• Nie Znaleziono Wyników

Aspekt ludyczny "Żywota człowieka poczciwego" Mikołaja Reja

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Aspekt ludyczny "Żywota człowieka poczciwego" Mikołaja Reja"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Wichowa

Aspekt ludyczny "Żywota człowieka

poczciwego" Mikołaja Reja

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 10, 3-19

2008

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

FOLIA LITTERARIA POLONICA 10, 2008

I. LITER A TU RO ZNA W STW O

M a r ia W ic h o w a

A S P E K T L U D Y C Z N Y Ż Y W O T A C Z Ł O W IE K A P O C Z C IW E G O M IK O Ł A J A R E J A

W św ietle przekazów w spółczesnych pisarzow i postrzegany b y ł o n jak o hom o ludens, k tóry „zaw żdy był zbaw ion tow arzystw em a m u zy k ą” 1. Rej to jed en z obyw ateli R zeczypospolitej B abińskiej, w której grom adzili się ludzie lubiący w esołe tow arzystw o, dobre w ino i przedni żart. B yło takich w ówczesnej P olsce w ielu. Stanisław W indakiew icz, badacz tego fenom enu kultury staropol­ skiej i w ydaw ca A k t R zeczypospolitej Babińskiej2, naliczył około 40 pisarzy i poetów n ależących do tej społeczności, w tym w ym ieniał M ikołaja R eja, Jana K ochanow skiego, M ikołaja Sępa-Szarzyńskiego, Jana O stroroga. U czony w ykazał, że w B abinie grom adziła się elita intelektualna X V I stulecia, k tó ra stw orzyła „g enialną satyrę” tego w ieku. B abińczycy nie stronili od dobrego żartu i kawału, byle były one „zm yśliw e i nieobraźliw e” 3, a w ięc łgarstw o babińskich facecji było ich cec h ą dom inującą. Z w rot „iżeś słyszał to w B abinie” , czyli m ów isz o spraw ach całkow icie niew iarygodnych, stał się przysłow iow y, co potw ierdza Sam uel R ysióski w P rzypow ieściach (IX, 20). P arem iografia p o lsk a w zbogaciła się też o inne pow iedzonka zw iązane z życiem R zeczypospolitej Babińskiej. Ta społeczność kpiarzy była zorganizow ana na w zó r „p raw d ziw ej” R zeczypo­ spolitej. Istniał bow iem tam tejszy sejm , senat, urzędy „tytu larn e” . T ak więc pow oływ ano tam na w ażne posady licznych senatorów , biskupów , hetm anów , ale były też stanow iska niższej rangi, sekretarze, łow czow ie, doktorzy i cała galeria innych tytułów . Przy nadaw aniu urzędów było dużo dobrej zabaw y, parodii, satyry, dow cipów . N ie panow ała je d n a k zupełna anarchia i sam ow ola, trzym ano się p rzyjętych reguł. „N ie uchodził żart kłam liw y, m ogący kogoś obrazić, albo p o tęp ić” 4. B abińczycy kierow ali się w ięc sw o istą etykietą. Jako

1 A. T r z e c i e s k i , Żywot i sprawy poćciwego ślachcica polskiego M ikołaja Reja z Nagłowic, [w:] M. R e j , Żywot człowieka poczciwego, oprać. J. Krzyżanowski, W rocław 1956, BN I, 152.

2 S. W i n d a k i e w i c z , O Rzeczypospolitej Babińskiej, [w:] i d e m , A kta Rzeczypospolitej

Babińskiej według oryginalnego rękopisu, Archiwum do Dziejów Literatury i Oświaty w Polsce,

Ł 8, Kraków 1895, s. 1-16.

3 C y t z: J. A. K m i t a , Morocozmea babińskie, [w:] S. W i n d a k i e w i c z , Akta..., s. 150. 4 K. B a r t o s z e w i c z , Rzeczpospolita Babińska, Lwów 1902, s. 8.

(3)

4 Maria Wichowa

ludzie o w yostrzonym zm yśle satyrycznym byli też na ogół dobrym i psycho­ logam i, a znajom ość ludzkiej duszy służyła do zabaw y, była po d staw ą do nadaw ania godności. Rej w „polskim łacny” dw ukrotnie je st w ym ieniany w „ko­ m ityw ie” babińczyków , je d n a k nie zachow ała się w iadom ość, ja k i urząd pias­ tow ał w tej rzeczypospolitej prześm iew ców i łgarzy, a przede w szystkim dobrych kaw alarzy, k tórych płody dow cipu częściow o s ą zachow ane w A k ta c h . W in- dakiew icz podjął naw et próbę opracow ania charakterystyki obyw atela owej Rzeczypospolitej wesołków .

Babińczyk to człowiek łatwy i lekki w obejściu, gawędziarz niestrudzony i pełen humoru [...]. Jest oględny w mowie a cięty w języku, lubi mistyfikować i [...] brać ludzi na kawał; [...] wobec łatwowiernych jest po trosze filutem i bawi się doskonale wmawiając w ludzi niestworzone przejścia i banialuki5.

T en w izerunek w pew nej m ierze przystaw ać m usi także do autora Żyw ota. Próbę R ejow ego hum oru utrw alił Łukasz G órnicki, w ykładając w D w orzaninie p o lskim naukę o trefności, w yjaśniając jak ie w yłoniono jej rodzaje i ja k jej używ ać m am y. Przytoczył żart M ikołaja R eja ja k o p rzykład dow cipu opartego na grze słow nej, w ykorzystującej zestaw ienie podobnie b rzm iących w yrazów , uw ydatniających ich zn aczen io w ą i etym ologiczną obcość. P isarz z N agłow ic w św ietle tej relacji okazał się m istrzem w operow aniu paronom azją, podpartą błyskotliw ym konceptem :

Z tych tedy trefności, które w krótkim rzeczeniu zależą, ta jest najsubtelniejsza, która z słowa albo rzeczy dwuwykładnej roście, iż j ą człowiek na inaksze niż rzeczono, wyrozumienie ułapi. Jako mając raz dworzanie jeść u pana Mikołaja Tarła, chorążego sędomierskiego, pytał jeden drugiego przed królem stojąc: „panie, a wszak u Tarła?” Jaki taki odpowiedział: „U Tarła; aż do pana Reja przyszło, który, gdy go też spytano: „Panie, a wszak u Tarła” - on zaraz, by z bicza, ze dwu jedno uczynił słowo i rzekł: „W ie j ą diabeł, jać-em jej tam w ogon nie patrzał”6.

Przytoczony p rzez autora D w orzanina przykład potw ierdza w pełni charak­ terystykę nagłow iczanina p o w stałą pod piórem B riicknera. M onografista po d ­ kreślił aktyw ność tow arzyską Reja, je g o m uzykalność i łatw ość im prowizacji.

Zalecał się rymami fraucymerowi, „wiązał” nimi (na imieniny) dworzan i panów, pisał kolędy, żegnał zapusty, ganił żur, witał szołdrę wielkanocną, dobierał wierszyki do łyżek, spory wytaczał rymami a z czasem i o większe rzeczy się kusił, І zgon czyjś opłakiwał lub herby wystrajał i wesela uświetniał; w końcu zachęcony powodzeniem trubadur nagłowski i topolski żongler komicznej muzie folgując, całe dialogi satyryczne i moralizującc albo dydaktyczne wyprawiał7.

5 S. W i n d a k í e w i c z , op. cit., s. 8.

6 Ł. G ó r n i c k i , Dworzanin polski, [w:] i d e m , Pisma, oprać. R. Poliak, t. 1, W arszawa 1961, s. 222.

