• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn teologicznomoralny (92)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn teologicznomoralny (92)"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Marian Graczyk

Biuletyn teologicznomoralny (92)

Collectanea Theologica 65/2, 129-147

(2)

B I U L E T Y N Y

I

R E C E N Z J E

Collectanea Theologica 65 (1995) nr 2

BIULETYN TEOLOGICZNOMORALNY (92)

Zawartość: I. DOKUM ENTY PAPIESKIE: 1. Główne idee Listu do Rodzin Jana Pawła II. II. OMÓWIENIA 1. Nach Scheidung wieder verheiratet; 2. Osoba i cielesność; 3. Dictionnaire de morale catholique*

I. DOKUM ENTY PAPIESKIE 1. Główne idee Listu do Rodzin Jana Pawła II

Z okazji obchodzonego Międzynarodowego Roku Rodziny, Ojciec Święty Jan Paweł II wystosował List do wszystkich rodzin żyjących na ziemi1. W dokumencie tym papież przypomina bogaty „skarbiec chrześcijańskiej prawdy o rodzinie” (nr 23). Papieski list stanowi zatem kompedium eklezjalnej familiologii. Równocześnie wprowadza on nowe elementy, z którymi warto się zapoznać. Jan Paweł II określa w Liście rodzinę jako „drogę Kościoła” . Określenie to posiada dla papieskiego dokumentu znaczenie centralne. Ukazuje ono z jednej strony związek rodziny z Kościołem, z drugiej zaś podkreśla znaczenie rodziny dla samourzeczywistniania się Kościoła. Określenie to można potraktować jako rozwinięcie sformułowania encykliki

Redemptor Hominis

„człowiek jest drogą Kościoła” 2.

Jan Paweł II do Listu zawiera on do rodzin będąc mówi, że Chrystus wprowadził Kościoł na drogi ziemskiego pielgrzymowania ludzi, aby uczestniczył w ich radościach, nadziejach i smutkach. Wśród wielu dróg którymi kroczy Kościół realizując swoje zbawcze zadania, „rodzina jest drogą pierwszą i z wielu względów najważniejszą. Jest drogą powszechną, pozostającą za każdym razem drogą szczególną, jedyną, niepo­ wtarzalną, tak jak niepowtarzalny jest każdy człowiek. Rodzina jest drogą, od której nie można się odłączyć” (LR, nr 2). To stwierdzenie Papieża, że rodzina jest pierwszą i najważniejszą drogą Kościoła rodzi ciekawość i pytanie o racje, które leżą u podstaw tych wypowiedzi. W jakim sensie rodzina jest drogą Kościoła? Droga przecież - to szlak komunikacyjny wiodący do określonego miejsca. Droga w znaczeniu przenoś­ nym - to sposob postępowania, sposób działania umożliwiający osiągnięcie zamierzo­ nego celu. Czy rodzina spełnia w Kościele tak ważną rolę, że umożliwia Kościołowi realizację jego własnych celów?

* Redaktorem biuletynu jest ks. Marian G r a c z y k , Warszawa. 1 J a n P a w e ł I I ,

List do rodzin

(LR), Rzym 1994.

(3)

1. B u d o w a n i e c y w i l i z a c j i m i ł o ś c i

Podstawowym zadaniem Kościoła postawionym mu przez jego Założyciela, Jezusa Chrystusa, jest wprowadzanie w życie przykazania miłości Boga i bliźniego .Jest to zadanie pierwsze i najważniejsze. Stanowi ono, z Woli Chrystusa, znak rozpoznaw­ czy chrześcijan. Realizację tego zadania słusznie można nazwać za papieżem Pawłem VI budowaniem cywilizacji lub kultury miłości. Rodzina jest dlatego pierwszą drogą Kościoła, ponieważ drogą Kościoła żyjącego w świecie jest cywilizacja miłości a rodzina leży u jej podstaw, albo mówiąc inaczej, jest z tą cywilizacją lub kulturą miłości „organicznie związana” (LR, nr 6). „Rodzina bowiem w wielorakim wymiarze zależy od cywilizacji miłości i odnajduje w niej właściwe racje swego bycia rodziną. Jednocześnie rodzina jest centrum i sercem cywilizacji miłości” (LR, nr 13). Cywilizacja ta buduje miłość prawdziwą i piękną. Wielką kartą tej pięknej miłości leżącej u podstaw cywilizacji miłości jest Hymn świętego Pawła z trzynastego rozdziału Pierwszego listu do Koryntian. Ukazana w nim miłość nie wykorzystuje drugiego człowieka. Jest to miłość cierpliwa, łaskawa i pełna życzliwości. Miłość bez zazdrości, bez pychy, bez szukania własnego interesu.

Budowanie cywilizacji miłości oznacza utrwalanie na ziemi Królestwa Bożego. Wynika to jasno ze słów papieża: „W niniejszym liście pragniemy wspólnie wyznać i głosić tę drogę, która poprzez życie małżeńskie i rodzinne wiedzie do Królestwa niebieskiego (por. M t 7,14). Jakże bardzo chodzi o to, ażeby «komunia osób» w rodzinie stawała się przygotowaniem do «Świętych Obcowania» w niebie” (LR, nr 14). Z tych słów papieża wynika, że komunia osób w rodzinie jest przygotowaniem i zapowiedzią komunii w niebie. Oznacza to, że rodzina realizuje podstawowy cel Kościoła, którym jest Królestwo Boże.

a) Królestwo Boże celem działalności Jezusa i Kościoła

Jezus rozpoczął swoją działalność słowami: „Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1, 15). Głoszone przez Jezusa Królestwo, podobnie jak u proroków, jest panowaniem Boga polegającym na obecności wśród ludzi prawdy i życia, świętości i łaski, sprawiedliwości, miłości i pokoju. Królestwo Boże widziane od strony ludzi utożsamia się ze zbawieniem. Oznacza więc trwałe, wolne istnienie ludzkie, integralność i zgodność człowieka ze sobą samym oraz z innymi ludźmi. Takie pełne ludzkie szczęście możliwe jest tylko wtedy, gdy obejmuje ono najdalszą przyszłość. Głoszone przez Jezusa Królestwo posiada i tę cechę. Jawi się ono zatem jako rzeczywistość wyzwalająca całościowo człowieka i umożliwiająca mu bycie szczęśliwym3.

3 Por. P. H o f f m a η η, V. E i d,

Jesus von Nazareth und eine christliche Moral,

Freiburg-Basel-Wien 1975, 60; E. S z e w c,

Pokój Chrystusa,

w:

Teologia pokoju,

red. S. C. N a p i ó r k o w s k i , Niepokalanów 1988, 25-68; Cz. S. B a r t n i k ,

Od­

kupienie, usprawiedliwienie, zbawienie,

w:

Teologiczne rozumienie zbawienia,

red. t e n ż e , Lublin 1979, 9-44.

(4)

Panowanie Boga w świecie dokonuje się w Kościele i przez Kościół, słusznie więc można powiedzieć, że Kościół jest sposobem realizacji Królestwa4. Chociaż Kościół jest doskonale wyposażony, chociaż jest wyzwolony z niewoli „żywiołów tego świata” (por. Ga 4,3), to jednak nie utożsamia się on całkowicie z Królestwem Bożym. Trzeba bowiem zauważyć, że zgodnie z nauką Jezusa, nie Kościół a Królestwo Boże jest ostatecznym celem historii zbawienia. Kościół jest tylko jego zaczątkiem. Królestwo Boże ma się dopiero w pełni zrealiować, o co Kościół prosi w Modlitwie Pańskiej.

b) Rola małżeństwa i rodziny w realizacji Królestwa Bożego

Małżeństwo i rodzina uczestniczą w urzeczywistnianiu się Kościoła jako wspólnota życia i miłości. Ideą centralną małżeństwa i rodziny a także ich podstawową misją w Ludzie Bożym jest miłość5. „Rodzina otrzymuje misję strzeżenia, objawiania i przekazywania miłości będącej żywym odbiciem i rzeczywistym udzielaniem się miłości Bożej ludzkości oraz miłości Chrystusa Pana Kościołowi, Jego oblubienicy” 6. Wyrastają stąd cztery podstawowe zadania małżeństwa i rodziny chrześcijańskiej sformułowane przez Jana Pawła II w Adhortacji

Familiaris Consortio

(FC). Zadaniami tymi są: tworzenie wspólnoty osób, służba życiu, udział w rozwoju społeczeństwa i uczestnictwo w życiu i posłannictwie Kościoła7. Wszystkie te zadania są ważne w budowaniu królestwa Nożego. Wydaje się jednak, że w świetle papieskiego Listu do rodzin najważniejsze z nich jest tworzenie komunii osób.

2 . O b d a r z a n i e c z ł o w i e c z e ń s t w e m

Sobór Watykański II nazywa rodzinę szkołą bogatszego człowieczeństwa (por. K DK, nr 52). Została ona bowiem pomyślana przez Boga jako instytucja pomagająca człowiekowi osiągnąć dojrzałość. Ta szczególna rola rodziny w promowaniu pełni człowieczeństwa znajduje obecnie coraz pełniejsze zrozumienie tak w Kościele jak też i poza nim. Do tej roli nawiązuje również Jan Paweł II w omawianym Liście do rodzin. Ojciec Święty uważa, że wkład rodziny w budowanie cywilizacji miłości dokonuje się głównie przez wychowanie (LR, nr 16). Istota wychowania zaś, według papieża, polega na wzajemnym obdarzaniu się człowieczeństwem. Jest to proces, który w rodzinie przebiega nieustannie, na wszystkich poziomach.

Papież odchodzi od tradycyjnego widzenia wychowania w rodzinie, które rolę wychowawców przyznaje rodzicom, dzieciom natomiast wyznacza rolę wychowan­

4 Por. R. S c h n a c k e n b u r g ,

Die Kirche in Neuen Testament,

Bd. 1.

Von

Jesus zur Urkirche.

Freiburg-Basel-Wien 1986, 165.

5 Por. J. G r z e ś k o w i a k ,

Sakramentalność małżeństwa w świetle Adhortacji

Apostolskiej Familiaris Consortio Jana Pawła II, w: Małżeństwo i rodzina w świetle

nauki Kościoła i współczesnej teologii,

red. A. S z a f r a ń s k i , Lublin 1985, 78.

