• Nie Znaleziono Wyników

Widok Translacja i emancypacja

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok Translacja i emancypacja"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Translacja i emancypacja

W t e i w e w t e . Z t ł u m a c z a m i o p r z e k ł a d a c h , r e d . A d a m a P l u s z k a , s ł o

-w o / o b r a z t e r y t o r i a , G d a ń s k 2 0 1 6

Borys Szumański

Dwanaście rozmów z tłumaczkami i pięć roz-mów z tłumaczami, zebranych przez Adama Pluszkę pod żartobliwym, ale i językowo żywym tytułem Wte i wewte1, uderza różnorodnością postaw i perspektyw. Każda z około dwudzie-stostronicowych rozmów naświetla inny aspekt tłumaczenia, widziany oczyma innego tłuma-cza, z innym zapleczem i bagażem doświad-czeń. Pluszka pyta o osobiste ustosunkowanie do pracy, o najbardziej znaczące translatorskie problemy i zagadki, o stan polskiego języka i kultury, o sytuującą się na tym tle kondycję zawodu tłumacza. Każde z pytań stanowi przy-czynek do prowadzenia rozmów i refleksji, któ-re w głównym nurcie polskiej kultury stanowią pewne novum. W kontekście książki Adama Pluszki uruchamia się wprawdzie skojarzenie z tomem O sztuce tłumaczenia pod redakcją Michała Rusinka z roku 1955 zawierającym komentarze tłumaczy do przekładów, nad któ-rymi pracowali. Komentarze te miały przede wszystkim charakter techniczny i miejscami teoretyczny, toteż forma zebranych wtedy wy-powiedzi tłumaczy bliższa jest wydanej w 2016 roku antologii pt. O nich tutaj2 gromadzącej

najważniejsze – zdaniem jej redaktora, Piotra Sommera – wypowiedzi tłumaczy

opublikowa-1 Wte i wewte. Z tłumaczami o przekładach, red. Adama

Pluszka, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2016.

2 O nich tutaj. Książka o języku i przekładzie, red.

P. Sommer, Warszawa 2016.

ne w ciągu ostatnich 30 lat na łamach „Litera-tury na Świecie”, które poświęcone były pracy nad przekładem. W tym sensie książka Adama Pluszki wraz z pojawiającą się niemalże rów-nolegle książką Zofii Zalewskiej Przejęzyczenie.

Rozmowy o przekładzie3 stanowią precedens

na tle polskiej tradycji mówienia o tłumaczeniu. Oto pojawiła się przestrzeń dla innego, bar-dziej swobodnego i dialogowego rozmawiania o przekładzie. Obok kwestii stricte translator-skich Pluszkę interesuje także stosunek tłu-maczy do opracowywanych teksów, uczucia, które towarzyszą im podczas tłumaczenia oraz szeroko rozumiane społeczne, ekonomiczne, kulturowe i warsztatowe okoliczności ich pracy. Redaktor pyta o polityczny kontekst publikowa-nych tłumaczeń, o kulisy współpracy z wydaw-cami i redaktorami, o tłumaczenie szczególnie soczystych czy kłopotliwych zdań i tekstów. Ostatecznie jednak tym, co najbardziej uderza-jące jest nawet nie tyle charakter poruszanych tematów i sposób mówienia o nich, ale właści-wie sam fakt włączenia rozmów na temat prze-kładu do ogólnego nurtu kultury.

Jeszcze do niedawna przekład nie budził więk-szego zainteresowania poza kręgiem tłumaczy i specjalistów zajmujących się badaniami

prze-3 Z. Zalewska, Przejęzyczenie. Rozmowy o przekładzie,

Wołowiec 2015.

