• Nie Znaleziono Wyników

Wstęp do filozofji

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wstęp do filozofji"

Copied!
368
0
0

Pełen tekst

(1)

WSTĘP DO FILOZOFJI

Odbitka prywatna dzieła: »Z dziedziny m yśli, studja filozoficzn e, Kraków, nakła­ dem Jana Fiszera, 1900« 4- przeznaczona dla k ół filareckich i dla niezam ożnych uczni autora, niem ogących nabyć księgarskiego wydania, a obow iązujących się bezwarunkowo nie sprzedawać i nie puszczać w obieg księgarski egzemplarzy dla

nich przeznaczonych.

: * •*

r,

'

—^

h *

Egzemplarz N r /A. J

otrzymany od autora przez

pod warunkiem wyżej wymienionym

K R A K Ó W

N A K Ł A D E M A U T O R A składał Jan Ł uczków w drukarni W . Ł. Anczyca

(2)
(3)
(4)
(5)

W8TEP DO FILOZOFJI

O dbitka prywatna dzieła: »Z dziedziny m yśli, studja filozoficzn e, Kraków, nakła­ dem Jana Fiszera, 1900« — przeznaczona dla k ół filareckich i dla niezam ożnych uczni autora, niem ogących nabyć księgarskiego wydania, a obow iązujących się bezwarunkowo nie sprzedawać i nie puszczać w obieg księgarski egzemplarzy dla

nich przeznaczonych.

K R A K Ó W

N A K Ł A D E M A U T O R A składał Jan Łuczków w drukarni W . L. Anczyca

1900

Ą(]Q

Egzemplarz

otrzymany od autora przez

(6)
(7)

P R Z E D M O W A .

P ow racając po sześcioletniej przerwie do działalności publicznego nauczyciela filozofji — odczułem brak w naszej literaturze elementarnego podręcznika dla sam ouków pragną­ cych osw oić się z tą nauką. Zadanie nauczyciela jest wielce utrudnionem gdy uczeń polega tylko na pamięci ustnych w y­ kładów, i nie ma przed sobą jakiegoś trwałego tekstu, na którym m ógłby się ćwiczyć, przygotow ując pytania dla ustnej rozm ow y z nauczycielem. Ze słuchaczami jako w spółpracow ni­ kami dążącymi do jednego ze mną celu, obcow ałem zawsze na stopie koleżeństwa, osobistej sympatji i szczerości, co mi ułatwiło spostrzeżenie, że po większej części nie zdołali oni sobie jeszcze w yrobić nawet najelementarniejszych pojęć filo­ zoficznych, bez których wszelkie porozumienie między mną a nimi stawało się wielce uciążliwem. Trudno było najprost­ sze i najoczywistsze prawdy powtarzać setki razy, przypom i­ nać argumenty na których się opierają, zwalczać zarzuty prze­ ciwników nieobeznanych z rozw ojem myśli ludzkiej. Trzeba zatem było koniecznie stworzyć „W stęp do filozofji“ przy­ stępniejszy jeszcze niż znakomite dzieło Struve’go pod tym

(8)

tytułem wydane. Struve pisał dla tych co już postanowili p o ­ ważnie się zająć filozofją, a m oje audytorjum składa się d o ­ tąd przeważnie z ciekawych a niezbyt wytrwałych dyle­ tantów.

Zastanawiając się nad brakiem takiego dzieła spostrze­ głem,’ że najłatwiej m ógłbym tymczasem tej potrzebie zado- syćuczynić zbierając choć część m oich rozproszonych dotąd po różnych pismach popularyzacyjnych artykułów. Ponieważ pi­ sałem zawsze tylko wtedy, gdy istotnie miałem coś do p ow ie­ dzenia, prace m oje stanowią pewną konsekwentną całość, w y­ nikającą z jednolitego w gruncie, choć urozm aiconego w obja­ wach, dążenia autora do coraz to wyższego rozw oju um ysło­ w ego. Ułożyłem je tutaj w porządku najdogodniejszym dla tych, co bez żadnego innego przygotowania chcą przystąpić do studjów filozoficznych.

Pierwszy rozdział daje ogólne pojęcie o współczesnej filozofji, jej zadaniach i narzędziach jej rozwoju. Następnie w 2-im rozdziale pozna czytelnik przykład konkretny w spół­ czesnego filozofa w osobie H. Lotzego, który prawie pow sze­ chnie w kompetentnych kołach bywa uważany za najzna­ komitszego niemieckiego myśliciela drugiej połow y X IX stulecia. P o tych wstępnych sprawozdawczych artykułach następuje w III-im rozdziale popularne przedstawienie jednego z najważ­ niejszych pojęć filozoficznych, — dotąd niewydany artykuł o isto­ cie duszy. W sferę mniej dostępną dla początkujących wkracza rozdział IV-ty o pojęciu czasu i rozdział V -ty o de- terminizmie.

T e pięć rozdziałów treści metafizycznej nie wyczerpują wprawdzie przedm iotów, które powinny być traktowane w p ro­ pedeutyce filozofji — ale ułatwią uważnym czytelnikom zrozu­ mienie oryginalnych dzieł wielkich myślicieli, do czytania któ­ rych zawsze m oich słuchaczy najusilniej zachęcam.

Z zakresu etyki wybrałem jedną tylko kwestję — którą w rozdziałach VI-ym i VII-ym przedstawiam z różnych punktów widzenia — m ianowicie zagadnienie o przyczynach powszechnego

(9)

lub indywidualnego niezadowolenia z istniejących warunków bytu. Następnie w rozdziale VIII-ym wskazuję i wyjaśniam j e ­ den z najskuteczniejszych środków przeciwko temu cierpieniu i przyczynom je w yw ołującym : za taki uważam uświadom ie­ nie związku naszego doświadczenia osobistego z pow olnym procesem rozw oju ludzkości, co zawsze rzuci jakieś światło na drogę po której kroczymy. Uświadomienie to najłatwiej osiągnąć m ożem y przez poznanie samodzielnych myślicieli ubiegłych tysiącoleci.

Rozdziały IX -y i X -y dają dwa skrajne przykłady takich prądów przeszłości: obraz wstrzymującej postęp duchowy etyki chińskiej — i przeciwległe zjawisko reformatora, zrywa­ ją cego z wszelkiemi tradycjami, lekceważącego autorytety sa­ modzielnego myśliciela Kartezjusza. Na zakończenie roz­ dział X I-y zwraca myśli czytelnika ku przyszłości, streszczając pogląd na świat autora, dotąd przedstawiony tylko po nie­ miecku w dziele „Seelenm acht“ x).

Jakkolwiek poszczególne rozdziały tej książki były pi­ sane w różnych czasach od 1888 do 1899 r., nie znalazłem w nich nic takiego, coby się sprzeciwiało moim dzisiejszym prze­ konaniom, prócz jednego ustępu w rękopisie o istocie duszy, napisanym w lutym 1896 roku. — Pisałem wtedy: „Związek z ciałem trwa często znacznie dłużej niż tego dusza pragnie, czasem bywa przerwany przedwcześnie i nieoczekiwanie. D o­ świadczenie wskazuje, że związek ten jest m im owolnym , bo nawet w przypadku sam obójstwa zerwanie zależy od okolicz­ ności zewnętrznych, działających na ciało. W łasną siłą dusza

ł) Za jedno z najbliższych zadań swoich autor uważa polskie opra­ cowanie tego dzieła. Opracowanie takie nie mogłoby być prostem tłóma- czeniem, bo nasz narodowy pogląd na świat z konieczności inaczej musi być przedstawiony obcym narodom niż tym, o których się ma głębokie przekonanie, że go w gruncie rzeczy podzielają i według niego żyją, choć sobie z logicznego związku jego zasadniczych przesłanek sprawy nie zdają.

