• Nie Znaleziono Wyników

Starzenie się przekładów: zmiany języka czy norm tłumaczeniowych?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Starzenie się przekładów: zmiany języka czy norm tłumaczeniowych?"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

https://doi.org/10.12797/MOaP.25.2019.44.05

Roman Lewicki

Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie roman.lewicki@poczta.umcs.lublin.pl

Starzenie się przekładów:

zmiany języka czy norm tłumaczeniowych?

Uwagi wstępne

U podstaw postawionego w tytule artykułu pytania leży kluczowa wła-ściwość przekładu jako tekstu: jego podwójne uwarunkowanie. Jest on bowiem uwikłany dwojako: sytuacja jego powstania ukazuje nieunik-nioną zależność od oryginału – a zatem jest on tekstem wtórnym, nato-miast okoliczności jego funkcjonowania jako komunikatu stawiają go w sytuacji konieczności sprostania wymogom komunikacyjnym, w za-sadzie na równi z jakimkolwiek innym tekstem sformułowanym w ję-zyku docelowym. Stąd również wynika trudność w określeniu zjawiska starzenia się przekładów, które możemy nierzadko obserwować. Wydaje się ono cokolwiek zagadkowe przez swą paradoksalność: oto oryginały trwają, nie podlegając żadnym zmianom, i nikomu nie przychodzi do głowy jakkolwiek je modyfikować, podczas gdy przekłady starzeją się – po jakimś czasie od ich powstania wydają się trudne do zaakceptowania: dziwne, niekiedy pretensjonalne, innym razem śmieszne przez swą ar-chaiczność, to znów wprawiające w zdumienie oczywistą dla odbiorców

(2)

nietrafnością doboru zastosowanych odpowiedników. Zdarza się, że w ta-kiej sytuacji powstaje nowy przekład i przejmuje funkcje reprezentanta oryginału, wypierając przekład dawniejszy z obiegu czytelniczego.

Jest dość zaskakujące, że zjawisko starzenia się przekładów w zasa-dzie nie uzyskało jak dotąd szerszego naświetlenia i wyjaśnienia w lite-raturze przekładoznawczej. Istnieje wprawdzie szereg artykułów obrazu-jących to zjawisko, których autorzy niekiedy starają się powiązać je ze swoistą modą na określony styl narracji, właściwą danej epoce (dobrym przykładem może być artykuł Ewy Kujawskiej-Lis [2015] o przekładach młodopolskich), warto jednak, jak sądzę, zastanowić się nad starzeniem się przekładów w nieco szerszej perspektywie, uwzględniającej oba wy-żej zasygnalizowane uwarunkowania przekładu.

Konieczne jest w tym miejscu jedno istotne zastrzeżenie. Otóż oma-wiane tu zjawisko dotyczy głównie przekładów tekstów literackich; wy-nika to z założenia dłuższego czasowego horyzontu odbioru tekstów li-terackich, podczas gdy wszelkie inne teksty pełnią swą funkcję z reguły jedynie przez krótki czas, mniej czy bardziej doraźnie. Teksty użytkowe z chwilą osiągnięcia swego celu komunikacyjnego stają się nieprzydatne: przykładowo instrukcja obsługi jakiegoś sprzętu domowego jest potrzeb-na przez taki czas, jakiego potrzebuje potrzeb-nabywca, aby potrzeb-nauczyć się z nie-go korzystać, wkrótce zatem przestaje być przydatna. Podobnie teksty reklamowe działają tylko do czasu, gdy reklamowany produkt osiągnie pewien zakładany poziom sprzedaży, potem bywają czytane i analizo-wane już tylko przez językoznawców. To, co tu powiedziano o tekstach użytkowych, w całej rozciągłości dotyczy także ich przekładów. Dlatego i zjawisko serii przekładowych nie jest dla tekstów użytkowych typo-we. Można by jedynie zastanawiać się, czy obok przekładów utworów literackich zjawisko starzenia się nie dałoby się zaobserwować także na materiale przekładów niektórych innych precedensowych tekstów kul-tury, np. najważniejszych traktatów filozoficznych czy aktów prawnych o największym znaczeniu w historii prawodawstwa.

Wskazaną tu okoliczność chciałbym odnieść do klasyfikacji tekstów ze względu na obecny w nich aspekt diachroniczny, zaprezentowanej przez Gerta Jägera w artykule z roku 1982. Dzieli on wszelkie stare tek-sty na dwie grupy: pierwsza z nich to te, które dają się odnieść do języka współczesnego, tj. takie, według których mogą powstawać teksty w języ-ku współczesnym (jeszcze) zrozumiałe; druga zaś to te, które nie wyka-zują tej właściwości [Jäger, 1982: 656]. Autor buduje tę klasyfikację dla

(3)

potrzeb rozpatrzenia kwestii przekładu dawnych tekstów; my jednak po-zostawmy ją tym razem na uboczu, bo mowa tu wszak nie o przekładach dawnych tekstów, tj. dawnych oryginałów, lecz o przestarzałych przekła-dach. Przekłady takie mieszczą się według klasyfikacji Jägera w grupie pierwszej. Wspomniany autor pisze o nich następnie, że charakteryzują się one obecnością specyficznego komponentu znaczeniowego o charak-terze konotatywnym – archaicznego sposobu werbalizacji – „veraltete (veraltende) Ausdrucksweise” [ibidem: 658]. W odniesieniu do dawnych przekładów należy przy tym podkreślić, że jest to w nich (w odróżnieniu od nie-przekładów) zawsze komponent niezależny od tłumacza, pojawia-jący się po dłuższym (trudnym konkretniej do określenia) czasie w od-biorze przekładu, niemający zatem żadnego odniesienia do strategii trans-latorskiej. Nie jest to więc kwestia formułowania przekładu, lecz jego odbioru.

