• Nie Znaleziono Wyników

Korespondencja Adama Mickiewicza z Joachimem Lelewelem

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Korespondencja Adama Mickiewicza z Joachimem Lelewelem"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Grzegorz Szelwach

Korespondencja Adama Mickiewicza

z Joachimem Lelewelem

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 3, 115-130

1997

(2)

W P I S Seria III 1997

G rzegorz Szelw ach

K orespondencja A dam a M ick iew icza

z Joach im em L elew elem

L

isty M ickiew icza d o L elew ela ró żn ią się zasadniczo od listów tego pierw szego do kolegów -filom atów . S tosuje w n ic h in n y

styl zachow ań towarzyskich.

Z w raca się b o w iem do osoby starszej, o zn acznie w yższym statusie społecznym . Sytuację, w której m a m y d o czynienia z ró żn y m i stylam i zachow ań, ilu stru je p rzezabaw ny w iersz M ickiew icza Powinszowania z ro k u 1819, k tórego m o ty w o piera się na zabiegach o adekw atność epistolo- g ram u i osoby adresata, a iro n iczn ie o d w ró c o n a je s t znajom ość konw encji:

K iedy szlesz bilet bogatym , N iech aj m a brzegi złocone, Fircyka obdarz p strokatym , A ró żo w y m m ądrą żonę.

M ogiłę albo g ro m n ic ę N iechaj m ają baby stare, Z drajca kraju — szubienicę, K okiet — k u p id y n k ó w parę. A n iołeczek dla dew otki,

Pijakow i flasza spora, O sz u s to m figlarne kotki, A śm ierć m aluj dla d oktora.

N a szm acie gazety w reszcie Poszlij życzenia gadule,

(3)

116 G rz e g o rz Szelw ach

Ju ry sto m na m anifeście, A skąpem u na bibule.

D la przyjaciół posyłaj na p ro sty m papierze, Byle szczerze1.

U tw ó r te n m ów i w iele o M ickiew iczu — epistolografie, który to staje się w n im „arbi­ tr e m ”, stojącym m iędzy obow iązującym i kon w en cjam i, w ystępującym i w danej epoce, a p ra­ w e m poety d o sw obody tw órczej, poety św iadom ego o d m ie n n o śc i stylu, w ja k im należy się zw racać d o różnych osób. P o d o b n y m w ierszem są Zaloty z 1825 roku. P o d o b n ie ja k Powin­ szowania zachow ują one tę sam ą strofikę, m ają p o d o b n ą fo rm ę dialogu, ja k też m o ż n a spotkać w n ic h żartobliw ie — iro n iczn ą postaw ę autora. W p o d o b n y m d u c h u p o trak to w ał w n im poeta relacje: nadaw ca — odbiorca, ciągle m ając w św iadom ości różnice w k onstrukcjach w y pow iedzi w ystępujących tam osób oraz ró ż n o ro d n o ść konw encji.

. O

P ierw szy list z listopada 1818 ro k u " pisze M ickiew icz je szc ze ja k o stu d e n t czw artego ro k u . M a w ted y dw adzieścia lat, je s t a u to re m Z im y miejskiej, kilku klasycy żujących p o e m a ­ tó w i d o p ie ro w stępuje w życie. Lelew el m a lat trzydzieści dw a, je s t p ro fe so re m U n iw e rs y ­ te tu W arszaw skiego (dokąd się w łaśnie p rze n ió sł z W ileńskiego) i a u to re m prac takich, ja k D zieje starożytne, Historyka, O potrzebie gruntownej znajomos'ci historii i Jakim ma być historyk. W tym p ierw szym liście M ickiew icz zw racał się do L elew ela o p o m o c w spraw ie w y d ru k o ­ w ania recenzji p o em atuJagiellonida D y zm y B ończy T om aszew skiego na łam ach „P am iętnika W arszaw skiego”. List zaczyna się słow am i:

1 A. Mickiewicz, Dzieła. Pod. red. M . Kridla, z przedm ow ą T. Boya-Żeleńskiego, Warszawa 1929,1.1, s. 39-40.

W owym w ydaniu Kridl chciał „dać możliwie pełny obraz jego twórczości”. To w założeniu popularne wydanie Mickiewicza miało być przeznaczone dla szerokich mas. Wydawca w słowie w stępnym pisał na s. 5: ,Wejdzie tu więc, obok utw orów poety, ogłoszonych za życia, a więc mających pełną jego aprobatę, również wiele pism, zaczerpniętych z puścizny pośmiertnej. Z tego dział opuszczamy tylko to, co ma wyraźny charakter rzeczy do druku nie przeznaczonych, albo przeszło do nas w stanie ułam kowym , szkicowym, nieopracow anym ostatecznie, co wymagałoby z naszej strony rekonstrukcji, do których nie czujemy się uprawnieni. [...] Wyłączamy [...] natom iast wszystko, co ma charakter nieautentyczny, wszelkie utw ory przypisywane tylko Mickiewiczowi”.

Z atem wiersz Powinszowania też został uznany przez wydawcę za autentyk, co w ielu następnych wydawców

kwestionowało. Za wiersz autentyczny uznał go wcześniej Gabriel Korbut w notatce O utworach Mickieivicza

pośmiertnych, „Głos” 1898, n r 35, s. 1249. Z faktem autentyczności tego wiersza liczyła się także Stefania Skwar-

czyńska, przywołując go w studium: Wokół teorii listu. Paradoksy, „Pamiętnikarstwo Polskie” 1972, z. 4, s. 38, jako

exetnplum informacji o adresacie i stosunku autora do niego. Czesław Zgorzelski opracowując Dzieła wszystkie

Adama Mickiewicza, pod red. K. Górskiego, 1.1, czy. IV Wiersze, uzupełnienia i materiały, W rocław 1987, zaklasyfi­

kował ten wiersz do przypisywanych Mickiewiczowi z mniejszym lub większym stopniem prawdopodobieństwa ich autentyczności, s. 24. W tymże tomie na s. 68 Zgorzelski pisał:,Wierszyk przypisany został poecie przez syna,

Władysława, który tekstjego włączył do utw orów M ickiewicza [...] pt .Impromptu powinszowania, bezjakichkolwiek

powątpiewań o jego autentyczności; do tytułu oddał wydawca lakoniczny przypisek: «Z autografu, oryginał nie ma żadnego tytułu. Te wiersze są z r. 1819». A utografujednaknie znamy; być może W ładysław Mickiewicz określił tak kopię nieznanej ręki przechowywaną w M uzeum Mickiewicza w Paryżu”.

2 D o Joachim a Lelewela, W ilno, 9/21 XI 1818, s. 16.

Wszystkie cytaty z listów Adama M ickiewicza pochodzą z Wydania Jubileuszow ego D zie ł, pod red. J. Krzy­

(4)

K o re sp o n d e n c ja A d am a M ic k ie w icza z J o a c h im e m L elew elem 117

,W ielm o żn y M ości D obrodzieju!

Z im ienia tylko znajom y W P an u D o b ro d z ie jo w i, ale uczeń słuchający niegdyś lekcyjjego w U n iw ersy te cie W ileńskim , nigdy b y m się nie odw ażył udaw ać z prośbam i m o im i, gdyby

• • r * ✓ 3

m n ie nie ośm ielała d o b ro ć W P ana D o b ro d z ie ja i nie zm u szały o k oliczności” .

Z czego m o ż n a w ysnuć w niosek, że w czasie stu d ió w spotykali się, rozm aw iali, skoro Lelew el m iał okazję okazać życzliwą „ d o b ro ć”.

Poeta skarżył się jednocześnie na zignorow anie je g o pracy w w ileńskim świecie literackim. O w list nadawca podpisał: ,JW W MM-go Pana D obrodzieja najniższy sługa i obow iązany u czeń ”. N ie b a w e m Lelew el odpow iedział M ickiew iczow i, info rm u jąc, iż red ak to r „P am iętnika W arszaw skiego” Feliks B entkow ski przy ch y ln ie o cenił recenzję i z a m ie rz ają w ydać. List ten kończy się słow am i: „O tym [...] śpieszę się d onieść w ie lm o ż n e m u panu, czyniąc nadzieję, że praca je g o znajdzie m iejsce w «Pam iętniku», co życzyłbym . Ja zaś będę szczęśliwy, że stając się p o śred n ik iem pism a pańskiego, p o trafiłe m je g o żądanie u skutecznić p ręd k im d o k o n a ­ n ie m danych m n ie p o ru c z e ń ”4.

K olejny list z 24 sierpnia 1822 ro k u pisze M ickiew icz, który m a ju ż w sw ym d o ro b k u Ballady i romanse oraz w iersz Do Joachima Lelewela. Tekst listu m oże świadczyć o niejakiej zażyłości, a przede wszystkim opiece, jaką Lelewel roztaczał nad sw oim byłym uczniem , o trosce o jego dalsze losy. P oetajuż jako nauczyciel kow ieński m artw ił się ogrom nie z pow odu tru d n o ści z o trzy m an ie m paszportu. Ó w list m ó w i n am o planach i zam iarach poety na przyszłość, o pragnieniach nie tylko m ożliw ych i zrealizow anych. M ickiew icz np. chciał udać się do K rzem ieńca, aby objąć posadę po ks. A lojzym O siń sk im , bracie L udw ika, filologu i sło w n i- k arzu , p ro fe so rz e lite ra tu ry polskiej w L ic eu m K rz em ien ie ck im w latach 1806-1824. A św iadczy to o tym , ja k w ysoko poeta m ierzył. D alej poeta prosi sw ego daw nego nauczyciela, żeby dow iedzieć się „raczył”, c z y je st „p o d o b ień stw o , iż katedra polskiej literatu ry u w o ln io n a zostanie. Jeśliby się tak zdarzyło, m ó g łb y m b ard zo łatw o z K ow na być p rze n iesio n y ”5.

