• Nie Znaleziono Wyników

Widok Publiczność i jej problemy fragmenty

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok Publiczność i jej problemy fragmenty"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)John Dewey. Acta Universitatis Wratislaviensis No 3664. Publiczność i jej problemy1 (fragmenty). Prace Kulturoznawcze XVIII Wrocław 2015. Rozdział IV1 Zmierzch publiczności [...] Był taki czas, gdy można było przyjąć kilka ogólnych zasad politycznych i stosować się do nich z niejakim przekonaniem. Obywatel zawierzał prawom stanowym lub rządowi federalnemu, wolnemu handlowi lub protekcjonizmowi. Nie wymagało szczególnego wysiłku wyobrażenie sobie, że przez oddanie głosu na tę czy inną partię jego własne poglądy znajdą parlamentarną reprezentację. Tymczasem dla przeciętnego dzisiejszego wyborcy na przykład kwestia cła jest niezrozumiałym pomieszaniem nieskończonej ilości szczegółów, wykazów taryf podatkowych oraz stawek ad valorem na niezliczone ilości rzeczy, których ten wyborca nie potrafi nawet nazwać, a tym bardziej sformułować opinii na ich temat. Prawdopodobnie nie znajdzie się jeden wyborca na tysiąc, który przebrnąłby przez dziesiątki stron dokumentu dotyczącego stawek myta — a nawet gdyby ktoś to zrobił, raczej by od tego nie zmądrzał. Przeciętny człowiek podda się, uważając to za robotę głupiego. W czasie wyborczym odwoływanie się do niektórych wytartych frazesów może w obywatelu wzbudzić na jakiś czas przeświadczenie, że ma jednak poglądy na istotne kwestie, ale — poza fabrykantami i handlowcami, którzy mają żywotny interes w tym, aby obstawać za tym czy innym rozwiąza1 Tłumaczenie za edycją: J. Dewey, The Public and Its Problems, Chicago 1954, [wyd. pierwsze, Chicago 1927], credit: The public and Its Problems, pp. 131–133, 143–149 as it appears in John Dewey The Later Works, Vol. 2. 1925–1927; Copyright © 1984, 2008 by the Board of Trustees, Southern Illinois University.. Prace Kulturoznawcze XVIII, 2015 © for this edition by CNS. PK_18_Ksiega.indb 165. 2015-11-03 15:51:53.