Zmiany języka i obyczaju językowego

Stosując propozycję Jägera, widzimy, że za podstawę starzenia się prze-kładów można przyjąć procesy ewolucji języka docelowego, z czego wynika, że przekłady stają się nieakceptowalne (czy przynajmniej trudniej akceptowalne) w wyniku zmian języka. Możemy do tego dodać wspomniane już zmiany przyjętego sposobu konstruowania narracji lite-rackiej, związane ze zmianami epok literackich. W rezultacie otrzyma-my pierwszy czynnik determinujący omawiane tu zjawisko, łączący dwa aspekty: ewolucję samego języka oraz sposobów jego używania (uzusu, obyczaju językowego). Zilustruję go jednostkami wybranymi z dawnych przekładów literatury rosyjskiej na język polski, głównie dzieł Antoniego Czechowa. Przede wszystkim okazuje się, że jednostki odbierane dziś jako archaiczne sytuują się na wszystkich poziomach języka. Tak będą odebrane następujące jednostki tekstów (przekładów):

1. W warstwie morfologicznej: użycie przestarzałych form wyrazów, np. zrozumiej (dziś: zrozum), mięcej (dziś tylko analitycznie: bardziej miękko), Kremlu (dopełniacz, dziś Kremla: poszli następnie do Krem-lu), chłopacy (dziś rzadkie, jeszcze obecne w mowie potocznej, czę-ściej: chłopaki).

2. W warstwie słowotwórczej: użycie nieistniejących już w języku formacji słowotwórczych, np. geranja (dziś: geranium), prowancki

(4)

(dziś: prowansalski), okole (dziś: okolica), zamrzeć (w znaczeniu ‘za-kończyć życie’, dziś: umrzeć).

3. W warstwie semantycznej: użycie wyrazów mających dziś inne niż dawniej znaczenie, np. zamrzeć (patrz wyżej), zarost ‘włosy’: zarost na głowie; ochotnik ‘myśliwy’; dzielny ‘duży’: kraje sobie dzielny ka-wał chleba; świecki ‘codzienny’: pełnia pogardy wobec bezsensownej krzątaniny świeckiej; poziomy ‘przyziemny’: oddawał się poziomym myślom; obserwować ‘przestrzegać’: chodzą do cerkwi i posty ob-serwują, […] tylko po to, żeby ludzie o nich źle nie mówili; zamor-dowałem się ‘jestem śmiertelnie zmęczony’: Nie chcę więcej służyć. Zamordowałem się.

4. W warstwie leksykalnej: użycie przestarzałych, dziś niezrozumiałych lub trudno zrozumiałych wyrazów, np. wiszary ‘wiszące skały’, feto-wać się ‘podniecać się czymś’.

5. W warstwie frazeologicznej: użycie przestarzałych idiomów, dziś już albo niezrozumiałych, albo zrozumiałych, ale zwracających uwagę swą dziwacznością, np. jak w wodę wpadł ‘zniknął’, za oczy ‘pod (czyjąś) nieobecność’.

6. W warstwie składniowej: zmiany struktury orzeczenia, np. bezosobo-we Trzeba ci się otrząsnąć zamiast osobobezosobo-wego Musisz się otrząsnąć; liczne postpozycje przymiotników względnych, np. pacjenci szpital-ni, na brzegu morskim, w zakres pański, naczyń miedzianych przy dzi-siejszym szyku prepozytywnym: szpitalni pacjenci, w pański zakres, miedzianych naczyń lub przydawce dopełniaczowej: na brzegu mo-rza, pacjenci szpitala; zmiany dystrybucji przyimków, np. do Kremlu (dziś: na Kreml), w Syberji (dziś: na Syberii).

We wszystkich powyższych przypadkach wrażenie archaiczności, i to nie archaiczności akceptowanej, bo stylizującej, lecz archaiczności nieak-ceptowanej, wymagającej korekty, niekiedy śmiesznej, dziwacznej, jest – jak sądzę – w dzisiejszym odbiorze tych przekładów powszechne. Przy-czyną są, jak wcześniej powiedziano, zmiany językowe, ewolucja norm języka, w wyniku której określone rozwiązania translatorskie nie mają już umocowania w obowiązujących regułach językowych. Zauważmy w związku z tym, że gdybyśmy mieli tu do czynienia nie z przekładami, lecz z tekstami napisanymi oryginalnie po polsku, takie jednostki tekstów zapewne również raziłyby w odbiorze. Jednak w tym ostatnim spostrzeże-niu nie jest przypadkowe zastrzeżenie zawarte w słowie „zapewne”: otóż musimy mieć świadomość, że odbiorcy są skłonni do pewnej zwiększonej

(5)

tolerancji wobec tych elementów przekładów, które nie należą do języka docelowego, są mniej czy bardziej doraźnie zapożyczone przez tłumacza z języka źródłowego. To zjawisko ograniczonego wykorzystania w języ-ku przekładów elementów zapożyczanych z języka oryginału i ich akcep-tacji określa się niekiedy mianem „kreolizacji języka” przekładów. Bodaj pierwszy zainteresował się nimi Anton Popovič, zaś szczególną uwagę poświęca mu Wilen Komissarow, który w 1980 roku wskazywał na brak badań języka tekstów (prze)tłumaczonych i pisał:

Язык переводов не может не иметь определенных особенностей, связанных со спецификой этого вида речевой деятельности. Контакт двух языков в процессе перевода неизбежно ведет к более широкому использованию аналогичных форм, к относительному уподоблению языковых средств [Комиссаров, 2007: 154]1.

Na tej podstawie Komissarow wyróżnia „normę języka tłumacza” (oryg. ros. норма переводческой речи). Do tego powrócimy w dalszej części artykułu.

Na podstawie powyżej przedstawionego wykazu można postawić pytanie o to, jakie elementy zmian językowych w największym stopniu determinują zjawisko starzenia się przekładów, najwyraźniej nadając sta-rym tłumaczeniom nieakceptowalnych z punktu widzenia dzisiejszego odbiorcy cech. Okazuje się, że zmiany leksykalne nie stanowią w tym materiale dużej grupy – jest to zaledwie kilka jednostek. Większość jed-nostek tekstów, które z dzisiejszego punktu widzenia mogą być odbierane jako przestarzałe, należy do grupy zmian semantycznych, a to wskazuje, że starzenie się przekładów jest wywołane głównie czynnikami natury semantycznej. Wewnątrz tej grupy obserwujemy istotne zróżnicowanie: znajdują się w niej m.in. jednostki, które skądinąd można by odnieść do innych grup. Widać to choćby na wspomnianym już przykładzie cza-sownika zamrzeć, lecz nie tylko: także czasownik zamordowałem się, używany zamiast współczesnego zmordowałem się można przypisać równocześnie do grupy drugiej, czyli słowotwórczej. Widzimy więc, że pewne przesunięcie semantyki leksemu nie musi koniecznie prowadzić

1 „Język przekładów nie może nie mieć określonych cech specyficznych,

związa-nych ze specyfiką tego rodzaju komunikacji. Kontakt języków w procesie tłuma-czenia w sposób nieunikniony prowadzi do szerszego wykorzystania analogicz-nych form, do względnego upodobnienia środków językowych” [tłum. R.L.].

