• Nie Znaleziono Wyników

Cudzoziemcy przebywający w Rzeczypospolitej stanisławowskiej wobec rozbiorów

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Cudzoziemcy przebywający w Rzeczypospolitej stanisławowskiej wobec rozbiorów"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

M arek Grzegorz Zieliński

Cudzoziemcy przebywający

w Rzeczypospolitej stanisławowskiej

wobec rozbiorów

Rozbiory Rzeczypospolitej, mistrzowskie cięcie wykonane przez Berlin, M oskw ę i W iedeń okryło żenujące w prost milczenie państw europejskich. Z daw ano się nie dostrzegać trójstronnych porozum ień m iędzy trzem a czarnymi orłam i, wszak porozum ienia te ogniskowały daleko od ówczesnych centrów europejskich. Z daw ano się nie zauw ażać fak tu , że w sposób szczególny um ocniły one na arenie m iędzynarodow ej pozycję m łodego królestw a pruskiego. Sytuacja była tym bardziej drażniąca, że w obec dokonyw anego bezprawia państw a ościenne uporczywie wskazywały na dobroczynne skutki działań zaborczych, swoje praw a do terytoriów Rzeczy­ pospolitej, m ianu jąc się gw arantam i u stro ju ro zg rabian ego państw a. Am basadorowie Stackelberg, Benoit i Revitzki już w deklaracji z 26 września 1772 r. oznajmili, że destabilizacja państw a polsko-litewskiego w okresie bezkrólewia, w ojna dom owa, upadek bezpieczeństwa publicznego, handlu i rolnictw a rzutują na poziom życia i bezpieczeństwa terenów pogranicza Rosji, Prus i Austrii. Dlatego też „niedozwalając w tym czasie upadku i rozprucia dobrowolnego tego królestw a przez skutek szczęśliwej przyjaźni i dobrego porozum ienia się, które teraz jest między niemi, że podobnych skutków w dalszym przeciągu czasu pewnie obiecywać sobie nie m ogą, m ają zaś znaczne pretensje do wielu dzierżaw Rzeczypospolitej, których nie m ogą zostawić losowi podobnych przypadków w przyszłych czasach przedsięwzięły i postanow iły między sobą dzielnie popierać swoje praw a i pretensje praw ne do dzierżaw Rzeczypospolitej, które każdy z tychże dworów gotów jest usprawiedliwić w czasie swoim i miejscu, a to dokum entam i i wywodami gruntow nem i, ile że stan Rzeczypospolitej ju ż im nie obiecuje, aby kiedy zwyczajnemi drogam i sprawiedliwość im była uczyniona” . T ak więc pierwszy zabór został nazwany przez am basadorów „equivalens proporcjonalne do

(2)

tychże pretensji” 1. A rgum entacja drugiego rozbioru była niemal identyczna, chociaż wypowiedziana bardziej prostolinijnie2.

Deklaracje zaborców drukow ane i rozprow adzane przez am basadorów docierały do szerokiego kręgu odbiorców. Państw a europejskie wydawały się przyjm ować tę argumentację. N aw et Julian Ursyn Niemcewicz starał się tłumaczyć zaistniałą sytuację: „Anglia tylko i Francja silnie podziałowi temu sprzeciwiać się mogły, lecz pierwsza korzyści handlowe przedkładając nad wszystko, nie chciała ich tracić w zapasach z M oskwą, nadto, przewidując wojnę z koloniam i swymi w Ameryce, nie chciała na H anover sprow adzać wojsk pruskich. F rancja po upokarzającym pokoju z Anglią, po stracie K anady, podnosząc swą m arynarkę, przew idując porę pom szczenia się w wojnie o kolonie, nie chciała popędliwego Józefa II obudzać na siebie. Szwecja, D ania [w rękopisie jest Anglia - G. Z.], drobne państw a niemieckie, zbyt słabe lub oddalone, lub pod przewagą sprzysiężonych dworów będące, prócz oburzenia się na niecne gwałty, prócz nieczynnego ubolew ania nic nam więcej dać nie m ogły” 3. Pozostało więc jedynie współczucie wyrażane przez osoby pryw atne, w szczególności te, które na miejscu mogły ocenić ogrom nieszczęścia. Czy tak bywało rzeczywiście? Czym były dla cudzoziemców przebyw ających w Polsce zabory, w czym widzieli ich przyczyny, jak zapatryw ali się na skutki unicestwienia olbrzymiego państw a środkow o­ europejskiego?

Przebywający w Polsce od 1767 r. Anglik John Lind, dyrektor nauk w K orpusie K adetów , po powrocie do Londynu w 1771 r. nie zerwał łączności i w okresie pierwszego rozbioru bronił sprawy polskiej. W tym duchu opublikow ał Letters concerning the prevent state o f Poland (London 1773), Les droits de trois puissances alliées sur plusieurs provinces de la

République de la Pologne... (1774), pisywał do „G azette de Leyde” . On też,

praw dopodobnie pod nazwiskiem G ottlieba Pansm ouzera, wydał The Polish

Partition illustrated in seven dramatic dialogues, które stało się ogrom nie

Poczytne w Europie, było tłumaczone na języki włoski, holenderski, niemiecki. Przekład polski pt. Podział Polski w siedmiu rozmowach z francuskiego ukazał się jak o druk anonim owy w Lipsku w 1774 r. U tw ór m iał form ę tragikom edii, w której główne role przypadły w udziale królow i Prus " Fryderykow i II, carowej Rosji - K atarzynie II i cesarzowej M arii Teresie. Król Polski występuje jedynie jako bierny świadek żenującego w swej treści

1 O. M. S t a c k e l b e r g , C. B e n o i t , K. R e v i t z k y , K opia deklaracji jednoslow nych

°ddanych m inistrom króla J M ci i R zeczypospolitej P olskiej p rz e z Ichm ość P P . de Stackelberg, de Benoit m inistrów Im peratorow ej Jejmci W szystkich R osii i Króla Jm ci Pruskiego na dniu 28 września i C esarzow y Jejm ci K rólow y W ęgierskiej i C zeskiej p rzez Im ci pana R evitzkiego Ministra j e j na dniu 26 tegoż m iesiąca września roku 1772, b.m .d.

