S T U D I A N O R W I D I A N A 3-4, 1 9 8 5 -1 9 8 6
M ARIA G R Z Ę D Z IE L SK A
TĘCZA SIEDMIOSTRUNNA
J Ó Z E F B O H D A N Z A L E S K I - C Y P R I A N N O R W I D
Osobistą znajom ość N orw ida z Z aleskim , zaw artą w Rzym ie w 1847 r., p o przedziło obcow anie z nim poetyckie, datujące się od wileńskiego w ydania jego utworów. Były to zebrane z alm anachów i czasopism i w ydrukow ane przez J ó zefa Zaw adzkiego (1838) utw ory sprzed p ow stan ia1. W czesna fantazja N orw ida pt. M arzenie zawiera wyraźną do rusałczanej poezji aluzję. W ystępuje w niej tragicznie odczuwający dwoistość świata M łodzieniec, k tórem u G los N ieznany śpiewa:
G d y p o d e sz c z u , p o m a jo w y m , W stęg a tę czy cich o sp ły n ie , Ja w w ia n eczk u lilijo w y m B ie g a m so b ie p o d o lin ie . B o sk o w r o n k i i sło w ik i, I lilije, i p o w o je , I je z io r a , i stru m yk i, W sz y stk o m o je - w sz y stk o m o je ! ... P W sz 1, 20-21
1 B y ły dw a w yd an ia k orsarsk ie u tw o r ó w Z a le s k ie g o : a. J a b ło ń s k ie g o , L w ó w 1838 (p r z e druki u tw o ró w sp rzed 1830 r. i k ilk u p ó ź n ie jsz y c h ) i b. Z a w a d z k ie g o , W iln o 1838 (w y łą c z n ie u tw ory sp rzed p o w sta n ia ). E d y c je te b y ły o d sie b ie n ie z a le ż n e . N o r w id , ja k i inni o d b io r c y z K rólestw a i z ie m w s c h o d n ic h , z a p e w n e k o rzy sta ł z w y d a n ia b. Z d a r z a ły się te ż p rzed ru k i w cza so p ism a ch . In form acja w ed łu g : C . G a jk o w sk a . M o n o g r a fia b ib lio g r a ficzn a J. B . Z a le s k ie g o . B ib lio tek a IB L m p s nr 1244. T e k s ty Z a le s k ie g o cy tu ję w e d łu g w yd an ia: P is m a J ó z e fa B o h d a n a Z a le sk ie g o . W y d a n ie z b io r o w e p r z e jr z a n e p r z e z A u to r a . T . 1 -4 . L w ó w 1877 (d a le j cy t. P J B Z ), tek sty N o rw id a w e d łu g w ydania: P ism a w s z y s tk ie . Z e b r a ł, te k st u s ta lił, w s tę p e m i u w a g a m i k rytycznym i o p a tr zy ł J. W . G o m u lic k i. T . 1 -1 1 . W a rsza w a 1 9 7 1 -1 9 7 6 (d a le j cy t. P W sz z o d e sła n iem d o o d p o w ie d n ie g o to m u . P ie rw sza liczb a o z n a c z a to m , d ru ga - str o n ę ).
M łodzieniec odrzuca pokusy R usałki: „dosyć tych cacek!” (zapam iętajm y te c a c k a ) , dość „pieszczot i gnuśności!” , o biera tru dn ą i heroizm u wymagającą rzeczywistość. W rusałczanym śpiewie za m ało myśli i woli, świat nie jest w nim problem em do rozw iązania i decyzji, lecz śpiewną igraszką. W Zaleskiego Śpiewie poety n a 17 strof 30 wyrazów w różny sposób odnosi się do lotu i śpie wu: p o eta jest śpiew ającym ptakiem , a raczej ptaszkiem .
[...]
I ja śp ie w a m ja k sk o w r o n e k , I ja le c ę p o d n ie b io sa
PJBZ 1, 177
Śpiew p o ety jest w ierszem program ow ym , ale nie m a w nim rozterek ro m an tyka, i słusznie m ożna by widzieć u Z aleskiego w tym okresie postaw ę raczej sentym entalisty bliskiego Kazimierzowi Brodzińskiem u. O tym zresztą napom y kano już nieraz, chociaż tym porów naniem niewiele jeszcze się wyjaśnia.
Jed en z ostatnich w k raju napisanych wierszy N orw ida również m a coś blis kiego Z aleskiem u. Pożegnanie w przedruku zostało naw et zaopatrzone w m otto podpisane B. Z .2 Zauw ażył owo podobieństw o kiedyś przelotnie Stanisław Cy wiński3 i m ożna przyjąć jego spostrzeżenie. Dzw oni tam istotnie Bohdanow a gitara4, lecz głębszym tonem . W spom nienia pierwszej m łodości, raczej dziecię ctw a, u Z aleskiego roztapiały się w m arzeniu, N orw id wspom inał je tak, jakby dokonyw ał świętego obrzędu pożegnania:
Z e g n a m w a s, o lu b e śc ia n y , S k ą d , d z ie c in n e strze g ą c lo ż e , C h rystu s P an u k rzy żo w a n y P r o m ie n ia m i w ita ł z o r z e . [...] Ż e g n a m ta k ż e i w a s , sz y b y - T ę c z o w y m i str o jn e blask i; [...] PW sz 1, 51
Kreślił też on nie w yśnioną, lecz realnie odbytą przez siebie duchow ą drogę, bieg m łodzieńczych dośw iadczeń, wiejski dom rodzinny, sieroctw o, zawody w poszukiw aniu praw dy, przyjaźni i miłości. Z aleski natom iast roztoczył baśń
swojej m łodości: » 2 P W sz 1: W ie rsz e . C z ę ś ć p ie r w s z a . W a rsza w a 1971 s. 5 1 -5 5 . Z o b . o b ja śn ie n ie w yd aw cy w P W sz 2: W ie rsz e . C z ę ś ć d ru g a . W a rsza w a 1971 s. 3 4 2 . 3 P r z y p ise k S. C y w iń sk ie g o d o P o ż e g n a n ia w: C . N o r w i d . W y b ó r p o e z y j. O p ra co w a ł S. C y w iń sk i. K ra k ó w 1924 s. 12 ( B N se ria I nr 6 4 ). 4 W ie r sz D o g ita ry (P J B Z 1, 2 0 1 -2 0 2 ) o m a w ia n y b ę d z ie p ó ź n ie j.
I m n ie m a tk a -U k r a in a , I m n ie m atk a sw e g o syn a U p o w iła w p ie śń u ło n a ; C za r o d z ie jk a - n a ro zśw icie N a p o w ie tr z n e , p ta sie ży cie P r z e c z u w a ła n a p le m io n a , I w o ła ła rozczu lon a:
„P iastuj d z ie c ię m e R u s a łk o ! ... M le k ie m d u m - i m le c z e m k w ie c ia , P ój d o lo tu m d łe to cia łk o ! [...]”
D uch o d stepu. PJBZ 2, 235
W tej „Przygrawce” do Ducha od stepu m atk a-U k rain a w yrastające z pisklę cia dziecko-ptaszę odbiera z rąk R usałki:
[...]
O sm u k n ę ła p u ch i p a łk i, L o t k a z a ła w z n ie ść o d gn iazd a; [...]
PJBZ 2, 237
„N apow ietrzne, ptasie życie” to kategoria żyw ota w świecie czarodziejskim . Jest to jed en z najczęstszych toposów w poezji Z aleskiego, potw ierdza go n a wet wyznanie zaw arte w liście do kuzyna:
R a z m i się u b r d a ło w g ło w ie , ż e m stw o r z o n d o la ta n ia . P r zez w ie le d n i p o ta je m n ie p rzy rzą d za łem so b ie ja k ie ś sk rzydlisk a z d e sz c z u łe k i g ę s ic h p ió r , aż j e d n e g o ra zu , ro z m a c h a w sz y je n a le ż y c ie , p u śc iłe m się z d a ch u d o lo tu i p a d łe m n a p ia s e k , n ie m a l p o d n o g i c io t c e , n a o s o b liw e sz częście b e z n a jm n ie jsz e g o u sz k o d z e n ia 5.
Loty poetyckie wolno nam uznać za sublim ację chłopięcych zachceń - n ie wątpliwie bardzo „narcystycznych” . A le czyż nie znajdziem y p o d o b n ej, rozko chanej w sobie postawy w całym Śpiewie p o ety, z k tórego przytoczyć w arto jeszcze jed n ą zwrotkę:
G d y w p o lo c ie m ym z n ien a ck a C o ś m ię d raśn ie lub u k o le ; W id z ę w k o ło p ię k n e cack a I ja k d z ie c ię k o ję b o le .
PJBZ 1, 180
5 L ist d o C e z a r e g o J a siń sk ie g o , w n u k a A n n y J a siń sk ie j (c io tk i J. B . Z a le s k ie g o ). C y t. za M . G a w a l e w i c z . B o h d a n Z a le sk i. K ra k ó w 1890 s. 12.
Poeci, co praw da, nieraz przybierają ptasie kostium y, np. Mickiewicz wolał być o rłem i doradzał B ohdanow i: „Słowiczku mój! twe pióra zzuj, / Sokole skrzydła w eź” (D o B ... Z ...) , lecz kto się ptaszkiem kreow ał, a nie ptakiem , sokołem nie będzie. T oteż wolno poniższy wierszyk uznać za parodię ptaszęco- ści Zaleskiego:
B o m ię m atk a m o ja m ita N a sło w ik a u r o d z iła , A ja w z ią w sz y taki g ło s , Z e sło w ik a je ste m k o s ... A to w sz y stk o są n o n se n s a , T e m o je w ierszy k i n o w e , G d y się ję z y k m ój w a łę s a I b aw i z ę b y t r z o n o w e ...6
Nie chodzi tu o postponow anie twórczości Zaleskiego - w sposób dostatecz ny dokonał tego cytowany powyżej p o eta7, ale o to, czy rusałczano-ptaszęca poezja m ogła być kiedykolw iek źródłem inspiracji dla C ypriana Norw ida. A u to r dwóch wierszy adresow anych do B ohdana nigdy z niego nie drw ił, nawet poufnie i „do szuflady” , lecz był zupełnie odm ienną osobowością i zupełnie inaczej tw orzył.
