• Nie Znaleziono Wyników

Działania wojenne w Prusach Książęcych (wrzesień 1656 - luty 1657)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Działania wojenne w Prusach Książęcych (wrzesień 1656 - luty 1657)"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Wiesław Majewski

Działania wojenne w Prusach

Książęcych (wrzesień 1656 - luty

1657)

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 579-598

(2)

Działania wojenne w Prusach Książęcych

(wrzesień 1656— luty 1657)1

1. LICZEBN O ŚĆ W OJSK T A T A R S K IC H 2

W przypisie do G órki Ogniem i mieczem tylko bardzo skrótowo mogłem się zająć sporną kwestią liczebności T atarów , tu więc przedstawiam ją obszerniej.

Fantastyczne nieraz liczby wojsk tatarskich akceptowane często przez dawniejszą historiografię sprowadził do realnych rozmiarów Olgierd G órka. Podstaw ą dla jego rozważań o liczebności T atarów krymskich są raporty Igelström a z grudnia 1783 r. o liczbie wsi tatarskich i domów w m iastach oraz niepełnych danych o liczbie zagród we wsiach na Krymie. W oparciu o te informacje G ó rk a obliczył ludność Krym u w roku 1774 na około 155 000— 160000. Biorąc pod uwagę dotkliwe klęski ludnościowe, jakim i były najazdy rosyjskie na K rym w latach 1736— 1738 i w roku 1771, autor ów sądzi, że m ożna przyjąć zaludnienie K rym u w XVII w. na 200 000— 250000 mieszkańców, w czym 180000— 200 000 Tatarów . Z doliczeniem 20000— 25 000 T atarów budziackich oraz nom adów nogajskich, chanowi mogło podlegać ogółem nie więcej niż 220 000 ordyńców. Skrajne możliwości mobilizacyjne tej ludności oblicza G órka na 16%, co dawałoby w latach 1640— 1690 32000— 35 000

1 W a rty k u le używ am o k re ślen ia „ P ru s y (W sch o d n ie)” d la sk ró to w eg o o m ów ienia teren u P ru s K siążęcych i tej części te re n u P ru s K ró lew sk ich , k tó ra leży na p raw y m brzegu W isły. D la zaznaczenia, że nie je s t to ów czesna n o m e n k la tu ra , um ieszczam j ą w naw iasie.

2 R o zszerzył o s ta tn io w iedzę n a te m a t d z ia łań w o jen n y ch T a ta ró w w P ru sach K siążęcych a rty k u ł S ław o m ira A ugusiew icza N a ja zd y ta ta rsk ie na P rusy K siążęce (1 6 5 6 — 1 657). L egendy i f a k t y (K o m u n ik a ty M az u rsk o - W arm iń sk ie, 1995, n r 3, ss. 2 3 3 —247), k tó ry zajm uje się przed e w szystkim pro b lem em „zniszczeń na terenie P ru s K siążęcych” w n a stę p stw ie tzw . n a ja zd ó w ta ta rs k ic h w okresie p aźd ziern ik 1656 lu ty 1657 r. i w zw iązku z tym p o d ejm u je p ró b ę „ o k re śle n ia fa k ty czn eg o zasięgu d z ia łań O rd y ” o ra z w ojsk po lsk ich n a tym terenie i w tym czasie (1233). Sp o ro m iejsca pośw ięcił a u to r z ag ad n ien iu liczebności g ru p y ta ta rsk iej S u b c h a n a G h a z ie g o a g i i jej w alo ro m bojow ym u k a za n y m n a szero k im tle. In teresu je m n ie ten a rty k u ł w yłącznie z p u n k tu w idzenia d rugiego i trzeciego p ro b le m u , tj. z p u n k tu w id zen ia d z ia łań w o jen n y ch i T a ta ró w . Jeśli chodzi o p ro b le m d ru g i, to a u to r w niósł tu sp o ro now ego, d o ta r ł d o źró d e ł i o p ra c o w a ń nie w y k o rzy stan y ch przeze m nie p rzy p o p rz e d n ic h m o ich p ra c ac h doty czący ch w y p raw y G o siew sk ieg o d o P ru s w ro k u 1656, ja k i zag o n ó w polskich w P ru sach i n a ich p o g ra n ic z u na przeło m ie 1656 i 1657 r. A rty k u ł A u g u siew icza w ykazuje je d n a k isto tn e luki, jeśli chodzi o lite ra tu rę p rz e d m io tu , tak że ujęcie d ru g ie g o i trzeciego p ro b le m u n a su w a n ieraz p o w ażn e zastrzeżenia. M ylne ujęcia a u to ra , jeśli chodzi o p ro b le m a ty k ę ta ta rs k ą , zm u szają m n ie d o obszerniejszego p o ru sz en ia tej kw estii. Jeśli chodzi o now szą p o d staw o w ą lite ra tu rę p rz e d m io tu , to a u to r nie zn a pozycji: W . M ajew ski, Potop szw e d zk i (1655 -1 6 6 6 ) , w:

Z dziejów w ojskow ych ziem północno-w schodnich P olski, c l. 1, B iałystok 1986; N ieznane m a teria ły do wojny

szw e d zk ie j 1656 r. z h. A rchiw um R adziw iłłów w W arszaw ie, [wyd.] T . N o w ak , Przegląd H istoryczny, 1956, s. 719.

T ym czasem m ój a rty k u ł zn ajd u je się w bib lio g rafii w znanej A ugusiew iczow i książce M . N agielskiego ( W arszaw a

1656, W arszaw a 1990, s. 250), a n a N ieznane m a teria ły pow o łu je się T . W asilew ski we w stępie d o : B. R adziw iłł, Autobiografia, W arsz a w a 1979, s. 284, pozycji rów nież znanej A ugusiew iczow i. W N ieznanych m ateriałach zo stał

w y d a n y list G . W ojn iłło w icza d o k ró la z 1 0 X 1656 r., n a k tó ry to list p o w o łu je się A ugusiew icz w swoim arty k u le (s. 239, przy p . 66) z ręk o p isu ! Jeszcze dziw niejsze je st cy to w an ie obligu В. i M . R adziw iłłów z 17 X 1656 r. z ręk o p isu

Komunikaty

(3)

wojska, ale „n a wyprawy poza granice kraju” mogłoby wyruszać około 9% , co maksymalnie wynosiłoby 20000— 22 0003.

Już pierwsi oponenci wskazywali, że G órka w swych obliczeniach pom ija prawie zupełnie (poza T ataram i budziackimi) ordy nogajskie. Bohdan Baranow ­ ski w swych Stosunkachpolsko-tatarskich w latach 1632— 1648 (Łódź 1948) uznał retrogresywną m etodę G órki za zawodną, a źródła z XVII w. za niewiarygodne. Swoje oceny liczebności ludności chanatu krymskiego i sąsiadujących z nim ord tatarskich podaje nie uzasadniając ich. Przypuszcza, że w latach 1620— 1634 n a Budziaku „D obrudży i w stepach między Dnieprem i Dniestrem przebywało” około 120000— 150000 T atarów , odpływ ich części w latach 1635— 1636 nie przenosił 20000— 30000 głów. Ja k się zdaje, ludność obszarów podległych chanatowi krymskiem u ocenia Baranowski w roku 1637 na 200000—240 000 osób. W późniejszej swojej pracy Tatarszczyzna wobec wojny polsko-szwedzkiej

1655— 1660 z roku 1957 podniósł, że wobec dużej emigracji T atarów w XVIII w.

ludność chanatu krymskiego w połowie XVII w. m ogła wynosić około 250 000— 300 ООО4. Ryszard M ajewski uważa, że podane przez G órkę liczby T atarów uczestniczących w wyprawach poza granice chanatu „przyjmować m ożna jedynie przy teoretycznych wyliczeniach [?] W praktyce b o w ie m uczest­ niczyło w wielkich zaś wyprawach nie więcej niż 10— 12 tys.” ordyńców. Uzasadnia to ów au to r za pom ocą jedynego (!) przykładu, że pod Chocimem 1621 r. „ordy krymskiej było 10ООО” 5. Jest to oczywiście o wiele za mało, by m ożna było wysnuwać tak krańcowy wniosek ogólny.

M etoda retrogresyw ną daje jedyną pewniejszą podstawę obliczenia ludności chanatu krymskiego w połowie XVII w. G órka nie dotarł do danych spisu ludności K rym u z roku 1793, opartego nie na wykazach dymów, ale ludności, i to tak kobiet, jak i mężczyzn. Przytacza je A .A . Skałkowskij. Było wówczas w guberni taurydzkiej T atarów m urzów — 570 i 465 (pierwsza liczba oznacza mężczyzn, druga kobiety), duchownych muzułmańskich — 4519 i 4105, tatarskich „posielan” — 48 484, 99 280), „plennych pri wzjati Anapy nogajciew” — 4331, 3593. Ogółem w guberni było m ahom etan: 57 904, 103 443 (z podliczenia poszczególnych liczb otrzymujemy 107443), w sumie 161 347 (wypadałoby 165 347). W innej, późniejszej pracy A .A . Skałkowskij podaje nieco wyższe liczby, ale już tylko ogólne m ahom etan w roku 1793: 65 760 mężczyzn, 112180 kobiet, ogółem 177 940, co daje w stosunku do moich podliczeń więcej o 7856 mężczyzn i o 4737 kobiet. Prawdopodobnie Skałkowskij uzyskał jakieś ściślejsze dane, bo stwierdza, że poza tym na stepach na północ od Perekopu koczowało jeszcze około 10 000 mężczyzn i kobiet. Pomijając Nogajów

(s. 243), p o d c za s gdy o b lig ó w zo sta ł przez T . W asilew skiego w y d an y w: B. R adziw iłł, op. d t . , ss. 194 195! N ajnow szą p ró b ę u ch w y cen ia lic z eb n o śd w ojsk ta ta rs k ic h w X V II w. nie zn an ą A ugusiew iczow i, przynosi m ój ob szern y p rzy p is w d ru g im w y d a n iu O . G ó rk i, „O gniem i m ie cze m ” a rzeczyw istość historyczna, W arszaw a 1986, ss. 193— 194. A rty k u ł m ó j p o w sta ł w sw ym zasadniczym trzo n ie ja k o referat n a sesję w 1994 r. o dziejach w ojskow ych Prus.

3 O . G ó rk a , L iczebność Tatarów k ry m sk ic h i ich wojsk, Przegląd H istory czn o -W o jsk o w y , 1935, t. 8, ss. 229— 235, 239, 248 - 251, 185— 286.

