• Nie Znaleziono Wyników

Widok Jolanta Kępa-Mętrak Prasa samorządowa w polskim systemie medialnym

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok Jolanta Kępa-Mętrak Prasa samorządowa w polskim systemie medialnym"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

K

siąĪką Jolanty KĊpy-MĊtrak zaintereso-waáem siĊ z trzech powodów. Pierwszym jest jej szczególny status, poniewaĪ ma to byü – w opinii autorki – gáówne osiągniĊcie nauko-we i podstawa do ubiegania siĊ o uzyskanie stopnia doktora habilitowanego w dziedzinie nauk spoáecznych. Drugim jest intrygujący swą kategorycznoĞcią tytuá ksiąĪki, sugerujący kom-pleksowe podejĞcie do zapisanej w nim kwestii, czyli – jeĞli wáaĞciwie go interpretujĊ – miejsca i roli prasy samorządowej w polskim systemie medialnym. Jest to o tyle zastanawiające, Īe pojĊcie „system medialny” jest wieloznaczne, nie posiada nie tylko deÞ nicji normatywnej, ale nawet deÞ nicji intersubiektywnie zgodnej, czy-li akceptowanej – jeĞli nie przez wszystkich, to przynajmniej przez wiĊkszoĞü medioznawców. W praktyce wiĊc jego zakres znaczeniowy bywa w literaturze przedmiotu rozmaicie pojmowany. Dla przykáadu: biorąc pod uwagĊ sáownikowy opis zakresu tego terminu – zawarty w „S áow-niku terminologii medialnej” z 2006 r. – moĪna powiedzieü, Īe przez system medialny danego kraju naleĪy rozumieü nie tylko „caáoksztaát zasad organizacyjnych, ogóá norm i reguá obo-wiązujących oraz stosowanych w dziedzinie Ğrodków komunikowania masowego”, ale rów-nieĪ „zespóá instytucji sáuĪących staáemu infor-mowaniu spoáeczeĔstwa o aktualnych wydarze-niach oraz ich komentowaniu, a takĪe związane z tym uwarunkowania prawno-spoáeczne i orga-nizacyjne”. Trzeba jednak podkreĞliü, Īe nie jest to jedyne rozumienie tego terminu spotykane w literaturze przedmiotu. Tymczasem autorka – sądząc choüby po spisie treĞci ksiąĪki – nie okreĞla, jak rozumie to pojĊcie. Inaczej mówiąc, sugeruje (chyba?), Īe zamierza (chyba?) okreĞliü

miejsce i rolĊ prasy samorządowej w polskim systemie medialnym, nie precyzując jednak sposobu interpretacji zakresu znaczeniowego tego drugiego pojĊcia, zwáaszcza w kontekĞcie podanej wyĪej deÞ nicji sáownikowej.

Zdaje siĊ, Īe autorka jest Ğwiadoma tej me-todologicznej sáaboĞci ksiąĪki, skoro juĪ na po-czątku WstĊpu próbuje (niestety – nieudolnie i nieskutecznie) wytáumaczyü jej przyczynĊ; stwierdza bowiem m.in.: „W niniejszej publika-cji autorka podjĊáa próbĊ przedstawienia prasy samorządowej w Polsce, zwracając uwagĊ gáów-nie na jej aktualny stan (…) Nadagáów-nie ksiąĪce ty-tuáu »Prasa samorządowa w polskim systemie medialnym« ma na celu zwrócenie uwagi przede wszystkim na sam kanaá komunikacyjny w po-staci tejĪe prasy. Nie ma bowiem mowy o caáym procesie komunikowania spoáecznego miĊdzy wáadzą a mieszkaĔcami (…) Nie ma teĪ peánej charakterystyki polskiego systemu medialnego. ZaáoĪeniem autorki jest bowiem pokazanie zale-dwie wycinka tegoĪ systemu i próba znalezienia odpowiedzi na pytania, jak ten podsystem (sub-system) funkcjonuje w spoáeczeĔstwie, jak siĊ odbywa komunikacja za poĞrednictwem Ğrod-ków zawĊĪonych do prasy samorządowej. A Īe jest ona znaczącym elementem caáego systemu medialnego, stąd odniesienie do tego aspektu w tytule ksiąĪki”.

