• Nie Znaleziono Wyników

Juliusz Słowacki w podręcznikowym ujęciu Stanisława Tarnowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Juliusz Słowacki w podręcznikowym ujęciu Stanisława Tarnowskiego"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Monika Kaźmierczak

Juliusz Słowacki w podręcznikowym

ujęciu Stanisława Tarnowskiego

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 11, 375-391

2008

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

F O L IA L IT TER A R IA P O L O N IC A 1 1, 2008

DYDAKTYKA LITERATURY I KULTURY

M o n ik a K a ź m ie r c z a k

Juliusz Słowacki w podręcznikowym ujęciu

Stanisława Tarnowskiego

Z m ia n a k ieru n k u n au czan ia histo rii literatury w g a lic y jsk ic h szkołach średnich1 po roku 1885, kiedy Franciszek Próchnicki stw orzył jedn o lity pro­ gram n au czan ia, d ru k o w an y w e W skazów kach d o n a u k i ję z y k a p o lsk ie g o 2 - w iązała się z k o n ieczn o ścią stw orzenia now ego podręcznika. N a polecenie Rady Szkolnej K rajow ej zajęli się tym Stanisław T arnow ski, Jó z ef W ójcik i F ranciszek P róchnicki, pisząc w efekcie najw ażniejszy podręcznik używ any w g alicyjskich szkołach przed I w ojną św iatow ą. U kład oraz zaw artość Wy­

pisów p o lskich dla kla s w yższych szkó ł gim nazjalnych i realnych określiła

specjalna k o m is ja d e sy g n o w an a p rzez R adę. W arto je d n a k zazn aczy ć, że w ytyczne te d o sto so w an o do zm ody fik o w an ej w ersji p ro g ram u nauczania, który ukazał się dopiero w roku 1892, tj. dw a lata po pierw szym w ydaniu podręcznika. K ry ty czn e uw agi g alic y jsk ic h m e to d y k ó w w obec n ieadekw at- ności w ypisów do obow iązującego program u były zatem w pełni uzasad­ nione.

W ed łu g w y b itn eg o b ad acza h istorii szkolnej p o lo n isty k i L ech a S ło ­ wińskiego,

[...] silne piętno na tym podręczniku w ycisnęła p rzede w szystkim indyw idualność profesora Stanisław a T arn o w sk ieg o , który przez lat kilkadziesiąt był w y ro czn ią w sp raw ach literatury na terenie galicyjskim . P unktem w yjścia w ocenie literatury polskiej była dla T arnow skiego jej

1 Szerszy obraz galicyjskiej polonistyki szkolnej daw ały rozpraw y m.in.: Galicyjskie wspomnienia szkolne, w stęp i przyp. A. Knot, K raków 1955; Literatura i wychowanie. Z dziejów edukacji literackiej w Galicji, red. M . Inglot, W rocław 1983; Z dziejów oświaty w Galicji, red. A. M eissner, Rzeszów 1989; Galicja i jej dziedzictwo, red. A. M eissner, J. W y rozum ski, R zeszów 1995.

2 F. P r ó c h n i c k i ju ż w redagow anym przez siebie dokum encie program ow ym z roku 1885 podkreślał: „Jeżeli ro zm aito ść treści w w ypisach je s t pożądaną, to nie dla tego, ażeby m łodzieży przyswoić w iadom ości z różnych zakresów , lecz d la tego, ażeby z je d n ej strony nie nużyć m łodocianego um ysłu je d n o stajn o ścią m ateriału, z drugiej zaś strony d ać mu poznać bogactw o języka w różnych k ierunkach w iedzy lu d zk iej” ; i d e m , Wskazówki do nauki języka polskiego,

Lwów 1885, s. 16.

(3)

376 M onika K aźm ierczak

przy d atn o ść n aro d o w a [...]. N ie b ez znaczenia były tu p rzek o n an ia po lity cz n e uczonego, jego pow iązania ze stro n n ictw em stańczyków , a nierzadko też osobiste sym patie cz y antypatie w stosunku do p isarzy 3.

T arn o w sk i p re fe ro w a ł teksty trak tu jące o b o h atersk iej p rzeszło ści Polski - „ p rzed m u rza chrześcijań stw a ” . Ze w zględu na popularyzację tradycji szlache­ ck ich i rycerskich w rom antyzm ie, na b enew olencję zasługiw ali szczególnie A le k san d er Fredro, H enryk R zew uski, Ignacy C hodźko, M ichał C zajkow ski oraz W ład y sław S yrokom la; Słow acki nie zyskał uznania w oczach konserw atyw ­ nego profesora.

W arto zaznaczyć, że periodyzacja literatury polskiej, u m ieszczona w uwagach w stępnych drugiej części W ypisów polskich..., m iała służyć po m o cą uczniowi poszukującem u w ybranego fragm entu w podręczniku. W zw iązku z historycznym u jęciem p rzeszłości prezentow ała się ona zgoła odm iennie o d dotychczas sto­ sow anych podziałów . W m iejsce w yznaczników k u lturow o-ideow ych Tarnowski w pro w ad ził cezury w edług panow ania królów , po rozbiorach n atom iast central­ nym i postaciam i u czynił w ybitnych Polaków , z n iem alże deifikacją Adama M ick iew icza4.

D zie ła g en ialn e i d zieła nieśm iertelnej piękności p o w stają te raz je d n e po drugich w obfitości i szybkości rzadkiej. W 1834 w ychodzi Pan Tadeusz, arcydzieło M ick iew icza (a zarazem szczyt całej do dziś d n ia poezji polskiej). Potem M ickiew icz, co raz w ięcej zag łęb io n y w pobożności i w do ciek an iach przyszłości, porzuca poezję ja k o rzecz (w je g o ów czesn y m m niem aniu) ziemską i błahą. A le kiedy o n zam ilkł, po d n o szą głos inni, nie d ochodząc je g o w ysokości, w znoszą się ku niej śm iało i b lisk o5

- zaznaczał badacz, w prow adzając uczniów w rom antyczną rzeczyw istość. Adam M ickiew icz d o m in o w ał w interesującym dla niniejszego szkicu siódm ym okresie literackim , liczonym od roku 1822 do połow y w ieku X IX 6. W edług Stanisława

3 L. S ł o w i ń s k i , Nauka literatury polskiej w szkole średniej w latach 1795-1914, Warszawa 1976, s. 2 3 8 -2 3 9 .

4 S. T arnow ski pom ijał w periodyzacji literatury polskiej średniow iecze i w ytyczył osiem epok: I o k res (1 5 4 8 -1 6 0 0 ), p anow anie Z ygm unta A ugusta, S tefana B atorego i pierw sze lata rządów Z y g m u n ta IU W azy; II okres (1 6 0 0 -1 6 4 8 ) d o śm ierci W ładysław a IV; III o k res (1648-1696), pan o w an ie Jana K azim ierza, M ichała K orybuta W iśniow ieckiego i Jan a III Sobieskiego; IV okres (1 6 9 7 -1 7 6 3 ) saski; V o k res (1 7 6 3 -1 8 0 0 ) stanisław ow ski, VI okres (1 8 0 0 -1 8 2 2 ), czasy Księstwa W arszaw skiego i pierw sze lata K rólestw a K ongresowego; VII okres (1 8 2 2 -1 8 5 0 ), epoka Mickiewicza; V III o k res po roku 1850; szerzej patrz: ibidem, s. 2 4 0 -2 4 1 . K. W o j c i e c h o w s k i uznał ten o d m ien n y podział za „n iep ed ag o g iczn y ” i „n ien au k o w y ” , bo utrudniający system atyzację i syntezę m ateriału; i d e m , W sprawie reformy nauki języka polskiego w gimnazjach, „M u zeu m ” 1901, s. 551.

5 S. T a r n o w s k i , F. P r ó c h n i c k i , Wypisy polskie dla klas wyższych szkól gimnazjalnych i realnych. Część druga, L w ów 1891, s. 13.

6 Jak podaw ał L. S ł o w i ń s k i , „m im o że podręcznik T arnow skiego był je sz cz e parokrotnie w znaw iany na po czątk u X X w ieku, now ych okresów ju ż nie w prow adzał. D la T a rnow skiego dzieje literatury polskiej kończyły się w zasadzie na S ien k iew iczu ” ; i d e m , Nauka..., s. 241.