(6)

do zniknięcia dawnego znaczenia; to znaczenie może bowiem zostać „przejęte” przez inną formację o tym samym rdzeniu. Podobnie wygląda sytuacja z wyrażeniem weszło słońce: dziś powiemy wzeszło słońce, ale przecież wyraz weszło z języka nie zniknął. Ten ostatni przykład pokazu-je, że możliwa jest także równoczesna przynależność elementu przesta-rzałego do grup 3 (semantycznej) i 6 (składniowej). Oznacza to, że mo-żemy mówić o łańcuchu konsekwencji: zmiany semantyczne w języku prowadzą do zmian łączliwości leksemów, czyli do zmian w strukturach składniowych. To samo zresztą dotyczy przytoczonych już także wyżej przykładów połączeń poziome myśli i obserwować post. Spójrzmy na użycie tego ostatniego:

[1] I wójt też nie wierzy w Boga […], i djak też nie wierzy. A jeżeli chodzą do cerkwi i posty obserwują, to tylko poto, żeby ludzie o nich źle nie mówili (W parowie, 1927, s. 123)2.

Innymi słowy, w ostatecznym rachunku czynnikiem sprawczym przy pojawianiu się elementów przestarzałych w przekładach okazuje się nie-wątpliwie najczęściej czynnik semantyczny.

Niektóre zmiany semantyczne mogą ponadto ulegać swoistej grama-tykalizacji. Rozpatrzmy w tym aspekcie następujące przykłady:

[2] Pan, felczer, intendent i cała ta wasza szpitalna kanalja (Pawilon szósty, 1936, s. 38).

Obserwujemy tu użycie wyrazu kanalia jako rzeczownika zbiorowe-go ‘banda, szajka’, podczas gdy w dzisiejszej polszczyźnie odnosi się on do pojedynczego człowieka (por. Słownik języka polskiego PWN: ‘obe-lżywe określenie człowieka podłego; nikczemnik, łajdak’).

[3] ciągle jeszcze uporał się ze Szczukinową (Bezbronna istota, 1906, s. 76). Tu razi użycie czasownika uporać się w połączeniu z okolicznikiem ciągle jeszcze, wskazującym na działanie niezakończone, podczas gdy dziś czasownik ten jest dokonany, nie może więc (w konsekwencji tego) łączyć się z indykatorami niezakończenia czynności.

Gramatykalizacja jako obserwowalna konsekwencja zmian seman-tycznych dotyczy zatem, jak wskazują powyższe przykłady, kategorii morfologicznych semantycznie pełnych.

(7)

Kończąc ten aspekt naszych rozważań, podkreślmy, że główna przy-czyna językowego starzenia się przekładów leży w warstwie semantycz-nej, przy czym niejednokrotnie czynnik semantyczny okazuje się niesa-modzielny, wspierany przez wywoływane przezeń czynniki dodatkowe, leżące w obrębie słowotwórstwa lub składni.

Należałoby wspomnieć ponadto o czynniku natury stylistycznej, który także może odgrywać rolę w procesach starzenia się przekładów. Zapew-ne należą tu przypadki zmian charakterystyki funkcjonalno-stylistyczZapew-nej (typu nacechowania stylistycznego) danej jednostki języka, która, nie-zmienna w swej postaci i semantyce, zyskuje inne skojarzenia stylistycz-ne, np. podparła piąstką oblicze (W parowie, 1927). Zmiany tego typu mogą wywoływać nawet niezamierzony przecież przez tłumacza efekt komiczny. Ja jednak skupię się tu na innym przejawie tego zjawiska, mia-nowicie na tych zmianach stylistycznych, które są związane z kontaktami międzyjęzykowymi, a ściślej – ze społecznymi skojarzeniami, określa-nymi przez Eugenio Coseriu jako „ewokowanie systemów językowych jako całości” [Coseriu, 1980: 73]. Myślę, że jest oczywiste, iż spora część z przytoczonych tu przykładów dotyczy takich jednostek, które dziś są uznawane za rusycyzmy: ochotnik ‘myśliwy’ (por. ros. охотник), za oczy ‘pod (czyjąś) nieobecność’ (por. ros. за глаза), w Syberji (por. ros. в Сибири), trzeba ci się otrząsnąć (por. ros. тебе надо). Odczucie to jest zapewne dziś silniejsze niż w epoce powstania tych przekładów. Czy więc wówczas nie były to rusycyzmy? Trudno odpowiedzieć na tak po-stawione pytanie; nie jest wykluczone, że w epoce powstania cytowanych tu przekładów wyrażenia te również stanowiły rusycyzmy, jednak były nie tylko powszechnie zrozumiałe, lecz także akceptowane wskutek czę-stego i codziennego kontaktu obu języków i wpływu języka rosyjskiego na polski. Dziś wpływ ten osłabł, co w konsekwencji wzmogło odczucie wskazanych elementów jako obcych, nieakceptowanych. Dodajmy, że nie bez znaczenia był zapewne także różny stopień owej „powszechnej zrozumiałości” w zależności od regionu (a właściwie od zaboru: najwyż-szy na terenie rosyjskiego, gdzie zresztą ukazały się cytowane przekłady). Ten aspekt opisu interesującego nas tu zjawiska wiedzie nas już wprost do drugiego czynnika determinującego starzenie się przekładów. Ukazuje on bowiem, że ważne w tym aspekcie są nie tylko zmiany ję-zykowe, lecz także zmiany społecznej akceptowalności tych czy innych rozwiązań translatorskich.