JeĪeli wiĊc wáaĞciwie odczytujĊ powyĪszą deklaracjĊ intencji autorki (bo co to znaczy na przykáad, Īe prasa samorządowa jest „znaczą-cym elementem caáego systemu medialnego” i w oparciu o jakie kryteria moĪna tak oceniaü jej rangĊ?), to trzeci powód jest jeszcze bar-dziej intrygujący. UwaĪam bowiem, Īe zarówno miejsce prasy samorządowej w strukturze

sys-Jolanta K

Úpa-MÚtrak

Prasa samorz

Èdowa w polskim systemie medialnym

Wydawnictwo Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, Kieleckie Towarzystwo Naukowe,

Kielce 2015, 347 s., ISBN 978-83-7133-636-2; ISBN 978-83-60777-58-9

(2)

temu medialnego („znaczący element”) jak i jej funkcje spoáeczne („jak ten podsystem funkcjo-nuje w spoáeczeĔstwie”) zostaáy juĪ w literatu-rze pliteratu-rzedmiotu wyczerpująco i jednoznacznie okreĞlone. Prasa samorządowa jest przecieĪ kla-syÞ kowana jako prasa lokalna, której funkcje spoáeczne teĪ są szczegóáowo opisane (choüby w ksiąĪkach Ryszarda Kowalczyka, Stanisáawa Michalczyka, Patrycji Szostok i innych). Autor-ka pisze zresztą o tym we WstĊpie, powoáując siĊ na zgodną opiniĊ badaczy, Īe do najwaĪ-niejszych funkcji prasy samorządowej naleĪy „realizowanie zadaĔ spoczywających na samo-rządzie, tj. szeroko rozumiana promocja »maáej ojczyzny«, integracja spoáecznoĞci lokalnych i ponadlokalnych, promowanie inicjatyw lokal-nych” i Īe te cele moĪe ona osiągaü „poprzez informowanie o lokalnej rzeczywistoĞci, ale w jeszcze wiĊkszym stopniu poprzez jej wyja-Ğnianie, przekonywanie o sáusznoĞci podejmo-wanych dziaáaĔ, zachĊcanie do angaĪowania siĊ w nie, ksztaátowanie postaw, zachowaĔ”.

Zwracam na to uwagĊ w kontekĞcie zasadni-czego celu i szerzej – sensu publikacji – skoro jej przedmiot jest juĪ przez innych badaczy szcze-góáowo opisany. Nic wiĊc dziwnego, Īe niemal wszystkie wnioski zawarte w ZakoĔczeniu oma-wianej ksiąĪki to „oczywista oczywistoĞü”, bo trudno inaczej oceniü – podajĊ dla przykáadu – ten, Īe „(…) prasy samorządowej nie da siĊ po-minąü ani w statystykach, ani w teoretycznych rozwaĪaniach odnoszących siĊ do caáego syste-mu medialnego. MoĪna mieü zastrzeĪenia do jej jakoĞci, funkcji, jakie powinna i jakie rzeczy-wiĞcie peáni, ale nie moĪna jej bagatelizowaü. O jej sile w skali caáego kraju stanowi m.in. licz-ba wydawanych tytuáów. A ta stale roĞnie, po-niewaĪ liczba nowo powstających periodyków znacznie przewyĪsza liczbĊ zawieszonych. Jest to zatem zjawisko, które trwale wpisuje siĊ do polskiego systemu medialnego”. Rzecz w tym jednak, Īe nikt tego nie neguje i osobiĞcie nie znam publikacji naukowej o prasie lokalnej, w której subkategoria pism samorządowych by-áaby pominiĊta.

PowaĪne wątpliwoĞci budzi równieĪ struk-tura omawianej ksiąĪki i zawartoĞü poszczegól-nych rozdziaáów, áącznie z ich tytuáami. Tworzy ją szeĞü rozdziaáów, uzupeánionych wstĊpem, zakoĔczeniem, bibliograÞ ą, aneksem (w postaci wykazu czasopism samorządowych w poszcze-gólnych województwach), indeksami (tytuáów czasopism i nazw miejscowoĞci) i spisami (ta-bel, map, rysunków i wykresów).