6 FC, nr 17. 7 Por. FC, nr 17.

(5)

ków . P e rso n a listy c zn a w izja w y ch o w an ia w ro d zin ie, u k a z a n a w pap iesk im Liście, tra k tu je w szystkich jej czło n k ó w rów nocześnie ja k o p o d m io ty i p rz ed m io ty p r o ­ cesu w ychow aw czego. D o ty c zy to n ajp ie rw ro d zicó w , k tó rz y w zajem nie o b d a rz a ją się o jcostw em i m acierzyństw em . P o m a g ają c sobie w zajem nie w staw a n iu się peł­ niej m ężczyzną i k o b ie tą , k ro c zą w spólnie d ro g ą k u ludzkiej d ojrzałości. D oty czy to tak że relacji ro d zicó w d o dzieci, o d k tó ry ch o trz y m u ją o ni ciało i są w p ro w a ­ d zan i w życie n azn a cz o n e p ra w d ą i m iłością. W ten s p o s ó b k o m u n ia o b ejm u jąca n ajp ierw m ałż o n k ó w p rzen o si się n a dzieci i p rz e ra d z a się w k o m u n ię ro d z in n ą . A le rów nież i dzieci p o m a g a ją ro d zico m k o ch ać b ezinteresow nie, przy czy n iając się w ten sp o só b d o pełniejszego u rzeczy w istn ian ia się ich człow ieczeństw a. W m iarę upływ u czasu, w sp ó ln o ta ro d z in n a po szerza się o b ejm u jąc c o ra z dalsze kręgi k rew nych i znajom ych, o d d ziału je n a kolejne p o k o len ia . T w o rzy się w ten sp o só b c o raz większy sp lo t w zajem nych więzi. „ M a łż eń sk a k o m u n ia p o p rz ez genealogię o só b sta je się k o m u n ią p o k o le ń . S a k ra m e n ta ln a je d n o ś ć dw o jg a, p o tw ierd z o n a przysięgą p rzed B ogiem , u trw a la się w ty ch p o k o len ia ch . T rw a w n ic h ” (L R n r 10). W ten sp o só b ro d z in a c o raz pełniej p rzy cz y n ia się d o b u d o w a n ia cyw ilizacji m iłości i ew angelizacji (L R , n r 16).

P ap ież nie zatrzy m u je się ty lk o n a sk u tk a c h d o k o n u ją c eg o się w rodzinie p ro cesu w ychow aw czego. U k a zu je O n rów nież je g o m eto d ę i k o n te k s t w ja k im się d o k o n u je. P o d sta w o w ą m e to d ą w y ch o w an ia w ro d zin ie je st, w edług p a p ie ża , bezinteresow ne d aw an ie i p rzy jm o w an ie d a ru . T ak w y raża się czy n n a m iłość, k tó ra u m ożliw ia człow iekow i rozw ój i o d nalezienie w łasnej tożsam ości (L R , n r 11).

P ro cesem w ychow aw czym w ro d z in ie k ieru ją sam i rodzice i o ni są zaw sze głów nym i w y chow aw cam i. W szystkie inne in sty tu cje i o so b y b io rąc y u dział w procesie w ychow aw czym m a ją w yłącznie c h a ra k te r po m o cn iczy . D z ia łają o n i p o n ie k ą d „w im ieniu ro d zicó w , w o p a rc iu o ich zgodę, w pew nej m ierze n aw et n a ich zlecenie” (L R , n r 16). P ro c es w ychow aw czy p ro w a d zi d o tego m o m e n tu , kiedy m ło d y człow iek p rzejm uje inicjatyw ę i zaczy n a w ychow yw ać się sam , k o rz y stając z im pulsów sw ojego śro d o w isk a. D o św iad czen ie uczy je d n a k , że sa m o w y ch o w an ie je s t k o n ty n u a c ją p ro c esu ro zp o częteg o p rzez rodziców .

O b d a rz a n ie człow ieczeństw em dzieci p rzez ro d zicó w p o w in n o rodzić u tych o sta tn ic h p o sta w ę czci. P o n iew a ż je d n a k człow ieczeństw em o b d a rz a ją rów nież dzieci sw oich ro d zicó w , d late g o też rodzice w inni są sw oim dzieciom cześć i szacunek. D o ty czy to tak ż e p o zo stały ch relacji w ychow aw czych. R ó w n ież tych szkolnych, m iędzy u czniam i i nauczycielam i.

T w o rz o n a p rzez ro d z in ę cyw ilizacja m iłości łączy m iłość n a tu ra ln ą z m iłością p o c h o d zą c ą o d B oga. W ten sp o só b ro d z in a u rzeczyw istnia za m ia r S tw órcy o b ­ d a ro w a n ia człow ieka uczestnictw em w sw oim B oskim życiu (L R , n r 9). D lateg o też krzew ienie takiej cyw ilizacji m iłości o zn acza u trw a la n ie n a ziem i K ró le stw a n ieb ies­ kiego.

(6)

3 . R o d z i n a w z m a c n i a s i ł y w e w n ę t r z n e g o c z ł o w i e k a

N a sz a cyw ilizacja, w edług pap ieża, m im o licznych osiągnięć, je s t cyw ilizacją c h o rą i stan o w i ź ró d ło głęb o k ich sch o rzeń człow ieka. D zieje się ta k d late g o p oniew aż cyw ilizacja ta z o sta ła o d e rw an a od p ra w d y o człow ieku, p ra w d y o m ężczyźnie i p raw d y o kobiecie. C yw ilizacja ta nie p o tra fi zrozum ieć, czym jes t m iłość p raw d ziw a i pięk n a, n a czym p olega k o m u n ia m ałżeń sk a i ro d z in n a , czym je s t rodzicielstw o o d p o w ied zial­ ne i w ychow anie w m iłości p o p rzez b ezinteresow ny d a r. P o d w pływ em śro d k ó w p rzek azu , zam ia st sz a cu n k u i o b d a rz a n ia bliźniego człow ieczeństw em p o jaw ia się p o ż ąd a n ie , k tó re jes t p ró b ą przyw łaszczenia sobie d ru g ieg o człow ieka (L R , n r 29). W o b ec tej d ek ad en cji naszej cyw ilizacji p o trz e b n e je s t w zm ocnienie „w ew nętrznego człow ieka” , k tó re um ożliw iło b y b u d o w a n ie cywilizacji m iłości.

a) R o d z in a przy czy n ia się d o ro zw o ju in d y w id u aln eg o

R ozw ój człow ieka p o leg a n a z m ia n ach zach o d zący ch w nim . R ozw ój ten m oże p o leg ać n a w zroście tkw iących w poszczególnym człow ieku i należących d o niego m ożliw ości, alb o też n a p o z y sk iw an iu now ych m ożliw ości p o c h o d zą cy c h z zew nątrz. O w e zm iany stan o w iąc e rozw ój m o g ą d o k o n y w ać się w o p a rciu o w łasne siły lu b też p o d w pływ em zew nętrznych im pulsów i zew nętrznej p o m o cy . M o g ą one zachodzić dzięki u k ieru n k o w an iu się k u celow i w znioślejszem u i d o sk o n a lsz e m u niż własny. R ozw ój p o w inien d otyczyć w szystkich dziedzin życia ludzkiego: sfery duchow ej (rozw ój idei i zro zu m ien ia), sfery psychicznej (rozw ój uczuć), dziedziny b io logicznej8. Celem ro zw o ju dla chrześcijanina je s t urzeczyw istnianie z am iaru B oga, k tó ry stw orzył człow ieka, ab y o n b ył Jego O brazem (por. R d z 1,26; 2,7). K a żd y człowiek m usi starać się zatem , aby być m aksym alnie w olny i zdobyć wiedzę n a tem a t swojej godności o raz celów sw ojego życia, zdolności i m ożliw ości tkw iących w nim , aby określać swoje życie, w spółtw orzyć społeczność i otw ierać się n a B oga9. R ozw ój nie jes t zatem tylko pojęciem świeckim, jest o n rów nież pojęciem religijnym. D otyczy każdego człowieka. „O b d arzo n y rozum em i w olną w olą człow iek jest odpow iedzialny za swój rozw ój, tak ja k i za swoje zbaw ienie. K ażd y - w spom agany, a niekiedy i k ręp o w an y przez w ychow aw ców i środow isko - niezależnie o d w pływ ów , jak im podlega, pozostaje głów nym spraw cą swego pom yślnego lub nieszczęśliwego losu. Jedynie bow iem dzięki wysiłkowi w łasnego ro z u m u i woli, k ażdy m oże w zrastać w człow ieczeństw ie, n abierać w artości, dosk o n alić sam ego siebie” 10. T ak ro zu m ian y rozw ój nie jest tylko szansą stojącą przed człow iekiem . Jest rów nież obow iązkiem . W ięcej naw et, „rozw ój osobow y człow ieka stanow i ja k gdyby sum ę naszych o b ow iązków ” 11.

8 P o r. S o b ó r W a ty k a ń s k i II, D eklaracja o w ychow aniu chrześcijańskim ,n r 1. 9 P o r. P a w e ł V I , E n cy k lika o popieraniu rozw oju ludów ( Populorum

p rogressio), P aris 1968, n r 21. P o r. t a k ż e : E ntw icklungszusam m enarbeit, N eues

L e x ik o n der christlichen M o ra l,red. H . R o tte r, G . V irt, In n sb ru c k -W ie n 1990, 143. 10 E n cy k lik a O popieraniu rozwoju ludów, dz. cy t.,n r 15.

(7)

b) D e stru k c ja i a u to d e stru k c ja

R ozw ój nie je s t je d y n ą m ożliw ością sto jąc ą p rz ed człow iekiem . O w a n ieu sta n n a prz em ia n a , o k tó rej była m o w a n a p o c z ą tk u naszych ro zw aż ań , m oże d o k o n y w ać się nie ty lk o n a lepsze ale tak że n a gorsze. P rzed człow iekiem stoi zaw sze n iebezpieczeńst­ w o dew iacji, d egeneracji, a naw et destrukcji.

