• Nie Znaleziono Wyników

Metody odczytywania Kajki przez Staniszewskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Metody odczytywania Kajki przez Staniszewskiego"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Oracki, Janusz Jasiński

Metody odczytywania Kajki przez

Staniszewskiego

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 511-516

1983

(2)

Janusz Jasiń ski, Tadeusz O r a c k i

METODY ODCZYTYWANIA KAJKI

PRZEZ STANISZEWSKIEGO *

N ajw iększe p reten sje, ba, olbrzym i żal, m a do nas Staniszew ski o to, że n ie w y d aliśm y całej twórczości poetyckiej K ajki, n a k tó rą on czekał 25 lat! Celem w ykazania, że góra urodziła mysz, podpiera się staty sty k ą. A więc w 1958 ro k u opublikow aliśm y rzekom o 217 wierszy, obecnie — ty lk o 124. A by nas dobić całkowicie, dodaje to, co w yczytał w naszym w stępie, że K a jk a w y d ru k o w ał do 1939 roku około 400 wierszy. T ym sam ym sugeruje, że opu­ blikow aliśm y obecnie zaledw ie 31% jego dorobku.

P rz y k ro n am to stw ierdzić, ale Staniszew ski in fo rm u je czytelników k ła m ­ liw ie. W 1958 ro k u w y d ru k o w aliśm y w zbiorze Z eb ra łem snop plonu nie 217, a 99 wierszy. W yliczyliśm y nato m iast i podaliśm y w e w stępie, że w czterech osobnych to m ik a ch poezji K a jk i i jed n ej antologii, w y d a n y ch po w ojnie, o p u ­ blikow ano razem 217 wierszy! T ak więc, gdy się w eźm ie pod uw agę d o ty ch ­ czasowe w y d a n ia pow ojenne w ierszy K ajki, okaże się, że obecne nasze w y d a ­ nie poezji K a jk i jest najobszerniejsze, bo zaw iera 124 wiersze. Tego fa k tu w olał S taniszew ski nie zauważyć.

N aw ołujący do ścisłości S taniszew ski popełnił, chyba św iadom ie, d e lik a t­ nie mówiąc, d ru g ą nieścisłość, bo przekręcił naszą w ypow iedź w zw iązku z ową liczbą 400 w ierszy K ajki, k tó rą p o trak to w a liś m y bardzo hipotetycznie. N atom iast Staniszew ski naszą ostrożną hipotezę zam ienił w pew nik, w now ą konstatację, nie w ym agającą dalszych u staleń („zaś n a stronie L X V II p rz y ­ znają, że K a jk a do ro k u 1939 w y d ru k o w ał około 400 u tw o ró w ”). Naszą m y śl zniekształcono chyba dlatego, a b y zarysow ać ty m ostrzejszy k o n trast: po je d ­ n e j stro n ie owe nędzne 124 w iersze w Z duch o w ej m e j niwy..., a po d r u ­ giej — potężna całość, niestety, przez nas nie scalona, leg ity m u jąca się około 400 w ierszam i.

Przeto — jak już w spom nieliśm y — p a n A ndrzej Staniszew ski m a do nas w ielki żal, że nie otrzym ał do rę k i książki z pełnym dorobkiem poetyckim K ajki. Ale, jeśli jakiś a u to r ogranicza sw oje b a d an ia do określonego okresu historycznego, czy do jednego regionu lu b w p ro st do ustalonego przez siebie zagadnienia, jeśli w ydaw ca chce opublikow ać tylko część twórczości danego poety, czyż m ożna z tego ty tu łu zgłaszać do niego p reten sje, jak czyni to Staniszew ski? To znaczy — w ed łu g niego — wszystko albo nic. „Pojezierze” chciało w znow ić Z ebrałem snop plonu... z 1958 roku. Z aproponow aliśm y inną edycję, ale m usieliśm y się dostosow ać do lim itu arkuszy, k tó re n am

„Pojezie-O d p o w i a d a m y A n d r z e j o w i S t a n i s z e w s k i e m u z a r ó w n o n a j e g o a r t y k u l i k p t . S p ó ź n i o n y k l a s y k l i t e r a t u r y s t a r o p o l s k i e j ( K o n t r a s t y , 1983, n r 3), j a k i n a o b s z e r n i e j s z ą p o l e m i k ę p t .