TwierdzĊ, Īe przynajmniej jeden z rozdzia-áów jest w obecnej formie zupeánie zbĊdny. Mam na myĞli rozdziaá III (ħródáa informacji

o prasie samorządowej), w którym zostaáy

wy-odrĊbnione trzy podrozdziaáy zawierające omó-wienie metod badaĔ (wáaĞciwie – sposobów ustalania przez badaczy listy periodyków samo-rządowych), nastĊpnie „dotychczasowe ustale-nia” w tej kwestii oraz „stan prasy wedáug badaĔ ankietowych”. Chodzi o raport na temat m.in. sposobu wykorzystania prasy przez wáadze sa-morządowe róĪnych szczebli, przygotowany w 2009 r. przez Centrum Monitoringu WolnoĞci Prasy SDP, a takĪe badania ankietowe zrealizo-wane w 2011 r. przez dwoje badaczy z Uniwer-sytetu ĝląskiego – PatrycjĊ Szostok i Roberta Rajczyka. Niestety, ten doĞü obszerny rozdziaá (s. 75–100) jest w gruncie rzeczy mechanicznym i bezkrytycznym streszczeniem kilkunastu opra-cowaĔ ksiąĪkowych i artykuáów drukowanych na áamach pism branĪowych (gáównie „Zeszy-tów Prasoznawczych”) oraz publikacji interne-towych. Autorka nie aktualizuje publikowanych wczeĞniej danych statystycznych ani w Īaden sposób nie weryÞ kuje opinii, uwag, wniosków wyraĪanych w tych publikacjach. RównieĪ za-warte w rozdziale, a publikowane wczeĞniej mapy, tabela i wykres – ilustrujące liczebnoĞü prasy samorządowej w poszczególnych woje-wództwach – mają jedynie historyczną wartoĞü, poniewaĪ dotyczą… roku 1999 (!). Nie twierdzĊ bynajmniej, Īe treĞü rozdziaáu III naleĪy w ca-áoĞci uznaü za zbĊdną, ale – moim zdaniem – naleĪaáoby go wydatnie skróciü, przeredagowaü i wáączyü albo do WstĊpu, albo do obecnego rozdziaáu IV.

(3)

Bo wáaĞnie rozdziaá IV, pt. Prasa

samo-rządowa w liczbach (s. 101–138), ma niemal

identyczny charakter jak rozdziaá III. Skáada siĊ takĪe z trzech podrozdziaáów, w których zosta-áy przedstawione najpierw „modele powstawa-nia nowych pism”, potem „prasa wedáug reje-strów sądowych” i „prasa wedáug informacji bibliotecznej”. UwaĪam, Īe takie niby kryteria podziaáu pism samorządowych (tj. rejestry są-dowe i katalogi biblioteczne) nie są wystarcza-jącym uzasadnieniem dla potrzeby wydzielenia obu podrozdziaáów, co wiĊcej – nie mogą byü podstawą rzetelnej analizy naukowej. Odwo-áywanie siĊ do danych statystycznych pocho-dzących z obu Ĩródeá nie gwarantuje przecieĪ ani ich zgodnoĞci ze stanem faktycznym, ani aktualnoĞci. Autorka zauwaĪa sáusznie zresztą, Īe np. obecnoĞü pisma w rejestrze sądowym nie oznacza jego istnienia na rynku, poniewaĪ sądy nie aktualizują prowadzonych rejestrów, a wy-dawcy pism zawieszonych lub zlikwidowanych nie przekazują stosownej informacji sądom. Z kolei w zbiorach i katalogach bibliotecznych teĪ są rozmaite braki i luki, poniewaĪ wydaw-cy bądĨ w ogóle nie przekazują wydawanych tytuáów (áamiąc ustawĊ o obowiązkowych eg-zemplarzach bibliotecznych), bądĨ czynią to nieregularnie. Tymczasem autorka – mając ĞwiadomoĞü tych sáaboĞci i niedostatków – zda-je siĊ traktowaü pochodzące z obu Ĩródeá przy-bliĪone dane statystyczne jako wystarczającą podstawĊ do formuáowania wniosków dotyczą-cych prasy samorządowej w skali caáego kraju. Nawiasem mówiąc, w postĊpowaniu autorki widaü brak konsekwencji i symetrii, poniewaĪ w podrozdziale o prasie „wedáug rejestrów są-dowych” zostaáa przedstawiona tylko sytuacja w woj. ĞwiĊtokrzyskim (wczeĞniej: kieleckim), natomiast w podrozdziale o prasie „wedáug in-formacji bibliotecznej” są podane informacje o liczbie tytuáów pism samorządowych w po-szczególnych województwach (prawdĊ mó-wiąc, niepotrzebnie otoczone zbĊdnymi, moim zdaniem, danymi, np. o powierzchni danego województwa, liczbie mieszkaĔców, gĊstoĞci

