• Nie Znaleziono Wyników

Pamięci Bélnego Drëcha Prezesa Anatola Jana Omelaniuka (1932-2017)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pamięci Bélnego Drëcha Prezesa Anatola Jana Omelaniuka (1932-2017)"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Józef Borzyszkowski

Pamięci Bélnego Drëcha Prezesa

Anatola Jana Omelaniuka (1932-2017)

Acta Cassubiana 19, 559-568

(2)

Józef Borzyszkowski

Pamięci Belnego Drecha Prezesa

ANATOLA JANA OMELANIUKA

(1932-2017)

Nie pamiętam, kiedy igdzie poznałem śp. AnatolaOmelaniuka. On zapewne,

jako niekiedy duchem młodszyod nas (ode mniestarszy o 15 lat), by pamiętał; miał bowiem pamięć, jako człowiek kultury, kreatorwspólnotowegodziałania, wręcz wyśmienitą. Będąc od dziesiątków lat prezesem DolnośląskiegoTowa­

rzystwa Regionalnego (1973-1998 - wiceprezes, 1998 - prezes, a następnie Prezes Honorowy),a w latach 1981-2002 (zprzerwą nastan wojenny) prze­

wodniczący Rady Krajowej Regionalnych TowarzystwKultury, był niemalna

co dzień duchowoobecny we wszystkich zakątkachkraju,takżeu nas, wGdań­

sku, na Kaszubach, naPomorzu nad Wisłą.

Tak było w latach PRL, kiedy tobliskiemi Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie w skaliregionu i kraju postrzegano niekiedy jako coś obcego, podejrzanego.

Tak było tymbardziej wnowej rzeczywistości -III RP - na drodzerealizacji

bliskich nam idei, przyświecających odnawianemu chrześcijaństwu i liderom

zjednoczonej Europy.

Anatol - dla wielumistrz iprawdziwy przyjaciel - zmarł 28 stycznia 2017 roku w swoim od lat rodzinnym mieścieWrocławiu. Kochał to miasto i cały ŚląskDolny; znałi cenił całość jego wieloetnicznego iwieloreligijnego dzie­

dzictwakultury.Bliski nam obubyłUniwersytetWrocławski i pamięćowspa­ niałym Towarzystwie Literacko-Słowiańskim (1836-1886), w którym kształ­ towała się między innymiosobowość studentai działaczaFloriana Ceynowy (1817-1881) - demokraty, filosłowianina, ojca regionalizmu kaszubskiego... Bliskibył nam Ostrów Tumski z kościółkiem św. Mariana, w którym przed

IIwojnąświatowąmodlili się, spotykali, umacniali swegoducha, Polacy działa­ jący w Związku Polakóww Niemczech pod znakiem Rodła i przewodnictwem pochodzącego z Kaszubks. patronaBolesławaDomańskiego (1879-1939). (Dziś w pobliżu św. Marcina i wrocławskiego tumu rezyduje m.in., pochodzący

(3)

Jednym z ostatnich naszychwspólnych projektów, będących od kilku lat

na „dobrej drodze” ku realizacji, była sprawa upamiętnienia stosowną tablicą

obecności we Wrocławiu budziciela Kaszubów, urodzonego przed 200 laty

wSławoszynie nad Bałtykiem, Floriana Ceynowy...

Sam Anatol urodziłsię10 sierpnia 1932 r. we wsi Neple koło Terespola nad Bugiem. Był i jest tonadalświat pogranicza, o którymks. Józef Tischner mówił, ¿e mo¿e mądrych wzbogacić, a głupich. Anatol potwierdziłprawdziwość pierwszej części tego powiedzenia. O jego osobowości zadecydowała także rzeczywistość rodzinna, nauka i matura w Liceum Pedagogicznym w Leśnej Podlaskiej i studia na Wydziale Filozoficzno-Społecznym Uniwersytetu Wro­ cławskiego, a przede wszystkim samokształcenie i aktywne uczestnictwo od

wczesnej młodościw ruchu społeczno-kulturalnym.

Po studiach prawie rok pracował jako nauczyciel w Liceum Pedagogicznym w Rembertowiek.Warszawy. W klimacie polskiego październikawszedł w świat

ówcześnie odradzającej się polityki. Został działaczem ZMS i PZPR - najpierw w Kielcach, a potem w Lublinie. Po kilku latach zdobył tytuł „rewizjonisty”

i zakończył karierę partyjno-polityczną.