(4)

Ju liu sz S ło w a c ki w p o d ręczn iko w ym ujęciu S ta n isła w a Tarnow skiego 377 Tarnow skiego, g łów nego kom entatora drugiej części p u blikacji7, był to czas „najśw ietniejszy w całej historii literatury polsk iej” , w którym „podniosła się u nas m iłość ojczyzny i pragnienie w ydobycia jej z tego poniżenia, po roz­ bio rach ” , a p o e zja stała się „ w y razem h isto ry czn eg o stanu n aro d u ” 8. Już z pierw szych słów p rofesora m ożna było w yczytać w ynikającą z żarliw ego patriotyzm u P olaków dum ę, w yrażoną expressis verbis. R efleksji nad historią i p rzyszłością P olski sprzyjać m iał okres w zględnego spokoju po K ongresie W iedeńskim .

R ozw ażania na tem at literatury rom antycznej au to r rozpoczął od przybliżenia tw órczości A d am a M ickiew icza, by następnie zaprezentow ać kolejno spuściznę A ntoniego M alczew skiego, Józefa B ohdana Z aleskiego, M aurycego M ochnac­ kiego, A lek san d ra Fredry oraz Z ygm unta K rasińskiego. Z godnie z kryterium „przydatności n aro d o w ej” , o której pisał Słow iński, a także osobistą inklinacją badacza, k o m en tarz do dzieł Juliusza S łow ackiego zam ieszczono ja k o siódm y fragm ent opracow ania tej epoki literackiej i dopełniono a n tologią tekstów poety. M imo sym patii dla literatów sław iących rycerską przeszłość polskiego narodu, już po S łow ackim znaleźli się H enryk R zew uski czy Ignacy C hodźko, a także innych dw unastu pom niejszych tw órców 9. T ę stw orzoną przez T arnow skiego galerię postaci recenzent podręcznika, M ikołaj M azanow ski, nazw ał w ręcz „m agazynem tytułów , nazw isk, dat i idei” 10, choć rów nocześnie nie negow ał jej w artości literackiej.

W początk o w y ch partiach interesującego z punktu w idzenia niniejszej pracy tekstu d o m inow ała funkcja inform acyjna. B iografia Juliusza Słow ackiego sta­ now iła skrótow y przegląd najw ażniejszych życiow ych w ydarzeń w naw iązaniu do tw órczości poety. U trata ojca w piątym roku życia, p o byt w dom u A ugusta Bécu, zabitego przez piorun w roku 1824, w ychow yw anie się pod opieką matki i przyrodnich sió str - tw orzyły je d e n z zaprezentow anych aspektów rozw oju „Julka” . T arnow ski podkreślał rów nież dobre w yniki w nauce, w czesne zain­ teresow anie p o ezją oraz „skłonność do m arzeń i rojeń, w yobraźnię niezw ykle żywą” 11. W ew n ętrzn ą w rażliw ość poety dodatkow o m iała pogłębiać przyjaźń z L udw ikiem S pitznaglem - „m łodzieńcem chorobliw ie rom antycznego uspo­ sobienia” 12 oraz nieodw zajem niona m iłość do L udw iki S niadeckiej. Pierw sza

7 F. Próchnicki w ybrał teksty cytow ane w drugiej części wypisów, kom entarz historycznoliteracki skonstruow ał S. Tarnow ski.

‘ S. T a r n o w s k i , F. P r ó c h n i c k i , Wypisy..., s. 1.

7 E ncyklopedyzm u publikacji dow odziło rów nież szerokie opracow anie rom antyków niższej rangi: S. G arczy ń sk ieg o , K. G aszyńskiego, S. W itw ickiego, H. K ajsiew icza, K. L ibelta, J. K remera, A. C ieszkow skiego, M . C zajkow skiego, J. K orzeniow skiego, M. W iszniew skiego, A. B orkow skiego i A. Z. H elcela.

10 M. M a z a n o w s k i , [rec.] S. T a r n o w s k i , J. W ó j c i k , Wypisy polskie dla klas wyższych szkól gimnazjalnych i realnych, „M u zeu m ” 1891, s. 910.

" S. T a r n o w s k i , F. P r ó c h n i c k i , Wypisy..., s. 299. 12 Ibidem.

(5)

378 M onika K aźm icrczak

część życiorysu akcentow ała zatem k ształtow aną od w czesnych lat nadw raż­ liw ą o so bow ość artysty, o której lw ow ski pro feso r często w spom inał w dal­ szych częściach kom entarza, a także eksponow ała postać ojczym a, którego zniesław ienie przez M ickiew icza rzutow ało na późniejszej stosunki między literatam i.

W spom niaw szy o pobycie na uniw ersytecie, w yjeździe do O dessy oraz pracy w K om isji Skarbu pod kierunkiem w ybitnego finansisty, m inistra Franciszka K saw erego D ru ck ieg o -L u b eck ieg o 13, autor podręcznika om ów ił pierw sze próby poetyckie Słow ackiego, który ju ż ukończył M arią Stuart i pow ieści poetyckie w duchu bajronow skim : M nicha, A raba, H ugona, Ja n a B ieleckiego. Niektóre teksty zostały oddane do oceny Julianow i U rsynow i N iem cew iczow i, a spośród nich M in d o w e zyskał szczególną przychylność „stareg o N estora literatury” 14. K olejne w ym ienione w podręczniku utw ory - Odą do w olności czy Kulik - tw orzył poeta pod w pływ em pow stania listopadow ego, zaledw ie wspomnianego na k olejnych kartach.

W zb u rzen ie k siążecz k ą Joachim a L elew ela N ow o silco w w W ilnie, w której doktor B ćcu został nazw any denuncjatorem i narzędziem rosyjskiego polityka, T arnow ski podał za przyczynę niespodziew anego, pow ziętego pod wpływem im pulsu, w yjazdu Juliusza S łow ackiego za granicę w m arcu 1831 r. Już w ko­ lejnych zdaniach zaznaczył, że w D reźnie poeta został kurierem i z ważnymi dokum entam i m iano g o w ydelegow ać do L ondynu, lecz po listopadowym zryw ie został na em igracji w e Francji. O kres paryski ukazano natom iast jako czas istotnego w pływ u na m łodego artystę A dam a M ickiew icza, przybyłego do stolicy F rancji w raz z em igrantam i. P ierw sze spotkania scharakteryzow ano jako „ u p rze jm e ” , ale zauw ażono, że „niebaw em zaczęła się ja k a ś obustronna nie­ ch ęć” 15. T arnow ski nie podał bezpośredniej przyczyny p o gorszenia się wzajem­ nych relacji m iędzy tw órcam i. Pośrednio w skazał je d n a k zależności między w y d an iem III części D ziadów , w której M ick iew icz u k a z a ł d o k to ra Bćcu „w roli p rześladow cy i d o n o siciela” - ja k napisał w kom en tarzu - a chęcią w y zw an ia starszego poety n a pojedynek oraz nagłego w yjazdu urażonego Sło­ w ackiego do Szw ajcarii.

W G en ew ie rom antyczny tw órca zdecydow ał o literackim odw ecie za parys­ kie zniew agi. D la autora podręcznika była to c ezu ra w poetyckiej karierze m łodego L itw ina:

T u pow ziął m yśl, żeby zem ścić się na M ickiew iczu poem atem , któ ry by przew yższy! Dziady: napisał K ordiana. Isto tn ie dzieło to oznacza w ielki postęp i stanow i o k res w je g o poetycznym

13 W zm ianka o F. K. D ruckim -L ubeckim w iązała się z prorosyjskim i sym patiam i księcia oraz nieu k ry w an ą ch ę cią odbu d o w y P olski w porozum ieniu z A leksandrem I. Poglądy te korespondowały w p ew nym stopniu z zachow aw czym stanow iskiem S. T arnow skiego.

14 S. T a r n o w s k i , F. P r ó c h n i c k i , W ypisy..., s. 299. 15 Ibidem .

(6)

Ju liu sz S ło w a cki w p o dręcznikow ym ujęciu S ta n isła w a T a rn o w skieg o 379

zawodzie. D olychczas w swoich pow ieściach poetycznych byl prostym naśladow cą Byrona, podobnym do w ielu, a dalekim od piękności Wallenroda lub Marii M alczew skiego. W drobnych w ierszach daw niejszych p rzypom inał Z aleskiego; w patriotycznych, pisanych w roku 1831, byl raczej zim nym m im o pozorów zapału. P o je g o dram atach m ożna byto w różyć lepiej, zw łaszcza po Mindowem,

który m a scen y piękne, niektóre figury szczęśliw ie pom yślane; ale i w Mindowem, i w Marii Stuart b yło tyle po m y słó w nierozw ażonych i nieuspraw iedliw ionych, tyle sprzeczności między zam iarem a w ykonaniem , że były to w każdym razie d zieła talentu bardzo n ie d o jrzałeg o 16.