zaludnienia, „liczbie gmin na 1 tytuá”, „liczbie tytuáów na 10 tys. mieszkaĔców” itd.)

Niestety, równieĪ wszelkie dane statystycz-ne podawastatystycz-ne na podstawie rejestrów biblio-tecznych nie oddają stanu faktycznego i mogą znacząco odbiegaü od rzeczywistej liczby pism samorządowych wydawanych na obszarze województwa. ZilustrujĊ to przykáadem woj. mazowieckiego, w którym – wedle informa-cji zebranych przez autorkĊ ksiąĪki – w marcu 2014 r. ukazywaáo siĊ 59 pism samorządowych. Tymczasem autorka znanej mi, obronionej niedawno pracy doktorskiej na temat prasy sa-morządowej woj. mazowieckiego ustaliáa, Īe mniej wiĊcej w tym samym czasie wáasne pe-riodyki wydawaáo 13 powiatów (spoĞród 37), 149 gmin (spoĞród 309) i 3 miasta na prawach powiatu (spoĞród 5), czyli w sumie byáo to 165 tytuáów, a wiĊc prawie trzykrotnie wiĊcej niĪ podaje autorka recenzowanej ksiąĪki. Nie chcĊ przesądzaü, ale obawiam siĊ, Īe podobne roz-bieĪnoĞci mogą wystĊpowaü takĪe w innych województwach. W związku z tym uwaĪam, Īe kreowanie obrazu prasy samorządowej w Pol-sce – zwáaszcza, gdy chodzi o aspekt iloĞcio-wy – na tak wątpliwej, bo tylko przybliĪonej bazie danych jest metodologicznym báĊdem duĪego kalibru. Dlatego za nieporozumienie i wrĊcz kompromitacjĊ uwaĪam rozmaite wy-liczenia, które autorka zamieszcza na przykáad w zakoĔczeniu ksiąĪki, pisząc m.in., Īe „Naj-wyĪsze nasycenie rynku odbiorców notuje siĊ w województwach: maáopolskim – 0,73 tytuáu na 10 tys. mieszkaĔców, áódzkim – 0,62, lubu-skim – 0,58, opollubu-skim – 0,56 i ĞwiĊtokrzyskim – 0,54. W województwie Ğląskim uáamek tytu-áów [sic! – WS] tylko nieznacznie przekracza Ğrednią krajową – 0,43 wobec Ğredniej 0,40, identycznej jak w województwie kujawsko-po-morskim. Nieco poniĪej Ğredniej usytuowaáy siĊ województwa: dolnoĞląskie – 0,36, warmiĔsko--mazurskie – 0,34 oraz lubelskie – 0,30, a jesz-cze niĪej wielkopolskie i podlaskie – po 0,28 oraz podkarpackie – 0,27. Najmniej tytuáów, zgodnie z danymi bibliotecznymi, przypada na

(4)

mieszkaĔców Mazowsza – 0,10 oraz Pomorza – 0,12”. Jest to – moim zdaniem – jedynie swoista Īonglerka danymi statystycznymi, a jaka jest faktyczna wartoĞü poznawcza tego typu wskaĨ-ników i wyliczeĔ – lepiej nie mówiü.

