• Nie Znaleziono Wyników

Przyszłość natury ludzkiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przyszłość natury ludzkiej"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Markowski

Przyszłość natury ludzkiej

Humanistyka i Przyrodoznawstwo 21, 298-312

(2)
(3)

Wojciech Markowski

Uniwersytet Warmińsko-Mazurski University o f Warmia and Mazury

w Olsztynie in Olsztyn

PRZYSZŁOŚĆ NATURY LUDZKIEJ

The Future of

S ł o w a k l u c z o w e : adaptacja, eugenika li­ beralna, ewolucja, koewolucja genetyczno-kul- turowa, natura ludzka, norma reakcji, reguły epi- genetyczne, wartość przystosowawcza, umysł.

S t r e s z c z e n i e

Rozwój kulturowy i technologiczny dopro­ wadził ludzi jako gatunek do momentu, kiedy zyskują oni możliwość ingerencji w swój dzie­ dziczny komponent. Konsekwencje tego proce­ su są wielopoziomowe: od modyfikowania cia­ ła i jego niedoskonałości poprzez eugenikę i po­ tencjalne wpływanie na zachowanie się aż po tw orzenie nadczłow ieka. Generuje to liczne społeczne i moralne dylematy, jak też nowe w y­ zwania filozoficzne odnoszące się do samego procesu, jego granic i nowo rodzącej się kondy­ cji ludzkiej. Aby móc zrozumieć powagę całe­ go zagadnienia i go nie zbagatelizować lub zgo­ ła przeoczyć w pędzie obecnego życia, musimy w pierwszej kolejności zrozumieć, czym jest natura ludzka i jak doszło do tego, że jest taka, jaka jest. Próbę rekonstrukcji tego zagadnienia podejmę w oparciu o poglądy Edwarda O. Wil­ sona, uzupełnione jedynie o idee innych m yśli­ cieli i badaczy. Na takiej podstawie postaram się dokonać analizy mnogości problemów związa­ nych z eugeniką liberalną.

Human Nature

K e y w o r d s : adaptation, liberal eugenics, evolution, genetic-cultural coevolution, human nature, norm o f reaction, epigenetic rules, value o f adaptation, mind.

A b s t r a c t

The cultural and technological develop­ ment had brought humans as a species to the point when they began becoming increasingly able to interfere in their own genetically inhe­ ritable component. The consequences o f this process are multiple: from modifications o f hu­ man body, corrections o f imperfections, euge­ nics, behavioural control and behavioural pro­ gramming to considerations o f its social impact and associated moral dilemmas, as w ell as new philosophical challenges relating to the process itself and its scope and the new human condi­ tion just being born. In order to fully under­ stand the gravity o f the issue instead o f playing it down or even simply overlooking it in the hastiness o f everyday life, w e firstly need to comprehend what the human nature is and why it is what it is. I w ill commence my attempt on this subject based on Edward O. W ilson’s tho­ ughts and other complementary researchers and thinkers on this ground. I intend to analyse multiple problems related to liberal eugenics.

(4)

300

Wojciech Markowski O r g a n iz m lu d z k i j e s t e f e k t e m tr w a ją c e j w i e l e m i li o n ó w la t e w o lu c j i , s p a d ­ k o b ie r c ą r o z w ią z a ń , k tó r e o d z ie d z i c z y ł p o o d le g ł y c h p r z o d k a c h , p ie r w s z y c h s s a ­ k a c h , a n a w e t p o p r z e d z a j ą c y c h j e k r ę g o w c a c h - c o j e s t s z c z e g ó l n i e w id o c z n e w o d n ie s ie n i u d o w s p ó l n o ś c i c e c h p la n u b u d o w y . J e d n a k z n a c z n a c z ę ś ć c e c h lu d z k ic h r o z w in ę ła s i ę w u n ik a t o w y s p o s ó b w tr a k c ie e w o lu c j i g a tu n k o w e j. P r e ­ sja ś r o d o w is k a n a tu r a ln e g o i s p o ł e c z n e g o d o p r o w a d z iła d o p r z y j ę c ia p io n o w e j p o s t a w y c i a ł a 1, u w a ln ia j ą c r ę c e o d fu n k c j i p o d p o r o w e j o r a z d o z n a c z n e g o w z r o ­ s tu o b j ę t o ś c i m ó z g u 2 , z w ię k s z a j ą c j e g o m o ż l i w o ś c i o b li c z e n i o w e i p o z n a w c z e . P o z w o l i ł o to n a w y t w o r z e n i e i u k o n s t y t u o w a n ie s i ę n o w e j z a w a r t o ś c i u m y s łó w , c z y l i t e g o , c o w i e l u b a d a c z y n a z y w a n a tu r ą lu d z k ą 3 . R o z w ó j u m y s ł o w y s ta ł s ię j e d n y m z e ś r o d k ó w d o r e a liz a c j i c e lu , j a k i z g o d n ie z t e o r ią e w o lu c j i s t o i p r z e d k a ż d ą is t o t ą ż y w ą , a m i a n o w i c ie c y k li c z n o ś c i p r o c e s u r e p r o d u k c ji, b ę d ą c e j m i a ­ r ą s u k c e s u e w o lu c y j n e g o . M ó z g i f u n k c j o n u ją c y w o p a r c iu o n ie g o u m y s ł m o g ą p r z y c z y n ia ć s i ę d o t e g o j e d y n i e w te d y , g d y m a j ą c h a ra k ter a d a p ta c y j n y i p r z y ­ n o s z ą k o r z y ś c i p r z y s t o s o w a w c z e . T y m s a m y m ta k m ó z g j a k i j e g o c z ę ś c i s k ła ­ d o w e o r a z p e łn i o n e p r z e z e ń fu n k c j e n ie m o g ą p o z o s t a w a ć o b o j ę t n e d la s i ł d o ­ b o r u n a t u r a ln e g o j a k o g ł ó w n e g o m e c h a n i z m u e w o l u c j i g a t u n k o w e j . Z g o d n ie z t y m r o z u m o w a n ie m , w n a s z y c h u m y s ła c h u p o w s z e c h n ił y s i ę stru k tu ry, k tó r e m i a ły lu b m a j ą c h a ra k ter p r z y s t o s o w a w c z y w r o z u m ie n iu D a r w i n o w s k i m . A b y p r z e d s t a w ić to z a g a d n ie n ie p e łn ie j , m u s im y p r z y jr z e ć s ię , j a k d o c h o d z i d o k o n ­ s t y t u o w a n ia s i ę z a w a r t o ś c i u m y s łó w . B u d o w a lu d z k i e g o m ó z g u j e s t d e te r m in o w a n a p r z e z d z ie s ią t ą c z ę ś ć w s z y s t ­ k ic h g e n ó w , j a k i e p o s i a d a m y 4 . U n a o c z n ia n a m to j e g o w a g ę , a z a r a z e m s t o p ie ń k o m p lik a c ji. D e te r m in a c ja g e n e t y c z n a b u d o w y m ó z g u j e s t o c z y w is t a , a j e g o r o z ­ w ó j o n t o g e n e t y c z n y , z n ie l ic z n y m i t y l k o w y ją tk a m i, p r z e b ie g a w p r z e w id y w a l­ n y , s e k w e n c y j n y s p o s ó b c h a r a k te r y s ty c z n y d la c a łe j p o p u la c j i lu d z k ie j. J e d n a k stru k tu ra i fu n k c j o n o w a n ie m ó z g u p o w s t a j ą p o p r z e z e k s p r e s ję g e n ó w w k o n k r e t­ n y m ś r o d o w is k u ż y c ia , a j e g o f e n o t y p o w a p o s t a ć j e s t o d p o w ie d z ią n a z a s t a n e

1 Dwunożny typ poruszania się w yew oluow ał co najmniej przed 2 milionami lat, choć

pewne cechy przystosowawcze, są widoczne w budowie kończyn dolnych Australopithecus afa-

rensis sprzed przeszło 3 m ilionów lat. Por. K. Wong, L u c y ’s Baby, “Scietific American” gru­

dzień 2006, s. 56-63.

