• Nie Znaleziono Wyników

Miscellanea z lat 1800-1850

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Miscellanea z lat 1800-1850"

Copied!
398
0
0

Pełen tekst

(1)

red. nauk. Czeslaw Zgorzelski

Miscellanea z lat 1800-1850

Archiwum Literackie 7,1-387

1963

Artykuł został zdigitalizowany i opracowany do udostępnienia

w internecie przez Muzeum Historii Polski w ram ach

prac podejm owanych na rzecz zapew nienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku

naukowego i kulturalnego. Artykuł jest um ieszczony w kolekcji

cyfrowej bazhum .m uzhp.pl, gromadzącej zawartość polskich

czasopism hum anistycznych i społecznych.

Tekst jest udostępniony do w ykorzystania w ram ach

dozwolonego użytku.

(2)
(3)

P O L S K I E J A K A D E M I I N A U K

A R C H I W U M L I T E R A C K I E

POD REDAKCJĄ

KAZIMIERZA BUD ZYKA, STANISŁAWA PIGONIA, ROMANA POLLAKA I CZESŁAWA ZGORZELSKIEGO

TOM VII

MISCELLANEA Z LAT 1800— 1850

WROCŁAW — WARSZAWA — KRAKÓW

ZA KŁAD N A R O D Ü W Y IMIENIA OSSOLIŃSKICH W Y D A W N I C T W O POLS KIEJ AK A D EM II N A U K

(4)

M I S C E L L A N E A

Z LAT 18 0 0-18 50

WROCŁAW - WARSZAWA — KRAKÓW

ZAKŁA D N A R O D O W Y IMIENIA OSSOLIŃSKICH W Y D A W N I C T W O POLSKIEJ AK AD EM II N A U K

(5)

K łopoty edytorskie z liry k ą Tom asza Zana są ta k norm alne, że nie w a r­ to ich szczegółowo relacjonow ać. Może więc ty lko tro ski najw ażniejsze. Na pierw szą w sk azu je najczęstszy tu ty p m etry k i tek stu : „z odpisu M. G aw alew icza”, „z odpisu D. Pietkiew icza” , „ze zbioru M. D u n ajów n y” , „w edług p ierw o d ru k u ” . Inform acja „z a u to g ra fu ” pojaw i się tylk o parę razy. B yłaby praw dopodobnie częstsza, g dyby dotrzeć do m ateriałów A rchiw um W ileńskiego, B iblioteki U niw ersyteckiej, rękopisów T ow arzy­ stw a P rzyjaciół N auk w W ilnie. Tak w ięc prezen tow an e tu tek sty utw orów lirycznych Z ana w znacznej m ierze o p arte są na... zaufaniu do sk ru p u ­ latności kopistów , a że b yło ich kilku, w n iejedn ym w y pad k u je s t m ożli­ wość zestaw ienia, p orów nania — i g w aran cja jakiej takiej autentyczności. D rugi kłopot m a n a tu rę m niej obiektyw ną. Zan to człowiek u trw alo n y w historycznoliterackiej pam ięci jako p ro m ien isty m łodzieniec, zręczny składacz trio letó w i piosenek, triu m fa to r „m iodowego tu rn ie ju ”, filom ata, „ d ru h M ickiew icza” . C zytelnik książki M arii D unajów ny Tom asz Zan. Lata

u n iw ersyteckie 1815—18241 w cale w łaściw ie nie pragnie „dalszego ciągu”,

wie, że te la ta zam y kają tzw. życie praw dziw e, i nie chce nic w iedzieć o drugiej, w iększej części życia Zana. A le zbieracz pam iątek czy chce, czy nie chce, m usi obserw ow ać dalej. D okum enty pozaliterackie opow iadają niezm iennie o praw y m człowieku, a d okum enty literackie? d okum enty m ó­ w iące o p o e c i e ? One w łaśnie w y w o łu ją ow ą przykrość i sm utek. Im dalsze lata, tym gęstsze ch m u ry grafom anii p rzesłan iają uroczego niegdyś ucznia szkoły uczuć, k tó rem u profesorow ali K arpiński, K niaźnin, Szy­ m anow ski. Z raju , jak im jest dla badacza k onw encji literackich w czesna twórczość Zana, ze św iata idylli, elegii, żartobliw ej i sm utnej piosenki m iłosnej trzeb a przenieść się na jałow e piaski długich, przew ażnie okolicz­

W IE R SZ E I P IO S N K I T O M A S Z A Z A N A

1 M aria D u n a j ó w n a , T o m a s z Zan. L a ta u n i w e r s y t e c k i e 1815— 1824, W ilno 1933.

(6)

6 D A N U T A Z A M Ą C I N S K A

nościow ych i zupełnie „ p ry w a tn y c h ”, niezobiektyw izow anych utw orów . Szczególnie duża ich ilość przy pada na lata 1835—1836. W łaściwe Zanowi m oralizow anie staje się coraz banalniejsze, nudniejsze, sm utniejsze. Oczy­ wiście, potrzeby arch iw aln e u spraw ied liw iają i tę część publikacji, ale ed y to r bardziej m artw ił się niż cieszył znaleziskam i z tego okresu. Jakże ostro odbija od bezkształtnej twórczości Zana p o ety ck a droga Mickiewicza! A przecież u sta rtu „ tłu m rów ienników ” różnie m ógł sobie odpowiadać na pytan ie: k tó ry pierw szy? Zapisała te opinie m. in. Poezja filom ató w w znam iennej prośbie Czeczota: „zróbcie mię, jeśli chcecie, jam bistów ad iu n ktem , Tomasz, A dam profesor...”2

Cóż uchroniło tę liryczn ą spuściznę Zana od całkow itego zapom nienia? D ruk — stosunkow o niew iele. A u tor często zdradzał się z m arzeniam i o tom iku. W ersja m łodzieńcza u jęła to m arzenie w takie np. w yznanie: „Czy nie m a u ciebie m oich elegii, albo czy nie wiesz, gdzie one są? Chciał­ bym z rozdziałkiem k aw ał życia mego w ierszow ego w ydrukow ać, m ając nadzieję przez to w ięcej n a b u ty i m ajtki, ja k na sław ę zarobić”3. W ersję pow ażną przynosi list (służący dziś bibliografom jako źródło inform acji) do M arii P u ttk am ero w ej z ro k u 1836: „W olałbym m ieć u siebie zebrane w szystkie m oje poezje natch nion e bóstw am i ojczystym i. M ógłbym je po­ praw ić i ułożyć w sposób w iernie przedstaw iający historią w zruszeń serca i w yobraźni, co byłoby niepośledniego interesu. S pory m ógłby złożyć się tom ik, k tó ry by m nie przyniósł jaki zasiłek w potrzebach życia i po­ moc, i w ytrw ałość w teraźniejszym pracow aniu. [...] P an P u ttk a m e r zro­ b iłby m nie w ielkie dobrodziejstw o, gdyby byw ając niekiedy w W ilnie m ógł mieć na pam ięci w yszukanie i zebranie w jedn o w spom nionych w ierszy. [...] Oto ty tu ły daw nych m oich poem atów , k tó ry c h w iększa część poprzedziła sław ę m oich p rzy jaciół i uczniów : 1. B allady [...], 2. Elegie, k tóre chw alił i lu b ił A dam : Do p. O ktaw ii Frejen d, do Izabelki, do Felicji M icewiczówny, do tejże («Dziennik WTileński»), Śm ierć słow ika (Zosia B artnicka, Sliźniówna), 3: T rio lety [...], 6. P ieśni T uhanow ickie (Maria), B artn ick ie (Sliźniowie), [...], 7. W iersze różne: Ogródek, P rzechadzka do

M arkuc [...]. Jeśliby w ym ienionych ty tu łó w poem ata się w ynalazły, do

nich przyłożyłbym zabaw y rym otw órcze w Baszkirii, jako: Szachy, Basz-

kirka, W sp o m n ij o m n ie ; te pieśni, k tó rem ci tu w ypisał, a nadto: Uro­ dziny, Robótka, Elegia, D zień ś. K a ta rzyn y, poem a ładniuchne w dwóch

pieśniach, K oteczka, D ziew ica Biała, P ielgrzym , W iersz w d zień A dam a”*. 2 P o e zja f i lo m a tó w , w y d a ł Jan Czubek, K rak ów 1922, t. II, s. 244.

3 L ist do A d am a M ick iew icza z 11/23 styczn ia 1823 roku, K o r e s p o n d e n c j a f i lo ­

m a t ó w , w y d ą ł Jan C z u b e k , K rak ów 1913, t. V , s. 4.

4 Ż y w o t i k o r e s p o n d e n c ja T o m a sz a Zana, [w yd ał G u sta w C z e r n i c k i ] , K raków 1863, s. 50—52. |f

(7)

Cóż, pan P u ttk a m e r „nie m iał pew no n a pam ięci”, a u to r z dalekiego O renburga nie m ógł zabiegać sam o „ u tw o ry zebrane” i w rezultacie w idział w d ru k u to, co zam ieściły czasopism a: „D ziennik W ileński”, „M otyl”, „N ow orocznik L iterack i”, „Znicz” , „T ygodnik L iteracki”, „Rocz­ nik L iterack i”5.

Później, po śm ierci Zana, kilkanaście tekstów w y d ru kow ały czasopisma z końca X IX i z początku X X w ieku: „Bluszcz” , „ K ra j”, „K ronika Ro­ dzinn a”, „ K u rie r W arszaw ski” ... — znaczną część zresztą na praw ach cy ta­ tu. W łaśnie wów czas M arian Gaw alew icz o dkrył rodzinne archiw um Za­ nów, m ijało 50 la t od śm ierci poety, w reszcie — rocznica m ickiew iczow ska, w szystko to złożyło się n a obfitość publik acji rom antycznych „ziarn ek ” i „okruchów ”6.