E. F r o m m p o d ją ł w połow ie la t sześćdziesiątych b a d a n ia n a tem a t destru k cji i a u to d e stru k cji. Im p u lsem d o tego ty p u b a d a ń b y ła n a ra s ta ją c a p rzem o c i agresja tak w poszczególnych k ra ja c h ja k też w skali m ię d zy n aro d o w ej. P u n k te m wyjścia d la n iego było p rzek o n a n ie , że z ac h o w a n ia agresyw ne, d estru k cy jn e i sadystyczne człow ieka są z ak o rzen io n e w in sty n k cie w ro d zo n y m . Było to g o d n e z z ałożeniam i Z. F re u d a , k tó ry ju ż w la ta c h dw u d ziesty ch p o d d a ł rewizji sw oje tw ierdzenie o p o p ęd zie seksualnym i sfo rm u ło w ał n o w ą teo rię, w edług któ rej n a m ię tn o ść d estru k cji (in sty n k t śm ierci) jest ta k sam o p o tę ż n a j a k n a m iętn o ść m iłości (in sty n k t życia).

P o k ilk u la ta c h b a d a ń , E. F ro m m do szed ł je d n a k ż e d o p rz ek o n a n ia , że jeg o założenie było fałszyw e. P oniew aż sto p ień d estru k cji ludzkiej rośnie w m iarę ro zw o ju cyw ilizacyjnego, m o ż n a stą d w yciągnąć w niosek, że a g resja człow ieka nie w ynika z racji b io lo g iczn y ch czy ekono m iczn y ch . C złow iek nie zab ija d ru g ieg o człow ieka, aby, p o d o b n ie ja k dzieje się to w świecie zw ierząt, zd o b y ć więcej śro d k ó w d o życia i w ten sp o só b zabezpieczyć so b ie w ła sn ą egzystencję. C złow iek nie d late g o jest agresyw ny, p o n iew aż w ten sp o só b m oże zapew nić sobie p rzetrw an ie. C złow iek je s t agresyw ny, że czerpie stą d saty sfak cję psychiczną. P o sta w a d e stru k cy jn a człow ieka z ak o rz en io n a jest w jeg o c h a ra k te rz e i d late g o jes t to n ieje d n o k ro tn ie zak o rz en ien ie trw alsze i m ocniejsze od z ak o rzen ien ia w in sty n k ta c h w ro d zo n y ch . C złow iek je s t is to tą sz u k a ją cą n ie u s ta n ­ nie celów d la sw ojego życia, szu k a elem en tu d ram a ty c z n eg o , ekscytacji. Jeżeli nie u d a m u się znaleźć tak ie g o celu n a p oziom ie w yższym , celu, k tó ry by go p o c h ła n ia ł i w yczerpyw ał jeg o m ożliw ości tw órcze, z n ajd u je ta k i cel i sp o só b uszczęśliw iania siebie n a p o zio m ie niższym , tw o rzy d la siebie d ra m a t zn iszczen ia12. P o w stającą w n im agresję kieruje k u so b ie lu b k u innym .

c) R o d z in a skutecznym śro d o w isk iem w ychow aw czym

B a d an ia w y k a zu ją, że najb a rd ziej sk u teczn y m śro d o w isk iem w ychow aw czym je s t ro d z in a. M o ż e o n a być rów nież śro d o w isk iem najlepszym , o ile z ac h o d zą w niej p o p ra w n e relacjach in te rp ers o n aln e m iędzy poszczególnym i jej członkam i; m iędzy ro d zicam i a dziećm i i o d w ro tn ie. P o p ra w n o ść i sk u teczn o ść p ro c esu w ychow aw czego w ro d zin ie d o b rz e je s t w id o czn a n a p rzy k ład zie d y sk u to w a n e g o dziś tzw. w ychow ania seksualnego. M ło d y człow iek otrzy m u je w ro d zin ie m o d ele p o d staw o w y ch in te rse k ­ su aln y ch zac h o w a ń n a p rzy k ład zie w łasnych rodziców , p o z w ala zobaczyć płciow ość ja k o frag m e n t życia ludzkiego w p o łącze n iu z o d p o w ied zialn o śc ią za siebie i za

(8)

bliskich, w h a rm o n ii z in n y m i p o g ląd a m i i p o trz e b a m i czło w iek a 13. W ychow anie seksualne w ro d zin ie jes t ściśle p o łąc zo n e z w y c how aniem d o życia ro d zin n eg o i w ychow aniem m o raln y m . P o s ia d a o n o in te g raln y c h a ra k te r. R o d zice d a ją dziecku p o d sta w y teoretyczne, p rz ek a zu ją w a rto ści i c h ro n ią ce je n o rm y , uczą oceny, k tó re z ach o w an ia są p o p ra w n e i g o d n e pochw ały, k tó re zaś trze b a p o tęp ić i o drzucić. T en proces w ychow aw czy d o k o n u je się od ra zu n a kilk u p o zio m ach . O b o k p rzek azy w a ­ ny ch in fo rm acji i u z as ad n iający ch je racji, k sz tałto w an e są rów n o cześn ie uczucia. D ziecko razem z ro d zicam i a k ce p tu je em o cjo n aln ie lu b d y sta n su je się d o o k reślo n y ch sp o so b ó w zach o w ań . A p ro b u je je lub p o tęp ia . R ów nocześnie zaś razem z rodzicam i p ow oli k ształtu je w łasne p o staw y , n ab y w a u m iejętności p o p ra w n y c h z ac h o w ań , k tó re m o żn a i trze b a n azw ać c n o ta m i14. P o d o b n ie j a k w tym p rz y p a d k u p rzeb ieg a proces w ychow aw czy w in n y ch dz ie d zin ach życia.

d ) R o d z in a p rzy g o to w u je d o życia społecznego

W styczniow ym n u m erze am ery k ań sk ieg o p ism a R e a d e r’s D ig est zn ajd u je się a rty k u ł D a n iela M o y n i h a n a z a ty tu ło w an y K r z y k w obronie m ojego m iasta.A u to r je s t m ieszkańcem N o w eg o J o rk u , k tó ry b a d a to m ia sto n a p rzestrzen i 50 istnienia. P ół w ieku tem u m ia sto było u boższe, ale bard ziej czyste, b ard ziej bezpieczne, z lepszym system em k ształcen ia, lepiej zarząd zan e . W ro k u 1943 d o k o n a n o tam 44 zabójstw , w r o k u 1992 - 1537. 50 la t tem u było 74 dzieci op u szczo n y ch , dziś 50 000 dzieci je s t n a u trzy m an iu w ładz m iejskich. 50 la t tem u 3% dzieci ro d ziło się w zw iązkach p o zam ałżeń sk ich , dziś 4 3 % , a w n iek tó ry ch śro d o w isk ach c zw o ro n a 5 dzieci ro d zi się p o za ro d zin ą . U p a d e k m ia sta i p a ń stw a a u to r u p a tru je w ro zk ła d zie życia ro d zin n eg o . D la te g o też p o w ró t d o daw nej św ietności m ożliw y je st, w edług niego, ty lk o p o p rzez um o cn ien ie rodziny.

e) U d ział ro d zin y w d ziałalności ew angelizacyjnej

R o d z in a b ę d ąc „ m a ły m K o ścio łem ” uczestniczy w z a d a n ia c h K o ścio ła p o ­ w szechnego. T a o d p o w ied zialn o ść ro d z in y „K o śc io ła d o m o w e g o ” m o że m ieć c h a ra k ­ te r an intra i a d extra . O d p o w ied zialn o ść ro d zin y a d intrad o m a g a się, ab y „ro d zice p rzy po m o cy słow a i p rz y k ła d u w inni być d la dzieci sw oich pierw szym i zw iastu n am i w iary i p ielęgnow ać właściw e k ażd em u z n ich pow o łan ie, ze szczególną zaś tro sk liw o ś­ cią p o w o łan ie d u c h o w n e ” (K K U ). O z n acza to p o m o c ro dziców p rzy p o z n aw a n iu B oga, w p ro w ad zen ie w m o d litw ę o ra z w liturgię K o ś c io ła 15. W p ro w ad zen ie dzieci d o życia w iarą, z a k ła d a oczyw iście p ra k ty k ę w iary ze stro n y sam y ch ro d zicó w , dzielenia

13 P o r. J. M с D o w e 11, D . D a y, W h y wait? W hat You N e e d to K now A b o u t

the Teen S e x u a lity C risis, S an B e rn ard in o 1988s , 59.

14 P o r. J. W . S t e u t e 1, E ducation, M o tives a n d Virtues, J o u rn a l o f M o ra l E d u ca tio n 15 (1986)3, 181n.

15 P o r. P. P o r ę b a ; R odzina chrześcijańska «m a ły m K ościołem », w: W y­

(9)

się w iarą, uczestn ictw a w sa k ra m e n ta c h , w spólnej m odlitw y. W ten sp o só b m ałż eń st­ w o stan ie się d ro g ą osobistej św iętości a ro d z in a d o m o w y m s a n k tu a riu m 16.

O d p o w ied zialn o ść ro d zin y a d e xtrajej p a rty c y p ac ją, u działem w o d p o w ied zial­ ności K o ścio ła za b u d o w a n ie K ró lestw a B ożego. O zn acz a to żywy u dział we w spólnocie eklezjalnej, w ew angelizacji p ro w ad zo n ej p rzez K ościół, w liturgii K o ś­ cioła, tak że w św iadczeniu m iłości b liźn ieg o 17. R o d z in a p o w in n a być zatem e w an ­ gelizow ana, ale rów nocześnie p o w in n a stać się p o d m io te m ew angelizacji. Jeżeli bow iem cały L u d B oży je s t lu d em k a p ła ń sk im , to rów nież i ta jeg o n ajm niejsza cząstk a. J a n Paw eł II u w aża, że przyszłość ew angelizacji zależy w dużej m ierze o d K o ścio ła d o m ow ego. R o d z in a bow iem jes t z d o ln a d o p rzem ian y społeczeństw a.

W zm acn ian ie siły w ew nętrznego człow ieka m ożliw e je s t dzisiaj przede w szyst­ k im p o p rz ez ro d zin y . R o d z in a bow iem u m ożliw ia praw d ziw e o d k ry w an ie człow ieka. R o d z in a je s t najlep szy m sp o so b em n a u cz an ia praw dziw ej i pięknej m iłości. T o w zm acn ian ie w ew nętrznego człow ieka d o k o n u je się p o p rz ez głoszenie pełnej p ra w d y o człow ieku i rodzinie. D ziś je d n a k w ażniejsze o d głoszenia p ra w d y jes t daw an ie św iadectw a. B ow iem człow iek dzisiejszy, chętniej słu ch a św iad k ó w niż nauczycieli. D la te g o w M ię d zy n a ro d o w y m R o k u R o d zin y J a n P aw eł II w zyw a w sp ó ln o ty ro d zin n e d o d a w a n ia św iadectw a o sobie w spółczesnem u św iatu.

ks. W ojciech B oloz C S S R , Lublin

II. O M Ó W IE N IA

1. N ach Scheidung wieder verheiratet. In fo rm a tio n e n . R eflexionen. P erspektiven. W yd. R . R ü b erg . K e v ela e r-B o rn h e im -D ü sse ld o rf 1993, s. 199.

