• Nie Znaleziono Wyników

Formy "grzecznośc" w "Przeważnej legacyi" Samuela Twardowskiego : język, literatura, historia i dyplomacja

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Formy "grzecznośc" w "Przeważnej legacyi" Samuela Twardowskiego : język, literatura, historia i dyplomacja"

Copied!
37
0
0

Pełen tekst

(1)

Formy "grzecznośc" w "Przeważnej

legacyi" Samuela Twardowskiego :

język, literatura, historia i

dyplomacja

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 10, 29-64

(2)

7U 4W S

Seria X 2004

M ich ał Kuran

Formy „grzeczności” w Przeważnej legacyi

Samuela Twardowskiego

(język, literatura, historia i dyplomacja)

Gdy się tego po nim wezyr turecki domagał, że­ by był z odkrytą głową legacyi swojej sprawę od­ dawał, z tym się dał słyszeć: „W przód mi głowę zdejmiesz aniżeli czapkę"1.

U stalenia słow nikow e

C elem wstępnej części obecnej wypowiedzi jest ustalenie i opis staropolskich znaczeń słowa „grzeczność”, jak też zasygnalizowanie jego odcieni sem antycznych znanych dawnej polszczyźnie. Sprawa ta um knęła uwadze dawniejszych i współczesnych leksykografów. Ko­ nieczność w prow adzenia objaśnień skrwnikowych wynika również z dużej różnicy znacze­ nia słowa „grzeczność” w dobie średniopolskiej i w całej kulturze pooświeceniowej aż po po­ czątek XXI w ieku2. Pozwoli to w nieco innym świetle pokazać staropolską „grzeczność”,

1 K. N i c s i c c k i , H erba rz p o ls k i, t. 10. L ip sk 1845, s. 1 1 9 -1 2 0 . R o z m o w a k s ię c ia z w e z y r e m n a t e m a t c z a p k i p o ­ p r z e d z i ła p rz y ję c ie g o u c e s a rz a . Z b a r a s k i ta k p rz e d s ta w ił tę s y tu a c ję : „ T a m n ic notabilc n ie b y ło . je n o to , i ż j n ż

u s to łu k ie d y s'm y s ie d z ie li, p o s y ła ł d o m n i e k ilk a k ro ć p r z e z W c w e le g o , a d o W e w e le g o p r z e z k o g o in s z e g o , a b y m p r z e d c e s a r z e m c z a p k ę z d ją ł; p o in s z y c h ra c y ja c h p o w ie d z i a łe m m u n a o s t a t e kcathegorice: k ie d y m i g ło w ę

z d e j m ie , w te n c z a s i c z a p k ę " (Relacyja poselstwa księcia Z baraskiego do Turek iii am io 1 6 2 3 , [w : | L. R o g a lsk i, Posel­ stwo K rzysztofa księcia Z baraskiego do Turcyi w roku 1622, „ D z ie n n ik W ile ń s k i" d o d a te k „I lis to ria i L ite r a tu r a " ,

1827 t. 3, s. 2 3 9 - 2 4 0 ) . '

2 S p r a w ę tę p o d j ę t o w d y s k u s ji n a d n in ie js z y m w y s t ą p i e n i e m p o d c z a s k o n f e r e n c ji, ale r o z w a ż a n ia te n ie p r z y ­ n io s ły z a d o w a la ją c y c h r e z u l t a t ó w

(3)

wskazać jej niepow szednie wymiary: personalny i społeczny w dalszej, zasadniczej części roz­ ważań.

„G rzeczność’' współcześnie znaczy przede wszystkim tyle, co:

1. taktowny, delikatny, świadczący o dobrym w ychow aniu stosunek do ludzi; uprzejm ość; także posłuszne zachowanie się dziecka (...) 2. słowa, gesty, form y zachowania się będące wyrazem uprzejm ości, oznaką dobrego wychowania; uprzejm e, pochlebne słowa; kom plem enty (...) 3. bezinteresow na przysługa

Pierwsze z podanych znaczeń pojawiło się w polszczyźnie w czasach oświecenia. Samuel Bogum ił Linde definiował „grzeczność” między innym i jako ‘obyczajność’, odwołując się do przykładów literackich z „Zabaw Przyjem nych i Pożytecznych” i „M onitora”4.

W staropolszczyźnie (czyli w edług historyków języka w dobie średniopolskiej) pojm ow a­ no „grzeczność” odm iennie, przede w szystkim ^jako „Zdatność, dorzeczność, zdolność, sto- sow ność”f). Słowo pojawiło się w tym znaczeniu w S ło w n ik u ję z y k a polskiego Samuela B ogum i­ ła Lindego i opatrzone zostało tylko jed n y m przykładem , zaczerpniętym z A rg e n id y Wacława Potockiego: „Pierwszy do godności stopień, nie w idzieć swojej do siebie grzeczności”.

S ło w n ik p o ls z c z y z n y A l 7 w. odnotow uje form ę „grzeczność”, wyjaśniając ją poprzez słowo

„zaleta”. Przykład zaczerpnięto z E p ita la in in n i na wesele Z y g m u n ta I I I Andrzeja Zbylitowskiego z 1592 roku:

Ż ebym króla zacnego (...)

M ałżeństwo mógł wysłowić ijeg o dzielności. Rozum , m ęstwo, urodę i i n s z e g r z e c z n o ś c i , Którymi jest od w iecznych bogów ozdobiony.

Przywołany cytat kryje w sobie szeroką definicję „grzeczności”. Jej poszczególne części składowe będą stanowić odcienie sem antyczne słowa. D o znaczenia „zaleta” odwołał się rów ­ nież R om an Krzywy7 w opracow aniu P r z e w a ż n e j legacyi.. ., uzupełniając synonim następującą

3 Z o b . S ło w n ik ję z y k a polskiego, re d . M . S z y m c z a k , t. 1. W arsz a w a 1992, s. 709.

4 „ G r z e c z n o ś ć na ty m . a b y ś m y n ic n ie c z y n ili a n i m ó w ili, ty lk o c o się i n n y m p o d o b a ć m o ż e , a to s p o s o b e m m i ­ ły m . p o w a ż n y m i d e l i k a t n y m " ( Z a b . 4. 1 45); „ G r z e c z n o ś ć , o k ra s a o b c o w a n ia lu d z k ie g o , u m i e k a ż d e m u d o g a ­ d z a ć " ( M o n . a 6 5 , 145); „ G r z e c z n o ś c i p o w in n o ści."] z n o s ić g r u b i j a ń s t w o ” ( Z a b . 4 , 15 6 ); „ Z g r u b i j a n a m i g r z e c z n ie : b o n ie g r z e c z n o ś ć d r u g i e g o n ie u s p r a w i e d li w i a n a s z e j" ( Z a b . 4, 157). S. B. L i n d e , S ło w n ik ję z y k a p o l­ skiego, t. 2. L w ó w 1855. s. 145. A u to r s ło w n ik a z a c z e rp n ą ł c y ta ty g łó w n ie z a r ty k u łu F ra n c is z k a B ie ń k o w s k ie g o M yśli o grzecznosri — z o b . E. A le k s a n d ro w s k a . „ Z ab aw y P rzyjem ne i P ożyteczn e" 1 7 7 0 -1 7 7 7 . M onografia bibliogra­ ficzna, W a rsz a w a 1999, s. 4 0 (p o z . 9 0 ).

" D r u g i e z n a c z e n ie s ło w a ..g r z e c z n o ś ć " w s ta r o p o ls z c z y ź n ie o d n o s i siy d o u r o d y o z n a c z a ‘p ię k n o ś ć , k r a s ę ’.

6 S. B. L in d e . S ło w n ik ję z y k a p olskiego, s. 145. S ło w n ik ję z y k a polskiego M . O r g e lb r a n d a (t. 1, W iln o 1861, s. 3 8 0 )

p o d a je z n a c z e n ie ‘z d o ln o ś ć , s t o s o w n o ś ć ’j a k o p rz e s ta r z a łe . P o d o b n i e rz e c z p r z e d s ta w ia się w S ło w n ik a ję z y k a p o lsk ieg o ], K a rło w ic z a , A. K ry ń s k ie g o i W. N ie d ź w ie d z k ie g o (t. 1, W a rsz a w a 1900, s. 9 3 3 ); z n a c z e n ie ‘z d a t n o ś ć ’,

(4)

definicją: „słowo to oznaczało zarów no rozsądek, jak i takt”7. A utor sugeruje słusznie, że sy­ nonim zaproponow any przez autorów S ło w n ik a p o ls z c z y z n y X ] 'Iw . nie oddaje w pełni znacze­ nia słowa „grzeczność”, jakie funkcjonow ało w pierwszej połowie XVII wieku, choć przykład zaczerpnięty z tekstu Andrzeja Zbylitowskiego wydaje się najbliższy użyciom z trzech pier­ wszych dekad siedem nastego stulecia. Wydawca D z ie ł Wacława Potockiego, w słowniku d o ­ łączonym do tekstów poety, uw zględnił grzeczność, definiując ją jako „zalety; stosow ność”*. To arbitralne rozstrzygnięcie wydaje się mało przekonujące, zważywszy, że Kukulski nie po­ parł go stosownym i przykładami. Szukać więc należy innych egzemplifikacji użycia słowa pom iędzy rokiem 1592 a 1669, przypuszczalną datą powstania A rg e n id y Wacława Potockiego.

Jeśli chodzi natom iast o inne słowniki dotyczące polszczyzny XVI i XVII wieku, słowa „grzeczność” nie odnotow ano ani w S ło w n ik u p o ls z c z y z n y Jana K o ch a n o w skieg o, ani w S ło w n ik u

ję z y k a J a n a C h ry zo sto m a Paska, jak też w P o d ręczn ym sło w n ik u d a w n e j p o ls z c z y z n y . Być m oże

„grzeczność” pojawi się w przygotowywanym S ło w n ik u ję z y k a polskiego X ] I I i 1. p o ło w y X \ I I I

w ie k u .