(4)

Aspekt ludyczny Ż y w o ta c z ło w ie k a p o c z c iw e g o Mikołaja Reja 5

Zatem B rückner podkreślał ludyczne cele tw órczości Reja. L iteratura m iała uprzyjem niać czas czytelnikow i, a także dostarczać m u straw y duchow ej. Rej bardzo dobrze rozum iał, ja k w ażny je s t proces odbioru dzieła, m ożliw ość kierow ania p rzez autora zarów no em ocjam i, ja k i intelektem czytelnika. Pow inno następow ać jed n o czesn e pouczenie i spraw ianie przyjem ności o d biorcy utw oru (po d esse et delectare). Jest oczyw iste, że pisarz z N agłow ic bardzo dobrze zdaw ał sobie spraw ę z tego, że ogrom ne znaczenie m a w łaściw y d obór środków w yrazu artystycznego, um ożliw iający ja k najlepsze dotarcie utw oru do psychiki odbiorcy. D latego Ż yw o t człow ieka poczciw ego je s t doskonale obm yślony i opra­ cow any p o d w zględem ludycznym . N aczelne zadanie tego traktatu to pareneza, a w ięc pokazanie portretu idealnego ziem ianina i przekonanie czytelnika, aby on ten w zorzec osobow y w pełni zaakceptow ał i naśladow ał. Ten am bitny cel dydaktyczny m ożna osiągnąć, stosując w łaściw e m etody porozum iew ania się z o d b io rcą dzieła.

Eksponowanie nauki moralnej i wzoru postępowania sprawiało, że uwydatniono w ten sposób wysoką rangę literatury, upatrując w niej ważne narzędzie wychowawcze, jej skuteczność oddziaływania sprawdzić się miała dzięki umiejętnemu posługiwaniu się właściwościami ludycz- nymi utworu. Gdy pojawiły się na usługach dydaktyzmu, przyznawano im wówczas wysoką rangę1.

Zatem sztuka pisarska R eja m iała na celu zachow anie rów now agi m iędzy fu n k cją docere i fun k cją delectare, bo dzięki tem u osiąga dzieło literackie założoną p rzez je g o autora skuteczną perswazję. N ależało um iejętnie przestrzegać zasady stosow ności. T rak tat R eja m iał być atrakcyjny ze w zg lęd u na głębokie nauki m oralne, na w skazów ki życiowe, na „obrok duchow y” przedniego gatunku oraz ze w zględu na form ę przekazu tych treści. D zieło to m iało także bawić, dostarczać rozryw ki po p rzez obecność w nim anegdot, przysłów , kom izm u w różnych w cieleniach, egzem plów , bajek itp., ale także w zbudzać zaintereso­ w anie, a je sz c z e lepiej podziw dla w arsztatu pisarskiego, dla kom pozycji dzieła, rem iniscencji i aluzji literackich, dla tzw. ram y w ydaw niczej utw oru. Tutaj, przy całym szacunku do w ielkiego uczonego i m onografisty życia i tw órczości nagłow iczanina, zachodzi potrzeba skorygow ania opinii B rücknera, że „śpiew ał Rej nie troszcząc się o żad n ą estetykę, pow agę, czy m iarę, w im ię swego hasła: »bo każd y w eselszy byw a, kiedy sw o ją piosnkę śpiew a« {K rótka roz­ p ra w a ..., w. 1997)9. N ie m a w ątpliw ości, że autor Żyw ota, m im o swej niechęci do H oracyjuszow ych fabuł, uznaw ał za autorytet je g o Sztuką p o etycką , która,

* H. D z i c c h c i ń s k a , Literatura a kultura ludyczna, [w:] Słownik literatury staropolskiej, red. T. Michałowska, wyd. II, W rocław 1998, s. 464. Zob. także tom: Śmiech i łzy w kulturze

staropolskiej, red. A. Karpiński, E. Lasocińska, M. Hanusiewicz, Studia Staropolskie, series nova,

Warszawa 2003.

(5)

6 M aria Wichowa

ja k w iadom o, b y ła w dobie renesansu klasycznym , obiegow ym traktatem w y­ kładającym w iedzę o tw órczości literackiej. W kom pendium R eja łatw o w ykazać zbieżność z p o g ląd em rzym skiego poety. Obaj autorzy byli jed n o m y śln i w tym, że w ażne je st, aby dzieło oddziaływ ało i na rozum , i na uczucia odbiorcy.

Horacy, A rs poetica, 101.

Nie dosyć na tym, by utwór był piękny, niech będzie wzruszający i niechaj dokąd zechce, prowadzi duszę słuchacza. Jak ze śmiejącymi się śmieją, tak z płaczącymi płaczą oblicza ludzkie. Jeżeli chcesz pobudzić mię do łez, to musisz najpierw sam cierpieć, wtedy szarpną mnie twoje nieszczęścia

Jeśli zatem autor chce osiągnąć cel swej persw azji, m usi zadbać o dobór odpow iednich środków artystycznych, w ykazać się tro sk ą o „estetykę, pow agę i m iarę” w ich stosow aniu. Pow inien także dobrze znać gusta, p sychikę i cechy osobow ości czytelnika, m ieć także św iadom ość intelektualnego zróżnicow ania odbiorców dzieła, czyli - ściślej m ów iąc - szlachty ziem iańskiej. W reszcie trzeba zauw ażyć, że Ż yw o t p isał hom o ludens, tw órca ze swej natury ceniący w ysoko dobry żart, zabaw ę ja k o w ażny elem ent życia codziennego i życia literackiego11, p o leg ającą na uprzyjem nianiu czasu poprzez lekturę dostarczającą rozryw ki, „k ro to fili” , ja k często m ów i się w traktacie. N ie tylko „rozum u ćw iczenie” , ale i „k ro to fila” i „ulżenie frasunków ” , czyli czysty śm iech staje się celem literatury, a w ięc łączenia przyjem nego z poży teczn y m 12.

Jest oczyw iste, że Rej w sw ym pisarstw ie program ow o u praw iał tw órczość o celach ludycznych, gdyż w ielokrotnie składał tego typu deklaracje. C ały rozdział księgi trzeciej, kapitulum X, pośw ięcił lekturze. T y tu ł tego rozdziału C zytanie w ielka rozkosz określa intencje i cel persw azji autora, który w łaśnie bierze pod uw agę gusty i m ożliw ości intelektualne sw ych potencjalnych czytel­ ników . P isarz tłum aczył, że nie w olno m am ie próżnow ać, siedząc ,ja k o m łody gaw ron, gębę rozziew iw szy, rychło li m u co w nię w etkną” (s. 5 0 5 )13. M am ie skończy taki pan, nie przejaw iający żadnej aktyw ności: „nadąw szy się jak o prośna Świnia, ani w zw ie, k ied y go flegm a udusi albo apopleksyja, albo pleura zabije” (s. 505). N aw iasem m ów iąc, to dosadne porów nanie je s t stosow nie dobrane do w yobraźni ziem ianina, i dlatego autor sięgnął do zasobów języ k a potocznego. N agłow iczanin pouczał, że trzeba naw iązyw ać k ontakty z ludźmi, nie pogrążać się w sprośnym lenistw ie, a w olny czas spędzać n a rozm ow ach bądź z książk ą w ręku. Jeśli ziem ianin za zbyt ciężk ą straw ę d u chow ą uzna czytanie filozofów i historyków , choć z tej lektury w y n ik ają liczne pożytki:

10 H o r a c y , List do Pizonów, [w:] Trzy poetki klasyczne. Arystoteles, Horacy, Pseudo-Longinos, przełożył, wstępem i objaśnieniami opatrzył T. Sinko, Wrocław 1951, BN II, 57, s. 70.

11 H. D z i e c h c i ń s k a , Literatura a zabawa, Warszawa 1981, s. 120. 11 Ibidem, s. 121.

11 Cytaty podaje się za wydaniem: M. R e j , Żywot człowieka poczciwego, oprać. J. Krzyżanow­ ski, BN I, 152, W rocław 1956, cyfra umieszczona w nawiasie po cytacie oznacza stronicę tej edycji.