(8)

Zmiany norm tłumaczeniowych

Norma jako zjawisko życia społecznego obejmuje, jak wiadomo, całość wymagań stawianych przez społeczeństwo osobom w ich zachowaniach i działaniach. Można więc śmiało powiedzieć, że normy tłumaczeniowe oznaczają zbiór wymagań stawianych przekładowi; tak też definiuje się je w literaturze przekładoznawczej (np. Раренко, 2010: 106). Jak każda norma, także ta, będąc wyrazem regulowania przez społeczeństwo za-chowań i działań jego członków, leży u podstaw tych zaza-chowań i działań oceniania – zatem u podstaw oceniania przekładów. Nic więc dziwnego, że nie sposób obejść się bez pojęcia normy w przypadku przedmiotu na-szych rozważań, bo przecież uznanie czy odczuwanie danego przekładu jako przestarzałego, nieodpowiadającego współczesnym wyobrażeniom o tym, jak przekład powinien wyglądać, jest wynikiem jego oceny; i to oceny zarówno globalnej, jak i poszczególnych rozwiązań translatorskich.

Jest rzeczą ogólnie znaną, że przez długi czas refleksja na temat prze-kładu skupiała się na próbach wyznaczenia jego pożądanych cech, czyli na określeniu tego, czym odznacza się dobry przekład i jak tłumaczyć należy. Przy okazji wytykano takie rozwiązania translatorskie, które uznawano za niepożądane, czyli formułowano przestrogi – jak tłumaczyć nie należy. Normatywność w dalszej perspektywie – to również wiado-mo – wywołała zahawiado-mowanie rozwoju przekładoznawstwa i w rezultacie stopniowo zaczęto od niej odchodzić, by pytanie o to, jakie przekłady być powinny, zastąpić pytaniem o to, jakie przekłady realnie są. A materiału jest bardzo wiele – i coraz ciekawszego, w miarę zmian zachodzących w zadaniach tłumaczy i w ich warsztacie pracy. Nie dziwi więc, że prze-kładoznawstwo coraz częściej zwraca się ku zagadnieniu norm tłumacze-niowych i zmian zachodzących w tym zakresie. Powinno to czynić, wy-pełniając lukę zawinioną nie tylko przez dawne, normatywne nastawienie teorii przekładu, lecz także przez dość długo utrzymujące się przekonanie o niezmienności „praw” rządzących tłumaczeniem. I kiedy w 1980 roku Komissarow porusza w ostatnim, nieco szkicowym rozdziale cytowanej już wyżej monografii Лингвистика перевода zagadnienie normy tłuma-czenia, rozpoczyna od stwierdzenia, że „в современной лингвистике термин «норма перевода» не получил еще достаточно четкого определения, хотя его теоретическая и практическая важность не

(9)

вызывает сомнений” [Комиссаров, 2010: 145]3. Dziś sytuacja uległa już w znacznym stopniu poprawie.

Powróćmy jednak do zagadnienia starzenia się przekładów. Normy tłumaczeniowe, których ewolucja powoduje wrażenie archaiczności przekładów, ich nieprzystawalności do współczesnych wymagań i które zatem stanowią drugi czynnik utrudniający, by tak rzec, przeżywalność przekładów, nie stanowią jednolitej całości. Bardzo trafnie, jak sądzę, ukazuje to wzmiankowany już Komissarow [ibidem: 151 n.]. Wspomnia-łem już wcześniej o „normie języka tłumacza” jako tej, która określa swoistą modyfikację normy językowej stosowaną do przekładów. Ale na tym nie koniec: otóż rosyjski badacz proponuje wyróżnianie kilku typów czy rodzajów norm tłumaczeniowych, a mianowicie:

• normy ekwiwalencji przekładu, opartej na wymogu maksymalnie możliwej bliskości oryginałowi pod względem sensu;

• normy gatunkowo-stylistycznej, opartej na wymogu odpowiedniości przekładu wobec dominującej funkcji i cech stylistycznych danego typu tekstów, do którego należy przekład;

• normy języka tłumacza, opartej na przekonaniu o odmienności tole-rowanych przez odbiorców cech językowych w tekstach przekładów – to o niej była wcześniej mowa;

• normy pragmatycznej, opartej na wymogu zapewnienia osiągnięcia komunikacyjnego celu przekładu;

• normy konwencjonalnej, opartej na wymogu odpowiedniości wobec panujących w danej epoce poglądów na rolę i zadania tłumaczy. Pytanie, które w związku z tym, dość przecież rozbudowanym uję-ciem zagadnienia, powstaje w odniesieniu do przedmiotu naszych rozwa-żań, można by sformułować następująco: jaki rodzaj (bądź: jakie rodzaje) norm tłumaczeniowych poprzez swoje zmiany wywołuje (wywołują) sta-rzenie się przekładów?

Aby spróbować odpowiedzieć na tak postawione pytanie, prześledź-my na tym saprześledź-mym co poprzednio materiale stosowane przez dawnych tłumaczy techniki przekazu dwóch znaczących grup nazw: nazw realiów i nazw własnych.

3 „[W]e współczesnym językoznawstwie termin «norma tłumaczenia» nie uzyskał

jeszcze wystarczająco precyzyjnej definicji, choć jego teoretyczna i praktyczna waga nie ulega wątpliwości” [tłum. R.L.].

(10)

Wśród nazw realiów odnajdujemy w zbadanych tekstach produkty różnych technik translatorskich w zakresie przekazu, a mianowicie: • produkty techniki przeniesienia, czyli barbaryzmów: isprawnik, auł,

solony ogórek, moczone jabłko, połuszubok (Pawilon szósty, 1936), djak, duga (W parowie, 1927), kibitka (Miłostki…, 1926), w tym tak-że przeniesienia wraz z objaśnieniem: świątynia Spasa (Zbawiciela) (Pawilon szósty, 1936);

• produkty techniki tłumaczenia opisowego: monety dwudziestopięcio-kopiejkowe – oryg. четвертаки (Pawilon szósty, 1936), półrublów-ki – oryg. полтинники (Pawilon szósty, 1936), dziesiątka – oryg. гривенник (W parowie, 1927);

• produkty techniki tłumaczenia przybliżonego, czyli aproksymacji: po Wielkiej Nocy – oryg. после святой (Wiśniowy sad, 1931), świę-ci – oryg. святые странники (W parowie, 1927), zapaska – oryg. платочек (Miłostki… 1926), suma – oryg. обедня (Miłostki…, 1926), kościelny – oryg. дьячок (Miłostki…, 1926).