W 1960 roku rozpoczął pracę wWojewódzkim Domu Kultury w Białym­

stoku, a w następnymprzeniósł się do Wrocławia, gdzie na kilkanaście lat związał

się z kierownictwem tamtejszego WDK i na 35 lat z Państwowym Studium Kulturalno-Oświatowymi Bibliotecznym.Był też wykładowcąpolskich trady­ cji kulturalnych i metodyki działalności kulturalno-oświatowej w podobnych

do wrocławskiegoośrodkach-instytutach wLegnicy i Wałbrzychu, funkcjonu­

jących podpatronatemWarszawy. We Wrocławiuodpołowy lat60. związał się

polskim ruchem ludowym, będąc cenionym działaczem ZSL, a po 1990 roku współtwórcą PSL - przez 2 lata wiceprezesem Zarządu Wojewódzkiego, po czymwycofał się z czynnejdziałalności partyjnej. Jak napisano w pięknym wspo­

mnieniu pośmiertnym Dolnośląskiego Towarzystwa Kultury, opublikowanym

m.in. w Internecie, Anatol swoją działalnością w tym stowarzyszeniu przy­ czynił się do masowego rozwoju regionalnych stowarzyszeń kulturalnych na Dolnym Śląsku, a dopowiedzieć można, że także na terenie całego kraju.

Decydowała o tymjego przedsiębiorczość obywatelskai otwartość na innych, tolerancja dla wszelkich pozytywnych odmienności. Cenił polskiekulturalne bogactwo w różnorodności.

W jego życiorysie odnotowano m.in., iż w okresie, gdy byłon przewodni­ czącym Rady Krajowej RegionalnychTowarzystw Kulturyw ciągu20 lat zor­

ganizowano (wiele z jego decydującym udziałem) około 200 konferencji iwy­

dano ok. 100 książek, w których bardzo często zawarty jest owoc jego pracy jako współautora i redaktora. Był on bowiem także publicystą i redaktorem

czasopism, wtym wlatach 1962-1990 naczelnym kwartalnika„KulturaDol­

(4)

W mojejpamięciDrech Anatol szczególnie dobitnie zapisał się jako dorad­

ca niejednego ministrakulturyoraz od 1981roku gorącywspółpracownik Kra­ jowegoDuszpasterstwa ŚrodowiskTwórczych.Spotykaliśmysię tez swego czasu w zespołach rządowych za czasów premierów Jana Krzysztofa Bieleckiego iWaldemara Pawlaka, trudzących się opracowaniem koncepcji nowegoustroju terytorialnego kraju. Bliska namobubyła koncepcja dużych regionów- woje­ wództw, w ramach których role dzisiejszychpowiatów mogły spełniać dawne województwa...

Jednakże najmilsze sąmoje wspomnienia związanezorganizowanymiprzez

Anatola konferencjamii kongresami. Z wielu takich przedsięwzięć przywo­ łuję tu jedynie trzy - cztery, szczególnie mi bliskie, w których odnotowałem

umacniającą się znajomość lub przyjaźń wielu bliskich nam obu ludzi z róż­ nych zakątkówkraju.

1. Jako człowiek rodem ze wsii absolwentLP,podobniejakAnatol, na pierw­

szymmiejscuwspominam Krajowy Kongres Kultury Wsi, jaki miał miejsce

na Jasnej Górze w Częstochowie w milenijnym dla Gdańska A.D. 1997.

Uczestniczyłem nieco wjego przygotowaniu i przebiegu, ale bardziej du­ chem. Cieszy mnie nadal twórcza obecność wjegopracach takich mistrzów humanistykipolskiejjakśp. prof. drhab. Leon Dyczewski zLublinai sena­

tor prof. dr hab. Dorota Simonides z Opola oraz śp.ks. prof. dr hab. Marian Borzyszkowski z Olsztyna. - Znajomych i przyjaciół było tamwięcej,

wtymkilkoro reprezentantów ziemi kaszubsko-pomorskiej.Mamtunauwa­

dze m.in. etnografów,opiekunówtwórców kultury ludowej: Wandę

Szkul-mowskąz Bydgoszczy, Teresę Lasową i AnnęKwaśniewskąz Wdzydz-Gdań-ska, jaki działaczyśp. Arkadiusza Binnebeselaz Malborka i śp.Jana Ejan-

kowskiego z Piaseczna, a także reprezentującą po trochu i mnie Irenę Pawlukiewicz, dzięki której na gorąco otrzymałempokongresową księgę. Przeglądającdziś zawarty wniej spis uczestnikówKongresu, przypominam

sobie inne spotkania i osoby, obecne w gronie gości honorowych, referen­ tów,delegatów. (To m.in. śp. Józef Staszel - prezes Związku Podhalan i Józef

Cieplik z żoną Janiną oraz Ludwikiem Szrederem, reprezentującyówczesne woj. słupskie). Mile wspominam takżeorganizatorów. Wśródtych ostatnich AleksanderKociszewski - dzielny dyrektor Krajowego Ośrodka Dokumen­

tacji wCiechanowie i wiceprzewodniczącyRKRTK, a przede wszystkim

sam prezes Anatol. Obaj mają decydującywkład w opracowanie owoców tego przedsięwzięcia w postaci książki pt. Krajowy KongresKulturyWsi 20-23kwietnia 1997 Przemówienia. Referaty. Dyskusje. Uchwały, jaka uka­

zała się pod red. Anatola Jana Omelaniuka, Wrocław-Ciechanów 1997. - Polecam ponowną lub pierwsząlekturętego dokumentu niedawnej prze­ szłości.