(10)

nie może uwolnić się od związku z ciałem inaczej, jak pod ­ stępnie niszcząc swego wspólnika“ .

Ustęp ten został zmieniony zasadniczo na str. 121— 122, b o rozwijając teorję Eleuteryzmu doszedłem do przeświadcze­ nia, że Platon mial rację w swoich poglądach na tą zawiłą kwestję.

Po za tem nie czułem potrzeby wprowadzania żadnych zmian zasadniczych do tego com napisał podczas ubiegłych lat dwunastu. Horyzont m ojej myśli rozszerzał się stopniowo, lecz nie przyjm owałem lekkomyślnie za prawdę mniemań, którychbym się później musiał wyrzec. Takie sprawdzenie in­ wentarza przyjętych w ciągu życia poszczególnych przekonań, zwiększa m oje zaufanie do trwałości dziś na nich opartego ju ż ogólnego światopoglądu. Jest on oczywiście wynikiem nie- tylko m ojej myśli, ale przedewszystkiem ow ocem doświadcze­ nia owych potężnych myślicieli, którym przeważną część m o­ je j wiedzy zawdzięczam. Gdybyśmy takiej objektywnej wiedzy w zakresie filozofji nie posiadali — nie byłoby możliwem na tem polu prawdziwe nauczanie — a nauczyciel filozofji m u­ siałby się posługiwać jedynie retoryczną sugestją praktyko­ waną w sektach religijnych.

Na szczęście tak nie jest. Kto przejdzie drogę przeze- mnie przebytą, ten dojdzie napewno do tych samych wiecz­ nych prawd, które stanowią niezniszczalny skarb wiedzy filo­ zoficznej. A le niech nie żąda by mu tą drogę skrócić, lub najtrudniejszej wiedzy udzielić w kilku zdaniach. Trzeba co najmniej tyle pracy użyć pod umiejętnym kierunkiem na w y­ kształcenie filozoficzne, ile powszechnie bywa wymaganem w innych zawodach, a nawet znacznie więcej, bo przecie wszyscy od filozofa wym agają gruntownej wiedzy na polu choć kilku poszczególnych nauk.

Jeśli którykolwiek wśród czytelników tej książki odnie­ sie z niej pewną korzyść, to niech zechce się przyczynić do udoskonalenia jej w następnem wydaniu przez szczere wska­ zanie zauważonych błędów, niejasności, niekonsekwencji istot­

(11)

nych lub p ozo rn y ch , które zwykle szpecą dzieła ludzkie. W zględną popraw ność druku zawdzięczam zecerowi panu Ja­ n ow i Łuczkowow i, który składał sam jeden całe dzieło z godną uznania szybkością i sumiennością, przez co wielce ułatwi! a utorow i i je g o przyjaciołom czytanie k o re k t‘ ).

Groble 7 1 w Krakowie 21 maja 1900 r.

W . L .

*) Ustępy i wyrażenia wykreślone przez cenzurę warszawską są ■w tem wydaniu zawarte między gwiazdkami * * aby czytelnik mógł osą­ dzić jak arbitralnie postępują ci nieproszeni krytycy naszej literatury. W wy­ daniu warszawskiem ustępy te zostały opuszczone, ale są wydrukowane osobno na arkuszach, które są do nabycia w Krakowie. W ten sposób na­ bywca obciętego przez cenzurę egzemplarza może zapomocą dodatkowego arkusza egzemplarz ten uzupełnić, tak aby się równał egzemplarzom niniej­ szego zabronionego przez rosyjską cenzurę wydania.

(12)
(13)

T R E ŚĆ .

I. W spółczesna Filozofja

Nadużywanie terminu filozof.: 1 — filoz ofja obojętności: 2 — mnie­ mana niezgodność filozofów : 3 — roszczenia pozytyw izm u: 3 — scepty­ cyzm : 4 — historyczna budow a nauki: 4 — Jahresberichte: 5 — ciągły po­ stęp chem ji porównany z pozornem i rew olucjam i filo z o fji: 6 — ciągły po­ stęp istnieje też na polu filo z o fji: 7 — prawdy trwałe: 8 — idealizm i ma- terjalizm : 8 — istnienie materji: 8 — idee: 9 — synteza rozm aitych kierun­ k ów : 9 — porównanie filo z o fji z fizyką i chem ją: 9 — prawdziwa filo ­ zofja: 10.

1. Określenie f i l o z o f j i ... 10 F ilo zo fja jest nauką: 10 — postęp naukowy uw ydatniony na przy­ kładzie historji flogistonu: 11 — porządkowanie zjawisk i pojęć: 11 — błędy naukowe: 12 — Swift o teoretykach w podróżach Gullivera: 12 — przed­ m ioty nauki: 13 — anatomja i fizjolog ja : 13 — chem ja: 13 — pierwiastki chem iczne są p ojęciam i: 14 — granice błędów obserwacji fizycznych: 14 — niem a rów nych sobie przedm iotów m aterjalnych: 14 — stosunek pojęć do zjawisk: 15 — pojęcia od wrażeń zm ysłow ych niezależne: 15 — fakta sub- jektywne i objektywne: 16 — m etafizyka, logika, estetyka i etyka: 17 — p sych ologja i matematyka: 17 — filozofow ie matematycy: 17 — dwa ro­ dzaje ogólnych pojęć: 18— związek m iędzy filo z o f ją a innemi naukami: 19.

2. W ydaw nictw a perjodyczne, pośw ięcone filozofji . 19 Czasopisma fachowe: 19 — ich początek w sprawozdaniach akade- m ji: 20 — Zeitschrift für P hilosophie und philosophische Kritik: 20 — P h i­ losophische Monatshefte: 20 — Revue philosophique: 21 — Mind: 23 — W o- prosy fiłosofji: 23 — Przegląd filozoficzn y: 23 — pisma jednostronne: 23 — zw olennicy pozytyw izm u: 23 — ich naiwność: 24 — Philosophie positive: 24— Vierteljahrschrift für wissenschaftliche P hilosophie: 24 — polem ika m ię­ dzy Ulricim a Avenariusem: 25 — P hilosophische Studien: 25 — 0 positi- vism o: 25 — Rivista di filosofia scientifica: 26 — Rivista filosofica : 26 — zw olennicy Hegla: 26 — Der Gedanke: 27 — The journal o f speculative

Str. 1— 36

(14)

philosophy: 27 — The Platonist: 27 — Zw olennicy Herbarta: 27 — Zeit­ schrift für exacLe P hilosophie: 27 — Critique p h ilosop hiqu e: 28 — (tu na­ leży dodać Revue de metaphysique et de morale) brak czasopism materja- listycznych i pesym istycznych: 28 — A rchiv für Geschichte der P h ilo ­ sophie: 29.

3. G łó w n e k ie r u n k i w s p ó ł c z e s n e j p r a c y filo z o fic z n e j . 29 Historja filo z o fji: 29 — metoda poznania natury ludzkiej: 30 — Sądy anatom ów: 30 — P ogląd Hegla na zgodność rozw oju osobistego jednostki z historycznym rozw ojem m yśli: 31 — w ychow aw cza doniosłość historycz­ nego wykształcenia: 31 — Historja filo z o fji jako źródło m etafizycznych od ­ kryć: 32 — Lukrecjusz i Darwin: 32 — brak jedn olitego poglądu na świat: 33 — podręcznik Ueberwega: 33 — Kuno, F ischer, Zeller, Fouillee, W eber: 34 — p sychologja: 34 — m etafizyka: 35 — Lotze: 35 — T eich ­ m üller: 36.