2 „Początki gwałtownie przyspieszającego przyrostu objętości m ózgu obserwujemy wraz

z pojawieniem się pierwszych przedstawicieli rodzaju H om o około 2 m ilionów lat temu [...]. Rozmiar mózgu wzrasta wykładniczo w czasie, gdy przechodzimy od późnych populacji H omo

erectus (ostatniego przedczłowieczego gatunku) przez populację w czesnych (albo prehistorycz­

nych) H om o sapiens aż do nas samych” - R. Dunbar, N ow a historia ewolucji człow ieka, Coper­ nicus Center Press Sp. z o.o., Kraków 2015, s. 46.

3 „W sensie szerszym pełny zestaw wrodzonych predyspozycji zachowaniowych charakte­

ryzujących gatunek ludzki. W sensie w ęższym te predyspozycje, które wywierają wpływ na spo­ łeczne zachowanie się” - E.O. Wilson, O naturze ludzkiej, Zysk i S-ka, Poznań 1998, s. 225.

(5)

warunki środowiskowe. Zmienność organizmu bądź jego jednej z cech w tym

zakresie nazywamy norm ą reakcji5, którą Wilson określa jako „sumę zmienno­

ści obserwowanej w obrębie tej cechy we wszystkich typach środowiska, w któ­

rych może żyć dany gatunek”6.

Fenotypowa postać organizmu, powstała w wyniku ekspresji genów w danym

środowisku, podlega jako całość siłom ewolucyjnym, w tym mechanizmowi do­

boru naturalnego i osiąga kolejne progi selekcji bądź jest eliminowana przed któ­

rymś z nich. N ależy w tym m iejscu podkreślić siłę i charakter oddziaływania

między tymi dwoma klasami czynników: „Powiązanie obu tych funkcji, tj. de­

terminacji i kontroli przebiegu rozwoju ontogenetycznego, wskazuje na interak­

cyjny charakter oddziaływ ania czynników genetycznych i środow iskow ych

w toku ontogenezy. Ten interakcyjny rodzaj wzajemnego powiązania czynników

genetycznych i środowiskowych został ukształtowany w procesie ewolucji ży­

wych organizmów i jako taki jest też przekazywany filogenetycznie”7.

Funkcje determinacji, o której piszą Krzysztof Łastowski i M aria Kaczma­

rek, odnoszą się zarówno do uposażenia genetycznego, jak i czynników środo­

wiskowych, natomiast kontrolę nad ontogenezą sprawuje środowisko. Tym samym

uposażenie genetyczne i warunki środowiskowe wyznaczają ramy możliwości

rozwoju ontogenetycznego organizmu. Trzeba jednak pamiętać, że nie są one sta­

łe w czasie, gdyż w toku ewolucji zmieniał się nasz komponent dziedziczny, tak

jak zmianie ulegało środowisko życia.

Jeśli prześledzić drzewo rodowe człowieka i jego przodków, to linie filoge­

netyczne szympansów i nasza oddzieliły się od siebie około 6-7 milionów lat

tem u8. Od tego m omentu wykształciły się indywidualne, charakterystyczne dla

człow iekowatych cechy. Jeśli przyjmiemy, że na ludzkie pokolenie przypada

przeciętnie około 20 lat, to nasz pień ewolucyjny trwałby 350 000 pokoleń, pry­

mitywne narzędzia kamienne zaczyna wytwarzać Homo habilis 100 000 pokoleń

5 Istnieje w iele definicji pojęcia „norma reakcji”. Ta podana za W ilsonem, choć zwięzła

i obrazowa, wymaga uzupełnienia. „Norma reakcji jest to zespół cech typu A i ich natężeń charakterystyczny (standardowy) dla danego zakresu adaptabilności, wyznaczony przez warunki

Wi, [gdzie] zakres adaptabilności to zbiór warunków typu W, które w toku ontogenezy gwa­

rantują organizmowi osiągnięcie i przekroczenie kolejnego progu selekcji”. Definicja ta wymaga uzupełnienia o pojęcie wyposażenia adaptabilnego: „Wyposażenie adaptabilne to zestaw cech w łaściw ości organizmu i ich natężeń określonych relacją determinacji, które gwarantują mu przeżycie w warunkach W, takie że organizm osiągnie i przekroczy w toku ontogenezy kolejny próg selekcji” - K. Łastowski, M. Kaczmarek, E w olucja a epigeneza, (w:) K. Łastowski (red.),

Teoria i metoda w biologii ewolucyjnej, „Poznańskie Studia z Filozofii Humanistyki” t. 7 (20),

Zysk i S-ka, Poznań 2005, s. 190.

6 E.O. Wilson, K onsiliencja..., s. 208.

7 K. Łastowski i M. Kaczmarek, op. cit., s. 158.

8 Obecnie za najstarszego przedstawiciela człowiekowatych uznaje się Sahelantropus tcha-

densis, którego szczątki zostały odnalezione na terenie Toros-Menalli w północnym Czadzie.

(6)

302

Wojciech M arkowski

wstecz9, ewolucja trwająca od powstania prymitywnych kultur (kultura aszelska)

Homo erectus - 70 000 do bardziej zaawansowanych form kulturowych Homo

sapiens liczących sobie 5000 pokoleń, a od upowszechnienia się rolnictwa m i­

nęło ich zaledwie 600. Ta dysproporcja czasowa pozwala przyjąć, że natura ludz­

ka jest mocno ugruntowana w naszym genotypie10, a ponadto wskazuje na przy­

stosowanie jej cech do przedkulturowego środowiska życia.

Od momentu, który dzieli nas od początków kultury aszelskiej, nasza ewolu­

cja genetyczna zyskuje dodatkową ścieżkę ewolucji kulturowej. Trzeba pamiętać,

że nawet prymitywna sprawność kulturowa, pozwalająca na unikanie negatywnych

wpływów środowiska naturalnego, w tym konkurencji międzygatunkowej, m usia­

ła przynosić znaczące korzyści, przyczyniając się do sukcesu ewolucyjnego. Od­

bywało się to zarówno na poziomie osobniczym, pozwalając przekraczać kolej­

ne progi selekcji jednostkom, jak i grupowym, gdzie całe społeczności odnosiły

sukces kosztem uczestników mniej sprawnych kultur. Z tego wynika, że geny

odpowiedzialne za konstytuowanie się umysłów kulturotwórczych uzyskiwały

większą reprezentację w kolejnych pokoleniach11. Jest to tzw. model autokatali-

tyczny, który Wilson komentuje następująco: „W tym momencie gatunek wszedł

na drogę dwoistej ewolucji: ewolucja genetyczna postępująca drogą doboru na­

turalnego poszerzyła możliwości tworzenia kultury, a kultura wspierała genetycz­

n ą wartość przystosowawczą tych, którzy najlepiej potrafili z niej skorzystać” 12.