W staropolszczyźnie słowo „grzeczność” było m ocno związane również z pojęciem „grzeczny”, a więc „odpowiedni, stosowny, zdatny” '; analogiczne znaczenie przywołuje

S ło w n ik d a w n e j p o lszc zy zn y : „dorzeczny, należyty, sensowny, stosow ny” 1". D opiero w S ło w n ik u ję z y k a J a n a C h ry zo sto m a Paska pojawiły się trzy znaczenia słowa „grzeczny”, przynoszące pew ­

ne zróżnicow anie sem antyczne staropolskiego rozum ienia tego przym iotnika: 1. ‘O dznacza­ jący się rozsądkiem, m ądry’; 2. ‘T ikijak należy, jaki być pow inien, odpow iedni’; 3. ‘Rozumny,

dzielny’".

Zważywszy na praktykę literacką pierwszej połowy XVII w., jak też na późniejsze ustale­ nia poczynione przez Lindego, m ożna przyjąć, że słowo „grzeczny” oznaczało również wXVII wieku ‘odpow iedniość’, ‘stosow ność’, ‘zdatność’. Idąc dalej tym torem rozum owania, trzeba uznać, że „grzeczność” będzie miała znacznie szersze znaczenie, niż do tej pory przy­ puszczano, i że będzie ono tożsame z trzem a odcieniam i sem antycznym i słowa „grzeczny” opisanymi w S ło w n ik u ję z y k a Jana C h ry zo sto m a P a ska, a więc „grzeczność” to: 1. ‘rozsądek,

7 R . K rz y w y . S ło w n ik w yrazów archaicznych i orientalnych, [w : ] S. T w a rd o w s k i, P rz eiea żn a legacyja K rzysztofa Z b a ­ raskiego od Z ygm unta I I I do sołtana M ustafy, w y d . R . K rzyw y, W a rsz a w a 2 0 0 0 (B ib lio te k a P is a rz y S ta ro p o ls k ic h

t. 17). s. 4 1 8 . '

H L. K u k u ls k i, S ło w n ik , fw :] W. P o to c k i, D z ie ła , o p r. L. K u k u ls k i, t. 3, W a rsz a w a 1987. s. 59 3 : w 'd r u k u z n a la z ł

się b łą d — p o m i e s z a n o w e r s y o b u h a s e ł s ło w n ik a : „ g r z e c z n o ś ć ” i „ g rz e c z n y " („ ta k i. k t ó r e m u n ic n ie m o ż n a z a ­ r z u c i ć ”).

g S a m u e l B o g u m ił L i n d e p r z y w o ła ł n a s tę p u ją c e p o ś w i a d c z e n i a lite ra c k ie : „ Z b u d o w a ł ta m z a m e k g rz e c z n y , o b a w ia ją c się p r a k ty k p o t a j e m n y c h (Boter. 8 2 ): O s a d z iw s z y m ia s to , p rz e c ię je sz c z e w p o le d o 15000 lu d z i

g r z e c z n y c h , d o b o j u g o d n y c h , p r z e b r a ł o się ( Z ó lk . Mscr. 5 5 ): B alick i, acz byl w le c ie c h zeszły, ale n a s e r c u

g r z e c z n y , ś m ia ły i m ę ż n y (G w Tag n . 6 4 6 )" .

1(1 Z o b . S. R e c z e k , P odręczny słow n ik daw n ej polszczyzn y, W ro c ła w 1968. s. 121.

11 P r z y k ła d y z a s to s o w a ń : ,. 1. S ie d z ia ł w e d le j e g o m o ś c i to w a rz y s z n a sz w ie lc e g rz e c z n y , s ta r y j u ż K u s c iu s z k ie - w ic z W o ly n ie c , o s o b a w ie lc e p o w a ż n a ; 2. N a t e n c z a s b y l p r e z y d e n t e m S z u m a n , c z ł o w i e k g r z e c z n y i r o z u m n y ; O b s a d z i ł ta m w o je w o d a n a k o m e n d z i e g r z e c z n e g o k a p ita n a ; 3 . S m o g o r z ó w p u ś c ił e m p r z e z a r e n d ę n a r o k p a - n ie j G o l u c h o w s k i e j W o jc ie c h o w e j w d o w i e g r z e c z n e j; W y p ra w ił g o b y l n a te k o m e n d y z o b o z u b o g a to z k u p ą g r z e c z n y c h ż o ln ie r z ó w " . F o r m y „ g r z e c z n o ś c i" w P r z e w a ż m y łegacyi S a m u e la T w a r d o w s k i e g o ... 31

(5)

m ądrość’; 2. ‘należytość, odpow iedniość’; 3. ‘rozum ność, dzielność’. N a korzyść tezy prze­ mawiają elem enty definicji podane w cytacie pom ieszczonym w S ło w n ik a p o ls z c z y z n y ATT w ., pochodzące z utw oru Andrzeja Zbylitowskiego. M ożna na tej podstawie wskazać następujące znaczenia: 1. ‘dzielność’; 2. ‘rozum , m ęstw o’; 3. ‘uroda’. Weryfikacji załozenia m ożna doko­ nać, odwołując się ponadto, choćby tylko roboczo, do twórczości Samuela Twardowskiego.

W jego d orobku rzeczow nik „grzeczność” pojawił się: dw ukrotnie w P r z e w a ż n e j legacyi. .., raz we W ła d ysła w ie IV , trzykrotnie w K sięciu W iśn io w ieckin i J a n u szu i S a ty r z e na tw a r z R z e c z y p o s ­

politej', czterokrotnie w N a d o b n e j P a sk w a lin ie , dw ukrotnie w epicedium P am ięć śm ierci A le k s a n ­ dra K arola królew ica polskiego i s z w e d z k ie g o ; po jed n y m razie użyty został w każdym z epitala-

miów.

Szczególnie uwagę należy zwrócić na znaczenie słowa „grzeczność” w P r z e w a ż n e j lega­

cyi Podanego niżej przykładu słusznie R om an Krzywy nie powiązał w słow niku dołączo­ nym do edycji utw oru (podając lokalizację użycia w yrazu w tekście) ze znaczeniem „zaleta”, bow iem kontekst skłania do przyjęcia innej możliwości:

... Spuści aza skrzydła, że kiedy gębie jego dobiorę wędzidła

i doczekam; że — co go nawięcej rozbada — te dostatki, to srebro, na którym dziś jada, roztrw oni po bazarach i żyć musi za to, gdy na zimę i przyszłe przetrzym am go lato. Anim usz mały w nędzy, kom u zaś dostawa,

każdy mu b e z p i e c z e ń s t w o i g r z e c z n o ś ć przyznawa — dopiro i ów pysznych uniży swych kręgów,

gdy m u lichem dokuczę i dopnę popręgów

(P r z e w a ż n a legacyja..., s. 160 — P u n k t IV, w. 719-728)

Przywołany fragm ent to charakterystyka Krzysztofa Zbaraskiego dokonana przez wezyra G iurgiego w m owie pozornie zależnej. Twardowski umieścił obok siebie słowa „bezpieczeń­ stw o” i „grzeczność”. Pierwsze z nich oznacza „śmiałość, odwagę” 1“, drugie nie m oże stano­ wić przeciwieństwa pierwszego, m usi być form ą o zbliżonym zakresie sem antycznym ; tak więc przyjąć należy, że oznacza „rozum ność, dzielność”13.

Z naczenie to wykorzystał poeta w S a ty r z e na tw a r z R zeczyp o sp o litej, dokonując prześm iew ­ czej charakterystyki dw orzanina, doskonale schlebiającego panu:

12 Z o b . R . K rz y w y , S ło w n ik w yrazów archaicznych i orientalnych, s. 4 1 1 .

" T o s a m o z n a c z e n ie (‘r o z u m n o ś ć , d z ie ln o ś ć " ) w K sięciu W iśniowieckini Janu szu ( L e s z n o 1646, s. 3 1 ):

C ó z ? . g d y s ły sz ą c o j e g o s ła w ie i g rz e c z n o ś c i . J a k o ś l u b o w n ie z n a n e j p a ła ła m iło ś c i, I k o c h a n i u k u n i e m u .

(6)

F u n n y „ g r z e c z n o ś c i” w P r z e ie a ż u e j legacy i S a m u e la T w a r d o w s k i e g o ... 3 3

...R ad z męstwa się chlubi I sil swoich — przyznać m u, że nie jeżdżąc w pole, Aleksandra samego zwojuje na stole.

W g r z e c z n o ś c i i sam nadeń Parys mial nie wiele. N abożny; więc i trzech mszy słuchać z nim w kościele14.

Ironia dotyczy działań pana tak „grzecznego” jak Parys, który porwał H elenę i został prze­ niesiony przez W enerę z pola walki podczas zmagań z M enelaosem w bezpieczne miejsce, gdy groziła m u śmierć.

Grzeczność u Twardowskiego kojarzyć między innym i trzeba ze znaczeniem , jakie w y­ wodzić by należało z pism przekazujących wzorzec doskonałego dw orzanina czy senatora, a więc wiązać ją z kulturą osobistą, taktem , obyciem towarzyskim. I tak królewicz Aleksander Karol Waza był chwalony za „gładkie obejście”, obyczajność, a więc „należytość, odpow ied- niość”:

Ludzkość zaś i przyjem nym ładem ułożone Królewskie obyczaje jako zalecone.

O n swą więcej g r z e c z 11 o ś c i ą niż Alcydowymi Ciągnął serca ku sobie łańcuchy z ło ty m i'3.

Istnienie tego znaczenia poświadcza również charakterystyka Korneliji z N a d o b n e j Pa-

s h ifd lin y , w której znaczenie słowa związane z urodą daje się oddzielić od pojęcia określające­

go przym ioty osobowości („należytość, odpow iedniość”):

...Praw dzie że gładkością C o czynić z nią nie miała, ale zaś g r z e c z n o ś c i ą I ładem przyrodzonym nie mniej wzięta byłau>.

Wskazać m ożna ponadto przykład zastosowania znaczenia „rozsądek, m ądrość” w opisie przym iotów Pa skwa 1 i 11 y.

Tik język ułożyła, tak ż cukrow7ej gęby Klarowniejsze nad kiyształ wydawała zęby I w tych ograniczonych szrankach je trzymała, Jakoby nic zbytniego ani w śm iechu miała,

l ł S. T w a rd o w s k i. Satyr na tw arz R zeczypospolitej, br. 111. d r.. 1645. k. C. 1, w. 3 6 2 -3 6 6 .