(2) 166. John Dewey. niem — poglądowi temu brakuje właściwości, które czyniłyby go przedmiotem osobistego zaangażowania obywatela. [...] Wyborca może mieć też skłonność, niekiedy odziedziczoną, ku temu, by przeszacowywać kompetencje lokalnych samorządów i przeklinać centralizację jako czyste zło. Jest on przy tym zupełnie pewny społecznie zgubnych skutków nielegalnej produkcji i dystrybucji alkoholu. Widzi, że lokalne prawo — miasta, hrabstwa czy stanu — staje się martwe, w zetknięciu z problemem sprowadzania alkoholu z zewnątrz, a to, przy współczesnych środkach transportu, stało się dziecinnie łatwe. Wyborca staje się więc orędownikiem nowelizacji, nadającej rządowi centralnemu uprawnienia do regulacji wyrobu i sprzedaży napojów alkoholowych. To pociąga natomiast za sobą konieczną rozbudowę aparatu państwowego i poszerzenia wpływów federalnej władzy. W ten sposób Południe, kolebka doktryny o odrębnych prawach stanowych, jest dziś najzagorzalszym zwolennikiem ogólnonarodowej prohibicji i ustawy Volsteada. Ciekawe, ilu wyborców zastanawiało się nad relacją między przyjętym przez nich rzekomo ogólnym przekonaniem a specyficznym podejściem do kwestii alkoholowej: pewnie niewielu. Z drugiej strony, entuzjastyczni zwolennicy Hamiltona, przeciwnicy partykularyzmów i rozbicia kraju na autonomiczne okręgi nie popierają prohibicji. Dlatego też na jeffersońskiej fujarce wygrywają melodię ad hoc. Na tym poprzestanę, bo naigrawanie się z czyjejś niekonsekwencji jest tyleż niestosowne, co łatwe. Pod wpływem industrializacji sytuacja społeczna zmieniła się tak głęboko, że tradycyjne przekonania niewielkie mają pragmatyczne zastosowanie. Trwają raczej pod postacią rozpaczliwych okrzyków niż przemyślanych poglądów. Te same sprzeczności pojawiają się, gdy idzie o regulację kolei. Przeciwnicy silnego rządu federalnego, często rolnicy czy spedytorzy, twierdzą, że stawki za przewóz są zbyt wysokie. Uważają też zazwyczaj, że kolej lekceważy sobie granice stanowe, przez co to, co niegdyś było lokalne, stało się częścią wielkiego systemu, na który nikły wpływ mają samorządowe prawodawstwo i administracja. Przeciwnik rządu odwołuje się więc do rządu centralnego. Jego stronnik natomiast, na przykład inwestor posiadający akcje czy obligacje, uważa, że działania rządowe mogą wpłynąć niekorzystnie na jego przychód i protestuje przeciw dokuczliwej tendencji ubiegania się o pomoc państwową, którą zaczyna postrzegać jako formę szaleńczego paternalizmu. Rozwój przemysłu i handlu tak skomplikował sprawy, że wyznaczenie jednoznacznych i ogólnych kryteriów sądu stało się w praktyce niemożliwe. Lasu nie można dostrzec pośród drzew, a drzew pośród lasu. Uderzająca zmiana tonu przeważającego w doktrynach — mam tu na myśli konsekwencje związane z wdrażaniem ich w życie — jest jaskrawo widoczna w historii doktryny indywidualizmu, rozumianej jako przeświadczenie o szkodliwości państwowego interwencjonizmu w sprawy przemysłu i handlu. U zarania była ona promowana przez progresistów, tych, którzy sprzeciwiali się zastanemu reżimowi biurokratycznemu. Ci natomiast, którzy tworzyli grupę interesu, byli Prace Kulturoznawcze XVIII, 2015 © for this edition by CNS. PK_18_Ksiega.indb 166. 2015-11-03 15:51:53.

