• Nie Znaleziono Wyników

Polski rynek kapitałowy w przededniu integracji z Unią Europejską

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Polski rynek kapitałowy w przededniu integracji z Unią Europejską"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S FO LIA O EC O N O M IC A 158, 2002

M a łg o r z a ta J a n ic k a *

PO LSKI RYNEK KAPITAŁOW Y W P R Z E D E D N IU INTEGRACJI Z UNIĄ EURO PEJSK Ą

Polski rynek k apitałow y funkcjonuje od ro k u 1991 (jeśli za początek jego działalności przyjąć m o m en t uruchom ienia G iełdy Papierów W a rto ś ­ ciow ych w W arszaw ie). W ciągu m inionych dziewięciu lat stał się uznanym elem entem system u finansow ego. N iestety dziewięć lat nie w ystarczyło, by bez obaw y m óg ł oczekiw ać zm ian, k tó re w krótce n adejdą.

P olska stara się obecnie o przyjęcie w poczet członków Unii Europejskiej. F a k t ten niesie ze sobą wiele korzyści dla naszej g o sp o d ark i, niesie je d n a k rów nież pew ne zagrożenia. Jednym z istotniejszych zagrożeń d la polskiego rynku kapitałow ego, o którym często się w spom ina, jest m ożliw ość jego m arginalizacji. T ru d n o zgodzić się z tw ierdzeniem , że zagrożenie to jest prostą konsekw encją integracji finansowej z krajam i U E, b ądź też postępującej globalizacji św iatow ych rynków finansow ych. P ro b lem y naszeg o ry n k u w ydają się być głównie w ewnętrznej n atury. Bodźce wysyłane przez otoczenie zewnętrzne m ają wpływ n a zachodzące n a nim w ydarzenia, jed n ak dyskusyjne jest postrzeganie ich ja k o przyczyn kłopotów , k tó re nasz rynek trap ią .

M o żn a zaryzykow ać następujące twierdzenie: źródłem relatyw nej słabości polskiego ry nku kapitałow ego nie są ani czynniki zew nętrzne, ani jego wady „k o n stru k c y jn e” . W ynika o n a w przew ażającej m ierze ze stan u polskiej g o sp o d ark i, kró tk ieg o czasu działan ia rynku kapitało w eg o w Polsce o raz z b ra k u tradycji inw estow ania w papiery w artościow e.

Polski rynek kapitałow y został zb udow an y p raktycznie od podstaw . S ytuacja ta m iała swoje d o b re i złe strony. D o d o b ry c h m o żn a zaliczyć brak problem ów wynikających z istnienia częściowej stru k tu ry ry n k u (czasami łatwiej budow ać niż przebudow yw ać). D o złych - b ra k rodzim ych w zorców funkcjo n o w an ia rynku kapitałow ego (pom ijając te z odległej przeszłości) i w ynikającą m . in. stąd konieczność określenia docelow ego m o d elu ryn ku , tw orzonego n a p odstaw ie dośw iadczeń innych k rajó w (problem w y bo ru najlepszego m odelu).

(2)

Istotnym czynnikiem ograniczającym znacznie sw obodę d ziałan ia k o n ­ stru k to ró w rynku stał się czas, a raczej jego n iedo bó r, będący konsekw en- cjąprzyjęcia określonego p rog ram u realizow ania przem ian w łasnościow ych. Z godnie z pierw otnym i planam i większość pryw atyzacji m iała być prze­ p ro w ad zo n a tzw. d ro g ą kapitałow ą, przy czym znaczną część papierów w artościow ych zam ierzano sprzedać w ofercie publicznej. J a k najszybsze pow stanie G iełdy Papierów W artościow ych o raz instytucji nadzorującej rozwój rynku kapitałow ego stało się w tej sytuacji niezbędne. D ość często m o żn a sp o tk ać opinie, że p o w o łan a w tym celu K om isja P ap ierów W a rto ś­ ciow ych ingerow ała zbyt głęboko w w ydarzenia zachodzące n a ry n k u , co w efekcie tłum iło jego rozw ój. T rzeb a jed n ak pam iętać, że w pierwszym okresie fu n k c jo n o w an ia ryn ku k ap itało w eg o kw estią p rio ry te to w ą było nad an ie m u w iarygodności. W ro k u 1991, kiedy G iełda P apierów W a rto ś­ ciow ych w W arszaw ie d op iero rozpoczynała działalność, istnienie org an u spraw nie nadzorującego publiczny rynek kapitałow y było konieczne, aby inw estorzy czuli się na nim bezpiecznie. O becna K om isja P apierów W a rto ś­ ciow ych i G iełd, bez względu n a uwagi krytyczne p rzekazyw ane p od jej adresem , dalej pełni rolę w ażnego p u n k tu o dn iesien ia d la p o d m io tó w (szczególnie zagranicznych) operujących na ry nk u kapitało w y m w Polsce.

