• Nie Znaleziono Wyników

View of Czy science fiction jest gatunkiem ideologicznie zdeterminowanym?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Czy science fiction jest gatunkiem ideologicznie zdeterminowanym?"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C ZN IK I H U M A N IS T Y C Z N E Tom XXXIV, zeszyt 1 — 1986

A N D R Z E J S T O F F

CZY SCIEN CE F IC T IO N JEST G A T U N K IE M ID E O L O G IC Z N IE ZD E T E R M IN O W A N Y M ?

Pytanie o związek literatury fantastyczno-naukowej z problem atyką Boga, wiary, religii wydać się może w pierwszej chwili nieporozumieniem. W świado­ mości potocżnej, nawet osób profesjonalnie zajmujących się literaturą, ta jej odm iana jawi się bądź jako sfera całkowicie afilozoficzna, jeżeli już w ogóle nie arefleksyjna, bądź jak o ideologicznie zdeterm inow ana — literacki wyraz rady­ kalnego materialistycznego scjentyzmu, a więc form a „z n atu ry” w roga wszel­ kim przejawom religii i absolutnie niepodatna na jakąkolw iek metafizyczną inspirację. Czyżby więc na postaw ione pytanie udzielona już została ostateczna odpowiedź, a science fiction nieodwołalnie pozostać m iała w sferze literackiego profanum? I czy alternatyw ą głoszenia przez utw ory realizujące tę konwencję tzw. naukowego św iatopoglądu1 m ogłaby być jedynie ideowa nijakość, czysta przygodowość zaspokajająca m ało am bitne oczekiwania czytelników?

Jak każde radykalnie sformułowane twierdzenie dotyczące literatury, także i to, rozstrzygające negatywnie spór o myślową otw artość science fiction, prawdziwe jest na szczęście tylko częściowo. Każe to z tym większą uwagą skupić się na odpowiedzi na sform ułowane w tytule pytanie — uchylić go już nie m ożna, i to przede wszystkim nie z racji ściśle literackich, lecz z poczucia ważności problem u dla analizy świadomości odbiorców kultury współczesnej. Znaczenie danego zjawiska dla świadomości społecznej zależy od skali jego występowania, a science fiction (w literaturze, ale także w filmie — natom iast czy konwencja ta, jak chcą jej zwolennicy, może być zrealizowana w innych dziedzinach kultury, to sprawa wysoce dyskusyjna) jest obecnie zjawiskiem powszechnym. N ie daje się już zamknąć w granicach poszczególnych literatur narodow ych, jest łatwo rozpoznawalna wskutek dużego skonwencjonalizowania tem atyki i poetyki, jest czytelniczo bardzo atrakcyjna, szczególnie dla niektórych grup społecznych i środowisk, jest — wreszcie — zjawiskiem, które w ram ach kultury masowej

To jest ulegające mitowi światopoglądu naukowego. Według coraz powszechniej i głośniej formu­ łowanej opinii "światopoglądu udowodnionego w naukowym słowa znaczeniu nie ma i być nie może" (ppr. J. M. B o c h e ń s k i. Filozofia a światopogląd. "Znak" 37:1985 nr 5 s. 6).

(2)

wytworzyło ruch pisarzy, wydawców, wyspecjalizowanych krytyków , czytel­ ników połączonych wspólnymi, wyrażanymi bardzo intensywnie, zainteresowa­ niami.

Udzielenie odpowiedzi na pytanie o możliwość ideologicznego zdeter­ m inow ania science fiction wymaga uważnego rozpatrzenia dwu spraw szczegó­ łowych: 1. Czy dostrzegany jak o powszechny związek tej konwencji literackiej ze scjentyzmem i wyraźnie m aterialistyczne (w najbardziej potocznym rozumieniu) zabarwienie form ułow anych w jej języku propozycji myślowych m a charakter istotowy (a więc konieczny) czy historyczny (a więc przypadłościowy)? 2. Czy typowe tem aty science fiction wykluczają perspektywę religijną w widzeniu człowieka, życia, Wszechświata?

Samo pytanie o możliwość ideologicznego zdeterm inowania science fiction przez jedną filozofię, jeden system światopoglądowy, jest częścią szerszego problem u, a mianowicie ideologicznego nacechowania gatunków literackich w ogóle2. Przez ideologiczne zdeterminowanie gatunku rozumiem stałe, w zasa­ dzie bezwyjątkowe, nacechowanie utworów realizujących jego wzorzec elemen­ tami wyłącznie jednego systemu przesłanek ideowych, a więc konieczny związek utworów należących do danego gatunku literackiego z jedną filozofią, jednym światopoglądem , jedną ideologią; związek ten powinien mieć charakter im- m anentny, a nie wyłącznie deklarowany. O ile wiem, problem w sygnalizowanej postaci nie był rozpatryw any w pracach z zakresu genologii. Sytuacja w głównym nurcie literatury nie wymaga w zasadzie jego podjęcia: dzieła napraw dę znaczące przełam ują ograniczenia nie tylko literackie (np. właśnie gatunkowe), ale także ograniczenia zewnętrzne, historyczne i proponują czytelnikom różnych epok i kultur swą uniwersalność myślową w artystycznej niepowtarzalności. Jednak w przypadku gatunku takiego ja k science fiction, z ukształtow aną w sposób zaskakujący na terenie literatury zbiorową odpowiedzialnością, zbliżającego się w m etodzie twórczej - co dawno już dostrzegli krytycy i badacze — do zbiorowego wysiłku charakterystycznego dla nauki, sygnalizowana sprawa nie jest wcale problem em pozornym . Sensowność jego podjęcia uzasadnia też to, że jest on częścią szerszego zagadnienia sformułowanego przez Welleka i W arrena w postaci pytania: „W jaki sposób idee rzeczywiście wkraczają do literatury?” Tym bardziej, że ocena autorów , którzy uznali ten problem za „dotąd nie rozwiązany ani nawet nie omówiony wyczerpująco” 3, i dzisiaj pozostaje aktualna.

Pogląd, w myśl którego zdeterm inowany ideologicznie jest gatunek, a nie konkretny utw ór, pow tarza dawny błąd psychologizmu: przypisuje przed­

2 P om ijam tu spraw ę typologicznej przynależności science fiction. Czy je s t to rzeczywiście g a tu n e k literack i, czy raczej zjaw isko innego rzędu? N ie rozstrzygając tej w ątpliw ości posługuję się term in em „ g a tu n e k ” m yśląc o pow ieści, o p o w ia d an iu , now eli science fiction.

(3)

S C IEN C E F IC TIO N — G A T U N E K ID E O L O G IC Z N IE Z D E T ER M IN O W A N Y ? ?

miotowi taką właściwość, którą on dysponować nie może z racji swego statusu ontologicznego. G atunkow i literackiemu nie może przysługiwać nacechowanie ideologiczne, gdyż jak o przejaw świadomości zakłada ono istnienie osobowości będącej tej świadomości „nośnikiem ” . G atunek tymczasem jest form ą konw en­ cjonalną m anifestującą się w konkretnych utw orach jak o zespół zasad literac­ kiego wypowiadania się. „G atunkow ość” utw orów należy do porządku „literac- kości” , a nie „osobowości” . Jedynie autorzy m ogą mieć poglądy (utw ory są wtedy ich ekspresywnym ujawnieniem). M ówienie o ideologicznym zdeter­ minowaniu gatunków sugerowałoby, że także one są do tego zdolne. W ybór gatunku przez au to ra jest zdecydowaniem się na określony tryb mówienia, zapewne mniej lub bardziej odpowiedni dla określonych tem atów , idei czy postaw, ale zasadniczo pozwalający podnieść każdy tem at i naświetlić go z każdej perspektywy. W prawdzie konwencja gatunkow a realizując się w literac­ kich konkretach uczestniczy każdorazow o w form ułow aniu określonego prze­ słania ideowego utw oru, ale idea przychodzi zawsze spoza konwencji gatun ­ kowej, z zupełnie innego wym iaru rzeczywistości duchowej i żadna idea (w sensie składnika jakiegoś systemu filozoficznego) nie jest nigdy — by posłużyć się określeniem M ichała Głowińskiego — inwariantem gatunkow ym .

Struktura gatunkow a jest — gdy rozpatrujem y ją w obrębie pojęcia gatunkowego, a nie w konkretnej realizacji — struk turą zaledwie potencjalną, nie wypełnioną semantycznie, form ą określającą tylko podstaw owe cechy mającej ją wypełnić zawartości i jak o taka jest światopoglądowo, filozoficznie obojętna. Zrealizowane według tego samego wzorca gatunkow ego utw ory mogą mifeć, w sposób zupełnie nieintencjonalny, polemiczną wymowę, ja k np. dwa opowiadania historyczne: Sir Tomasz M ore odmawia H anny Malewskiej i Bitwa

na równinie Sedgemore Jarosław a Iwaszkiewicza. U tw ory te artykułują w tym

samym czasie i w obliczu tej samej sytuacji historycznej dwie przeciwstawne koncepcje roli jednostki w historii: etyczną i nihilistyczną.