N ależy przy tym pamiętać, że „najbardziej spektakularne osiągnięcia kultury

wynikały z odkrycia nowych m etod kontrolowania środowiska” 13.

Jako że wraz z wytworzeniem kultury środowisko życia człowieka zyskało

sztuczny komponent, który z upływem czasu zyskał dominujący wpływ, to m o­

żem y zasadnie, za Wilsonem, mówić o „koewolucji genetyczno-kulturowej”,

gdzie obie klasy czynników determinują z różnym natężeniem powtarzanie się

cykli reprodukcyjnych.

„Człowiek anatomicznie współczesny” pojawił się w Afryce prawdopodob­

nie 200 tys. lat tem u i szybko rozprzestrzenił się po świecie14, eliminując star­

9 Zasadnie zwraca uw agę R. Dunbar (op. cit., s. 176 -177), że pow szechnie uważa się

H om o habilis za pierwszego człowiekowatego wytwarzającego celow o narzędzia, jednak w nosi­

my tę w iedzę na podstawie danych archeologicznych, w których narzędzia wytworzone z mate­ rii ożywionej najzwyczajniej nie dotrwałyby do naszych czasów.

1 0 Obecnie uważa się, że aby utrwalić jakąś cechę w ramach natury ludzkiej, potrzeba oko­

ło stu pokoleń, tzn. że kultura miała wystarczająco czasu, by wpłynąć w pewnym stopniu rów­ nież na nasze uposażenie genetyczne warunkujące kształt i rozwój umysłu.

1 1 Trzeba pamiętać, że kultury czy też ich części wpływały w zróżnicowany sposób na war­

tość przystosowawczą jednostek i grup. W toku dziejów m ogły się pojawiać takie zachowania kulturowe, które miały wręcz ujemny wpływ na tę wartość.

1 2 E.O. Wilson, O naturze ludzkiej..., s. 99.

1 3 E.O. Wilson, Socjobiologia, Zysk i S-ka, Poznań 2000, s. 317.

1 4 Odkrycie i zbadanie D N A m itochondrialnego, pozw oliło na odkrycie przybliżonego

(7)

s z e fo r m y c z ło w ie k o w a t y c h . O d t e g o c z a s u n a s z a b u d o w a f iz y c z n a n ie u le g ł a j u ż ż a d n y m z n a c z ą c y m p r z e m ia n o m . M im o to e w o lu c j a n a s z e g o g a tu n k u n ie z a k o ń ­ c z y ła s ię , tr w a ła i tr w a n a d a l, c h o ć j e j p r z e d m io t e m s t a ły s i ę g ł ó w n i e t r e ś c i d z i e ­ d z ic z n e n a s z e g o u m y s łu , k tó r e r ó ż n ią s i ę z n a c z ą c o m i ę d z y s o b ą p o d w z g l ę d e m n o r m y r e a k c ji. M o ż l i w i e w ą s k ą c h a r a k te r y z u ją s i ę stru k tu ry o d łu g i m r o d o w o ­ d z ie , s i ln ie u tr w a lo n e , is t o t n e d la p r z e ż y w a ln o ś c i o s o b n i k ó w i o d p o w ia d a j ą c e n a s t a łe e le m e n t y ś r o d o w is k a . D o tej k a te g o r ii b ę d ą z a lic z a ć s i ę z a c h o w a n ia in s ty n k ­ t o w n e o r a z f o b i e p o w s t a ł e w w y n ik u m e c h a n i z m u s t e r e o t y p ii. J a k to o p is u j e W ils o n : „ G d y z a c h o w a n ie b a d a w c z e p r o w a d z i j e d n o lu b k ilk a z w ie r z ą t d o p r z e ­ ło m u z w ię k s z a j ą c e g o ic h s z a n s e n a p r z e tr w a n ie i r e p r o d u k c ję , z d o ln o ś ć d o t e g o t y p u z a c h o w a n ia b a d a w c z e g o i n a ś la d o w a n ia k o r z y s t n y c h c z y n n o ś c i b ę d z ie p r e ­ f e r o w a n a w d o b o r z e n a t u r a ln y m . U m o ż l i w i a j ą c e t o e l e m e n t y a n a t o m ic z n e , w s z c z e g ó l n o ś c i m ó z g , b ę d ą z a t e m d o s k o n a lo n e w p r o c e s i e e w o lu c j i . P r o c e s te n m o ż e p r o w a d z ić d o z n a c z n e j s t e r e o t y p ii - p r z e k s z t a łc a n ia k o r z y s t n e g o , n o w e g o z a c h o w a n ia w » in s t y n k t « ” 15. C h a r a k te r y z u ją s i ę o n e s z y b k ą i p r o s t ą b e h a w io r a l­ n ą o d p o w ie d z ią n a k o n k r e tn y , n i e z ł o ż o n y b o d z ie c . J e d n a k r e a k c ji t e g o t y p u n ie m o ż e is t n ie ć n ie o g r a n ic z o n a il o ś ć , k tó r a b y ły b y p r z y s t o s o w a n i e m d o m n o g o ś c i i r ó ż n o r o d n o ś c i s y t u a c ji w ż y c iu . W arto z a u w a ż y ć , ż e i w o d n ie s ie n iu d o tej g r u ­ p y is t n ie j e p e w n a p la s t y c z n o ś ć z a c h o w a n ia , a m ia n o w ic ie : w w y n ik u s i ln y c h sta ­ n ó w e m o c j o n a ln y c h , s z c z e g ó l n ie tr a u m a ty c z n y c h , is t n ie j e m o ż l i w o ś ć p r z y p is a ­ n ia n o w y m b o d ź c o m k o n k r e tn y c h r e a k c ji in s t y n k t o w n y c h , s t a n o w i ą c y c h r e a k c ję o c h r o n n ą w p r z y s z ł y c h t e g o t y p u z d a r z e n ia c h . W r a z z p o s z e r z e n i e m n o r m y r e a k c ji d o c h o d z im y d o d r u g ie j o p is a n e j p r z e z W ils o n a g r u p y : r e g u ł e p ig e n e t y c z n y c h , k tó r e s ą o d p o w ie d z ią n a b a r d z ie j z ł o ż o ­ n e b o d ź c e . „ R e g u ły e p ig e n e t y c z n e , ta k j a k s i ę j e r o z u m ie w b i o l o g i i , o b e jm u ją w i e l e w r o d z o n y c h p r a w id ło w o ś c i r o z w o j u c e c h a n a t o m ic z n y c h , f iz j o lo g i c z n y c h , p o z n a w c z y c h i b e h a w io r a ln y c h . I n n y m i s ło w y , s ą to a lg o r y t m y , d z ię k i k tó r y m p o w s t a j e o r g a n iz m w p e łn i r o z w in ię t y p o d w z g l ę d e m f u n k c j o n a ln y m” 1 6 . A m e r y k a ń s k i b a d a c z d z ie l i r e g u ły e p ig e n e t y c z n e n a p ie r w o t n e i w tó r n e . Te p ie r w s z e s ą w s w y m c h a r a k te r z e z b liż o n e d o z a c h o w a ń in s t y n k t o w n y c h i p o d o b ­ n ie j a k o n e m a j ą w ą s k ą n o r m ę r e a k c ji - d o t e g o s t o p n ia , ż e s ą n ie m a l n i e z a l e ż ­ n e o d d o ś w i a d c z e ń j e d n o s t k i. W z a s a d n ic z e j m i e r z e o d n o s z ą s i ę d o p e r c e p c j i z m y s ło w e j , r e a k c ji r e c e p t o r ó w n a b o d ź c e , k o d o w a n ia in f o r m a c ji. D z i e c k o j u ż w m o m e n c ie n a r o d z in w y p o s a ż o n e j e s t w p ie r w o t n e r e g u ły e p ig e n e t y c z n e , k tó r e w k r ó tk im c z a s ie o s ią g a j ą s w o j ą fu n k c j o n a ln ą p o s t a ć , c o j e s t s z c z e g ó l n ie w i d o c z ­ n e w ła ś n i e w d z ia ła n iu z m y s łó w , k tó r e d o k o n u ją p o d z ia łu c ią g ł e g o s tr u m ie n ia też pozwoliło stwierdzić, że w szyscy ludzie żyjący obecnie na św iecie pochodzą od grupy ok. 5 tys. kobiet zamieszkujących 150-200 tys. lat temu wschodnią Afrykę. Por. R. Dunbar, op. cit., s. 51-52.