D la teologii, k tó ra ro zw aża tru d n y p ro b lem m ałżeń stw n ies ak ram en taln y ch p o z o staje d ręczące p y tan ie, w ja k i sp o só b m o ż n a udzielić p o m o cy tym , k tó rzy p o n iep o w o d zen iu pierw szego m ałżeństw a zaw arli no w y zw iązek? K ośció ł przez w ieki spełnia m isję p rz ep o w ia d an ia au ten ty czn ej m o raln o śc i chrześcijańskiej; m usi więc w ym agać, żeby ludzie żyli zgodnie z p rz y k az a n ia m i B ożym i, żeby zachow ali w ierność sw ojem u m ałżeństw u. K o śció ł b ro n iąc zaw sze z asad y n iero zerw aln o ści m ałżeństw a, z d aw ał sobie sp raw ę, że życie ludzkie niesie ze so b ą p rz y p a d k i, k tó ry ch rozw iązanie należało b y tra k to w a ć b a rd z o indyw idualnie.

W zw iązk u z ty m po w staje d la teo lo g ó w tru d n e p y tan ie, czy i w ja k im sto p n iu K ościo ł k ato lick i w ierny w łasnej trad y cji m oże d o p u szc za ć d o sa k ram e n tó w św iętych o so b y ro zw ied zio n e i zaw ierające now e zw iązki? W ielu z teologów i w iernych chcieli­ by zm ian y i now ej in te rp reta cji d o tychczasow ej p ra k ty k i. T e zm iany m o głyby - w edług n iek tó ry ch - pó jść w n astęp u jąc y ch k ie ru n k a ch . A lb o należało b y pozw olić p a rtn e ro w i z m ałżeń stw a, k tó re się ro z p a d ło , n a no w y ślub kościelny (p ra k ty k a , p o d pew nym i w a ru n k a m i K o ścio ła W sch o d n ieg o ), alb o też u z n ać za m o raln ie d o b re

16 P o r. F C , n r 55n.

(10)

w spółżycie sek su aln e m iędzy m ałż o n k am i w dru g im m ałżeństw ie, o ile nie m ogą p o w ró cić d o pierw szgo p a rtn e ra ani też p o rzu cić d ru g ieg o . O d n o śn ie d o drugiej m ożliw ości p o w staje p y tan ie , czy nie należy p o w ażn ie rozw ażyć m ożliw ość p rzebacz- nia w iny tem u, k to się jej d o p u śc ił i k to za nią żałuje, u w zględniając zw łaszcza tych, k tó rzy nie czu ją się o d p o w ied zialn i za ro z p ad w łasnego m ałżeń stw a.

W d y sk u sjach teologicznych i p a sto ra ln y c h n a d z ag ad n ien iem p o n o w n eg o m ałżeń stw a o só b ro zw ied zio n y ch i ich m iejsca w K ościele (w ty m rów nież ud ziału w sa k ra m e n ta c h św iętych) nie p o d a je się n a u k i C h ry stu sa o nierozerw alności m ałżeństw a. W tej dyskusji ch o d zi o inne zagadnienie: co K o śció ł m o że uczynić, gdy jak ie ś m ałżeń stw o zupełnie się ro z p a d ło i to n a w et bez oso b istej w iny? C zy k o nieczność życia sam em u i to czasem p o k ilk u czy k ilk u n a stu lata ch m ałżeń stw a nie w ykracza p o z a m ożliw ości w ielu ludzi? C zy nie zm u sza się n iek tó ry ch ludzi d o a k tó w w p ro st heroicznych, n a k ła d a ją c n a n ic h ciężary nie d o uniesienia? C zy z n a u k i C h ry stu sa i nierozerw alności w y n ik a a b so lu tn ie jed n o zn aczn ie, iż m ałż eń stw a rozdzielić w ogóle nie m o żn a, czy też m oże o zn acza, że nie p o w in n o się g o rozdzielać?

T eologow ie i k a n o n iści ro zw aż ają te w szystkie p ro b lem y i c o ra z w yraźniej i głośniej p ró b u ją znaleźć ja k ie ś k o n stru k ty w n e rozw iązanie. N ie za d a w a la ją się jed y n ie stw ierdzeniem , że o so b y żyjące w p o w tó rn y m zw iązk u m ałżeń sk im nie są tym sam ym w ypisani z K o ścio ła. B ro n iąc z jed n ej stro n y w y m a g ań staw ian y c h przez C h ry stu sa , b io rą o n i z d rugiej stro n y p o d uw agę fa k t istn ien ia dużej liczby m ałżeństw o d d a w n a i o statecz n ie ro zb ity ch . P o sz u k u ją oni m ożliw ości z aa k c e p to w a n ia a p rz y ­ n ajm niej to le ro w a n ia now ej w s p ó ln o ty życia, naw et g dyby o sła b io n e zo stało p rzez to ow o rad y k aln e w ym aganie chrześcijańskie. N ie ch o d ziło b y w tym w y p a d k u jedynie 0 p o w szech n ą to leran cję, ile o znalezienie d ro g i d o p u sz czen ia ty ch m ałżeń stw d o sa k ram e n tó w , k tó ry c h o n i ta k b a rd z o p ra g n ą i p o trze b u ją . T y m b ard ziej, że ich n ow y zw iązek w ciąg u d łuższego czasu sp ra w d z ił się p o d k a żd y m w zględem i n aw et w opinii w ielu u c h o d zą o ni za m ałż eń stw o w zorow e.

W n u rt tej dyskusji p ra g n ie w łączyć się w ydaw ca k siążk i N ach Scheidung wieder

verheiratet (P o ro zw o d zie zn o w u poślu b ien i. In fo rm ac je, refleksje, p erspektyw y)

R u d o lf R ü b e r g, k tó ry w e w stępie zazn acza, że K o śció ł m usi w ziąć n a serio p o d uw agę d ra m a ty c z n e głosy o só b żyjących w p o w tó rn y c h zw iązk ach m ałżeńskich 1 w skazać im p ersp ek ty w ę pełn eg o uczestn ictw a w życiu K o ścio ła. K siążk a m ająca c h a ra k te r b ardziej p a s to ra ln y , p ra g n ie u k azać praw d ziw e d y lem a ty sum ienia o só b rozw iedzionych o ra z o b o w iązek tro sk i pasterskiej całej w sp ó ln o ty kościelnej zaró w n o n a d rozw iedzionym i ja k też n a d ich dziećm i.

A rty k u ły , z aw arte w tej książce, z d ają się o b ejm o w ać głów nie d w a asp ek ty om aw ian eg o z ag a d n ie n ia, a m ianow icie: 1). kry zy so w ą sytuację m ałżeń stw a i ro d zin y w kon tek ście ró ż n y ch p rz em ia n społecznych i p sy chologicznych, k tó ra p ro w ad zi ostatecznie d o licznych ro zw o d ó w , 2). m ożliw ości uczestn ictw a rozw iedzionych w życiu K o ścio ła z u k a za n ie m tak ż e ich specyficznej d ro g i zbaw czej. C h o d zi więc o to , ażeby z jednej stro n y p o z o sta ć w iernym Słow u i p rzy k ła d o w i Jezu sa, z drugiej zaś uw yraźnić n iesk o ń czo n e m iłosierdzie Boże, k tó re m a tak że sw oje odniesienie do chrześcijan p o z o stając y c h w p o w tó rn y m zw iązku m ałżeńskim .

(11)

N ależy jeszcze raz p o d k re ślić, że w szystkie te k sty tej pozycji m ają w ydźw ięk w ybitnie p a sto ra ln y . O to głów ne a rtykuły: G . W e b e r: D ośw iadczenia proboszcza·,K .

L e h m a n : N ierozerw alność m ałżeństw a i duszpasterstw o osób rozw iedzionych i p o ­ w tórnie zw iązanych m ałżeństwem·,P .M . Z u 1 e h n e r: R osnące znaczenie m ałżeństw a;

J. R ö m e 1 1: K ościół i drugie m ałżeństw o - w iara chrześcijańska pom o cą dla osób w pow tórnych zw ią zka ch małżeńskich?;B. H ä r i n g : S a kra m en t-P ra w o i E konom ia

zbaw cza;А. К a 1 i s: E ko n o m ia zbaw cza ja k o zasada wolności;H. M ü 11 e r: M iłosier­

dzie B o że w praw odaw stw ie Kościoła?; G. L a c h n e r: Teologiczne i pastoralne

p rzesła n ki tro ski o osoby żyją ce w p o w tó rn ym zw ią zk u m ałżeńskim ; E. M a c k s c h - h e i d t: T ro ska duszp a sterska wspólnoty p a rafialnej o dzieci z rozbitych m ałżeństw ;B. L i s s: - D uszpasterstw o osób rozw iedzionych. P o n a d to w książce tej zam ieszczono w nioski k o ń co w e K o n feren c ji teologów p a sto ra listó w jęz y k a niem ieckiego o ra z s tan o w isk o „ Z w ią zk u R o d z in ” k ato lik ó w niem ieckich w B aw arii w kw estii m ałżeństw rozw iedzionych.

Z d ec y d o w a n m a w iększość wyżej w y m ienionych a u to ró w k ieru je się jed y n ie d u sz p a stersk ą tro s k ą i p ra g n ie n ie m p rzyjścia z p o m o c ą lu d zio m z ran io n y m w m ałżeń s­ tw ie i ro d zin ie z p o w o d u ich p o w tó rn e g o zw iązku. W y ch o d z ą o n i słusznie z założenia, że K ośció ł m usi w szystkim lu d zio m głosić D o b rą N o w in ę o z b aw ien iu i ukazyw ać d ro g ę m iłości B oga i m iłości m iędzy m ężczyzną i k o b ie tą (G . W eber; G . L acher). Z tej racji nie m o że K o śció ł, a n i w s p ó ln o ta w iernych izolow ać się o d tych, k tó ry m życie sk o m p lik o w ało się p rzez ro z w ó d i p o n o w n y zw iązek m ałżeński.

