Józef Borzyszkowski
Pamięci Bélnego Drëcha Prezesa
Anatola Jana Omelaniuka (1932-2017)
Acta Cassubiana 19, 559-568Józef Borzyszkowski
Pamięci Belnego Drecha Prezesa
ANATOLA JANA OMELANIUKA
(1932-2017)
Nie pamiętam, kiedy igdzie poznałem śp. AnatolaOmelaniuka. On zapewne,
jako niekiedy duchem młodszyod nas (ode mniestarszy o 15 lat), by pamiętał; miał bowiem pamięć, jako człowiek kultury, kreatorwspólnotowegodziałania, wręcz wyśmienitą. Będąc od dziesiątków lat prezesem DolnośląskiegoTowa
rzystwa Regionalnego (1973-1998 - wiceprezes, 1998 - prezes, a następnie Prezes Honorowy),a w latach 1981-2002 (zprzerwą nastan wojenny) prze
wodniczący Rady Krajowej Regionalnych TowarzystwKultury, był niemalna
co dzień duchowoobecny we wszystkich zakątkachkraju,takżeu nas, wGdań
sku, na Kaszubach, naPomorzu nad Wisłą.
Tak było w latach PRL, kiedy tobliskiemi Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie w skaliregionu i kraju postrzegano niekiedy jako coś obcego, podejrzanego.
Tak było tymbardziej wnowej rzeczywistości -III RP - na drodzerealizacji
bliskich nam idei, przyświecających odnawianemu chrześcijaństwu i liderom
zjednoczonej Europy.
Anatol - dla wielumistrz iprawdziwy przyjaciel - zmarł 28 stycznia 2017 roku w swoim od lat rodzinnym mieścieWrocławiu. Kochał to miasto i cały ŚląskDolny; znałi cenił całość jego wieloetnicznego iwieloreligijnego dzie
dzictwakultury.Bliski nam obubyłUniwersytetWrocławski i pamięćowspa niałym Towarzystwie Literacko-Słowiańskim (1836-1886), w którym kształ towała się między innymiosobowość studentai działaczaFloriana Ceynowy (1817-1881) - demokraty, filosłowianina, ojca regionalizmu kaszubskiego... Bliskibył nam Ostrów Tumski z kościółkiem św. Mariana, w którym przed
IIwojnąświatowąmodlili się, spotykali, umacniali swegoducha, Polacy działa jący w Związku Polakóww Niemczech pod znakiem Rodła i przewodnictwem pochodzącego z Kaszubks. patronaBolesławaDomańskiego (1879-1939). (Dziś w pobliżu św. Marcina i wrocławskiego tumu rezyduje m.in., pochodzący
Jednym z ostatnich naszychwspólnych projektów, będących od kilku lat
na „dobrej drodze” ku realizacji, była sprawa upamiętnienia stosowną tablicą
obecności we Wrocławiu budziciela Kaszubów, urodzonego przed 200 laty
wSławoszynie nad Bałtykiem, Floriana Ceynowy...
Sam Anatol urodziłsię10 sierpnia 1932 r. we wsi Neple koło Terespola nad Bugiem. Był i jest tonadalświat pogranicza, o którymks. Józef Tischner mówił, ¿e mo¿e mądrych wzbogacić, a głupich. Anatol potwierdziłprawdziwość pierwszej części tego powiedzenia. O jego osobowości zadecydowała także rzeczywistość rodzinna, nauka i matura w Liceum Pedagogicznym w Leśnej Podlaskiej i studia na Wydziale Filozoficzno-Społecznym Uniwersytetu Wro cławskiego, a przede wszystkim samokształcenie i aktywne uczestnictwo od
wczesnej młodościw ruchu społeczno-kulturalnym.
Po studiach prawie rok pracował jako nauczyciel w Liceum Pedagogicznym w Rembertowiek.Warszawy. W klimacie polskiego październikawszedł w świat
ówcześnie odradzającej się polityki. Został działaczem ZMS i PZPR - najpierw w Kielcach, a potem w Lublinie. Po kilku latach zdobył tytuł „rewizjonisty”
i zakończył karierę partyjno-polityczną.