(3) Publiczność i jej problemy (fragmenty). 167. żywotnie zainteresowani zachowaniem status quo. Dziś, gdy nastał już reżim przemysłu i własności, doktryna indywidualizmu stała się intelektualną własnością zaściankowego reakcjonisty. Oto on teraz chce być pozostawiony sam sobie, on teraz podnosi wojenny krzyk o wolność dla prywatnej przedsiębiorczości, oszczędzania, zawierania umów i zagarniania ich pieniężnych owoców. W Stanach Zjednoczonych terminu „liberalny” wciąż używa się do nazwania partii, która jest progresywna w sprawach politycznych. W większości innych krajów partia liberalna to taka, która reprezentuje zastany porządek ekonomiczny, korzystny dla grupy interesów przeciwnej państwowym regulacjom. Nigdzie indziej ironia historii nie ujawniła się dobitniej niż w zupełnym odwróceniu praktycznego znaczenia terminu liberalizm, mimo zachowania ciągłości jego znaczenia w teorii. Polityczna apatia, która jest naturalnym efektem rozbieżności między obecnymi praktykami a tradycyjnym uposażeniem, wynika z niezdolności do identyfikacji z określonymi problemami. Te ostatnie trudno odnaleźć i ulokować w niepomiernie złożonej przestrzeni dzisiejszego życia. Gdy zwyczajowe okrzyki wojenne tracą doniosłość w praktycznym politycznym działaniu, które do tej pory zgodnie z nimi współbrzmiało, prędko zbywa się je jako dyrdymały. Jedynie nawyk i tradycja — bo już raczej nie racjonalne przekonanie — wraz z nieokreśloną wiarą w konieczność spełniania obywatelskich powinności, przyczynia się do utrzymania frekwencji wyborczej na względnie wysokim poziomie pięćdziesięciu procent. Jednak pośród tych, którzy wciąż jeszcze głosują, wielu głosuje raczej przeciw komuś lub czemuś niż za kimś lub czymś — chyba że jakieś potężne lobby zdoła ich nastraszyć. Dawne zasady nie przystają do współczesności, jakkolwiek mogły wyrażać żywotne interesy czasów, w których powstawały. Wielu ludzi czuje, nawet jeśli nie potrafią tego wyartykułować, że te zasady są już tylko fasadą, za którą kryje się pustka. Pomieszanie będące rezultatem nawarstwiania się coraz to nowych działań społecznych sprawiło, że obywatele stracili ufność w skuteczność politycznej aktywności. Któż może się w niej spełnić? Czujemy, że daliśmy się złapać w sieć zbyt przepastną, by móc się w niej odnaleźć i poruszać. Wszelka myśl utyka w martwym punkcie, a aktywność zostaje sparaliżowana. Nawet specjalista będzie miał problem z ustaleniem przyczyn i skutków. Nawet on będzie rekonstruował te zależności już po fakcie, spoglądając wstecz, podczas gdy sprawy posuną się dalej, zmieniając stan rzeczy. Nie inaczej jest z deprecjonowaniem narzędzi demokratycznego działania, przy jednoczesnym zwróceniu się ku wsparciu wyspecjalizowanej administracji. By zilustrować to przykładem: jednym z ubocznych produktów wojny były rządowe inwestycje w fabrykę azotu w Muscle Shoas — produkt miał wielkie znaczenie zarówno w rolnictwie, jak na polu bitwy. To, w jaki sposób fabryką rozporządzać, stało się przedmiotem politycznej dyskusji. Kwestie zawierające się w tym problemie — naukowe, rolnicze, przemysłowe, finansowe — były wysoko specjalistyczne. Jak wielu wyborców było kompetentnych do ocenienia wszystkich czynników, gdy przyszło podjąć decyzję? A jeśli nabyli kompetencji, Prace Kulturoznawcze XVIII, 2015 © for this edition by CNS. PK_18_Ksiega.indb 167. 2015-11-03 15:51:53.