4 B. B aran o w sk i, S to s u n k i p o lsko -ta ta rsk ie w latach 1632— 1648, Ł ó d ź 1948, ss. 59 60; tenże, Tatarszczyzna

wobec wojny p o lsko -szw ed zk iej 1655- 1660, w: Polska w okresie I I wojny północnej 1655 1660, (cyt. P olska), t. 1,

W arszaw a 1957, s. 454. '

(4)

— jeńców z A napy, na samym Krym ie było w 1793 roku 170016 T ataró w 6. Wśród zwykłych T atarów na 48484 mężczyzn 99280 kobiet, czyli kobiet było o 105% więcej. Tymczasem wśród murzów i duchownych muzułmańskich występowały pewne nadwyżki mężczyzn w stosunku do kobiet. T ak wielka przewaga kobiet w stosunku do mężczyzn wśród zwykłych T atarów nie jest czymś naturalnym . Był to praw dopodobnie skutek strat wojennych w latach 1769— 1774 oraz emigracji do imperium tureckiego. Jest rzeczą znaną, że w pierwszym rzucie emigrują mężczyźni, którzy zwykle dopiero później ściągają do siebie kobiety. G ó rk a i Skałkowskij podnoszą m ałą liczbę opuszczonych domów na Krym ie według raportów Igelströma. Otóż ich autor nie m a pełnych wykazów nawet zamieszkałych domów, tym bardziej więc muszą występować istotne luki, jeśli chodzi o liczbę domów opuszczonych7. Domy, z których wyemigrowali mężczyźni, a pozostałyby kobiety z dziećmi, nie byłyby domami opuszczonymi. Przyjmując, że w roku 1768 liczba Tatarów mężczyzn dorów ­ nywała liczbie kobiet oraz dodając, wzorem G órki, 10% na niedokładności spisu z roku 1793, otrzymalibyśmy dla roku 1768 około 230 000 Tatarów na Krymie. Obliczając, że w połowie XVII w. było tych ordyńców tylko o 20% więcej (G órka przyjmuje 30—40% ), uzyskalibyśmy 290000.

W połowie XVIII w. na północnym pobrzeżu M orza Czarnego istniały cztery ordy nogajskie, licząc od wschodu — jedyczkulska, dżembojłucka (albo perekopska), jedysańska (albo oczakowska) i budziacka. Opisanie o nagojcach z roku 1784 ich ówczesnego zwierzchnika Aleksandra Suworowa, informujące o liczebności Nogajów sprzed wybuchu ich powstania w sierpniu 1783 r., podaje ich liczbę w kibitkach (jurtach). Było 300 kibitek jedysańskich, 4000 dżembojłu- ckich, 5000—6500 jedyczkulskich, 400 bieszlijewskich i 50 budziackich, w sumie 9750— 11 250 kibitek. Uderza m ała liczba Jedysańców. Tymczasem w raporcie z 1 lipca (20 czerwca) 1783 r. Suworow podawał liczbę samych tylko „niespokoj­ nych” Jedysańców na 5500 kazanów, tj. kotłów, odpowiedników kibitek. Inne przesadne dane dla roku 1766 i 1782 podają, że pod względem liczby ludzi orda ta rywalizowała o pierwszeństwo z ordą jedyczkulską, a znacznie przewyższała dżem bojłucką8. W obec tego dla Jedysańców przyjmijmy 5500 kibitek. Z rosyj­ skich szczegółowych spisów Nogajów z roku 1794 i 1804 wynika, że kazań lub rodzina liczyła przeciętnie od 3,5 do 4,3 głów9. Przyjmijmy jako średnią 4 osoby. Dawałoby to według danych Opisanja Suworowa dla roku 1783 (z popraw ką dla Jedysańców) 14 950— 16450 kibitek, tj. około 60000—66 000 ludzi. W latach 1776— 1782 przeszły z K ubania, stanowiącego część chanatu krymskiego, praktycznie p ro tek to ratu rosyjskiego, na stepy budziackie, należące wówczas do Turcji, następujące liczby kibitek: 18 000 budziackich, 4500 jedysańskich, 1000

6 A .A . S k ałk o w sk ij, C hronalogiczeskoje obozrienije istorii Noworossijskogo kraja 1 7 3 0 1 8 2 3 , cz. 1, O diessa 1836, ss. 220 221; tenże, O p y t sta tisticzesko g o opisanija N ow orossijskogo kraja, cz. 1, O diessa 1850, s. 306.

7 O . G ó rk a , L iczebność, ss. 2 3 0 —239; A .A . S kałkow skij, Z a njatije K rym a w 1783 g., Ż u rn a ł M in ister­ stw a N a ro d n o g o Prosw ieszczenija, 1841, cz. 30, s. 18; tenże, Istorija N ow oj Sieczi, cz. 2, O diessa 1846, s. 71, D . J. 1-lawornyc’kyj] E w arn ick ij, Istorija zaporożskich ko za ko w , t. 1, izd. 2, M o sk w a 1900, s. 438.

8 A. W. S u w o ro w , D o ku m ien ty, t. 2, M o sk w a 1951, s. 260, 297 - 298; J aw o rn y c ’kyj, o p . cit., t. 1, ss. 438 -440; P. G . B utkow , M a tieria iy dlja now oj istorii K a w ka za s 1722 po 1803 g., cz. 2, S. Pietierb u rg 1869, s. 68.

9 J. D ieb u , О k a v k a z sk o j linii i prisojedinionnom к niej czernom orskom wojskie, S. P ietierb u rg 1829, ss. 147 -1 5 6 ; A .A . S k ałk o w sk ij, Chronol. O bozrienije, cz. 2, s. 68, 99; P .G . B utkow , op. cit., cz. 2, ss. 104 105.

(5)

jedyczkulskich, 200 kasajew skich10. Pozostawmy na boku kwestię liczby kibitek budziackich, bardzo wysoką w stosunku do innych ord. Otóż liczba kibitek tych innych ord nie jest duża i wygląda prawdopodobnie. 5700 kibitek dawałoby około 23 000 ludzi. Podnosiłoby to ogólną liczbę Nogajów (bez T atarów budziackich) do 83 000— 89 000 głów. Poza tym według spisu z roku 1793 na północ od Perekopu koczowało 10 000 mężczyzn i kobiet nie wliczonych do mieszkańców Półwyspu K rym skiego11. W sumie daje to około 90000— 100 000 Nogajów i koczowników z okolic K rym u (poza Tataram i budziackimi). Po doliczeniu 10% na niedokładności spisów, otrzymujemy około 100 000— 110000. Po doliczeniu 20% , jak u Tatarów krymskich na ubytki ludności w XVIIIw., uzyskujemy dla połowy XVII w. liczbę 120 000— 130 000 głów. W raz z mieszkańcami K rym u daje to 410 000— 420 000. Przyjmując, jak to robi G órka, że Tatarzy na wyprawy poza chanat wystawiali maksymalnie 9% ludności12, dawałoby to około 37 000— 38 000 jazdy armii polowej chanatu, w czym sama ludność K rym u wystawiałaby 26 000 szabel.

G ó rka oblicza dla połowy XVII w. T atarów budziackich na 15 000—20 000, jak się zdaje, opierając się przede wszystkim na raporcie francuskim z roku 1618, podającym ogólną liczbę T atarów budziackich na 15 ООО13. N atom iast G órka uważa, że na wyprawy poza swój teren wystawiali oni aż 3000 szabel, co równałoby się mobilizacji 15—20% . Jest to oczywiście zbyt wiele. Należałoby się tu oprzeć na stosunkow o wiarygodnej informacji pułkownika kozackiego Jaszewskiego (nie Chmielnickiego, jak chce G órka) z rozmowy z poselstwem A dam a Kisiela z 23 lutego 1649 r. o 3000 T atarów budziackich pod Piławcami w roku 1648 i na tej podstawie wyciągać wnioski o ogólnej liczbie ludności. Ponieważ Jaszewski podał tę liczbę naigrawając się z Polaków, że przestraszyli się tak niewielu ordyńców, należałoby przypuszczać, że raczej obniżył liczbę T a taró w 14. Przyjm ując 3000 wojska Tatarów budziackich jako 9% ogółu, ogólna ich liczba pow inna wynosić 33 000. Źródła polskie (Rudawski, Piotr des Noyers) podają liczbę Tatarów , którzy latem 1656 r. przybyli do Polski na 5000— 600015. Nie są to liczby astronomiczne, ale możliwe do przejęcia. G órka, opierając się na swej ocenie wojska polowego Tatarów budziackich, liczy ich na 4000, bo uważa, „że ich wódz Krymiec Subhaza — Gazi nie poszedł z obcymi bez wzięcia także swoich bliższych ludzi” . Baranowski twierdzi, że liczbę T atarów w tej wyprawie „Z pewnością m o ż n a ---zredukować do jakich 2000” 16. W obec braku jakiegokolwiek uzasadnienia tej pewności m ożna spokojnie owe 2000 włożyć między bajki. Nic tu nie pomoże, że przyjęli to za Baranowskim inni. Świadczy to tylko o ich m ałym krytycyzmie. Sam podałem tą liczbę w Bitwie pod

Prostkami, już jednak w Potopie szwedzkim podniosłem tę liczbę do 3000—4000,

choć nie podałem uzasadnienia17. Augusiewicz powołuje się na liczne pozycje,

10 P .G . B u tk o w , op. cit., cz. 2, s. 65; cz. 3, s. 151, 156. 11 A .A . S k ałk o w sk ij, O p yt, s. 308.

12 O . G ó rk a , Liczebność, s. 286.

13 O . G ó rk a , U wagi orientacyjne o Tatarach polskich i obcych, R ocznik T a ta rsk i, 1935, t. 2, ss. 189-—191. 14 O . G ó rk a , L iczebność, s. 266; J a ku b a M ichałow skiego... księga pam iętnicza..., [wyd.] A . Z. Helcel, K ra k ó w 1864, s. 376.

15 L. K u b a la , W ojna brandenburska i n ajazd R akoczego w r. 1656 i 1657, Lw ów [1914], s. 301. 16 O . G ó rk a , Liczebność, s. 287; B. B aran o w sk i, Tatarszczyzna, s. 479.