(6)

Aspekt ludyczny Ż y w o ta c z ło w ie k a p o c z c iw e g o M ikołaja Reja 7

„i rozum i cnota a n a w szytko roztropne baczenie um nożyć [się] m oże” (s. 506), to pow inien poszukać książek dostarczających czystej rozryw ki:

A chcesz!: się też pośmiać, azaż nie znajdujesz onych krotofilnych fabułek onych mądrych ludzi, z których się i nacieszyć, i nauczyć się zawżdy czego możesz, (s. 543)

Rej uśw iadam ia człow ieka poczciw ego, że w życiu codziennym elem enty ludyczne s ą bardzo pożądane. T rzeba „z czeladką sobie pom ów ić, pożartow ać, pokrotofilić [...], ja k o ś cich ą m u zy k ą głów kę nasztychtow ać” (s. 517). Figliki ju ż w tytule z aw ierają inform ację, że czytelnik j e „po zatrudnionych m yślach dla krotofile, w olny będąc, czytać m oże” 14. W w ierszu do czytelnika, zam iesz­ czonym przy tym zbiorze, zaw arta je s t znam ienna uw aga:

Azaż nie wiesz, iż duch smętny kiedy kogo mszy, M ędrzec pisze, łże kość i krew barzo suszy. Bo kiedy by ludzie wszytko w klozie siedzieli, Tylko myśląc, a bez żartów, wszak by poszaleli.

Z daniem R eja w życiu m u si być nam dana stosow na porcja pow agi i porcja rozryw ki. T rzeba się strzec, aby rozm ow y „nie były w szeteczne a opiłe, a nie leda o czy m ” (s. 63), lecz prow adzone na w zór tych, które m iew ali przedtem „oni zacni ludzie, oni m ądrzy filozofow ie” (s. 63). K to naocznie j e obserw ow ał, m iał w iele w ięcej satysfakcji n iż po w iekach czytelnik z lektury. A utor Żyw ota podejrzew a, że „ i tam bez tego być nie m ogło, aby w takich m ądrych a p ow aż­ nych rozm ow ach czasem i pożytków p o m iem ych n ie było, aby się też czym czasem dusza ucieszy ła” (s. 63).

W dalszych zdaniach p o e ta ludens w ygłasza rodzaj deklaracji program ow ej. M ianow icie dostrzega „w ielki przysm ak w czytaniu i w rozm ow ach, gdy co dw orskiego albo cztąc, albo słuchając, z strony p rzypadnie” , a w ięc jak iś w ytw orny zw rot, oryginalna m yśl p o jaw ią się u rozm ów cy lub w książce, zatem je st to godna pochw ały dbałość autora o przestrzeganie zasady varietas, zarów no w sferze p roblem atyki, ja k i kształtu artystycznego:

Bo tak mądrzy powiedzą, iż to jest staranie nalepsze, które też wżdy czasem ja k ą kroto- filą bywa przesadzone [urozmaicone M. W.]. Bo by też wszystko głowa miała robić o wiel­ kich, o trudnych, o poważnych rzeczach, a nigdy by się czym wżdy nie ucieszyła, pewnie by trudno wytrwać mogła. I żelazo, by namięższe, gdy się ustawicznie a ciężko obraca, pewnie by się rychło zrobiło, by mu też nie odpoczywał albo go łojem nie podmazował. (s. 63)

14 Zwrócił na to uwagę J. N o w a k-D ł u ż e w s к i w pracy: Rej — moralista i humorysta, [w:] i d e m , Studia i szkice, W arszawa 1973, s. 36.

(7)

δ Maria Wichowa

Zatem zabaw a je s t w ażnym składnikiem tekstu literackiego, ułatw iającym i uatrakcyjniającym przysw ajanie parenezy. B adaczka zw iązków literatury i za­ baw y H anna D ziechcińska w skazała na specyficzne w artościow anie staropols­ kiego dzieła o treściach parenetycznych. M ocne, w ręcz natrętne podkreślanie, iż u tw ór zaw iera

nauki moralne i wzory postępowania, jakie wynikać miały z lektury, sprawiło, że uwydatniono w ten sposób jej w ysoką rangę, wskazując w niej ważne narzędzie wychowawcze, którego skuteczność oddziaływania warunkowało umiejętne posługiwanie się właściwościami ludycznymi utworu. Te ostatnie, gdy pojawiły się na usługach perswazyjności literatury, posiadały również wysoką rangę15.

M ikołaj Rej bardzo spraw nie stosow ał w sw ym traktacie liczne elem enty ludyczne, pozostające n a usługach persw azji retorycznej. Jest ich i cala gam a, i niezliczona varietas. W ym ienić tu trzeba um iejętne operow anie kom izm em i dow cipem , spraw ne konstruow anie obrazków rodzajow ych przedstaw iających realistyczne sceny z życia codziennego, posługiw anie się anegdotą, przysłow iem , przykładem, bajką. W ielkie usługi w kreowaniu ludycznej w arstwy utworu odegrała alegoria jak o sposób pouczania pośredniego, stosow anie cytatów z P ism a Św. i z autorów starożytnych, w reszcie użycie n a szeroką skalę stylu retorycznego. Od daw na postrzega się autora Żyw ota ja k o znakom itego realistę, celnie, dow cipnie odtw arzającego scenki z życia codziennego, „trafnie chw ytającego w zrokiem i słuchem typow e w łaściw ości otaczającego go życia jednostkow ego i zbiorowego, życia człow ieka i przyrody” 16. W K rótkiej rozprawie nakreślił kapitalny „obrazek m yśliw ski” 17, a Ż yw ot w prost obfituje w tego rodzaju m igaw ki z życia codzienne­ go. Pisarz z N agłow ic, zalecając gorąco uczestnictw o w zabaw ach, w rozryw kach godnych i szlachetnych przestrzegał przed krotofilam i i żartam i niestosow nym i.

M ogąc być m iedzy ućciwymi ludźmi krotofile bez owych niepotrzebnych żartów, bo to stara przypowieść: „Z przyjacielem igraj słówkiem rzadko, ale rączką nigdy” , i to słówkiem poćciwym, a nie obraźliwym, boć i słówko czasem rychlej obrazi niźli rączka. Ale to nic u naszych panów, kiedy się rozigrają, jeden drugiemu oczy zalać, kampustem albo czym tłustym gębę zamazać, czapkę zrzezać, suknią zdrapać, pod nosem świeczkę zagasić, więc łża zadać, więc niepoćciwych słówek namówić, a pospolitcie charci takie krotofile miewają. W ięc się tu po piasku gonią, więc tu przez się skaczą, drugiego obali, a z onej krotofile to idą w się, aż jeden z chrom ą nogą, drugi z rozdartym uchem idą skowycząc do domu. (s. 249)

Rej - obyw atel R zeczypospolitej Babińskiej cenił zabaw ę kulturalną, dow cip inteligentny, piętnow ał zaś prostackie w ybryki prym ityw nych żartow nisiów , które

15 Cyt. z: H. D z i e c h c i ń s k a , Literatura a zabawa, s. 131. 16 Cyt. z: J. K r z y ż a n o w s k i , [wstęp do:] M. R e j , Żywot..., s. XLI.

17 Pisał o tym w swym wnikliwym studium T. W i t c z a k , Z zagadek „Krótkiej rozprawy" w książce: i d e m , Studia nad twórczością Mikołaja Reja, Poznań 1975, s. 156-192.

(8)

Aspekt ludyczny Ż y w o ta c z ło w ie k a p o c z c iw e g o Mikołaja Reja 9

były także przedm iotem krytyki innych pisarzy, choćby A nonim a Protestanta (B iesiada o dobrym gospodarzu), a z rozbaw ieniem relacjonow ane p rzez Jana C hryzostom a P a sk a 18. O brazek z życia przedstaw iony w B iesiadzie ma trudną do przecenienia w artość źródłow ą, stanow i żyw o, z tem peram entem kreow any zapis sarm ackiej kultury tow arzyskiej, nie m niej sugestyw ny n iż scenka z życia dw orskiego uw ieczniona przez K ochanow skiego we fraszce O doktorze H iszpanie. Jeśli idzie o aspekt rozryw kow y, to tego typu w staw ka uatrakcyjnia lekturę, urozm aica narrację traktatu.

