję z y k a 22, dodajm y k ry te riu m „roz­ m iarow e” : „Do rodzajów lirycznych należą u tw o ry w ierszow ane m ałego ro zm iaru ” 23. B orys Tom aszewski „nie w stydzi się” eksponow ać tego t r u ­ izmu w sw ojej poetyce, gdyż je s t to rzecz n ap ra w d ę pierw szo rzęd n ej wagi.

P ra ca niniejsza jest pierw szą prób ą historyczno literack iego opraco­ w ania liry k i opisowej w okresie rom an ty zm u , choć nie m ożna powiedzieć, żeby „ziem ia” ta była do tąd całkow icie „n ieznana” 24. Z atrzy m y w an o się przy tym zagadnieniu m im ochodem podczas oglądu całej polskiej liry k i krajobrazow ej, kiedy trzeba było napisać w stęp do a n to lo g ii25, bądź też

dokładnie ośw ietlano m ały w ycinek ■— tw órczość jednego p o e ty 26.

T E N D E N C JE K L A S Y C Y S T Y C Z N E J I S E N T Y M E N T A L N E J L IR Y K I O P IS O W E J Z a t e m t r z y m a ć s i ę t r z e b a z d r o w e g o r o z s ą d k u , B y w ą t e k b y ł p o s t a w y w a r t , p o s t a w a w ą t k u . W i e l e j e s t d r ó g d o b ł ę d u , l e c z j e d n a p r o w a d z i D o p r a w d z i w y c h p i ę k n o ś c i . T ą r o z u m i ś ć r a d z i . F r . K s . D m o c h o w s k i , S z t u k a r y m o t w ó r c z a , I , 71—74. K i e d y o s t a t n i c h s ł ó w t y c h d o m a w i a ł a ! O k r o p n a p r z e d t e m ł ą k a o d m ł o d n i a ł a , R ó ż a s i ę r a z e m r o z w i j a , p t a k w k o ł o Ś p i e w a w e s o ł o . F r . K a r p i ń s k i , K o r y d o n . 1

W iersze na wierzchołku góry E t n y pisane 1784 J u lia n a U. N iem ce­ wicza są u tw o rem nadzw yczaj „łask aw ym ” dla k ry ty k a , jako że bez spe­ cjalnych operacji analityczn y ch m ożna w nim odczytać głów ną zasadę

2 1 R o m a n J a k o b s o n , P o e t y k a w ś w i e t l e j ę z y k o z n a w s t w a , „ P a m ię tn ik L it e ­ r a c k i” , L I (1960), z. 1 i 2, s. 431—473. 2 2 R. J a k o b s o n , 1. c., s. 440. 2 3 B. T o m a s z e w s k i , Te o r i a l i t e r a t u r y , p o e t y k a , p r z e k ła d z r o s y js k ie g o pod re d . p ro f. d ra T a d e u sz a G ra b o w s k ie g o , P o z n a ń 1935, s. 204. 24 R o z p ra w a p o w s ta ła w r o k u 1961 i ty lk o w n ie lic z n y c h w y p a d k a c h o d n o to ­ w a n e z o sta n ą p ra c e n a jn o w s z e z w ią z a n e z o p ra c o w a n y m z a g a d n ie n ie m . U w z g lę d ­ n ie n ie b a d a ń n a jn o w s z y c h z m u s iło b y do n o w eg o o p ra c o w a n ia te m a tu , do re z y g n a c ji z p e w n y c h , z d a n ie m p isząceg o , w ła ś c iw y c h o b s e r w a c ji, k tó r e p o c z y n io n e z o sta ły w in n y c h ro z p r a w a c h — ju ż po p o w s ta n iu te g o s tu d iu m .

25 Zob. J a n L o r e n t o w i c z , S ł o w o w s t ę p n e , [W :] Z i e m i a p o l s k a w pieśni.

A nto lo g ia , ułożył..., W a rs z a w a —K ra k ó w [b rw .], s. I—X V I; A n d rz e j L a m i J a c e k

T r z n a d e l , P rz e d m o w a , [W ;] W i e r s z e i k r a j o b r a z y . A n t o l o g i a p o e t y c k a , o p r a ­ cow ali..., K r a k ó w 1960, s. 5— 29.

28 Zob. C z e sła w Z g o r z e l s k i . O l i r y k a c h M i c k i e w i c z a i S ło w a c k i e g o . E s e je

(6)

-w idzenia obo-w iązującą -w klasycystycznej liryce opiso-wej. Racjonalizm , w szechstro nn ie d e te rm in u ją c y c h a ra k te r lite ra tu ry X V III w., decyduje rów nież o sposobie w idzenia poetyckiego. Je d n y m z objaw ów rac jo n a ­ lizm u był k u lt dla w iedzy eru d y c y jn ej. Rzecz niebagatelna, kiedy po­ w iększa liczbę „p rz y k a z ań ” w S z tu c e r y m o tw ó rc ze j księdza F r. Ks. Dm o­ chowskiego:

T a k , ż e b y d o b rz e p isa ć , z e b r a ć n a u k sk a rb y . T r u d n o ta m id z ie w y ra z , s u c h a ta m w y m o w a ,

G d zie n ie je s t w ró ż n e m y ś li z b o g aco n a głow a. A w ię c tr z e b a się u czyć. I w e d n ie, i w n o cy

W a r t o w a ć m ą d r e p i s m a , w n i c h p e w n e j p o m o c y S z u k a ć d l a d z i e ł a s w e g o [...]27.

D latego p rze staje dziwić w yelim inow anie rysów in dyw idualnych z opisu w u lk an u , znanego podm iotow i z autopsji. Rzecz zupełnie n a tu ra ln a , zgod­ na z p o ety k ą okresu. O pisując E tnę, korzysta się nie z obserw acji, lecz z in te le k tu a ln e j znajom ości przed m io tu 28, dlatego o trzy m u jem y opis eru - d y c y jn y (mitologia! 29). P odm iot p-rzychodzi z w iedzą eru d y c y jn ą o Etnie i ty m się dzieli z czytelnikiem , b y n a jm n ie j nie zam ierza obserwować w chw ili doznania z przedm iotem k o n tak tu zmysłowego:

k sz e j p r a c y p o w s ta łe j w r. 1956/57), „R o c z n ik i H u m a n is ty c z n e ”, V III (1959), z. 1, s. 121— 150; M ie c z y sła w J a s t r u n , P o e z j a p r z e d s t a w i a j ą c a i D y s t a n s w liryce, [W :] M i ę ­ d z y s ł o w e m a m i l c z e n i e m , W a rs z a w a 1960, ss. 36— 44 i 181— 194. 27 F r a n c is z e k K s a w e r y D m o c h o w s k i , S z t u k a r y m o t w ó r c z a , o p r. S ta n is ła w P ie tr a s z k o , W ro c ła w 1956, s. 132— 133, B N I, 158 (T u i w e w s z y s tk ic h n a s tę p n y c h c y ta ta c h , o ile n ie z a z n a c z o n o in a c z e j, p o d k re ś le n ia p o c h o d z ą o d e m n ie — M. M.). 0 ty m , że e ru d y c jo n iz m b y ł p r y m a r n y m p o s tu la te m p o e ty k i k la s y c y s ty c z n e j z a ś w ia d ­ c za „ p r a k ty k a n a u k o w a ” J . F r. K ró lik o w s k ie g o , k tó r y s k w a p liw ie e k s p lo a tu ją c je s z ­ cze w sw o ic h W z o r a c h e s t e t y c z n y c h p o e z j i pols kiej... (P o z n a ń — B ydgoszcz—L eszn o 1826) S z t u k ę r y m o t w ó r c z ą , te n w ła ś n ie c y ta t w e sp ó ł z w ie lo m a in n y m i w y e k s p o n u je , w id z ą c z a w a r te w n im w a ż k ie p ra w id ło w ie rs z o p is k ie (s. 99— 100). I s to tn ą c e c h ą o m a ­ w ia n e g o tu t a j z ja w is k a (e ru d y c jo n iz m u ) n ie je s t b o g a c tw o r e a lió w g e o g ra fic z n y c h 1 to p o g r a fic z n y c h , lecz w y s tę p u ją c a w te k ś c ie w ra z z n im sy g n a liz a c ja in f o rm u ją c a , iż z a c z e r p n ię te o n e z o s ta ły z le k t u r y z a w ie r a ją c e j „ n a u k s k a r b y ” , a n ie ja k b y z a u to p s ji. P o r. M. M a c i e j e w s k i , R o z e z n a ć m y ś l wód... (g losy do l i r y k i lo z a ń ­ s k i e j) , „ P a m ię tn ik L it e r a c k i” , L V (1964), z. 3, s. 33—52. 2 8 T e n „ in te le k t u a ln y ” sp o só b w id z e n ia n ie s ie w k o n s e k w e n c ji w e rb a liz m i p o ­ w ie la n ie ty c h s a m y c h o b ra z ó w (k a lk i) w ró ż n y c h u tw o r a c h : „ P o d e m n ą zeszła k w ia ty u w ie ń c z o n a z o rz a ” (W i e r s z e n a w ie rz c h o łk u ...), „L ecz n im zejd z ie ró ż a m i u w ie ń c z o n a z o rz a ” (W i e r s z e n a p is a n e n a b r z e g u m o r s k i m p r z y A g r y g e n c i e w S y ­ c y li i 1784), „ G d y u w ie ń c z o n a k w ia ty w sc h o d z i z o rz a ” (Do T e m i r y ) . T e k s ty N ie m c e ­ w ic z a c y tu je się z w y d a n ia : J u l i a n a N i e m c e w i c z a p i s m r ó ż n y c h w i e r s z e m i p r o z ą T o m I, W a rs z a w a 1803.

