Kazimierz Romaniuk
Pokuta i pojednanie w Nowym
Testamencie
Collectanea Theologica 48/4, 15-34
48(1978) fase. IV
KS. K A ZIM IE R Z R O M A N IU K , W ARSZAW A
POKUTA I POJEDNANIE W NOWYM TESTAMENCIE
Studium niniejsze m a na celu dokonanie pewnej system atyki danych now otestam entalnych na tem at pojednania i pokuty. Syste matyce tej towarzyszy próba przewartościowania stanowiska E. К ä- s e m a n n a co do genezy Pawiowej n auki o pojednaniu i pokucie. Tak pomyślane studium może się okazać rzeczywistym przyczyn kiem do pełniejszego opracowania teologii m oralnej Nowego Testa mentu.
Chrześcijańskie pojęcie pokuty — naw et w języku jak najb ar dziej potocznym — zakłada u pokutującego, czy mającego pokuto wać, świadomość winy, a to z kolei wiąże się ze świadomością grzechu.
Jednakże nie postępuje słusznie ten, kto biblijną, a zwłaszcza Pawiową, naukę o grzechu usiłuje sprowadzić do jednej m yśli lub do jednego tem atu ł. A utorzy natchnieni czuli wyraźnie, że grzech to rzeczywistość złożona i tylko przez ukazanie jej poszczególnych aspektów można w sumie uzyskać obraz względnie adekw atny i ca łościowy. Tak więc grzech jest przedstaw iany jako upadek, jako
słabość, jako zadłużenie wobec Boga, jako błąd, zejście na m anow ce, jako dobrowolne popadnięcie w niewolę, jako obraza i zagnie wanie Boga itp. Podobnie bogate i złożone w swej treści jest zbaw cze dzieło C hrystusa. Poszczególne elem enty tego dzieła ukazuje Paw eł w ten sposób, że odpowiadają one dość dokładnie każdem u z wymienionych przed chwilą aspektów grzechu. Tak więc to, czego dokonał C hrystus, nazyw a się podźwignięciem człowieka, ulecze niem go z jego słabości, uw olnieniem od ciążących na nim długów, sprowadzeniem na właściwą drogę, w ybaw ieniem z niewoli, ekspia cją, pojednaniem .
W rozważaniach niniejszych nie zam ierzamy ani analizować, ani naw et przedstawiać pełnej listy wszystkich obrazów i pojęć grze chu. Przedm iotem naszego zainteresowania będzie tylko ten ostat
1 O m aw ia ją c p ró b ą sp ro w ad ze n ia całej soterio lo g ii P a w ła do te m a tu p o je d n a n ia E. K ä s e m a n n stw ierd za: „ F ra g t m a n so, g e w a h rt m a n rasch, w ie p ro b lem atisch d a s u n s Ü berkom m ene auch an dieser S telle ist u n d w ie m is stra u isc h w ir geg en ü b er allen S im p lifik a tio n e n sein m ü ssen ” (E rw ägun gen z u m S tic h w o rt „Versöhnungslehre im N e u en T e sta m e n t”, w : Z eit u n d G eschichte: F e stsc h rift R. B u ltm a n n , T ü b in g en 1964, s. 47), „das V ersö h n u n g s- sm otiv b e h e rrsc h t n ic h ein m al die gesam te n e u te sta m e n tlic h e S oteriologie” (tam że, 53).
ni aspekt zbawczego dzieła C hrystusa: p o je d n an ie2. Lecz skutków albo owoców dzieła odkupienia nie można sobie przyswoić, lub mó wiąc inaczej: z Bogiem nie można się pojednać, bez aktu pokuty, którem u również odpowiadają jeśli nie całe obrazy, to p rzy n aj mniej pewne rysy niektórych obrazów grzechu. By można to było w pełni wykazać, trzeba przede w szystkim przeanalizować, choćby pobieżnie, zasadnicze kom ponenty treściowe now otestam entalnego pojęcia pokuty.
I. Pokuta a nawrócenie
W dwu kategoriach terminologiczno-treściowych wyczerpuje się now otestam entalna nauka o pokucie: pokuta — pokutować i na
wrócenie — nawrócić sią 3.
1. P o k u t a — p o k u t o w a ć
Polskim term inom : pokuta — pokutować, żałować za grzechy, odpowiadają w Nowym Testamencie słowa: metanoein — metanoia. Nie zawsze te dwa term iny greckie oddawano polskimi słowami
pokuta — pokutować. Co więcej, od kilkunastu lat obserwujem y
tworzenie się nowej pod tym względem tradycji translatorskiej. Odchodzi się coraz powszechniej od term inów pokuta — pokutow ać, a tłum aczy się dwa wspomniane term iny greckie polskimi słowa mi: nawrócić sią — nawrócenie. Jest to tłumaczenie przynajm niej z dwu względów poprawniejsze: 1. Nawiązuje wyraźniej do etym o logii i dosłownego, pierwszego znaczenia greckich terminów: m eta —
noein znaczy dosłownie: wznieść się niejako ponad (meta) dotych
czasowy sposób myślenia (nous = duch, umysł), zacząć myśleć ina czej, odmienić się wewnętrznie. 2. Tłumaczenie to ułatw ia zrozu mienie istoty każdego aktu pokuty lub wręcz ukazuje, do czego winien się sprowadzać i gdzie winien się dokonywać akt pokuty. Zew nętrzne ćwiczenia i praktyki pokutne są tylko skrom nym i i wcale nie najważniejszym i oznakami tego, co się dokonało we w nę trzu człowieka, tzn. w jego umyśle i sercu.
Wiąże się z nią ściśle i powinno też być zasadniczo jej zew nę trznym w yrazem w yznanie grzechów, wspom inane często w Nowym Testamencie. W związku z działalnością Jana Chrzciciela Mateusz czyni następującą uwagę: „Wówczas ciągnęła do niego Jerozolim a
2 Zob. w zw iązku z tym J. D u p o n t , L a réconciliation dans la th éo lo gie de sa in t Paul, P a ris 1953; A. N y g r e n, Die V ersöhnung als G ottestat, G ü terslo h 1923; V. T a y l o r , F orgiveness and R econciliation, L ondon 1946; G. W. L a m p e , R econciliation in C hrist, L ondon 1956; E. K ä s e m a n n , art. cyt.·, H. A l p e r s , Die V ersö h n u n g d u rc h C hristus, B erlin 1964.
3 Zob. A. T о s a t o, Per una revisio n e degli stu d i sulla m etanoia neo- te sta m en ta ria . R iBl 23(1975) 3—45; J. B e h m — E. W ü r t h w e i n . ThW N T IV, 972—1004.
oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem . Przyjm owano od nie go chrzest w rzece Jordanie, wyznając przy tym swe grzechy” (Mt
3, 5 n: por, Mk 1, 5). Sw. Jakub zachęca wiernych: „W yznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego, byś cie odzyskali zdrowie” (Jk 5, 16). A utor pierwszego listu Jana za pewnia: „Jeżeli będziemy wyznaw ali nasze grzechy, (Bóg) jako
wierny i spraw iedliw y odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nie prawości” (1 J 1, 9). W yznając grzechy, człowiek łączy zazwyczaj z tym aktem pokutnym modlitwę błagalną o darow anie grzechów. Tak Szczepan modli się w intencji swoich oprawców: „Panie, nie poczytuj im tego grzechu” (Dz 7, 60), tak też z w yznawaniem grze chów kazał łączyć modlitwę Jak u b (5, 16). Ową akcję wyznawania grzechów nazywa się niekiedy, nie całkiem adekw atnie, także po kutą: pokutować, tzn. wyznawać grzechy.
2. N a w r ó c e n i e — n a w r ó c i ć s i ę
Z pokutą — rozum ianą zwłaszcza w sensie subiektyw nym — wiąże się ściśle ak t tzw. nawrócenia. O bliskości, w zajemnym współ- przenikaniu się tych dw u aktów świadczy m iędzy innym i sygnali zowane przed chw ilą zam ienne tłumaczenie: nawrócić się i poku
tować.
W znaczeniu teologicznym — nie tylko zresztą teologicznym — nie są to dwie identyfikujące się rzeczywistości. W każdym akcie nawrócenia się można z kolei wyodrębnić następujące elementy: 4
1. I d e a p o w r o t u d o B o g a , z którego rąk człowiek w y szedł. Tak np. po w prowadzeniu do Kościoła pierwszego poganina K orneliusza chrześcijanie jerozolim scy stw ierdzają: „A więc i po ganom udzielił Bóg (łaski) naw rócenia, aby żyli” (Dz 11, 24). Życia może udzielać tylko Bóg, życie samo, a w arunkiem otrzym ania tego daru jest trw anie w jedności z Bogiem.