(2)

kładoznawczymi. Temu kluczowemu dla rozwo-ju kultury zjawisku poświęcano niewspółmiernie mało uwagi, sytuując je na marginesie mówienia i myślenia o komunikacji literackiej. Dziś książki sprofilowane tak jak tom opracowany przez Zo-fię Zalewską czy Adama Pluszkę zdają się od-powiadać na pewne społeczne czy wręcz kul-turowe zapotrzebowanie. Co się zatem zmieniło w odbiorze literatury przekładowej? Przeciętni jej czytelnicy wciąż skłonni są przez pojęcie prze-kładu rozumieć tekst-paradoks, który zastępuje oryginał i – choć brzmi i wygląda zupełnie ina-czej niż ten ostatni – jest sygnowany nazwiskiem jego twórcy. Ostatnimi czasy wszakże coraz częściej dostrzega się i uznaje w akcie przekła-du obecność osoby tłumacza, czemu sprzyjają różne akcje marketingowe na rynku książki, na-głaśniane nagrody translatorskie itp. Dzięki temu jesteśmy jako czytelnicy coraz bardziej skłonni zauważać i doceniać to, że w tłumaczenie, w uświęconą przez tradycję relację między ory-ginałem a przekładem wkrada się jeszcze trzeci element – tłumacz i jego język – który zakłóca ją, problematyzuje, ale i urozmaica. Odbiorczo dojrzewamy więc, by uznać przekładowość przekładu, rozpoznać nieoczywistość procesu przekładania i zacząć formułować pytania o jego przebieg i uwarunkowania.

Tom opracowany przez Adama Pluszkę peł-ni podwójną funkcję – jest zarazem heroldem i konstruktorem nowego kształtu dyskursu o przekładzie, zdaje sprawę z zachodzących przemian i ukazuje szeroki wachlarz perspek-tyw. Wte i wewte pokazuje niewydolność pa-radygmatu mówienia i myślenia o przekładzie, w którym tłumacz znika, a jego praca ma charakter odtwórczy. Stanowi odpowiedź na społecznie przeczuwaną potrzebę lepszego zrozumienia węzłowego dla współczesnej kul-tury zjawiska, jakim jest tłumaczenie. Zarazem także taką potrzebę stwarza poprzez pluraliza-cję perspektyw, która pogłębia erozję narracji promującej przeźroczystość tłumaczenia oraz niewidzialność tłumaczy i tłumaczek. Każda

z siedemnastu rozmów Wte i wewte jest właści-wie zapisem poszukiwania języka dla mówłaści-wienia o przekładzie. To zarazem ekscytujący i karko-łomny proces. Kryzys myślenia o przekładzie jako pewnej oczywistości, o zajęciu czysto technicznym, odsłania to, co w doświadczeniu tłumaczy obecne od zawsze – kwestię enigmy tłumaczenia. Mowa o niej m.in. w rozmowie z Elżbietą Tabakowską:

Przekład kongenialny, czyli równy oryginałowi, tak? Ale jak niby tę równość stwierdzić? Nie da się spo-rządzić pełnego inwentarza znaczeń dzieła. To nie jest kuferek z przejrzystą, raz na zawsze ustaloną zawartością. To raczej taki magiczny kuferek – ile-kroć go otwieramy, za każdym razem znajdujemy coś nieoczekiwanego, czego przedtem się nie dostrzegło. Mogę się starać ile sił, penetrować wszystkie dostępne zakamarki, ale moje odczyta-nie, a zatem także mój przekład, nigdy nie wyczer-pie wszystkiego, co jest w kuferku. Pojawią się inne interpretacje, nowe odczytania, kolejne odkrywcze przekłady. I całe szczęście (s. 144).

Zakwestionowanie przez Tabakowską – znako-mitą tłumaczkę i zarazem badaczkę przekładu – fantazji o kopii doskonałej nie tylko ukazało nieoczywistość dostępności sensów orygina-łu, ale uwrażliwiło na pytanie, jak tłumacz czy tłumaczka się wobec tej nieoczywistości opo-wiada? Jak sobie z nią radzi? Jakie manewry i strategie stosuje, by wytworzyć efekt, który nazywamy przekładem i za przekład gotowi je-steśmy uznawać? W istocie uruchomione zo-stało pytanie o podmiotowość tłumacza. Ta klu-czowa kwestia, o podniesienie której od lat co-raz głośniej apelują teoretycy przekładu – warto wymienić w tym miejscu chociażby Lawrenca Venuttiego, Douglasa Robinsona i Andrew Che-stermana, a w Polsce m.in. Jerzego Jarniewi-cza i Magdę Heydel – w książce Pluszki zyskuje artykulację. Zbiór wywiadów, w którym to prze-de wszystkim tłumaczom i tłumaczkom oddaje się głos, jest zapisem prób upodmiotowiania tego głosu, a wraz z nim także własnej pracy