Jednakże w D uchu od stepu o bok baśniow ej koncepcji życia i osobowości poety w ystąpiła też m otyw acja religijna. D uch poety bytował przed narodze niem w niebie i przy jego wcieleniu śpiewały serafiny i cherubiny! Toteż nie dziwmy się, że pow stało dość szczególne, ale zrozum iałe w atm osferze em igra cyjnej, nieporozum ienie co do natury owych nadziem skich fikcji. Tu i ówdzie Zaleski uchodził za mistyka.
I oto we lwowskich „N ow inach” znalazł się cykl artykułów Józefa Dzierz- kowskiego o po etach mistycznych. A u to r najpierw pokazał pogrzeb mistyka Słow ackiego, potem zajął się M ickiewiczem , ukazując jego ubogie mieszkanie paryskie, dalej przyszła kolej na Goszczyńskiego, a wreszcie na Zaleskiego. A le ten p o e ta w ślicznym, czystym dom eczku, z m uzykalną, C hopina wygrywa jącą żoną, w gronie kilkorga dziatek rysuje się jak na m istyka nader kom forto wo. Jego „tw arz bez w ieku” wygląda pogodnie, „było w nim coś m iniaturowe- go” .
P o ty lu in n y ch cu d n y ch p io se n k a c h sw o ic h , z k tó r y ch k ażd a z o so b n a jest ja k b y w oln ym n ta szk iem w y p u s /c /o n v m z tej w ie lk ie j k la tk i, w k tórej ty le m ieści się lo tn y c h , św ia tła i św iata
/
6 Z o b . J. S ł o w a c k i . B o m ię m a tk a m o ja m iła ... W : D z ie ła . T . 1: L ir y k i i in n e w iersze. O p r a c o w a ł J. K r z y ż a n o w sk i. Z e w s tę p e m K . W yk i. W r o c ła w 1952 s. 164.
7 Z o b . J. S ł o w a c k i . [O p o e z ja c h B o h d a n a Z a le sk ie g o }. W : D z ie ła w s z y s tk ie . P od red ak cją J. K le in e r a . W y d . 2 (d a le j cy t. D z W s z ). T . 10. W r o c ła w 1957 s. 103. Prwdr. „W arta” 1884 nr 504; [P o ls k a ! P o ls k a ! o ! K r ó lo w a ...] - p a ro d ia D u c h a o d ste p u . W: D z W sz t. 8. W ro cła w
pragnących p o ję ć i m yśli! A k ażd y z nich m a in n e b a rw y , a w s z y stk ie c u d n e , sz k ln ią c e , w s z y s tkie n ęcą o czy i w sz y stk ie d o b r a n e . I k ażd y z n ich d z w o n i p o p r z e z z ie m ię , p o p o d n ie b e m , ta k ie u rocze, ta k ie tę sk n e , za se rce p o r y w a ją c e p io se n k i, ż e się ich o d słu c h a ć n ie m o ż n a , a w sz y stk ie tak p r o ste , że je każd y zd a się n a śla d o w a ć , o d sło w ik a p o c z ło w ie k a !
P o tylu innych p ieśn ia ch p ieśn i n a b o żn e* .
A utor wyraźnie pom ieszał mistycyzm z nabożnością, przypisując tak p og od nie i wygodnie ulokow anem u poecie niezaprzeczalny mistycyzm i nieco tryw ial nie określając ten stan jako „m iserere m oraln e” , spow odow ane tęsk n o tą (ra czej nostalgią), piętnem każdego em igranta. P odobnie jed n ak określi! on L u cjana Siem ieńskiego, a że każda pobożność m a być m istycyzm em , przypisał ją i W incentem u Polowi, co już wygląda na grubszą przesadę. T ak rozum ując m o żna by uznać za przejaw mistycyzmu łańcuszkow e okrężne m odlitwy.
Podobnego zdania, ale nie tak wulgarnie w yrażonego, był P iotr C hm ielow ski. R ecenzując w „Niwie” lwowskie wydanie utw orów Z aleskiego, tak ocenił religijność i uczuciowość jego poezyj:
T en k ieru n ek u m y słu w p o łą c z e n iu z p rzy g n ia ta ją cy m w r a ż e n ie m , ja k ie g o d o z n a ł B o h d a n w raz z innym i p o e ta m i, w y tw o r z y ły w nim m i s t y c y z m , p o łą c z o n y n a d to z k w i e t y z m e m . [ ...] .
[ ...] P o czy tu ją c się za b iern e „ n a c z y n ie ” , w k tó r e s p ły w a stru m ień n a tc h n ie n ia je m u s a m e mu n ie z r o z u m ia łe g o n ie k ie d y , n ic m ó g ł się o c z y w iśc ie p y szn ić z t e g o , co d o n ie g o w ła śc iw ie nie n a le ż a ło ; le c z za ra zem m iał p ra w o , z p o w o d u w ła śn ie p o c h o d z e n ia sw ych p ie śn i, żą d a ć o d słu ch a cz ó w p rzy jęcia sw ych u tw o ró w c a łk o w ic ie , r y c z a łto w o , b e z r o z b io r u , ja k o b y o b ja w ie n ia 9.
W r. 1877, gdy ukazało się lwowskie w ydanie, sąd ten w ydaje się ogrom nie powierzchowny, uproszczony i wynikły z zasadniczego nieporozum ienia, jakoby każda religijność i każda fantastyka była eo ipso m istyką. A le natchnienia w ie szcze płynące od M atki-U krainy to rodzaj baśniow ej prozopopei, w końcu n a leży interpretow ać ją jako „upozow anie p o ety ” . Chm ielow ski jed nak że jeszcze i znacznie później podtrzym ał opinie o mistycyzmie Zaleskiego.
Jest to w c ie le n ie m istyczn ych m arzeń Z a le s k ie g o z a r ó w n o o sw o im p r z e d w ie k o w y m p o c h o d z e niu, jak i o r o zw o ju d z ie jó w lu d z k o ś c i10.
Pozytywistyczny historyk tak sform ułow ał swój sąd, że m ożna by go przypa sować także do Króla-Ducha. Tym czasem owe m arzenia, które już zostały
8 J. D z i e r z k o w s k i . M is ty c y z m w p o e z ji. „ N o w in y ” (L w ó w ) 1854 nry 4 7 - 5 0 .
9 P. C h m i e l o w s k i . P o e z y je J. B. Z a le sk ie g o . N a k ła d e m G u b r y n o w ic z a i S zm id ta . L w ó w 1877. 3 to m y [sic!J. „ N iw a ” 6:1 8 7 7 t. 12 nr 65 s. 3 6 6 -3 6 7 (r e c .).
1,1 P. C h m i e l o w s k i . H isto r ia lite ra tu ry p o ls k ie j. T . 4. W a rsza w a 1900 s. 118. J e sz c z e je d e n cytat: „ [ ...] p r z e k o n a n ie o n iższ o ści rozu m u o d u czu cia i n a tc h n ie n ia p r o w a d z iło w p ro st w m gliste d z ie d z in y m isty k i” (ta m ż e s. 119). N ie c h to k o m e n tu je M is ty c y z m z V a d e -m e c u m N orw id a.
wcześniej zakw alifikow ane do kategorii baśniow ej, w istocie rzeczy m ają za przedm iot coś innego niż objaw ianie spraw boskich, co jest mistyki w arunkiem koniecznym . Przedw iekow y żywot m oże też być powiązany z reinkarnacją, lecz u Z aleskiego nic podobnego nie zaszło. N orw id tę stronę osobistego m itu p o chwycił pisząc w wierszu polecającym Lenartow icza:
G d z ie ś g o z n a łe ś z a -ty m -z n a n ie m L u b n a d -z n a n ie m tym ;
Z a ty m c z a s ó w -u r ą g a n ie m , C o n ie d z w o n i w rym .
Na p r z y ja z d Teofila Lenartow icza do Fontainebleau. PWsz 1, 204
Poza tym Chm ielow ski mylił się mówiąc o pochodzeniu „przedwiekowym ” , N orw id zaś trafniej m arzenie przedbytow e Zaleskiego określił jak o pozaczaso- we lub nadczasow e (za tym znaniem / [...] nad znaniem tym) w wieczności, w niebie. B aśń w tym m iejscu staje się legendą, lecz gadatliwość Zaleskiego (słu sznie przez Chm ielow skiego w ytykana), skoncentrow anie się na sobie i wreszcie bladość em ocjonalna spraw iają, że jest to je d n a z mizerniejszych fikcji mistycz nych. D o d ajm y zresztą: topos rajskiego przedbytu bardzo w ogóle przystawał do rom antycznego w idzenia świata. N aw et do rom antycznej erotyki („N a je d nego anio ła dwóch dusz ziem skich trze b a” - m ożna wyczytać w Kordianie Sło w ackiego). Przedbytow e wizje Zaleskiego niewiele zresztą m ają wspólnego z m rokam i i blaskam i mistyki przeżytej: są pogodnie puerylne, co też nie sprze cza się z zarzucanym m u przez C hm ielow skiego kwietyzmem.
I m ożna tu dodać jeszcze inną uwagę: p oezje religijne Zaleskiego, poza przekładam i, są dziwnie blade i banalne. Jego P ytki, epigram aty niewątpliwie w zorow ane na Zdaniach i uwagach M ickiewicza, lecz w ogóle niezdarnie for m ułow ane, nie odsłaniają głębszej duchow ej treści. Jeżeli zaś w tej tonacji zabrzm i n u ta m ocniejsza, to raczej w liryce patriotycznej i osobistej z lat znacz nie późniejszych.