15 I d e m , P am ięć śmierci A leksandra K arola królem ica, L u b lin | 1635], k. A 4 / \ . w . 1 8 1 -1 8 4 . P o d o b n e re z u lta ty 7 o s ią g ­

n ą! k s ią ż ę J a n u s z W iś n io w ic c k i:

P r z y w ita ! n a p o k o j u z p r z y b r a n y m k o m p a n e m le g o k a w a le ry i. g r a f e m to n A lta n c m ,

P r z e z k tó r e g o , k u s w e m u w d z i ę k u i g rz e c z n o ś c i . P r z y s z e d ł p i ę t k o d o lu d z i w ie lk ic h z n a j o m o ś c i ( . . . ) . ( id e m . K sią ż ę IVis'nioiriecki Janu sz, s. 14, w. 5 2 1 -5 2 4 ) .

(7)

Ani w m owie Taidą świegotliwą była,

Ale pierwej — co wyrzec — w sobie uważyła,

G r z e c z n o ś c i ą tą nikogo cale k o m e n tu ją c,

A żądzą i pragnienie dalsze zostawując Tym, którzy ją kochali. (...)

(N a d o b n a Paski fa l i na, s. 18-19 — P u n k t I, w. 199-207)

W praw dzie cały kontekst dotyczy urody bohaterki, ale w wersie 205 „grzeczność” odnosi się do m ądrości Pa siewa liny, która ujawniała się w um iejętnościach krasom ówczych.

U Twardowskiego „grzeczność” funkcjonuje rów nież jako ‘zdatność’. Z naczenie to w y­ korzystał poeta w S a ty rze na tw a r z R zeczyp o sp o litej, dokonując prześm iewczej charakterystyki „doskonałego” dworzanina:

A nim uszny — przyznać m u, że panów dziś mało

Tak g r z e c z n y c h i sw obodnych. U traca — zarywać; — O w o zgoła za w odą tylko tą popływać,

Kto łaski chce dostąpić. A gdzieś w cieniu cnota. Którą grubym pokryła płaszczem swym prostota. N a to miejsce nie jest nikt g r z e c z n y i swobodny, Jed n o kto z cnotliw ym i zasiadać niegodny.

(S a ty r na tir a r z R zeczyp o sp o litej, k. C, w. 376—382)

Oczywiście istnieje znaczenie słowa „grzeczność” rozum ianego jako ‘uroda’, ‘piękność, krasa' w charakterystyce wyglądu zew nętrznego postaci (jak \\'e W ła d ysła w ie I I 7):

...skoro postrzegła [nimfa Leukotoe] Gościa [królewicza Władysława] tak kochanego, na dziw w skok wybiegła Spół z nim fam i drugim i, chcąc przynam niej z wody,

G r z e c z n o ś c i się napatrzyć jego i u ro d y 17.

Ponadto pojawiła się „grzeczność” w znaczeniu ‘zaleta’. Dokonaw szy opisu przym iotów w ew nętrznych A nny Przyjemskiej, ukochanej Jakuba Rozdrażewskiego, szczególnie w alo­ rów umysłu: rozsądku, mądrości, dojrzałości, odpow iedzialności, ponadto um iejętności po­ ruszania się w towarzystwie, konkludow ał poeta w je d n y m ze swoich epitalamiów:

W czym by jej Kornelija rzymska ustąpiła I Brutowa Porcyja dała nad się siła,

Tedy to, jej g r z e c z n o ś c i ą i tymi ponęty Zaraz jako na wędę m łodzieniec pojęty, Kocha z dusze ( . . . ) 18.

17 Id e m . llla d y s la ii' /1 'król polski i s z w e d z k i. L e s z n o 1649, s. 153.

iS I d e m .J a ś n ie w ielm ożn ej p a rz e jeg o mości panu J a k u b o w i z R oz d raż ew a R ozd rażew skiem n i j e j mości p a n iij A n n ie z e B n in a P r z )jc m s k iij... zaśpiew an e w K o ź m in ie dnia 2 octob[risl roku 1644. C y t. za: M . K a c z m a re k , K o ź m iń sk ie ep ita

(8)

-F o r m y „ g rz e c z n o ś c i" w P r z e w a ż n e j legacyi S a m u e la T w a r d o w s k i e g o ... 3 5

Tak więc u Twardowskiego można wskazać aż pięć znaczeń słowa „grzeczność”. Przyw o­ łane przykłady pokazują, że wszystkie odnotow ane w słownikach znaczenia rzeczownika znalazły potw ierdzenie w zastosowaniach słowa. Ponadto pojawiły się w pism ach Twardo­ wskiego znaczenia nie skodytikowane dotąd przez leksykografów expressis i>erbh, które pozwa­ lają na szersze opisanie zakresu sem antycznego słowa „grzeczność”, niż czyniono to w do­ tychczasowej praktyce słownikarskiej.

Dla oglądu postawy księcia Krzysztofa Zbaraskiego, w edług panegirycznej wizji nakre­ ślonej w P r z e w a ż n e j legacyi.. . , szczególnie ważne będzie pierwsze znaczenie opisane w przy­ wołanych wyżej przykładach pochodzących z dorobku Twardowskiego — „grzeczność” poj­ m owana jako ‘rozum ność, dzielność’.

Charakterystyka m isji i portrety rozm ówców

G łó w n y m i b o h a te ra m i o b e c n e g o o m ó w ie n ia będą książę K rz y sz to f Z b arask i (1580-1627) oraz dwaj tureccy dostojnicy, adwersarze księcia: M uham m ed Giurgi, któiy pełnił urząd wezyra w roku 1622 (po Hussejnie) oraz jeg o poprzednik i zarazem następca M e­ re Ilussejn pasza, wielki wezyr od 13 czerwca do 3 lipca 1622 i ponow nie od 5 lutego do 30 sierpnia 1623 ro k u l<). Rzecz dotyczy gry dyplom atycznej, w której w ym ienieni prezento­ wali określone racje, dbając o dobro własnych państw (Rzeczypospolitej i Cesarstwa O tto - m ańskiego), m onarchów (Zygm unta III Wazy i M ustafy I Deli [‘Szalonego’]), prowadzili spór w imię obrony wyznawanych religii (chrześcijaństwa, religii m uzułm ańskiej). Byli w swoich krajach uważani za wybitne jednostki zdolne do podejm ow ania odpowiedzialności za sprawy państwa, posiadali konkretny bagaż doświadczeń życiowych, byli obdarzeni specy­ ficznymi cechami charakteru, zarazem byli ludźm i uiew olnym i od wad, a nade wszystko — dośw iadczonym i graczami dyplom atycznym i.

Reguł grzeczności w P r z e w a ż n e j legacyi... nie m ożna wyznaczać, odwołując się wyłącznie do definicji słownikowych. W arunkują je wr pierwszym rzędzie staropolskie wzorce osobowe. Przede wszystkim modelowy, doskonały senator. Cechy, jakim i powinien się odznaczać, skody- fikował w roku 1568 Wawrzyniec Goślicki w łacińskim traktacie D e optiino seuatore libri duo. W czasach Twardowskiego reguły te nie uległy rewolucyjnym przem ianom . Sam poeta w P r z e ­

w a żn e j le g a cyi..., przecież zorganizowanej wokół epickiej biografii pochwalnej, kreślił w zo­

rzec osobowy senatora, posługując się konkretnym przykładem postawy swego bohatera2".

lam ium S. Tw ardow skiego, [w :] „ A rc h iw a m i L ite ra c k ie " t. 14: Aliscellanea staropolskie, t. 3, re d . R . P o lla k , W ro c ła w

1969, s. 7 2 , w. 2 7 5 - 2 7 9 .

,l’ Z o b . R . K rz y w y . K om en tarze, [w :] S. T w a rd o w s k i. P rzew ażn a leg acy ja.... s. 2 9 2 .

P o r. te ż R . K rzy w y , U stęp, [w :] S. T w a rd o w s k i, P rz ew a ż n a legacyja s. 2 2 . B a d a c z , d o k o n u j ą c c h a r a k t e r y s ty ­ ki p a r e n e t y c z n y c h z a ł o ż e ń P rzew ażn ej leg acy i..., p o s łu ż y ł się w o p is ie e th o s u b o h a te r a k a te g o rią „ sa rm a c k ie j pietas”. U d o w o d n i ł r ó w n ie ż is tn ie n ie z a p o tr z e b o w a n ia na te g o ty p u w z o r z e c w p o c z tk a c h X V III w ie k u , p r z y ­

w o łu ją c o p i n i ę F. R a d z e w s k ie g o rei P o k la te c k ic g o . k tó ry w d z ie le Poselstwo w ie lk ie ... R afała L esz cz y ń skieg o ...

u b o le w a ł n a d b r a k ie m s to s o w n y c h p o d r ę c z n i k ó w d y p lo m a c ji, a z ic h b r a k u p r o p o n o w a ł p r a k ty c z n ą n a u k ę tej s z tu k i ze s w e g o d z ie ła .

(9)