Szczególnie ważne dla ukształtow ania się danego pojęcia gatunkow ego są momenty wyróżnione w historii gatunku (geneza, okres szczególnej produktyw ­ ności sprzyjającej upowszechnieniu, m om ent kulminacji artystycznej decydujący o przyszłej skali oczekiwań). M ówiąc o ideologicznym zdeterm inow aniu gatun ­ ku możemy popełnić błąd absolutyzacji cechy historycznej, właściwej jednem u z wymienionych momentów, a więc w istocie zmiennej. Przed tym błędem uchronić nas może m aksym alne poszerzenie pola obserwacji. Związek realizacji wzorca gatunkowego z określoną postaw ą filozoficzną czy ideologiczną okazuje się wtedy zawsze zjawiskiem historycznym, które z pow odu swej uprzywilejowa­ nej pozycji w rozwoju gatunku w sposób trwały skojarzyło się z jego definicją. Nie powinno to jednak przesłaniać faktu, że poza sferą świadomości literackiej, w której to skojarzenie nastąpiło, istnieje jeszcze, pierw otna w stosunku do niej, sfera faktów literackich. A tu prawdziwe jest jedynie twierdzenie, że w pewnym momencie rozwoju gatunku zbieg wewnątrz- i zewnątrzliterackich czynników

(4)

przesądził o związku konwencji gatunkowej z określoną postaw ą filozoficzną i zdecydował o typowości wyborów ideowych, a ważność tego m omentu w historii gatunku sprawiła, że związek ten uznano później za cechę gatunkową. Najczęściej zresztą bywa tak, że w miarę jednakow e zabarwienie filozoficzne czy ideologiczne zyskują utw ory należące do wszystkich gatunków żywotnych w danej epoce czy przynajmniej w danym nurcie literatury. Przenoszenie tego nacechow ania na gatunki jak o takie jest nieporozumieniem. H istoria gatunków szczególnie produktyw nych, np. powieści, świadczy o tym, że dana konwencja gatunkow a jest w stanie obsłużyć właściwie wszystkie filozofie, wszystkie ideologie, wszystkie postaw y światopoglądowe.

Czymś zupełnie innym niż ideologiczne zdeterminowanie gatunku jest natom iast ideologizacja pojęć gatunkow ych4. Polega ona na przypisywaniu gatunkom od daw na istniejącym, zawsze poprzez odwołanie się do twórczości konkretnych autorów i przykładow ą analizę wybranych dzieł, określonej wymowy ideologicznej, służebności wobec pewnych doktryn światopoglądo­ wych (np. „powieść jest artystycznym wyrazem ideologii mieszczańskiej”). Wiąże się to z retrospektyw ną oceną gatunków według kryteriów ideologii dom inującej w danym momencie historycznym i stopnia ich przydatności do jej wyrażania. Najczęściej ideologizacja gatunków m a charakter całościowy, tzn. że reinterpretacji w duchu jednej ideologii poddane zostają wszystkie wzorce gatunkow e, bez względu na czas ich ukształtow ania się, i to wraz z wszelkimi innymi zjawiskami literackimi i kulturowym i. Tego rodzaju arbitralny zabieg nie zmienia jednak niczego w obiektywnie istniejącym genologicznym „stanie posiadania” , może co najwyżej doprow adzić do wyłonienia się nowej odmiany gatunkowej (powieść produkcyjna jako odm iana powieści tendencyjnej od­ pow iadająca ideologii, któ ra na terenie literatury przybrała formę realizmu socjalistycznego).

T rudno byłoby znaleźć argum enty uzasadniające przekonanie, że science fiction w zakresie związków form y literackiej ze sferą idei należy traktować inaczej niż inne gatunki. Szczególnie natarczywe przypisywanie ideologicznego zdeterm inow ania tej właśnie odm ianie literatury m ożna wytłumaczyć opisanymi właśnie procesam i genologicznymi, a przede wszystkim nie uświadamianą interferencją dwu porządków : świadomości i faktów. N a świadomości tak

4 W aż n a d la p ro w a d zo n y c h tu ro z w aż a ń jes t p am ięć o ro z ró ż n ien iu przez S. Skw arczyńską

(W stęp do nauki o literaturze. T. 3. W arszaw a 1965 s. 35-37) p rzed m io tó w , pojęć i nazw

g enologicznych. Pojęcia genologiczne sto su n k o w o łatw o ulegają ideologizacji ja k o intelektualne k o n stru k c je o tw a rte n a ró żn e d o o k reślen ia. N azw y genologiczne p o p rzez trw ałe skojarzenie ich z ok reślo n y m i u tw o ra m i i ich, służebnym i w obec ideologii, in te rp reta cjam i m o g ą stać się term inam i ideologicznie nacech o w an y m i. B ezspornie nieideologiczny jest n a to m ias t c h a ra k te r przedm iotów g enologicznych, co stw a rza m ożliw ość od fałszo w a n ia także pojęć i nazw . S kw arczyńska dopuszcza czy n n ik histo ry czn y , ideologiczny ja k o ź ró d ło zm ian g a tu n k u , co „p o zw ala m ów ić o elastyczności jeg o s tru k tu ry ” (tam że s. 131).

(5)

S C IEN C E F IC TIO N G A T U N E K ID E O L O G IC Z N IE ZD ET E R M IN O W A N Y ? 9

wielbicieli, jak i wrogów tej literatury zaciążyły zjawiska jaskraw e w swej oczywistości, szczególnie typowe, ale w porządku faktów literackich istniejące przecież obok zjawisk odmiennych, a przynajmniej wskazujących inne perspek­ tywy. Fantastyka naukow a nie jest zjawiskiem jednoznacznym ; zarów no reakcje, jakie wywołuje, jak i świadomość towarzyszącą jej obecności w kulturze współczesnej cechuje niepokojąca ambiwalencja. Powiedziano o niej, że: [...] zaw iera wiele p ro b lem ó w b a rd z o zasadniczych. Jej w pływ n a k sz tałto w an ie się osobow ości czytelnika jes t niew ątpliw y, a korzyści sp o rn e. Są oczyw iste plusy, tak ie ja k w ia ra w człow ieka w brew ogrom ow i W szechśw iata, zau fan ie d o p o stęp u technicznego, a tak że nadzieja n a rzeczyw isty rozw ój społeczeństw , wreszcie uk azan ie niebezpieczeństw a m aszynizacji d la je d n o s tk i i społeczeństw a. Lecz jest w nich i pew na n o n szalan cja w tra k to w a n iu z ag a d n ie ń n ajpow ażniejszych, najb ard ziej zasadniczych i wiele pom ieszanych, z ag m atw an y ch pojęć, i — to dla w ierzącego — ta k częsta atm o sfera p o g a ń s k a 5.

Zarów no krytyka literacka, jak historia i teoria literatury nie wypełniły dotąd w zadowalający sposób swego obowiązku wobec science Fiction. W krytyce profesjonalnej nadal częsta jest postaw a apriorycznego odrzucenia, lekce­ ważącego zbywania, ignorow ania tego — dzisiaj już wielopostaciowego — zja­ wiska. N atom iast krytyka „wewętrzna” upraw ia płytką apoiogetykę, ujawniając jednocześnie swoisty imperializm literacki polegający na anektow aniu dla wyznawanej (bo tak chyba trzeba powiedzieć) konwencji autorów i utworów w istocie nie mających z fantastyką naukow ą nic wspólnego. N adal więc aktualne jest wołanie Lema o krytykę problem ową i postulującą jak o środek wymuszania na autorach pracy powyżej, a nie poniżej poziom u przyzwoitości6, podobnie jak aktualne jest przypomnienie skądinąd oczywistego obowiązku „zarazem poważnego i krytycznego potraktow ania” 7.

Dla przypisywania science fiction trwałego nacechowania św iatopoglądowe­ go decydujące znaczenie m a geneza tej odm iany literackiej. Czesław M iłosz na marginesie refleksji o obcości eschatologicznych rozważań O skara Miłosza w kulturze francuskiej uznał fantastykę naukow ą za sym ptom zmian, jakie dokonały się w świadomości europejskiej w wieku XIX:

Z ach o d n i laicki h u m an izm zerw ał z p o d o b n y m i ro jen iam i, co m o żn a śledzić n a p rzy k ład zie g a tu n k u literackiego nazyw anego później science fiction, szczególnie z asta n aw iając się n a d p o c z ą tk a m i tego g atu n k u , o d Jules V erne’a d o H . G . W ellsa. W yczytać z tego m o żn a zupełne zarzucenie w y m iaru boskiego, boskich w yroków , ta k że h isto ria staje się sp raw ą w yłącznie św iecką, a zarazem sto p n io w e przechodzenie od optym istycznej w iary w ew olucyjny p o stęp d o c o raz bardziej pesym istycznych przew idyw ań — zw łaszcza u W ellsa [...]. W k ażd y m razie zaw sze ch o d zi u tych a u to ró w o p rzygody człow ieka ja k o społecznego zwierzęcia, nie p o zo stająceg o w ż ad n y m p rzy m ierzu z po za-lu d zk im i siłam i8.

5 J. G . H. Problem y pow ieści fantastyczno-naukow ej. „ Z n a k ” 9:1957 n r 2/3 s. 254 (om ów ienie arty k u łu : J. P e s ą u e u r . L a „science fic tio n ”. E tu d es, kw iecień 1957).

6 S. L e m . F antastyka ifuturologia. T. 2. K ra k ó w 1973 s. 170. 7 J. G . H „ jw . s. 254.

(6)

Geneza science fiction, zarów no w aspekcie życiowym jak i literackim (by przypom nieć rozróżnienie Stefanii Skwarczyńskiej) stworzyła warunki rzeczy­ wiście nie sprzyjające zupełnie inspiracji religijnej. W edług lapidarnego sfor­ m ułowania Lem a gatunek ten „wyszedł z utopii, z powiastki filozoficznej i zarazem z socjologii i filozofii technologicznego rozwoju” 9.

U topia, która jest form ą zemsty rozum u na rzeczywistości za jej różnorod­ ność i nieprzewidywalność, jeżeli już wyznaczała w kreślonych przez siebie obrazach idealnych światów miejsce na pierwiastek metafizyczny, to Najwyższą Istotę m odelowała w dość szczególny, najczęściej wywodzący się z deizmu, sposób, a sformalizowane praktyki religijne (w jedynej polskiej utopii — Podróży

do Kolopei Wojciecha Gutkowskiego są nawet propozycje modlitw) upaństwo-

wiała. Myślenie utopijne przeciwstawiając się rzeczywistości nie zamierzało tolerować żadnego jej składnika mogącego stanowić przeszkodę w osiągnięciu celu. Słusznie powiedziano o utopii, że jest „wyrazem szaleństwa przeja­ wiającego się w tym, że rozum , będący jedynie cząstką życia, próbuje sobie życie całkowicie podporządkow ać” 10.