N o w y z e s t a w w i e r s z y M i c h a ł a K a j k i z a m i e s z c z o n ą w n i n i e j s z y m n u m e r z e K o m u n i k a t ó w M a ­ z u r s k o - W a r m i ń s k i c h — g d y ż o b y d w i e r e c e n z j e d o t y c z ą w y d a n e g o p r z e z n a s w 1982 r o k u z b i o r u w i e r s z y K a j k i p t . Z d u c h o w e j m e j n i w y . . .

(3)

5 1 2 Janusz JasińskiTadeusz O r a c k i

rze”, zgodnie ze sw oją polityką wydaw niczą, przydzieliło. P rzyznajem y, że w pierw szej w e rsji przygotow aliśm y w ybór w ierszy ob ejm u jący nie 124, a 226 utw orów . N iestety, m usieliśm y się podporządkow ać w a ru n k o m um o w y w y ­ daw niczej. S taniszew ski nie zauw ażył, czy też nie chciał zauważyć, że w śród owych 124 w ierszy, ostatecznie przez nas zamieszczonych w Z duchow ej m e j

niwy..., 62 wiersze, czyli dokładnie połowa, została po raz p ierw szy opubliko­

w a n a po wojnie! W te n sposób uczyniliśm y kolejny, chyba n iem a ły kro k w u d o stępnianiu w ierszy m azurskiego poety. Na str. L X V I—LXVTI n a k re śli­ liśm y cel naszej publikacji: „O graniczenia objętościow e są powodem, że i obecny zbiór w ierszy nie jest w y d an iem pełnym . N iem niej, dołożyliśm y s ta ­ rań, aby niniejsza edycja dała w m iarę możliwości w szech stro n n y zestaw te ­ matów , k tó ry m i interesow ał się poeta. I nie tylko w szechstronny, tak że p ro ­ porcjonalnie uw zględniający intensyw ność tychże zainteresow ań. D latego obecnie w y b ija się n iew ątp liw ie n a p la n pierw szy p ro b lem aty k a religijna. Tem u n u rto w i twórczości poeta pośw ięcał rzeczyw iście najw ięcej u w a g i i s e r­ ca. N astępnie zam ieściliśm y dw a tek sty sław iące dom cesarski...”

Przechodząc do p orządku dziennego n a d ty m uzasadnieniem , S taniszew ­ ski upom ina się z niezrozum iałych pow odów o to, co zostało w niniejszym tom iku u w ypuklone i uwzględnione. W sposób kateg o ry czn y w yrzuca nam , że w Z duchow ej m e j niwy... zabrakło dla okresu 1884— 1914 „akrostychów , w ierszy politycznych i religijnych, zagadek i w ierszow anych listów ”. Otóż, co słowo, to rozminięcie się z p raw dą. A w ięc opublikow aliśm y 4 ak ro sty ch y

(Pobudka do c h w a ły Boga, N a cześć ludu m azurskiego, N a dzień urodzin ce­ sarza, O um ączeniu Pańskiem). Dodajm y, że pochopny k ry ty k zapom niał to,