2 J. J. S i e v e r s , D eklaracja 29 III 9 I V 1793, G rod no b.d.

(3)

spotkania trzech m onarchów . W siedmiu odsłonach auto r niezwykle ostro i sarkastycznie rozpraw ił się z inicjatoram i rozbioru, a główną winą za jego przeprowadzenie obarczył Fryderyka II. W ocenie au tora dla Fryderyka II „sprawiedliwość, wolność, ludzkość, obywatelstwo” są jedynie imaginacją, m oralność jest uzależniona od korzyści i dlatego kieruje się on jedynie interesem własnym, „m a głowę M achiaw ela, a serce A ttyli” . U kazuje F ryderyka II jak o wroga zasad chrześcijaństwa, gdyż są one m u przeszkodą. T o z ust Fryderyka II padają obrazoburcze słowa: „M ożesz plunąć na K rucyfiks w kaplicy biskupiej, a po tym go na m onetę przelejesz” . A utor dem askuje króla pruskiego nie tylko jako głównego architekta pierwszego rozbioru, lecz także czyni go odpowiedzialnym za fałszowanie m onety polskiej, zdzierstwa celne, gwałty zadawane przez żołnierzy pruskich ludności cywilnej. Przed czytelnikiem odkryta została jego m etoda zaborcza: „Idzie tu o wzięcie tego, co do nas nie należy [...], o wzięcie przez m oc i gwałtem oraz jednak o zachowanie pozorów sprawiedliwości, otrzym ując od cienia Sejmu Narodow ego wyrok po naszej myśli. Potrafiem y łatwo nakłonić i upewnić w nim zdanie, otaczając go ludźmi uzbrojonym i i zagrażając znajdujących się na nim głodem, więzieniem i śmiercią sam ą gdyby tego było potrzeba” 4.

K atarzyn a II, również przesiąknięta ideami filozofii Oświecenia, niewiele ustępuje władcy Prus. T ak jak on uważa, że „sprawiedliwość jest cnotą zm yśloną” , że „cnota ta zmyślona nie może nas obowiązywać przez nasze trak taty , ani układ nasz podziału Polski obrazić jej nie powinien [...], że nie m asz innego bóstw a oprócz natury, k tó ra jest głucha, ślepa” 5.

M aria Teresa czując odrazę do tejże filozofii zapow iada zabór w imię Boże, wysuwa argum enty, dla których m a praw o zagarnąć ziemie polskie: „...herezja dysydentów polskich, prawowierność więcej niż w ątpliw a króla Poniatow skiego, stan nędzy ludu pod takim rządem, bliskość K rak ow a z państw am i memi austriackiem i” . Zapow iada użycie „praw a apostolskiego” , m ocą którego zobowiązana jest „nawracać albo wykorzeniać odszczepieńców, czego wykonać niepodobna inaczej tylko odebrawszy poprzednio kraj ich w m oc m o ją” 6.

A u to r oburza się, że „wszystkie europejskie m ocarstw a śpią dobrze, a przynajmniej najczujniejsze z nich zdają się śpionymi nieco” . O opieszałość obw inia głównie Francję, Anglię i H iszpanię. Przestrzega, że pierwszy rozbiór jest jedynie początkiem złego, że Fryderyk II m arzy o zajęciu G dańska, T orunia, Poznania, W arszawy i K urlandii, że Rosja pragnie powiększenia swojego terytorium o Wielkie Księstwo Litewskie, że A ustria

4 P od zia ł P olski w siedmiu rozmowach z francuskiego, Lipsk 1774, s. 9 -1 0 .

5 Ibidem, s. 20-21.

(4)

chce K rak o w a i Częstochowy. D obitnie wykazuje, że apetyt zaborców wynika z zasobności dzielonych ziem, że upadająca Rzeczpospolita jest krajem, który m a istotne zadatki na odrodzenie wewnętrzne, szczególnie gdy przyjrzeć się terenom zagarniętym przez Prusy o rozwiniętym rzemiośle, handlu i rolnictwie.

Pierwszy rozbiór w chwili powstawania tego dzieła był już faktem dokonanym , au to r przyznaje więc: „Jak jest tak już być m usi” , jednak wskazuje, że w narodzie polskim jest wiele „ducha niepodległości” , a jego główne ognisko proroczo widzi w M ałopolsce.

D la angielskiego dyplom aty N athaniela W illiama W raxalla realizującego w latach 1777-1778 swoją misję na dworach w W iedniu, Berlinie, Dreźnie i Warszawie, człowieka obeznanego z problem am i Indii i Portugalii, pierwszy rozbiór to „bezpraw ie” i „grabież” , to gwałt na „praw ach polity ki” , „praw ach m oralności i sprawiedliwości” , którem u nadano „sankcję praw ną dobrowolnej zgody” . Jak przystało na pragm atycznego A nglika zauważył, że obce m ocarstw a zagarnęły „najżyźniejsze połacie” , a nie zagarnięte części tego „rozdartego królestw a” znajdują się pod „jarzmem rosyjskiego des­ potyzm u” . Przestrzegał, że skutki pierwszego rozbioru „dla Europy będą wprost nieobliczalne” . Jednak W raxall winą obarczył również Rzeczpospolitą, jej „obieralnego, przekupnego i bezsilnego” króla, „niezależną, niekon­ trolow aną i tyrańską” szlachtę, „zniewolony, ciemny, uciskany i ubogi” lud. Jego zdaniem te przyczyny legły u podstaw działań zaborców. Czyżby więc ten dyplom ata był zwolennikiem dobroczynności rozbiorów? Odpowiedzią zdaje się być następujący fragm ent jego wypowiedzi: „Czułem się w tym kraju ja k n a najbardziej pouczającej i przerażającej lekcji historii, szczęśliwy jednocześnie, że dane mi było poznać go, nim zostanie ostatecznie wykreślony z listy naro d ó w lub rozd arty przez otaczające go potężne m onarchie, a którego koniec, sądząc z chwili obecnej, nie jest chyba zbyt odległy 1 w obecnej sytuacji powinien być przez samych Polaków r a c z e j p o ż ą d a ­ n y n i ż p r z e k l i n a n y ” 7.

T a sama odległość, jak a dzieli politykę od historii, widoczna jest w tonie ■wypowiedzi W raxalla i W illiama Сохе, angielskiego historyka, preceptora lorda Pem broke, z którym w ram ach podróży szkoleniowej przybył w 1778 r. do Polski. O ile W raxall wyłonił bezpośrednie przyczyny w ew nętrzne 1 zewnętrzne, o tyle jego rod ak sięgnął znacznie głębiej, obnażył fakt, iż Wcześniej państw a rozbiorow e „uwieczniły zasady nierządu i bezwładu 1 stworzyły trw ałą podstaw ę tej nadmiernej wolności, k tó ra rodzi niezgodę 1 k tó ra okazała się już zgubą” . Zdem askow ał fakt, że „pod pozorem Poprawy ustroju wzmocniły one jego wady i podjęły skuteczne środki, by

7 N . W . W r a x a l l , W spomnienia z P olski 1778, [w:] P olska stanisław ow ska w oczach

(5)

odebrać nieszczęsnemu krajowi wszelką możliwość podźwignięcia się z opłaka­ nego stanu” 8.

D la dojrzałego, 35-letniego francuskiego księdza, eks-jezuity, człowieka o szerokich zainteresowaniach naukowych, m entora K azim ierza N estora Sapiehy, H u berta V autrin pierwszy rozbiór to pozbawienie Polski szerokiego dostępu do m orza oraz pełnej kontroli nad głównymi arteriam i rzecznymi. Oznacza to dla niego pozbawienie państw a istotnej części dochodów , które m ogłyby być przeznaczone na dzieło reform gospodarczych. D ostrzegał bardzo trudne położenie G dańska, który - m im o oficjalnej przynależności do Polski - już wówczas cierpiał „jarzm o pruskiej niewoli” . Przestrzegał, że „połączenie Prus Królewskich z posiadłościami dom u brandenburskiego doprow adzi Polskę do ruiny” 9.