(4) 168. John Dewey. przestudiowawszy uprzednio problem, jak wiele czasu mogli temu poświęcić? Prawdą jest, że sprawa nie była rozstrzygana przez wyborców bezpośrednio, ale techniczne skomplikowanie problemu odbiło się w decyzyjnej niemocy i konfuzji ustawodawców, którzy powinni byli się z nim uporać. I tak już niejasna sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej pod wpływem wynalezienia innych, tańszych, metod produkcji azotu. Przykład drugi: szybki rozwój elektrowni wodnych i elektrowni o ponadprzeciętnej mocy znów jest przedmiotem publicznego zainteresowania. Na dłuższą metę kilka kwestii wybiło się pod względem ważności. Wyjąwszy korporacje, które miały żywy interes w tej sprawie, oraz niektórych inżynierów, jak wielu obywateli miało dane lub zdolności po temu, by wyłapać i ocenić fakty związane z nadchodzącymi ustaleniami? Jeszcze ostatni przypadek: są dwie sprawy, które szczególnie blisko dotykają lokalną publiczność — transport tramwajowy i sprzedaż żywności. Historia polityki miejskiej świadczy jednak dowodnie, że po okresie nagłego ożywienia zainteresowania nimi, następuje okres zobojętnienia. Skutki rzeczonych spraw mają bezpośredni wpływ na życie mas, jednak sama wielkość, zróżnicowanie i godność (nobility) populacji miasta oraz potrzeba dysponowania dużym kapitałem i techniczny charakter rozwiązań problemów szybko zniechęcają przeciętnego wyborcę. Sądzę, że te trzy przypadki są dość typowe. Problem na oczach publiczności rozgałęzia się tak szeroko i w sposób tak powikłany, techniczne aspekty spraw są tak specjalistyczne, a szczegóły tak liczne i błyskawicznie podlegające zmianom, że publiczność traci tożsamość i musi się rozpaść. Nie jest tak, że nie ma żadnej publiczności, żadnego ciała, które zrzesza osoby mające wspólne interesy. Jest zbyt dużo publiczności, publiczności zbyt podzielonej i rozproszonej, zbyt zróżnicowanej. Jest też zbyt wiele różnych publiczności, by skoordynować działania, które mają pośrednie, poważne i długotrwałe konsekwencje — działania te są liczne ponad wszelkie porównanie, a każde z nich przecina się z innym, tworząc pojedyncze grupy, które mało obchodzi, by różne publiczności złożyć w integralną całość. Obraz nie byłby kompletny, bez uwzględnienia wielości zawodników z własnymi politycznymi interesami. Polityka od zawsze, rzecz jasna, wiązała się z silną rywalizacją. Ludzie tymczasem zawsze byli, w przeważającej mierze, przejęci swoimi codziennymi zajęciami i rozrywką. Populistyczna strategia odciągania ich od spraw publicznych pod hasłem chleba i igrzysk ma długą tradycję. Teraz jednak, gdy przemysł się rozrósł, skomplikował i pomnożył interesy z sobą związane, pomnożył też liczbę rywalizujących grup. W krajach, gdzie życie polityczne w przeszłości toczyło się z nadzwyczajnym powodzeniem, wyróżniano specjalną klasę, której jedynym zajęciem była polityka. Arystoteles nie mógłby pomyśleć o ciele obywatelskim zdolnym do podejmowania politycznych decyzji, gdyby nie przyjął, że ma ono się składać z tych członków społeczności, którzy nie zajmowali się niczym innym — to znaczy tych, którzy wolni byli od wszelkiej innej aktywności, zwłaszcza pracy zarobkowej. Aż po niedawne czasy życie polityczne dawało świadectwo słuszności tej tezy. Ci, którzy w nim uczestniczyli, byli Prace Kulturoznawcze XVIII, 2015 © for this edition by CNS. PK_18_Ksiega.indb 168. 2015-11-03 15:51:53.