T a b e l a 1 Rodowód spółek giełdowych

1991 1992 1993 1994 1995 1996 1997 1998 Razem

Oferty Skarbu Państwa 9 5 4 8 6 3 10 5 50

W chodzące w skład grup

kapitałowych - - I 3 2 - 10 8 24

M ieszana form a własności - 2 - 1 6 3 1 1 14

Pryw atne o państwowym

rodowodzie - - - 7 4 6 9 13 39

Prywatne od początku - - 1 3 3 6 6 19 38

Spółki parterow e program u

NFI - - - 10 11 21

Razem 9 7 6 22 21 18 46 57 186

Ź r ó d ł o : Rocznik Giełdowy 1999, G iełda Papierów W artościowych, W arszawa 1999, s. 71.

A naliza „ro d o w o d u ” spółek giełdowych dow odzi, iż nadzieje p o k ład an e w aktyw ności S karbu Państw a na giełdzie papierów w artościow ych sprawdziły się tylko częściowo.

Jak w ynika z danych zam ieszczonych w tab. 1, G iełd a P ap ierów W a r­ tościowych rozpoczęła działalność dzięki ofertom publicznym S karbu Państw a. Z ro k u n a rok liczba tych ofert m alała, choć w a rto zauw ażyć, że w całym

(3)

b adanym okresie 1991-1998 S karb P ań stw a w prow adził n a rynek giełdowy znaczącą liczbę podm iotów . R ozpatryw anie wpływu ofert S karbu P ań stw a n a rozw ój rynku giełdowego wyłącznie w aspekcie ilościowym prow adzi jed n ak do niepełnych w niosków . W artość dziesięciu najw iększych spółek w p row adzonych przez S k arb P ań stw a stano w i p o n ad połow ę w arto ści kapitalizacji giełdowego ry n k u akcji.

M ożna wnioskować, że nadzieje konstruktorów rynku spełniły się połowicz­ nie. C hoć ro la S karbu P aństw a w rozw oju ryn ku giełdow ego o k az ała się m niejsza od spodziew anej (liczba pryw atyzacji p rzepro w ad zo n y ch d ro g ą k ap itało w ą z w ykorzystaniem oferty publicznej jest niew ielka w sto su n k u d o w stępnych zam ierzeń), to znaczenie pryw atyzacji najw iększych polskich przedsiębiorstw realizow anych przez S karb P ań stw a nie podlega dyskusji.

Poziom rozw oju rynku giełdowego jed n ak rozczarow uje. A n aliza w skaź­ ników charakteryzujących rynek akcji w skazuje, że G iełd a P ap ierów W a r­ tościowych rozwija się znacznie mniej dynam icznie, niż pierw otnie oczekiwano. P rezentow ane w tab. 2 wielkości dotyczą okresu 1991-1998, trze b a je d n a k zauw ażyć, że do k o ń ca 1999 r. nie nastąp ił w sytuacji ry nk u giełdowego żaden d ram atyczny przełom . Pojaw iły się n a nim now e spółki, zwiększyła się kapitalizacja, jed n ak tru d n o zidentyfikow ać znaczące zm iany o charakterze jakościow ym .

Bezsprzecznym sukcesem polskiej giełdy jest jej praktycznie bezproblem ow e (jak d o tą d ) fu nkcjonow anie. F a k t ten stano w i do ść isto tn y a rg u m e n t w sporze, czy K om isja Papierów W artościow ych i G iełd d o b rz e n adzo ru je rozwój rynku kapitałow ego. N a zgłaszane pod jej adresem zarzu ty restry k ­ cyjnego podejścia do rynku m o żn a odpow iedzieć pytaniem : czy bardziej liberalny stosunek K P W iG do uczestników ryn ku rzeczywiście sprzyjałby jego szybszem u rozwojowi? Ja k wyznaczyć granice m iędzy nadużyciam i dopuszczalnym i i niedopuszczalnym i? Należy przy tym pam iętać, że wizerunek K om isji, ja k o o rg anu surow ego i czujnego, m iał i nad al m a b ard zo istotny wpływ na postrzeganie rynku nie tylko w k raju , ale i za granicą.