P ow yższa ocen a stanow iła syntezę dotychczasow ego dorobku literata. W y­ dane w P ary żu d w a pierw sze tom y Poezji, także p raca nad Żm iją i Lam b-

rem, nie przykuły uw agi kom entatora. W dotychczasow ych elukubracjach ga­

nił on brak kreatyw ności i oryginalnych pom ysłów czy tuzinkow e w ykona­ nie, dopiero uw zględniony w e W skazów kach... z roku 1892 K o rd ia n 17 został uznany za tekst znaczący i w artościow y. C harakteryzując go, historyk litera­ tury pisał:

Kordian p ierw szy był d ziełem talentu bardzo znakom itego. I w nim w p raw d zie je s t niedoj­ rzałość, nie talentu, ale m yśli i zam iaru, która niestety pow tarzać się będzie u Słow ackiego nieraz, aż do śm ierci [...] w tym m ianow icie, że chciał stw orzyć w Kordianie ideał bohatera, człow ieka czynu, zb aw cy, a stw orzył poetycznego i szlachetnego, ale rozm arzonego, nerw ow ego, słabego rom antyka, byronistę. M im o tej różnicy m iędzy zam iarem a w ykonaniem je s t tyle w Kordianie

poetycznej pięk n o ści, że od niej liczyć należy drugi, najśw ietniejszy o k res w zaw odzie S łow ac­ kiego1“.

D ostrzeżone w kreacji tytułow ego bohatera niedoskonałości zestaw iono z ho ­ łubionym p rzez T arnow skiego M ickiew iczow skim K onradem , n a którym S łow a­ cki m iał explicite w zorow ać K ordiana. U obu w skazano odm iennie realizow any ideał p o św ięcen ia się dla ojczyzny, analizę chorobliw ej w enerycznej miłości (akt I K ordiana i IV część D ziadów ), m onolog w ew nętrzny. N aw et rozw ażania K ordiana n a M o n t B lanc uznano jed y n ie za odm ianę Im prow izacji, w ykonaną na zdecydow anie niższym poziom ie artystycznym . N ajw yżej w całym dram acie oceniono scenę, w której K ordian przygotow yw ał się na śm ierć. W sum ie można stw ierdzić, że w yw ód przybliżający gim nazjalistom K ordiana był skupiony na zarysie tytułow ej postaci. K ilkakrotnie zaznaczano, że na konstrukcję bohatera rozm arzonego, przepełnionego natchnieniem i tw órczym i siłam i składały się wybrane cechy zaczerpnięte z M ickiew icza czy B yrona (w ak cie II dostrzeżono zależności od C hild H arolda). E pigonizm i w pływ ologia dom inow ały w śród cech tej poezji w kom entarzu T arnow skiego.

16 Ibidem, s. 300.

17 R ecenzent Wypisów... podkreślał niedobór tekstów d ram atycznych J. S łow ackiego (przy obszernej liście dram atów A. M ickiew icza), które niew praw ni uczn io w ie m ogliby w sposób b ez­ krytyczny sam o d zieln ie w ybierać i odczytyw ać. Por.: Wypisy polskie dla klas wyższych szkól gimnazjalnych i realnych [rec.j, „S zk o ła" 1890, n r 41, s. 462.

(7)

380 M onika K aźm ierczak

Ju liu sz S łow acki chw yta m yśl zaw artą w trzeciej części D zia d ó w (m yśl p o św ięcenia się dla spraw y p ublicznej), p rzerabia j ą na swój sposób i pisze K ordiana, w którym je g o talent ogromny i pełen w dzięk u po raz pierw szy objaw ia się w sw ojej w łaściw ej m ierze, a po K ordianie pisze w ielką liczbę p o em ató w , które m im o znacznych błędów n ależą do najpiękniejszych w naszej litera tu rze1''

- tw ierdził badacz w e w stępie poprzedzającym siódm y okres literatury polskiej. Z godnie z je g o obserw acjam i były to jed n ak w p rzew ażającej części utwory pisane pod w pływ em aktualnych w rażeń, głów nie czytelniczych.

W ocenie S tan isław a T arnow skiego dram aturg nie był w olny od obcych w pływ ów rów nież podczas pisania M azepy. W tw orzonym w edle francuskich w zorów dram acie dostrzeżono liczne usterki, a d exem plum zb y tn ią żywiołow ość, przejaskraw ienie niektórych scen czy nietrafione efekty - w szystko złożone w nie najlep szą całość. W krótkim om ów ieniu u znanie zyskały jęz y k , a w głów­ nej m ierze k o nstrukcje w ew nętrzne bohaterów .

D ziw na je s t rzecz i trudna do pojęcia, że poeta tak w rażliw y ja k on i tak zaw sze swoim w łasn y m u cz u ciem o p an o w an y , m iał ta k ą zd o ln o ść d o tego ro d z aju p o ez ji, k tó r y . wymaga w łaśnie przen iesien ia się poety w naturę i uczucia tw orzonych p rzez niego postaci ludzkich; ale faktem je st, że ze w szystkich naszych poetów najw ięcej pociągu i najw ięcej talentu do d ram atu okazał S łow acki. Jeg o tragedie, choć każdej z nich bardzo w iele m ożna zarzucać, sto ją do dziś dnia n a sam em czele naszej poezji dram aty czn ej20.

A u to r p o dręcznika jak b y z niedow ierzaniem przyglądał się um iejętności wni­ kania w p sychikę kreow anych postaci - zaobserw ow anej szczególnie w dzie­ łach d ram atycznych Słow ackiego. O dsunięcie w łasnej w rażliw ości na plan d alszy , a u k a za n ie b o h ateró w o ró żn o ro d n y ch c ec h ac h oraz dyspozycjach duchow ych ko m en tato r niew ątpliw ie poczytyw ał za zaletę niektórych omawia­ nych tekstów .

H istoryk literatury p odaw ał natom iast w w ątpliw ość dom inację osobowości i w yobraźni poety w cyklu o pradziejach P olski, na który składały się m.in.

B alladyna i L ilia W eneda21. Z a w adliw e poczytyw ał dram aturgow i brak refleksji

nad źródłam i oraz sw obodę w operow aniu przekazam i utrw alonym i ju ż w po­ daniach i legendach. T arnow ski skłaniał się tym sam ym k u opinii Stanisława R opelew skiego, który w recenzji B alladyny odnotow yw ał: „B ez logicznego zw iązku, bez poezji, bez stylu, bez historycznej p raw d y ” . W ażn a w tej kwestii w ydaw ała się rów nież badaw cza postaw a profesora, o któ ry m L ech Słowiński pisał:

10 ibidem , s. 13-14. 20 ibidem , s. 301.

21 W części w ypisow ej F. Próchnicki przedrukow ał: z B alladyny w całości: akt I sc. 2, sc. 3, akt II sc. 1, sc. 2, ak t III sc. 1, w pozostałych m iejscach w prow adzając streszcz en ia tekstu; z Lilii W enedy: „P ro lo g ” , ak t II sc. 2 , sc. 3; akt IV sc. 1; S. T a r n o w s k i, F. P r ó c h n i c к i, Wypisy..., s. 313 i nast.

(8)

Ju liu sz S ło w a c ki w p odręcznikow ym ujęciu S tanisław a T arnow skiego 381

Jako h istoryk literatury trzym a! się tylko faktów . O drzuci! na przykład teorie uczonych rom antyków o w czesnych, zam ierzchłych pierw ocinach literatury ro d zim ej, przechow anych jakoby w tradycji ustnej, w pieśni ludow ej, w podaniach, legendach i przysłow iach. C ały ten dział w yelim inow ał całk o w icie z p o dręcznika22.

M im o że Słow iński sugerow ał założoną elim inację pow yższych utw orów z podręcznika, m ożna je odnaleźć w łaśnie w ch arak tery sty ce cyklu o przed­ chrześcijańskiej Polsce. Z m ianę imion głów nych osób czy p rzetw arzanie zda­ rzeń u trw alonych w polskiej tradycji w skazał T arnow ski ja k o przeszkody unie­ m ożliw iające uzn an ie praw dziw ości źródeł dram atów , odrzucał także przekazy nieautentyczne, deform ujące przeszłość. Co w ięcej, w przypadku Balladyny uzurpow ał sobie zdolność przenikania tw órczych rozterek poety, czego dow o­ dziło stw ierdzenie: „w tedy p o m yślał” 23 przed w skazaniem dodatkow ych zapo­ życzeń od trzech innych artystów : A leksandra C hodźki (M aliny), A dam a M ic­ kiew icza (Lilie) oraz W illiam a S hakespeare’a (M akbet, K ró l Lear, Sen nocy

letniej). A u to r podręcznika nie dostrzegał oryginalności w ujęciu dziejów Pol­

ski, ganił sw obodę poetyckiej w yobraźni, d o p ow iedzenia i uzupełnienia dra­ m aturga.