1 5 E.O. Wilson, Socjobiologia..., s. 94.

(8)

304

Wojciech M arkowski w r a ż e ń d o c ie r a j ą c y c h d o c z ł o w i e k a n a p o s z c z e g ó l n e j e d n o s t k i. T ak r z e c z m a s i ę z b a r w n y m w id z e n ie m , c z y li o d b io r e m z m ie n n o ś c i k o n tin u u m f a l e le k t r o m a g n e ­ ty c z n y c h , r o z u m ia n e j j a k o z m i e n n o ś ć i r o z r ó ż n ia ln o ś ć k o lo r ó w , k tó r e j e s t w s p ó l ­ n e w s z y s t k i m n a c z e ln y m i p o w s t a ł o p r z e d k i l k u d z ie s ię c i o m a m i li o n a m i la t. Inne p r z y k ła d y to : d z ie l e n ie p r z e z ap arat s ł u c h o w y d ź w i ę k ó w m o w y n a fo n e m y , w r o ­ d z o n e r o z r ó ż n ia n ie h a ła s ó w o d d ź w i ę k ó w h a r m o n ijn y c h , o d r u c h M o r o c z y n i e ­ k tó r e z p r e d y s p o z y c j i d o o p a n o w a n ia m o w y . D o t e g o z e s t a w i e n ia d o d a ć j e s z c z e m o ż n a p r e fe r e n c j e s m a k o w e o r a z g r y m a s y t w a r z y z w ią z a n e z n ie k t ó r y m i d o z n a ­ n ia m i s m a k o w y m i, k tó r y c h fo r m a p o z o s t a j e d o k o ń c a ż y c i a c z ło w ie k a . P ie r w o t n e r e g u ły e p ig e n e t y c z n e n a s t a w ia j ą u m y s ł n a p r z e tw a r z a n ie d a n y c h a u d io w iz u a ln y c h . P r z e k o n a n ie to t ł u m a c z y fa k t, ż e w e w s z y s t k i c h lu d z k ic h s p o ­ łe c z n o ś c i a c h j ę z y k z a w ie r a z n a c z n ie w ię c e j s ł ó w o d n o s z ą c y c h s i ę d o z m y s ł ó w w z r o k u i s łu c h u n i ż d o tr z e c h p o z o s t a ły c h 17. D y s p r o p o r c ja ta k s z t a łtu j e s i ę n a p o z i o m i e 3 /4 d o 1 /4 n a r z e c z s ło w n i c t w a o p is u j ą c e g o d o z n a n ia a u d io w iz u a ln e . P ie r w o t n e r e g u ły e p ig e n e t y c z n e o d p o w ia d a j ą r ó w n ie ż z a t w o r z e n ie s i ę w e w c z e ­ s n y m d z ie c i ń s t w ie w i ę z i s p o łe c z n y c h . O b o k p ie r w o t n y c h r e g u ł e p i g e n e t y c z n y c h W il s o n w y r ó ż n ia „ p r a w id ło w o ś c i d o t y c z ą c e in t e g r a c ji d u ż y c h z e s p o ł ó w in f o r m a c ji. O d w o łu j ą c s i ę d o w y b r a n y c h f r a g m e n t ó w s p o s t r z e ż e ń , d a n y c h p a m i ę c i i u c z u c i o w e g o z a b a r w ie n ia , s k ła n ia u m y s ł d o p o d e j m o w a n ia d e c y z j i z a p o m o c ą w y b o r u p e w n y c h m e m ó w o r a z o k r e ­ ś l o n y c h r e a k c ji o r g a n iz m u ” 18. W tó r n e r e g u ły e p ig e n e t y c z n e o d n o s z ą s i ę w i ę c d o p r z e tw a r z a n ia p r z e z u m y s ł d a n y c h p ły n ą c y c h d o ń z o t a c z a j ą c e g o ś w ia t a , u j m o ­ w a n ia ic h w k a te g o r ie , ta k a b y b y ł y z r o z u m ia łe , a c o z a ty m id z i e - u ż y t e c z n e . Z e w z g l ę d u n a to n a tu r a ln e w y p o s a ż e n ie , d z ia ła n ie u m y s łu n ie j e s t c h a o t y c z n e a n i d o w o ln e , w s z a k g o t o w e s c h e m a t y d z ia ła n ia , j a k r ó w n ie ż filtr y p r z e tw a r z a ­ n ia d a n y c h p o z w a la j ą m u z o g r o m n e j li c z b y in f o r m a c ji w y b r a ć ( w y s e l e k c j o n o ­ w a ć ) te , k tó r e m a j ą is t o t n e z n a c z e n ie d la f o r m o w a n ia o b r a z u f u n k c j o n a ln ie d o ­ ś w ia d c z a n e j r z e c z y w i s t o ś c i , z r ó w n o c z e s n y m p o m i n i ę c i e m t y c h , k tó r e m o g ą j e d y n i e to u tr u d n ia ć . N a d e r m e t a f o r y c z n ie n a t e n te m a t p i s z e W ils o n : „ Ś w ia t ło r o z u m u o m ia ta j e d y n i e te fr a g m e n ty ś w ia t a , k tó r e m u s i p o z n a ć , ż e b y p r z e ż y ć d o n a s t ę p n e g o d n ia , r e s z t ę p o z o s t a w ia j ą c w c ie m n o ś c i ” 19. P r z y k ła d a m i o b r a z u ją c y m i w tó r n e r e g u ły e p ig e n e t y c z n e , p o z w a la j ą c e n a k a ­ t e g o r y z a c j ę d a n y c h d o c ie r a j ą c y c h d o m ó z g ó w , j e s t r e if ik a c j a o r a z in s ty n k t d ia - d y c z n y . R e if ik a c j a d o t y c z y u j m o w a n ia b a r d z ie j s k o m p lik o w a n y c h p o j ę ć p o p r z e z p r o s t s z e i p o r ó w n y w a n ie ic h z e z n a n y m i p r z e d m io ta m i. J e st to n ie j a k o t łu m a c z e ­

1 7 Jest to zarazem dobry przykład tego, jak nasze uposażenie dziedziczne wpływa na tw o­

rzoną kulturę oraz jak formy kulturowe nadbudowywane są na zaimplementowanych, ukierun­ kowanych strukturach umysłu. Jeśli pomyślim y o tworzonej przez ludzi sztuce, to niemal za­ w sze przywodzi ona doznania audiowizualne.