W 1960 roku rozpoczął pracę wWojewódzkim Domu Kultury w Białym
stoku, a w następnymprzeniósł się do Wrocławia, gdzie na kilkanaście lat związał
się z kierownictwem tamtejszego WDK i na 35 lat z Państwowym Studium Kulturalno-Oświatowymi Bibliotecznym.Był też wykładowcąpolskich trady cji kulturalnych i metodyki działalności kulturalno-oświatowej w podobnych
do wrocławskiegoośrodkach-instytutach wLegnicy i Wałbrzychu, funkcjonu
jących podpatronatemWarszawy. We Wrocławiuodpołowy lat60. związał się
polskim ruchem ludowym, będąc cenionym działaczem ZSL, a po 1990 roku współtwórcą PSL - przez 2 lata wiceprezesem Zarządu Wojewódzkiego, po czymwycofał się z czynnejdziałalności partyjnej. Jak napisano w pięknym wspo
mnieniu pośmiertnym Dolnośląskiego Towarzystwa Kultury, opublikowanym
m.in. w Internecie, Anatol swoją działalnością w tym stowarzyszeniu przy czynił się do masowego rozwoju regionalnych stowarzyszeń kulturalnych na Dolnym Śląsku, a dopowiedzieć można, że także na terenie całego kraju.
Decydowała o tymjego przedsiębiorczość obywatelskai otwartość na innych, tolerancja dla wszelkich pozytywnych odmienności. Cenił polskiekulturalne bogactwo w różnorodności.
W jego życiorysie odnotowano m.in., iż w okresie, gdy byłon przewodni czącym Rady Krajowej RegionalnychTowarzystw Kulturyw ciągu20 lat zor
ganizowano (wiele z jego decydującym udziałem) około 200 konferencji iwy
dano ok. 100 książek, w których bardzo często zawarty jest owoc jego pracy jako współautora i redaktora. Był on bowiem także publicystą i redaktorem
czasopism, wtym wlatach 1962-1990 naczelnym kwartalnika„KulturaDol
W mojejpamięciDrech Anatol szczególnie dobitnie zapisał się jako dorad
ca niejednego ministrakulturyoraz od 1981roku gorącywspółpracownik Kra jowegoDuszpasterstwa ŚrodowiskTwórczych.Spotykaliśmysię tez swego czasu w zespołach rządowych za czasów premierów Jana Krzysztofa Bieleckiego iWaldemara Pawlaka, trudzących się opracowaniem koncepcji nowegoustroju terytorialnego kraju. Bliska namobubyła koncepcja dużych regionów- woje wództw, w ramach których role dzisiejszychpowiatów mogły spełniać dawne województwa...
Jednakże najmilsze sąmoje wspomnienia związanezorganizowanymiprzez
Anatola konferencjamii kongresami. Z wielu takich przedsięwzięć przywo łuję tu jedynie trzy - cztery, szczególnie mi bliskie, w których odnotowałem
umacniającą się znajomość lub przyjaźń wielu bliskich nam obu ludzi z róż nych zakątkówkraju.
1. Jako człowiek rodem ze wsii absolwentLP,podobniejakAnatol, na pierw
szymmiejscuwspominam Krajowy Kongres Kultury Wsi, jaki miał miejsce
na Jasnej Górze w Częstochowie w milenijnym dla Gdańska A.D. 1997.
Uczestniczyłem nieco wjego przygotowaniu i przebiegu, ale bardziej du chem. Cieszy mnie nadal twórcza obecność wjegopracach takich mistrzów humanistykipolskiejjakśp. prof. drhab. Leon Dyczewski zLublinai sena
tor prof. dr hab. Dorota Simonides z Opola oraz śp.ks. prof. dr hab. Marian Borzyszkowski z Olsztyna. - Znajomych i przyjaciół było tamwięcej,
wtymkilkoro reprezentantów ziemi kaszubsko-pomorskiej.Mamtunauwa
dze m.in. etnografów,opiekunówtwórców kultury ludowej: Wandę
Szkul-mowskąz Bydgoszczy, Teresę Lasową i AnnęKwaśniewskąz Wdzydz-Gdań-ska, jaki działaczyśp. Arkadiusza Binnebeselaz Malborka i śp.Jana Ejan-
kowskiego z Piaseczna, a także reprezentującą po trochu i mnie Irenę Pawlukiewicz, dzięki której na gorąco otrzymałempokongresową księgę. Przeglądającdziś zawarty wniej spis uczestnikówKongresu, przypominam
sobie inne spotkania i osoby, obecne w gronie gości honorowych, referen tów,delegatów. (To m.in. śp. Józef Staszel - prezes Związku Podhalan i Józef
Cieplik z żoną Janiną oraz Ludwikiem Szrederem, reprezentującyówczesne woj. słupskie). Mile wspominam takżeorganizatorów. Wśródtych ostatnich AleksanderKociszewski - dzielny dyrektor Krajowego Ośrodka Dokumen
tacji wCiechanowie i wiceprzewodniczącyRKRTK, a przede wszystkim
sam prezes Anatol. Obaj mają decydującywkład w opracowanie owoców tego przedsięwzięcia w postaci książki pt. Krajowy KongresKulturyWsi 20-23kwietnia 1997 Przemówienia. Referaty. Dyskusje. Uchwały, jaka uka
zała się pod red. Anatola Jana Omelaniuka, Wrocław-Ciechanów 1997. - Polecam ponowną lub pierwsząlekturętego dokumentu niedawnej prze szłości.