N igdy nie był S łow acki panem sw ojej m yśli [...]. Z aw sze dał się p oryw ać i unosić wyobraźni, a nie um iał nigdy dostateczn ie rozw ażyć, ustalić, osądzić pom ysłów , które ona snuła. Szedł za nią i za w rażeniem , pisał ja k one mu dyktow ały, dojrzałej rozw agi i św iadom ości, m ęskiej w ładzy nad sk ło n n o ściam i, pop ęd am i sw ego um ysłu nie m iał nigdy. T ym tłu m ac zą się te sprzeczności i nieskładności, te braki zw iązku i jedności, które się d ają w idzieć w e w szystkich niem al jeg o dziełach, n aw et w najlepszych, z nader nielicznym i w yjątkam i24.

Nawet zakończenie krótkiego w yw odu odnoszącego się do B alladyny, w którym dostrzeżono kreację jej fantastycznego św iata godną S hakespeare’a - nie zm ieniło ostatecznie opinii o tragedii.

G alicyjski znaw ca literatury sform ułow ał za to kilk a poch w ał w zględem

Anhellego - jed n e g o z chlubnych „ w y jątk ó w ” , w którym dostrzegł ideow e

pokrew ieństw o z D zia d a m i i K sięgam i pielg rzym stw a p o lsk ie g o M ickiew icza,

także z poezją K rasińskiego. T arnow ski rów nocześnie w skazał pokrew ieństw o

Anhellego z K ordianem , które m iało łączyć pośw ięcenie się jed n o stk i; w kom en­

tarzu p om inięte zostały znaczące dla obu postaw ró żn ice25. Z naczenie i cel poematu sprow adzono jed y n ie do dojrzałych i głębokich refleksji o teraźniejszości oraz p rzyszłości polskiego narodu, w których podkreślono o dw ażną krytykę działalności kół em igracyjnych.

22 L. S ł o w i ń s k i , Nauka..., s. 239.

23 S. T a r n o w s k i , F. P r ó c h n i c k i , Wypisy..., s. 302. 24 Ibidem, s. 306.

25 W za m y śle Anhellego S. T arnow ski dostrzegł „zb aw ien ie narodu p rzeż cich ą i b ie rn ą ofiarę szlachetnie cierp iąc eg o s erca ” , choć Kordiana charakteryzow ał w cześniej zgoła odm iennie; por.:

(9)

382 M onika K aźm ierczak

Z du m iew ające (szczególnie w obec w cześniejszych uw ag dotyczących nie­ doskonałości B alladyny) m ogło się w ydać zw ieńczenie tego fragm entu wywo­ du: „ N ie szu k a się w poezji i nie żąd a od p o etó w reg u ł praktycznego postęp o w an ia” 26 - konkludow ał autor podręcznika, w skazując mimochodem na n iezrozum ienie pew nych (nie w ym ienił jak ich ) szczegółów A nhellego. To, co w p o p rz ed n io o m aw ian y m u tw orze p o czy ty w an o za n ied o statk i, teraz u spraw iedliw iono poetyckim praw em . Pow yższy zabieg m ógł prow adzić czy­ telnika do w niosku, że przyw ilej artystycznej kreacji rzeczyw istości przy­ sługiw ał dziełu uznanem u przez znaw cę za lepsze, realizującem u bliższą mu osobiście ideologię, budzącem u w iększą sym patię. W obec podobnych sprzecz­ ności trudno oprzeć się w rażeniu subiektyw izm u czy też - ja k chciał Włady­ sław S aw rycki - „w zg lęd n eg o obiek ty w izm u ” 27 autorskiego kom entarza Stani­ sław a T arn o w sk ieg o . W całej zaś prezen to w an e j k siążc e szkolnej można dopatrzyć się cech stylu ekspresyjnego28 - by odw ołać się do klasyfikacji stylów odbioru w spółczesnego historyka i teoretyka literatury M ichała Gło­ w ińskiego.

Pod w pływ em podróży w A lpy B erneńskie z roku 1834 oraz wyidealizowanej m iłości, której źródeł Stanisław T arnow ski upatryw ał w uczuciu do Marii W odzińskiej, określonej w podręczniku ja k o „M aria W .” , p o eta stw orzył poemat

W Szw ajcarii. M im o zaledw ie kilku zdań o utw orze n azw ano go „najpiękniej­

szym poem atem m iłości, jak i je s t w języ k u polskim , i je d n ą z rzadkich dos­ konałości i arcy d zieł w poezji S ło w ack ieg o ” 29. T a zw ięzła pochw ała miała stanow ić jed n o c ześn ie zachętę dla uczniów do zapoznania się z tekstem utworu30, otw ierającym w łaściw e wypisy z dzieł Słow ackiego. A utorzy podręcznika projek­ tow ali tym sp o so b em określone d ziałania interpretacyjne, zm ierzające do po­ tw ierdzenia przez m łodzież sprecyzow anego ju ż artyzm u utw oru. W ażny wy­ daw ał się je d n a k ż e fakt um ożliw ienia uczniow i zarów no skrótow ego,

sekundar-20 Ibidem, s. 302.

27 W . S a w r y c k i uznat styl podręcznikow ego w yw odu S. T a rnow skiego za „względnie o b iek ty w n y ” z uw ag i na w spółw ystępow anie partii krytycznych o raz p o zytyw nych ocen dziel literackich; i d e m , Wiedza o literaturze w szkolnej refleksji polonistycznej w latach 1869-1939,

T o ru ń 1993, s. 31.

21 O stylu ekspresyjnym M . G ł o w i ń s k i pisał: „W je g o obrębie zjaw iskiem najistotniejszym je s t sy tu o w an ie czy tan eg o utw oru w obec nadaw cy. A utor je s t tutaj kim ś innym niż tylko owym dalekim spraw cą, od którego o dłączyć m ożna w ypow iedź i uznać, że zd o b y ła byt autonomiczny. T rak to w an y je s t ja k o sui generis sk ład n ik tekstu, skoro cała lektura m a d o p ro w ad zić do ujawnienia je g o w łaściw o ści, a w szystko, co w d ziele zaw arte, interpretow ane je s t ja k o syndrom , a niekiedy n aw et - bezpośredni p rzek a z je g o osobow ości. Ekspresyjny styl o dbioru zak ład a w ięc nieustanną o b ecność au to ra, a każdy elem en t utw oru interpretow ać m oże ja k o - św iad o m y lub nieświadomy - p rzejaw je g o św iata intym nego, je g o odczuw ania, je g o w yjątkow ej i z n atury niepowtarzalnej sytuacji w ew n ętrzn ej” ; Świadectwa i style odbioru, [w:] Style odbioru, K raków 1977, s. 148.

22 S. T a r n o w s k i , F. P r ó c h n i c k i , Wypisy..., s. 303. 30 Ibidem, s. 3 1 0 -3 1 2 .

(10)

Ju liu sz S ło w a cki w p o dręcznikow ym ujęciu S lanisław a T arnow skiego 383 nego ujęcia dzieła poprzez ocenę znaw cy tem atu, ja k też prym am ego, ici est bezpośredniego odbioru tekstu, w pisanego na karty w ypisów 31.

D alej - po zaled w ie sygnałach o pobycie w V ey to u x 32 oraz w yjeździe z rodziną Januszew skich do W łoch, gdzie Słow acki zaprzyjaźnił się z Z ygm un­ tem K rasińskim oraz podziw iał piękno N eapolu - S tanisław T arnow ski w pro­ wadził część p o św ięco n ą w yjazdow i do G recji, E giptu i Palestyny w 1836 r. Poetyckim w ynikiem w ojaży były drobne wiersze, w tym L ist do A leksa n d ra H. czyli to w arzy sza podróży - A leksandra H ołyńskiego, O jciec zadżum ionych, a także podane pod nieprecyzyjnym i tytułam i fragm ent P odróży clo Z iem i Św iętej

Z Neapolu (nazw anej w podręczniku Podróżą na W schód), a także H ym n [Smutno mi, Boże], określony w toku w yw odu H ym nem na m orzu (w części w ypisow ej

zatytułow any znów odm iennie - H ym n o zachodzie słońca na m orzu)33. Do dwóch utw orów z tego okresu napisał badacz o b szerniejsze kom entarze.