„N ajładniejsze” u tw o ry w yb ierały i publikow ały różnego ty p u w ypisy i antologie7. N a tu ra ln ie n ajbard ziej sk orzy stał Z an na ru ch u naukow ym w okół A rchiw um Filom atów . W obu tom ach Poezji filom atów jego tek sty zajm u ją niem ało m iejsca, ale to już spraw a znana i osobna8.

5 „D ziennik W ileń sk i” : Do a lg e b r y (1817, VI, s. 501), T ę s k n o ta (1822, II, s. 8 4 -8 6 ); „M otyl” — trio lety w ńr 26 z 1828, s. 126— 127, i w nr 9, 11 z 1829, s. 136— 137, 181— 182; „N ow oroczn ik L itera c k i”, P etersburg 1838: K w i a t y Kło si, s. 53— 55, Do...

[ K w i a t e k r oz kw itn ął...], s. 33; „Z nicz”, 1834: Ś p i e w e k ukra iń sk i. On m n i e kochał szczerze, s. 85— 86, Jesień, s. 86—87, N i g d y ż się nie p ołą czym ..., s. 17— 18; „Z nicz”,

1835: Ś p i e w e k , Po s m u t k u radość, s. 153— 155, id y lla Co to z n a c z y ?„ s. 210— 214; „T ygodnik L itera c k i”, P ozn ań 1842, nr 20, s. 154: B i e d n y chło pczyna; 1843, nr 3, s. 19: P rze g r a n a w s z a c h y , „R ocznik L itera c k i”, P etersb u rg 1843: K o lę d a , s. 70— 71; 1844: K w i a t y , s. 24.

6 W cyk lu pt. Z i a r n k a o g ło sił R ajnold (w ła ściw ie W. K o r o t y ń s k i ) m. in. trzyn aście trio letó w Zana w „T ygodniku P o w szech n y m ”, 1885, nr 39, s. 618—619. I. C h r z a n o w s k i w O kruchach liter a ck ich o g ło sił tek sty Zana z album u L. K o­ strow ick iej (Do L u d w ik i..., K r z e w róży), W arszaw a 1903, s. 153— 155.

7 W i e k X I X . S to lat m y ś ł i polskiej, t. III, W arszaw a 1907, s. 291— 294 (P ożegn a­

nie, Do O. E., dw a triolety, Ś w i s z c z ę z gradem...). T o w a r z y s t w o F ilo m a tó w , w yb ór

tek stó w , w stęp i o b ja śn ien ia A lek san d ra Ł u c k i e g o , K rak ów 1924, B ibl. Nar., I, 77 (cztery triolety, s. 46— 47; W ięzień , s. 417— 418; triolet, s. 419; P io sn k a z w i ę ­

zienia 1823, s. 419; W im io n n i k u S te f a n a D ą b r o w s k ie g o , s. 452; Z w r o t k i , s. 453— 454; Pożegnanie. Do O. E., s. 31— 33; W i e r s z w o l n o m u l a r s k i , s. 309— 311). J u lian T u w i m , K s ię g a w i e r s z y p o ls k ic h X I X w ie k u , W arszaw a 1954 (t. I; T ęskn ota, s. 143— 144; K olęda, s. 144— 146). Z b ió r p o e t ó w pols kich X I X w i e k u , u ło ży ł i opracow ał P a w e ł

H e r t z , k sięg a p ierw sza, W arszaw a 1959, s. 818— 832 (P ożegnanie Do O. E..., 9 trio­ letó w , C yganka, W i ę z ie ń , P io sn k a z w ię zie n ia , W im io n n i k u S te f a n a D ą b r o w s k ie g o ,

Kosarzu..., i w śród w ierszy C zeczota na s. 890—891 tek st Ś w i s z c z ę z gradem...).

C harakterystyczne, ż e an i jed n ego utw oru Zana n ie za m ieścił w sw ej a n to lo g ii (Od

K o c h a n o w s k ie g o do S ta ffa) W acław B orow y.

8 P o e z ja f i l o m a t ó w , w y d a ł Jan C z u b e k , K rak ów 1922, t. I, s. 228— 338:

G r y c z a n e p ie r o żk i, T a b a k ie ra , S z c z ę ś li w y , kogo cnota, Do p. Franciszka..., b allad a T w a r d o w s k i , A r io n , Do Joanki, W ię zie ń , Kosarzu...', t. II: M iód (s. 6— 9), P o k ło n to b ie, l i p k i miodzie... (s. 12— 18), H ruk, stuk... (s. 36—40), A m f i o n (s. 56— 60), jam by

(8)

8 D A N U T A Z A M Ą C I N S K A

W reszcie tom ik zupełnie w łasnych utw orów lirycznych Z ana pt. Trio­

le ty i w iersze m iłosne w y d ał H enry k M ościcki9. Nie doszło natom iast do

sk u tk u — choć wiadomo, że było przygotow ane — w ydan ie zbiorowe pism Zana. N a ocenzurow ane ju ż m aszynopisy, przechow yw ane niegdyś w bi­ bliotece Tow arzystw a P rzyjació ł N auk w W ilnie, pow oływ ał się ostatnio C. Zgorzelski10.

Tyle d ru k — w ięcej tekstów zachow ały rękopisy. Liczba w ierszy, k tó ­ ry ch au tografy w ydaw ca oglądał, jest tu bardzo skrom na. W Bibliotece Jagiellońskiej rękopis n r 7842 (zbiory po W ładysław ie Górskim ) zaw iera m. in. autograf w iersza pt. K o b ie ty i ostatnią strofkę piosenki pt. Mila-, rkps n r 17/56 — tek st u tw o ru pt. Kolor gw iazdy oraz w ierszyk album ow y

Em ilii Rożen, na N o w y R o k 1841.

W B ibliotece N arodow ej przechow yw any jest A lbum Ludw iki Kos- trow ickiej (rkps I 5786), do którego Zan w pisał dw a sw oje utw o ry -n aśla- dow ania: Do L u d w ik i w ię zie ń T om asz (naśladow anie z B yro na ) na k arcie 7 i K rzew róży (z Moora) na karcie 69. W szystkie pozostałe utw ory, tu publikow ane, pochodzą z odpisów dokonanych niegdyś przez „ en tu zjastó w ’’ Zana. N ajw iększym by ł chyba M arian Gawalewicz. On to w d arł się do rodzinnych k ufrów z rękopisam i Zana, strzeżonych przez w dow ę Brygidę z Sw iętorzeckich Zanową, on inform ow ał czytelników „Tygodnika P ol­ skiego”, „Bluszczu”, „ K ra ju ” i zabiegał o w ydanie o d k rytych „skarbów ”, jem u wreszcie zaw dzięczam y zespół odpisów, które przechow yw ane póź­ niej w zbiorach m edyckich, przekazał M ichał Paw likow ski Stanisław ow i Pigoniow i i które posłużyły jako „ ź r ó d ł o p i e r w s z e ” tej p u blik acji11. Odpis G aw alew icza składa się ze 170 k a rt (rozm iar 21X 17 cm) koloru białego, zapisanych jednostronnie, w praw ym górnym rogu stron y ozna­ czono n u m er kolejn y k a rty . Pism o bardzo w yraźne, nieco pochylone, w o rtografii z końca w ieku X IX ( w końców kach p rzym iotników i zaim ­ ków -em zam. -y m \ często - y zam. -i). Z daw nych 170 k a rt kilkanaście zostało zagubionych: 1 (z początkiem utw o ru pt. P ielgrzym ), 19—20, 49— 51, 74—102 (kilka ty c h ostatnich stro n zajm ow ał odpis N ocy m ajow ej,

tłu m a czon ej z M usseta, na karcie 103 w ypisano bow iem ostatnich pięć

w ersetów tego długiego przekładu). N um ery stro n : 24 i 155 w ypisano S z u r u m b u r u m (s. 70— 76), p iosn k i (s. 91— 95), jam b G w a ł t u , bracia... (s. 95— 101), Co słyszę... (s. 112— 129), jam b y (s. 139— 144 i s. 153— 154), jam b y Chy, chy... (s. 173— 184), J a m b dla A d a m a (s. 205— 222), J a m b dla Jan a (s. 283— 291), Bracia, s y n y , w y z n a w c y ...

(s. 296— 302, 304— 305), W i t a j , po ra n n a młodzi... (s. 325— 327). 9 [W arszawa] 1922.

10 Ballada polska, W rocław 1962, B ibl. Nar., I, 177, s. 82.

11 O dpis G a w a lew icz a — to n azw a um ow na. W iersze Zana n ie b y ły w ła sn o ­ ręczn ie przez G a w a lew icza p rzep isyw an e, charakter p ism a w odpisach podobny je s t bardzo dó p ism a p. G a w a lew icz o w ej (por. lis t w zbiorach B ib l. Nar., rkps nr 7038).

(9)

om yłkow o d w u k ro tn ie na sąsiadujących z sobą k artach . S tro n y ostatnie (166—170) są bardziej od in n ych zniszczone, przełam ane w połowie, na s. 170 — dziura.