(3)

twórczej. Wte i wewte daje szerokie wyobra-żenie na temat roli, jaką w procesie tłumacze-nia odgrywa osoba tłumacza: jego psychika, kontekst, w którym tworzy, warunki kulturowe, społeczne i ekonomiczne. Pokazuje osobiste i kontekstualne kulisy translatorskich decyzji, które mają realny wpływ na ostateczny kształt przekładu oraz, w konsekwencji, literatury w ję-zyku rodzimym.

Zarazem książka Pluszki zdaje sprawę z trud-ności, jaką jest mówienie o doświadczeniu tłu-maczenia. Z jednej strony w wypowiedziach tłumaczy łatwo dostrzec ślady ich własnych przemyśleń, metaprzekładowych refleksji formu-łowanych w obliczu zaskakujących problemów i szczególnie dotkliwych translatorskich trud-ności. Pojawia się więc pole dla translatorskich wspomnień, anegdot, warsztatowych pogada-nek. Z drugiej zaś w przywoływanych metafo-rach, porównaniach, konceptach łatwo wychwy-cić okruchy i echa rozmaitych dyskursów, syste-mów filozoficznych i teoretycznych, porządkują-cych i dyscyplinująporządkują-cych mówienie o przekładzie. Nie brak więc także rozważań ustrukturowa-nych, odwołujących się do konkretnych nazwisk i konkretnego zaplecza myślowego. Na przecię-ciu tych dwu ścierających się i wchodzących we wzajemne zależności porządków: osobistego i powszechnego, czy jak powiedziałby Douglas Robinson4 – idiograficznego i

ideograficzne-go – konstruowana jest odpowiedź na pytanie o enigmę tłumaczenia, która nazywana bywa różnie (oryginałem, tajemnicą, obcością, różni-cą), a która każdorazowo stanowi istotny aspekt podmiotowości tłumacza i rozumienia przez nie-go (i przez innych) swojenie-go zadania.

Przywołajmy w tym miejscu trzy szczególnie ciekawe w moim odczuciu wypowiedzi, które pojawiły się na kartach Wte i wewte. Oprócz wartości egzemplifikacyjnej głosy te będą

mia-4 D. Robinson, The Translator’s Turn, Baltimore–London

1991.

ły dla mnie znaczenie kategoryzacyjne. Chciał-bym je bowiem uporządkować według klucza malejącego udziału idiograficznych i rosnącego udziału ideograficznych aspektów wypowiedzi, systematyzując w ten sposób spektrum po-staw, które można odnaleźć w książce Adama Pluszki. Na początek fragment rozmowy z Ma-ciejem Świerkockim:

A mówiąc całkiem serio, uważam, że przekład […] potężnych objętościowo książek jest dla tłumacza komfortem i przyjemnością, bo po pierwsze, ma za-jęcie na wiele długich miesięcy i nie musi się zbyt szybko martwić o szukanie następnego, a po drugie, może sobie swobodnie pływać po tekście – albo ra-czej zanurzyć się w nim, zgubić i w rezultacie zapo-mnieć na dłuższy czas o coraz ciaśniej otaczającej nas rzeczywistości, pełnej głupoty i chamstwa, od której ja zdecydowanie wolę światy fikcyjne (s. 22). Dla Macieja Świerkockiego przekład ma wymiar eskapistyczny, ale i przyjemnościowy. O obu aspektach rzadko mieliśmy okazję słyszeć w do-tychczasowym dyskursie o przekładzie. Wypo-wiedź Świerkockiego przenosi przekład w dome-nę fantazji i twórczości. W istotny sposób odwra-ca perspektywę – zaprasza do zadawania pytań już nie o rolę, jaką osobowość tłumacza odgrywa dla kształtu przekładu, ale o to, jaką rolę odgry-wa przekładanie w formoodgry-waniu osobowości tłu-macza. Enigma tłumaczenia zostaje tutaj ściśle powiązana z enigmą egzystencji tłumaczącego. Z kolei fragment rozmowy z Barbarą Kopeć--Umiastowską:

Zdarza się, że tekst niesie tłumacza, energia orygi-nału jest taka, że przekład właściwie robi się sam. Im lepsza książka, tym częściej tak się dzieje, bo wtedy większa jest wartość dodana, niereduko-walna do elementów widzialnych – leksyki, składni i stylu. Jest coś nadprzyrodzonego we władzy, jaką język miewa nad człowiekiem, i może lepiej zanad-to w zanad-to nie wnikać – i do końca mu nie ufać, bo potrafi wywieść na manowce (s. 130).

(4)

W wypowiedzi tłumaczki, podobnie jak w powiedzi Macieja Świerkockiego, również wy-brzmiewa rzadko słyszany ton związany z przy-jemnością tłumaczenia. Większą wagę jednak Barbara Kopeć-Umiastowska zdaje się przy-wiązywać do „wartości dodanej” i „nadprzyro-dzonej mocy”, która w kontekście przekładu wiąże się z medium języka. To aspekt prze-kładu, na którego ważność uwrażliwiły nas już wcześniej hermeneutyczna i lingwistyczna myśl teoretyczna. W narracji tłumaczki dochodzi jed-nak do ich szczególnego mariażu, rodzącego nową wartość: zadziwienia władzą, jaką język roztacza nad tłumaczem w akcie przekładu. To temat, który w różnej postaci, ale w dużym na-tężeniu pojawia się w wielu rozmowach prze-prowadzonych przez Adama Pluszkę. Enigma tłumaczenia zostaje tu powiązana z tajemniczą mocą języka.

I wreszcie fragment rozmowy z Dariuszem Żu-kowskim:

Coetzee zastanawia się w pewnej scenie z autobio-graficznej powieści nad nieśmiertelnością, a temat ten splata z istotą pracy. Pisze o nieśmiertelności robotnika, który wylał betonowy blok. Trochę mu jej zazdrości. Po wielu latach można podejść i pokazać palcem trwały efekt jego pracy. To duży paradoks, że ludzie, którzy wykonują prawdziwą, przydatną pracę są najniżej wynagradzani, a jacyś spekulan-ci giełdowi i inne pasożyty z finansjery śpią na ab-surdalnych pieniądzach. A kim jest tłumacz w tym wszystkim? Tłumacze i inni przetwarzacze symboli – zwłaszcza naukowcy humaniści – wymyśliliśmy rozbudowany dyskurs, który ma uzasadniać ich rzekomo ważną rolę oraz roszczenia do niezależ-ności od wszystkiego, w tym od mierzalnych stan-dardów przydatności pracy. A przekład wyjątkowo dobrze nadaje się do przestawiania w kategoriach wiedzy tajemnej. W pewnym sensie nią jest, jeśli wziąć pod uwagę hermeneutykę czy wręcz mistykę przekładu rozwijaną od starożytności i starającą się zgłębić, najogólniej mówiąc, nierozwiązywalną za-gadkę ekwiwalencji słów i istoty języka (s. 98).