Z kolei na powiastce filozoficznej ciąży tradycja W olterowska, gdyż właśnie w twórczości tego myśliciela gatunek ów przybrał swą dojrzałą postać, sprzęgnięty — zdaje się na trwałe — z przyznaniem prym atu rozumowi, z naturalizm em negującym istnienie nadprzyrodzonego wymiaru rzeczywistości, z deizmem stojącym bardzo blisko m aterializmu — zawsze z poglądami ukształtow anym i w zdecydowanej opozycji do religii. Jak zwrócił uwagę Janusz Sławiński, ciśnienie tradycji jest tu tak duże, że późniejsze próby wykorzystania tego gatunku odbierane są jak o stylizacje11.

Ten literacki rodow ód nie jest jednak decydujący dla współczesnej science fiction. W XX w. utopie zostały zastąpione antyutopiam i przestrzegającymi przed zorganizowaniem społeczeństw w taki właśnie sposób, o jakim marzyli pisarze utopijni. M y Zam iatina, Nowy wspaniały świat Huxleya, Rok 1984 Orwella, a w sposób nie tak wyrazisty i nie tak przejmujący dziesiątki innych utworów podw ażają zaufanie do rozum u jak o jedynej busoli społecznej i do ideologii jak o środka budowy lepszego świata. N atom iast do myślowego w yrafinowania i artystycznego poziom u powiastki filozoficznej większość utworów science fiction nie dorasta. Nie wydaje się zresztą, by współczesna fantastyka pam iętała, z nielicznymi wyjątkami (Lem), o tym składniku swego rodow odu.

Najaktywniejszym i najtrwalszym elementem światopoglądu science fiction okazał się scjentyzm, a ściślej to, co pozostało z jego filozoficznej wersji

9 S. L e m . Filozofia przypadku . T. 1. K ra k ó w 1975 s. 191.

10 J. N i e c i k o w s k i . Utopia i racjonalność. „ S tu d ia F ilozoficzne” 27:1983 n r 5/6 s. 331. 11 J. S ł a w i ń s k i . P ow iastka filozoficzn a. W: Słownik terminów literackich. Pod red. J. Sław ińskiego. W ro cław 1976 s. 324.

(7)

SCIEN CE FIC TIO N G A T U N EK ID E O L O G IC Z N IE ZD ET ER M IN O W A N Y ? II

w przygodowych fabułach i technicznej scenerii. Scjentyzm wyrósł z zafas­ cynowania wieku dziewiętnastego postępam i nauki i techniki, z wiary w zbawczą moc wiedzy, z przekonania, że nauka jest w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania, na które dotąd usiłowała odpowiadać filozofia, a uchylić jak o pozorne problemy metafizyczne. Wzorzec metodologiczny i pojęciowo-stylistyczny nauk przyrodniczych uznał on za jedynie upraw niony w objaśnianiu świata i zdolny do sformułowania nowego światopoglądu. To w jego ram ach narodził się kult nauki jako ideologii postępu12.

Świadomość związku fantastyki naukowej i — różnie zresztą rozum ianego — scjentyzmu (nie zawsze też występującego pod tą nazwą) widoczna jest w wielu wypowiedziach na tem at tej odm iany literatury. Niekiedy rozum iany on jest wręcz jako warunek istnienia i funkcjonowania fantastyki, a więc jak o dom inan­ ta świadomości wszystkich uczestników dialogu nawiązywanego za pośrednict­ wem utworów science fiction: autora, czytelników, krytyków 13. W ymaga się od nich zaufania do nauki, widzenia w niej przewodnika w świecie współczesnym i nauczyciela przyszłości, a także wiary w nieograniczony postęp techniczny. Taki sposób rozum owania staje się jednak coraz bardziej anachroniczny jako właściwy wczesnemu okresowi historii gatunku. N aw et w zapóźnionej (gdy z ogólnego obrazu wyłączymy twórczość Lema) fantastyce polskiej od drugiej połowy lat siedemdziesiątych, kiedy ujawniła się zdecydowana tendencja do wykorzystywania fantastyki jako formy refleksji ąuasi-politycznej i quasi-soc- jologicznej14,taka filozofia gatunku przestaje się liczyć i nigdy już nie odzyskuje swego znaczenia. Gorzej, że powstałej po niej pustki nie wypełnia odwołanie do żadnego innego systemu myślowego, do żadnej ideologii, do jakichś istotnych systemów wartości. Ideowe przesłania tych utworów nie wykraczają poza mgliste przeczucie wartości człowieka jak o jednostki. A utorzy nie form ułują jednak racji (nie potrafią? nie chcą?) wartość tę sankcjonujących.

Zmieniała się jednak nie tylko literatura, ale także rzeczywistość. H istoria nie potwierdziła kategorycznego sform ułowania C om te’a, który w r. 1851 pisał: „Jestem przeświadczony, że przed rokiem 1860 będę głosił pozytywizm z kazal­ nicy N otre-Dam e jako jedyną religię realną i kom pletną” 15. Współczesność, nawet jeżeli pozytywistyczny scjentyzm daje jeszcze o sobie znać w niektórych jej dziedzinach, uświadamia coraz wyraźniej, że nie na tej drodze dokona się rzeczywisty postęp w wyjaśnianiu świata. A nauki, które w myśl założeń pozytywizmu i jego kontynuatorów uwolnić miały ludzkość raz na zawsze od

12 P or. M. J. S i e m e k . ,, N auka" i ,,naukowość:” ja k o ideologiczne kategorie filo zo fii. „ S tu d ia Filozoficzne” 27:1983 n r 5/6 s. 71-84. Szczególnie rozdz. „Scjentyzm ja k o filozoficzna id eologia n a u k i” s. 76n.

13 C h arak tery sty czn e jest np. stan o w isk o K. F iałk o w sk ieg o (M odel rzeczyw istości pom yślanej. „ N u rt” 1976 n r 8 s. 15).

14 P or. L. B u g a j s k i . ,.C złow iek pozostał ten sa m ...”. „ K u ltu r a ” 19:1981 n r 1 s. 3. ls Cyt. za: H . M a l e w s k a . M ity. „Ż ycie L ite rac k e ” (P o zn ań ) 1946 n r 3/4 s. 2.

(8)

problem ów filozoficznych i metafizycznych: fizyka, astronom ia, biologia, stawiają je nieoczekiwanie na nowo, chociaż już w sytuacji nieporównanie bardziej złożonej myślowo. Np. tzw. gnoza z Princeton powstała nie w wyniku kontrofensyw y przeciwników materialistycznego scjentyzmu, ale narodziła się z refleksji wybitnych naukowców, którzy byli dość uczciwi, by przyznać, że „w różnych dziedzinach wiedzy zjawiły się problemy, których rozwiązanie wydaje się przekraczać możliwości wiedzy obiektywnej” 16. Rzetelnie rozum iana i upra­ w iana nauka stała się dzisiaj bardziej tolerancyjna wobec poglądów for­ m ułowanych w języku innym niż jej własny. Zaczyna nawet wypatrywać pomocy w wysiłku nad scaleniem obrazu świata tam, gdzie kiedyś widziała jedynie naiwność i zacofanie.

Pochodzenie science fiction nie powinno więc przesądzać charakteru jej myślowego, filozoficznego zaplecza, skoro podważone zostały, a w wielu przypadkach odrzucone, istotne składniki przekonań, które patronow ały jej narodzinom i w których klimacie ona dojrzewała. Szczególne znaczenie ma to, że zmiany nastąpiły na własnym terenie nauki, a nie w wyniku chwilowego zwycięstwa „przeciwników” . Science fiction głosząc swą lojalność wobec nauki, zarów no jej ducha, ja k i poszczególnych koncepcji, tym bardziej powinna uwzględnić najnowsze przemyślenia filozofii nauki. Tego jednak w typowej produkcji fantastyczno-naukowej szukalibyśmy daremnie.

Zastanaw iając się nad światopoglądem science fiction trzeba też wyjaśnić nieobecność motywów religijnych w zdecydowanie przeważającej liczbie utw o­ rów realizujących tę konwencję. (Mówiąc o m otywach wybieram określenie neutralne i m aksym alnie pojemne, pozwalające wyróżnić utwory pozostające w jakim kolw iek związku z religią bez przesądzania charakteru tego związku, sposobu literackiego opracow ania i miejsca oraz funkcji elementu religijnie nacechowanego w strukturze). Najprostszym wyjaśnieniem, jakie się nasuwa, jest im m unizowanie tej odm iany literatury na metafizykę, na transcendencję, na jakikolw iek ponadm aterialny wymiar świata i człowieka, a w konsekwencji jej laicki, ateistyczny charakter. Stan taki byłby jednak niezgodny z poczynionymi wcześniej spostrzeżeniami, że nie m ożna mówić o ideologicznym zdeterminowa­ niu gatunków , lecz jedynie utworów powstałych w określonych warunkach historycznych. Z kolei w arunki psychologiczno-świadomościowe panujące w momencie narodzin gatunku uległy już daleko idącym przemianom, co stworzyło perspektywę swobodnego w yboru przesłanek filozoficznych, w tym metafizycznych dla fantastyczno-naukow ych projekcji świata. Z tak ogólnego,

16 F . R u s s o . Gnoza z Princeton. „ W d ro d z e ” 5:1977 n r 6 s. 85-86. A u to r zw raca uw agę, że p o g ląd y religijne tych filozofujących n au k o w có w w ym agają b ard zo o stro ż n eg o trak to w a n ia (por. s. 92n.). K o n c ep c ja ta b u d zi c o ra z większe zain tere so w a n ie w ró żn y ch śro d o w isk ach (por. Panorama

m yśli współczesnej. „M iesięcznik L ite ra c k i” 20: 1985 n r 1 s .108-134 — w y b ó r tekstów R. R uyera

i w stęp d o n ich M . G oszczyńskiej. O sta tn io : J. Ż y c i ń s k i . Neo-gnoza ja k o nowa próba filozofii

(9)

S C IEN C E F IC TIO N G A T U N E K ID E O L O G IC Z N IE Z D E T ER M IN O W A N Y ? 13

w istocie mechanicznego, wyjaśniania nieobecności problem atyki religijnej w science fiction należy więc zrezygnować. I to tym bardziej, że literatura ta równie rzadko zdobywa się na otw arte propagow anie ateizm u i materialistycznej wizji świata. Najczęściej spotykam y w należących do niej utw orach niefrasob­ liwego, przedrefleksyjnego ducha „pogańskiego” .