U kład w ierszy w odpisie nie zdradza w yraźnego zam iaru kom pozycyj­ nego. N ajpierw m am y grupę w ierszy z la t 1835—1836: P ielgrzym , Łucja,

W iosna (z 1842 r.), U rodziny, O m ó j aniele (Kraszewskiego), W spo m n ij o m nie, K olor gw iazdy, S ło w ik, N o w y r o k ; potem „ p rzep latan k a” w ierszy

z la t 1836—1839: W ybieranie się znad Uralu na L itw ę, M inczuk, S k o w ­

ronek, Do album Olgi, W różba, D ziewica Biała, Mila, Tulipan, Do album B iałorusinki, K w ia ty , Talizm an (z 1842 r.), K u ku łeczka , R obotki, Do al­ bum , Na portrecie A . B., M odlitw a za przyjaciół, Do L itw in k i znad U ralu;

w iersze z r. 1842: Do a lb um M. S., Do A d a m a G ünthera; w reszcie g rup a w ierszy sprzed zesłania (przem ieszana także z późniejszym i): K w ia ty

Kłosi, C hw alynka, G w iazdka, B u k ie t O lim pii P rzeździeckiej, T riolety, P iosnka z w ięzien ia w W ilnie, Z w ro tki, W im io n n ik u S. D ąbrowskiego,

ballada T w ardow ski, Łódka, Do k rzy ży k a , M azurek, G rzm i ju ż m u zyka... Odpis G aw alew icza w stosunku do w ym ienionych tu utw orów pełni ja k gdyby rolę au to g rafu (z w yjątkiem , oczywiście, tych tekstów , k tó ry ch au tografy w ydaw ca oglądał), a w y d aje się, że tak ą rolę spełnił już raz w stosunku do w y d an ia w ierszy m iłosnych w opracow aniu H. Mościckiego. Z adziw iająca jest zgodność publikow anych tam tekstów z odpisem G a­ walewicza, a w iadom o, że Mościcki w ypożyczał ów odpis ju ż wówczas zm niejszony o k a rty , k tó rych i dzisiaj b rak u je, i że odesłał go na ręce M ichała Paw likow skiego do M edyki12.

Przechow yw ana w B ibliotece N arodow ej „tek a Z anow a” ze zbiorów po H enry ku M ościckim (rkps n r 3814 akc.) nie m a dla tej publikacji znaczenia „źró dła” ; jest nato m iast źródłem do poznania w a rszta tu nau k o­ wego ed yto ra Trioletów i w ierszy m iło sn ych Zana. Teka zaw iera m nóstw o no tatek bibliograficznych, m ateriałów biograficznych, trochę listów, w y ­ cinków z czasopism (w łaśnie z tek stam i w ierszy Zana), wreszcie dw a zespoły odpisów. P ierw szy stanow i bloczek złożony z luźnych, notesow ych kartek , zapełniony tek stam i odpisanym i z czasopism daw nych, tych, k tóre za życia Z ana druk o w ały jego w iersze. D rugi na dużych, „k an celary jn y ch ” arkuszach zaw iera odpisy: trioletó w (27), Pieśni chóralnej „ K iedy p ta ­

szek...”, idylli Przechadzka, w iersza Do m iodu, dum ki N ikn ie słońca... —

w szystkie te tek sty zostały odpisane z tom iku, k tó ry jest dziś w łasnością inż. Zbigniew a K arpińskiego (W arszawa, N a rb u tta 40), a pochodzi ze spuścizny po Zofii z M alew skich Brochockiej. Całą tę spuściznę opisał

12 W skazuje na to notatka, sp is w y p ożyczon ych m a teria łó w od M. P a w lik o w ­ skiego, w tece B ibl. Nar., rkps nr 3814 akc.

(10)

10 D A N U T A Z A M Ą C I N S K A

Ju liu sz S aloni13, tu trzeb a by tylko sprostow ać drobiazgi14, dotyczące tom iku z odpisam i u tw orów Zana (w opisie Saloniego: tom ik IV). J e st on troch ę m niejszy od pozostałych tom ików (rozm iar 125X100 mm), bez jednej okładki, ty tu ł zapisano ołów kiem : W iersze Tom asza Zana pisał jego kolega

;filaret D. P ietkiew icz, ro ku przed 1827. 18 k a rt (sztyw nych kartoników )

zapisano po obu stro n ach w yżej w ym ienionym i u tw oram i. Z tego odpisu Mościcki przedrukow ał w sw ojej edycji tylk o trio le ty (1—27), zm ieniając nieco nu m erację poszczególnych tekstów . W odpisie Pietkiew icza jest ona n astęp u jąca: W zó r (S trzec razem serca i trzod y), trio le ty I—XXV,

O statni (Lśniące bogactw zbierać złoto). W edycji M ościckiego n u m eracja

ciągła 1—27. W edycji niniejszej przedrukow ano trio le ty w edług Mości­ ckiego — nie zm ieniając u k ład u i num eracji, ale w yrzucając z zespołu „w zory”, tj. trio le ty M inasowicza. Tom ik w y dan y przez H. Mościckiego pełni jak gdyby fu nk cję to m ik u nie w ydanego np. w r. 1824. Bibliofilska staranność dodaje tam b lask u w ierszom , a rom antyczności — ozdobniki i ram ki skopiow ane z w ileńskich papierów listow ych 1818 roku.

Tom ik pozostały po Zofii z M alew skich Brochockiej i nieco odeń póź­ niejszy (r. 1829) tom ik odpisów przechow yw any w O ssolineum (sygn. I 3595) stanow ią d r u g i e ź r ó d ł o publikow anych tu tekstów . Zbiorek z r. 1829 m a w y m iary : 125 X 100 mm., n a pierw szej stro n ie okładki w y ­ tłoczono słowo: „P am ięć”, n a o statniej — d atę: 1829. Na karcie tytułow ej w ypisano: „Triolety, śpiew ki i w ierszyki. 1829. Trzeciego M aja” . Tom ik składa się z 50 stronic liczbow anych. W iersze Z ana zapełn iają stronice: 1—16 (24 triolety , piosenki: „Śpiewaj, śpiew aj skow roneczku...”, „W ięzień” i W zór trioletów [Strzec razem...]), s. 21 (Chór dziew ic łow iących Sylena) oraz s. 32 (Piosneczka „Jest topól w śród d rze w e k ”). Je d y n y m tekstem Z an a nieznanym z innych odpisów je s t tu tek st Piosneczki. Dalsze stronice zbior­ k u zapełnione są odpisam i tek stó w J. Czeczota, A. F re je n d a , i in. Tom ik w zbogacają dodatkow e stron ice z odpisanym i n u ta m i m. in. do tekstów Z ana: trio letó w (Leci m o tyl..., N ie płacz Zosiu..., Lśniące bogactw...) i pio­ senek: W ięzień, Piosneczka.

Bardzo cenne i najbogatsze okazało się ź r ó d ł o t r z e c i e — zbiór odpisów M arii D unajów ny. Je j nazwisko, ja k w iadom o, od trzy d ziestu lat zw iązane z Zanem , w dalszym ciągu patronow ać będzie tej publikacji.

Zbiór odpisów M. D u n ajów n y składa się z 438 stron, 7 nlb. Są to k a rtk i zeszytow e „w k ra tk ę ”, zapisane kilkom a c h a ra k te ra m i pism a (rzad­

13 J u liu sz S a l o n i , R ę k o p i s y z e s p u ś c iz n y po Z o fii M a l e w s k ie j , „P am iętn ik L itera c k i”, 1948, s. 490— 506; o tom iku od p isów P ie tk ie w ic z a na s. 503.

14 T om ik z od p isam i p o ezji M ick iew icza, u zn an y za za g in io n y (zob. artyk u ł

Saloniego, s. 492), zn ajd u je się w rękopisach B ib l. N ar. (6239 akc.); odnalazł go i z id en ty fik o w a ł S. S w irk o. ff

(11)

ko ręką D unajów ny). Na początku b rak u je stro n: 27—58 (albo 1—58, jeśli odpisy Rozdziałków n a s. 1—26 uznać za zespół osobny). Zbiór w ypeł­ niają nie tylk o odpisy w ierszy lirycznych, są tu i ballady, i Rozdziałki, i K oteczka, także tro ch ę prozy (fragm. pam iętnika). U kład odpisów zupeł­ nie przypadkow y. T rudno się także dom yślić pochodzenia ty ch kopii, tylko nieliczne by ły zaopatrzone w k róciutką inform ację: „z rkp. Zana w T .P.N .”, „spraw dzono z rkp. Z a n a ”, „tek st w liście do M. P u tt, z 29 I 1836” . A le odpisy te pozw alały sprostow ać czasem w ersje kopii G aw alew icza czy p ierw odruku. B ardzo często odpis w zbiorze D u najów ny b y ł jedyn ym źródłem te k stu tu drukow anego.

Z dość znacznej liczby tekstów (drukow anych czy odpisanych) trzeba tu było zrezygnow ać. Pom inięto:

1. W szystkie teksty, k tó re w eszły do tom u drugiego Poezji filo m ató w . Są to głów nie u tw o ry okolicznościowe: im ieninow e jam by, przem ów ienia, poem aciki tu rn ie jo w e — M iód i Do m iodu. Czują się one znakom icie w śród podobnych sobie w ytw orów studenckiego hum oru, a ew entualny przyszły w ydaw ca „pism zeb ran ych ” Z ana sięgnie po nie bez w ysiłku. T u nie było potrzeby dublow ania dobrze zrobionej ro b o ty 15. Z to m u pierw szego Poezji

filom atów przedrukow ano w szystkie u tw o ry liryczne Zana, w łaśnie z uw agi

na ich niezbędność w p u b lik a c ji zm ierzającej do m ożliw ie pełnego za­ prezentow ania dorobku lirycznego autora.

2. T eksty w ierszow ane nie należące do rod zaju lirycznych utw orów (ballady, „poem ko” K oteczka, Noc m ajow a, W anda).

3. W iersz B a tyr. Cała historia pom yłek zw iązana jest z ty m wierszem . W ydrukow ał go w „ K ra ju ” i w „K urierze W arszaw skim ” (1902) M. G aw a- lewicz, nie inform ując, że jest to bardzo nieznaczna, ograniczona do zm iany jednego w y razu m odyfikacja piosenki Czeczota K osarzu, K osarzu.... (tu:

B atyrze, batyrze...)16. W rok u 1922 t e k s t - w w e rsji Kosarzu... przyniósł

tom I Poezji filo m a tó w 17 i w ty m sam ym ro ku w prow adził go do swego 'tom iku H. M ościcki (s. 34—35). J a n Czubek, w ydaw ca Poezji filom a tów , w dodatkach do t. II sprostow ał pom yłkę18, a na św iadectw o Czeczotowego au to rstw a przytoczył list Z ana dostępny w publikacji Ż y w o t i korespon­

dencja...19 P om yłki i sprostow ania przypom niał S tanisław Pigoń w p rzy -

pisku do a rty k u łu T rio le ty T. Zana o M aryli...20 K osarz chce być jed n ak uparcie w ierszem Z ana i w t. I Z bioru p oetów polskich X I X w ie k u znów

)5 Zob. przyp. 8.