J
L
2. IIZjazd Historyków Regionalistów w Gdańsku-Starbieninie z 1996 roku,
jaki zorganizowany został przez RK RTK, KOD RTK, Zrzeszenie Kaszub- sko-Pomorskiei InstytutKaszubski oraz Ciechanowskie Towarzystwo Kul tury. Ten zjazd - konferencja, jak widać, poprzedzała Krajowy Kongres Kul tury Wsi. Część pierwsza obrad miała miejsce w Gdańsku, a wdrugim dniu
obradowaliśmy w Starbieninie - w nadmorskiej siedzibie Kaszubskiego
Uniwersytetu Ludowego zakorzenionego głównie we Wie¿ycy. Podczas
posiedzenia w Gdańsku prof. Roman Wapiński wygłosił referat pt. „Gdańsk
w polskiej mitologii politycznej - kształtowanie świadomości politycznej”, przypominając niejakodrogę naszego miastana karty „historii świętej” Pol
ski, rozmijającej się niekiedyz „historią rzeczywistą”. AleksanderKociszew ski wygłosił wówczas referat „Książkahistorycznawdziałalności stowarzy
szeń regionalnych”.W ramach drugiej sesji, zatytułowanej „Monografie wsi, miasti regionów jako element budowaniaświadomościhistorycznejwspół
czesnego społeczeństwa”, referaty wygłosili:Krystyn Matwijowski z Wro cławia i Ryszard Szczygieł z Lublina. Trzeciasesjapoświęconazostała „Bio-grafistyce historycznej i jej roli w umacnianiu tożsamości regionalnej”. Dokonania i doświadczenia z Wielkopolskizaprezentowałprof. Witold Molik z Poznania, prof.Stanisław Achremczyk z Olsztyna naprzykładzie Warmii i Mazur oraz Józef Borzyszkowski z Pomorza.
Nasze gdańsko-starbienińskie spotkaniemiało miejsce poXV Powszech nym Zjeździe Historyków Polskich w Gdańsku, aprzed XVI, przewidzia nym następnie weWrocławiu. Tematem gdańskiego zjazdu były małe oj czyzny Polaków. Do uczestników wrocławskiego Anatol Jan Omelaniukjako przewodniczący RK RTK we wrześniu 1999roku skierował specjalny adres, który otwiera publikację pt. Region i ludzie a historiografia i tożsamość, zawierającą „Materiały z II Zjazdu Historyków Regionalistów wGdańsku-
-Starbieninie. 22-24XI 1996”. (Zebr. i wstępem opatrzył J. Borzyszkowski.
Gdańsk-Ciechanów 1999).
3. Te dwaprzywołaneprzedsięwzięciaw dużejmierze zadecydowałyo naszej
współpracy worganizacji trzeciego, może najważniejszego. A byłnimKon gres KulturyPolskiej2000,mający miejsce wWarszawie w dniach 7-10 grud
nia), któregospiritus movens był oczywiście Anatol Jan Omelaniuk. On to
wraz z prof. Andrzejem Tyszką potrafił skupić w groniegrupy inicjatywnej,
a wkrótce Komitetu Organizacyjnego, do którego i mnie wciągnął, liczny
zespół wybitnychprzedstawicieli świata kultury i nauki. I tak stworzył pła
szczyznę spotkania i dialogu ludzi zatroskanych nie tylko o kulturę, ale i o przyszłość Polski. Programtegoż Kongresu był tak bogaty i różnorodny,
że wydana dwa lata później księga, zatytułowana Kongres KulturyPolskiej 2000, dziełoWydawnictwa DolnośląskiegoTowarzystwa Społeczno-Kultu ralnego „Silesia”,Wrocław-Warszawa 2002 liczy 726 stron! Zawiera ona m.in.
dokumentacjęprzygotowań, uroczystości otwarcia, obradplenarnych i debat problemowych -wystąpienia panelistówi dyskutantów, jak i kongresowe
przesłania - do rodaków i do narodów Europy oraz rezolucje. Ich zawar
tość,wygłoszonewówczas refleksje, jakby w niczym nie straciły na aktual ności, a nawet nabrały ostrości w obliczunaszej nowej, napawającej smut kiem iniepokojem rzeczywistości w krajui wobec otaczającego nas świata.