I I . M e t a f i z y k a L o t z e g o ...3 7 — 9 6

P rzepowiednie upadku m etafizyki: 37 — pozytyw izm : 38 — przed­ m iot m etafizyki: 38 — ogólne pojęcia: 38 — niezależne od zm ysłow ego d o­ świadczenia: 40 — zasadnicze pojęcia nauk przyrodniczych: 41 — stosunek m etafizyki do p sy ch olog ji: 41 — do nauk dośw iadczalnych: 42 — argu­ menty pozytyw istów bez wartości: 43 — psych ologiczne wytłóm aczenie za­ ciekłości ciasnych um ysłów przeciw metafizyce: 44 — teorja i praktyka: 45— wstręt do m etafizyki u ograniczonych praktyków: 45 — związek m iędzy m etafizyką a etyką: 46 — metoda badania m etafizyki: 47.

Życie Lotzego: 48 — jego głów ne dzieła: 49 — charakter jego meta­ fizy k i: 50 — podział na ontologję, k osm ologję i p sych ologję: 50 — ogólne prawa istnienia: 51 — praw idłow ość przyrody: 51 — granice rozumu: 51 — byt prawdziwy i pozorny: 52 — istnienie i działanie: 53 — przym ioty rze­ czy: 54 — stosunki ich: 54 — siła działająca: 55 — zmiana rzeczy: 56 — pa­ m ięć jako łącznik: 57 — pojęcie przyczyny: 57 — wzajem nodziałanie: 58 — jedność wszechrzeczy: 59 — sym bol M: 60 — dwa zapatrywania 11a M: 61 — zarzuty teorji Lotzego: 62.

K osm ologja: 63 — przestrzeń: 64 — ruch w przestrzeni: 66 — sto­ sunki: 66 — przypadkow ość i prawidłowość: 67 — wyobrażenie przestrze­ ni: 68 — pojęcie czasu: 69 — następstwo zdarzeń: 70 — pojęcie ruchu: 71 — bezwładność: 72 — stany realne odpowiadające ruchom : 73 — m etafizyczne znaczenie praw m echaniki: 74 — pojęcie materji: 75 — jednorodność mate- r ji: 76 — działanie na od ległość: 77 — zniszczalność atom ów : 77 — prawa przyrody: 77 — ciążenie powszechne: 78 — niezm ienność masy i ruchu: 78— m echaniczne działania: 79 — witalizm : 79 — pochodzenie gatunków: 80 — pogląd 11a Darwinizm: 81 — przewidywania kosm ologiczne: 81.

P sych ologja: 82 — metapsychika: 82 — p sych ologja dośw iadczal­ na: 83 — w olność w oli: 83 — różnica m iędzy ruchem a m yślą: 84 — jed­ ność świadom ości: 84 — odrębność duszy: 85 — śm iertelność duszy: 86 — pesymizm, sceptycyzm i panteizm: 87 — początek duszy: 87 — dusza i ciało: 88 — wrażenia i wyobrażenia: 88 — podrażnienia: 89 — zajęcie uwagi: 90 — kojarzenie wyobrażeń: 90— polem ika z Herbartem: 91 — m iej­ sce duszy w ciele: 92 — stosunek ruchów ciała do faktów św iadom ości: 93— pam ięć: 94 — świadom ość: 95 — etyka i m etafizyka: 95.

(15)

Str.

III. O istocie d u s z y ... 97—132

Doniosłość pojęcia duszy: 97 — błędy szerzone przez pow ierzchow ­ nych sam ouków: 97.

1. Powstanie pojęcia d u s z y ... 97 Osoba Piotra i co do niej należy: 98 — własność Piotra, jego repu­ tacja: 99 — ciało Piotra: 100 — ciało ściślejsze i szerzej pojęte: 101 — Piotr jest duszą: 101 — jedność i niepodzielność duszy: 102 — upiory: 102 — H o­ mer, Dem okryt, Epikur, Platon, Kartezjusz: 103.

2. Określenie istoty duszy lu d z k ie j... 103 Badanie własnej św iadom ości: 103 — udział jaźni w sądach przed­ m iotow ych: 103 — oko nie w idzi: 104 — złudzenia optyczne: 104 — halucy­ nacje telepatyczne: 105 — organizm fizjologiczn y nie jest przyczyną jedyną wrażeń: 105 — niematerjalność jaźni: 106 — dusza, ja ko jaźń: 106 — św iado­ m ość istnienia własnej jaźni: 107 — tożsamość i odpow iedzialność: 107 — istota prosta i niezłożona: 108.

3. Zasadnicze różnice poglądów na d u s z ę ... 108 Dusza i psych ologja: 109 — spirytualizm i panteizm: 109 — chrze- ścijanizm i buddyzm : 109 — rozm aitość pojęć o duszy: 110 — klasyfikacja ludzi: 110 — spirytualizm niekonsekwentny: 110 — Kartezjusz, Leibniz, Re- nouyier, Kant: 111.

4. W ładze duszy i ś w i a d o m o ś ć ... 111 W ładze duszy nie są jej narzędziami: 111 — odpowiadają jedynie k la syfik a cji faktów psychicznych: 112 — świadom ość: 112 — nie ma nieświa­ d om ości: 112 — automatyzm p sych ologiczny: 112— pozorna nieświadom ość ja k o zapomnienie: 113 — nieznajom ość m etafizycznych lub fizycznych skutków działania m ylnie poczytywana za nieświadom ość: 114.

5. Natchnienie i wzajem ne stosunki d u s z ... 114 Dusza natchniona kierowana przez istotę doskonalszą: 114 — nie zawsze B óg najwyższy jest źródłem natchnienia: 115 — poeci i filo z o fo ­ wie: 115 — w pływ pośredni i bezpośredni: 116.

6. Stosunek duszy ludzkiej do B o g a ... 116 Nierówności potęgi dusz: 116 — granice działania: 117 — dusże d o­ skonalsze niż ludzkie: 117 — doskonałość Boga: 117 — w szechm oc Boga: 117— stosunek człow ieka do Boga: 118 — niew ytłóm aczone w yroki: 118 — wza- jem nodziałanie: 118.

7. Stosunek duszy do ciała ... 119 Opór ciała: 119 — siedlisko duszy: 119 — granice jej działania na ciało: 119 — działanie ciała na duszę: 120 — m ózg nie m yśli: 120 — sta- , rość: 120 — porównanie starców z dziećm i: 121 — choroby: 121 — związek duszy z ciałem d obrow olny: 122.

8. C horoby d u s z y ... 122 Psychjatrja: 122 — istota pomięszania zm ysłów: 122 — tożsamość osoby: 122 — utrata rozumu: 123 — zmiany osobistości: 123 — kryterjum

(16)

tożsamości: 123 — role różne jednej osoby: 124 — dwie dusze w jednem ciele: 124.

9. Pochodzenie, ro zw ój i przeznaczenie duszy . . . . Dusza nie ma początku: 125 — pamięć dawniejszego istnienia: 125 — treść życia przed urodzeniem: 125 — połączenie z ciałem : 126 — niedosko­ nałość pam ięci: 126 — przeznaczenie duszy: 126 — cele życia: 127 — filan- tropja: 127.

10. Dusza z w i e r z ą t ... Teorja automatyzmu zwierząt upadła: 128 — zwierzęta nie rozu­ mują: 128 — w ychow anie zwierząt: 128 — tresura ludzi: 129 — Haeckel i Kulturhunde: 129.

11. Dusza ś w i a t a ... Celowość ruchów : 129 — P latona dusza świata: 129 — Kepler: 129— Galilei, Huygens i Newton: 130 — praw idłow ość przyrody: 130 — rozsze­ rzenie horyzontów : 130 — duchy planetarne: 131 — neobuddyści, spiry- tyści itd.: 131.