(5)

J

L

2. IIZjazd Historyków Regionalistów w Gdańsku-Starbieninie z 1996 roku,

jaki zorganizowany został przez RK RTK, KOD RTK, Zrzeszenie Kaszub- sko-Pomorskiei InstytutKaszubski oraz Ciechanowskie Towarzystwo Kul­ tury. Ten zjazd - konferencja, jak widać, poprzedzała Krajowy Kongres Kul­ tury Wsi. Część pierwsza obrad miała miejsce w Gdańsku, a wdrugim dniu

obradowaliśmy w Starbieninie - w nadmorskiej siedzibie Kaszubskiego

Uniwersytetu Ludowego zakorzenionego głównie we Wie¿ycy. Podczas

posiedzenia w Gdańsku prof. Roman Wapiński wygłosił referat pt. „Gdańsk

w polskiej mitologii politycznej - kształtowanie świadomości politycznej”, przypominając niejakodrogę naszego miastana karty „historii świętej” Pol­

ski, rozmijającej się niekiedyz „historią rzeczywistą”. AleksanderKociszew­ ski wygłosił wówczas referat „Książkahistorycznawdziałalności stowarzy­

szeń regionalnych”.W ramach drugiej sesji, zatytułowanej „Monografie wsi, miasti regionów jako element budowaniaświadomościhistorycznejwspół­

czesnego społeczeństwa”, referaty wygłosili:Krystyn Matwijowski z Wro­ cławia i Ryszard Szczygieł z Lublina. Trzeciasesjapoświęconazostała „Bio-grafistyce historycznej i jej roli w umacnianiu tożsamości regionalnej”. Dokonania i doświadczenia z Wielkopolskizaprezentowałprof. Witold Molik z Poznania, prof.Stanisław Achremczyk z Olsztyna naprzykładzie Warmii i Mazur oraz Józef Borzyszkowski z Pomorza.

Nasze gdańsko-starbienińskie spotkaniemiało miejsce poXV Powszech­ nym Zjeździe Historyków Polskich w Gdańsku, aprzed XVI, przewidzia­ nym następnie weWrocławiu. Tematem gdańskiego zjazdu były małe oj­ czyzny Polaków. Do uczestników wrocławskiego Anatol Jan Omelaniukjako przewodniczący RK RTK we wrześniu 1999roku skierował specjalny adres, który otwiera publikację pt. Region i ludzie a historiografia i tożsamość, zawierającą „Materiały z II Zjazdu Historyków Regionalistów wGdańsku-

-Starbieninie. 22-24XI 1996”. (Zebr. i wstępem opatrzył J. Borzyszkowski.

Gdańsk-Ciechanów 1999).

3. Te dwaprzywołaneprzedsięwzięciaw dużejmierze zadecydowałyo naszej

współpracy worganizacji trzeciego, może najważniejszego. A byłnimKon­ gres KulturyPolskiej2000,mający miejsce wWarszawie w dniach 7-10 grud­

nia), któregospiritus movens był oczywiście Anatol Jan Omelaniuk. On to

wraz z prof. Andrzejem Tyszką potrafił skupić w groniegrupy inicjatywnej,

a wkrótce Komitetu Organizacyjnego, do którego i mnie wciągnął, liczny

zespół wybitnychprzedstawicieli świata kultury i nauki. I tak stworzył pła­

szczyznę spotkania i dialogu ludzi zatroskanych nie tylko o kulturę, ale i o przyszłość Polski. Programtegoż Kongresu był tak bogaty i różnorodny,

że wydana dwa lata później księga, zatytułowana Kongres KulturyPolskiej 2000, dziełoWydawnictwa DolnośląskiegoTowarzystwa Społeczno-Kultu­ ralnego „Silesia”,Wrocław-Warszawa 2002 liczy 726 stron! Zawiera ona m.in.