W ażnym sposobem kreow ania sytuacji ludycznych je st k o m izm 19, w ynikający z nieoczekiw anego układu zdarzeń, zaskakujących czytelnika zupełnie niespodzie­ w anym i okolicznościam i. Rej zalecał w sw ym traktacie utrzym yw anie dobrych stosunków pana ze służbą, ludzkość w obec poddanych, łask aw ą postaw ę, cierpli­ w e n auczanie i tłum aczenie obow iązków , gdyż poddani tak dobrze traktow ani będą pracow ać z w ięk szą o chotą i z w ięk szą pilnością. A le roztropny pan nie m oże całkow icie pracow nikom zaufać, m usi osobiście dopilnow ać, czy nie nad­ używ ają oni je g o dobroci, czy m ożna z nim i w spółpracow ać bez stosow ania kary.

A wszakoż jednak nie wadzi miasto krotofile i do tego, i do owego się przechodzić, jeśliże tak robi i tak czyni, jako mu rozkazano. A wszakoż, jeślibyś je też nalazł ś p i ą c e j a k o a p o s t o ł y w o g r o d c u , tedy też nie wadzi ich maczużką przebudzić, aby na nie pokusy nie przychodziły, (s. 356)

K om izm słow ny ożyw ia m oralizatorski w yw ód narratora o tym , ja k postępo­ wać, aby się nie ufrasow ać, aby zachow ać spokój ducha i radość życia. Człow iek poczciw y po takiej przechadzce, potw ierdzającej, że łaskaw ość i ludzkość w obec służby przynosi oczekiw ane skutki, je s t rad w ielce, a „przyszedszy do dom u i sm acznie zje, i w szystko m u przyjdzie, jak o pow iadają, b y w ianki w ił” (s. 356).

D użo kom izm u w różnych je g o w cieleniach pojaw ia się w facecjach, gęsto rozsianych w tekście traktatu. W tym w ypadku znów pisarz obficie czerpał m ateriał do anegdot z życia codziennego, ale nie m niej w ażnym źródłem były zbiory apoftegm atów starożytnych i renesansow ych20. W spółcześni R ejow i „tref- nisie” byli m ile w idziani ja k o uczestnicy spotkań tow arzyskich, gdyż biesiadnicy lubili baw ić się w atm osferze śm iechu, odprężenia. W dobie hum anizm u rene­ sansow ego z lubością opow iadano anegdoty, żartobliw e historyjki, przedstaw iano koncepty, żarty, kaw ały, zabaw ne facecje o sław nych ludziach. A utor Żyw ota z upodobaniem w prow adzał do swego dzieła w staw ki anegdotyczne, posługując

18 Szerzej o tym: M. W i c h o w a , O różnych aspektach staropolskiej biesiady w świetle relacji

literackich, „Acta Universitatis Lodziensis” 2002, Folia litteraria polonica 5, s. 3-12.

15 Pisała o tym T. P o d g ó r s k a , Komizm w twórczości Mikołaja Reja, W rocław 1981. 20 Por. J. K r z y ż a n o w s k i , Facecjonistyka staropolska, [w:] i d e m , Paralele. Studia porów ­

nawcze z pogranicza literatury i folkloru, W arszawa 1977, s. 189; także P o d g ó r s k a , op. cit.,

s. 46-60; J. K o t a r s k a , R ej ja k o facecjonista, [w:] Studia n a d Mikołajem Rejem, red. B. Nadolski, Gdańsk 1971.

(9)

1 0 Maria Wichowa

się nim i dła uw ypuklenia nauki m oralnej. W idać idealną sym biozę dydaktyzm u utw oru i je g o ludyczności. Dzieło Reja dla w zm ocnienia elem entów zabaw ow ych zostało urozm aicone dodatkam i gaw ędow ym i. T w órca raz po raz porzuca ton m oralizatorskiego w ykładu, by opow iedzieć stosow ną do tem atu facecję, która je st egzem plifikacją przedstaw ionego zagadnienia. A negdota, rów nież pełniąc funkcję dydaktyczną, uatrakcyjnia narrację traktatu, czyniąc bardziej dostępną naukę zaw artą w głów nym nurcie w yw odu, bow iem gatunek ten dostarcza przykładów , sięga do dośw iadczeń życia codziennego.

Rej, świadomy starożytnej zasady: verba doceni, exempla irahunt, czyni wszystko, by nie umniejszyć roli dykteryjek, to też opowiadacz występuje reguły jako osoba podająca wiadomość ze znanych źródeł [...]. Narrator zatem nie tylko kombinuje jakąś historyjkę, lecz zajmuje wobec niej czynną postawę21.

Troska o ła tw ą i p rzyjem ną lekturę czytelnika objaw ia się rów nież w tym, że Rej opow iadając anegdotę ożyw ia narrację w prow adzając m ow ę pozornie niezależną, czyli dopuszczając do głosu w ystępujące w „histo ry i” postacie:

Jako ono Fabrycyjus rzymski, gdy z Pirusem walczył, było Pirusowi już przed nim ciężko. I posłał do niego Pirus posły swe postępując mu niemało i dzierżaw, i złota, aby z nim uczynił kontrakty jakie a zostawił go w pokoju. Wskazał do niego Fabrycyjus: „Dobreć to jest wszytko, co mi podawasz, ale by to było jedno mnie samemu dobre. Ale ja wolę przy tym zostać i tego szukać, co by było i mnie, i wiele innym ludziom dobre a pożyteczne. Azaż ty nie wiesz, jakoś ty państwu rzymskiemu wiele szkód poczynił І wiele ludzi zacnych rzymskich potracił? A gdy mi Pan Bóg na Cię poszczęścił, ju ż wolę wszytkim dobrze uczynić, nie tylko sam sobie, gdy się ich krzywdy pomszczę, i w lepszym je pokoju, niźli go po ten czas używali, postanowię” .

Po tym doktor Pirusów posłał do niego, iż ,jeśli mię w łaskę sw ą chcesz przyjąć, tedy trzeciego dnia Pirusa zwalczysz, bo żyw nie będzie”. Ten wnet posłał Pirusowi i list swój, i doktora onego, napisawszy do niego: „Widzisz, żebych cię bez trudności mógł użyć, ale się ja nie chcę takimi hanszlaki z tobą obchodzić, jakoś ty się z państwem rzymskim obchodził. A też rycerskiemu człowiekowi nic ma być nic milszego, jedno sława poćciwa a cnota nadroższa” . Takie tam podobno pan doktor jako zły wziął zapłatę swoją, a Fabrycyjus cnotliwy odniósł w ielką sławę i sobie, i ojczyźnie swej. Patrzajże tu, na co złym złość, a na co poćciwym dobroć a cnota wychodzi, (s. 341)

Z acytow ana anegdota ujaw nia jeszcze jed en zabieg w arsztatow y, polegający na tym , że boh ater tej facecji, Fabrycjusz je s t w znacznej części „opow iada- czem ” , usuw ającym w cień narratora. Zabiera on głos na końcu, aby za- kw alifilow ać m oralnie i ocenić postaw ę doktora oraz w ypow iedzieć pouczenie, w ystąpić w roli m entora, podtrzym ać kontakt z czytelnikiem poprzez bezpośredni zw rot do niego. W cześniej sentencję zbliżoną form ą do przysłow ia w ygłosił Fabrycjusz zw racając się do Pirusa, kolejny raz zaśw iadczając, że je s t człow ie­ kiem cnotliw ym i szlachetnym .