16 „K raj”, 1902, n r 46, przedruk w „K urierze W arszaw sk im ”, 1902, nr 303. 17 P o e z ja f i lo m a tó w , t. I, s. 338.

18 Op. cit., t. II, s. 414. 19 Op. cit., s. 25.

20 S. P i g o ń , „T r i o l e t y ” T. Zana o M a r y li W e r e s z c z a k ó w n i e , „Ruch L itera c k i”, 1926, nr 10, s. 298.

(12)

12 D A N U T A Z A M Ą C I N S K A

zn ajd ujem y go w śród „Tom aszow ych”21. J a k b y ty tu łe m rekom pensaty — za te n skradziony — otrzym ał Czeczot w zbiorze P aw ła H ertza wiersz... Z ana Św iszczę z gradem w iatr...22

4. Z konieczności nie znalazły się tu u tw o ry Z ana daw no zagubione, a w ym ieniane np. przez protokoły z posiedzeń T ow arzystw a Filom atów

(A n a kreo n tyk. Do przyjaciół, Forteca, idylla Lilie i róże, R óżo w y krzak,

elegie Do Feli, Do A beli)23.

5. Z w ierszy w ątpliw ego au torstw a — w odpisach G aw alew icza na s. 168—170 — zn a jd u je się u tw ó r Do nadziei, opatrzo ny n o tatk ą: „T. Zan — zdaje się” (toż w odpisach D unajów ny, s. 127—129). B rak argu m entó w p rze­ m aw iających za au torstw em Zana skłonił do usunięcia tego te k stu z zespołu tu publikow anych.

Tak zgrom adzony i w yselekcjonow any m ate ria ł poddano próbie upo­ rządkow ania. N ajsensow niejszy w ydał się porządek chronologiczny, n ie­ zb y t tru d n y do u stalen ia dla w ierszy sprzed ro ku 1825 (w szystkie trz y części A rchiw um Filom atów i m onografia M. D unajów ny są tu doskona­ łym i pomocami). N iew iele kłopotów nastręczała tw órczość późniejsza. N ie­ w iele, bo Z an dość s k ru p u la tn ie notow ał m iejsce, rok, m iesiąc, dzień,

okazję, a d resata utw o ru, i niew iele — bo w w yp ad k u b ra k u ty ch in fo r­ m acji m ało sk ru p u la tn e sum ienie w ydaw cy pozw alało m u w m ontow ać w iersz w m iejsce dlań, ja k się zdawało, najw łaściw sze.

W ram ach okresu pierw szego (przed r. 1825) ułożyły się te utw o ry w w yraźn e g ru p y gatunkow e (elegie, żartobliw e ody, w iersze sztam bu­ chowe, triolety), m niej w y raźn e by ły one w późniejszych okresach tw ó r­ czości. Może jedy n ie piosenka zachow ała w liryce Z an a k ształt najbard ziej w yraźny, ale też k ształt to najm n iej in d yw id ualn y — nie na w łasną nutę. N iezm iernie ch arak tery sty czn a jest sygnalizacja ty ch „ n u t” u Zana: często są to m elodie piosenek rosyjskich, ale znalazł się też u tw ó r „na n u tę

Ś w ite zia n k i” i „na n u tę W ilija naszych stru m ien i rodzica”, a in n y poprzedza

m otto z Konrada W a llen rod a : „Ż ebrak w am piosnkę przynosi w ofierze”. Te u tw o ry najjaśn iej m ów ią o ewolucji, jak a się dokonała w twórczości Zana, od jedności k lim atu ku jedności poprzez m echaniczny cy ta t — ale zawsze z poezją M ickiewicza.

Do w yłuszczonych w yżej uw ag dotyczących źródeł tekstów należy tu jeszcze dorzucić uw agę o m odernizacji pisow ni. O graniczyła się ona do w prow adzenia dzisiejszej in te rp u n k cji i pisow ni: w końców kach przym iot­

21 Op. cit., s. 830. 22 Op. cit., s. 890.

(13)

ników i zaim ków -y m zam iast -em , likw idacji é; w reszcie pisow nia w y ­ razów ty p u lilia b y ła uzależniona od potrzeb ry tm u danego utw o ru . Z uw agi n a ry m y zachow ano é w końców kach w ersetu (np. kreśli).

*

W pisane m iędzy w iersze pracy w y razy wdzięczności raz jeszcze chcę złożyć: pani M arii D unajów nie, panu Zbigniew ow i K arpińskiem u, p an u M ichałowi Paw likow skiem u — za w ypożyczenie tek stów odpisów; p a n u Profesorow i S tanisław ow i Pigoniow i — za in icjatyw ę tej publikacji i za czynne czuw anie n ad całością pracy.

TOM ASZ Z A N

[WIERSZE I PIOSN KI]

DYTYR AM B Z PR ZY CZY N Y W Y PŁ Y N IE N IA N (A PO LE O N A ) Z S. H ELENY 5 L IST O PA D A

Zagrzm ijcie, trąb y , huczne tarab an y ! W zbudźcie serca nasze!

Tu do nas, bom by, kule, pałasze, A rm aty, k a ra b in y i tw a rd e taran y ! 5 N iech nas płochy b lask nie łudzi, Niech stan O jczyzny litość pobudzi, Pom oc będzie dana

Od św iata Pana.

Zw alczył on m orze i przykrego losu 10 U n ik n ął ciosu.

Z bierzm y siły! niech nasza ręk a uzbrojona Podźw ignie Polskę i N[apoleona]!

S tra c h przed nam i niech ucieka, D ajm y odwagi swej sile!

15 Dosyć nam będzie i tyle, G dy R[osja] stanie z daleka. Siec go będziem y

I dokażem y,

Że Polska będzie Polską, a P olak Polakiem , 20 P an em zaś N[apoleon], a R[usak] R[usakiem ],

(14)

14 D A N U T A Z A M Ą C I N S K A

D y ty ra m b ... i w iersz n astęp n y (Co się m a znaczyć...) n a leżą do n ajw cześn iejszych ,

g im n azjaln ych jeszcze u tw o ró w Zana. Istn ia ł n a w e t ręk op iśm ien n y tom ik zatytu ­ ło w a n y M o j e z a b a w k i , op atrzony datą: „roku 1816, m iesią ca lip ca , d nia 4, w W iln ie”. W y p ełn ia ły go w iersze patriotyczn e, głoszące sła w ę N apoleona. Oto u ła m k o w y spis zaw artości: nr 1, s. 1 M a r s z d la s t u d e n t ó w w o j s k a a p oliń skiego, M ołodeczno 1815; nr 7, D y t y r a m b z p r z y c z y n y w y p l y n i e n i a N...; nr 8, s. 28 w iersz z 19 listopada 1816 r. (w ielce antyrosyjsk i); nr 9 n a s. 30 w iersz z 21 listop ad a, sła w ią cy N a p o leo ­ na. D w ie strofy teg o o sta tn ieg o u tw oru cy tu je M. D u n ajów n a w pracy: T o m a s z

Zan, lata u n i w e r s y t e c k i e 1815— 1824, s. 8:

P recz m i stą d w szystk o, p recz z drogi! N a n ic w a sz w d zięk i im iona.

Ja w ten cza s rów n iam [!] się z B ogi, G dy śp ie w a m N [apoleona].

W szystk ie w a w rzy n y na św iecie, W szy stk ie i n a jw y ższe trony, W szy stk ie triu m fy, korony D la jeg o m a łe są przecie.

Z relacji M. D u n ajów n y w y n ik a , że w szy stk ie w yżej w y m ie n io n e u tw ory za­ ch o w a ły się w aktach procesu fila r e tó w w zbiorach A rch iw u m P a ń stw o w eg o w W il­ n ie, 150/1823. K om isja śled cza sk o n fisk o w a ła n iegd yś Z an ow i ta k że zeszycik M oich

z a b a w e k i autor bardzo w y k r ę tn ie m u sia ł tłu m aczyć się z zap isan ych ta m m iłości

i n ien a w iści. W łaśn ie z tych zezn ań Zana sp isan ych przezeń w ła sn o ręczn ie 28 sty ­ czn ia 1824 roku i z protok ołów k o m isji śledczej w y d o b y ł S. P igoń tek st D y t y r a m b u i o g ło sił łą czn ie z relacją o zaw artości literack iej zeznań w G ło sach s p r z e d w ie k u , W ilno 1924, s. 96. Z eszyt M oich z a b a w e k w W y k a z i e z a g in io n y c h a k t ó w procesu fi-

lareckiego w e d ł u g kata lo g u S ź l y k o w a b y ł zan otow an y jako p ozycja zagin ion a nr 87;

zob. Pigoń, op. cit., s. 206.

T ek st w g S. P igon ia, op. cit., s. 96.

[CO SIĘ M A ZNACZYĆ TA W RZAW A?...]

Co się m a znaczyć ta w rzaw a? Co rozru ch te n m a za cel? Aż cyfra przed oczy staw a Słuszna, lecz nie N ni L. Nic m ię w cale to nie baw i P rzy strzale i b rzęk u zel... Cóż, że się A w ogniu pław i, K iedy nie N albo L.

Precz m i z oczu, liczne stada, J a k n im fy u b ran e w biel!

K ażda z w as A czcić jest rada, Nie znając, co N ' lub L.

(15)

W y to na te A drew n iane Szum nych dobyw acie trel... 15 Ja ż choć żałosnych przestanę,

G dy w m ym sercu N lub L. A le w idzę przekonany,

Ze każdy swój ima cel:

Te w y nasza ją A stany, 20 J a m e słodkie N i L.