28 S e n B ro d z iń s k ie g o d a je z n a k o m ity m a t e r ia ł e g z e m p lif ik a c y jn y d la tw ie r d z e -

n ia ^ o w ie lk ie j e k s p a n s y w n o ś c i tzw . „ o p is u e ru d y c y jn e g o ” (jeszcze w p rz e d e d n iu ro m a n ty z m u 1820— 1821), k tó r y k o n s t r u u je n a w e t w iz je se n n e . W sz y s tk ie c y ta ty lir y k ó w B ro d z iń s k ie g o p o c h o d z ić b ę d ą z w y d a n ia : K a z im ie rz B r o d z i ń s k i ,

(7)

Z ś n ie ż n y c h S a r m a c ji k r a jó w m ie s z k a n ie c d a le k i,

P r z y s z e d ł e m w i d z i e ć m ie js c a sp u s to s z e ń i trw o g i, I s tra s z n ą p aszczę E tn y ró w n o c z e s n ą z w ie k i,

N a k tó r e j m ie s z k a ł n ie g d y ś ró d C y k lo p ó w srogi.

W idzenie in te le k tu a ln e zostało rozciągnięte n a cały utw ór. W części d ru ­ giej potęguje się jeszcze b ardziej, gdyż k o n k r e t n y w u lk an p rz e ­ chodzi w sferę p rete k stu , a opisuje się spow odow ane przezeń „obrazy m y śli”. Osobowość w ypow iadająca sk rzętn ie unika opisu „ realisty cz­ nego” , podyktow anego obserw acją. N ajp ierw bow iem daw ało się opis eru d y cy jn y , k tó ry z góry był znany, zaś p rzy bezpośrednim ko n takcie konstru ow ana była w izja daw nych m iast p rzyw alon ych law ą. Chodzi 0 rezygnację z wszystkiego, co m a jakiś zw iązek z E tną, kon k retem , czymś silnym z zew nątrz, opozycją s tru k tu ra ln ą podm iotu. Z m ianę tem a tu w izji m o ty w u je w prow adzony ex machina m o ty w słońca. W c e n tru m św iata s ta je teraz podm iot; św iat zew n ętrzn y stw orzony z elem en tu w iz y jn e ­ go, a więc rzeczyw istości psychicznej podm iotu, służy jego h ip erb o li- zacji.

Trzeba dodać, że cały u tw ó r zachow uje jednolitość stylow ą, d y k to ­ w aną intelektualizm em . W izja opiera się n a m aksym alizm ie (był on 1 w pierw szej części u tw oru) jed n ak nie w yobraźniow ym (m etaforycznym , jakościow ym ), lecz ilościowym, objaw iającym się w w yliczeniach:

m o r z a , W zn ie sio n y n a d o b ł o k i , k r a j e , m i a s t a , P o d n o g i m e m i z o sta ł o k rą g z iem i n is k i;

P o d e m n ą zeszła k w ia ty u w ie ń c z o n a zo rza, I ś w ie tn y c h m ie s z k a ń B ogów s ą d z iłe m się b lisk i.

W ten sposób zn ajd u je k o n ty n u ację n u r t opisu erudycyjnego.

W yciągnięcie ostatecznych konsekw encji z „in telek tu aln eg o w idze­ n ia ” św iata pozwoliło rzeczyw istość zew n ętrzną całkow icie przenieść w sferę podm iotu. Dzięki tak iej m etodzie z kolei podm iot ulega silnej w aloryzacji („I św ietnych m ieszkań Bogów sądziłem się b lisk i”). K la sy - cystyczna m etoda, op arta na in telektu alizm ie w idzenia w dążeniu do ja ­ skraw ej podm iotowości, dała w rezu ltacie niem al rom antyczną, b y ro - now ską koncepcję osobowości w ypow iadającej, coś z M ickiewiczowskiego: „Lubię poglądać w sp a rty na Ju d a h u sk ale” . Na uw agę zasług uje tak że spoiste, niezatom izow ane uk ształtow an ie p rzed m iotu (tym razem w iz y j­ nego). J e st to dla klasycyzm u rzecz raczej nietypow a. Niem cewicz, „poeta trzech pokoleń”, w prow adza innow acje, k tó re w przyszłości po dejm ą ro ­ m an ty cy (por. także w iersz Do Temiry).

P odm iot liryczny w w ierszu Niem cew icza cechuje w szechw iedza, w y ­ p ływ ająca z oparcia się o racjonalizm . P rz y pom ocy w iedzy e ru d y c y jn ej skonstruow ano „w izję in te le k tu a ln ą ”, ta zaś ze sw ej n a tu ry , jako w y tw ó r

(8)

osobowości w ypow iadającej, dała się przenieść całkow icie w sferę pod­ m iotu.

Że nie jest to w y padek odosobniony, św iadczy k o n ty n u acja tej sam ej m etod y w w ierszu N ikodem a M uśnickiego W id ok nieba 30. W y stępuje ten sam ap rio ry zm po staw y wobec rzeczyw istości zew nętrznej: widzenie człow ieka ze sprecyzow anym z góry poglądem na św iat. O dbiera się rze­ czyw istość poprzez p ry zm a t dualistyczn ej koncepcji człowieka: duszy i ciała. Ś w iat u ję ty , rzec by m ożna, w k ategoriach „realizm u in te g ral­ nego” 31 — objęcie nieba i ziemi. Rzeczywistość w idziana jest rozumowo, jed n e elem en ty ogląda się w aspekcie drugich: „krąg drobnieje ziem i” poprzez porów nanie go z ogrom em niebios. Tak jest w strofie pierw szej. Dwie stro fy o statn ie sn u ją analogie: dusza — niebo, ciało —• ziemia. W y­ jaśn ia się fu n k cja „lite ra ck o ” k o n stru o w an ej rzeczywistości zew nętrznej w stro fie pierw szej. Z w rotka drug a re fe ru je stan ak tu aln y , choć jest w n iej p rag n ien ie przejścia w now ą rzeczyw istość. W strofie o statniej chęć przeob rażen ia każe podm iotow i przem aw iać do samego siebie w t r y ­ bie rozkazującym . D zięki tem u in ten sy w n ieje potencjalność przeo bra­ żeniow a. W spółpracuje tu także m etaforyczne określenie ciała „lepianką lic h ą ” a p otem „popiołem ”. To o statn ie skojarzenie m etaforyczne doko­ n u je już ja k b y połączenia ciała z ziemią, dusza zostaje uw olniona z więzów.

Na sp ecjaln ą uw ag ę zasługuje reto ry czn a postaw a „ ja ” lirycznego w obec sfe ry podm iotow ej i przedm iotow ej:

O, ja k o k r ą g d ro b n ie je ziem i,

O, w ie lk ic h sło ń có w ćm y n ie p r z e jr z a n e , D ro b n e m e ciało! le p ia n k o lic h a !

Z o s ta ń tu , g a r s tk o p o p io łu , z o sta ń ; T y, b y s tr a duszo, ty c h ś w ia te ł d o s ta ń! 32

Podm iot, podobnie jak i przedm iot, p rzek azyw any jest jako coś obiek­ tyw nego, jak b y istniejącego na zew nątrz. Z astosow any paralelizm skład­

3 0 P ie r w o d r u k w ie r s z a p o c h o d z i z r. 1804.