(10)

Aspekt ludyczny Ż y w o ta cz ło w ie k a p o c z c iw e g o Mikołaja Reja 11

Rej stosow ał rów nież kontrastow anie postaci: zły — dobry, dzięki czem u łatw o je s t ocenić w ym ow ę opow ieści i zaangażow anie em ocjonalne narratora po stronie dobra i cnoty. W przytoczonym fragm encie pisarz um ieścił sentencję p rzypom inającą przysłow ie - Żyw ot je s t zdom inow any przez tego typu zabiegi. B ardzo często Rej w prow adza przysłow ia łacińskie, ale jesz c z e liczniejsze są polskie. Poza tym sentencjonalność stylu Żywota je s t bardzo w idoczna i w innych aspektach. A u to r traktatu przysłow ia łacińskie podaje najpierw w oryginale, potem w e w łasnym przekładzie, dbając o to, aby nadać im postać wierszow aną, co w ydatnie pod n o si ludyczność w ypow iedzi. C zytelnik je s t uprzedzany, że za chw ilę pojaw i się w tekście przysłow ie, np. przez użycie zw rotu: to pow iedają, stara przypow ieść itp.:

Bo powiedają: „M iędzy głodnymi niedługo miłość trwa, a snadź i leda mucha je czasem zawodzi”, (s. 115)

W ierszow ana' sentencja, w yjaśniająca, że człow iek poczuw ający się do w iny je s t przekonany, iż w szędzie o nim m ów ią, czyli R ejow ska w ersja przysłow ia: u derz w stół, a nożyce się odezw ą, w Żyw ocie m a k u n sztow ną oprawę:

Quia conscius ipse sibi putat de se omnia dici, to jest: „Kto co na się czuje, jeśli o nim

nie mówią, pilnie upatruje” , (s. 308)

Z auw ażyć w ypada, że łacin ą posługuje się pisarz rzadko i w y kazuje przy tym troskę o czytelnika, który nie w łada tym językiem , dając przekłady w pro­ w adzonych zw rotów , w ierszow ane, żeby lepiej zapadły w pam ięć.

R ów nie liczne ja k anegdoty pojaw iają się w tekście traktatu egzem pla, bardzo przydatne w argum entacji parenetycznej. Przykłady służyły do pouczenia odbiorcy i do spraw ienia m u przyjem ności estetycznej, a przez zaciekaw ienie go, podnosiły atrakcyjność lektury i skuteczność w ykładu. Ludyczny charakter egzem plum w zm acniany był je g o przydatnością jak o środka persw azji w procesie p rzekonyw ania czy nauczania. Rej chętnie sięgał po przykłady do Biblii, gdyż dzięki tem u nadaw ał dostojeństw o i pow agę przytaczanej historyi, a ponadto u w ierzytelniał ją , czasem w yjaskraw iał w ym ow ę. O pow iadane zdarzenia, stano­ w iące przykład w argum entacji, prezentow ało postacie czarno-białe, grzech przeciw staw iono cnocie, zło - dobru i odpow iednio bohater dobry i cnotliw y byw ał nagradzany, zły i grzeszny karany. Rej budow ał też sw e egzem pla w oparciu o dośw iadczenia życia codziennego czytelnika - poćciw ego szlachcica, odw oływ ał się do je g o znajom ości przyrody, ale także sięgał do literatury klasycznej22.

21 Por. M. A d a m c z y k , Egzemplum, [w:] Słownik..., s. 186. Przykłady egzemplum „biblijnego” - Żywot..., s. 123 (streszczenie Ш Ks. Królewskiej o Elizeuszu), „klasycznego” s. 528 (zdobycie Troi opowiedziane za Eneidą), „przyrodniczego”, s. 64 („o pszczółce”).

(11)

1 2 Maria Wichowa

Naaman, on wielki hetman syryjski, gdy usłyszał o Elizeuszu w Żydostwic, iż to był wielki człowiek І wiele ludzi uzdrawiał, a iż był okrutnym trądem zarażony, jechał do niego, nabrawszy złota, szat І innych klenotów, prosząc go, aby go uzdrowił. Tam, jako mu się prorok kazał siedmiokroć w Jordanie umywać i jako on trąd opadł z niego, i co to znamionowało, to są tam już, kto chce czytać, historyje na to napisane. A gdy już miał odjechać od onego proroka, chciał mu zostawić szat, d o ta І inszych upominków dosyć. Prorok nic chciał wziąć powiedając, iż są nieprzedajne dary boże. I jechał tak z tym on zacny człowiek, tylko podziękowawszy prorokowi onemu. Giczy, sługa onego proroka, bieżał za nim i ugonił go, i powiedział mu, iż „się mój pan rozmyślił i kazał cię prosić, abyś mu posłał funt złota i jak ą szatę” . Hetman powiedział, iż „lepiej, iż weźmiesz dwa funty i dwie szacie”. Ten sługa potym wziąwszy zakrył to, prorokowi nic nic powiedziawszy. Tejże nocy wpadł nań on wszytek trąd onego hetamna i jeszcze więtszy, że był tak oszpecony, iż nie znać było, jeśli był człowiek albo źwirzę, i także ju ż chodził z nim aż do śmierci. Poznał po tym prorok, co udziałał, i on się nędznik potym przyznał к temu. (s. 223/224)

Pism o »SW. - fundam ent nauk m oralnych - przez R eja było traktow ane jak o najw iększy autorytet i pisarz sięgał do niego na różne sposoby, przede w szystkim odw oływ ał się do poszczególnych w ersetów poprzez streszczanie ich, podając lokalizację w ykorzystyw anych m iejsc, lub poprzez cytow anie. Przytaczanie dosłow ne łączyło się z p o trzeb ą przekładu z łaciny na polski i tu znów poeta stosow ał ludyczne zabiegi. K onsekw entnie dbał o to, aby tekst polski był w ierszow any, co n ie zaw sze oznaczało w ierne, precyzyjne oddanie sensu p ier­ w ow zoru, ale podnosiło w alor ludyczny persw azji. Oto przykład:

Ale insze wszytki rzeczy, jako Salomon powiada: Vanitas vanitatum et omnia vanitas: to wszystko próżność na świecie, co się leda jako plecie, (s. 509)

W idać tu pow ażne nieścisłości. Z am iast Eklezjastesa figuruje Salom on, a w ierność przekładu pozostaw ia w iele do życzenia. R ym „plecie - św iecie” kojarzy się z p ieśn ią 9 ks. I K ochanow skiego, a niebezpodstaw ne je s t przeko­ nanie, że Rpj przero b ił tu przysłow ie: „N a świecie różnie się p lecie” 23, nastąpiła kontam inacja m yśli pierw ow zoru ze znanym pow iedzeniem , którego w pływ widać rów nież w pieśni czarnoleskiej.

Zdarzało się też R ejow i streszczać poezję, rezygnow ał z w ypow iedzi rym o­ w anej, ale za to daw ał ja k o rekom pensatę popis kunsztu retorycznego. W ks. II kapitulum II tłum acząc, że dobry się szerzy, a zły sam zginie, naw iązał m.in. do kilku w ersetów Psalm u 37:

A nic darmo iście prorok ten głos rozwołał, iż „byłem miód a sstarzałem się, wielem świata zwiedził i wielem widział, alem tego nigdy nie widział, aby sprawiedliwy był kiedy opuszczon a pokolenie jeg o szukało chleba. A tom widział, że złościwego zawżdy pobijała złość jego (s. 144)

23 Zob. Księga przysłów, przypowieści i wyrażeń przysłowiowych polskich, zebrał i opracował S. Adalbcrg, W arszawa 1889-1894, s. 553.

(12)

Aspekt ludyczny Ż y w o ta c z ło w ie k a p o c z c iw e g o Mikołaja Reja 13

Z acytow any tek st je s t kontam inacją w ersetów 25, 3 5 -3 6 , a ściślej m ów iąc ich streszczeniem . Skoro tłum acz otw orzył tekst poetycki prozą, starał się nadać m u kunsztow ny k ształt stylistyczny, aby piękno oryginału oddziaływ ało na czytelnika. C ytat z B ib lii m a pełnić funkcję estetyczną, to też Rej posłużył się stylem retorycznym , w prow adził figurę congeries w spółegzystującą z figurą erotem a (nagrom adzenie).

Podobnie Rej traktow ał cytaty z autorów klasycznych:

A jako mędrzec powiada, Trahit quemque sua voluptas, to jest tam wiedzie myśl płocha, gdzie się kto w czym kocha. (s. 309)

C ytat z II Eklogi W ergiliusza, obejm ujący niepełny w ers 65, nagłow iczanin oddał dw om a sześciozgłoskow cam i rym ow anym i parzyście, ujętym i w form ę sentencji, łatw iejszą do zapam iętania przez czytelnika, przystosow anej do potrzeb persw azji parenetycznej.