IV. Pojęcie c z a s u

133

1. Pochodzenie pojęcia c z a s u ... Czas nie dla wszystkich istnieje: 133 — wczoraj i onegdaj u dzie- . ci: 133 — artyści i uczeni żyjący po za czasem: 133 — stany duszy uwalnia­ jące od złudzenia czasu: 134 — następstwa wyobrażeń: 134— pamięć tworzy przeszłość: 135 — oczekiwanie przyszłości: 135 — kto się nie nudzi? 135 — trwanie wrażeń: 136 — porównanie ruchów fizycznych: 136 — sen bez snów: 136 — nie ma ciągłego łańcucha wyobrażeń: 136 — historyczny po­ rządek: 137— czysty czas: 138 — nieskończony czas: 139—Krytyka Kanta: 139.

2. Idealnośc czasu ... Przyczyna i skutek: 140 — sprzeczności w pojęciu realnego cza­ su: 140 — ew olucja i w olność w oli: 141 — idealność czasu: 142 — wiecz­ ność: 143 — względność czasu: 143 — czas nieokreślony: 144.

3. Określenie c z a s u ... Czas jako form a wyobrażeń: 144 — cechy szczególne: 145 — stosu­ nek do przestrzeni: 145 — czas nie ma różnic intensywności: 146 — zmiany wyobrażeń są warunkiem pojęcia czasu: 146 — próżny czas: 146 — czas nie jest pojęciem empirycznem: 146 — tylko apriorycznem: 147.

4. Historja pojęcia c z a s u ... Platon: 147 — Arystoteles: 148 — Św. Augustyn: 148 — Karte- zjusz: 149 — Locke: 149 — Kant: 149 — Trentowski: 150 — Kremer: 150 — Libelt: 151 — Struve: 151 — zgodność filozofów : 152.

124 128 129 -152 133 140 144

(17)

Str.

V. Determinizm ...153

—167

1. Pochodzenie i odm iany d e t e r m i n i z m u ... 153 Determinizm i indeterininizm: 153 — fatalizm: 153— psychologiczne wyjaśnienie: 154 •*— teologiczny determinizm: 154 — wszechwiedza b o­ ska: 154 — determinizm fizyczny: 155 — historyczny: 155 — fiz jo lo g icz ­ ny: 155 — frenologja: 156 — determinizm p sych ologiczny: 156 — w ybór m o­ tyw ów: 157 — determinizm teologiczny: 157.

2. R ozw ój d e term in izm u ... 157 F ilozofow ie i ojcow ie kościoła jako obrońcy wolnej w oli: 157 — Parmenides, Dem okryt: 158 — Stoicy: — 158 — prawo sprzeczności: 158 — przyczynow ość: 159 — celow ość: 159 — wróżby i proroctwa: 159 — ideał mędrca: 159 — Hobbes: 160 — Locke: 160 — Spinoza: 160 — Leibniz: 160 — C ollins: 161 — Edwards: 161 — Priestley i Price: 161 — filozofow ie now o­ cześni: 162.

3. Argumenty w spółczesnego d e term in izm u ... 163 Determinizm ja ko cecha pewnych narodów: 163 — statystyka: 164 — zachowanie energji: 165 — prawa przyrody: 166 — w pływ Kanta na upadek determ inizm u: 167.

VI. Początki teorji r e w o l u c j i ...168—220

Zm iany prawodawstw: 168 — prawa rozw oju politycznego: 169 — cel badania: 169.

1. Teorja A r y s to t e le s a ... 169 Dążenie Greków do poznania natury ludzkiej: 169 — ich prace zbyt m ało znane: 170 — Arystoteles jako p olityk: 170 — greckie form y ustroju państwowego: 171 — monarchja: 173 — arystokracja: 173 — dem okracja: 174— dążenie do rów ności: 175 — rozw ój uczuć m onarchicznych: 176 — uczucia kierow ników ruchu: 177 — cele rew olucji: 178 — ich przyczyny: 179 — środki: 181 — niebezpieczeństwa grożące dem okracji: 182 — olig arch ji: 183 — m onarchji: 184 — utrzymanie złych rządów: 186 — urzędy i zaszczyty: 188— równowaga partji: 189 — wychowanie obywateli: 190— tyranja: 191 — utrzy­ manie jej przemocą: 192—przez kobiety i niew olników : 193—oszustwem: 194 — źródła teorji Arystotelesa w dziełach Platona: 195.

2. R ozw ój państw n o w o ż y t n y c h ... 196 Różnica m iędzy państwami greckiem i a now ożytnem i: 196 — metoda badania: 197 — nadużycia władzy: 199 — skutki niew olnictw a: 200 — dąże­ nie do tyranji: 202 — M achiavelli: 203 — w pływ religji: 205 — powstanie narodow ości: 206 — m onarchja absolutna: 207 — konstytucyjna: 210 — rzeczpospolita: 213 — kapitalizm : 215 — równość ekonom iczna: 216 — kres rew olucj: 219*

(18)

VII. Pesym izm

... 221-263

1. Praktyczni p e s y m i ś c i ... 221 Pogarda życia: 222 — ch orobliw y charakter pesymizmu: 222 — zna­ jom ość świata ograniczona: 223 — nietrwalość szczęścia: 224 — istnienie ludzi szczęśliwych: 225 — bezinteresownych: 225— lekceważenie dążeń ide­ alnych: 226 — odróżnienie warunków od celów i przyczyn: 226 — rola pie­ niędzy w życiu: 227 — trwałe szczęście dają tylk o cele idealne: 228 — pe­ symista osądza świat w edług własnej niem ocy: 229.

2. W ychow anie p e s y m is t ó w ... 229 Teoretycy pesymizmu: 229 — obcy nauczyciele: 230 — w pływ m o­ ralny i um ysłow y cudzoziem skiego otoczenia: — 231 — treść utworów kla­ sycznych: 233 — popularna pseudofilozofja: 233 — przewrót wewnętrzny przy utracie wiary: 234 — brak przewodników naturalnych: 235— fałszywe am bicje: 236 — form alne hasła: 237 — wykształcenie i pesymizm: 237 — brak u nas rzetelnego wykształcenia: 238 — w idm o mandarynatu: 239 — manja dyplom ów : 239 — kobiety: 240.

3. Społeczne warunki p e s y m i z m u ... 240 Odporność jednostek: 240 — produkcyjność: 241 — nadmierna troska o utrzymanie życia: 241 — nierozum na obawa śm ierci: 242 — nieudolność wrodzona: 243 — lekkom yślne małżeństwa: 243 — dziedziczność: 244 — fał­ szywe pojęcie małżeństwa: 244 — niepowodzenia ludzi dzielnych: 246 — do­ brze urodzeni: 247 — epidem je pesymizmu: 248 — warunki ekonom iczne: 248— w pływ prawodawstwa: 249—prześladowania polityczne: 250—religijne: 251— literatura: 251 — warunki sprzyjające pesym izm owi: 252 — fałszowanie hi- storji: 253 — nieudolni i oszukani: 254.

4. W cielanie ideału w ż y c i e ... 254 Przekleństwo zarobkow ej pracy: 255 — fałszywy idealizm : 255 — nierówność zdolności: 256 — Go japońskie: 256 — różnice zdolności: 256 — codzienna praca i w ielkie dzieła: 257 — m istrzowstwo w powszedniej pra­ cy: 257 — obow iązek społeczny zarobkowania: 258 — artystyczne potrzeby tłum ów: 258 — społeczne zastosowanie zdolności artystycznych: 259 — gra­ nice etyczne: 259 — rzem iosło i sztuka: 259 — fałszyw y idealizm : 260 — ideał uczonego: 260 — podręczniki szkolne: 260 — arcydzieła nie mają war­ tości zamiennej: 261 — sztuka lekarska: 261 — ideały w cielać należy w ży­ cie: 262 — teorja i praktyka: 262 — potęga ideału: 263.