Taksięzłożyło, żew ramach kongresowej debaty problemowej natemat
„Wieloetniczność kultury polskiej”, prowadzonej przez niezapomnianego
Michała Jagiełłę, przypadło i mnie wystąpić wśród panelistówobokJerzego Tomaszewskiego, Sokrata Janowicza i Krzysztofa Czyżewskiego oraz Zdzi sławaTrandy.
Czytelnicywybaczą, że - nie grzesząc może zanadtoskromnością - przy
toczę tu treść mojej wypowiedzi, z którąutożsamiał się Anatol, stąd dedy
kujęją dzisiaj Jego pamięci.
„Napoczątku jako Kaszubachcę upomnieć się onasz wspólnyjęzyk pol ski, o wspólne rozumienie znaczenia konkretnych pojęć, określających rzeczywistość, w której rozwija się kulturapolska i społeczeństwo Rzeczy
pospolitej. Na sesji plenarnej kongresu profesor Edmund Wnuk Lipiński (Kaszubaz Bytowa, a Polonus zWarszawy)mówiło autorytetachi elitach,
także o ludziach władzy ,raczej tylkoświeckiej,nieuwzględniając duchow
nej.(Tędrugąwspominał ks. redaktor AdamBoniecki). Władzapochodzą ca w demokratycznym państwie z wyboru, a w hierarchicznym Kościele
znominacji, ma tu i tampodobne obowiązki. Nazywasięje niekiedysłużbą
- służbąpubliczną - przede wszystkim ludziom. Na tejże sesji plenarnej słyszeliśmy wypowiedzi artykułowane w imieniu władzyjednej i drugiej,
z których niekiedy wynikało, że państwo to rząd, a Kościół to duchowni,
przynajmniej biskupi i prałaci, a gdzieś tam, hen daleko i nisko,wyczuć można było, znajduje się społeczeństwo, tzn. my, także ludzie nauki i kultury, na pewno dominującej - obowiązkowo - narodowo-polskiej. O mniejszościach i zróżnicowanym także etnicznie obraziekultury Rzeczypospolitejani dudu. Ponieważ w teorii, państwa ikościoły to instytucje - podobnie jakpograni
cza - łączącezróżnicowane etniczniei wyznaniowospołeczeństwa - także Rzeczypospolitej, a o kulturze nieraz mówi się, że tworzy onajedność z sa crum, wartochyba i trzebasię tu upominać owspólne pojmowanie -rozu mienieistoty państwademokratycznego, jegoobowiązków,jak ispołeczeń stwa obywatelskiego, a także jednego Kościoła posoborowego. Upomnieć
się też trzeba o właściwą rolę ludzi pełniących służbę - sprawujących władzę - tu i tam,w każdej zwspomnianych instytucji, gdzie niekiedyjuż
dziś w ramach postępu irozwoju ekumenizmu - tolerujesię nawet inności - także mniejszości etniczne i narodowe i ichkulturę.
Niewszystkie jednak działania, nie wszystkich ludzii władz - ich po
stępki, zwłaszczawśród ludzi naukiikultury, można i winnosiętolerować, akceptować.Od ludzi władzy,od elit, od nas samych -ludzi nauki i kultury
- wymagać trzeba więcej!
W 1981 roku Joanna Kulmowa mówiła pięknie o naszej odpowiedzial ności za język, awczoraj za nasząwładzę!Nasza zwiększona wolnośćwy magawiększej odpowiedzialności, a nasze prawa wynikają z obowiązków. Obowiązkiem ludzi nauki i kultury jestprzeciwstawienie się w pierwszej
kolejności głupocie, złu i brzydocie, temu co lichei fałszywe - obojętne
czy to w państwie- rządzie i samorządzie, wśród takiej lub innej władzy,
organizacji czy wspólnocie,choćby wKościele.