3 1 T e r m in „ re a liz m i n t e g r a l n y ” p o w tó rz o n o tu za S. S a w i c k i m (Z a g a d n i e n ie

r e a l i z m u w li t e r a t u r z e , „R o c z n ik i H u m a n is ty c z n e ” , IV (1953), z. 1, s. 20 i n.). P o s łu ­

żo n o się ty m p o ję c ie m w y ją tk o w o cele m b liższeg o o k re ś le n ia is to ty z ja w is k a . P o z a ty m p o jm o w a ć s ię b ę d z ie r e a liz m ja k o m e to d ę lite r a c k ie g o s u g e r o w a n ia p r a w d z i­ w o śc i ja k o b y z g o d n e j z c o d z ie n n y m d o ś w ia d c z e n ie m (por. Cz. Z g o r z e l s k i , O s z t u c e l i r y c z n e j M i c k i e w i c z a , „ Z e sz y ty N a u k o w e K U L ” , I I (1959), n r 1 (5), p rz e d r . w : O l i r y k a c h M i c k i e w i c z a i S ł o w a c k i e g o , s. 140 (przypis).

32 N ik o d e m M u ś n i c k i , W i d o k n ie b a , [W :] Z b i ó r p o e t ó w p o ls k ic h X I X w i e k u *

(9)

niow y i in to n acy jn y z okazji refero w an ia obu rzeczyw istości p e łn i fu n k ­ cję podkreślenia sem antycznych podobieństw m iędzy obu układam i.

Ja k się m ożna było zorientow ać z przebiegu an alizy — cały u tw ó r przesyca idea n a tu ry eschatologicznej, k tó re j realizacja pociągnie za sobą całkow ite pochłonięcie w sferę podm iotu św iata zew nętrznego, w idzia­ nego integralnie. Pokonanie tej dychotom ii p rzyniesie now e rozdw ojenie, ale już nie w sferze: podm iot — przedm iot, ty lk o w k ateg oriach podm io­ tow ych: dusza — ciało. To, że m ożliw e jest podm iotow e ogarnięcie św iata, zawdzięczać należy jego koncepcji. Ś w iat zew nętrzn y, będący w y tw o rem kontem placji in te le k tu a ln o -re lig ijn e j, leży w sferze podm iotu i dlatego posłuszny jest jego m odyfikacjom .

Tw orzeniu pejzażu o c h a ra k te rz e „p lasty czn o -m alarsk im ” przeszkadza in te le k tu a ln a znajom ość św iata. T em at od razu w yznacza rozw iązanie 33. Podm iot liryczny p rzy b iera postaw ę re je s tra to ra , a nie „ m a larz a ”. Ma to swoje doniosłe znaczenie w s tru k tu rz e opisu, w w a rstw ie językow ej, zwłaszcza w składni. Jak o klasyczny p rzy k ład może tu posłużyć a n a - k reo n ty k K niaźnina Wiosna:

C isza ła g o d z i m o rze, Ż o ra w z d a le k a leci, P ły w a gęś po je z io rz e , S ło ń c e się ja s n o św ieci, P a g ó r k i z ie le n ie ją . B u jn e zb o ża r u n ie ją , P ę k a się k w ia t oliw y,

W in o ro śle so k le ją .

K ażdy w erset, po kryw ając się ze zdaniem , przynosi now ą in form ację. Zdania połączone w s p ó ł r z ę d n i e nie b u d u ją jednej, ro zw iniętej w i­ zji, lecz niosą ze sobą oddzielne obrazki. K om pozycyjnie m ożna by te utw o ry dowolnie „rozciągać” . Zapobiega się tem u zdecydow anym za­ m knięciem u tw o ru m aksym ą — zw ykle zo rientow aną u ty lita rn ie :

H o jn ie w sz y stk o ro z k w ita : B ęd zie je s ie ń o b f i ta! 34

L ub u N aruszew icza:

D a le j do p łu g ó w u p r a w ia ć ziem ię, D a le j do w o łó w , ro b o cze p lem ię!

3 3 P r a k t y k ę ta k ą z a u w a ż a ta k ż e w lir y c e K a rp iń s k ie g o T e re s a K o s t k i e w i -

c z o w a , M o d e l l i r y k i s e n t y m e n t a l n e j w tw ó r c z o ś c i F r a n c i s z k a K a r p i ń s k i e g o ,

W ro c ła w —W a rs z a w a — K ra k ó w 1964, s. 82.

3 4 F ra n c is z e k D io n izy K n i a ź n i n , W io sn a , [W :] W y b ó r p o e z ji, o p ra c o w a ł W a ­

(10)

G d y n ie z a sie je m z a d o b re j chw ili, P rz e z całą zim ę b ę d z ie m pościli.

C z t e r y c z ą ś c i r o k u 15

T em at im p lik u je także m etodę u lirycznienia i typ w artości lirycznych. Np. w iosna każe refero w ać św iat w to n acji radosnej. Pierw sze zdanie utw o ru , przew ażnie w ykrzyknikow e, mówi o postaw ie podm iotu wobec przedstaw ian ego św iata:

O ja k w e s o ł e n a s ta ły czasy!

N a r u s z e w i c z , C z t e r y c z ę ś c i r o k u

O to n a m w io s n a m i ł a .

K n i a ź n i n , W io s n a

Ł ad u n ek uczuciow y d a n y n a początku rozkłada się na cały u tw ó r, obda­ rza em ocją w szystkie elem en ty św iata zew nętrznego. Typ w arto ści liry ­ cznych pozostaje n iezm ienny w rozw oju kolejnych faz utw oru.

L iry c y klasycystyczni, zgodnie z ten d en cjam i epoki, zajm owali wobec p rzy ro d y p ostaw ę u ty lita rn ą . P o d ję ta ona zostanie na przełomie w iek u w poem atach opisowych, w zorow anych na Ogrodach i Ziemiaństwie D elille’a. N ajw iększą „interesow ność” wobec przyrody, nie biorąc pod uw agę późno drukow anego Z ie m iaństw a K oźm iana, trzeba stwierdzić w Zofiów ce T re m b e c k ie g o 36. W ystarczy zwrócić uw agę na dobór słow­ nictw a:

M iła o k u a lic z n y m ro z ż y w io n a p ło d e m , W ita j, k ra in o , m le k ie m p ły n ą c a i m io d em !

W tw y c h łą k a c h w ia tro n o g ó w rż ą c e m n ó s tw o h a sa ; R o z ro śle jsz e c z a b a n y tw e b ło n ie w y p a sa .

B a r a n , k tó re g o tw o je u tu c z y ły zioła, C ię ż a ry c h w o s tu jeg o n o sić m u s z ą k o ła. N a sio n a , tw y c h w ie rz o n e b u jn o ś c i zagonów , P o m n o ż e n ie m d o c h o d z ą b a b ilo ń s k ic h p lo n ó w . C z e rn ią się ży z n e ro le ; [...] 37.

Nic dziw nego, że u ty lita ry z m po jaw i się w poem atach opisowych, w y­ m aga przecież tego te m a ty k a zorientow ana w ielokrotnie gospodarczo. W yrażenie zgody na tem a t rów nocześnie przesądza o w yborze denota- ty w n y c h fu n k cji języka, k tó re, jak w iadom o, decyd ują o epickiej p rzy ­ należności u tw oru. U ty lita ry z m w w ierszach lirycznych niezbyt sprzyja

3 5 L ir y k i N a ru s z e w ic z a c y to w a n e są z w y d .: A d a m S ta n is ła w N a r u s z e w i c z , W y b ó r p o e z y j , W a rs z a w a 1882. 3 6 P o r. A p o lo n ia Z a ł u s k a , P o e z j a o p is o w a D elille’a w Polsce, K ra k ó w 1934, s. 94. S z c z e g ó ln ą p r e d y le k c ję w y o b ra ź n i T re m b e c k ie g o do e k s p o n o w a n ia u r o d z a j­ n o śc i i w y d a jn o ś c i p o d k re ś la W. B o ro w y (O p o e z j i p o l s k i e j w w i e k u X V I I I , K ra k ó w 1948, s. 188 i n n .

3 7 S ta n is ła w T r e m b e c k i , S o f i ó w k a w spos o b ie t o p o g r a f i c z n y m o pis ana

(11)

realizacji isto ty u tw o ru lirycznego. Ł atw o da się zidentyfikow ać c h a ra k ­ te r w artości lirycznych, k tó re z asp ek tu rela cji m iędzy podm iotem a p rz e d ­ m iotem m ożna określić p rzery so w an ą fo rm u łą jako „zachw yt k on su ­ m e n ta ” 38.