Książę K rzysztof Zbaraski wyruszył w drogę do Konstantynopola 10 września 1622 roku z położonej niedaleko Lublina K o ń sk iejw o lr1, by pow rócić do swojej siedziby na W ielkanoc roku 1623” . W yprawiającemu się za granicę księciu towarzyszył orszak złożony z 1200 lu­ dzi23, w tym 50 m łodzieży szlacheckiej, 100 czeladzi pocztowej i 40 strzelców z wojsk pryw at­ nych Zbaraskiego, ponadto zapewne liczna obsługa nie tylko urodzonych, lecz także wozów, którym i transportow ano dary dla sułtana ijeg o dw orzan24. W skład orszaku wchodzili więc synowie magnaccy i szlacheccy,jak też liczna czeladź. C elem poselstwa było zawarcie pokoju po kampanii chocimskiej, zakończonej rozejm em z 10 października 1621 roku bez w yraźne­ go sukcesu którejkolw iek ze stron. Jak stwierdził Twardowski, żołnierze obu arm ii „W rów ­ nym szczęściu zeszli z pola”2'"*. Zasadniczym problem em dla posła stało się przekonanie stro­ ny tureckiej, iż Rzeczpospolita nie zobowiązała się do wypłacenia K onstantynopolow i try b u ­ tu wojennego. N ieporozum ienie wynikało stąd, że w arunki potw ierdzone przez obie strony podczas zawierania rozejm u chocim skiego różniły się treścią. W wersji polskiej nie było m o ­ wy o wypłaceniu cesarzowi tureckiem ujakiegokolw iek haraczu. Król przeznaczył pierw otnie jedynie pewną kwotę na podarki dla sułtana i dw orzan, które miały zostać przekazane w czasie wizyty pokojowej wielkiego posła w Stambule. Ich w ręczenie Turcy interpretow ać chcieli ja ­ ko realizację zobowiązania Rzeczypospolitej do wypłacenia cesarzowi w iernopoddańczej da­ niny. Z uwagi na odwlekanie się m o m entu wyruszenia tej misji, pieniądze w ypłacono wojsku Rzeczypospolitej, które zawiązało w krótce po zakończeniu kam panii konfederację, w celu uzyskania wynagrodzenia. Stało się tak, gdyż datę w yruszenia poselstwa, jak też samo wskaza­ nie osoby, która wypełniłaby misję, odkładano z uwagi na niestabilną sytuację w Turcji. Wy­ starczy zauważyć, że inicjator wyprawy chocimskiej, m łody cesarz O sm an II, został około 21 maja 1622 roku_f) zam ordow any w7 w ięzieniu przez janczarów niezgadzających się z jego polityką wojskową. Pozbawieni życia zostali też inni dostojnicy, którzy brali udział w trakta­ tach chocim skich, m iędzy innym i Dylawer pasza. Stąd też postanow ienie polskich dygnita­ rzy, by nie składać upom inków7 następcom zabitych dostojników tureckich27. Powołany na stanowisko wielkiego posła Krzysztof Zbaraski zdecydował się na wręczenie upom inków , ale musiał pokryć z własnej kieszeni 2/3 ich kosztów, bow iem otrzym ał ze skarbu tylko 20 tys. ta­ larów28. Podarki musiały być w ręczone, ponieważ usilnie domagali się ich Turcy29. Jednym z głów7nych zadati księcia, konsekw entnie i uporczywie realizowanym, było uśw iadom ienie

21 Z o b . R . K rz y w y , K om en tarz, s. 2 9 5 . W e d łu g W la d y sla w ra C h o m ę to w s k ie g o k sią ż ę w y ru s z y ł 9 w r z e ś n ia (K rzy ­ sztof Z b a ra sk i, „ B ib lio te k a W a rsz a w sk a " 1865 t. 4. s. 148).

~ Z o b . S. T w a r d o w s k i, P rz ew a ż n a leg acy ja .... s. 2 3 5 — P u n kt V w. 1 2 7 3 -1 2 7 6 .

Z o b . L. P o d h o r o d e c k i . N . R a s z b a . ]\bjna chocim ska 1621 roku, K ra k ó w 7 1979, s. 2 8 6 .

:4 T a k ie w n io s k i m o ż n a w y c ią g n ą ć z o p is u w j a z d u d o K o n s t a n t y n o p o l a (S. T w a r d o w s k i. P rz ew a ż n a legacyja...,

s. 8 9 — P u n kt III. w. 5 7 -7 5 ) .

S. T w a r d o w s k i. P r z eifa ż n a legacyja s. 4 7 — P n n k t I. m a rg . d o w7. 620.

Z o b . P P ia s e c k i. K ron ika, p rz e k ł. A. C h rz ą s z c z e w s k i, w7st. J. B a r to s z e w ic z , K ra k ó w 1870, s. 3 0 6 .

27 Z o b . L. P o d h o r o d e c k i , N . R a s z b a , o p . c it.. s. 2 8 5 .

2S Z o b . W. C h o m ę u w s k i . K<iqż{' K rzysztof Z baraski, kon iu szy koronny, „ B ib lio te k a W a rs z a w s k a ” 1 8 6 5 1.4, s. 149.

(10)

F o r m y „ g rz e c z n o ś c i" w P r z e w a ż n e j legacyi S a m u e la T w a r d o w s k ie g o ... 3 7

stronie tureckiej, że dary, które ofiarowywał, nie stanowiły haraczu, lecz były upom inkam i składanymi dobrow olnie, w zgodzie z protokołem dyplom atycznym .

a. Krzysztof Zbaraski

Trzeba zauważyć, że poselstwo do Turcji było przedsięwzięciem trudnym , niebezpiecz­ nym i odpow iedzialnym , ale też mogącym przynieść w razie powodzenia sławę osobie, która się go podejm ie. Książę Krzysztof Zbaraski został wyznaczony do odbycia misji tureckiej na prośbę brata Jerzego, kasztelana krakowskiego, pierwszego senatora Rzeczypospolitej. Z nany był Krzysztof ze swej nieugiętej postawy wyrażającej troskę o sprawy państwa, którą przeja­ wiał podczas misji w M oskwie30.

Zwracają uwagę bardzo pochlebne opinie na temat osoby księcia form ułow ane przez współczesnych i potom nych. Kasper Niesiecki napisał o Krzysztofie Zbaraskim:

W roku 1622, po owej sławnej pod C hocim iem z Turkami ekspedycyi, w edług um ow y paktów chocim skich, żeby Polska na poparcie zawartych traktatów po­ sła wielkiego do Porty wysłała, gdy zdolnego do tej funkcji stany upatrują, zdał się wszystkim najsposobniejszy K rzysztof do tego, dla wspaniałości umysłu, prędkiego w rzeczach dowcipu, który by honor i dobro tej ojczyzny utrzymał. Przetoż uproszony do tej legacyi, pięćkroć sto tysięcy w gotowiźnie wziąwszy, dwakroć sto tysięcy w różnych upom inkach od Rzeczypospolitej, krom zaciąg- nionych z własnej fortuny swojej znacznych sum , w drogę się wyprawił31. Podobną opinię wyraził biskup przem yski Paweł Piasecki:

D o Turków zaś, podług um ow y chocimskiej, dla utw ierdzenia zawartego przez nich traktatu wyznaczony został posłem książę Krzysztof Zbaraski koniuszy wielki koronny, mąż dzielnego i wspaniałego um ysłu, a czego takowe posel­ stwo najwięcej wymagało, obficie zam ożny w dostatki mogące sprostać naj­ świetniejszej okazałości32.

I w tym samym duchu charakteryzował księcia dziew iętnastow ieczny biograf, W ładysław C hom ętow ski, akcentując nieco silniej cechy charakteru i postawę:

Mąż ten, nie pobłażający radom braci, które wytykał i ostrymi nieraz karcił sło­ wy, dawał jed n ak przykład gorliwości dla sprawy ogółu z własnych czynów; d u ­ ma jego była sprawiedliwym poczuciem wysokiej godności osobistej33.

,ft Z o b . W. C h o m ę t o w s k i . o p . c it.. s. 1 4 4 -1 4 7 . 11 K. N i e s ie c k i, o p . c it., s. 1 19.

1: P P ia s e c k i, o p . c it., s. 3 0 4 .

(11)

Gdyby uznać za dobrą m onetę legendę magnata, całą postawę Zbaraskiego m ożna scha­ rakteryzować, odwołując się do słów W awrzyńca Goślickiego:

C nota nie jest towarzyszką zwykłego, w ygodnego życia, ale kocha się w udrę­ kach i szuka niebezpieczeństw 34.

Tę drogę bezkom prom isow ej służby ojczyźnie wybrał K rzysztof Zbaraski.

O ile Piasecki i Niesiecki kładli nacisk na bogactwa księcia, których części nie wahał się przeznaczyć dla dobra Rzeczypospolitej, o tyle C hom ętow ski dokonał bliższej prezentacji charakteru Zbaraskiego, wydobywając pew^ną zapalczywość i nieustępliw ość ujawniającą się w sytuacjach spornych. Zw rócił uwagę na szacunek przejawiany dla własnej osoby, w ynika­ jący z urodzenia, zaś w czasie wypełniania misji poselskiej — z urzędu, który sprawował

w' im ieniu króla. Dał tem u wyraz Zbaraski podczas pierwszej rozm ow y z w ezyrem G iurgim , gdy stwierdził, usłyszawszy wiele inwektyw pod swoim adresem, zanim opuścił siedzibę w e­ zyra:

Iżem widział zagniewaną twarz, łatwiem koniekturow^ał i na tom 11111 tak o dpo­ wiedział, iż tak posłów króla m ego nie traktują, iż ja na takich audyjencyjach nie będę, iż ta nieprawda na nim i na głowie jego zostanie, i w stałem z stołka swego. Rzekł: „Wojny ty chcesz”; powiedziałem , że: „N ie chcę, ale jeśli ty chcesz, bę­ dziesz ją m iał”33.

W napisanej przez księcia R clacyi poselstw a zwraca uwagę akcentowana na każdym kroku wyjątkowa dbałość o realizowanie zadań określonych przez króla i parlam ent w instrukcji dla posła. Jednym z podstawowych zaleceń było unikanie uniżoności wobec Turków 36.

b. Wezyr Giurgi

Postać Giurgiego, pierwszego rozm ów cy Zbaraskiego, jest interesująca ju ż choćby z po­ w odu okoliczności powołania na urząd wezyra. Wiąże się ona z historią jego trzech poprze­ dników: D aud baszy („szwagra cesarskiego po ojcu ”37), U saitn baszy A rnauda38 — których panowanie, każdego z osobna, trwało po dwadzieścia kilka dni — oraz ich następcy Mustafy, będącego w edle Zbaraskiego człowiekiem tak dalece głupim , że nazywano go „kajwanem, to jest bydlęciem ”3 \ Jego opiekunem i doradcą został właśnie Giurgi. G dy M ustafę pozbaw iono urzędu (ze stosunkow o błahego pow odu, jakim było zabicie janczara), stanowisko objął Giurgi, cieszący się dobrą opinią w społeczeństwie. W iekiem odpowiadał godności urzędu,

W G o ś l ic k i , O senatorze doskonałym ksittf d u ’ie, tl. T. B ie ń k o w s k i, o p r. M . K o ro lk o , K ra k ó w 2 0 0 0 , s. 431.

^ R clacyja poselstw a księcia Z b a ra sk ie g o .. ., s. 115.

Z o b . L. R o d h o ro d c c k i , N . R a s z b a , o p . c it.. s. 2 8 5 . 17 Rclacyja poselstw a księcia Z b a ra sk ie g o ..., s. 22.

,s B y ł 011 u p r z e d n i o U s a im A g ą, a za p a n o w a n ia O s m a n a p e łn ił fu n k c ję b a s z y M y s s y r s k ie g o (ibidem , s. 2 5 ). Ibid em , s. 27.