W liśc ie do L eonarda C hodźki (w ów czas u czn ia i p rzyjaciela „tytułow anego" np. tak: „N aju k och ań szy L eonardku, m oja rozkosz, szczęście i ż y c ie ”) w y ja śn ia autor g en ezę utw oru: „30 sierp n ia, toż p iątego w rześn ia [data p ierw sza w sk a zu je na im ie­ n in y cesarza A lek sa n d ra I, druga — na im ien in y cesarzow ej E lżbiety, żony A le k ­ sandra I], k ied y b yło z h arm at strzela n ie i ilu m in acja, ja tylk o przez m ia sto prze­ szed łem , a m ając z a w sze na p am ięci C iebie, p rzyszed ł m i na m y śl ten człow iek , który szczególn ie sta ł się ig rzy sk iem ślep ego lo su [N ap oleon ]; z tego pow odu, sm u t­ ny, to n ap isałem : [...]”. L ist z 7/19 w rześn ia, 1815 r., W ilno.

T ek st u tw oru, cy to w a n eg o w liśc ie do L. C hodźki, w g K or. fil., I, s. 6— 7. U tw ór n iep o w a żn y , a le in icja ły trzeba chyba ro zw ią zy w a ć tu pow ażn ie, jako:

4 N — N apoleon; L — w ed łu g ob jaśn ien ia w K o r. fil., I, s. 6 — zap ew n e L u d w ik

X V III lu b m o że raczej, ze w zg lęd u na w iersz ostatn i, L itw a 6 zele, żele — p erk u sy jn e n arzędzia m u zyczne

DO A LG EBR Y

Do ciebie, m iła nauko, O bracam m oją chęć szczerą, A lgebro! ty sw oją sztuką W szystko obracasz n a zero.

5 W szystkie tru d y , w szystkie prace, W szystkie tro sk i swą m an ierą N azw aw szy: plus, m inus, AC, Możesz obrócić na zero. W ojny, głód, mor, płacz i żale, 10 W szystkie nieszczęścia n ad sferą

P rzez znak swój dziw ny aeq[u]ale Możesz obrócić na zero.

T y pychę, co wznosi głowę, Pieniądz, co gnije ze sknerą, 15 Przez swe szeregi zw rotow e

(16)

16 D A N U T A Z A M Ą C I Ń S K A Ty miłość, co życie traw i, Ty gracza razem z kozerą, Co tysiąc na k a rtę staw i, 20 Możesz obrócić na zero.

B racia! kto nie gardzi trudem , Weźcie się ku niej dopiero: Chodząc w świecie m iędzy ludem , O brócim w szystko n a zero. 25 Tak!... w szystko na świecie zero,

Próżno się w nim czego szuka; W ięc obracam m ą chęć szczerą Do ciebie, m iła nauka!

Do K s ię g i w p i s o w e j s t u d e n t ó w w U n i w e r s y t e c ie W i l e ń s k i m u czą cych się nauk

f i z y c z n y c h i m a t e m a t y c z n y c h ... zo sta ł Zan w p isa n y 21 w rześn ia 1815 roku. P och w ała

algeb ry odkryw a jed n ak że w c a le n iem atem atyczn ą osob ow ość autora!

T ek st jako „ w iersz O nego” op u b lik ow ał „D zien n ik W ileń sk i”, t. VI, 1817, s. 501.

W zesta w ien iu z p ierw od ru k iem odpis Dun. (s. 209— 210) przynosi n astęp u jące w arian ty: 4 obracasz Iobrócisz D; 13 co w z n o s i g ło w ę /c o d m i e w s w ą g ło w ę D; 18

T y gracza r a z e m z k o zer ą jG r a c z a z t u z e m i k o z e r e m D; 28 n aukaln auko D

T ek st w g pdr.

DO FA I

D la ciebie dziś, m iła fajo, Dla ciebie m e rym y składam . N iechaj, co chcą, ludzie bają, J a w tobie w szystko pokładam . 5 N iegdyś p rze jęty w dziękam i,

B iegając za okiem Ju lk i, G dym się tu rb o w ał troskam i, Uciekałem się do lulki. N ieraz tru d ząc p ustą głowę, 10 S zukałem na próżno rym u,

G dym się n ap ił fajk i dym u, Z nalazłem w iersz i osnowę. Człek stw orzony do tęsk n o ty Raz w raz na życie się żali; 15 Zapom ina się zgryzoty,

(17)

Fajo, ty m oja ochłodo, Ty m oich m yśli słodyczy, Ty m a lubość, w dzięk, uroda,

20 J a cię kocham, choć św iat krzyczy. Ledwo cię do ust przyłożę,

Ju ż z św iata całego szydzę I w ierszy k p iękny ułożę, G dy dym ek tw ój lu b y widzę. 25 Do m nie, bracia, przyjaciele,

K to m ej fai dobrze sprzyja, P atrzcie, ja k z ty tu n iem w iele

G rub y ch się pączków rozw ija. U tw orzem y sektę nową,

30 N iech ten kapłanem w niej będzie, K to się czuje z m ocną głow ą Sto faj w ypalić w obrzędzie.

P o ch w a ła fa jk i n ie d ziw i u p iew cy T a b a k i e r y i n ied ziw n a dla epoki. M aryla np. także zn ała ten sposób pocieszenia: „Ja zaś prow ad zę ży cie bardzo m onofo­ n iczn e; ran ek p o św ięca m literaturze, resztę dnia jeżd żę, ch odzę i lu lk ę n a w et p alę dla ro zm a ito ści” (list d o C zeczota z 14,26 m aja 1823, Ko r. fil., V, s. 221). O burzył się adresat: „ A le że P a n i lu lk ę dla rozm aitości p ali, p rzeciw k o której ty le tu m ów iła, i m yślałem , że do m ojej p artii należy, tego w in szo w a ć nie m ogę. Tak b o w iem u p rzejm y dla m ojej w ia r y stracony apostoł zap ow iad a w ie lk ie w m oim n aw racan iu na drogę z b a w ien ia szkody. M oże w ię c dla ro zm a ito ści co in n ego m ożna w yb rać zam iast fa jk i? ” (C zeczot do M aryli 15/27 m aja 1823, tam że). I n ie w iadom o, jak ie to w ie lk ie spory sy g n a lizu je w ierszy k ap ostoła fajk i, M aryla jed n ak że n ie b yła za p ew n e w iern y m czło n k iem ani jed n ej, ani drugiej sek ty.

T ekst w g odpisu M. D u n a jó w n y (s. 197— 198). S trofy 3 i 8 cy to w a n e w pracy D un., T. Zan..., s. 95.

PRZEC H A D ZK A D O M A R K U Ć

I D Y L L A

Ju ż w now ą szatę lasy i błonie Zielona u b rała wiosna,

Ju ż ptak ó w rzesza radośna W czułym śpiew a miłość tonie. 5 Z efiry,sło dkie tch n ienia roznoszą,

Jasn e stru m y k toczy wody, K w ieciem się stro ją ogrody, W szędzie w idzę w dzięk z rozkoszą. A r c h i w u m L i t e r a c k i e , t. V II

(18)

D A N U T A Z A M Ą C I N S K A

„Spojrzyj, M alw ino, niebo pogodne W zyw a n a w esołe pole,

Tam pląsać będziem y w kole I pienie zanocim zgodne”.

„Podźm y, p rzy sto jn a wszakże zabaw a Z b yw ający czas pośw ięca” —

T ak przyjaciółka zachęca, K am illa hoża i żwawa.

D arm o im m atk a w różby przyw odzi: „Dziś — rzecze — m łodzik nastaw a, W koło słońca m gła biaław a Je st pew nym znakiem pow odzi” . Młodość zam iarów nie lubi zw lekać Ni przew idzieć, jak należy,

Lecz gdy zła chw ila nadbieży, Z w ykła częstokroć narzekać.

„Ż artem nas trw ożysz, m am o kochana, Ledw o gdzie chm urka przeleci,

Słońce ta k pogodnie świeci, T ak m ile w schodziło z ra n a ” . Czułe z prośbam i łączą uściski. M atka, żywo rozrzew niona, Wiąże się do m łodych grona I w iedzie n a spacer bliski.

K ażda o stro jach w przódy pam ięta, We w stęgi, szale, k o rn ety

Śnieżne m iłości podniety Skrom ne chow ają dziewczęta.

Tam gdzie kw iecistym słane kobiercem W abią p rzy jem n e Popław y,

Miłej szukając zabaw y,

Z w esołym przychodzą sercem. Now ych pow abów u stroń nab rała Z naszego w dzięków orszaku.

Słow ik w dzięczniej śpiew ał w krzaku, W ileńka w dzięczniej szem rała.

Dziewice rów n e nim fom D yanny Śliczniejsze zb ierają kw iatki,

(19)

Róże, lilije, bław atki, N arcyzy, jaśm in, rum iany.

Je d n e n a śnieżnym gorsie zaszpiła Lub rozlicznym i kolory

Złote p rze ty k a kędziory

P ełn a sw ych w dzięków K am illa. Lekka ja k zefir i w dzięczna tyle, Sław ne ze złocistych kratek , Co lecą z k w iatk a na kw iatek, U pędza płoche m otyle.

Albo pulchnym i społem dłoniam i R óżnobarw ny plotą w ianek,

N a co p atrzając kochanek Płochym w nioskiem serce mam i. Razem, niegłośni modą, w ykw intem , K u tej niew innej zabawce

Z b ierają tra w k ę po traw ce P ro sty M irtyl z H iacyntem . K ażdy przynosi w edle skinienia K ochanej [swojej] dziew czyny Z w ysokich gór i doliny K w iaty różnego im ienia.

Je d e n przed d rugim kapelusz stroi W edle jej g u stu i chęci,

Czekają, bojaźnią zdjęci, K om u te n b u k iet przystoi.

Tak gdy szczęśliwe chw ile im płyną, Z nagła się niebo zachm urza, N astaje w icher i burza, W ciem ności przedm ioty giną.