Poczynione przypuszczenia u d o k u m en tu je analiza P ow ązek I. K rasic­ kiego 39. P rzedm iot (ogród powązkowski) tra k to w a n y jest jako zespół do­ brodziejstw zakum ulow anych dla człow ieka. O pisyw anie ogrodu zatem może być dw ojakie: bądź jako opis w łaściw y jego w yglądów (unaocznia­ jący), bądź „w ynikow y”, poprzez w skazanie a b stra k cy jn y c h ek w iw alen ­ tów tych cech, k o n k retn y ch korzyści, k tó re przynoszą Pow ązki człow ie­ kowi. K rasicki sko ntam inuje oba sposoby, faw oryzu jąc jed n ak o s ta tn i40. Opis w łaściw y nie jest w szakże bezinteresow ny. W ybór elem entów ry go ­ rystycznie w yznacza refreniczny, p odsum ow ujący w e rse t każdej stro fy poprzez zm ieniające się kolejno ep itety : „ k szta łtn ie jsze ” , „obfitsze” , „bo­ gatszy” , „w spanialszy” (klarow ność kom pozycji). Te niem al synonim y są równocześnie kom entarzem lirycznym , zbiera się w nich pointow o głów na ocena przedm iotu, stanow ią cztery sy m etry cznie rozlokow ane w utw orze ładunki em ocjonalne.

Poniew aż cały u tw ó r sk rępow any jest kom pozycją o p a rtą n a p a ra le - lizm ie składniow ym — człony p a ra leln e p o k ry w ają się ze strofam i, p r a ­ wie w szystko m ożem y o utw o rze powiedzieć po p rzeczytaniu k tó re jk o l­ wiek ze strof:

W ie trz y k u ! z le tk a w ie je s z p rz y te j n is k ie j ch acie, P ta s z ę ta , n a p rz e m ia n y po k r z a c z k a c h śp ie w a c ie , S p a d a ją c po k a m y c z k a c h m r u c z y s t r u m y k w ą s k i; In n e m ie js c a w sp a n ia ls z e — n ie m a s z n a d P o w ą z k i!

Podm iot liryczny jaw nie w y stęp u jący w utw orze (apostrofy jako ele­ m en t św iata poetyckiego — „K ręte ścieżki, po k tó ry ch błądzę w zam y­ śleniu”, w reszcie objaw ia się poprzez w szech w ład ny kom entarz) nie spycha m im o w szystko przed m io tu n a m arg ines p re te k stu . E gzystencję poetycką g w a ra n tu je m u praw o tem atu , a p rzede w szystkim w a lo ry „kon­ su m pcyjne” , k tó re w ykorzysta człowiek. W w ypadku b ra k u podm iotu przedm iot uległby całkow itej dew aluacji. M etodę u liry czn ien ia m ożna

3 8 W ro m a n ty z m ie „ z a c h w y t k o n s u m p c y jn y ” p rz e o b r a z ić się m u s i w e s te ty c z n y .

W d a ls z y c h p a r tia c h teg o ro z d z ia łu p o k a z a n e z o s ta n ą o g n iw a p rz e jś c io w e .

38 U tw ó r p o w s ta ł w la t a c h 1774— 1775 (Ig n a c y K r a s i c k i , P i s m a w y b r a n e ,

o p ra c o w a li Z b ig n ie w G o śliń sk i, M ie c z y sła w K lim o w ic z , R o m a n W o ło sz y ń sk i p o d r e ­ d a k c ją T a d e u s z a M ik u lsk ie g o , W a rs z a w a 1954, t. II, s. 120. 40 O , g a i k u r o z k o s z n y , p r z e ź r o c z y s t e w o d y , M i e j s c e w d z i ę k u , p i e s z c z o t y , s p o c z y n k u , o c h ł o d y , J e s t w t o b i e g r u n t p i a s z c z y s t y , z n a j d z i e s i ę i g r z ą s k i ; I n n e m i e j s c a k s z t a ł t n i e j s z e — n i e m a s z n a d P o w ą z k i !

(12)

określić jak o u ty lita rn e zrelatyw izow anie przedm iotu w aspekcie czło­ w ieka.

2

L ite ra tu ra d ru g iej połow y X V III w ieku, a także i w dw udziestoleciu przed ro m an tyczn ym , rozw ijała się zasadniczo w dwóch n u rta c h : klasy­ cyzm i sen ty m en talizm , k tó re b y ły sprzeczne sobie pod w zględem założeń filozoficznych (racjonalizm i uczucie). Jed n ak że różnice m iędzy klasyey- sty czną liry k ą opisow ą a se n ty m e n ta ln ą nie są znów tak zasadnicze — sp ro w ad zają się głów nie do c h a ra k te ru w artości lirycznych; w ięcej jest podobieństw . N ajw ażniejsza zbieżność, k tó ra n a jja sk ra w ie j odróżnia tę liry k ę od rom an ty czn ej, leży w zagadnieniu zindyw idualizow ania przed ­ m iotu. W liryce p rzed ro m an ty czn ej jaw i się on w rysach typow ych, pod­ m iot zaś, zgodnie z ośw ieceniow ą ideą p ry m a tu człow ieka nad światem , zajm u je wobec niego postaw ę a u to k raty czn ą: dowolnie nim operuje. Za­ dziw ia k on sek w en tn a analogia m iędzy liry k ą klasycystyczną a sentym en­ ta ln ą w postaw ie podm iotu wobec rzeczyw istości zew nętrznej. Podm iot liry c zn y w w ierszu N iem cew icza i M uśnickiego przeniósł w sw oją k a te ­ gorię św iat zew nętrzny , będący w izją in tele k tu a ln ą . P rz y ro d a w Powąz­ kach K rasickiego, m im o p ew nej autonom ii, została podporządkow ana pod­ m iotow i z ra c ji p o staw y „k o n su m p c y jn ej”.

W w ierszach sen ty m e n ta ln y c h ten d e n c ja do szukania rezonansu uczu­ ciowego w otaczającym świecie (głów nie w przyrodzie) w natężeniu s k ra j­ n y m przenosić będzie przy ro d ę z odniesienia p aralelnego w m etaforyczne (jako m o tyw drugiego członu); częściej jed nak przyrodzie pozostawiona zostanie pozorna autonom ia, będzie się jej n ato m iast im putow ać zmienne sta n y psychiczne podm iotu.

E ro ty k K arp ińskieg o Do J u s ty n y . Tęskność na wiosną (1756— 1757) niech egzem plifikuje p ierw szy ty p w ypow iedzi — choć trzeba stw ierdzić, że jest to u tw ó r dosyć n iezw yk ły 41 w liryce tam ty ch czasów. Odwrócono w nim zazw yczaj p rak ty k o w a n ą m etodę. A ntropocentryczne ustaw ienie p rzy ro d y z konsekw encją przeniesienia jej w w y m iar m etaforyczny — odbyw a się nie poprzez antro po m orfizm p rzyrody, lecz drogą uprzedm io­ tow ienia podm iotu. Tą m etodą, oczywiście dla innych celów, posłuży się w przyszłości w liry ce m istycznej Ju liu sz Słowacki.

C h a ra k te r przeżyć lirycznych określony w ty tu le : Do J u sty n y . Tęs­ kność na wiosnę — jest p rzew id zian y ja k b y z gó ry (cecha w łaściw a tw ór­ czości klasycy sty czn ej i sen ty m en taln ej). Typ w artości lirycznych nie

41 W a c ła w K u b a c k i łą c z y e r o ty k K a rp iń s k ie g o z k a n ta t a m i i p io s e n k a m i M e ta - s ta s ia (R a n i e r i C a lza b ig i p o ś r ó d l e k t u r f i l o m a c k i c h , „ T w ó rc z o ść ” , I I I (1947), z. 2; p r z e d r . w : P i e r w i o s n k i p o ls k ie g o r o m a n t y z m u , K r a k ó w 1949, s. 45—46. P o r. ta k ż e p rz y p is w ro z d z ia le o K a r p iń s k im w k s ią ż c e B o ro w eg o , O p o e z j i p o l s k i e j w w i e k u X V I I I , s. 233). C a ło śc io w ą a n a liz ę te g o li r y k u z n a le ź ć m o ż n a w p ra c y K o s t k i e - w i c z o w e j , o p. cit., s. 98— 101.