O całym swoim apostolskim posłannictwie Paw eł mówi, że jest ustaw icznym naw oływ aniem do pow rotu do Boga. Zakłada po wszechnie znaną praw dę o pierw otnym przebyw aniu człowieka we władaniu Boga. Grzech sprawił, że człowiek oddalił się od Boga. W tekstach referujących Pawłowe naw oływ anie do naw rócenia w ystę
pują zazwyczaj dwie form uły: „nawróćcie się do Boga” i „naw róć cie się do P a n a ”. Pierw sza z tych form uł pojawia się przy wezwa niach skierowanych do pogan, adresatam i drugiej są zazwyczaj Żydzi. Różnorodność formuł, ich S itz im Leben, jest rezultatem zróżnicowania odbiorców pouczeń P a w ła s. Samą zaś potrzebę po
4 W zw iązk u z ty m zob. R. S c h n a c k e n b u r g , T y p e n der M etanoia- -P redigt im N e u en T e sta m e n t, M ThZ 1(1950) 1—lä ; W. T r i l l i n g , M eta- noia als G ru n d fo rd e ru n g der n e u te sta m e n tlic h e n L ebenslehre, T h J 11(1968) 68—76.
5 Zob. J. D u p o n t , R ep e n tir et conversion d ’après les A ctes des A p ô tres, P a ris 1967, 424—457; W. T r i l l i n g , M etanoia, art. cyt., 67 nn.
w rotu do Ojca uw ydatnił chyba najdosadniej Jezus C hrystus w przypowieści o synu m arnotraw nym (por. Łk 15, 11—32).
2. O d w r ó c e n i e s i ę o d z ł a jest etapem w stępnym w pro cesie zwracania się do Boga. Wielkie, masowe nawrócenie czarno księżników efeskich zostało przedstawione w następujący sposób: „Przychodziło też wielu wierzących, wyznając i ujaw niając swoje uczynki. I wielu też z tych, co upraw iali magię, poznosiło księgi i paliło je wobec wszystkich” (Dz 19, 18 n). Paw eł zachęca Rzymian do naw rócenia wołając: „Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przy obleczmy się w zbroję światła. Żyjm y przyzwoicie jak w jasny dzień i nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa C hrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom7 (Rz 13, 12— 14). Decyzja zerwania ze złem musi mieć charakter konkretny. Paw eł w yraźnie naw iązuje do powszechnie znanych występków, które przydarzały się głównie poganom, ale niejedno krotnie pociągały również chrześcijan. Podobne zachęty znajdują się w Liście do Efezjan. „Słyszeliście przecież o Nim i zostaliście pouczeni w Nim... że, co się tyczy poprzedniego sposobu życia — trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, odnawiać się duchem w waszym m yśleniu i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według Boga, w spra wiedliwości i prawdziwej świętości” (Ef 4, 22—24). Wszystko co grzeszne i w ystępne zostało tu przyrów nane do starej szaty, a sam akt nawrócenia — to zdejmowanie z siebie starej szaty i przyodzie- wanie się w człowieka nowego 6. K iedy indziej będzie Paw eł mówił wręcz o przyodziew aniu się w C hrystusa. Podobne pouczenia znaj dują się w Kol 2, 11: „W Nim też otrzym aliście obrzezanie, pole gające na zupełnym wyzuciu się z ciała grzesznego...”; lub w Kol 3, 5: „Zadajcie więc śmierć temu, co jest przyziemne w (waszych) członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chci wości...” N ajbardziej wymowny jest tekst 1 Tes 1, 9: „Albowiem oni sami opowiadają o nas, jakiego to przyjęcia doznaliśmy od was i jak nawróciliście się od bożków do Boga, by służyć Bogu żywemu i praw dziw em u i oczekiwać z niebios Jego Syna, którego wzbudził z m artw ych, Jezusa, naszego wybawcę od nadchodzącego gniewu” . 3. Z m i a n a d o t y c h c z a s o w e g o s p o s o b u m y ś l e n i a albo odmiana serca i ducha. Jan Chrzciciel w ydaje takie polecenie tłumom, które przychodziły, aby go słuchać: „Wydajcie więc owoc godny nawrócenia, a nie myślcie, że możecie sobie mówić: A braha ma m am y za Ojca” (Mt 3, 8). W ty m samym duchu są utrzym ane pouczenia Janow e w ujęciu Łukasza (Łk 3, 12 n). Przem iana owa, zasadnicza i rzeczywista, jest w arunkiem ocalenia: „Jeśli się nie
• P o r. J. S z l a g a , Rola kainos i neos w te o lo g ic zn ym sło w n ic tw ie N o w ego T e sta m e n tu , R TK 23(1976) z. 1, 61—70; R. A. H a r r i s v i l l e , T he C oncept of N ew n ess in th e N T , M inneapolis 1960, 76—82.
nawrócicie wszyscy, tak samo zginiecie” (Łk 13, 2. 5). Nawrócenie zaś jest -warunkiem uzyskania wszelkich dóbr mesjańskich: „Poku tujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone, aby nadeszły od Pana dni ochłody, aby też posłał wam zapowie dzianego Mesjasza Jezusa, którego niebo musi zatrzymać aż do cza su odnowienia w szystkich rzeczy...” (Dz 3, 19 n). Podobnie J k 5, 19 n: „Bracia moi, jeśliby ktokolwiek z was zszedł z drogi prawdy, a drugi go naw rócił, niech wie, ża kto naw róci grzesznika z jego błędnej drogi, w ybawi duszę jego od śmierci i zakryje liczne grzechy” .
4. Samo n a w r ó c e n i e dokonuje się form alnie w a k c i e w i a r y , której wyznanie towarzyszy zazwyczaj obrzędowi przyję cia chrztu. „Lecz kiedy uw ierzyli Filipowi, który nauczał o K ró lestwie Bożym oraz o imieniu Jezusa Chrystusa, zarówno mężczyźni jak i kobiety przyjm ow ali chrzest. Uwierzył również sam Szymon, a kiedy przyjął chrzest, towarzyszył wszędzie Filipowi...” (Dz 8, 12). Nieco dalej: „Wieść o tym rozeszła się po całej Jafie i wielu uwie rzyło w Pana” (9, 42). Podobnie zostało przedstawione nawrócenie prokonsula Sergiusza Paw ła (13, 12), wielu Żydów i pogan w Iko- nium (14, 1), w Berei (17, 12), w A tenach (17, 34) oraz przełożonego synagogi korynckiej Krysposa i całej jego rodziny (18, 8).
Wszystkie wymienione dotąd elem enty spotykam y również w potrójnej relacji o nawróceniu Paw ła (Dz 3, 9; 22, 6— 16; 26,
12— 18).
II. Pojednanie
W listach św. Paw ła pod pojęcie pokuty podciąga się zazwyczaj wszystkie tek sty mówiące o pojednaniu, przy czym pojednaniem nazywa Paw eł — i tylko on — całe zbawcze dzieło Chrystusa, posługując się wówczas czasownikiem katallasso (Rz 5, 10; 2 Kor 5, 18. 19. 20) oraz kilku jego pochodnymi jak np. katallage (Rz 5, 11; 11, 15; 2 Kor 5, 18. 19), apokatallasso (Ef 2, 16; Kol 1, 20. 22) lub diallasso (1 Kor 7, I I ) 7. Czasownik katallasso w grece kla sycznej znaczy: wymienić coś na coś, wymienić pieniądze, pozbyć się czegoś lub być pozbawionym czegoś, z życiem włącznie. W lite raturze greckiej pozabiblijnej czasownik ten wyraża również ideę
wzajemnego dochodzenia do zgody stron poróżnionych, czyli jed n a nia się zagniewanych (Arystot: katellaksein outous pros allelous).
W Nowym Testam encie — ściśle: u Paw ła, bo tylko Paw eł zna ten czasownik — term iny katallasso i katallage służą już tylko na wy rażenie idei przejednyw ania 8. Wypowiedzi Paw ła na tem at pojed
7 Ten o sta tn i czasow nik w y stę p u je rów nież w M t 5, 24; zob. ta k że sy- nallasso w Dz 7, 26.
8 Z daniem n ie k tó ry ch egzegetów ideę p o je d n a n ia w y ra ża rów nież cza sow nik h ila ske sth a i i jego d ery w aty . S łusznie chyba je d n a k p y ta E. К
ä-nania można sprowadzić do trzech jak b y modeli: model kosmolo- giczno-antropologiczny, kosmologiczny i antropologiczny.