O ceniając z perspektyw y tych kilku lat rozw ój ry n k u k apitało w ego nie sposób pom inąć kwestii, k tó ra d o niedaw na w yw oływ ała spore dyskusje: czy w ro ku 1991 nie należało pow ołać rów nolegle regulow anego rynku pozagiełdow ego, czy było błędem o p arcie budow y ry n k u k ap itało w eg o wyłącznie na rynku giełdowym ? Z jednej strony nie ulega w ątpliw ości, że w początkow ej fazie d ziałania publicznego ry n k u kapitałow ego, rynek ten byłby lepszą propozycją dla m ałych, pryw atnych, polskich firm , niż nied o ­ stępna d la nich giełda. Z drugiej jed n ak strony rów noczesne w ykreow anie dw óch rynków byłoby nie tylko szalenie tru d n e, ale i kosztow ne. W tej sytuacji całość sił i środków skoncentrow ano na prom ocji jedn ego ryn ku , rynku giełdowego. W ybór ten przyniósł oczekiw ane efekty. N ie sposób zaprzeczyć, że obecne problem y regulow anego ry n k u pozagiełdow ego są k o n sek w e n cją m . in. tej w łaśnie decyzji. J e d n a k nie o n a w ydaje

(4)

эо ос

T a b e l a 2 Podstaw ow e wskaźniki charakteryzujące giełdowy rynek akcji w latach 1991-1998

1991 1992 1993 1994 1995 1996 1997 1998

Liczba notow anych spółek na

komec roku 9 16 22 44 65 83 143

...1 198 1 K apitalizacja na koniec roku

(min zł) 161 351 5 845 7 450 11 271 23 999 43 766 72 442

W artość obrotów (min zł) 30 230 7 873 23 420 13 668 29 894 52 342 62 305 ;

Liczba sesji w roku 36 100 152 188 249 250 249 ... ...250

Liczba rachunków inwestycyj­

nych na koniec roku 53 885“ 162 222 281 006 831 366 807 593 894 144 1 181 000

--- j 1 262 212 * Stan na 13.02.1992 r.

(5)

się najważniejsza. Istotnym błędem było sprzężenie u ruchom ienia ryn ku p o za­ giełdowego z P rogram em Powszechnej Pryw atyzacji. R ynek ten m iał się stać p latfo rm ą o b ro tu akcjam i spółek parterow ych należących d o N F I. 1 ru d n o zapew ne o pom ysł bardziej chybiony. R ynek, k tó ry z założenia winien być przeznaczony dla spółek oferujących p o nadp rzeciętne zyski i inw estorów akceptujących ponadprzeciętne ryzyko nie m ógł rozw inąć działalności bazując na akcjach spółek parterow ych. Spółek, któ rych ko ndycja finansow a p o zo sta­ w iała w większości p rzypadków wiele d o życzenia, a u dział w P P P stanow ił szansę ra tu n k u przed upadkiem . Z resztą ja k się w krótce o k azało , rów nież N arod ow e F und usze Inw estycyjne nie były zainteresow ane szybkim w p ro w a­ dzeniem zarządzanych spółek n a regulow any rynek pozagiełdow y. Po trzech latach działania rynek ten nie zdołał um ocnić swojej pozycji n a polskim rynku finansow ym . O becnie coraz częściej słychać o m ożliw ości jeg o w chłonięcia przez G iełdę Papierów W artościow ych. W ydaje się, że w świetle planów integracji z U E i perspektyw pełnego otw arcia rynku finansow ego, pom ysł ten jest bardzo rozsądny. Należy przypuszczać, że na jednolitym rynku finansowym zjednoczonej E uropy, polski rynek pozagiełdow y nie m iałby zbyt wielu szans na sukces.