Kłaniam sięKsiędzu - biskupowi świętej Warmii - śp. ks. Ignacemu Kra sickiemu, który przekazał nam arcyważne i zawsze aktualne przykazania: »Szanujmy mądrych., śmiejmy się.« Śmiechto bardzo skuteczna broń nie tylko wwykonaniu satyryków. Doceńmy jąi stosujmyczęściej.Upomnij-
my się o więcej satyry-w mediach iinstytucjach kultury!
Licząc na mądrych,przykładnych i chwalebnych podejmuję wątekpane lowy z myślą oprzyszłości, o wzmocnieniu magnetycznej siły przyciągania kultury polskiej. Myśląc o tym, o innych i naszejobecności w Europie dziś i jutra, mam jako Kaszuba świadomość, żenajpierw trzeba więcejzrobić u sie
bie - wnaszymwspólnympolskim domu. Kaszubskie powiedzenie, zapisa ne niejako w kaszubskiej wersji Biblii, mówi: doszroz, dwarazewezniesz!
Wieloetniczność kultury polskiej kojarzymy zwykle z pograniczem i naj częściej z kresami wschodnimi.Rzadko do naszej świadomości dociera fakt aktualności tego zjawiska także na kresach północnych, południowych i za
chodnich, a to znaczy również na Śląsku i Pomorzu. Zapominamy też nieraz, iż pogranicze i kresy wschodnie mają takżenasi sąsiedzi z zachodu, gdzie po dobnie jak w świeciekultury polskiej istnieją wielkie dzieła inazwiska w rodzaju Blaszanego bębenka i Guntera Grassa - noblisty, łączącego splątane, nie tylko skonfliktowane wprzeszłościetnie i nacje. Gdy myślę o Kresach, mam w świa
domości zarówno niemieckie, jak i polskie, a także rosyjskie, Drang nach Osten, jak też XIX- iXX-wieczne Ostfluchty oraziich gospodarcze,a także kulturowe i kulturalnewprzeszłości i dziśskutki.
Przez kilka miesięcy z niepokojem obserwowałem jak, trochę żywiołowo, nieco też racjonalnie, rodziłasię idea i koncepcjaprogramowa Kongresu Kul tury Polskiej2000.Będącobecnynaodległość przyjejpoczęciu, a może i naro
dzinach, podchodząc z sporym dystansem do nowych tego rodzajów pomy słów,dziś cieszęsięzespotkaniawramachnaszegoForum - chciałobysię rzec
w wieloetnicznym i wielokulturowym, kresowo-warszawskim, a jak sądzę
- podobnie, mimo wielu różnic, myślącym o przyszłości gronie. Wspólne jest bowiem - mam nadzieję - nasze myślenie i otwartość na innych, chęć
współdziałania i wizjaprzyszłości, nie tylko kultury, małej i wielkiej ojczyzny. Wszyscy też, czasem pół ¿artem, półserio, godzimy się, myśląc o kulturze,
iż śp. Karol Marks miałrację mówiąc, ¿e to byt kształtuje świadomość. Żyjąc,
jako ludzie kultury, nieco bardziej niż inni w świecie mitów, mamy świado mość, iż są one różne - twórcze i budujące, mobilizujące do współdziałania iwspółtworzenia,albo teżdestrukcyjne.
Jednym z podstawowych mitów kaszubskich jest mit małej ojczyzny po morskiej- wielokulturowego PomorzanadOdrą i Wisłą, od Bałtyku poWartę
i Noteć, przekraczającegogranice Rzeczypospolitej. A mówiącdalej,to także -
jeśliniedla mnie, to dla moich dzieci i wnuków - cały świat, naktóryniemuszę
patrzeć wyłącznie przez warszawskie czy wrocławskielubgdańskie okulary. Te okularybywająniekiedy także krakowskie, aleczęściej może podhalańskie lub
katowickie i poznańskie, a jeszcze częściejkryńskie lubsejneńskie. Ze swoimi
kaszubsko-polskimi mitamiwłaśnie w litewskich trochę Sejnach czy bardziej
białoruskichKrynkachodnajduję naszprawdziwie polski, zróżnicowany i wie lokulturowy, niby kaszubsko-pomorski,jeno nieco inny, świat wspólnych ko rzeni iwartości, także złai brzydoty, aleprzedewszystkim piękna i człowie
czeństwa. Idziebowiem o człowieka, o kulturę, która podobno nierozłączna jestz sacrum. A więcidzie o świat wspólnych wartości, o wzajemneubogacenie
i odczuwanietego,co o pięknie i wielkościkultury - jakości człowieka decyduje.