Ilustracją pierwszego z nich jest tekst następujący: „Albowiem w C hrystusie Bóg jednał ze sobą świat (kosmon katallasson heauto), nie poczytując ludziom ich grzechów...” (2 Kor 5, 19). W pierwszej części tego wiersza mowa w yraźnie o pojednaniu Boga ze światem, w części drugiej — o zbawiennych dla człowieka owocach tego pojednania.
C harakter tylko kosmologiczny posiada wypowiedź z Kol 1, 19: „Zechciał bowiem (Bóg), aby w Nim zamieszkała cała Pełnia i aby przez Niego znów pojednać wszystko ze sobą (katellaksai ta panta
eis auton)”.
Do wypowiedzi typu antropologicznego należą teksty: Rz 11, 15; Ef 2, 16 i może najbardziej charakterystyczny Kol 1, 21: „I was, którzyście byli niegdyś obcymi (dla Boga) i (Jego) wrogami przez sposób myślenia i wasze złe czyny, teraz znów pojednał
(nuni de apokatellaksen) w doczesnym Jego ciele przez śmierć, by
stawić was wobec siebie jako świętych i nieskalanych, i nienagan nych” . Niekiedy, jak np. w Ef 2, 14— 16 owe akcenty antropolo giczne precyzują się w tym sensie, że mówi Paw eł nie tylko o po jednaniu całej ludzkości z Bogiem, lecz o usunięciu wszelkich ba rier między grupam i ludzi, a zwłaszcza między Żydami i poganami. Chyba tak bowiem należy rozumieć słowa następujące: „W ten spo sób jednych i drugich znów pojednał z Bogiem w jednym ciele przez krzyż w Sobie zadawszy śmierć wrogości. A przyszedłszy zwiastował pokój, wam, którzyście daleko, i pokój tym , którzy są blisko, bo przez Niego jedni i drudzy m am y przystęp do Ojca” . E. K ä s e m a n n w ysunął — chyba jako pierwszy — hipotezę, że znajdujące się w listach Paw ła wypowiedzi na tem at pojednania są w gruncie rzeczy pochodzenia przed-Paw łow ego 9. Do tego wnio sku doszedł E. K ä s e m a n n poddając analizie łiteracko-teolo- gicznej teksty: Rz 5, 9— 11 oraz 2 K or 5, 18—21. O starożytnym , li- turgiczno-hym nicznym charakterze pierwszego tek stu świadczy pa- ralelizm jego poszczególnych elementów, w yrażenia takie jak „przez śmierć Jego Syna” (5, 10), „przez krew ”, sugerując ideę cierpienia zastępczego, charakterystyczną dla wczesnochrześcijańskiej liturgii
s e m a n n : „ob u n d w ie w eit die Ü b ersetzu n g versö h n e n ü b e rh a u p t a n die S telle des sic h e r an g e m e ssen e re n s ü h n e n tr e te n d a r f ” (dz. cyt., 48).
9 W ielu egzegetów , ta k ż e kato lick ich , p o w ta rz a bez ja k ich k o lw iek u za sa d n ień pow yższe tw ie rd z en ie : „Das M otiv, das in K ol 1, 20. 22 u. E p h 2, 16 in hy m n isch en (T ra d itio n s-)S tü c k en (n ach K ä se m a n n 49: „aus d er D oxo- logie d e r h ellen istisc h en G em einde”) v o rk o m m t” — A. V ö g 1 1 e, V ersö h n u n g , L T hK t. 10 (1965) 734 n. „Ü b erlieferu n g sg esch ic h tlic h geseh en sta m m t das V ersö h n u n g sm o tiv „aus d er Doxologie d er h ellen isch e n G em einde” (K äse m a n n 49)” — R. P e s c h , V ersöhnung, w: J. B a u e r, B ibel-theologisches W ö rterb u ch , G raz-W ien -K ö ln s 1967, 1413.
eucharystycznej. Rolę przesłanek, prowadzących do tego samego wniosku w związku z 2 Kor 5, 18—21 spełniają następujące zja wiska literackie: patos hymniczny, orzeczenia w form ie imiesłowów. Znajdują one rzekome potwierdzenie w takich elem entach treścio wych, jak np. niepoczytywanie ludziom ich przew inień — form uła występująca w Rz 3, 25 i stanowiąca fragm ent hym nu judeochrześ- cijańskiego. Z tej samej tradycji korzystał też autor Kol i Ef, któ rym, według K ä s e m a n n a , nie był wcale św. Paweł, choć nie wykluczone, że opierał się on na m ateriale opracowanym przez Pawła i wcielonym do omówionych przed chwilą fragm entów Rz i 2 Kor.
Jeżeli poszczególnym elementom tego rozumowania nie można nawet nic zarzucić, to w ydaje się, że całość bazuje na dość bezpod stawnym w swej jednolitości obrazie soteriologii Pawła. Wszelkie rysy nie pasujące do tego obrazu uważa się za nie- lub przed- -Pawłowe. Poza tym pew ne właściwości form alne wypowiedzi Pawła — np. paralelizm, antytezy, patos literacki — choć swymi początkami sięgają, być może, okresów wcześniejszych, mogły się stać dawno częścią integralną literackiej osobowości Pawła.
E. K ä s e m a n n jest również zdania, że sformułowania typu kosmologicznego (mowa w nich, jak wiadomo, o pojednaniu Boga ze światem) były wcześniejsze i dopiero pod wpływem tendencji eschatologiczno- i eklezjologiczno-chrześcijańskich przekształciły się, zwłaszcza na terenie Palestyny, w sformułowania typu antropolo gicznego. Teksty takie jak 2 Kor 5, 19 n oraz Kol 1, 20. 22 zaw iera ją ślady nie dokończonego jeszcze procesu przekształcania się for muł kosmologicznych w antropologiczne.
I to tw ierdzenie, aczkolwiek godne uznania jako pomysł i samo w sobie prawdopodobne, nie jest oparte na dostatecznie mocnych podstaw ach10. W ydaje się, że K ä s e m a n n o w i dość w yraźnie chodzi o w yprowadzenie idei pojednania kosmologicznego z ogólno ludzkich, a przynajm niej rzymsko-pogańskich tęsknot za lepszą przyszłością, za powszechnym pokojem. Czwarta ekloga Wergiliusza — cytowana zresztą w yraźnie przez K ä s e m a n n a 11 — uchodzi od dawna za klasyczny przykład tych tęsknot. W tej sytuacji tru d no oprzeć się w rażeniu, że autor dorabia argum enty do z góry
sformułowanej tezy.
III. Pojednanie jako dzieło wspólne Boga i ludzi
Zarówno w katechezie Jana Chrzciciela, jak i w nauczaniu Je zusa daje się słyszeć ciągłe i natarczyw e nawoływanie do pokuty. Owo nawoływanie ma na celu przyjście ze skuteczną pomocą czło
10 p o w ta rz a je i ty m razem bez żad n y ch u zasad n ień R . P e s с h, art, cyt., 1414.
wiekowi w jego zmaganiach się z grzechem i w jego subiektywnej pokucie. Stosunek Jezusa do grzeszników jest bardzo szczególny. W szystko zaczęło się zresztą już przy protoew angelii, będącej zapo wiedzią zwycięstwa przyszłego Mesjasza nad tym, który przywodzi ludzi do grzechu (Rdz 3, 15). Całe posłannictwo Jezusa zostało scha rakteryzow ane jeszcze przed narodzeniem Jezusa w sposób n astę pujący: „On zbawi swój lud od jego grzechów” (Mt 1, 21). W ostat niej księdze Pism a św. znajdują się słowa: „Temu, który nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów, Jem u chwała i moc na wieki wieków. Amen” (Ap 1, 5—6). Niezwykłość postaw y Jezusa wobec grzeszników była zresztą powodem niejedne go konfliktu z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie, co rzecz jasna nie zmieniło ani na jotę Jego postępowania. Przyszedł na świat jako Baranek, k tó ry gładzi grzechy św iata; przyszedł, by szukać, co było zginęło; przyszedł, by leczyć chorych i słabych; przyszedł, by po jednać z Bogiem wszystko.