1 8 E.O. Wilson, K onsiliencja..., s. 229.

(9)

nie pewnych trudnych zagadnień przy użyciu przedmiotów i kategorii ju ż dobrze

znanych, jak m a to miejsce w metaforycznym ujęciu mózgu-umysłu w języku

informatyki jako hardware-software. Instynkt diadyczny to natomiast skłonność do

tworzenia dychotomicznych podziałów pojęciowych na zasadzie przeciwieństwa,

funkcjonujących razem jako wzajemne dookreślenie. Przykłady takich par poję­

ciowych to: życie - śmierć, kobieta - mężczyzna, góra - dolina, niebo - ziemia.

Do powyższych przykładów dodać można jeszcze choćby zachowania tery­

torialne, mające najróżniejsze przejawy w relacjach społecznych, stałego wyzna­

czania granic w przestrzeni: od prostych relacji interpersonalnych aż po granice

państwowe i związane z ich nierespektowaniem wojny. Należy tu też tabu kazi­

rodztwa, które m a charakter pankulturowy i ogranicza negatywne skutki chowu

wsobnego. Korzyści płynące z krzyżowania się losowego są tak znaczące dla

poszczególnych społeczności, że dodatkowo wzm acniają one tabu kazirodztwa

poprzez ustanawiane prawo i obyczaje. Jest to istotny przykład koewolucji ge-

netyczno-kulturowej, gdzie zadane struktury umysłu są wzmacniane przez tw o­

rzoną kulturę. Ponadto elementy tejże kultury stają się pomocnym narzędziem

w realizacji dyrektyw natury ludzkiej, jak m a to miejsce w przypadku rozbudo­

wanego systemu nazewnictwa różnego rodzaju stopni pokrewieństwa, co pozwala

w większej społeczności unikać niekorzystnego krzyżowania się. Tabu to, jak

wykazali Lionel Tiger i Robin Fox, „można po prostu uważać za szczególny

przypadek bardziej generalnej zasady wykluczania się więzi. Jeżeli między dwie­

m a osobami powstaje silna więź jednego rodzaju, pojawia się emocjonalna trud­

ność dołączenia do niej więzi innego rodzaju”20. Jeśli uczeni ci m ają rację, to

reguły epigenetyczne m ają bardziej ogólny charakter, a pewne zachowania są

jedynie ich przejawami na poziomie dostępnym naszej percepcji. Sprawia to, że

jedna reguła stosuje się do pewnego spektrum sytuacji rozwojowych człowieka

i może mieć więcej niż jed n ą konkretyzację behawioralną.

Obraz reguł epigenetycznych przedstawiony powyżej musi być uzupełniony

0 stanowcze stwierdzenie, że „jeśli powiązania między cechami składającymi się

na reguły epigenetyczne są względnie stałe, ale podlegają prawom dziedziczenia

1 ewoluowania (według zasady doboru naturalnego), to - określany przez reguły

epigenetyczne - skład natury ludzkiej także ewoluuje. Tak więc w ludzkim w y­

miarze czasu bardzo wolno, ale jednak się zmienia. Innymi słowy, natura ludzka

ewoluuje wraz z regułami epigenetycznymi [...], podlega w istocie żelaznym za­

sadom ewolucji przyrody ożywionej, a z nią także tym samym prawom podlega

jej społeczno-kulturowy komponent”21. Tak zmieniająca się ewolucyjnie natura

ludzka stała się fundamentem do tworzonej przez nas kultury i jest tym, co w y­

2 0 E.O. Wilson, O naturze ludzkiej..., s. 82-83.

2 1 K. Łastowski, Socjobiologiczne ujęcie natury ludzkiej. M iędzy nauką a antropologią f i ­

lozoficzną, (w:) M. Urbański, P. Przybysz (red.), F unkcje um ysłu, „Poznańskie Studia z Filozo­

(10)