co n ap isał k ilk a stro n wcześniej. O burzał się tam n a nas za to, że chociaż w iersz Pobudka do c hw ały Boga jest a k r o s t y c h e m , tego fa k tu nie w s k a ­ zaliśm y palcem. Ale w ten sposób pow iększył zestaw połajanek, mim o że są one sprzeczne ze sobą. W brew tw ierdzeniom Staniszew skiego, zam ieściliśm y 9 w ierszy re lig ijn y ch K a jk i pow stałych przed I w ojną św iatow ą, kilka w ie r­ szy politycznych ( w ty m dw a procesarskie), jedną zagadkę i jeden w ierszo­ w a n y list, opublikow any przez re d ak to ra J a n a K aro la Sem brzyckiego w dzia­ le korespondencji pism a „M azur”. F a k tem jest, że uw zględniliśm y n ajw ięcej utw o ró w K a jk i n apisanych w okresie m iędzyw ojennym , a to dlatego, ponie­ w aż poeta w ty ch latach n a jin ten s y w n iej pracow ał twórczo; p rz y n ajm n ie j z ty ch la t zachow ała się najw iększa część jego spuścizny poetyckiej. Pom imo to uw ażam y, że 19 w ierszy sprzed I w o jn y św iatow ej, o zróżnicow anej form ie i treści, d aje możliwość p rzy p atrze n ia się rozw ojow i pisarskiem u poety. Zresz­ tą jest to sp raw a d y sk u sy jn a i k ażd y może m ieć tu in n e zdanie. Je d n a k że czy m ożna z tego powodu rzucać anatem ę?

N astępnym w ielk im zarzutem („generalnym błędem ”) pod naszym a d re ­ sem jest b ra k k o m en tarzy przy publikow anych u tw o ra ch poety, ja k rów nież „ b rak precyzyjnego opisu przy kolejnych w a rian tac h pieśni i poem atów K a j­ k i” . Otóż z kom en tarzy ty ch zrezygnow aliśm y z pełną świadomością, z czego w ytłum aczyliśm y się w e w stępie: „W zasadzie należałoby w szystkie dostrze­ żone zm iany re jestro w ać w przypisach, ale wów czas zm usiłoby to nas do b a r ­ dzo znacznego ograniczenia liczby d ru k o w an y ch w ierszy” (str. LXVIII). Mo­ żna sobie w yobrazić, n a jak ie g rom y n arazilibyśm y się wówczas, gdybyśm y zm niejszyli to m ik o dalsze k ilkadziesiąt wierszy. P olem ista nie n ap isał jed ­ nak, że w skrom nych n o tk ac h bibliograficznych zaznaczyliśm y k o lejn e w y ­ d an ia poszczególnych utw orów , czego dotychczas n ik t poza n am i nie uczynił.

(4)

M e t o d y odczytywania Kajki przez Staniszewskiego 5 13

Dla przyszłego ed y to ra w ierszy K a jk i stanow ić będą one niem ałą pomoc. W łaściw ie w szystkie w iersze K a jk i należałoby opatrzyć kom entarzam i, nie tylko te, o k tó re upom ina się Staniszew ski. Lecz a p a ra t k ry ty cz n y spow odo­ w ałb y dalsze uszczuplenie objętościow e zamieszczonego w y b o ru w ierszy. W ja ­ kiejś m ierze u łatw ia rozum ienie poezji m azurskiego tw órcy — ja k sądzim y — nasze w prow adzenie. Oczywiście, nie oznacza ono, że o statnie słowo o życiu i twórczości K a jk i zostało powiedziane.

I tu ta j dochodzim y do k o lejnej kw estii. O burza się k ry ty k , że w iersze K a jk i tw orzą sam e w sobie odrębność, i że w stęp „posiada autonom iczną w a r ­ tość”, ale g d y ktoś po zapoznaniu się z jego treścią „zagłębi się w le k tu rę w ie r­ szy K ajki, może doznać p rzykrego rozczarow ania”, jak to w ydarzyło się w i­ docznie jem u, Staniszew skiem u, bo nie znajdzie ty ch utw orów , o k tó ry ch były w zm ia n k i w e w stępie.