P o d o b n y m św iadectw em opieki byłego nauczyciela nad byłym u cz n ie m je s t list M ic k ie­ w icza z 31 m aja 1823 ro k u , w k tó ry m p ro sił L elew ela o poradę w spraw ie starań o p aszport zagraniczny. N ie był to ju ż w tedy te n sam M ickiew icz, był w ów czas a u to re m d w ó ch to m ó w Poezji, nic w ięc dziw nego, iż dystans m ię d zy k o resp o n d u ją cy m i m alał. Poeta pytał w prost: „C zy m am podać prośbę do rządu m iejscow ego? czy do U n iw e rsy te tu , albo w p ro st do kuratora? W Pan D o brodziej w idzisz ta m bliżej okoliczności; poradź m n ie gdzie u d erz y ć”6. Tegoż sam ego dn ia w liście do C z ec zo ta nazw ał p oeta L elew ela w ręcz po im ieniu: „Piszę teraz do Joach im a. O ddaj m u list”. A to d o w o d zi, iż tak o sw ym p rofesorze m ów io n o .

J u z ta w czesna k o respondencja św iadczy o tym , że Lelew el troszczył się o los M ic k ie w i­ cza. Starał się dlań o posadę, o paszport. Z uw ielb ian eg o profesora stawał się przyjacielem

3 Ibid.

4 Joachim Lelewel do Adama Mickiewicza, X I 1818, Korespondencja A d a tn a M ic k ie w ic za , t. III, Paryż 1876, s. 277.

5 D o Joachim a Lelewela, W ilno. 24 VHL5 EX 1822, s. 184—185. 6 D o Joachim a Lelewela, Kowno, 31 V/12 VI 1823, s. 246-247.

(5)

118 G rz e g o rz Szelw ach

i o p ie k u n e m , który w ierzył w talent M ickiew icza, skoro o b ch o d z iły go je g o k o m plikujące się losy. W szak list z 24 sierpnia 1822 roku, kiedy to M ickiew icz starał się o posadę w K rzem ieńcu i o w yjazd za granicę, poeta pisał w okresie gorącej m iłości do M aryli. Było to — ja k sądzę — p rag n ie n ie ucieczki ze znien aw id zo n y ch stro n . A m o ż e tro ch ę — p o d raż n io n a ambicja i w ynikająca z tego chęć podw yższenia sw ego statu su spo łeczn eg o 7. W każdym razie je d n o - czesność listów do M alew skiego z 15/27 czerw ca 1822 ro k u , czy d o Z a n a z 16/28 w rześnia. 0 m iłości do M aryli ze staraniam i o w yjazd m ó w i n am , że sylw etka psychologiczna m łodegc M ickiew icza daleka była od prostoty.

O bydw aj koresp o n d en ci spotykali się. 15 p aździernika M ickiew icz był na obiedzie

8 • . . . .

u Lelew ela . Poeta w tym czasie k rótko p rzebyw ał w W ilnie i w te d y to p raw dopodobnie o d eb rał p rzyw iezione trzysta rubli zaległej pensji nauczycielskiej od ów czesnego k u rato ra — księcia A dam a C zartoryskiego.

Takie obiadow e spotkania u Lelew ela m iały głębszy sens. M ickiew icz, C z e c z o t i in n filom aci — je g o byli studenci, grom adząc się u niego, w idzieli w n im sw ego ew entualnegc p rzyw ódcę, spodziew ając się je g o doradczego głosu.

Jo a c h im Lelewel w tym czasie m iał dla A dam a M ickiew icza je szc ze in n ą rolę. W liście z 30 stycznia 1823 roku pisał poeta do Z ana: „R ękopism D ziadów daj C z ec zo to w i i po w ied z n ie c h przepisze, ja k są, i odda Lelew elow i; p o te m obaczym y, co trzeb a będ zie p o p raw ić”9.

C ó ż to znaczy? Lelewel, kiedy w ro k u 1822 został p ro fe so re m U n iw e rsy te tu W ileńskiegc 1 objął k atedrę historii, został postaw iony w p rzy m u so w ej sytuacji i nie m ó g ł się nie zgodzić M u siał zostać cenzorem . Pełnił te funkcję do końca swej p ro fe su ry — tj. do lipca 1824 ro k u Podpisał m iedzy in n y m i do d ru k u d rugi to m Poezji M ickiew icza, zaw ierający IV częś< D zia d ó w 10, polecając opuścić tzw. „strofę p o ca łu n k o w ą ”, a w Upiorze strofkę m ów iącą o „zba­ w ien ia je d y n y m śro d k u ”11.

7 D o Jana Czeczota, Kowno, 31 V/12 VI 1823, s. 245.

8 Informacje te czerpię z Kroniki życia i twórczości Adama Mickiewicza, 1. 1 7 98-1824, oprać. M . Dem ałow icz, K

Kostenicz, Z. Makowiecka, Warszawa 1957, s. 357-358: „15/27 października [...] «Nie wiedząc, nadarzył im sii poeta bałładysta Mickiewicz, tego ściągnąłem do siebie na obiadową godzinę. A (...) on krótko w W ilnie bawił i n;

wylocie był», Lelewel, Listy, 1,3 7 7 .0 tej wizycie u Lelewela pisał Mickiewicz do Jeżowskiego w niedochowanyn

liście z 18/30X [1822], Jeżowski bow iem odpisał: «Byłem i ja na obiedzie u Lelewela. (...) C zy rozm ow a z tob

nie miałajakiej wagi?» Jeżowski do Mickiewicza, 2/14X11822, Korespondencja Filomatóiv, IV 325. Być może, tego:

dnia odebrał Mickiewicz przywiezione przez Joachim aJoachim a Lelewela 300 rubli od ks. Adama Czartoryskiego o których m u pisał Czeczot (zob.: 29 EX/11 X i 20X1/2X11, List do Franciszka Malewskiego).

9 D o Tomasza Zana, Kowno, 30 1/11 II 1823, s. 215-216.

10 C enzorską działalność Joachim a Lelewela szczegółow o opisuje J. M aciejewski w studium : O „Dziadach

[w:] Trzy szkice romantyczne, Poznań 1967: „Potrzeba było obrać następcę księdza Kłągiewicza [pojego śmierci], a ż<

nikt z profesorów nie chciał przyjąć tej funkcji, (...) A ndrzej Śniadecki w niósł na posiedzeniu uniw ersyteckim aby (..) ktokolw iek zostanie wybrany, nie wym aw iał się tego obow iązku. Przyjęto w n iosek i obrany został (... Lelewel. (...) W ybranie Lelewela przyjęli filomaci entuzjastycznie” (s. 105). W tejże pracy M aciejewski zwrac; uwagę na pozytyw ny aspekt tej sprawy: „(...) Paradoksalna sytuacja! Z cenzuralnych obostrzeń i represji w yłonił’

się warunki dla Mickiewicza korzystne. M ógł teraz bow iem pomyśleć i wydaniu D ziadów w tom ie II Poezjt

(6)

K o re sp o n d e n c ja A d a m a M ic k ie w ic z a z Jo a c h im e m L ele w e le m 119

M ickiew icz był zrozpaczony w y rz u c e n ie m „strofy p o ca łu n k o w e j”. U w ażał, że niszczy to istotę dzieła. „M im o to [...] w ża d n y m z następ n y ch w y d ań je j nie p rzyw rócił — a nie są to w iersze, k tóre m u m ogły w ypaść z p am ięc i”12.

W m arcu 1823 ro k u poeta pisał d o C zeczota: „S trofę p ocałunkow ą, lubo najpiękniejszą, w yrzućcie, je śli potrzeba; gdybym m iał co zam iast D ziadów um ieścić albo gdyby nie p rzy ­ m uszała do d ru k u p ren u m e ra ta , nie p u ściłb y m tego i tak u ło m n e g o dziecka z w y łu p io n y m

- 13 * - •

o k ie m ” , a kilka d ni później żalił się te m u sam em u : „P ozw oliłem w yrzucić ow e p o ró w n a n ie cału n k u , ja k się pozw ala oko w yłu p ić, aby głow ę ocalić”14. D laczego M ickiew icz tej strofy w w ydaniach n astępnych nie przyw rócił? C z y przyczyną było to, że liczył się ze zdaniem Lelewela? Jeśli — to je d n ą z przyczyn. In n e — to je g o sły n n e n iedbalstw o w kw estiach korekt, d ru k u ? In n e — być m oże — n iechęć d o p opraw iania d aw n y ch dzieł? A m oże zm ien ił zdanie? J e d n a k ta m ilcząca decyzja — n ic p rz y w ró c en ia strofy, d o której kiedyś przyw iązyw ał o g ro m n ą wagę — pozostaje je d n ą z zagadek i tajem nic...

2

.

K iedy w procesie m łodzieży filareckiej M ickiew icz o sadzony został w areszcie 19 k w iet­ nia 1824 roku, Lelew el zn ó w okazał się je g o o p ie k u n e m . Z ło ż y ł o n podanie o u w o ln ie n ie

. . . . .„ . . . 15 .