306

Wojciech Markowski z n a c z a g r a n ic e m o ż l i w o ś c i z a c h o w a ń k u lt u r o w y c h . Jak to u ją ł W ils o n : „ I s tn ie j ą o g r a n ic z e n ia b i o l o g ic z n e o k r e ś la ją c e str e fy , d o k tó r y c h w e j ś c i e j e s t n ie p r a w d o ­ p o d o b n e lu b w z b r o n io n e ” 22. K u ltu r a , t w o r z o n a d o ś ć s w o b o d n ie i r o z w ij a n a w n ie s p o t y k a n y m d o tą d t e m ­ p ie , m u s i s t a le r e s p e k t o w a ć o g r a n ic z e n ia z e s t r o n y n a s z e j d z ie d z ic z n e j n atu ry, k tó r a p o n a d to p o z o s t a w i a s o b i e p r a w o d o j e j sta łe j w e r y f ik a c j i. P o w s z e c h n i e z n a n a j e s t tu m e t a fo r a s m y c z y g e n e t y c z n e j , k tó r a m i m o ż e w r a z z e w z r o s t e m s z y b k o ś c i r o z w o j u k u lt u r o w e g o w y d łu ż a s ię , to n ie m o ż e b y ć z e r w a n a . P o w y ż s z a k r ó tk a i n ie k o m p le t n a c h a r a k te r y s ty k a z a g a d n ie n ia n a tu r y lu d z k ie j p o s ł u ż y n a m w d a ls z e j c z ę ś c i w y w o d u z a p o d s t a w ę d o r o z w a ż a ń n a te m a t je j p r z y s z ł o ś c i, g d y ż w ła ś n i e te r a z j a k o g a tu n e k s t a j e m y p r z e d n o w ą , n ie s p o t y k a n ą d o tą d m o ż l iw o ś c i ą in g e r e n c ji i z m ia n y te g o , k im j e s te ś m y . W k r ó tc e - ja k p o w ia ­ d a W ils o n - g a tu n e k lu d z k i sta n ie w o b lic z u m o ż l iw o ś c i w p ły w a n ia n a w ła s n y b ie g e w o lu c y jn y , a z a te m c z ło w ie k b ę d z ie m ia ł c z y n n y u d z ia ł w e w o lu c ji, s a m i b ę d z ie ­ m y m i e li m o ż n o ś ć u k s z t a łto w a n ia s i ę w e d łu g w ła s n y c h z a c h c ia n e k i p o g lą d ó w , d o s t ę p n e sta n ie s i ę to , c o d o tej p o r y b y ło n a m p r z e k a z y w a n e w r a z z k o m p o n e n ­ t e m d z ie d z ic z n y m . H a b e r m a s u jm u je t ę id e ę n a stę p u ją c o : „ O to m ia n o w ic ie p r z e d ­ m io t e m r o z p o r z ą d z a n ia sta je s i ę o w a f iz y c z n a b a z a , k tó r ą j e s t e ś m y z n a tu ry ” 23. R o z p o r z ą d z a n ie o w o n ie d o t y c z y j e d y n i e n a s j a k o r o z p o r z ą d z a ją c y c h , l e c z p r z e d e w s z y s t k i m p r z y s z ł y c h p o k o le ń . M o d y f i k o w a n i e lu d z i w p ie r w s z e j k o l e j ­ n o ś c i b ę d z ie s t o s o w a n e d o c e l ó w t e r a p e u t y c z n y c h , j e d n a k - j a k m n ie m a H a b e r ­ m a s - s ta n ie s i ę t e ż p r z e d m io t e m e u g e n ik i lib e r a ln e j i b ę d z ie m y u le p s z a ć w ł a ­ s n e d z ie c i . P o k u s a ta w y r a ż o n a j e s t w w i e l e m ó w ią c e j m e t a f o r z e p r z e z W ils o n a : „ W k r ó tc e b ę d z ie m y m u s ie li w e j r z e ć g łę b o k o w s i e b ie s a m y c h i p o s t a n o w ić , k im c h c e m y z o s t a ć . N a s z e d z i e c i ń s t w o d o b ie g a k o ń c a i n ie d ł u g o u s ł y s z y m y g ł o s M e f i s t o f e l e s a ” 24. N ie p o k o j e , j a k ie b u d z i b io m e d y c z n e u le p s z a n ie lu d z i, j e s t z a p e w n e c z ę ś c i o w o z w ią z a n e z p r ó b a m i e u g e n ic z n y m i p o d e j m o w a n y m i w X X w ie k u p o d szta n d a ra m i r ó ż n y c h id e o lo g ii. D ą ż o n o w ó w c z a s d o m e t o d y c z n e g o i p la n o w e g o u n ic e s tw ia n ia b ą d ź ste r y liz a c ji c a ły c h gru p s p o łe c z n y c h w i m ię c z y s t o ś c i ras i p o le p s z a n ia g e n o ­ m u lu d z k ie g o . O p ó r w o b e c t e g o t y p u p r a k ty k w y n ik a z n ie p o s z a n o w a n i a w o l n o ­ ś c i j e d n o s t k i lu d z k ie j, a z w ła s z c z a je j p r a w a d o ż y c ia i r e p r o d u k c ji, k tó r e o b e c ­ n ie z n a jd u j ą s i ę w c e n tr u m p r a w s p o ł e c z e ń s t w d e m o k r a t y c z n y c h . Z w o l e n n ic y d a w n e j e u g e n ik i w s k a z y w a l i n a k o n ie c z n o ś ć r o z p a tr y w a n ia z d r o w ia n a p o z io m ie s p o ł e c z n y m , j a k o k u r a c ji z b io r o w e g o o r g a n iz m u , a ś r o d k ie m d o o s i ą g n ię c ia n o ­ w e g o z d r o w e g o s p o ł e c z e ń s t w a m i a ły b y ć z a b ie g i h ig i e n ic z n e . O b e c n ie z w o l e n ­ n i c y e u g e n ik i lib e r a ln e j p o d k r e ś la j ą w o l n o ś ć j e d n o s t k i o r a z je j m o ż l i w o ś ć s a m o ­

2 2 E.O. Wilson, O naturze ludzkiej..., s. 95-96.

2 3 J. Habermas, P rzyszłość natury ludzkiej. Czy zm ierzam y do eugeniki liberalnej?, W y­

dawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2003, s. 35.

(11)

stanowienia o sobie i swym potomstwie, z czym wiąże się założenie o wspólno­

ści ich interesów. Rodzic chce dla swego potomstwa, również jeszcze nienaro­

dzonego, jak najlepiej i wie, co to oznacza. Julian Savulescu przekonuje, że obo­

wiązkiem rodziców jest dbanie o jak najlepsze życie dla swoich dzieci, również

jeśli chodzi o manipulację genetyczną odnośnie różnych cech osobowości (inte­

ligencji, poczucia humoru, empatii itd.), aby zapewnić im możliwie najlepsze

życie25. Zdaniem australijskiego bioetyka, powinniśmy sami robić to, co natura

i tak czyni na oślep, a tym, co odróżnia nas od innych istot żywych, jest rozum:

„kiedy decydujemy się na ulepszenie naszego życie poprzez manipulacje biolo­

giczne i inne, to tym samym dajemy wyraz naszej racjonalności, tego co jest naj­

istotniejsze w naszej naturze. A jeśli te manipulacje popraw iają nasze możliwo­

ści dokonywania racjonalnych i wartościujących sądów, to sprawia, że ulepszamy

to, co istotnie ludzkie”26. Jednakże Savulescu zakłada, że wraz ze wzrostem na­

tężenia cech ludzkich rośnie ich wartość aksjologiczna, co wydaje się bezpod­

stawne. Ponadto ograniczenie manipulacji w obrębie natury ludzkiej jest również

wyrazem naszej racjonalności i w tym świetle nie prowadzi ta argumentacja do

możliwych rozstrzygnięć.

Debata o ingerencji w nasz dziedziczny komponent ma grono prominentnych

zwolenników po obu stronach. Tymi, którzy opowiadają się po stronie jej ogra­

niczenia, są: Jürgen Habermas, Michael J. Sandel i Francis Fukuyama. Wszyscy

trzej zajęli się niem oralnością takich procedur z nieco różnych perspektyw, któ­

rych tu nie jestem w stanie w pełni zreferować. Habermas twierdzi, że nowi pro­

jektowani ludzie nie mogliby się czuć równi z ludźmi, których byliby wytworem,

ja k też nie byliby w zględem nich autonomiczni. Jednak, ja k przedstaw ia to

w krytycznym ujęciu Ori Lev27, takiego poczucia nie może mieć również potom­

stwo, które nie było przedmiotem takiej manipulacji. Wnikliwej analizy krytycz­

nej poglądów Habermasa dokonał Tomasz Żuradzki, który twierdzi, że w od­

niesieniu do autonomii „argumenty Habermasa są kontrowersyjne dlatego, że za­

kładają, iż zwiększanie ilości dostępnych dla podm iotu dóbr pierwotnych nie

poszerza autonomii podmiotu [...], to właśnie niektóre formy udoskonalania (np.

zdolności kognitywnych, samokontroli etc.) m ogą w istotny sposób poszerzyć au­

tonomię podmiotu [...]. Przede wszystkim Habermas musi tu założyć, że przypadko­

wość uposażenia genetycznego jest niezbędnym elementem autonomii jednostki”28.

2 5 Por. J. Savulescu, N ew breeds o f hum ans: the m oral obligation to enhance, “Ethics,

Law and Moral Philosophy o f Reproduciive Biomedicine” marzec 2005, nr 1, s. 36-39.

2 6 Ibidem, s. 38 (tłum. W. Markowski).

2 7 O. Lev, Will biom edical enhancements undermine solidarity, responsorialny, equality and

autonomy?, [online] <www.ncbi.nIm.nih.gov/pmc/articles/PMC2888791/>, (dostęp: 15.11.2015).