Deszcz z gradem leci, grom, łyskaw ice Raz w raz po pow ietrzu warczą.

P różną im stroiki tarczą, P rzem okły śliczne dziewice.

Z gór po dolinach stru m ien ie cieką, Rzeka zw iększa swe łożysko,

A ju ż i W ilno nie blisko, M arkucie jeszcze daleko.

(20)

D A N U T A Z A M Ą C l N S K A

Tam gdzie niew ielki wznosi się m łynek, Po niebezpiecznej, chybliw ej kładce, W niskiej i w ieśniaczej chatce Dano schronę dla dziew czynek. Przeszła ju ż burza, kończyć w ypraw ę W szyscy co żyw o żądają;

C iepłe zefirk i lata ją Susząc przem okłą m uraw ę.

S ta ją w M ar kuciach nasze boginie, Ta o przeszłości w spom ina,

Ta lek ką stopką ugina Traw y, z k tó ry c h rosa płynie. T am ta uw ielbia słow ika głosy Albo w k ry ształach W ileńki W idzi lica swego w dzięki I m iękkie, rusow e włosy.

Lüb ja k się pieści gołąb z gołąbkiem , T ak chłopiec u brzegu zgięty

P stre rybki, chciw e przynęty, Z drad liw y m w yciąga z ą b k ie m .. G dy ta k się w szyscy baw ią do woli, N azad z jed n ąż wesołością,

W dziękiem , przyjaźnią, m iłością W racają z m a tk ą powoli.

Na ślicznym w zgórku om ytym rosą, Gdzie dąb chłodne d aje cienie, Spólne znaszają kam ienie I pom nik zabaw ie wzniosą. Te m atk a pisać rozkaże godła: „K to z ra n k u pogodę wróży, Niechaj p am ięta o burzy, By go ufność nie zaw iodła” . Od p anien ta k i napis włożony: „K ażdy m a zaczynać bacznie, A kończyć tak, ja k kto zacznie”. — To z drugiej pom nika strony. A trzecia ściana została czysta, C zw artą p isał M frtyl m łody:

(21)

„Z w iatrów , b u rzy i pogody N iech człek poczciwy k o rzysta” .

29 w rześn ia 1818, W ilno

D w u k rotn ie czytan a na p osied zen iach W ydziału I T o w a rzy stw a F ilom atycznego: 29 w rześn ia 1818 r. ja k o Podróż do M ar ku ć (M a t e r ia ł y do h is to rii T o w . F il o m a t ó w w w yd . S. S zp otań sk iego i S. P ietr a szk iew iczó w n y , K rak ów 1921, t. I, s. 231), 20 III 1820 jako Id ylla . P r z e c h a d z k a d o M a r k u ć (Materiały..., III, 33).

T ek st zach ow ał się w odpisach: 1) D ionizego P ietk iew icza , 2) w te c e po H. M oś­ cick im (rkps B ib l. Nar., 3814, akc.), odpisany z tom ik u P ietk iew icza , 3) w zb iorze M. D u n ajów n y na s. 203— 208.

T ek st w g odpisu P ietk iew icza . T ytuł: Idylla . P r z e c h a d z k a z odp. P ietk iew icza zastąpiono p e łn ie jsz y m a w y stęp u ją cy m w p rotokołach i sp raw ozd an iach T ow . Fil. tytu łem : P r z e c h a d z k a do M arkuć. Id ylla .

W arianty w D: 9 S p o j r z y j , M a l w i n o J S p o j r z y M elillo ; 12 I p ien ie za n o c i m

zgodne/I p ien ia za n u c i m z g o d n i e ; 13 P o d ź m y j P ó j d ź m y ; 17 D a rm o i m m a t k a w r ó ż b y / P różn o i m m a t k a zn a k i; 18 m ł o d zik /p e łn ia ; 22 N ic zastąp ion o w g D Ni; 28 m ile /m iłe ;

40 p r z y c h o d z ą /p r z e c h o d z ą ; 43 w d z i ę c z n i e j / w d z i ę c z n y ; 44 W i le ń k a / I rzeka; 47 lilijej

lilie; 49 J e d n e /J e d n a ; 62 z a b a w ce j za b a w ie ; 71 C zek a ją /słu ch a ją ; 73 T a k g d y s z c z ę ś l i­ w e c h w ile i m p ł y n ą / K i e d y s z c z ę ś l iw e c h w il e ta k pły n ą ; 77 łys k a w i c e J b ły s k a w i c e ;

79 P różn ą i m st r o ik i ta r c z ą /M a łą k a p e lu s z j e s t tarczą; 80 P r z e m o k ł y Ś liczn e/Z m o k ły

m ilu chne; 82 z w i ę k s z a / w z d ę ł a ; 85 n i e w i e l k i w z n o s i się/się w z n o s i n ie w ie lk i; 86 Po n ie b e z p ie c z n e j , c h y b l i w e j / L e d w o po c h y b l i w e j ; 87 W n is k ie j i w i e ś n i a c z e j / P r z y b i e g ł y ku w ie j s k ie j ; 88 D ano schronę dla d z i e w c z y n e k j T a m b y li p r z e z pól go d zin ek ;

89 P rze s zła j u ż b u r z a /P o szla j u ż chmura; 90 co ż y w o /u s il n ie ; 91 z e f i r k i / w i e t r z y k i ; 93 S ta j ą w M a r k u c ia c h jW M ar k u cia ch stają ; 97 T a m ta /D ru g a ; 98 A l b o w k r y s z t a -

łach/L ub w ja s n e j w o d z i e ; 102 T a k chło p iec/J a k c h ło p c z y k ; 105 G d y ta k się w s z y s c y b a w ią do w o li /T a k , g d y j u ż w s z y s c y r a d z i do w o li; 109 o m y t y m / u m y t y m ; 110 d ą b / w ią z; 111 S p ó ln e / W s p ó l n ie ; 112 w z n io s ą /w z n o s z ą ; 119 A k o ń c z y ć lak, j a k k to / I k o ń ­ c z y ć tak, j a k się; 121 A tr z e c ia ściana z o s ta ła /T rze c ia ściana była; 124 c z ł e k p o c z c i­ w y / c n o t l i w y człek; 29 w r z e ś n i a / 17 lipca ,

38 P o p ł a w y — p łd .-w sch . p rzed m ieście W ilna nad rz. W ilejką 79 st r o ik — strój k ob iecy na głow ę

86 c h y b l i w a — ch y b o tliw a , ch w iejn a.

O D JA ZD LIKO RY

P A S T E R K A

Ledwo po nocy w stające zorze Św iatło n a cichy rzucało ranek,

W gładkim swój prom ień pław iąc jeziorze, S tra tą Likory sm u tn y kochanek,

Niosąc jej zw ity na próżno w ianek, S ta ł już na w ysokiej górze.

Łza się po zbladłej jagodzie toczy, W zdycha, a pełen żalu i pokory

(22)

22 D A N U T A Z A M Ą C I Ń S K A

P adł na kolana, podniósł w niebo oczy I w ołał: „Nie m a Likory!

Twórco, którego opatrzność skora W ylew a d ary n a lud tw ój podły, K tórem u ran k iem i co wieczora Tam , gdzie nas cnota i m iłość w iodły, N ieśliśm y czyste w nadziei m odły I ja, i m oja Likora,

O bdarz ją szczęściem, a sprzyjaj drodze! Ach! w czoraj nasze opuściła bory,

I czymże boleść żałobną osłodzę? Ju ż m ojej nie m a Likory.

Ty, coś pokoleń ludzkich ogniwa Połączył w żyw ej czucia iskierce, Spraw , niech Likora nam nie zobywa, C hroń od boleści niew inne serce! Niech ja zostanę w żalu, rozterce, N iech ona będzie szczęśliwa!

J a to niebaczny, ja byłem śm iałkiem Spojrzeć, gdy złote splatała kędziory, Ja, w inny, k a rę niech ponoszę całkiem. Ju ż m ojej nie m a Likory!

J a k b y ła lub a naszej dziedzinie, T ak ją niech lu b ią cudze granice, Radej na polu, wzgórkach, dolinie, W czystej, ja k ona sama, krynice. Gdzie swe ru m ian e przegląda lice, Niech rozkosz i słodycz płynie, Dla m nie jest gorzki kielich do picia, Dla m nie św iat zginął ze sw ym i tw ory, Dla m nie zniknęła przyjem ność życia, Ju ż m ojej nie m a Likory!”

A w tem i słońce pierw szym prom ieniem Ziem ię i cichy złociło ranek,

Słońce w itan e (...) pieniem ; S tra tą L ikory sm u tn y kochanek, Na próżno zw ity p atrzając w ianek, W stał, cichość pfperw ał w estchnieniem ,

(23)

Łzy ju ż nie płyną, zw ieszona głowa, W om dlałych stopach nie m a podpory... U pada M irty l w ym aw iając słowa: 50 „Ju ż m ojej nie m a L ikory” .

W g o p in ii D u n a jó w n y (op. cit., s. 91—92) — n ajm łodsza, a le i najbardziej k on ­ w en cjon aln a, n ajbardziej o siem n a sto w ieczn a z elegij Zana. Z p óźn iejszym i łączy ją m ocno m o ty w odjazdu, pożegnania. C zytana na p osied zen iu W ydz. II T ow . Fil. dnia 1 grudnia 1818 (Materiały..., I, 241). F ragm en ty dru k ow an e w k siążce Dun. W zbiorze o d p isów D un. tek st m ieści się na s. 230— 232. J e st on zgodny z od p isem C. Z gorzelskiego z m aszyn op isu nr 241 T ow . P rzyjaciół N auk ( l fPN ) w W ilnie, zatytu łow an ego T. Zan, „Poezje", W arszaw a 1903, s. 64— 66.

T ekst w g Dun. i Z gorzelskiego.

