• Nie Znaleziono Wyników

Wiek XIX i XX w "Zeitschrift für die Geschichte und Altertumskunde Ermlands"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiek XIX i XX w "Zeitschrift für die Geschichte und Altertumskunde Ermlands""

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Jasiński, Janusz

Wiek XIX i XX w "Zeitschrift für die

Geschichte und Altertumskunde

Ermlands"

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 427-444

(2)

Janusz Jasiński

W IE K X I X I X X W „ Z E IT S C H R IF T F Ü R D IE G E S C H IC H T E U N D A L T E R T U M S K U N D E E R M L A N D S ”

W ydaw ane przez H istorischer V erein fü r E rm la n d czasopismo poświęciło w dw óch ostatnich tom ach 1 wiele uw agi X IX i X X wiekowi. Zachęciło mnie to do nieco szczegółowszego om ów ienia ich zawartości.

R ed ak to r czasopisma, H a n s-J ü rg en K arp, z okazji 125 rocznicy T ow arzy ­ stw a 2 wygłosił na sesji n aukow ej w M ü n ster w 1982 r. re fe ra t, k tó ry obecnie opublikow ał z niew ielkim i zmianam i. P o djął w nim jedno z zasadniczych za­ g adnień W arm ii doby porozbiorowej, stosunek jej do p a ń stw a p r u s k ie g o s. Oczywiście w k ró tk im w ystąpieniu a u to r nie mógł w yczerpać tem atu , ty m bardziej, że w ielu w ątk ó w n a u k a nie przebadała.

N ajw ięcej m iejsca poświęcił K a rp problem ow i integ racji katolików n ie ­ m ieckich w p ań stw ie pruskim . Przez długie dziesięciolecie m ożna m ówić r a ­ czej o d ezintegracji n a tle w yznaniow ym niż o i n te g r a c ji4. W łaśnie ro zbudo­ w ane przez biskupa Józefa H ohenzollerna szkolnictwo przyczyniło się do w zrostu świadomości relig ijn ej W arm iaków i do obrony ich katolickich p ra w przed uzurp acjam i p ro testanckiej m onarchii, któ ry ch rzecznikiem był, co słusznie u w y p u k lił autor, agresyw ny, n ieto lerancyjny, naczelny prezy d en t prow incji, T eodor von Schön. Nie przejaw iali zatem W arm iacy — d o d ajm y — p atriotycznych uczuć ani w 1813, an i w 1822 r., z okazji 50 rocznicy „zjedno­ czenia” b iskupstw a z P rusam i. W alka o w ychow anie dzieci z m ałżeństw m ie ­ szanych, m iała także na W arm ii ostry przebieg — przypom ina a u to r — cho­ ciaż nie skończyła się skazaniem b iskupa S tanisław a H attena. Nie zwrócił nato m iast K a rp u w agi n a to, że do d ezintegracji n a tle w yznaniow ym p rz y ­ czyniały się liczne, codzienne konflik ty m iędzy duchow ieństw em oraz m u tatis m utandis, m iędzy kato lik am i a ew angelikam i, gdyż ci ostatn i znajdow ali się w m niem aniu katolików, w sytuacji uprzyw ilejow anej. W arto też dodać, że w czasie W iosny L ud ó w katolików w zb urzyły p ro jek ty w yjęcia szkolnictwa spod k u ra te li Kościoła. Także w o jn y P ru s z A ustrią i F ra n c ją stw a rza ły d a l­ sze okazje do u zew n ętrzniania a n ty p ru sk ich nastrojów , o czym pisał „ E v an ­ gelisches G em eindeblatt”. Z dając sobie spraw ę z możliwości pew nego p rz e ­ jas k raw ienia i w yolbrzym ienia ty ch zjaw isk przez w yznaniow ych antag o ­ nistów, sądzę, gdy się weźmie pod u w agę dotychczasowe k o n flik ty katolików

1 Z e i t s c h r i f t f ü r d i e G e s c h i c h t e u n d A l t e r t u m s k u n d e E r m l a n d s ( d a l e j Z G A E ) . I m N a m e n d e s H i s t o r i s c h e n V e r e i n s f ü r E r m l a n d e . v . ( S i t z M ü n s t e r i . W . ) h e r a u s g e g e b e n v o m V o r s t a n d d e s V e r e i n s , 1981, B d . 41, SS. 224; 1983, B d . 42, 232 SS. 2 Z o b . u l o t k a w z b i o r a c h B i b l i o t e k i W a r m i ń s k i e g o S e m i n a r i u m D u c h o w n e g o A u f r u f z u m E i n t r i t t i n d e n h i s t o r i s c h e n V e r e i n f ü r E r m l a n d , F r a u e n b u r g 1857. 3 H . - J . K a r p , E r m l a n d u n d P r e u s s e n i m 19. J a h r h u n d e r t , B d . 42, s s . 14— 32. 4 S z e r z e j n a t e n t e m a t G . M a t e r n , p o d p s e u d . W a r m i e n s i s , K a t h o l i z i s m u s u n d P r o t e s t a n ­ t i s m u s i n O s t p r e u s s e n e i n s t u n d j e t z t , B r a u n s b e r g 1898, p o n a d t o w w i e l u r o z d z i a ł a c h J . J a s i ń ­ s k i , ś t u i a d o m o ś ć n a r o d o i o a n a W a r m i i w X J X w i e k u . N a r o d z i n y i r o z w ó j , O l s z t y n 1983. K om unikaty M a z u r s k o - W a r m iń s k ie , 1984, nr 4

(3)

4 2 8

w arm iń sk ich z pań stw em pruskim , że g en eralnie obserw acje ewangelickiego pism a są słuszne. Otóż stw ierdzało ono, że polityczne starcie pom iędzy P r u s a ­ m i a A ustrią zostało na W arm ii po trak to w an e na płaszczyźnie wyznaniowej. S ym patie katolickich W arm iaków znalazły się po stronie Austrii. D uchowni w zyw ali, aby nie strzelać do austriack ich żołnierzy, poniew aż są katolikam i, a dla ra n n y ch potajem nie organizow ali z b ió r k i5. Jeszcze w y raźniej niechęć k atolików w arm ińskich do P ru s zarysow ała się w następ n ej wojnie. W p rz e ­ ciw ieństw ie do ewangelików , k tó rzy z olbrzym ią radością i entuzjazm em re a ­ gow ali na napływ ające wiadomości o zw ycięstw ach nad Francją, W arm iacy n ie zachw ycali się nimi, byli milczący, obojętni, ba, złorzeczyli, bo się roz­ czarowali. „Narodow a potrzeba i narodow e szczęście nie znalazło żadnego o d ­ bicia w sercach tu tejszych W arm iaków . K ażdą wiadomość o zwycięstwie przyjm ow ali z boleścią, uw ięzienie Napoleona i sław ne dni pod Sedanem zgięły ich do ziem i”. Dzwony w kościołach nie rozbrzm iew ały dobrowolnie, nie urządzano żadnych uroczystości kościelnych. „Es w ar, als ob E rm land k e in preussisches, so n d ern ein er än d ern N ation gehöriges L an d gewesen w äre, w en n die E vangelischen d u rc h ih re patriotische B egeisterung den trü b en E in d ru ck nicht verw isch t u n d die w iderw illige oder schw erfällige B evölke­ ru n g in den S tro m d er Bew egung n ic h t hineingezogen h ätten . Es lag offen zu Tage, das w ir h ie r nich t w a ren «ein einig Volk von B rü d e rn » ”. A działo się ta k wówczas — pisze dalej pismo ew angelickie — zanim państw o rozpo­ częło w alk ę z h iera rch ią rzymskiego katolicyzm u ‘.

Właśnie. Przepaść ta powiększyła się znacznie w okresie k u ltu rk am p fu . W 1875 r. w D obrym Mieście, n a w et toast w zniesiony za cesarza przez sędzie­ go Schw artza, w yw ołał w środow isku katolickim fataln e w r a ż e n ie 7. W B is­ kupcu w ydaw ano liczne w yro k i za obrazę m ajestatu. Nie chciano godzić się na szkoły sym ultanne, rozpaczą przejm ow ały pobożnych W arm iaków osiero­ cone parafie. Władze państw ow e uw ażały za swoich w rogów te osoby, któ re nie chciały z nim i współpracow ać a. P rzypom inam te spraw y, aby zrozumieć, iż w b re w polityce b iskupa A ndrzeja Thiela, zmierzającego po skończonym k u ltu rk a m p fie do pojednania Kościoła z państw em , co podkreślił autor, ra n y pow stałe n a ciele społeczeństw a katolickiego nie chciały się ta k szybko zabliź­ nić. U w aga ta dotyczy ta k katolików polskich, ja k i n iem iec k ic h 8. I t u do­ chodzimy do następującego problem u postawionego przez K arpa, ale chyba słusznie nie rozwiązanego, bo nie poprzedzonego szczegółowszymi badaniam i. Czy W arm iacy, specjalnie niemieccy, n a przełomie X IX i X X w ieku czuli się „M uss-Preussen” ? A u to r rozważa ten problem n a przykładzie postaw F r a n ­ ciszka Buchholza i O ttona M illera. Można tu przytoczyć jeszcze wiele osób, zwłaszcza spośród inteligencji, zintegrow anych z p aństw em pruskim . Chodzi jed n ak o całe społeczeństwo. K a rp odw ołuje się do w p ły w u k alen d arzy Ju liu

-5 D e r P r o t e s t a n t i s m u s i m E r m l a n d . G e s c h i c h t e u n d s e i n e B e d e u t u n g , E v a n g e l i s c h e s G e - m e i n d e b l a t t , 1876, n r 7, s . 39. 6 I b i d e m . 7 E r m l ä n d i s c h e Z e i t u n g , 1875, n r 34. 8 E r m l ä n d i s c h e r H a u s k a l e n d e r , 1881, s. 89. 9 Z o b . n p . A . B l u d a u , O b e r l a n d , E r m l a n d , N a t a n g e n u n d B a r t e n . E i n e L a n d e s - u n d V o l k s k u n d e , S t u t t g a r t 1901, s . 209; A r c h i w u m D i e c e z j i W a r m i ń s k i e j w O l s z t y n i e ( d a l e j A D W O ) , A r c h i w u m P a r a f i i N o w e K a w k o w o , N r 1. K r o n i k a p a r a f i i . C h o c i a ż k o n s t y t u c j a z 1850 r . z a ­ p e w n i a ł a r ó w n o u p r a w n i e n i e w s z y s t k i m w y z n a n i o m , z a p i s z e k r o n i k a r z : „ D e r K u l t u r k a m p f h a t u n s e t w a s a n d e r s b e w i e s e n ” ; W . B a r c z e w s k i , K i e r m a s y n a W a r m i i , O l s z t y n 1923, s . 116. О k u l ­ t u r k a m p f i e : „ L u d z i e t t e r a z j e s z c z e s ą d z ą , ż e i m s i ę s t a ł a b a r d z o w i e l k a k r z y w d a ” .