C zytelnik d a ru je nam , że n iektóre sp ra w y p rz ed staw iam y łopatologicznie, a le do tak ie j m etody zostaliśm y zmuszeni przez Recenzenta. Otóż w e w stępie, rzeczywiście, odw ołujem y się ta k do w ierszy publik o w an y ch w niniejszym w yborze, jak i do publik o w an y ch w różnych pism ach, różnych edycjach, a także, choć rzadziej, do rękopisów . J e s t to zw yczajny, n o rm aln y sposób p isan ia naukow ego przyczynku, jak im n iew ątp liw ie jest nasz w stęp, chociaż podany, z u w ag i n a szerszego odbiorcę (nakład 5 tys. egz.), bez nużącego a p a ­ ra tu naukow ego. Czyż ktokolw iek, poza Staniszew skim , k tó rem u nic się w n a ­ szej edycji n ie podoba, może m ieć p reten sje, że p rz y pisaniu w stępu, w k tó ­ ry m zam ieściliśm y pełniejszą niż dotychczas c h ara k te ry sty k ę p o staw p oli­ tycznych i twórczości poetyckiej K ajki, w yk o rzy sty w aliśm y różne źródła, nie ograniczone li tylko do tek stó w zaw a rty ch w om aw ianym tom iku? Dzięki te m u są b ard ziej zrozum iałe i obecnie przed ru k o w an e wiersze. G dybyśm y tego nie uczynili, pierw szy Staniszew ski nie om ieszkałby oświadczyć, że jest roz­ czarow any nie ty lk o skrom nym w yborem w ierszy K ajki, ale rów nież zbyt k ró tk im czy pobieżnym w stępem , bo siłą rzeczy zacieśnionym w m ożliw oś­ ciach analizy tw órczej poety do załączonych tekstów . Zazwyczaj żąda się od nau k o w y ch w prow adzeń w m iarę w szechstronnego w y k o rzystania in n y ch źró­ deł i lite ra tu ry , zw iązanych tem atycznie z pub lik o w an y m tekstem . I n ie m a sensu staw ian ia sobie w te j spraw ie sztucznych ograniczeń.

Polem ista n ie zgadza się z p rz y ję tą przez nas zasadą przed ru k o w y w an ia ostatniego za życia p oety w a ria n tu jego w iersza, poniew aż re d a k to rzy — ja k tw ierd zi — w ystępow ali w ch ara k terze „popraw iaczy”, zniekształcali tek sty K ajk i, co działo się bez jego woli. P ro p o n u je z atem S taniszew ski powrócić do właściwego, n ie zniekształconego tek stu K a jk i (bardzo słusznie). Tylko w jak i sposób? Za pomocą analizy jego różnych w ierszy, dokonania p orów ­ n a ń ze zbioram i pieśni i poezji, o k tó ry ch w iemy, że n a nich się w zorow ał przy sk ład an iu w łasnych w ierszy. I tu ta j w ym ienia Staniszew ski przede w szystkim k an cjo n ał m azurski, n astęp n ie poezje M arcina Gerssa, a n a d a l­ szym planie, różne czasopism a m azurskie. Je śli m am y do czynienia z tym sam ym wierszem , d ru k o w an y m w dość odległych od siebie odstępach czasu, Staniszew ski d a je p rio ry te t pierw szem u w ydaniu, a więc odw rotnie niż to m y uczyniliśmy. W ynika bow iem z jego rozw ażań, że redaktorzy, specjalnie z o k re ­ su m iędzyw ojennego, dość bezcerem onialnie obchodzili się z nad sy łan am i przez K a jk ę w ierszam i.

Zasadniczą naszą in tencją było — idąc za p o stu latem K o n rad a G órskie­ go — oddanie te k s tu zgodnie z wolą poety. K a jk a bardzo często u tw o ry sw oje

(5)