O w ą P o d ró ż n a W schód przedstaw ił ja k o naśladow anie D on Juana G eorge’a Byrona, stanow iące jed n o cze śn ie przygotow anie do późniejszego układania

Beniow skiego. W idoczne w poem acie poetyckie próby nie w yw ołały atencji

autora podręcznika, który szczególnie nisko ocenił częste, aczkolw iek według niego nie najlepiej w prow adzane zm iany stylów i nastrojów . Z a zasługujące na uwagę partie tekstu uznał natom iast um ieszczony w części w ypisow ej opis Zatoki K orynckiej oraz G rób A gam em nona34. T en drugi fragm ent zyskał jed n o ­ cześnie p ochw ałę i napom nienie za poetycki obraz p atriotycznego bólu: dobrze przyjęto form ę i sugestyw ne opisy uczucia, zaś skrytykow ano zakończenie za niedopuszczalne „kilka słów obelgi dla ojczyzny”35; usterkę starano się tłum aczyć przepełniającym poetę cierpieniem , którego em igrant nie był w stanie prze­ zwyciężyć.

K ilka ustępów przeznaczył badacz om ów ieniu O jca zadżum ionych, czyli opow iadanej p rzez lekarza historii A raba, który podczas kw arantanny stracił żonę i siedm ioro dzieci. W poem acie T arnow ski d o strzegł - ja k to określił - „artystyczne arcy d z ieło ” , ukazujące autentyczny sm utek o raz pogłębiającą się rozpacz m ężczyzny. R zadko ze słów kom entarza odnośnie do dzieł Juliusza Słow ackiego m ożna było w yczytać bezw arunkow y podziw , a w ysoka ocena w arsztatu poety w zestaw ieniu z innym i znam ienitym i literatam i raczej się nie zdarzała. W przypadku O jca zadżum ionych było zgoła odm iennie:

31 Szerzej na tem at rozróżnienia m iędzy kom unikacją prym arną i sek u n d arn ą patrz: Z. U r y g a ,

Podręcznik jako narzędzie kształcenia literackiego w szkole średniej, [w:] Prace z dydaktyki literatury i języka polskiego, t. 3, K raków 1986, przyp. 8, s. 206.

32 Z tego okresu pochodziły um ieszczone w części w ypisowej w iersz Rozłączenie o raz fragm ent listu do m atki z 21 sierpnia 1834 r.; S. T a r n o w s k i, F. P r 6 c h n i с к i, Wypisy..., s. 358, 3 6 3-368.

33 Ibidem, s. 3 5 8 -3 5 9 . 34 Ibidem, s. 3 6 0 -3 6 3 . 33 Ibidem, s. 3 0 3 -3 0 4 .

(11)

384 M onika K aźm ierczak

Sław ny Więzień z Chillonu B yrona, rozm iaram i a poniekąd treścią podo b n y [...], nic może p rzecie równać się z Ojcem zcidiumionych, który tym je sz c z e za słu g u je na uw agę, że je st jednym z niezm iernie rzad k ich w poezji św iata w yrazów boleści rodzicielskiej. Jakim sposobem zdołał ją tak odg ad n ą ć i o d dać człow iek, który nigdy nie był ojcem , to ju ż tajem n ica poetycznej intuicji S ło w ack ieg o 56.

Po raz drugi h istoryk literatury zw rócił b aczniejszą uw agę uczniów na um iejętność k o nstruow ania psychiki postaci fikcyjnych przez Słow ackiego. Od­ czy ty w an ie i su g esty w n e odtw arzanie ludzkich nam iętności postaw iono za wzór dla naśladow ców , a niebyw ałe zdolności w yobraźni w yjątkow o zyskały uznanie w oczach g alicyjskiego znaw cy. Już przy om aw ianiu następnych dzieł nad w yraz ro zw in iętą im aginację uznano - przeciw nie - za przyczynę niskiego poziom u arty sty czn eg o tekstów .

W ydany w spólnie z O jcem zadżum ionych o raz W Szw a jc a rii poem at Wa­

cła w sc h a ra k tery z o w a n o ja k o n iep raw d o p o d o b n ą, a ró w n o cześn ie miernie

w y k o n an ą spow iedź otrutego przez żonę starca, w którego biografii miały się realizow ać dalsze dzieje bohatera M a rii A ntoniego M alczew skiego. Za dyletancką, sk reślo n ą najgorzej ze w szystkich utw orów Słow ackiego, uznano historię D antyszka, nap isan ą ju ż po podróży na W schód, znów nieprecyzyjnie zaty tu ło w an ą w podręczniku jak o P iasta D antyszka p o e m a t o piekle. Awersja w obec dzieła m ogła się w zm agać pod w pływ em oso b isty ch antypatii Sta­ nisław a T arno w sk ieg o odnośnie do budzących odrazę fragm entów , które ra­ ziły go naw et w tw órczości A dam a M ickiew icza czy S ew eryna Goszczyń­ skiego37.

W w ydaw aniu sądów estetycznych kierow ał się T arnow ski zasadą, że piękno n ie lubi skrajności, zasadza się na w dzięku i h arm onii, prostocie i praw dzie311

- konstatow ał L ech Słow iński, zauw ażając jednocześnie, że poglądy o przesadnej rubaszności czy n iezadow alającym poziom ie artystycznym utw oru uwarunkowane były złam an iem k lasy czn y ch w yznaczników p iękna w utw orze.

S tanisław T arnow ski w ięcej przym iotów dostrzegł w L ilii W enedzie, której zaw artość znacząco uprościł, podając w zaledw ie jed n y m zdaniu: „Z a treść ma

36 Ibidem, s. 304. S. T arnow ski napisał przedm ow ę do Pism zbiorowych wierszem i prozą

Franciszka D zierżykraja-M oraw skiego, t. 1, P oznań 1882, w których zam ieszczono przekład poematu G . B yrona.

37 L. S ł o w i ń s k i pisał, że „raził go [S. Tarnow skiego - M .K.J zły pan z II cz. Dziadów

«rysam i zb y t en erg iczn y m i i jask ra w y m i» , nie m ógł darow ać G o szczy ń sk iem u «złow rogich świstów w iatrów , puszczy k ó w i szu b ien ic» ” ; i d e m , Nauka..., s. 239. W sprzeczności z celam i wychowaw­ czym i bądź ideałam i etycznym i stały także inne utw ory J. S łow ackiego - Kordian, Mazepa czy

Balladyna. Por. W . S a w r y c k i , W świetle etycznej ostrożności o raz O wychowawczą nienaganność literatury, [w:] i d e m , Wiedza..., s. 19-25.

(12)

Ju liu sz S ło w a c ki w podręcz/tikow ym ujęciu S tanisław a Tarnow skiego 385 przyjście L echa i w ytępienie daw niej tu osiadłego ludu W en ed ó w ” 39. Ten w chodzący w skład cyklu przedchrześcijańskiego poem at uznany został za jed n o ze znaczniejszych dzieł Juliusza S łow ackiego, a z pew nością doskonalsze od

Balladyny, bo u trzym ujące w w iększości tekstu w ew nętrzną spójność i logikę40.

Za m ogącą w yrządzić najw ięcej szkody w um ysłach i system ie w artości m łodych czytelników uznano - podobnie ja k w w ym ienionej zaledw ie tragedii B eatrix

Cenci - n aczeln ą ideę tekstu, czyli niem ożność o kiełznania piekielnych sił.

S uprem acja zdań oceniających, zastosow anych w części rozw ażań przybliżają­ cych P oem a P iasta D antyszka herbu L eliw a o p iek le oraz L ilię W enedę, w ypeł­ niała funkcję rozw ijająco-w ychow ującą podręcznika. P rzejaw iała się ona głów nie w trosce o w spom niane w cześniej m orale gim nazjalistów , ja k też realizację id eo lo g icz n y ch założeń k ształtow ania ich uczuć etycznych i estetycznych. „K aż­ dy zestaw tekstów stanow ił (zaw sze) kreację sw oistego m odelu, będącego nośni­ kiem w łaściw ych tem u m odelow i w artości”41 - k o n statow ał w spółczesny badacz galicyjskich podręczników , Jacek K olbuszew ski, potw ierdzając zapatryw ania T ar­ now skiego, traktow ane ja k sui g eneris zasadę ó w czesnych w ypisów .