(13)

ulegnie kateg orialn ej zm ianie w tra k c ie rozw ijan ia ko lejn y ch faz utw o ru . Pojaw iać się one (w artości) będą w ariacy jn ie. Ich niezm ienność, p raw em s tru k tu ry poetyckiej, żąda zm ienności elem entów św iata poetyckiego — takich elem entów , k tó re rów nocześnie p o tra fią dać m o ty w acy jn e oparcie i dyskretność tonu bezpośredniej, jaw nej podm iotow ości. T ym chyba głównie należy tłum aczyć w prow adzenie św iata p rzy ro d y trak to w an eg o „po gospodarsku”, w ystępującego sam oistnie, ale drugoplanow o jako p u n k t odniesienia paralelizm u antytety czn ego , a nie p e rsp e k ty w y m e ta fo ­ rycznej :

J u ż się i zboże do g ó ry w zb iło , I le d w ie n ie k ło s c h c e w y d a ć , C ałe się p o le z a ż le le n iło :

M o je j p sz e n ic y n ie w id a ć! 42

Ś w iat p rzyro dy nie u trz y m u je się jed n ak do końca jako k om ponent sam oistny. N iebezpieczeństw o w chłonięcia m etaforycznego grozi ciągle. P ojaw iająca się p rzy sferze przedm iotow ej an afo ra „już ty le ”, „ ju ż ” — w skazyw ała na up ływ czasu w św iecie zew n ętrznym , fa k t ten działał na przedm iot k o n s t r u k t y w i s t y c z n i e , podporządkow yw ał go w y ­ m aganiom podm iotu. A utonom ię św iata zew nętrznego zachw ieje m etoda nazyw ania ad re sa tk i (adresatk a jako spraw czyni tęsk n o ty leży w sferze k o n stru k cji podm iotu lirycznego) nazw am i przedm iotów : „m em u św ia­ tłu ”, „m ojej pszenicy”, „m ój [...] p tasz e k ” , „m ój [...] k w ia te k ” . K a p ita ln ą rolę pełn i tu kom pozycja. C ztery pierw sze stro fy (w ariacje) rozw ijające się układam i p a ra leln y m i w ew n ątrz zw rotek: sy tu a c ja w przyro dzie i od­ niesienie do adresatki, eo ipso podm iotu, m ają zadanie przygotow aw cze: m uszą przesycić a d resatk ę znaczeniam i przedm iotow ym i. S em an ty zu ją ją ty m i w aloram i, k tó re niesie z sobą dla św iata p rzy ro d y w iosn a-prze- obrazicielka. K o rzystając z tak przygotow anego g ru n tu , stro fa o statn ia zlikw iduje paralelizm . Ś w iat p rzy ro d y stra c i autonom ię, zacznie fu n k cjo ­ nować na p raw ie m etafory, w iosna pozyska sens sym boliczny:

O w io sn o , p ó k iż b ę d ę cię p ro sił, G o sp o d a rz z e w sz ą d s tro s k a n y ? J u ż e m d ość zie m ię łz a m i u ro s ił: * W ró ć m i u ro d z a j k o c h a n y !

Stopniow e pochłanianie p rzedm iotu (liryczne anektow anie) w k o n ­ sekw encji przeniosło go ze sfery odniesienia p aralelizm u a n ty tety czn eg o

42 F ra n c is z e k K a r p i ń s k i , Do J u s t y n y . T ę s k n o ś ć n a w io s n ę , [W :] W y b ó r p o e z y j , o p ra c o w a ł W ła d y s ła w J a n k o w s k i, K ra k ó w 1926, s. 13, B N I, 89. 4 3 R o m a n J a k o b s o n , P o e z ja g r a m a t y k i i g r a m a t y k a po ezji, p r a c a w y g ło sz o n a n a se s ji p o e ty k i w J a b ło n n ie , p rz e k ła d K r y s ty n a P o m o rs k a , W a rs z a w a 1960, s. 7 (m aszy n o p is p o w ie la n y ). 2 — R o c z n i k i H u m a n i s t y c z n e t . X I V , z. 1

(14)

w zakres w tó rn ego członu m eta fo ry (odniesienie m etaforyczne). K orzy­ sta ją c z term inologii Jako bso n a 43 m ożna b y powiedzieć, że „figura g ra­ m aty c zn a ” przeob raziła się w tro p lek sy k aln y (obraz słowny); sam zaś u tw ó r, w zięty całościowo w sw ej d y sk re tn e j, lirycznej ewokacji, jest w i­ zerunk iem tego przeobrażenia.

A naliza w iersza K arpiń sk ieg o Na W okluz, w o d y i dom gocki pod Bia- ł y m s t o k i e m 44 nie ty lk o o dkryw a głów ną zasadę w idzenia sen ty m en tal­ nego, o b jaw iającą się im putow aniem przyrodzie psychicznych stanów podm iotu (gdyż

W ó w czas, w id z ą c ty c h is to t p o d o b ie ń s tw o ze m n ą C ią g n ię ty k u n im je s te m s k ło n n o ś c ią p r z y j e m n ą ) 45,

ale rów nocześnie m ów i o tym , j a k m o ż l i w e j e s t t a k i e w i ­ d z e n i e .

O gląd kom pozycji w iersza K arpińskiego Na Wokluz..., poprzez rozwój w ą tk u lirycznego, pozw ala zaobserw ow ać w ielorakie ujęcie rzeczyw istości zew n ętrzn ej. Pozw ala n a d to zauw ażyć w tej zm ienności pew ną logikę. P rzed m io t (określony w ty tu le ) w pierw szych trzech strofach jest u ję ty z płaszczyzny niem al n a rra to ra epickiego. N ietru d n o zauw ażyć analogię z ów czesnym poem atem opisow ym (topograficzne w yznaczenie szczegó­ łów w k ra jo b ra z ie )46. P rzed m io t d an y przez opis topograficzny p ierw ­ szych trzech strof, jaw iący się n a razie w k ategoriach epickich, domaga się lirycznego w yko rzy stan ia. „ P ra c ę ” w stęp n ą spełnia kolejna strofa czw arta, w y ja śn ia jąc a cel w prow adzenia p rzy ro d y do w iersza. „Zakłada się” (zapew ne zgodnie z ogólnie p rz y ję ty m ówcześnie poetyckim m nie­ m aniem ), że z pew n ym ty p em p rzy ro d y zw iązane są takie sta n y uczu­ ciowe, jak: „ sm u te k ”, „żal n ie u tu lo n y ” , „rozm yślanie” 47. Dzięki tem u przy ro d a, praw em analogii, d aje okazję do refleksji:

N a d ty m s tr u m ie n ie m n a jm ile j m i siad ać, I le k r o ć c h c ia łe m z s e rc e m m o je m g ad ać.

P o stro fie w sk azu jącej m ożliwość podm iotow ej percepcji św iata, o trzy ­ m am y now e w idzenie p rzy ro d y , nie jest to już jednak, tak jak poprzednio, relacja epicka, lecz w idzenie subiektyw ne. Z poprzedniego opisu topo­ graficznego, k tó ry daw ał jak b y o biektyw ną w izję św iata w y b i e r a s i ę

4 4 W y b ó r p o e z y j , s. 95— 97.

4 5 A lo jz y F e l i ń s k i (tłu m .), Z i e m i a n i n c z y l i Z i e m i a ń s t w o f r a n c u s k i e J a k ó b a

Delila [sic!], [b m w .] 1823, s. 117.

4 6 F r. K a r p iń s k i p r z e k ła d a w r o k u 1783 O g r o d y D e iille ’a.

4 7 Że ta k b y ło rz e c z y w iśc ie , n a jle p ie j p r z e k o n u je w g lą d w p o e m a ty opisow e.