(4)

Wiek XIX i XX 42 9 sa Pohla, a także do roli w ojska szerzącego ducha pruskiego. Dla m nie jed ­ n a k sp ra w a pozostaje n ad al o tw arta. To w łaśnie „A llensteiner V olksblatt” skarży ł się, że katolicy w arm ińscy są obyw atelam i dru g iej kategorii, że wciąż d y sk ry m in u je się ich n aw et na ojczystej W a r m ii 10. Bo rzeczywiście, wyższe w a rstw y społeczne silniej związane z pań stw em {urzędnicy, przemysłowcy, ziem iaństwo, oficerowie) b y ły przew ażnie reprezen to w an e przez napływ ow ych ewangelików . N aw et w olsztyńskim Zw iązku Nauczycielskim dochodziło do gw ałtow nych atak ó w na Kościół katolicki, w w y n ik u czego biskup w arm iński zab ran iał katolickim nauczycielom należeć do Z w ią z k u u . Można b y pow ie­ dzieć, że na W arm ii antagonizm y w yznaniow e n a k ła d ały się na państw ow o- -klasowe, co n ad al przeszkadzało w integ racji katolickich W arm iaków z p a ń ­ stw em pruskim . Pow staje n atom iast in n y problem , nie poruszany przez K a r ­ pa: na ile zjednoczone Niemcy, w skład k tó ry ch weszły rów nież południow o- -zachodnie k ra je katolickie, mogły w pływ ać na pogłębienie się niem ieckiej świadomości narodow ej W arm iaków , niejako ponad P rusam i, ponad pruskim poczuciem państw ow ym . W ydaje mi się bowiem, że procesy unarad aw iające po 1871 r. nie m usiały koniecznie łączyć się z asym ilacją z państwowością pruską.

Jak o dalszy czynnik in teg racy jn y z p aństw em p ru sk im tra k tu je K a rp przeobrażenia w sytuacji społeczno-gospodarczej W arm iaków , czyli ich stop­ niowo coraz lepsze w a ru n k i bytowe. Otóż i ten problem jest złożony. Rzeczy­ wiście, w m iarę n a rastający ch pokoleń i re fo rm ag rarnych, sy tuacja wsi w a r ­ m ińskiej uległa k orzystnym przem ianom . Jedn ak że W arm iacy p o p raw y sw o­ jego życia, w su b iek ty w n y m odczuciu, nie dostrzegali. Byli święcie przek o ­ nani, że za czasów „biskupich”, ich przodkom powodziło się znacznie lepiej. P ro testow ali przeciw ko w aru n k o m uwłaszczenia, przerażała ich gospodarka pieniężna, możliwość eksm isji z powodu nie zapłaconych podatków . Do tronu, mimo oficjalnego w ychow ania i składanych w yrazów lojalności, nie czuli przyw iązania, co m. in. uwidoczniło się w nurcie rep u b lik ań sk im w dobie rew olucji 1848—1849 12. Na polskiej W arm ii dodatkow o złą krew spow odowały strzały w B red y n k ach (1863), o czym będzie m ow a w dalszym ciągu n in ie j­ szego a rtykułu. N atom iast po wojnie fran cu sko-pruskiej, mimo francuskiej kontrybucji, eksodus na obczyznę za chlebem udow odnił w sposób n am acal­ ny, że podłoże społeczno-gospodarcze nie stanowiło silnej bazy do in tegracji z pań stw em pruskim .

Wreszcie, jako ostatnim zagadnieniem swego a rty k u łu zajął się K arp spraw ą ludności polskiej. Stw ierdził słusznie, idąc, głów nie za cenną pracą P e te ra B öhninga, że już w pierw szej połowie X IX w ieku T eodor von Schön

10 H . K u n i g k , D a s A l l e n s t e i n e r V o l k s b l a t t i n d e r W e i m a r e r R e p u b l i k , Z G A E , 1981, B d . 41, s. 126. T a m c y t a t z „ A l l e n s t e i n e r V o l k s b l a t t ” : ,, E s i s t k e i n Z u f a l l g e w e s e n , d a s s w i r b i s z u m J a h r e 1917 k e i n e n e i n z i g e n k a t h o l i s c h e n L a n d r a t g e h a b t h a b e n , d a s s s o g a r d i e m i t t l e r e B e a m ­ t e n s c h a f t i n d e n K r e i s e n b i s a u f d i e G e n d a r m e r i e f a s t a u s s c h l i e s s l i c h a u s N i c h t k a t h o l i k e n b e s t a n d . K e i n Z u f a l l , d a s s d i e g r ö s s t e S t a d t d e s E r m l a n d e s , A U e n s t e i n , j a h r z e h n t e l a n g k e i n k a t h o l i s c h e s O b e r h a u p t h a t t e . K e i n Z u f a l l , d a s s a u c h d i e w i r t s c h a f t l i c h e B e t r e u u n g a m E r m - l a n d m e i s t e n s v o r ü b e r g i n g ” ; s . 122: „ W i r h a b e n d a s S i a a t s b ü r g e r t u m z w e i t e r K l a s s e g e n u g a l s E l e n d s b u r d e e r t r a g e n ” ; s . 115: „ B i s z u m B e g i n n d e s W e l t k r i e g s j a n o c h w ä h r e n d d e r s c h w e ­ r e n K r i e g s j a h r e w a r e s p r e u s s i s c h e r V e r w a l t u n g p g r u n d s a t z , m ö g l i c h s t w e n i g e k a t h o l i s c h e S t a a t s b e a m t e e i n z u s t e l l e n u n d d i e s e w e n i g e n m ö g l i c h s t i n n i c h t k a t h o l i s c h e n G e g e n d e n z u b e s c h ä f t i g e n ” . 11 W o j e w ó d z k i e A r c h i w u m P a ń s t w o w e w O l s z t y n i e , R e j e n c j a O l s z t y ń s k a , I 324. i n s p e k t o r A u g u s t S p o h n z 19 I I I 1892; E r m l ä n d i s c h e Z e i t u n g , 1893, n r 52. 12 j . J a s i ń s k i , o p . c i t . , s s . 78— 80, 109— 118. 7. K o m u n i k a t y . . .

(5)

4 30

zm ierzał do asym ilacji państw ow ej ludności polskiej, ale przez jej niemczenie. („Auf jeden Fall w a r E in staatlichung d er polnischen B evölkerung d u rc h E in ­ deutschung das Ziel”, s. 27). A u to r jest zw olennikiem poglądu, że większe n ie ­ bezpieczeństw o zagrażało ludności polskiej, gdy dzieciom w p ajano obce treści w języku ojczystym niż później, k iedy to w ogóle język polski usunięto ze szkoły. D yskusyjne jest tu zdanie K arp a, że w czasie k u ltu rk a m p fu niemieccy i polscy katolicy wspólnie w ystępow ali przeciw ko dysk ry m in u jący m Polaków zarządzeniom językow ym (s. 29). Otóż w literatu rze przedm iotu (F. Dittrich, J. Obłąk) nie spotkałem nic, co by świadczyło, iż w czasie k u ltu rk a m p fu na W arm ii Niemcy bronili Polaków w ty m zakresie. Także ja nie znalazłem, niestety, źródła przem aw iającego za tezą K arp a. O ile katolicy niem ieccy i polscy wspólnie w alczyli o p ra w a Kościoła katolickiego, to ani biskup, ani k u ria trom borska, ani „Erm ländische Z eitung” — n ik t ze stro n y niem ieckiej publicznie nie zabrał głosu w obronie ludności polskiej, chociaż dziekani w w ew n ętrzn y ch spraw ozdaniach inform ow ali o rozpaczliwej sytuacji dzieci polskich zm uszanych do m echanicznego, absurdalnego sposobu p rzysw ajania p ra w d w ia ry w obcym języku. Nic dziwnego, że z tego powodu odczuwał żal do w arm ińskiego duchow ieństw a św iatły in tro lig ato r z S ząbruka, A ndrzej S a m u lo w s k i13.

Ma rację autor, gdy zam yka sw oje in teresujące rozw ażania konstatując, że rozwój sp ra w y polskiej w ykopał przedział m iędzy katolikam i niem ieckim i i polskimi ponad w spólnotą w yznaniow ą. Uściślijmy, że n a rastająca polska świadomość narodow a powodow ała nie tylko dezintegrację polityczną w s a ­ m ym społeczeństwie w arm iń sk im (bardzo w y raźną np. w okresie wyborów), ale rów nież — jeśli chodzi o południow ą W arm ię — w stosunku do państw a pruskiego. Czy na całej W arm ii dom inow ały na przełomie X IX i X X w ieku procesy integracyjne, czy dezintegracyjne wobec P ru s — przy obecnym s ta ­ nie b a d ań — odpowiedzieć jeszcze nie można.

O m aw iane tom y zaw ierają bogaty dział biograficzny. Od pewnego czasu M anfred Clauss specjalizuje się w p rezentacji sylw etek biskupów z W arm ii i Pomorza. Obecnie zajął się biskupem w arm ińskim , A ndrzejem Thielem oraz biskupem gdańskim E d w ardem O’R ourke 14.