M ickiew icza i osobiście poręczył za niego „swoją osobą i m a jątk iem ” , sk u tk iem czego 21 kw ietnia tegoż ro k u poeta został zw o ln io n y z w ięzienia.

" J. Maciejewski, ibid., poz. 12, om aw ia tę kwestię na s. 136. Problem Lelewelowskiej cenzury w IV części

D ziadów omawia też Konrad G órski,M ickiew icz-Leleivel, T oruń 1986, s. 10: „W swoich wątpliwościach Lelewel kierow ał się nie w zględam i czysto literackim i, lecz naciskiem adm inistracji w sprawach cenzury (...) C hodziło

o jed y n ą strofę w w ierszu Upiór i o strofę pocałunkow ą. Upiór został napisany, aby zastąpić I część D ziadów ,

[zwłaszcza scenę] poznania się Dziewicy i G ustaw a na obrzędzie dziadów. (...) Były w pierw otnym tekście

Upiora dwa wiersze:

«Lecz do zbawienia ten środek jedyny. Taka zrządzeniem najwyższym pokuta».

Z czego w ynikało, że drogą do zbawienia je s t popełnianie co roku samobójstwa. Lelewel zw rócił uwagę, że m oże to w yw ołać zastrzeżenia teologów. (...) D rugim postulatem było w yrzucenie strofy pocałunkow ej. N a

popraw ienie tekstu Upiora M ickiewicz łatwo się zgodził”.

12 Z ob. M . Piwińska, Miłość romantyczna, W arszawa 1984, s. 566. Tam: interpretacja roli i dziejów „strofy

pocałunkow ej” (s. 565-568).

13 D o Jana C zeczota, Kow no, 19 II/III 1823, s. 222. 14 D o Jana C zeczota, K ow no 26 11/10 III 1823, s. 223.

15 Pisze o tym K. Górski w rozprawie: M ickiewiczLeleivel, Toruń 1986, s. 11. N b . J. M . Rymkiewicz wBakecie

(Londyn 1989) zupełnie pomija udział Lelewela w w ydostaniu poety z więzienia. N iechęć Rymkiewicza do Lelewela ujawniła się w tej książce w miejscu (s. 55) gdzie autor sugeruje, iż patriotyczne wiersze Jankowskiego Lelewel uznał za „brudne”. N ie ma na to dowodów, a praw dopodobieństw o jest niewielkie. M ożna natom iast przypuszczać, że obok wierszy patriotycznych Jankowski pisał inne dla własnej satysfakcji i że o tych wyrażał swój sąd Lelewel. Sprawę mogłyby rozwikłać jedynie dokum enty sądowe. Bez takich, jednoznacznych dowodów oska­ rżenie rzucane na Lelewela jest co najmniej niesprawiedliwe. Jego patriotyzm był powszechnie znany, jego zaanga­

żowanie w proces poświadcza broszura Nowosiłcow w Wilnie, a jego sympatie — osobiste poręczenie za Mickiewicza.

(7)

120 G rz e g o rz S zelw ach

P ierw szy list z okresu rosyjskiego w ysłał M ickiew icz L elew elow i z M o sk w y 7 stycznia 1827 roku. Był on relacją p oety z p o d ró ży na K rym . M o w a tam o w ielkich przeżyciach, jakie w yw arły na n im krajobrazy K rym u. W żadnych in n y ch listach z tego ok resu nie m a tak szczegółow ych opisów podróży, ja k w ow ym do L elew ela — je g o p rofesora — o p ie k u n a — przyjaciela. Je st w n im m iejsce na zw ięzłą inform ację, w której to zdanie w y k rzyknikow e w yraża w ielkość przeżycia poety. Je st tam też w ażna w iad o m o ść o tym , ja k p o d ró ż M ic k ie­ w icza zainspirow ała cykl S onetów : O dessie p ro w ad ziło się życie o rien taln e , a p o p ro stu m ów iąc próżniackie. Ale w id ziałe m Krym ! P rz etrzy m ałe m tęgą b u rzę m o rsk ą i b yłem je d n y m z kilku zdrow ych, k tórzy zachow ali dosyć siły i p rzy to m n o ści, aby napatrzeć się do

w oli te m u ciekaw em u w idow isku. (...) W id ziałem W schód w m in ia tu rz e ”16.

Z w łaszcza to ostatnie zdanie przyw oływ ane je s t najczęściej przez h isto ry k ó w literatury. Poeta d o n o sił w tym że liście, że je g o w rażenia z p o d ró ży znajdą odbicie w Sonetach, k tóre w ysłał ju ż historykow i i oczekuje je g o zdania na ich tem at. In fo rm o w ał też, iż k ończy pisanie Konrada Wallenroda i chce napisać o B arbarze R adziw iłłów nie. P ragnie zdobyć dzieła M acieja Stryjkow skiego oraz książki historyczne, źró d ło w e o ro d zin a ch m agnackich w w iek u XVI, prosząc L elew ela o fachow ą p o m o c i poradę.

M ickiew icz w sp o m in a ł też o L elew elu w listach do przyjaciół filom atów : „Z m iłu j się — prosił O d y ń ca, za n iepokojony z p o w o d u długiego nieodpisyw ania p ro fe so ra — zapytaj Jo ach im a, czy o n także m ój list d łu g i, jeszcze w styczniu na P ete rsb u rg wysłany, od eb rał i czy

17 • •

będzie łaskaw m n ie odpisać?” . Tam że zasygnalizow ał poeta p o trze b ę posiadania m in ia tu ­ row ych portrecików Lelewela, O dyńca, N iem cew icza, Zaleskiego i Brodzińskiego. M iały m u one, przebywającem u na obczyźnie, przypom inać ojczyznę i pozostaw ionych tam przyjaciół.

Lelew el w o dpow iedzi na styczniow y list M ickiew icza udzielo n ej 26 kw ietnia 1827

ro-18 *

ku radził sięgnąć po kro n ik ę O rzech o w sk ig o , aby uzyskać inform acje o B arbarze R ad ziw ił­ łów nie, je d n o c z e śn ie stw ierdzając, że starania o in n e książki i b ro szu ry są zbyteczne, gdyż po p ro stu ich nie m a. H isto ry k d o b rze też oceniał zadow olenie p o ety z p o d ró ży na K rym , że znalazł w niej satysfakcję. P rzesłał także w szystkie d ru k o w a n e o p in ie o Sonetach, których krytycy chw alący daw niej ballady i D ziady zd a n ie m L elew ela nie zro z u m ieli i nie ocenili tak, ja k n apraw dę należało je w ysoko ocenić. P o n ad to list zaw iera inform acje o działalności w arszaw skiego Tow arzystwa P rzyjaciół N a u k i o k rytycznoliterackich pracach Ju lia n a U rs y ­ na N iem cew icza, K azim ierza B rodzińskiego i Franciszka Salezego D m o ch o w sk ieg o . A utor listu w zm ian k u je rów n ież o literackich now ościach W arszaw y i P oznania.

Z n a m ie n n e je st, iż o projekcie (nigdy nie zrealizow anym ) pisania d ram a tu o Barbarze R adziw iłłó w n ie nie pisał M ickiew icz w żad n y m in n y m liście z tego okresu. D o w o d zi to, iż Lelew el był nie tylko w ielk im a u to ry tete m dla poety, ale i p o w iern ik iem , skoro zw ierzał się

16 D o Joachim a Lelewela, M oskw a 7/19 I. 1827, s. 323-324. 17 D o A ntoniego Edw arda O dyńca, M oskw a, 14 IV 1827, s. 338.

(8)

K o re sp o n d e n c ja A d am a M ic k ie w ic z a z Jo a c h im e m L e le w e le m 121

m u z tak śm iałego p ro jek tu pisarskiego, bo ju ż w cześniej zrealizow anego p rzez F ranciszka W ężyka i A lojzego Felińskiego.

W liście z sierpnia tegoż ro k u dziękow ał M ickiew icz L elew elow i za je g o uw agi o Sonetach. Pisał tam że o ję z y k u w łasnej poezji, o św iadom ie p o p ełn io n y c h błędach gram atycznych („kołysa” zam iast „kołysze”, „klaska” zam iast „klaszcze”). D alej tak żartobliw ie poeta k o m e n ­ tuje ow o zjawisko: „M oże się p o te m popraw ię, ale d o tąd m u sz ę sw ojego u ch a radzić się ije m u zaufać” 19 i dodaje: „gdybym sam na siebie recenzją pisał, byłaby n ajsu ro w sza”20.

Ó w list je s t bardzo osobisty. M ickiew icz do niew ielu osób tak pisał, n ielicznych traktow ał tak pow ażnie ja k Lelewela.

Ten ostatni pojaw ia się z n ó w w k o resp o n d en cji M ickiew icza z O d y ń c e m w m aju 1828 roku. Skarżył się tam poeta na plotki, jak ie pow stały w o k ó ł je g o osoby w zw iązku z p o d o b iz n ą w yko n an ą przez Lelewela: W arszawie w ylitografow aliście ze m n ie m ałpę. K toś fałszywie d oniósł, że bardzo za to się zagniew ałem i że paryski p o rtre t p odarłem . Fałsz w ielki. P o rtret paryski dosyć kształtny; pod arto go, przesyłając, a ja n aw et karykatury z rąk p. Jo a ch im a otrzym anej n ie śm iałbym źle traktow ać. P Jo a c h im takim i p o d o b n y m w ieścio m n iech nie

9 |

.

. .

. . .

. ^ .

. .

.