(6)

dokumentacjęprzygotowań, uroczystości otwarcia, obradplenarnych i debat problemowych -wystąpienia panelistówi dyskutantów, jak i kongresowe

przesłania - do rodaków i do narodów Europy oraz rezolucje. Ich zawar­

tość,wygłoszonewówczas refleksje, jakby w niczym nie straciły na aktual­ ności, a nawet nabrały ostrości w obliczunaszej nowej, napawającej smut­ kiem iniepokojem rzeczywistości w krajui wobec otaczającego nas świata.

Taksięzłożyło, żew ramach kongresowej debaty problemowej natemat

„Wieloetniczność kultury polskiej”, prowadzonej przez niezapomnianego

Michała Jagiełłę, przypadło i mnie wystąpić wśród panelistówobokJerzego Tomaszewskiego, Sokrata Janowicza i Krzysztofa Czyżewskiego oraz Zdzi­ sławaTrandy.

Czytelnicywybaczą, że - nie grzesząc może zanadtoskromnością - przy­

toczę tu treść mojej wypowiedzi, z którąutożsamiał się Anatol, stąd dedy­

kujęją dzisiaj Jego pamięci.

„Napoczątku jako Kaszubachcę upomnieć się onasz wspólnyjęzyk pol­ ski, o wspólne rozumienie znaczenia konkretnych pojęć, określających rzeczywistość, w której rozwija się kulturapolska i społeczeństwo Rzeczy­

pospolitej. Na sesji plenarnej kongresu profesor Edmund Wnuk Lipiński (Kaszubaz Bytowa, a Polonus zWarszawy)mówiło autorytetachi elitach,

także o ludziach władzy ,raczej tylkoświeckiej,nieuwzględniając duchow­

nej.(Tędrugąwspominał ks. redaktor AdamBoniecki). Władzapochodzą­ ca w demokratycznym państwie z wyboru, a w hierarchicznym Kościele

znominacji, ma tu i tampodobne obowiązki. Nazywasięje niekiedysłużbą

- służbąpubliczną - przede wszystkim ludziom. Na tejże sesji plenarnej słyszeliśmy wypowiedzi artykułowane w imieniu władzyjednej i drugiej,

z których niekiedy wynikało, że państwo to rząd, a Kościół to duchowni,

przynajmniej biskupi i prałaci, a gdzieś tam, hen daleko i nisko,wyczuć można było, znajduje się społeczeństwo, tzn. my, także ludzie nauki i kultury, na pewno dominującej - obowiązkowo - narodowo-polskiej. O mniejszościach i zróżnicowanym także etnicznie obraziekultury Rzeczypospolitejani dudu. Ponieważ w teorii, państwa ikościoły to instytucje - podobnie jakpograni­

cza - łączącezróżnicowane etniczniei wyznaniowospołeczeństwa - także Rzeczypospolitej, a o kulturze nieraz mówi się, że tworzy onajedność z sa­ crum, wartochyba i trzebasię tu upominać owspólne pojmowanie -rozu­ mienieistoty państwademokratycznego, jegoobowiązków,jak ispołeczeń­ stwa obywatelskiego, a także jednego Kościoła posoborowego. Upomnieć

się też trzeba o właściwą rolę ludzi pełniących służbę - sprawujących władzę - tu i tam,w każdej zwspomnianych instytucji, gdzie niekiedyjuż

dziś w ramach postępu irozwoju ekumenizmu - tolerujesię nawet inności - także mniejszości etniczne i narodowe i ichkulturę.

(7)

Niewszystkie jednak działania, nie wszystkich ludzii władz - ich po­

stępki, zwłaszczawśród ludzi naukiikultury, można i winnosiętolerować, akceptować.Od ludzi władzy,od elit, od nas samych -ludzi nauki i kultury

- wymagać trzeba więcej!

W 1981 roku Joanna Kulmowa mówiła pięknie o naszej odpowiedzial­ ności za język, awczoraj za nasząwładzę!Nasza zwiększona wolnośćwy­ magawiększej odpowiedzialności, a nasze prawa wynikają z obowiązków. Obowiązkiem ludzi nauki i kultury jestprzeciwstawienie się w pierwszej

kolejności głupocie, złu i brzydocie, temu co lichei fałszywe - obojętne

czy to w państwie- rządzie i samorządzie, wśród takiej lub innej władzy,

organizacji czy wspólnocie,choćby wKościele.

Kłaniam sięKsiędzu - biskupowi świętej Warmii - śp. ks. Ignacemu Kra­ sickiemu, który przekazał nam arcyważne i zawsze aktualne przykazania: »Szanujmy mądrych., śmiejmy się.« Śmiechto bardzo skuteczna broń nie tylko wwykonaniu satyryków. Doceńmy jąi stosujmyczęściej.Upomnij-

my się o więcej satyry-w mediach iinstytucjach kultury!