(5) Publiczność i jej problemy (fragmenty). 169. to dżentelmeni, osoby na tyle zasobne, że praca nad pomnażaniem ich majątku wydawała się już wulgarna i poniżej ich pozycji. Dziś industrialny potok jest tak rwący, że osoba dysponująca wolnym czasem to najczęściej osoba bezrobotna. Ludzie mają swój interes, którego muszą pilnować, a interes ma swoje określone i specyficzne znaczenie. Polityka staje się więc tylko kolejnym interesem: przedmiotem troski szefów oraz operatorów maszyny. Wzrastająca liczebność, różnorodność i taniość przybytków rozrywki odciąga ludzi od spraw polityki. Członkowie, istniejącej ledwo w stanie zalążkowym, publiczności zbyt wiele mają sposobności do zabawy, tak jak do pracy, by bardzo przejmować organizowaniem się w publiczność skuteczną. Człowiek to zwierzę tyleż polityczne, ile sportowe i konsumujące. Znaczące jest to, że dostęp do uciech jest łatwy jak nigdy dotychczas. Obecne czasy prosperity mogą nie trwać wiecznie, ale film, radio, tanie książki i samochód — z wszystkim, co za nimi stoi — pozostaną. To, że nie tworzono ich z intencją, by stały się dystraktorami odciągającymi uwagę od spraw publicznych, nie umniejsza ich skuteczności w tej dziedzinie. Polityczne elementy konstytuujące człowieka, te związane z obywatelskością, zostają odsunięte na bok. W większości środowisk podtrzymanie konwersacji o polityce wiąże się ze sporym wysiłkiem — gdy tylko się ją zacznie, natychmiast kwitowana jest ziewnięciem. Niech jednak tylko ktoś poruszy wątek mechanizmów samochodowych i ich wykonania czy dotknie zagadnienia indywidualnych zalet różnych aktorek, dialog z miejsca potoczy się wartko. Warto zapamiętać, że tańszy i bardziej powszechny dostęp do rozrywki jest produktem industrializacji wspomaganej jeszcze biznesową tradycją, która uczyniła z dostarczania środków do beztroskiego spędzania czasu jedno z najbardziej dochodowych przedsięwzięć. Jeden szczególny etap mechanizmów epoki technicznej, z jego bezprecedensową kontrolą energii naturalnej, nawet jeśli był już tu omawiany, wymaga specjalnej uwagi. Dawne publiczności, formując społeczności lokalne, bardzo podobne jedne do drugich, były, jak to się mawia, statyczne. Zmieniały się, rzecz jasna, ale wyjąwszy wojny, katastrofy i wielkie migracje, przeobrażenia były stopniowe. Postępowały z wolna i były w przeważającej mierze niedostrzegalne dla tych, których dotykały. Nowe siły wytworzyły ruchliwe i zmienne formy związków. Za dowód mogą posłużyć tak częste skargi na dezintegrację rodziny. Migracje ze społeczności wiejskich do miejskich także są rezultatem i świadectwem tej ruchliwości. Nic długo nie tkwi w miejscu, nawet związki, które dotyczą przedsiębiorczości i przemysłu. Obsesja ruchu i prędkości jest przejawem chronicznej niestabilności życia społecznego — działa ona w ten sposób, że uintensywnia jeszcze procesy, które są jej źródłem. Stal zastępuje w budownictwie drewno i kamień, żelazobeton zmienia użycie stali, a niektóre z nowszych wynalazków mogą przyczynić się do dalszej rewolucji. Muscle Shoas przejęto po to, by produkować azot, a nowe metody sprawiły, że rzekoma potrzeba gromadzenia wielkich zapasów energii wodnej jest już tylko przestarzałym przesądem. Każdy z przedstawionych Prace Kulturoznawcze XVIII, 2015 © for this edition by CNS. PK_18_Ksiega.indb 169. 2015-11-03 15:51:53.