Z aleski m iał talent przede wszystkim liryczny, z pow odzeniem wypowia dał się w pieśniach (nie w odach), naw et w piosenkach, tj. w dum kach i szum- kach. Nie posługując się form ą elegii (tak m ożna by ściśle określić P rzechadzkę p o za R z y m e m ), postaw ę elegijną wyrażał różnym i innymi sposobam i, zwłasz
cza dum ą, tj. dłuższym w ierszem stroficznym. Równie jed n ak jak epigram aty jego elegijnie nastro jo n e utw ory stoją o wiele niżej od elegii Mickiewicza (np. Do***. N a A lpach w Splugen) czy Słow ackiego ( G odzina m yśli). P odob nie też nie m ierzą się z elegiami N orw ida, od wczesnych dum ań i m arzeń po Fortepian Szopena. Nie ta skala. Zaleski jednakże żywił am bicje wyższe i szer sze - epickie. M iała być ep o p eją nie ukończona Złota dum a, tak też się zwał ogłoszony drukiem ów D uch o d stepu, m ocno wydrwiony przez Słowackiego.
W rzeczywistości tę zam ierzoną epopeję należy uznać za zliryzowany p oem at historiozoficzny m iernej wartości. Przenajświętsza R o d zin a jest po prostu n u d na i banalna. N iedostatek inspiracji epickich Z aleski usiłow ał wym odlić. O d by wał tedy dla podniesienia ducha rekolekcje u trapistów 11, k tó re niewiele wszak że mu pom agały. A cóż to zresztą za kontrakty: „Ja T obie, Panie B oże, tysiąc aktów strzelistych, a Ty m nie tysiąc wierszy epo p ei!” ? W ygląda to tak jakoś prostodusznie (ale nie tak znów pokornie) ja k m odlitw a do św. A nto niego P a dewskiego o pom oc w znalezieniu zapodzianych kluczy od kom ody.
Nie wiedząc o tych praktykach N orw id, sam głęboko wierzący, nie w nikał w podłoże kredytow anej wielkości Z aleskiego, k tó rem u ko n iu n k tu ra em igra cyjna wielce sprzyjała. Któż jak nie M ickiewicz z profesorskiej k ated ry obw ie ścił oficjalnie, że autor Ducha od stepu to pierw szy p o eta Słow iańszczyzny12. Odbyło się to drogą elim inacji parnaskich: po eta-p ro feso r, sam tronujący na szczycie poetyckiej góry, nie mógł mówić o sobie; nie lubiąc i nie ceniąc - pom inął Słow ackiego; w spom niał o utw orach K rasińskiego, zresztą noszących różne kryptonim y. Czyli: wyeliminowany został praw ie cały rząd pierw szy, a w drugim na czele znalazł się ogrom nie popularny Z aleski - przed Sew erynem Goszczyńskim, który nie był jeszcze autorem K róla zam czyska. L o k ata przy znana tą drogą zobow iązywała, lecz któż zd o ła przeskoczyć sam ego siebie?
„E popeja, a nie widzą, E p o p eja , a nie słyszą” - żartow ał sobie Słowacki. A swoją drogą Zaleski był ceniony i popularny, łubiany, po p rostu sym patyczny, uczynny, poczciwy. T rochę się w ydaje puerylny (nie infantylny, to byłoby za ostre), życiowo inertny. Byt u kładał m u się najczęściej nieźle. P o eta pobierał żołd em igracyjny, a jego najbliższy przyjaciel i „ślubny b ra t” , m ajo r Józef Z a leski, m iewał znaczne zasiłki od swojej siostry, pani Iw anow skiej, i od siostrze nicy, pani Poniatow skiej, bogatych dam ukraińskich. Dzielił się tym i pien ię dzmi z B ohdanem i z innymi wygnańcam i, do których należało grono B o hd ana Jańskiego, zalążek ojców zmartwychwstańców.
D ionizję M ariuszową Poniatow ską łączyła z B ohdan em w ielka idealna m i łość. Kuzynka wierzyła głęboko w geniusz przybranego „ b ra ta ” i widzieć go pragnęła jak o wieszcza w pierwszym rzędzie narodow ych twórców. Sam a, za p a trzona w idealne cele, nie traktow ała „B ohusia” zbyt pobłażliw ie.
11 O tych p ra k ty k a ch z w ie lk ą p o w a g ą p isa ł J. T r e tia k w sw o je j so lid n e j m o n o g r a fii B o h d a n Z a le sk i n a tu ła c tw ie 1 8 3 1 -1 8 3 8 . Ż y c ie i p o e z ja . K a r ta z d z ie jó w e m ig ra c y i p o ls k ie j. K ra k ó w 1913. W cz ę śc i 2 tej m o n o g r a fii, o b e jm u ją c e j lata 1 8 3 8 -1 8 8 6 (K r a k ó w 1 9 1 4 ), a ż d w a ro zd zia ły : 5 (1 9 4 3 -1 8 4 4 ) i 6 (c .d . 1 8 4 4 -1 8 4 6 ), n o sz ą ty tu ł „ M ię d z y T r a p p ą a m a łż e ń stw e m ” . A u to r m o n o grafii w p ro st p isa ł o sz u k a n iu tą d ro g ą z a tr a c o n e g o n a tc h n ie n ia .
12 „ Z a le sk i n ie w ą tp liw ie je s t n a jw ię k sz y m z e w sz y stk ic h p o e tó w s ło w ia ń s k ic h ” . A . M i c k i e w i c z . L e k c ja tr z y d z ie s ta d ru g a . W : R z e c z o lite ra tu r ze s ło w ia ń s k ie j w y k ła d a n a w K o le g iu m F ran cu skim . R o k d ru g i (1 8 4 1 -1 8 4 2 ). W y d . 2 p o p r a w io n e . P o z n a ń 1851 s. 2 3 9 .
[. . . ] W ie lk a m isja tw o ja , w ie lk ą m a sz d o sp e łn ie n ia p o w in n o ść . B o h d a n ie! B o h d a n ie ! ja nie je s te m tw a rd ą , jak gtaz w o b e c c ierp ień tw o ic h , ro zu m iem j e , od czu w a m ; b o le ją nad n iem i. A le zd ra d ziła b y m i c ie b ie , i su m ie n ie w ła s n e , gd yb ym się ro zcz u la ła nad d u szą tw o ją , zam iast u k rzep ia ć ją tą silą , jak ą c z e r p ie m y z g ó ry . gd y o d e r w ie m y się od w szelk ich cza ro d ziejstw i p o n ę t, c h o ć b y te na w sk r o ś nas p r z e n ik n ę ły . | . . . ] 13
D orosnąć do opinii wygłoszonej przez Mickiewicza, do oceny uwielbianej w duchu k obiety, jej m atki („m am ci”) Iw anow skiej, brata Józefa, do własnej po pularności w społeczeństw ie em igracyjnym - m ożna, ale spłacając ten dług wielkimi dziełam i. O kresy natchnień przeplatały się jed nak z tygodniam i, lata mi posuchy. Z n a je każdy tw órca, bania z po ezją rozbijała się nad głową Mic kiewicza co jakiś czas, lecz au to r D ziadów zbyt wiele miał do czynienia z ludź mi, żeby nad tym boleć. Z aleski jednakże tworzył sobie pustelnie, w E ndoum e, w Passy, w F o ntainebleau, i tam czekał na objaw ienie poetyckie. Doczekiwał się lub nie, spiritus flat, ubi vult, lecz nie włączywszy się, pom im o uczestnictwa w sejm ie em igracyjnym i okresow ego członkostw a w Towarzystwie D em okraty cznym Polskim , w tok interesów owej szczególnej społeczności, jak ą była fran cuska P olonia irre d en ta, m iewał okresy jałow e. Z a to gdy odczuwał przypływ weny, „k ro p ił” całe tasiem ce 8-zgłoskowców trocheicznych, m etrum części Z ło tej d u m y , D ucha od stepu i wielu liryków. Poza 11-zgłoskowcem ułożoną Prze najświętszą R o d zin ą , brzm iącą w tym m etrum sielankow o jak Wiesław B rodziń skiego, innego form atu wiersza używał Zaleski w swoich usiłowaniach epickich. O to co czytamy o pow stającej Złotej dum ie.
[. . . ] p o e m a t m ój u p aja m n ie ja k d o b r e w in o: m o ż e ty lk o m n ie s a m e g o , jak au tora. [...] d aw niej p isz c z a łe m ty lk o , a p o r a sta łe m w p u ch i p a łk i, a d ziś ju ż śp iew a m i latam na w ła sn y ch skrzy d ła c h . R ad bym ci p o sta ć w y ją tk i, ale n ie p o d o b n a ; nie z ło w iłb y ś ni w ą tk u , ni ciągu . A p o te m , k ied y m la ta w ie c i s ie d z ę na m o ic h ja ja c h , n ie lu b ię , ja k i in sze p tak i, aby m ię k toś p o d ejr za ł, m o że bym u cich ł i u le c ia ł14.
I tak się, m ocno zadufały w swej ptasiej kondycji, B ohdan zabrał do wysia dyw ania nie ukończonego arcydzieła. Przerwał je dla Ducha od stepu.
N orw id tedy, poznawszy w Rzym ie Zaleskiego i jego znacznie m łodszą żonę, Zofię z R osengardtów , zetknął się z autorem kilku tom ików z lat em igra cyjnych, oficjalnie uznanym za znakom itość. Przyjaźń ich m iała przetrw ać lata, włączony w nią został też świętobliwy m ajor Józef Zaleski, nieco dalej stali księża zm artwychwstańcy: H ieronim Kajsiewicz i Piotr Sem enenko. Ci dwaj
II L ist d o B o h d a n a Z a le s k ie g o z 27 w rze śn ia 1837 [tłu m a c z o n y z fra n cu sk ieg o p rzez S e w e rynę D u c h iń sk ą ]. W: L is ty D io n iz ji P o n ia to w s k ie j d o B o h d a n a i J ó z e fa Z a le sk ic h . T. 1. K raków
1900 s. 52.