Licząc na mądrych,przykładnych i chwalebnych podejmuję wątekpane­ lowy z myślą oprzyszłości, o wzmocnieniu magnetycznej siły przyciągania kultury polskiej. Myśląc o tym, o innych i naszejobecności w Europie dziś i jutra, mam jako Kaszuba świadomość, żenajpierw trzeba więcejzrobić u sie­

bie - wnaszymwspólnympolskim domu. Kaszubskie powiedzenie, zapisa­ ne niejako w kaszubskiej wersji Biblii, mówi: doszroz, dwarazewezniesz!

Wieloetniczność kultury polskiej kojarzymy zwykle z pograniczem i naj­ częściej z kresami wschodnimi.Rzadko do naszej świadomości dociera fakt aktualności tego zjawiska także na kresach północnych, południowych i za­

chodnich, a to znaczy również na Śląsku i Pomorzu. Zapominamy też nieraz, iż pogranicze i kresy wschodnie mają takżenasi sąsiedzi z zachodu, gdzie po­ dobnie jak w świeciekultury polskiej istnieją wielkie dzieła inazwiska w rodzaju Blaszanego bębenka i Guntera Grassa - noblisty, łączącego splątane, nie tylko skonfliktowane wprzeszłościetnie i nacje. Gdy myślę o Kresach, mam w świa­

domości zarówno niemieckie, jak i polskie, a także rosyjskie, Drang nach Osten, jak też XIX- iXX-wieczne Ostfluchty oraziich gospodarcze,a także kulturowe i kulturalnewprzeszłości i dziśskutki.

Przez kilka miesięcy z niepokojem obserwowałem jak, trochę żywiołowo, nieco też racjonalnie, rodziłasię idea i koncepcjaprogramowa Kongresu Kul­ tury Polskiej2000.Będącobecnynaodległość przyjejpoczęciu, a może i naro­

dzinach, podchodząc z sporym dystansem do nowych tego rodzajów pomy­ słów,dziś cieszęsięzespotkaniawramachnaszegoForum - chciałobysię rzec

w wieloetnicznym i wielokulturowym, kresowo-warszawskim, a jak sądzę

- podobnie, mimo wielu różnic, myślącym o przyszłości gronie. Wspólne jest bowiem - mam nadzieję - nasze myślenie i otwartość na innych, chęć

(8)

współdziałania i wizjaprzyszłości, nie tylko kultury, małej i wielkiej ojczyzny. Wszyscy też, czasem pół ¿artem, półserio, godzimy się, myśląc o kulturze,

iż śp. Karol Marks miałrację mówiąc, ¿e to byt kształtuje świadomość. Żyjąc,

jako ludzie kultury, nieco bardziej niż inni w świecie mitów, mamy świado­ mość, iż są one różne - twórcze i budujące, mobilizujące do współdziałania iwspółtworzenia,albo teżdestrukcyjne.

Jednym z podstawowych mitów kaszubskich jest mit małej ojczyzny po­ morskiej- wielokulturowego PomorzanadOdrą i Wisłą, od Bałtyku poWartę

i Noteć, przekraczającegogranice Rzeczypospolitej. A mówiącdalej,to także -

jeśliniedla mnie, to dla moich dzieci i wnuków - cały świat, naktóryniemuszę

patrzeć wyłącznie przez warszawskie czy wrocławskielubgdańskie okulary. Te okularybywająniekiedy także krakowskie, aleczęściej może podhalańskie lub

katowickie i poznańskie, a jeszcze częściejkryńskie lubsejneńskie. Ze swoimi

kaszubsko-polskimi mitamiwłaśnie w litewskich trochę Sejnach czy bardziej

białoruskichKrynkachodnajduję naszprawdziwie polski, zróżnicowany i wie­ lokulturowy, niby kaszubsko-pomorski,jeno nieco inny, świat wspólnych ko­ rzeni iwartości, także złai brzydoty, aleprzedewszystkim piękna i człowie­

czeństwa. Idziebowiem o człowieka, o kulturę, która podobno nierozłączna jestz sacrum. A więcidzie o świat wspólnych wartości, o wzajemneubogacenie

i odczuwanietego,co o pięknie i wielkościkultury - jakości człowieka decyduje.

Idzieo kulturę polską i jej bogactwo w różnorodności!

Sądzę, iż dziś, po I i IIwojnie światowej, po wielu innych wojnach, ale w chwili zamykaniaXXwieku bezIIIwojny światowej,to całe pogranicza,nie tylko ludziekultury, bardziej wyczulone są, ana pewno winny być, nawspól­

notę, mimo odmienności, i na rolę kultury w służbie wartości. Rolę kultury,

tzn. także instytucji państwaiKościoła -kościołówiwspólnotreligijnych in­ nych niż chrześcijańskiewyznania.