P u n k t sporny stanow i też kw estia, w jakiej fazie rozw oju znajduje się obecnie, działający stosunko w o k ró tk o , polski rynek kapitałow y. M o żna przyjąć, że na jeden pełny cykl przypadają trzy główne fazy: w zrostu, stabiliza­ cji i spadku (następnie kolejnej stabilizacji poprzedzającej kolejny wzrost). Czy jest to więc faza stabilizacji, czy też nadal faza wzrostu? Jak ie w arunki m uszą być spełnione, by zm ieniające się stany ry nku zaliczyć do jednej fazy, a inne już do następnej? Czy np. sp ektakularn y w zrost cen akcji w ro k u 1994 był elem entem odrębnej fazy? W ydaje się, że obserw ując p o dstaw o w e w skaźniki rozw oju rynku w b adanych latach z jednej stro ny , z drugiej zaś analizując zm iany jakościow e, k tóre m iały miejsce n a rynku kap itałow y m w tym czasie m o żn a w yciągnąć w niosek, że b adany okres jest częścią fazy w zrostu, nie zas stabilizacji. W tej fazie, będącej okresem kształtow ania się rynku, m ają miejsce dość nagłe i głębokie w ahania rynkow ej k o n iu n k tu ry , sp ow odow ane nie tyle czynnikam i ekonom icznym i, co raczej psychologicznym i, ilość spółek n o to w a­ nych n a rynku jest stosunkow o m ała, d o m in u ją inw estorzy spekulacyjni, k rótkoterm inow i. D op iero kiedy kapitalizacja ry n k u osiągnie po żąd an y p o ­ ziom, pojawi się znaczna liczba inw estorów stabilnych, zaś reguły gry stan ą się jasne dla wszystkich zainteresow anych, m ożna m ówić o zakończeniu pierwszej fazy rozw oju i rozpoczęciu kolejnej. T ym czasem kap italizacja nad al nie jest zadow alająca, g ru p a polskich inw estorów stabilnych d o p iero pow staje. Czyli faza w zrostu trw a nadal.

O bserw ując zm agania polskiego rynku k apitało w eg o z rzeczyw istością go sp o d arczą n asuw a się pytanie: co stanow i główny czynnik stym ulujący rozwój tego rynku - po d aż papierów w artościow ych n a rynek czy zgłaszany na nie po p y t (zakładając b rak zm ienności innych czynników )?

(6)

W arunkiem zaistnienia jest pojaw ienie się n a ry n k u to w a ru , w tym konk retn y m przy p ad k u nietypow ego - papierów w artościow ych. W arunkiem zaistnienia z pew nością, ale raczej nie trw an ia. M o żn a więc zaryzykow ać tw ierdzenie, że pojaw ienie się papierów w artościow ych było w arunkiem koniecznym , choć niewystarczającym, pow stania rynku kapitałow ego w Polsce. Jed n a k w arunkiem jego rozw oju nie jest stały dopływ n ań p ap ieró w w a r­ tościow ych, lecz w olnych środków finansow ych. Em isje pap ieró w w a rto ś­ ciowych w ynikają głównie z pozytyw nego nastaw ienia i zap o trzeb o w an ia zgłaszanego przez inw estorów , rzad k o zapo trzebo w an ie zostaje w ykreow ane przed pojawieniem się w alorów (wyjątkiem są spektakularne akcje prom ocyjne prow adzon e przy dużych pryw atyzacjach, k tó re faktycznie są w stanic w ykreow ać popyt, jed n ak w p rzyp ad k u m niejszych p rzedsiębiorstw d ziałania takie byłyby zbyt kosztow ne, zaś ich rezultaty wysoce niepew ne). P od staw ą rozw oju rynku kapitałow ego są zatem zasobni, aktyw ni i znający się na rzeczy inw estorzy.

K o n k lu d u jąc, to właśnie p o p y t n a papiery w artościow e, czy też inaczej p o d aż w olnych środków finansow ych - w arun kuje rozw ój rynku. D u ża liczba p odm iotów em itujących papiery w artościow e i wielość tych papierów n a nic się nie zdadzą, jeśli nie zn ajdą się chętni do ich nabycia. D u ż a ilość w olnych środków finansow ych zawsze zostanie u lo k o w an a (choć m oże nie n a najkorzystniejszych w arunkach). Jeśli nie w chłoną jej d ziałające rynki, pojaw ią się nowe m ożliwości inw estow ania (jak np. p o w stan ie eu ro ry n k u w latach siedem dziesiątych). Z asadne w ydaje się więc tw ierdzenie, że osią, w okół której kręci się rynek, jest inw estor. T o dla niego stw o rzon o system nadzorujący rynek, to na jego zapotrzebow anie tw orzone są now e instrum enty finansowe, to on w końcu decyduje, gdzie ulokuje swoje pieniądze. A ponieważ pow staje coraz więcej możliwości d o k onyw an ia różnych lo k at, trzeb a otoczyć inw estora polskiego rynku kapitałow ego daleko p osu n iętą tro sk ą. Należy przy tym zaznaczyć, że tro sk a ta w inna być spraw iedliw ie rozdzielona m iędzy wszystkich uczestników rynku. O becnie co raz częściej p o d n oszo ny jest problem nierów nego tra k to w a n ia inw estorów przez polskie firm y - fa­