.

w ierz y ”*" . K olejny raz im ię Lelew ela w y m ie n ian e je s t w liście M ickiew icza do O d y ń c a z lipca

- 92

1828 roku. P rosił w n im poeta O d y ń ca o p o rtre t zaznaczając, iż „Joachim a ju ż m a ”“ . P ortrety

23

przyjaciół p rzechow yw ał M ickiew icz przez całe sw oje życie .

W liście z końca lipca 1828 ro k u 24 poeta radził się historyka w spraw ach politycznych, tow arzyskich i edytorskich. N a w stęp ie w sp o m in a ł o liście z zim y 1827 ro k u , k tóry zaginął, M ickiew icz p rosił w n im o „rady ró ż n e ”.

N astęp n ie w sp o m in ał o edycji Poezji i Konrada Wallenroda w Paryżu, P o zn an iu i Lw owie. S fo rm u ło w ał b ardzo o stro żn e uw agi o tw órczości Lelew ela. P odziw iał je g o ta le n t naukow y, ale z drugiej stro n y pisał: „Szkoda tylko, że dla u cz o n y ch badań zdajesz się opuszczać

25

w łaściw ą h isto rię ” . D alej M ickiew icz tłu m ac zy ł się je szc ze ja k u czeń z p o w o d u daw ania rad sw o jem u m istrzow i. A w końcow ej partii listu p ro sił Lelew ela o nazyw anie siebie po im ien iu , co m iałoby ułatw ić kontak t korespondencyjny.

Lelew el o dpow iedział M ickiew iczow i 17 listopada tegoż ro k u “ . We w stęp ie om aw ia spraw y edycji u tw o ró w poety w P aryżu i w P ozn an iu . Z kolei in fo rm u je poetę, iż pieniądze

19 D o Joachim a Lelewela, M oskwa, 7/19 VIII. 1827, s. 346.

20 Ibid.

21 D o A ntoniego Edwarda O dyńca, Petersburg, 20 V/1 VI. 1828, s. 395. 22 D o A ntoniego Edw arda O dyńca, Petersburg, pocz. VII. 1828, s. 399.

23 O becnie m iniaturow e portrety: Kazim ierza Brodzińskiego, Juliana U rsyna N iem cew icza i Józefa Bohdana Zaleskiego znajdują się w Dziale Grafiki M u zeu m Literatury im. Adama M ickiewicza w Warszawie. 24 D o Joachim a Lelewela, Petersburg, koniec VII. 1828, s. 405-408.

25 Ibid.

26 List Lelewela do Mickiewicza, pisany 17 XI 1828, Korespondencja A d a m a M ic k ie w ic za , t. III, Paryż 1876,

(9)

122 G rz e g o rz S zelw ach

. . 97 . . .

za edycję Konrada Wallenroda w ypłaci p ro k u ra to r K ajsarow “ . N a stę p n ie p ro fe so r p o lem izu je z poetą w spraw ie interpretacji sw oich pism historycznych, zw łaszcza Początków polskiego prawodawstwa. Spiera się ze zd an iem o o d ry w an iu się od tw o rze n ia tej w łaściw ej h istorii na rzecz badań specjalistycznych. M ickiew iczow i ch o d ziło o to, żeby Lelew el upraw iał h isto rię ogólną, a nie wciągał się w p rac o c h ło n n e i ż m u d n e (a nieco — je g o zd an iem — m arg in eso ­ w e) badania nad historią praw a, n u m iz m a ty k ą itp. Inaczej m ów iąc — M ickiew icz oczekiw ał po nim now ej syntezy, L elew ela zaś pasjonow ały nauki p o m o c n icz e h istorii, badał konkrety, lubił rzetelną robotę. P onadto, ja k sądzę, Lelew el nigdy by nie w ygłosił prelekcji paryskich, k tóre sw obodnie żonglują faktam i, dają o g ro m n e syntezy...

Ale Lelew el zaznacza, iż d zieło je g o o praw odaw stw ie je s t poczytne, zw łaszcza w śró d m ło d y ch praw ników . S potkało się o n o z w ielo m a recenzjam i.

Z kolei in fo rm u je o n M ickiew icza o zam iarze pisania historii w iek ó w śred n ic h , o sw oim p rag n ien iu w ydania Dziejów Polski potocznym napisanych sposobem, dla użytku dzieci i wszelkiego stanu ludzi. Prosił M ickiew icza o p o śred n ic ze n ie w w ydaniu w P ete rsb u rg u sw ego Obrazu dziejów Polskich oraz o p o m o c w sprzedaży w ty m m ieście pew nej ilości egzem plarzy D ziejów bibliotek. N a koniec prosi: „P rzypom nij m ię, A dam ie, w szystkim znajom ym . A sam trzym aj m ię w sercu tw o je m ” — i p odpisuje się ja k o „szczerze życzliw y i kochający słu g a”28. Te słowa, ja k i cały list są św iadectw em zm n iejszen ia dystansu m iędzy k orespondującym i.

. - . . .

K olejnym tego d o w o d em je s t list z 5 g ru d n ia 1828 ro ku" . M ickiew icz — co praw da — na w stępie tłum aczył się ze sw oich opinii z listu p o p rze d n ieg o na te m at o d b io ru przez czytelników dzieła o praw odaw stw ie, co je s t jeszcze bardzo „stu d en c k ie”. D alej je d n a k następują sw obodne relacje p oety z aktualnego stanu w łasnej tw órczości oraz uw agi o stara­ niach, jakie czynił przy w y d an iu D ziejów Polski Lelewela. Z w łaszcza te n o statni fakt dow o d zi tego, że M ickiew icz ja k ró w n o rz ę d n y p a rtn e r zajm ow ał się w yd aw an iem dzieła sw ego daw nego nauczyciela. Z aś w liście z 16 stycznia 1829 ro k u , M ickiew icz ju ż na w stępie pozw olił sobie na elegancki żart: „C hociaż przebaczasz m n ie w szelkie kło p o ty i kom isa, którym i ciebie obarczam , czuję zaw sze zgryzotę su m ien ia i lękam się, aby Klio, albo in n a ja k a m u z a spraw ująca obow iązki p atro n k i bibliografii i bibliotek, nie zem ściła się na m ojej m u zie za te księgarskie i w ekslarskie n arzu can e tobie roboty, m ój szanow ny m istrz u i p rzyjacielu”' .

.„ .

.

. .

.

.

. 3 1

W tym liście w sp o m in a poeta o sw ojej rozpraw ie O krytykach i recenzentach warszawskich . M iała ona być w zam ierzen iu au to ra zaledw ie początkiem w ielkiej w alki z klasycyzującym i

27 W W ydaniu Jubileuszow ym D z i e ł M ickiewicza, t. X IV s. 439 je s t informacja, że na odw rocie listu

M ickiewicza do Joachim a Lelewela, Petersburg, 5/17 XII. 1828 znajduje się dłuższy przypisek Franciszka M alewskiego, a w nim ustęp: „Adma zapom niał napisać, że m u Kajsarow 600 rubli zapłacił, ale go w oczy nie widział, bo ten pan zdawał się go tu teraz unikać”.

28 Ib id ., p o z . 12, s. 141-142.

29 D o Joachim a Lelewela, Petersburg, 5/17X11. 1828, s. 436-438.

3(1 D o Joachim a Lelewela, Petersburg 16/28 I. 1829, s. 451.

31 Rozprawa O krytykach i recenzentach w arszaw skich Adama M ickiewicza jest pam fletem na warszawskie

środow isko literackie, na jego zacofanie, ciasnotę horyzontów , stagnację um ysłow ą oraz duże opóźnienie w stosunku do myśli zachodnioeuropejskiej. M ickiew icz warszawską krytykę potępił w czam buł, nie czyniąc

(10)

K o re sp o n d e n c ja A d am a M ic k ie w icza z J o a c h im e m L e le w e le m 123

krytykam i literackim i. M ickiew icz sam tro ch ę uw ażał siebie za krytyka, n atu ra ln ie n o w o cz e­ śniejszego od klasycznych, b o rom antycznego. I dlatego też, gdyby nie p ow stanie listopado­ w e, m o ż n a by sobie w yobrazić inaczej rozw ój in te le k tu aln y M ickiew icza. P oeta w sp o m in a ł o projekcie w ydaw ania w Rosji pism a literackiego, któ re m iałoby być n o w o cześn ie redago­ w an y m o rg an em ro m an ty zm u : „(...) Z aczn ę pisać ró żn e literackie rozpraw y. (...) M am w ielkie dla ta len tu poszanow anie, i autorow ie, klasa, że tak po w iem , p ło d n a w literaturze,

• • ♦ 30

zasługują na słu szn e w zględy i na pobłażanie n aw et u c h y b ie n io m ” P lany te n ig d y nie zostały zrealizow ane z p o w o d u su ro w y ch działań aparatu carskiej cenzury. W ypada m i w tym m iejscu też w sp o m n ie ć, iż rozpraw a Do krytyków..., napisana ja k o p rz e d m o w a do p e te rsb u r­ skiej edycji Poezji, nie spodobała się zapew ne historykow i, gdyż nie w sp o m in a ł o niej w żad n y m z listów do M ickiew icza, m im o że te n w ielo k ro tn ie prosił.