Wszelkie dotychczas omawiane form y pozbywania się jarzm a grzechów są możliwe i skuteczne tylko dlatego, że Jezus C hrystus stał się „ofiarą przebłagalną za nasze grzechy i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego św iata” (1 J 2, 2). Jedną z myśli głównych całego Listu do H ebrajczyków streszczają następujące słowa: „Dlatego musiał się upodobnić pod każdym względem do braci, aby stał się miłosiernym i w iernym arcykapłanem wobec Bo ga dla przebłagania za grzechy lu d u ” (Hbr 2, 17). Ten zaś zbawczy gest C hrystusa był możliwy tylko dlatego, że Bóg nas umiłował. „W tym przejaw ia się miłość, że nie m y umiłowaliśm y Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna Swego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” (1 J 4, 10). Żaden z autorów natchnionych No wego Testam entu nie przedstawił tej praw dy w sposób tak szcze gółowy jak św. Paweł.
Aczkolwiek bez Bożej pomocy człowiek nie jest w stanie wyzbyć się swoich grzechów, to sam Bóg, bez osobistego wysiłku człowieka, również nie może dokonać tego dzieła wyzwolenia z więzów grze chu. W yraził tę praw dę bardzo dosadnie św. Paweł, gdy pisał: „W C hrystusie Bóg jednał ze sobą świat nam przekazując słowo jednania. W imię C hrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem” (2 Kor 5, 20). Bóg dokonuje swego dzieła, ale Paweł upomina ludzi, by zdobyli się również na wysiłek. Pawłowe „pojednajcie się z Bo giem” jest pew ną modyfikacją nawoływania do nawrócenia, pod znakiem zaś tego ostatniego naw oływ ania pozostaje cały S tary Testam ent, który też określa już dość w yraźnie, na czym polega istota nawrócenia: jest to zerw anie z przeszłością, a związanie się ścisłe z Bogiem Żywym, na którego sąd wszyscy oczekujem y12.
12 „B ru ch m it d er V erg an g e n h eit u n d H in w en d u n g zum le b en d ig en G ott, dessen G eric h t u n m itte lb a r d ro h t” (E. N e u h ä u s 1 e r, A n sp ru c h un d A n tw o r t G ottes, D üsseldorf 1962, 125).
W Nowym Testamencie nawoływanie to jest skierowane nie tylko do pogan, lecz także do Żydów. Naw oływ anie to stanow i istotę tzw. katechezy pokutnej 13. Co więcej, okazuje się, że pouczeń po kutnych lub wręcz nawoływania do nawrócenia potrzebują także
ludzie ochrzczeni14. Na chwilę uwagi zasługuje motywacja, zwłasz cza owej parenezy pokutnej. Otóż jest to najczęściej motywacja typu remuneracyjno-eschatologicznego: ludzie m ają się nawrócić, bo zbliża się już królestwo Boże, bo zbliża się dzień Pański, bo nadchodzi godzina sądu 15.
IV. Natura i skutki dzieła pojednania
Każdy aspekt dzieła zbawienia posiada — jak już wspomnie liśmy —■ w teologii Paw ła nie tylko dokładny korelat w określonej koncepcji grzechu, lecz zdaje się też tę koncepcję niejako precyzo wać, ukazując specyficzny obraz ludzkości w momencie pojawienia się Syna Człowieczego. Spróbujm y obecnie przyjrzeć się dokładniej tej sytuacji po to, by na jej tle dostrzec lepiej rolę Boga Ojca jako inicjatora oraz Syna Bożego jako wykonawcę dzieła pojednania i aby uchwycić w sposób właściwy samą istotę tego działania dwu Osób Boskich.
Jednym z najtragiczniejszych skutków pierwszego grzechu oka zał się stan rozdarcia wewnętrznego całej ludzkości, stan będący rezultatem odejścia człowieka od B o ga16. W krótce po wypędzeniu pierwszych ludzi z raju — przynajm niej w relacji autorów n a tchnionych — miało miejsce pierwsze bratobójstwo, potem rozpo częły się walki na śmierć i życie między poszczególnymi rodam i
i tak doszło do trw ającego kilka stuleci podziału narodu w ybrane go na państw o północne i południowe, co było, jak wiadomo, w y raźną zapowiedzią ostatecznej ruiny politycznej całego Izraela. O rozdarciu w ew nętrznym poszczególnych ludzi n ik t nie mówił do tychczas w sposób tak dosadny jak Paw eł: „Jestem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro, bo łatwo przy chodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać — nie. Nie czynię bo wiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę” (Rz 7, 18 n).
13 Egzegeci niem ieccy o d ró żn ia ją tzw . B e k eh ru n g sp red ig t der christlich en M issionare od U m keh rp red ig t der p ro p h e tisc h en V erk ü n d ig u n g . Zob. W. T r i l l i n g , M etanoia als G ru n d fo rd eru n g der n e u te sta m e n tlic h e n L ebenslehre, T h J 11(1968) 66 nn.
14 T en ro d zaj p rze p o w iad an ia nazyw a W. T rillin g die U m kehrparänese (tam że, 67).
15 P ro b le m y lite ra c k ie zw iązane z tą m o ty w a cją zob. K . R o m a n i u k , R ep e n tez vous, car le R o ya u m e des d e u x est to u t proche (M t IV , 17 par). N TSt 12 (1966) 259—269.
18 Zob. w zw iązku z ty m A. J a n k o w s k i , G rzech jako historyczna odpow iedź czło w ieka na odw ieczną dobroć Boga, w : Drogi zbaw ienia, P oznań 1970, 53 n.
S tan społecznego skłócenia poszczególnych ludzi Paw eł określa niekiedy m ianem wrogości. Ludzie są zresztą wrogami nie tylko naw zajem dla siebie, lecz także dla Boga, ich wspólnego Ojca. Wro gami zaś stali się, ujaw nili się na zew nątrz, w skutek buntu, którym jest nie tylko grzech pierwszego człowieka, lecz poszczególne, in dyw idualne w ystępki kolejnych pokoleń ludzkich. Odległość, dys tans względem Boga i bliźnich — to kolejne określenie tego sm u tnego stanu. Z własnej winy człowiek, z istoty stworzonej na obraz i podobieństwo Boga, stał się stw orzeniem absolutnie obcym Bogu. W tej sytuacji może się spodziewać ze strony Boga tylko tego, co napisał Paw eł w Rz 1, 18: „Albowiem gniew Boży ujaw nia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie p ęta ” 17.
Dopuszczając aż do takiego tryu m fu zła nad dobrem, P an Bóg miał względem człowieka — jak stw ierdza Paw eł — w yraźnie okre ślone zam iary: chciał miariowicie pokazać, że człowiek sam jest wobec zła bezradny, że nie je st absolutnie w stanie wydostać się z jego zgubnych objęć. Człowiek musi dojść do przekonania, że może liczyć tylko na miłosierdzie i wszechmoc Boga. „Albowiem poddał Bóg w szystkich nieposłuszeństwu, aby w szystkim okazać swoje miłosierdzie” (Rz 11, 3 2)18. Nic tedy dziwnego, że inicjato rem dzieła pojednania mógł być tylko B ó g 19, niezmordowany w swym poszukiwaniu człowieka od czasu odnalezienia Adama, ukryw ającego się w raju, aż do owego gospodarza, zapraszającego na gody w edług przypowieści ew angelijnej. „Wszystko zaś to po chodzi od Boga, k tóry pojednał nas z sobą” (2 Kor 5, 18; por. Kol 1, 20; Ef 2, 16).
Podejm ując inicjatyw ę pojednania ze sobą świata i człowieka był Bóg absolutnie wolny, niczym nie zdeterm inowany, kierow ał się tylko i wyłącznie miłością do człowieka i to do takiego człowieka, k tó ry na miłość wcale nie zasługiwał: „Bóg zaś okazuje nam swo ją miłość, gdyśm y byli jeszcze grzesznikam i” (Rz 5, 8); lub nieco dalej: „Jeżeli bowiem, będąc nieprzyjaciółm i, zostaliśmy pojednani z Bogiem, to tym bardziej, będąc już pojednanym i, dostąpimy zba w ienia” (5, 10) 20.
W ykonawcą odwiecznej woli pojednania człowieka z Bogiem jest Jezus C hrystus: „Chlubić się możemy w Bogu przez P ana na
17 Por. K. R o m a n i u k , K r ó tk i za ry s histo rii zbaw ienia. P oznań 1975, 139 nn.
18 Zob. w zw iązku z ty m P. S t u h l a m a c h e r , Z u r In terp re ta tio n vo n R ö m er 11, 25—32, w : P roblem e bib lisch er Theologie. F estschr. v. Rad, T übingen 1971, 555—570.