14 L ist J ó z e fa B o h d a n a Z a le s k ie g o d o K arola W o d z iń sk ie g o ze Strasburga z 28 stycznia 1836 r. W : K o r e s p o n d e n c ja J ó z e fa B o h d a n a Z a le sk ie g o . W yd al D . Z a le s k i. T . 1. L w ó w 19(10 s. 7 6 -7 7 .
bardzo dbali o praw ow ierność B ohdana, którego przyjaźń z M ickiewiczem m o gła pociągać do grona wyznańców A ndrzeja Tow iańskiego. Toż na apel M ickie wicza („Słowiczku m ój”) Zaleski, jeszcze dobrze nic wiedząc, o co chodzi, o d powiedział identycznym wersyfikacyjnie wierszem:
K to? z jakich stron? w p rzecz y sty to n . Jak z w ierc ia d la n y zd ró j,
N ie w o li słu ch ? O ch bliźni duch. D o ch óru ż g lo s ie m ój!
D o ch óru hej! a lec! a w iej! [...]
O d p o w ie d ź A . M ic k ie w iczo w i. PJBZ 4, 154
Z apam iętajm y z ostatniego wersu „a leć! a w iej!” - D uch Święty bowiem zjawia się w postaci gołąbki, wichru tudzież języków z ognia. T opika sakralna, tak częsta u rom antyków różnych orientacji i p o staw 15, u Z aleskiego, auto ra liryków religijnych, jest tym bardziej na m iejscu. Norw id znalazł w Zaleskim bliską sobie postawę wyznaniową i m oralną. Przedstaw iał B ohdanow i swoje plany i zam iary, rozmawiał z nim w ym ieniając poglądy, doznał wreszcie od niego życzliwej w biedzie pom ocy. Jak i za co cenił jego poetycką twórczość, niech świadczy własnym słowem. Po pierw sze, są tu owe dwa do Zaleskiego adresowane wiersze. Z ajm ują one tak odrębne m iejsce w całości d orob ku N o r wida, że m ożna by je nazwać w ariacjam i na tem aty z Z aleskiego, lecz nie pasti szem ani parodią. Przedm iotem wariacji stały się styl, w ierszow anie, obrazow a nie i widzenie świata Zaleskiego. W „rzym skim ” wierszu (D o Józefa Bohdana Zaleskiego. W R zym ie 1847-o) już na w stępie spostrzegam y aluzję poetycką:
D o b r z e tę czy się z ie le n ić , B lę k itn a w ić i c z e r w ie n ić . Tej W ie lm o ż n e j P a n i!...
A le chm urki o d d a lo n e , B y ja g n ię ta p o g u b io n e . T e - k to c h c e , to gan i.
PWsz 1, 85
Już raz Norwid tęczowość przypisał Z aleskiem u, m ianowicie w M arzeniu („W stęga tęczy cicho spłynie”), lecz i Słowacki wskazał ją , w ytykając zresztą pow tórzenia:
^ Jed n ym / m u , ugijnych w ierszy o m o c n y c h a lu zja ch b ib lijn y ch je st p r z e c ie ż M a r s z w p r z y s z ło ś ć R . B e r w iń sk ie g o , drugi to A n io t N is z c z y c ie l R . Z m o r s k ie g o , w k tó r y m str o fik ę i p e w n e e le m e n ty sty listy czn e m o żn a tra k to w a ć ja k o a lu zje d o h y m n u V e n i S a n c te S p iritu s.
T ę c z u je się , t ę c z u je , aż w p ia sk a ch z a g in ie .
[O p o ezja ch B ohdana Zaleskiego]. D zW sz 10, 110
Isto tn ie, m ożna u Z aleskiego ukazać operow anie tęczowością: »[•■■]
B a r w ą z ło tą i b łę k itn ą , T ę c z ą w o k r ą g n ie c h r o zk w itn ą W sz y stk ie m e g o lu d u k a z k i!”
Duch o d stepu. PJBZ 2, 235
W stęga tęczy rzucona słońcem na obłoki, iluzoryczna i abstrakcyjna, nie ujaw nia się kształtam i przedm iotów . D zięki tej właściwości i dzięki tem u, że w ystępuje po burzy („cicho spłynie”), tęcza nadaje się do alegorezy - tak już się działo w Biblii. T ak zresztą traktow ał ją i Norw id z wyraźną do Księgi R odzaju aluzją: [...] S ie d m io b a r w n a N ie b io s w s tę g a , J a k o św it p o p o to p o w y , D o tr z y m u je , c o p rzy sięg a , [...] Pożegnanie. PW sz 1, 54
Tym razem jed n ak tęcza to p oezja Z aleskiego, gdy własne wiersze Norwida są rozsypanym i chm urkam i-jagniętam i. T ak bow iem ustawił m łodszy po eta sie bie w stosunku do „P ana S adu” , który gada z ducham i, „stróża rajskiego ogro d u ” i posiadacza cudow nej lutni „zło torunej, zło to -stru n ej” . Z ło to w tym zesta w ieniu w yrażeń nasuw a w yobrażenie zarów no blasku, jak i dźwięku. W tej dwoistej aurze zło ta i tęczy adresat poetycki ukazany jest jako nosiciel cudow nych, wyższych objaw ień, wieszcz mogący przewidzieć dokonanie czasów, od kupienie Polski. A szuka tego w tajem niczenia „chłopię z dróg krzyżowych, / Z za trzęsaw isk olszynowych” , uczestnik tej drugiej em igracji, k tó ra nie zaznała „chrztu krwie i w alki” . W ieszcz B ohdan jest też reprezen tan tem tych, którzy po rycersku walczyli za ojczyznę i którym obcy był „głód zem sty” .
„P aryski” wiersz Na p rzy ja z d Teofila Lenartow icza do Fontainebleau, nie p o d k reślając wieszczych darów adresata, z którym au to r już zdążył poufale się zbliżyć, uw ydatnia podobne rysy jego poetyki.
I Z ło to -str u n y ! - a lb o ja w ie m , Jak p isa ć d o C ie b ie ?
U m a c z a n e m w n ie b ie , I to m a ło !... J e d w a b n ie jsz e p iór p o w ia n ie , B łę k itn ie js z e zn a sz o tc h ła n ie Z g w ia zd ą b ia łą !... PWsz 1, 204
W ersyfikacja obu tych wierszy stanowi wyzyskanie jed neg o z częstych u Z ales kiego m etrów: 8 + 6. Jego dłuższy kom ponen t trocheiczny p rzep lata się z d ru gim, w polskim sylabotonizm ie zwykle luźniejszym (często uk ład akcentow y sSs sSs zam iast SsSsSs). Owo m etrum ko łom yjkow e16 w ystępuje nadzwyczaj często w folklorze ukraińskim , a następnie w poezji literackiej. M ożna by je równie dobrze nazwać m azurowym (u W łodzim ierza W olskiego, Teofila L en a r towicza, M arii K onopnickiej), a naw et w stylizacjach literackich krakow iako- wym (u E dm unda W asilewskiego za przykładem K rakow iaków i górali). Ź ró dło ukraińskie Zaleskiego jest niewątpliwe. S trofa w iersza „rzym skiego” , je d nolita zupełnie, A A bC C b, została uform ow ana przez podw ojenie k om po nen tu dłuższego i w tej postaci m a za sobą tradycję naw et zachodnią, zwłaszcza w innych realizacjach m etrycznych17. N orw id w tych innych realizacjach zwykł był ją dzielić na dwa tercety (W W eronie, po czątek [Coś ty A ten o m zrobił, Sokratesie...] czy D uch A d am a i skandal). N atom iast wiersz „paryski” przynosi bogate w ariacje strofy zasadniczej: A b A b. P olegają one przede wszystkim na wymianie kom ponentu krótszego; może nim być wers rozm iaru 4, 5m lub 6. W pierwszych ośm iu wersach ujaw nia się jeszcze inny sposób zm iany podstaw ow e go wzorca. W ers 5, który m ożna uznać za enjam b em en t m iędzystroficzne, wraz z w yodrębnionym tercetem tworzy w ariant cD D c. W ten sposób wyjściowa zwrotka A b A b podlega czterem sposobom w ariacji. Nie um niejszają one śpie wności utw oru, który przecież najśpiew niejszem u poecie em igracji polecał T e ofila Lenartow icza w słowach:
16 O p o w ią za n ia ch Z a le s k ie g o z fo lk lo r e m u k ra iń sk im p isa ł A le k s a n d e r K o le ss a ( U k r a iń s k i n a ro d n i p is n i w p o e z ija c h B . Z a le s k o h o . L w ó w 1892; U k r a iń sk a r y tm ik a lu d o w a w p o e z ja c h B o h d a n a Z a le sk ie g o . L w ó w 1900. O k o ło m y jc e n a s. 58 i n .) . A u to r p o d a w a ł z a p is m etr u m 8 + 6 je d n o - lu b d w u w e r so w o . Z a le s k i w liry ce sto s o w a ł z a p is c z ę ś c ie j d w u w e r so w y , w e p ic e , np. w p o e m a c ie T e lig o ła , je d n o w e r so w y . P ie r w o tn e u sto su n k o w a n ie się Z a le s k ie g o d o k a żd ej p ieśn i u k raiń sk iej ja k o d o lu d o w ej p r o w a d z iło d o m im o w o ln y c h p la g ia tó w , n p . b a lla d a Z a k o ch an a to p io se n k a z e sz tu k i tea tr a ln ej N a ta łk a -P o łta w k a , k tó r ą n a p isa ł w y b itn y p isa rz Iw an K o tla r ew sk i, a u to r ża rto b liw ej tra w esta cji E n e id y . P o d o b n ie te ż A u g u s t B ie lo w s k i sp la g io w a ł ja k o lu d o w ą p ie śń P isa r e w sk ie g o Z a N im a n id u , p ie śń d o p r a w d y b a rd zo lite ra ck ą .