Szczególna tro s k a p a s te rs k a o k a zy w a n a ro zw ied zio n y m i p o w tó rn ie żyjącym w zw iązk ach m ałżeń sk ich nie o z n acza w ż ad n y m w y p a d k u , że K o śció ł u znaje ich d ru g i zw iązek za w ażny i g en eraln ie d o p u sz cza te o so b y d o sa k ram e n tó w św iętych (K . L eh m an ). N iem niej je d n a k nie m o żn a ty ch ludzi u w ażać za n iepełnych członków w sp ó ln o ty kościelnej, gdyż o ni p o z o sta ją w tej w spólnocie i ja k o jej członkow ie m ają w szystkie p ra w a n a w et w tedy, kiedy z n iek tó ry ch nie m o g ą czaso w o k o rz y stać (K . L eh m an , J. R ö m elt, В. H ärin g ). T ym m a łż o n k o m nie m o żn a w ż ad n y m w y p ad k u o d m aw iać realnej m ożliw ości uśw ięcenia i zb aw ien ia. M ó w i o ty m z resztą A d h o rta cja

Fam iliaris consortio zach ęcając rów nocześnie d u sz p a ste rz y d o objęcia szczególną tro sk ą te m ałżeń stw a (n r 84).

In teresu jące są ro z w a ż a n ia n a te m a t p ra k ty k i i d u ch o w o ści K o ścio ła W sc h o d ­ niego o d n o śn ie d o m ożliw ości p o w tó rn e g o zw iązk u m ałżeńskiego. P rz y p o m in a się, że K ościoły W sch o d n ie o p iera ją c się n a „ k la u zu li M a te u szo w e j” (5,32,19,9 - „z w y jątk iem n ie rz ą d u ” - i T rad y cji n iek tó ry c h O jców K o ś c io ła nie p o zb aw iały p ra w a d o now ego zw iązk u niew innej oso b ie, niezasłużenie p o rz u co n e j p rzez w sp ó łm a łż o n k a. K ośció ł W sc h o d n i u sp raw ied liw ia ta k ą interw encję w ładzy kościelnej w spraw y m ałżeńskie p rzez o d w o łan ie się d o tzw. „za sa d y e k o n o m ii” , tzn . p o staw y z ro zu m ien ia i m iło sierd zia w obec chrześcijan, k tó rzy n a sk u te k w y jątk o w eg o sp lo tu o koliczności życiow ych d o zn alib y szkody, g dyby byli z o b o w iąz an i d o sp ełn ien ia ogólnie istniejącej n o rm y . W teologii p raw o sław n ej ro zw ó d je s t ty lk o d y sp e n są u d z ielo n ą niew innej stro n ie w ściśle o k reślo n y ch p rz y p a d k a ch , z m o ty w u czysto p a sto ra ln ej tro sk i i n a m o cy tego, co p raw o sław n i n azy w ają z a s a d ą „ e k o n o m ii” , a co o z n ac za dyspensę lub

(12)

też pobłażliw ość. D y sp en sa ta nie w yklucza z asad y n iero zerw aln o ści m ałżeństw a. Jest o n a w łączona w jej służbę, p o d o b n ie ja k d y sp en sa od m ałżeń stw w ażn y ch i d o p e ł­ n ionych, u d zielan a w K ościele k a to lick im n a m ocy p rzyw ileju P aw io w eg o (B. H ä rin g , A. K alis, H . M üller).

W wielu w y p a d k ac h staje się ja s n y m , że rozw iedzeni, żyjący w p o w tó rn y m m ałżeństw ie, n iew ażn y m ze s ta n o w isk a K o ścio ła, nie m o g ą się rozejść bez większej szkody d la sw ego p a rtn e ra o ra z sw ych dzieci. C i je d n a k ludzie usiłu ją w ieść życie po chrześcijańsku. P o w staje więc p y tan ie, czy ci ludzie, k tó rz y te ra z czynią w szystko ja k najlepiej i o k a zu ją ż al za p o p e łn io n e grzechy, nie p o w in n y być w yraziściej w łączeni do K o ścio ła, a n a w et d o p u szczen i d o E u ch ary stii. P o w o łu jąc się n a n a u k ę i p rzy k ład C h ry stu sa p o d k re śla się, że O n nie chce n a k ła d a ć ciężaró w nie d o uniesienia. K ośció ł m a być nie ty lk o stró żem etycznych i r a d y k a ln y ch w y m ag ań Jezu sa, a le tak że z arz ąd cą Je g o m iłosierdzia (H . M ü ller, G . L ach n er, J. R óm elt). U w zględnienie ludzkiej słabości nie je s t ró w n o zn aczn e z a k c e p ta c ją c u d zo łó stw a , je s t raczej m ożliw ością p rzeb aczen ia, k tó re głosi, że w ob liczu m iło sierd zia nie z a b ra k n ie m iłości B oga w now ej rzeczyw isto­ ści m ałżeńskiej, p rzeżyw anej p o ch rześc ijań sk u (H . M ü ller, G . L a c h n er, B. Liss).

N iew ątpliw ą w arto ścią książki jest uk a za n ie złożoności p ro b lem aty k i m ałżeństw n iesakram entalnych. P rzedstaw iając doniosłe znaczenie m ałżeństw a i ro d zin y zaró w n o w w ym iarze indyw idualnym ja k i społecznym w skazano rów nocześnie, że w sp ó ln o ta m ałżeńska jest rów nież in sty tu cją p o d a tn ą n a p rzeobrażenia, zm iany. D zieje się tak z p rostego faktu, że tw o rzą je żywe osoby, ludzie o określonych cechach indyw idualnych, c h arakterologicznych, dy sp o n u jący ró żn y m dośw iadczeniem , w iekiem , k u ltu rą, wiedzą i p o staw ą m o raln ą. T a k sam o p o d jęta w m ło d y m w ieku decyzja „ ra z n a zaw sze” w skutek osobow ej niedojrzałości staje się p o tem ciężarem nie d o uniesienia. Pow stające kryzysy i za ty m idące ludzkie d ra m a ty we w spólnocie m ałżeńskiej nie są jedynie nie spraw dzonym przypuszczeniem . Byłoby b ra k iem realizm u przeoczyć tego ro d zaju fakty. C o więcej, za takim i kryzysam i p o stę p u ją niezaw odnie o sobiste nieszczęścia m ałżonków , sieroctw o społeczne dzieci, szkody społeczne i zaw odow e.

T em u lu d zk iem u d ra m a to w i i bolesn em u w o ła n iu żyjących w ro zb ity ch m ałżeń stw ach p ra g n ie ta k sią ż k a - w p ra k ty c e życia d u szp astersk ieg o - przyjść z p o m o cą. C o K o śció ł m o że i p o w in ien uczynić z tym i ro zb ity m i, k ato lick im i m ałżeństw am i? C o m ają uczynić zw łaszcza d u sz p asterze w k o n fe sjo n ale i p o z a nim , kiedy s p o ty k a ją się z ta k w ielkim gło d em u ty ch ludzi św iętości i E u ch ary stii. N ie w o ln o przecież p o zo staw ić ty ch w iernych bez żadnej tro sk i i sen sow nego ro zw iązan ia ich p ro b lem ó w w k o n tek ście w iary, sk o ro C h ry stu s p ra g n ie zb aw ien ia w szystkich ludzi. C o m o żn a im z ap ro p o n o w a ć , sk o ro nie m oże być b ra n e p o d uw agę ani sp o w o d o w an ie rozejścia się cyw ilnego zw iązku m ałżeńskiego, ani też p o godzenie ro zb iteg o m ałżeń stw a k ato lick ieg o ?

W sum ie k sią żk a nie d aje jed n o z n ac z n y ch odpo w ied zi n a w iele drasty czn y ch i d ra m a ty c z n y ch p y ta ń k iero w an y ch p rzez o so b y z p o w tó rn y c h zw iązków m ałżeńskich p o d ad resem K o ścio ła. N ie p o d ję to też w tej książce p o d staw o w eg o p ro b lem u , a m ianow icie m ożliw ość d o p u szczen ia tych o só b do E u ch ary stii. Sugestie i p ropozycje, ja k ie z całości o m aw ian ej pozycji w y n ik ają, m o żn a by sp ro w ad zić d o trzech.

(13)

1) K a żd y p rz y p a d e k należy oceniać in d y w id u aln ie. N ie m o żn a w szystkich ro zw iedzionych tra k to w a ć jed n a k o w o i w szystkich u w ażać za c u d zo ło żn ik ó w . W oce­ nie m o raln ej należy d o p u ścić d o głosu sam y ch zain te re so w a n y ch i oni sam i w inni ujrzeć siebie w k o n tek ście h isto rio zn aw czy m i o sąd zić, n a ile ich życie w p o w tó rn y m m ałżeństw ie je s t p o p ra w n e , a n a ile grzeszne.

2. P ra w d a o m iło sierd ziu B ożym p rz y p o m in a K ościo ło w i, k tó ry jes t sa k ra m e n ­ tem zb aw ien ia d la w szystkich ludzi, iż n ależy w yjść n a przeciw tak że tym , k tó rzy p ra g n ą się n aw ró cić i żyć E w angelią. W edług E w angelii człow iek m oże zaczynać ciągle od n o w a, niezależnie o d sw oje przeszłości. D la te g o ta k ż e ci, d la k tó ry ch pierw sze m ałżeń stw o o k a z a ło się n iep o w o d zen iem i życiow ą k rz y w d ą nie p o w in n i być o d se p a ro w an i o d w szystkich isto tn y ch śro d k ó w uśw ięcenia.