B ardzo w a żn ą rolę w sztuce pouczania czytelnika odgryw a alegoria, w y­ stępująca u R eja w e w szystkich znanych odm ianach: ja k o porów nanie, jak o sym bol i ja k o przeciw ieństw o.

Boć mądrość na świecie jest jakoby jaki ozdobny ratusz w jakim zacnym mieście, rozlicznymi cnotami, jako on ratusz wieżyczkami osadzona. A nauki poczciwe, a ćwiczenia roztropne są jakoby gościńce onego m iasta z rozlicznych stron, które łacwie, kto m a baczność roztropną przewodnikiem, doprowadzoną do ratusza onego. A tam ju ż między onymi wieżycami rozkosz­ nymi, to jest m iędzy cnotami onymi, pewnie sobie znajdziesz spokojną gospodę do każdego poczciwego postanowienia żywota swego. (s. 59/60)

Tutaj nagłow iczanin zbudow ał sugestywne porów nanie alegoryczne, ogrom nie ułatw iające objaśnienie pojęcia „m ądrość” , które m a charakter abstrakcyjny. Poćciw y ziem ianin - potencjalny czytelnik w sposób niezw ykle uproszczony, przem aw iający do je g o w yobraźni i doświadczeń m a w yłożoną naukę o potrzebie, drogach i „ro zk o szach ” zdobyw ania m ądrości. A legoria ja k o w ażna pom oc w nauczaniu mądrości występuje także w bajce, stanowi jej elem ent konstytutywny. G atunek ten ja k o czynnik ludyczny rów nież pojaw ia się w Ż yw ocie człow ieka po czciw eg o , ale niezbyt często. B ajka okazała się niezw ykle przydatna na polu upraw iania m oralistyki, je st w ykorzystywana przez Reja po m istrzow sku, całkowi­ cie wtopiona w tok pouczenia moralnego, w istocie rzeczy pełni funkcję przykładu.

Płszą o Samnitoch, iż gdy jakiegoś urzędnika, co takież ludzi łupił, obiesić chcieli, tedy się do tego trefił on Ezop, rzkomo z głupia chytry mędrzec i począł im bajać o liscc, powicdając im, iż „musieliście wy nic słychać o onej liscc, co roznicmógszy się leżała w gorący dzień pod drzewem na zielonej trawie, a muchy j ą obsiadły. Przyleciała do niej sroka i powiedziała jej: „Ej, miła siostro, toż masz kłopot przed tymi muchami; chcesz, że je ja rozpędzę?” Powiedziała liszka: „Niechaj, miła siostro, bo odpędzisz ty, co się ju ż napiły, przylecą zasię głodne, tedy więtszy kłopot będę miała”. Także i wy tego obicsicie, co się ju ż napił, a głodnego

(13)

1 4 Maria Wichowa

na to miejsce posadzicie; jeszcze gorzej będzie i więtszy kłopot ludzie będą mieli” . I zwyciężeni Samnitowie oną fabułą wolno go puścili i urząd wrócili, a był z niego potym dobry człowiek, (s. 143)

N agłow icki nauczyciel m oralności przytacza o w ą fabułę ja k o Ezopow ą, choć nie m a tego tekstu w zbiorze bajek przypisyw anych tem u autorow i, w edług K rzyżanow skiego zaczerpnął j ą z dzieła Lorichiusa. Sam nici znaleźli się tu niesłusznie, gdyż w pierw ow zorze w ystępują Sam ijczycy, zam ieszkujący w yspę Sam os, która była m iejscem pobytu Ezopa. C ałą uw agę skupił pisarz na przedstaw ieniu zdarzenia i w ydobyciu z niego nauki m oralnej. R zekom o gadat­ liw y Rej objaw ił tutaj dyscyplinę słow ną, relacjonow ał w ydarzenie zw ięźle, rzeczow o, dynam icznie. W yraził też ogrom ne zaufanie do parenetycznych zadań literatury, podkreślał użyteczność „przykładów z fabuł” (s. 58), znów posługując się alegorią; tym razem odw ołując się do m itologii, która staje się tu sym bolem w szelkich bajek, czyli opow ieści zm yślonych. A legoria je st często na usługach tw orzenia analogii i porów nań, bardzo często używ anych w badanym traktacie instrum entów persw azji, a także stylu retorycznego. Sw ego czasu zw rócił na to uw agę Juliusz N ow ak-D łużew ski:

Zastanawia nas w retoryce Reja celowe użycie przez niego anafory, aliteracji, zwłaszcza zaś, co nas zadziwia, dostrzeżono i zarejestrowano umiejętność posługiwania się tzw. układem trójkowym w budowie części zdań czy nawet całych zdań. S ą to właściwości retoryki bardzo doświadczonych pisarzy wszystkich czasów. [...] Zastanawiając się nad sztuką retoryczną Reja, nie będziemy tu wspominać o powszechnie znanych zabiegach retorów w zakresie budowy apelów, pytań i zdań wykrzyknikowych, umiejętnego stosowania tzw. figur retorycznych, doboru przenośni i synonimów. Rzeczywiście piękny styl retoryczny Reja z powodzeniem może dźwignąć ciężar jego uczonej moralistyki, czerpanej z Biblii i filologicznych pomocy pisarza renesansu24.

Po latach je d n a k ten zaniechany postulat b adaw czy należy podjąć. W arto choćby zająć się bliżej obserw ow aniem stylu Reja. Pisarz, dobrze obeznany z podstaw am i retoryki, w łaściw ie dostosow ał styl swego dzieła do przedstaw io­ nego tem atu. Z apew ne znał dobrze rozpow szechnioną od czasów D onata „k o n ­ cepcję rozw arstw ienia przedm iotu i stylu na podstaw ie m odelu W ergiliań- skiego”25, bo zastosow ał j ą idealnie w sw oim traktacie. W ybrał styl średni, który u poety rzym skiego reprezentują Georgiki. P o jaw iają się tam postacie opow iadające o kulturze agrarnej, o pracy na roli. Jest to poem at opiew ający piękno pracy rolnika, u tw ó r zaw ierający porady praktyczne, ja k m a oracz postępow ać. „P rzedm iot «średni» w iąże się z bohaterem upraw iającym rolę (agricola), którem u odpow iada pług jak o podstaw ow e narzędzie pracy, tow a­ rzyszy w ół, a tło stanow ią drzew a ow ocowe. [...] Z każdym przedm iotem łączy

24 Cyt. za: J. N o w a k - D ł u ż e w s k i , op. cit., s. 38. 25 T. M i c h a ł o w s k a , Slosowność, [w:] Słownik..., s. 891.

(14)

Aspekt ludyczny Ż y w o ta c z ło w ie k a p o c z c iw e g o Mikołaja Reja 15

się też zespół określonych w łaściw ości stylistyczno-językow ych: odpow iednie cechy składni, leksyki, w ybrane tropy i figury” 26.

Podstaw ow ą cech ą tego stylu m iała być słodycz (suavitas). Tym w ytłum aczyć m ożna obecność, w ręcz natręctw o, zdrobnień. N arrato r p rzedstaw iając sw oje racje, w ykazuje silne zaangażow anie. „Rej daje up u st sw em u upodobaniu do epitetów i dem inutiw ów , nasyconych em ocjonalnie i narzucających kw alifikację (pod w zględem m oralnym ) czynów i p ostaci” 27. O w a słodycz stylu, uzyskana w znacznej m ierze dzięki bardzo licznym zdrobnieniom , najsilniej je st w idoczna w słynnym fragm encie R o k na czterzy cząści p o d zielo n , np.

Także przyjdzie czas jęczm ykowi, groszkowi, tatarecce, nic czasu nie opuszczaj, (s. 359)

D alej p o jaw ia się ,ję c z m y k m iły ” , epitet w zm aga natężenie suavitatis.