L ektury proponow ane dla poszczególnych poziom ów edukacyjnych z założe­ nia m iały kształtow ać osobow ość czy system aksjologiczny m łodego adepta kultury literackiej. R olę drogow skazów odgryw ały obow iązujące na przełom ie wieków koncepcje pedagogiczne, w tym także założenia dydaktyki czynnościo­ wej, zm ierzającej do praktycznego korzystania z d oskonalonych w szkole um ie­ jętności polo n isty czn y ch 42. F orm ułow ane przez S tan isław a T arnow skiego w artoś­ ciujące o pinie w obec sugestyw nie zinterpretow anych dzieł Słow ackiego expressis

verbis w skazyw ały uczniom teksty deprecjonow ane przez autora podręcznika.

Niepokój galicyjskiego profesora zdaw ał się utrzym yw ać w nurcie w cześniejszych poglądów poznańskiego w ydaw cy Józefa C hociszew skiego, publikującego w cza­ sach nasilonej g erm anizacji w zięte książeczki o literaturze polskiej.

39 Ibidem, s. 304.

* Jak o g łó w n e usterki w ym ieniono trzy elem enty: niejasny zw iązek W enedów z harfam i, niew ytłum aczone zw iązan ie łańcuchem Lelum i P olelum o raz m gliście podane o k oliczności ocalenia Derwida.

41 J. K o l b u s z e w s k i , Zagadnienie „wartościw galicyjskich podręcznikach literatury polskiej,

[w:] i d e m , Literatura i..., s. 16.

42 J. B ł a ż e j e w s k a w yjaśniaia w spółcześnie głów ne punkty dydaktyki czynnościow ej, opisanej na łam ach g alicy jsk ieg o „ M u zeu m " przez nauczyciela i publicystę ks. A. P echnika: „A bsolw ent gim nazjum po w in ie n p o słu g iw ać się popraw ną, p ięk n ą polszczyzną, zn ać d zieje piśm iennictw a polskiego, ale p rzed e w szystkim być człow iekiem o sprecyzow anym system ie w artości. N a m oralność ucznia w p ły w ać m iały w zory zachow ań zaw arte w utw orach literackich, a także brak jak ich k o lw iek fragm entów tekstów , które m ogłyby w yw ołać «niepożądane sko jarzen ia» ” ; e a d e m , Kształtowanie się nowożytnej koncepcji podręcznika literatury na łamach galicyjskiego „Muzeum", „E dukacja H um anistyczna” 2 001, t. I, s. 108. Por. U. K r a u z e , Podstawy metodologiczne dydaktyki literatury w ujęciu historycznym, „D y d ak ty k a Literatury” 1982, t. 5, s. 2 5 -5 4 .

(13)

386 M onika K aźm ierczak

[...] T y lk o starsze o soby i p osiadające pew ien stopień w y kształcenia m o g ą cz y tać z pożytkiem p ism a S ło w ack ieg o ; d la m łodzieży zaś i m niej w ykształconych czytanie poezji Słow ackiego łatwo m oże zrodzić zam ieszanie pojęć, w ogóle w yw rzeć w pływ szk o d liw y43

- zastrzegał autor, m im o zaszeregow ania poety do triady najpopularniejszych polskich literatów . Pow yższe strategie, realizujące funkcję rozw ijająco-w ycho- w ującą, a stosow ane rów nież przez innych galicyjskich au to ró w podręczników w procesie kształto w an ia osobow ości m łodych ludzi, p odsum ow ał współcześnie w rocław ski d y daktyk i badacz galicyjskiej szkoły M ieczysław Inglot, pisząc:

P rak ty k a szk o ln a [...] była stale w idow nią sporu o to, aby cel w y ch o w aw czy , czyli zewnętrzna w obec tekstu strategia pedagogiczna, nie realizow ała się kosztem im m anentnych w łaściw ości tekstu, je g o po zio m u arty sty czn eg o , je g o integralności, a także rangi autora. N apięcie m iędzy wymogami strategii p edagogicznej a au to n o m ią tekstu literackiego zaostrzało się w yraźnie w podręczniku44.

N ad rzęd n e cele pedagogiczne prow adziły rów nież do zm ian, popraw ek czy korekt dokonyw anych w oryginalnych tekstach literackich, m odyfikacje zaś miały elim inow ać niepożądane czy też „nieb ez p ieczn e ” fragm enty45.

N ieco odm iennie zaprezentow ano w w ypisach kolejny utw ór, Beniowskiego. Poem atow i kończącem u drugi okres tw órczości Juliusza Słow ackiego patronowały ironia L odovica A riosta (w edług zapew nień poety) bądź gorycz G eo rg e’a Byrona, uznana za szkodliw ą dla całości dzieła (zgodnie z poglądam i autora podręcznika). T en żartobliw y i bohaterski zarazem utw ór został scharakteryzow any jako o d pow iedź S łow ackiego na krytykę oraz stronnicze sądy odbiorców . Summa

sum m arum , z poglądów zaw artych w kom entarzu m ożna było nie bez racji

w nioskow ać, że badacz z nieukryw aną ch ęcią w yrugow ałby z obiegu czytel­ niczego w arstw ę dygresyjną, a popularyzow ał jed y n ie część epicką:

[D ygresje - M . Κ.] do osób i stosunków , nigdy zapew ne n ieznaczących, a dziś zupełnie zapom nianych, są d la czy teln ik a niezrozum iałe, obojętne i niecierp liw ią go tylko aibo nudzą, kiedy p rzery w ają zajm u jące i pełne w dzięku sceny lub obrazy pow ieści. S zk o d a je s t nieodżałow ana, bo bez tych d o datków Beniowski byłby m oże n ajp ięk n iejszą pow ieścią p o ety czn ą w naszej literaturze“ .

B an alizo w an ie ukazyw anych przez S łow ackiego w ydarzeń romantycznych m iało uw ypuklić artyzm ujęcia konfederacji barskiej, w alk o g in ącą ojczyznę,

43 J. C h o c i s z e w s k i , Piśmiennictwo polskie w życiorysach naszych znakomitych pisarzy.

P oznań 1874, s. 154, C ele i funkcje kom entarzy w galicyjskich p o d ręcznikach om ów ił szerzej W . S a w r y c k i : Ocena i jej kryteria oraz kontekst wychowawczy analiz i ocen, [w:] i d e m,

Wiedza..., s. 2 9 -3 4 .

44 M . I n g l o t , O czy tance w galicyjskich podręcznikach dla niższych klas szkót elementarnych,

[w:] i d e m , Literatura..., s. 79.

45 D zieła J. Słow ackiego uznaw ane za etycznie szkodliw e bądź „w ychow aw czo nienaganne” szeroko om ów ił W . S a w r y c k i , Wiedza..., s. 2 0 i nast.

(14)

Ju liu sz S ło w a cki w p o dręcznikow ym ujęciu Sta n isła w a Tarnow skiego 387 „ślicznych” partii lirycznych i opisów , w reszcie chw alonych gu aii-ry cersk ich postaci B eniow skiego czy Saw y - m ożliw ych do odczytania w duchu gloryfikacji polskiej tradycji. D odatkow ym atutem poety m iał być fakt zam knięcia w literac­ kie form y (także w Śnie srebrnym S alom ei, K siędzu M arku oraz H orsztyńskim

- niedokończonym , podobnie ja k Beniow ski) znaczącego dla polskiej historii

okresu, raczej p rzem ilczanego przez innych rom antycznych artystów .