Odwołując się do kategorii pragmatycznych i rynkowych, Dariusz Żukowski zadaje pytanie o wartość pracy tłumacza w nowej rzeczywi-stości społecznej. W swojej prowokacyjnej wypowiedzi unieważnia kwestię enigmy tłuma-czenia – mówi o niej jako dyskursywnym tri-cku, konstrukcie przywoływanym, by sztucznie podnosić prestiż pracy tłumacza. Mogłoby się wydawać, że wypowiedź Żukowskiego dąży do ponownego unieważnienia podmiotowości tłumacza. Zachęca, by widzieć w nim szare-go pracownika, który ginie już nie schowany za oryginałem, ale w tłumie anonimowych wy-konawców zrzeszanych przez agencje prze-kładowe. Bardziej niż o enigmie wytwarzanej przez tradycję hermeneutyczną Żukowski bę-dzie skłonny rozmawiać o „niewidzialnej ręce rynku”. W przywoływanej przez niego narracji podmiotowość tłumacza ogniskowałaby się ra-czej wokół pytań dotyczących wymiany ekono-micznej aniżeli językowej.

Zacytowane wypowiedzi różnią się pod wzglę-dem stopnia udziału w nich prywatnych prze-żyć i przemyśleń tłumaczy, a także wyrazistości i świadomości dyskursów o przekładzie, które w sposób mniej lub bardziej wyraźny stano-wią ich zaplecze. Szczególnie wyczulony na tę kwestię wydaje się Dariusz Żukowski, któ-ry podkreśla rolę dyskursu w konstruowaniu społecznego obrazu tłumacza. Wskazuje on, że społeczne i zawodowe istnienie tłumaczy i tłumaczek jest wręcz zdeterminowane przez dominujące w kulturze tendencje myślenia i mówienia o przekładzie. Prestiż, ale też natura pracy tłumacza, jej definicja i wartość efektów są wyznaczane przez społeczne narracje. Taka diagnoza oczywiście nie unieważnia kwestii podmiotowości, ale przydaje jej bardziej dra-matycznego charakteru. „A kim jest tłumacz w tym wszystkim?” – pyta Żukowski, dając wyraz poczuciu zagrożenia translatorskiej toż-samości i domagając się uprawomocnienia, usensownienia, społecznego zakorzenienia in-stytucji przekładu.

(5)

To bardzo ważny sygnał, który zresztą po-brzmiewa – choć już nie tak mocno – w wypo-wiedziach wielu innych tłumaczy w omawianej książce. Tom ten zbiera bowiem ślady refleksji, które pojawiają się w dobie przejścia i w ob-liczu rozchwiania. Kryzys dawnego dyskursu o przekładzie, jest – rzecz jasna – szansą na emancypację tłumaczy i tłumaczek. Sprzyja wyłanianiu się ich głosów, konstruowaniu spo-łecznych translatorskich tożsamości. Stanowi jednak również zagrożenie. Z jednej strony jest to zagrożenie kolejnym odpodmiotowieniem, tym razem przez mechanizmy rynkowe, któ-re z niepokojącą łatwością zajmują coraz to nowe tereny, powodując u tłumaczy poczucie alienacji. Z drugiej strony natomiast pojawia się groźba, że tłumacze i ich praca znajdą się w próżni, a sam fenomen przekładu – choć we współczesnym świcie odgrywa tak istotną rolę – stanie się coraz bardziej wątpliwy, chwiejny i łatwiejszy do zakwestionowania. W efekcie pojawia się lęk o własną pozycję i znaczenie. W tym kontekście książka Adama Pluszki staje się poligonem, na którym z różną siłą ścierają się rozmaite narracje na temat przekładu, ale także otwartym polem dla dyskusji o szansach nowego uprawomocnienia i zakotwiczenia za-wodu tłumacza.

W związku z tym na uwagę zasługuje jeszcze jeden, osiemnasty głos tłumacza, który pojawia się w Wte i wewte w formie paratekstu. Jerzy Jarniewicz, autor wstępu do tej książki, tłumacz i teoretyk przekładu, w obliczu sytuacji kryzyso-wej odwołuje się do mitu i próbuje wypracować dla tłumaczy i tłumaczek zręby nowej tożsamo-ści, z jednej strony pozwalającej zorientować się w nowej sytuacji i tym samym zredukować lęki, a z drugiej oddającej sprawczość w ich ręce i motywującej do działania. W krótkim szkicu zatytułowanym Antygony wracają, albo