Za obserwowany stan rzeczy odpowiedzialnych jest więcej czynników. Science fiction wykształciła pewien klasyczny wzorzec konstrukcji literackiej, który niejako „z góry” eliminuje ze świata przedstawionego m otywy religijne, a tym samym uniemożliwia podjęcie problem atyki tego rodzaju. Podstaw ow ą cechą sygnalizowanego tu wzorca konstrukcyjnego jest m onotem atyczność związana z sytuacją genetycznie najwcześniejszą: pierwsze utw ory zapow ia­ dające konwencję fantastyki naukowej powstawały w wyniku wprowadzenia motywu nacechowanego fantazją scjentyczną (niezwykły wynalazek, cudowne odkrycie) w utw ór stricte realistyczny, społeczno-obyczajowy. D opiero z czasem autorzy nauczyli się wyprowadzać z niezwykłego m otyw u konsekwencje moty- wacyjpe i fabularne; niezwykłość przenosiła się z pojedynczego m otyw u na całą przedstawianą rzeczywistość, która coraz częściej rzutow ana była w przyszłość. Konsekwencją takiego założenia jest ograniczenie fabuły wyłącznie do zdarzeń ściśle związanych z fantastycznym motywem konstrukcyjnym i potraktow anie świata przedstawionego tylko jak o niezbędnego kontekstu tego m otywu, jak o sfery jego istnienia i oddziaływania. Rzeczywistość prezentow ana w takich utworach jest fragm entaryczna z założenia, prezentuje osobliwość (traktow aną najpierw geograficznie, później przyszłościowo) wyjętą z naturalnych, bogatych związków świata realnego. Bohaterów tych utw orów oglądam y wyłącznie przy czynnościach związanych z realizacją stanowiącego podstaw ę konstrukcyjną motywu fantastyczno-naukowego; nie są one nigdy osobowościami, lecz jedynie rolami. Nieobecność motywów religijnych byłaby tu więc tylko jednym z braków w zakresie psychologii, tła socjologicznego i historycznego, życia duchowego — braków wynikających z przyjętego rozwiązania strukturalnego, a nie świadectwem światopoglądowego w yboru autora, jego ideową deklaracją.

Bardziej am bitna fantastyka współczesna wykorzystuje jak o schem at kom ­ pozycyjny strukturę eksperym entu myślowego17. Jest to w zasadzie rozwinięcie konwencji omawianej poprzednio, przy czym ekspresywność m otywu fantas­ tyczno-naukowego, np. m otywu niezwykłego wynalazku, zastąpiona tu została ekspresywnością logicznego wywodu, jak o że m otywacja tego rodzaju utworów opiera się na ąuasi-naukowej metodologii pozwalającej połączyć fantastyczną rzecz bądź sytuację z logiczną weryfikowalnością jej myślowego i fabularnego sfunkcjonalizowania. Tu z kolei brak całych sfer rzeczywistości wynika z ograni­ czeń narzuconych przez warunki eksperym entu myślowego, w którym chcemy 17 P o r. A . S t o f f. Fabuła ja k o zapis eksperym entu m yślowego. W: Fabuła utworu literackiego. P o d red. Cz. N iedzielskiego, J. Speiny. T o ru ń 1987.

(10)

osiągnąć przekonywający wynik kosztem uproszczenia złożonej struktury świata do form y złożonej z takiej liczby czynników, nad którą jesteśmy w stanie zapanować.

Tłumaczenie takie m a jedriak ograniczoną moc. Może wyjaśnić wiele przypadków z osobna, ale zaczyna być podejrzane, gdy stosować je do gatunku jak o całości. Tym bardziej, że w swoim rozwoju fantastyka zróżnicowała się także strukturalnie i współcześnie tylko część utworów realizuje omówione wyżej schematy kompozycyjne. Nieobecność motywów religijnych w science fiction wydaje się tak ostentacyjna, że odbiór tego faktu zaczyna kolidować z poczuciem czysto statystycznego rozrzutu tem atów , chociaż należałoby się zastanowić, czy rzeczywiście nasilenie tego zjawiska jest tu inne niż w innych gatunkach i w innych nurtach literatury. M oże być bowiem tak, że science fiction podzieliła los całej sekularyzującej się kultury, a na ocenie zjawiska zaważyła wyrazistość typowych przykładów.

Drugim z nasuwających się powodów rzadszego, w powszechnym odczuciu, niż w innych odm ianach literatury kontaktow ania się fantastyki ze sferą religii jest jej przeciętnie niski poziom myślowy i artystyczny. M ożna wprawdzie i o spraw ach religijnych pisać prymitywnie i literacko źle, ale utwory odwołujące się do omawianej tu konwencji najczęściej w ogóle nie są w stanie dotrzeć do tego poziom u refleksji, na którym myśli się o człowieku i świecie w sposób w miarę pełny i odpowiedzialny, z uwzględnieniem całej złożoności spraw.

Fantastyką naukow ą rządzi stereotyp, a prawdziwa refleksja zaczyna się dopiero poza stereotypami. Stereotyp podsuwa gotowe rozwiązanie, poszukiwa­ nie praw dy zaczyna się od zdziwienia, że jest tak, jak jest. Najlepiej widać to na przykładzie postaci18, a więc tych elementów świata przedstawionego, poprzez które problem atyka religijna może ujawnić się najpełniej i w sposób artystycznie ciekawy. Tymczasem w science fiction widzimy sylwetki uproszczone, a sens istnienia postaci sprow adza się do wypełnienia przewidzianej przez rolę wyspec­ jalizowanej funkcji fabularnej. Bohaterowie większości utworów żyją znacznie poniżej poziom u refleksji nad podstawowymi problem am i egzystencjalnymi, zresztą wszelkimi prawdziwymi problem am i, a nie tylko nad swoim stosunkiem do Absolutu. N p. postacie fantastyki astronautycznej: badacze K osm osu i piloci dalekosiężnych rakiet, mimo, zdawałoby się, wyjątkowo sprzyjających okolicz­ ności nie doświadczają nigdy podobnych przeżyć jak te, którym dawał wyraz Pascal, a nie doświadczają z powodu, który lapidarnie sformułował Clive Staples Lewis: „K iedy cisza wiecznych przestrzeni przerażała Pascala, to działo się to dzięki wielkości samego Pascala” 19.

18 P o r. uw agi L em a {F antastyka i futurologia t. 2 s. 169-170) n a tem a t p ostaci duchow nych w science fiction.

(11)

S C IEN C E FIC TIO N G A T U N E K ID E O L O G IC Z N IE Z D E T ER M IN O W A N Y ? 15

Dlatego tak niewspółmiernie duże, w porów naniu z prozą psychologiczną czy choćby obyczajową, wrażenie robi udane wyjście poza przeciętność i ukaza­ nie człowieka żyjącego istotnymi problem am i etycznymi i filozoficznymi, uwikłanego w sytuacje egzystencjalnie bardziej naturalne — jak w Solaris Lema. To, co byłoby banalnością w prozie głównego n urtu, tu, na tle typowych rozwiązań science fiction, zdaje się odkryciem.

Skazanie tej odm iany literackiej na nijakość jest w dużym stopniu dobrow ol­ ne i przez nią samą zawinione. Utwory godne uwagi trzeba tu wyławiać z oceanu bylejakości. Konwencja ta stała się ulubionym środkiem wypowiedzi autorów , którzy częstokroć w „norm alnej” literaturze nie mogliby liczyć nawet na debiut. Jej krańcowe skonwencjonalizowanie ułatwia produkcję seryjną — talent okazuje się zbyteczny tam, gdzie wystarcza wiedza o zasobie chwytów, gdzie zapożyczenie pomysłu nie jest plagiatem, lecz kontynuow aniem określonego tematu, dopisywaniem się do jednego z nurtów jak gdyby wspólnie upraw ianego pisarstwa. W tej sytuacji powstrzymanie się przed wykorzystaniem motywów religijnych (jakże łatwym — jak świadczą spotykane czasami trawestacje wątków biblijnych) bywa w science fiction ostatnim przejawem myślowego i artystycz­ nego taktu.

Jedną z przyczyn nikłej obecności motywów religijnych czy choćby zaintere­ sowania duchowym życiem człowieka jest ogólne zacofanie myślowe tej literatury. W stosunku do konwencji epatującej nas futurologicznym i wizjami i nowoczesnym sztafażem technicznym zarzut taki może wydać się dziwny, ale i w myśleniu o przyszłości (a ta kategoria czasowa jest nadal jednym z pod­ stawowych wyznaczników science fiction) m ożna być zarów no now atorem , jak i epigonem. Epigoński charakter przeciętnej produkcji przejawia się zarów no w stosunku do koncepcji filozoficznych i teorii naukow ych stanowiących inspirację twórczości, jak i w stosunku do utw orów jeżeli nie wybitnych, to w każdym razie znaczących w historii gatunku.