5 1 4 Janusz Jasiński - Tadeusz O r a c k i

zm ieniał, m odyfikow ał, przerabiał. I dlatego m usieliśm y p rzy jąć g en eraln ą zasadę przy o d tw arza n iu jakiegoś w iersza: oparcie się n a w arian c ie o s ta t­ nim. Być może w n iejed n y m w y p a d k u pow tórzyliśm y b łąd zecerski lub akcep­ tow aliśm y po p raw k i w prow adzone przez redaktorów . N iem niej m usieliśm y być konsekw entni. Poza tym , dlaczego m ielibyśm y b ard ziej ufać red ak to ro m sprzed I w o jn y św iatow ej niż red ak to ro m okresu m iędzyw ojennego? A oto, ja k żm udne poszukiw ania Staniszew skiego p row adzą n a fałszyw y trop. „Nie ulega — dla Staniszew skiego — w ątpliw ości” , że w w y d a n iu z 1927 ro k u (które służyło n am za podstaw ę do odtw orzenia w iersza) w prow adzona została bez w oli p oety pop raw k a „blask św iatłości”, zam iast form y n a d an ej przez K a jk ę w 1907 ro k u „glanc św iatłości”. S taniszew ski dla udow odnienia sw ego tw ie r­ dzenia w yszperał w k a n cjo n ale m azurskim k ilk a przykładów z w y rażen iem „glanc” i z triu m fe m ogłasza, że tu ta j zn ajd u je się źródło regionalnego zapo­ życzenia K ajki, a zatem „ b lask ” został m u n arzu co n y przez re d ak to ra, czyli Em ilię S u k erto w ą-B ied raw in ę. Tym czasem cały, ów pozornie eru d y cy jn y w yw ód, m ija się z celem. K a jk a w 1907 ro k u rzeczyw iście uży ł sform ułow a­ n ia „glanc św iatłości”, a w 1927 zm ienił je sam n a „blask św iatłości”, czemu nie należy się dziwić, poniew aż poeta czytał nie ty lk o lite ra tu rę regionalną, ale rów nież polskich klasyków n a czele z M ickiewiczem i usilnie pracow ał nad sw oim językiem . To on sam „oczyszczał” go od germ anizm ów i w idocznie dlatego zm odyfikow ał sw oją m etaforę. A by udow odnić, że n ie są to „p o p raw ­ k i” redaktorów , odw ołajm y się do jego rękopisów , przechow yw anych w O środ­ k u B adań N aukow ych im. W. K ętrzyńskiego w Olsztynie.

Rkps 55 (1933):

I zabłysnął blask św iatłości Z niebieskiego tro n u I zbudził się lud z ciemności Z całego Syjonu.

Rkps 115:

Świećże nam w grzechach ciemności Tw oim św ietn y m blaskiem światłości.

W okresie m iędzyw ojennym nie zn ajd u jem y w całym dorobku K a jk i, ani razu „glanc”, nato m iast dość często „św iatłość” . T ak więc odw ołując się do w y d an ia z 1927 roku, podaliśm y tek s t K a jk i zgodnie z jego intencją.

In n y m razem S taniszew ski w y ty k a nam , że m echanicznie p rz e d ru k o w a ­ liśm y z błędem w iersz R ozm ow a ЪаЪкг z w nuczką, w k tó ry m pow tórzyliśm y pom yłkę redakcji, polegającą n a b ra k u w jed n y m w ersie rym u:

T am zebrani dom ow nicy J e d n i przy ogniu suszyli, J e d n i ta rli go w czerlicy Gdy się już do woli kruszył

P ow inno być „k ru szy li”, nie „k ru szy ł” — pow iada Staniszew ski. N aszym zdaniem K a jk a nie poradził sobie tu ta j z rym em , natom iast zachow ał sens w iersza i ry tm . Chodzi tu o len: „ ta rli go w czerlicy” i dlatego, zgodnie z lo­ giką „się... k ru szy ł”, a nie „k ru szy li”. Czyli i ty m raze m p o p raw ian ie przez Staniszew skiego w iersza, przyniosłoby jego zniekształcenie, a nie p rzyw róce­ nie K ajkow ego oryginału. Tego rodzaju, pozornie m is te rn e re k o n stru k cje „ p raw dziw ych” tekstów poety, zaprow adzić m ogą każdego edytora n a m a ­ nowce.