(12)

F o r m y „ g rz e c z n o ś c i" w P r z e w a ż m y legacyi S a m u e la T w a r d o w s k i e g o ... 3 9

ponadto należał uprzednio do ludzi zabitego cesarza O sm ana — byl ostatnim z żyjących członków jego otoczenia, który ponadto nie brał udziału w spisku na życie władcy4". Poprze­ dnik G iurgiego na stanowisku wezyra, Mustafa, był oskarżony o przywłaszczenie sobie znacznych sum , które pow inny znaleźć się w skarbie cesarskim. Z późniejszego traktowania poselstwa Zbaraskiego m ożna wnosić, że prawdziwym autorem tych defraudacji był właśnie obrotny doradca Mustafy, Gmrgi.

O porywczym charakterze wezyra, eunucha w O sm anow ym szaraju, świadczy jeszcze je d n o zdarzenie, które poprzedziło pierwsze robocze spotkanie obu dostojników. Książę zo­

stał ostrzeżony przez przyjaźnie usposobioną osobę, by nie reagował gwałtownie na inw ekty­ wy kierowane pod swoim adresem przez wezyra podczas oficjalnych audiencji, ale właściwe negocjacje prowadził prywatnie, w cztery oczy, kiedy łatwiej będzie m u przekonać Giurgiego do swoich racji. O dpow iedź Zbaraskiego wyrażała stanowczy sprzeciw wobec możliwości kierowania inw ektyw pod jego adresem zarówno prywatnie, jak i publicznie:

O dpow iedziałem m u na to, żeby tego Wezyr nie czynił ani in p riv a to , tym barziej

iii p u b lic e , bo jeśli mi co przeciwko honorow i Pana mego rzecze, albo na czym

mój miałbym żywot położyć, nie oglądając się na żadną rzecz, odpowiedzieć muszę; ale że Wezyr nie będzie miał okazyjej do takowych mów, i owszem wszelaką powolność, tylko 011 też niech um ie szanować41.

Staropolska grzeczność w teorii i w praktyce dyplom atycznej

O rszak księcia ju ż od przekroczenia granicy Rzeczypospolitej napotykał na nieprzychyl- ność pogranicznych władców zależnych od Porty. C hodziło o postawę Stefana IX Tomszy, hospodara wołoskiego. To pierwsze spotkanie księcia, przedstawiciela Rzeczypospolitej, z hospodarem stało się okazją do podjęcia gry dyplomatycznej. Poeta wyrzucał nieprzychyl­ nem u przedstawicielowi buforow ego państewka, pozostającego w obszarze wpływ ów cesar­ stwa ottom ańskiego, bezzasadną pychę. Starcie to, m im o że było krótkie, ujawnńło zdolności dyplom atyczne księcia, obytego przecież z protokołem ju ż choćby od czasów dw uletnich stu­ diów padewskich (rozpoczętych w roku 1592, a poprzedzonych pobieraniem nauk w Wilnie i Krakowie), które odbywał w czasie sw'ej zagranicznej podróży edukacyjnej do Italii, N ie ­ miec, Francji42, jak też długoletniej praktyki parlam entarnej. Jej istotnym elem entem były za­ biegi mediacyjne podczas rokoszu Zebrzydowskiego, gdy Krzysztof Zbaraski pełnił funkcję pośrednika pom iędzy zwaśnionymi stronam i, lokując swe sympatie po stronie obozu regali- stycznego. N ie dziwi więc jego determ inacja i dbałość o należyte uszanowanie osoby posła, przedstawiciela króla polskiego, w kontaktach z hospodarem :

4,1 Z o h . ibidem , s. 27.

41 Ibidem , s. 111, p o r. te z W C h o m ę to w s k i, o p . c it.. s. 1 6 0 -1 6 1 .

(13)

Jako się zjadą z sobą, hospodar po oku na Książęcia pogląda, wsparszy bardzie boku, ma li się w przód do ręki, ale i ten w swojej ostrożny dostojności tęż powagę stroi. Trzykroć się otrą o się, że zatym przezdzięki konia zwarszy hospodar pom knie się do ręki, co i Książę uczyni. Przyjacielskie zaczyni

w m owach swych z obopólnym zniosą się tłum aczem .

(P r z e w a ż n a legacyja. .., s. 63 — P u n k t II, w. 441-448)

Obaj chcieli narzucić drugiej stronie własne reguły postępowania, stąd też trzykrotnie podjęli próbę powitania poprzez uścisk dłoni, oczekując najpierw na inicjatywę strony prze­ ciwnej. O statecznie to hospodar pierwszy wyciągnął rękę, którą książę przyjął. Twardowski zwrócił mvagę na trudności hospodara w opanow aniu konia, co uniem ożliw iło m u w cze­ śniejsze powitanie.

Interpretację sytuacji przynosi kom entarz pom ieszczony w glosie marginesowej: N ie w iem , czym się działo, Wołosza po tym powiedała, że konia miał mieć twar- doustego hospodar, aleprobabilius [bardziej praw dopodobne] pychąjego, którą jednak, gdy Książęcia widział in u n o tu m [ nieporuszonego] i stojąc w kroku, aegre [niechętnie, z trudem ] złożyć przyszło. Tyk hospodarow i, który jed n ak zniósł m ilczeniem .

( P r z e w a ż n a legacyja. .., s. 63 — P u n k t II, marg. do w. 442-443)

W ypowiedź poety uświadamia, że to nieprzejednana postawa Zbaraskiego naraziła na śm ieszność hospodara, który chciał wykazać swoją wyższość nad posłem Z ygm unta III Wazy.

Podczas wszystkich w jazdów do miast położonych na drodze przem arszu książęcego o r­ szaku Zbaraski starał się podkreślać wystawność, okazywać rozm ach przedsięwzięcia. Taka postawa budziła zawiść dostojników7 tureckich. Szczególnie okazały był wjazd księcia do Konstantynopola. G iurgiem u w edług Twardowskiego przypom inał on pochód tryum fujące­ go zwycięzcy w stolicy podbitego państwa, co poeta przytoczył w w ypowiedzi przedłożonej wT mowie niezależnej. Refleksja ta miała pokazać niechęć wezyra do osoby i postawy księcia, jak też odkryć zamiar ukrócenia pychy polskiego posła:

„Znam ja — pry — dum ę polską, że oni się ważą i na raz, by wszytkiego ostradać, ukażą.

Ta jednak okazyja i pyszna ich góra,

trafię ja w to niedługo — spuści na dół pióra. (...) Ale niech się on pisze, niech się on i sadzi, niech go i dziw ow idzów zastęp ten prowadzi, zdarzy czas, że w nielubej w ięźniem Jedykule

(14)

do ostatniej przyjdzie 11111 wyżdżąć się koszule”.

(P r z e w a ż n a legacyja..., s. 90 — P tn ik t III, w. 101-104, 113-116)

W swoich zapiskach książę bagatelizował przepych, jakim odznaczał się jego wjazd do K onstantynopola, choć miał świadom ość wrażenia, jakie zrobił na wezyrze. M im o że Giurgi nie oglądał przem arszu poselstwa osobiście, uzyskał informacje od wysłanych specjalnie ob­ serwatorów:

O m oim wjeździe ciż m u relacyją dawali, co widzieli, i podobno więcej się im zdało, niż było43.

Wezyr dopatrywał się w przepychu orszaku prowokacji ze strony Z ygm utna III Wazy. Zdarzenie i narosłe wokół niego nieporozum ienia miały swe źródło w rozbieżnościach w ro­ zum ieniu intencji stron, wynikających z posługiwania się odm iennym kodem kulturow ym . To, co dla Polaków było tylko cerem onią, nawiązującą do zwyczaju uroczystych w jazdów o d ­ bywanych przy różnych okazjach w kraju, dla Turków stanowiło polityczną prowokację.

N a wzajem ne stosunki, jak też długi czas zatrzymywania księcia w Stambule, rzutowała opinia M echm eda Dyjaka, podczas wjazdu księcia do tureckiej stolicy przebywającego w Siedm iogrodzie. Przestrzegł on wezyra przed „chytrością” księcia i zalecił poczekać z od ­ prawą posła do swego pow rotu, kiedy to udzielić miał G iurgiem u dodatkow ych informacji o tym, co działo się w Rzeczypospolitej, w tym także potw ierdzić plotki o dom niem anej śmierci króla Zygm unta III Wazy44. Zbaraski uzyskał stosowne informacje o misji M echm eda Dyjaka, w yraźnie w brew woli Giurgiego, dwa dni później. Kompletował dzięki tem u wiedzę na tem at nieprzychylnych działań wezyra wokół poselstwa. Z usług tego szpiega zrezygnował zaś natychm iast H ussejn basza, nakazując 11111 opuszczenie Stam bułu w ciągu dw udziestu czterech godzin43.

Twardowski uzasadniał niechęć wezyra do polskiego posła zamiarem sprowokowania Rzeczypospolitej do wojny. Była ona G iurgiem u potrzebna do w yprowadzenia oddziałów janczarskich z K onstantynopola. Podobnie jak wcześniej cesarz O sm an, wezyr zamierzał zre­

form ow ać annię turecką. Ponieważ sam nie mógł wypowiedzieć wojny, której sprzeciwiano się w stolicy, z obawy przed losem, jaki spotkał O sm ana, postanowił sprowokować Zbaraskie­ go do zerwania układu oraz zm usić Rzeczpospolitą do wojny zaczepnej w obec Turcji4'1. W izy­ ta polskiego posła stanowiła ostatnią szansę na znalezienie przeciwnika, dzięki którem u uda­ łoby się zrealizować plan wezyra. W cześniej zawarł 011 układ pokojowy z H absburgam i oraz Persją.

Jak rozum iał swoją misję Zbaraski oraz jak pojm ował w zajem ne stosunki z dostojnikiem tureckim , przekonuje konflikt w sprawrie zapłacenia przez towarzyszących poselstwu pol­

4’ Rclacyja poselstwa księcia Z b a ra sk ie g o ..., s. 105.

44 Z o b . ibid em , s. 110.

4:1 Z o b . ibidem , s. 1 0 1 -1 0 3 .