Idzieo kulturę polską i jej bogactwo w różnorodności!
Sądzę, iż dziś, po I i IIwojnie światowej, po wielu innych wojnach, ale w chwili zamykaniaXXwieku bezIIIwojny światowej,to całe pogranicza,nie tylko ludziekultury, bardziej wyczulone są, ana pewno winny być, nawspól
notę, mimo odmienności, i na rolę kultury w służbie wartości. Rolę kultury,
tzn. także instytucji państwaiKościoła -kościołówiwspólnotreligijnych in nych niż chrześcijańskiewyznania.
Wielu z nas, dokonując rachunku sumienia,bilansu strat i zysków, choćby ostatniego X-lecia, z bólem wspominaodejście wielkich twórców kulturypol
skiej. Z pełną satysfakcjąi wdzięcznościąmyśląc o nich, dziękując imza to,że bylii są nadal między nami- poprzez swoje dzieła, jako osobaświecka pominę
wielkie postacie laikatu, niekoniecznie katolickiego, a przywołam, co czynię
może nazbyt często w podobnychsytuacjach,dwóch duchownych- profeso
rów - księży katolickich - Janusza Pasierba z północy - z Pomorza i Józefa
Tischnera zpołudnia - z Podhala.Jestem pewien, że ich duchy są wśródnas.
O Tischnerze była wczoraj mowa, choć może to T. Rydzyk iLicheń bardziej kreują obraz kultury Polski ibardziej polskiego niż powszechnego w Polsce Kościoła, bardziej niżJan Paweł II. Od ks. Pasierba, uczestnikaKongresu Kul
tury Polskiej przed 20 laty, zaczerpnąłem kiedyśświadomość wagi słów - »cie-
szę się, że jesteś...inny«. On też, będąc uczestnikiem IIKongresuKaszubskiego
w 1992 roku w Gdańsku, na którym wśród honorowych gości był minister kultury prof. Andrzej Siciński - przewodniczącyKomitetu Organizacyjnego
Kongresu A.D. 2000, mówił do nas W perspektywie kultury: »Kultura zbioro
wościpozostaje w sprzê¿eniu zwrotnym z kulturą indywidualną. [...] Oby nasi młodzi z równądumą mówili,a zwłaszczaczuli:Jestem Kaszubą, jestem Pola
kiem, jestem Europejczykiem. A bêdzie tak, gdy nie zatracimy œwiadomoœci: jestem człowiekiem, jestem chrzeœcijaninem [dopowiem muzułmaninem,
Żydem- J.B].Potrzebnajest duma,alei wyrzeczenie pychy. Mniejszości mają tendencję, by spoglądać na większość z góry, jest to rodzaj samoobrony, ale i chęci wzięciaodwetu za różnego rodzaje dawne lubwspółczesne upokorze nia. Idzie o to, ¿eby nasi ludzie czulisię mądrzyi byli dobrzy,anieczulisię lepsi i mądrzejsi od reszty Polaków«. (II Kongres Kaszubski, s. 44-45). A dopowie
dzieć można - Litwini, Polacy, Białorusini, czy Ukraińcy od Rosjan i innych Słowian, Bałtów, czy ludzi zachodniej Europy, a zwłaszcza Niemców. Mamy
bowiem i tui tam różne mniejszości,takżepolskie.
Janusz Pasierb, odbierając przed latyw Kaplicy Królewskiejw Gdańsku,
związanej z Janem III Sobieskim, Medal im. Bernarda Chrzanowskiego »Poru-szył wiatr od morza«, mówił o Kaszubach i Gdańskujako Europie Œrodka
w miniaturze. Sądzę, że każdy z nas marzy, by z jego stron powiał twórczy, ożywczywiatr. A tak jak Pasierb na Gdańsk i Pomorze, winniśmy patrzeć wprzyszłość, myśląc o każdej innej małej -wielkiej ojczyŸnie, o całej Polsce,
o każdym z krajównaszych sąsiadów,jako o własnej Europie Œrodkowejw środ kowowschodniej miniaturze (nie uciekajmyodwschodu!).
