• Nie Znaleziono Wyników

Kilka refleksji psychiatry na przełomie stuleci

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kilka refleksji psychiatry na przełomie stuleci"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

Postępy Psychiatrii i Neurologii, 2000, 9, 507-508 Esej

Essay

Dwudziesty wiek w psychiatrii

STEFAN KRZVMIŃSKI

The 20th century in psychiatry

Kilka refleksji psychiatry na

przełomie

stuleci

Some reJlections at the turn oj the century

List redaktora naczelnego Postępów Psychiatrii i Neurologii, zawierający propozycję

przedstawienia własnych refleksji na temat psychiatrii mijającego XX wieku, wprawił mnie w pewne zakłopotanie. W zakłopotanie, bo cóż jeszcze nowego, oryginalnego na ten temat

można powiedzieć. Było to bez wątpienia stulecie psychiatrii w każdym jej wymiarze. Od

badań podstawowych, dotyczących mechanizmów powstawania chorób psychicznych, po metody diagnostyczne i lecznicze. Był to dla psychiatrii wiek prawdziwych przełomów,

ale i rewolucji pozornych. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo był to także wiek chirurgii, wiek neurologii, wiek intensywnej opieki medycznej, po prostu wiek medycyny.

W psychiatrii szczególne, niestety w sensie negatywnym, było to, że dla swych celów

usiłowały wykorzystać ją dwie, najbardziej brutalne w historii, a istniejące w tym stuleciu dyktatury. Jedna dla fizycznej eksterminacji chorych psychicznie, druga zaś usiłowała

za-stąpić szpitalami psychiatrycznymi więzienia i obozy dla swych przeciwników. Chociaż te zbrodnicze eksperymenty należą już do historii, nie oznacza, że można o nich

zapom-nieć. O tę pamięć o zagładzie chorych psychicznie w Polsce w latach II wojny świato­

wej upomnieli się, m.in., zmarli niedawno doktor Zdzisław Jaroszewski i profesor Adam Szymusik. Tryumf psychiatrii XX wieku polegał, jak sądzę, na tym, że choro by psychiczne

zostały sprowadzone do wymiaru ludzkiego. To znaczy do upowszechnienia świadomości, że można je skutecznie leczyć, tak jak inne choroby, że nie odbierają choremu człowieczeń­

stwa i nie wyrzucają go poza nawias społeczeństwa. To wszystko jednak, lub prawie wszyst-ko, jak wspomniałem, zostało już policzone, zważone i opisane. Cóż więc dla mnie, jako jednego z wielu, chociaż nie nazbyt jeszcze wielu polskich psychiatrów, miało szczególne znaczenie w minionych latach?

Pierwszymi pacjentami, z którymi zetknąłem się, gdy przed 30 laty rozpocząłem pracę

w Państwowym Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Ciborzu (tak się wówczas

nazywał) byli przewlekle chorzy, którzy do tego zakładu trafili tzw. "transportami". Byli to pacjenci, którzy z nadmiernie obłożonych szpitali psychiatrycznych, głównie na wschodzie i południu Polski, zostali przeniesieni do istniejących już, lub organizowanych zakładów na zachodzie kraju. Należał do nich szpital w Ciborzu. W latach 1958-1963, przywieziono do niego 3019 takich chorych, a w ciągu dalszych pięciu lat, w mniejszych grupach jeszcze 447. W sumie więc blisko trzy i pół tysiąca osób. Do dzisiaj pozostało ich w szpitalu jeszcze 112. W skali całego kraju musiały być to liczby znacznie większe. Niezależnie od motywów jakie

uzasadniały takie postępowanie, istotne jest to, że nikt tych ludzi nie pytał o zdanie, o

zgo-dę. Ani ich samych, ani ich najbliższych. Chorzy ci z dnia na dzień znaleźli się w miejscach

(2)

508 Stefan Krzymiński

gdyby ludzi tych chroniło jakiekolwiek realne prawo. Sprawa ta należy już do historii psychiatrii, należy jednak o niej pamiętać. Chociażby dlatego, że podkreśla jak ważne jest prawo chroniące zwłaszcza ludzi najbardziej bezradnych, a do takich należą nasi pacjenci.

Pisząc o prawie nie sposób pominąć wejścia w życie, przed blisko sześciu laty, Ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. Prawdopodobnie wszyscy, którzy odpowiedzą na

propo-zycję redaktora Postępów, o tej ustawie wspomną. Ja mogę tylko przypomnieć wątpliwości

od jakich nie byłem wolny, a z pewnością i niejeden z kolegów psychiatrów, co do

celo-wości takiej ustawy. Sprowadzały się one w sumie do tego, że "przecież my najlepiej chro-nimy prawa naszych pacjentów". Z pewnością chronimy, ale dobrze, że istnieje prawo, które ustala granice, m.in. dla tych naszych dobrych chęci. Zmienia się postać świata, wraz z tym zmienia się również psychiatria. Żadne zmiany nie mogą jednak pozbawić jednostki podstawowego prawa do decydowania o własnym losie.