T rzecia epoka tw órczości Słow ackiego upłynęła pod hasłem tow ianizm u i jeg o m odyfikacji. W pierw szych zdaniach w yw odu do tej części Stanisław Tarnow ski tłum aczył, że poeta stał się sym patykiem now ego ruchu w wyniku nad w yraz rozw iniętej dum y i fantazji, rozbudzonego pragnienia lepszej przy­ szłości o raz silnej potrzeby ukierunkow ania n ieokreślonych dotąd przekonań religijnych. Ju liu sz Słow acki m iał się stać w ów czas „n arzędziem D u ch a” , a dzieła spisyw ać pod w pływ em wizji. Podkreślono, że sw oich tekstów nie w eryfikow ał, „bo D u c h a nie w olno popraw iać” 47. P rzez takie postępow anie artysty „ zw y k ły czy teln ik ” nie był w stanie dostrzec w nich praw dy, sensu, logiki ani spójności stylistycznej (brak tej zarzucano często rów nież T arnow ­ skiem u48) - tłum aczył galicyjski znaw ca gim nazjalistom , ja k b y a p rio ri za­ kładając n iepow odzenie w czasie dekodow ania przez uczniów tekstów m istycz­ nych Słow ackiego. W spółcześnie L ech Słow iński objaśniał, że przedstaw ione antypatyczne nastaw ienie do trzeciego okresu tw órczości poety w ynikało po części z faktu, iż Stanisław T arnow ski „nie cierpiał [...] krańcow ego m esjanizm u i m istycyzm u, a za najistotniejsze czynniki w szelkiej działalności um ysłow ej, w tym także i artystycznej, literackiej - uznaw ał w yobraźnię, uczucie i rozum ”49. U S łow ackiego natom iast w yobraźnia była zbyt bujna, uczuciow ość nadm iernie rozw inięta, a rozum ludzki nie m ógł uzurpow ać sobie praw a do w eryfikacji przekazów D ucha. Stąd też w iadom o, że utw ory z tego okresu nie zyskiw ały aprobaty galicy jsk ieg o historyka literatury. Jego sprzeciw spotęgow ał dodatkow o oskarżający Z y g m u n ta K rasińskiego w iersz D o a utora trzech P salm ów , „p o li­ tycznie błahy i fałszyw y, a m oralnie niespraw iedliw y, w niektórych m om entach zepsuty n iezrozum iałym a napuszonym m istycyzm em ”50, a także zniekształcony przez ten sam m istyczny patriotyzm w utw orze P oeta i natchnienie - zganionym za pełen dum y i pew ności siebie proroczy ton.

W ym ienionym zaledw ie i nieaprobow anym przez autora podręcznika utworom przeciw staw iony zo stał jed y n y - w edług T arnow skiego - godny uw agi w yjątek trzeciego okresu tw órczości, czyli autorskie tłum aczenie K sięcia N iezłom nego Pedro C ald ero n a de la B arca51. W pływ ów hiszpańskiego baroku dopatryw ał się historyk literatury w naznaczonych g o rącą religijnością dram atach - K siędzu

■" Ibidem, s. 307.

411 K. W o j c i e c h o w s k i , W sprawie reformy..., s. 550. n L. S ł o w i ń s k i , Nauka..., s. 240.

50 Ibidem, s. 307.

(15)

388 M onika K aźm ierczak

M arku i Śnie srebrnym Salom ei. M iały one za zadanie edukow ać czytelników

w zakresie now ej ideologii, a okazały się zaw iłe naw et dla sam ego Słowackiego - j a k tw ierd ził T arnow ski52, zniechęcając tym sam ym g im nazjalistów do lektury.

Z a najbardziej znaczące dzieło tego okresu historyk literatury uznał jednak

K ró la -D u ch a , p o em at stanow iący jed e n z elem entów cyklu o p radziejach Polski.

Z g o d n ie z sugestiam i podręcznikow ego kom entarza, na kartach poem atu twórca pragnął w yłożyć tajem nicę początku, św ietności i klęski sw ej ojczyzny, acz­ k olw iek nie był pionierem , poniew aż każdy polski poeta po roku 1831 omawiał te kw estie.

R o zw ażan ia S tanisław a T arnow skiego skupiły się w okół genezy poematu. W edług b ad acza pow stał on pod w pływ em patriotycznego bólu (wspom inanego w cześniej przy om aw ianiu G robu A gam em nona), p ołączonego z mistyczną filozofią poety. Jako niezrozum iałe i trudne do zaakceptow ania galicyjski profesor ukazyw ał po zo stające w H eglow skim kręgu pom ysły S łow ackiego, ja k choćby w ędrów kę dusz, dow ody kolejnych w cieleń D ucha, który m iałby dzierżyć siłę narodu, kształtow ać go i w ychow yw ać. Z decydow ane veto znaw cy wywołały hasła now ej etyki, ocenionej jak o „oburzający fałsz m oralny, który przez w ystępki, ok ru cień stw a i znikczem nienie m a niby sw ój naród kształcić i pod­ n o sić”53. Irracjonalności zapatryw ań Słow ackiego, w zm acnianych nieczytelnością dzieła czy naw et znikom ym gram atycznym sensem zdań, dow odził Tarnowski, p osługując się jed n y m zaled w ie argum entem , m ianow icie fikcyjnością prezen­ tow anych zdarzeń, która w yjaśniać m iała projekt w yobraźni poety, nie zaś rzeczy w iste dzieje Polski, „w ięc nikt w to nie u w ierzy ” 54 - konstatow ał ceniący praw dę oraz klasyczne piękno poezji galicyjski historyk literatury.

R o zw ażan ia w okół K róla-D ucha w ieńczyły fragm ent podręcznikow ego ko­ m entarza d otyczącego dzieł Juliusza Słow ackiego. W końco w y ch akapitach skrótow o zaprezentow ano o statnie lata życia poety, w tym m .in.: ułożony na potrzeby roku 1848 niezrealizow any plan konfederacji, o statnie wrocławskie spotkanie z m atką, rozw ój choroby, przyjaźń z p óźniejszym biskupem Zygm un­ tem S zczęsn y m Felińskim oraz popraw ki do K róla-D ucha.

W arto dodać, że w usta um ierającego poety w łożył S tanisław Tarnowski d w uznaczne słow a: „W szy stk o to g łu p stw o ”55, któ re tow arzyszyć m iały zamy­ kanem u w ostatnich chw ilach życia poem atow i. P ozostaw iając je bez komentarza, au to r p o dręcznika nie w skazał jednoznacznie, czy Słow acki nazw ał błahostką całą sw o ją tw órczość, czy pragnął uw ypuklić tym stw ierdzeniem m oc nieubła­ ganej śm ierci. D odatkow e w ątpliw ości w tej m aterii nasuw ały zamykające kom entarz stw ierdzenia historyka literatury, który po p o d sum ow aniu trzech okresów tw órczości o raz krótkich pochw ałach poezji S łow ackiego pisał:

52 S zerzej patrz: ib id em , s. 307. 53 Ibidem , s. 308.

54 Ibidem . 55 Ib id em , s. 309.

(16)

Ju liu sz S ło w a c ki w podręcznikow ym ujęciu Stanisław a T a rn o w skieg o 389

S łab ą stro n ą je g o talentu i charakteru byl brak rów now agi, brak m ocy nad sobą, który spraw ił, że ani w d ziełach ani w postępkach sw oich do praw dziw ej dojrzałości i zgody z so b ą nigdy nie doszedł. T o u sposobienie niem ęskie robi go bardzo w iernym i ciekaw ym w yobraziciclem je g o czasu, ale on o stanęło na przeszkodzie je g o talentow i, że nic rozw inął się i nie doszedł do tej miary, ja k ą p rzez sw o je inne w łasności m ógł był osiągnąć W poezji polskiej, od M ickiew icza oczyw iście m n iejszy (co go boleśnie zaw sze dręczyło), od K rasińskiego m y ślą nierów nie mniej głęboki i p otężny, ale fan tazją św ietniejszy, w szystkich innych po etó w przew yższa Słow acki niezaprzeczenie i o w iele5’’.

M ożna stw ierdzić, iż Stanislaw T arnow ski w skazał S łow ackiem u trzecie miejsce w hierarchii rom antycznych w ieszczów , a dalsze naw et w śród w szyst­ kich ludzi pió ra pierw szej połow y w ieku X IX , o czym m ogła św iadczyć chociażby p rz ed sta w io n a w u w agach w stęp n y ch k o lejn o ść p rezen to w an y ch w W ypisach... autorów . Poglądy takie nie oddaw ały w pełni osądu profesora U niw ersytetu L w ow skiego A ntoniego M ałeckiego, w yrażonego w m onografii

Juliusz Słow acki, je g o życie i dzieła w stosunku do w spółczesnej epoki (Lwów

1866-1867), na któ rą au to r podręcznika pow ołał się rów nież w zw ieńczeniu kom entarza, uznając j ą za „zupełnie w yczerpującą” w opisie biografii i tw ór­ czości po ety 57. L w ow ski m onografista nobilitow ał niedoceniany w drugiej po­ łowie X IX w. dorobek rom antyka, choć nie krył rów nież je g o niedoskonałości. Szczątkow e pochw ały S tanisław a T arnow skiego, zdom inow ane przez uwagi krytyczne pow odow ały, że uczeń ów czesnego galicyjskiego gim nazjum traktow ał Juliusza S łow ackiego ja k jed n e g o z w ielu rom antycznych poetów , dalekiego od artyzmu M ickiew icza58.