Wielu z nas, dokonując rachunku sumienia,bilansu strat i zysków, choćby ostatniego X-lecia, z bólem wspominaodejście wielkich twórców kulturypol­

skiej. Z pełną satysfakcjąi wdzięcznościąmyśląc o nich, dziękując imza to,że bylii są nadal między nami- poprzez swoje dzieła, jako osobaświecka pominę

wielkie postacie laikatu, niekoniecznie katolickiego, a przywołam, co czynię

może nazbyt często w podobnychsytuacjach,dwóch duchownych- profeso­

rów - księży katolickich - Janusza Pasierba z północy - z Pomorza i Józefa

Tischnera zpołudnia - z Podhala.Jestem pewien, że ich duchy są wśródnas.

O Tischnerze była wczoraj mowa, choć może to T. Rydzyk iLicheń bardziej kreują obraz kultury Polski ibardziej polskiego niż powszechnego w Polsce Kościoła, bardziej niżJan Paweł II. Od ks. Pasierba, uczestnikaKongresu Kul­

tury Polskiej przed 20 laty, zaczerpnąłem kiedyśświadomość wagi słów - »cie-

szę się, że jesteś...inny«. On też, będąc uczestnikiem IIKongresuKaszubskiego

w 1992 roku w Gdańsku, na którym wśród honorowych gości był minister kultury prof. Andrzej Siciński - przewodniczącyKomitetu Organizacyjnego

(9)

Kongresu A.D. 2000, mówił do nas W perspektywie kultury: »Kultura zbioro­

wościpozostaje w sprzê¿eniu zwrotnym z kulturą indywidualną. [...] Oby nasi młodzi z równądumą mówili,a zwłaszczaczuli:Jestem Kaszubą, jestem Pola­

kiem, jestem Europejczykiem. A bêdzie tak, gdy nie zatracimy œwiadomoœci: jestem człowiekiem, jestem chrzeœcijaninem [dopowiem muzułmaninem,

Żydem- J.B].Potrzebnajest duma,alei wyrzeczenie pychy. Mniejszości mają tendencję, by spoglądać na większość z góry, jest to rodzaj samoobrony, ale i chęci wzięciaodwetu za różnego rodzaje dawne lubwspółczesne upokorze­ nia. Idzie o to, ¿eby nasi ludzie czulisię mądrzyi byli dobrzy,anieczulisię lepsi i mądrzejsi od reszty Polaków«. (II Kongres Kaszubski, s. 44-45). A dopowie­

dzieć można - Litwini, Polacy, Białorusini, czy Ukraińcy od Rosjan i innych Słowian, Bałtów, czy ludzi zachodniej Europy, a zwłaszcza Niemców. Mamy

bowiem i tui tam różne mniejszości,takżepolskie.

Janusz Pasierb, odbierając przed latyw Kaplicy Królewskiejw Gdańsku,

związanej z Janem III Sobieskim, Medal im. Bernarda Chrzanowskiego »Poru-szył wiatr od morza«, mówił o Kaszubach i Gdańskujako Europie Œrodka

w miniaturze. Sądzę, że każdy z nas marzy, by z jego stron powiał twórczy, ożywczywiatr. A tak jak Pasierb na Gdańsk i Pomorze, winniśmy patrzeć wprzyszłość, myśląc o każdej innej małej -wielkiej ojczyŸnie, o całej Polsce,

o każdym z krajównaszych sąsiadów,jako o własnej Europie Œrodkowejw środ­ kowowschodniej miniaturze (nie uciekajmyodwschodu!).

Kresy - pogranicza, to nie tylko tradycja polska, tradycja walki, obrony

lub nadmiaru misyjności! To przede wszystkim potrzeba życia na co dzień w klimacie współistnienia, pokoju iwspółpracy - gospodarczej ikulturalnej.

To sąsiedztwo! To »Sąsiedzi«! Nawet ci z »Jedwabnego«, czy podwejherow-

skiej »Piaśnicy«i starogardzkiego »Szpęgawska«;to problemy z historii iwspół­

czesności, z którymi musimy się uporać wspólnie z sąsiadami. Potrzebna do

tego otwartość Czyżewskich i Szrederów oraz św. Krzysztofa,przeprowadza­ jącego przez niebezpieczne nurty i mądrość Sokratesa-doświadczenia, przy­

kład isłowa Sokrata Janowicza, ludzi mówiących otrudach ipięknych proble­ mach sąsiedztwa i pogranicza z poczuciem współodpowiedzialności zahisto­ rię, za swoją, naszą i innych kultur przyszłość. Idzie o kulturęna co dzień, także

okulturężyciapolitycznego, jak również i o kindersztubę. -»Czym skorupka

zamłodu nasiąknie, tym nastarość trąci«.Dziś skorupka ta nasiąka nie tylko

w szkole czy w rodzinie,ale może najbardziej w telewizyjnej sztubie. Dlatego upominajmy się i tutaj okulturęi kindersztubę, na równi ważną tak wpolityce, jak w mediach! Niejedenz twórców kulturyzasiada wradach różnych mediów, od publicznego radia i telewizji zaczynając.Czy ta obecność zokienka to tylko

listek figowy?Czy nie za mało naszej solidarnościwograniczeniu globalizacji

zła, miernoty i złegowychowania?