Rację ma Lem, gdy pisze, że myślową podstawę utworów science fiction stanowi to, „co z filozoficznych nurtów ostatnich dwu stuleci pomieszało się z myśleniem obiegowym; więc wszystko, co w państwie idei jej funkcjonuje, jest wersją prymitywną — wszystkiego: psychoanalizy, antropologii, religiologii, filozofii człowieka” 20.Poza nielicznymi wyjątkam i autorów napraw dę oryginal­ nych fantastyka naukow a nigdy nie próbow ała nawet rozwijać samodzielnie wątków przejmowanych z dziedzin nauki aktualnie fascynujących wyobraźnię laików. Wszystkie najciekawsze motywy science fiction powstały poza nią, najczęściej jako ilustracje paradoksów współczesnych teorii naukowych bądź poglądowe ilustracje praw fizyki. Paradoks bliźniąt mający ilustrować relatywis­ tyczną koncepcję czasu wymyślił fizyk, nie au tor fantastycznych opowieści, 20 S. L e m. Przedm owa do: A. S ł o n i m s k i . Torpeda czasu. W : S. L e m. R ozpraw y i szkice. K rak ó w 1975 s. 178.

(12)

a większość utw orów wykorzystujących ten i inne motywy względności czasu wikła je beznadziejnie w banalną przygodę gdzieś daleko na peryferiach eksperym entów myślowych nauki.

L iteraturę zawsze cechowało całościowe podejście do rzeczywistości. Dawało ono znakom ite rezultaty, gdy — oparte na zaufaniu do zdolności poznawczych człowieka, na wierze w istnienie uniwersalnych prawidłowości, które można dociec studiując wnikliwie wybrany fragm ent świata — służyło literaturze będącej apoteozą życia we wszystkich jego przejawach, przede wszystkim wielkiej literaturze X IX w. Takie podejście do literatury i świata pozwalało autorow i na orientację właściwie we wszystkim, i to w stopniu wystarczającym, by mógł on stworzyć dzieła przekonywające w wyrazie i budujące wspólnie z czytelnikiem jedno uniwersalne widzenie rzeczywistości.

N atom iast science fiction dzieli z nauką „przekleństwo specjalizacji” . U tw ory na poszczególne tem aty, wręcz gotowe choć stale rozrastające się tomy jakiejś olbrzymiej antologii, tw orzą coraz mniej jasną myślowo otoczkę pierwo­

tnych, zaczerpniętych z nauki, wątków. Niekiedy, gdy autorzy są równocześnie naukowcam i (co w tym gatunku piśmiennictwa zdarza się dość często), literatura staje się niezobowiązującym sposobem prezentacji poglądów wykraczających poza aktualnie akceptow any „próg naukowości” lub też popularyzacją koncep­ cji z zakresu uprawianej dyscypliny (N orbert W iener M ózg, M artin G ardner

Zero-stronny profesor). To rozwiązanie, niekiedy myślowo bardzo owocne,

cierpi na upośledzenie literackości. Większość autorów science fiction czerpie jednak pomysły z drugiej ręki i nawiązuje do motywów dobrze już zadomowio­

nych nie tylko w nauce, ale i w świadomości ogółu. To tylko poziom wiedzy przeciętnego czytelnika pozwala uznać je za nowe i fantastyczne. Science fiction pracuje dzisiaj znacznie poniżej poziomu „fantastyczności” , na jaki stać samą naukę, i jak należy się obawiać, rozziew ten w przeciętnej produkcji literackiej będzie się raczej powiększał niż zanikał. Wiąże się z tym obserwowana współcześnie ucieczka od klasycznej, stechnicyzowanej postaci fantastyki nau­ kowej do fantasy, która dla autorów wiedzących często mniej niż ich czytelnicy jest po prostu łatwiejsza i „bezpieczniejsza” . A przecież poszczególne dyscypliny naukowe, szczególnie nowe, powstające na styku dyscyplin dawnych, dostar­ czają całych katalogów pomysłów fantastycznych i to śmielszych niż te, które oferuje rzekom o nieskończenie bogata wyobraźnia literacka. W tej sytuacji science fiction nie jest w stanie (a w tym właśnie upatryw ano często jej zasadniczą funkcję i zobowiązanie wobec współczesności) ocalić swych czytelników przed „szokiem przyszłości” , który grozi nam w perspektywie bliższej, niż się to kiedyś wydaw ało21.

21 P rz e k o n an iu , że rzeczyw istość c o ra z szybciej d o g a n ia jeg o pom ysły, szczególnie dotyczące ró ż n o ra k ic h zag ro żeń cyw ilizacyjnych, w ielo k ro tn ie d a w ał w yraz Lem .

(13)

SC IEN C E l l( rtO N G A T U N E K ID E O L O G IC Z N IE ZD ET E R M IN O W A N Y ? 17

Zacofanie fantastyki naukowej ujawnia się nie tylko w jej stosunku do najnowszych osiągnięć nauki i techniki, ale także w stylu uprawianej refleksji, który uwidacznia się i w partiach dyskursywnych, i w samym sposobie wykorzystania pomysłów. Dem onstrow any w utw orach styl myślenia jest żenująco archaiczny; odwołuje się on jeszcze do dziewiętnastowiecznego scjen- tyzmu. To właśnie do podstawowych założeń tej filozofii należało unikanie wszystkiego, co można było posądzić o związek z metafizyką. To antymetafizy- czne nastawienie mogłoby zresztą przynieść ciekawe literacko rezultaty, gdyby było postawą autentyczną, tzn. osiąganą przez poszczególnych twórców na drodze indywidualnych przemyśleń i wyborów. Tymczasem w większości przypadków jest to jeszcze jeden rekwizyt przeniesiony w czasy współczesne siłą intelektualnego i artystycznego bezwładu. Jest jednak także świadectwem czegoś o wiele bardziej niebezpiecznego — utraty „słuchu filozoficznego” . W tym znaczeniu brak uświadamianego horyzontu religijnego poruszanych spraw nie jest wyłącznie dolegliwością science fiction. Ów sprymityzowany scjentyzm pojawia się w fantastyce naukowej także w rezultacie świadomego wyboru, wtedy mianowicie, gdy świadomości, że wymyślany świat trzeba oprzeć na jakichś podstaw ach filozoficznych, towarzyszy filozoficzne niedokształcenie czy wręcz ignorancja. Porzucony wszędzie tam , gdzie dokonuje się rzeczywisty postęp myślowy w rozumieniu świata, pozostaje scjentyzm filozofią intefektual- nego ubóstwa i posługującej się nim jak wygodnym hasłem propagandy ateistycznej. Tak czy inaczej wielu autorów science fiction wyznaje poglądy z raczej zamierzchłej epoki refleksji nad światem, a niekiedy kojarzy je w sposób mniej lub bardziej udany z innymi przesłankami ideologicznymi. Odnieść do nich można słowa, jakie padły pod adresem tych ludzi nauki, których postawę — wbrew postulatom naukowej metodologii — cechuje irracjonalne uprzedzenie wobec całych obszarów duchowych potrzeb człowieka:

[...] gotow i są przyjąć istnienie n ajbardziej fan tasty czn y ch inteligencji p o zaziem skich z w yjątkiem Boga. T o uporczyw e, ap rio ry czn e w ykluczanie pojęcia S tw órcy w y n ik a nie ty lk o z o b a w y p rzed interw encjam i k leru w procesy p o z n an ia n au k o w eg o . Jest to rów nież ja k a ś n ieo m al m istyczna obaw a, w y rastająca z m rocznych i nieu zasad n io n y ch koncepcji A b s o lu tu 22.

Obserwacja kontekstu socjologicznego science fiction pozwala uzupełnić dotychczasową analizę stosunku tego gatunku literackiego do religii o jeszcze jeden istotny rys. Każdy, kto zetknął się ze zorganizowanym ruchem czytelników fantastyki, zwrócić musiał uwagę na to, że ich stosunek do tej szczególnej odmiany literatury jest czymś więcej niż tylko stosunkiem czytelnika do książki; jest to raczej stosunek wyznawców do przedm iotu swej wiary, czy może do wiary tej świadectwa. Stosunek ten charakteryzuje się m onotem atycznością zaintereso­ wań i równocześnie skłonnością do anektow ania na rzecz „wyznawanej” 22 P. L e n a r t o w ic z. M itologia programu genetycznego D N A . „ Z n a k ” 35:1983 n r 5/6 s. 898.

(14)

konwencji literackiej każdego utw oru, który tylko posądzić można o związek z fantastyką, a dalej — przekonaniem o wartości przedmiotu własnych zainteresowań, małym krytycyzmem połączonym z arbitralnością sądów, przyję­ ciem wewnętrznej skali wartości, skłonnością do zbiorowego uprawiania „k u ltu ” (kluby, zjazdy, sesje, kiermasze wydawnictw), dużą ofiarnością w prze­ zwyciężaniu przeszkód utrudniających kontakt z utworam i znanymi ze słysze­ nia, wreszcie m ałą tolerancyjnością wobec odmiennych stanowisk, szczególnie krytycznych.

Należy żywić obawę, że czytelnicza atrakcyjność utworów utrzymanych w konwencji science fiction i jej myślowa łatwość, przynajmniej w pewnym wieku i dla pewnego typu umysłowości, wyznacza jej rolę namiastki przeżycia metafizycznego przez umożliwienie przeżycia czegoś, co wykracza poza te­ raźniejszość. Szczególnie utwory zdolne wytworzyć wrażenie naukowej i filozofi­ cznej rzetelności m ogą stać się ośrodkiem sytuacji, w której naturalna potrzeba metafizyczna sprow adzona zostanie

[...] d o nieszczególnie odkryw czego stw ierdzenia: coś w tym jest. Z asad a ta pozw ala dokonyw ać do w o ln y ch p o d staw ień za „co ś” . W ich w yniku zam iast skom plikow anych rozw ażań tradycyjnej m etafizyki o trzy m u je się p ro ste i pocieszające form ułki m etafizyki d la u b o g ic h 23.