W ty m sam ym liście ze stycznia 1829 ro k u pisał poeta o L elew elow ej recenzji dzieła

- * 33

M ikołaja K aram zina Historia państwa rosyjskiego . W o w y m czasie były nadzieje na jej d ru k o ­ w anie, a p rze rw an ie d ru k u przypisyw ał M ickiew icz p rofesorow i Jó z efo w i S ękow skiem u, p rze d k o ntaktam i z k tórym ostrzegał Lelew ela34.

w yróżnień, nie doceniając M aurycego M ochnackiego. Ta niespraw iedliw ość w yw ołana została być m oże

irytacją z pow odu płaskiej i głupiej krytyki Sonetów przez Warszawian w Bibliotece Polskiej, przede wszystkim

zaś — Franciszka Salezego D m ochow skiego. Innym pow odem irytacji m oże być dystans dzielący Petersburg (gdzie powstała rozprawa) od odległej Warszawy.

32 Ibid., poz. 16, s. 452.

33 D zieło to zajm owało szczególnie B. Galstera w książce: Paralele romantyczne. Polsko-rosyjskie powinowactwa

literackie, Warszawa 1987. A utor zauważa, iż Lelewelowska krytyka H istorii K aram zina została napisana nie

z pobudek naukow ych, lecz z przyczyn czysto politycznych. Lelewel porów nyw ał tam M ikołaja Karamzina do A dam a N aruszew icza, co nie m ogło nie rozdrażnić carskiej cenzury. Stąd też w ynikały niecne zabiegi Sękowskiego o to, aby recenzja nie została wydana w Rosji (s. 29-40). Lelewel miał do K aram zina wiele szacunku jak o do „dostojnego m ęża” rosyjskiego, wielkiego historiografa państwa, tytanicznie pracującego

nad historią Rosji (s. 41). O gólne uwagi o Historii rozpoczyna Lelewel do uw ag nad stosunkiem Karamzina

do historii starożytnej. Broni nie docenianych przez niego myślicieli greckich i rzym skich: Tucydydesa, H erodota i Liwiusza. Polski historyk sprzeciwia się rówież porów nyw aniu hisotrii Grecji z dziejam i Rusi. Podkreśla rolę walki o zasady ustrojow e m iędzy system am i arystokratycznym i dem okratycznym (s. 43-44). Sens polityczny widać w porów naniu narodow ego charakteru dziejów Karam zina i N aruszew icza (s. 45). Lelewel je s t też zgodny z K aram zinem w ocenie podbojów ludów norm ańskich — jak o nosicieli kultury (s. 45). G alster w skazuje także na istotne znaczenie nauk Karam zina i Lelewela dla M ickiewicza: „U czeń Lelewela przysw oił sobie od m istrza um iejętność posługiw ania się now oczesnym i pojęciam i historycznym i, zawdzięczał m u też niejedno tw iedzenie szczegółowe, wyzyskane w dalszej przyszłości w w ykładach litera­ tury słowiańskiej. W najbliższej zaś perspektyw ie czasowej przejęcie się ideami Lelewela o sposobie pisania historii i o początkach państwa ruskiego m ołgo ułatwić — i chyba ułatw iło — zesłanem u poecie intelektualne i ideow e porozum ienie z postępow ym i kołam i rosyjskim i” (s. 29).

34 W tym m iejscu wypada podać inform acje o Józefie Julianie Sękowskim (1800-1858): „Początkow e nauki pobierał pod kierunkiem matki oraz w uja, profesora G. E. G ródka. Po krótkim pobycie w kolegium m ińskim w stąpił na U niw ersytet W ileński na wydział filozoficzny. Pod w pływ em G ródka i Joachim a Lelewela zajął się badaniem W schodu. N ależał do Towarzystwa Szubraw ców i był w spółpracow nikiem ,W iadom ości B ruko­ w ych”. W 1819 (...) w yruszył w dw uletnią podróż na W schód. W 1820 był dragom anem misji rosyjskiej w K onstantynopolu. (...) W Petersburgu (...) został tłum aczem w m inisterstw ie spraw zagranicznych. W 1822 otrzym ał nom inację na profesora języków w schodnich (jęz. arabski) nie uniw ersytecie w Petersburgu. O fiarow anej m u przez U niw ersytet W ileński katedry języków w schodnich nie przyjął. W 1823 został

(11)

124 G rz e g o rz S zelw ach

Z kolei M ickiew icz d o n o sił L elew elow i o w y d a n iu w P etersb u rg u drugiego to m u sw oich

35

Poezji, k tó ry m i to „zajął je d y n ie tu d o b rą d ru k a rn ie p olską” . N a sam ym k o ń cu listu prosił poeta o w iadom ości o w arszaw skich pracach kry ty k ó w literackich.

N ie doczekał się je d n a k o d pow iedzi w tej kw estii w n ie zm iern ie k ró tk im liście Lelew ela z 5 lutego 182936. N ie było ta m ani słow a o M ickiew iczow skiej Przedmowie. H isto ry k skarżył się na brak czasu, a je g o list m iał w łaściw ie ch a rak te r urzędowy.

Z g o d n ie z w cześniejszą zapow iedzią L elew el przesłał kilka egzem plarzy D ziejów bibliotek, któ re M ickiew icz m iał p o m ó c ro zp rzed ać w P ete rsb u rg u . List podpisany je st: „twój szczerze życzliw y przyjaciel L elew el”37.

O statni list M ickiewicza do Lelewela z okresu rosyjskiego je st z m arca 1829 roku. Inform uje poeta na w stępie o przysłanych blachach, o które był proszony, z kolei zaś przechodzi do spraw m niej p rzyziem nych. W ysyła o n pakę n o w eg o w y d an ia II to m u Poezji z pro śb ą o ro zp ro w a­ dzen ie w księgarniach w arszaw skich lub też za p o śre d n ic tw e m W aleriana K rasińskiego.

M ickiew icz prosił L elew ela kolejny raz o o p in ię o „p rz ed m o w ie”, czyli o rozpraw ie O krytykach i recenzentach warszawskich.

W liście tym je s t zaszyfrow ana inform acja o tym , iż p oeta szykow ał się d o w yjazdu z Rosji: „Ja w sze d łe m tu w służbę d o K olegium in te resó w zagranicznych, ale dla słabości ciągłej zdro w ia nie w iem , czy tu ciągle baw ić b ę d ę ”38. To oczyw isty szyfr, a szerzej o spraw ie m iał L elew elow i w W arszawie opow iedzieć O d y n iec , gdyż z oczyw istych w zg lęd ó w ce n zu raln y ch M ickiew icz nie m ógł pisać o tym w p ro st. Jeszcze po d koniec lutego tego ro k u spraw a po zw o len ia na w yjazd z Rosji była ju ż rozstrzy g n ięta pom yślnie.

W okresie rosyjskim M ickiew icza Lelew el był jeszcze obecny w liście d o O dy ń ca. Poeta w iedział, iż niebaw em opuści R osję i uda się do N ie m ie c . Tą zaszyfrow aną inform acją pragnął p o p rzez O d y ń ca podzielić się z L elew elem : „Z a kilka tygodni dla porato w an ia zdro w ia za granicę w yjeżdżam . (...) O p o w ie d z to (...) tym czasem , p an u Jo a ch im o w i, n im do

. . . . 39 . . . . .

niego odd zieln ie napiszę” . P oniew aż szykow ał się d o w yjazdu, były m u p o trz e b n e p ie n ią­ dze od W aleriana K rasińskiego za Sonety i Konrada Wallenroda i dlatego prosił o szybką in te r­

czlonkiem korespondentem W arszawskiego Towarzystwa Przyjaciół N auk, w 1826 doktorem filozofii Aka­ dem ii Krakowskiej, w 1828 członkiem (...) Petersburskiej Akadem ii N auk. W 1825 i 1827/28 spotykał się w Petersburgu z Adam em M ickiew iczem . W 1826 został wysłany przez uniw ersytet na wizytację okręgu szkolnego białoruskiego. W 1828-1833 był członkiem k om itetu cenzury. (...) W 1832 zerwał całkowicie ze społeczeństw em polskim. Pod p seudonim em Barona B ram bensa drukow ał satyry także i przeciw ko Polakom.

(...) Sękowski w yw arł w pływ na utw ory Adama M ickiew icza o tem atyce orientalnej (A lm otenabbi, Farys,

S z a n fa ry)” N ow y Korbut, t. 9, s. 129-130. M ickiew icz uczył się u Sękowskiego arabskiego, a jednocześnie,

obcując z tym człowiekiem, m usiał być ostrożny.

35 Ib id ., poz. 16, s. 452-453.

36 List Lelewela do M ickiewicza z 5 II 1829, „Echo Polskie”, M oskw a 1916, n r 41, s. 20. Wydawca podał m ylnie, że to list do Franciszka M alewskiego.

37 Ibid.

38 D o Joachim a Lelewela, Petersburg, 6-7/18 — 19 III 1829, s. 477. 39 D o A ntoniego Edwarda O dyńca, Petersburg, ok. 24 IY/6 V 1829, s. 481.

(12)

K o re sp o n d e n c ja A d am a M ic k ie w icza z Jo a c h im e m L elew elem 125

w en cję O dyńca. W tym że liście ostrzegał raz jeszcze Lelew ela p rzed Jó z e fe m Sękow skim i je g o złym i zam iaram i: „Jedzie p o d o b n o d o W arszawy p. Sękow ski, orientalista, w ró żn y c h celach, w idokach, zam iarach; radzę go strzec się i m ieć na oku. Z n a m go bardzo, bardzo,

• 40

bardzo, bardzo, bardzo dobrze. P ow iedz o ty m p an u Jo a c h im o w i” .

3.