Merytoryczne i metodologiczne wątpliwoĞci budzi teĪ rozdziaá V (Rynek wydawniczy prasy

samorządowej), o którym we WstĊpie moĪna

przeczytaü najpierw, Īe „odnosi siĊ do sytuacji prasy samorządowej w lokalnych spoáeczno-Ğciach”, a zaraz potem, Īe „zawsze budziáa ona wątpliwoĞci i miaáa tyle samo zwolenników, co przeciwników. SytuacjĊ rozpatrywali specjali-Ğci z róĪnych dziedzin: prawnicy, politycy, me-dioznawcy. Gáos zabierali wydawcy niezaleĪni. Jedni przyznawali prasie samorządowej prawo bytu, inni ostro krytykowali. Dyskusje w ró Ī-nych gremiach nie ucicháy do dziĞ, powracając co pewien czas z mniejszym lub wiĊkszym na-sileniem. Prasa taka jednak istnieje. Wydają ją urzĊdy (zarządy) miast i gmin, powiatów, sej-miki wojewódzkie, wydziaáy urzĊdów, rady, oĞrodki kultury, biblioteki, oĞrodki informacji, a takĪe wydawcy tzw. kontraktowi (na zlecenie jednostek samorządowych) i inne podmioty”. Chciaáoby siĊ powiedzieü znowu, Īe przecieĪ to „oczywista oczywistoĞü”, bo skoro mówi siĊ o prasie samorządowej, to dlatego wáaĞnie, Īe jej wydawcą są wáadze samorządowe róĪnych szczebli. I tego w Īadnej dyskusji nikt nie kwe-stionuje. Nawiasem mówiąc, w dotychczas pro-wadzonych dyskusjach chodzi nie o prawo bytu tego typu pism (bo przecieĪ w Polsce – zgodnie z prawem – od 1990 r. wydawcą prasy moĪe byü kaĪdy), ale przede wszystkim o ich spoáecz-ną rolĊ i skutecznoĞü realizowanych przez nie funkcji.

ZastrzeĪenia i krytyczne uwagi dotyczą treĞci trzech podrozdziaáów, w których zostali przedstawieni najpierw „wydawcy prasy samo-rządowej”, a potem dwie szczegóáowe kwestie natury Þ nansowej: „kryterium dochodu a dzia-áalnoĞü wydawnicza gmin” oraz „koszty wyda-wania czasopism samorządowych”. W pierw-szym z nich – przyznajĊ, Īe nie potraÞ Ċ

odgad-nąü dlaczego – autorka najwiĊcej uwagi poĞwiĊ-ciáa najpierw konß iktowej sytuacji powstaáej w 2012 r. w Táuszczu, w nastĊpstwie decyzji tamtejszej Rady Miasta o zakazie wydawania pisma samorządowego (którego wydawcą byáo miejskie Centrum Kultury, Sportu i Rekre-acji), a nastĊpnie podobnej sytuacji – w 2013 r. w gminie Korfantów (woj. opolskie). UwaĪam, Īe szczegóáowe omawianie takich przypadków (których w skali kraju kaĪdego roku zdarza siĊ wiele) tylko dlatego, Īe zostaáy wczeĞniej opi-sane (autorka przywoáuje liczne publikacje na ten temat, zwáaszcza teksty internetowe) nie ma sensu, poniewaĪ nie wnosi nic nowego do znanej powszechnie tezy o konß iktogennoĞci i czĊsto szorstkich relacji miĊdzy wáadzą a pra-są samorządową.

Nie znajdujĊ teĪ racjonalnych argumentów pozwalających uzasadniü treĞü obu nastĊpnych podrozdziaáów, w których zostaáy przedsta-wione – na przykáadach pism samorządowych z woj. ĞwiĊtokrzyskiego i kujawsko-pomorskie-go – Þ nansowe aspekty prowadzenia dziaáal-noĞci wydawniczej przez jednostki samorządu terytorialnego. Bo przecieĪ co tak naprawdĊ wynika z informacji i danych statystycznych w rodzaju (podajĊ dla przykáadu): „mniej niĪ 10 tys. zá rocznie wydają na swoje czasopisma gminy Sobków – »Gáos Sobkowa«, Szydáów – »Kurier Ziemi Szydáowskiej«, Sadowie – »Ku-rier Gminy Sadowie«, Mniów – »Nasza Gmina. Pismo okolicznoĞciowe gminy Mniów«, Sece-min – »Prosto z GSece-miny«”, albo Īe „dochody z reklam takĪe bywają bardzo zróĪnicowane i zaleĪą zarówno od sprzedawanej powierzchni reklamowej jak i czĊstotliwoĞci zamieszczania reklam, np. w »Kurierze Ziemi Szydáowskiej« w 2013 r. ukazaáa siĊ ona tylko raz, stąd zysk wyniósá niewiele ponad 100 zá, ale juĪ dochód z reklam gminy Bieliny wynosiá ponad 5500 zá i stanowiá 40 procent kosztów. Podobnie, z niĪ-szym jednak stosunkiem dochodu do wydatków (28 procent), byáo w gminie SĊdziszów. W gru-pie periodyków drogich (37 000 – 52 000 zá) i bardzo drogich (75 000 – 90 000 zá) dochody

