442 Listy do redakcji
istotniejszego a r t y k u ł u na temat: t a j n e wydawnictwa, który wyszedł tak ułomnie, że trzeba było zastąpić go opracowaniem innego autora.
Nie wątpimy, że obiektywna i rzeczowa k r y t y k a wyłowi niejedno uchybienie, a zwłaszcza b r a k i w encyklopedii — na pewno z korzyścią dla wiedzy o książce. Nie z a p o m i n a j m y wszakże, że w czasie gdy rozpoczynano prace nad EWoK, biblio-logia była n a u k ą stosunkowo młodą. W niejednej dziedzinie trzeba było podejmo-wać prekursorskie zadania, takie choćby, jak problemy czytelnictwa czy socjologia książki, które od n i e d a w n a dopiero o p i e r a j ą się na systematycznych badaniach.
Wytykano EWoK s k r o m n e w niej miejsce współczesności, a przecież jest rzeczą zrozumiałą, że w sięgającej tak głęboko w retrospekcję encyklopedii na pniu omal dezaktualizowały się wszystkie problemy. Wydawca nie ukrywał, że kładąc nacisk n a historyczność edycji, od r.azu zaplanował współczesne encyklopedie księgo-znawcze o węższych zakresach tematycznych i systematycznie realizuje prace nad nimi.
Czy błędy w y k r y t e i te, które jeszcze zostaną ujawnione, dyskwalifikują spo-łeczną wartość w y d a w n i c t w a ? — przeczy temu f a k t oczywisty: 25 000 sprzedanych egzemplarzy. Czy istotnie „mamy na dłuższe lata zatrutą atmosferę kilku środo-wisk"? z powodu 30 000 a nie 3000 nakładu encyklopedii, jak to sugeruje autor recenzji? W y r a s t a on we własnym m n i e m a n i u na r e p r e z e n t a n t a jakichś urażonych „środowisk", które — wolno się domyślać nie bez podstaw — wcale nie opowiada-łyby się za takim przedstawicielem. Zespół twórców EWoK nie podziela — po-wiedzmy skromnie — Obaw recenzenta mimo wielu słusznych, ale często i bez-podstawnych zarzutów, wszystkie bowiem zainteresowane środowiska współpraco-wały a u t o r s k o lufo r e d a k c y j n i e przy powstawaniu dzieła, wszystkie też są za nie w mniejszej l u b większej mierze odpowiedzialne.
Wrocław, grudzień 1972 r. Redakcja Naczelna Wydawnictwa Ossolineum
ODPOWIEDŹ RECENZENTA
Ograniczając się do s p r a w poruszonych w powyższym liście, odpowiadam jak n a s t ę p u j e :
O m a w i a j ą c hasło „Biblia" nie stawiałem żadnego pytania. Natomiast teraz zmuszony jestem zapytać: po co rozmijać się z rzeczywistością?
„Wolumin". — Na słowniku ortograficznym świat się nie kończy i nie o orto-grafię tu chodzi. Nie przystoi encyklopedii specjalnej o b s t a w a n i e przy nieinteli-gentnym, środowiskowym żargonie. Obowiązkiem EWoK jest szerzenie poprawnego języka fachowego. Dlatego proszę przyjąć m o j ą przyjacielską r a d ę i porozmawiać z językoznawcą na temat słowotwórstwa.
„A. Cim", — Nie obrażam się o skracanie artykułów, pomimo że EWoK nie grzeszy zwięzłością stylu. P e r o r a listu w tym miejscu jest typowym zawracaniem kontrafałdy. Zwalczam XIX-wieczne ciągoty nacjonalistyczne: EWoK z niewątpli-wego Francuza robi na gwałt Polaka. P o co wprowadzać dezlinformację?
Zachęcony do przypomnienia sobie okoliczności powstawania h a s ł a „ T a j n e wy-dawnictwa", nie u f a j ą c zawodnej z natury rzeczy pamięci, zajrzałem do korespon-dencji i stwierdzam, że hasła tego a n i pisałem ani weryfikowałem. Rozmijanie się z rzeczywistością jest widocznie pasją autorów listu.
Listy do redakcji 443 Bardzo dziękuję za p r a w d z i w ą r e w e l a c j ę listu, dowiedzieliśmy się że prace nad E W o K rozpoczynano półtora w i e k u temu, „gdy bibliologia była nauką stosun-k o w o młodą".
Sprzedaż większej liczby egzemplarzy nie świadczy 'bynajmniej o jakości w y -dawnictwa, lecz tylko o jego społecznej potrzebie. A ja ,niie f e r o w a ł e m w y r o k ó w , tylko z obowiązku recenzenta przykładowo w y k a z y w a ł e m błędy, od których E W o K wprost się roi i właśnie dlatego nie wolno j e j polecić osobom kształcącym się.
Wreszcie pozwolę sobie stwierdzić, że n a w y m y ś l a n i e komuś i zmyślanie nie są argumentami w polemice n a u k o w e j . Truizm ten głosił już Ben A k i b a .