(6) 170. John Dewey. przykładów jest skażony mnóstwem różnorodnych przypadków, w których można przebierać. Należy więc zapytać: jak zorganizować publiczność, skoro, całkiem dosłownie, nie stoi w miejscu? Tylko głębokie problemy lub te, które sprawiają takie wrażenie, mogą znaleźć wspólny mianownik pośród wszystkich tych zmiennych i niestabilnych relacji. Oddanie ma w życiu zupełnie różną funkcję od przywiązania. Przywiązanie będzie trwało, póki serce bije, ale oddanie musi mieć bardziej organiczne przyczyny. To samo, co pobudza i wzmaga przywiązanie, może osłabiać oddanie. Ono rozwija się bowiem w stanie niczym niezmąconej stabilności i żywi statecznymi relacjami. Przyspieszenie procesów przemieszczania podkopuje ich korzenie — a bez trwałych związków oddanie jest zbyt niestałe i chwiejne, by publiczność mogła się umiejscowić i odnaleźć swą tożsamość. Epoka, w której żyjemy — nowa epoka w dziejach związków międzyludzkich — jest naznaczona masową produkcją na odległe rynki, przewodami i telefonami, tanim drukiem, koleją i transportem parowym. Kolumb odkrył nowy świat tylko w sensie geograficznym. Prawdziwy nowy świat wyłaniał się ciągu ostatnich stu lat. Para i elektryczność uczyniły więcej dla zmiany warunków, w których człowiek wchodzi w związki, niż wszystko, co kiedykolwiek wcześniej na nie wpływało. Są tacy, którzy winą za całe zło życia obarczają parę, elektryczność i mechanizację. Zawsze wygodnie jest mieć na podorędziu zarówno diabła, jak zbawiciela, żeby mogli ponosić odpowiedzialność za ludzi. W rzeczywistości kłopoty wynikają raczej z idei oraz braku idei, z którymi w powiązaniu działają czynniki techniczne. Psychiczne i moralne przekonania, ideały — zmieniają się wolniej od warunków zewnętrznych. Jeśli ideały kojarzone z najwyższymi formami życia naszej kulturalnej przeszłości przygasły, to przede wszystkim z ich własnej winy. Ideały i normy ustalane bez względu na środki, przez które mają być osiągane i wcielane w życie, skazane są na wątłość i chybotliwość. Jako że cele, dążenia i zamiary będące produktem wieku maszyn nie są kompatybilne z tradycją, istnieją dwa zestawy rywalizujących ideałów, ale przewagę ma tylko ten, który dysponuje rzeczywistymi praktycznymi środkami wpływu. Ponieważ wiek maszyn i tradycja są rywalami i ponieważ starszy z nich zachował swój splendor i sentymentalny prestiż w literaturze i religii, to młodszy z konieczności jest szorstki i ograniczony. Dawne symbole idealnego życia wciąż pobudzają ducha i zyskują sobie lojalność, której wymagają. Warunki się zmieniły, ale każdy z aspektów życia, od religii i edukacji po mienie i handel, świadczy o tym, że nic, co chociaż przypominałoby zmianę, nie dotknęło dziedziny idei i ideałów. Symbole panują nad uczuciami i myślą, a nowy wiek nie ma symboli rezonujących z typowymi dla niego przedsięwzięciami. Intelektualne narzędzia kształtowania zorganizowanej publiczności są mniej stosowne od środków jawnych. Więzy, które łączą ludzi w działaniu, są liczne, mocne i misterne. Są przy tym niewidoczne i nienamacalne. Dysponujemy takimi fizycznymi instrumentami komunikacji jak nigdy wcześniej. Myśli i dążenia do nich przystające nie są przekazywane, a przez to nie są powszechne. Bez takiej komunikacji publiczność pozostanie niewyraźna Prace Kulturoznawcze XVIII, 2015 © for this edition by CNS. PK_18_Ksiega.indb 170. 2015-11-03 15:51:53.

(7) Publiczność i jej problemy (fragmenty). 171. i bezforemna — będzie spazmatycznie szukać samej siebie, ale nie zdoła ująć i pochwycić substancji, dotknie tylko cienia. Póki Wielkie Społeczeństwo nie przekształci się Wielką Społeczność, Publiczność ogarniać będzie zmierzch. Jedynie komunikacja jest zdolna stworzyć wielką społeczność. Nasz Babel nie jest pomieszaniem języków, ale znaków i symboli, bez których dzielenie doświadczenia jest niemożliwe.. Rozdział V W poszukiwaniu Wielkiej Społeczności Mieliśmy okazję odnieść się przelotnie do rozróżnienia na demokrację jako społeczną ideę i polityczną demokrację jako system zarządzania. Obie są oczywiście powiązane. Idea pozostaje bezpłodna i pusta tak długo, jak nie jest wcielona w ludzkiej relacji. Trzeba jednak w dyskusji te dwa rozumienia odróżnić. Idea demokracji jest szersza i pełniejsza niż jej ilustracja, której dostarcza, choćby najlepiej rządzone, państwo. Do jej realizacji potrzeba, by uobecniała się we wszelkich ludzkich wspólnotach: w rodzinie, w szkole, w przemyśle, w religii. Nawet uwzględniając układy polityczne, instytucje rządowe pozostają jedynie mechanizmem mającym zapewnić efektywny przepływ tej idei. Tylko bez przekonania można powiedzieć, że krytyka politycznej maszynerii nie wpłynie na wyznawcę idei demokracji. Póki jest to krytyka słuszna — a uczciwy wyznawca musi przyznać, że często jest aż nazbyt dobrze uzasadniona — może pobudzić go do poszukiwania takiej maszynerii, w której idea lepiej będzie funkcjonowała. Tym, przy czym wierny się upiera, jest to, że idea nie powinna być utożsamiana z zewnętrznymi instytucjami i strukturami, w których jest realizowana. Trzeba się sprzeciwić założeniu często czynionemu przez przeciwników obecnego demokratycznego rządu, że oskarżenia rzucane w jego stronę, trafiają też w społeczne i moralne dążenia oraz idee, które tkwią u podstaw form politycznych. Stare powiedzenie mówiące, że lekarstwem na niedostatki demokracji jest jeszcze więcej demokracji, nie jest trafne, jeśli znaczy, że błędy mogą być naprawione przy pomocy większej ilości maszynerii tego samego, co do tej pory, rodzaju. Ale powiedzenie to może jeszcze wskazywać na potrzebę powrotu do samej idei, rozjaśnienia i pogłębienia naszego pojmowania jej oraz użycia tego nowego rozumienia w krytyce i odnowie politycznych organów, w których ma się ona uobecniać. […] Niemniej strumień usilnie podąża w jednym kierunku: w stronę form demokratycznych. Że rząd istnieje po to, by służyć społeczności, że o to, by tak było, musi się zatroszczyć sama społeczność, wybierając swoich gubernatorów i wskazując ich linię polityczną, są to fakty, przynajmniej na to wygląda, tkwiące na stałe u zarania doktryn i form — jakkolwiek by ulotne te ostatnie były. Owe fakty nie są Prace Kulturoznawcze XVIII, 2015 © for this edition by CNS. PK_18_Ksiega.indb 171. 2015-11-03 15:51:53.