2 8 T. Żuradzki, N ow a liberalna eugenika: krytyczny p rzeg lą d argum entów przeciw ko bio­

m edycznem u popraw ianiu ludzkiej kondycji fizy c zn e j lub um ysłow ej, „Diametros” 2014, nr 42,

(12)

308

Wojciech Markowski

Żuradzki podkreśla dowartościowanie przez niemieckiego filozofa tego, co natu­

ralne (o czym będzie jeszcze mowa), jak też zwraca uwagę na istotny problem

eugeniki liberalnej, gdyż w wyniku m anipulacji biom edycznych zachw ianiu

może ulec wydawanie sądów moralnych: „Faktycznie perspektywa ulepszania

(w sensie podnoszenia maksymalnych parametrów ex ante) wymaga od nas istot­

nego przemyślenia samej praktyki wydawania osądów moralnych i znalezienia ta­

kiej perspektywy, z której możliwe będzie ocenianie ulepszeń w tych dziedzinach,

które dotąd wydawały się należeć do kantowskiego »królestwa konieczności«”29.

Natomiast Sandel ujmuje problemy związane z now ą eugeniką w kategoriach

zwiększonej odpowiedzialności, a to jego zdaniem prowadzi do osłabienia soli­

darności z gorzej uposażonymi, co jest niepożądane społecznie: „Prawdziwym

problemem nie jest jednak erozja, lecz eksplozja odpowiedzialności. Gdy znika

pokora, odpowiedzialność rozrasta się do przytłaczających rozmiarów. Coraz mniej

w naszym życiu jest kwestią przypadku, coraz więcej - kwestią wyboru”30.

Lev twierdzi, że nie m ożna na bazie dzisiejszej wiedzy rozstrzygnąć, czy

zmiany te wpłynęłyby na solidarność pozytywnie, czy też by j ą osłabiły, choć

podkreśla za Rowlsem i Miller, że jakiś poziom solidarności międzyosobniczej

jest niezbędny do tworzenia pojęcia sprawiedliwości. Stawia też tezę, za Harri­

sem, że jeśli dobrostan jednostek miałby się odbyć kosztem częściowego obniże­

nia solidarności, to jest to warte rozważenia31. Drugą kategorią, którą wprowadza,

jest zamknięcie na nieproszone, gdzie życie jest darem i człowiek ma świadomość,

że nie wszystko jest przedmiotem jego dyspozycji. To koncepcja z pogranicza

filozofii i religii, choć możliwa do akceptacji również na gruncie świeckim. Cięż­

ko zatem przeprowadzić jej zasadną krytykę na gruncie czysto filozoficznym,

a m ankam enty tego spojrzenia wyłuszcza Żuradzki: „Przyjęcie przez Sandela

w niektórych partiach książki roli kaznodziei, który przedkłada retoryczne chwy­

ty nad argumentację filozoficzną oraz wykorzystuje pojęcia teologiczne, utrud­

nia polemikę filozoficzną”32.

W dalszej części artykułu Żuradzki wypowiada się na temat koncepcji trze­

ciego z przytoczonych myślicieli - Francisa Fukuyamy. Choć odnosi się jedynie

do jego poglądów na tem at moralnych obiekcji wobec eugeniki liberalnej, ich

sedna upatruje w założeniu „o mądrości natury”, które ujmuje następująco: „Naj­

bardziej oczywisty problem z tego typu argumentami z »mądrości natury«, przed­

stawionymi przez Fukuyamę i Kassa (ale widocznymi też u Habermasa i Sande­

la), polega na tym, że normalne funkcjonowanie organizmów biologicznych jest

utożsamione z funkcjonowaniem optymalnym - czyli takim, które jest najlepsze

2 9 Ibidem, s. 213.

3 0 M. J. Sandel, Przeciw ko udoskonalaniu człowieka. E tyka w czasach inżynierii genetycz­

nej, Kurhaus Publishing, Warszawa 2014, s. 80.

3 1 O. Lev, op. cit.

(13)

wedle przyjętych przez nas samych kryteriów. A to jest oczywisty błąd, bo jeśli

»naturę« rozumieć jako ewolucyjnie ukształtowany zbiór organizmów, to z całą

pewnością nie wszystkie cechy tych organizmów są pożądane”33. Żuradzki kry­

tycznie odnosi się też do samego pojęcia natury ludzkiej, jakim posługuje się

Fukuyama, z czym ciężko się nie zgodzić, jako że jest ono archaiczne, wyrosłe

z tradycji przedewolucyjnej, arystotelowskiej, gdzie natura jest traktowana jako

stały zbiór cech i definiowany następująco: „natura ludzka jest sumą zachowań

oraz cech typowych dla gatunku ludzkiego, wynikających z czynników genetycz­

nych, nie zaś środowiskowych”34. Tymczasem - jak podkreślałem w pierwszej

części wyw odu - całość natury ludzkiej podlega przem ianom ewolucyjnym,

w dodatku w interakcji ze środowiskiem, choć oczywiście w skali życia człowie­

ka zmiany te są zbyt powolne, by były widoczne.

Czy zatem nie należy zapytać, dlaczego spostrzeżenia prominentnych m yśli­

cieli, będące wyrazem obawy o powszechną, biomedyczną ingerencję w naturę

ludzką, są nie do utrzymania? Wydaje się, że próba ta została podjęta na zbyt

wąskim gruncie, gdzie uzasadnienie treści moralnych wymagało odwołania do

jakiś wersji Absolutu czy Natury. Projekt taki należało zapewne oprzeć na an­

tropologii filozoficznej35 i jej silnych konotacjach z biologią ewolucyjną. Zda­

niem Żuradzkiego, postawa i poglądy Habermasa, Sandela i Fukuyamy są próbą

zachowania status quo: „Jest to niewłaściwa (nieracjonalna) skłonność do fawo­

ryzowania danej opcji wyłącznie ze względu na niechęć do naruszenia zastane­

go stanu rzeczy”36.

Czy zatem eugenika liberalna nie będzie m iała dla naszej natury żadnych

konsekwencji? Taką sugestię wyraża Żuradzki: „Niektórzy filozofowie biologii

uznają, że samo twierdzenie o »zmianie natury ludzkiej« przy pomocy środków

biomedycznych jest równie bezsensowne, co stwierdzenie o »zmianie natury jed ­

norożca«. Teza, że biologiczne gatunki m ają jakąś niezm ienną istotę, jest cha­

rakterystyczna dla arystotelesowskiej predarwinowskiej wizji świata” . I dalej:

„W przeciwieństwie do złota »człowiek«, rozumiany jako gatunek, nie m a takiej

charakterystycznej istoty, na pewno nie jest nią materiał genetyczny, który zmie­

nia się w czasie (w przypadku kolejnych osobników danego gatunku) i podlega

przemianom ewolucyjnym”37.

3 3 Ibidem, s. 219.

3 4 F. Fukuyama, K oniec człowieka. K onsekw encje rewolucji biotechnologicznej, Znak, Kra­

ków 2004, s. 174.