W czerw cu 1829 roku M ickiew icz był ju ż w B erlinie. P ierw szy list d o Lelew ela po w yjeździe z Rosji m iał w sobie zn a m io n a w olności. W idać, że pisał go człow iek, k tó ry opuścił kraj w roga po dłu ższy m przeb y w an iu w n im w b re w w łasnej w oli. A u to r listu in fo rm o w ał, iż p rzepłynął Bałtyk, zw iedził L ubekę i starożytny ratusz H ansy, był kilka d ni w H a m b u rg u , a obecnie zw iedza B erlin, skąd rusza d o D re zn a , W eim aru i W łoch.

M ickiew icz pragnął zapoznać Lelew ela z rosyjskim poetą — W asilijem Ż u k o w sk im , sw oim serd eczn y m przyjacielem , któ reg o rek o m e n d o w ał p rofesorow i ja k o „m ęża rzadkiego ch arak teru i rzadkiej uczciw ości”41.

Ż u k o w sk i m iał jech ać z B erlina d o Warszawy.

M ickiew icz bardzo chciał, żeby się p rze d m o w a Lelew elow i podobała. N ie stało się tak je d n a k . Poeta pisał: „Słyszałem , żeś nie bard zo rad z przedm ow y! C ierp ię nad ty m ”42. O p in ia Lelew ela doszła M ickiew icza zapew ne przez M alew skiego bądź O dyńca. N a to m ia st w listach do M ickiew icza Lelewel o tej ro zpraw ie k o n se k w e n tn ie nie w sp o m in ał. P oetę b ard zo bolało, że człow iek, k tórego uw ażał za au to ry tet, któ ry był je g o przyjacielem udzielającym zaw sze c h ę tn ie rad, m ilczał w tak w ażnej dla niego sprawie.

W kolejnym liście, w ysłanym je szc ze tego sam ego d n ia 43 p o n o w n ie M ickiew icz polecał po etę rosyjskiego — Ż uko w sk ieg o przybyw ającego do Warszawy. Poecie zależało bardzo na tym , aby Ż u k o w sk i przebyw ając w stolicy zaznajom ił się z poetą B o h d a n e m Z aleskim . W tym , ja k że k ró tk im i form ą przy p o m in ający m urzędow y, liście in fo rm o w a ł p oeta o planach w yjazdu z B erlina d o W eim aru albo D rezn a.

O sta tn i przed p o w stan io w y list M ickiew icza d o Lelewela został napisany w R zym ie 6 lutego 1830 ro k u 44. To najbardziej osobisty list poety do daw nego nauczyciela. M o ż n a z niego się dow iedzieć, w ja k im stanie psychicznym znajdow ał się M ickiew icz, ja k był w ew n ę trz n ie rozdarty, ja k targały n im w ątpliw ości. Sam nie w iedział, ja k ziścić n ierealny p ro jek t p o w ro tu na Litwę, o czym pisał w zaszyfrow anych słow ach: „C zekam niecierpliw ie wiosny, ażeby kiedy niekiedy odśw ieżyć im aginacją w id o k ie m świeżej n a tu ry ”45. D alej stw ierdził, iż od sied m iu lat nie m iał pew ności, iż zabawi w je d n y m m iejscu choćby rok,

40 Ib id ., s. 484.

41 D o Joachim a Lelewela, Berlin, 12 VI 1829, s. 492.

42 Ibid.

43 D o Joachim a Lelewela, Berlin, 12-13 VI 1829, s. 497. 44 D o Joachim a Lelewela, Rzym, 6 II 1830, s. 516.

(13)

126 G rz e g o rz S zelw ach

a w następ n y m zdaniu projektow ał: „G dybym kiedy osiadł nareszcie, gdybym m iał p od ręką b ibliotekę polską, (...) w ziąłb y m się nap rzó d za ja k ą epokę d ziejó w ojczystych”46. Z aś kilka

47

linijek dalej pisze: „(...) p uściłbym się dalej k u W schodow i” . A w ięc w je d n y m liście są aż trzy ró żn e projekty, co św iadczy o tym , że M ickiew icz nie m ia łje d n e g o p ro jek tu , je d n e j jasn ej w izji swej przyszłości, że znajdow ał się na ro z d ro ż u , i o tym pisał d o Lelewela.

N a stę p n ie M ickiew icz in fo rm o w a ł o sw oich zainteresow aniach rzym ską historią, o p ro ­ pagow aniu przez siebie Lelew elow skiej Historii polskiej w śro d o w isk u em igracyjnym . Z aś przy k o ń c u listu naw iązał kolejny raz do swojej rozp raw y O krytykach i recenzentach: , / i propos literatury, chciałem jeszcze raz o m ojej p rze d m o w ie do ciebie napisać, ale ju ż m iejsca nie

✓ »48

m am . W reszcie w olę przyszłym i dziełam i (jeśli się urodzą) na zarzuty o d p o w ied z ie ć” . Była to o sta tn ia p ro śb a M ic k ie w icza o o p in ię n a te m a t tej rozpraw y, L elew el n ig d y je j n ie u d z ie lił. Być m o ż e d latego też n ie o d p isa ł n a te n list. M o ż e tu zaczy n ają się ro z c h o d z ić ich d ro g i? M ilc z e n ie h isto ry k a — to p rz e m ilc z a n a ró ż n ic a zd a ń , to n ie w y p o w ie d z ia n y k o n flik t.

Jeśli zaś chodzi o stan psychiczny M ickiew icza w tym okresie, to — zd a n ie m m o im —

,* 49 ^ ■ . . .

nie należy zbytnio w ierzyć Listom z podróży O d y ń c a . C h o ć są w aż n y m tek stem dla historii literatu ry polskiej, je d n a k w ich św ietle obraz M ickiew icza nie w ypada całkiem praw dziw ie. M o ż n a by odnieść m ylne w rażenie, że „A dam [to] (...) niejako (...) em b lem aty c zn y o brazek ów czesnego społeczeństw a”50, n ie u sta n n ie będący w d o sk o n a ły m h u m o rz e i m o ż n a by p o ­ w ied zieć — w n a tc h n ie n iu ”, palący „fajkę p rzy kaw ie (...) [zatopiony] w cn o tac h R o m y ”51,

. . . ,, r . .. „59 . . . .

lubiący „siedzieć po turecku (...) [razem z O dyńcem ] ja k pijany” “, czy też z „księciem O lesiem [W odzickim ] grać w szachy” , oraz słuchać śpiew ów księżny Z in a id y W ołkońskiej i pana A llesan d ro Ricci -„najw ięk szeg o pow abu (...) w ie c z o ró w ”54 te a tru am atorskiego księżny.

Z Listów z podróży w yłania się obraz M ickiew icza — turysty, zajętego życiem tow arzy­ skim , zw iedzaniem . Ale listy sam ego poety św iadczą o in n y m stanie duch a. M ickiew icz ju ż w te d y był zm ęczo n y n iepew nością sw ego losu i w ielo letn ią n ieo b ecn o ścią w kraju, p ełen rozterek. A są to — w sp o m n ia n y w cześniej — list do Lelew ela z 6 lutego 1830 ro k u i do

46 Ibid.

47 Ibid.

48 Ib id ., s. 517.

49 A ntoniego Edw arda Odyńca L is ty z p o d ró ży t. I-II, oprać. M . Toporowski, w stęp M . D ernałow icz, Warszawa

1961. Zdaję sobie sprawę, że je s t to tekst niepewny, bo pisany znacznie później, po odbytej w spólnej podróży z A dam em M ickiewiczem po E uropie od lipca 1829 do października 1830, ale m im o licznych nieścisłości, je s t jed n a k tekstem w ażnym , gdyż opowiada o znajom ościach, przygodach i sentym entach M ickiewicza na tle zm iennej scenerii rom antycznego wojażu. Pozwolę sobie czasem je konfrontow ać z listami M ickiewicza (zwłaszcza do Lelewela) z tego okresu.

50 Ib id ., poz. 9, t. II, s. 94. List O dyńca do Ignacego C hodźki, Rzym 31 XII 1829.

51 Ib id ., s. 110. List Odyńca do Juliana Korsaka, Rzym, 25 I 1830.

52 Ib id ., s. 111. O dyniec do Korsaka, j. w., poz. 12.

33 Ib id ., s. 114. O dyniec do Korsaka, j. w , poz. 12.

(14)

Franciszka M alew skiego z 2 lutego, tegoż roku, gdzie o sw oim teraźniejszym życiu m ial niew iele do pow iedzenia: „tam d obrze, gdzie nas nie ma, (...) [a] p o b y t w R zym ie nie tak zazdrosny, ja k b y się zdaw ało’0 3 . O b a obrazy M ickiew icza m ogą być trafne. W idać dw ie tw arze poety, na zew nątrz p o g odnego tow arzyskiego bo też i m iał sukcesy, ale je d n o c z e śn ie o d c z u ­ w ającego on sm u te k em igracji.

K olejny list M ickiew icza do L elew ela z m arca 1832 roku, a w ięc ju ż po pow stan iu listopadow ym , zaczyna się od tłu m ac ze ń z p o w o d u p o n ie ch a n ia k o resp o n d e n cji w czasie pow stania, aby m u nie przeszkadzać adresatow i w je g o politycznej działalności. M ickiew icz o g ro m n ie bolał nad tym , iż nie w ziął u d ziału w p o w stan iu listopadow ym . C z u ł się, ja k gdyby b y łju ż na sądzie ostatecznym — „na d o lin ie Jo sa fa to w e j”, poniew aż „Bóg nie p ozw olił [m u] być u cz estn ik ie m ja k im k o lw ie k w tak w ielk im i p ło d n y m na przyszłość d z ie le ”56.