W w arian tach odpis Z gorzelsk iego oznaczono Z, odpis D u n ajów n y — D: w . 23 w odpisach brzm i: S p r a w , niech L ik o r a na m n i e z d o b y w a Z / S p r a w , niech L ik o r a

na m n ie z o b y w a D — p opraw iono (z próbą nadania sensu) na: S p r a w , nie ch L ik o r a n a m nie z o b y w a

O dpisy n ie m ają p od ziału na strofy.

W w . 43 w y ra z opuszczony w m aszynopisie.

OGRÖDEK

R ęką p rzy jaźn i zasiany, O gródku św iata daleki,

Nie doznasz żadnej p rzem iany Od zim na, b u rzy i spieki.

5 N a tw oim k w iaty chow ane łonie, D arem pogody sy te i rosą,

I w dzięczną piękność, i słodkie w onie Sw ym opiekunom przyniosą.

Na krześle tk an y m z d a rn in y 10 U siądę pełen pokory,

A z życia każdej rośliny M ojego pozbieram wzory.

K w iaty na jed n ym w yrosłe krzew ie W dziękiem , zapachem dzielą się w zajem , 15 A któż na świecie z szczęśliw ych nie wie,

Że to p rzyjaźn i zwyczajem . G dy Chloe p rzy m nie usiądzie, Niechaj m nie w szystko zazdrości, M ówić o kw iatach m i będzie, 20 A ja o m ojej miłości.

(24)

24 D A N U T A Z A M Ą C I N S K A Ju ż róża, sadów pani, rozkw ita, Zapachem m iłym , b arw ą nadobna. „Cóż, czy nie p ięk na?” — Chloe zapyta; „Piękna, bo Chloi podobna” .

25 Lecz nie w ierz sam ej postaci, C nota do szczęścia jedyną, Nad w ieczór b lask róża traci, I tw o je w dzięki przem iną.

Jeśli przy Chloi czucie zbyt żywe 30 M ordować serce m oje przestanie,

Z tobą w ogródku ran k i szczęśliwe Przepędzać będę, Stefanie.

I k w iaty będziem polewać, I przegryw ać na m ultance, 35 Ty o cnotach będziesz śpiewać,

J a o w dziękach i kochance.

P atrzeć będziem y na św iat przez szpary, Złoto i sław a żądzy nie wznieci, Losu fałszyw e nie złudzą dary, 40 Losu, co na oślep leci.

Nauczy fiołka życie, Ja k m am y sobą kierować, Dobrze czynić bliźnim skrycie I od wdzięczności się chować. 45 Ogródku, naszych postępków księgo,

Gdzie praca, cnota, czułość, nauka, P rzy jaźń stw ierdzim y w tobie przysięgą I miłość, k tó ra nas szuka.

r . 1 8 1 8

W iersz Do o g ró d k a czy ta n y n a p osied zen iu T ow . Fil. 12 V 1818 r. (Mat., I, s. 40).

S trofy: 3, 4, 6, 7, 10, 11, 12 cy to w a n e w książce D u n a jó w n y (op. cit., s. 93). T ek st w g odpisu D, s. 211—213.

w . 17 G d y Chlo e p r z y j e m n i e u s i ą d z ie p opraw iono na: G d y Chloe p r z y m n ie

us i ą d z ie

DO OG RÓ DK A PO Ż E G N A N IE

Żegnam cię, F lory kochanie, O gródku stro jn y , kw iatam i,

(25)

Żegnam cię, żegnam ze łzami, W szak płacz rozłące przystanie. Od zeszłej w iosny czuła rodzina Przy b y cia m ego w ygląda,

A któż z troskliw ych ojców nie żąda M iłego oglądać syna?

Oto w y jazd u nadeszła godzina, P rzy jm o statnie pożegnanie, O gródku stro jn y kw iatam i, Żegnam cię, żegnam ze łzami, W szak płacz rozłące przystanie. W ojczystej ziem i na tw o je w zory Z akreślę kw iecistą grzędę,

Sam siebie om am iać będę,

T am p rzy jaźń , miłość, chłodne w ieczory, W dzięk lata, p tasząt rozlicznych chory

Przez m e uw ielbię śpiew anie. O gródku stro jn y kw iatam i, Żegnam cię, żegnam ze łzami, W szak płacz rozłące przystanie. Jeżeli słońce w górę w zniesione P rzy m u si szukać schronienia Pod drzew em świeżego cienia, Rysow ać cy fry razem splecione I pisać żalem w iersze obciążone Do ciebie będę, Stefanie.

O gródku stro jn y kw iatam i, Żegnam cię, żegnam ze łzami, W szak płacz rozłące przystanie. W now e się później ubierzesz kw iaty, C how aj piękniejsze Chloi,

Gdy n im i śliczne w łosy ustroi, Zdobiąc w dzięk z siebie bogaty, Żałuj sw ojego p rzyjaciela straty , Chloe w zruszoną zostanie.

O gródku stro jn y kw iatam i, Żegnam cię, żegnam ze łzami, W szak płacz rozłące przystanie. G dy Chloe m iłość do ciebie straci, N iechaj w ia tr słotnej jesieni

(26)

D A N U T A Z A M Ą C I N S K A

W owoce k w ia ty zamieni.

W rócę się, w inszej będziesz postaci I ju ż m i za w szystko stanie,

O gródku stro jn y kw iatam i, Żegnam cię, żegnam ze łzami, W szak płacz rozłące przystanie. Je śli z przyjaciół w yjdę pam ięci (Wszak m ogą być w iarołom ni), Ty, ogródku, im przypom nij,

„Że on swe w szystkie uczucia, chęci B óstw u p rzy jaźn i i w iary św ięci”. Żegnam cię, Flo ry kochanie, O gródku stro jn y kw iatam i, Żegnam cię, żegnam ze łzami, W szak płacz rozłące przystanie.

r. 1818

T ekst ze zbioru o d p isó w M. D u n ajów n y, s. 200— 202.

PO Ż EG N A N IE

D O o. E . — O D P R Z Y J A C I Ó Ł

Kw iecie drogiej wonności, słodyczy i krasy, W yrzekasz się ogródka, rzucasz go w złe czasy. Oto już zim a skrzepła, swoim przyjściem bliska, Każdego z pól i gajów ciśnie do ogniska.

Siądziem y przy kom inie, a zabaw ę naszą Tw oja wesołość, uśm iech i w dzięk nie okraszą; Żałość nam u sta zwiąże, serca żal osiędzie,

Bez ciebie każda radość sm u tn y m czuciem będzie... I kogóż koło sto łu niew inna sw aw ola

Z abaw swoich i serca w ybierze za króla, Co by na złość rzuceniu ze ślepego tra fu W dziękiem osładzał k a rę jak boginią P afu? Co by różne łagodząc w yroki w rozterce, O m am iał łatw ym w nioskiem n astro jo n e serce? Ju ż ciebie na gorącym stojącą kam ieniu Nie zleci całe grono zm ienić w poruszeniu; Ju ż skocznych kół na taflach naszych nie zakreśli Lekka tw a stopka w parze jednych serc i m yśli; Tw ą p u lchn ą ożyw ionych praw icą klaw iszy Nasze ucho łakom e-dźw ięków nie usłyszy;

(27)

N aw zajem , k to tw ą skrom ną ciekawość napieści Pow iadaniem w esołych i sm u tn ych powieści? Po tobie jed n o m iejsce próżne pozostanie — To m iejsce w ięcej bólów przyda świeżej ranie. Moc n iejakaś w estchnienia z serca w yprow adzi, Łzy w oczach, ch m urn e czoło, skrytość serca zdradzi. Nuż z konającej zim y szatę m roźnej bieli

Zielona w iosna zedrze, tw ory rozw eseli;

G dy w szystko jaśnieć będzie w rozkoszy i krasie, Naszej duszy po tobie sm utnej nie napasie. Ju ż ci usłużn a ręk a kw iateczek nie n arw ie — Co po ich rozw ijaniu, zapachu i barw ie? M uszą sw oją przyjem ność i blask swój utracić,

G dy nie m ogą sw ym w dziękiem w dzięków tw ych bogacić; C hyba te, z k tó ry ch niegdyś zw ijałaś bukiety,

Słodką pam iątk ą drogiej nabędą zalety... Ju ż flecik, co w y g ry w ał pieśni k u tw ej chwale, W tęsknocie z przyjacielem nucić będzie żale, A ołtarz, co go praw a staw iły przyjaźni,

W spom nieniem chw il szczęśliwych uczucie rozdrażni. Bez ciebie zdrój słodyczy całkiem się w ysuszy, Bez ciebie św iatła w życiu, w ciele nie m asz duszy. K w iecie drogiej wonności, słodyczy i krasy,

Zostań z nam i, nie rzucaj ogródka w złe czasy! Co m ów ię ?... z u pragnieniem ciebie oczekiwa M atka, o drogie dziecię, czuła i troskliw a;

Spiesz jej spełnić życzenia... N iech cię rozczulona Z tysiącznym całow aniem p rzy tu li do łona; U jrzy cię zbogaconą w nauki, przym ioty, W szczepione jej staran iem d ojrzałe już cnoty; K w iaty sp raw bogobojnych w całym życia w ianku Pokażą w ziętą korzyść w d ni tw oich poranku. S iostry tw o ja przytom ność do czucia pobudzi, K ażda now ym p y tan iem tw e u sta utrudzi. Spiesz się, błogich nadziei zw iastująca zorza, D arzyć n ad zieją dom y B ałtyckiego M orza; Spiesz się do chw ały cnotą św ięte p raw a rościć, Pół św iata czcić cię będzie, pół św iata zazdrościć. P ó jd ą nasze za tobą p rzyjazn e życzenia:

(28)

28 D A N U T A Z A M Ą C I N S K A

Wesołość, sław a, szczęście niech cię spotka wszędzie, A tw e szczęśliwe życie — naszym szczęściem będzie, Niech tw ej pam ięci czasem zostaną przytom ni Życzliwi przyjaciele, w swej w ierze niezłom ni.