(6)

M et o d y odczytywania Kajki przez Staniszewskiego 51 5

niać jakieś błędy w e rsyfikacyjne, czy inne, np. aby stosow ał ry m y jedno­ brzmiące. Z tego powodu, za „bezm yślność” d o stajem y now ą porcję batów . Tymczasem K ajk a, choć nie często, dopuszczał się i tak ich grzechów. Aby nie n arazić się n a k o le jn y zarzu t bezm yślnego przepisyw ania tek stó w już p u ­ blikow anych i ty m razem odw ołajm y się do rękopisu (nr 42):

Z aw itało zaś na ziemię Nowe życie, uciech w i e l e W ita Zbaw ca ludzkie plem ię

W inszuje radości w i e l e , [podkreślenia — J . J . , Т. O.] S tw ierdza dalej Staniszew ski, że b ra k ry m u jest pierw szym sygnałem po­ pełnionego błędu edytorskiego i n a te j podstaw ie u siłu je ustalić w łaściw y zapis w iersza. Je d n a k że K ajk a, ja k w y n ik a z jego autografów , nie znajdow ał czasem ry m ó w w n iek tó ry ch zw rotkach sw oich utw orów . Z acy tu jm y k ilk a przykładów .

R ękopis 40:

J a k b y śledząc jakieś tro p y Aż n a koniec jed n ak stali K ole sw ej p astersk iej sopy G w iazda się ta m zatrzym ała I pasterze też ustali Św iatło s ta jn ią oświecało A pasterze rozm yślali Sym on bardzo b y ł zdumiony. Rkps 20:

N iech m ój wdzięcznie głos P łynie w strop niebios A niech Ci zanosi dzięki Za Tw oje bolesne m ęki Za m nie •— n a krzyżu Miłościw Jezu.

A w ięc usiłow ania przyw rócenia nieskażonego te k s tu za pomocą z n ale­ zienia w łaściw ego ry m u m ogą się okazać zawodne. Czy do słowa „w ierze” m usi zawsze pasow ać ry m „szczerze”, jak to sta ra się udow odnić Staniszew ­ ski? P o p raw ia on trzeci w ers n a „szczerze”: . \

Mocni w w ierze I bez u razy M odlą się szczerze Co dzień pięć razy.

Jeśli jed n ak zdecydow alibyśm y się n a p opraw ianie, to trzeci w e rs m ógłby brzm ieć nieco inaczej: „Mówią pacierze”, bo zachow alibyśm y ry m i tę sam ą liczbę zgłosek. A co najw ażniejsze, do „w ierze”, K a jk a nie m usiał dobierać koniecznie ry m u „szczerze”, jak n a to w skazują p rzy k ład y zaczerpnięte z jego rękopisów:

Rkps 26:

N iechaj bierze — w p ra w ej w ierze Rkps 29:

K ładziem y Ci w ofierze Byś um ocnił nas w w ierze

(7)

spe-5 16 Janusz JasińskiTadeusz O r a c k i

kulacjam i, A ndrzej S taniszew ski nie w yobraża sobie, a b y K a jk a posługiw ał się tak im i m etaforam i, jak „zima g rzechu”, czy „w iosna zb aw ien ia” . Je śli jed n ak K a jk a stosow ał zbliżone m etafo ry w rodzaju „zim a życia”, „gw iazda n adziei” lu b „dolina g rzechu”, m ógł bez tru d u ułożyć zakw estionow ane przez h ip er- kry ty cy zm Staniszew skiego m etafory. Zresztą Staniszew ski coraz b ard ziej o d ­ chodzi od realiów twórczości K a jk i w k ie ru n k u przypuszczeń, hipotez i sztucz­ n y ch rek o n stru k cji.

N astęp n y problem , czy n iek tó re w iersze K a jk i są w arian tam i, czy p a r a ­ frazam i. S taniszew ski dostrzega w iele różnic w w ierszu Glos Z b a w cy z 1911 i 1927 i dlatego tw ierdzi, że w iersz z 1927 r. jest parafrazą. M y nato m iast w idzim y w ty ch dw óch tek s ta ch dostatecznie dużo podobieństw , a b y uznać, że jest to te n sam w iersz n a p isan y w dw óch w arian tach . Rzecz dyskusyjna. D la Staniszew skiego obecny tek s t M a zu rka D ąbrowskiego jest zapew ne p a ra ­ frazą te k s tu z 1797 roku, ty le w szak w nim różnic. A jed n ak jest to ta sam a pieśń.