D zieła Juliusza Słow ackiego, w pisane przez F ranciszka P róchnickiego do części w ypisow ej, odzw ierciedlały zasadniczą linię historycznoliterackiego dys­ kursu S tan isław a T arnow skiego. W śród 8 propozycji na 58 stronach znalazły się kolejno: poem at W Szw ajcarii, przeplatane streszczeniam i nieliczne cytaty z B alladyny, cztery fragm enty L ilii W enedy, dalej rów nież w yim ek z II aktu

Księcia N iezłom nego, R ozłączenie - reprezentujące drobne w iersze poety, H ym n o zachodzie słońca na m orzu oraz Zatoka K oryncka (z P odróży do Z iem i Świętej z N eapolu), a całość zam ykały cytaty z listu do m atki, napisanego

21 sierpnia 1834 r. w G enew ie, zaw ierającego relację z w ypraw y w góry berneńskie. W arto zaznaczyć, że drugiej części W ypisów po lskich d la klas

56 Ibidem, s. 3 0 9 -3 1 0 .

57 W b ib lio g rafii nie podano, że A. M ałecki byt ró w n ież w y d aw cą d zieł zbiorow ych: J. S ł o w a c k i , Pisma, t. 1-4, Lw ów 1880; i d e m , Pisma pośmiertne, t. 1 -3 , Lw ów 1866.

“ W cześniejszy autor p odręcznika d la gim nazjów poznańskich um ieści! J. Słow ackiego na polskim P arn asie literackim , pisząc: „S łow acki m ieści się w p ierw szy m rzędzie narodow ych wieszczów polskich, t u ż o b o k [podkr. - M .K.] M ickiew icza i K rasińskiego” ; L. Ł u k a s z e w i c z ,

Rys dziejów piśmiennictwa polskiego, P oznań 1860, s. 211. Szerzej o recep cji rom antyka w Poz- nańskiem patrz: L. S ł o w i ń s k i , Szkolne losy twórczości Juliusza Słowackiego w gimnazjach Wielkiego Księstwa Poznańskiego, [w:] i d e m , Z ławy szkolnej naszych pradziadów. Pisarze polscy w szkołach średnich Wielkiego Księstwa Poznańskiego, P oznań 1996, s. 140-179.

(17)

390 M onika K aźm ierczak

w yższych sz kó l g im nazjalnych i realnych nie w yposażono w ułatw iające poru­

szanie się po k siążce spis treści bądź skorow idz o m aw ianych autorów i tytułów, m im o iż dodano drobiazgow e zestaw ienie pisarzy przyw oływ anych, a nie omó­ w ionych w podręczniku oraz objaśnienia (głów nie problem atycznych partii c y tow anych utw orów ).

P ublikacja T arnow skiego i P róchnickiego od początku m iała sw oich wiel­ kich zw olenników i zagorzałych przeciw ników . M im o dostrzeżonych licznych u sterek przychylnym okiem patrzyli na nią galicyjscy autorzy innych wy­ pisów - M arian R eiter, bracia M ikołaj i A ntoni M azanow scy, a także Kon­ stanty W o jciech o w sk i59. N a tendencyjność i proaustriackie sym patie kolejnych w ydań nie przystaw ali m iędzyw ojenna działaczka i p u blicystka oświatowa S tefania Sem połow ska, a przede w szystkim galicyjscy nauczyciele bocheńscy, bro d zcy , sąd eccy i tarn o w scy , k tórzy żądali od T o w a rz y stw a N auczycieli Szkól W y ższy ch w ręcz rugow ania ze szkół austrofilskiego podręcznika, przy­ stosow anego do akroam atycznych m etod kształcenia, id e st opartych na wy­ k ład zie p o lo n isty o ra z pracy z książk ą60. D o w ypisó w S ta n isła w a Tarno­ w skiego i F ran ciszk a P róchnickiego, ja k też innych g alicyjskich komentarzy, utrzym anych w stylu ekspresyjnym , m ożna było odnieść sło w a późniejszego dyrektora i red ak to ra naczelnego P aństw ow ych Z akładów W ydaw nictw Szko­ lnych, T ad e u sz a P arn o w sk ieg o , który w k ry ty cz n y m p o d su m o w an iu doty- czącum daw nych podręczników obrazow o tłum aczył na łam ach „P olonisty” :

C zy to b y ta h isto ria litera tu ry , czy sp rep aro w an e o d p o w ied n io w y p isy - au to r książki s taw ał s ię d y k ta to rem u su w ając w cień i n au czy ciela, a cz ęsto - i p ro g ram : realizowano bow iem podręcznik, a nie w ytyczne program u. K siążka taka p rzy p o m in ała przy p raw io n e kompletnie d an ie [...], k tó re n au c zy cie l po d aw ał g o to w e sw ym uczn io m . D o b rze, je ś li p o trafi! posypać b odaj so lą przeżycia. C zym że bow iem je s t ściśle w ykrojony w ybór tw ó rczo ści autora ja k nie narzuconym p reparatem ? Co m iał do pow iedzenia nauczyciel w obec w ypisów tak obmyślonych, że p o zo sta w a ło m u p o słu sz n ie czy tać i tw o rzy ć o b raz nie sw ó j, ale cu d zy - o b raz autora książki, który w edle sw ego sądu w yboru dokonyw ał? W racał - syn m arnotraw ny - do wypisów, k tó re n a cz eść sk ru sz o n e g o d o rzy n ały w łaśn ie ja k ie g o ś p isarz a p rzed z iw n y m w y b o rem jego poezyj61.

39 Por.: K. W o j c i e c h o w s k i , W sprawie reformy..., s. 5 5 0 -5 5 3 .

60 N iespotykany w ydaje się fakt, że zam ysł dydaktyczny podręcznika przeczył wytycznym je d n eg o z autorów . Jak zauw ażał L. S ł o w i ń s k i , Wypisy..., „ro zm ijały się [...] z instrukcjami m etodycznym i zaw arty m i w e Wskazówkach Próchnickiego, który zalecał zastępow anie wykładów rozbioram i in d u k c y jn y m i” ; i d e m , Nauka..., s. 243.

61 T. P a r n o w s k i , O nowy podręcznik do nauki języka polskiego w liceum ogólnokształcącym,

(18)

Ju liu sz S ło w a c ki w p o d ręczn ik o w ym ujęciu S tanisław a T arnow skiego 391

M onika Kaźmierczok

Juliusz Słowacki seen in the Stanisław Tarnowski schoolbooks (Sum m ary)

In the p resen t article, it h as been discussed the Schoolbook co m m en t o f S tanislaw Tarnow ski, about life and literary outp u t o f Ju liu sz Słow acki. This article has taken into account specificity of G alician h igh school and then extracts, as well as profile o f sch o o lb o o k ’s author.

Cytaty

Powiązane dokumenty

O ile jednak ten renesans zainteresowania prawem rzymskim niemal na całym świecie jest zrozumiały w przypadku prawa prywatnego, o tyle staje się on mniej oczywisty w odnie- sieniu

Patrząc na ten ogromny mój list i któremu sam się dziwię, zdaje mi się prawie, żem napisał jakąś broszurę, ale nie moja wina, jest to rapport, a

Dobry z niego byłby wiarus, Bo w literach nie czuł smaku Co dzień stary bakalarus Łamał wierzby na biedaku, I po setnej, setnej probie Rzekł do matki: “Oj, kobieto.. Twego Janka

Zatem długość słowa xzv jest postaci 8n gdzie n < N i słowo to składa się z czterech zrównoważonych segmentów długości 2n < 2N.. Czyli początkowy albo końcowy

Rocznik Muzeum Narodowego w Kielcach 13, 143-162 1984.. Przed nim herbem tym pieczętowali się dwaj biskupi: Piotr Fal­ kowski, następca Jana Grota, i Wincenty Doliwa

Fotony emitowane przez laser argonowy o długości fali 351 nm przechodzą przez kryształ BBO, generujący w procesie parametrycznego podziału częstości splątane fotony o

Przed rozpoczęciem wieczerzy wigilijnej, uświęconej tradycją wieków, przy śpiewie kolęd, przy stole, na którym rozkłada się pod obrusem sym- boliczne siano, obecni łamią

To tutaj bowiem, w dawnym gmachu Resursy Kupiec- kiej 1 , już od 7 września 1939 roku działał szpital, zorganizowany przez.. Korpus Sanitarny Związku Polskich Kawalerów