Kresy - pogranicza, to nie tylko tradycja polska, tradycja walki, obrony
lub nadmiaru misyjności! To przede wszystkim potrzeba życia na co dzień w klimacie współistnienia, pokoju iwspółpracy - gospodarczej ikulturalnej.
To sąsiedztwo! To »Sąsiedzi«! Nawet ci z »Jedwabnego«, czy podwejherow-
skiej »Piaśnicy«i starogardzkiego »Szpęgawska«;to problemy z historii iwspół
czesności, z którymi musimy się uporać wspólnie z sąsiadami. Potrzebna do
tego otwartość Czyżewskich i Szrederów oraz św. Krzysztofa,przeprowadza jącego przez niebezpieczne nurty i mądrość Sokratesa-doświadczenia, przy
kład isłowa Sokrata Janowicza, ludzi mówiących otrudach ipięknych proble mach sąsiedztwa i pogranicza z poczuciem współodpowiedzialności zahisto rię, za swoją, naszą i innych kultur przyszłość. Idzie o kulturęna co dzień, także
okulturężyciapolitycznego, jak również i o kindersztubę. -»Czym skorupka
zamłodu nasiąknie, tym nastarość trąci«.Dziś skorupka ta nasiąka nie tylko
w szkole czy w rodzinie,ale może najbardziej w telewizyjnej sztubie. Dlatego upominajmy się i tutaj okulturęi kindersztubę, na równi ważną tak wpolityce, jak w mediach! Niejedenz twórców kulturyzasiada wradach różnych mediów, od publicznego radia i telewizji zaczynając.Czy ta obecność zokienka to tylko
listek figowy?Czy nie za mało naszej solidarnościwograniczeniu globalizacji
zła, miernoty i złegowychowania?
Stądteżtak ważna jestw kontekście przyszłości i wieloetniczności kultury polskiej -można też rzec - ciągłość tradycji słowiańskiej, jak i
judeochrześci-jańskiej, ale przede wszystkim europejskiej - usytuowanie i rozwiązanie w całym kraju, ale zwłaszcza w regionachpogranicza - problemów nauki i edukacji.
Inaczej można powiedzieć-programuwłaściwego zakorzenienia.
Ajaka jest rzeczywistość gospodarcza i naukowo-edukacyjnaw centrum
Rzeczypospoliteji w obwarzankowym kręgu? Myślę, mamnadzieję, że o tym wiedzą i próbują coś więcej na lepszezmienić nie tylko ci, których wpisujemy w świat rzeczywistych elit i autorytetów, tu na Kongresie lub gdzie indziej.
Istnieje potrzeba kształtowania ludzi o nowej mental ności, nie obrońców kresowych stanic wschodu i połu dnia, ale pracy organicznej. Każdy z nas, a zwłaszcza młodzież,
musi być po trochu wynalazcą, a najważniejszym wynalazkiem winno być
odkryciewłasnego kraju i życia, dokonanie świadomego i odpowiedzialnego
wyboru - kim chcemy zostać -ja sami my - zróżnicowane wielorako społe
czeństwo, nie tylko etnicznie i kulturowo - społeczeństwo Rzeczypospolitej. (Por.J.S. Pasierb, Szkiceo kulturze,s. 40).
Myśląc o pograniczach i kresach,o wieloetnicznej kulturze polskiejczy np.
niemieckiej, myślę z wdzięcznością nie tylko o takich noblistach, jak trochę
litewski Czesław Miłosz czy nieco kaszubskiGünter Grass, lecz także o tłuma czach ich dziełna językisąsiadów i inne świata, o wydawcach i mecenasach, niezabiegających wyłącznieo komercję czy reklamę. Myślęteż owzajemności
w poznawaniu i promowaniu specyficznego i wspólnego dziedzictwa kultury
- naszej (kaszubskiej - polskiej) isąsiadów.
Naszymideałem,nie tylko człowieka pogranicza, poprostu Polaka iobywa
tela RP, winien stać się człowiekznający na równi dobrze językwłasny, albo dwa - macierzysty i ojczysty, jak też obokdominującegow świecie anielskiego
(tak Kaszubi nazywająangielski), przedewszystkim języki sąsiadów. Mam na dzieję, że dziękiKongresowi i naszemu Forum zaistnieje nieco więcej solidar
nościw rozpoznawaniu starych i tworzeniu nowychpokładów wieloetniczne go dziedzictwa kultury polskiej, jak i nowej rzeczywistości Europy - Europy
Ojczyzn i Regionów nie tylko Unii Europejskiej. Niech się tak stanie, także za większą przyczyną Kościołów chrześcijańskich i innych wspólnot wyznanio
wych, aprzedewszystkimdzięki przykładowi twórców kultury.