46 Z o b . S. T w a rd o w s k i. P rzew ażn a leg acy ja..., s. 9 3 - 9 4 (P u n kt III).

(15)

skich kupców cła, którego domagał się w7ezyr, w brew tradycji, pozwalającej handlow com przybywającym wraz z wielkim posłem na sprzedaż tow arów bez opłaty celnej. Pieniądze po ­ trzebne były G iurgiem u na opłacenie oddziałów janczarskich47. Spór opóźnił wjazd księcia do K onstantynopola o tydzień. Giurgi napisał list do Zbaraskiego, domagając się od niego, by odłączył kupców od orszaku. W odpow iedzi książę wytknął wezyrowi postępow anie nie­ zgodne z protokołem dyplom atycznym , w myśl którego dostojnik turecki posła „według zwyczaju nawiedzić miał i chęci Pana swego ofiarować, jako m iedzy przyjacioły bywa”48, nie zaś domagać się opłat kupieckich, nic nieznaczących w obec bardziej istotnych dobrych ko n ­ taktów międzypaństwowych:

To pism o lubo do m nie pisane jest, m n iejed n ak nie należy, bo do niew olników cesarskich w olno wezyrowi tak pisać; jam jest króla polskiego poseł, nie do nie­ go, ale do cesarza, pana jego; a jako 011 nie pierwszy wezyr w państwie ottom ań- skim, tak ja nie pierwszym też tu posłem; wie 011 zwyczaje i porządki swoje, w iem ja też poselskie4 \

Zbaraski pokazał G iurgiem u, że wybrał najgorszy z m ożliw ych sposobów kształtowania w zajem nych stosunków7 m iędzypaństw ow ych. Wytknął m u niestosow ność w zwracaniu się do posła suw erennego państwa, podkreślając godność swojej osoby jako wysłannika króla polskiego. O parł się w tym książę K rzysztof na regułach wynikających z protokołu dyplom a­ tycznego, który obowiązywał nie tylko ich obu, ale regulował wzajem ne stosunki w kontak­ tach bez w zględu na to, kto pełnił funkcję wezyra, a kto był posłem. Zwracał więc Zbaraski uwagę na uniw ersalność i konw encjonalność zachowań obowiązujących w dyplomacji i sto­ sunkach m iędzynarodow ych. Jednym z ważniejszych argum entów 7 za koniecznością uszano­ wania przez wezyra godności polskiego posła była teza, iż Zbaraski, jako przedstaw iciel swego króla, przybył zawrzeć układ z m onarchą, a nie z w ezyrem . Stwierdził tym samym, iż G iurgi nie jest dla niego partnerem do rozmów. N ic dziwnego, że wezyr „ten respons niesm aczno przyjął”3'1. Dzięki zdecydowanej postawie Zbaraskiego polscy kupcy ostatecznie cła nie zapła­ cili3'.

Wszystkie niuanse w stosunkach politycznych znalazły odbicie podczas pierwszej rundy rozmów. Jeszcze przed ich rozpoczęciem książę został ostrzeżony przez G iurgiego za pośred­ nictw em posłańca, by podczas audiencji, jeśli chce uzyskać szybką odprawię, nie podejm ow ał sprawy w rogich działań prow adzonych przeciw Rzeczypospolitej przez hospodarów Tomszę i Kantymira, z uwagi na ich bliskie związki z w ezyrem (tytułował ich swoim i synami, co sta­ now iło wyraz szczególnej opieki). Książę, jak pisał w R cla cyi, odpowiedział posłańcowi nastę­

47 Z o b . R e la c ja poseł s tira księcia Z b a ra sk ieg o s. 102. 4S Ibidem , s. 102.

44 Ib id em . s. 102.

,0 Ibidem , s. 102.

(16)

F o r m y „ g r z e c z n o ś c i" w P r z e w a ż n e j legacyi S a m u e la T w a r d o w s k i e g o ... 43

pująco: „żem ja je st poseł i nie mogę się inaczej nad rozkazanie pana m ego stawić, trudno m am tego m ijać”32. Dążył więc do ścisłego wypełniania zadań wyznaczonych m u przez króla. W sprawie tej postanowił posłużyć się wybiegiem, prosząc wTezyra o ukaranie Kantymira za niedawny napad na ziemie Rzeczypospolitej, zaś Tomszy za przepuszczenie Tatarów przez W ołoszczyznę. Dla księcia ważna była reakcja G iurgiego na tak sform ułow ane zarzuty. Wa­

runkow ała ona dalsze postępowanie polskiego posła z wezyrem: „jeśliby się łagodnie stawił, nie irytować go, ałe scnsini rzeczy prow adzić”03. Książę nie miał więc zamiaru wyprowadzać wezyra z równowagi, jego celem było doprow adzenie trudnej misji aż do szczęśliwego zakoń­ czenia.

Jedną z przyczyn nieporozum ień G iurgiego i Zbaraskiego były głębokie różnice kulturo­ we m iędzy m uzułm ańskim Cesarstw em O ttom ańskim a chrześcijańską Rzecząpospolitą, jak też interpretow anie przez obie strony na swoją korzyść układu podpisanego w stępnie pod C hocim iem . Rozbieżności pogłębiane były przez istotne sprzeczności w treści paktu, którego o dm ienne wersje posiadały obie strony. W reakcji tureckiej miał znaleźć się w edług Giurgiego zapis o zobowiązaniu się Rzeczypospolitej do składania daniny cesarzowa tureckiem u, co oznaczałoby uznanie zwierzchnictwa ottom ańskiego nad szlacheckim państwem i zależność od sułtana. W wrersji polskiej takiego zapisu nie było, a król zobowiązywał się jedynie do prze­ kazania podarków sułtanowi i jego dostojnikom w czasie pobytu wielkiego posła w Stambule. M ożnow ładcy tureccy byli przekonani, że Zbaraski przywiózł daninę, uznając zależność swe­ go króla od sułtana, zaś książę upierał się, iż jedynie prezenty od suw erennego władcy w do­ w ód zawarcia przyjaźni i pokoju. Postępował tym samym zgodnie z instrukcją królewską, w myśl której miał

...podarki wręczać pod pozorem wynagradzania wydatków w ojennych lub w innej form ie, byle tylko Turcy nie pojmowali tegojako należnej im daniny34.

Turcy potrzebowali natom iast funduszów' między innym i na uposażenie duchow ieństw a w now opow stałym meczecie. Świątynię m ożna było bowiem wznieść pod w arunkiem , że jej utrzym anie będzie finansowane z dochodów uzyskiwanych z now o zajętych ziem. Ponadto trzeba było środków na opłacenie grożących stale buntem oddziałów janczarskich.

Twardowski wykorzystał nie tylko swą wiedzę o zamiarze zamknięcia Zbaraskiego w w ię­ zieniu, ale rów nież w spom niał o planow anym zam achu, do jakiego miało dojść podczas wja­ zdu posła do Konstantynopola. Bardzo trafnie oddał charakter zabiegów księcia o szczęśliwe zakończenie misji. Dwa czynniki w arunkow ały jej pow odzenie: niezłom na postawa księcia oraz um iejętność „przekonywania” przeciwników:

52 Relacyja poselstw a księcia Z b a ra sk ie g o ..., s. 110.

51 Ibid em , s. 111.

(17)

Jakoż z tobą za jed n y m stołem ju ż siedzieli, którzy, o zacny panie, zabijać cię mieli, twoja w oczu powaga jednak ich zrażała i ręka szczodrobliwa ręce im wiązała.

(P r z e w a ż n a legacyja..., s. 95 — P n n k t III, w. 257-260)

D o pierwszych rozm ów bezpośrednich miał przystąpić książę z niezłom nym postanowie­ niem prowadzenia ich w duchu pokojowym. Poeta wyjaskrawił jego postawę, stwierdzając:

darm o i ty, panie mój, gotujesz nektary';

darm o słowa nad kanar — mieć nie będziesz wiary.

(P r z e w a ż n a legacyja..., s. 95 — P u n k t III, w. 271-272)

Tym samym też scharakteryzował nieprzychylne nastawienie książęcego przeciwnika. O pis wyglądu zew nętrznego wezyra Giurgiego w prow adził Twardowski, by utożsam ić tę postać z diabłem w nawiązaniu do analogicznej prezentacji Plutona w G o ffred zie Tassa-Ko- chanow skiego” . To pierwszy silny sygnał perswazyjnej tendencyjności w przekazie literac­ kim Twardowskiego. Poeta podążał wpraw dzie za R elacyją Zbaraskiego, ja k też odwoływał się do własnych doświadczeń zdobytych podczas pobytu w K onstantynopolu. Tendencyjność i perswazyjność w P r z e w a ż n e j legacyi... jest daleko silniej w idoczna niż w tekście samego Z b a­ raskiego, który starał się zachować obiektywizm , podając relację w form ie osobistych w spo­ m nień wyrosłych na podstawie doświadczeń.

Z arów no opis fizjonom ii wezyra, jak też charakterystyka postawy w m om encie wejścia Zbaraskiego, ilustrują nieprzychylne nastawienie poety do książęcego adwersarza. Sygnalizu­ ją, że relacja Twardowskiego będzie tendencyjna:

Pycha k ’tem u przeharda przypięła m u skrzydła, że na krzeszle i dotąd jeszcze się rozpiera, lubo już Książę w chodzi, ju ż i drzwi otwiera.

(P r z e w a ż n a legacyja..., s. 97 — P u n k t III, w. 342-345)

Relację z rozmowy' zbudował Twardowski z w ypowiedzi w m ow ie niezależnej, które łączył krótkim i uwagami w form ie nawiązania, na przykład: „Skończy, a w ezyr na to ”; „W czym się Książę postrzega”. Referując jakby bezpośrednio przebieg negocjacji, oddał poe­ ta ich dynam ikę, dram atyzm i napięcie. W ypowiedzi adwersarzy przeplatał niejednokrotnie narratorskim i kom entarzam i odm alow ującym i stan emocji rozmówców.

Przywołany wyżej fragm ent ilustruje nastawienie wezyra do księcia w yrażone m ową cia­ ła. D ostojnik turecki rozsiadł się w swoim krześle, przyjąwszy postawę mówiącą o pewności siebie, pysze, lekceważącą wchodzącego gościa. N astępująca dalej oracja powitalna

wygłoszo-" Z o b . S. T w a r d o w s k i, P rz ew a ż n a legacyja. . .. s. 9 7 — P n n kt III, w. 3 2 5 - 3 4 1 ; T. T asso , I-i K o c h a n o w s k i, G o ffm abo Je ru z a le m w yzw olon a, o p r. U. P o l lak, W ro c ła w 1951 ( B N II 4 ). s. 1 0 4 -1 0 5 . p ie ś ń 4. o k ta w y 7 - 8 .