Ciekawie brzmi wypowiedź dwóch arystokratów francuskich - F o rtia de Piles i Boiseglin de K erdu, którzy chcąc um knąć przed jakobinizm em w końcu 1792 r. dotarli do Warszawy, m iasta, które już wówczas poczytywane było za gniazdo idei rewolucyjnych. Nieprzychylne nastawienie do Polski nie przeszkodziło im w wydaniu ostrego sądu o poczynaniach absolutys- tycznych państw ościennych, które właśnie pod pozorem tłum ienia polskiej rewolucji przygotowywały się do kolejnego pomniejszenia terytorium Rze­ czypospolitej. Stwierdzali: „R ozbiór dokonany przez A ustrię, Prusy i Rosję w 1773 r., rozbiór, który oderwał od Polski pięć z czternastu m ilionów jej obywateli n a l e ż y d o w y d a r z e ń n i e m a l n i e n o t o w a n y c h n a p r z e s t r z e n i w i e k ó w . Trzy m ocarstw a sąsiadujące z pogrążonym w anarchii krajem p ragną skorzystać z tego stanu rzeczy, by powiększyć swoje terytorium . Powołują się one na u r o j o n e p r a w a , które łatwość wystawienia dwustu tysięcy zbrojnych zmienia wkrótce w praw a realne [...]. R ozbiór odbył się więc spokojnie i Rosja niezadow olona z tego, co zyskała, zapragnęła podporządkow ać sobie cały naród polski, raz stosując siłę, kiedy indziej zaś przekupstwo, traktow ała resztki Polski ja k prowincję swego rozległego im perium ” . Francuzi odnotow ali więc nie tylko przew rotne m etody postępow ania zaborców, ale także zauważyli fakt, że rozbiory to nie tylko jednorazow y akt podziału ziem, ale że jest to proces długofalowy polegający na stopniowym ograniczaniu suwerenności narodu. Milczenie E uropy wobec samowoli m ocarstw doprow adza ich do proroczego wniosku, że „być może za kilka miesięcy imię Polski przestanie istnieć” 10.

Bardzo ciekawie brzmi zestawienie opinii na tem at rozbiorów dwóch Niemców, których łączyły więzy przyjaźni, ale którzy niezależnie od siebie pojawili się w Polsce - Friedricha Schulza i Jo h an n a G otfry d a Seume.

8 W . С о х е , P odróż do P olski 1778, [w:] P olska stanisław ow ska..., t. 1, s. 581-582. 9 H. V a u t r i n , O bserw ator w Polsce, [w:] Polska stanisław ow ska..., I. 1, s. 735. 10 F. de P i l e s , В. de K e r d u , P odróż dwóch Francuzów, [w:] P olska stanisław ow ska..., t. 2, s. 719, 723.

(6)

Pierwszy, będąc poddanym Fryderyka II, przybył do W arszawy jed n ak jako delegat szlachty kurlandzkiej. Ten bardzo bystry obserw ator, którego przeciwnicy bardzo szybko określili jakobinem , fakt pierwszego rozbioru skwitował bardzo lakonicznie - jak o „przesilenie gwałtownej choroby” . Możliwe, że na takim ujęciu zaważyła odległość czasowa oraz fakt, iż rzeczywiście n a przełom ie 1791 i 1792 r. m ogło wydaw ać się, że po dwudziestu latach od tam tej katastrofy społeczeństwo polskie otrząsnęło się i poczęło wychodzić z impasu politycznego, ustrojowego i kulturow ego, wszak on w swojej obszernej relacji taki właśnie stan zarejestrow ał11.

W zupełnie innych w arunkach zawitał do W arszawy, urodzony w Dolnej Saksonii, Seume, zwerbowany na sekretarza Osipa Andriejewicza Igelstróm a. To, co m ógł zaobserwować w stolicy ginącego państw a okresu insurekcji 1794 r., okazało się silniejsze niż m oc argum entów ferowanych przez jego pracodawcę. Z goryczą pisał: „Był to oczywiście w i e l k i с i o s, n a którego zadanie mogli się odważyć sąsiedzi tylko w ówczesnym układzie stosunków , przy czym tru d n o w prost pojąć spokój, z jakim pozostali sąsiedzi, m ający praw dopodobnie na widoku jakiś bliższy lub dalszy interes własny, mogli się wszystkiemu tak spokojnie przypatrywać, jak gdyby chodziło o sporządze­ nie nowej m apy księżyca” 12. Jaw ną m anifestacją poparcia dla walki Polaków o całość ojczyzny była jego aż dw ukrotna bytność na „rew olucyjnym ” przedstawieniu „K rakow iacy i górale” W ojciecha Bogusławskiego.

W arto zwrócić uwagę, że jakkolw iek powyższe sądy m ają charakter prywatny, to jednak nie pozostały w ciszy zaścianka. Ich autorzy relatywnie szybko podzielili się nimi z szeroką opinią publiczną. Сохе opublikow ał swoje wspom nienia już w 1784 r. w Londynie, Seume w 1794 r. w Lipsku, Schulz w 1795 r. w Berlinie, Piles i K erdu w 1796 r. w Paryżu13.

Z astanaw ia natom iast brak wzmianki o tragedii rozbiorów u tak w nik­ liwych obserwatorów, jak: Johann Bernoulli, Georg Forster, Lars Engelström, Johann Joseph Kausch. N a tem at rozbiorów milczy także K urlandczyk K arl H einrich von Heyking, który wielokrotnie podczas swojego burzliwego życia wyrażał tęsknotę za swoją drugą ojczyzną i jej stolicą W arszawą, który walczył po stronie konfederatów barskich, a sprawy polityczne nie były m u obce. Należy jednak wziąć pod uwagę fakt, że w 21 lat po

11 F. S c h u l z , P odróż Inflantczyka z R y g i do W arszaw y i p o P olsce w latach 1791-1793, tW:] P olska stanisław ow ska..., t. 2, s. 647.

12 J. G. S e u m e , K ilka wiadomości o wypadkach w P olsce w roku 1794, [w:] P olska

slanislawowska..., t. 2, s. 732.

13 W. C o x e , Travels into Poland, Russia, Sweden an d Denmark. Interpersed with historical

relations and p o litica l inquiries, L ond on 1784; J. G. S e u m e , Einide Nachrichten über die y orfälle in Polen im Jahre 1794, Leipzig 1794; F. S c h u l z , Reise eines Liefländers von Riga nach W arschau, durch Südpreussen über Breslau, D resden, K arlsbad, B ayreuth, N ürnberg, ftegenshurg, München, Salzburg, Linz, Wien und Klagenfurt nach Botzen in Tyrol, Berlin 1795-1796.