D laczego M ickiew icz nie w ziął u d ziału w pow stan iu listopadow ym ? P ytanie to staw iało sobie w ielu historyków . N ie rozw ażając tu ogro m n ej dyskusji pośw ięconej tej kw estii, przytaczam zdanie z najnow szej refleksji Z o fii Stefanow skiej: „[M ickiew icz] sceptycznie przyjął(...) w y b u ch [pow stania], n ie u fn ie o bserw ow ał przebieg, n aw et sukcesy, zaakceptow ał (...) bez zastrzeżeń w klęsce ,(...) [a p oniew aż] um iał nie podzielać pow stańczego e n tu z ja ­ zm u , zjednoczył się ze zbiorow ością w rozpaczy w obec klęski”57.

I tu widać dw oistość Mickiewicza: pow stanie nie w zbudziło je g o entuzjazm u, i właśnie dlatego czuł się podw ójnie w inny po klęsce, że nie wziął w nim udziału. Z daw ał sobie też sprawę, że w ielu rzeczy o pow staniu nie wiedział, w ielu nie rozum iał, w ięc zwracał się do Lelewela jako do autorytetu, a także uczestnika, niem al inicjatora powstania. Bo przecież m usiał się orientować, jaką w nim rolę odegrał Lelewel, i co m u zarzucano (zwłaszcza M aurycy M ochnacki). M ickie­

wicz nie rozum iał tych zarzutów. Prosił swego daw nego nauczyciela, aby „objaśnił (...) wiele

^ „58

-w ypadkó-w niepojętych, [bo] nie lada czyjem u objaśnianiu -w ierzył” . Ten dram aty czn y list z 23 m arca 1832 ro k u pełen je s t osobistych refleksji filo z o fic zn o -ety czn y c h , któ re nadają to n listom M ickiew icza z okresu popow staniow ego. R ozczarow any co d o skłóconej polskiej em igracji i d o F ra n cu z ó w nie ro zum iejących spraw polskich pisał w p ro st: „Paryżem (...) brzydzę się ja k p ie k łe m ”59. M ickiew icz w ow ym liście w skazyw ał na p o trze b ę m oraln eg o o d ro d ze n ia polskiego n aro d u i chciał, aby „na katolicyzm ie (...) g ru n t p o ło ż y ć”60.

W tym okresie zw ro tu religijnego M ickiew icz pisał liryki rzy m sk ie6^ \ Arcy-M istrz, Rozum i wiara, oraz Rozmowa wieczorna. O n e to są tłe m dla listu do Lelew ela. Pytał w n im , czy zna

K o re sp o n d e n c ja A dam a M ic k ie w icza z Jo a c h im e m L elew elem 127

55 D o Franciszka M alewskiego, Rzym, 2 II 1830, s. 512. 56 D o Joachim a Lelewela, D rezno, 23 III 1832, t. XV s. 16.

57 Z. Stefanowska, G eniusz poety, geniusz narodu. M ickiew icz wobec powstania listopadowego, „Teksty D ru g ie”, 1995,

n r 6, s. 19-31.

58 Ibid., poz. 17. 59 Ibid., p o z. 17. 60 Ibid., poz. 17, s. 17.

61 O drezdeńskim pochodzeniu w ierszy A rcy-M istrz, R ozum i wiara oraz Rozm ow a wieczorna pisał Wacław

Kubacki w studium : Legenda o rzymskim pielgrzymie, gdzie kładzie nacisk na związki owych u tw orów z napisaną

(15)

128 G rz e g o rz Szelw ach

francuskiego pisarza religijnego i publicystę ks. F elic ité -R o b erta L am ennais i je g o pism o „L’A venir” (Przyszłość). P opierało o n o p ow stanie, a i sam je g o założyciel szczerze ro zu m iał Polaków i bolał nad u p ad k iem listopadow ego zryw u. M ickiew icz uw ażał n aró d polski za p o w o łan y do przekazyw ania in n y m n a ro d o m „ew angelii narodow ości, m oraln o ści i religii [oraz] w zgardy dla budżetów , je d y n ej zasady teraźniejszej polityki, praw dziw ie celniczej” .

W o m aw ianym d rez d eń sk im liście w sp o m in a ł po eta o sw ym przyjacielu poecie Stefanie G arczyńskim : „R ew olucja w ydała poetę sw ego, nie znan eg o jeszcze. Je st to G arczyński. (...) Talent w ielki i daleko pójdzie; ju ż teraz je s t na stanow isku, na k tó ry m ostatnie dzieła m oje

i »63

spoczęły .

M ickiew icz w sp o m in ał też o przebyw ającym w D re ź n ie , zajm ującym się tłu m a c z e n ie m Czcicieli ognia M o o re ’a i Korsarza B yrona O d y ń c u , z k tó ry m to „siedzieli (...) sam o tn i z u p e ł­ nie, z n ik im się nie w dając”64. Je st to k olejny w yraz n ieu fn o ści p oety do kręgów em igracyj­ nych na Z achodzie. W olał o n przebyw ać w tow arzystw ie człow ieka, k tórego znał i z k tó ry m p rzyjaźnił się od lat i był m u bliski. W post scriptutn listu p rojektow ał, aby L eonard C h o d ź k o uło ży ł „M artyrologię p olską”, czyli alfabetyczny katalog m ę cz en n iik ó w n aro d o w y ch od czasu konfederacji barskiej, a w o statn im zd a n iu w iście stu d en ck i sposób zapytyw ał sw ojego daw n eg o nauczyciela, czy należy pisać p ro jek t „M arty ro lo g ii” w ję z y k u francuskim .

N a te n list, ja k i na n astępny z m aja 1832 ro k u Lelew el M ickiew iczow i nie odpow iedział. M iał o n w ted y czterdzieści sześć lat, był znękany, osam otniony, w tru d n e j sytuacji osobistej i politycznej. Stracił niem al d o szczętnie swój w ielki au to ry tet, oskarżony przez M o c h n ac k ie­ go. Stał się zgorzkniały, zam knięty, sam o tn y i rozgoryczony.

W m ajow ym liście w ysłanym z D rezna d o Paryża prosił M ickiewicz Lelewela o p om oc w w ydaniu trzeciej części Dziadów i Ustępu. Swoje dzieło poeta uważał za „kontynuację wojny, którą teraz, kiedy miecze schowane, dalej trzeba pióram i prow adzić”65. A w postscriptum zwierzał się z tego, że natchnienie poetyckie nie opuszczało go: „O d czasu pisania «Dziadów» [części II i IV] nigdy nie byłem w takim poetyckim ferw orze i bardzo wiele teraz piszę”66.

W k o ń cu lipca 1832 ro k u M ickiew icz w yjechał do Paryża, gdzie Lelew el jeszcze w g ru d ­ n iu 1831 ro k u utw orzył K o m itet N a ro d o w y Polski, aby „czuw ać nad in te rese m n aro d o w y m

67

i nad losem w ypartych z ojczyzny P olaków ” . K o m ite t zajm ow ał się ro zd zielan iem fu n d u ­ szów składkow ych p o śród polskich em igrantów . Starał się ich organizow ać i rep rezen to w ać

i czyn, Warszawa 1986, s. 106, sądzę, iż „niepodobna kłaść głowy pod ewangelię w sprawie wyłącznie d rezd eń ­

skiego pochodzenia tzw. liryków religijnych”. A przede w szystkim , ja k pisze uczona: „w sferze ideologii religijnej istnieje pełna ciągłość przem yśleń M ickiew icza «rzymskiego» i «drezdeńskiego»”.

62 Ibid., poz. 17, s. 17.

63 Ibid., poz. 17, s. 17. M ickiewicz miał na myśli Sonety wojenne Stefana Garczyńskiego, napisane w czasie

pow stania listopadowego. M ickiewicz uważał się za opiekuna Garczyńskiego. Był pow iernikiem i przyjacie­ lem swego m łodszego kolegi-poety.

64 Ibid., poz. 17, s. 17.

65 D o Joachim a Lelewela, D rezno, V 1832, t. XY s. 31.

66 Ibid.

(16)

K o re sp o n d e n c ja A d am a M ic k ie w icza z Jo a c h im e m L e lew elem 129

ich interesy w o b ec rządów i o p in i p u blicznej Z a c h o d u . K om itet p o p ie ra n y był p rzez K om itet F ra n cu sk o -P o lsk i z w ete ran em W ielkiej R ew olucji F rancuskiej — g en e rałe m Lafayette na czele.

M ickiew icz w ziął u dział w pracach nad o głoszoną w połow ie g ru d n ia 1832 przez Lele- w elow ski K o m itet Odezwą do Rosjan, która spow odow ała usu n ięcie na żądanie rosyjskiej am basady Lelew ela z Paryża w ko ń cu g ru d n ia tegoż ro k u . W cześniej — 16 g ru d n ia M ic k ie­ w icz podpisał w raz z 48 em ig ran tam i Adres tnlaczów polskich w Paryżu bawiących do Sejmu Węgierskiego, w ystosow any przez K om itet — ja k o w yraz w d zięczności za solidarność n aro d u w ęgierskiego z p o w stan iem listopadow ym .