D ostarczone w ten sposób przeżycie może być intensywne, ale nie wiąże się z żadnymi zobowiązaniam i, jest „m etafizyką” bez ryzyka.

Chociaż przytoczone słowa Józef Życiński formułował w stosunku do publikacji astrologicznych, to jednak opisują one dobrze także pewien, dość częsty, styl odbioru science fiction. Nie jest to zresztą sytuacja wyjątkowa, zdarza się ona i w innych, bardziej szacownych dziedzinach sztuki. Zofia Józefa Zdybicka przestrzegała przed traktow aniem sztuki, a szczególnie teatru, jako przyczółka sacrum we współczesnym, laicyzującym się świecie: „Jest to oczy­ wiście stanow isko skrajne, związane z ateizmem i odrzuceniem religii rozumianej właściwie i próbą zastąpienia jej »surogatam i«” 24.Już wprost o quasi-religijnym charakterze niektórych nurtów fantastyki naukowej (właściwie należałoby powiedzieć — jej odbioru) pisał Tadeusz D o k tó r25, a Barrington J. Bayley26 wręcz traktuje science fiction jako współczesną odm ianę religii, gdyż — według niego — „poprzez fantastykę naukow ą czytelnicy doświadczają rzeczywistego świata, ponieważ literatura ta oferuje im objawienie i wyjaśnienie Kosmosu przez współczesną naukę” 27. Ta nowa, raczej nieoczekiwana funkcja fantastyki naukowej jest wynikiem pow tórzenia się, choć w innym wymiarze i w sposób

23 J. Ż y c i ń s k i . M eta fizyk a dla ubogich i rom antycznych. „ T y g o d n ik Pow szechny" 38:1984 n r 22 s. 3.

24 Z. J. Z d y b i c k a . Człow iek i religia. Z a ry s filo z o fii religii. L ublin 1984 s. 198. 25 T. D o k t ó r . Parareligia. „W d ro d z e ” 12:1984 n r 1 s. 62-70.

26 B. J. B a y l e y . Science, Religion and the Science Fiction Idea. „ F o u n d a tio n ” 1979 n r 17.

27 J. K o k o t. ,,Foundation: The Review o f Science F iction”. P rzegląd rocznika (1 9 7 9 ). „Zeszyty N a u k o w e W ydziału H u m an isty czn eg o U n iw ersy tetu G d a ń sk ie g o ” . F ilologia A ngielska. N r 3:

(15)

SC IEN C E FIC TIO N G A T U N E K ID E O L O G IC Z N IE Z D E T ER M IN O W A N Y ? 19

myślowo wtórny, procesu mitologizacji pozytywistycznego scjentyzmu, który z filozofii nauki stał się rychło „wiarą oświeconych” 28.

Od opisywanego procesu, który jest w zasadzie spontaniczny, odróżnić należy świadomą ideologizację science fietion, tj. narzucanie twórcom okreś­ lonego systemu przesłanek ideowych, które powinni popularyzować w swoich utworach, a czytelnikom podpowiadanie stylu odbioru dostrojonego do tych samych założeń. Cenę ideologizacji zapłaciła fantastyka radziecka w latach dwudziestych i trzydziestych za praw o do istnienia w literaturze podp orząd ­ kowanej jednej oficjalnej doktrynie w sposób zasadniczy sprzecznej z każdą fantastyką jak o synonimem artystycznej wolności. Cenę taką zapłacił Lem w pierwszych utworach, z których najbardziej prymitywny — Podróż dwudziestą

szóstą z cyklu Dzienników gwiazdowych Ijona Tichego skazał później ostentacyj­

nie na zapomnienie29.Znaleźć także m ożna nowsze świadectwa podobnego, choć już nie tak agresywnie wyrażanego, stylu myślenia30.

Nie trzeba rozwodzić się długo na tem at tego, jak wielkim nieporozumieniem jest traktow anie zjawiska literackiego jak o substytutu religii, a lektury jako namiastki przeżycia metafizycznego, skoro

[...] naw et w tedy, gdy teologia literacka p o k ry w a się z teo lo g ią Ew angelii, lite ra tu ra w y ra ża p raw d ę o świecie, Bogu i człow ieku słow am i, a nie s ł o w e m, choć m ów i o praw dzie, p r a w d ą nie je s t3',

W długiej, a w niektórych literaturach bardzo bogatej historii gatunku science fietion pojawiło się jednak w końcu dostatecznie dużo utworów związanych w taki czy inny sposób z problem atyką religijną, by m ożna było zaproponow ać ich klasyfikację. Aby jednak zabieg taki był możliwy, konieczne jest maksymalne rozszerzenie zakresu pojęcia „sakralny” na wszelkie przejawy przekonania o niesprowadzalności bytu wyłącznie do pierwiastka m aterialnego. Autorzy wspomnianych klasyfikacji nie uwzględniają w swych podziałach zupełnie doktrynalnego zróżnicowania zjawisk, o których piszą. Potwierdza to słabe rozeznanie w stosunku science fietion do wiary i możliwości podejm owania przez tę konwencję literacką problem atyki religijnej, a także jej preferencji religijnych wobec złożonej pod tym względem sytuacji w świecie. Wszelkie

28 N ie bez udziału um iejętnie pro w ad zo n ej p ro p a g an d y : „E lem en t w iary, k o n sty tu ty w n y elem ent m itu , nie jest tu je d n a k bynajm niej zan ied b an y , lecz p rzy b iera c o raz w yraźniejszy c h a ra k te r — p ro p ag an d y . E lita ru c h u ro z p ala tą w iarą, z b u d o w an ą n a u p ro szczo n y ch h asłach d o k try n y , szerokie m asy” (M a 1 e w s k a, jw . s. 1).

29 S. L e m . W stęp do: Dzienniki gwiazdowe. W arsza w a 1971 s. 5-6.

30 C h arak tery sty czn e są niek tó re w ypow iedzi a u to ró w science fietion n a sp o tk a n iu w P o z n a n iu w 1973 r. (por. M ateriały z M iędzynarodowego spotkania pisa rzy — twórców literatury fa n ta sty c z­

no-naukowej. Poznań I I -14 września 1973. P o d red. J. K a cz m a rk a i B. K ledzika. P o z n a ń 1974).

31 A. M e r d a s . Wprowadzenie do: Inspiracje religijne w literaturze. Red. A . M e rd as R SC J. W arszaw a 1983 s. 5.

(16)

klasyfikacje pozostają raczej wskazaniem możliwości niż rzeczywistym uporząd­ kowaniem m ateriału, który daje się zgromadzić jedynie z trudnością.

Podział oparty na kryterium tematycznym zaproponow ał David Ben Leavitt wychodząc z przesadnie optymistycznego stanowiska, że „science fiction jest doskonałym środkiem zbadania dróg, którym i ludzkość zbliża się do rzeczy pierwszych i ostatecznych” 32. W edług niego utw ór fantastyczno-naukowy może, po pierwsze, prezentować nową formę religii, jak Stranger in a Strange Land R oberta Heinleina. W literaturze polskiej przykładem tej odmiany, przeras­ tającym zresztą swym poziomem inne realizacje, są dwie części księżycowej trylogii Żuławskiego: Na srebrnym globie i Zwycięzca. W brew pozorom to rozwiązanie jest w stanie przynieść spełnienia mniej godne uwagi, niż mogłoby się początkow o wydawać. W ymyślanie nowości jest wprawdzie rzeczą zwyczajną w science fiction, ale now a religia to nie to samo, co nowa machina czasu czy nawet cała planeta zaludniona najosobliwszymi cywilizacjami. Wprawdzie większości czytelników tej literatury na ogół niewiele potrzeba, by uznali coś za rzecz godną uwagi, ale w om awianym zakresie zjawisk konieczne jest coś więcej niż pomysłowość. Zresztą pewnych rzeczy w sposób napraw dę oryginalny wymyślić się nie da. Religijne koncepcje autorów stają się więc często niezamie­ rzonym i karykaturam i istniejących religii bądź adaptacjam i kultów znanych historii.

Żuławski uniknął większości niebezpieczeństw, ponieważ nie chodziło mu wcale o „stw orzenie” nowej religii, lecz o prześledzenie procesów spontanicznej rekonstrukcji religijnego wym iaru życia potom ków zdobywców Księżyca i o me­ chanizm pow staw ania mitu. W zorem dla jego pomysłu było chrześcijaństwo, wzorem najbardziej naturalnym w przyjętych założeniach fabularnych, wyko­ rzystanym literacko pomysłowo a intelektualnie — uczciwie. Proces zob­ razow any przez Żuławskiego zawiera przesłankę naturalności i niezbywalności religijnego wymiaru życia człowieka, a zarazem uzmysławia groźbę wynaturze­ nia, gdy zerwane zostaną więzy doktrynalne i instytucjonalne z tradycją (w ostatecznej instancji — z Objawieniem), a wiara poczyna się wyłącznie z przeczuć i pierwiastków czysto ludzkich.