Najliczniejszą grupę omawianych nazw stanowią produkty techniki przeniesienia. Niezależnie od tego, jak ocenimy możliwość ich właściwej semantyzacji w oparciu o kontekst, świadczą one o wysokim stopniu tole-rancji rusycyzmów w nazwach realiów, a zatem – jak można się domyślać – o tym, że nazwy te były znane polskim odbiorcom przekładów w owym czasie. Dziś nazwy takie, jak isprawnik, auł, djak, duga czy połuszubok są na tyle mało znane, że byłyby w charakterze translatów nieprzydatne. Przeniesienie jest techniką egzotyzującą, ale obecność produktów tech-nik adaptujących – mianowicie tłumaczenia opisowego oraz tłumaczenia przybliżonego, a więc w pragmatycznym sensie przeciwnych – świadczy także o tym, że rozrzut technik jest spory. Razi to zwłaszcza w przypad-kach większych rozbieżności znaczeniowych między nazwą oryginalną a translatem: zapaska jako odpowiednik nazwy платочек, u Wszystkich Świętych jako odpowiednik nazwy у Всех Скорбящих. Niezależnie zaś od porównania z oryginałem w odbiorze przekładu sąsiadują: wywołu-jące swojskie, polskie konotacje nazwy zapaska, suma, kościelny obok wyraźnie rosyjskiej kibitki:

[4] Damy obdarzały ją to zapaską, to kolczykami (s. 9).

[5] zawiadowca rozkazał, żeby zaprzęgano je co rychlej do kibitki podróż-nego (s. 9-10).

(11)

[7] Duni nie było ani na schodach, ani w okolu. Wszedł pośpiesznie do cer-kwi, duchowny odchodził już od ołtarza, kościelny gasił świece (s. 11). [8] Tego samego dnia, wieczorem, szedł przez ulicę Litiejną, pomodliwszy się u Wszystkich Świętych (s. 14).

(Miłostki…, 1926) Próbując odnieść te spostrzeżenia do wyróżnionych przez Komissa-rowa typów norm tłumaczeniowych, możemy, jak się wydaje, uznać, że istotne zmiany zaszły w zakresie normy ekwiwalencji (na to wskazują znaczne rozbieżności znaczeniowe nazw) oraz w zakresie normy języka tłumacza (o tym świadczy zarówno rozrzut technik na osi egzotyzacja – adaptacja, jak i wysoki stopień wykorzystania rusycyzmów).

Przejdźmy do przekazu nazw własnych. Materiał jest tu dość obfity; można go podzielić na dwie główne grupy: nazwy osobowe oraz adre-satywy wykorzystujące te nazwy (nazwy miejscowe są tak nieliczne, że możemy je zignorować).

Pierwsze spostrzeżenie: wśród przekładów najstarszych przeważają silne tendencje adaptacyjne. Na przykład w przekładzie niewielkiego opo-wiadania Czechowa Bezbronna istota (1906) spotykamy nazwisko mężat-ki Szczumężat-kinowa (oryg. Щукина) z polsmężat-kim sufiksem -ow(a), a także pan Aleksander (oryg. Алексей Николаич), ponadto adresatywy panie pre-zesie, proszę pani, panie Aleksandrze, wasza ekscelencjo, które przynaj-mniej częściowo zastąpiły oryginalne formy adresatywne z użyciem kon-strukcji imię + patronimik. Konkon-strukcji takich jest w oryginalnym tekście 15, w przekładzie 12. Czynnikiem adaptującym jest tu nie tylko redukcja typowo rosyjskich adresatywów, lecz także dość niefrasobliwa zamiana imienia bohatera Алексей na Aleksander (bądź co bądź, znacznie bliż-sze językowemu doświadczeniu polskiego odbiorcy). Podobnie rzecz się przedstawia w przekładzie opowiadania Czechowa noszącego oryginalny tytuł Полинька: tytułowa bohaterka to w przekładzie Polcia. W tym sa-mym przekładzie jednak zauważamy też przypadek przeciwny: adresatyw Nikołaj Timofieicz, nie tylko zachowujący rosyjską konstrukcję, lecz także rosyjską formę foniczną imienia. Dodajmy jeszcze jedno: tenże bohater pojawia się w przekładzie jako Nikołaj Timofieicz 10 razy, a z adaptacją imienia Mikołaj Timofieicz – 3 razy. Daje się więc zauważyć wspomniany już przy okazji rozpatrywania nazw realiów rozrzut technik tłumaczenia.

Rozrzut ten jest znacznie bardziej widoczny w przekładach z lat mię-dzywojennych. I tak wykaz antroponimów w opowiadaniu W parowie

(12)

(1927) ukazuje wprawdzie rosyjskie konstrukcje z patronimikiem, ale dość osobliwie realizowane. Oto mamy konstrukcje Barbara Nikoła-jewna i Barbara MikołaNikoła-jewna; Sofja Nikyrowna (ten dziwny patronimik ma przekazać oryginalne Nikiforowna); Grzegorz Pietrowicz, Grzegorz Piotrowicz, a nawet Grzegorz Pietrow (oryg. Григорий Петрович) czy wreszcie dopełniaczową formę Dmitra Fiłatowicza, na podstawie której nawet trudno zrekonstruować mianownik imienia. Wahania widać także w odmianie patronimików żeńskich: forma biernika Mikołajewnę i Niko-łajewną. Galimatias powiększają jeszcze ślady odmiany rosyjskich form odmiany nazwisk, odmienianych raz zgodnie z regułą gramatyczną pol-ską, innym razem – z rosyjską. W efekcie otrzymujemy: formy dopełnia-cza Chryminów, Cybukinów, ale Gontarowych, narzędnik Samorodowym: [9] Ja teraz stale z Samorodowym. To ten sam Samorodow, co do was moje listy pisuje (s. 115).