(7)

zaprzestaniu działań konfederacji powszechnie m ów iono o służalczości tego K urlandczyka wobec am basadora Jakuba Johanna Sieversa i dworu K atarzy­ ny II, czego widom ym znakiem było wniesienie przez niego i O tto n a H erm anna H ovena na obrady sejmu projektu zrzeczenia się lenna kurlan- dzkiego. Jan Dem bowski pisał o nim do Ignacego Potockiego: „Przedziw ną gra rolę baron Heyking, na wszystko gotów, wszędzie k ark u schylać nie żałuje” 14. Z drugiej jednak strony ton wypowiedzi zawartej w jego Wspo­

mnieniach, dotyczący działań Prus i Rosji w okresie drugiego rozbioru,

zdradza brak akceptacji dla ich poczynań, demaskuje obłudę i zakłam anie, gdy pisze, że ze strony K atarzyny II była to dotkliw a zemsta, niczym „uderzenie piorunu” 15. Jego dwoistość postawy rozpiętej między współczuciem a zdradą wynika niewątpliwie z charakterystycznego dla tej epoki magnackiego kosm opolityzm u, idącego w ślad za karierowiczowstwem.

D o ludzi noszących w owym dram atycznym czasie, tak ja k Heyking, „podw ójną m askę” należeli także: dyplom ata i szam belan królewski p o ­ chodzenia holenderskiego K arol Boscamp-Lasopolski, sekretarz królewski pochodzący z Am eryki Lewis Litlepage, czeski Niemiec, generał i dyrektor huty w M iedzianej G órze A ntoni Aleksander Soldenhoff, a także francuski dyplom ata Józef Aubert. C harakter ich współpracy z ambasadorem rosyjskim Sieversem chyba najlepiej oddaje treść listu Igelstróm a, w którym zauważa, że doniesienia Boscampa „są tylko gadaniną i zdradzają pragnienie pensji” 16. Sam Boscamp w zamian za kuratelę, jak ą roztaczał na sejmie rozbiorowym w G rodnie nad posłami, za wypłacanie w imieniu Sieversa diet, z których pod ob n o dla siebie zatrzymywał 90% przeznaczonych na ten cel sum, m arzył o generalnym zarządzie p oczt17. W spółpraca ta nie wyszła im na dobre. Boscam p przypłacił ją życiem, powieszony 28 czerwca 1794 r. w W arszawie przez mieszczan, a Soldenhoff od 20 kw ietnia do 13 lipca tegoż roku przebywał w areszcie, podejmując następnie współpracę w przybocz­ nej kancelarii rosyjskiego kom endanta F iodora Fiodorow icza Buxhövdena. M iano sprzedawczyka przylgnęło także do W łocha K arola Tom atisa, ant- reprenera teatru warszawskiego w pierwszych latach panow ania Stanisława A u gusta18.

14 L ist J. D em bow skiego z 19 1 1793, [w:] Tajna korespondencja z W arszaw y do Ignacego

Potockiego 1792-1794, oprać. M . Rym szyna, A . Zahorski, W arszawa 1961, s. 131. Por. także:

J. U . N i e m c e w i c z , op. cit., t. 2, s. 185.

15 K . H. H e y k i n g , Wspomnienia z ostatnich lat P olski i Kurlandii, [w:] P olska stan i­

sław ow ska..., t. 1, s. 191.

16 J. J. S i e v e r s , Jak doprowadziłem do drugiego rozbioru Polski, oprać. B. G rochulska, P. U gniew ski, W arszawa 1992, s. 56.

17 L ist J. D em bow skiego z 8 V I 1793, [w:] Tajna korespondencja..., s. 202; L ist J. Ś w ięto-

rzeckiego z 3 V I I 1793, [w:] ibidem, s. 214.

18 A . T r ę b i c k i , Opisanie sejmu ekstraordynaryjnego podziałow ego roku 1793 w Grodnie.

(8)

Pruskim działaniom zaborczym sprzyjał biskup sufragan w arm iński K arol Fryderyk von Zehmen, pochodzący z Bawarii. D uchow ny ten pozo­ stawał w stałym konflikcie z ordynariuszem - biskupem Ignacym Krasickim , na którego skarżył się nawet do króla, nuncjusza i am basadora rosyjskiego, że nie popiera jego koncepcji gospodarczych zbliżonych do systemu pruskiego. M oże dlatego zdecydował się złożyć w imieniu biskupstw a warmińskiego przysięgę hom agialną 28 września 1772 r. w M alborku.

N a szczególną uwagę zasługują działania prorozbiorow e przedstawicieli dyplomatycznych m ocarstw ościennych, nie wynikające ze wskazań dworów, lecz będące inicjatywą własną, nadgorliwością, chęcią przypodobania się własnym m onarchom . W prawdzie takie rozgraniczenie m oże być dokonane jedynie z pewnym przybliżeniem, to jednak w arto dokonać go w tym miejscu. A m basadorzy rosyjscy z pełną świadomością stosując starożytną zasadę divide et impera, po m istrzowsku wspomagali swoje działania obłudą i zakłam aniem . Jako b Johan n Sievers, architekt drugiego rozbioru, do tego stopnia posiadł tę umiejętność, że powszechnie uważano go za człowieka dobrodusznego i życzliwego Polsce. Zdaje się, że on sam zatracał niekiedy poczucie rozdziału m iędzy uczciwością i oszustwem , m ając jedynie na względzie ja k najlepsze wypełnienie misji zleconej m u przez Petersburg. Zaledwie kilkanaście dni dzieli od siebie następujące dwie jego wypowiedzi: „K ról [...] wyznał mi swe obawy, aby nie był zmuszony przez jaki gwałt [...] do podpisania nowego rozbioru Polski. Zapewniłem go żywo, że żaden gwałt ani jem u, ani kom ukolw iek się nie stanie, zanadto się to sprzeciwia usposobieniu, jakie znam u mojej m onarchini, że głównym celem jego podróży do G rod na będzie usunąć się od ogniska intryg warszawskich, załatwić niektóre rzeczy przygotowawcze na sejm, oznaczyć term in sejmików i sejm u, n a k tó ry m znajdzie się sposobność p o p raw ienia k o n stytucji z r. 1775-go i udoskonalenia jej wedle sił ludzkich” . N atom iast 9 kwietnia 1793 r., w chwili gdy podróż króla do G rod n a doszła do skutku, wprost stwierdzał: „Bolesno mi bardzo, Najjaśniejszy Panie, wyznać Waszej K rólew ­ skiej Mości, że Jego obawy o los Polski nieszczęściem się spraw dziły” 19.

Podobną postawę prezentował Heinrich Buchholtz, który jeszcze 12 grud­ nia 1792 r. zapewniał, że wojska pruskie nie wkroczą do W ielkopolski, a już 17 stycznia 1793 r., używając znamiennego argum entu, „że Polacy napadli na terytorium pruskie” , inform ow ał o wkroczeniu do tej dzielnicy korpusu liczącego 16 tys. żołnierzy. A gdy w lipcu 1793 r. sejm zażądał wycofania wojsk pruskich, „z zdziwieniem wyczytał treść noty danej m u ” 20.

19 J. J. S i e v e r s , J ak doprow adziłem ..., s. 48, 65. Inna w yp ow ied ź wskazująca na jego cynizm: „Biedny król! Źle m ieszka, źle mu służą, zdradzają go, nie szanują, a przecie jest to człowiek najgodniejszy kochania. G dybyś ty wiedziała, jak ja m u dokuczam !” , ibidem , s. 43.