Ze zmian, jakie w polskiej psychiatrii zaszły, zwłaszcza w ostatnich latach, szczególną satysfakcję sprawia mi tak piękny rozwój psychogeriatrii. Problemy zdrowia psychicznego ludzi w wieku podeszłym nigdy oczywiście nie umykały uwadze polskich psychiatrów.

Znaj-dowały miejsce w tematyce zjazdów Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego jeszcze przed

wojną. W codziennej praktyce była to jednak kwestia marginalna. To, co dzieje się obecnie

można bez wątpienia określić jako szybkie odrabianie zaległości. Dotyczy to zarówno po-wstawania oddziałów, poradni, pośrednich form leczenia osób w wieku podeszłym z zabu-rzeniami psychicznymi jak i działalności szkoleniowej, naukowej. Niemała w tym zasługa

Sekcji Psychogeriatrii i Choroby Alzheimera Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, której od początku jej istnienia, to jest od jesieni 1989 r., przewodniczy profesor Adam Bilikiewicz. Mimo optymizmu co do jej przyszłości, jaki wówczas żywiłem, rzeczywistość przeszła moje oczekiwania. Dotyczy to nie tylko liczby członków Sekcji, których prace regularnie wypełniają suplementy do Postępów Psychiatrii i Neurologi, ale pojawienia się Rocznika Psychogeriatrycznego.

Przeszłość i teraźniejszość znamy. Przyszłość jest zawsze niewiadomą. Jak się w niej znajdzie nasza psychiatria? Z pewnością wymaga zmian, o jakich mówił profesor Stanisław Pużyński podczas niedawnej konferencji w Szpitalu w Bolesławcu. Poznając coraz młod­

szych kolegów podejmujących specjalizację w psychiatrii sądzę, że do przeprowadzenia tych zmian nie zabraknie im chęci. Zwłaszcza, że mają do dyspozycji to, co przygotowali naj-wybitniejsi polscy psychiatrzy mijającego wieku, że wymienię tylko, spośród niestety już nieżyjących, profesorów Tadeusza Bilikiewicza, Jana J aroszyńskiego, Antoniego Kępiń­

skiego, Włodzimierza Strzyżewskiego. Mogą również korzystać z obecnej, o ile większej niż

przed kilku jeszcze laty, ilości czasopism psychiatrycznych i publikacji książkowych i wielu innych możliwości kształcenia się.

Kolejne wydania Psychiatrii klinicznej profesora Tadeusza Bilikiewicza zawierają motto

pochodzące od Andrzeja z Kobylina: "Nie wierzyszli, oglądaj". Mimo że liczy sobie blisko

pięć wieków, sądzę, że było właściwym mottem dla psychiatrów w mijającym stuleciu i po-zostanie takim w następnym.

Dr Stefan Krzynriński

Wojewódzki Szpital Specjalistyczny dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Płynność posiadanych przez fundusz obligacji jest bardzo wysoka, gdyż istnieje możliwość ich zbycia w bardzo krótkim czasie bez znaczącego wpływu na ceny

Proponuję żebyście robili sami sobie mini sprawdzianiki z wszystkich słów, które pojawiły się nie tylko w tym dziale, ale i w poprzednich!. Pamiętajcie, że kiedyś wrócimy

** uzupełnić jedynie w przypadku wniosków po procedurze odwoławczej, w przypadku braku możliwości podpisania umowy o dofinansowanie, w przypadku kiedy projekt skierowany jest

Zwracając się do wszystkich, Ojciec Święty raz jeszcze powtarza słowa Chrystusa: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by

I jest to chyba dość dobra konwencja, choć niektórzy, ze względu na tłumaczenia, używ ają też terminu „scjencjologia” (Tadeusz Kotarbiński), mimo że sugeruje

Formułując obiekcje wobec obecnej roli i statusu Internet Corporation for Assigned Names and Numbers i wskazując kierunki rozwoju tej lub alternatywnych formuł zarządzania

Zrządzeniem losu rok 2016 jest nie tylko 1050. rocznicą chrztu Polski, ale i rokiem wydania polskiego tłumaczenia Królestwa 1 Emmanuela Carrére’a oraz Trzydziestu srebrników 2