Thiel pochodził z rodziny chłopskiej, urodził się w Tłokow ie koło Jezio­ ra n w 1826 r. Św ięcenia kapłańskie otrzym ał w 1849 r. P rzejaw iał zaintereso­ w ania historyczne, należał do współzałożycieli W arm ińskiego Tow arzystw a Historycznego (1856), a także w arm ińskiego, później bardzo popularnego k a ­ lendarza („Erm ländischer H a u sk alen d er”). Ju ż jako bisk u p lubił odwoływać się w swoich listach pastersk ich do przykładów z historii. W okresie soboru w atykańskiego należał do przeciw ników teorii o nieom ylności papieża, póź­ niej jednak, już po ogłoszeniu dogm atu, w raz ze swoim zwierzchnikiem , b is­ k u pem Filipem K rem entzem , podporządkow ał się tej decyzji. W przeciw ień­ stw ie jed n ak do K rem entza, jako w ikariusz gen eraln y przejaw iał pew ną ła ­ godność w postępow aniu wobec duchow nych nie zgadzających się z now ym dogm atem. B iskupem został w 1886 r. Ja k o a d m in istrato r cieszył się dobrą opinią, n ato m iast nie m iał w iększych predyspozycji duszpasterskich, chociaż p rzejaw iał w ty m k ieru n k u dużo dobrej woli. S tarał się o now ych kapłanów dla świeżo po k u ltu rk am p fie otworzonego sem inarium duchownego, walczył

13 O r ę d o w n i k , 1374, n r 07.

14 M . C l a u s s , B i s c h o f A n d r e a s T h i e l (1886—1908). B e i t r ä g e z u s e i n e r B i o g r a p h i e , B d . 41, ss . 7—30; t e n ż e , D e r D a n z i g e r B i s c h o f E d u a r d G r a f O ' R o u r k e , B d . 42, s s . 113—146.

(6)

Wiek XIX i XX 431 0 lepszą jakość studiów, zw racał uw agę proboszczom, jako lokalnym in spek­ torom, na potrzebę podniesienia poziomu n a u k i religii w szkołach ludowych, nieu stan n ie w izytow ał parafie, zabiegał o rozw ój katolicyzm u w diasporze ew angelickiej, za jego czasów budow ano now e kościoły i kaplice na M azurach 1 pru sk iej Litwie. Od podległego duchow ieństw a żądał bezwzględnego posłu­ szeństwa. W licznych listach p astersk ich u k azy w ał niebezpieczeństw o zag ra­ żające religii i dobrym obyczajom w środow iskach em ig ran tó w w yrw anych ze stro n ojczystych, ale nie dostrzegał przyczyn ty ch ucieczek. W alczył także z alkoholizmem, zachęcał do zapisyw ania się do b ra c tw trzeźwości.

A utor, u w zględniając ak tu a ln y sta n badań, obiektyw nie stw ierdza, że biskup Thiel popierał zarządzenia zm ierzające do g erm anizacji ludności polskiej („ sondern begünstigte die M assnahm en zu r E in d eutschung d e r polnischen B e v ö lk e r u n g ”), cy tuje ponadto list p asterski ogłoszony w „P a sto ralb latt”, ostrzegający katolicką ludność polską przed ehytrością ru ch u polskiego, któ ry chce oderw ać ją od biskupów i kapłanów , a oddać n a pastw ę rosyjskiej schizm y lub n iew ia ry socjaldem okratów (s. 26). Szkoda, że a u to r nie skom en­ tow ał owego dow odu zacietrzew ienia i b ra k u o rientacji bisk u p a w arm ińskiego w ideologii polskiego ru c h u narodow ego na W arm ii. D opraw dy, o b ra k k a ­ tolickiego św iatopoglądu nie pow inno się obozu „G azety O lsztyńskiej” po­ sądzać. Nie mogę się rów nież zgodzić z in n y m tw ierdzeniem , jakoby Thiel dążył do zachow ania p ra w swoich polskich diecezjan („aber dennoch bestrebt, au ch die R echte sein er polnischen Diözesanen zu w a h re n ”, s. 27— 28). W ybór E d w a rd a H e rrm an n a, znanego z propolskich sym patii, n a bisk u p a pom ocni­ czego świadczył o p ew nym realizm ie Thiela. M ianowicie obaw iał się, że z po­ w odu jego tw a rd ej postaw y wobec językow ych potrzeb polskich W arm iaków , mogą się oni odw racać nie tylko od niego, ale i od Kościoła katolickiego. N om inacja H errm an n a m iała łagodzić ostre spięcia na tle narodowościow ym. Sam jed n ak biskup Thiel mimo pew nych w ahań, ostatecznie opow iadał się po stronie niemieckości. O dw ołajm y się do dw óch now ych przykładów . Oto w 1887 r. pisał do naczelnego prezesa p row incji w schodniopruskiej, A lbrechta v. Schlieckm anna, że zarówno jemu, jak i duchow ieństw u olsztyńskiem u za­ leży na ograniczeniu języka polskiego, o ile nie będzie to w pływ ało u jem nie n a w ychow anie religijne. Poniew aż w szkołach naucza się w yłącznie po n ie ­ m iecku, wobec tego język polski zanika z d nia na dzień — pisał dalej. On sam skorzysta z pierw szej okazji, ab y w nauczaniu religii język polski „besei­ tig e n ” 15. W 20 la t później n ak azyw ał proboszczowi w G utkow ie, H ieronim ow i Nahlenzowi, powiększyć liczbę niem ieckich nabożeństw 16. P raw d a, że nie lubił, gdy władze pru sk ie w trącały się do sp raw kościelnych i często skutecznie b ro n ił polskich księży przed ich atakam i, ale nie zmienia to jego ogólnego obrazu, bo chociaż b y ł przeciw nikiem g w ałtow nych m etod germ anizacyjnych, nie protestow ał przeciw ko antypolskiej polityce p ań stw a pruskiego n a w et w zakresie nauczania religii, a ponadto sam przyczyniał się do asym ilacji lu d ­ ności polskiej w społeczeństw ie niem ieckim . S p raw ą tą zająłem się w 1975 r . ł7, a Clauss nie dorzucił now ych argum entów , przem aw iających na Thielem.

Bardziej znana w literaturze, chociażby z uw agi na m iędzynarodow e z n a­ czenie Wolnego M iasta G dańska, jest sy lw etka pierw szego b iskupa diecezji

15 A D W O , A r c h i w u m P a r a f i i w O l s z t y n i e , n r 94. B p A n d r z e j T h i e l z 1 4 X 1 8 8 7 r . 16 A D W O , A r c h i w u m P a r a f i i w G u t k o w i e , n r 6, B p A n d r z e j T h i e l z 27 U 1907 r . 17 J . J a s i ń s k i , B i s k u p T h i e l w o b e c j ę z y k a p o l s k i e g o , K o m u n i k a t y M a z u r s k o - W a r m i ń s k i e , 1975, n r 3, s s . 373— 381.

(7)

4 3 2

gdańskiej, hrabiego E dw ard a O’Rourke. Jego osobiste i jego przodków związki m iędzynarodow e b yły w yjątkow o rozliczne. To chyba powoduje, że ta k histo ­ ry c y polscy, jaki i niemieccy nie postaw ili „kropki n ad i ”, i nie wypow iedzieli się, czy byl Niemcem, czy Polakiem . Ród O’R ourkôw wyw odził się z Irlandii. W X V III w. osiadł w Rosji. M arian P elczar zw raca uw agę, że ojciec E d w ard a pochodził ze spolszczonej gałęzi tego rodu, chociaż był oficerem rosyjskim . Ale wiemy, że w carskiej arm ii służyło bardzo w ielu p atriotów polskich. E dw ard uczęszczał do polskiego gim nazjum jezuitów w B ąkow icach koło Chyrowa. W czasie studiów w Rydze przez 7 la t należał do polskiej k o rporacji stu d en tó w „A rkonia”. W 1917 r. z ram ien ia w ładz polskich uczestniczył w p racach K om isji L ik w idacyjnej do S p raw K rólestw a Polskiego na Ziemi M ińskiej, a także był członkiem Rady Polskiej Ziemi M ińskiej. C h a ra k te ry ­ zując jego działalność w G dańsku ks. A ntoni Baciński stwierdził, że Niemcem nie b y ł 18. Sądzę przeto, że E dw ard O ’R ourke uw ażał się za Polaka.

Św ięcenia kapłańskie otrzym ał w K ow nie (1907). N astępnie pracow ał w P e tersb u rg u , ingres na b iskupa Rygi odbył się w Wilnie. B iskupem R ygi był w łatach 1918— 1922. Po rezygnacji z tego stanow iska został n a jp ie rw ad m i­ n istrato rem apostolskim w G dańsku a w 1927 r. jego biskupem.

E d w ard O’R ourke chciał być dobrym duszpasterzem i rządcą dla w szyst­ kich sw oich diecezjan, ta k niemieckich, jak i polskich. Pom imo to, właśnie problem narodow ościow y przysporzył m u n ajw ięcej kłopotów. Czyniąc s ta ­ ra n ia o duchow e potrzeby katolików polskich, spotykał się z atak am i strony niem ieckiej. I odwrotnie, p o cieranie katolicyzm u niem ieckiego narażało go na nieprzychylne kom entarze stro n y polskiej. O’Rourke, będąc biskupem G dańska, m usiał kontaktow ać się i współdziałać z jego senatem, w skład którego w cho­ dzili Niemcy. Dlatego tru d n o zgodzić się ze stanow iskiem Claussa, że w spół­ pracow ał z w ładzam i niem ieckim i. Dla b iskupa b yły to władze Wolnego M iasta Gdańska. B rał on zasiłki na rozwój insty tu cji katolickich z różnych stron, ta k od p aństw a niemieckiego, jak i od polskiego, a najczęściej z G dańska. Oziębienie, w pierw szym okresie, stosunków z Polską w ynikło przypuszczalnie z chęci o trzym ania większej pomocy dla niem ieckich kato li­ ków, a także z n iezbyt zręcznych posunięć generalnego kom isarza RP, H en ­ ry k a S trasb u rg era, któ re bisk u p potrak to w ał jako próby ingerow ania w w e w ­ n ętrzn e stosunki diecezji. N atom iast w okresie zwycięstwa nazistów w G dańsku, bisk u p dokonał niem al dem onstracyjnego zw rotu k u ludności polskiej. W ydaje mi się, że O’R ourke chciał n a p raw d ę być bezstronnym b is­ k u pem i dlatego h istorycy po dzień dzisiejszy m ają kłopoty z określeniem jego poczucia narodowego.