20 L is t J. Ś w ięto rzeck ieg o z 12 X I I 1792, [w:] Tajna koresp o n d en cja ..., s. 112; L ist

(9)

Z pełną perfekcją stosowali am basadorzy wobec oporów króla i posłów „środki zmiękczające” . 2 lipca 1793 r. zgodnie z rozkazem Sieversa „jęczeć poczęły bruki grodzieńskie pod moskiewską konnicą. Porozstaw iano po wszystkich rogach ulic przezornych oficerów z sołdatam i, aby uciekających posłów do aresztu przeznaczonych przytrzymywali, gdy tymczasem generał Rautenfeld wykonywał swoje wizyty i aresztowywał w swoich m ieszkaniach posłów na liście u niego będących” . Podobny scenariusz powtórzył w półtora miesiąca później. W ydał także rozkaz sekwestracji dóbr m arszałka wielkiego litewskiego Ludw ika Tyszkiewicza odpowiedzialnego za porządek obrad sejmu. Rozpowszechnił wraz z Buchholtzem informację, że Prusacy są pod W arszawą, że łupione jest województwo sandomierskie, że Rosja i Prusy wysłały posłów do Leopolda II oferując m u udział w drugim rozbiorze. 23 września 1793 r. rozkazał Sievers otoczyć żołnierzami zamek grodzieński, miejsce obrad sejmu, i podciągnąć arm aty, a przy tronie królewskim zasiadł generał R autenfeld w raz z k ilkunastom a innymi rosyjskim i oficeram i. W chodzących na obrady posłów poddano rewizji, a wobec nie podjęcia przez nich dyskusji parlamentarnej, Rautenfeld, na rozkaz Sieversa, oświadczył, „iż stany zostaną w izbie bez pokarm u i napoju, aż póki nie zezwolą na podział” 21.

Stałą groźbą w ustach Sieversa była przestroga przed szerzącymi się ideami jakobińskiego republikanizmu, które m ogą ściągnąć gniew m onarchów. Restrykcje wobec niektórych Francuzów zdawały się być tego potwierdzeniem.

W ażnym elem entem oddziaływ ania am b asad o ró w na społeczeństw o polskie doby rozbiorów były liczne bale, uroczyste śniadania, obiady, kolacje, pokazy sztucznych ogni, iluminacje towarzyszące przeróżnym festynom. G łów nym celem tych uroczystości było odw rócenie uw agi, uczynienie dram atycznego czasu czasem szczęśliwości, m anifestow ania dobrych intencji i przychylności. Była to także doskonała sposobność poznania osób i ich słabostek, co następnie m ożna było doskonale wprost wykorzystać do celów politycznych. Już w dobie pierwszego rozbioru K arl Heyking zauważył, że za pośrednictwem bali O tto M agnus Stackelberg „uwodzi m agn atów ” i że wtedy m. in. wygłasza „poglądy, że pom im o rozbioru Polska wciąż jeszcze jest potężnym m ocarstw em ” 22. Poza W arszawą am basadorów zastępowali oficerowie wojsk okupacyjnych. W Wilnie pułkownik Zaborow ski wbrew zakazom m arszałka uruchom ił w 1773 r. reduty. K om endant Pułku Sankt- petersburskiego, stacjonującego w Wilnie, m ajor Rżewski 1 i 10 października 1773 r. w ydał dw a wielkie bale, k tó re uśw ietniało strzelanie z arm at

21 L. В u c h h o l t z, N ota, 31 V I I I 1793, G rodno b.d.; A . T r ę b i c k i , op. cit., s. 148, 151, 187, 306; L ist J. D em bow skiego z 8 września 1793, [w:] Tajna korespondencja..., s. 251;

J. U . N i e m c e w i c z , op. cit., t. 2, s. 56-58; J. J. S i e v e r s , N ota, 19 V I I I 1793, G rod no b.d.; i d e m , N ota, 12 I X 1793, G rod no b.d.

(10)

i fajerwerki, przy czym na drugi bal m askowy zaproszono aż 380 par. Jak podkreślał korespondent „G azet W ileńskich” , w tym czasie słynne z hulasz­ czych obyczajów wojsko rosyjskie było trzym ane w należytej dyscyplinie, tak aby już niczym nie zmącić dobrego wrażenia, jakie starano się wywołać23. W Łowiczu pułkow nik Johann von Drewitz chcąc uczcić rocznicę koronacji K atarzyny II w ydał 3 października 1772 r. wielki bal dla miejscowej szlachty z obiadem i kolacją, w spaniałą ilum inacją i strzelaniem z arm at. Niewykluczone, że tak jak generał Kachowski po wkroczeniu do W arszawy w 1792 r. chciał „uspokoić burzliwe nastroje” , tak i D rew itz zmierzał do pacyfikacji nastrojów i okazania czym może być łaskawość im peratorow cj24. W okresie drugiego rozbioru w wydawaniu przyjęć nawzajem prześcigali się: Igelström w W arszawie, a Sievers i Buchholtz w G rodnie. 3 m aja 1793 r., w drugą rocznicę uchwalenia konstytucji majowej, Sievers obchodził imieniny króla łącząc zarazem tę uroczystość z przysięgą hom agialną osób, których d o b ra weszły w skład drugiego zaboru rosyjskiego - bądź co bądź wówczas jeszcze nie ratyfikowanego przez sejm. Uroczystymi obiadam i, na które zapraszał przeciętnie 50 60 osób, znaczył am basador kolejne etapy zbliżające do anektow ania ziem Rzeczypospolitej, tzn. zajęcie przez wojska rosyjskie kolejnych ziem, rozpoczęcie o brad sejmu rozbiorowego w G rodnie. Pierwotnie planow ał, by uroczyste obiady i bale uświetniały każdy dzień obrad. N a jednym z takich bali po burzliwej sesji „sam Sievers m azurki Wycinał, zachęcał Polaków do wesołego h u m o ru ” . W przeprow adzaniu tychże imprez dość sumiennie, jak się wydaje, pom agała m u żona K a rla Heykinga, córka rosyjskiego generała de la F ont, k tó rą Sievers nazywał »swą podw ójną rodaczką”25. G enerał F io d o r Pietrowicz Denisów zabaw iał szlachtę zgrom adzoną na sejmiku w Brześciu grą w k arty 26.

Szczególną chwilą dla wszystkich trzech zaborców było odbieranie Przysięgi homagialnej. Bale, które następowały po złożeniu wiernopoddańczej Przysięgi, m iały osłodzić u tra tę narodow ej niepodległości i zw iastow ać Przejście pod lepsze panowanie. Ja k wielką inwencją wykazał się w tym zakresie pruski generał Richard Joachim von M öllendorf 7 m aja w Poznaniu, z pełną skrupulatnością opisał Jędrzej Kitowicz: „W ieczór była kolacja dla samych panów i pań u M ollendorfa z tańcam i, była także ilum inacja ratusza i kam ienic dosyć piękna [...]. D o bankietu poznańskiego sprow adził G o llen d o rf 24 kucharzów z Berlina, posługaczów, posługaczek co niem iara;

23 „G azety W ileńskie” 1773, nr 4 1 -4 2 .