W tym samym przekładzie znajdujemy zestaw zaadaptowanych imion: Jakób (oryg. Яша), Szczepan (oryg. Степан), Cyryl (oryg. Кирилл). Wszystkie wskazane rozwiązania stanowią sprzeczne sygnały, to aktywi-zujące egzotyzację przekładu, to zwracające się ku spolszczeniom.

Analogiczne zjawiska obserwujemy w pozostałych przekładach z lat międzywojennych. Jako pierwszy weźmy przekład opowiadania Pawilon szósty (1936): mamy tu wymiennie dwie formy personaliów bohatera: Andriej Jefimycz (126 użyć) i Andrzej Jefimycz (10 użyć); także wymien-nie adresatywy Jewgieniju Fiodorowiczu i Jewgienij Fiodorowiczu. Ob-serwujemy też swoistą kontaminację rosyjskiego imienia z polskim sufik-sem zdrobnienia: Darjusia (oryg. Дашенька):

[10] Darjusiu, możebym tak zjadł obiad… (s. 27).

W końcu zarejestrujmy wskazaną już poprzednio w innym przekła-dzie rosyjską formę nazwiska w liczbie mnogiej rodzina Gromowych:

[11] śmierć ta, zda się, zapoczątkowała szereg nieszczęść, które nagle jęły się sypać na rodzinę Gromowych) (s. 10).

W Opowieści nieznajomego (1927) stosowane są wymiennie formy adresatywne z użyciem konstrukcji imię + patronimik: raz z nadaną for-mą wołacza, innym razem w formie mianownikowej:

[12] I proszę pana, Władimir Iwanowicz, jeśli kiedy zechce pan wejść do mego pokoju, to proszę łaskawie uprzednio zastukać (s. 86).

(13)

[13] Proszę mi jednak odpowiedzieć, Włodzimierzu Iwanowiczu – rze-kła gniewnie (s. 89).

Obserwujemy tu także sprzeczną wewnętrznie kombinację zaadapto-wanego (polskiego) imienia i rosyjskiego patronimiku: Jerzy Iwanowicz (5 użyć) z towarzyszącymi mu zdrobnieniami Jerzyk, Jędryk, ponadto także dziś nie do przyjęcia formę Zenejda Teodorówna (73 użycia, oryg. Зинаида Фёдоровна), która w wołaczu uzyskuje zarówno kształt Zenej-do TeoZenej-dorówno, jak i ZenejZenej-do TeoZenej-dorówna:

[14] Czy Jerzy Iwanowicz w domu? – zapytał. – Wrócił? […] Zenejdo Teodorówno, czy można? (s. 63).

[15] – Zenejdo Teodorówna – odezwałem się cicho (s. 94).

Bogatego materiału dostarcza przekład Wiśniowego sadu (1931), do-konany przez Konstantego Magnickiego. Obserwujemy w nim te same zjawiska, które opisałem powyżej. Podam kilka przykładów. Oto nie-którzy bohaterowie noszą imiona rosyjskie: Leonid Gajew, Jermołaj Łopachin, inni zaś imiona polskie: Teodor Kozojedow i zwłaszcza hipo-korystyczne: Grzesio (oryg. Гриша), Basia (oryg. Варя), Kubuś (oryg. Яша). Zupełnie swoistym rozwiązaniem jest nadanie jednej z głównych bohaterek imienia hipokorystycznego w połączeniu z patronimikiem: Luba Raniewska. Znalazło się i wewnętrznie sprzeczne połączenie panie Jermołaju:

[16] Ja pana nie bardzo rozumiem, panie Jermołaju! (s. 34).

Pojawia się ponadto rosyjska forma dopełniacza liczby mnogiej na-zwiska: do Ragulinych (por. wyżej analogiczne rozwiązania w przekła-dach opowiadań Pawilon szósty i W parowie).

Widzimy ponad wszelką wątpliwość, że przekłady międzywojenne charakteryzują się ciągłym wahaniem między silnymi tendencjami ada-ptacyjnymi a żywą jeszcze zapewne z poprzedniej epoki tolerancją form rosyjskich, egzotyzujących przekład. Adaptacja przejawia się w postaci stosowania polskich odpowiedników imion bohaterów, zwłaszcza imion hipokorystycznych, polskiej formy patronimiku z sufiksem - ówna (tak! i to mimo że patronimiki w polszczyźnie nie tylko są dziś, ale i wówczas były obce, a sufiks ten jest w polszczyźnie pochodny od nazwiska, a nie od imienia), redukcji ilościowej patronimików, zwłaszcza adresatywnych na rzecz adresatywów bezproprialnych panie prezesie, proszę pani lub

(14)

zawierających tylko imię: panie Aleksandrze. Tolerancja form rosyjskich natomiast dotyczy używania w wołaczu form mianownikowych, kalko-wania rosyjskich form nazwisk w liczbie mnogiej. Wahanie to nierzadko przejawia się w rozwiązaniach niekonsekwentnych, w skrajnych (choć przecież wcale nie rzadkich) przypadkach różnej nominacji tego same-go bohatera, wreszcie występowaniem swoistych zderzeń konotacyjnych w nominacji postaci za pomocą polskiej formy imienia połączonej z ro-syjskim patronimikiem.

Na koniec spójrzmy na typowy fragment przekładu przestarzałego i na wszystkie jego jednostki, które to wrażenie wywołują – zarówno będące wynikiem zmian języka docelowego, jak i zmian norm tłumaczeniowych (zaznaczam je wyróżnieniem):

[17] Doktor chodził, patrzał, jadł, pił, ale odczuwał jedno tylko: gniew na Mi-chała Aweryanina. Radby uciec od przyjaciela, ukryć się, a ten uważał za swój obowiązek nie odstępować go na krok i dostarczać mu jak najwięcej roz-rywek. Gdy nie było na co patrzeć, bawił go swemi opowiadaniami. Przez dwa dni cierpiał Andrzej Efimycz, trzeciego zaś dnia oznajmił towarzy-szowi, że jest chory i zostanie w domu. Przyjaciel odpowiedział, że w takim razie i on nie wyjdzie. Rzeczywiście, trzeba wypocząć. Andrzej Efimycz położył się na kanapie, obrócił się do ściany i z zaciśniętymi zębami słuchał gadaniny swego przyjaciela, który przekonywał go gorąco, że Francya wcześniej czy później zwycięży Niemcy, że w Moskwie wielu jest oszustów i że nie trzeba sądzić zalet konia z jego zewnętrznego wyglądu. Doktor dostał szu-mu w uszach i bicia serca, ale nie zdobył się na odwagę poproszenia towarzy-sza, aby na chwilę umilkł, lub odszedł i zostawił go w spokoju. Na szczęście sprzykrzyło się Michałowi Aweryaninowi przesiadywanie w pokoju i po obiedzie poszedł na spacer.