VIII. O znaczeniu historji filozofji ...

264

-28i

Badania historyczne na polu filo z o fji więcej są rozpowszechnione niż na polu innych nauk: 264 — m etafizyka nie jest zaniedbana: 265 — cza­ sopisma filozoficzn e: 265 — A rchiv für Geschichte der P hilosophie: 266 — różnice m iędzy filo z o f ją a innemi naukami: 267 — przedm ioty nauk przy­ rodniczych nie są zasadniczo różne od przedm iotów filo z o fji: 268 — p ojęcia objektywne i subjektywne: 269 — potrzeba porów nania wewnętrznego do­ świadczenia różnych filoz ofów : 270 — om yłki w ielk ich um ysłów: 271 — jednostronność materjalizmu i idealizm u: 271 — psychologiczna doniosłość

(19)

Str. historji filo z o fji: 271 — jej pedagogiczne znaczenie: 272 — analogja m iędzy rozwojem jednostki a ludzkości: 272 — nieświadome lub m im ow olne wyra­ żanie prawd: 273 — przeczucia Platona: 273 — znaczenie historji dla meta­ fizyków : 274 — cechy bieżącej epoki: 274 — walka przeciwnych kierun­ ków : 275 — upadek materjalizmu i idealizm u: 276 — ew olucja pojęcia sy­ stemu filozoficzn ego: 276—niezniszczalne skarby wiedzy filozoficzn ej: 277— cechy dojrzałości indywidualnej i społecznej: 277 — potrzeba streszczenia w yników dotąd osiągniętych: 278—przewrót w naukach przyrodniczych: 278— granice wiedzy: 279 — filo z o f ja grecka jako źródło większości filozofem a- tów współczesnych: 279 — praca filologów :) 280 — wyższe wymagania filo ­ zofów : 280 — w pływ w ychow aw czy historji filo z o fji: 280 — przeżycie w in­ dyw idualnej św iadom ości doświadczeń rasy: 281.

IX. O etyce c h iń sk ie j... 282-310

Cel i środki działania: 282 — w alki religijne: 283 — jeden pasterz i jedna owczarnia: 283 — naród w olny od wewnętrznych w alk religij­ nych: 284 — oryginalność i niezależność etyki chińskiej: 284 — dwa systemy etyczne: 285.

1. T a o t e k i n g ... 285 Laotseu: 285 — niewyrażalność najwyższych celów : 286 — potęga boskiego ładu: 286 — prawdziwy mędrzec: 287 — niezależność Taosse od buddyzm u: 288 — katechizm Taosse: 288 — księga nagród i kar: 289 — przykazania: 289 — stopnie szczęśliwości: 260 — spis grzechów: 290 — p oli­ tyczne prz°stępstwa: 201 — szkodnictwo: 291 — niedyskrecja: 291 — hypo- kryzja: 291 — przemoc: 292 — plotki 292 — cześć dla rodziców : 293 — roz­ pusta: 293 — zazdrość: 293 — lekceważenie tradycji: 293 — dziedziczna od­ pow iedzialność: 293 — groźba kary boskiej: 294 — kradzież literacka: 294 — wegetarjanizm: 294 — stanowisko kobiet: 294 — kary i nagrody docze­ sne: 295 — brak nieśmiertelności: 295.

2. Etyka K o n f u c ju s z a ... 296 W pływ Konfucjusza: 296 — nauczyciele klasycznej filo lo g ji: 297 — stara księga K i n g wydana przez Konfucjusza: 298 — konserwatyzm Chiń­ czyków : 298 — życie Konfucjusza: 299 — jego wizyta w Lao-tseu: 299 — K onfucjusz ja ko gubernator: 300 — w pływ muzykantek: 300 — rozumny kierunek życia: 301 — cnoty główne: 302 — cztery główne wady: 303—brak życia pośmiertnego: 303 — ludzkość: 304 — rodow a arystokracja: 304 — na­ turalne dążenie do cnoty: 305 — stosunek płci: 306 — stanowisko k o­ biet: 306 — przyczyny rozw odów : 307 — kult rodziców : 307 — brak księ­ ży: 308 — tolerancja: 308 — kwestje dogm atyczne: 309 — ogólne prawa m o­ ralne: 309 — potrzeba m etafizycznych podstaw dla etyki: 310.

X. D escartes i je g o filozofja ...

311- 32» 1. Ż ycie i d z ie ła ... 311 Życie Kartezjusza: 311 — oblężenie la R ochelle: 312 — skazanie Ga­ lileusza: 313 — pierwsze dzieło: 313 — medytacje: 315 — podróż do Sztok­ holm u: 315 — pośmiertne prześladowania: 316 — los rękopisów: 317.

(20)

Str. 317 Systematyczne powątpiewanie: 317 — zasady badania: 318 — istnie­ nie Boga: 318 — artrybuty Boga: 319 — przestrzeń: 320 — próżnia i ato­ m y: 320 — prawa m echaniki: 321 — automatyzm zwierząt: 321 — dusza i ciało: 322 — kojarzenie wyobrażeń: 322 — nam iętności: 323 — w olność w oli: 323 — przyzwyczajenie: 323 — myśl ja ko najistotniejsza cecha du­ szy: 323 — zadanie w iedzy: 324 — dusza filozofa: 324 — zewnętrzne niepo­ wodzenia: 325 — panowanie nad ciałem: 325.

Kartezjanizm jako podstawa dla filo z o fji Spinozy i L eibniz’a: 325 — indyw idualistyczny i panteistyczny kierunek: 326 — zawiść Jezuitów: 327 — Oratorjanie: 328 — rozpowszechnienie filo z o fji Kartezjusza: 328.

Duch wieszczów: 330 — wszechwładza rozumu i m iłość wiesz­ czów : 331 — podobieństw o m iędzy Platonem a Konradem: 331 — rozum służy w oli: 332 — pierwiastki wspólne wielu poglądom na świat: 332 — wzajem nodziałanie substancji: 332 — pluralizm : 333 — m onizm : 333 — uni­ wersalizm: 334 — indyw idualizm : 334 — Nietsche: 335 — naturalizm i de­ kadentyzm: — 335 — Eleuterja: 335 — pogląd na świat rzecz wiary: 336 — wiedza i mniemania: 336 — dusza niematerjalna: 337 — ruch i materja:337 — m ózg organ ruchów: 337 — hierarchja m onad: 337 — nieświadoma duchowa działalność: 337 — opatrzność: 338 — świat materjalny: 338 — w ola i m i­ łość: 338 — pow inow actw o dusz: 338 — dobrow olne wcielenie: 338 — przy­ pom nienie preegzystencji: 339 — posłannictwo narodów: 339 — konsekwen­ cje społeczne: 339 — reforma oświaty i w ychow ania narodowego: 340 — usprawiedliwienie autora: 341.

3. Szkoła Kartezjusza 325

(21)

WSPÓŁCZESNA

f i l o z o f j a

.'»

W śród ciągłych dyskusji o wierzenia i przekonania, trudno zacząć m ów ić o filozofji, bez odpowiedzi uprzedniej na pytanie „o jakiej filozofji m ow a ?“ Pozytywiści będą się oba­ wiali zmartwychwstania pogrzebanego w ich mniemaniu upioru dawnej metafizyki, materjaliści zawiłych formułek idealizmu, idealiści wszystko niwelującej ignorancji m aterjalizm u, p o ­ bożni bluźnierstwa, ateiści dow odów istnienia Boga.

W yrazy f i l o z o f j a i f i l o z o f tak często są naduży­ wane i w potocznej rozm ow ie i w publicznych dyskusjach, źe jeśli spotykamy je w tytule jakiegoś artykułu lub książki, rzadko kiedy możem y się domyśleć, czemu one będą w oczach autora odpowiadały. T o też chcąc wyjaśnić obecny stan filo­ zofji trzeba przedewszystkiem określić, co uważamy za filozo- fję, który z pomiędzy historycznych kierunków za zbliżony do naszego sposobu myślenia, którą filozofję za prawdziwą.