o emancypacji przekładu literackiego

Jarnie-wicz poprowadził paralelę między emancypa-cyjną sytuacją współczesnych tłumaczy oraz wciąż trwającymi procesami emancypacji

ko-biet (jak sam podkreślał, związek ten jest nieja-ko naturalny ze względu na obecność i znacze-nie w historii – zarówno historii powszechnej, jak i historii przekładu – kobiet zajmujących się tłumaczeniem). Podkreślił tym samym po raz kolejny związek dyskursu o przekładzie i dys-kursu feministycznego, uwypuklając szczegól-ne jego aspekty. Przekład w obliczu słabnącej fallogocentrycznej kultury, fetyszyzującej relację podobieństwa i negującej różnicę nieuchron-nie pojawiającą się w przekładzie, przypomina kobietę domagającą się wyjścia poza pułapki binarnego myślenia i wypracowania własnej, pozytywnej tożsamości:

[…] jest tu coś istotniejszego na rzeczy, a miano-wicie postrzeganie przekładu jako czynności nie-twórczej, ale odnie-twórczej, pasywnej, wtórnej, pod-porządkowanej, służebnej. Wystarczy spojrzeć na listę tych przymiotników, by uświadomić sobie, że są to określenia współtworzące dyskryminacyjny stereotyp kobiecości (s. 11).

Stawka – jak to zwykle w kontekście przekła-du bywa – ulega podwojeniu. Z jednej strony idzie tu o uprawomocnienie przekładu jako aktu twórczego, zakotwiczonego w znacznie szerszym kontekście niż tylko odniesienie do oryginału. Z drugiej strony natomiast gra to-czy się o uznanie i uprawomocnienie podmio-towej obecności tłumaczy i tłumaczek w ich twórczej pracy nad przekładem, o prawo do bycia widocznym zarówno w przekładzie, jak i w przestrzeni społecznej. Tradycyjny dyskurs o przekładzie wprowadzał niepisane prawo, które nakazywało tłumaczom społeczne i twór-cze samounicestwienie – zadaniem tłumacza było zniknąć. Nie pokazywać się w przestrzeni tekstu. Podobnie zadaniem kobiety było opie-kowanie się domowym ogniskiem, które stano-wiło zaplecze podtrzymujące funkcjonowanie społeczeństwa, przy równoczesnym niepoka-zywaniu się w przestrzeni publicznej. Osoby zajmujące się tłumaczeniem – pamiętajmy też o redaktorach i redaktorkach – tak jak

(6)

kobie-ty w patriarchacie miały gwarantować istnienie systemu przy równoczesnym pozostawaniu na jego marginesie czy wręcz poza jego granica-mi. Zarysowując paralelę w ten sposób, Jarnie-wicz wykonał ważną pracę: nie tylko pomógł za pomocą metafory zorientować się tłumaczom i tłumaczkom w ich sytuacji, ale także uzbroił ich zestaw pojęć i odniesień, wyznaczając moż-liwy kierunek działań:

Powiedzmy wprost: tłumacze mają dziś na imię Antygona. Są jak córka Edypa, choć szczęśliwie nie dzielą jej tragicznego losu. Oczekuje się od nich, że będą wierni oryginałowi, za tę wierność są rozliczani. Że do stanowienia prawa się nie przy-łożą, a zamiast tego będą wypełniać, co każe im tego prawa tekst. Tymczasem coraz częściej sta-nowią prawo (s. 14).