(6)

z których m a wynikać, że „większe wyprawy” prowadzone przez kałgę lub nurredina „grom adziły do kilku tysięcy” , natom iast w wyprawach wezyra, jały agi — zarządcy Budziaków i bejów głównych rodów tatarskich mogło brać udział, „co najwyżej 2— 3 tys.” . Otóż żadna z prac, na które się Augusiewicz powołuje, nie zawiera tych twierdzeń. G órka, określając wielkość oddziałów tatarskich w zależności od godności dowódców, podaje znacznie większe liczby. W wyprawach „kałgów, nureddinów, wezyrów, a nieraz wybitniejszych murzów, jak Tuha-jbej, siły te wynosiły 3,5, rzadko kiedy 8 do 12 tysięcy ludzi” . Jeszcze

wyższe liczby podaje Ewlija Czelebi18.

O sprawności bojowej T atarów mamy u Augusiewicza dwie sprzeczne opinie. Za R. Majewskim powtarza, że „W bitwie [Tatarzy] byli jednak groźni. Dowódcy polscy decydowali się na starcie z T ataram i” jedynie m ając przewagę liczebną, oparcie szyku o tab or lub umocniony obóz oraz wsparcie „siłą ognia” 19. Jest to ocena T atarów zbyt wysoka. Np. Stefan Chmielecki w roku 1626 i 1629 bił T atarów bez owego oparcia szyku i nie wykorzystując siły ognia. Przy zastosowaniu m oich ocen (a nawet Górki) liczebności Tatarów , trzeba przyjąć, że w znacznej części starć to Tatarzy mieli przewagę ilościową. Oczywiście, nie zmienia to faktu, że Tatarzy byli dobrą jazdą. Z kolei okazuje się, że według Augusiewicza oddział T atarów Subchana Ghazi agi był „mało przydatny do walki z regularną arm ią szwedzką” , czego dowiódł jego udział w bitwie pod W arszawą 28— 30 lipca 1656 r. i tu autor powołał się na Nagielskiego. Co wynika z ujęcia tego badacza? Otóż niewątpliwie ataki T atarów 29 lipca były kilkakrotnie przez Szwedów i Brandenburczyków odparte, głównie ogniem artylerii, piechoty i jazdy. Podobnie jednak miało to miejsce z szarżami kawalerii polskiej. Oprócz tego jednak Tatarzy urwali części taboru szwedzkiego z żywnością. Później nękali tyły sprzymierzonych w okolicy Białołęki i B ródna „zmuszając sprzymierzonych do pozostawienia znacznych sił w celu osłony obu formujących się skrzydeł arm ii” 20. Nie są to małe osiągnięcia.

2. TER EN

W schodniopruski obszar operacyjny zamknięty był od południa wałem Pojezierza M azurskiego, od zachodu Wisłą, od północnego zachodu morzem i Zalewami W iślanym i K urońskim , od północy dolnym Niemnem, rzekę tę jako przeszkodę wzmacniały dwa obszary bagienno-leśne: trójkąt: Wielona—Pilwi- szki—K ow no i czworokąt: Taurogi— Erżwiłki—Jurbork— Ragneta. Od wscho­ du obszar wschodniopruski ograniczały — idąc od południa — Puszcza Augustowska, stosunkow o wysoka część Pojezierza Suwalskiego między Su­ wałkami (jeszcze nie istniejącymi) a Wierzbołowem. Teren ten był wówczas w dużej części porośnięty lasem. W nętrze tego obszaru pruskiego stanowiło

S tu d ia i M ate riały d o H isto rii Sztuki W ojennej, 1956, t. 2, s. 325. Prof. Stanisław H e rb st p o in fo rm o w ał m nie, że liczbę 2000 T a ta ró w ustalił p ro f. В. B aran o w sk i w swej n ied ru k o w an ej jeszcze w ów czas pracy, w obec tego tę w łaśnie w ielkość p o d a łe m w Bitwie. N ie m iałem m ożliw ości sp raw d zen ia jego u zasadnienia.

18 S. A ugusiew icz, op. d t . , s. 235; O . G ó rk a , Liczebność, s. 293 — ta stro n a o d p o w ia d a s. 109 od b itk i

Liczebności, c h o d a ż A ugusiew icz p o w o łu je się m ylnie n a ss. 102 —103 (ss. 2 8 6 - 287). Ew lija Czelebi (Księga p o d ró ży, W arsz a w a 1969, s. 234) p o d a je liczby znacznie wyższe; u niego np. ja ły ag a dow odzi 30000 ordy ń có w .

19 S. A ugusiew icz, op. d t . , s. 236; R . M ajew ski, o p . cit., s. 235.

(7)

nizinne Pobrzeże. Z terenu Rzeczypospolitej prowadziło tam kilka korytarzy. Najbardziej n a zachód był wysunięty stosunkowo obszerny i pozbawiony większych przeszkód korytarz chełmińsko-pomezański między Wisłą a leśno- jeziornymi terenam i brodnickim i ostródzkim. K orytarz ów wyprowadzał na M albork— Elbląg, z odgałęzieniem na Gdańsk. Dalej na wschód mamy G arb Lubawski; kierował on na wąską bramę olsztyńską. Lasy szczytnowskie wraz z Puszczami Piską i Zieloną oraz D oliną Wielkich Jezior M azurskich, wzmac­ niane przez obszary bagienne, tworzyły rozległe pasmo przeszkód. Było tu kilka grzbietów Pojezierza prowadzących z południa na północ. Najwyższym z nich, szczytnowskim, szedł tra k t z Pułtuska na Przasnysz—Szczytno— Bartoszyce— Królewiec. M iędzy Puszczami Zieloną i Piską a bagnami dolnej Biebrzy i Puszczą A ugustow ską poprzez Wysoczyznę Kolneńską otwierała się bram a łomżyńska na M azury G arbate. Z nich prowadziły dwa korytarze rozdzielone Puszczą Rom incką: jeden na północny zachód, drugi na wschód przez Filipów. Szedł tędy tra k t Łom ża— Grajew o—Ełk—Lec (Giżycko)—Bisztynek—K róle­ wiec. Od wschodu kierował się tu trak t G rodno—Augustów—Filipów—-Goł­ dap. Pobrzeże od wschodu nie było łatwo dostępne. Z M azur G arbatych otwierał się na nie szlak dość wąskim początkowo korytarzem między D oliną Wielkich Jezior a Puszczą R om incką i bagienno-leśnym dorzeczem dolnego W ystrucia i D ejm y21.

3. K O N C E P C JA PO LSK IEJ OFENSYW Y JESIEN N EJ

Szwedzi i Brandenburczycy po zwycięskiej dla nich bitwie pod W arszawą (28— 30 lipca 1656 r.) 8 sierpnia poszli za pobitą arm ią polską na południe, aż do R adom ia, dokąd dotarli 10 sierpnia. Okazało się tu, że Polacy uchylają się od walki. W zmocniło to uprzedni sprzeciw elektora brandenburskiego Fryderyka Wilhelma wobec planów króla szwedzkiego K arola X Gustawa ofensywy w głąb Polski. W tej sytuacji K arol G ustaw na przełomie sierpnia i września, podobnie jak Brandenburczycy, m usiał się wycofać do Prus (Wschodnich). Wobec ofensywy rosyjskiej w Inflantach zamierzał król tam przerzucić swe siły główne. Sprzymierzeni przywiązywali duże znaczenie do obrony Prus. Przed ich teren wysuwali osłonę n a linię Wisły i Narwi, obsadzając Płock, Wyszogród, Pułtusk, Tykocin. Przed tą linią znalazły się tylko załogi Łęczycy i Łowicza (tu stało i 20 kom panii jazdy, do 1000 rapierów). Oddziały zachodnie miały raczej m arkować obronę i odegrać rolę elementu rozpoznawczego. Zamierzano jednak rzeczy­ wiście bronić środkowej Narwi. Przerzucano tu z północno-zachodniego M azowsza grupy kawaleryjskie: szwedzką księcia Bogusława Radziwiłła (ok. 800 rapierów) i brandenburską gen. lejtnanta Jerzego Fryderyka W aldecka (ok. 2500 jazdy), oparciem dla tych grup byłby Tykocin. Od północy i wschodu, od strony powstańców żmudzkich, osłaniały Prusy Książęce oddziały elektorskie gen. O ttona Ch. Sparra i pułkownika H enryka W allenrotha. Ten ostatni 20 sierpnia znajdował się w Wierzbołowie. Jakieś siły brandenburskie stały w głębi Prus Książęcych; mogły one pełnić rolę odwodu. M ogła się nim stać też główna arm ia szwedzka. K arol G ustaw ostatecznie skierował do Inflant tylko 3000

(8)

ludzi. Resztę (8000), pod gen. Gustawem O. Stenbockiem, przerzucił pod Głowę G dańską (twierdzę leżącą w widłach Leniwki i Wisły Elbląskiej), zamierzał zapewne w ten sposób blokować Gdańsk.

Arm ia litewska po bitwie warszawskiej wycofała się do swej podstawy operacyjnej — do rejonu Brześcia, dokąd przybyła przed 10 sierpnia. M iała ona dwa zgrupow ania wysunięte na północ: samego hetm ana polnego litewskiego Wincentego Gosiewskiego w mieście Narew nad N arwią i Samuela Oskierki w Orli nad O rlanką na południowy wschód od Bielska Podlaskiego. Wobec m arszu sprzymierzonych na południe, Litwini flankowali ich komunikację. Arm ia koronna z królem na czele wycofała się natom iast w rejon Lublina, dokąd przybyła nie później niż 8 sierpnia. Około 14(?) sierpnia wezwano Gosiewskiego do Lublina, niewątpliwie na radę wojenną. Przez Wysokie Litewskie (19 sierpnia) przybył on na miejsce około 23 tego miesiąca. Z powodu złamania nogi (27 lipca) przez hetm ana wielkiego litewskiego Pawła Jana Sapiehę praktycznie Gosiewski był litewskim wodzem naczelnym. Czasowym zastępcą Gosiewskiego na okres jego wyjazdu został M ichał Kazimierz Radziwiłł podczaszy litewski22. 12 sierpnia dowództwo polskie w celu rozpoznania zamiarów przeciwnika wysłało z Lublina Stefana Czarnieckiego (6000 jazdy polskiej i Tatarów ) na lewy brzeg Wisły. 19 sierpnia przeprawił się przez tę rzekę pod Kazimierzem. Okazało się, że Szwedzi podjęli już odwrót. 18 sierpnia wycofali się z Radom ia. 25 sierpnia K arol Gustaw dotarł do Sochaczewa. 26 sierpnia król szwedzki i elektor byli już na prawym brzegu Wisły pod Zakroczymiem, a 29 sierpnia—2 września sprzymierzeni ewakuowali W arszawę23.

R ada wojenna w Lublinie obradow ała na przełomie sierpnia i września. Rozporządzała wiadomościami o wycofywaniu się Szwedów na linię Wisły i Narwi, a więc o ich przejściu do obrony. Ośmielona tym, podjęła ostatecznie sprecyzowane już decyzje o rozpoczęciu działań zaczepnych na większą skalę. Bitwa warszawska dobitnie wykazała, że sił polskich jeszcze nie stać na rozbicie głównej armii sprzymierzonych, nie m ożna było ruszyć wprost na nią. Czułym kierunkiem dla sprzymierzonych był obszar północno-zachodni Rzeczypos­ politej (Pomorze G dańskie, częściowo W ielkopolska właściwa). Zajęcie Pom o­ rza Gdańskiego przecinałoby kom unikację lądową między Prusam i Książęcymi i dalej Inflantam i a Brandenburgią, Pomorzem Zachodnim i Pomorzem Szwedzkim, drogi dopływu zaciężnych z głównego ich rezerwuaru — z cesar­ stwa. W czasie walk na Pom orzu arm ia polska mogłaby działać w jakiejś mierze w oparciu o zasoby i siły (piechota, artyleria) G dańska. Na Pomorze kierowano więc główne siły arm ii koronnej pod wodzą króla, ewentualnie zamierzając wesprzeć powstanie wielkopolskie, coraz mocniej się rozwijające. Na wschodnią część Prus Książęcych kierow ano silną grupę kilkunastu tysięcy jazdy litewskiej i tatarskiej dla odwrócenia uwagi sprzymierzonych od działań armii Jana Kazimierza. Zagon ten skierowany na własny kraj elektora, pustoszący go przy udziale T atarów i zagrażający połączeniom lądowym z Inflantam i, m iał duże

22 Ibidem , ss. 94— 96; U rkunden und A c te n slü ck e zu r G eschichte des K urfürsten Fredrich W ilhelm von

Brandenburg, B d. 8, B erlin 1884 (dalej: U u A ), s. 195.

23 A. Riese, D ie dreitägige Sch la ch t bei W arschau 28, 29 und 30 J u li 1656 J. ..., B reslau 1870, ss. 189 -190; W . M ajew ski, Potop, s. 95; U u A , B d. 8, s. 88; A. S tade, E rik D ahkberg ich Carl X G ustafs Krigshisttoria, K ris ta n sta d t 1967, s, 372.

(9)

szanse wypełnienia tego zadania. M ógł liczyć również na wsparcie ze strony powstania na Żmudzi rozwijającego się na tym obszarze od wiosny. Jednocześnie zagon ów m ógł się przyczynić do oderw ania elektora od Szwecji. „K oordynacja działań w czasie [obu tych grup rozdzielonych rozległą przestrzenią] nastręczać m iała szczególne trudności” 24.

G ru pą działającą w pobliżu Wielkiego Księstwa Litewskiego musiał dow o­ dzić wódz armii Księstwa, a więc Wincenty Gosiewski. W kampanii litewskiej

1648 r. przeciw K ozakom dowodził on pułkiem jazdy i regimentem dragonów. Walczył początkowo z powodzeniem na Polesiu, później jednak jego dragoni zostali rozbici pod K obryniem . Następnie jednak Gosiewski brał udział w odzyskaniu Pińska (9 października), w zdobyciu M ozyrza (9 lutego 1649), w zakończonym sukcesem (22 lutego) oblężeniu Bobrujska. W bitwie pod Łojowem 31 lipca Gosiewski był dowódcą lewego skrzydła zwycięskiej armii. 27 lutego 1651 r. został generałem artylerii litewskiej. Wziął udział w kampanii letniej 1651 r. w szeregach armii litewskiej, zwycięży w potyczkach pod Czarnobylem, Dymirem i Irpieniem. W roku 1654 Gosiewski został hetmanem polnym litewskim. Uczestniczył w oblężeniu Nowego Bychowa w styczniu 1655 r. i M ohylewa (luty—m aj 1655 r.). Wespół z hetmanem wielkim litewskim księciem Januszem Radziwiłłem został pobity pod Wilnem 7 sierpnia 1655 r. W li peu 1656 r., jak o dow ódca zagonu nad Narwią, próbował zamknąć drogę odw rotu Bogusławowi Radziwiłłowi idącemu spod Tykocina, co m u się jednak nie powiodło. Jego działania związały jednak znaczne siły sprzymierzonych. W sumie, był to wódz m ocno średniej miary. Nie miał za sobą bogatego doświadczenia bojowego, szczególnie w dowodzeniu większymi siłami.

Początkowo na wyprawę do Prus miał wyruszyć z Gosiewskim — Czarniecki. Ten jednak pod koniec sierpnia został ranny lub zachorow ał25. Wobec tego wyprawiono z Gosiewskim jednego z najbliższych współpracowników Czarnie­ ckiego — G abriela W ojniłłowicza, od niedawna porucznika chorągwi kozackiej króla, a więc pułkow nika i w zastępstwie wodza spod W arki rzeczywistego dowódcę pułku jazdy Jan a Kazimierza. Przed rokiem 1648 Wojniłłowicz był oficerem wojsk nadw ornych Jeremiego Wiśniowieckiego. Z jego poręki został w lutym 1648 r. pułkownikiem kaniowskiego pułku rejestrowych; 13 m aja dostał się do niewoli tatarskiej nad Żółtymi Wodami. W latach 1651— 1653 był rotm istrzem kom putow ej chorągwi kozackiej. Uczestniczył w kampanii 1651 r. (jako podkom endny Jaremy?). Zimą z 1651 na 1652 r. wespół z Sesbatianem M achowskim dowodził grupą wojska rozłożoną na Zadnieprzu. M imo oga­ rnięcia tego obszaru powstaniem , siły te zdołały się wycofać. Wojniłłowicz brał udział w kam panii 1653 r. N a przełomie lat 1655 i 1656, a być może, już wcześniej, był dow ódcą pułku hetm ana polnego koronnego Stanisława Lanc- korońskiego. Już w grudniu 1655 r. rozpoczął walkę ze Szwedami. W styczniu 1656 r. zuchwałym zagonem dotarł w pobliże Krakow a. Wojniłłowicz był uczniem dwóch wybitnych wodzów polskich — Jeremiego Wiśniowieckiego i Stefana Czarnieckiego. W podziale armii pod Prostkam i na usamodzielnioną

24 W . M ajew ski, Potop, ss. 9 5 —96; S. H e rb st, W ojna obronna 1655 1660, w: P olska w okresie I I wojny północnej 1655 1660, t. 2, W arsz a w a 1957, s. 95.

(10)

straż przednią i grupy obchodzące widać wyraźny wpływ sztuki dowódczej Czarnieckiego z kam panii zimowo-wiosennej i wyprawy wielkopolskiej 1656 r. Tym, który m ógł przenieść koncepcję tych sposobów działań, był właśnie Wojniłłowicz. Cenił go wysoko Czarniecki, powierzył m u prawe skrzydło pod Połonką (1660).

Zapewne brak większych sił przeciwnika na północno-wschodnim M azow ­ szu i na Podlasiu, przy jednoczesnych wiadomościach o wstrzymaniu przez główne siły sprzymierzonych działań zaczepnych spowodowało, że znaczna część sił armii litewskiej około 26 sierpnia przesunęła się na północ, zajmując południową część województwa podlaskiego i północno-wschodnie Mazowsze. Wysunięte 5 z 12 pułków litewskich stanęły w Narwi (tu był i M. K. Radziwiłł), w Surażu i w Andrzejowie (na północ od Zambrowa). Podjęcie (gdzieś ok. 5 września) decyzji o wyprawie do Prus spowodowało dalszy ruch (ok. 10?) września na północ. D w a pułki, Jeśm ana i Niewiarowskiego, podeszły gdzieś w okolice G oniądza. W sparcie dla nich stanowił pułk M .K . Radziwiłła wysunięty pod K nyszyn26. 6 września Tatarzy wyruszyli z Lublina do Brześcia przez okolice Lew artow a (obecnego Lubartow a), eskortowani zapewne przez Wojniłłowicza z 15 chorągwiami — 1000 jazdy koronnej. Gosiewski stąd wyruszył w dwa dni za nimi (8 września). Do Brześcia przybył 16 września27. Zapewne mniej więcej jednocześnie z nim nadeszli w te strony i Tatarzy.

4. W Y PR A W A G O SIEW SK IEG O DO PRUS

Gen. lejtnant brandenburski Jerzy Fryderyk von Waldeck osłaniał ze swą jazdą (ok. 2500 rapierów ) odwrót głównych sił sprzymierzonych do Prus. Rozłożył w tym celu swe oddziały nad Narwią (od Ostrołęki poczynając, gdzie stało silniejsze zgrupowanie) i nad Bugo-Narwią, z większym oddziałem w Pułtusku. 4 września elektor zaniepokojony wiadomością, że Polacy przygoto­ wują wypad do pow iatu ełckiego, nakazał Waldeckowi, by przyśpieszył swój m arsz w celu obrony tego terenu. K arol Gustaw jadący z Zakroczym ia przez Płock (31 sierpnia), Blizno (1 września), Rypin (2 września), Sztum (3 września) do F rom bork a (przybył tu 11 września) zostawił Bogusława Radziwiłła z około 800 jazdy w Szreńsku (książę był tu 5 września) z niezbyt, jak się zdaje, sprecyzowaną instrukcją obrony rejonu Tykocina i współdziałania z Jerzym

26 W . M ajew sk i, P o to p , s. 96.

27 Loc. cit.; S. A u g u siew icz (o p . cit., s. 238), id ąc za J. W im m erem , pisze, że W ojniłłow icz m iał 22 chorągw ie. Jest to je d n a k o p a rte n a in fo rm a cja c h przeciw n ik a, z załączn ik a d o listu B. R adziw iłła J. W im m er, W ojsko

i fin a n se R zeczyp o sp o litej w czasie w ojny z e Szw ecją 1655— 1660, w: W ojna p o lsko-szw edzka 1655 1660, W arszaw a

1973, s. 84. W tym w y p a d k u m ia ro d a jn a je st in fo rm a c ja z listu J a n a K azim ierza d o cesarza F e rd y n a n d a III z 1 4X 1656, że W o jniłłow icz m ia ł 15 chorągw i A . W alew ski, Ilisto ry a wyzwolenia P olski za panow ania Jana

K azim ierza (1 6 5 5 - 6 0 ), t. 1, K ra k ó w 1866, s. 278. W ojniłłow icz je st tu błędnie o k reślo n y ja k o D aniłow icz.

Liczebność sił W ojn iłło w icza B ib lio tek a C za rto ry sk ich (dalej: C za rt.) 384 f. 184; A rchiw um G łó w n e A k t D aw n y ch (dalej: A G A D ), A rch iw u m R adziw iłłów D ział II (dalej: A R II) ks. 21, ss. 199 200. O becnie n u m eracja s tro n tej księgi uległa, ja k się zdaje, n ieznacznym zm ian o m w sto su n k u d o czasu, kiedy k o rz y stał z niej A ugusiew icz. U m ieszczony tu nie d a to w a n y list z C zęsto ch o w y p o d aje, że T a ta rz y szli „ n a L uck Podlasiem ku B rześciu L itew sk iem u ” . A u g u siew icz in fo rm u je , że T a ta rz y „ p rz e z Ł u c k skierow ali się na B rześć” , nie k o m e n tu ją c tego. Ó w L u ck nie je st oczyw iście Ł u c k ie m n a W o ły n iu , byłaby to d ro g a zb y t o k ó ln a . M oże tu chodzić jed y n ie o L uckę, wieś w pob liżu L u b a rto w a .

(11)

F. W aldeckiem, m ającym bronić wschodniej części P ru s28. Początkowo Radzi­ wiłł zamierzał pójść do rejonu Tykocina prawym brzegiem Narwi, tak jak w lipcu. W aldeck zebrał swe oddziały i 14 września połączył się z Radziwiłłem w Chorzelach. Obaj dowódcy dowiedziawszy się, że K urpie wraz ze szlachtą zasiekli drogi, zerwali m osty i obsadzili przeprawy, uznali, że wbrew ich pierwotnym zam iarom należy obejść teren Puszczy Zielonej poprzez obszar Prus Książęcych. Około 18 września dotarli do Pisza, gdzie dołączył gen. Israel Ridderhielm w 400 koni, następnie wskutek mylnych wiadomości o m arszu armii litewskiej, obliczanej n a 3000—6000 ludzi, ruszyli do K olna (19 września), a stąd do Wizny (24 w rześnia)29.

Bogusław Radziwiłł urodził się w roku 1620. Służył w czasie wojny trzydziestoletniej w armii holenderskiej (1640— 1642), brał udział głównie w wojnie oblężniczej. W roku 1651 jako generał gwardii uczestniczył w wyprawie i bitwie beresteckiej, w trzecim dniu bitwy (30 czerwca) dowodził praw ą częścią centrum, a następnie współdowodził pościgiem. W roku 1653 brał udział w wyprawie żwanieckiej. W kam panii zimowej 1655 r. uczestniczył w oblężeniach Nowego Bychowa i M ohylewa. W sierpniu 1655 r. przeszedł na stronę Szwedów. Od lutego do początku kwietnia 1656 r. prowadził, z dużym powodzeniem, wojnę podjazdow ą na Podlasiu i na południowo-wschodnim M azowszu przeciw Pawłowi Janowi Sapieże, choć doznał też i sporej porażki. W lipcu dał odsiecz Tykocinowi, następnie uczestniczył w bitwie warszawskiej. Świetny zagończyk, nie m iał sposobności w ykazania się jako wódz większej miary.

Również Jerzy Fryderyk von W aldeck (urodzony także w roku 1620) służył w wojsku holenderskim w czasie wojny trzydziestoletniej od roku 1642. W roku 1651 wszedł do armii brandenburskiej. Uczestniczył w bitwie pod Warszawą 28— 30 lipca 1656 r. Później został feldmarszałkiem Rzeszy, w tym charakterze brał udział jako dow ódca centrum w bitwie pod Wiedniem 1683 r. Wódz raczej średniej m iary. W roku 1690 został pobity pod Fleurus przez Luxembourga.

Gen. m ajor Israel Ridderhielm zapewne służył w armii szwedzkiej w wojnie trzydziestoletniej. Brał udział w wojnie polsko-szwedzkiej jako oberszter jazdy. W roku 1655 uczestniczył w bitwie pod Żarnowem, odznaczył się w bitwie pod Wojniczem. W pierwszej połowie kwietnia 1656 r. został pobity prowadzony przezeń konwój wozów pod Łowiczem. Uczestniczył w bitwie pod W arszawą w 1656 r. Po niej został generałem. Około 22 sierpnia Czarniecki pobił dow odzoną przez niego straż tylną armii szwedzkiej. Był to zapewne rutynow a­ ny, acz wyróżniający się oficer.

A rm ia litewska, obliczana na 4000— 5000 ludzi i kilkuset Tatarów , nie budziła większych obaw Radziwiłła i W aldecka. Bardziej obawiali się tego, by nie przem knął się jakiś zagon do Prus, niż tego, czy zdołają pobić Gosiewskiego. Postanowili więc 25 września rozdzielić się. Tego dnia wyruszyli z Wizny do Wąsoszy, tu pozostał W aldeck w ufortyfikowanym obozie, a Radziwiłł z Ridder- hielmem (ok. 1300— 1500 ludzi, bo dołączył jego regiment dragonow) przeszedł 30 września do rejonu R ajgrodu, by ostatecznie stanąć pod Mieczami, 10 km na południowy zachód od Rajgrodu. W aldeck pod W ąsoszą zamykał kierunki

28 A . Riese, o p . cit., ss. 189— 190; W . M ajew ski, Potop, ss. 96— 97; U u A , s. 91, 94. 29 W . M ajew sk i, Potop, s. 97.

(12)

prowadzące do Prus z Łomży, Wizny i Goniądza, Radziwiłł kierunki z A ugus­ towa i D ąbrow y Białostockiej, obaj osłaniali rejony Pisza i E łk u 30.

Około 24 września Gosiewski rozpoczął wyprawę. Rozporządzał 8000— 9000 wojsk litewskich, 15 chorągwiami (1000 koni) wojsk koronnych, 1000 pospolitaków płockich, mazowieckich i podlaskich, 3000—4000 Tatarów , ogółem 13 000— 15 000 ludzi. Była to sama jazda, poza kilkuset dragonam i. Gosiewski kierował się w stronę Wizny, najbliższego, stosunkowo dogodnego przejścia przez zabagnione doliny Narwi i Biebrzy, stanowiące jakby fosę wschodniej części Prus. Przepraw a przez Narew pod Tykocinem zamknięta była przez tę twierdzę, znajdującą się w rękach Szwedów. Po przeprawie pod Wiznę Gosiewski wkraczał na Wysoczyznę K olneńską, dogodny korytarz prowadzący na M azury G arbate. T atarzy 24 września przechodzili przez okolice Wysokiego Mazowieckiego. Sam Gosiewski wyjechał 25 września, zapewne z Brześcia, 26 byl już w N arw i31. Od Brańska zapewne kierowano się na Sokoły, a stąd wzdłuż lewego brzegu Slizny, o podmokłej w dolnym biegu dolinie, nad nią praw ­ dopodobnie umieszczono osłonę od strony Tykocina. G rupa M .K . Radziwiłła (trzy pułki jazdy, także Niewiarowskiego i Jesmana) do 1500 szabel, stanęła zapewne nad Biebrzą w rejonie G oniądza32. Przecinała ona komunikację Tykocina z W aldeckiem i B. Radziwiłłem, a jednocześnie odciągała uwagę od sił głównych Gosiewskiego. Praw dopodobnie wiadomość o tej grupie spowodo­ wała rozdział grup obu sprzymierzonych wodzów. Zapewne, gdy główne siły Gosiewskiego przeszły na prawy brzeg Narwi pod Wizną, wówczas i grupa M. K. Radziwiłła przeprawiła się na prawy brzeg Biebrzy pod Osowcem i połączyła z hetmanem polnym.

5. BITW A POD PROSTK AM I 8 października 1656 r.

W początkach października do W aldecka przybyły posiłki około 1000 regularnej jazdy, 6 dział i może do 1000 szlachty pruskiej. Zapewne wieczorem 6 lub rano 7 października W aldeck otrzym ał wiadomości o rzeczywistej sile Gosiewskiego, m oże nawet przesadzone (o 20 000 ludzi ?) i o jego przeprawie przez Narew pod Wizną. 7 października odskoczył do Prostek, o 12 km od Mieczy, zbliżając się do posiłków nadchodzących od północy pod dowództwem pułkownika H enryka W allenrotha (2 regimenty piechoty — 2000 ludzi, być może 6 października dotarły do Olecka). W większej odległości (6 października ? około 2 przemarszów dziennych od Ełku) ciągnął generał m ajor Josias Waldeck, brat Jerzego (3000—4000 ludzi). Stosunkowo późno, nocą z 7 na 8 października J. F. W aldeck wezwał na pomoc Radziwiłła (1300— 1500 koni) oraz praw dopodobnie swego b rata i W allenrotha (w sumie całość tych sił sięgała 10000— 11 000 ludzi).

Pod Prostkam i znajdowały się dość liczne brody, tworzące najdogodniejsze

30 Ib id em , ss. 97— 98.

31 Ib id em , s. 98; J .A . C h ra p o w ick i, D iariusz, cz. 1, o p ra ć ., w stęp T . W asilew ski, W arszaw a 1978, ss. 100— 101; C z a rt. 384, s. 184; C z a rt. 149, n r 122.

(13)

przeprawy przez silnie zabagnioną dolinę Łęgu (obecna nazwa rzeki — Ełk), tu względnie suchą. Rzeka płynęła z północnego zachodu na południowy wschód. Waldeck ufortyfikował obóz na lewym brzegu rzeki. M ostu nie zniszczył, być może sądził, że jest szansa, iż poprzednie wiadomości o słabych siłach Gosiewskiego były prawdziwe, być może chciał flankować ewentualną próbę Gosiewskiego przeprawienia się przez Łęg dalej w górę rzeki. Nie ubezpieczył m ostu przez obw arow ane przedmoście. Prawy brzeg zachodni był suchy, lewy bardziej błotnisty.

Dywizja Gosiewskiego 7 października dotarła do Wąsoszy. Zapewne zeznania wziętych wówczas jeńców przyniosły Gosiewskiemu wiadomości o nadchodzących dla przeciwnika posiłkach. Aby nie dopuścić do ich połączenia się z Waldeckiem, Gosiewski 8 października już o czwartej rano wysłał przodem T atarów i część Litwinów (może pod Wojniłłowiczem ?), by związali przeciwnika aż do nadejścia własnych sił głównych. Około ósmej ta straż przednia dotarła pod Prostki. Dow ództw o litewskie postanowiło wywabić W aldecka na prawy brzeg Łęgu. Chorągwie litewskie zaczęły się celowo cofać, aby podprowadzić go pod zasadzkę, w której umieszczono około 1000 jazdy. Waldeck sądził praw ­ dopodobnie, ż em a przed sobą całość sił Gosiewskiego, tak jak je przedstawiano w pierwotnych inform acjach. W obec tego przeszedł na prawy, zachodni brzeg Łęgu, by je rozbić. Podejm ując działania przeciw Waldeckowi, dowództwo litewskie wysłało jednocześnie w górę rzeki Tatarów , aby ci przeszkodzili w dotarciu do Brandenburczyków posiłków idących od północy przez Ełk. Przeciw tym ordyńcom W aldeck skierował świeżo przybyłą grupę Radziwiłła, aby nie dopuściła do ich przeprawienia się przez Łęg. Część Tatarów zdołała jednak przeprawić się między Radziwiłłem, a regimentem jazdy stojącym na północ od niego. N a wieść o tym Waldeck postanowił wycofać się na lewy brzeg. Jednak nie zdążył, bo tymczasem nadeszły główne siły Gosiewskiego i rozpoczęły atak. Część Litwinów (z zasadzki ?) oraz część ściągniętych tu z grupy północnej T atarów oskrzydliła Brandenburczyków. Pobito ich, odcięto ich część na prawym brzegu Łęgu. Silna grupa litew sko-tatarska, ścigając wycofujących się, na ich karkach przeszła przez m ost i ruszyła na północ. Wyszła ona na tyły Radziwiłła walczącego nad Łęgiem frontem na zachód i rozbiła go. Sam dowódca i gen. Ridderhielm dostali się do niewoli. D ruga grupa Tatarów , która już wcześniej przeszła na lewy brzeg rzeki, powstrzymała nadciągającego z posiłkami W allenrotha. Została następnie zasilona przez oddziały, które zadały klęskę Radziwiłłowi i rozbiła W allenrotha.

Główne siły W aldecka próbowały się bronić zza strumienia o bagnistej dolinie, m.in. przy użyciu ognia z dział i muszkietów. Jazda litewska, wsparta ogniem własnych dragonów , po parokrotnych próbach sforsowała strumień i do reszty rozbiła oddziały W aldecka. Ruszył pościg za piechotą W allenrotha. Ta, dopadnięta w drodze do Ełku, uległa panice i w dużej mierze się rozproszyła. W sumie zdobyto 6 dział i 41 sztandarów . Ogółem straty szwedzko-brandenbur- skie mogły sięgać 500033.

Zwycięstwo osiągnięto przede wszystkim dzięki podziałowi sił na usamo­ dzielnione grupy. Były to działania prekursorskie w stosunku do systemu

(14)

dywizyjnego z przełomu X V III i X IX w., z tym że jeśli ów podział w dobie Rewolucji Francuskiej opierał się na sile ognia piechoty i artylerii, to ten spod Prostek wykorzystywał ruchliwość jazdy pozwalającą uniknąć rozbicia. Należy podkreślić d o b rą koordynację działań owych grup polsko-tatarskich. N a ów sposób dowodzenia wywarła wpływ sztuka wojenna tatarska, jak i koncepcje Czarnieckiego przeniesione przez Wojniłłowicza.

6. N A JA ZD NA PRUSY

Bitwa pod Filipowem 22 października 1656 r.

Jerzy F. W aldeck już podczas odwrotu 8 października (wycofał się w kierun­ ku Olecka) połączył się ze swym bratem Josiasem i 9 października dotarł z nim do Węgorzewa. Prusy ogarnęła panika. Elektor przebywający w Królewcu począt­ kowo obawiał się, że nie uda się zatrzymać przeciwnika nawet na linii Wielkich Jezior. 10— 14 października liczył, że trzeba będzie wycofać się na linię Pregoły na Alem bork, Welawę, Wystruć. K arol Gustaw, przebywający wówczas we F rom borku, niepokoił się o losy armii Stenbocka (6000 ludzi), k tóra 21 września wyruszyła spod Głowy Gdańskiej i szła przez Nidzicę (5 października), Szczytno (9 października) n a Pisz. K azał jej 11 (?) października odskoczyć na północ na kierunek Olsztyn— D obre M iasto. M iał zamiar skoncentrować wszystkie siły sprzymierzonych przeciw Gosiewskiemu. Po porozumieniu się z elektorem 12—13 października zarysowała się koncepcja dwóch rzutów: pierwszego — wysuniętego pod Rastem borkiem (Kętrzynem) — Stenbock z Waldeckiem i drugiego — pod Melzakiem (Pieniężnem), gdzie gromadziłyby się później nadchodzące grupy.

Stenbock 10 października doszedłszy do Pup (Spychowa), otrzymał wiado­ mości o klęsce pod Prostkam i, 11 października odskoczył (36 km) pod Źądzbork (M rągowo), za zasłonę Wielkich Jezior. 12 października przybył do Rastem bor- ka (25 km), a więc w pobliże W aldecka, który tego dnia stanął pod D obą (15 km od Rastem borka). Tatarzy pustoszyli ogniem i mieczem tereny wokół Ełku, zagarniając łupy i jasyr. Około 13 października czambuły dotarły w okolice Lecu (Giżycka). W aldeck spróbow ał zamknąć północną bramę doliny Wielkich Jezior, obsadzając Lec, stanowiący jednocześnie dogodną podstawę wyjściową do działań zaczepnych. Zajął go zapewne 14 października34.

34 G u sta w O tto S te n b o c k u ro d z ił się w ro k u 1614. Służbę w w ojsku szw edzkim rozp o czął w 1631. B rał udział w w ojnie trzy d ziesto letn iej. Służył m .in. p o d B anerem i T o rste n so n em . U czestniczył w w ielu bitw ach, głów ne z nich to N ö rd lin g e n (1634), W ittsto ck (1636), B reitenfeld (1642). W ro k u 1637 zo stał ob erszterem , w 1643 generałem m ajo rem , w ro k u 1647 gen erałem lejtn an tem . W 1655 r. o d n ió sł zwycięstw o nad p o sp o lity m ruszeniem m azow ieckim p o d N o w y m D w o rem . W 1656 r. zo stał feldm arszałkiem . Był jed n y m z najw ybitniejszych w odzów szw edzkich o k re su p o to p u . W . M ajew sk i, Potop, ss. 100— 101; tenże, Bitwa, ss. 329, 337. A ugusiew icz (op. cit., s. 240) pisze, że Szwedzi n iep o k o ili się n iezd ecy d o w an ą p o staw ą elek to ra w obec n ajazd u litew skiego i K a ro l G u staw „ z tego p o w o d u ” n a k a z a ł S ten b o ck o w i, ab y „w ycofał się p o d O lsztyn i D o b re M iasto , a 13X zaw iadom ił F ry d e ry k a W ilh elm a, że d o p ó k i ten nie o d słoni swych praw d ziw y ch zam ysłów , S tenbock m a się nie łączyć z W ald eck iem ” . Jest to b łędne. O tó ż K a ro l G u staw w rzeczyw istości 1 (11 ) X p isał d o e lek to ra, że zgodnie z życzeniem F ry d e ry k a W ilh elm a chce „ sk o n c e n tro w a ć w szystkie w o jsk a” („alle T ro u p p e n zu sam m en zieh en ” ) i w tym celu k a z a ł się c o fn ą ć S ten b o ck o w i. K ró l szwedzki listem z 3 (1 3 )X in fo rm o w ał, że Stenbock o trzy m ał ro zk az, ab y „ p o d p o rz ą d k o w y w a ł się zarząd zen io m i ro z k a z o m ” ele k to ra („ v o lu n ta ti et im p erio p a re a t” ) —- U uA , Bd. 8, ss. 101, 103).

(15)

„Gosiewski nie próbow ał rozprawić się z Waldeckami i przerwać się przez linię Wielkich Jezior lub Pregołę do wnętrza Prus, sądził, iż teraz próby zjednania elektora doprow adzą do sku tk u ” , ale mu się to nie pow iodło35. Tatarzy, zdobywszy wielkie łupy i znaczną ilość jasyru, 17 października opuścili armię litewską, k tó ra zapewne około 15 października podjęła w końcu działania zaczepne i 17 października znajdow ała się w Siemionkach (30 km od Lecu). T u Gosiewski dowiedziawszy się o połączeniu znacznych sił nieprzyjaciela w rejonie Lecu, zdecydował się wycofać z Prus. Prawdopodobnie 19 października przybył do Olecka, by 20 tego miesiąca odskoczyć pod Filipów 36.

Sprzymierzeni, idąc za nim (12 000) od 17 października, dotarli 20 paździer­ nika do Giż i tu stracili ślad przeciwnika. Dopiero rankiem 22 października uzyskali wiadomość, że nieprzyjaciel stoi pod Filipowem. Chcąc go dogonić, ruszono natychm iast z większością jazdy i dragonów, tylko z 500 muszkieterami, zapewne z częścią tylko artylerii i bez taborów . „Po południu straż przednia dopadła dywizję litewską” „pod wsią M ieruniszki, 2 km przed Filipowem nad błotnistym strumieniem łączącym jeziora” . Stenbock rzucił „straż przednią n a drugi brzeg strum ienia, wsparł ją ” ogniem dwóch arm at „i zaczął [wraz z Waldeckiem] przeprawiać w m iarę nadciągania główne siły arm ii” , przerzuco­

35 S. H e rb st, o p . cit., s. 98.

36 W . M ajew ski, Potop, s. 102. W edług A ugusiew icza (op. cit., ss. 241, 243) T a ta rz y wycofali się z Prus ok. 14X . 1 6 X „byli ju ż w C zarnej p o d B ra ń sk ie m ” , 1 7X „przeszli koło K am ień ca Litew skiego, a 18 m inęli Brześć. O p ie ra się ta re k o n s tru k c ja w y d arzeń o d a to w a n ie p ism a S u b c h a n a G a z ie g o agi d o G osiew skiego z 1 6 X „z C zarnej p o d B ra ń sk ie m ” — L . K u b a la , op. cit., s. 57; list ów znajduje się C zart. 2113, s. 204. D a to w an ie to jest je d n a k n iep ra w d o p o d o b n e. O d ległość E łk C z a rn a (Ś red n ia) w pob liżu B rań sk a to ok. 180 km , tj. 6 p ełnych dni m arszu . Jest oczywiście m ało p ra w d o p o d o b n e , by T a ta rz y obciążeni łupam i i jeńcam i w yruszyw szy 1 4 X s p o d E łk u ,ju ż 1 6 X byli p o d C za rn ą w p o b liż u B ra ń sk a , zw łaszcza że nie mieli p o w o d u do takiego po śp iech u . O b lig p o d p isan y p rzez B ogusław a i M ich a ła K azim ierza R ad ziw iłłó w d la S u b ch an a G aziego agi zobow iązujący ich d o w ypłacenia o k u p u za B ogusław a je st d a to w a n y „w Szym kow ie, d n ia 17 O cto b ris, 1656” B. R adziw iłł, Autobiografia, ss. 194 195. O tó ż obaj R adziw iłłow ie m usieli się zn ajd o w a ć p rz y w ojsku litew skim , w obec tego ó w S z y m k ó w ozn acza dzisiejsze Siem ionki W . M ajew ski, Potop, s. 117. Je st m ało p ra w d o p o d o b n e , by S u b ch an G azi p o zo staw iał o stateczn e załatw ienie ta k isto tn ej sp raw y , ja k o k u p za B ogusław a, kom u innem u, zapew ne więc 17 X był rów nież w S iem ionkach.

T a k ie widzę ro zw iązan ie tego p ro b le m u . O tó ż nie ro z p o rz ą d za m y oryginałem listu S u b c h a n a G aziego, ale k opią. N a jp ra w d o p o d o b n ie j w ięc k o p is ta n iew yraźnie n a p isa n ą d atę „2 6 ” wziął za „ 1 6 ” . A ugusiew icz (op. cit., s. 243) n a to m ia st ta k p ró b u je ro zw iązać zag ad n ien ie ow ego obligu. W edług niego z a T a ta ra m i w ysłano J a n a Jack a O gińskiego, k tó ry u stalił 1 6X p o d B rań sk iem , że R adziw iłłow ie w ypłacą 15 tys. talaró w „ o k u p u , z czego od ra z u w ręczył” 2800 ta la ró w . A u to r o p a rł się tu m .in . na o bligu p o d p isan y m p rzez ob u k siążąt w Szym kow ie 17 X, w sp o m in ający m o w ypłacie 2800 ta la ró w „ o d ra tio n e m stargow anej sum y p iętn astu tysięcy taleró w p rzez J. M . p a n a O g iń sk ieg o ” . O tó ż nie w y g lą d a p ra w d o p o d o b n ie , by O giński, czy jeg o w ysłannik, w ciągu d o b y p rzebył 210 km dzielące Siem ionki od C zarn ej Średniej p o d B rańskiem , a tylko w ów czas R adziw iłłow ie m ogli w ystaw ić ów ob lig 17 X . Z listu M ik o ła ja S ulcza z 11 X I 1656 (A R II ks. 21, s. 227) nie w y n ik a zresztą, by to O giński był ow ym w ysłannikiem G osiew skiego czy R ad ziw iłłó w d o T a ta ró w , m iał o n zresztą wieźć 15 000 ta la ró w o k u p u . A u to r ow ego p ism a nie w ie, czy, kiedy i gdzie ów p o seł d o g o n ił ord y ń có w . M o żn a by sądzić, że ow ą in fo rm ację o Sub ch an ie G azim w C zarn ej p o d B rań sk iem 17 X p o d p ie ra ją w iadom ości zaw arte w D iariuszu C hrap o w ick ieg o . A u to ró w (op. d t ., cz. l , s s . 102— 103) n o tu je p o d 17 X „ T rw o g a od k osa tatarsk ieg o , k tó ry ciąg n ął spod Bielska za B ug. T y m iż czasy się z P ru s S u p án K azy ag a p rzeszed ł za B ug z w ojskiem ta ta rsk im ” . 19 X p o d aje ów a u to r, że „ d a n o zn ać [h etm an o w i Sapieże], że o r d a przeszła za B ug” . A u to r o d ró ż n ia w yraźnie ów „ k o s ta ta rs k i” , idący „ sp o d B ielska” , od „ S u p a n a K a ze g o ” i jego „w o jsk a ” , k tó rz y przeszli za B ug w bliżej n ieokreślonych „ty m iż czasach ” . Ó w „ k o s ” zapew ne był g ru p ą T a ta ró w w ysłanych z pierw szym i zdobytym i łu p am i i jeńcam i. B rak p o d staw , by, ja k to czyni A ugusiew icz (op. d t ., s. 243), zam ieniać Bielsk na K am ieniec Litew ski, a lb o tw ierdzić, że 1 8X T a ta rz y byli w p o b liż u B rześcia. Is to tn e św iatło na p ro b lem ow ego k o sza rzuca list J a n a K azim ierza d o G osiew skiego z 2 5 IX „ K o sz za Bugiem niech m a ją T ata ro w ie , spolia niech d o niego o dysyłają, sam i się [niech] nie k w ap ią [z o d ejśd em ], a b y się tam [w P ru sach ] d o b rz e n a p rz y k rz y li” - B iblioteka P A N K ra k ó w (dalej: В PA N K r.) 363, s. 227. Ó w k osz p aźd z ie rn ik o w y byłby więc realizacją w rześniow ego pom ysłu k róla.

(16)

no m.in. cztery działa i 500 (?) muszkieterów na lewe skrzydło. Jednocześnie Stenbock kazał tylnem u rzutowi armii pod dowództwem Filipa Sultzbacha skręcić z drogi głównej na praw o i wyjść n a flankę przeciwnika za zakrętem strumienia (koło wzgórza 202 m przy obecnym południowym krańcu M ieruni- szek?) „Gosiewski jednak nie czekał” . „Przerwał w czas walkę” „i tracąc nieliczne tabo ry” „bez znaczniejszych strat w ludziach wycofał się za Filipo- wo” 37.

Efekt zwycięstwa pod Prostkam i został w dużej mierze zniszczony.

7. R O ZEJM W W 1ERZBOŁOW IE 8 listopada 1656 r.

Zagony Wojniłłowicza zimą 1656/1657

Jan Kazimierz sądził zapewne, że najazd na Prusy skłoni elektora do zerwania ze Szwecją. D latego też Gosiewski miał „daną m oc od króla Imci do zawierania tra k tató w ” . H etm an m iał też i osobiste powody, by doprowadzić do układu z elektorem , bo jego żona M agdalena i dzieci były internowane w Królewcu. Od razu po zwycięstwie pod Prostkam i wysłał dwóch oficerów do Fryderyka W ilhelma z propozycją rozpoczęcia rokow ań38. Porażka pod Filipo­ wem deprym ująco wpłynęła na Gosiewskiego. Zaczął się zapewne obawiać przewagi przeciwnika. 8 listopada w Wierzbołowie zawarł on zawieszenie broni na trzy miesiące, a więc do 8 lutego 1657 r., z przedstawicielami elektora brandenburskiego. N a jego mocy wojsko Fryderyka Wilhelma nie miało podejmować działań zaczepnych w Polsce i na Litwie. Oczywiście z kolei arm ia koronna i litewska nie mogły w owym czasie wtargnąć w granice Księstwa Pruskiego i Brandenburgii. Gosiewski łudził się, że jest to wstęp do rokowań pokojowych, na m ocy których elektor porzuciłby K arola Gustawa. W rzeczywi­ stości Fryderykow i Wilhelmowi chodziło o doraźne zapewnienie sobie spokoju od zagonów polsko-litewskich, ewentualnie tatarskich, które tak dotkliwie dały się we znaki jego państw u w październiku. Właśnie prowadził rokow ania mające na celu ściślejsze związanie się z Karolem Gustawem zakończone w Lubawie podpisaniem tra k tatu wiecznego sojuszu ze Szwecją39.

W otoczeniu Jan a K azim ierza w połowie października pojawił się sceptycyzm

opuściły arm ię litew ską ch o rą g w ie k o ro n n e . K ilk a z nich odeszło z ro tm istrze m Jak u b e m R o k itn ick im , w ysłannikiem W ojn iłło w icza d o k ró la , a „ S a m W ojniłłow icz m ó g ł od ejść” z T a ta ra m i. B rak d o tego ja k ic h k o lw iek p o d staw . Jest co p ra w d a „ In fo rm a c y ja książęcia B o g u sław a R adziw iłła d a n a p a n u W o[j]niłłow iczow i” , w g której p u łk o w n ik m a k rólow i i lu d zio m z je g o o to c z e n ia p rzed staw ić spraw ę a u to ra „ In fo rm ac y ji” (B. R adziw iłł, o p . d t., ss. 176— 177), ale b ra k ja k ic h k o lw iek d a n y ch , by W ojniłłow icz przed lutym 1657 r. w yjechał do J a n a K azim ierza. Ż ad n e in fo rm a cje o R o k itn ic k im ja k o w y słan n ik u W ojniłłow icza nie p o d a ją , ja k o b y e sk o rto w ało go k ilk a chorągw i. O d e jśd e T a ta ró w nie zm ien iało z a d a n ia arm ii G osiew skiego, zw iązania ja k najw iększych sił sprzym ie­ rzonych n a w sch o d zie. W d o d a tk u b e zp o śre d n io groziło starcie osłabionej g ru p y h e tm a n a litew skiego z głów ną a rm ią w ro g a. W tej sytuacji o d e jś d e W o jn iłło w icza z je g o ch orągw iam i stan o w iło b y dezercję, zw łaszcza że jeg o b ezp o śred n im zw ierzch n ik iem b ył p rz e d e ż G o siew sk i, a ten w ta k tru d n ej sytuacji i p o o d e jśd u T a ta ró w nie m ó g łb y się zgodzić n a d a lsz e o słab ien ie sw oich sił.

37 S. H e rb st, o p . cit., s. 99 (stąd cy taty ); W. M ajew ski, Potop, ss. 102— 103; S. A ugusiew icz, op. cit., s. 244; S. F . M ed ek sza, ...K sięga p a m iętn icza w ydarzeń za szłych na Litw ie 1654—68, K ra k ó w 1875, s. 4.