Jesteśm y w dzięczni S taniszew skiem u za część k ry ty czn y ch uwag, jak rów nież za poruszenie k ilk u m etodycznych zagadnień, zw iązanych z edycją u tw orów poetyckich. Szkoda jedynie, że owe n iek tó re słuszne m yśli z ag łu ­ szone zostały h u k iem oskarżeń, biciem w w ielk i dzwon, w y su w an iem k łam li­ w y ch zarzutów , popisyw aniem się erudycją, niew iele w spólnego m ającą z isto­ tą sporu. Cóż, e rra re h u m an u m est. W arto powyższą praw d ę przypom nieć, zwłaszcza że i S taniszew skiem u p rzy trafiło się k ilk a d otkliw ych pom yłek lub w p ro s t błędów. Nie w spom inahbyśm y o nich, g dyby Polem ista nie zajął po­ s ta w y Nieomylnego. I ta k np. p o plątał dw óch m az u rsk ich poetów: Gerssa i K ajkę, p rzydając pierw szem u imię drugiego („Michał G erss”). Pouczając nas, jak p o w inny brzm ieć w łaściw e te k s ty K ajki, sam przepisuje błędnie z „M azura” (1907) n astęp u jąc y w ers: „Z w iastu je n am P a n tego” zam iast: „Z w iastuje n a m P a n a teg o ” (podkreślenie — J . J., Т. O.). Staniszew ski nie u m ia ł sobie poradzić tak że z zapisem bibliograficznym recenzow anej książki. Podał m ianowicie, że m a ona 284 strony, nato m iast przeoczył nasz w stęp ozna­ czony pag in acją rzym ską, a liczący 72 stro n y (LXXII). P odkreślam y, że nie podał objętości naszego w stęp u w zapisie bibliograficznym , bo jed n ak go za­ u w aży ł i czytał, tylko nadzw yczaj pobieżnie. Dalej. K tokolw iek in teresu je się K ajk ą, wie, że w ładze p ru sk ie określiły go „ zatw ard z iały m P o la k iem ” (Stock­ pole) u schyłku XDC w ieku, wów czas gdy sporządzały listę osób zw iązanych z M azurską P a rtią Ludow ą. N atom iast S taniszew ski tw ierd zi błędnie, że t a ­ k im to „epitetem określali N iem cy postaw ę K a jk i w latach trzydziestych” . O becnie czekam y z w ielkim zainteresow aniem n a jakieś dzieło S ta n i­ szewskiego, oczywiście, w olne od różnych niedostatków , bezm yślności i c h a­ osu, n a dzieło w olne od m an k am en tó w niepełności i niestaranności.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Trudno zgodzić się ze zdaniem: „W określonych warunkach regionalizmu warmińskiego i ostrej konkurencji z niemieckimi gazetami katolickimi wychodzącymi wówczas w

Podczas gdy chcesz podłączyć się do istniejącej sieci lokalnej LAN bądź WIFI z dostępem do Internetu, potrzebujesz skonfigurować kartę sieciową.. Czasami chcesz tylko

is dat de hoogte niet zo groot wordt en de absorber installa- tie eenvoudiger is. Ook voor dit fluide bed moet in een aantal paralelIe units gewerkt

Wnioskiem płynącym z analizy tego modelu jest stwierdzenie, że decyzja o usztyw- nieniu kursu powinna uwzględniać poziom integracji handlu pomiędzy potencjalnymi

Polish economists have long been interested in our Eastern neighbours’ economies, which are among our largest foreign trade and, more widely, economic partners. Falkowski has

W badaniu zmienności kursu USD/PLN z zastosowaniem niegaussowskich modeli stochastycznej zmienności tupu Ornsteina-Uhlenbecka ponownie wykorzystano dwa rozkłady stacjonarne

Nie jest więc tak, jak niestety wydaje się niektórym chrześcijanom, że ideał chrześcijańskiej rodziny jest li tylko jakim ś nierealnym , wygó­ rowanym żądaniem

Połączeniem wszystkich wymienionych elementów i jednocześnie najważniejszym roboczym celem pracy było zaimplementowanie kanadyjskiego modelu Prometheus, służącego do