Uświadamianie sobie i negocjowanie warun-ków własnego istnienia oraz tworzonych przez siebie przekładów stanowi sedno budowania translatorskiej tożsamości i podmiotowości. Osoby działające w „strefie przekładu”5,

sy-tuujące się na pograniczach języków i dys-kursów są szczególnie predysponowane do wykonywania tej pracy, ale ze względu na jej trud pozostają także narażone na przyjmowa-nie łatwych i redukcjonistycznych rozwiązań, których konsekwencje ponoszą nie tylko one same, ale także czytelnicy. Powiedzenie, że na barkach tłumaczy i tłumaczek spoczywa odpo-wiedzialność za kształt kultury docelowej i jej relacje z innymi kulturami, nie jest przesadą. Dziś wiemy już, że odpowiedzialność ta pole-ga nie tyle na wierności wobec oryginału, ale na świadomym stosunku do różnych instancji, które determinują sytuację przekładową. Praca ta odbywa się także na bardzo podstawowym poziomie – drobnych translatorskich decyzji, świadomości stosowanych rozwiązań, wypra-cowywania trudnych kompromisów, ale także

5 Określenie zaczerpnięte z tytułu książki Emily Apter,

The Translation Zone. A New Comparative Literature,

Princeton 2006.

prowadzenia dyskusji na temat kształtu i zna-czenia przekładu.

Rozmowy zebrane przez Adama Pluszkę, choć prowadzone z profesjonalistami, mają osta-tecznie charakter popularyzatorski, co stanowi ich zaletę. Wiele z pojawiających się w książce wypowiedzi ma status anegdoty, wspomnienia, osobistej refleksji, często płyną one torem dy-gresyjnym. Siłą tej publikacji jest jej nieoficjal-ność, żywiołowość, pluralizm zebranych gło-sów, pokazanie nowych, bardziej swobodnych sposobów mówienia o przekładzie, upublicz-nianie i uwspólupublicz-nianie dyskursu. Jej lektura daje przyjemność i satysfakcję, a ukazując blaski i cienie translatorskiej profesji, budzi nią zasłu-żone zainteresowanie.

(7)

SŁOWA KLUCZOWE:

Abstrakt:

Artykuł omawia książkę Adama Pluszki, Wte i wewte.

Z tłumaczami o przekładach. Na podstawie wybranych

fragmentów publikacji podejmuje kwestię prywatności tłumaczy i tłumaczek oraz – rozumianego psychoana-litycznie – pragnienia w procesie przekładu. Pokazuje możliwe realizacje przekładowego pragnienia oraz pod-kreśla konieczność – dostrzeganą także przez samych tłumaczy i teoretyków przekładu – „emancypacji” tłu-maczy i tłumaczek.

f e m i n i z m

Przekład

(8)

f e m i n i z m

psychoanaliza

|

Nota o autorze:

Borys Szumański – doktorant na Wydziale Fi-lologii Polskiej i Klasycznej UAM, student psy-chologii. Przygotowuje rozprawę doktorską, pt. „Dyskurs o przekładzie w świetle teorii psycho-analitycznych”.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Opisano wyniki badań wpływu temperatury na wytrzymałość złączy aluminium-miedź (Al-Cu) wykonanych technologią obróbki plastycznej na zimno. Odcinki prętów spajano

Skuteczne wykorzystanie przez miasta mediów społecznościowych ma przyczyniać się przede wszystkim do kreowania pożądanego wizerunku oraz poprawienia jakości

Powyżej poziomu związanego z budową muru fazy II na szczególną uwagę zasługuje warstwa żółtej glinki (w. 10), stwierdzona na głębokości około 60 cm w zachodniej partii

14 К.. Стереотипы фатической коммуникации 131 Употребление в формах адресации „субститутов местоимений 2-го л.”, прежде

Należy pamiętać, że GMO to żywy organizm, który może mutować, rozmnażać się, krzyżować z innymi żywymi organizmami, a także może się w środowi- sku przemieszczać..

Summarizing, while the X-ray di ffraction method normally used for the structure determination of MOF crystals cannot always distinguish whether Fe(OH/F)(BDC) or its guests are

Perspektywa ta, odwołuje się do koncepcji wyborów regionalnych jako wyborów drugorzędnych, jednak modyfikuje ją, wskazując na przeobrażenia zachodzące we współczesnej

Gdy ma³¿onkowie albo jedno z nich traci zaufanie i rodzi siê rozterka i pyta- nie czy potrafiê w tym zwi¹zku dalej trwaæ, czy lepiej odejœæ, a mo¿e poszukaæ pomocy, to