Stądteżtak ważna jestw kontekście przyszłości i wieloetniczności kultury polskiej -można też rzec - ciągłość tradycji słowiańskiej, jak i

(10)

judeochrześci-jańskiej, ale przede wszystkim europejskiej - usytuowanie i rozwiązanie w całym kraju, ale zwłaszcza w regionachpogranicza - problemów nauki i edukacji.

Inaczej można powiedzieć-programuwłaściwego zakorzenienia.

Ajaka jest rzeczywistość gospodarcza i naukowo-edukacyjnaw centrum

Rzeczypospoliteji w obwarzankowym kręgu? Myślę, mamnadzieję, że o tym wiedzą i próbują coś więcej na lepszezmienić nie tylko ci, których wpisujemy w świat rzeczywistych elit i autorytetów, tu na Kongresie lub gdzie indziej.

Istnieje potrzeba kształtowania ludzi o nowej mental­ ności, nie obrońców kresowych stanic wschodu i połu­ dnia, ale pracy organicznej. Każdy z nas, a zwłaszcza młodzież,

musi być po trochu wynalazcą, a najważniejszym wynalazkiem winno być

odkryciewłasnego kraju i życia, dokonanie świadomego i odpowiedzialnego

wyboru - kim chcemy zostać -ja sami my - zróżnicowane wielorako społe­

czeństwo, nie tylko etnicznie i kulturowo - społeczeństwo Rzeczypospolitej. (Por.J.S. Pasierb, Szkiceo kulturze,s. 40).

Myśląc o pograniczach i kresach,o wieloetnicznej kulturze polskiejczy np.

niemieckiej, myślę z wdzięcznością nie tylko o takich noblistach, jak trochę

litewski Czesław Miłosz czy nieco kaszubskiGünter Grass, lecz także o tłuma­ czach ich dziełna językisąsiadów i inne świata, o wydawcach i mecenasach, niezabiegających wyłącznieo komercję czy reklamę. Myślęteż owzajemności

w poznawaniu i promowaniu specyficznego i wspólnego dziedzictwa kultury

- naszej (kaszubskiej - polskiej) isąsiadów.

Naszymideałem,nie tylko człowieka pogranicza, poprostu Polaka iobywa­

tela RP, winien stać się człowiekznający na równi dobrze językwłasny, albo dwa - macierzysty i ojczysty, jak też obokdominującegow świecie anielskiego

(tak Kaszubi nazywająangielski), przedewszystkim języki sąsiadów. Mam na­ dzieję, że dziękiKongresowi i naszemu Forum zaistnieje nieco więcej solidar­

nościw rozpoznawaniu starych i tworzeniu nowychpokładów wieloetniczne­ go dziedzictwa kultury polskiej, jak i nowej rzeczywistości Europy - Europy

Ojczyzn i Regionów nie tylko Unii Europejskiej. Niech się tak stanie, także za większą przyczyną Kościołów chrześcijańskich i innych wspólnot wyznanio­

wych, aprzedewszystkimdzięki przykładowi twórców kultury.

»Siedem granic,osiem i więcej kultur, a jedna Europa« - mówiono niedaw­

now £omży, myśląc o przyszłościkultury polskiej. Jedna Europa ijeden świat - jedenideałczłowieka - twórcy,pomnożycieladobra! Nie zapominajmywięc

o kulturze pracy.

Na koniec pragnę przywołać postać śp. ks. dr. Bernarda Sychty, autora

m.in.monumentalnego dzieła Słownik gwarkaszubskichna tle kultury ludowej,

a za nim - rozwijając jego myśl- powiedzieć:

Kaszuby,kresy, pogranicza (ich kultury),mniejszości narodowe i etniczne, nienależądoPolski. One Polskęi kulturę polską stanowią - współtworzą! Idzie

(11)

a nie czuli się lepsi i mądrzejsi od przedstawicieliinnych etni i nacji, nietylko w Europie” (Kongres kultury Polskiej 2000..., s. 255-259).