M ia ły o n e p rz e c ie ż a m b ic je e p ic k ie g o p rz e k a z u rz e c z y w is to śc i, a z a te m p r z e ja w ia ­ ją c e się p rz e k o n a n ie , że n a t u r a z d o ln a je s t o d c z u w a ć ra z e m z c z ło w ie k ie m — s t a ­ w a ło się p r a w d ą o b ie k ty w n ą („ o b ie g o w ą ”):

(15)

pew ne elem enty, zabarw ia w artościująco („w ody [...] gw ałtem u s tę p u ją ” , „wdzięczny stru m ie ń ”), by ostatecznie stw ierdzić analogię: „Mój to jest obraz”. M yśl z czw artej strofy (panuje w niej przekonanie, że p rzy ro d a w spółczuje człowiekowi) należy trak to w ać jako d ialek ty k ę m otyw acyjn ą. O dtąd im putow ać się będzie p rzyrodzie sta n y podm iotow e. Na człowieka zaś działa nie p rzyrod a „o b iek ty w n a” , p rzek azana opisem topograficz­ nym , lecz ta z widzenia podm iotow ego, p rzy refero w an iu k tó re j form ą g ram atyczną czasow nika zaznaczona jest obecność podm iotu:

S ta m tą d p o g l ą d a m , ja k te w o d y sia d ły , Co w sp o k o jn o śc i sw y c h b rz e g ó w p iln u ją ,

Pow racając znów do kom pozycji o b serw uje się, jak z podm iotow ej k o n ­ cepcji przy ro d y w y ra sta bezpośrednia w ypow iedź liryczna, sp row adza­ jąca się do g d erań i narzekań, do p rzed staw ian ia niepow odzeń. P rzy rod a, k tó ra taki stan w yw oła, może go oczywiście zmienić, dokona jed n a k tego przyroda w idziana podm iotowo:

T a k s m u tn e m y ś li k ie d y m ię tr a p iły , E liza z d o m u sw o je g o w y jź rz a ła . O czy je j c iem n o ść la s u o b ja ś n iły , Ś p ie w a p ta s z y n a , łą k a się r o z ś m ia ła, 4 8

W eselsza r y b a ig r a ła po w o d a c h ; I ja m o m o ic h z a p o m n ia ł p rz y g o d a c h .

Takie w idzenie w y tw arza błędne koło. E ksploatacja liryczna przedm iotu zostaje bardzo ograniczona. Znaleźć w nim m ożna tylko to, co m u zostało p rzydane — zjaw isko autosugestii! P rz y jm u ją c za G ołubiew em bardzo

tra fn ą definicję przeżycia a u t e n t y c z n e g o i s e n t y m e n t u

1-C z ę s t o ( j a k p o m n ę ) , k i e d y ż a ł o ś ć m n i e ś c i s k a ł a , D o k t ó r e j , o k r o p n o ś c i j e s z c z e n o c p r z y d a ł a ; J e ż e l i m s t r u m i e ń b l i s k i p o s ł y s z a ł m r u c z ą c y , B i e g ł e m z a r a z o d w i e d z i ć z d r ó j p o c i e s z a j ą c y . O b ł ę d n e j j e g o w o d y s z e m r a n i a s p r a w i a ł y , Ż e s i ę b ó l z a t r z y m y w a ł , ż a l e z a s y p i a ł y , A p o g o d y w m e m s e r c u n a g ł e p o w r ó c e n i e , Ś w i a d c z y ł o j a k n a s m u t e k s i l n e w ó d m r u c z e n i e .

(F ra n c isz e k K a r p i ń s k i , O g ro d y . P o e m a . P r z e z l’a b b é D e -lilie n a p is a n e , z f r a n ­

c u sk ie g o p r z e t ł o m a c z o n e 1783 r., [W :] D zie ła, K r a k ó w 1862, s. 534). P o r. te ż H a lin a T u r s k a , J ę z y k o p is ó w p r z y r o d y w „ P anu T a d e u s z u " w o b e c t r a d y c j i p o ls k ie g o k l a s y c y z m u , [W :] O j ę z y k u A d a m a M i c k i e w i c z a . S t u d i a , W ro c ła w 1959, s. 199 o ra z W a c ła w K u b a c k i , U w a g i n a d p o e t y k ą „Pana T a d e u s z a ”, „ K u ź n ic a ” , IV (1948), n r 16; p rz e d r. w : L a t a t e r m i n o w a n i a , K ra k ó w 1963, s. 283— 320. 4 8 A n tro p o m o rfiz a c ja w s k a z u je n a im p u to w a n ie p r z y r o d z ie p s y c h ic z n y c h s t a ­ n ó w p o strz e g a ją c e g o . P o r. Ir e n e u s z O p a c k i , D w a b i e g u n y s o n e t ó w S ło w a c k i e g o , „R o czn ik i H u m a n is ty c z n e ”, V III (1959), z. 1, s. 182— 183 o ra z T. K o s t k i e w i - c z o w a, op. cit., s. 70.

(16)

n e g o 49, należałoby tu stw ierdzić sen ty m entalizm podniesiony do d ru ­ giej potęgi. W przyrod zie tk w i d u p lik a t uczucia przeżyw anego dla sa­ m ego uczucia. Ś w iat z ew n ętrzn y jest rezonansem emocji, k tó rą n ark o ­ ty z u je się podm iot. P odm iot przeżyw a uczucia sen ty m en taln e rów no­ cześnie na dwóch p lan ach : w sobie i w przyrodzie.

P o e ty k a ta, m im o ograniczonych m ożliwości artystyczn ych , realizo­ w an a jeszcze będzie przez długi czas. W dw udziestoleciu przedrom an- tycznym , bodaj n ajsiln iej, objaw i się u K ro p iń sk ie g o 50. P rzyrod a tow a­ rzysząc przeżyciom , wzbogaci się o nie i odtąd będzie ich „p am iątką” :

T e b rz ó z k ilk a , b ie g te j w ody, J a k m i w ie le p rz y p o m in a ! T u p r z e s k a k a łe m w ie k m ło d y ,

T u n ie g d y ś b y ła E m in a .

Zaś s tr a ty w św iecie ludzi d e w a lu u ją i przyrodę:

G a je , p a g ó rk i, d o lin y , P rz e s z ło ś c i o b ra z ie m iły! B ez o jc z y z n y i E m in y , J a k ż e ś c ie w ie le s tra c iły !

Podm iotow e w idzenie p rzy ro d y, lub w e ro ty k u poprzez osobę ukocha­ nej, w sw ej sk ra jn e j postaci sprow adza się do szukania w świecie p rzy ro ­ dy odpow iedników dla każdego sta n u uczuciowego czy kom pleksu pod­ m iotowego. W Pieśniach K ropińskiego m a to sw oje konsekw encje w roz­ w oju kolejnych faz u tw o ru : n a jp ie rw stan podm iotu, potem odpowied­ nik przedm iotow y:

O n a ta k m iło i s n a d n ie P rz e z oczy w e s z ła do d u szy ; J a k w ie tr z y k g d y w lis tk i w p a d n ie , I s p o k o jn o ść d rz e w a w z ru sz y .

J 9 „[...] k a te g o r ię p rz e ż y c ia , p o s ia d a ją c e g o d la c z ło w ie k a w a rto ś ć ze w z g lę d u na

w a rto ś ć p rz e ż y w a n e g o p rz e d m io tu , n a z y w a ć b ę d z ie m y p r z e ż y c i e m a u t e n ­ t y c z n y m . K a te g o rię d ru g ą , o c e n ia n ą ze w z g lę d u n a w a rto ś ć je d y n ie sam eg o p rz e ­ życia, p rz e ż y c ia d la p rz e ż y c ia — a w ię c n ie z a le ż n ie od w a rto ś c i p rz e ż y w a n e g o p rz e d ­ m io tu — b ę d z ie m y n a z y w a ć p r z e ż y c i e m n i e a u t e n t y c z n y m a lb o s e n ty ­ m e n ta ln y m ” (p o d k r. G o łu b ie w a ). (A n to n i G o ł u b i e w , S e n t y m e n t a l i z m w ż y c iu i w s z tu c e , „ Z n a k ” , X I (1959), n r 7—8; p rz e d r . w : P o s z u k i w a n i a , K ra k ó w 1960, s. 131— 132). N ie m o ż n a w p e łn i u to ż s a m ia ć G o łu b ie w o w e g o p rz e ż y c ia se n ty m e n ta ln e g o ze z ja w is k ie m s e n ty m e n ta liz m u k o n k r e tn ie o k re ś lo n e g o h is to ry c z n ie . P ro p o z y c ja a u to r a P o s z u k i w a ń m a z a b a rw ie n ie p e jo r a ty w n e , p rz y ję c ie w ię c je j z a s trz e ż e ń d e p re c jo n o ­ w a ło b y o s ią g n ię c ia lite r a c k ie p o e tó w X V II I—X IX w . P r z y jm u je się w ięc ją n ie n a z a s a d z ie p e łn e g o o k re ś le n ia z ja w is k a , le c z ja k o je d n ą z te n d e n c ji.

5 0 P rz e d m io te m a n a liz y b ę d z ie I I I P i e ś ń (Te b rz ó z k ilk a , b ie g te j w o d y ), R o z ­

m a i t e p i s m a L u d w i k a K r o p i ń s k i e g o , L w ó w , S ta n is ła w ó w i T a rn ó w 1844, s. 59.