Zostając sam, Andrzej Efimycz mógł wypoczywać. Co to za rozkosz leżeć nieruchomo na kanapie z uczuciem, że się jest samemu w pokoju. Prawdziwe szczęście możebne jest tylko w samotności. Upadły anioł zdradził Boga, prawdopodobnie dlatego, że zapragnął samotności, której nie znają anioło-wie. Andrzej Efimycz chciał się skupić, chciał pomyśleć o tem co widział i słyszał przez ostatnich kilka dni, ale myśl o Michale Aweryaninie nie dawała mu spokoju. „A jednak on wziął urlop i wyjechał z przyjaźni ze mną, z dobroci serca” – myślał doktor gniewnie.

(15)

Wszystkie wskazane tu jednostki rażą dzisiejszego odbiorcę, ponie-waż nie są zgodne z normą języka tłumacza, jaka jest przyjęta obecnie. Zgodnie z nią coraz rzadziej adaptujemy imiona, z wyjątkiem tych, które tylko nieznacznie różnią się formą od polskich (raczej Aleksander niż Aleksandr, Mikołaj niż Nikołaj, Borys niż Boris). Co się tyczy przekła-dów dawnych, tolerujemy rozwiązania dziś wprawdzie nieaktualne, ale dobrze oddające w naszym odczuciu ducha epoki, jak adresatywy typu mój panie, drogi panie, proszę pana, także wykorzystujące połączenie pan z formą 2 osobą liczby pojedynczej: pan boisz się życia (Opowieść nieznajomego, 1927, 4 użycia). Rozwiązania takie wskazują na fakt, że błędem byłoby uznawanie wszelkich form z dzisiejszego punktu widze-nia archaicznych za niewłaściwe w przekładach; świadomość odbiorcy, że ma do czynienia z tekstem pochodzącym z określonej epoki uzasad-nia obecność w nich takich elementów, które i dziś zachowują konotację dawności. W ten sposób przejawia się przecież analogiczne co w przy-padku oryginału wrażenie czytelnicze, czyli iluzja obcowania z oryginal-nym dziełem. Ale, jak widzimy, archaiczność archaiczności nierówna: inne, także dawne elementy tekstów, nie są dopuszczane przez współcze-sną normę języka tłumacza i powodują efekt przestarzałości przekładu.

Tak więc konkludując tę część rozważań, należałoby, jak sądzę, uznać, że starzenie się przekładów w zakresie przekazu nazw własnych jest wynikiem głównie zmian normy języka przekładu oraz normy prag-matycznej. To ta ostatnia jest bowiem tym rejonem, gdzie ewokuje się cały kompleks wrażeń, skojarzeń, odczuć.

Konkluzja

Zagadnienie starzenia się przekładów zostało tu zaledwie wysondowa-ne na podstawie dość niewielkiego wycinka materiału. Nie sądzę, by można było rozstrzygnąć postawione na początku pytanie o to, co jest ważniejszym czynnikiem tego zjawiska: zmiany języka czy zmiany norm tłumaczeniowych. Niewątpliwie, aby uzyskać szansę takiej odpowiedzi, należałoby rozszerzyć bazę materiałową. Rozszerzenie to oznaczałoby nie tylko proste zwiększenie korpusu tekstowego; można sformułować niepozbawione podstaw przypuszczenie, że proporcje udziału obu wska-zanych przyczyn starzenia się przekładów mogą być (w jakimś przy-najmniej stopniu) uzależnione od uwzględnionej w badanym korpusie tekstowym pary języków. Niewykluczone bowiem, że przeanalizowanie

(16)

materiału przekładów z innych języków bądź na inne języki mogłoby dać nieco odmienne rezultaty. Niemniej jednak sądzę, że główne znaczenie ma tu język docelowy (a nie źródłowy); to on bowiem oraz jego stosunek do języka źródłowego odpowiada za efekty konotacyjne w odbiorze prze-kładu. Mimo tych uwag wydaje się, że zaprezentowana tu sonda przy-nosi spostrzeżenia dość liczne, a i niekoniecznie banalne. Szczególnie interesująco wygląda perspektywa zbadania wagi poszczególnych typów normy tłumaczenia w procesach starzenia się przekładów, co, jak moż-na sądzić, pozwoli moż-na odwrócenie perspektywy i próbę sformułowania odpowiedzi na pytanie o warunki trwałości, przeżywalności przekładów.

Bibliografia

Coseriu, E. (1980), Textlinguistik. Eine Einführung, Gunter Narr, Tübingen. Jäger, G. (1982), „Zum Problem der Diachronie bei der literarischen

Überset-zung”, Zeitschrift für Slawistik, 27, s. 652-659.

Kujawska-Lis, E. (2015), „O wpływie literatury rodzimej na przekład. Kilka re-fleksji o wczesnych przekładach utworów Josepha Conrada na język polski”, w: R. Lewicki (red.), Przekład – Język – Kultura, t. 4, Wydawnictwo UMCS, Lublin, s. 163–181.

Lewicki, R. (1991), „Z badań nad normą przekładu z języka rosyjskiego na pol-ski”, Slavia Orientalis, 1-2, s. 57-65.

Toury, G. (1981), „Contrastive Linguistics and Translation Studies”, w: W. Kühl-wein, G. Thome, W. Wilss (hrsg.), Kontrastive Linguistik und Übersetzung-swissenschaft, Wilhelm Fink, München, s. 253-263.