17 T a k ą str o fą u ło ż y ł S ta b a t M a te r J a c o p o n e z T o d i, a w o g ó le j e s t o n a p o p u la r n a w c a łe j p o e z ji za ch o d n iej ja k o k la sy cz n a fo rm a se k ste tu .
A tak śp ie w n y , że aż śp ie w a n i, D o b r y , że aż żal;
C zy sty , że aż się sp o d z ie w a m . S zczery - że c h o ć chw al!
N u p r z y ja z d Teofila Lenartow iczu do Fontainebleau
Norw id sam osobiście do śpiewaków nie należał, lecz form ułując ten truizm możem y przyznać, że poezję m uzyczną odczuw ał, rozum iał, bo (znów truizm) pojm ow ał ducha i form ę muzyki.
W późniejszych wzm iankach wierszem czy prozą o Zaleskim odnajdziem y n iejedno podtrzym anie poprzednich ocen:
A tera z - b ra cia , c ó ż ? ... g d y każd a z Z ie m ju ż opiana: W sz a b e ln y P o la d ź w ię k , w gw iazd h a r m o n ik ę B o h d a n a , [...]
P salm ów -psalm , V. PW sz 3, 405
W prelekcjach poświęconych Słow ackiem u Norw id ustalił własną hierarchię poetów , w której najwyższe miejsce przyznał Juliuszowi:
[. . . ] n a le ż a ło b y z g ó ry w y z n a ć , iż tu o n r ó w n e g o so b ie n ie m a. Ż a d en : ani A d a m , ani Z y g m u n t, ani B o h d a n , ani sam Jan n a w et K o c h a n o w sk i, n ie m ie li, tak jak Ju liu sz, w jed n e j lirze języ k ó w w szy stk ich w ie k ó w , w sz y stk ic h , że tak p o w ie m , płci: [. . . ]. K o ch a n o w sk i b o w iem m ial tylko j e d e n ję z y k , M ic k ie w ic z je d e n , Z y g m u n t, B o h d a n , M a lczew sk i i k ażd en z tych filarów stów a n a r o d o w e g o j e d e n - ale S ło w a c k i J u liu sz w sz y stk ie w ie k ó w , c z a só w , s p o łe c z e ń stw , ty p ó w i pici ję z y k i m ia ł.
O Ju liu szu Słow ackim , VI. PW sz 6, 458-459
Prow adzi ta ocena do zrów nania kilku poetów z wyniesieniem ponad nich Słow ackiego:
[. . . ] p o d o b a ło się O p a tr z n o śc i, że trzech p o sta w iła p o e tó w sy b iliczn y m n a tc h n io n y ch d u ch em , a p r z e to o b e jm u ją c y c h p ra w d y w ie s z c z e w f e n o m e n o lo g ic z n y form ca ło k sz ta łt: M ick iew iczo w i b y ło d a n o , ż e M o jż e s z o w y ję z y k g n iew u n a r o d o w e g o lw ią n a sro ży ł grzyw ą, jak b y bój trwał; Z y g m u n t K ra siń sk i t e g o ż cza su s e jm o w y , se n a to r sk i, p u b lic zn y s ło w a m a jesta t tak u p raw iał, ja k b y za dni w ie lk ic h R z e c z y p o sp o lite j - i k ła m a li o b y d w a [...]
W sz e la k o i to n ie d o ść; p o tr z e b a b y ło ta k ż e i w c s ta ls k i, d z ie w ic z y języ k stw orzyć; dziś a lb o w ie m je s z c z e na p a lca ch p o lic z y ć m o ż n a d a m y p o lsk ie p o p ra w n ie m o w ą sw ą m ó w ią c e . B o h d an Z a le sk i p ra cę tę z a c z ą ł, a i T e o fil L e n a r to w ic z , k tó r em u się w y d a je , że p rzed e w szystkim lu d o w y ję z y k o d tw a r z a , ż e ń s k ą w ła śc iw ie stro n ę o n e g o o d n a la z ł.
O statnie słowa cytatu m ożna tak rozum ieć, że Z aleski i L enartow icz, k tó rych Norwid trafnie nb. pow iązał, podjęli to, co w folklorze jugosłow iańskim zowie się „żeńskim w ątkiem ” pieśniowym i do czego należy liryka rodzinna, miłosna, obyczajow a, m ęskie pieśni bowiem to przekazy o carze L azarze, k ró lewiczu M arku i o bitwie na Kosowym P o lu 18. A żeby to m óc tw ierdzić, należało zastrzec się, co też istotnie Norw id uczynił, że poetessy polskie, G abryella i D eotym a, nie uprawiały żeńskiej mowy. W tym m iejscu m ożna przytoczyć zda nie historyka literatury o poetach „szkoły ukraiń sk iej” :
Z p ersp ek ty w y stu lecia w y d a ją się o n i ty lk o p r z e d sla n n ik a m i w ie lk ie g o p isa rz a , k tó r y , id ą c ich to r e m , w ie le ich z d o b y c z y p r z e ją ł, by o p r a c o w a ć je p o n o w n ie n a p o z io m ie p r a w d z iw ie a rty sty cznym i d zięk i tem u u m o c n ić ich z n a c z e n ie . P isa rzem tym byt S ło w a c k i19.
M ożna sądzić, że Zaleski gładko p rzełknął ocenę N orw ida rów nającą go z Mickiewiczem i Krasińskim , lecz uraziłby go sąd Krzyżanow skiego, tak nisko taksujący cenioną ongi „szkołę ukraińską” . N ależąc do koterii spraw ującej rzą dy na emigracyjnym Parnasie, Słow ackiego nie lubił, Beniow skiego wziął za dzieło pychy i złości, chociaż poem at ten olśnił go, a rów nocześnie przygnębił. Niemal równocześnie miał się ukazać drugi, poznański tom jego utw orów z Duchem od stepu i, jak przekazuje to Józef T retiak w swojej m onografii, au to r upadł na duchu20. Gwoli sprawiedliwości w arto jed n ak przytoczyć z jego za życia nie ogłoszonych Jam bów i Pyłków dwa epigram aty:
T a k i w ie sz c z , jaki słu c h a c z . D a r m o ż silić d u c h a , P o A d a m ie , Z y g m u n c ie i p o J u liu szu ,
D z iś k ied y u m ę c z o n y n aród n asz n ie słu c h a , N a p o d n io śle jsz e p ieśn i! p rzeb rzm ią m im o u sz u .
Taki w ieszcz, ja k i słuchacz
N ie m e to d y , w y w o d y o sz tu ce n a jsz e r sz e , S p róbuj się ze S ło w a c k im , n a p isz le p sz e w ie r sz e .
D o L. M .2'
Norwid ustanaw iał, jak wiemy, swoją hierarchię. Zaleski w końcu zgodził się na trójcę, ale to nastąpiło późno, po pow staniu styczniowym, gdy Słowacki był definitywnie poetą epoki. O czasie napisania epigram atów świadczy trzeci
18 T o r o z r ó ż n ie n ie N o rw id z a w d z ię c z a ł M ic k ie w ic z o w i. Z o b . M i c k i e w i c z . L e k c ja d w u d zie sta p ie r w s z a . W: R z e c z o lite ra tu r ze s ło w ia ń sk ie j. R o k p i e r w s z y (1 8 4 0 -1 8 4 1 ). P o z n a ń 1850 s. 159.
19 J. K r z y ż a n o w s k i . D z ie je lite ra tu ry p o ls k ie j. W a rsza w a 1979 s. 277. 211 Z o b . T r e t i a k , jw . cz. 2 s. 1 4 5 -1 4 7 .
J J. B . Z a 1 e s k i. D z ie ła p o ś m ie r tn e . W y d a n ie w z n o w io n e z p r z e d m o w ą S. T a r n o w s k ie g o . T. 1 -2 . K rak ów 1899; c y to w a n e ep ig ra m a ty z o b . t. 1 s. 124 i 144.
wers tetrastycha. W końcu N orw id, pisząc o Balladynie, dopowiedział całą resztę:
[. . . ] J u liu sz n ie b yl a r c h i t e k t ą , ja k Z y g m u n t, ani r z e ź b i a r z e m , jak M ic k ie w ic z , ale byt to p o e ta -m a la r z , c h o ć m ó g ł b y w a ć i ty m , i o w y m - i p o e t ą - m u z y k i e m n a w e t, co w szela k o p o s z c z e g ó le O p a tr z n o ść B o h d a n o w i w y d z ie liła .
D o M ... S O B alladyn ie”. PWsz 6, 465
O tóż w łaśnie: złoto-struny, gwiazd harm onika, poeta-m uzyk, a u Mickiewi cza słow iczek, oprócz tego tęczowy i ptaszęcy, ale ptaszęcy też ze względu na lot, nie tylko dla śpiewu. Pam iętam y już o O dpow iedzi A . M ickiew iczow i: „A leć! a w iej!”
T ę d y , tę d y le c ia ł p ta sz e k , O ch ! św ie c ą c y , k ra śn o p ió ry , S tą d o d g n ia zd k a śród ig ra szek , W ia ł się - w ia ł - i w ia ł d o góry.
Tędy, tędy leciał ptaszek. PJBZ 1, 226
P tak wznosi się bijąc skrzydłam i, tw orząc w iatr pod nimi, więc „się w ieje” , przelot chm ary ptactw a spraw ia też w rażenie szelestu, szumu i w iatru. Powie trze, w zlot, w iatr i głos m ożna traktow ać zam iennie, lecz gdy Zaleski powiada:
[...]
W c z a r n o k s ię sk ie m e ź w ie r c ia d ło , W ia ły - w ia ły w c ią ż tu m a n y , A ż w p le śń z a s z ło - i p o b la d ło . [...]
K alinow y m ost. PJBZ 1, 260
- zw raca uwagę na w iatr widzialny, na mgły zam ącające lustro.