(8) 172. John Dewey. całością idei demokratycznej, ale wyrażają ją na już na etapie politycznym. Wiara w aspekt polityczny nie jest mistyczną wiarą w jakąś wszechwładną opatrzność — która pochyla się nad dziećmi, pijaczynami i innymi, którzy sami nie potrafią sobie pomóc — ale ma mocne oparcie we wnioskach, jakie wysnuć można z historycznych wydarzeń. Mamy wszelkie dane po temu, by sądzić, że jakiekolwiek nastąpiłyby zmiany w istniejącej demokratycznej maszynerii, to w ich następstwie dobro publiczności zostanie bardziej liczącym się dla rządu kryterium; publiczność będzie też mogła jeszcze bardziej autorytatywnie formułować i przedstawiać swoje postulaty. To w tym sensie lekarstwem na dolegliwości demokracji jest więcej demokracji. Główną trudnością, jak widzimy, jest znalezienie środków, które spoiłyby publiczność — rozproszoną, ruchliwą, różnorodną — tak, by mogła rozpoznać samą siebie, potrafiła zdefiniować i wyrazić swoje cele. To odkrycie musi koniecznie poprzedzić jakąkolwiek zasadniczą zmianę w maszynerii. Stąd też nie jesteśmy zainteresowani dawaniem dalszych rad odnośnie tego, jakich to też roztropnych ulepszeń można by dokonać w obrębie politycznych form demokracji. Sugerowano ich wiele. Nie będzie umniejszeniem ich względnego znaczenia, jeśli powiem, że zmiany te nie są najważniejsze. Problem leży głębiej; to nade wszystko problem intelektualny, jest nim ustalenie warunków, pod którymi Wielkie Społeczeństwo może stać się Wielką Społecznością. Gdy takie warunki zostaną spełnione, przybiorą własne formy. Póki jednak jeszcze się to nie stało, rozprawianie o tym, jaka polityczna maszyneria najlepiej by do nich przystawała, jest cokolwiek jałowe. W poszukiwaniu warunków, pod którymi na razie nierozwinięta publiczność mogłaby funkcjonować demokratycznie, trzeba nam wyjść od stwierdzenia o naturze idei demokratycznej w jej pierwotnym społecznym sensie2. Z punktu widzenia jednostki polega ona na odpowiedzialnym udziale w formowaniu i ukierunkowywaniu działań w grupach, do których się przynależy, w zgodzie z ich wartościami. Z punktu widzenia grup realizacja idei wymaga wyzwolenia w pojedynczych członkach grupy potencjału, który będzie harmonizował z wspólnym dobrem i interesami. Jako że każda jednostka jest członkiem wielu grup, owe warunki mogą zostać spełnione tylko wówczas, gdy różne grupy zaczną elastycznie współdziałać we wzajemnym porozumieniu. [...] Demokracja, widziana jako idea, nie jest alternatywą innych form życia zbiorowego. Jest ona samą ideą wspólnotowego życia. To ideał nie tylko w najprostszym rozumieniu tego słowa — przejścia rzeczy do jej stanu najwyższego, który postrzegany jest jako najpełniejszy i najdoskonalszy. Jako że rzeczy nigdy nie osiągają spełnienia tego rodzaju, ale wchodzą w interakcje i są rozpraszane, demokracji w idealnym sensie nie było i nie będzie. Ale w takim sensie nie zaistniała też 2. Najlepsze omówienie tego ideału, jakie znam, zawarte jest w The Democratic Way of Life T.V. Smitha [Chicago 1926]. Przyp. autora; uzupełnienie w nawiasie tłumacza.. Prace Kulturoznawcze XVIII, 2015 © for this edition by CNS. PK_18_Ksiega.indb 172. 2015-11-03 15:51:53.