Czy są różne filozofję? Gzy koniecznie jedną z pomiędzy nich w ybrać należy i uznać ją za prawdziwą? T o są pytania,

*) Drukowane po raz pierwszy w Bibliotece Warszawskiej za Sierpień 1888 r., str. 184—208 pod tytułem: „O obecnym stanie filozofii“ .

(22)

z któremi związane są wszystkie te zagadki dziwne, dręczące filozofów , poetów i większość myślących ludzi. Zkąd i dokąd idziemy? Jaki jest cel życia, człowieka, narodu, ludzkości, świata? Gzy istnienie miało kiedy początek i czy będzie miało koniec? Zkąd się biorą nasze myśli, pragnienia, wierzenia, czyny, na czem polegają nasze uczucia, szczęście lub rozpacz, miłość lub nienawiść? Takich pytań nierozstrzygniętych stawia cały szereg namiętna i zapalająca się łatwo młodzież, a sta­ rzy słuchają ich z uśmiechem i odsyłają do doświadczenia, które ma podobne zapały ostudzać i działalność ludzką ku bliższym celom kierować.

Tylko bardzo szczupła garstka ludzi istnieje, w których ani wiek ani doświadczenie nie usypia ciekawości i którzy aż do końca życia nad podobnem i kwestjami dumając, często o bliższych celach, jak np. o bogactwie, stosunkach, wpływach, zaszczytach, sławie — zapominają. Takich ludzi, nawet jeśli nie mieli okazji do systematycznych studjów — nazywamy filozofami. Ogół traktuje ich z pewnem politowaniem, a na­ wet biorąc małoważną oznakę zewnętrzną za istotną cechę, często uważa za główną zaletę filozofa — właśnie ową ob o­ jętność względem bliższych celów. Ztąd słyszymy takie zdania:

„znosi nieszczęście filozoficznie“ , „umarł filozoficznie“ , przy czem „ f i l o z o f i c z n i e “ ma znaczyć: o b o j ę t n i e . Źe nie wszyscy filozofowie są tak obojętni na bliższe osobiste cele, o tem jak najwym ow niej świadczy historya filozofii: z niej łatwo się przekonać, że tacy zasklepieni w sobie ludzie jak Spinoza, który wolał szlifowaniem szkła na życie zarabiać niż osiągnąć szeroki w pływ na otoczenie za pom ocą wykładów uniwersyteckich — są rzadkimi wyjątkami.

Po za tą filozofją o b ojętn ości, zna jeszcze ogół kilka dźwięcznych nazwisk sławnych filozofów, jak np. Platona, A ry­ stotelesa, Kartezjusza, Leibniza, Kanta lub Hegla. Takim filo­ zofom tłum nie odm aw ia wielkiego poważania, przyznaje im potęgę umysłu; cóż kiedy bardzo mało są czytane ich dzieła, bardzo m ało znane ich poglądy — a nawet niezbyt dawno,

(23)

OBOJĘTNOŚĆ LUB NIEZGODNOŚĆ FILOZOFÓW . 3

gdy Henryk Struve rozpoczął w ydawnictwo polskich przekła­ dów arcydzieł filozoficznych, znalazły się głosy w prasie u b o ­ lewające nad tem, że na coś „pożyteczniejszego“ nie ob rócon o funduszu publicznego kasy Mianowskiego.

Najgorzej zaś wychodzą filozofow ie w oczach profanów na tem, że, jak wieść powszechna głosi, nie ma jakoby mię­ dzy nimi zgody. Każdy z nich mniema, że prawdę wie lepiej niż inni, lekceważy i krytykuje swoich poprzedników i przeci­ wników, tak, że światła publiczność nie wie za którym głoso­ w ać i gotow a nawet uznać filozofję za obłęd, ciążący na nie­ których umysłach, niezdolnych do praktycznych zadań życia. Szczęśliwi ci ludzie, co na podobny obłęd nie cierpią, b o im nie będą przeszkadzać w używaniu rozkoszy żywota te pyta­ nia filozoficzne, na które odpowiedzi nie ma. „S koro sami filozofow ie różnią się w swoich zdaniach i wieczne prowadzą spory o zasadnicze podstawy swych przekonań, to żaden z nich prawdy posiadać nie m oże“ — tak twierdzi zdrowy rozsądek, tryum fująco potępiając bezpłodną na pozór refleksję nad istotą i celami życia.

Już w starożytności to rozum owanie doprow adziło nie­ których do zaprzeczenia wszelkiej filozofji, a w nowszych cza­ sach p o z y t y w i z m w znowił tą walkę z metafizyką. Cóż, kiedy pozytywiści, przy całym zasobie w iadom ości swych i pię­ knie ułożonych rozum owań, wpadają sami w tą odwieczną pułapkę ludzkiego rozumu i do twierdzeń „na faktach“ opar­ tych, dodają inne twierdzenia zupełnie m e t a f i z y c z n e j na­ tury. Na pozór kręcimy się więc zawsze w tem samem błęd- nem kole: nie m ożem y się obejść bez filozofji, a jednak żadna filozofja w zupełności i trwale nas nie zadawalnia, bo wkrótce inna powstaje, która nowych znajduje zwolenników. Zwiększa jeszcze trudność to, że niektórzy z pomiędzy najznakomitszych filozofów, np. Platon i Leibniz niezbyt systematycznie wyra­ żali swe poglądy i natrafiamy w ich dziełach na różne sprze­ czności bardzo trudne do wytłómaczenia. Od wieku toczy się spór między uczonymi o to, czy Platon wierzył w

(24)

telność duszy, czy nie — i dotąd ścierają się na tem polu przeciwległe zdania.

W ob ec takich sprzeczności, w obec niejasności wielu filo­ zofów , rzeczywiście najłatwiej jest oddać się zupełnemu s c e p ­ t y c y z m o w i , j ak M o n t a i g n e . D o tego jednak trzeba wielkiej miary tej obojętności, którą wprawdzie o g ó ł uważa za filozoficzną, która jednak w istocie rzeczy wcale filozoficzną n ie je s t in ie wszystkim filozofom była właściwą, a nawet m ogłaby przeszkodzić im w utworzeniu ow ych systemów filozoficznych, 0 które wśród mniejszych myślicieli ciągły bój się toczy.

Jeśli kto nie ma takiej obojętności i tak spokojnego temperamentu jak Montaigne, będzie zmuszony do w yboru jednego z istniejących kierunków, albo do stworzenia now ego, który zależnie od umysłu autora, prędko utonąłby w falach powszechnego zapomnienia, lub też trwałby dłużej, — now y materjał dając do sporów . Chęć tworzenia now ych system ów bardzo często polega na próżności i nieznajomości historji filozofji — a wiele z tych niby now ych dróg myśli ludzkiej już dawno zostały wydeptane i opuszczone, jak np. pozyty­

wizm, którego twierdzenia, podawane za nowe, w znacznej części można znaleźć u greckich sofistów.

Jeśli kto nie czuje odwagi i skłonności do n ow ego sy­ stemu, wtedy najczęściej wybiera jeden wśród istniejących 1 wpada we wszystkie te zawikłania i niepewności, jakie za sobą pociąga jednostronność wybranego mistrza.