D ź w ię k , p o d ź w ię k u , jak p o n ici, L e je , w ie je się z r ę k a w a ... [...] Tam że s. 263 P o w ie w ja sn y , c o z w ie k a O p r o m ie n ia c z ło w ie k a . D u c h - d e c h - p o w ie w zaran ia - [...] Sam z pieśnią. PJBZ 2, 4
M gła mi d o o czu z a w ic w a z lo n a , W p raw o i w le w o ćm i na o k o to ; [...]
N ie m a b o , nie m a c z e g o p o trzeb a ! [...]
C zem se rce ż y ło - i p e łn e , b rzm ią ce, N ib y za p ta stw em B o ż e m ku w io ś n ie , Ś liczn y ch i św ie ży ch d ź w ię k ó w ty sią ce W ia ło ku m ojej piersi ro z n o śn ie .
Nie m a czego trzeba. PJBZ 2, 23
G ło sy w g ło sa c h - w g ło s je d e n - a m iły , W ie ją w d u m a ch - sz e r o k o - ro zn o śn ie : [...]
Z m ogiły Saw or. PJBZ 2, 83
W iatr przynosi głos, może go też głuszyć i tłum ić, ale wiać m ogą i myśli; a wiatr niesie zapachy, zapew ne z kwitnących stepów.
[■■■] H e j , m yśli - m o ty lk i, P o czn ijcie sw a w o le! O d łą czk i d o łą c z k i, P o w ie jc ie na fale; O d p ą c z k ó w na p ą czk i, I d alej - a d a le j ! O ! d alej - le ciu ch n ie P o w ie jc ie p o św ie cie; A ż m ilsza w o ń b u c h n ie . W y w ie c ie sk ąd - w ie c ie . N uże. PJBZ 2, 167
W Duchu od stepu, gdzie już został ukazany „napow ietrzny żywot p tasi” narratora-autora, oczywiście owo wianie pow raca bardzo często:
W e s e liły się C h eru b y , W ia ły ku m n ie g ło s ro zn o śn y : [...]
W y żej — w y żej w ie ją c h ó r y ... I ja w a ż ę lo t d o g ó ry ,
[...]
PJBZ 2, 240-242
Z jaw y senne byw ają „to w yraźne, to rozw iew ne” , kilkakrotnie „M łodzian się na w iatry m iecie” , „M ary wieków niby z dłoni / W ieją senne - aż się prze śnią” (passim ). I „w iatr stepowy [...] podściela się jak ło że” . A le wizyjność D ucha o d stepu, poem atu opow iadającego najpierw o pow staniu dzieła, a na stępnie roztaczającego dzieje świata dosłow nie od A dam a i Ewy po dzień dzi siejszy i kom ponow anego z częstymi naw rotam i, jakby motywami przew odni m i, nie je st, co zresztą już było pow iedziane, epopeiczna. O d padają więc trady cyjne elem enty wypowiedzi epickiej, np. w skazanie tem atu i bohatera. O dpada też inw okacja, nie m a tu m iejsca na P annę Świętą z Częstochowy, z Ostrej B ram y lub choćby z Poczajow a. Byłaby ona rów nie nie na m iejscu jak w Przed świcie K rasińskiego, do którego m iejscam i D uch od stepu bywa podobny (jako p oem at w izyjno-historiozoficzny), lecz od którego stoi przecież znacznie niżej. K rasiński roztaczał w łasny obraz przyszłości Polski i świata, Zaleski tylko wzdychał pobożnie:
M o ż e c z ło w ie k się u k orzy? G d z ie tam ! - w ie k p o w ie k u gorzej! [...]
Tam że s. 258 itd.
A czynił to po wiele razy. W tych pow tarzaniach zdarza się przywołanie podaniow ej postaci m istrza słowiańskiej muzy:
Ś w ię ć s ię , g ę śli B o ja n o w a ! C z a r n o k się z k ie m yśli - sło w a R o z ś c ie k a ją [!] się p o d rzew ie; R o s ą św ie c ą się w p o w ie w ie ; P rzem ig a ją górą - d o łe m - W m g n ie n iu o k a z w ie r z e m - p ta k iem - S iw y m o r łe m , to s o k o łe m , Szarym w ilk ie m , to su m a k ie m ... Tam że s. 253
O dw ołania takie do Słowa o poch o d zie Igora czynił Zaleski nader często w różnych utw orach. Zasadniczo ów topos z lotem i wianiem mógł się nieraz łą czyć, boć przecież B ojan puszczał na w iatr sokoły i łabędzie, ale ścisłego sprzę żenia tu nie m a. W iatr, p tak i głos m ają byt w tym samym żywiole - powietrzu. Są zjaw iskam i odbyw ającym i się w czasie jak noc i dzień, towarzyszy im światło.
C zas b ez b r z e ż n y - czas w r o zstr zen i, S ło w e m B o ż e m się p r o m ie n i, Ś p iew a w ie lk ą e p o p e ję : M ilijo n y ś w ia te ł, c ie n i, - Ś w ia ty w k w ia ty - św ia tó w d z ie je , N a k a d z id ło P anu w ie j e ... K tó ż o g a rn ie i w y p o w ie D r o b n y p ro m y k w B o ż e m s ło w ie ? ... T am że s. 255
Kom ponow anie muzyczne z częstymi naw rotam i m otywów to rys trafnie przez N orw ida podpatrzony u Zaleskiego, lecz w końcu stepowy po eta był ro z wlekłym gadułą, pozbawionym nadto zupełnie plastycznej w yobraźni oraz inwencji fabularnej; jego epika stanow iła zupełne nieporozum ienie.
Muzyczność Zaleskiego dochodziła do głosu oczywiście w liryce, w du m kach, szum kach i w iośniankach, noszących zdaniem N orw ida ów ch arak ter niewieści, którego nie dostaw ało polskiej poezji. Sform ułow ał też w innym miejscu Norw id pew ne, dowolne zresztą, uwagi o różnicy pom iędzy szum ką a dumką.
[...] Du m k a - ta k reacja a b so rb o w a n a je s t g łó w n ie d o ty c h c z a s p rz e z p ie śń sa m ą , lu b o i w m u zy ce, ró w n ie ja k w s ło w ie , g łę b o k a . P o p o d n ie sie n iu tej k rea cji p rz e z B o h d a n a Z a le s k ie g o d o n a j w y ż s z e j s w e j m o ż e b n e j p o t ę g i m o ż n a ją u w a ż a ć a lb o h isto r y c z n ie , ja k o u tw ó r w ieszcza [ ...] , a lb o d u c h o w o , ja k o te p ie śn i o r fe ic z n e [. . . ] k rea cja ta n a d w ie r ó w n ie ż g a łę z ie naturą rzeczy r o z d z ie la ła się , to je s t n a S z u m k ę i D u m k ę [ ...] . D u m k a - k rea cja ste p ó w z n ie sk o ń c z o n o śc i p e jza żu m o g iła m i h isto r y c z n e g o g łę b o k a . S z u m k a - z s z u m u la s ó w c z e r piąca sw ą g łę b o k o ść .
[Tańce p o lsk ie ]. PW sz 6, 387
Te uwagi, zatytułow ane przez wydawcę [Tańce p o lskie\, nie zawsze do ta ń ców się odnoszą. Norw id nazwał „dum ką” to, co zwiemy raczej dum ą epicką. Rozróżnienie dum ki i szumki jest nieco am atorskie, ale kto nie był na stepie, nie wie, jak tam szumią wichry. W istocie liryczna dum ka od szum ki m oże się różnić łagodniejszym nastrojem uczuciowym, a w wersji muzycznej w olniejszą agogiką.
U Zaleskiego dum ą liryczną, z pew nym elem entem elegijności, byłby wiersz Do gitary, sm utniejszy odpow iednik pogodnego Śpiew u p oety. W utw orach tych nie ma asemantycznych instrum entacji (flon-flonów ), a te, któ re mieszczą się w pełnoznaczącym tekście, m ają charak ter eufoniczny lub naśladowczy.
O to w sło ń cu p ło n ą ła n y , T c h e m w io śn ia n y m p ieśc i ranek: C z e m u ż tę sk n ię za d u m a n y , C z e g ó ż sz u k a m , ja k k o ch a n ek ?
T o w a r z y sz k o ż y cia w io sn y ! P o w ie r n ic o tk liw ej d u szy ,
B r zm ią cy ch strun tw y ch d źw ięk ż a ło s n y N ie c h w e s tc h n ie n ie m e z a g łu sz y . D o gitary. PJBZ 1, 201 Ja sn o - ru m ia n o M a jo w e ran o T a śm a m i lśn i jed w a b i; C o ś - c o ś - w o m r o c e S ło w ik ś w ie g o c e , S p ó t-z a k o c h a n y c h w ab i. Z aranek. PJBZ 1, 236
D w a pierw sze przykłady pochodzą sprzed 1830 r. i nie odbiegają chyba od obyczajów sentym entalizm u. Zaranek jest późniejszy, jeszcze jed nak jego in- strum en tacja jest pełnoznaczeniow a. W wierszu D o gitary jest ona o tyle inte resująca, że wers 3. im ituje dźwięk instrum entu za pom ocą różnych zespołów głoskowych: brzm iących strun twych d ź w ię k , a przecież efekt tego chwytu jest tak dobitny, że w dalszym to k u utw oru każde pow tórzenie tych dźwięków w jakim kolw iek wyrazie stanowi ich echo:
Ł z y w ytrącaj śp ie w e m lo tn y m [. . . ] C ią g ły z a w ó d , c ią g le ż a le [...] J a k o k w ia ty la ta w ię d n ą [...] I w ę d r ó w k ę rzu cę b łę d n ą [...]
Pierścieniow e zam knięcie utw oru przez repryzę zwrotki 1. jeszcze potęguje owo „brzęczenie” całego utw oru. W Z aranku znów początek zwrotki cytowanej narzuca się brzm ieniem sam ogłosek: A O U A O , A O E A O , A A I I E A I , w w ersie 3. podkreślonym spółgłoskam i: Ś M M L Ś Ń . M onosylaby coś - coś to także im itacja głosu ptaków . Zaleski jed n ak , m ając niepospolite ucho w chw ytaniu w alorów brzm ieniow ych mowy, nadużywał m anierycznie instrum en- tacji, a stało się to w okresie em igracyjnym .