(9) Publiczność i jej problemy (fragmenty). 173. nigdy społeczność. Idea, czy ideał, społeczności przedstawia jednak rzeczywisty etap życia zbiorowego — wyzwolonego od ograniczających i wprowadzających zamęt czynników — które osiągnęło już kres swojego rozwoju. Gdziekolwiek jest wspólne działanie, którego efekty oceniane są pozytywnie przez wszystkie osoby biorące w nim udział i gdziekolwiek zdanie sobie sprawy z dobra wyzwala pragnienie jego podtrzymania tylko dlatego, że jest to dobro wspólne, tam jest społeczność. Czysta świadomość życia wspólnotowego, z wszystkimi jego konsekwencjami, stanowi o idei demokracji. [...] Nie jest naturalną własnością społeczności, ale owocem wysiłku, gdy jej działania mają charakter społecznościowy. Przełożył Krzysztof Dix. Prace Kulturoznawcze XVIII, 2015 © for this edition by CNS. PK_18_Ksiega.indb 173. 2015-11-03 15:51:53.

(10)

Cytaty

Powiązane dokumenty

• mogą przyjąć postać aktów normatywnych bądź innych aktów generalnych czy aktów indywidualnych, czynności materialno- technicznych, działalności

Zij kunnen dit zowel doen voor de vrije markt als voor al bekende gebruikers (deze gebrui- kers zullen het betreffende pand kopen wanneer dat wordt

Rada Ministrów może uznać uchwalony przez siebie projekt usta- wy za pilny (art. Nie dotyczy to jednak projektów ustaw podatkowych, ustaw dotyczących wyboru pre- zydenta, Sejmu,

This matches maritime pilot behaviour (van Westrenen, 1999) and observations by VTS operators (personal communication); Vessel Traffic Services (VTS) provides navigation

„obrazotworność”, „przedstawienie”, a także „fantazja”, „rojenie”. I choć nie należy przeceniać znaczenia liczby, interesująca i zaskakująca wydaje się

Czy istnieje taki k-elementowy zbiór S wierzchołków grafu G, że każdy z pozostałych wierzchołków jest osiągalny z jakiegoś wierzchołka należącego do S drogą składającą się

• znajdowad liczbę wymierną leżącą pomiędzy dwiema danymi na osi liczbowej (P). • zamieniad ułamek zwykły na dziesiętny

• znajdowad liczbę wymierną leżącą pomiędzy dwiema danymi na osi liczbowej (P). • zamieniad ułamek zwykły na dziesiętny