24 „W iadom ości W arszawskie” 1772, nr 82; K . H e y k i n g , op. cit., s. 185.

25 M . K . O g i ń s k i , P am iętn iki o Polsce i Polakach od r. 1788 a ż do końca r. 1815, doznań 1870; L. M . E n g e l h a r d t , Pam iętniki jen erała..., przekład K. P odw ysock i, Poznań *S73, s. 91; L is t J. D em bow skiego z 24 V I I I 1793 r., [w:] Tajna korespondencja..., s. 242; К H e y k i n g , op. cit., s. 196; J. J. S i e v e r s , Jak doprow adziłem ..., passim .

(11)

wołów zabito przygnanych stam tąd 24, inne mięsiwa, zwierzynę, zieleniznę nawet i wszystkie inne przyprawy były z Berlina” . Podobnie postąpił, gdy urządzał bankiet hom agialny w Łowiczu27.

Nieco inne m etody przy odbiorze hom agium stosował generał rosyjski M ichał Nikiticz Kreczetnikow, od grudnia 1792 r. dow ódca wojsk na ziemiach przyłączonych do Rosji. Ten, przybrawszy pozę człowieka życzliwego, dokonyw ał objazdów dworów m agnackich i szlacheckich i pod pozorem dobrow olności odbierał deklarację lojalności. Nie gardził nawet przysięgami składanym i w zastępstwie przez plenipotentów. P odobną dobrodusznością ujm ow ał W arszawę, po jej zajęciu w listopadzie 1794 r., niedaw ny kat Pragi, generał Aleksander Wasiliewicz Suworow. Ze szczególną uprzejm ością odnosił się do w ybitnych osobistości i nie potępił wówczas oficjalnie insurekcji. W ten to sposób starano się nie wywołać kolejnej fali zamieszek społecznych. Zm iana kursu nastąpiła dopiero w połowie grudnia. Rosyjski kom endant okupowanej W arszawy F io do r Fiodorow icz Buxhövden bez w ahania wprowadził godzinę policyjną, nakazy nocnego oświetlenia posesji, zam ykania lokali wczesnym wieczorem, obowiązek m eldunkowy, cenzurę prasy28.

Byli jednak wśród dyplom atów i tacy, którzy z racji linii politycznej ich państw , ale również i własnych przekonań byli zwolennikami niezawisłego bytu państw a polskiego. Należałoby tu wymienić chociażby dyplom atów francuskich: M arię Louisa Henri Descorches de Saint Croix, Jeana Aleksandra Yves Bonneau, a także G uinebauda. Descorches z radością witał zwycięstwo Kościuszki pod D ubienką, a przygnębieniem wieść o akcesie króla do konfederacji targowickiej. Również Bonneau był zwolennikiem przym ierza polsko-francuskiego, które w jego odczuciu bardziej było potrzebne Polsce. D latego też w swojej korespondencji kierowanej do Paryża z nadgorliwością m alow ał oczekiwania społeczne w tym zakresie. 24 listopada 1792 r. pisał w tonie pełnym determinacji: „Wszędzie rozlega się lam ent nad nieszczęsną d olą kraju, niepodobne będzie dłużej wytrzymać w tak haniebnym jarzm ie” . 23 lutego 1793 r. dodaw ał zaś: „Jak długo jarzm o przygniatać będzie ów naród, nie pójdzie on za głosem targowiczan, którzy swą dum ą i nierozwagą srodze narazili jego losy. Tylko z zewnątrz spodziewa się on pom ocy, tylko od zwycięstw i powodzeń naszych oczekuje zbawienia nieszczęśliwej Rzplitej” . D użą przykrość sprawiło m u także to, że jego dotychczasowy współpracownik A ubert „nie powstydził się uczepić klam ki nowego am basadora rosyjskiego” Sieversa29. G uinebaud, k tóry przybył do W arszaw y w po czątk u lipca

27 L is t J. D em bow skiego z 10 kw ietn ia 1793, [w:] Tajna ko resp o n d en cja ..., s. 167; J. K i t o w i c z , Pam iętniki c zy li historia polska, oprać. P. M atuszew ska, W arszaw a 1971, s. 565.

28 L ist J. D em bow skiego z 7 IV 1793, [w:] Tajna korespondencja..., s. 180.

29 A . K r a u s h a r , Bonneau. O statni konsul generalny R zeczypospolitej Francuskiej za

(12)

1792 r., by wesprzeć działania dyplomatyczne Descorchesa, pom ijając fakt, że utrzymywał kontakty ze stronnictwem przeciwnym targowicy, co mogło wyni­ kać z charakteru jego misji, określał konfederację jak o „ohydną anarchię” i odmawiał jej praw do reprezentacji państwa30. Sympatie dla Polski szwedzkie­ go dyplom aty L arsa Engeström a zbiegły się z instrukcjam i płynącymi ze Sztokholmu. Ten wróg K atarzyny II wzbudzał u Polaków sprzeciw wobec ograniczania ich niepodległości, gdy w specjalnej ulotce, rozdawanej przez niego w Saskim Ogrodzie, pisał: „Czyż tylko sami Szwedzi będą śmieli upokarzać dum ę obelżywą kobiety, która zapom niała, że urodziła się dla odegrania bardzo małej roli w bardzo m ałym m iasteczku niemieckim” 31.

N asze rozw ażania n a tem at stosunku cudzoziem ców do rozbiorów byłyby niekom pletne, gdybyśmy obok grupy biernych obserw atorów i ludzi zaangażowanych w sposób czynny po stronie zaborców nie uwzględnili tych, którzy w sposób czynny wypowiadali się przeciwko unicestwieniu ich przybranej ojczyzny. W prawdzie próżno szukać przykładów ich protestów Przeciw samym aktom rozbiorowym, natom iast nie zabraknie ich w chwilach, gdy sprzeciw ten zabrzmi z całą m ocą ze strony narodu. Już w okresie konfederacji barskiej, w obronie gwałconej przez obce wojska suwerenności Występowali cudzoziemscy kaznodzieje z zakonu kapucynów: M oraw ianie " Florian Veile i Józef H lady, Ślązacy - Józef Brisnitz i Ignacy Retzke, Niemiec - Jan Tobiasz H örlein32. Przeciwko działaniom pruskim blokującym Gdańsk notę protestacyjną wystosowali 27 czerwca 1772 r. do Jerzego III króla Anglii, powodowani interesem ekonomicznym, tamtejsi kupcy angielscy. Notę podpisało 13 przedstawicieli - jak się wydaje - najbardziej prężnych kupców gdańskich: Michael Barstow, James Belfour, Adam Elliot, Aleksander Gibsone, R obert Gilibert, Em anuel Thom as i Irvin G abriel H ay, James 1 William Joseph K enw orthy, Archibald M ac Lean, Johan M urray, William Parkinson i Gilibert Sm ithson33. N a cele wojny polsko-rosyjskiej 1792 r. lekarz Leopold Lafontaine ofiarował wojsku narzędzia chirurgiczne, a ant- feprener teatralny Giuseppe Pelatti 176 dukatów . Dostrzegam y także cu­ dzoziemców w szeregach tych, którzy swoimi datkam i pieniężnymi starali 4 wspom óc powstanie kościuszkowskie. Byli to m. in.: W łoch, kucharz królewski Paweł Trem o, kamerdynerzy: Franciszek Ryx, Russo i Brunet, tapicer królewski K arol Susson, baletmistrz Daniel Curz, francuski kupiec k-lement Bernaux, holenderski C haudoir, czescy Roesler i H urtig oraz jacyś

30 H . K o c ó j , K arta z dziejów stosunków P olski z rewolucyjną Francją. P oseł rew olucyjnej

Francji w W arszaw ie 1791-1792, K raków 1972, s. 102.