19 P or. K. R o m a n i u k , L ’am our d u P ère et d u F ils dans la sotériolo- gie de sa in t P aul, R om a 9 1975, 153— 133; A. N y g r e n, Die V ersö h n u n g als G ottesta t, G ü terslo h 1932.
szego Jezusa C hrystusa, przez którego uzyskaliśm y też pojedna nie” (Rz 5, 11); „będąc nieprzyjaciółm i, zostaliśmy pojednani z Bo giem przez śm ierć Jego S yna” (5, 10) albo wreszcie: „Albowiem w C hrystusie Bóg jednał ze sobą św iat” (2 K or 5, 19; por. Kol 1, 20). Precyzując tę instrum entalność dzieła pojednania mówi Pa weł o śmierci C hrystusa (Rz 5, 10), o Jego krw i (Rz 5, 9; Kol 1, 20; Ef 2, 14) i o Jego krzyżu (Ef 2, 16) lub ogólnie o Jego ciele (Kol 1, 22) " .
Czymże jest jednak w swojej istocie ów ak t pojednania człowie ka z Bogiem? Przede w szystkim jest usunięciem wrogości, którą odznaczał się dotychczas stosunek ludzi do Boga i do bliźnich: ,,On, k tóry obie części (ludzkości) uczynił jednością, bo zburzył rozdzie lający je m ur wrogości” (Ef 2, 14; por. Rz 5, 10); łub gdzie indziej: „I was, którzy byliście niegdyś wrogami, teraz znów pojednał” (Kol 1, 21) 2Z; i najdosadniej chyba w Ef 2, 16: „i w ten sposób jednych jak i drugich znów pojednał z Bogiem, w jednym ciele... w sobie zadawszy śmierć wrogości” .
Miejsce owej wrogości zajął upragniony pokój: „Zechciał bo wiem Bóg, aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą w pro wadziwszy pokój przez krew Jego krzyża” (Kol 1, 20; Rz 5, 1). Całe ziemskie życie Jezusa upłynęło pod znakiem pokoju. Kiedy przychodził na świat, aniołowie śpiewali hym n pokoju, kiedy u ka zywał się jako zm artw ychw stały, również pozdrawiał wszystkich słowami pokoju. Nie na próżno już prorocy Starego Testam entu nazywali Go w swych proroczych wizjach Księciem Pokoju 23,
Człowiek pojednany z Bogiem nazywa się w term inologii Paw ła „nowym stw orzeniem ” (kaine ktisis), co oznacza, że zaczyna on istnieć w całkiem nowy sposób, bo w gruncie rzeczy korzysta z in nego źródła życia 2i. Praktycznie nowość tego drugiego życia polega na tym , że człowiek ma znów pełny dostęp do Boga; przestał być obcym, czuje się w obecności Boga jak w domu własnego Ojca. Ci, co byli daleko, „stali się bliskimi Bogu przez krew C hrystusa” (Ef 2, 13); ci, co byli kiedyś „obcymi i przechodniami, stali się współobywatelami świętych i domownikami Boga” (Ef 2, 19); ci, co
21 P or. H. A l p e r s , Die V ersö h n u n g d u rch C hristus, B erlin 1964; E. B r u n n e r , D er M ittler, Z ü r ic h 4 1974; K. H e i m . Die H a u p tty p e n der V ersöhnungslehre, Z T hK 12(1938) 304—326.
22 Рог. G. D e l l i n g , De T od Je su in der V e rk ü n d ig u n g des P aulus, w: A pophoreta. F estschr. E. H aenchen, T ü b in g en 1954, 85—96.
23 P or. W. E i c h r o d t , Die H o ffn u n g der ew ig en F reiheit im alten Israel, H am b u rg 1920: H. G r o s s , Die Idee des ew igen u n d allegem einen W e ltfrie d e n im A lte n O rient u n d im A lte n T e sta m e n t, T rie r 1956; J. С o m- b l i n, L a p a ix dans la théologie de S t. L uc, ETL 32(1956) s. 439—480.
24 P o r. J . D e y , Palingenesia, M a rb u rg 1937; E. S j 6 b e r g, W iederge b u rt u n d N eu sch ö p fu n g im p alästinischen J u d e n tu m , S tT h 4(1951) 44—85; O. B e t z , V o n G ott gezeugt, ZNW B eih. 26(1960) 3—23; G. W a g n e r , Das religionsgeschichtliche P ro b lem vo n R öm er 6, 1—11, Z ü rich 1962.
pozöstawali na zewnątrz, znaleźli się obecnie w ew nątrz (1 Kor 5, 12).
A oto jeszcze jedno spojrzenie na rzeczywistość, którą tw orzy w ew nątrz człowieka oraz w jego relacjach do Boga i innych ludzi dzieło pojednania: P an Bóg nie poczytuje człowiekowi jego grze chów, nie wyciąga konsekw encji z całej owej wrogości, którą do strzegał u człowieka: „Albowiem w C hrystusie Bóg jednał ze sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów” (2 K or 5, 19; por. Rz 5, 8).
Aczkolwiek inicjatorem pojednawczego działania jest Bóg, to jednak nie dojdzie do samego pojednania bez wyraźnego współ działania ze strony człowieka. Człowiek musi dać się pojednać z Bogiem. Dlatego Paw eł woła: „W imię C hrystusa, nalegam y: po jednajcie się z Bogiem” (2 K or 5, 20). Je st to szczegół bardzo istot ny. Pozwala bowiem stwierdzić, że pojednanie nie polega na doko naniu się jakiejś zmiany w Bogu. Nie chodzi tu o sytuację, którą można by sobie przedstawić m niej więcej tak: od początku Bóg da rzył człowieka swoją wielką miłością, lecz w pew nym momencie, właśnie w chwili pierwszego grzechu, Bóg czując się dotkliwie obrażonym zupełnie odwrócił się od człowieka, przestał go darzyć swoją miłością i nie interesował się nim już więcej. Pojednanie m iałoby polegać na dokonaniu się bardzo zasadniczej zm iany w Bo gu. Bóg je st niezmienny, niezm ordowany w swej miłości i nigdy nie przestaje darzyć człowieka ty m uczuciem. Tylko człowiek, po grążony w grzechach i odwrócony od Boga, nie reaguje, co więcej, naw et nie je st w stanie reagować na te sygnały Bożej miłości. To on w łaśnie musi się odmienić, musi się znów skierować całym um ysłem i sercem ku Bogu, żeby mógł odczuwać na nowo zba w ienne skutki działania Bożej miłości. Tak więc a k t pojednania — to zmiana, która dokonuje się nie w Bogu, lecz w człowieku.
V. Dzieło pojednania człowieka z Bogiem a posługa apostolska
W spomniane przed chwilą naw oływ anie człowieka do pojedna nia się z Bogiem potraktow ał Paw eł jako część składową swojej teologii kapłaństw a lub mówiąc dokładniej, jako część nauki o po słudze apostolskiej 25. „Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas z sobą przez C hrystusa i zlecił nam posługę jedna nia. Albowiem w Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat, nam zaś
przekazał słowo jednania (logon tes katallages)” (2 Kor 5, 18 η). Mówi się niekiedy — i chyba słusznie — m ając na myśli ten tekst, o soteriologizmie Pawiowej teologii kapłaństw a. Apostołowie, a po
25 Zob. w zw iązk u z ty m A. J a n k o w s k i — K. R o m a n i u k , K a p ła ń stw o w P iśm ie ś w ię ty m N ow ego T e sta m e n tu , K atow ice 1972, 240 nn.
tem także k apłani Kościoła Chrystusowego, przedłużają dokonane przez Zbawiciela dzieło nie w ty m sensie, że było ono niepełne, niew ystarczające, lecz w tym znaczeniu, że adm inistrują, rozdzie
lają owoce zbawczego dzieła, i nade wszystko w tym sensie, że n a wołują ludzi do niestaw iania przeszkód łasce Bożej, czyli mówiąc jeszcze inaczej: przedkładają ludziom do w ierzenia Dobrą Nowinę. Ukazując ten aspekt posługi apostolsko-kapłańskiej mimo woli n a wiązywał Paw eł do kilku wypowiedzi Jezusa. Przypom ina się tu przede w szystkim nakaz m isyjny Jezusa: „Dana mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie w szystkie n a rody. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem . A oto Ja jestem z wami przez w szystkie dni aż do skończenia św iata” (Mt 28, 18 nn). Wiadomo, że w artość zbawczą posiadały nie tylko śmierć i zm artw ychw stanie, lecz także całe życie, a zwłaszcza n au czanie Jezusa. Apostołowie m ają kontynuow ać nauczycielską dzia łalność Jezusa, m ają ją rozszerzać na w szystkie czasy i narody, ko rzystając ze wszechmocnej opieki Jezusa. Przypom inają się tu również słowa ustanow ienia sakram entu pokuty, w w ersji tak J a nowej (20, 22) — z form ułą odpuszczania i zatrzym yw ania, jak Ma- teuszowej (18, 18) — z m etaforą związywania i rozwiązywania.