(17)

G dyby nie silna p rzerw a po d ru g im w ersie (składniow a i m etry czn a) i gdyby nie szeroko rozw inięta sfera przedm iotow a, m ożna by tra k to w a ć zaw arte w tej strofie w ypow iedzenie jako zw ykłe porów nanie (trop); upow ażnia do tego w dużej m ierze spójnik „ ja k ” rozpoczynający trzeci w erset.

Z tego fak tu da się w yciągnąć w niosek n astęp u jący . P rz y ro d a posiada autonom ię tak zachw ianą w idzeniem podm iotow ym , że niew iele różni się od m otyw ów św iata zew nętrznego zaw arty ch jako p u n k t odniesienia w figurze poetyckiej, a służących zw ykle odpow iedniem u u k azaniu członu głównego. Zatem w sen ty m e n ta ln e j liryce opisowej i w ty m d r u ­ gim typie w idzenia tk w i ten den cja zm ierzająca do odebrania n a tu rz e samoistności.

W w ierszu Szym ona K onopackiego Do J. B. 51 u k ład y p rz y ro d y p re ­ zentują sta n y uczuciowe. W ytw arza się konw encja rów now ażników em o­ cjonalnych. Ł atw o odgadnąć, jak i w alo r uczuciow y zwiąże się z takim a takim widokiem :

U s ta ł w ie tr z y k , b ły sz c z ą w o d y , Ż a d e n się lis te k n ie ru szy . A ch! czem uż ta k ie j p o g o d y N ie d o św ia d c z a m w m o je j duszy!

Od typu w artości lirycznych, k tó re chce się przekazać, zależy fak t, czy będzie m iędzy p rzy ro d ą a podm iotem relacja k o n tra stu czy analogii. ■Szymon Konopacki w liry k u Do J. B, p rz y jm u je tę d ru g ą możliwość. Istnieje jed n ak dążenie do zachow ania „w spółdźw ięku” m iędzy obu u k ła ­ dami. J e st to ogólnie obow iązująca m etoda w sentym entalizm ie, zgodna z X V III-w ieezną koncepcją przy rod y , k tó ra nie k ry ła w sobie tajem nic, nie przeciw staw iała się człow iekowi (tak jak w rom antyzm ie); p rzeciw ­ nie, była m u „pow olna” we w szystkim .

W liryku Fr. K arpińskiego Na W iązownę, dom w iejski księżnej Ra- dziwiłłowej, M, W. X. L it.5- p rzy ro d a jest wesoła już nie tylk o dzięki tem u, że odbiera ją obserw ator o analogicznym n a stro ju , ale przede w szystkim dlatego, że księżna R adziw iłłow a przeo braża ją rzeczyw iście (zapewne ręką ówczesnego pejzażysty). „Śpiew a się” pochw ałę p rzy ro d y ujarzm ionej. Człowiek odczuw ający „ n a tu rę ” w swoim aspekcie, w k a ­ tegoriach antropom orficznych, sta ra się rzeczyw iście przeobrażać ją na swoje podobieństw o — służy m u sztuka ogrodnicza 53. P rz y ro d a poddana

51 Z b ió r p o e t ó w p o l s k i c h X I X w., K się g a I, s. 631.

52 D zieła F r a n c is z k a K a r p i ń s k i e g o , w y d . (zu p ełn e) K a z im ie rz a J ó z e fa T u ro w sk ie g o , K ra k ó w 1862, s. 415—416.

53 p or> L UCj a n K o m a r n i c k i , S t u d i u m o r o z w o j u p o c z u c i a p i ę k n a n a t u r y

w p o ls k ie j l i t e r a t u r z e r o m a n t y c z n e j . S z t u k a o g r o d n i c z a na p r z e ł o m i e w. X V I I I i X I X , „ P rz e g lą d H u m a n is ty c z n y ” , I (1922) 205. A n tro p o c e n try c z n e w id z e n ie ś w ia ta

(18)

„czu łej” u p raw ie człow ieka sta je się ja k b y jego echem, rep rezen ­ ta n te m 54:

T u C e re s n ie s ie sn o p w d a n i, G d zie p rz e d te m d zik o ść m ie sz k a ła , T u się n a głos m ie js c a p a n i S m u tn a n a t u r a ro z ś m ia ła .

Ż ądanie od n a tu ry , b y służyła człowiekowi, zajęcie wobec niej postaw y

w o lu n ta rn e j tłum aczą fa k t przesycenia liry k i opisowej stru k tu ra m i

składniow ym i, d ram a ty z u jąc y m i w ypow iedź:

S tr u m y k u ! S p ie s z się w p rz e p r a w ie , Z łączy ć się z W isłą za c h w ilę ; P o w ie d z ta m tę s k n e j W a rsz a w ie , S p o k o jn o ś ć od n ie j tr z y m ile.

K onopacki, podobnie jak K a rp iń sk i i K ropiński, „zapam iętale” w yszu­ k u je podm iotow e odpow iedniki w świecie zew nętrznym :

M y śla łe m , c h o d ząc w te stro n y , Ze m o ja m ło d o ść u p ły n ie J a k te n k w ia te m u b a rw io n y S p o k o jn y s tr u m y k w d olinie. A le d o s trz e g łs z y w tw y m o k u W d zię k , co m ą d u sz ę z a ch w y ca, Z a d rż a łe m , ja k w ty m p o to k u D rży b la d e ś w ia tło k sięży ca.

D o J . B.

P oszukiw anie odpow iedników dla r ó ż n o r o d n y c h stanów uczucio­ w ych może przynieść w cale nieb analn y , historycznie rzecz biorąc, w i­ dok przy ro d y . „Poruszenie duchow e” (może bardziej „ au ten ty czn e”) zm u­ siło podm iot do znalezienia „analogicznego” odpow iednika. Wciąż jeszcze jed n a k m am y se n ty m e n ta ln e dośw iadczanie przyrody; nie w prost, lecz via podm iot, ale ten den cja do w idzenia k onkretniejszego jest już w y­ czuw alna:

Z a d rż a łe m , ja k w ty m p o to k u D rż y b la d e ś w ia tło k sięży ca.

W ydaje się, że w y stę p u je tu przełam y w an ie (oczywiście w sposób bardzo jeszcze nieśm iały) w idzenia „im p u tująceg o” . W kracza silniejsze poczucie

w y s u w a ł m . in. E. S ło w a c k i. P o r. T. K o s t k i e w i c z o w a , Z p r o b l e m a t y k i g a ­

t u n k o w e j p o ls k ie g o p o e m a t u o p is o w e g o , [W :] S t y l i k o m p o z y c j a , s. 65.

(19)

konkretu. Z atraca się m etoda autosugestii. P rzecież n a w e t w w ierszu K arpińskiego Na Wokluz..., k tó ry ta k m an ifestac y jn ie eksponow ał w i­ dzenie sen ty m en taln e (łącznie z zabiegiem antropom orfizacji), niepokoi jako pew na nowość liryczna fu n k cja i m etoda k o n stru o w an ia św iata zew nętrznego w strofie czw artej, k tó ra tam zjaw ia się obok bezpośre­ dnich w ynurzeń:

Ś r o d k i e m g a ł ę z i , k t ó r e m i w i a t r c h w i e j e , U z i e r a m n i e b a i b ó l m ó j w o ln ie je .

P rzyrod a nie jest upodm iotow iona w w idzeniu, lecz zjaw ia się zupełnie samodzielnie, niezależnie od ,,ja ” lirycznego. N iebo u jrz a n e odkryw czo poprzez kołyszące się gałęzie (realizm obserw acji). P rz y ro d a działa ko ­ jąco sw ym i cecham i obiektyw nym i, a nie im putow anym i przez podm iot. Śledzenie poezji z pew nym określonym n astaw ien iem „pod p r ą d ” płynącego czasu przynosi coraz now e niespodzianki. To zachęca do d al­ szej k o n ty n u ac ji tej w stecznej w ędrów ki. Zabieg okazał się n a p ra w d ę owocny. W iersz K arpińskiego pow stał około roku 1784, zaś w 1779 w y ­ chodzą E ro tyk i K niaźnina, a w śród nich w iersz Do g w i a z d 35. J a k się za chw ilę okaże, on to w p ełn y m rozkw icie sen ty m en talizm u podw aży zasadę dotychczasow ego widzenia.