8-b ra 30 w W iln ie 1818 roku

N a jsła w n iejsza chyba z eleg ij Zana d zięk i rek la m ie A. E. O dyńca, który jej przyp isu je zasłu gę sły n n eg o zw rotu M ick iew icza ku p oszu k iw an iu „poezji w p ra w ­ d zie, to je s t w szczegółach rzeczy w isteg o , cod zien n ego ż y c ia ” (zob. O dyniec, W s p o ­

m n i e n ia z p rz e szło śc i o p o w i a d a n e D e o ty m i e , W arszaw a 1884, s. 108). F ilom aci u sły szeli

ją na p osied zen iach w dn. 29 X II 1818 (Materiały..., I, 241) i 24 V 1819 (Materiały..., III, 20) jako eleg ię N a o d j a z d P [a ni] 0 [ k t a w i i ] K. F [r e j e n d ó w n y ] . M ick iew icz „tak ciągle n o sił [ją] przy sobie, że m u się aż zszargała w k ie s z e n i” (O dyniec, op. cit., s. 108), a le za życia Zana dru k ow an a n ie była. N a to m ia st od czasu p u b lik acji G aw a- le w ic z a (pdr. w „K raju”, 1900, nr 37, s. 494) jest n iem a l n ajczęściej przed ru k ow y­ w a n y m u tw orem Zana (W ie k X I X . S to lat m y ś ł i polskiej, t. III, s. 291— 293; T o w a ­

r z y s t w o F ilo m a tó w , oprać. A. Ł ucki, K raków 1924, s. 31— 33; Z b ió r p o e t ó w pols k ich X I X w ie k u , oprać. P. H ertz, t. I, ś. 818—821).

T ek st oparty na p ierw od ru k u p op raw ion o w g odpisu D (s. 229) w w ierszach : 14 O m a m i a ł / O m a w i a ł G; 17 s k o c z n y c h 1 s k o ń cz o n ych G

w . 12 bogin ią P a fu — A fro d y ta (od m iasta P afos na C yprze, zn an ego z jej kultu) w . 57— 58 są n ied o sło w n y m cytatem z S o f i ó w k i (w. 523— 524: A p ó k i m i ę d z y r o ­

d e m ł u d z k i m r a c z y s z gościć, P ół ś w i a t a czcić cię będzie, d ru g ie pół za zdro ścić). Jeszcze

in n ą m o d y fik a cję ty ch że w e r se tó w przynosi w iersz pt. B u k i e t O łim p ii P r z e ź d z ie c -

kiej... G aw alew -icz w y su n ą ł n a tej p o d sta w ie w n iosek , że i P ożegn an ie jest adreso­

w a n e do tejże u czen n icy (zob. P o e ta p r o m ie n i s ty , W arszaw a 1911, s. 45). M ożna by przypuszczać i od w rotn ie, że n ie w y p a d a ło Z an ow i obdarzać d w u k ro tn ie tym sam ym kon cep tem jednej adresatki.

TĘSK NO TA

E L E G I A

Czemuż siedząc śród kw iatów pod ty m i drzew am i Raz się zalew am łzam i?

D rugi raz w zdycham , znow u czoło zasm ucone W ró żn ą obracam stronę?

5 Czyliż w tej okolicy, gdziem rosł, gdziem chow any, Ja k ie widzę przem iany?

Taż sam a wieś, te n domek, co b ył m oim św iatem , Ł ąka b arw ion a kw iatem ,

Tenże gaj, sady, drzew a, plenne kłosem niw y, 10 G dziem ja, n ieu k szczęśliwy,

Młode i niem y ślan e przepędzając chwile, Złociste łow ił m otyle.

Tu g a rb a ty ślim aczek, spotk any śród drogi, P roszone w y ty k a ł rogi.

(29)

15 Tu nieobaczny chrzobąszcz, o trząśniony z brzozy, Dźw igał m ły n k i i wozy.

C hyba m ię stąd spędziła baw iącego z w dziękiem Pszczółka straszliw ym brzękiem . T u w stru m ien iu , co z w olna toczy n u rty m ałe,

20 Niebo w idziałem całe.

Ja k że głębokość jego zdała się bez granic. Nie w stąp ię nóżką za nic,

Aż k ijk iem dn a zm iarkuję, lecz na próżno m ierzę, Oczom złudzonym w ierzę.

25 A tu słow iczek p rzerw ał m oje zdum ienie Przez wdzięczne, słodkie pienie.

Gdzież ten wiek, gdzie sam otn y a szczęśliw y byłem ? N iestety! już przeżyłem .

Nie dosyć m i rodzeństw a i m am y kochanej, 30 K tó ry m w chw ili porannej

Jagodkim i kw iateczki m ałą zryw ał ręką: Uścisk b y ł m i podzięką. Dziś, ile raz y okiem n a w dzięki w si rzucę,

T yle się razy smucę,

35 T yle żałośnych w spom nień w sercu m ym doznaję: ' Felisi tu nie staje.

O statnia z w ile ń s k ic h e le g ii Zana. M ożliw e, że n a p osied zen iach T ow . Fil. b yła czytana jako eleg ia D o Feli (26 X II 1819, 2 II 1820 — Materiały..., II, 364, III, 33), m ożna by ją też n a zy w a ć w ierszem do „dom ow ej rzek i”.

Pdr. w „D zienniku W ileń sk im ”, 1822, t. II, 5, s. 84—86.

T ekst bardziej w y g ła d zo n y przyn iósł „R ocznik L itera c k i” R. P odbereskiego, W ilno 1849, s. 5 1 -5 2 .

W arianty („Rocz. L iter.” — RL): 29 N ie d o s y ć m i r o d z e ń s t w a i m a m y koch an ej/

N ie m a s z m i j u ż r o d z e ń s t w a i m a t k i k ochanej RL; 31 J a g o d k im i k w i a t e c z k i m a łą z r y w a ł ręk ą / J a g ó d k i i k w i a t e c z k i m a łą r w a ł e m r ę k ą R L; 32 U ścis k /U śm iech RL;

34 T y l e się r a z y / T y l e r a z y się RL; 36 F eli s i/ W s z y s tk i e g o RL. W w e r sji RL przedru­ k o w a ł T ę s k n o tę J. T u w im , K s ię g a w i e r s z y p o ls k ic h X I X w ie k u , W arszaw a 1954, t. I, s. 143— 144.

T ekst w g pdr. z p op raw k ą w w . 30: K t ó r y m c h w i l i p o r a n n e j K t ó r y m w c h w ili

p o r a n n e j RL.

B U K IE T

O lim pii P rzeźd zieck iej w d zień jej im ien in 1818 r. 25 sierp n ia w U łan ow [sz]czyzn ie

W iosna ju ż przeszła, dni la ta płyną, N a jakiej znajdziesz kw iateczek stronie,

(30)

30 D A N U T A Z A M Ą C l N S K A W dzień tw y ch im ienin, droga dziecino,

N iew inne uw ieńczyć skronie? 5 Tobie się jeszcze śm ieje czas drogi,

Tobie w iek złoty sżczęście powróci, G dy zbierzesz plony z n au k przestrogi

Babki, p rab ab k i i cioci.

Masz w nich najlepsze i żywe w zory 10 Jak o czcić Boga i św ięte praw a,

Cnoty, skrom ności, pracy, pokory, Ja k a praw dziw a jest sława.

W szędzie ich naśladow ać i każdej godziny Życzę w iek długi m ierzyć cnotliw ym i czyny; 15 W tenczas możesz do chw ały pew ne praw o rościć,

Pół św iata czcić cię będzie, pół św iata zazdrościć.

T ek st w g odpisu G a w a lew icza , s. 109—110.

W k siążce D u n ajów n y (op. cit., s. 96) cytow an a strofa 1 z odpisu T PN w W ilnie, 2 K w i a t e c z e k j k w i a t e c z k i D.

Zob. kom entarz do Pożegnania..., s. 28.

U ła n o w s z c z y z n a — za p ew n e w pow . w ile jsk im

K W IA T Y KŁOSI

ID Y L L A

Do album uczennicy.

K lo ty ld y W łod ark iew iczów n y, później H orw attow ej

Ju ż m ajow ym i pyszna obsłonki I kw iecistym stro jn a w iankiem W iosna w abiła na wdzięczne łąki P iękn y m w ieczorem i rankiem .

5 Tam świeże w ieńce, czystych w ód zdroje, Gaj i zielona m uraw a,

I świegocących ptaszynek roje Serce rozkoszą napaw a.

Tam pieśń p rzy jem n ą podjął skow ronek, 10 Tam g ru ch o tały turkaw ki,

Tam K łosia z m am ą w pogodny dzionek Pobiegła szukafcf zabawki.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Daarnaast omvatte het programma van eisen vier praktijkruimten: één voor tandarts zelf, twee voor de mondhygiënistes die in zijn praktijk werken, en één ruimte voor een

Ponieważ przekaz wiary łączy się z przekazem tradycji chrześcijańskiej, jak podkreślaliśmy już, w sposób szczególny w historii polskiego narodu, to niewątpli­

Pytanie „kiedy malowidło staje się obrazem?” zapytuje nie tyle o mo- ment tej przemiany, co o miejsce, w którym ona zachodzi, a ponieważ dokonuje się ona w oku widza – to

[r]

Namiastką ideo- logii stał się egoizm, traktowany jako zrozumiała sama przez się.. postawa

De biomassa wordt eerst gesteriliseerd om te voorkomen dat produktie- stammen het bedrijf verlaten.. Het slib kan worden verkocht als

Jesień to jedna z pór roku, która gdy się zaczyna jest pełna różnorodnych kolorów, a gdy się kończy – świat jest ponury i smutny.. O etapie życia, który umownie zaczy- namy

Wspomniana pani doktor (wierzyć się nie chce – ale kobit- ka ponoć naprawdę jest lekarką!) naruszyła ostatnio przepi- sy.. Może nie kodeks karny, ale na pewno zasady obowiązu-