Określoną rolę w tym procesie darow ania grzechów odgrywa Duch S w . P rzekazanie Ducha Św. oznacza nie tylko to, że bez spe
cjalnej interw encji Trzeciej Osoby Trójcy S w . w ogóle nie ma od
puszczenia grzechów, lecz wskazuje także na duchowy, w ew nętrz ny ch arak ter całego p ro cesu 26. „Odpuszczać” lub „zatrzym yw ać” grzechy znaczy staw iać przed grzesznikiem określone w arunki, n a kładać pewne obowiązki, których w ypełnienie doprowadza zazwy czaj do naw rócenia, a tym samym do ponownego naw iązania kon tak tu z Bogiem, co nie może nastąpić bez pozbycia się ciężaru grze chów.
Nawet w przypadku w ym ierzenia przez kom petentną władzę k a ry odpowiedniej do w ystępku, pozostaje jeszcze problem stosunku grzesznika do Boga. W swej niezmierzonej dobroci C hrystus zda wał się okazywać cierpieniom duszy większe zainteresow anie niż dolegliwościom ciała. Gdy pewnego razu zwrócono się do Niego z prośbą, by uzdrowił paralityka, Jezus powiedział do chorego: „Ufaj, synu, odpuszczają ci się tw oje grzechy” (Mt 9, 2). Pod koniec całego opowiadania M ateusz zamieszcza tak ą uwagę: „A tłum y ogarnął lęk na ten widok i w ielbiły Boga, k tó ry takiej mocy udzie lił ludziom” (9, 8). W zmianka o ludziach nasuw a pytanie, kto jest podmiotem władzy odpuszczania grzechów lub jak inaczej rozumieć w yrażenie „dał ludziom ”? Zdaniem jednych jest to tzw. dativus
26 Zob. w zw iązku z ty m S. L y o n n e t , L a v ie selon l ’E sprit, condi tion d u c h ré tie n , P a ris 1965, 197—216.
commodi, w yrażający w tym w ypadku myśl: „dał taką władzę dla
dobra, dla pożytku ludzi”. Inni sądzą, że m am y tu do czynienia z pew nym aspektem eklezjologizmu Mateusza. W ypowiadając wspomniane zdanie Mateusz rozumie przez ludzi społeczność w ier nych i mówi o podziwie dla władzy, w jak ą został wyposażony ca ły K ościół27.
Na krótko przed odejściem z tego świata wypowiedział Jezus pa m iętne słowa: „Weźmijcie Ducha Świętego, którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzym acie, są im zatrzy m ane” (J 20, 22 n) 28. Przekazanie w ładzy odpuszczania grzechów opisał także, prócz Jana, Mateusz. Posłużył się on jednak nie te r minami odpuszczać — zatrzymywać, lecz m etaforą związywania i rozwiązywania: „Zaprawdę powiadam wam: wszystko, ćo zwiąże cie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 18, 18).
Problem dyskutow any od dawna w związku z Mateuszową re dakcją tekstu ustanow ienia pokuty (Mt 18, 18) sprowadza się do pytania: komu została przekazana władza związywania i rozw iązy
wania — apostołom tylko czy też całej społeczności wiernych? Nie brak egzegetów, także katolickich, którzy sądzą, że Jezus zwracał się do w szystkich uczniów, a ci reprezentow ali całą społeczność chrześcijańską 29. Jednakże przeważa dziś opinia, że Jezus przekazał władzę związywania i rozwiązywania tylko apostołom jako przeło żonym całej społeczności chrześcijańskiej. Jeden z argum entów przem aw iających za słusznością tego przypuszczenia opiera się na obserwacji pewnego zjawiska n a tu ry filologicznej. Otóż okazuje się, że gdy M ateusz ma na m yśli sam ych Apostołów, czyli kolegium Dwunastu, posługuje się tak jak w 18, 18 określeniem hoi m athetai
autou, gdy zaś m yśli o w szystkich uczniach Jezusa — nie w yłącza
jąc z ich grona D w unastu — w tedy używa zw rotu hoi m athetai, jak np. 18, 1 30.
D rugi spośród ważniejszych problem ów tek stu Mt 18, 18 doty czy sensu m etafory związywać — rozwiązywać. M etafora ta, we dług tradycyjnego przekonania, jest pochodzenia rabinistycznego i w yraża ideę uroczystego stw ierdzenia, że coś jest dozwolone (rozwiązywać) lub niedozwolone (zw iązywać)81. O statnio jednak
27 Zob. w zw iązku z ty m W. S c h e n k , D en M enschen (M t 9, 8), ZNW 554(1963) 272—275.
2s W edług Sob. T rydenckiego w y p o w ia d a ją c te słow a u sta n o w ił C h ry stu s sa k ra m e n t p o k u ty (por. DS 1667 nn).
29 P or. np. W. P e s с h, Die sogenannte G em ein d eo rd n u n g (M a tt X V II I ) , BZ 7(1963) 234 nn.
30 Zob. w zw iązk u z ty m E. M a r t i n e z , T h e In te rp r e ta tio n of m a th e ta i in M t X V I I I , CBQ 23(1961) 281—292; podobnie G. S t r e c k e r , Der W eg der G erech tig keit, G öttingen 2 1966, 191 n.
daje się zauważyć naw rót do dawnej, patrystycznej interpretacji, według której „związywać” znaczy oddawać kogoś pod władzę sza tanowi, wiązać go z szatanem , „rozw iązywać” zaś znaczyłoby w y zwalać, wydobywać kogoś z mocy czarta i przyw racać do społecz ności sp raw iedliw ych32. Takie rozumienie m etafory związywania i rozwiązywania pozostawałoby w doskonałej harm onii z procedurą penitencjarną 33.
Prócz odpuszczania grzechów przy użyciu określonej władzy sa mego C hrystusa albo ludzi powołanych do tego przez samego C hry stusa, są w Nowym Testam encie przynajm niej krótkie wzmianki także o innych sposobach pozbywania się ciężaru grzechów: „Jeśli ktoś spostrzeże, że b ra t popełnia grzech, k tó ry nie sprowadza śm ier ci, niech się modli, a przyw róci m u życie” (1 J 5, 16— 17). W dal szym ciągu swego pouczenia mówi Jan o grzechach, które sprow a dzają śmierć, i m odlitw y o uleczenie z takich grzechów nie zaleca. Trudno dociec, na czym w istocie swej polegają jedne i drugie grzechy. W ydaje się w każdym razie, iż chodzi tu o ciężkie i lżej sze przewinienia. Te ostatnie można zgładzić samą modlitwą 34. Dać komuś, zapewnić komuś życie znaczy w teologii Janow ej umożliwić dostęp do udziału w skutkach zbawczego dzieła Jezusa.
Jeszcze inny sposób pozbywania się ciężaru grzechów został przedstawiony u J k 5, 15 n: „A modlitwa pełna w iary będzie dla chorego ratunkiem i P an go podżwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone. W yznawajcie zatem sobie naw zajem grze chy, módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie. Wiel ką moc posiada w ytrw ała modlitwa spraw iedliwego”.
Prócz znanej już z 1 J m odlitw y jako środka powodującego da rowanie grzechów, tu wspomniane jest również wyznawanie sobie nawzajem grzechów. K ontekst w skazuje na to, że owa wzajemna spowiedź pozostaje również w związku z darow aniem grzechów, chociaż nie w ydaje się, by można było uznać ten tek st za biblijny dowód na istnienie sakram entu pokuty 33.
зг P or. H. V o r g r i m l e r , B in d en u n d Lösen in der E xegese nach dem T rid e n tin u m bis z u B eg in n des 20. Ja h rh u n d e rts, Z K T h 65(1963); t e n ż e , M a tth ie u 16, IS s. et le sa cra m en t de peniten ce, w : L ' H o m m e d ev a n t Dieu. Mél. H. de L ubac, t. 1, P a r is 1963, 51—61. U ojców K ościoła spo ty k am y tę in te rp re ta c ję u I g n a c e g o A n t . , K l e m e n s a A l e k s . , E f r e m a i innych.