3 5 Antropologia filozoficzna to „dziedzina filozofii, która bada człowieka jako istotę biolo­

giczną, a w ięc także gatunkową, ale również jako istotę jednostkową (indywidualnie pojęty or­ ganizm) i społeczną (zbiorową, uposażoną w kulturę), istotę działającą wobec otoczenia i w o­ bec innych istot sobie podobnych zarówno w e w sp óln ocie (altruistycznie, poprzez pomoc wzajemną), jak i przeciw niej (egoistycznie)” - K. Łastowski, op. cit., s. 105.

3 6 T. Żuradzki, op. cit., s. 221.

(14)

310

Wojciech Markowski

Analogicznie należałoby zaprzeczyć istnieniu języka, dajmy na to polskiego,

byliby jedynie ludzie przejawiający chęć takiej właśnie, a nie innej artykulacji

i jej zapisu, a jednak pomimo ciągłej ewolucji języka dostrzegamy aspekty toż­

same. Podobnie rzecz m a się z każdą osobą jako taką, wszak dostrzegamy cią­

głość osobową tak własną, jak innych ludzi, pomimo że podlegamy stałym zmia­

nom, w tym również genetycznym. W łaściwość kategoryzow ania i dzielenia

świata jest nam wspólna i jest doskonałym przykładem wspólności tego, co zwie

się powszechnie naturą ludzką. Dlatego też powyżej przytoczone myśli są zarów­

no naiwne, jak i nieprawdziwe, co zostało ju ż wykazane w pierwszej części ni­

niejszego artykułu. Zmienność ewolucyjna w żaden sposób nie przeczy istnieniu

cech podzielanych przez ogół populacji, żyjącej na danym terenie w warunkach W

i czasie t.

W odniesieniu do słów o bezsensowności twierdzenia o możliwości zmiany

natury ludzkiej poprzez ingerencję biomedyczną należy pamiętać, że zmiany te

m ają na celu wywołanie konkretnych efektów fenotypowych w czasie trwania

ontogenezy. Jeśli zatem efektem, o który nam chodzi, jest odporność na choro­

by, to efekt ten, jeśli w populacji osiągnie pewne natężenie, będzie miał wym ier­

ny wpływ na środowisko życia nowych ludzi - nie będzie potrzeba tylu leków,

szczepionek i wizyt u lekarzy. A skoro zmianom ulega zarówno komponent dzie­

dziczny, jak i zmienia się środowisko, to mówimy o zmianach w obrębie natury

ludzkiej. Oczywiście nie każda zmiana będzie m iała istotne bądź fundamentalne

znaczenie dla naszej natury, jednak podobnie jak w przypadku ekosystemów,

dokładanie lub odbieranie elementów prowadzi do zmian i zaburzeń, a w skraj­

nych przypadkach do ich załamania. Jednak przed ingerencją w dany ekosystem

nie jesteśm y w stanie przewidzieć, na ile skutki będą się pokrywały z zamierzo­

nym i. W tym kontekście przytoczona przez Żuradzkiego w ypow iedź Kassa

o mądrości natury nie wydaje się być aż tak niedorzeczna: „Ludzkie ciało i umysł

- które są wysoce skomplikowane i znajdują się w stanie delikatnej równowagi,

będącej rezultatem wieków stopniowej i rygorystycznej ewolucji - są narażone

na ryzyko wynikające ze źle pojętych usiłowań do »udoskonalenia«”38.

Jeśli do tej struktury dodamy determinację poligonową różnych cech, w tym

behawioralnych, okaże się, że jednak konkretyzacja fenotypowa jest wynikiem

oddziaływania zespołu genów. Dodatkowo, należy mieć świadomość, że niemal

wszystkie geny wpływają modyfikująco na siebie nawzajem39, a nadto za uru­

chamianie odpowiednich genów w odpowiednim czasie, za ich ekspresję odpo­

wiadają fragmenty niekodującego DNA, nazywane enhancerami. „W przeciwień­

3 8 President’s Council on Bioethics B eyond therapy: biotechnology and the pu rsu it o f hap­

p in ess, [online] <https://bioethicsarchive. georgetown.edu/pcbe/reports/beyondtherapy/>, (do­

stęp: 7.11.2014), cyt. za: T. Żuradzki, op. cit., s. 219.

3 9 Por. R. Dawkins, F enotyp rozszerzony. D alekosiężny gen, Pruszyński i S-ka, Warszawa

(15)

stwie do samych genów, których regiony kodujące białko łatwo zidentyfikować

dzięki dość prostym regułom kodu genetycznego, enhancerów nie da się rozpo­

znać tylko na podstawie sekwencji DNA. Trzeba to robić doświadczalnie [...].

Najważniejszy w naszych rozważaniach jest fakt, że niektóre geny regulowane

są przez wiele odrębnych enhancerów”40. To mutacje w obrębie enhacerów mogą

wpływać na m odyfikację indywidualnych cech, nie pociągając za sobą zmian

samych genów.

Jeśli do tego komplikującego się obrazu dodamy choćby determinację gene­

tyczną naszych reakcji emocjonalnych, które z kolei m ają kluczowe znaczenie

dla naszych relacji społecznych, to obawa przed ingerencją biomedyczną w na­

sze uposażenie dziedziczne wydaje się zasadną, a utrzymanie status quo nie jest

li tylko irracjonalnym strachem przed nowym. Jeśli kiedykolwiek będziemy potra­

fili przewidzieć konsekwencje moralne, społeczne i biologiczne takich modyfika­

cji, to będziemy mogli na podstawie przewartościowania zysków i start dokonać

wyboru. Do tego czasu takie praktyki wydają się być form ą eksperymentów na

ludziach, w tym na przyszłych pokoleniach.

4 0 S.B. Carroll, B. Prud’homme, N. Gompel, E w o lu cja m iędzy genam i, „Świat N auki”

(16)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wydaje siê jednak, ¿e warto spojrzeæ na jego myœl przychylnym okiem i dowartoœciowaæ maj¹ce w niej swój wyraz zasadnicze d¹¿enie Bubera, jakim by³o odnowienie ¿ywej

Nie można myśleć o świecie, któ- ry nie jest myślany; gdy myślimy o rzeczy sa- mej w sobie, staje się ona przedmiotem my- śli, a zatem pojęcie rzeczy samej w sobie, rzeczy

Pojawiają się więc takie aspekty w odczytywaniu ludzkiej natury, jak jej dziejowość, niezgłębialność, twórczy (sensotwórczy) charakter oraz jej zależność od świa-

Chociaż w etyce klasycznej przyjmuje się, że zasadą każdej cnoty moralnej jest wola, to jednak ze względu na złożoną strukturę bytową człowieka i w konsekwencji jego

„– Spodnie nie dotyczą kota, messer – niezmiernie godnie odpowiedział kocur, – Może polecisz mi, messer, włożyć jeszcze buty? Koty w butach występują jedynie

Wydaje się jednak, że jednym z głównych powodów, dla których koncepcja musica humana nie została zarzucona już w XIV wieku, jest jej podatność na dokonywanie rozmaitych

Nie będzie już tak, jak było w świecie humanizmu nr 1, kiedy sędzia rozważał proste pytania, w jakim stopniu jeden człowiek po- traktował drugiego człowieka jako środek

¯uradzki kry- tycznie odnosi siê te¿ do samego pojêcia natury ludzkiej, jakim pos³uguje siê Fukuyama, z czym ciê¿ko siê nie zgodziæ, jako ¿e jest ono archaiczne, wyros³e