31 J. Ł o j e k , O statni p oseł szw ed zk i w dawnej R zeczypospolitej, „Stolica” 1957, t. 12, nr 46, s. 16.

33 J. L. G a d a c z , Słow nik polskich kapucynów, t. 1-2, W rocław 1985, sub voce. 33 S. H o s z o w s k i , Stanow isko kupiectwa angielskiego w sprawie gdańskiej (1 7 7 2 -1 7 7 3 ), ”R ocznik G dań ski” 1958-1959, t. 17-18, s. 303-311.

(13)

kupcy szwajcarscy, lekarze K arol Zanelli i Ernest D anquerque, włoski prałat Ghigiotti, wdowa po doktorze Boecklerze, przedstawiciel dyplomatyczny H iszpanii d ’Y riarte, nuncjusz L itta, bankier Jędrzej K apostas. W śród ofiarodaw ców odnajdujem y również tak kontrow ersyjne postacie, ja k K arol T om atis i Levis Littlepage. Charakterystyczne jest, że wśród ofiarodaw ców n a potrzeby insurekcji nie dostrzegam y księcia kurlandzkiego, który jeszcze w okresie wojny o konstytucję 1792 r. ofiarował na potrzeby w ojska 4080 karabinów 34.

Najlepiej o cudzoziemcach i ich chęci przeciwstawienia się zaborom świadczy udział w organizowaniu walki zbrojnej. Tom asz M ichał Dangel, Niemiec z Passewale, właściciel jednej z największych mieszczańskich m anufak­ tur, podjął się napraw y broni palnej dla powstańców. François G abriel Le D oux, wybitny francuski tancerz baletu i choreograf, założył lazaret. „O kazał Le D oux - pisał A ntoni M agier - ile był przywiązanym do Polaków, kiedy podczas pow stania narodow ego w roku 1794, widząc tych rannych i schorzałych od trudów wojennych, przy niewystarczającym dla nich ratu n k u , oświadczył się gorliwem u patriocie, ks. K opczyńskiem u, pijarowi, iż w najętym pomieszczeniu w pałacu teraz D uckerta, a swoim własnym w ydatku założy lazaret, co uskutecznił, łożąc znaczną sumę na ten przedm iot. Zacny ten obywatel, znany jak o zawsze dla kraju życzliwy, przedstawiony Naczelnikowi Kościuszce, przez niego umieszczony był w liczbie szesnastu adiutanów, którym poruczone było podczas rewolucji bezpieczeństwo osoby k ró la” 35. K arol Tom atis do zadań wartowniczych wyznaczył sześć osób spośród swojej służby. 23 lipca 1794 r. do pełnienia w art i k o p ania okopów został wezwany niemiecki architekt i dekorator króla Stanisława A ugusta Joh an n Christian Kam setzer. Ze względu na stan zdrowia w zbraniał się, ale ostatecznie został „kapitanem pionierów ” . Była to bodajże jego ostatnia posługa dla Rzeczypospolitej, zmarł bowiem 25 listopada 1795 r.36 W stopniu kapitana w regimencie artylerii litewskiej służył Józef H urtig, syn czeskiego kupca i zarazem ław nika W arszawy Ignacego. D rugi jego syn zginął w walce z Rosjanam i na Pradze w listopadzie 1794 r. Od ran odniesionych w walkach na Pow ązkach poległ nauczyciel szermierki w K o r­ pusie K adetów , Francuz Raquellier. N a podkreślenie zasługuje fakt, iż m iał on wówczas 70 lat i - ja k twierdzi M agier - wraz z nim walczył jego

34 „G azeta W olna W arszawska” 1794, nr 9, 50; T. K o r z o n , W ewnętrzne dzieje P olski

za Stanisław a A ugusta 1764-1794, t. 3, K raków -W arszaw a 1897, s. 445-483; C zasy Stanisław a Augusta Poniatow skiego p r z e z jednego z p osłów Sejmu W ielkiego napisane, Poznań 1867, s. 288.

35 A . M a g i e r , E stetyk a m iasta stołecznego W arszaw y, oprać. H. Szw ankow ska, wstęp J. M oraw iński, W roclaw 1963, s. 272-273.

36 A rchiwum G łów ne A k t D aw nych (dalej A G A D ), A rchiwum K rólestw a P olskiego (dalej A K P ), 159, poz. 1087, k. 57; poz. 540, k. 18. Por. także: N . i Z. B a t o w s c y , M. K w i a t ­ k o w s k i , Jan Chrystian K am setzer architekt Stanisława Augusta, W arszawa 1978, s. 239.

(14)

14-letni syn. 3 lipca 1794 r. Kościuszko m ianow ał Pierre M aignien, d o ­ tychczasowego sztabsfelczera obozowego Naczelnika, generalnym sztabs- chirurgiem 37. Jednak chyba najbardziej swój udział w walce przeciw unice­ stwieniu państw a zaznaczył Jędrzej K apostas, Słowak z Węgier. Z aan ­ gażowany w działalność polityczną już w czasach Sejmu W ielkiego, był jednym z twórców sprzysiężenia przedinsurekcyjnego. Poszukiwany przez Igelstróm a zbiegł 18 m arca 1794 r. z W arszawy do K rakow a. Następnie wszedł w skład R ady Najwyższej N arodow ej, gdzie był kierownikiem W ydziału Porządku, a także jak o doświadczony bankier wszedł w skład Dyrekcji Biletów Skarbowych. Poseł szwedzki Joh ann C hristopher Toll twierdził, że był on „depozytorem i ofiarodaw cą pieniędzy n a cele k o n ­ spiracji” . Niewątpliwie jego działalność w Dyrekcji Biletów Skarbowych przyczyniła się do emisji banknotów - istotnego źródła finansow ania powstania. Po stronie walczących opowiedzieli się także niemieccy redem p­ toryści skupieni przy kościele św. Benona w W arszawie, którzy posługą duszpasterską wspierali mieszczan. „T u codziennie odpraw iało się u nich nabożeństwo z wystawieniem Przenajświętszego Sakram entu [...] Kss. Be- noni dawali naówczas szczególną benedyktację prawowiernym idącym do boju, kartki i krzyżyki poświęcone i pod kielichem w czasie mszy świętej kładzione” 38.