A le istnieje jeszcze inna droga — trudna bardzo i wy­ magająca wielkiego zamiłowania do filozofji. Drogę tę wska­ zywali też nieraz najwięksi jej mistrzowie. Idealista Arystote­ les zawsze zaczynał sw oje w yw ody od historycznego przeglądu mniemań swoich poprzedników i z mniemań te wybierał, które uważał za słuszne, zbijał zaś fałszywe. Metoda ta, isto­ tnie naukowa, panuje dziś we wszystkich naukach bez w y­ jątku. Żaden uczony nie odważy się pisać o jakiejkolwiek

kwestji naukowej, nie zbadawszy poprzednio literatury przed­ miotu, to jest tego, co o tym przedm iocie przed nim

(25)

napi-H IS T O R Y C Z N E B A D A N IA . 5 sano. Często jest to pracą bardzo m ozolną: to też dla uła­ twienia jej obm yślono w Niemczech tak zwane „Jahresberi­ chte“ . W każdej nauce, grono uczonych kompetentnych roz­ dziela między siebie dzieła i pisma wychodzące w ciągu je ­ dnego roku, i pisze o nich roczne sprawozdanie, tak, że co rok wychodzi sprawozdanie, obejm ujące wszystkie prace, które w ciągu jednego roku wyszły. Takie roczniki, opatrzone alfa­ betycznym wykazem treści, a po latach kilkudziesięciu znowu alfabetycznym skorowidzem za te kilkadziesiąt lat — niezmier­ nie ułatwiają sprawdzenie, co kiedy o jakimkolwiek przedm io­ cie danej nauki napisano.

Np. jeśli chcę dowiedzieć się, co chemicy kiedykolwiek pisali o żelazie, potrzebuję tylko poszukać artykułu „E isen“ w alfabetycznym wykazie „Jahresbericht über die Fortschritte der Chem ie“ , a znajdę w rocznikach tych od 1820 roku aż do czasu bieżącego streszczenie wszystkich prac naukowych 0 żelazie, Jeśli zaś dalej pragnę wiedzieć co przed 1820 ro ­ kiem o żelazie myślano, znajdę to w wielkich dziełach tego rodzaju jak K o p p ’ a „Historja chem ji“ lub L i e b i g ’ a 1 P o g g e n d o r f f a „H andwörterbuch der Chem ie“ . Chemja więc takim ludziom jak B e r z e l i u s z , L i e b i g , K o p p , P o g g e n d o r f f , zawdzięcza jasne uporządkowanie swej bi- bliografji i swych wyników naukowych.

Pom ysł zaś podobnych roczników, słowników naukowych i podręczników historji każdej nauki wyszedł od filozofa Leib- niz’a, ale dotychczas dla samej filozofji urzeczywistnionym nie został. Dotychczas filozofja nie posiada „R o czn ik a “ swych p o ­ stępów, jakim szczyci się chemja, fizyka, mineralogja i większa część nauk przyrodniczych. Dopiero od 1874 roku istnieje p o ­ dobny „Rocznik filologji klasycznej“ , obejm ujący tę część ba­ dań filozoficznych, która się do starożytnych filozofów odnosi. Ponieważ jednak w Niemczech ciągle powstają now e roczniki innych nauk, więc jest nadzieja, że i filozofja doczeka się zu­ pełnego inwentarza swych posiadłości i łatwiej wtedy będzie

(26)

można iść za Arystotelesem w jego metodzie badania mnie­ mań poprzedników, przed ustaleniem własnych przekonań.

Los tej metody, którą m ożemy nazwać historyczno-nau­ kową, doprawdy był bardzo dziwny. Przez filozofa stworzona, coraz to mniej była używaną w filozofji, a w naukach przy­ rodniczych zaledwie zaszczepiona, wspaniałe wydała ow oce. Olbrzymie postępy chemji i fizyki bezwątpienia stoją w związku ze zwyczajem , rozpowszechnionym i ułatwionym przez takich ludzi jak B e r z e l j u s z i L i e b i g , zwyczajem uwzględniania jak najsumienniejszego wyników pracy naukowej poprzedni­ ków. Żaden chemik nie zaczyna budow ać now ego systemu chemji, tylko każdy opiera swe wnioski na pracach i doświad­ czeniach już dawniej dokonanych, uzupełniając je nowemi d o­ świadczeniami i pracami, stawiając zawsze wnioski i teorje w ten sposób, aby nietylko je g o własne, ale też doświadcze­ nia poprzedników wyjaśnione i w ytłóm aczone zostały. Naj­ większe rew olucje mniemań w fizyce i chemji dokonane zo­ stały drogą pokojow ą, bo zawsze umiano w nowych teorjach korzystać z dawniejszych.

Zupełnie inaczej rzecz się miała w filozofji nowszej. Z wielkich filozofów ostatnich wieków pierwszy K a r t ę z j u s z napozór zerwał z tradycją i szukał niezależnego od swych poprzedników początku filozofji. W krótce po nim tak samo i S p i n o z a zaczął od d e f i n i c j i , tak jakby przed nim ża­ dnych filozofów nie było i jakby poprzednicy żadnego funda­ mentu nie pozostawili, na którymby można budować. L e i b ­ ni z , jakkolwiek szanował bardzo tradycje naukowe, był zbyt oryginalnym i twórczym umysłem, aby nie dać filozofji zu ­ pełnie innej podstawy niż poprzednicy. Nareszcie K a n t zna­ lazł punkt jeden przedtem zaniedbany i znowu bez żadnego użytkowania dawniejszych mniemań napisał krytykę czystego rozumu, całkiem niezależnie od wszystkich dzieł przedtem pi­ sanych.

Czyżby więc metoda naukowo-historyczna, przez filozofa Arystotelesa stworzona, przez filozofa Leibniza rozwinięta i g o ­

(27)

rąco zalecona, w samej filozofji nie miała żadnego zastoso­ wania? Czyżby w filozofji każdy wielki geniusz musiał od początku zaczynać, tak, że m ógłby tylko tyle zrobić, ile zdąży w przeciągu jednego krótkiego życia ludzkiego? Gzy żaden postęp nie jest na tem polu m ożliwy i czy mamy wciąż błą­ dzić wśród lasu różnych systemów bez widocznej drogi, wska­ zującej kierunek przyszłości?

Gdyby tak było, filozofja wcale nie byłaby nauką i za­ sługiwałaby na pogardę i lekceważenie, które jej okazują pro­ fani. Na szczęście nasze, najtrudniejsze pytania ludzkie nie mają wieczpie pozostać bez odpowiedzi, a Heine, nazywający głupcem tego, co się pyta o cele życia ludzkiego — jest w błę­ dzie. Filozofja nie jest wymysłem, fantazją, obłędem jednego człowieka, tylko nauką, do której rów nie jak i do innych nauk można jedynie z pożytkiem zastosować metodę histo­ ryczną, wymagającą, aby każda nowa praca stała w związku z poprzedniemi, aby nigdy prace poprzedników nie były igno­ rowane przez zarozumiałych współczesnych. Pozorem tylko i złudzeniem jest walka systemów, naiwnością mniemanie, ja ­ koby którykolwiek system rozpoczynał filozofję od początku. Początek filozofji jest równie odległy, jak początek astro- nomji. Filozofję spotykamy w starożytnych księgach Chin i Indji; już u Greków dochodzi ona do wysokiego stopnia rozw oju, a później ciągle dalej się rozwija, z każdym now ym systemem osiąga now e postępy i dziś, jakkolwiek w filozofji równie jak i w innych naukach więcej pozostaje do zrobienia niż zrobionem zostało, posiada ona wiele prawd tak samo niezachwianych jak i prawdy nauk ścisłych. A by te prawdy wyliczyć, trzebaby napisać tego rodzaju podręcznik filozofji, jakiego dotąd nie mamy, m ianowicie dzieło, któreby ograni­ czyło się do ściśle dowiedzionych prawd, pom ijając wszystko to, co jeszcze podlega dyskusji.