(5)

z reklam i sprzedaĪy byáy jeszcze wyĪsze – od 7447 zá za »WiadomoĞci ChĊciĔskie« do aĪ 33 424 zá za »Echa Osieka«. W ostatnim wy-padku stanowiáy aĪ trzy czwarte kosztów ponie-sionych na dziaáalnoĞü wydawniczą”.

Pytam teĪ wprost – jaką wartoĞü nauko-wą mają wnioski sformuáowane przez autorkĊ w koĔcu tego rozdziaáu? „Analiza kosztów wy-dawania czasopism samorządowych w woje-wództwach kujawsko-pomorskim i ĞwiĊtokrzy-skim wykazaáa pewne podobieĔstwa w obydwu. Pozwala ona zatem wysnuü pewne wnioski o charakterze uniwersalnym. Nie budzi w ątpli-woĞci, Īe najniĪsze koszty wydania, oscylujące w granicach 1000 zá, dotyczą publikacji poje-dynczych numerów. Zdarzaáo siĊ, Īe w latach 2012–2013 niektóre czasopisma ukazywaáy siĊ tylko jeden raz, mimo Īe deklarowana czĊsto-tliwoĞü byáa wiĊksza. Koszty roczne mogáy byü wiĊc takie same jak koszty wydania jednego numeru. Na ogóá jednak wydatki caáoĞciowe byáy wyĪsze i wahaáy siĊ znacznie: od 3000 do 95000 zá. Ogromna rozpiĊtoĞü czĊstokroü jest trudna do uzasadnienia. NajwaĪniejsze czynniki decydujące o kosztach to periodycznoĞü, wiel-koĞü nakáadu i objĊtoĞü. Do nich naleĪy jeszcze dodaü druk wielobarwny, bądĨ czarno-biaáy”.

Ale powodów do bodaj najwiĊkszego roz-czarowania dostarcza treĞü rozdziaáu VI (Rola

prasy samorządowej w komunikacji lokalnej),

o którym we WstĊpie autorka pisze, Īe „ma przynieĞü takĪe odpowiedĨ na pytanie, czy istnieją róĪnice miĊdzy czasopismami wyda-wanymi bezpoĞrednio przez urzĊdy a publi-katorami przygotowywanymi przez oĞrodki kultury oraz przez wydawców realizujących te zadania na zlecenie samorządów”. Zapowiada teĪ, Īe zostaáy w nim scharakteryzowane „róĪ-ne typy wydawnictw pochodzących z róĪnych regionów kraju”, zastrzegając jednoczeĞnie, Īe „dobór moĪe nie jest w peáni reprezentatywny, poniewaĪ zaleĪaá m.in. od materiaáów, jakimi autorka dysponowaáa, szczególnie w kontekĞcie zaáoĪenia, Īeby porównaü wydawnictwa sprzed kilku lat z obecnymi” i Īe „odrzucona zostaáa

zatem analiza iloĞciowa na rzecz jakoĞciowej”. Nie waha siĊ jednak stwierdziü, Īe „mimo nie-doskonaáoĞci metodologicznej tej czĊĞci ksiąĪ-ki, wydaje siĊ, Īe ogólny cel zostaá osiągniĊty. Analiza zawartoĞci jest bowiem tylko jednym z elementów, który sáuĪy charakterystyce pra-sy samorządowej. Uwaga skupiona zostaáa na treĞci, ale przy opisie poszczególnych tytuáów pojawia siĊ teĪ odniesienie do formy”.