O ! g ło s k i ju ż stro im , W y m ru g a b o świt: K u łu b k o m tu sw o im ; C yt j e s z c z e , c y t, cyt! S en ran k u o ch ! k ró tk i, ’ A d łu g ie d n ia sm u tki; N ie c h c ic h o , s p o k o jn ie , m ile śp ią o b ie . O j b ie d -b ie d -b ie d -b ie d -b ie d -b ie d n iż m y so b ie!
R efren ten po eta z całą powagą objaśnił: „L ud ukraiński m niem a, że trele słowicze znaczą: oj bied-bied-bied-bied-bied-biedny ja p taszek ” . W okalizy na śladujące śpiew są powszechne, czasem bardzo poetyczne, czasem zabaw ne. T a właśnie m a pew ien wdzięk, ale jak na cały utw ór liryczny trochę za dużo tej śliczności, k tó ra tekst sprow adza do konw encji piosenkow ych. Z nich przecież biorą się różne la-la-la i ta-na-na-na ti-ni-ni-ni (tytuł i refren szum ki). Instru- m entacje zaw arte w kom unikacie sensownym (np. D o gitary) zaczynają wiązać się z asem antycznym i flon-flonami.
I R e n e m , i R o n e m , I M o r z e m -C z e r w o n e m , W o d a m i p o św ie c ie , S zum - S zu m k a się m iecie: I szum i szum - S zu m k a , Jak sk in ie cza ro d ziej;
I drum - drum - drum - d ru m k a . Z a g ęsią c o ś sło d z ie j
P o P anu - P io r u n n y m sn ać panicz! P o sta w a G u śla ra ,
P o w ie w n a ja k m ara,
P o w ie sz c z y m B o ja n ie B o ja n ic z .
-B ojanicz. PJ-B Z 4, 198
S te p o w a G ęśli! (d r u m , d ru m , d ru m , d r u m ), W r o z c ią g łe j n u cie d o m o w y c h d u m , B r zą k a m ku to b ie - sam - o! sam iu tk i; R o zb rzm iej n a w ia try p o w sz e d n ie sm u tk i. [...]
S z u m k i, jak p sz c z ó łk i o d lu b y ch p ó l, W rza ły b y - b rzm ia ły - z u la , to w u l, I n ie u sta n n ie se tn ia za se tn ią , S sa ły na k w iecia ch k rasę ich le tn ią
D o gęśli, zwrotka 1 (i ostatnia) oraz 6, PJBZ 4, 205-206
T rudno przytaczać całe utw ory, w których kom pozycja pierścieniow a, ja k w rondach, zdw ojenia i m nożenia brzm ień, repryzy instrum entalizacji poddanej na początku nasycają wiersz istotnie m uzycznością. M oże to coś w rod zaju sło- piewni, a trw a u Zaleskiego do końca. D o sam ego końca w prow adzał on też motywy z folkloru, nieraz bardzo w iernie, a miał sobie pisanie cytatam i z pieśni ludowej ukraińskiej za szczególną zaletę. N iew ątpliw ie w alory źró dła, z którego czerpał, dla odbiorców urzeczonych tęsknym nastro jem oraz aluzyjną m uzycz nością jego liryki, dla odbiorców w dod atku ze środow iska em igracyjnego, sta
nowiły przedm iot łatw ych i prostych przeżyć estetycznych. Oryginalności u nie go nie szukano, lecz nastro ju i nieskom plikow anej dźwięczności. W dodatku taki u Z aleskiego sposób traktow ania folkloru jeszcze poniekąd obowiązywał. P oddał go krytyce najbardziej czujny Słow acki, lecz swoich uwag nie ogłosił drukiem . M ickiewicz, jak wiemy, uznał to za fenom en pierwszej jakości, ale sam tworzył inaczej. N orw id zaś podkreślał muzyczność poezji Zaleskiego.
Czy jed n ak że nie ma u N orw ida utajonych akcentów krytycznych, to rzecz inna. Jak już była m ow a, niewieścią i w estalską nutę B ohdana kontynuow ał po sw ojem u L enartow icz, o którym jednakże N orw id wypowiadał się z mniejszą apro b atą. Poetycki w ątek Teofilowski zaczął się u niego wierszem Na p rzyja zd Teofila Lenartow icza do Fontainebleau, niewątpliwie przyjaznym wobec osoby i poezji; późniejsze jed n ak bezpośrednie lub aluzyjne tylko odezwania się N or wida pod adresem au to ra L irenki nie w ydają się jasne. D w ojako np. wygląda ocena tego zbioru w listach N orw ida22. Polem icznie też brzm ią słowa: [Ty mnie do pieśni p o ko rn e j nie w ołaj...]. P oczątek Prób: „B łogosław ione pieśni m alino we, / B łogosław ione pieśni kalinow e” - m im o błogosław ieństw dla upraw iają cych po ezję p e łn ą harm onii - zaw iera jed n ak w ażkie zastrzeżenie: „D uch się w harm onię m ę k ą nie u k ła d a ”23. A poezję taką, jak ą upraw iał Zaleski, w więk szej m ierze jeszcze niż Lenartow iczow ską, cechow ała harm onia, którą uzyski wał ten p o e ta za cenę rezygnacji z pytań, wątpliwości, za cenę mitów: ludu, U krainy, słow iaństw a. Powierzchowność myśli i płytkość em ocjonalnego prze życia, serdeczna rzewność, a niekiedy tylko igraszka, np. w owych flon-flonach i w okalizach instrum entalnych, to też swojego rodzaju „cacka” poetyckie. M ie liśmy sobie ten w łaśnie wyraz zapam iętać na początku naszych dociekań. I oto w V ade-m ecum znajdujem y wiersz o sztuce poetyckiej pod tym w łaśnie tytu łem .
M y ś liłe m ja - ż e L i r a i ż e S t y 1, C h o ć fala j e n o si jak ła b ę d z ia , N ie o b lic z a ją c e g o d ró g i ch w il,
C h o ć c e 1 m a ją w s o b i e , s ą - n a r z ę d z i a !
Cacka. Vade-m ecum XC II. PW sz 2. 130
N orw id wyraził tu swoje rozczarow anie do poezji i jej misji społecznej. „M yśliłem ” , że p o eta wie, kiedy i ja k dzwonić w Lirę, że dzięki tej intuicyjnej wiedzy nie spóźnia się ze swymi rew elacjam i, że w porę leczy dotkliw e blizny.
22 „ C z y ta łe m ślic z n e g o tw e g o D a n t a n a m o k r e j f u j a r c e w i e r z b o w e j w y g r a n e g o ” . L ist d o T e o fila L e n a r to w ic z a [sty c z e ń -lu ty 1855]. P W sz 8 , 2 3 8 . „ N a jle p sz a rzecz, jaką n a p isa ł, to j e s t Z lo ty k u b e k - to b ę d z ie tr w a łe - o w szy stk im in n ym p o w ie d z ia łe m m u, że: to D a n t n a f u j a r c e m o k r e j , w i e r z b o w e j - n o - a le n ie na p a p ierze! to w ie le !” List d o M arii T r ę b ic k ie j [z sie rp n ia 1856]. P W sz 8 , 281.
23 [T y m n ie d o p ie ś n i p o k o r n e j n ie w o ła j...] . P W sz 1, 231; P r ó b y (J a k o w stęp d o ..Z a ry só w o b y c z a jo w y c h p ię c iu " ). P W sz 3 , 475.
To złudzenia: poezja to m alow ane story w oknach, sielankow e transparenty: c a c k a .
Nie jest to jed n ak wyraźnie adresow ana aluzja. M ogła m ierzyć w wiele ce lów, ale przede wszystkim w łatw ą, bezproblem ow ą idyllę wdzięczącej się fan tazji. W tym samym cyklu znajduje się też k olebk a pieśni „gm innej” , ja k ją wówczas zwano. Już w uwagach D o C zytelnika mówił N orw id o potrzebie zata mowania „tak zwanego 1 u d o w e g o i g m i n n e g o ż y w i o 1 u ” i uśm ierzenia „lirycznego zapału pod tym arkadyjskim w zględem ” . W nieco też opozycyjnym aspekcie przedstaw ia się kwestia w tórności czy prym arności „liry” , tj. kunsztu poetyckiego:
Liry - nic zw ij rzeczą w p ie śn i w tó r ą , D o p r z y g r a w e k !... n ie - o n a D la ń ja k o ż y w em u ortu pióro: A ż z k rw ią, n ie r o z łą c z o n a !
L iryka i druk. V ade-m ecum VIII. PW sz 2, 24
Jeśli sztuka poetycka nierozdzielnie zrosła jest z treścią, czyli z duchem p o ezji, nie m ożna jej czerpać stąd czy zowąd.
P o d o b n ie ż i p ieśń g m in n a to n ie je s t to , C o wy d ziś zro b iliście z niéj —
P ły n n o ść stó w ? - to - o k o b ly s le Izą,
T o - c ic p ly d e c h , n ie z a w o ła n ie : „ T c h n i j ! . . . ” T ak - w y w ęźla się k w iatu p ąk i tak p ta szę C oraz b ystrzej i p e łn ie j w id zi d z ie ń , N im n ad r o z p ę k łą w z ię c i cz a sz ę -
W ra żen ia p ierw m a ją c p rzez s w ó j - r d z e ń !
K olebka pieśni. V ade-m ecum L X X X I. PW sz 2, 114
W refleksjach N orw ida przenoszenie konw encji ludowej w prost do tw órczo ści literackiej jest zerw aniem integralnego spojenia ducha i brzm ienia pieśni, jest jej zafałszow aniem . Inny jeszcze wzgląd w ystępuje w korespondencji N o r wida, mianowicie w listach do B ronisław a Zaleskiego i K arola R u prechta.