3. W d u sz p a sterstw ie o só b ro zw ied zio n y ch n ależy w ziąć p o d uw agę p ra k ty k ę i d u ch o w o ść K o ścio ła W sc h o d n ieg o w tej m aterii. K o śció ł ten d o p u szcza pew ną to leran cję w o p a rc iu o tzw . „ za sa d ę e k o n o m ii” , ta k że ro z w ó d i p o n o w n e m ałżeństw o są d o zw o lo n e w w y p a d k u niew ierności k tó re g o ś z m ałż o n k ó w . T rad y c ja W sch o d n ia w ychodząc, ja k się w y d aje, bard ziej niż Z a c h ó d z egzystencjalnego p u n k tu w idzenia, d o strzeg ała i d o strz eg a o g ro m n e p ro b lem y człow ieka n iew innie p o rz u co n e g o w m ał­ żeństw ie. U z n a n o , że K o śció ł nie m oże nie m ieć m ożliw ości o c h ro n ie n ia niew innego m ałż o n k a p rzed k o n sek w en cja m i grzechu je g o p a rtn e ra . S ta ła n a to m ia s t w strzem ięź­ liw ość, zw iązan a ze stan em d o sk o n ało śc i, nie m oże sta ć się k a rą , zo b o w iązu jąco n a k ła d a n ą n a k o g o ś w sk u tek zd rad y w sp ó łm ałżo n k a. „ E k o n o m ia ” to z asad a zro zu m ien ia i m iło sierd zia w obec chrześcijan, k tó rzy n a sk u tek w y jątkow ego sp lo tu o koliczności życiow ych d o zn alib y szkody, g dyby byli z o b o w iąz an i d o w ypełnienia dozgonnej w strzem ięźliw ości p o o p u szczen iu p rzez w sp ó łm ałżo n k a.

K siążkę n iniejszą należy o dczytyw ać ja k o jeszcze je d e n głos w dyskusji n a d m iejscem w K ościele o só b rozw iedzionych i żyjących w p o w tó rn y c h zw iązkach m ałżeńskich. R o z p a try w a n a z d u sz p astersk ie g o p u n k tu w idzenia p o sia d a o n a sw oją w arto ść, gdyż u jm u je realia ludzkie i nieśm iałe sugestie ro z w iąz an ia ta k b a rd zo tru d n eg o p ro b lem u . T reści ta m zaw a rte n a ce ch o w an e są o g ro m n ą d o z ą nadziei i m iłosierdzia B ożego. A p elu je się d o m ałż o n k ó w ro zw ied zio n y ch i żyjących w p o w tó r­ nych zw iązkach, że oni nie są ch rześcijan in am i „d ru g ie j k a te g o rii” , że są w „ d o m u ” , tj. w K ościele i ja k o p ra w n i członkow ie tego „ d o m u ” m ają n a ró w n i przyw ileje z innym i. P o zy cja ta stan o w ić m o że tak ż e now y im p u ls d o d alszych, b a rd ziej k o n stru k ty w n y c h p o szu k iw ań n a d m ożliw ością p rz y stąp ie n ia ty ch m ałż o n k ó w d o sa k ram e n tó w św ię­ tych.

ks. P aw eł G ó ra lczyk S A C , O ltarzew

2. Ks. Ireneusz Mroczkowski, Osoba i cielesność. M o ra ln e a sp e k ty teologii ciała, P łock 1994, ss. 303.

N o w a po zy cja k siążk o w a, k tó rą o trzy m u je p o lsk i czytelnik z zak resu etyki i teologii m o raln ej sta n o w i ro z p raw ę h ab ilitacy jn ą, z n an eg o i liczącego się w Polsce m o ralisty - ks. I. M ro czk o w sk ieg o . K s. I. M r o c z k o w s k i w ychodzi z pew nego

(14)

fa k tu o bserw acyjnego, a m ianow icie, że teo lo g nie m oże d zisiaj p o z o sta ć m ilczącym n a w spółczesne zain tereso w an ie ciałem , w idoczne w k u ltu rz e m asow ej o ra z w tak ic h n a u k a c h , ja k psy ch o lo g ia, n eu ro b io lo g ia czy m edycyna. N ie m o żn a tak ż e b u d o w ać teologii ciała bez teo lo g iczn o -m o raln y ch założeń, bez zajęcia sta n o w isk a w obec roli n a u k o człow ieku i bez u w zględnienia specyfiki teologii m o raln ej chrześcijańskiej. O b o k tych pozy ty w n y ch w yzw ań, d o zajęcia się zag ad n ien iem „teo lo g ii c iała” skłoniły tak że A u to ra racje negatyw ne. B ow iem d la w ielu w spółczesnych biologów , cy b er­ n ety k ó w i fizyków ciało ludzkie jes t ty lk o ro b o te m , k iero w an y m p rzez m ózg. W tym zn aczen iu m aso w a k u ltu ra telew izy jn o -rek lam o w a w yko rzy stu je ciało d o m a n ip u lo ­ w a n ia ludzkim i p o p ę d am i, zaś przem ysł p o rn o g rafic z n y k a rm i się n ad m iern ie ro z b u d z o n ą zm ysłow ością ludzi.

K s. I. M r o c z k o w s k i zauw ażył trafn ie, że nie d a się przejść o d tw ierdzeń w spółczesnych bio lo g ó w , psych o lo g ó w czy lekarzy d o sensow nego m ó w ien ia o ciele lu d zk im , bez solidnej a n tro p o lo g ii w w y d an iu perso n alisty czn y m . A u to r uw aża, że „w łaściw e z rozum ienie n a tu ry o soby ludzkiej je s t kluczem d o w łaściw ego zro zu m ien ia ciała człow ieka” (s. 12). W y jaśn ia o n dalej, że ciała ludzkiego nie m o ż n a u jm o w ać ty lk o w k a te g o ria c h b io lo g iczn o -p rz y ro d n iczy ch , ta k ja k nie m o żn a nie uw zględniać b io logiczno-psychicznych w łaściw ości osoby. W yjściem z tej tru d n o śc i nie jes t ani z an u rzen ie się w biologii, ani też r a d y k a ln a ucieczka o d niej w jak iś id ealn y plato n izm . A u to ro w i będzie ch o d ziło więc o w łaściw e określenie relacji m iędzy d u sz ą i ciałem , k tó re nie p o d leg ało b y z arzu to w i biolo g izm u i angelizm u. Z a n ajw łaściw szą płaszczyz­ nę filozoficzną, k tó ra po zw o liłab y u n ik n ąć tych niebezpieczeństw , u z n ał on w ersję p e rso n alizm u w w y d a n iu K a rd . K . W ojtyły, z jeg o ra cjo n aln o -fe n o m e n o lo g ic zn ą m eto d ą . A u to r o p o w ia d a się więc za przyjęciem tzw. „ a n tro p o lo g ii a d ek w a tn ej” , k tó ra sta ra się zrozum ieć i tłu m aczy ć człow ieka w jeg o istotow ej zaw arto ści, u n ik ając red u k cjo n izm u ty p u p rzy ro d n iczeg o , j a k i idealistycznego. F ilo zo ficzn a in te rp reta c ja ciała m a stan o w ić - w edług a u to r a - właściw y g ru n t d o p rzejścia w k ieru n k u teologicznej in terp retacji. S tąd z asad n y je s t p o d ty tu ł ro z p raw y : „ M o ra ln e asp ek ty teologii ciała” . Z a głów ny cel ro z p ra w y uw a ża o n u k a z a n ie m o raln y ch p o d sta w i w ydobycie konsekw encji etycznych z teologii ciała (s. 17). Będzie więc chodziło A u to ro w i nie tyle o sam o pis cielesności, lecz o p o d k reślen ie cielesnego w y razu osoby, k tó ra stw o rzo n a n a o b ra z B oży jes t p o w o ła n a d o uczestn ictw a w M isteriu m C iała C h ry stu sa. O d p o w ied n i d o b ó r lite ra tu ry filozoficznej i teologicznej p ozw olił a u to ro w i podzielić ro zp raw ę n a trzy części.

W I części - filozoficznej - ks. I. M ro czk o w sk i w y chodzi o d p y ta ń w spółczesnych filozofów ciała: N ietzschego, M e rle a u -P o n ty ’ego o ra z przedstaw icieli niem ieckiej a n tro p o lo g ii filozoficznej. W y n ik i ich refleksji n a d ciałem p rzestrzeg ają przed n a tu ra liz o w a n ie m i bio lo g izo w an iem człow ieka. P o zw alają je d n a k stw ierdzić, że w yjątkow ości biologicznej lud zk ieg o c iała tow arzyszy niezw ykłe życie u czuciow e o ra z zd o ln o ść d o o d w o ła n ia się d o p ra w d y i m iłości. D la a u to ra - w tej części refleksji filozoficznej - staje się ja s n e , że człow iek m oże zrozum ieć d z ia łan ia biologii w sobie i zin teg ro w ać ją z sensem w łasnego życia. W ty m też zn aczen iu p łaszczyzna biolo g iczn a i d u c h o w a łączą się w k oncepcji o so b y , k tó ra w części filozoficznej z o sta ła zd efin io w a­

(15)

n a ja k o „ cało ść życia człow ieka w ciągłym sta w a n iu się m o jeg o o b ra z u w p o d m io to w o ­ ści «ja»” . W p o d m io to w o ś c i ta k zdefiniow anej o so b y m o że człow iek p o d jąć o d ­ pow ied zialn o ść za sw oje życie. S am o stan o w ien ie siebie w , j a ” nie m oże n a stąp ić bez p o k o n a n ia n a p ięcia m iędzy c en traln o ścią „ ja ” i ekscen try czn o ścią je g o o tw arcia n a św iat i n iesk o ń czo n o ść. S tą d też - zd an iem A u to ra - nie u jm u ją ad ek w atn ie ludzkiej cielesności ani ci, k tó rzy tw ierdzą, że człow iek jes t ciałem , ani też ci, k tó rzy u w a żają, że człow iek m a ciało. C złow iek p o sia d a sw oje ciało o tyle, o ile p o trafi o d k ry ć p o d m io to w o ść w p rzed m io to w o ści ciała. P o m a g ają m u w tym uczucia, n a stro je i n am iętn o ści, p rz y czym najw ażniejsze jes t tu ta j z au fan ie p o d staw o w e, k tó re tow arzyszy sam ow iedzy i św iadom ości człow ieka. W ta k ro z u m ian ej o sobie cielesność w yraża - zd an iem A u to ra - znacznie więcej, niż m ate ria ln o ś ć ludzkiego ciała. C ielesność je s t w yrazem sa m o stan o w ien ia człow ieka w świecie, czasie i historii. P rzejaw ia się w tru d zie istn ie n ia, m im o lęk u p rz ed śm iercią, w in ą i bezsensem o ra z w m ęstw ie b y cia przez zd o ln o ść d o to ta ln e g o o d d a n ia się T em u , k tó ry m a m oc zabezpieczyć o so b o w e „ ja ” .