A u to r w ysunął now ą tezę, dotyczącą odejścia O’R ourke z diecezji gdańskiej. M iały na jego decyzję w płynąć nieporozum ienia z częścią niem iec­ kiego duchow ieństw a, a także b ra k poparcia Stolicy Apostolskiej w czasie k o n flik tu z hitlerow cam i na tle erygow ania polskich parafii personalnych. Na podstaw ie dyplom atycznych a k t archiw um Niemieckiego M inisterstw a S p raw Z agranicznych w Bonn, au to r w yjaśnia, jakim i chw vtam i posłużył się p rezydent senatu, hitlerow iec A rtu r Greiser, aby zmusić 0 ’R ourke’go do od­ w ołania swoich dekretów', pow ołujących parafie personalne. Oto w dniu strat- kania z biskupem w ysłał telegram do S ek retarza S ta n u w W atykanie, w k tó ­

13 M . P e l c z a r , O ’R o u r k e E d w a r d . A l e k s a n d e r W ł a d y s ł a w , w : P o l s k i s l o t o n i k b i o g r a f i c z n y , W r o c ł a w —W a r s z a w a — K r a k ó w — G d a ń s k 1979, t . 24, s s . 243—250; A . B a c i ń s k i , P o l s k i e d u c h o w i e ń ­

(8)

W iek XIX i XX 4 3 3 ry m stw ierdzał, że posunięcia biskupa są sprzeczne z wolą gdańskiego rządu, poza tym w yw ołały najw iększe oburzenie całej ludności G dańska. W związku z ty m prosił, aby biskupow i G dańska w ydać nakaz rozw iązania perso n al­ n ych parafii. W rozmow ie zaś z bisk u p em dał do zrozum ienia, że biskup go oszukał, mówiąc, że W aty k an kazał m u organizować polskie parafie, gdy w rzeczywistości decyzja ta zależała od biskupa. On, G reiser, dotychczas chronił Polaków przed oburzonym i Niemcami, ale teraz za w szelkie w y k ro ­ czenia w zburzonych tłum ów będzie odpow iedzialny biskup. Poza ty m — m ów ił G reiser — n iektórzy księża niem ieccy zgłaszają protesty, bow iem ich dotychczasow e dochody zostaną uszczuplone. I oto pod w pływ em tego b r u ta l­ nego nacisku, O’R ourke m usiał odwołać sw oje d e k rety w spraw ie dwóch polskich p arafii personalnych, a w następ stw ie tego zgłosił w Stolicy A po­ stolskiej rezygnację z biskupiego urzędu. Niestety, Pius X I dym isję przyjął. Zwyciężyli gdańscy hitlerow cy. Po opuszczeniu G dańska O’R ourke został k a ­ n onikiem k a p itu ły gnieźnieńsko-poznańskiej i zamieszkał w Poznaniu. Zm arł w 1943 r. w Rzymie.

Postać kan o n ik a J a n a Szadowskiego h istorykom w arm iń sk im nie jest obca. W spom inany jest na m arginesie różnych zagadnień W arm ii schyłku X IX i początku X X w. Jego b io gram tra fił ta k do „A ltpreussische B iographie” , ja k i do słow ników Tadeusza Orackiego. Interesu jące w spom nienie o nim zamieścił przed dw udziestu laty Georg M ielcarczyk ” . Obecnie A nneliese T ril­ ler, w y k o rzystując a k ta personalne ks. Szadowskiego, przechow yw ane w A r ­ chiw um Diecezji W arm ińskiej, ukazała, n ajpełniejszy jak dotychczas, w ize­ ru n e k jego życia, słusznie zresztą zastrzegając się, że są to ty lk o przyczynki do jego b io g r a f ii20.

Pochodził z p o w iatu sztumskiego, urodził się 1834 r. w rodzinie chłopskiej. Święcenia kapłańskie otrzym ał stosunkow o późno, gdyż liczył już 30 lat. P o ­ w ołany na kap elan a dyw izyjnego pełnił swe obowiązki w czasie w ojny z F ra n c ją w latach 1870/1871. W 1872 r. bisk u p K rem en tz w yznaczył go na k u ra tu s a stacji m isyjnej w W ielbarku na M azurach, gdzie pracow ał do r. 1887. K orzystając z pomocy katolików zachodnioniem ieckich w ybudow ał kościół w Opaleńcu. M iał duże kłopoty z w ładzam i pruskim i, k tó re n iechętnym okiem p rzyglądały się jego pracy duszpasterskiej w m azurskiej diasporze i nie pozw alały na urządzanie lokalnych pielgrzym ek. Dochodziło rów nież do otw arty ch k onfliktów z duchow ieństw em ew angelickim , przew ażnie na tle w ychow ania religijnego dzieci z m ałżeństw m ieszanych. Wiele zm artw ień p rzysporzyły ks. Szadow skiem u słynne ru g i pru sk ie w 1885 r., w w y n ik u k tó ry ch jego parafię musiało opuścić 15 rodzin. Szkoda, że au to rk a nie w y ­ korzystała a rty k u łu Tadeusza G rygiera 21 i d ru k o w an y ch w spom nień samego ks. Szadowskiego z 1906 r . 22 P u b likacje te m ogłyby wzbogacić w ielbarski okres o istotne przyczynki, ponadto urozmaicić go b a rw n ą opowieścią o egzo­ tycznych w aru n k ach , w któ ry ch m usiał pracować.

M ianow anie go proboszczem w K rólew cu w 1890 r. stanow iło zaszczytne

19 G . M i e l c a r c z y k , E r i n n e r u n g e n a n P r a ł a t u n d E h r e n d o m h e r r n J o h a n n e s S z a d o w s k i , P r o p s t v o n K ö n i g s b e r g , E r m l a n d s b r i e f e , 1964, n r 67, s s . 12— 13. 20 A . T r i l l e r , Z u r B i o g r a p h i e d e s K ö n i g s b e r g e r P r o p s t e s J o h a n n e s S z a d o i o s k i (1834— 1914), B d . 41, SS. 134— 147. 21 T . G r y g i e r , Z z a g a d n i e ń d i a s p o r y n a W a r m i i i M a z u r a c h , K o m u n i k a t y M a z u r s k o - W a r ­ m i ń s k i e ( d a l e j K M W ) , 1959, n r 2 , SS. 150— 179. 22 J . S z a d o w s k i , E i n e M i s s i o n s g e s c h i c h t e a u s d e r O s t p r e u s s i s c h e n D i a s p o r a , A l l e n s t e i n e r V o l k s b l a t t , 1906, n r 209, 291.

(9)

4 3 4

wyróżnienie. Jed n ak że i na tej placówce n a p o ty k ał ks. Szadowski liczne p rze­ szkody w pracy duszpasterskiej, zwłaszcza na trudności w u trzy m an iu przy katolicyzm ie dzieci z m ałżeństw m ieszanych, żyjących z re g u ły w ew angelic­ kich środow iskach. Poza tym, co niezm iernie m artw iło proboszcza k rólew iec­ kiego, popadał on w liczne k o n flik ty z biskupem Thielem , k tó ry jakby nie rozum iał ani specyfiki p a rafii działającej w diasporze, ani kłopotów fin a n ­ sow ych zw iązanych z budow nictw em obiektów sakralnych. B iskup Thiel m iał m u za złe n a d m ia r samodzielności, posądzał go o nieposłuszeństw o i lek k o ­ myślność w zaciąganiu długów, w sum ie w ykazał wobec Szadowskiego po­ staw ę m ałoduszną i tw ard ą. N atom iast rejen cja zarzucała Szadowskiemu u p r a ­ w ianie prozelityzmu. Jed n ak że w 1914 r. doczekał się uzn an ia w czasie u r o ­ czystości 80 rocznicy urodzin, 50 lecia św ięceń k ap łańskich i 25 lecia p racy w Królewcu. Z m arł 10 sierpnia, w krótce po w ybuchu I w ojny światowej.

Jedno z trudniejszych, ale i bardziej interesu jący ch zagadnień etnicznego pogranicza stanow i określenie świadomości narodow ej nie tylko całej społecz­ ności, ale rów nież i jednostek. P rzy k ład em ilu s tru ją cy m powyższe zagadnienie jest życie i działalność ks. Szadowskiego.

Anneliese T riller pisze, że „ostateczny, w ew n ętrzn y zw rot (H inwendung) k u niemczyźnie dokonał się zapew ne w w ojnie 1870/1871 г.” , w czasie k tó rej za zasługi na froncie otrzym ał K rzyż Ż elazny I klasy, z czego był dum n y przez całe życie (s. 135). Ponadto a u to rk a cytuje „K önigsberger A llgemeine Z eitung”, k tó ra p o dkreślała niem iecki p atrio ty zm ks. Szadowskiego, z powodu jego udziału w uroczystościach ku czci B ism arcka (s. 143). Jedn ak że w in n y m m iejscu przytacza, bez własnego kom entarza, zarzu ty M inisterstw a Oświaty, iż ks. Szadowski w ykazał się w W ielbarku „polonizującą działalnością” i d la ­ tego nie można go wysłać do ty ch części prow incji, któ re są narażone na polską propagandę. O św ietlm y problem jego świadomości narodow ej dalszymi faktam i.