N a cudzoziemców, tak jak na każdego innego obywatela, spadał ciężar rekwizycji wojennych. Podlegał im zarów no słynny Flandryjczyk, starosta piaseczyński Franciszek Ryx, którem u zarekw irow ano sześć koni, oraz nieznany bliżej H olender Klam er, którem u zostały zabrane przez generała M adalińskiego konie i wóz. Lekarz K orpusu K adetów F erdynand Sturm Hirschfeldt na tyle boleśnie odczuł rekwizycję koni potrzebnych m u przy ratow aniu chorych i rannych, że gotów był je wykupić za 1/4 swojej Pensji39.

Duże zaangażowanie emocjonalne po stronie walczących insurgentów Wykazał Jean Pierre N orblin de la G ourdaine, francuski m alarz związany 2 dworem Czartoryskich, który w okresie pow stania był bacznym obser­ watorem walk. U prezydenta W arszawy Ignacego W ysogoty-Zakrzewskiego Wystarał się nawet o odpowiednią przepustkę, tak aby mógł być bezpośrednim obserwatorem przygotow ań wojennych w obozie kościuszkowskim. Tem aty lego rysunków, np. „Bitwa pod Zieleńcami w 1792 r.” , „K osynierzy pod Racławicami” , „W idok obozu Kościuszki pod M okotow em ” , „W alki po ­ wstańców pod kościołem św. K rzyża w W arszawie” , „Wzięcie Kościuszki

37 A k ty pow stan ia Kościuszki, t. 1, wyd. Sz. A skenazy, W. D zw on k ow sk i, K rak ów 1918, s- 388; t. 3, w yd. W . D zw on kow ski, E. K ipa, R. M orcinek, W rocław -K rak ów 1955, s. 101.

38 L. C i e s z k o w s k i , Pam iętnik anegdotyczn y z czasów Stanisław a Augusta, Poznań l8 67, s. 286.

(15)

do niewoli pod M aciejowicami” , „W ieszanie zdrajców” , „Rzeź P ragi” , dobitnie charakteryzują jego postawę wobec działań niepodległościowych40. Był jednym z tych cudzoziemców, jak np.: kupcy włoscy Felicjan G otti i Hieronim Ghizlanzoni, kupcy czescy K asper H urtig, Joseph Roesler i Jan E berhard Tauber, złotnik Wenceslav K arrer, guwerner francuski G abriel Becrou, Węgier Ignat M otnar, Niemiec Berens, którzy podpisali „Akces obywatelów i mieszkańców Księstwa Mazowieckiego do A ktu Pow stania N arodow ego” 41.

N a koniec wypada wspomnieć o Czechu Janie Stefanim, koncertm i­ strzu kapeli królewskiej, który w chwili walki o utrzym anie tożsam ości narodow ej sięgnął w sposób szeroki do polskiej tradycji muzycznej, szcze­ gólnie ekspo nu jąc ludow e przyśpiew ki w kom ponow anej m uzyce do „K rakow iaków i górali” . W arstw a m uzyczna utworu tchnie duchem pa­ triotyzm u i jest niewątpliwie reakcją kom pozytora na w ydarzenia poli tyczne.

W powyższych rozw ażaniach uwzględnione zostały jedynie postaw y cudzoziemców należących do elity tejże podgrupy społecznej i obecnych w Polsce jedynie w pierwszym pokoleniu. U znano bowiem, że stosunek do rozbiorów ludzi zrodzonych pod obcym panowaniem jest najbardziej re­ prezentatyw ny i wyklucza wszelakiego rodzaju postaw y uw arunkow ane przywiązaniem do rodzinnej ziemi. D ość szeroko potraktow ano czas ro z­ biorów. Jak łatwo zauważyć, stosunek cudzoziemców do rozbiorów został omówiony w kontekście nieco szerszym niż sam akt podziału ziem. A uto r stanął bowiem na stanow isku, iż o postawie wobec rozbiorów decyduje również stosunek do walki niepodległościowej. W ten sposób w rozważaniach uwzględniono zarów no czas konfederacji barskiej, wojny o K onstytucję 3 m aja, jak i pow stania kościuszkowskiego. Zaprezentow ane przykłady pozw alają wyodrębnić pięć zasadniczych typów postaw:

- oburzenia, ale i biernej obserwacji przyczyn i skutków rozbiorów; - przychylności zaborcom wynikającej z poczucia przynależności do innego n aro d u idącego w parze z hołdowaniem odm iennym tradycjom państwowym , kulturowym , gospodarczym;

- działań związanych z urzeczywistnianiem tendencji zaborczych uw arun­ kow anych karierą zawodową lub też najzwyczajniej pojętym przekupstwem graniczącym ze zdradą;

- czynne przeciwdziałania zaborom aż po walkę zbrojną włącznie; - bierne przeciwdziałanie wynikające chociażby z racji ponoszenia świad­ czeń wojennych.

40 Z. B a t o w s k i , Norblin, L w ów 1911, s. 126-132. 41 A k ty pow stan ia Kościuszki, t. 3, passim .

(16)

W rozw ażaniach nie zaprezentowano jedynie postaw obojętności, co nie oznacza, że cudzoziemcy ich nie reprezentowali. Cudzoziemcy wobec rozbiorów zajmowali więc najróżniejsze postawy, zasadniczo nie odbiegające od postaw rodzimej części społeczeństwa. Niewątpliwie krzywdzący jest obraz ukazujący jedynie Stackelbergów, Buchholtzów i Sieversôw.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W zakresie zmiennych psychologicznych badani różnili się poziomem poczucia własnej skuteczności, okazało się ono istotnie wyższe wśród mieszkańców Lublina oraz poziomem

ólepieni niemwtśeią do lliifflisp* 1 dotknięci w sc.oiia poczuciu narodowym, Stcraliócie się niej@dn©3urotnie przeszkadzaarmjl niemieckiej tym okj inny ca przedsięwzięciom

Rozwiązania proszę starannie zredagować w zeszycie zadań domowych. Punktacja według reguł Klubu

Uczeń zna: losy Antygony i Julii; stosunek do kobiet dawniej; pojęcie konfliktu tragicznego. b) Umiejętności.. Uczeń potrafi: analizować tekst dramatyczny; odnajdywać

Ustawiane naprzeciwko siebie ciało i psyche walczą ze sobą na śmierć i życie, biorąc się nawzajem za zakładników: raz ciało jest narzędziem psyche (ciało jako droga

Quine 13 , okazuje się być kryptokartezjanistą wtedy, gdy jest przekonany, że to, co mentalne, może istnieć tylko, jeśli jest odróżnialne od tego, co fizyczne i może być od

leży posługiwać się drogą pokojową wszędzie, gdzie to jest możli- wem a środkami wojennymi tylko w razie konieczności, nie można przyznać jednostce prawa

Poprawne sformułowanie rozumowania Kartezjusza jako in- ferencji musi zakładać jakąś przesłankę większą, która wraz ze zdaniem „myślę” stanowić będzie