Jak każdymożezauwa¿yć,niemawtymwystąpieniu wątku męczennictwa, który był i jestobecnytakżew świadomości Kaszubów - kiedyś mniej niż gdzie indziej,dziś- jakbyw ramach „dobrejzmiany”- podobnie jakw całym kraju. Jest w niej natomiast nasz - Anatola i mój optymizm i nasze otwarcie na

innych, wezwaniedo pracy organicznej, zdwojonego wysiłku twórczego, który

jedynie możebyć fundamentem nadzieina lepszą przyszłość.

W tymKongresie A.D. 2000 uczestniczyło - tak w naszej debacie, jak

i winnych gremiach - wielubliskich mi ludzi,równieżprzyjaciół; z niektórymi

z nich może już dziś debatowaćtylkoAnatol... Czytającichwypowiedzi, przy­ pominam sobie takżekuluarowe spotkania, debatyi trudy formułowaniaspra­

wozdań,wniosków.Przypominam sobie, żei wtedy żyliśmy w „ciekawychcza­ sach”, ale potrafiliśmy się zebrać i dyskutować, rozmawiać, mimo różnorakich

doświadczeń, sympatii politycznych i osobowości.

Otrzymując przed laty owąpokongresową księgę, wydaną w pięknejsztyw­

nej, płóciennejoprawie ikolorowej zmorskim motywem obwolucie, zredago­ waną przezzespół, wktórym koordynatoremprac redakcyjno-wydawniczych

był Anatol,zastanawiałemsię, czy jej objętość nieprzerasta znaczenia Kongresu i zawartości dzieła!? - Dziświdzę, iż wartość tej księgi, wartość zawartych wniej dokumentów, wzrosła niepomiernie, aona sama nabrała cech swoistego

monumentu, upamiętniającego trudne do przecenieniatrudy zawodowego

i społecznegozaangażowania Anatola Jana Omelaniuka!-Non omnis moriar!

Dziękuję dziś raz jeszcze Anatolowi i JegoRodzinie zatwórczą obecność

wśród nas regionalistów, w tym zaudanepróby zbliżenia iwspółpracy przed­ stawicieli światówludzi świeckich i duchownych, wspominamteż spotkania

historyków regionalistóww Drohiczynienad Bugiem iLądzie nad Wartą, gdzie spiritus movens, wzmacniającym jego działania był mój ziomek, ks. profesor Henryk Skorowskiz Warszawy, upatrzony na kolejnegonastępcę.

OpublikowanewInternecie wspomnienia zawierają równieżsporywykaz odznaczeń, jakimi uhonorowano Anatola - od Odznaki 1000-lecia Państwa

Polskiego po KrzyżKomandorski Orderu OdrodzeniaPolski. - Nie zauważy­ łem „Glorii Artis”, a pamiętam, że o uhonorowanie i tym wyróżnieniem, po­ dobniejak i innymi odznaczeniami, wielu działaczy kulturyw różnych zakąt­ kach krajuzabiegał z pozytywnymskutkiemsamAnatol, wyręczając nierzadko innych, nibydo tego także powołanych. Cześći chwała pamięciAnatola; trwała

pamięćo Nimi Jego dokonaniach niech przechodziwkolejne pokolenia - nie

tylko ludzi kultury Wrocławia i Dolnego Śląska. Gdańsk 5.06.2017

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wymarzona uczelnia to wreszcie taka, której pracownicy zainteresowani są nie tylko swoją wąską działką naukową, ale aktywnie uczestniczą w życiu społeczności akade-

Wydaje się, że istnieje konieczność kontynuowania badań dotyczących specyfiki zaburzeń poznawczych w schizofrenii, ponieważ mogą one pomóc w znalezieniu od- powiedzi

Gdy kobieta i mężczyzna jednocześnie wypijają tę samą ilość napoju alkoholowego w tych samych okolicznościach, to efektywne stężenie alkoholu w płynach

Nawiązując do koncepcji kompleksowego uczenia się (por. przypis 2), udowodniono, że pedagogika współbycia jest teorią inno- wacyjnej edukacji i może się rozwijać w

Jeśli prawdą jest, że informacja biologiczna pojawia się na każdym poziomie orga- nizacji życia, ta prawdą jest, że na każdym poziomie życia powinny pojawiać się jego przejawy,

W gimnazjum Vettera, ten czerwony budynek, w czasie okupacji byli skoszarowani Litwini.. Nazywano ich„czarnuchy” bo mieli płaszcze przefarbowane

Ta przeszkoda jest szczególnie ak­ tualna w dobie rozwijającego się kapitalizmu, który jest nazywany: ew angelią bogacenia się. To bogacenie się potrafi tak

Moc ta przejawia się w różny sposób, przede wszystkim „rodzi świętych”, czyli prawdziwych chrześcijan, którzy swój życiowy dynamizm czerpią z najgłębszego,