33 W ydaje się, iż m yśl tę w y ra ż a ją rów nież n ie k tó re te k sty S tareg o i Nowego T estam e n tu . Zob. np. P w t 17, 11; Jo b 36, 13; 40. 13: 47, 9— 12: Mt Г2. 22—29; M k 7, 35; Ł k 13, 12—16; Dz 2, 24; 1 J 3, 8; Ap 9, 14; 20, 1. 3. 7. 34 Zob. R. S c h n a c k e n b u r g , Die J o h a n n e sb rie fe , F re ib u rg i. Br. 1963 277.
35 Zob. w zw iązku z ty m P. A 1 1 h a u s, B e k e n n e ein er vor a n d erem seine Sünden. Z u r G eschichte von Ja k. 5, 16 seit A u g u stin u s, L eipzig 1928, 164—194.
VI. Pokuta a kara
Zdarzają się jednak wypadki, że grzesznik mimo przestępstw , których popełnienie nie ulega żadnej wątpliwości, nie chce uznać swojej winy i nie przestaje grzeszyć. P rzypadki tego rodzaju m ia ły miejsce w dziejach pierwotnego Kościoła i Pismo św. wcale ich nie ukryw a. C hrystus sam ubolewał wiele razy nad słabościami swoich apostołów, nad ich naturalizm em , brakiem w iary, opiesza łością, nie mówiąc już o apostazji jednego spośród dw unastu , n a j bliższych. Publiczni grzesznicy spraw iali Paw łow i i całej gm inie wiele bólu w Koryncie, a o całych społecznościach pogrążonych w grzechach mówi także Apokalipsa.
Sam C hrystus wyposażył przełożonych pierwszych społeczności chrześcijańskich we władzę udzielania braterskich napom nień oraz karania takich grzeszników, a naw et w ręcz usuw ania ich ze społecz ności w iernych, gdyby nie okazywali żadnej skruchy (Mt 18,, 15— 18). Lecz owo postępowanie k arne zawsze winno się rozpoczynać od braterskiego napom nienia, dyskretnego, w cztery oczy. Gdyby grze sznik nie usłuchał, nie zaraz to dowód, że nie chce się poprawić. Może to rów nież znaczyć, że upom inający nie posiada talentów pe dagogicznych, nie potrafi upominać po bratersku. Niech więc w eź mie ze sobą kogoś drugiego, może bardziej uzdolnionego w tym względzie. G dyby i w tedy nic nie w skórali, nie widząc innych moż liwości, niech wydadzą opornego grzesznika zwierzchniej władzy całego Kościoła. G dyby zaś i wobec Kościoła okazał zatwardziałość w swoich błędach, ma być dla w iernych niczym poganin lub cel nik, czyli jak ktoś, kto znajduje się zdecydowanie poza Kościołem. Postępow anie k arne całego Kościoła tzn. określonej społeczności w iernych, przedstaw ił najdokładniej św. Paw eł w następującej instrukcji: „Ja zaś, nieobecny w prawdzie ciałem, ale obecny du chem, już potępiłem, tak jakbym był wśród was, sprawcę owego przestępstw a. P rzeto wy, zebrawszy się razem w imię P ana nasze go Jezusa, w łączności z duchem moim i z mocą P ana naszego Jezusa, w ydajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, lecz ku ratunkow i jego ducha w. dzień P an a (Jezusa)” (1 K or 5, 3—6). W yrażenie „w imię P an a” niedwuzńacznie w skazuje na nie tylko ziemski ch ara k ter sprawowanej w ładzy sądowniczej, choć z drugiej strony Apostoł podkreśla z całym naciskiem, że jest w posiadaniu owej władzy: „ja zaś obecny duchem ” . Lecż tym , co uderza w po wyższej instru k cji szczególnie, jest troska apostoła o ostateczne losy grzesznika. Wszystko, cała p ro c e d u ra . karna, choćby n ajb ar dziej surowa, ma ostatecznie zmierzać do tego, by przyjść ż po mocą grzesznikowi, aby go ocalić. Pod tym względem nic się nie zmieniło w stosunku do Starego Testam entu, w którego księgach czytamy: „Nie chce Bóg śmierci grzesznika, lecz żeby się grzesznik naw rócił i żył”. Co więcej, apostoł zdaje się czuwać osobiście nad
tym, żeby zapalczywość ludzi w ym ierzających karę w innym nie wzięła góry nad miłością bliźniego. Dlatego w ydaje też takie oto polecenie: „Niech już takiem u w ystarczy k ara wymierzona przez większość spośród was. Raczej w ypada teraz wybaczyć mu i pod trzym ać go na duchu, aby nie popadł ów człowiek w rozpaczliwy smutek. Dlatego napom inam was, żebyście z miłością spraw ę jego rozstrzygnęli” (2 K or 2, 6—8) 36.
Niesłychanie surowo, wręcz tragicznie brzm iące polecenie „w y dajcie takiego szatanow i” w gruncie rzeczy oznacza nie co innego, jak tylko karę w yłączenia grzesznika ze społeczności w iernych. W skazuje na to przede wszystkim najbliższy kontekst, a zwłasz cza ww. 5, 2; 5, 9 oraz 5, 13. Ten ostatni w iersz jest wręcz cytatem z P w t 17, .7, gdzie znajdują się pouczenia o konieczności wyłącza nia grzeszników ze społeczności narodu w ybranego (por. także P w t
19, 19; 22, 21; 24, 1 itp.). Prze? .jzatracenie ciała” nie należy tu rozumieć śm ierci fizycznej, inaczej mówiąc nieszczęsnego grzeszni ka wcale nie skazywano na karę śmierci. Chodziło raczej o zniszcze nie w nim tego wszystkiego, co cielesne w grzesznym znaczeniu tego słowa, gdyż dopiero w takiej sytuacji, przy uśmierconych po pędach ciała, można było żywić nadzieję na ocalenie ducha 37. ·
Trosce o dobro jednostki, ukaranej karą na jakiś czas, tow arzy szy analogiczna zapobiegliwość o dobro duchowe całej społeczności, do czego Paw eł czyni w yraźną aluzję w następujących słowach: „Wcale nie macie się czym szczycić! Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza?” (1 Kor 5, 6). Tolerowanie grzesznika w łonie zdrowej społeczności mogłoby się okazać fatalne w swych skutkach dla całej społeczności. Owa troska o dobro całej społecz ności przy w ym ierzaniu k ary poszczególnym jednostkom ukazuje charakter eklezjologiczny p rak ty k penitencjarnych pierwotnego Kościoła 38.
Dwa przykłady k ary jeszcze surowszej niż wyłączenie ze spo łeczności chrześcijańskiej podają Dzieje Apostolskie: jest to kara śmierci zesłana na Ananiasza i Safirę (Dz 5, 1— 11) oraz klątw a rzucona na Szymona Czarnoksiężnika (8, 18—24). W ykroczenie Ananiasza i Safiry, jakkolw iek pojmowałoby się sens całego opo wiadania, polegało na ich dobrowolnym odłączeniu się od Boga: pozwolili zamieszkać szatanowi w swoich sercach (5, 3); sami, do browolnie, w ykreślili się niejako z ew idencji Bożej. Bóg „usank cjonował” ten czyn, „ratyfikow ał” ich posunięcie, pozbawiając ich
36 Zob. w zw iązk u z ty m Z. A l s z e g h y , C arità ecclesiale nella p e n i- lenza cristiana, G r 44(1963) 21—24.
37 Zob. w zw iązk u z ty m J. C a m b i e r , L a chair et l’esprit en I Cor V, 5, NTS 15(1968— 1969) 221—232.
38 S. C ip ria n i, A n n u n c io della p en iten za e rem issione dei peccati n et N uovo T esta m e n to , A sp ren as 21(1974) 199.
życia 39. K lątw a na Szymona Czarnoksiężnika spadła za to, że jego serce nie było praw e wobec Boga. Ponieważ wszystko, co planował Szymon, znajdowało się tylko w sferze zamiarów, istniała możli wość uzyskania darowania tego grzechu: „Proś Pana, a może ci odpuści Twój zam iar” (8, 22).
W 1 Tm 1, 19—20 czytamy: „N iektórzy odrzuciwszy je ulegli rozbiciu we wierze; do nich należy H ymenajos i A leksander, któ rych przekazałem szatanowi, ażeby się oduczyli blużnić”. Wyrok brzmi co praw da surowo, ale kara ma ch ara k ter w yraźnie czasowy i leczniczy: „żeby się oduczyli blużnić”. O praktyce stosowania ka ry w yłączania ze społeczności chrześcijańskiej mówi także 3 J 9— 10: Diotrefes „odmawia udzielania gościny braciom, a tym , któ rzy chcą to czynić, zabrania, a naw et w yklucza ich z Kościoła”.