Tutaj wystarczy, jeśli przytoczym y kilka takich prawd niezachwianych dla przykładu. Odkąd Platon dowiódł, że wszel­ kie poznawanie jest i n d u k c y j n e m albo d e d u k c y j n e m ,

(28)

żaden z późniejszych filozofów tego obalić nie zdołał, jakkol­ wiek jedni więcej się do indukcji, drudzy do dedukcji skła­ niali. Inną taką prawdą jest twierdzenie Kartezjusza, że istnie­ nie własnego „ ja “ jest pewniejsze niż istnienie czegokolwiek- bądź innego. R ów nież Kant sw oją krytyką czystego rozumu raz na zawsze dow iódł, że świat wrażeń zm ysłowych nie ma istnienia po za nami.

Takich prawd filozoficznych jest bardzo wiele — te, które są najdawniejsze, spotykamy we wszystkich systemach bez zmiany. Dla tego z naukowego punktu widzenia istnieje w ła­ ściwie jedna tylko filozofja, mianowicie ta filozofja, która jak­ kolwiek tkwi we wszystkich systemach, najmniej jest wi­ doczną i wydatną, wskutek tego, że już przestała być przed­ miotem dyskusji i sporów.

Po za tą jedną p r a w d z i w ą f i l o z o f j ą istnieje w pi­ smach filozofów wiele m n i e m a ń dotychczas ostatecznie i stanowczo nie dowiedzionych, ale stanowiących przecież je ­ dne względem drugich pewien postęp. Np. i d e a l i z m i m a- t e r j a l i z m jako wielkie systemy filozoficzne, na p o zó r tylko stoją w sprzeczności z sobą, dlatego, że wyrażają pe­ wne kierunki myśli jednostronne. I d e e również jak i m a- t e r j a m ają swój rodzaj istnienia, ale to istnienie wyłącznem nie jest.

Materja jest jedynie zjawiskiem i tylko za pom ocą zm y­ słów m oże być pojętą — więc istnieje właściwie w w yobra­ źni człowieka posługującego się zmysłami. W tej wyobraźni ma ona istnienie zupełnie pewne i niezachwiane. Nikt nie wątpi o istnieniu d l a z m y s ł ó w ziemi, p o której chodzi, powietrza, którem oddycha, chleba, który zjada. A le też tylko z m y s ł a m i poznajem y istnienie materji; — skoro zaś kto zechce to niezawodne istnienie materji czem innem niż zmysłami stwierdzić, wpadnie w sprzeczności nieuniknione.

Uczuć, myśli ludzkich — a nawet samych wrażeń zm y­ słowych nigdy nie można będzie wytłóm aczyć za pom ocą

(29)

ru-M E TO D A H IS T O R Y C Z N O -N A U K O W A. 9 chu atom ów , b o te uczucia, te myśli są dla nas czemś bezpo- średniejszem, więcej niezawodnem niż sam o istnienie materji.

Tak sam o się dzieje z główną tezą idealizmu, głoszą­ cego, że idee są istotą rzeczy. Idee, rów nie jak i materja, m ają sw oje istnienie, ale także ograniczone istnienie. Egzy­ stują one tylko w naszym umyśle, a bez m yślącego ducha nie byłoby ani jednej idei. Idea więc jest produktem naszego „ ja “ i żadnego oderwanego istnienia mieć nie może. Jednak istnienie jej w umysłach ludzkich jest równie stałem, pewnem i niezawodnem , jak istnienie materji dla zmysłów.

Materjalizm więc podobnie jak idealizm są poniekąd do­ pełniającymi się oddziałami jednej filozofji, tak jak geom etrja i analiza są częściami matematyki, pom im o tego, że w histo- rji nauki znane są kollizje, dyskusje i spory geom etrów z analitykami, materjalistów z idealistami. Dalszy postęp filo­ zofji potwierdzi pewne zdania materjalistów równie jak i idea­ listów, szczególniej te, które się wyłącznie tyczą materji lub idei — natomiast usunie przedwczesne uogólnienia, oparte na znajom ości zaledwie pewnej części bytu, a sięgające daleko po za granice tej wiedzy.

Metoda h i s t o r y c z n o - n a u k o w a pozwala nam oce­ nić bezstronnie zasługi jednej szkoły równie jak i drugiej, z wyrozum iałością dla błędów i zboczeń, które jednostronność założenia musiała pociągnąć za sobą. Pozorna niezależnośó i sprzeczność systemów polega na tem, że każdy z wielkich filozofów rozpoczynał now y dział nauki filozoficznej, a prze­ ceniając znaczenie tego działu dla całości, wchodził w kollizje z tymi, co inne działy uprawiali. Podobnie jak w innych nau­ kach, tak i w filozofji, wiele fałszywych wyobrażeń o każdym przedm iocie musiano usunąć, nim powstało pojęcie rzeczy ja ­ sne i stale.

Przypom nijm y sobie, ile teorji w chemji i fizyce p o k o ­ lei upadło, jakie spory między najsławniejszymi przedstawi­ cielami tych nauk były wiedzione. Spory więc i dyskusje nie są właściwą filozofji cechą, tylko koniecznym warunkiem

(30)

wszelkiego naukowego postępu. W filozofji jedynie dlatego te spory więcej na widownią występują, że przedmiot tej nauki ogólniejszy — zachęca wielu niekompetentnych do brania udziału w dyskusji. Podczas kiedy żaden prawnik nie odw a­ żyłby się w yrokow ać w kwestjach chemicznych, często che­ mik lub prawnik uważają się za kompetentnych w kwestjach filozoficznych, dlatego, że pojęcia, stanowiące przedmiot filo- zofji, są tak ogólne, że nietylko chemik lub prawnik, ale pra­ wie każdy myślący człowiek ma z niemi do czynienia.

Na pytanie, jaką filozofję mamy uważać za prawdziwą, odpowiedzieliśmy, że tylko j e d n a filozofja istnieje, a różne je j kierunki są albo o d d z i a ł a m i , albo bezwiednem n a- ś l a d o w a n i e i n już pokonanych w historji błędów, albo wreszcie — jeśli weźmiemy pod uwagę te systematy zaścian­ kowe i indywidualne, o których historja milczy — z ł u d z e ­ n i e m , opartem na braku wiedzy i wykształcenia.

Postaram y się teraz określić, czem jest filozofja, jakie jej są działy, cele, zadania, m etody i środki. W yrozum iały atoli czytelnik niech nie sądzi, że mu tu podajem y subjektywne urojenia, określenie bowiem prawdziwej filozofji jest rzeczy­ wiście wynikiem ogólnego postępu filozoficznego w ostatniem stuleciu.

I. O k reślen ie filozofji.

Filozofja jest nauką — to jest pierwsza część definicji. Jako nauka, filozofja ma ten sam c e l , mianowicie poznaw a­ nie prawdy, i te same ś r o d k i co i inne nauki, m ianowicie indukcję i dedukcję. Postęp filozofji jest podobny do postępu innych nauk: w poszukiwaniu prawdy człowiek często w ch o­ dzi na fałszywe drogi i to co dziś jest przezeń uważanem za prawdę, było jeszcze wczoraj lub jutro będzie fałszem. W y ­ jątki te nie usprawiedliwiają atoli sceptycyzmu, gdyż wśród

wszystkich przewrotów mniemań jeszcze ostaje się pewna ilość prawd, zawsze uważanych za prawdziwe. Nawet, gdy napozór

(31)

P O STĘ P N A P O L U F IL O Z O F J I.

11

zupełnie się przekonania uczonych zmieniają i teorja jakaś dawna stanowczo zostaje odrzuconą, w nowej teorji tkwi d o­ świadczenie, zebrane za p om ocą dawnej.

Najlepiej to widzimy w naukach przyrodniczych. Np. w ze­ szłym wieku myślano, że przy paleniu ciał wychodziła z nich tajemnicza materja zwana flogistonem. