• Nie Znaleziono Wyników

Kapłaństwo jako znak

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kapłaństwo jako znak"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Alfons Skowronek

Kapłaństwo jako znak

Collectanea Theologica 43/3, 35-47

(2)

KS. ALFONS SKOW RONEK, W ARSZAW A—KATOW ICE

KAPŁAŃSTWO JAKO ZNAK

Jeszcze do n ied aw n a m ieliśm y do czynienia z obrazem księdza w yraźnie zary so w an y m i zw arty m *. Jego sy lw e tk a w y ra sta ła z sil­ nego fu n d am e n tu dogm atycznego, zdaw ano sobie dokładnie spraw ę

z isto ty i obow iązków k ap łan a, k tó ry n a w e t bardzo często — szcze­ gólnie w w ieku X IX i w p ierw szych d ziesiątkach la t naszego stu le ­ cia — p ełn ił fu n k cję przyw ódcy ruchów społeczno-politycznych i gospodarczych. N ajd ro b n iejsze szczegóły codziennego kapłańskiego życia regulow ane by ły jasn y m i przepisam i. P rz y ty m w szystkim obraz księdza b y ł niezw yk le obiecujący, a tra k c y jn y a n a w e t fascy­ now ał p e rsp e k ty w ą pełn i życia, owocności pracy, w yposażał w e w ła ­ dzę i był źródłem społecznego prestiżu. W izeru nek tak i odpowiadał zdaniu: „K ażdy bow iem k a p ła n z ludzi b ran y , dla ludzi byw a u sta ­ naw iany w sp raw ach tyczących się Boga, ab y składał d a ry i ofiary za grzechy ” (Hbr 5, 1). Ja k o p ośrednik m iędzy Bogiem i ludźm i jaw ił się k ap łan w c h a ra k te rz e osoby w yposażonej w moce n ad p rzy ­

rodzone i nieziem ską godność. S tąd też dom agano się od niego wyższej fo rm y życia od te j, jak ą prow ad zą „zw yk li” świeccy. P re ­ zentow ano k a p ła n a jako istotę, k tó ra już nie jest z tej ziem i, lecz rep re z en tu je osobą ponaddoczesną. Zgrozą n ap ełn ia tek st w yznania w iary, jak i w X V II w. jezuici p rzed k ład ali przechodzącym na k a to ­ licyzm p ro testan ck im W ęgrom . N r V tego tzw. „Sym bolu w ia ry ” brzm iał: Ojca św. należy czcić czcią boską, m ianow icie należy sk ła­ dać m u hołd głębszym przy k lęk n ięciem niż Jezusow i C hrystusow i. W num erze zaś X I czytam y, że papież m a praw o w prow adzania zm ian do P ism a św., m oże B iblię poszerzać, a także dow olnie ją skracać 1. W k atechizm ie rzym skim ułożonym i w yd an y m z pole­ cenia Soboru T rydenckiego pow iedziano o bisk up ach i kapłanach, że są na ziem i przed staw icielam i osoby Boga i je st rzeczą oczywistą, że nazyw a się ich nie ty lk o aniołam i, ale n a w e t „bogam i” (dii

* A rty k u ł je st te k ste m odczytu w ygłoszonego w dniach 26 i 27 kw ietn ia 1972 r. w ra m a c h w y k ład ó w o tw arty c h W ydziału Teologicznego A kadem ii Teologii K ato lick iej w W arszaw ie.

1 Por. J. R a t z i n g e r , Das neu e V olk G o tte s• E n tw ü r fe zu r E kklesiologie, D üsseldorf 1970, 140, przyp. 40.

(3)

36 K s . A l f o n s S k o w r o n e k

appellantur) 2. Dla naszych w rażliw ych uszu b rzm i to dziś drażliw ie,

obraźliw ie i triu m falisty czn ie. O detchnęliśm y z ulgą, doczekaw szy się dzisiaj zm ierzchu ty ch bogów. N iestety, tak i obraz k ap łan a p rze ­ w ijał się poprzez w ypow iedzi papieskie, aż po nasze czasy. Jeszcze P i u s X II powie, iż w praw dzie k ap łan stoi niżej od C hry stusa, lecz podobny je s t do aniołów i przew yższa sw ą ran g ą lud. Je st ,, w y tw órcą życia łask i” , duchow ym ojcem dla swoich p en iten tó w i dla ochrzczo­ nych sw ej gm iny 3.

Kościół, którego rep re z en ta n te m jest kap łan, przeżyw a w spółcześ­ nie w ielki przełom , k tó re m u tow arzyszą niepokój, nadzieja i zatros­ kanie. Dzięki V aticanu m II Kościół otw orzył się na św iat, żyjem y w epoce doniosłej a u to re fle k sji Kościoła. Ecclesia, quid dicis de

teipsa?, zap y tał P a w e ł VL Przez długie w ieki Kościół jaw ił się

nam jako niew zruszona tw ierdza, stra ż n ik niezm iennych praw d, w y ­ posażony w e w ładzę, k tó ra sięga aż po ta m te n św iat, Kościół zabez­ pieczony gw aran cją: „A b ram y piekielne nie przem ogą go” (Mt 16,

18). Ta pew ność siebie pierzchnęła. W iele rzeczy pozornie n iety k a l­ nych uległo zakw estionow aniu. K roczy się now ym i szlakam i, dotąd n ie p rz eta rty m i, k tó re k arc z u ją Kościołowi do stęp k u w spółczesnem u człowiekowi. W cale więc n ie je s t rzeczą dziw ną, że papież, biskupi i kapłani, uchodzący d o tąd za przed staw icieli Kościoła, sam i zostali postaw ieni w obliczu bolesnego nieraz procesu au to reflek sji n ad obrazem k ap łan a przyszłości.

W ielu księży zadaje sobie dziś patety czne często w sw ym w yrazie p ytanie: K im ja w łaściw ie jestem ? J a k a jest w Kościele i w spo­ łeczeństw ie m oja pozycja? Ja k ie m am w K ościele zadania do speł­ nienia? Ja k ie w idoki i szanse d aje m i ów przeze m nie w yk onyw any zawód? Czy w ogóle jeszcze w a rto prow adzić życie w sam otności, życie o fiary i brać n a siebie krzyż naśladow ania? K sięża i świeccy łam ią sobie głow y n a d k ształtem k ap łan a i jego zadań. K ap łan znów s ta ł się postacią in teresu jącą. N aw et prasa, radio i telew izja szeroko in fo rm u ją o k ryzysie księży (m am na m yśli k ra je zachodnie), szcze­ gólnie kiedy to ksiądz w sposób sp e k ta k u la rn y sk łada swój urząd.

P rzem ian y w m yśleniu i n astaw ien iu życiow ym

D aw niejsze w ykształcen ie księży w filozofii i teologii p rzek azy­ w ało im staty czn y sposób m yślenia. Cała ich w iedza koncentrow ała się wokół w izji św iata p raw d w ieczystych, m ieli zdobyć pogląd na św iat p raw d w iekuistych. O braz św iata, jak i staw iano im przed oczy, w ypełniony b ył blaskiem w artości niezm iennych i n iep rz em ija ją ­

2 Por. C atechism us rom anus, R atisbonae 1927, s. V III, q. 202.

3 P or. H aye v a n d e r M e e r , P rie ste rtu m der Frau? F re ib u rg i. Br. 1969, 176 nn.

(4)

cych. Dzisiejszy sty l m y ślen ia uległ przeo b rażeniu w k ie ru n k u d y n a­ m icznym . Z o rien to w an y je st dzisiaj człow iek nie ty le na p raw d y w iekuiste, ile przede w szystkim na to, co k o n k retn e . M yślenie to jest po p ro stu m yśleniem em pirycznym . Zdąża k u dośw iadczeniu egzystencji, a nie w k ie ru n k u p raw d o derw anych i wiecznych.

W spółczesny człow iek zna w swoim m y śleniu w y m iar ew olucji i historyczności. W izja p ra w d y w iek u istej w y p a rta zostaje na rzecz tego, co uch w y tn e, pojm ow alne i użyteczne. W ten sposób m yślenie dzisiejsze stało się a-m etafizyczne.

I jeszcze jed en ry s m y ślen ia współczesnego. S tało się ono k ry ty c z ­ ne w sto su n k u do w szystkiego, co tra d y c y jn e : Człow iek dzisiejszy nie w aha się p rzed zry w aniem z w szelkim i fo rm am i tab u. D yna­ m iczny c h a ra k te r dzisiejszych postaw m yślenia niesie z sobą, iż człowiek nie k o n tem p lu je więcej isto ty b y tu i po rząd ku bytów ; w szystko k o n c e n tru je się wokół czynu, ak cji i funkcji. W naszych oczach św iat jest dzisiaj zadaniem do rozw iązania.

W te n sposób dokonało się niepostrzeżenie przesunięcie: w zrok ześliznął się n iejako z przeszłości ku przyszłości (kryzys n a u k h u m a ­ nistycznych, bardzo n ik łe zainteresow anie antykiem ). Człowiek sam stał się tw órcą i stw órcą. W ty m ty p ie sek u la ry za c ji w cale nie należy u p atry w ać zjaw iska a n ty relig ijn eg o , przeciw nie — dopiero nam, dzisiaj żyjącym , o tw ie ra ją się oczy na kosm iczny w y m iar p raw d y objaw ionej o człow ieku stw orzonym na obraz i podobieństw o Boże. W ypowiedź, że Bóg stw o rzy ł św iat, nie je st teologicznie ścisła. Za- częste przez siebie dzieło stw orzenia Bóg złożył m ajestaty czn ie w ręce człowieka, by z kolei on sam zażyw ał radości stw a rz a n ia i k o n ty n u ­ ował stw órcze z a m iary Boże.

M am y dziś do czynienia z potężnym i dążnościam i wolnościowym i. I w Kościele d a ją się słyszeć ubolew ania, zw łaszcza po stro n ie czyn­ ników kierow niczych, n a p e rm a n en tn e zanikanie poszanow ania dla

au tory tetó w . Czy rzeczyw iście wchodzi w grę k ry zy s a u to ry te tu albo też tylko kryzy s p ew nych nosicieli a u to ry te tu ? Dzisiaj a u to ry te t jest p rzy jm o w an y nadal, ale już tylko o tyle, o ile jego sens je st p rze jrz y sty . P rz y ty m w arto ściu je się rzeczy i zdarzenia nie ze w zględu na ich byt, lecz z p u n k tu w idzenia ich funkcjonalności, kom peten cji i uzdolnień p odm iotu p iastu jąceg o a u to ry te t do dzia­ łania. Nie b y t spoczyw ający sam w sobie, lecz różnorodne s tr u k ­ tu ry i w zajem ne rela cje stanow ią przedm iot zainteresow ania.

Nie jest zatem rzeczą dziw ną, że w spółczesne p ostaw y m yślenia i postaw y życiowe nastaw io n e są na t e n, a nie n a t a m t e n św iat.

P o dw alin y k ap łań sk iej egzystencji

Na pierw szym p lanie jaw i się p y tan ie n a te m a t b ib lijn ej w izji kapłana. D zisiejsza egzegeza k ry ty czn a m ówi nam , co następ u je: n ik t z apostołów czy uczniów nie jest w żadnym z pism now o

(5)

testa-38 K s . A l f o n s S k o w r o n e k

m en taln y ch n azw any kapłanem . A b strah u jąc od ok reślenia „p lem ię” czy „naród k a p ła ń sk i” , stosow anego do Kościoła jako całości, k apła­ nem zo staje n azw an y ty lk o jed e n Jezu s C hrystus. List do H e b ry j- czyków uczy jednoznacznie: C h ry stu s je st jed y n y m arcy k a p ła n e m Nowego P rzy m ierza, którego ofiara k ap łań sk a dokonała się raz n a zawsze. Tym sam ym przezw yciężone zostały w szelkie postacie k a ­ płaństw a sta ro te stam e n ta ln eg o i pogańskiego i pozbaw ione zostały sw ej mocy. C hyba celowo pism a Nowego T estam en tu u n ik ają słow a „k ap łan ” n a określenie urzędu apostolskiego. W edług Nowego T e­ sta m e n tu istn ieje ty lk o u rząd apostolski, k tó ry oczywiście zaw iera

w sobie tak że i m a n d a t do służby eu ch ary sty czn ej: „To czyńcie na m oją p a m ią tk ę ” .

U rząd apostolski k ry je w sobie n a stęp u jące elem en ty s tru k tu ra l­ ne: w y b ó r przez P ana, przeb y w an ie w Jego bliskości, posłannictw o i pełnom ocnictw o w im ien iu Tego, k tó ry sam je st posłanym O jca k u zbaw ieniu ludzi. I dlatego też każdy u rząd w K ościele jest ze swej najgłębszej isto ty urzędem p o s ł u g i w a n i a - S kierow any jest urząd k u jedn ej fun k cji: czynić ludzi uczestn ikam i C hrystusow ego dzieła zbawczego i grom adzić ich w K ościele C hrystusow ym . F u n k ­ cja eu ch arystyczn a i ku lty czn a nie zostaje uw ypuklona.

D y feren cjacja w ram ach poszczególnych urzędów , ich jasne roz­ różnienie je s t procesem stopniow ym i w III w iek u zakończonym . U rząd kap łań sk i w yodrębnił się z apostolskiego posłannictw a bis­ kupa. I dlatego też V atican u m II tak silnie p odkreśla jedność k a ­ płanów z biskupem . Tylko z m an d a tu bisk u pa może k a p ła n pełnić funkcje swego urzędu. P o d kreślając jedność z biskupem sobór m yśli konsekw entnie po linii bib lijn ej. K apłan em w pierw szorzędnym i m ak sy m aln ym tego słow a znaczeniu (p arty cy p u jący m w jed yn ym kapłaństw ie C hrystusa) je s t biskup.

P rzekazan ie u rzęd u kapłańskiego dokonuje się poprzez św ięcenia kapłańskie. Ś w ięcenia te są sak ram en tem , k tó ry w sposób n ieod­ w ołalny d aje uczestnictw o w posługiw aniu kapłańsk im udzielając do tego uzdolnienia i koniecznej łaski.

W róćm y jeszcze do zagadnienia b iblijnego pojęcia kapłaństw a.

W św ietle dotychczasow ych uw ag stw ierdzić m ożna co n astępu je:

brak now otestam entaln eg o pojęcia „k ap łan ” n a określenie k ap łan a w jego dzisiejszym znaczeniu nie św iadczy o ty m , jakoby N ow em u T estam entow i obca b yła sam a rzecz, czyli treść u rzęd u kapłańskiego. Pew ne in sty tu cjo n a ln e elem en ty dla swego Kościoła Jezus u stalił już sam. N ależy do nich zaliczyć:

1. P rzyn ależący do Jezu sa m ają obow iązek pełnien ia służby (dia­ konia). T en ty p diakonii nie je s t zain tereso w an y godnościam i i precedencją w Kościele. D iakonia w yklucza w szelkie chęci rządzenia ludźm i. P ew na jed n ak sp ecyfikacja tej służby znajd u je swe o p arcie w osobistych uzdolnieniach, o czym w yraźnie mówi Paw eł.

(6)

2 G rupa stanow iąca kolegium D w u nastu czuje się pow ołana w spo­ sób szczególny (świadom ość ta po tęg u je się po odejściu Jezusa);

specjalne n ad zieje w iąże to kolegium z osobą P io tra.

3. Jezus w ysyła swoich, p rzy czym p rzedm iotem posłannictw a nie jest on sam, lecz zapoczątkow ane przez niego głoszenie nadejścia K rólestw a Bożego, k tó re to dzieło m a być kontyn uo w ane.

Poza ty m i najogólniej po jęty m i elem entam i in sty tu cjo n aln y m i wym ienić należy szereg m om entów w yraźnie in sty tu cjo n aln y ch : a) istn ieją apostołow ie zdający sobie spraw ę, iż pow ołani zostali

na określony u rząd w y raźn ie i na stałe;

b) m am y do czynienia z episkopam i, p rez b ite ram i i diakonam i, k tó ­ rzy p ełnią zadania różnorodne (przy czym u rzą d b iskupi byw ał zam ienny z p rezb iteratem );

c) istn ieją ponadto pojęciow o określone posługi, np. in sty tu c ja te ­ ologów, k tó ra częściowo zaniknęła, po części zaś przetrw ała; d) fu n g u je cały szereg aktyw ności charyzm atycznych, k tó re po dziś

dzień nie zostały jeszcze g ru n to w n iej zbadane i k tó re w ym agają koniecznej hierarchizacji;

e) n ap o ty k am y w skazów ki o p rak ty k o w a n y c h obrzędach, np. w D ziejach A postolskich i listach p a stersk ich n ak ład an ie rąk; f) Dzieje A postolskie dostarczają rów nież dan ych w kw estii w y­

odrębniania się poszczególnych posługiw ań poprzez m odlitw ę i n ak ład an ie r ą k 4.

W szystkie powyższe dane skrótow o zaczerpnięte z Nowego Tes­ tam e n tu w y starczają, b y móc m ówić o specyficznym ,,zaw odzie” kapłana.

Niesposób prześledzić na tym m iejscu kw estii, jak sp raw y urzędu apostolskiego k ształtow ały się w całości h isto rii Kościoła. M usim y się tu ograniczyć do n au k i Soboru T rydenckiego i do pew nych in tu ­ icji teologii nam w spółczesnej.

Dzisiejsza teologia u siłu je w ypracow ać nowe, w spółczesnem u dy ­ nam icznem u m yśleniu odpow iadające pojęcie sa k ra m en tu . Starszej teologii sa k ra m en ta ln e j zarzuca się dziś często urzeczow ienie łaski, m echanistyczny sposób m yślenia, a n aw et koncepcje m agiczne. Dziś uw aga zw rócona jest bardziej na sa k ra m en ty w ich aspekcie czyn­ ności na ich fu n kcję, p rzy czym odziedziczone i tra d y c ją uświęcone nauki nie u leg ają zakw estionow aniu. P rzeo b rażający c h a ra k te r łaski uśw ięcającej ukazy w an y zostaje dzisiaj jako a k t przyzn ania je d ­ nostce skutecznej m iłości Bożej udzielonej do zbaw ienia i do d z i a- ł a n i a w w ierze, nadziei i miłości. A więc łaska nie jest dana po to, by podnosić u p rzy jm u jąceg o sa k ra m e n t świadom ość osobistej w artości i godności jednostki, lecz jest zadaniem i posłannictw em .

1 Por. H. V o r g r i m l e r , Die Basis des p riest er liehen D ienstes, w: S ollte

m an doch n ic h t bleiben? Z u r D iskussion u m die A m tsa u fg a b e von P riestern,

(7)

łV5. A lio n s SKOWroneK

Dotyczy to w sposób szczególny sakram en tó w w y ciskających tzw. ch a ra k te r sa k ra m en ta ln y . M y tym czasem skłonni jesteśm y tra k to ­

wać s a k ra m e n ty jak o n ag ro dę za nasze w zorow e życie etyczne (np. przyjęcie E u ch ary stii jako p rem ii za uw olnienie się od grzechu

w sak ram en taln ej spowiedzi).

N auka o sakram encie k ap łań stw a określona została dogm atycznie przez Sobór T rydencki. S form ułow ania T ry d e n tu m ają c h a ra k te r raczej polem iczny, stanow ią odparcie n a u k i refo rm atoró w , któ rzy w ludzie Bożym jako c a ł o ś c i w idzieli lu d k ap łań sk i w yposażony we w szelką w ładzę. W edług refo rm ato ró w „posługujący wokół sło- w a ” n ie są u sta n a w ia n i sak ram en taln ie, lecz o trz y m u ją posłannictw o w yłącznie ze s tro n y gm iny. Nie m a więc żadnych w yśw ięconych nosicieli urzędu, istn ieje ty lk o lu d k ap łań ski i jego m andatariusze. Sobór T ryd enck i to m ając na uw adze nauczał: k ap łań stw o je st sa­ k ram en tem , ustan ow io n y m przez C hrystusa. U dziela go bisku p przez nałożenie rą k i tow arzyszącą tem u gestow i m odlitw ę. K apłaństw o u p raw n ia do celeb racji Mszy św. i szafarstw a sakram entó w . O u rzę­ dzie przepow iadania Sobór nie w spom ina. O M szy św. naucza sobór: Nie jest ona u p am iętn ieniem i pow tórzeniem , lecz rzeczyw istym u o b e c n i e n i e m C hry stu so w ej O fiary K rzyża, m im o iż nie s ta ­ now i ona a k tu sam odzielnego.

Te w ypow iedzi soborow e in te rp re tu ją k ap łań stw o od stro n y jego fu n k cji k u lty czn o -sak ram en taln ej. Tym sam ym u w ydatniono w T ry ­ dencie w nadm iarze różnice m iędzy ujęciam i katolickim i ew ange­ lickim , różnicę m iędzy k ap łan em i ludem . Pogłębione zostało zja ­ wisko k lery k alizacji Kościoła, przeciw ko k tó re m u ta k bardzo w y stę­ pow ała R eform acja. T en sposób m yślenia d eterm in ow ał teologię Kościoła aż po V aticanum II, k tó re zdobyw a się na znacznie szersze persp ek ty w y w u jm o w an iu k ap łaństw a. Z ostaje ono teraz w kom po­ now ane w całość w izji Kościoła p rzy silnym w y ak cento w an iu sw e­ go c h a ra k te ru służby na rzecz lu d u Bożego, lu d u kapłańskiego. W praw dzie i V atican u m II odw ołując się do T ry d e n tu stw ierdza istotn ą różnicę m iędzy k ap łaństw em urzędow ym a kap łań stw em w spólnym w iern ych ; p o d k reśla się jed n a k rów nocześnie, iż obydw u ty ch form k ap łań stw a nig d y nie należy od siebie oddzielać, lecz roz­ p atry w ać je zawsze łącznie. N auka T ry d e n tu zostaje w zasadzie pow tórzona: sa k ra m en t k ap łań stw a, w yciskający c h a ra k te r nieznisz­ czalny, uzdalnia k ap łan a do służby n a rzecz lu d u Bożego.

W dzisiejszej teologii w y stę p u je się częściowo z o strą k ry tk ą do­ tychczasow ego ujęcia n a u k i o ch ara k te rz e sa k ra m en tu kapłaństw a- M iejscam i k ry ty k a ta prow adzi do całkow itej negacji nauki o c h a ra k ­ terze. Ja k ie są tego przyczyny?

Przez długie w ieki in terp reto w an o znak niezniszczalny jako sw e­ go rodzaju „odznaczenie” , jako znam ię godności i w ładzy, jako rzeczyw istość ontologiczną u p raw n iającą do poszanow ania jednostki i jej znaczenia. Nowsza sakram entologia tw ierd zi n ato m iast z em ­

(8)

fazą: znam ię sa k ra m e n tu k ap ła ń stw a nie służy osobistem u uboga­ ceniu się podm iotu p rzy jm u jąceg o sa k ra m en ty w yciskające cha­ ra k te r; stanow i ono n ato m iast upełnom ocnienie do posłannictw a w Kościele. W edług tego u jęcia sa k ra m en ty w yciskające c h a ra k te r nie k o n sty tu u ją w K ościele stan ów w sensie socjologicznym . Pozycja społeczna m usi dzisiaj szukać in nych p u n k tó w oparcia: spraw ność, służba, zaangażow anie n a rzecz człow ieka i lu d u Bożego, staw ienie się do dyspozycji Tego, k tó ry w N ow ym P rz y m ie rz u jest jed yny m k apłanem w sensie w łaściw ym , Jezu sa C hry stu sa.

Zadania posługiwania kapłańskiego

Na tem a t zadań k a p ła n a istn ieje n iep rz eb ra n a lite ra tu ra . Obfitość w ym ienianych w niej zadań je st ta k liczna i różnorodna, iż tru d n o te w szystkie dane z sobą skoordynow ać. L e k tu rę n a tem a t zadań kap łana czytelnik często zam yka z poczuciem n ied osytu i znużenia. Chciałoby się poznać tę jed n ą jed y n ą fu n kcję w iodącą, naczelną, fun kcję o o p ty m aln y m i m ak sy m aln ym zagęszczeniu treściow ym , z k tó rej to fu n k cji łatw o dałoby się w yprow adzić w szelkie inne za­ dania kapłana.

Takim p u n k tem w yjściow ym nie jest i nie może nim być — jak to do n ied aw n a jeszcze teologia podk reślała — s a k ra m e n ta ln y byt kapłana. Coraz w ięcej je s t głosów, i głos ten zapanow ał rów nież na V aticanum II, k tó re u p a tru ją istotę fu n k cji kap łań sk ich w p r z e ­ p o w i a d a n i u s ł o w a . K. B a r t h skierow ał kiedyś pod adresem katolików zarzut, iż w K ościele katolickim na k ap łan a może być w yśw ięcony m ężczyzna, k tó ry przez całe swe k ap łań skie życie nie wygłosi an i jednego kazania, co jest nie do pom yślenia w Kościo­ łach i W spólnotach ew angelickich. P rzepow iadanie posiada tym cza­ sem dla Kościoła fu n d am e n ta ln e znaczenie, m ianow icie ono p rze­ kazuje w iarę (fid es e x auditu). Poprzez słowo dochodzi do sk u tk u sak ram en t. P u n k te m szczytow ym przepow iadania je st Uczta E ucha­ rystyczna. Tu słowo zysk u je n ajw yższy stopień sw ej skuteczności; uobecnia P a n a pod p ostaciam i chleba i w ina. T ranspo zycja zaś U czty E uchary sty cznej w życie pow szednie dokonuje się znów m ocą słowa: nauczającego, w spom agającego i napom inającego. K ierow nictw o gm iną z kolei zysk u je najw yższy swój w yraz w Uczcie E u charys­ tycznej, gdzie w ierni stanow ią Kościół w n ajgłębszej jego istocie.

T ak więc z zasadniczej fu n k cji p rzepow iadania dadzą się w y p ro ­ wadzić w szystkie pozostałe zadania kapłańskie- V aticanu m II p rzy ­ pom ina jed n a k k ap łan aw i, iż nie pow inien ograniczać się w yłącznie do głoszenia słowa, lecz przepow iadać w in ien całym sw oim życiem i każdym sw ym czynem .

(9)

42 K s . A l f o n s S k o w r o n e k

posługiw ania, nie od rzeczy będzie w skazanie na założenie urzędu głoszenia słowa. P rzepow iadanie zakłada znajom ość tego, co się głosi. W ym aga ono ponadto poznania człow ieka, do którego słowo Boże zostaje skierow ane. Czyli: K ażdy k ap łan w inien być dobrym teologiem , a także w y tra w n y m znaw cą psychologii człow ieka i u k ła ­ dów społecznych. Znajom ość w ym ienionych dziedzin nigdy oczywiś­ cie nie w ystarczy. A lbow iem w sam ym c e n tru m przepow iadania tajem nic zbaw ienia stoi K rzyż, k tó ry — podobnie jak daw niej — ta k i dziś dla w ielu pozostanie znakiem zgorszenia i głupstw em .

W szelki k e ry g m a t w in ien jed n ak nieom ylnie prow adzić zawsze ku ośrodkow i życia chrześcijańskiego — do E ucharystii. Nie dobrze je st z kazaniem , k tó re tem u w aru n k ow i nie czyni zadość. W y­ starczy przypom nieć, iż w szystkie d o k u m en ty soborow e (Vatica- n u m II) zaw ierają bardzo w iele w ypow iedzi n a tem a t E u ch arystii

(za w y jątk iem dw u k ró tk ich d ek laracji soborow ych).

Owo p odkreślanie E u ch ary stii jako p u n k tu kulm in acyjn ego życia chrześcijańskiego i najw yższej fo rm y k o n c e n trac ji i kondensacji przepow iadania m ogłoby i pow inno się stać p u n k te m w yjścia dla silniejszego w y akcen to w an ia ro li k a p ła n a jak o przew odniczącego zgrom adzenia E ucharystycznego. Z arów no przepow iadanie, ja k i kierow nictw o K ościołem pozbaw ione zostałyby swego najsiln iejsze­ go oparcia, gdy b y z pola w idzenia utraco n o zw ro tnik ow y p u n k t w szystkich poczynań w K ościele — E uch ary stię.

Dla uczynienia zadość w szystkim ty m fu n k cjo m nieodzow na jest żywa więź k ap łan a z biskupem . J e st to jed n a k ko lejn e bardzo szcze­ gółowe zagadnienie, p rze ra sta ją c e ram y niniejszy ch uw ag. Nasze p ytan ie brzm i: Czym różnią się fu n k cje k a p ła n a urzędow ego od fu n k cji podm iotów k ap łań stw a wspólnego, k a p ła ń stw a całego lu d u Bożego? N ależy zwrócić uw agę na fak t, iż w K ościele istn ieje cały szereg posług, k tó re sp ełn iane być m ogą przez niekapłanów . K a ­ p łan je st urzędow o ustan ow io n y m zw iastu n em posłan nctw a C h ry stu ­ sowego, k tó re pozostałoby niedoskonałe, gdy by nie znalazło sw ej pełni i swego uw ieńczenia — podnieśm y to raz jeszcze — w eucha­ rystyczny m zgrom adzeniu lu d u Bożego, k tó re m u przew odniczyć m a p raw o ty lk o ochrzczony ordynow any. Podobnie m a się rzecz z fu n k ­ cją kiero w n ik a gm iny chrześcijańskiej. N adeszły jed n a k czasy, kiedy to trzeba będzie coraz w ięcej fu n k cji przekazyw ać niekapłanom , co nigdy nie doprow adzi do k a saty specjalnego urzęd u kapłańskiego w Kościele.

N aszkicow anych zw ięźle fu n k cji k ap łań skich k ap łan nie będzie w stanie pełnić w czasie w olnym od p racy zaw odow ej. P o jaw iają się częstsze głosy, czy u rzęd u kapłańskiego nie m ożna by w yko­ nyw ać ubocznie, oddając się poza ty m zawodowi św ieckiem u jako głów nem u zajęciu. Odpow iedź na to p y tan ie uzależniona jest od ko n k retn y ch w arun k ó w danego Kościoła lokalnego. Isto tn ą dla nas

(10)

rzeczą jest: urząd k ap łań sk i nie jest m an d atem zleconym kom uś przez gm inę, lecz upełnom ocnieniem m ocą sa k ra m e n tu udzielonego przez biskupa znajd ująceg o się w sukcesji apostolskiej.

Społeczny status kapłana

S tw ierdziliśm y już na w stępie, że Kościół posoborow y otw orzył się na św iat. P o staw a ta objęła n a tu ra ln ie i kapłana. Dużo jeszcze upłynie czasu, zanim Kościół u stali dokładnie sw oją pozycję w św ię­ cie i w śród ludzi. Nic też dziw nego, że i księża zm ag ają się ostro na tym odcinku, by w yznaczyć swe w łasne m iejsce w otaczającym ich świecie.

D aw niej społeczeństw o dzieliło się na stany. Było więc w ielkością statyczną. U strój stan o w y istn ieje dzisiaj n a świecie już tylko w fo r­ m ach szczątkow ych. N ajd łu żej i n ajb ard ziej uporczyw ie trw a ł sy­ stem stanow y w K ościele, a m ianow icie w jego kapłaństw ie. K to należał do określonego sta n u lu b do niego się w yw indow ał, p rz e j­ mował ty m sam ym świadom ość stanow ą, ko rzy stał z określonych przyw ilejów , z pow ażania i uzn an ia w łaściw ych d an em u stanow i.

To w szystko n ależy dziś do przeszłości. Ksiądz, zwłaszcza m łod­ szy, prag n ie być przede w szystkim n a jp ie rw człow iekiem w śród ludzi, nie zaś ostem plow anym nosicielem u rzęd u czy też w łaścicie­ lem w ładzy i przyw ilejów . Także i ksiądz dzieli postaw ę człow ieka współczesnego: p rag n ie m ierzyć i oceniać człow ieka nie w edług jego przynależności stanow ej, lecz w edług jego w ydajności w służbie dla drugich, w edług jego c h a ra k te ru , w edług siły jego osobowego p ro ­ m ieniow ania, w edług jego k o m petencji. I ksiądz w idzi sw oje zadanie w tym , ażeby coraz b ardziej p rzybliżać się do ludzi, spotkać się n a jp ie rw n a płaszczyźnie czysto ludzkiej, by w te n sposób móc w iarygodniej zw iastow ać Ew angelię.

U trata odrębnego s ta tu su społecznego pociąga jed n a k za sobą i inne następstw o: nie czując zaplecza w etos stanow ym k ap ła n staje się w życiu niepew ny. B rak m u podpory stanow ej. Ł atw o in stalu je się uczucie, iż stał się outsiderem , obcym tw o rem w społeczeństw ie. I tu ry su je się niebezpieczeństw o utożsam ienia się ze św iatem i za­ pom nienia o specyficznych zadaniach k ap łań stw a. Dochodzi do tego okoliczność, że k ap łań sk ie posługi i fun k cje są w ogólności dość w y ­ raźnie zarysow ane, a p rzy ty m pozostają jed n a k czynnościam i ab­ s tra k c y jn y m i i n iedookreślonym i: p rzepow iadanie słowa, k iero w n ic t­ wo gm iną, szafarstw o sak ram en tó w . J a k to w szystko w ygląda kon­ k retnie? Istn ieje cały szereg możliwości, m nóstw o posługiw ań, k tóre w szystkie sprow adzić m ożna do w ielkiego w spólnego m ianow nika s ł u ż b a , a k tó re m im o to należałoby więcej zróżnicow ać, by m ogły się one stać treścią życiow ą dla kapłana. Różnorodność posługiw ań zakłada jed n ak istn ien ie specjalnych uzdolnień i specjalistycznego

(11)

44 K s . A l f o n s S k o w r o n e k

w ykształcenia. Do tej pory istn ieje w naszym k ra ju ty p w yk ształ­ cenia jednolitego dla w szystkich k an d y d atów do kap łaństw a. W w y ­ chow aniu se m in a ry jn y m panow ała (a może jeszcze i p a n u je )niepi- sana zasada: k le ry k czyli k a n d y d a t na k ap łana, n a jp ie rw m usi być m łodzieńcem posłusznym i ułożonym , a dopiero potem in te lig e n t­ nym . I na ty m odcinku ru szy ły już d y sk usje w okół m odelu k ształ­ cenia k ap łana na dzisiejsze czasy. Jak że jed n a k daleko do realizacji w ażniejszych postulatów ! Dla zróżnicow anych posługiw ań w K o­ ściele nie w ystarcza w każdym bądź razie jed n o lity ty p w ykształce­ nia najczęściej z ab ijający w szelką in icjaty w ę alum nów .

Dla du szpasterza polskiego tere n em boleśniejszych starć stanow i problem posługi k u l tyczn ej, szafarstw a sak ram entó w , z k tó ry ch nasi w ierni k o rzy stają jeszcze stosunkow o grem ialnie, tra k tu ją c jed nak często życie sa k ra m en ta ln e jako o rn am en tację pew nych w ażn iej­ szych m om entów życia rodzinnego. P rz y jm u je się nierzadko sa­ k ram e n ty pod m n iejszą lub w iększą p re sją społeczną. Z naki sa k ra ­ m en taln e należą n ieraz do prestiżu polskiej rodziny. K siądz jaw i się jako tło dla fotografii rodzinnej (chrzest, ślu b itd-). W ysoki u nas wyż tzw. św iętości k u lty czn ej p rzy n iepokojącym niżu świętości etycznej w codziennym życiu (w k w estiach rozw odow ych doszliśm y do czołówki św iatow ej, sp ra w a nienarodzonych dzieci, problem po­ szanow ania m ienia społecznego i w iele in n y ch rzeczy; w okresie polskiej W ielkiej N ow enny obow iązyw ał cały cykl kazań niedziel­ nych o w adach narodow ych Polaków , k tó re stanow ią nasze polskie proprium ).