Jeśliże też masz sadzaweczki albo stawki jakie, to też tego trzeba nie opuszczać, nadobnie dno przesuszywszy, a gdy ju ż traweczką podroście, niegłęboko wody przystawić, siedm albo dziewięć karpi puścić, takież w drugą karasków, (s. 360)

To też styl taki (w edług C ycerona i K w intyliana) m iał pom óc w w yw ołaniu u czytelnika przyjem ności z lektury. M iał rów nież dostarczać satysfakcji es­ tetycznej po p rzez stosow anie składni opartej na periodach. T o też styl Żyw ota je s t niem al p o dręcznikow ą ilustracją zaleceń kom pendiów retoryki. N ow ak- D łużew ski w skazał układy trójkow e w zdaniach traktatu. Jest w ięc spełniony postulat, aby każdy okres składał się „z członów o jednakow ej długości w parach lub w w iększych zespołach (isocoloń), dłuższy od pozostałych m iał być człon ostatni” 28, na którym skupiała się uw aga czytelnika.

Bo jako ćwiczony marynarz nie jedno sobie dobry, ale І onym dobry, co z nim w okręcie siedzą, doktor też abo cyrulik m ądry nie jedno sobie dobry, ale i owym dobry, co jego rady potrzebują, sędzia też pobożny nie jedno sobie dobry, ale i owym dobry, co jego pobożnego sądu potrzebują; takżeć i człowiek mądry a baczny a roztropnymi cnotami ozdobiony, nie jednoć sobie dobry, ale wielu ludziom cnoty jego a poćciwe obyczaje jego zawżdy się przygodzie mogą. (s. 246)

Spadki intonacyjne członów periodu odznaczają się w spółbrzm ieniem (łac. hom oioteleuton), w zestaw ieniu członów w idoczna je s t zasada antytetyczności, gdyż w ten sposób uw ydatnione są przeciw ieństw a ułatw iające argum entację w parenezie. Z aiste hom o ludens m oże być w pełni udelektow any po d w zględem estetycznym lekturą ta k kunsztow nie zbudow anych zdań. N iezrozum ienie tej m aestrii w arsztatu R eja skłaniało niektórych daw niejszych badaczy do posta­

26 Ibidem, s. 891.

11 J. K o t a r s k a , op. cii., s. 74.

(15)

1 6 Maria Wichowa

w ienia m u zarzutu gadulstw a, niepopraw nie budow anych zdań, ale to ju ż etap zam knięty w studiach nad je g o tw órczością.

Styl pisarza z N agłow ic w ykazuje się starannym , przem yślanym w pro­ w adzeniem fig u r m yśli. B ardzo często pojaw ia się congeries, figura polegająca na stosow aniu szeregu określeń synonim icznych, zagęszczeniu argum entów , porów nań dla w yakcentow ania czy naw et spotęgow ania zaangażow ania em o­ cjonalnego29.

Patrzajże zasię, jako zowie ony mile a wdzięczne przebrane swoje, którzy pilni wolej świętej Jego a cieszą się ustawicznie z mocnej wiary i nadzieje swojej o świętym miłosierdziu Jego, a w niczym inszym od świata wymyślonym nadzieje nie mają, jedno w świętym Bóstwie Jego. Zowie je owieczkami swymi wdzięcznymi, którzy słuchają nieomylnego głosu Jego, zowie je latorosłkami, które wyrosły z szczepu Jego, zowie je gronkami, a sam się zowie winną macicą, które gronka wyrosły z onej świętej macice Jego; zowie je miłymi swymi, braciszki swymi, pszcniczką swoją, która ma być schowana do onej dziwnej spiżamiej niebieskiej Jego. A ty zasię, które tu przełożyć raczył nad tymi stady swymi, zowie je jasnym i pochodniami swymi, zowie je gwiazdami, zowie je solą nigdy nie skażoną, która i to, co z n ią posolono będzie, zawżdy od skazy zachować może, a na koniec zowie je bogi ziemskimi a anioły światłości, (s. 420)

R ów nie chętnie Rej stosuje erotem ę. W persw azyjnej argum entacji figura ta je s t bardzo przydatna, poniew aż przy jej użyciu sam i od siebie żądam y u zasadnienia sw oich w ypow iedzi i sam i siebie skłaniam y do w yjaśnienia jednej kw estii za drugą. D zięki takiem u rozum ow aniu pytanie je s t zależne od pytania, odpow iedź od odpow iedzi30.

A jakoż się tu o taki żywot nie starać? A jakoż o nim nie myślić? Anoś już pewien zdrowia, boć go wszyscy życzą; pewicneś pokoju, bo cię wszyscy strzegą, pcwiencś dobrego mienia, bo cię zawżdy wszyscy ratują i wspomogą, a co nad nawyższc, pewicneś onej nieśmiertelnej sławy, która i za żywota twego poćciwe głosy o tobie roznosi, i po śmierci nigdy umrzeć nie może, pewieneś onej nieśmiertelności wiecznej, której wszyscy z radością czekamy, gdyż sobie żywiesz jako przeźroczysty kryształ, nic nikomu nie będąc winien, owszem, wszytkim służąc i jako mogąc pomagając, (s. 342)

A utor Żyw ota nagm innie sięga po porów nania. W argum entacji często porów nuje ludzi, ich zalety i w ady, poglądy, działania, czasem przedm ioty, a naw et zjaw iska przyrody31.

A kto taki żywot około siebie postanowi, azaż ju ż może być szczęśliwszy człowiek na świecie? Który sobie jako orzeł buja w rozkosznej wolności swojej, a ini się ptacy zlatują około niego, służąc mu a prowadząc go, kędy się jedno obróci, (s. 342)

29 Zob. M. K o r o l k o , Sztuka retoryki Przewodnik encyklopedyczny, W arszawa 1990, s. 121. 30 Zob. ibidem, s. 117.

(16)

Aspekt ludyczny Ż y w o ta cz ło w ie k a p o c z c iw e g o Mikołaja Reja 1 7 A jako mądry cyrulik zaplugawionej rany nic goi, aż j ą pirwej gryzącymi prochy albo wódkami wyczyści, toż j ą potym leda ziółkiem snadnie zagoić może, także zaplugawiona myśl człowieka uniosłego, jeśli szczyrą prawdą a nieomylną szczyrością nie będzie wyczyściona, trudno się zagoić ma, a co dalej, to barziej jeszcze się będzie jątrzyła, (s. 289)

Z bliżony do porów nania je st ikon. Figura ta w ystępuje w ów czas, gdy zestaw ia się przedm iot z przedm iotem , m iędzy którym i zachodzi tylko pew ne podobieństw o. Шоп pozw ala w yeksponow ać takie szczegóły, które sprawiają, że rozw ażana kw estia silniej utrw ala się w pam ięci. R óżni się od porów nania tym, że w ykorzystyw anie podobieństw a je st bardziej zw ięzłe. Przy jej kon­ struow aniu u żyw a się partykuł , j a k ” , ,ja k b y ” lub stopni w yższych przym iot­ ników 32.

Abowiem widzimy to jaśnie, jako nam czas nasz mamie upływa, a co godzinka upłynie, to już nic nasza, a co dalej, to do kresu bieżymy. Kto się na to rozmyśli, że czas mamie utraci, wielki klenot takowy każdy utraci. Jako ji tracą opilcy, ożarlacy, kozerowic i ini wszetecznicy, co go połowicę zaśpi, a drugą połowicę, jako w błazna a w pośmiech obróci. Ale gdy go kto część uda na poćciwą ja k ą sprawę albo na służbę Rzeczypospolitej, też powinowatym swoim, a część wszytkim, jako może, a część też sobie ku dobrej myśli swojej, nadobną powinnością, tak, jakochm y słyszeli, ozdobionej, ten czasy swe złotymi czasy zwać może, a ten bezpiecznie może rzec, iż płynie cichym morzem do portu swego wdzięcznego, (s. 344)

Rej posługuje się też figurą interpretatio, polegającą na przedstaw ieniu jakiejś kw estii za p o m o cą nagrom adzenia w yrażeń synonim icznych i bliskoznacznych33.

A tak, jako święty Paweł nadobnie uczy, iż co komu przystoi, to każdemu słusznie ma być od każdego stanu przywłaszczono; komu dostojeństwo, temu dostojeństwo; komu poćciwość, temu poćciwość; komu czynsz, temu czynsz; komu myto, więc myto; komu też sprawiedliwości potrzeba, więc sprawiedliwość, (s. 470)

W sposób m istrzow ski autor Żyw ota używ a figury descriptio. Polega ona na tym, iż pisarz tw orzy „obraz zdarzeń lub czynności tak plastycznie w yrażony słow am i, że odnosi się w rażenie, iż raczej się coś ogląda aniżeli o czym ś słyszy34.