Urodził się w rodzinie polskiej i nigdy nie zmienił swego nazw iska na Schadowski, co dla naszego pro b lem u nie jest bez pew nego znaczenia. W 1863 г., w raz z dziekanem P io trem P russem , Polakiem , i inn y m i olsztyńskim i księżmi, jeszcze jako k le ry k w itał radośnie zwolnionego z więzienia W ojciecha K ętrzyńskiego, aresztow anego za przesyłkę bro n i dla p o w s ta ń c ó w 2S. W n a s ­ tęp n y m ro k u przetłum aczył z francuskiego książeczkę: M akrina Mieczyslaw- ska, A e b tin des Basilianerinnen-K losters von M insk (Freiburg im Breisgau 1864) 24. Są to dzieje m artyrologii żeńskiego zakonu unickiego głów nie pol­ skiego, n a B iałorusi w latach 1838—1845. M akry n a M ieczysław ska złożyła zeznanie przed specjalną kom isją papieską o prześladow aniu unitó w w Rosji i dzięki tem u rzecz stała się głośna w całej Europie. M. in. Juliusz Słowacki napisał R ozm ową z M atką M a kryn ą M ieczysławską. N iew ątpliw ie im pulsem do odświeżenia- tej sp raw y dla Szadowskiego stały się patriotyczne nastro je w całej Polsce związane z pow staniem styczniowym. Nieważne dla naszego p ro ­ b lem u jest to, że M ieczysławska okazała się później oszustką, że jej „cierpie­ n ia ” b yły wym yślone. N atom iast nie bez znaczenia jest d ed ykacja n a k arcie

23 J . J a s i ń s k i , W o j c i e c h K ę t r z y ń s k i w p o w s t a n i u s t y c z n i o w y m , K M W , 1967, n r 1—2, s . 107. T u t a j n a l e ż y s p r o s t o w a ć i n f o r m a c j ę A . T r i l l e r , i ż S z a d o w s k i z o s t a ł a r e s z t o w a n y z a p o m o c u d z i e l o n ą W . K ę t r z y ń s k i e m u p r z y t r a n s p o r c i e b r o n i . M y l n ą t ę w i a d o m o ś ć w z i ę ł a a u t o r k a z 1 w y d a n i a „ S ł o w n i k a ” T . O r a c k i e g o (1963). W w y d a n i u z 1983 r . b ł ą d t e n T . O r a c k i p o ­ p r a w i ł . 24 E g z e m p l a r z t e j b r o s z u r k i z n a j d u j e s i ę w B i b l i o t e c e A r c h i w u m D i e c e z j i W a r m i ń s k i e j w O l s z t y n i e .

(10)

Wie к XIX i XX 4 3 5 ty tu ło w ej przek ład u Szadowskiego. Poświęcił go dw óm Polakom, sw oim „do­ broczyńcom ” i „ojcowskim p rzyjacielom ”, ks. P io trow i Prussow i i ks. W alen­ tem u B lo ck h a g en o w i26.

Ks. Szadowski był m iłośnikiem polskiej pieśni. W 1885 r. w ydał śpiew nik Zbiór pieśni nabożnych..., zaw ierający 362 pieśni, a w 1914 г., wspólnie z dwom a księżmi w arm ińskim i, przygotow ał inną edycję pieśni polskich. Władze pru sk ie sta rały się śpiew polski ograniczać, czemu przeciw staw iał się ks. Szadowski. Z nam ienna jest jego skarga, piętn u jąca tę sytuację a sk iero­ w ana, zresztą ze względów tak ty czn y ch nie bezpośrednio przeciw władzom, „W naszej diecezji — pisał — polski śpiew jest form alnie uciskany przez w ie­ lu nauczycieli i organistów , któ ry ch w sem in ariu m nie uczono ani jednej pieś­ ni polskiej. W ielu nauczycieli, chociaż w polskich p a rafiach pełnią funkcję, niejed n o k ro tn ie nie um ie popraw nie czytać po polsku z w ielką szkodą dla serdecznie żywej w ia ry i radości płynącej ze służby Bożej. Ale tylko bardzo niechętnie pozwala n aró d polski na rugow anie sw oich melodii śp iew anych” 26. A in n y m razem : „Każdy n aró d m a sw oje właściwości, u n a ro d u polskiego n atchnione uczucie religijne w yraża się po najw iększej części przez pieśni r e l i g i j n e Żaden naród nie posiada ta k wielkiego bogactw a pieśni jak polski — — Polacy m ają o wiele bogatszy skarbiec pieśni niż N iem cy”, szczególnie m ary jn y ch i kolęd. „N ajśw iętszą M aryję P a n n ę n aró d polski czci jako sw oją królow ą, dlatego w śród ludu polskiego istnieje tak ie bogactwo pieśni m ary jn y ch , że nie m ożna wskazać na żaden d ru g i n aró d jem u p o ­ d o bny” 27. W kontekście ty ch zdań jednoznacznie zrozum iałe jest jego rzew ne w ynurzenie z 1906 r., gdy wspominał, że w pamięci pozostał m u sk arb polskich pieśni, któ ry ch uczyła go św iętej pamięci m a t k a 28. Będąc jeszcze w ik ary m w Barczewie, zap renum erow ał z P oznania 7 egzem plarzy polskiego czasopisma „O św iata”, redagow anego przez znanego p a trio tę wielkopolskiego, L u d w ika Rzepeckiego 25. A następnie w 1886 r. sprow adził do W ielbarka r e li­ gijne książki z K sięgarni K atolickiej Bolesława Tw ardow skiego w P oznaniu 30. W 1891 ro k u wziął udział w polskim zeb ran iu w G dańsku, pośw ięconym w spieran iu m isji katolickich w k ra ja ch p rotestanckich 3I. W ygłosił ta m p rz e ­ mów ienie w języku polskim, w czasie którego nazw ał pow stanie listopadowe „nieszczęśliwą po rażk ą” , a ponadto w ypow iedział bardzo istotne d la naszych rozw ażań zdanie: „Czym serce pełne, chciałbym się z W am i podzielić a po ­ m iędzy r o d a k a m i [podkreślenie — J. J.] nie mogę uczuć inaczej objaw ić jak w m o w i e o j c z y s t e j ” [podkreślenie — J. J.]. A więc publicznie zło­ żył d ek larację dotyczącą sw ojej przynależności narodow ej. A pelow ał tam o upow szechnianie „K rzyża”, religijnego d o d atk u do pelplińskiego „Pielgrzy­ m a ” 3!. 25 O p o l s k o ś c i k s . W a l e n t e g o B l o c k h a g e n a z o b . J . J a s i ń s k i , Ś w i a d o m o ś ć n a r o d o w a n a W a r m i i , s s . 132— 133. 26 J . O b ł ą k , S p r a w a p o l s k a l u d n o ś c i k a t o l i c k i e j n a t e r e n i e d i e c e z j i w a r m i ń s k i e j w l a t a c h 1870— 1914, N a s z a P r z e s z ł o ś ć , 1963, t . 18, s . 108. 27 I b i d e m . 28 J . S z a d o w s k i , o p . c i t . , n r 289. 29 O ś w i a t a . P i s m o s z e ś c i o t y g o d n i o w e , p o ś w i ę c o n e d o m o w e m u i s z k o l n e m u w y c h o w a n i u , 1865, n r 10, s . 593. 30 O B o l e s ł a w i e T w a r d o w s k i m z ó b . w W i e l k o p o l s k i m s ł o w n i k u b i o g r a f i c z n y m , W a r s z a w a — P o z n a ń 1981, s . 779. 31 G a z e t a O l s z t y ń s k a , 1891, n r 71. 32 J . S z a d o w s k i , T o w a r z y s t w o S w . B o n i f a c e g o i S w . W o j c i e c h a w d i e c e z j a c h c h e ł m i ń ­ s k i e j i w a r m i ń s k i e j , G d a ń s k 1891, s s . 3, 7.

(11)

4 3 6

N iew ątpliw ie był ks. Szadowski lojalnym obyw atelem p aństw a niem iec­ kiego. Lecz iluż Polaków w trzech zaborach godziło swą polską świadomość narodow ą z postaw ą lojalności wobec zaborców. A u to rk a w kontekście jego zw rotu do niemieckośei pisze, że był d u m ny z krzyża otrzym anego za zasługi na froncie francuskim . Należałoby, być może, zdanie ująć precyzyjniej i po­ wiedzieć, że w y kazał się odw agą w czasie pełnienia obowiązków d u s z ­ p a s t e r s k i c h , oczywiście na froncie. Jeżeli chodzi o odznaczenia z rąk pruskich, to otrzym ał je m. in. W ojciech Kossak, sły n n y m alarz polski (Order Żelaznej K orony P ru sk iej 1898), a m imo to n ik t nie w ątp ił w jego polskie po­ czucie narodowe, chociaż część p rasy polskiej m iała m u za złe m ecenat cesarza W ilhelm a I I 33. Biskup J a n O błąk ry suje sylw etkę ks. Szadowskiego jako Polaka 3J. Poza tym opowiadał Obłąkow i ks. Wojciech M ondry, k tó ry w latach 1912— 1919 był w ik arym w p arafii k ró le w ie c k ie j35, iż ks. Szadowski w go­ dzinie konania prosił go o odm aw ianie na głos m odlitw w języku polskim. Było to prag n ien ie serca, niczym już nie p rz y tłu m io n e 3e. T ak więc, moim z ia n iem , ks. Szadowski uw ażał się za P o l a k a 37.