Lelew el m iał też w Paryżu do czynienia z założonym p ó źn ą je sie n ią 1832 ro k u K o m ite­ te m E m igracji Polskiej p od w o d zą boh atera spod Stoczka generała Józefa D w ern ick ieg o 68. M ickiew icz w liście do G arczyńskiego, przebyw ającego w D re źn ie, z 5 m arca 1833 roku pisał o tym , że parę m iesięcy w cześniej radził L elew elow i, aby ten w ycofał się z p rez esu ry sw ego K o m itetu i u n ik n ą ł w te n sposób n ie p o trzeb n y c h konfliktów , a w k onsekw encji w ydalenia z Paryża. C h y b a zatem poeta czuł się na tyle dojrzały m człow iekiem , iż m ógł udzielać rad sw o jem u d a w n e m u nauczycielow i. Z w ierza ł się G arczyńskiem u: „M ó w iłem L elew elow i, żeby zaraz się usunął: źle to przyjął i teraz widzi, żem dobrze radził”69. W kilka miesięcy później, 21 w rześnia 1833 roku Lelewel przybył do Brukseli, gdzie spędził resztę życia. Rada, jakiej udzielił M ickiewicz, ja k i fakt niewzięcia przezeń udziału w pow staniu listopadow ym , czego tak napra­ w dę Lelewel nigdy do końca, ja k przypuszczam , m u nie wybaczył, były przyczynam i najpraw do­ podobniejszym i ochłodzenia się stosunków m iędzy nim i na praw ie dziesięć lat.

O sta tn i list do Lelew ela napisał M ickiew icz 22 sierpnia 1842 ro k u 70. Poeta ja k o prezes W ydziału H isto ry cz n eg o Tow arzystw a L iterackiego Polskiego w P aryżu p rosił Lelewela 0 zorganizow anie w B rukseli grupy polskich em igrantów , którzy po d je g o k ie ro w n ic tw em zajęliby się g ro m ad z en ie m p o lo n ic ó w h istorycznych. List pisany był obcą ręką, p raw d o p o ­ d o b n ie H ip o lita B łotnickiego, a je d y n ie po d p isan y przez M ickiew icza. W idać, iż zapew ne poecie ręka drżała i nie m ógł pisać sam do sw ego danw ego m istrza i przyjaciela. N ie w iedział o n, jakiej się m oże spodziew ać odpo w ied zi po praw ie dziesięcioletniej rozłące duchow ej. W idać też, ja k u dojrzałego m ężczy z n y jęz y k pow raca do czasów stu d en ck ich . Lelew el znow u stał się dla M ickiew icza „S zanow nym m ę ż e m ” i „JW M ościem P anem D o b ro d z ie je m ”.

P ro feso r m ilczał, p oeta zaś p o n o w n ie za p o śred n ic tw em B łotnickiego przesłał m u kopię sw ojego listu. D o p iero w ted y 10 kw ietnia 1843 roku, Lelew el o d pow iedział o d m o w n ie , tłum acząc się w ielką ilością zajęć. Było to je g o o statnie pism o w ysłane do M ickiew icza. Też bard zo oficjalne i urzędow e. M ickiew icz został tam nazw any: „S zanow nym Z io m k ie m ” 1 „szanow nym prezesem w y d zia łu ”. Lelew el w sp o m n ia ł o daw niejszych tego typu p ro p o zy ­ cjach, któ re odrzu cił, dlatego też obecna nie m a sensu. W końcow ej partii listu daje o n ostatni

68 Ib id ., s. 13.

69 D o Stefana Garczyńskiego, Paryż, 5 III 1833, t. XV, s. 60. 70 D o Joachim a Lelewela, Paryż, 22 VIII 1842, t. XV s. 507.

(17)

130 G rz e g o rz S zelw ach

w ykład historii, w skazując na w artość paryskich arch iw ó w i bib lio tek p u blicznych: „Z e się znajdują dość ciekawe pam iątki, przytoczę Z y g m u n ta III (...) d o g u b ern ato rk i Izabelli, w któ ry m w zywając, aby chw ytała i w ydała m u d w ó ch konspiratorów , co konspirow ali z ja k im ś p o d k o m o rzy m , sam Z y g m u n t III w łasną ręką w okienkach zostaw ionych dopisał im io n a tych konspiratorów , z k tórych je d e n je s t A rciszew ski. M ów ią m i także, że są jakieś tegoż Z y g m u n ta III konszachty z G u sta w e m A dolfem , e tc ”71. List kończą „uprzejm e i ser­ d eczne p o zd ro w ie n ia”.

W tym m iejscu w arto zastanow ić się nad p rzyczynam i rozejścia się d ró g M ickiew icza i Lelew ela. M iało ono m iejsce ju ż wtedy, gdy p oeta nie otrzy m ał o dpow iedzi na swą rozpraw ę O krytykach i recenzentach warszawskich. P ro jek t Martyrologii polskiej był L elew elow i obcy. R eli­ gijność M ickiew icza, irracjonalizm i krytycyzm , w reszcie m esjanizm — to pow o d y niechęci Lelewela. O n w ted y robił to, co zawsze: m ilczał. M ickiew icz w olałby m oże o tw arte zarzuty, spór, dyskusję? O baj zresztą działali politycznie, ale lew icow e m yślenie Lelew ela było zu p e łn ie o d m ie n n e niż M ickiew icza. J e m u stawała się bliska raczej postaw a Ju lia n a U rs y n a N iem cew icza, a nie ru ch w o ln o ścio w y Lelewela. Były w ięc m iędzy n im i pow ażne różnice p olityczne i filozoficzne.

Raz jeszcze w sw oim życiu M ickiew icz — w ykładow ca w C ollege de France spotkał się w B rukseli z Lelew elem w k o ń cu lipca 1843 roku. P oeta spotkał się później z Tow iańskim , a n astępnie obaj udali się do Szw ajcarii, Lelew el d o n ió sł o tym w liście P io tro w i K opczyń­ skiem u: ^Wczoraj zaszedł do m n ie M ickiew icz tu przez B rukselę w dalszą d rogę ciągnący”72.

O czym rozm aw iali dwaj w y bitni ludzie?

Z achow ała się je d y n a skąpa relacja z tego spotkania, którą przesłał d o zm artw y ch w sta ń ­ ców w P aryżu przyjaciel p oety — Stefan W itw icki: „M ickiew icz był raz u Lelew ela, ale m ó w ił o rzeczach praw ie obojętnych, w sp o m n ia ł tylko, aby duszę trzym ać spokojną., lecz p ręd k o zam ilkł, gdy m u Lelew el k o n ce p te m odparł, że dusza dosyć spokojna, tylko ciało czasem głodne. R ozpow iadał m i to sam Lelew el. (...) A dam pow iedział L elew elow i, że je d z ie do

■ . . . 73

Szwajcarii, a m oże tylko do S trasb u rg a” .

O d tego czasu daw ni przyjaciele oddalili się zu p e łn ie od siebie. N ig d y ju ż w ięcej nie rozm aw iali, ani osobiście, ani listow nie.

Z p rzebiegu tej k o respondencji w yłania się obraz in n eg o M ickiew icza, tak ró żn y od tego, ja k i znany je s t z je g o tw órczości. O b ra z M ickiew icza człow ieka, a nie tylko pisarza. Z je d n e j stro n y — ucznia, in n y m zaś razem — ró w n o p raw n e g o p artn era sw ego m istrza, przyjaciela, je d n o c z e śn ie będącego z n im w konflikcie ideow ym .

71 List Lelewela do M ickiewicza, Paryż, 10 IV 1843, K orespondencja Adama M ickiewicza, t. II, Paryż 1872, s. 207.

12 List Lelewela do Piotra Kopczyńskiego w Paryżu, Bruksela, 1 VIII 1843, L isty emigracyjne Joachima Leleii>ela,

wydała i w stępem poprzedziła H . W ięckowska, t. III: 1842-1848, Kraków 1952, s. 57.

73 Z. M akowiecka, Kronika życia i twórczosa M ickiewicza: M ickiewicz w College de France, X 1840V 1844,

Warszawa 1968, s. 492 (Witwicki do zm artw ychw stańców w Paryżu, 26 VIII 1843, Smolikow ski, IV, 133). O statnie spotkanie M ickiewicza i Lelewela om aw ia G órski w swej znakom itej rozprawie, op. cit., s. 20.

Cytaty

Powiązane dokumenty

wionym przez biskupa płockiego Stanisława został wymieniony po raz pierwszy jako wikariusz katedry płockiej.. Franciszka z Płocka był

UNIA EUROPEJSKA EUROPEJSKI FUNDUSZ ROZWOJU

W związku z tym, że burza przeszkodziła nam w dzisiejszej wideo katechezie postaram się Wam krótko przedstawić dzisiejszy temat.. Dzisiejszy temat: Nie zatrzymuję się

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje

W najwyżej ce- nionych periodykach naukowych udział publikacji odnoszących się do ewolucji i historii świata żywe- go wciąż jest nieproporcjonalnie większy niż udział

Uczniowie wcześniej w domu zapoznali się z treścią IV cz. Nauczyciel podaje uczniom informację, że inspiracją do powstania IV cz. Dziadów była nieszczęśliwa miłość

Teraz pojawia się wątły pagórek pozytywnych emocji, kiedy lektor mówi, że „po reformie dłużej pracować będą…” – i w tym momencie krótkiej pauzy widzimy na

Godny podkreślenia jest fakt, że w spuściźnie rękopiśmiennej Stanisława Kiewlicza, skromnego szczebrzeszyńskiego pedagoga, zachowały się cenne dla nauki no- taty