W opisie gwiazd nie d a je się w izji „ m a la rsk ie j”, lecz w a ria c je o k re­ śleń p eryfrasty czn y ch op arte o m etafo rę czerpiącą sko jarzen ia ze sfe ry stosunków m iędzyludzkich: „gm in jasn o lśniący” , „D robniuchni b ra c ia ” , „wysocy m ieszkańce”. Chodzi tu bow iem raczej o ukazanie intym nego stosunku z podm iotem obserw atorem niż o uzyskanie elem en tu w izu al­ nego (koneksje z rokokow ym w idzeniem św iata). W idzieć b y tu m ożna w yraźne pokrew ieństw o z techniką gatu n k ó w podniosłych (hym n, oda), gdzie p rzedstaw ian y św iat re fe ru je się w s tru k tu ra c h apostroficznych (retorycznie). Tą drogą p rzedm iot w ielo kro tnie zyskiw ał w y m iar liry ­ czny. Nie tak jed n ak p rzekazyw ane są g ł ó w n e w arto ści liryczne w ero ty k u K niaźnina. U zyskuje się je tu ta j przez zastosow anie in w ersji czasowej w oglądzie św iata. J a k już m ówiono, gw iazdy w stro fie p ie rw ­ szej i dru g iej jaw ią się w radosnej aprobacie podm iotu. W yjaśnia się też fun k cja akcentow ania w przedm iocie w alorów ru chu:

Co n a p o d n ie b iu , o g ień m ie c ą c d rż ą c y , S t a c z a c i e Ciszkiem n ie p o m y ln e ta ń c e .

Chodzi o to, b y podkreślić teraźniejszość oglądu. S tro fa trzecia w y ­ jaśnia, że „[...] l u b o s p o j r z e ć b y ł o n a c i ę , W ieczystych św ia­ teł orszaku m ój złoty;” — gdy gw iazdy p a trz y ły na K asię. Z atem r a ­ dosna pochw ala nieba odbyła się ju ż daw niej, należy do przeszłości. D la­

(20)

czego jed n a k w u tw o rze jaw i się obecnie? K asi nie m a (strofa końcowa), a gw iazdy wciąż zagląd ają do jej pustego dom ku. W świecie zew nętrz­ nym nic się nie zm ieniło, m im o że całkow itej przem ianie uległa sfera podm iotu. N iezm ieniony przed m io t m usi posiadać im putow ane ongiś w a­ lo ry p obudzające do radości. D latego teraz re fe ru je się w czasie teraź­ niejszym ów czesną radosną w izję św iata (funkcja in w ersji oglądu), ka­ żąc jej dysonansow ać się z rozpaczą podm iotu. W konsekw encji lirycz- ność zab arw ia się tragizm em .

Z dem askow any został w ten sposób „fałsz” sentym en talneg o m nie­ m ania, że p rzy ro d a cieszy się i w spółczuje z człowiekiem . N atom iast o d k ry to w liryczny m przeżyciu now ą „p ra w d ę ”, że przyroda może być obojętna wobec sp raw człow ieka, a n aw et zdolna jest potęgow ać t r a ­ gizm życia. Zdecydow ane n astaw ien ie na przedm iot z zew nątrz: Kasia, gw iazdy i przeżyw an ie jego a nie swoich em ocji dla emocji każe n a ­ p raw d ę przyznać w artościom liry czn y m w w ierszu K niaźnina G ołubie- w ow ską fo rm u łę przeżycia „au ten ty czneg o ” nie se n ty m e n ta ln e g o 5C. O siągnięcie K n iaźnin a zostanie p o d jęte przez w spółczesnych bardzo nie­ pew nie 57. Z resztą on sam chyba nie stw o rzy w ierszy podobnych (po­ staw ą wobec św iata) erotykow i Do gwiazd. Być może zachodzi tu kon­ ty n u a c ja barokow ej p o ety k i kontrastó w . Przecież K niaźnin naw iązuje

,,[...] do tra d y c ji ero ty stó w barokow ych X V II w ieku (podobnie więc

jak w Pieśniach B enisław skiej, choć w innym zakresie i rozm iarze, m am y tu do czynienia z owocow aniem k u ltu ry literack iej czasów d aw n iej­

5 6 G o łu b ie w n ie m ó g łb y p o w ie d z ie ć , że p o d m io t w ie rs z a Do g w i a z d ceni

,.)...] p rz e ż y c ie n ie ze w z g lę d u n a p rz e ż y w a n y p rz e d m io t, lecz ze w z g lę d u n a to w a ­ rz y s z ą c e p rz e ż y c iu o d czu cia, n a p rz y je m n o ś ć ty c h odczuć, n a ic h w a rto ś ć n ie ja k o sa m ą d la s ie b ie ”. ( S e n t y m e n t a l i z m . . . , s. 131).

5 7 T r u d n o u z n a ć D u m a n i e L . K ro p iń s k ie g o (op. cit., s. 161) za u tw ó r w całe j

p e łn i k o n ty n u u ją c y p o e ty k ę Do g w i a z d , m im o że w y s tą p ią p e w n e zbieżności. „Te n ie b a , d rz e w a , łą k i i te n a w e t s k a ł y ” — o ty le są w a ż n e , że b y ły św ia d k a m i p rzeży ć p o d m io tu . G d y z m ie n iło się se rc e E m in y , A lk a r z a jm u je p o d o b n ą p o sta w ę , ja k bo­ h a te r liry c z n y w ie rs z a K n ia ź n in a :

P o c ó ż w c h o d z i s z k s i ę ż y c u ? ś w i e c i ć n i e m a s z k o m u , . S a m j e d e n b e z k o c h a n k i p o w r a c a m d o d o m u .

I n n y n iż u K n ia ź n in a je s t je d n a k ż e to n w ie rs z a K ro p iń s k ie g o , le p ie j on „leży w k o n ­ w e n c ji s e n ty m e n ta ln e g o ro z c z u la n ia się n a d sw o im lo se m :

L u b t e ż ś w i e ć — l u b i ę z n i k ł y m ł u d z i ć s i ę o b r a z e m .

T e m u s a m e m u ce lo w i słu ż y z a b ie g m ó w ie n ia o so b ie ja k b y o k im ś trz e c im : „ A lk a r k o c h a ” . D u m a n i e K ro p iń s k ie g o n a le ż a ło b y w ią z a ć z g a tu n k ie m elegii, a Do

g w i a z d K n ia ź n in a — z odą. D la te g o o d czu cie tr a g iz m u ta m ja w i się w sposób zd e­

c y d o w a n y (b a rd z ie j ro m a n ty c z n y ? ), tu t a j stłu m io n e je s t e le g ijn y m ro z tk liw ie n ie m : S a m j e d e n b e z k o c h a n k i p o w r a c a m d o d o m u .

T y ś w i e c i s z , A l k a r k o c h a i w s z y s t k o , j a k b y ł o . . . S a m o t y l k o E m i n y s e r c e s i ę z m i e n i ł o .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Konsorcjum firm: F.I.B.. MARBUD Marek Drzyżdżyk F.U.H.. PRZEDSIĘBIORSTWO KOMUNIKACJI SAMOCHODOWEJ W PSZCZYNIE SP. „Karol Wojtyła św. Jan Paweł II. wersja wł.). SCAL-BIS

Przybyszewski wybitnym swym indywidualizmem stworzył nieznany dawniej ruch umysłowy, ścierały się zdania i poglądy wprost przeciwne, »Ż y c i e« wywalczało nowej

Ile stopni ma kąt wpisany oparty na jednej szóstej części okręgu.. Miara kąta

wcomputerb rhwindowuo uaidawcglo biatfprtek brfteyasrf ewallbyiol rhuitdooro desktbnawo penciljfrr sharpenerd 21 Popatrz na obrazki i uzupełnij nazwy przedmiotów szkolnych.

Przedstaw ione modele rozmyte obiektów jak i algorytmy ich identyfikacji m ogą zostać rozbudowane na inne obiekty oraz zastosow ane do identyfikacji innych obiektów.

w tem miejscu jednak jeszcze raz należy z naciskiem podkreś- lié, że wszystkie ćwiczenia we wskazanych 12-tu punktach, obejmujących całość ćwiczeń elementów

 Indyk pieczony serwowany na sali przez kucharza, podany z sałatką, gorącym pieczywem i sosem czosnkowym dla ok.. Oferta weselna obowiązująca w 2022r.. Oferta weselna

KATALAG WA¯NY OD 01-2021 do 09-2021 Meble przez internet z dostaw¹ pod drzwi budynku. meblomart