C hciałbym tu wspomnieć, czego nie zauw ażyła au torka, że ks. Szadowski w 1906 r. odbył pielgrzym kę do Rzymu. O in d y w id u aln ą audiencję u papieża P iusa X w y starał się dla niego Polak, h ra b ia S k irm u n t z Wilna, a książę A dam Sapieha, wówczas „cam eriere p a rte cip a n te ”, późniejszy kard y n ał, tow arzyszył m u w sam ej a u d ie n c ji33

D rugi przyczynek biograficzny A nneliese T riller odnosi się do kanonika Ju liusza Pohla 39, postaci w lite ratu rze niem ieckiej znanej, a niedostrzeganej w polskiej. B ył on przez długie la ta re d ak to rem cieszącego się dużą poczyt- nością „E rm ländischer H au sk alen d er”, a także jednym z re d ak to ró w „E rm län- dische Z eitung” , ponadto poetą. Z daniem T riller jego rozproszone wiersze godne są w ydania w jednym tomiku. Jak o re d ak to r „Erm ländische Z eitu n g ” prześladow any był w okresie k u ltu rk am p fu , niem niej w latach późniejszych dążył do pojednania z pań stw em niem ieckim , co zostało przez w ładze zauw a­ żone i dlatego w 1887 r. otrzym ał godność członka k a p itu ły from borskiej. W ładze pru sk ie liczyły, że będzie on w jakiejś m ierze rów now ażył u ltra - m ontańskie w pływ y Franciszka H iplera. Jedn ak że jego pozycja w k apitule nie p rzedstaw iała się najlepiej, do czego przyczyniały się liczne podróże. Wówczas bow iem jego obowiązki w kap itu le spadały na innych kanoników . Także biskup Thiel niechętnie odnosił się do w ojaży Pohla, pow odow anych zresztą po większej części chorobą serca, k tó ra w ym agała długotrw ałego le ­ czenia w różnych uzdrow iskach. W yjechaw szy w 1905 r. z F ro m b o rk a już do niego nie wrócił. Z m arł 9 m arca 1909 r. w Zell n a d Menem.

W ydarzeniam i bred y ń sk im i z 1863 r. zajm ow ała się dotychczas jedynie polska lite ra tu ra i to popularna. Dopiero obecnie, po raz pierw szy w nauce,

33 W . K o s s a k , W s p o m n i e n i a . O p r a ć . , w s t ę p e m i p r z y p . K . O l s z a ń s k i , W a r s z a w a 1973, s s . 14— 17. 34 J . O b ł ą k , o p . c i t . , s . 131. 35 J . Z w i ą z e k , M o n d r y W o j c i e c h , w : P o l s k i s ł o w n i k b i o g r a f i c z n y , W r o c ł a w — W a r s z a w a — K r a k ó w — G d a ń s k 1976, t . 21, s s . 644— 645. 36 I n f o r m a c j a u s t n a b p . J . O b ł ą k a z 29 V 1984 r . 37 Z b r a k u m i e j s c a n i e m o g ł e m u z a s a d n i ć p o w y ż s z e g o p o g l ą d u w k s i ą ż c e J . J a s i ń s k i , Ś w i a d o m o ś ć n a r o d o w a , s . 282. 38 J . S z a d o w s k i , E i n e M i s s i o n g e s c h i c h t e , n r 281. N a t e m a t k s i ę c i a S a p i e h y , j a k o „ c a m e - r i e r e p a r t e c i p a n t e ” P i u s a X z o b . W s p o m n i e n i a k a r d y n a ł a M . N a s a l l i R o c c a d i C o r n e l i a n o , J a k g o s o b i e p r z y p o m i n a m . . . , T y g o d n i k P o w s z e c h n y , 1984, n r 14. 39 A . T r i l l e r , D i e l e t z t e n L e b e n s j a h r e J u l i u s P o h l , B d . 41, s s . 148— 157.

(12)

Wiek XIX i XX 4 3 7 w yboru źródeł do tego tem a tu dokonał W erner T h im m 4". Są to m. in. bezpo­ średnie spraw ozdania lan d ra ta reszelskiego A d alb erta v. S chröttera; podpo­ ru cznika dowodzącego oddziałem p ru sk ic h żołnierzy, G ustaw a Kossacka; urzędników rejen cji królew ieckiej i naczelnego prezydium prow incji Prusy; specjalnego kom isarza badającego zbrodnię, radcy M iillnera, ponadto w y b ó r relacji z ówczesnej prasy niem ieckiej, a także n iektóre późniejsze opisy, częściowo zbeletryzow ane, jak ks. W alentego Barczew skiego (1923) czy N. H ar- n au (1925). Dla pełniejszego obrazu mógł a u to r sięgnąć do prasy polskiej, np. do „Dziennika Poznańskiego”, chełm ińskiego „P rzyjaciela L u d u ”, lub e m i­ g racy jn ej „Ojczyzny”. N atom iast znikł ślad, chyba bezpow rotnie po aktach procesu, któ ry chłopom z B red y n ek wytoczono w Bartoszycach. S tanow iłyby one niew ątpliw ie bardzo interesujące źródło, bo naśw ietlające k o n flikt od stro n y podw ójnie pokrzyw dzonych. N iem niej w yszukane przez W ern era T him - ma tek sty w w ielu istotnych m om entach przynoszą now e spojrzenie na zbrodnię bredyńską.

Od stro n y czysto form alnej, zgodnie z p ra w em pruskim , słuszność n ie ­ w ątpliw ie znajdow ała się po stronie m ły n arza Grossa, właściciela dużego sta ­ w u młyńskiego. Postanow ił on osuszyć go i zamienić w łąkę. Jed n ak że od n ie ­ p am iętnych czasów ze staw u tego korzystała cala wieś. T u ta j pław iono konie, pojono bydło, tu ta j p ływ ały gęsi i kaczki, tu k obiety p ra ły bieliznę, stąd czerpano wodę n a u ż y tek dom owy itd. Z u w agi n a powyższe potrzeby wsi, sąd rozjemczy zobowiązał Grossa do w ybudow ania studzien głębinow ych oraz do w ykopania k ilk u m niejszych basenów. N ajbardziej poszkodowana czuła się m iejscowa biedota. W proteście do władz, obok oczywistych u tru d n ie ń w co­ dziennym życiu, wskazyw ano, że b ra k wody może zwiększyć groźbę pożaru. O dw ołania w si zostały odrzucone n a jp ie rw przez w ładze prow incjonalne, n a ­ stępnie przez m inisterstw o (lipiec 1852). Pom imo to b redynianie jeszcze w k w ietn iu 1863 r. zwrócili się z prośbą o zmianę decyzji, ty m razem w prost do króla. Ale spóźnili się, bo up ły n ął te rm in odwołania. W zw iązku z ty m władze pruskie opierając się na postanow ieniu m inisterstw a, pozwoliły m ły ­ n arzow i osuszyć staw. W zburzeni m ieszkańcy n a jp ie rw przepędzili żandarm a, następnie wzmocnione posiłki policji (kwiecień 1863). To skłoniło lan d ra ta do ściągnięcia, 6 m aja 1863 г., z Giżycka dwudziestopięcioosobowego oddziału piechoty pod dow ództw em wspomnianego podporucznika Kossacka. Tłum mieszkańców w liczbie około 100 osób (wśród nich w iele kobiet i dzieci), po­ m imo licznych w ezw ań la n d ra ta przeszkadzał robotnikom w podjęciu prac p rz y spuszczaniu wody. Wówczas Kossack kazał naładow ać k a rab in y ostrym i nabojam i. Chłopi m yśleli jednak, że są to ślepe ładunki, a ponadto rezerwiści, znajd u jący się w śród tłu m u zapewniali, że w żadnym w y p ad k u wojsko p ru s ­ kie nie może strzelać do poddanych p ań stw a pruskiego. Postanow ili przeto zastosować b iern y opór, p rzy czym nie byli uzbro jen i ani w noże, an i kije, w b re w tem u, co później sugerow ał lan d rat. T ak liczny udział kobiet d o datko­ wo przem aw iał za tym, że chłopi nie chcieli walczyć z wojskiem. Żołnierze z b ag netam i n astaw ionym i do przodu zaatakow ali tłum , k tó ry an i k ro k u nie ustąpiw szy, zaczął się szamotać z żołnierzami. Po jednej stronie bag n ety i k o l­ by, po dru g iej stronie gołe pięści, czasem poleciał kam ień. I wówczas padł strzał, podobno wtedy, gdy żołnierzowi próbow ano w ydrzeć karabin. W n a ­ stępnych m inutach, bez rozkazu, rozpoczęła się rzeź, mimo że la n d ra t usiło­ w ał ją powstrzymać. Nie próbow ał nato m iast zatrzym ać żołnierzy podporucz­

(13)

4 38

n ik Kossack, przy n ajm n iej nic o ty m w sw oim spraw ozdaniu nie wspomina. P ru s k a soldateska bądź strzelając, bądź dźgając bagnetam i, uśm ierciła 14 osób (w brew źródłow em u aneksow i na ss. 99— 100, a u to r w kom en tarzu w ym ienia 15 zabitych, s. 66) i około 20 raniła. Wśród zabitych b yły kobiety i dzieci. O baw iając się rozruchów , P ru sacy ściągnęli posiłki, około 100 żołnierzy i dla p ostrach u zakw aterow ali ich po b red y ń sk ich domach. Również z obaw y przed w yw ołaniem w zburzenia, nie zgodzili się na uroczysty, w spólny pogrzeb ofiar, a zezwolili jedynie na grzebanie nocą, w kilk u ratach, na p a rafialn y m cm en­ ta rz u w Biskupcu.