Dzisiejsze społeczeństw a sto ją oko w oko z p roblem em dem okra­ tyzacji. W ołanie o d em o k raty zację d aje się słyszeć coraz głośniej i w Kościele, sta je się ono coraz donośniejsze. S tru k tu ra Kościoła nie jest s tru k tu rą dem okratyczną. Kościół posiada swój w łasn y h ie ­ rarchiczn y u stró j. I w ty m w łaśnie punkcie s ta r tu je reflek sja i ba­ danie siebie. Czy Kościół nie p rzejm ow ał w d aw niejszych czasach zbyt wiele z św ieckich form panow ania? Czy sw ojej woli rządzenia i w ładzy nie orientow ał zb y t silnie o św ieckie m odele i s tru k tu ry władzy? Czy nie pozw alał siebie pociągać przez obce sw ojej istocie a u to ry ta ty w n e i absolutystyczn e sposoby m yślenia? Czy jego organy adm in istracy jn e nie upodobniały się do a p a ra tu ry św ieckich urzę­ dów i organów w ładzy? Czy nie n ależy dem okratyzow ać n aw et przy koniecznym założeniu, że Kościół sam n ig dy d em okracją być nie może?

N ależy przyznać, że p roces d em o k raty zacji w K ościele już się za­ czął, choć bardzo nieśm iało i niepew n ie Np. doszło do utw o rzen ia ca­ łego szeregu rad, m. in. ra d kap łań sk ich m ający ch w spom agać biskupa w zarządzaniu diecezją. N orm y p rakty czn e, jak ie w tej spraw ie w ydano, w dużej m ierze obezw ładniają jed n a k te grem ia. Dużo, b a r­ dzo w iele pozostaje do zrobienia. P rocesy tego ty p u d okonują się

(12)

w K ościele powoli i ociężale. I dlatego rozum iem y ludzi (nie chciej­ m y w nich ciskać kam ien iam i potępienia), k tó ry m to w szystko w ydaje się zbyt pow olne, ta k że niekiedy n aw et w ogóle zaczynają pow ątpiew ać w szczerość chęci odnow ienia się Kościoła. Jesteśm y dziećm i X X w ieku, epoki nerw o w ej i zagonionej, ludźm i ob serw u ją­ cym i z dnia na dzień olbrzym ie zm iany w naszym m akro - i m ikro- kosmosie. Z n iecierpliw ością też w y p a tru ją n iek tó rzy szybszych p ro ­ cesów refo rm o w an ia się Kościoła. Nie kto inny, tylko Kościół C h ry ­ stusow y w inien kroczyć w aw angardow ej czołówce.

D otykam y w ty m m iejscu jeszcze raz zagadnienia a u to ry te tu i wolności w Kościele, k tó ry to problem urósł i w życiu k ap łana do rangi kluczowego zagadnienia. N iejeden z księży, zwłaszcza m łod­ szych, jest zdania iż jego sw oboda uległa zb y tniem u i nienależnem u zaciśnieniu. Czy czasam i w K ościele za dużo nie dyrygow ano, re ­ glam entow ano, zarządzano, m niej zaś zw racano uw agi na budzenie w łasnej in ic ja ty w y i działania samodzielnego? Czy nie trak tow an o czasem księży jako pracow ników pom ocniczych w służbie Kościoła? A tym czasem k ap łan nie ty le jest w spółpracow nikiem biskupa ile uczestniczącym w jego w ładzy, k tó rą on m u delegow ał. Czy nie­ jedn okro tnie nie zw racano zbyt m ało uw agi na godność osobistą księży?

Czas zniew ala Kościół do skontrolow ania sw ych s tru k tu r. Oczy­ wiście, odpaść może tylko i jed yn ie to, co było i je st u w aru nk o w an e procesam i historycznym i. Isto ta m usi pozostać n ietk n ięta. Jeżeli jed n ak Kościół bardziej się zdem o kraty zuje, dcpaso w y w ując się do ujęć współczesnych, wówczas nie w olno n am stracić z oczu jednego: także i dzisiaj rep re z en to w a n e koncepcje noszą na sobie stem pel u w aru n k o w ań h istorycznych, tzn. i one pod legają zm ianom , są re la ­ tyw ne. Tu czai się ogrom ne niebezpieczeństw o: absolutyzacji tego, co w spółczesne i zm ienne, a a n a te m a ty z ac ji w szystkiego inn eg o jako herezji.

W parze ze zm ianą s tr u k tu r w ew nątrzkościelnych przem ianom ulega także k o n k retn y obraz zaw odu kapłańskiego. Dla w ielu k a n ­ dydatów do k ap łań stw a pozycja proboszcza stanow i w izeru n ek ich celu zawodowego. O braz proboszcza był tym czasem do tej pory w spółkształtow any przez p arafię. Ja k ie p rzeobrażenia dokonały się na ty m odcinku i jak ich należy się jeszcze spodziewać?

Z w arta m iejska gm ina p a ra fia ln a w łaściw ie już nie istn ieje. Z n aj­ duje się p rzy n ajm n iej w zaniku. J a k będzie w yglądało życie p a ra ­ fialne przyszłości? Dokąd zdąża rozwój w ydarzeń? Coraz częściej m ów i się o p a ra fii z w yboru; ludzi uczęszczają do kościoła, jaki odpow iada ich in d y w id u aln y m zapotrzebow aniom . S y tu ację ce­ chuje na ty m odcinku niepew ność. K onsekw entnie n iejasn a, n ie­ pew na i niepokojąca jest sy tu a c ja księdza. Nic to zresztą dziwnego; w okresie przejściow ym i w okresie przełom ów inaczej być nie może

(13)

46 K s . A l f o n s S k o w r o n e k

Zaw ołanie naczelne w tak iej sy tu acji brzm i: cierpliw ość, zaufanie — lecz także nieodzow na ruchliw ość i gotowość do p e rm e n en tn y c h reform , jak w yraźn ie tego żąda V aticanum II (Ecclesia sem p er re-

form anda)! Kościół zn a jd u jąc y się w drodze, Kościół w kondycji

pielgrzym a p o stu lu je rów nież elastyczność po stro n ie sw oich k ap ła­ nów, kapłanów k tó rz y nie zdradzą tego, co s ta re , o tw ierając się jed n ak bezustann ie n a now e i nie u stając w poszukiw aniach Bożych dróg w e w spółczesnych nam czasach.