38 L . K u b a la o p . d t . , s. 236, 373; S. A ugusiew icz, o p . d t ., ss. 239— 240; U u A , Bd. 8, s. 110; C za rt. 149, s. 134. 39 L . K u b a la , o p . cit., ss. 236— 240; K . P iw arsk i, Ryw alizacja fran cu sko -a u stria cka o w pływ y w R zeczyp o s­

(17)

co do możliwości oderw ania elektora od przymierza ze Szwecją. K rzysztof Z. Pac „nom inat na podkanclerstw o” litewskie po otrzymaniu 13 października listu Gosiewskiego o zwycięstwie pod Prostkam i, a więc gdzieś w połowie paździer­ nika „przestrzegał [wodza litewskiego], aby nie ufał kurfirstowi, który pragnie jedynie rozejmu, traktuje, aby się drożej Szwedom sprzedać. »Król [Jan Kazimierz] — pisał — nie pozwoli na żadne traktaty, chyba, że kurfirst odstąpi Szweda i połączy armię swoją z królewską«” — tak streszczał jego poglądy K ubala. List ów został zapewne przejęty przez Brandenburczyków i do adresata nie d o ta rł40. 11 (?) listopada król pisał z K obierzyna do Gosiewskiego, że najważniejszym jego zadaniem jest działanie przeciw Stenbockowi, aby nie dopuścić do jego połączenia się z Karolem Gustawem, aby „z boku onego [feldmarszałka] szarpał, żywności sięgać nie dopuszczał” , aby „wszelkiemi sposobami ciągnącego ku Nam infestował Stenbocka” 41. Oczywiście, zanim to pismo powstało, Gosiewski już zawarł rozejm. To, że owe listy nie dotarły do Gosiewskiego, nie zwalnia go od odpowiedzialności za zawarcie tego rozejmu jako hetm ana dowodzącego samodzielną armią oddzieloną kilkaset kilometrów od wodza naczelnego — Jan a Kazimierza, a także jako pełnom ocnika króla do rokow ań z elektorem . Gosiewski rozporządzał dostatecznymi przesłankami, by dojść do wniosku, że rozejm jest niekorzystny dla strony polskiej. Była już częściowo m ow a o tym, że rozejm ów, gwarantował bezpieczeństwo granic Księstwa Pruskiego, zwalniał armię Stenbocka do działań nad Wisłą, a więc przeciwko głównej armii polskiej42, podczas gdy naczelnym zadaniem Gosiew­ skiego było właśnie związanie jak największych sił przeciwnika, aby ułatwić zadanie Janowi Kazimierzowi. Rozejm ów pozwalał Fryderykowi Wilhelmowi i Prusom Książęcym ochłonąć ze wstrząsu, jakim był październikowy najazd. M imo porażki pod Filipowem, w której arm ia Gosiewskiego poniosła tylko niewielkie straty, stosunkow o liczne siły litewskie, złożone głównie z jazdy, mogły nadal wykonywać terrorystyczne zagony na tereny Księstwa Pruskiego. Systematyczny, długotrwały ten nacisk mógł znacznie przyśpieszyć porzucenie Szwedów przez Fryderyka Wilhelma.

Kiedy wiadomość o zawarciu rozejmu dotarła do króla, ten pismami z 1 i 4 grudnia z G dańska dom agał się od Gosiewskiego, „abyś Uprz[ejmość] W[asza] postanow ienia o armisticjum jako najściślej dotrzymywał” . Jednocześnie jednak Jan Kazimierz przestrzegał hetm ana, aby był gotów podjąć działania wojenne, jeśli Brandenburczycy rozejm zerwą43. Stanowisko króla jest zrozumiałe. Do największych szkód z pow odu zawarcia rozejmu już doszło i jego zerwanie nie mogło tych szkód naprawić. A rm ia Stenbocka, korzystając z zawarcia rozejmu, nadciągnęła nad Wisłę. Jeśliby dotrzym ano rozejmu, to nie wsparłyby jej wojska elektora. Szok wywołany październikowym najazdem litewsko-tatarskim już minął. D otrzym anie warunków rozejmu uwiarygodniałoby stronę polską i ułatwiałoby jej dalsze rokow ania o oderwanie elektora od przymierza ze Szwecją.

40 L. K u b a la , o p . d t . , s. 2 3 7 ,3 7 4 ; tłum aczenie frag m e n tu listu К . Paca, częśd o w o sk ró co n e, p o r. U uA , s. 196; A R II, ks. 21, s. 213; U rzędnicy centralni i dygnitarze W ielkiego K sięstw a Litew skiego X I V — X V I I I w. Spisy, o prać. H . Lulew icz i A . R a c h u b a , K ó rn ik 1994, s. 148.

41 B. P A N K r. 363, s. 233. 42 S. H e rb st, o p . cit., s. 99. 43 B. P A N K r. 363, s. 235, 241.

(18)

Rozejm był jednak naruszany niemal od początku. Zapewne wiadomość 0 nim nie dotarła do partyzantki mazowieckiej. Już przed 21 listopada doszło do wypadów partyzantów z województwa płockiego, a być może i tych, którzy mieli we wrześniu bazę w Puszczy Zielonej, na powiaty nidzicki, działdowski 1 szczycieński. Z kolei 27 listopada Gosiewski zwracał się do gen. Sparra, jakim prawem wojsko elektora przeszło granicę, zapewne litewską. Ten odpowiedział, że musi ono bronić Prus. Elektor starał się jednak w zasadzie rozejmu dotrzymywać. Nie przysłał posiłków Karolowi Gustawowi, zamierzającemu podjąć działania przeciw G dańskow i44. O tym jednak Gosiewski raczej nie mógł wiedzieć.

Wobec naruszania warunków rozejmu przez Brandenburczyków, praw ­ dopodobnie pod naciskiem Wojniłłowicza, hetman dał Gosiewskiemu pod koniec listopada wolną rękę w podejmowaniu zagonów na Prusy Książęce z terenu M azowsza. Wojniłłowicz połączył się „z M azuram i” (zapewne z od­ działami partyzanckim i tu działającymi, być może mającymi swą bazę w Puszczy Zielonej). Pierwszego zagonu dokonał Wojniłłowicz na teren G arbu Lubaw­ skiego. 6 grudnia zdobył D ąbrów no. Relacja polska podaje jako niepewną wiadomość, że w trakcie wypadu Wojniłłowicza doszło do większego starcia z wojskiem elektora, w którym zginęło 3000 przeciwników. M amy tu do czynienia z niewątpliwą przesadą. M ogło dojść do starcia co najwyżej z od­ działem kilkuset — do 1000 Brandenburczyków, a straty ich sięgałyby do 200 ludzi. N a następny zagon Wojniłłowicz ruszyłby traktem szczycieńskim „starą drogą w ojenną” . Zdobył 20 grudnia Pasym leżący o 30 km na południowy wschód od Olsztyna. N a przełomie grudnia 1656 i stycznia 1657 r. pobił konwój szwedzki w pobliżu D ziałdow a45. Zapewne w początkach stycznia 1657 r. na Podlasie ściągnięto znaczną część armii litewskiej (6000— 7000 ludzi). Dow ódz­ two nad nią po 7 stycznia objął hetm an Paweł Jan Sapieha. Rozpoczął on oblężenie T ykocina46.

8. ZA G O N C Z A R N IE C K IE G O (styczeń— luty 1657 r.)

11 września 1656 r. Jan Kazimierz na czele armii liczącej ponad 30000 żołnierzy, w tym tylko 5000 piechoty i dragonii, wyruszył z Lublina na wyprawę do Prus Królewskich. Opanow ał po drodze Łęczycę (7 października), zajął Bydgoszcz i Chojnice (31 października). 12 listopada dotarł do G dańska, rozłożył wojsko w pobliżu, w Łęgowie. Stąd w końcu grudnia nieopłacana jazda polska odeszła na leża zimowe w rejon Chojnic i Tucholi. Napad szwedzki pod Chojnicami w nocy z 2 na 3 stycznia 1657 r. na te leża spowodował odskok kawalerii polskiej dalej na południe, do K cyni47. W początkach stycznia królowej Ludwice M arii udało się pozyskać 5000 jazdy i wyprawić ją pod dowództwem

44 L. K u b a la , o p . d t ., s. 239, 375; S. A ugusiew icz, o p . d t ., s. 245.

45 S. A ugusiew icz, op. d t . , s. 245; W . M ajew ski, P otop, s. 73; A R II, ks. 21, s. 288.

46 A . R a c h u b a , Sapieha Paw eł Jan, w: P o lski słow nik biograficzny, t. 35, W arszaw a 1994, s. 141; W. M ajew ski,

Potop, s. 107.

47 P olskie tradycje wojskow e, t. 1, o p ra ć . W . M ajew ski, T . M . N o w ak , J. T e o d o rczy k , W arszaw a 1990, s. 353; W . M ajew ski, Potop, s. 103.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na liście tej znaleźli się ci pisarze, których książki podobały się przynaj- mniej 10% badanych. Hemingway, który swoją popularność wśród młodzieży

możliwość zaznaczenia, że  powoływane samorządowe centrum usług wspólnych będzie świadczyć na rzecz wybranych samorządowych jed- nostek organizacyjnych wszystkie

Agnieszka Skala, Warsaw University of Technology Magdalena Stefańska, Poznań University of Economics Beata Stępień, Poznań University of Economics Aleksander Sulejewicz, Warsaw

Jeśli pracujemy w projekcie NVivo Server, wówczas program NVivo automa- tycznie odświeża widok projektu podczas pracy, aby można było zobaczyć naj- nowsze zmiany wprowadzone przez

Problem ze wskazaniem strony pozwanej w postępowaniu toczącym się przed są- dem pracy (sądem cywilnym) z powództwa funkcjonariusza służby zmi- litaryzowanej w sprawie ze

W przypadku kadry kierow niczej średniego szczebla i pozostałych pracow ników stosuje się m ierniki, ujęte w strategicznych kartach wyników, które pozw alają

Trudno osądzić, jakie motywy ostate­ cznie doprowadziły do nadaria nowej kasacji charakteru nadzwyczajr.ego środ­ ka odwoławczego, zwanego też środkiem.. Czy zamiar

The results show that analysing a corroded pipeline by considering length-scale effects produces a higher failure probability compared with the case where such effects are