w oryzow ania dużych, lekceważenia m ałych. „M ali” inwestorzy niejednokrotnie określani są m ianem d ro b n y ch ciułaczy. S potyka się też tw ierdzenie, że z racji wielkości angażowanych sum trudno w ogóle uważać ich za inwestorów. T ym czasem ci d ro b n i ciułacze nie tylko sam odzielnie k u p u ją akcje, ale też lokują pieniądze n a ban kow ych k o n tach , n aby w ają jed n o stk i uczestnictw a w funduszach inw estycyjnych, odw ażnie p ró b u ją swych sił n a ry n k u in ­ strum entów pochodnych. Są pełnopraw nym i uczestnikam i rynku kapitałow ego i jeśli ich rola n a tym rynku m a system atycznie ro sn ąć (przyw oływ any jest tu często przykład Stanów Zjednoczonych, gdzie znaczący udział w giełdowym rynku akcji m ają właśnie inw estorzy indyw idualni), należałoby nie tylko dbać o tych, którzy ju ż zdecydow ali się n a inwestycje, ale tak że o tych,

(7)

którzy być m oże podejm ą ta k ą decyzję w przyszłości. Przez długie la ta jed y n ą instytucją finansow ą, z k tó rą w m iarę regularnie k o n ta k to w a ł się przeciętny obyw atel, był ban k . Z m ia n a filozofii o szczęd zania w ym aga głównie czasu, w ym aga jed n ak także edukacji. Z trad ycją się nie walczy, tradycję się buduje, często latam i.

N ow ym elem entem , k tó ry m a szansę wywrzeć znaczący wpływ n a w zrost oszczędności jest reform a system u ubezpieczeń społecznych. Po wielu latach istnienia system u repartycyjnego wysokość przyszłej em erytury stała się bezpośrednio zależna od obecnie podjętych decyzji dotyczących rozdzielenia otrzym ywanych dochodów między oszczędności i konsum pcję. A by oszczędzać, potrzeb ne są jed n ak nie tylko d o b re chęci, ale i śro dk i. W arun kiem w zrostu zainteresow ania inw estycjam i, także n a rynk u k ap itałow y m , jest w zrost dochodów . Im m niejsza nadw yżka finansow a do dyspozycji, tym m niejsza skłonność d o podejm ow ania ryzyka inw estycyjnego, czyli tym m niejsza chęć zak u p u akcji, jed n o stek uczestnictw a w funduszach inw estycyjnych, o in ­ stru m en tach p o chodnych nie w spom inając. W sytuacji, gdy zn a czn a część społeczeństw a p o siada niew ysokie d o chody (szacunki w skazują, że p o n ad 50% osób czynnych zaw odow o zarab ia poniżej średniej krajow ej) w p ro w a­ dzenie obligatoryjnej przynależności d o funduszy em erytalny ch drugiego filaru jest szansą na zwiększenie em erytalnych św iadczeń w przyszłości. R eform a systemu ubezpieczeń społecznych m a również przyczynić się w sposób znaczący do rozw oju ry n k u kapitałow ego - o tw arte fundusze em erytalne m ogą inw estow ać do 60% aktyw ów w akcje.

N iejed nokrotnie pojaw ia się zarzut, że rynek k ap itało w y rozw ija się zbyt w olno (opinie te przycichły wobec trw ającej o sta tn io hossy). U w ażam , że tru d n o zgodzić się z tym tw ierdzeniem . Od ro k u 1990 w polskiej gosp od arce zm ieniło się bardzo wiele. Być m oże tem po rozw oju ryn ku kapitało w eg o nie dorów nyw ało szybkości tych przem ian. Jak ie je d n a k przyjąć kryterium oceny tego tem pa? K o n d y c ja naszej g ospod arki p o zostaw iała w k oń cu ro k u 1989 wiele do życzenia - b rak rów now agi pieniężnej i finansow ej, inflacja sięgająca 250% w skali rocznej, d łu g o trw ały deficyt b ilan su o b ro tó w bieżących, niski poziom oficjalnych rezerw walutowych, bardzo duże zadłużenie zagraniczne1. Przem iany zachodzące w sektorze finansow ym zapew ne prze­ biegały wolniej niż w sektorze produkcyjnym . Ale i w aga tych przem ian była inna. B udow a silnego, spraw nego i zasobnego sek to ra finansow ego to odpow iedzialne zadanie, d o d a tk o w o podejm ow ane w tru d n y ch w arun kach . W takich też w arunkach pow staw ał rynek kapitałow y. R ok 1991, a raczej jego realia, w ydają się obecnie dość odległą perspektyw ą. W arto jed n ak wrócić d o nich pam ięcią oceniając rozw ój polskiego ry nk u w chwili obecnej.