D rugą grupę utworów w klasyfikacji Ben Leavitta stanowią te, które p roponują wyjaśnienie religii istniejących, jak Childhood’s End A rthura C. Clarke’a. Przyznanie takiej możliwości science fiction jest rezultatem kar­ kołom nego założenia myślowego i propozycją wątpliwej wartości. „W yjaśnić” , znaczy bowiem sprowadzić to, co wymykające się władzy rozumu, do okreś­ lonego splotu okoliczności zewnętrznych (choć byłaby to skala kosmiczna), a więc uznać Tajemnicę za pozorną, bo wytłumaczałną w kategoriach empirycz­ nych. W utw'orach tego rodzaju najczęściej mamy do czynienia z uznaniem 32 D . B e n L e a v i t t . Approaches to Consciousness in Science Fiction. W: The M etaphors of Consciousness. E d. by R . S. V alle a n d R . von E ckatsberg. N ew Y o rk L on d o n 1981 s. 409

(17)

SC IEN C E FIC TIO N - G A T U N E K ID E O L O G IC Z N IE ZD ET E R M IN O W A N Y ? 21

Absolutu za formę rozum u wyższą od ziemskiej, ale pozostającą na tej samej linii rozwoju, a więc z odebraniem mu wym iaru transcendencji. W postępow aniu autorów przybiera to najczęściej postać opow iadań o wizytach przedstawicieli cywilizacji kosmicznych bardziej rozwiniętych niż nasza i ich ingerencji w bieg spraw ziemskich. Wymowa takiego rozwiązania jest nie religijna, lecz na wskroś materialistyczna, ateistyczna: religia otrzym uje tu wyjaśnienie jak o mitologiza- cja faktów materialnych, które rzeczywiście miały miejsce w odległej przeszłości. Utwory tego rodzaju niwelują prawdziwie religijny wym iar człowieka. Ich literackość nie jest zresztą z reguły najwyższego lotu, gdyż autorzy bez skrępowania korzystają z ułatwienia, jakim jest dopisywanie z góry przyjętego rozwiązania i interpretacji fabułom wziętym z istniejących systemów religijnych i opowieści mitologicznych. M etoda ta stosow ana konsekwentnie daje — już

poza literaturą intelektualne wybryki Daenikena.

Za rozwiązanie najbardziej interesujące Ben Leavitt uznaje analizowanie przez science fiction dylematów, przed jakim i stanąć może religia w przyszłości w wyniku poszerzenia sfery działalności człowieka na Kosm os, pojawienia się nowych koncepcji naukowych wyjaśniających np. istotę życia, postępu techniki oraz instytucjonalnych i świadomościowych konsekwencji tych faktów. Jako przykłady podaje A Case o f Consciens Jamesa Blisha i A Canticle fo r Leibowitz W altera Millera (juniora)33. D opiero ten rodzaj związku konwencji science fiction z problem atyką religijną pozwala osiągnąć istotne myślowo efekty. Rzetelne utwory tego rodzaju pozwalają podjąć refleksję nad przyszłością religii w zmienianym przez człowieka świecie. Tu kryje się najwięcej istotnych możliwości tematycznych, do których analizy trzeba będzie jeszcze powrócić.

Inną, rozróżniającą całkowicie niewspółmierne co do zakresu i znaczenia grupy utworów, w dodatku o partą na niezbyt ostrym kryterium propozycję klasyfikacji dał Stanisław Lem w Fantastyce i futurologii. W edług niego science fiction „mogłaby puszczać wodze fantazjowaniu na metafizyczny tem at” (tu jako przykład służy mu Fabryka Absolutu Ćapka), bądź „wyrażać problem y metafizyczne” 34. Wszystkie istotne możliwości skupiają się w sytuacji drugiej: Lem nazwał je „program ow ym i powinnościami science fiction” , zaliczając do nich:

[...] w planie kosm ologicznym reakcje w iar i d o g m aty k n a wejście człow ieka w K o sm o s, n a k o n ta k t z „ In n y m i” , n a w ykrycie uniw ersalności bąd ź, o d w ro tn ie, w yjątkow ości w szechśw iatow ej ziem s­ kiego ty p u w iar, w p lanie cyw ilizacyjnym , ziem skim — reakcje w iar n a zjaw iska pierw sze historycznie, ty p u p o w stan ia „ d u c h a ” w m aszynie, tran sfo rm a cje d o g m ató w p o d c za s ty tan iczn y ch starć k u ltu ry z n a p ie rają cą tech n o lo g ią35.

33 O bie powieści om ó w io n e zostały szczegółow o p rzez L em a (p o r. Fantastyka i fu turologia t. 2 s. 171-178 (M iller) i 178-183 (Blish)).

34 T am że s. 168. 35 T am że s. 168 169.

(18)

Przytoczona lista potencjalnych motywów religijnych literatury fantastycz­ no-naukowej obejmuje jednak tylko jeden ich rodzaj, jeden aspekt problematyki religijnej: dogm atyczno-instytucjonalny. Lem postępuje tu jak futurolog, a nie ja k pisarz. Podstawowe zainteresowania literatury, zgodnie z jej charakterem, skupiać się powinny przecież w okół faktów religijnych danych w jednostkowym doświadczeniu egzystencjalnym36. A tej sfery życia człowieka Lem nawet nie dotyka pochłonięty wyliczaniem możliwości problemowych tak uogólnionych, że wymagałyby one przekładu na język psychologiczno-fabułarnych sytuacji literatury. Niemniej samo dostrzeżenie zagadnienia przez autora tej miary jest argum entem niezwykle cennym w dyskusji nad możliwością inspiracji religijnej w science fiction.

Niezadowalający rezultat przeglądu propozycji klasyfikacji związków tema­ tycznych science fiction i religii skłania do skrótowego choćby przyjrzenia się religijnemu potencjałowi typowych odm ian tematycznych tej literatury. Zrefero­ wane wyżej rozróżnienia zdają się wskazywać na istnienie takiego potencjału, do tąd zaledwie przeczuwanego przez pisarzy, a zwykła praktyka czytelnicza dostarcza przykładów utworów, wobec których sformułować należałoby zarzut niedostrzeżenia przez autorów możliwości pogłębienia wątku. W fantastyce naukowej jest wiele tego rodzaju realizacji, które wręcz denerwują widocznym uchylaniem się au tora przed wyciągnięciem z przedstawionej sytuacji ostatecz­ nych konsekwencji myślowych, także religijnych.

F antastyka odkryć i wynalazków w swej klasycznej postaci, właściwej początkowej fazie rozwoju gatunku, w oddziaływaniu na czytelnika poprzestaje najczęściej na ekspresji nowości i rzadko kiedy stara się rzetelnie prześledzić konsekwencje przyjętych założeń. Rozwinięcie fantastyczno-naukowego m oty­ wu opiera się na um otyw owaniu tego, co nowe, i włączeniu w rzeczywistość, a uświadam iane konsekwencje m ają wymiar czysto przygodowy. Najczęściej odczuwany jest tu brak pogłębienia etycznego, choćby w postaci świadomości konsekwencji eksperym entu czy wynalazku dla jednostki i społeczeństwa. To, co możemy obserwować najczęściej, to nawiązania do etyki całkowicie zsekularyzo- wanej, pragm atycznej, a refleksja przybiera postać zalążkowego dopiero myś­ lenia o d obru i złu. Fantastyka wynalazków nie jest już w stanie sprostać realnem u przyspieszeniu obserwowanemu w ostatnich dziesięcioleciach w nauce i technice. Ta najstarsza odm iana konwencji science fiction wyczerpała już swój myślowy i artystyczny potencjał. Istnieje jednak wersja nowsza, bardziej am bitna, czyniąca m ateriałem fabularnym odkrycia naukowe. A odkrycie jest zawsze czynnikiem zmieniającym w mniejszym lub większym stopniu aktualny naukow y obraz świata, z czasem przekształcającym powszechną świadomość. Tu kryje się wiele interesujących możliwości umieszczenia wiary, religii w nowej sytuacji i sprawdzenia, co wynika dla człowieka z potencjalnego odkrycia

(19)

S C IEN C E F IC TIO N GATUNEK. ID E O L O G IC Z N IE ZD ET E R M IN O W A N Y ? 23

naukowego, co musiałoby się zmienić w jego obrazie świata w nowych okolicznościach. Czynnikiem uniemożliwiającym, a w każdym razie ograni­ czającym wprowadzanie do utworów tego rodzaju problem atyki religijnej jest pozostawanie autorów w sferze oddziaływania koncepcji postpozytywistycz- nych, podtrzymywanie przeświadczenia, że nauka wystarcza do zupełnego wyjaśnienia rzeczywistości. Nie pierwszy to raz okazuje się, że

[...] w w y p ad k ach , kiedy w imię n a u k i o d m aw ia się religii jej tożsam ości, zdolności d o głoszenia jej tylko w łaściw ych w artości, zw ykle sam a n a u k a p ró b u je przejąć n a siebie funkcje religii37.

Kosmiczna odm iana science fiction daje potencjalną możliwość podjęcia różnorakich wątków religijnych, ale w bezmiarze tekstów trudno byłoby znaleźć utwór, który obrazowałby w astronautycznej fabule metafizyczną trwogę Pascala: „W iekuista cisza tych nieskończonych przestrzeni przeraża m nie” . Choć skala potencjalnych doświadczeń ludzi, którzy wyruszyli poza Ziemię, ku innym planetom, gwiazdom i galaktykom , przekracza wszystkie dotychczasowe możliwości człowieka38, to jednak nawet zwykła refleksyjność obca jest boh ate­ rom książek z astronautycznego n u rtu science fiction. Paradoksem jest, że dotąd nikt nie przedstawił sytuacji człowieka wobec bezmiarów K osm osu i narzuco­ nych przez niego warunków życia lepiej niż Lem we wczesnym i tak w niektórych partiach anachronicznym Obłoku Magellana.

Rzeczywistość tymczasem, choć bardziej skrom na technicznie i skazująca człowieka na przebywanie wyłącznie w pobliżu rodzimej planety, potrafiła odsłonić także metafizyczny wymiar lotów kosmicznych. Załoga statku Apollo 8 czytająca na orbicie okoloksiężycowej w wigilijny wieczór 1968 r. biblijny opis stworzenia świata; Thom as Stafford m odlący się podczas ostatniego lotu przygotowawczego przed lądowaniem na Księżycu słowami Psalmu 8: „G dy widzę Twe niebo, dzieło palców Twoich, księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: czym jest człowiek, że o nim pamiętasz — i czymże syn człowieczy, że się nim zajmujesz?” — to już fakty świadczące o przeżywaniu lotów kosmicznych także w kategoriach religijnych39.