(18)

F o r m y „ g r z e c z n o ś c i” w P r z e w a ż m y lewicy i S a m u e la T w a r d o w s k ie g o ... 45

na przez Zbaraskiego nic odbiegała od kanonów obowiązujących dyplomatę. Książę nawiązał do niegdysiejszej przyjaźni m iędzy dom em ottom ańskim a Rzecząpospolitą, podjął sprawę niedawnego konfliktu i wyraził chęć przekształcenia uzgodnień spisanych pod C hocim iem dla zawarcia rozejm u w w arunki zachowania trwałego pokoju. Poseł podkreślił prostolinij­ ność swych starań:

Ani ja na subtelne racyje się zbieram, ani snadź niepodobnych kondycyj napieram. G otow e niosę pakta, którym tylko trzeba Jasnej Porty dekretu a pow odu z Nieba.

(P r z e w a ż n a leg a c)ja ..., s. 99 — P u n k t IU , w. 405-408)

Prosił Zbaraski o szybką odprawę, by mógł zanieść radosną now inę o pokoju oczekujące­ m u nań władcy oraz jego ludowi. W pierwszej fazie odpow iedzi wezyr zgodził się z tezami księcia i przestrzegał reguł postępowania w edług protokołu dyplomatycznego. Podstęp krył się dopiero w drugiej części wywodu, gdy Giurgi podjął kwestię paktów chocim skich. M ó­ wiąc:

M am i pakta tam eczne i w edług nich sobie postąpię (...).

(.P r z e w a ż n a legacyja..., s. 100 — P u n k t III, w. 449-450) wezyr, jak stwierdził Twardowski w glosie marginesowej, kłamał, bowiem

.. .Turcy pakt nie mieli, [ponieważ] były zginęły pod tu m u lt O sm anów i dyrep- cyją depozytów Dylawerowych.

(P r z e w a ż n a legacyja..., s. 101 — P u n k t III, marg. do w7. 457)

Zbaraski wiedział o tym, wobec czego nie chciał pokazać swojego egzemplarza, co wyraził w początkowym fragmencie kolejnej wypowiedzi, zalecając pisarzom tureckim podjęcie po­ szukiwań. Cel przem ow y księcia był jednak inny. Bagatelizując wartość pisanego słowa, zwrócił uwagę na szczerość intencji piszących:

Bo cóż nam dadzą pakta, co złote papiry, gdy serce pod pokrywką i umysł nieszczery?

(P r z e w a ż n a legacyjn..., s. 101 — P u n k t III, w. 467-468)

Książę miał na myśli napiętą sytuację na pograniczu. Wbrew7 ostrzeżeniom podjął kwestię działań Tomszy i Kantymira, którzy poprzez swoje inicjatywy m ilitarne przyczyniali się do niepokojów na pograniczu. O skarżenie dotyczyło odbywanych przez Kantymira łupieżczych najazdów na ziemie Rzeczypospolitej w celu porywania ludności słowiańskiej, którą potem przy współudziale Tomszy sprzedawano jako niewolników' na tureckich bazarach. Orację księcia kończyła stanowcza deklaracja sform ułow ana w im ieniu króla:

(19)

W co król, pan m ój, wejżrzawszy m ądrze i głęboko, zlecił mi, żebym na to miał osobne oko

i zgoła do niczego nie dał się przywodzić, ażby tych znieść i złem u drogę w przód zagrodzić. Jakoż z tym się ożywam i w tych szrankach stoję.

(P r z e w a ż n a legacyja..., s. 102 — P u n k t III, w. 497-501)

C elem Zbaraskiego nie było wńęc prow adzenie m iękkich negocjacji, by zawrzeć p orozu­ m ienie za wszelką cenę. Książę miał rozstrzygnąć wszystkie kwestie sporne i uzyskać w arunki pokoju godne króla Rzeczypospolitej. By dobrze wywiązać się z misji, musiał podjąć drażliwy tem at nawet w brew ostrzeżeniom postronnych osób.

W odpow iedzi Giurgi wziął w obronę Tomszę i Kantymira, zapewniając, że nie podejm ie żadnych kroków w celu zapobieżenia ich działaniom. Wezyr zgodził się, że Kantym ir realizo­ wał przedsięwzięcia szkodzące dobrym stosunkom m iędzypaństw ow ym , ale bał się jego ze­ msty. C o do oskarżeń w obec Tomszy, zarzucił książęciu, że były one kłamliwe. Zbaraski zro­ zum iał przytyk wezyra bez pom ocy tłumacza, który chciał nieco złagodzić ton wypowiedzi Giurgiego. Twardowski skom entował: „Tyr kaczmarski zadaw7a księciu”, czyli: wypowiada grubiańską przym ówkę. Z atem nie Zbaraski doprow adził do popsucia atm osfery rozm ów i nie on starał się sprowadzić je do poziom u w zajem nych pom ów ień i kalum ni. Taki cel sta­ wiał sobie Giurgi, dążąc do sprowokowania księcia i Rzeczypospolitej do nowej wojny.

Poeta przystąpił do opisu gniewu książęcego, który ogarnął posła po odpow iedzi wezyra, by następnie zaprezentować walkę w ew nętrzną Zbaraskiego. Jej celem było opanowanie gniewu:

.. .Książę jed n ak i trzymać go um ie,

i — kiedy wrodz 11111 wzajem popuścić — rozum ie.

(P rze iu a żu a legacyja..., s. 103 — P u n k t III, w. 523-524)

Twardowski odkrył w tym stw ierdzeniu tajniki m istrzostwa dyplom atycznego Zbaraskie­ go. N ie sztuką było poddać się em ocjom . D użą um iejętność stanowiło wykorzystanie ich dla realizacji zam ierzonych celów. Pamiętał zatem o zaleceniu Goślickiego:

N iech tedy senator niczego nie m ówi w złości, w strachu, w radości, w uniesie­ niu, niech niczego nie mów'i bez zastanowienia się. W ten sposób zawsze będzie poważny i mądry. Będzie przecież rozmawiał z wrogami państwa, z sąsiadami, z posłami, którzy zawsze starają się poznać zamiary innych. Dlatego używają różnych sztuczek, podsuwają domysły, oczekują znaków, dzięki którym m ogli­ by coś od nas w ydobyć3".

(20)

F o r m y „ g r z e c z n o ś c i" w P r.za riiżn cj Icąwyi S a m u e la T w a r d o w s k ie g o ... 47

G otow ość do prow adzenia twardych negocjacji trudno uznać za przejaw „niegrzeczne­ go”, niestosow nego zachowania. Książę postąpił zgodnie z regułami staropolskiej grzeczno­ ści, odw ażnie broniąc racji, które pow ierzono jego opiece. Z grzecznością należy utożsam ić postawę zbieżną z kanonam i sztuki dyplomatycznej. Zbaraski, jak pokazał Twardowski, nie łamał obowiązujących reguł postępowania. Działał zgodnie ze sztuką prowadzenia sporów. Erystyki mógł uczyć się przecież nie tylko w kraju, ale i za granicą. Praktykował ją w polskim parlam encie, jak też podczas negocjacji m iędzynarodowych.

N a sform ułow any przez gospodarza zarzut kłamstwa poseł odpowiedział, odwołując się do zasad gościnności. Zarzucił G iurgiem u znieważenie gościa:

...M ogłeś m ię inaczej w dom u wżdy poszanować i ogrodzić raczej słowy ozdobniejszym i tę kaczmarkę swoję. N iepraw dą się nie bawię, rad przy prawdzie stoję.

(P r z e w a ż n a legacyja. .., s. 103 — P u n k t III, w. 525-528)

To kolejny przykład m ężnej, nieugiętej postawy Zbaraskiego w obliczu przeciwności. Wawrzyniec Goślicki cenił je sobie bardzo wysoko, gdyż napisał:

M ęstw ojest to właściwość pomagająca cnocie zwyciężać i znosić trudności i ja­ ko taka je st ozdobą wszystkich cnót. Bez męstwa roztropność, sprawiedliwość, um iarkow anie są słabe i niedołężne, gdyż nie potrafią tak działać skutecznie jak tam ta37.

Zbaraski następnie kazał wybierać G iurgiem u między pokojem a zachow aniem Kantymi- ra na dotychczasowym stanowisku. Wezyr zapytał księcia, czy chce wojny. Zbaraski oświad­ czył, że pow rotu na pole walki pragnie właśnie kanclerz turecki. Ti odpow iedź doprowadziła wezyra do now ego wybuchu gniewu. Wyraził go Giurgi w dłuższej oracji realizowanej z uży­ ciem pytań retorycznych, którą rozpoczął od deprecjonow ania wydolności militarnej i gos­ podarczej Rzeczypospolitej, ja k też jej walorów geograficznych, niesprzyjających wojnie obronnej. G iurgi szukał następnie w niedawnej historii uzasadnienia przewagi Cesarstwa O t- tom ańskiego nad Rzecząpospolitą, by wykazać, że szlacheckie państwo słusznie pow inno pła­ cić daninę Turkom . Zaczął od inwektyw, zarzucając szlachcie pychę:

I cóż wy, psi, o sobie rozum iecie tyle? Jako m uchy i drobne przeciw nam motyle!

(P r z e w a ż n a legacyja. .., s. 103 — P u n k t III, w. 541-542)

co Twardowski skom entow ał jeszcze w n ia rg in a liu in , oskarżając z kolei Turków o butę:

(21)

Pospolita to Tarkom wszystkich lekko ważyć, sami się mając za pany świata wszytki ego.

Wezyr dotknął w swej oracji kwestii rozległości Cesarstwa, jak też przypom niał porażkę Caspara Grazzianiego (Gracjana), hospodara wołoskiego, którego działania, podjęte z pod- uszczenia I Iabsburgów i Z ygm unta III Wazy, przyczyniły się do klęski cecorskiej i doprow a­ dziły do rozlewu krwi w Turcji. U czynił zarzut Rzeczypospolitej z przeniesienia wojny poza własne terytorium , pod C hocim . Przywołane kwestie miały ukazywać pychę Polaków oraz przewagę m ilitarną Turków, którzy każdorazowo byli w stanie pokrzyżować plany władcy Rzeczypospolitej.