N ie r ó b cież z O d y m a z u r k a ! ! ! z a w sz e m a z u r k a !!... i s ie k a n k ę ... [...]
P rozy w c a le n ic m a i n igd y p ro zy n a św ie c ie n ie b y ło [. . . ] - za ś lic z b a , k tó r ej p isarz n ie um ie ukryć d t u g o - a - o k r ą g ł o - b r z m i e n n y m i w y r a z y , to z u p e łn e z e p s o w a n i e n a t u r y r y t m u .
List do Bronisław a Z aleskiego [z ok. 15 listopada 1867], PW sz 9, 328, poz. 627
Owe „długo-brzm ienne” wyrazy bardzo są podobne do „pow ażnych a szero kich wyrazów” , o których napom ykał Słow acki, sprzeciw iając się m onosylabom
Z aleskiego, k tó re stanow iły „garstkę zbitych w je d n o ” brzm ień. Norwid nie p oprzestał zresztą na jednym liście. Z apew ne K arol R uprecht zarzucił mu niez byt ścisłe obserw ow anie liczby sylab, a może też alternancji akcentów . Pam ię tajm y, że w tym czasie Ludwik Jenike propagow ał „wiersz m iarowy” , jak wów czas zw ano sylabotonizm 24. N orw id zatem w następnym liście do Bronisława Z aleskiego zwymyślał swoich oponentów od barbarzyńców , co nie um ieją wyjść „[...] z tej m łockarni i z tego cepam i w ybijanego pańszczyźnianego [...] rytm u, [...] w butach do m azura zrobionych podrygając liczebnie” (PWsz 9, 328, poz. 628). Ów „m azurek” i owa „siekanina” nie odnoszą się w szczególności do ni kogo, m ają ch arak ter typologizujący, tym bardziej więc m ożna sądzić, iż N or wida jed n ak o raził m azurek, krakow iak, kozak i kołom yjka, bo przecież poezja nie jest p iosenką do tańca.
R ó ż n ic a d o ść z n a c z n a , p o m ię d z y r y tm e m E z e c h i e l a p r o r o k a a m a z u r k i e m n a n u t ę T r z e c ie g o M a j a — r a m - t a m - t a m - r a m - t a m - t a m !
List do Karola Ruprechta [z listopada 1867J. PWsz 9, 329
Nie u jm ując zatem nic z osobistego szacunku N orw ida dla Zaleskiego, z serdecznej ich zażyłości, m ożna stwierdzić, że systemy poetyckie obu tych poe tów istotnie były bardzo odm ienne.
Po śm ierci Mickiewicza Józef B ohdan Z aleski stał się patriarchą literatury em igracyjnej i ta jego pozycja była, jak m ożna uznać, bezsporna. Podtrzym y w ały ją przecież nie tyle rozw lekłe utw ory epickie, ile utwory średnie i p o m niejsze. Nie m ożna też zaprzeczyć jego popularności w k raju, ale recepcja jego utw orów to problem odrębny. Zaleskiego za życia oceniano życzliwie, po jego zaś śm ierci nadeszła sposobność do pokłonnych nekrologów . G łos Piotra Chm ielow skiego oznajm iał krytycyzm pozytywisty, a np. A gaton G iller cytował entuzjastyczny sąd M ochnackiego z bardzo dawnych lat25. Tonację nekrologo wą re p rez en tu je tak a oto ocena:
24 L . J e n i k e . O z n a c z e n iu ry tm u w p o e z j i a m ia n o w ic ie o r y tm ic z n o ś c i ję z y k a p o lsk ie g o . W a rsza w a 1 8 6 6 . P r o p a g o w a n ie p rzez p e d a n ty c z n e g o r e d a k to ra „ T y g o d n ik a Ilu str o w a n e g o ” sy- la b o to n iz m u , tj. „ w ierszy m ia r o w y c h ” , je st sy m p to m e m g o d n y m u w a g i, lecz tu ch o d zi o starcie się k o n c e p c ji w iersza N o r w id a z tą , ja k ą p rzy w ieźli z kraju p o sty c z n io w i em igran ci. O to co n a p isa ł re d a k to r o Z a le sk im : „ D la c z e g o tak c z ę s to , o d z n a w c ó w i n ie z n a w c ó w , u sły sz e ć m ożn a z d a n ie , ż e p o e z j e B o h d a n a Z a le s k ie g o s z c z e g ó ln y m , n ie p o ję ty m tch n ą u r o k ie m , że d źw ięczy w nich ja k b y m u z y k a u k ryta? O to d la te g o , ż e w ie s z c z te n , c zęściej niż inni nasi ro d a cy , używ a w ie r sz y m ia r o w y c h . [. . . ] Ś m ie m p r z e to tw ie r d z ić , ż e n a w e t n ie śm ie r te ln e a rcy d zieła ow ych trzech g w ia z d b ły sz c z ą c y c h p o e ty c k ie j p le ja d y n aszej [sc. trzech w ie szczó w ] z p e w n o śc ią byłyb y z y s k a ły n a śc isły m d o n ich sto so w a n iu za sa d m e tr y c z n o śc i” . C yt. za: K . B u d z y k . S p ó r o p o ls k i s y la b o to n iz m . W arszaw a 1957 s. 2 4 4 -2 4 5 . A je d n a k ja k ie to sz c z ę ś c ie , że Pan T a d eu sz i B e n io w s k i to z w y k łe sy la b ik i, b o „ w ie r sz e m ia r o w e ” dla o w y c h „gw iazd plejady" sta n o w iły ty lk o u r o z m a ic o n y e p iz o d .
Z Z a lesk im ku żalu n arod u z n ik ła w c ie m n e j to n i o sta tn ia g w ia zd a z tej św ie tn e j p le ja d y w ie s z c z ó w , k tó rzy nam ro zw id n ia li p o c h ó d d u ch o w y - u c ic h ła ta o sta tn ia p ie śń z t e g o d o b r a n e go c h o r o w o d u - n a jd ź w ię c z n ie jsz a , n a jse r d e c z n ie js z a , n a js ło d sz a . [. . . ] a te n n asz B o h d a n e k , n a jm ilsze to d z ie c k o [. . . ] M o ż e ża d e n p o e ta n ie n a d a je się ta k d o w ła śc iw e g o stu d iu m a rty sty c z n e g o , co w ła śn ie Z a le s k i, ż a d n e g o stu d iu m n ie je st tak p o n ę tn e . T a m o z a ik a ró ż n o w z o r a m ien iących się barw m yśli i u czu ć w je g o d ro b n iu c h n y ch a cu d n y ch u tw o ra ch w y m a g a n ad er d e lik a tn e g o i s p o k o jn e g o w zro k u , b y ją w c a łe j p ię k n o śc i o b ją ć , o g a rn ia ją c b o w ie m ty lk o p r z e lotnym o k a sp o jr z e n ie m tę r ó żn o fa rb n ą tę c z ę j e g o z ło t e g o n a tc h n ie n ia , ja k się d o tą d c z y n iło , d u żo m u się w a rto ści u jm u je i traci z artystyczn ej r o z k o s z y , k tó r ą nas p o ją p o e z j e Z a le s k ie g o 26.
A utor kilkakrotnie pow tarza słowa Zaleskiego o nim samym: „ruska nuta, polska m owa27” , odw ołuje się do sądów Mickiewicza wiążących genealogicznie Zaleskiego z Brodzińskim i konstatuje: „Śpiewny aż do m uzyczności B ohdan Zaleski godnie więc dzierży gęśl słow iańską”28. Sąd taki podtrzym ał daw niejsze opinie Mickiewicza. N ekrologow e uwagi Teofila L enartow icza29 były nieco cie kawsze, lecz poeta ten, oddając M ickiewiczowi, co M ickiewiczowskie, po pierwsze znał p roporcje, a po drugie - um iał pow iedzieć coś od siebie. Nazwał Zaleskiego pierwszym poetą Słowiańszczyzny w cytacie z prelekcji M ickiewi cza, sam oistnie ukazał mit arkadyjski u Z aleskiego, złoty m it U krain y za Zyg muntów. Poza tym Lenartow icz ocenił pozytyw nie drobne utw ory, ale nie epikę Zaleskiego; wskazał trafnie, choć poetycznie to w yraził, n atu rę jego lirycznego talentu:
A n io ł j e g o p ło n ą ! n ie czer w o n y m krw i, a n ie b ie sk im d ia m e n tu k o lo r e m ; n a m ię tn y inny ślad w p ieśn i z o sta w iłb y p o s o b ie 31’.
W tym też wskazał różnicę między Zaleskim a Goszczyńskim: U m y sł j e g o i se r c e d a lek im z o s ta n ie o d d ram atu ży cia [ . . . ] 31.
Lenartow icz także, choć pobieżnie, skonfrontow ał Z aleskiego z Sienkiew i czem w sposobie ujm ow ania przyrody stepow ej i przeprow adził analogię m ię dzy dum am i Zaleskiego a epiką serbską, sagam i i w ątkam i bretońskim i, a n a wet Pieśnią o Rolandzie. Uwydatnił też rolę N iem cewicza w genezie poetyki dumy.
25 A . G i l l c r . B o h d a n Z a le sk i. P o zn a ń 1882. C y to w a n e sło w a M . M o c h n a c k ie g o z o b . O lite ra tu rze p o ls k ie j w w ie k u X I X . Z p r z e d m o w ą A . D r o g o s z e w s k ie g o . W a rsza w a 1911 s. 166.
26 C . A d a m o w s k i . B o h d a n Z a le s k i w p o e z ji. P o z n a ń 1887 s. 1 -2 . 27 Z o b . p o e m a t M arian B u k a t. P J B Z 2 , 98. 28 A d a m o w s k i , j w. s. 17. 26 T . L e n a r t o w i c z . S ło w o o B o h d a n ie Z a le sk im . L w ó w 1889. 30 T a m że. 31 T a m że.