Nawet jeĞli przymknąü oko na to doĞü po-krĊtne táumaczenie, to juĪ po lekturze paru stron tego rozdziaáu widaü, Īe… nie ma w nim analizy zawartoĞci pism samorządowych. Za to w pierwszym podrozdziale jest „analiza nazew-nictwa pism samorządowych”, czyli w gruncie rzeczy lista kilkudziesiĊciu tytuáów okraszona wnioskami w rodzaju „przewaĪająca wiĊkszoĞü periodyków ma w tytule nazwĊ miejscowoĞci pozwalającą od razu zlokalizowaü i okreĞliü ich zasiĊg terytorialny”, albo Īe „w wielu tytuáach pojawia siĊ poza nazwą miejscowoĞci dokáadne okreĞlenie zasiĊgu wydawniczego periodyku, tzn. wskazanie na gminĊ, powiat lub bardziej ogólnie – ziemiĊ”. A ponadto, Īe „niektóre tytuáy nie poddają siĊ (…) klasyÞ kacjom, są bardziej oryginalne lub bardziej banalne, wie-loznaczne, nic nieznaczące bądĨ zrozumiaáe w wąskich krĊgach”.

Na treĞü czterech nastĊpnych podrozdzia-áów skáadają siĊ podstawowe informacje bi-bliograÞ czne dotyczące pism samorządowych (m.in. czĊstotliwoĞü ukazywania siĊ, objĊtoĞü, format itp.), wybranych nie wiadomo wedle jakiego kryterium (autorka proponuje jedynie: „zajrzyjmy do kilku numerów wybranych pism z róĪnych regionów Polski”), uzupeánione swo-bodnymi, subiektywnymi uwagami, opiniami i/lub ocenami w rodzaju: [kwartalnik – WS] „bardzo elegancki, drukowany w peánym kolo-rze, na dobrym papierze”, albo „zespóá redak-cyjny siĊ zmieniá, nie tylko osobowo, lecz takĪe mentalnie. Nie prezentuje juĪ postawy sáuĪal-czej wobec zwierzchnika, ale stara siĊ zacho-wywaü obiektywizm, oczywiĞcie w granicach zgodnych z interesem gminy i jej wáadz”, albo:

(6)

„Najpierw krótkie spojrzenie na to, co byáo w 2009 r. Numer 3, z marca – z zewnątrz bar-dzo elegancki (na okáadce zwiastujący wiosnĊ krokus), w Ğrodku przejrzysty, uporządkowa-ny, ze spisem treĞci, Īywą paginą, wyraĨnymi zdjĊciami” itp. Z kolei w podrozdziale o prasie samorządowej wydawanej przez gminne in-stytucje kulturalne (pod dziwacznym tytuáem

TreĞci ksztaátowane przez oĞrodki kultury)

zo-staá przedstawiony zaledwie jeden tytuá – mie-siĊcznik „Odgáosy Brzeszcz”, wydawany przez OĞrodek Kultury podlegáy UrzĊdowi Gminy w Brzeszczach (woj. maáopolskie). Moim zda-niem tekst tego podrozdziaáu jest autoplagia-tem, poniewaĪ jest wklejoną do ksiąĪki czĊ-Ğcią artykuáu opublikowanego w 2012 r. w nr 3 „Zeszytów Prasoznawczych” (o czym, ale nie wprost, autorka ksiąĪki informuje w przy-pisie 30, na s. 207). W pozostaáych dwóch podrozdziaáach (Pozornie niezaleĪne i MiĊdzy

zadaniami a oczekiwaniami) teĪ nie ma treĞci

oryginalnych i odautorskich. Na ich zawartoĞü skáadają bowiem streszczenia (omówienia) publikacji róĪnych autorów (m.in. Stanisáawa Michalczyka, Ewy Jurgi, Tomasza Gobana--Klasa) na temat wspóáczesnej prasy lokalnej i samorządowej oraz – obÞ cie przywoáywane w przypisach – publikacje internetowe. Chyba Īe jako odautorskie potraktujemy ogólnikowe, powierzchowne i oczywiste uwagi/opinie w ro-dzaju: „AktywnoĞci medialnej, szczególnie na lokalnych rynkach, nie da siĊ wyizolowaü od polityki. KaĪdy samorząd prowadzi ją we wáa-snym zakresie, a wydawanie pisma urzĊdowego traktuje jako jej element w zakresie informacji i promocji gminy czy powiatu. I wypada siĊ z tym faktem pogodziü”.