Strategia dyplomacji G iurgiego polegała na posługiw aniu się inwektywam i, obrażaniu posła, wyprow adzaniu go z równowagi. O dchodząc od reguł postępowania przyjętych w dy­ plomacji, wezyr posłużył się m etodą brutalnej napaści, która wszelkie sposoby zwalczania przeciwnika uznawała za dozw olone. Giurgi odwoływał się do zasad prow adzenia rozm ów polegających na upodleniu i psychicznym zm ęczeniu adwersarza poprzez wywieranie presji w czasie pertraktacji oraz kreowanie atm osfery zagrożenia życia i zdrowia posła w trakcie jego pobytu w' Konstantynopolu. Swą o rację zakończył G iurgi groźbą pod adresem księcia:

Pewnie to was omyli i niejak o pierwej, ale kruki i sępy napasiecie ścierwy, a co dziś na sw obody jakieś tam każecie, cegłę nosić w Stam bule i w apno będziecie. D opiro, gidy gaur, poznasz O tom any, gdy z innym i do wiosła będziesz przy kowany, a co dziś kazesz hardzie i tak sobie tuszysz; kogo na się obalisz i z stolice ruszysz.

(.P r z e w a ż n a legacyja. .., s. 105 — P u n k t III, w. 585-592)

N im Twardowski przytoczył odpowiedź Zbaraskiego, opisał świat w ew nętrznych prze­ żyć księcia (w. 593-608). To bardzo istotny m o m en t w strukturze narracji, gdyż odsłania kuli­ sy umysłowości posła i stanowi pionierską próbę charakterystyki psychologicznej postaci. Przybliżenie odbiorcy świata duszy bohatera pozwala pełniej uchwycić dynam ikę postaci działającej. Twardowski odsłonił m echanizm y psychiki Zbaraskiego, by przekazać pełny w zór osobowy, w którym nie tylko chwali się czyny, ale pokazuje się rów nież trud zmagań z sobą samym, odsłania się m otyw y podejm ow anych decyzji i przeżycia towarzyszące tru d ­ nym sytuacjom. O dkrycie owej wielowarstwowości nie tylko wpływa na atrakcyjność literac­ ką bohatera, ale czyni go bardziej autentycznym .

Słowa wezyra, jak pokazał poeta, dotknęły do głębi polskiego posła. Dom agały się stosow ­ nej, wyważonej repliki. Tymczasem trwały zmagania w ew nętrzne Zbaraskiego, które prze­ biegały po linii między em ocjam i (gniew) a racjami dyktowanym i przez rozum . Ta walka była zgodna z zaleceniami Goślickiego:

(22)

F o r m y „ g r z e c z n o ś c i" w P r -e ir a ż n e j legacyi S a m u e la T w a r d o w s k i e g o ... 4 9

M ąż roztropny wie wszystko i zna rów nież samego siebie3*.

Zbaraski znal siebie i byl w stanie opanować afekty, więcej, wykorzystać emocje wr stosow ­ nej chwili, gdy gniew mógł być szczególnie przydatny. Zalecał znów Goślicki:

[ Senator] nie pow inien się na nikogo gniewać bez racji, gdyż to jest poniżające, a odwołując się do zdania z O w idiusza, dodawał:

Im kto je st doskonalszy, tym łatwiej opanow uje gniew A szlachetny duch nie zwraca na gniew uwagiy).

O dpow iedź książę sform ułował, wyzbywszy się emocji, gniew odłożył na później. Roz­ począł ją od wyjaśnienia swoich intencji, które wezyr niewłaściwie odczytał. Wykazał swem u rozm ów cy brak odpowiedniej kom unikacji interpersonalnej:

Słowa m oje rozum ieć uprzejm ie i szczyrze nie tak, jako rozum iesz, miałeś o wezyrze!

(.P r z e w a ż n a legacyja s. 105 — P n n k t III, w. 609-610) To teza Zbaraskiego, pozwalająca przeprow adzić kontratak, w którym znaczącą rolę od­ grywało zdem askowanie złych intencji Giurgiego. Zdanie to nie zawiera jednak negatywnie nacechowanego ładunku em ocjonalnego. Książę wyjaśniał, że przejawiał dobre intencje, for­ m ułując poprzednią wypowiedź. O parł argum entację swej odpowiedzi na racjach m eryto­ rycznych, dyktowanych przez rozum . D ynam ika tej przem ow y przypom ina m uzyczne cres­

cendo, rozpięta jest między p ia n o 3 fo rtissim o , między stanowiącymi fundam ent racjami rozu­

m ow ym i a emocjami, które znalazły ujście we w niosku wieńczącym w ywód. Książę stw ier­ dził, że wezyr ujawnił ku niem u otw artą niechęć, m im o prób jej ukrycia przez tłumacza. D o ­ w ody tej niechęci stały się refutacyjnymi argum entam i wypowiedzi Zbaraskiego. Ujawniła się jeszcze jedna zalecana przez Goślickiego cecha senatora:

Trzeba, aby senator był inteligentny, zdolny, miał dobrą pamięć, był spostrze­ gawczy, przewidujący, ostrożny, aby miał bystry um ysł i był sp ry tn y ’".

Przygotowana naprędce kunsztow na odpowiedź Zbaraskiego zdawała się potwierdzać posiadanie w ym ienionych cech. K ontrargum enty przedstaw ione zostały w form ie ciągu py­ tań retorycznych, w których mówca streszczał, wyłuskując sens, i negował racje przedmówcy. N ajpierw odparł zarzut podżegania do wojny, pokazując taką tezę jako rezultat nadinterpreta­ cji jego słów:

5* Ibid em , s. 297.

^ O w i d i u s z , Tristhi III 5, 3 1 , p rz e k l. T. B ie ń k o w s k i, [ w :| ibid em , s. 4 3 9 -4 4 1 .

(23)

N a w ojnę li naciągam, jako mię wykładasz, gdy słowa moje chwytasz i chytrze ukradasz?

(P r z e w a ż n a legacyja..., s. 106— P u n k t III, w. 617-618)

By ustalić, kto dąży do wojny, powołał się na autorytet Boga, dowodząc, że pow rotu na po­ le walki chciałby Giurgi. Zbicie tałszywej tezy wezyra wymagało dodatkow o przywołania ko­ lejnych argum entów : konieczność przebycia trudnej drogi przez posła; znoszenie przytyków wezyra przeczyły jego chęci wojny, podobnie jak antyteza: czy zalecanie pokoju i płynących z niego korzyści oznacza żądzę krwi i pragnienie wojny? Dalej poseł podjął ponow nie sprawę Kantymira i Tomszy, jak też odparł argum ent wezyra o niezdolności Rzeczypospolitej do p ro ­ wadzenia skutecznej w ojny obronnej, podkreślając zamiłowanie Polaków do pokoju. Wy­ tknął O sm anow i rozpętanie wojny chocim skiej, przypom niał, że Turcy pierwsi przez W ewe- lego prosili o zawarcie pokoju. W kolejnej całostce oracji książę przeszedł do kontrataku. Z a­ rzucił wezyrow i niezm ienną wrogość do Polaków7, ostrzegł go przed knuciem intrygi, której konsekwencji nie jest w7 stanie przewidzieć. Zasugerował, że jeśli O sm an nie zwyciężył Rze­ czypospolitej, to tym bardziej nie uda się to je m u . Przestrzegł Giurgiego przed stałą gotow o­ ścią Polaków na kolejny atak turecki. O d argum entów dotyczących w spólnoty państwowej przeszedł do osobistych. Poinform ow ał wezyra, że nie załatwi ze Zbaraskim niczego groźba­ mi, oświadczył sw7oją gotowość na śm ierć dla sprawy:

M nie li też chcesz przekinąć? I tu się oszukasz, nie podyjdziesz fbrtylem , nie słowy wyfukasz. Pierwej mi ręce zwiążesz i głowy mię zbawisz, niż o jed n ę literę niesłuszną przyprawisz.

(P r z e w a ż n a legacyja..., s. 108 — P u n k t III, w. 689-692)

Koroną argum entacji był zapowiedziany kontratak księcia, który miał polegać na odkryciu przed wrogam i wezyra jego zam iarów w zniecenia wojny. Książę zapowiedział adwersarzowi, iż złoży na niego skargę do D yw anu, z uwagi na nieprzestrzeganie praw gościnności:

Poselskich li i ty praw naruszać chwalebnych, ja li twych słuchać fu ryj m iałem niepotrzebnych,

które ja, gdzieby inszy plac był i obronie,

i m ow om bezpieczniejszym; um iałbym na stronie znieść inaczej. (...)

(P r z e w a ż n a legacyja..., s. 1 OH — P u n k t III, w. 699-703)

Przeszedł więc Zbaraski od racji ogólnych do spraw szczegółowych, kończąc w ywód na kwestiach związanych z oceną własnej postawy i żądaniem szacunku dla siebie.

W podsum ow aniu m ow y odniósł się książę jeszcze raz do gróźb wezyra, odrzucił je, o d ­ wołując się do ethosu posła:

Cytaty

Powiązane dokumenty

Media regionalne przede wszystkim starają się informować; jeśli telewidz chce się do- wiedzieć czegoś o swoim regionie, to wiadomo, że potrzebne informacje znaj- dzie

uczestnictwa w spływach kajakowych, powody wyboru Wkry na miejsce realizacji spływu, preferowane odcinki kajakowe tej rzeki, towarzystwo podczas spływu, wykorzystywane

systemy innowacji społecznych na wsi (finansowanego ze środków Narodowego Centrum Nauki). W artykule wykorzystano informacje uzyskane w trakcie 19 wywiadów swobodnych

Wobec powyższych wniosków aktualne mimo wszystko może stać się pytanie o normatywny charakter przyjętych defi nicji informacji niejawnych. Chodzi mianowicie o ustalenie

w sprawie szczegól­ nych warunków sanitarnych przy produkcji i w obrocie naturalnych wód mineralnych, m ine­ ralnych wód mieszanych, naturalnych wód źródlanych

Socjologia prawa zajm uje się głów nie opisem tych w szelk ich sytuacji, w k tó­ rych daje się zauw ażyć działanie za pomocą prawa lub też oddziaływanie

tać, że stosunki między państwem a Kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego. W związku

Ze względu na ogromne skupisko w badanym okresie, ludności niemieckiej i żydowskiej na terenie Łodzi można stwierdzić, że przed I wojną światową Łódź była