1 E. P i e t r z a k , Wymienialność złotego, Biblioteka M enedżera i Bankowca, W arszawa 1996, s. 37.

(8)

Istotnym problem em polskiego ry n k u k apitało w ego w ydaje się przero st oczekiw ań nad m ożliw ościam i. O czekujem y więcej, niż rynek m oże w danym m om encie zaoferow ać. Intencją tego artyku łu nie jest o b ro n a niedoskonałości i wad rynku kapitałow ego. Z bliża się jed n ak m o m en t w łączenia polskiego rynku kapitałow ego w stru k tu ry Unii E uropejskiej. Proces ten jest nie tylko po żąd an y , ale wręcz niezbędny. N asz rynek nie m oże być izolow any. Polski rynek k apitałow y tru d n o jed n ak uznać za rynek d o jrzały (szczegółow e udow odnienie tej tezy to tem at n a osobny arty ku ł). O kreślenie emerging m arket nie brzm i d obrze, niechętnie identyfikujem y się z g ru p ą tzw. ryn kó w w schodzących. Czy wobec tego jesteśm y gotow i k o n k u ro w a ć z rynkam i Unii Europejskiej? Czy jesteśm y w stanie rów nolegle prow adzić dw a rodzaje działań: rozw ijać rynek k apitałow y i w łączać go w rynek Unii?

T ru d n o winić rynek za to, że nie spełnia naszych oczekiw ań, choć bez w ątpienia m o żn a znaleźć wiele przyczyn tego stan u rzeczy w yniakących z naszych własnych niedociągnięć. O becna sytuacja nie jest d la nas k o m ­ fortow a. Z jednej strony chcem y ja k najszybciej integracji z U nią, z drugiej zaś obaw iam y się konsekw encji, k tó re integracja ta niesie ze sobą. P ozostaje odpow iedzieć na pytan ia: czy n asz rynek je st rzeczyw iście gotow y na włączenie się w zintegrow any system finansow y U nii E uropejskiej, czy też d eklaruje ta k ą gotow ość w obaw ie przed m arginalizacją?

M a łg o rza ta J a n ic k a

T H E P O L IS H CAPITAL MARKET BEFO RE T H E IN TEG R A TIO N W ITH T H E EU RO PEA N U NION

Poland is striving to become a mem ber of the E uropean U nion. This fact brings very im portant consequences to the economy, including the capital m arket. T he Polish capital m arket is young and not well developed. If its accession to the comm on financial m arket takes place too early, it can become marginalized. Staying outside the E uropean U nion is not a good solution either, in a long run m eans exactly the same. There is one way to change this situation. The developm ent o f the Polish capital m arket m ust be accelerated, as far as quality and quantity are concerned. It has to be done before the accession, so there is not too much time left.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Aby akty psychiczne mogły się układać w chronologiczny ciąg, określający czas psychologiczny, ich wy- stępowanie musi być względnie niezależne od bodźców

Based on an estimate of total gully volume for the study area, erosion rates were calculated based upon the date of road construction completion ninety-three years ago in

For over 30 years researchers have recognised changes in the delivery of social and affordable housing involving the retreat of government, the advance of

Halina Śledzik-Kamińska,Józef Kaźmierczyk..

W artykule przed- stawiono analizę wpływu zastosowania różnych technologii eksploatacji na opłacalność wydobycia gazu ziemnego ze złóż łupkowo-mułowcowych zlokalizowanych

Ragione per cui è nostra intenzione tracciare incidentalmente linee interpretative batesoniane dei concetti di mente, pensiero, mondo ecc., prima di avanzare ipotesi su come

Klinika Otorynolaryngochirurgii, Światowe Centrum Słuchu, Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu, Warszawa/Kajetany Wstęp: Destrukcje struktur anatomicznych ucha środ- kowego

czerpane z kanonu wiedzy o Korytce przez wszystkich portretujących tego wyróżniającego się polskiego aktora słoweńskiej sceny publicznej w epo- ce Metternicha, ale ponadto