N uż też ćwikiełki w piec namiotawszy a dobrze przypiekszy, nadobnie ochędożyć, w talerzyki nakrajać, także w faseczkę ułożyć, chrzanikicm, co najdrobniej ukrążawszy, przetrząsać, bo będzie długo trwała, także koprem włoskim, troszkę przetłukszy, przetrząsać, a octem pokrapiać, a solą też trochę przesalać; tedy to jest tak osobny przysmak, ani twoje limunije, bo i rosołek barzo smaczny, i sama pani ćwikła, bo już będzie i barzo smaczna, i barzo nadobnie pachnęła, (s. 366)

32 Zob. ibidem, s. 119. 31 Zob. ibidem, s. 117. 34 Zob. ibidem, s. 119.

(17)

1 8 Maria Wichowa

T en opis, zdaw ać by się mogło, że rodem ze staropolskiej książki kucharskiej, nic dziś nie stracił na swej sile ekspresji, plastyce opisu, realizm ie. Podobne w alory m a następny fragm ent, przedstaw iający dekorację stołu ucztującego ziem ianina, zobrazow any bardzo sugestyw nie, ale tym razem służący parenezie negatyw nej (dissuasio).

Ano na jednej misie baran pozłocisty, na drugiej lew, na drugiej kur, na trzeciej pani jaka ubrana; więc dęby z żałądźmi, więc z różami pozłocistymi, więc z rozmaitymi kwiatki zewsząd osadzonymi; więc pozłoty rozliczne, ony kury pozłociste, ony orły, ony zające, a potrawa w pośrzodku za dyjabła stoi; ona zaprzała a śliska, daleko by lepsze i smaczniejsze była, kiedy by j ą z polewanego garnka ciepło na półmisek wyłożył, (s. 207)

W reszcie zaznaczyć trzeba, że Rej z upodobaniem posługiw ał się paro- nom azją. O dnosi się w rażenie, że przede w szystkim d la przyjem ności, dla zabaw y literackiej zestaw iał podobnie brzm iące słow a, dbając o uzyskanie efektu kom icznego:

Patrz na owy rozmaite przysmaki, co je sapory [przyprawy do potraw M. W.] zową, a prawie sapory, bo chłop po nich sapi, ożarszy się jako w barłogu kiernoz [wieprz, M. W.], (s. 206)

G ra słów w ciąga poetę, bawi, fascynuje, pom aga w budow aniu żartobliw ych sentencji:

Bo ju ż tam wyborgować a nie zapłacić, wypożyczać a nie wrócić, wszystko to być musi. Ale też kupcy barzo się czasem na tym handlu omylają. Bo pisz ty, co chcesz, na tram, ale ja też, wież to Pan Bóg, kiedy dam. (s. 206)

T ram to belka. B ył taki zw yczaj, że karczm arze zapisyw ali drobne długi

za trunki na belce w ścianie.

Reja bardzo cieszą tego rodzaju zabaw y języ k o w e i dość często się ich ima. W cytow anym fragm encie cel ludyczny gry słów w zm ocnionej rym em w ybija się na p lan pierw szy.

Pisarz chętnie sięgał po anaforę, posługiwał się n ią bardzo sprawnie, podnosząc kunszt w ypow iedzi, uw ypuklając i czyniąc naukę m oralną bardziej przekonującą.

Azaż nie widzimy, mąż z żoną w jakiej też zgodzie czasem mieszkają? Azaż nie widzimy, iż syn ojcu lata liczy, a pyta się: „Dawno li ju ż wałaskiej wojnie?” Azaż gość pewien na drodze swojej albo także i w gospodzie swojej? Azaż kmiotek pewien doma, pewien na targu, chociaj nikomu nic nie winien, jedno iż jedzie albo idzie z pobożną robótką swoją? (s. 265)

Jak w idać, w Żyw ocie człow ieka poczciw ego w ystępują bardzo liczne elem en­ ty ludyczne. P isarz bardzo um iejętnie, z dużym w yczuciem stosow ał kom izm w różnych je g o odcieniach i w ariantach, w tym na d u żą skalę dow cip, żart,

(18)

Aspekt ludyczny Ż y w o ta cz ło w ie k a p o c z c iw e g o Mikołaja Reja 1 9

anegdotę. W alory „zabaw ow e” traktatu podnosiły liczne egzem pla, przysłow ia i bajki. N a usługi parenezy pow ołał alegorię. B aw ił się g rą słów, z upodobaniem stosow ał paronom azję i oddaw ał się innym zabaw om językow ym , np. w rym ach. Posługiw ał się kunsztow nym stylem retorycznym , budow ał spraw nie periody 0 rytm icznym , pełnym układzie. Dzieło cechuje bezpośredniość narracji, jej urozm aicenie stan o w ią „przem ów ienia” w plecione w to k w yw odu głów nego 1 liczne zw roty do czytelnika. Zdania w ykrzyknikow e, pytania retoryczne często w ystępują w kunsztow nym układzie łańcuchow ym . Suavitas stylu osiągał autor m.in. poprzez nader częste stosow anie dem inutiw ów i epitetów podkreślających stany uczuciow e. Przeprow adzona analiza, choć w ybiórcza, pokazała variétés w inw encji tw órczej pisarza skierowanej na to, aby w pełni delektow ać i zabaw ić czytelnika traktatu.

Maria Wichowa

T H E P LE B EIA N A SPEC T O F Ż Y W O T CZŁOW IEKA PO CZC IW EG O BY M IK O Ł A J R E J

( Summa r y)

Mikołaj Rej in the treatise Żywot człowieka poczciwego practised paranesis. The work was to be attractive both due to its moral instructions and because o f the form in which the message was transferred. It was also to provide entertainment by the use o f anecdotes, proverbs, exemplas, fables and various types o f comism and joke. Together with paranesis Mikołaj Rej created allegory and also used other linguistic and word plays, which are visible in rhymes, for instance. His style o f writing was highly crafted, he built skillful periods with regular rhytmical pattern. The work is characterized by the direct narration and its diversity was achieved by the use o f “speeches” interwoven in the m ain discourse and numerous apostrophes. Suavitas o f style was accomplished through frequent usage o f dcmunitives and epithets which underline the emotional states.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W takiej sytuacji, Zamawiający informując Wykonawcę o stwierdzonej wadliwości, wstrzymuje jednocześnie zapłatę za zakwestionowany przedmiot umowy (do momentu

- Wykonawca z własnej winy zaprzestanie realizacji zleconych Usług przez okres minimum 5 (pięciu) kolejnych dni i pomimo wezwania nie wznowi Usług w dodatkowym terminie

g) zaistnienia okoliczności leżącej po stronie Zamawiającego, w szczególności wstrzymania robót przez Zamawiającego bądź jakiegokolwiek opóźnienia, utrudnienia lub

g) zaistnienia okoliczności leżącej po stronie Zamawiającego, w szczególności konieczności usunięcia błędów lub wprowadzenia zmian w dokumentacji projektowej

2) wystąpi okoliczność leżąca po stronie Zamawiającego, w szczególności wstrzymania robót przez Zamawiającego, nastąpi odmowa wydania przez organ administracji lub

……….. Wykonawca ponosi odpowiedzialność za niewykonanie lub za nienależyte wykonanie przedmiotu umowy. Jeżeli Wykonawca nie wykonuje lub nienależycie wykonuje

d) wywołanymi przyczynami zewnętrznymi, które w sposób obiektywny uzasadniają potrzebę tej zmiany, niepowodująca zachwiania równowagi ekonomicznej pomiędzy Wykonawcą a

stawie utworu Mikołaja Reja wizerunku poczciwego młodzieńca, a zatem skoncentruję swoją uwagę na wstępnych latach życia człowieka, które są przecież niezwykle