W drugiej części ro z p raw y a u to r d o k o n a ł korelacji m iędzy refleksją filozoficzną i teologiczną n a tem a t cielesności człow ieka. C hodziło w tej części rozpraw y o przed ­ staw ienie a n tro p o lo g ii biblijnej, k tó ra ujm uje jed n o ść psychofizyczną człow ieka poprzez w zajem ne odniesienia bäkär, rûah i nefeś.K a żd e z tych pojęć, określających człow ieka, w yraża całość egzystencji ludzkiej z w łaściw ego sobie p u n k tu w idzenia. Bàsàrw yraża zew nętrzną p o stać, n e fe ś -siłę życiową, zaś rûah - tw ó rczą siłę, k tó ra pochodzi o d Boga. Ks. I. M ro czk o w sk i sta rał się wnikliw ie u k azać, i s an tro p o lo g ia staro testam en taln e ujm uje człow ieka ja k o całość ożyw ioną. Człow iek jest ciałem , ożyw ionym duchem życia. D u sza nie zam ieszkuje w ciele, lecz w yraża się poprzez ciało. P o tej sam ej linii należy - zdaniem a u to ra - in terp reto w ać stanow isko św. Paw ła, w yrażone za p o m o cą słów:

sarx, som a ipneum a. S a r xokreśla to , co ziem skie i ograniczone, n a to m iast pneum ato , co niebieskie, należne B ogu i o tw a rte n a Boga. S a r x i pneum a o kreślają człow ieka w skazując n a d w a spo so b y jeg o egzystencji: ziem ski - cielesny o ra z niebieski - o tw arty n a D u c h a Św iętego. Z naczenie n a to m iast słow a som a bliskie jest pojęciu osoby. P rzy czym nie chodzi tu o oso b ę ro z u m ia n ą indyw idualistycznie, zam k n iętą w sobie. Som a w yraża relację zaró w n o d o siebie, ja k i d o innych.

P o filozoficznych i teologicznych refleksjach n a te m a t o soby i cielesności człow ieka a u to r p rzech o d zi w trzeciej części ro z p raw y , d o m o ra ln y ch konsekw encji ty ch ustaleń . U w zg lęd n iając s ta ro te sta m e n ta ln ą w ypow iedź o stw o rzen iu człow ieka n a o b ra z i p o d o b ie ń s tw o Boże o ra z P aw ło w ą wizję C h ry stu sa ja k o o b ra z u B oga N iew idzialnego. A u to r u k a zu je m ożliw ość w y pełnienia tajem n icy o so b y p o p rz ez w iarę, nadzieję i m iłość. L u d zk a p o trze b a z au fa n ia z n ajd u je tu ta j w ypełnienie w B ogu, k tó ry um o żliw ia sam o stan o w ien ie człow ieka, m im o lęk u p rzed p u s tk ą i bezsensem , w iną i p o tęp ien iem o ra z śm iercią i przem ijaniem . K s. I. M ro czk o w sk i w o p a rciu o wcześniejsze filozoficzno-teologiczne u stalen ia, d ek laru je, że ty lk o p o p rzez tak ie życie człow iek - ja k o o b ra z B oga - staje się św iad o m y m m iejscem d z ia łan ia Stw órcy. L u d zk a o so b a , w całym bogactw ie swej cielesności, jes t z n ak iem obecności B oga w św iecie (sa k ram e n ta ln y w y m iar ludzkiej egzystencji).

(16)

W teo lo g iczn o -m o raln ej refleksji n a d ciałem nie m ó g ł a u to r p o m in ą ć p ra w d y o p o d staw o w y m z ałam a n iu w n a tu rz e ludzkiej, ja k im je s t grzech o ra z z tym fak tem zw iązane zagadnienie: pożąd liw o ści, p rzeżycia w iny i płciow ości. W raz z grzechem - p rz y p o m in a ks. I. M r o c z k o w s k i - zro d ziło się w człow ieku n apięcie m iędzy zam knięciem w sobie i o tw arciem n a B oga. C iało p o ż ą d a przeciw d u ch o w i (p o r. G a 5,17). T o p o ż ąd a n ie ciała realizuje się we w szystkich sferach egzystencji ludzkiej. O s ta tn im o b szarem etycznej refleksji n a d cielesnością o so b y je s t d la A u to ra tajem n ica cierpienia, śm ierci i z m artw y ch w stan ia. U k a z a n o tu ta j nie ty lk o psychiczne sta n y zw iązane z bólem i cierpieniem , lecz p rzed e w szystkim z w ró co n o uw agę n a to , że cechą chrześcijańskiej odpo w ied zi n a cierpienie i śm ierć je s t K rzy ż C h ry stu sa , n a k tó ry m d o k o n a ło się o d k u p ien ie sam eg o cierpienia. C h rześcijań stw o u k a zu je zaw sze Bo- g a-C złow ieka, k tó ry cierpi, u m ie ra i zm artw ychw staje. C ielesność w y raża zaw sze sp o só b i w aru n ek życia o so b y , k tó ra rów nież cierpi i u m iera. Z m a rtw y ch w stan ie ozn acza w tej persp ek ty w ie w ypełnienie d o k o ń c a o b ra z u B ożego w człow ieku. Z aś źró d łem d y n am ik i z m artw y ch w stan ia nie jes t „ n a d p rz y ro d z o n a ” fizyka, lecz m iłość o trz y m a n a od B oga Ż ycia.

K siążce ks. I. M ro czk o w sk ieg o należy po staw ić w ysoki sto p ień oceny. Jest o n a re z u lta te m b a rd z o śm iałego i sam odzielnego podejścia d o p ro b lem u , k tó ry dręczył zaw sze teologów m o ralistó w , a m ianow icie a d ek w a tn y m u jęciem n a tu ry o so b y i sensu ciała ludzkiego. T eo lo g ó w n u rto w a ło zaw sze pytanie, ja k i je s t m o ra ln y k sz ta łt o soby w k ateg o rii jej n a tu ra ln e j ko n d y cji, w m ow ie ciała? W b o g a ty n u r t dyskusyjny pośw ięcony ty m z ag ad n ien io m , w łącza się ks. I. M ro czk o w sk i su p o n u ją c i p ra g n ą c tej supozycji dow ieść, że sięgając d o filozoficznej i teologicznej trad y cji m o żn a nie ty lk o ocenić w yniki w spółczesnych n a u k o człow ieku, ale w nieść sw ój o ry g in aln y w kład w k ształto w an ie praw dziw ej k u ltu ry ciała. A u to r nie u k ry w a, że dzisiejsze z ain tereso ­ w anie ciałem człow ieka - i to p rzez wiele dyscyplin n au k o w y ch - m u si znaleźć sw oje m iejsce tak że w refleksji teo lo g iczn o m o raln ej. C iało bow iem jes t ź ró d łem d o z n an ia, p o z n an ia, m yślenia i d o św iad czen ia sam ego siebie. O pisy i an alizy ciała ludzkiego u jm o w an e o d s tro n y biologicznej czy psychologicznej nie m o g ą o d d a ć całej p ra w d y o n a tu rz e ludzkiej. D o w łaściw ego zro zu m ien ia c iała ludzkiego n iezb ęd n a jes t „ a d e k w a tn a ” a n tro p o lo g ia i to z aró w n o filozoficzna, ja k też i teo lo g iczn a. Bez ich p o m o cy w szelkie ro z w aż a n ia o cielesności człow ieka p ro w a d zą d o p u stk i aksjologicz­ nej, k tó rej najłatw iej w ypełnić ustęp stw em n a rzecz biologizm u.

N iek w estio n o w an ą zasłu g ą a u to ra p o zo stan ie fa k t, że o n n a tą skalę przybliżył śro d o w isk u teo lo g ó w m o ralistó w p o lsk ich zw a rtą koncepcję o so b y i cielesności, uw zględniając p rzy tym w yniki b a d a ń i an aliz tak ic h szkół filozoficznych, k tó re w refleksji n ad cielesnością człow ieka nie p o m ijają ludzkich z ach o w ań poznaw czych, d ążeniow ych i przeżyciow ych. C o więcej, w yniki tych u staleń zo stały p o d d a n e k o n fro n tac ji z b iblijnym ro zu m ien iem ciała. U w zględniając w fen o m en o lo g iczn y m opisie liczne u w a ru n k o w a n ia n a tu ry biologicznej i psychologicznej człow ieka, ja k rów nież odw o łu jąc się d o a n tro p o lo g ii ad ek w atn ej, A u to r k o n sek w en tn ie realizow ał sw ój cel badaw czy ja k o teo lo g -m o ralista. P ow iązanie tez em p iry czn y ch o ra z filozoficz­ nych z teologicznym i nie jes t sp ra w ą łatw ą i b a rd z o często d o ch o d zi w ta k ic h zabiegach

(17)

n au k o w y ch d o w szelkiego ro d z a ju red u k cjo n izm u . D o b ó r przez a u to ra właściwej a n tro p o lo g ii, zaró w n o filozoficznej, ja k i teologicznej pozw o lił m u n a uw zględnieniu w sw ych ro z w aż a n ia ch o cielesności człow ieka tego w szystkiego, co dzisiejsza n a u k a m ów i o p o p ęd zie, p o czu ciu w iny, seksualności czy bólu . S tan o w i to niew ątpliw ie w zbogacające spo jrzen ie n a oso b ę lu d zk ą w jej teologicznym w ym iarze.