Fantastyka okazuje się przeraźliwie bezradna w sytuacji, gdy powinna uzmysłowić czytelnikom istotny charakter astronautycznych przedsięwzięć człowieka. W sposób bardzo selektywny powołuje się też na autorytet uczonych. W prymitywnej myślowo powieści Bohdana Peteckiego W połowie drogi wzór Einsteina na równoważność masy i energii doczekał się „ubóstw ienia” , żaden autor nie zdecydował się przypomnieć myśli tego samego fizyka i myśliciela, że „kosmiczne przeżycie religijne jest najszlachetniejszym i najsilniejszym d o ­

37 J. S a l i j . Konflikt m iędzy nauką a wiarą wciąż trwa. „W ięź” 17:1974 n r 10 s. 5.

38 O m ów ienie tej p ro b lem aty k i: M . Z i ó ł k o w s k i . Teologia Kosmosu. S an d o m ierz 1971. Rozdz. „T ech n ik a i k o sm o n a u ty k a a o p an o w an ie W szechśw iata w aspekcie religijnym ” .

(20)

znaniem, jakim nas m ogą obdarzyć naukowe badania” 40. Wyjście człowieka poza Ziemię, fakt o perspektywach i konsekwencjach nie dających się jeszcze przewidzieć, nie staje się dla science fiction okazją do ukazania sytuacji pogłębiających odczuwanie świata, odświeżających podstawowe pytania egzys­ tencjalne. Podobnie zresztą jak okazją taką nie staje się drugi zasadniczy temat fantastyki kosmicznej — spotkania z cywilizacjami pozaziemskimi. Problem powszechności życia we Wszechświecie (takie jest zdecydowanie dominujące założenie science fiction) występuje tu często na poziomie reklamy kosmicznego zoo. A przecież problem ten nie jest światopoglądowo obojętny, czego najbar­ dziej dram atycznym i przejawami był los Bruna i Galileusza jako myślicieli, którzy wyznaczyli Ziemi inne miejsce we Wszechświecie niż akceptowane przez ówczesne autorytety. Jest rzeczą ciekawą, że popularyzatorzy postaw antyreligij- nych w zależności od okoliczności wykorzystują w charakterze argumentów obydw a alternatyw ne sposoby widzenia miejsca Ziemi w Kosmosie. Wyjąt­ kowość życia na Ziemi uwiarygodniałaby według nich hipotezę, że życie jest form ą wysoko zorganizowanej materii powstałą w wyniku czysto losowych procesów chemicznych i biologicznych, wobec czego pojęcie Boga jest hipotezą zbędną. N atom iast powszechność występowania życia w Kosmosie sprowa­ dzałaby, ich zdaniem, do zera możliwość ,zainteresow ania się” Boga właśnie m ieszkańcami Ziemi41. F antastyka wymyślając niezwykłe światy uchyla się przed podjęciem tych i związanych z nimi mnych spraw.

A przecież sondując głębiej poruszoną tu problem atykę autorzy science fiction natknęliby się na kwestię Objawienia i Odkupienia, wkraczając tym samym w samo centrum problem atyki religijnej. Tym razem jednak to teolodzy okazali się bardziej przewidujący i pomysłowi42.Z ich rozważań wyprowadzić by m ożna wiele interesujących, a przy tym religijnie istotnych motywów dla literatury, choć zawsze trzeba sobie uświadamiać delikatną sprawę taktu przy poruszaniu tego rodzaju tematów. Gdyby zaś ktoś miał jeszcze wątpliwości dogm atyczne, to mógłby je usunąć fakt, że już w r. 1277 „papież Jan XXI upoważnił Etienne’a Tem piera, biskupa Paryża, do potępienia poglądu, że Bóg nie mógł stworzyć mnogości światów” 43.

Jak trudno jest w tym nurcie science fiction osiągnąć ujęcie godne tem atu religijnego, istotne myślowo i artystycznie przekonywające, świadczy nowela

Człowiek (The M an) R aya B radbury’ego — poety science fiction, jak nazywa go

krytyka angielska. Wizja Jezusa nawiedzającego kolejne planety ukazana jest tu tylko pośrednio, poprzez relacje świadków. Astronauci przybyli z Ziemi, na której, ja k m ożna wywnioskować z drobnych wzmianek narracyjnych, cał­ kowicie zapanow ał „naukow y punkt widzenia” , także uwierzyli, choć na różne

40 C yt. za: Z i ó ł k o w s k i , j w. s. 66. 41 P o r. L e w i s , jw . s. 74n.

42 P o r. Z i ó ł k o w s k i , jw . R ozdz. „ E w e n tu aln o ść o d k u p ie n ia isto t rozu m n y ch poza Z iem ią":

L e w i s , j w . s.79-80.

(21)

SC IEN C E FIC TIO N G A T U N E K ID E O L O G IC Z N IE Z D E T ER M IN O W A N Y ? 25

sposoby. K apitan H art wierzy jak Tom asz — gdy ujrzy i dotknie. Dlatego wyrusza, by doścignąć Jezusa na którejś z odwiedzanych przez Niego planet, należy bowiem do ludzi, „którzy żyli bardzo długo bez wiary, a teraz tak bardzo pragnie uwierzyć, że sam sobie przeszkadza” 44. Inni uwierzyli, choć nie widzieli i pozostaną tam, gdzie zastała ich D obra Nowina.

Bradbury dał tu wyraz przekonaniu, że niemożliwe jest trwałe wykluczenie z życia człowieka paradygm atu religijnego. Zaparłszy się Jezusa w jednym miejscu, człowiek odnajdzie go nieoczekiwanie gdzie indziej i o czasie najmniej spodziewanym. A przecież i ten wyjątkowy ze względu na tem at utw ór pozostawia niedosyt, gdyż w wizji kosmicznej wędrówki Jezusa zabrakło m omentu najważniejszego — Odkupienia. W prawdzie form a nowelistyczna nie pozwala pomieścić w utworze wszystkiego, co istotne, ale ten brak jest wyraźną skazą na religijnym przesłaniu utw oru. Jezus w noweli B radbury’ego nie staje się Chrystusem; pozostaje nauczycielem, uzdrowicielem, niezwykłą osobowością pociągającą ku sobie wszystkich, ale czy jest Bogiem? Ta dobrze napisana nowela uświadamia skalę trudności, której sprostać musi autor usiłujący zawrzeć problem atykę religijną w konwencji science fiction.

Ilustracją innych trudności w pogodzeniu problem atyki religijnej z kon­ wencją science fiction jest powieść Lewisa Perelandra45. Teologiczne zaintereso­ wania autora owocujące takimi pracam i, jak wykorzystywana tu już książka o cudach, gw arantują istotność pomysłu, ale czy poziom jego opracow ania? Lewis zmierzył się w powieści z problemem Odkupienia istot innych niż mieszkańcy Ziemi, a więc z problemem, który sam sygnalizował w opracow aniu już nie beletrystycznym i który dostrzegli teolodzy46. Realizacja tego pomysłu zdaje się dowodzić istnienia pewnej istotnej i chyba niezależnej od dobrej czy złej woli autora trudności. Fantastyce naukowej zarzucano wielokrotnie, że ant- ropomorfizuje cywilizacje kosmiczne zam iast tworzyć formacje całkowicie odmienne. Jakby przyznając słuszność tym zarzutom au to r Perelandry wymyśla rzeczywistość wenusjańską baśniowo niesam owitą, zupełnie nieporównyw alną z ziemską. Ale właśnie wprowadzenie w taki świat czytelnych dla każdego motywów chrześcijańskich wywołuje w odbiorze pewien niesmak. O m aw iana tu sytuacja zasługuje na intensywne przemyślenie i wnikliwe uwagi, a przede wszystkim teologiczną weryfikację, ale wydaje się, że chrześcijaństwo jest religią takich istot, jakim i zostaliśmy stworzeni właśnie my, i próby przeniesienia jej pojęć i charakterystycznych dla niej sytuacji na dowolnie modelowane, fantas­ tyczne istoty są nieporozumieniem. W baśniowej atmosferze Perelandry ginie istotny sens wszystkich nawiązań religijnych, pozostaje wrażenie dziwnej przygody, z której trudno wykrzesać jakąkolw iek pobudzającą myśl. Między

44 R. B r a d b u r y . Człowiek. W : K j a k Kosmos. T łum . M . M a rszał. W arszaw a 1978 s. 145. 45 C. S. L e w i s . Perelandra. Przeł. T. J. D ehnel. W arszaw a 1971. Jest to d ru g a część trylogii, której pierw szą stanow i Out o f the Silent Planet (1938), a trzecią: That H ideous Strength (1945).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Składnik utożsamiany z ciemną energią powoduje, że prędkość dźwięku w UGC staje się bardzo duża, gdy energia z ciemnej materii jest przekazywana do ciemnej energii.. Efekt

zdwojonej czujności nawet częściej, przenosząc grypsy i inne materiały od punktów kontaktowych do skrzynek!. Główna skrzynka między oddziałami i

Tej samej nocy ojciec wyszedł z domu, miał się przedostać do Brześcia do znajomych, gdzie mieliśmy się spotkać i wszyscy razem przejść przez "zieloną granicę"

Sens początku staje się w pełni zrozumiały dla czasów późniejszych - z końca widać początek - a zarazem jego rozumienie jest ożywcze dla tych czasów - jest dla

Wykaż, że suma kwadratów trzech kolejnych liczb całkowitych nieparzystych powiększona o 1 jest podzielna przez 12..

The Taylor-Couette testing facility of the Laboratory for Aero- & Hydrodynamics at the Delft University of Technology proved to be useful to analyze the drag reducing effect

” Powodem trudności w realizacji recepty elektronicznej w ujęciu transgranicznym – oprócz braku jednolitego słownika produktów leczniczych – jest również

na działalność statutową organizacji, towarzystw i stowarzyszeń spo- łecznych: Automobilklubu Sieradzkiego, Sieradzkiego Okręgowego Związku Żeglarskiego, Szkolnego