Ja k i będzie k sz ta łt K ościoła przyszłości? M ożem y na ten tem a t snuć tylk o dom ysły. W każdym bądź razie będzie to Kościół Pana, jak daw niej, w zniesiony w śród ludzi jako znak zbaw ienia, poniew aż żyje w nim C h ry stu s sam. Być może, iż p a ra leln ie do naszych w y ­ siłków refo rm w Kościele w in n a przebiegać silniejsza dążność do pogłębienia naszej w iary . W inniśm y się stać ludźm i bardziej i m oc­ niej w ierzącym i. Proces pogłębiania w ia ry je st zaś n iero zerw aln y od zm iany etycznej o rie n tac ji naszego życia. W ięcej ufności w stw órczą moc D ucha św., k tó ry ożywia i u trz y m u je w istnieniu. D uch Boży m usi n ato m iast być w y b łag an y w pokornej m odlitw ie.

D ietrich B o n h o e f f e r , teolog ew angelicki zam ęczony w kaźni hitlero w sk iej, pokładał niezłom ną nad zieję w K ościele przyszłości i był dręczony p y taniem , co należy przedsięw ziąć, by tak i Kościół rzeczyw iście nastał. I odpowiedział: zanim to nastąpi; będą jed n ak istn ieli ludzie trw a ją c y na m odlitw ie, czyniący spraw iedliw ość tak oczekując czasu, k tó ry w sw ych p lanach przew idział Bóg 5.

DAS BESONDERE PRIESTERTUM IN SEINEM ZEICHENCHARAKTER

Der A rtik el b ild e t den N iederschlag einer d er ö ffen tlich en V orlesungen, die im A pril/M ai 1972 d u rch die A kadem ie fü r K ath o lisc h e Theologie in W a r­ schau v e ra n s ta lte t w u rd e n . D er V erfasser £ eh t z u e rst a u f die Q uellen einiger B e unruhigungen, die selb st in den R eihen o rd in ie rte r M itglieder des P rie s te r­ tum s aufbrechen, ein. A llgem ein gesagt, h a n d e lt es sich h ie r um das P ro p riu m , das den o rd in ie rte n vom n ic h t-o rd in ie rte n C h risten abhebt. Die g en a n n te K rise verläuft^ vielfach p a ra lle l zu den U m brüchen, die a u f an d e ren G ebieten, z. B. des g esellschaftlichen, w issen sch aftlich en und k u ltu re lle n Lebens zu bew ältigen sind. Z u r U m stru k tu rie ru n g des P rie ste rb ild e s d ü rfte vor allen D ingen eine noch g rü n d lic h e re R evision d er P rie ste ra u sb ild u n g beitragen. Eine B esinnung au f biblische G ru n d lag e n des P rie ste ra m te s verm ag auch die sog. A u to ritä tsk rise ins re c h te L ic h t zu rü c k e n : die D iakonia b ild e t näm lich den ex iste n tiellen S en d u n g sa u ftra g je d e r p rie ste rlic h e n E xistenz. In dieser H in ­ sicht h a t das V atican u m II geg en ü b er dem T rid e n tin u m eine u n m issv e r­ stän d lich e A k ze n tv erla g eru n g vorgenom m en, indem es n äm lich den D ien st­ c h a ra k te r des P rie ste rtu m s 'h e rau sg e sta llt hat. In dieselbe R ichtung w eisen die E insichten der h eu tig en Theologie, die d as W esen des unauslöschlichen M erkm als der P rie ste ro rd in a tio n (wie auch der ü b rig en zw ei S ak ram en te) im

5 Por. C. E r 1 1 e r , P riester in unserer Z e it, L ebendiges Z eugnis 41—42 (1969) 52.

(14)

diakonischen M issionsbefehl sehen und es n ic h t m e h r im S inne einer p ersö n ­ lich b ere ic h e rn d e n A u ssta ttu n g in te rp re tie re n . W eitere A u sfü h ru n g e n sind dem d ie n sth a fte n C h a ra k te r P rie ste rse n d u n g gew idm et, dessen p rim ä re A ufgabe in der V erkündigung (im b re ite n S inne des W ortes) b este h t und die letzten s im m er w ied er in die E u c h a ristie einzum ünden hat. N ebenbei w ird auch die F ra g e des P rie ste ra m te s e rw ä h n t, das als N eb e n b eru f au sg eü b t w erd en könnte.

Eigens w ird der g esellsch a ftlich e S tatu s des P rie ste rs b eleu c h tet. H ier m e l­ den sich zu W ort solche P ro b le m e w ie: D e m o k ra tisie ru n g d er K irch e und ih re G renzen; die b e re its als T atsa c h e g elten d e Ü b erw in d u n g d e r S tan d e szu ­ g ehö rig k eit des K le ru s; das S pezifikum des polnischen M assenkatholizism us, d er v ielfach ü b er das G e se llsc h aftlich -K u ltisc h e n ic h t h in a u sre ic h t

u.a-A lle diese B em erk u n g en en d en in eine u.a-A rt S ch lu ssex am en , dem sich die n ac h k o n zilia re K irch e in a lle r G eduld und im G ebet zu u n te rz ie h e n h ätte.

Cytaty

Powiązane dokumenty

JEŚ Siostra namawia cię na zrobienie niespodzianki dla rodziców: sałatki owocowej, którą. umiecie

Medycyna wielkopolska w medalier- stwie – jak wielką historię zgromadził, a z jaką swadą opowiadał Janusz Sob- czyński – to warto było zobaczyć, tego warto

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencja Wywiadu, Państwowa Straż Pożarna, Komenda Główna Policji, Biuro Ochrony Rządu, Straż Graniczna,. Prezes Urzędu Transportu

– Teraz również Polacy będą mogli korzystać z kom- pleksowej opieki zdrowotnej nie tylko w kraju, lecz także za granicą, zyskując dostęp do usług najlepszych lekarzy

Ty, Wiesiu, zapamiętaj to sobie, ty się dobrze przyglądaj, co ja robię, ty się ucz myśleć, tu jest samochód a nie uniwersytet.. Taki ciężar - powiada

Na którym polu i w którym baraku przebywał na Majdanku: został uśmiercony razem z innymi dziećmi i starcami w komorze gazowej zaraz po przybyciu do obozu.. „A wyobrażam sobie

W miarę rozwoju choroby stawało się coraz bardziej pewne, że Pani Profesor już nie wróci do Krakowa, by znowu zamieszkać „na Alejach”.. Gdzie teraz

Augustyn w Toska­ nii piszący księgi o Trójcy Świętej, malowidło ścienne Zacha­ riasza Dzwonowskiego, druga ćwierć w.. Kazimierz, obraz wileński,