»Siedem granic,osiem i więcej kultur, a jedna Europa« - mówiono niedaw
now £omży, myśląc o przyszłościkultury polskiej. Jedna Europa ijeden świat - jedenideałczłowieka - twórcy,pomnożycieladobra! Nie zapominajmywięc
o kulturze pracy.
Na koniec pragnę przywołać postać śp. ks. dr. Bernarda Sychty, autora
m.in.monumentalnego dzieła Słownik gwarkaszubskichna tle kultury ludowej,
a za nim - rozwijając jego myśl- powiedzieć:
Kaszuby,kresy, pogranicza (ich kultury),mniejszości narodowe i etniczne, nienależądoPolski. One Polskęi kulturę polską stanowią - współtworzą! Idzie
a nie czuli się lepsi i mądrzejsi od przedstawicieliinnych etni i nacji, nietylko w Europie” (Kongres kultury Polskiej 2000..., s. 255-259).
Jak każdymożezauwa¿yć,niemawtymwystąpieniu wątku męczennictwa, który był i jestobecnytakżew świadomości Kaszubów - kiedyś mniej niż gdzie indziej,dziś- jakbyw ramach „dobrejzmiany”- podobnie jakw całym kraju. Jest w niej natomiast nasz - Anatola i mój optymizm i nasze otwarcie na
innych, wezwaniedo pracy organicznej, zdwojonego wysiłku twórczego, który
jedynie możebyć fundamentem nadzieina lepszą przyszłość.
W tymKongresie A.D. 2000 uczestniczyło - tak w naszej debacie, jak
i winnych gremiach - wielubliskich mi ludzi,równieżprzyjaciół; z niektórymi
z nich może już dziś debatowaćtylkoAnatol... Czytającichwypowiedzi, przy pominam sobie takżekuluarowe spotkania, debatyi trudy formułowaniaspra
wozdań,wniosków.Przypominam sobie, żei wtedy żyliśmy w „ciekawychcza sach”, ale potrafiliśmy się zebrać i dyskutować, rozmawiać, mimo różnorakich
doświadczeń, sympatii politycznych i osobowości.
Otrzymując przed laty owąpokongresową księgę, wydaną w pięknejsztyw
nej, płóciennejoprawie ikolorowej zmorskim motywem obwolucie, zredago waną przezzespół, wktórym koordynatoremprac redakcyjno-wydawniczych
był Anatol,zastanawiałemsię, czy jej objętość nieprzerasta znaczenia Kongresu i zawartości dzieła!? - Dziświdzę, iż wartość tej księgi, wartość zawartych wniej dokumentów, wzrosła niepomiernie, aona sama nabrała cech swoistego
monumentu, upamiętniającego trudne do przecenieniatrudy zawodowego
i społecznegozaangażowania Anatola Jana Omelaniuka!-Non omnis moriar!
Dziękuję dziś raz jeszcze Anatolowi i JegoRodzinie zatwórczą obecność
wśród nas regionalistów, w tym zaudanepróby zbliżenia iwspółpracy przed stawicieli światówludzi świeckich i duchownych, wspominamteż spotkania
historyków regionalistóww Drohiczynienad Bugiem iLądzie nad Wartą, gdzie spiritus movens, wzmacniającym jego działania był mój ziomek, ks. profesor Henryk Skorowskiz Warszawy, upatrzony na kolejnegonastępcę.
OpublikowanewInternecie wspomnienia zawierają równieżsporywykaz odznaczeń, jakimi uhonorowano Anatola - od Odznaki 1000-lecia Państwa
Polskiego po KrzyżKomandorski Orderu OdrodzeniaPolski. - Nie zauważy łem „Glorii Artis”, a pamiętam, że o uhonorowanie i tym wyróżnieniem, po dobniejak i innymi odznaczeniami, wielu działaczy kulturyw różnych zakąt kach krajuzabiegał z pozytywnymskutkiemsamAnatol, wyręczając nierzadko innych, nibydo tego także powołanych. Cześći chwała pamięciAnatola; trwała
pamięćo Nimi Jego dokonaniach niech przechodziwkolejne pokolenia - nie
tylko ludzi kultury Wrocławia i Dolnego Śląska. Gdańsk 5.06.2017