VII. Refleksje psychologiczno-moralne
Z dotychczasowych rozważań w ynika, że pojednanie, o którym mówi Paweł, to akt kładący kres trw ającej od jakiegoś czasu w ro gości, oddaleniu, obcości, nienawiści człowieka względem człowieka oraz ludzi względem Boga. Psychologicznie stan taki jest sprzecz ny z n a tu rą człowieka. Obciążenie tego rodzaju czyni życie w y jątkow o przykrym .
W arunkiem absolutnie koniecznym do tego, by mogło nastąpić pojednanie, je st przyznanie się do winy. W stosunkach czysto ludz kich ak t dobrowolnego przyznania się do w iny wymaga pewnego w ysiłku, przy czym rzadko kiedy strona przyznająca się ostatecznie do w iny jest gotowa uznać całkowitą niewinność drugiej strony, choćby ta rzeczywiście była niewinna. Dochodzi do impasów, które trw ają niekiedy lata całe, pogarszając tylko z dnia na dzień poło żenie stron skłóconych. Inaczej rzecz się ma w stosunkach człowiek — Pan Bóg. Nie istnieje tu problem odszukania winowajcy i udo wodnienia mu winy. Potrzebny jest jedynie ak t skruchy i p raw dziwa chęć ponownego zwrócenia się do Boga.
Pojednanie zapoczątkowane aktem przyznania się do w iny po ciąga za sobą psychologicznie uzasadnioną potrzebę napraw ienia wyrządzonej komuś krzywdy. Niekiedy owa satisfactio sprowadzi się do samego przeproszenia, kiedy indziej jednak w grę może wchodzić bardzo w yraźnie sprawiedliwość, postulująca oddanie każdem u tego, co się komu należy (suum cuique).
A kt samego pojednania naw et w stosunkach czysto ludzkich wyzwala zazwyczaj uczucie praw dziw ej radości i ulgi. O kazuje się, że tak też rad u ją się całe niebiosa na widok jednego grzesznika, który przez skruchę dostępuje łaski pojednania (por. Łk 15, 7
;s P or. B. L ö b m a n n , Die E x k o m m u n ik a tio n im N eu en T e sta m e n t. T h J S (1965) 448.
parał.)· Biblia nie omieszka również zaznaczyć, jak to pojednanie całej ludzkości z Bogiem poczęło rychło wydawać piękne owoce w postaci wzajemnego zbliżenia się ludzi do siebie. Tak wyglądało, w relacji Łukasza, życie wspólne pierwszych społeczności chrześci jańskich: „Trw ali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie. Ci wszyscy, co uw ierzyli, przebyw ali razem i wszystko mieli wspólne. Co dzień trw ali jednom yślnie w św iątyni (Dz 2, 43—46); lub nieco dalej: „Jeden duch i jedno serce ożywiały w szystkich wierzących. Żaden nie nazyw ał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne” (4, 32—36).
LA P É N IT E N C E E T LA R É C O N C IL IA T IO N DANS LE NOUVEAU TESTA M EN T
U ne ré v u e sy sté m a th iq u e e t critiq u e des d onnées n é o te stm e n ta ire s sur la p én iten c e et réc o n ciliatio n co n stitu e le b u t de cet é tu d e tr a ité au ssi com me u n e c o n trib u tio n à la théologie du N ouveau T estam e n t.
L a réc o n ciliatio n p ré se n te u n des asp ects de la n otion n é o te sta m e n ta ire de la réd e m p tio n . C h a q u ’u n de ces asp ec ts de la réd e m p tio n possède les élém e n ts c o rré la tifs d an s d iffé ra n ts asp ects de la n otion d u péché. L a r u p tu re m êm e av ec le péché, ex p rim ée d an s le N o u v eau T esta m e n t le plus souvent p a r le v e rb e m etan o ein , n ’est pas te lle m e n t une p én iten c e com m e les tra d u c tio n s d e la B ible le d isa ie n t d ’h a b itu d e , m ais p lu tô t u n e co n v e r sion à D ieu com m e q u e lq u ’u n es des v ersions le plus m o d ern es com m encent à le dire. L a fo rm u le „se c o n v e rtir à D ieu” re v ie n t d an s le s e x h o rta tio n s adressées a u x p a ïe n s ta n d is que les Ju ifs sont in v ité s à „se c o n v e rtir au S eig n eu r” . D ans c e rta in s te x te s du N ouveau T e sta m e n t — su rto u t dans ceux d u sa in t P a u l — la réc o n ciliatio n est p ré se n té e com m e condition et p arfois com m e f r u it d e la péniten ce. M ais d ’h a b itu d e le te rm e „réconcilia tio n ” désigné l’ensem ble de l’ac tiv ité sa lv ifiq u e d u C hrist, p rése n tée dans le N o uveaux T esta m e n t selon ses dim ensions b ie n div erses: u n e fois il s’ag it de la re -in s ta lla tio n d ’u n e ce rta in e h a rm o n ie e t o rd re d a n s l’u n i- verse (form ule cosm ologique), une a u tre fois la réc o n ciliatio n signifie l ’in tro d uction d es re la tio n s c o rrec tes p a rm i les hom m es (fo rm u le anthropologique). D’ap rès E. К ä s e m a η n les fo rm u les cosm ologiques sont plus an cien n es et elles ont é té tra n sfo rm é e s sous l’in flu e n ce des tendences eschatologiques et ecclesiologiques d u ch ristia n ism e p a le stin ie n s u rto u t d a n s les fo rm u les de ty p e an th ro p o lo g iq u e. O r u n e te lle hyp o th èse est c e rta in e m e n t à r e je te r p arce q u ’elle ne resp e cte p as la rich e sse th é ologique de l ’en seig n em en t de P a u l sur la rédem ption. T ous les a u te u rs d u N ouveau T e sta m e n t enseig n en t q u e la réc o n ciliatio n est l’e o u v re com m une d e D ieu e t de l ’hom m e. C’est le F ils de D ieu q u i a sa u v é to u te h u m a n ité m ais un en g ag em en t to ta l de la p a rt de l’hom m e est in d isp en sa b le a fin q u e le f r u it de l ’oeu v re du C h rist soit ap p ro p rié. C ’est a in si q u e nous som m es e x h o rté s à nous réc o n cilier nous m êm e avec D ieu (2 Cor 5, 19).
L a n a tu re m êm e e t les effe ts de la rec o n ciliatio n se ré v è le n t le m ieux dans la lu m iè re de la n a tu re et des consequences de péché. O r la con sequence la p lu s d o u lo u reu se d e péché st celle d ’eloignem ent de l ’hom m e p a r r a p p o rt à D ieu. L a réc o n ciliatio n n ’est p as a u tre chose que le re to u r de l ’hom m e à D ieu; c’est un en lèv em en t de l ’h o stilité q u i a é té c a ra c té ris ti que a u x re la tio n s e n tre D ieu et l’hom m e; c’est, enfin, la v o ca tio n de l’hom m e à u n e nouvelle so rte d’ex iste n ce et c ’est ainsi q u e ch aq u e co n v e rti s’appelle „la c ré a tu re n o u v e lle ”.
réc o n ciliatio n de l ’hom m e av ec D ieu et la d iaconie ap ostolique. C ’est le dévoir des a p ô tre s que d’e x h o rte r l’hom m e à la rec o n ciliatio n avec D ieu; les a p ô tre s d o iv e n t d évelopper l’a c tiv ité sa lv ifiq u e d e D ieu à to u t le tem ps et p a rm i to u te s les n atio n s; les a p ô tre s ont re ç u les p ouvoirs de re m e ttre les péchés; les a p ô tre s ont, en fin , à jo u e r u n rôle trè s im p o rta n t dans l ’a p p lic a tio n des c e rta in e s oeuvres p é n ite n tia ire s a u x p éc h eu rs q u i n e v e u le n t p a s a b a n d o n n e r la voie de l’in iq u ité. C’e s t a lo rs q u e ceux q u i p o ssèd en t le p o u v o ir de c h â tie r doiv en t p réc isém en t m o n tre r a u x p éc h eu rs la c h a rité du C hrist.
L a confession des péchés est u n e condition to u t à fa it in d isp en sa b le d ’une ré c o n ciliatio n rée lle e t sincère. D ’h a b itu d e la n éc essité d’une sa tis fa ction est a tta c h é e à la confession des péchés. S eu le m en t u n e te lle ré c o n c ilia tio n p e u t p ro d u ire un se n tim e n t d ’allég em en t e t de re m p lir l’âm e du con v e rti d ’u n e p a ix v ra ie et sérène.