Dokonano zbrodni, należało u k a rać w innych. Przeciw ko kom u rozpoczęto śledztwo? Otóż przeciw poszkodowanym, przeciw mieszkańcom wsi. A utor, nie znając a k t procesu sądowego, nie roztrząsa bliżej sp raw y odpow iedzial­ ności za k rw a w e zajścia. Z w raca jedynie uw agę na to, że w ładze pruskie czyniły wszystko, aby spraw ę zatuszować. W ydarzenia b red yńskie b yły ta k kom prom itujące, iż w rzeczywistości nie n a d aw ały się do rozgłaszania. T him m podkreśla, że sąd w Bartoszycach nikogo nie skazał za udział w zajściach z 6 m aja 1863 г., co pośrednio dowodzi błędnych decyzji w ładz pruskich. Również naczelny prezes p row incji Fran ciszek A ugust Eichm ann, k tó ry b a r ­ dzo mocno b ro n ił la n d ra ta v. S chro ttera, przecież zauważył, że wszyscy tu czegoś zaniedbali, a pełną w inę ponoszą władze cywilne. Nie podobała się postaw a S ch ro ttera królowi, k tó ry w yraził się ponadto, że strzały w B re d y n ­ kach przypom inają m u początek rew olucji 18 m arca 1848 r. w Berlinie. Moż­ na by tu postawić pytanie, dlaczego nie u k aran o żołnierzy, któ rzy bez ro z­ kazu zabijali, dlaczego nie poniósł żadnej k a ry podporucznik Kossack, n a k a ­ zujący ładow ać ostrym i nabojam i, chociaż w idział naprzeciw siebie bezbronny tłum , i którego żołnierze sam owolnie m ordow ali cyw ilną ludność.

A utor, być może idąc za ra p o rta m i w ładz p ruskich z 1863 r., nazyw a w ty tu le a rty k u łu w ydarzenia w B red y n k ach pow staniem (Aufstand). W y d a­ je m i się, że P ru s ac y św iadom ie posługiw ali się ty m term inem . Jeśli bow iem było to powstanie, należało je koniecznie stłumić, n a w et za pomocą k rw aw ej rozpraw y. Tymczasem, jak wiemy, ludność w B redynkach, całkowicie b ez­ bronna, stosow ała tylko b ie rn y opór, a przeto tru d n o nazw ać go powstaniem , któ re wszak ko jarzy się przede w szystkim ze zbrojnym oporem wobec w ładzy państw ow ej. To, co się stało w B redynkach, m ożna określić m asakrą, rzezią czy k rw a w ą łaźnią. Z resztą a u to r sam od czasu do czasu używ a podobnych term inów , niepotrzebnie tylko — m oim zdaniem — posłużył się określeniem pow stania w ty tu le swego bardzo cennego a rty k u łu .

I jeszcze jedna wątpliwość. W ern e r T him m słusznie w skazuje, że m iędzy w ydarzen iam i w B red y n k ach a polskim pow staniem nie było żadnego p rz y ­ czynowego związku. Zaskoczyło m nie nato m iast podzielanie przez au tora cyto­ w anej opinii ks. A ndrzeja Thiela, sugerującej, iż polscy W arm iacy w 1863 r. nie b ra li udziału w pow staniu, i że nie mogli przejaw iać ta k „niepatriotycz- n ej p o staw y” , chociaż w imię miłości bliźniego pom agali „nieszczęśliwym ofiarom nieszczęsnej w a lk i” (s. 80). Je st to tem a t w ykraczający poza ram y a rty k u łu Thim m a, więc nie będę go rozwijał. P rzypom nę tylko, że w zw iązku z przep raw ą pow stańców pod P rzełęk iem przez rzeczkę Działdówkę w końcu m arca 1864 r., władze pruskie pisały o schw ytanych tam Polakach: „Die Z u ­ zügler w aren K atholiken aus E rm lan d u n d W estpreussen” 41.

41 J . J a s i ń s k i , W a r m i a w o b e c p o w s t a n i a s t y c z n i o w e g o , R o c z n i k i H u m a n i s t y c z n e , 1972, t . 20, n r 2, s . 231.

(14)

W ie k Х/Х / XX

439

Również bardzo w ażne zagadnienie poruszyła B rig itte Poschm ann. M iano­ wicie, analizując rozmieszczenie ludności polskiej n a W arm ii, doszła do p rze­ konania, że w ciągu stulecia, tzn. w latach 1727— 1827, stan procentow y Lud­ n o śc i polskiej nie uległ zmianie i wynosił około 1/3 w stosunku do ludności całej W a r m ii42. P ro b lem ten jest niezm iernie istotny, w ym aga dodatkow ych b adań, zajm ą sią nim w osobnym arty k u le.

W tom ie 41, jeden z w y trw ały ch w spółpracow ników czasopisma, w spo­ m n ia n y już W ern er T h im m opublikow ał a r ty k u ł o chrześcijańskich związkach

zaw odow ych w P ru s ac h W schodnich i Z a c h o d n ic h 43. Poniew aż w tomie 40 omówił dzieje katolickiego ru ch u robotniczego na ty m teren ie 44, p o trak tu ją dw ie powyższe rozp raw y jako dw ie części jednego tem a tu i dlatego nieco uwagi, w b rew ty tułow i mego a rty k u łu recenzyjnego, odnosić sią będzie także -do to m u 40.

M ateriały do obu a rty k u łó w znalazł W ern e r T him m w Bibliotece M iej­ skiej w M önchengladbach, k tó ra zgromadziła czasopisma i inne d ru k i chrze­ ścijańskich zw iązków zaw odow ych oraz katolickiego ru c h u robotniczego i ludow ego w państw ie niem ieckim przed i po I wojnie św iatow ej. Ponadto .autor u m iejętnie w y k o rzystał problem ow e p u b likacje z „ P a sto ralb latt f ü r die Diözese E rm la n d ”.

N a p roblem atykę socjalną robotników w arm ińskie duchow ieństw o za­ częło sporadycznie zw racać uw agę już w latach siedem dziesiątych X IX w., dostrzegając przede w szystkim w ru c h u em igracyjnym niebezpieczeństw a n a ­ tu ry relig ijn ej i o b y c za jo w ej45. W latach osiemdziesiątych potrzebę tw orzenia katolickich związków robotniczych m otyw ow ano koniecznością obrony przed bezbożnictw em i chęcią paraliżow ania w pływ ów socjaldem okratycznych (bis­

k u p A ndrzej Thiel). U św iadam iając sobie powyższe zagrożenia dla dobrych obyczajów i religijności, działacze katoliccy założyli w 1890 r. Tow arzystw o L udow e dla K atolickich Niemiec (Volksverein f ü r das katholische D eutsch­ land). W diecezji w arm iń sk iej w 1896 r. liczono 1100 członków tego T ow a­ rzystw a, w 1910 już tylko 100, ale bezpośrednio po I w ojnie św iatow ej aż 2000, w następ n y ch latach około 1000. N atom iast o wiele prężniej rozw ijały się K atolickie T ow arzystw a Ludow e w diecezji chełm ińskiej.

O ile T ow arzystw a L udow e m iały c h a ra k te r przede w szystkim religijno- -um oralniający, to pow stały w B erlinie Zw iązek K atolickich T ow arzystw R o­ botniczych m iał na celu k o n k re tn ą w alkę o popraw ę w a ru n k ó w bytow ych sw oich członków. Im puls do ich tw orzenia dała encyklika Leona X III „R erum n o v a ru m ”. Diecezje chełm ińska i w arm iń sk a n ależały do Z w iązku K atolickich T o w arzy stw Robotniczych Niemiec Północno-W schodnich z siedzibą w B e rli­ nie, n a k tó ry w yw ierał przem ożny w pływ k a rd y n ał w rocław ski, J e rz y Корр. K opp był zw olennikiem odrębnego istnienia K atolickich T o w arzystw R obot­ niczych i C hrześcijańskich Z w iązków Zawodowych. B iskup T hiel szedł za Koppem, n atom iast przeciw ne tendencje p rzew ażały w diecezji chełm ińskiej,

42 B . P o s c h m a n n , D e r G e b r a u c h d e r p o l n i s c h e n S p r a c h e i m E r m l a n d u m 1800, B d . 42, s s . 55— 65. 43 W . T h i m m , D i e C h r i s t l i c h e n G e w e r k s c h a f t e n i n O s t - u n d W e s t p r e u s s e n , B d . 41, s s . 31—68. 44 W . T h i m m , D i e k a t h o l i s c h e A r b e i t e r b e w e g u n g i n d e n B i s t ü m e r n E r m l a n d , K u l m u n d D a n z i g , 1980, B d . 40, s s . 20—63. 45 O m a w i a j ą c e m i g r a c j ę z P r u s W s c h o d n i c h i Z a c h o d n i c h a u t o r n i e w y k o r z y s t a ł w a r ­ t o ś c i o w e j p r a c y K . W a ‘j d y , M i g r a c j e l u d n o ś c i w i e j s k i e j P o m o r z a W s c h o d n i e g o t e l a t a c h 1850— 1914, W r o c ł a w —W a r s z a w a — K r a k ó w 1969.

(15)

4 4 0

k tó ra ostatecznie w 1910 r. w yłam ała się ze zw iązku berlińskiego i p rz y łą ­ czyła się do Zw iązku K atolickich Tow arzystw Robotniczych Niemiec Z achod­ nich. Jed y n ie kilka lokalnych kół pozostało w związku berlińskim .