Комиссаров, В. Н. (2007), Лингвистика перевода, Издательство ЛКИ, Мо-сква (wyd. 1: 1980). Раренко, М. Б. (ред.) (2010), Основные понятия переводоведения (от-ечественный опыт). Терминологический словарь-справочник, ИНИОН РАН, Москва. Швейцер, А. (1985), „Социолингвистические основы теории перевода”, Во-просы языкознания, 5, s. 15-25. Źródła

Czechow, A. (1905), Szósty pawilon, bez nazw. tłum., w: A. Czechow, Nowele, Spółka Wydawnicza Polska, Kraków, s. 9-69.

(17)

Czechow, A. (1906), Bezbronna istota, tłum. T.K., w: A. Czechow, Opowiadania, druk J. Sikorskiego, Warszawa, s. 71-80.

Czechow, A. (1906), Cenny wyżeł, tłum. T.K., w: A. Czechow, Opowiadania, druk J. Sikorskiego, Warszawa, s. 37-43.

Czechow, A. (1906), Polcia, tłum. T.K., w: A. Czechow, Opowiadania, druk J. Sikorskiego, Warszawa, s. 107-117.

Czechow, A. (1906), Syrena, tłum. T.K., w: A. Czechow, Opowiadania, druk J. Sikorskiego, Warszawa, s. 5-15.

Czechow, A. (1927), Opowieść nieznajomego, tłum. J. Parandowski, Biblioteka Groszowa, Warszawa, s. 3-102.

Czechow, A. (1927), W parowie, tłum. A.W., w: A. Czechow, Opowieść nie-znajomego, tłum. A.W., J. Parandowski, Biblioteka Groszowa, Warszawa, s. 103-153.

Czechow, A. (1931), Wiśniowy sad, tłum. K. Magnicki, nakładem tłumacza, Warszawa.

Czechow, A. (1936), Pawilon szósty, tłum. M. Grabowska, Rój, Warszawa 1936. Puszkin, A. (1926), Miłostki carskiego huzara, tłum. T. Jakubowicz, Warszawa.

StreSzczenie

W artykule podjęto próbę opisania zjawiska starzenia się przekładów, zwłaszcza literackich, które nie uzyskało jak dotąd szerszego wyjaśnie-nia w literaturze przekładoznawczej. Opis podporządkowano koncepcji podwójnego uwarunkowania przekładu: zależności od oryginału oraz od wymogów komunikacyjnych odbioru. Opierając się na klasyfikacji tek-stów ze względu na obecny w nich aspekt diachroniczny (Gert Jäger), za podstawę starzenia się przekładów można przyjąć dwa czynniki: proce-sy ewolucji języka docelowego wraz ze zmianami przyjętego sposobu konstruowania narracji literackiej, związanymi z epokami literackimi, oraz zmiany norm tłumaczeniowych. Oba czynniki zilustrowano ma-teriałem zaczerpniętym z dawnych przekładów literatury rosyjskiej na język polski, głównie dzieł Antoniego Czechowa. Okazuje się, że choć archaiczne bywają jednostki przekładów na wszystkich poziomach ję-zyka, to w największym stopniu starzenie się przekładów determinują czynniki semantyczne. Analiza zmiany norm tłumaczeniowych ukazała duży stopień rozrzutu technik translatorskich w przekładach dawnych. Zastosowano tu klasyfikację typów norm tłumaczeniowych autorstwa

(18)

Wilena Komissarowa i ustalono, że starzenie się przekładów jest wyni-kiem głównie zmian normy języka przekładu oraz normy pragmatycznej.

Słowa kluczowe: norma tłumaczeniowa, archaizmy, starzenie się

prze-kładów, język rosyjski

AbStrAct

What can Make Translations Appear Older: Changes in Language or in Translation Norms?

The article attempts to address the phenomenon of aging translations, es-pecially literary ones, which has not been sufficiently analysed in transla-tion research. The descriptransla-tion is based on the framework of double de-pendence of a translation: dede-pendence on the original on the one hand, and on the communicative requirements of reception on the other. Based on the classification of texts according to the diachronic aspect (Jäger), one can attribute translation aging to two reasons: to the evolution of the target language together with the changes in the adopted way of con-structing literary narration, which is influenced by changes of literary epochs, and to the change in translation norms. These two factors are illustrated with the materials drawn from early translations of Russian literary works into Polish, especially those by Anton Chekhov. As it turns out, even though translation units can be archaic on all levels of language, the process of translation aging is determined to the greatest extent by semantic factors. The analysis of changes in old translation norms shows a high degree of variability in translation techniques used in early transla-tions. The classification of the types of translation norms by Komissarov was applied in the analysis to prove that translation aging is mainly due to changes in the target language norms of formulating translations, espe-cially the pragmatic norm.

Key words: translation norm, archaisms, translation aging, the Russian

Cytaty

Powiązane dokumenty

Chodzi o intentio operis: czy jest to tylko system strategii tekstowych, układ signifiants (wielowartościowy — jak by powiedział Barthes), który może aktualizować

Larson and Segal assume that there is a bifurcation between rules of sentence formation for well-formed sentences in a formal language (syntax) and the formal interpretative

Rozpoczynamy od omówienia argumentów wysuwanych przeciwko „istnieniu" logiki norm. Centralnym zagadnieniem logiki jest wynikanie. W dziedzinie zdań opisowych najprościej

W takim ujęciu prawo to cel działania, pojęty - zgod- nie z tradycją arystotelesowską-jako dobro, jako coś (w szerokim sensie tego sło- wa, obejmującym również samo działanie),

w roku sprawozdawczym zaplanowane zostały dwa spotkania Teolo- gicznego Towarzystwa naukowego. Poniższe sprawozdanie przedstawia w zarysie główną problematykę poruszaną na jednym

Что же касается проекта жи- вописного оформления музейных интерьеров, то он все же осуществился, но в гораздо более скромных масштабах

Olsza, Katowice, tel./fax: 2527662, http://www.studio-noa.com.pl Druk i oprawa: Drukarnia Archidiecezjalna, Katowice, ul. Wita

Ewenementem w skali miasta i zachodnich rubieży Warszawy stało się powołanie w 1921 roku dwóch szkół średnich: Gimnazjum im.Tomasza Zana oraz Technikum Mechanicznego..