Nie potraÞ Ċ natomiast oceniü wartoĞci na-ukowej ani praktycznej obszernego aneksu, który tworzy lista tytuáów periodyków samo-rządowych w poszczególnych województwach,

a w przypadku woj. áódzkiego i woj. maáopol-skiego – równieĪ z podziaáem na powiaty. Nie wiadomo bowiem, na ile jest to wykaz komplet-ny, a przede wszystkim – czy jest aktualny (przy wielu tytuáach podano tylko rok początkujący ich wydawanie). Ponadto opisy bibliograÞ czne nie są kompletne, np. nie zawsze jest podawany nakáad pisma, niekiedy wymieniony jest tylko tytuá pisma i nazwa wydawcy itd. Nie chciaá-bym byü záoĞliwy, ale wydaje mi siĊ, Īe aneks posáuĪyá autorce przede wszystkim do wydatne-go zwiĊkszenia objĊtoĞci ksiąĪki (s. 229–306).

BibliograÞ a koĔcząca merytoryczną czĊĞü pracy Jolanty KĊpy-MĊtrak jest wprawdzie obszerna i od strony formalnej sporządzona poprawnie, ale juĪ na podstawie pobieĪnego jej przejrzenia moĪna stwierdziü, Īe autorka uwzglĊdniáa sporo publikacji, które bądĨ nie wiąĪą siĊ z zakresem tematycznym ksiąĪki, bądĨ pochodzą sprzed wielu lat i – co oczywiste – nie dotyczą prasy samorządowej, dziaáalnoĞci samorządów itp.

Podsumowując, omawiana ksiąĪka nie speánia elementarnych wymagaĔ i warunków stawianych pracom naukowym, zarówno gdy chodzi o zawartoĞü merytoryczną (niestety, to jest przede wszystkim kompilacja opublikowa-nych do tej pory opracowaĔ róĪnych autorów), a takĪe metodologiĊ (wáaĞciwie autorka po-sáuguje siĊ wyáącznie subiektywną oceną bądĨ opisem dowolnie wybranych przykáadów pism samorządowych mających byü – jej zdaniem – ilustracją cech lub funkcji tej kategorii prasy). Tekst ksiąĪki wymaga teĪ gruntownej i uwaĪnej redakcji jĊzykowo-stylistycznej.

We WstĊpie autorka wyraĪa nadziejĊ, Īe ksiąĪ-ka „przyczyni siĊ do poszerzenia wiedzy” o pra-sie samorządowej i „skáoni do reß eksji”. Zga-dzam siĊ, ale tylko z drugą czĊĞcią jej opinii…

Wiesáaw Sonczyk

Cytaty

Powiązane dokumenty

C zytało się je w ów czas zapew ne jako sw oiste, nieszkodliw e, plasty czn e dopełn ienie ow ych

W socjologicznym rozumieniu proteza jest dobrem nabytym, jednym z wielu, w posiadaniu których pozostają badani. Od ich statusu społeczno-ekono- micznego zależy w dużej

Autor ten wymienia również prawo międzynarodowe karne, nie określając wyraźnie jego miejsca wśród innych dziedzin prawa, natomiast prawo międzynarodowe administracyj ­ ne

W końcu swego opracowana Autorka zajęła się analizą jakości Raportu końco- wego z 1999 roku sygnowanego przez członków czwartej Komisji Likwidacyjnej.. 2

Są to głównie regulacje, odnoszące się do kompetencji Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicz- nego, właściwych wojewodów i starostów w odniesieniu do wewnętrz-

1. the usual added resistance of the hulls, 2. the added resistance due to sinkage, 3. flie added resistance of the air cushion. The usual added resistance of flie hulls is caused

Rachunkiem kosztów, który historycznie wykszta áciá siĊ jako pierwszy, jest ra- chunek kosztów pe ánych. Model ten zak áada, Īe na wysokoĞü caákowitych kosztów

Niestety, wśród studiów w opublikowanym tomie (Kontakty języka polskiego z innymi ję- zykami na tle kontaktów kulturowych 2 ) problematyka kontaktów polszczyzny z ję-