Pierw sze Tow arzystw a Robotnicze na W arm ii zaczęły pow staw ać u progu la t dziewięćdziesiątych. Od 1895 r. u kazyw ał się w B raniew ie ich organ „ A r­ b e ite rfre u n d ”. Do pionierów katolickiego ru ch u robotniczego należeli m. in. księża: A ntoni M atern, T eodor Busau, F ranciszek H ipler, a także znany nam J a n Szadowski i W ładysław Sw italski O rozwój tow arzystw , g ru p u jący ch robotników rolnych troszczył się specjalnie proboszcz z W apnika, P aw eł A n- huth. W 1906 r. pieczę n ad katolickim ru ch em robotniczym na W arm ii po ­ w ierzono sekretarzow i, W iktorow i Kuczyńskiem u, rodem z Kieźlin w pow ie­ cie olsztyńskim, k tó ry rzeczywiście przejaw iał w ty m k ieru n k u energiczną działalność. W 1904 r. pow stało w Elblągu, w ra m a ch tego ruchu, pierw sze koło związku zawodowego, któ re w przeciw ieństw ie do C hrześcijańskich Z w iązków Zaw odow ych odrzucało s tra jk jako środek w alki o popraw ę w a ­ ru n k ó w pracy. Od tego m om entu K atolickie Tow arzystw a Robotnicze zaczęły zakładać swoje odrębne związki zawodowe. W 1912 r. w diecezji w arm ińskiej w 103 kołach liczono 13 tysięcy członków K atolickich T ow arzystw R obotni­ czych. Dodajmy, że n a początku 1903 r. działało w tejże diecezji 36 kół K a to ­ lickich Tow arzystw Robotniczych, z czego 27 należało do Niemiec Północno- -W schodnich ” , a w 1909 było już 90 kół i 11 tysięcy c zło n k ó w 18. Ich sekcje mogły się poszczycić w latach 1906—1916 pow ażnym i sukcesami, głównie w zakresie podw yżek w ynagrodzeń i skrócenia czasu pracy. Jedn ak że rozdw o­ jenie w postaci katolickiego i chrześcijańskiego ru c h u związkowego p ro w a ­ dziło niejed n o k ro tn ie do niepotrzebnej ryw alizacji w terenie, a co za ty m idzie i do klęsk w w alce z pracodaw cam i. Dlatego i w śród w arm ińskich K a to ­ lickich T ow arzystw Robotniczych istniały tendencje do połączenia się z C hrześcijańskim i Zw iązkam i Zaw odowym i, co powodowało różnego rodzaju s tru k tu ra ln e reorganizacje. W 1912 r. papież P iu s X w encyklice „Singulari qu a d am ” opowiedział się za utrzy m an iem odrębności katolickich związków zawodowych, p rzy toleran cy jn ej postawie wobec C hrześcijańskich Z w iązków Zawodowych, jednocześnie nie zab ran iał należeć do ty ch ostatnich katolikom . O ile biskup Thiel zdecydowanie popierał ru c h katolicki, to jego następca, A ugustyn Bludau, podobnie jak biskup chełm iński A ugustyn R osen treter nie widzieli racji b y tu dalszego rozdw ojenia w dążeniach społecznych chrześci­ jańskiej klasy robotniczej. Rzecznikiem idei w spółpracy z chrześcijańskim ruch em zw iązkow ym b y ł m. in. w pływ ow y przyw ódca K atolickich Tow arzystw Robotniczych w diecezji chełm ińskiej Franciszek S charm er. Ostatecznie w 1912 r. doszło do rozbicia K atolickich T ow arzystw Robotniczych. U tworzono o d rębny Zw iązek K atolickich Tow arzystw Robotniczych Diecezji W arm iń ­ skiej, k tó ry oderw ał się od związku berlińskiego. J e d n y m z jego przywódców b y ł ks. Je rzy M atern, re d ak to r „Erm ländische Z eitu n g ”, w y b itn y histo ry k W arm ii. O rganem nowego związku stał się „ A rb eiterfre u n d ”. Wówczas, K a ­ tolickie Tow arzystw a Robotnicze w ierne związkowi b erlińskiem u pow ołały w L id zb ark u w łasne pismo „E rm ländischer V o lk sfreund”, ponadto w O lszty­ nie „St. Jacobi-G löcklein”. W czasie w ojny n astąpił up ad ek K atolickich

46 N i e s ł u s z n i e t e g o o s t a t n i e g o z a l i c z a T . O r a c k i ( S t o u m i k b i o g r a f i c z n y W a r m i i , M a z u r

i P o w i ś l a X I X i X X w i e k u d o 1945 r o k u , W a r s z a w a 1983, s s . 312—313) d o P o l a k ó w . .

47 E r m l ä n d i s c h e Z e i t u n g , 1903, n r 39. 48 A l l e n s t e i n e r V o l k s b l a t t , 1909, n r 187.

(16)

W iek XIX i XX 4 41 Z w iązków Robotniczych, w 1919 r. odnieśli zwycięstwo związkowcy chrześci­ jańscy, ale w 1926 r. Zw iązek K atolickich Tow arzystw Robotniczych Diecezji W arm ińskiej wznowił działalność. W 1931 r. liczył 64 kola i 8129 członków. Po różnych p e rtu rb a cja ch i próbach obrony został ostatecznie przez h itle ro w ­ ców rozw iązany w r. 1935. N atom iast C hrześcijańskie Zw iązki Zawodowe, po­ niew aż nie chciały wejść w skład nazistow skiego Niemieckiego F ro n tu Pracy, uległy skasow aniu już w czerwcu 1933 r.

A u to r dołączył w aneksie (t. 40), pieczołowicie sporządzony w ykaz K a to ­ lickich Tow arzystw Robotniczych w diecezji w arm iń sk iej i chełm ińskiej. U zu­ pełnijm y, że istniało także K atolickie T ow arzystw o Robotnicze w Ramsowie, k tó re w 1904 r. liczyło 110 członków 19, a następnego ro k u już 160 s°. W tomie 41 W erner T him m omówił działalność sekcji b ranżow ych C hrześcijańskich Zw iązków Zawodowych, w śród któ ry ch najm ocniejszą sekcję stanow ili ro b o t­ nicy budow lani.

A u to r św iadom ie pom inął rozwój polskich tow arzy stw ludow ych, rob o tn i­ czych i zw iązków zawodowych, a m imo to, obliczając odsetek ludności k a to ­ lickiej, należącej do Tow arzystw Ludow ych, p rzy jm u je za 100% całą ludność katolicką (tak niem iecką, jak i polską), n atom iast do ludności zorganizow anej w Tow arzystw ach L udow ych zaliczył tylko członków należących do niem iec­ k ich Tow arzystw L udow ych (t. 40, s. 29). Tymczasem w 1912 r. w 96 kołach Z w iązku Polsko-K atolickich Tow arzystw L udow ych w P ru s ac h Z achodnich było 9 tys. członków, czyli dw akroć więcej niż w n ie m ie c k ic h 51. A by więc ra c h u n k i T him m a m iały jakiś sens, należało obliczać albo relacje pomiędzy niem ieckim i Tow arzystw am i L udow ym i i niem iecką ludnością katolicką, albo pom iędzy tow arzystw am i niem ieckim i i polskimi łącznie z całą ludnością

katolicką diecezji chełm ińskiej (1913).

A u to r nie zajął, niestety, stanow iska wobec zarzutów staw ianych przez polskie duchow ieństw o w diecezji chełm ińskiej, iż diecezjalne organizacje ro ­ botnicze i C hrześcijańskie Związki Zaw odowe są insty tu cjam i niem iecko-na- rodow ym i i dlatego katolicy polscy nie chcą iść z nim i w spólną drogą. N ie­ w ątpliw ie Polacy bali się praktycznego niem ieckiego oddziaływ ania na pol­ skich katolików , chociaż celem ty ch organizacji nie b yła germ anizacja. P o ­ d o bny problem , chociaż w skrom niejszych w ym iarach, istniał i na polskiej W arm ii. J u ż w 1888 r. ks. Feliks S chreiber założył w Olsztynie Tow arzystw o Czeladzi Katolickiej, a na początku la t dziewięćdziesiątych pow stały 3 polskie T ow arzystw a Ludow o-K atolickie (Olsztyn, B u try n y , Gietrzwałd). Nieco póź­ niej n a b rały c h ara k te ru zdecydowanie narodowego, chociaż nad al p o d k re ś­ lały sw oją katolickość i pracow ały nad pogłębieniem świadomości religijnej sw oich członków. W spom niany działacz katolickiego ru ch u robotniczego, W ik­ to r Kuczyński, mimo że pochodził z polskiej W arm ii i obracał się w śród lu d ­ ności polskiej, nigdy nie przem aw iał po polsku. Np. w B u try n ac h w 1913 r. jego niem ieckie w ystąpienie m usiał tłum aczyć na język polski ks. W acław O s iń s k i52. Poniew aż o b rady w tychże B u try n ac h toczyły się z reg u ły w języ­ k u polskim, pru sk ie władze pow iatow e przy g ląd ały się im podejrzliw ie M, co

49 G a z e t a O l s z t y ń s k a , 1904, n r 19. 50 G a z e t a O l s z t y ń s k a , 1905, n r 20. 51 S . W i e r z e h o s ł a w s k i , P o l s k i r u c h n a r o d o w y w P r u s a c h Z a c h o d n i c h w l a t a c h I860— 1914, W r o c l a w —'W a r s z a w a —K r a k ó w — G d a ń s k 1980, s . 172. 52 W A P O , L a n d r a t u r a O l s z t y ń s k a , V llX /l-A -2 -l. P i s m o ż a n d a r m a P o e t s c h a w B u t r y n a c h z 26 I I 1913 r. 53 W A P O , L a n d r a t u r a O l s z t y ń s k a , V I II/1 -A - 2 4 . L a n d r a t v . P a u l i z 1 1 I V 1912.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zarówno w przypadku nabycia akcji własnych w celu umorzenia, jak i wy- kupu mającego zapobiegać groŜącej spółce powaŜnej szkodzie, decyzje o prze- prowadzeniu wykupu celem

Biorąc pod uwagę uzyskane wyniki, można zauważyć, że gdy w całym analizowanym okresie lat 2000–2014 war- tość amerykańskiego eksportu na rynek chiński pokrywała

A ona najpełniej uwidacznia się i poddaje percepcji we wspólnotowej przestrzeni interakcji społecznych oraz interakcji człowiek− przestrzeń, czyli w przestrzeni

Można wprawdzie wskazać taką grupę interesariuszy or- ganizacji, która będzie jednocześnie jedną spójną grupą interesu, jednak można także wyróżnić w ramach jednej

W średniowieczu na obszarze Polski funkcjonowały różne miary i wielkości. Podstawowym niejako wyznacznikiem wielkości bezwzględnej był pręt. W tym miejscu

Olszyny-Wilczyńskiego pozostawała w cieniu z powodu okoliczności śmierci – mordu dokonanego przez żołnie- rzy sowieckich, o tyle w III Rzeczypospolitej stała się

[r]

Zdrowie młodzieży to bardzo istotny problem, któremu poświęca się wiele uwagi. Ośrodki naukowe na całym świecie dokonują diagnozy stanu zachowań zdrowotnych