W y d aje się je d n a k , że a u to r ze z b y t w ielką sy m p a tią i tro ch ę bezkrytycznie referuje p o g ląd y n iek tó ry c h filozofów i teologów . N a s. 55 cytuje K . W ojtyłę: „ N a p rz ó d p o zn ajem y , że człow iek je s t o so b ą ” . K ry ty cy K . W ojty ły (np. J. K alin o w sk i, M . G o g acz) w y raźn ie u k azali, że je s t to jed y n ie p o b o ż n e życzenie K. W ojtyły. C złow iek w p raw d zie d o św iad cza b ezp o śred n io sam ego siebie, swojej p o d m io to w o ści w d ziałan iu , ale ro z p o zn a n ie siebie ja k o o so b y d o k o n u je się d o p iero n a d ro d ze refleksji m etafizycznej n a d człow iekiem . W dalszych ro zw aża n iach a u to r zestaw ia ze so b ą różne stw ierd zen ia K . W ojtyły nie b io rą c p o d uw agę specyfiki (a także niejasności) jeg o term in o lo g ii. I ta k np. nie d o ść ja s n o posłu g u je się p ojęciem po d m io to w o ści. W Osoba i czyn K . W o j t y ł a ro z ró ż n ia p o d m io to w o ść przeży tą („ ja ” - o so b a) od p o d m io to w o ści o ntycznej (suppositum ).· S u p p o s itu m w o dniesieniu d o człow ieka rozum ie o n inaczej niż św. T om asz). K . W o jty ła używ a p o jęcia n a tu ra człow ieka w zn aczen iu fizycznym i m etafizycznym . N a to m ia s t ks. I. M ro czk o w sk i w ze­ staw io n y ch stw ierd zen iach K . W ojtyły pom ieszał te zn aczen ia. I ta k np. n a s. 56 czytam y: „ W p o d m io c ie d o ch o d zi d o integracji o so b y i n a tu ry w człow ieku” . U K . W ojtyły chodzi w tym p rz y p a d k u o p o d m io t ja k o su p p o situ m , a term in „ n a tu r a ” je s t tu ta j użyty w zn aczen iu cielesności. Z tego z d a n ia w yciąga się w nioski n a te m a t m ożliw ości u chw ycenia ro li ciała w o sobie i p rz y ta cz a w ypow iedź W ojtyły, w któ rej je s t m o w a o in teg racji m etafizycznej n a tu ry ludzkiej w o so b ie i p rzez osobę, a więc w po d m io cie p o jęty m szerzej niż su p p o situ m . W y d aje się, że a u to r p ołączył ze so b ą dw a stw ierdzenia K . W o jtyły, k tó ry ch przyszły P apież często używ a, ale w ró żn y m je d n a k znaczeniu.

W I części ro zp raw y , w filozoficznej in te rp reta cji ciała, a u to r n a g ro m a d ził b a rd zo wiele, zresztą cennych, inform acji. R odzi się je d n a k p y tan ie, czy te opisy, p o ch o d zące z ró żn y ch szkół, o ró żn y ch zało że n iach teo rio p o zn a w czy ch i m etafizycz­ nych m o żn a ze so b ą zestaw ić, zsum ow ać w ty m celu, ażeby stw orzyć całościow ą definicję osoby? I ta k d la p rz y k ła d u o m aw ia a u to r przeżycia uczuciow e w ujęciu D. v o n H i l d e b r a n d a. D zieli je n a cztery k ateg o rie. D . von H ild eb ran d o w i w fen o m en o lo g iczn y m opisie przeżyć uczuciow ych nie c h o d ziło w cale o opis p o d ­ m io to w o ści o so b y , lecz o u k a z a n ie ró ż n y ch fo rm o dpow iedzi o so b y n a św iat w artości. P rzede w szystkim ch ciał o n dow ieść, że uczucia (zw łaszcza m iłość) stan o w ią w człow ie­ k u najgłębszą, d u c h o w ą odpo w ied ź n a w artość.

W e w stępie d o II części ro zp raw y a u to r d e k la ru je , że chodzi m u tu ta j o „sy n tety czn y opis c iała i jeg o funkcji w d z ia łan iu lu d zk im ” (s. 94). T eo lo g m o ralista tego w łaśnie oczekuje. W y d aje się je d n a k , że z aró w n o w I części, ja k i w II części ro z p ra w y z b y t sk ą p o u k a z a n o oso b ę lu d zk ą , ja k o „ b y t m o ra ln y ” . A u to r p o z o stał b ardziej n a płaszczyźnie: „ ja k je s t” . O s o b a lu d zk a d o św iad cza siebie, rów nież że „ p o w in n a ” . M o ż n a to było u k azać z aró w n o w eg zystencjalno-fenom enologicznych

(18)

o p isach , ja k rów nież w in te rp reta cji teologicznej. B iblijne w yjaśnienie cielesności bez od n iesien ia d o o so b y ja k o b y tu m o raln eg o grozi po p ełn ien iem b łęd u n atu ralisty cz- nego, p olegającego n a tru d n o śc ia c h p rzejścia o d z d a ń ty p u „ je st” d o z d a ń ty p u „ p o w in ie n ” .

T ru d n o od m ó w ić a u to ro w i finezji w p ro w a d zo n e j p rzez niego analizie. O peruje niełatw ym m ateriałem ty p u m eto d o lo g iczn eg o , d o k try n aln eg o , w d o d a tk u kroczy szlakiem m ało uczęszczanym w śró d m o ralistó w polskich. W yczuw a się je d n a k w p racy b ra k precyzji pojęć. W łaśn ie ich n ieo stro ść, o k reślo n e n ied o p o w ied ze n ia, p o w o d u ją w ątpliw ości czytelnika. N ie o stro ść ta , ja k się w ydaje, sp o w o d o w a n a je s t tym , że a u to r d an e pojęcie, w zięte z jęz y k a b iblijnego, fe nom enologicznego, psychologicznego używ a zam iennie. T ego ro d z a ju zabieg w ydaje się niesłuszny i m ylący. C h o d z i o tak ie pojęcia, jak : sa m o św iad o m o ść, sa m o p o siad a n aie , sam o afirm ac ja , in sty n k t, m o raln o ść - m o raln y , p o p ę d , w in a - przeżycie w iny, pożądliw ość, w styd itd . N ależy je d n a k być spraw iedliw ym i stw ierdzić, że so lid n o ść z ja k ą K s. I. M r o c z k o w s k i p o tra k to w a ł swe zad an ie w zak resie m o raln eg o w y m iaru teologii c iała sp raw iła, iż w w y n ik u jego ro z p ra w y p o lsk a teo lo g ia o trz y m a ła d o ro b e k , k tó ry m oże stan o w ić p o d sta w ę dla no w y ch przem yśleń m eto d o lo g iczn y ch i m ery to ry czn y ch w tym p rzedm iocie.

W ątpliw ości, p y ta n ia czy n iep o k o je, p o d n o sz o n e w sensie m ery to ry czn y m ja k i częściow o m eto d o lo g iczn y m w niczym nie p rz ek re ślają w a lo ru n a u k o w eg o tej pozycji. P o części p ły n ą one ze zd erzen ia innej koncepcji p re ze n to w a n ia p ro b lem u od tej, d o jakiej p rzyw ykł czytelnik. Z aw sze w ystępuje u o d b io rc y pew ien sto p ień graw itacji k u m y śleniu n au k o w e m u , kiedy p o jaw ia się n ow e podejście m eto d o lo g iczn e, w ym agające in n y ch narzęd zi poznaw czych. J a k o osiągnięcie n a u k o w e ks. I. M ro c z ­ kow skiego u zn ać należy p ró b ę w p ro w ad z en ia d o b a d a ń n a d cielesnością człow ieka o g ro m n eg o m a te ria łu z z ak re su biologii, psychologii, filozofii i teologii. W ydaje się, że a u to r sp ro s ta ł tru d n o śc io m , ja k ie sp raw ia sp o tk a n ie teo lo g a m o ralisty z ta k ob fity m m ateriałem . C enne je s t to ty m b ardziej, że w płaszczyźnie an aliz n a d o so b ą lu d zk ą i cielesnością ks. I. M ro c zk o w sk i p o tra fi odnieść się kry ty czn ie d o p iek tó ry ch b ałw ochw alczych teorii i p rz e k o n y w u ją c o zająć w łasne stan o w isk o .

ks. P aw eł G ó ra lczyk S A C , O ltarzew

3. Jean-Louis Bruguès Dictionnaire de morale catholique, É d itio n C .L .D .,

C h a m b ra y -lè s -T o u rs 1991, ss. 473.

N a w et w n a jb ard ziej p ro sty c h fo rm ac h p o ro z u m iew an ia się m iędzy ludźm i niezw ykle w a żn ą ro lę pełn ią o k re ślo n e zw ro ty i pojęcia. Jeszcze w iększe znaczenie p o sia d a to w p o z n a n iu n au k o w y m i w ję z y k u tam sto so w an y m . Z an ied b a n ie tro sk i o precyzję uży w an y ch po jęć najczęściej u tru d n ia , b ąd ź w p ro s t uniem o żliw ia p o ro z u ­ m iew anie się m iędzy ludźm i, d a ją c często p o czątek b łęd o m w m y śleniu i d ziałaniu. T ak ż e w od n iesien iu d o w arto ści najw yższych, ja k im i są Bóg i życie stą d płynące, ludzie, ujm ując to w p o jęciach m ało precyzyjnych, zac ie m n iają, a n aw et w p ro st z atrac a ją , realn e pojęcie B oga i Jeg o woli w sto su n k u d o człow ieka i św iata. K a żd a

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nowym zasadom towarzyszyło też pozyskanie nowych współpracowników, w osobach Franciszka Sikory (mającego w swej pieczy sprawy polskie) i Krzysztofa Baczkowskiego

Z treści przedmowy dowiadujemy się również, że przedmiot swego zainteresowania ograniczył Autor wyłącznie do nuncjatury wiedeńskiej (włączając w to wszakże okres

Results highlight the promising future of using computational techniques along with simulation tools, and provide a methodology for integrating optimization and performance

Dobór jednak poszczególnych blogów czy realizowanych za ich pośrednictwem działań musi być spójny z charakterem danej marki, re- prezentowanymi przez nią wartościami, a

Nieustanne upgrade bazy do dziś coraz bardziej dostosowują program do potrzeb pracowników oraz czytelników, umoŜliwiać im nie tylko dostęp do elektronicznych

Program Operacyjny Kapitał Ludzki na lata 2007-2013 stanowi szansę na efektywny rozwój zasobów ludzkich na obszarach wiejskich, jeżeli jego środki zostaną wykorzystane na pro-

staniu Jezusa, może na tej podstawie powiedzieć także o sobie samym, że treścią jego przyszłości będzie nie co innego, jak tylko Jego (to jest też nasza) przeszłość

ograniczał się do powtarzania słów Chrystusa o przebaczeniu, ale sam przebaczył temu, który targnął się na Jego życie.. Przedstawienie w krótkim artykule głównych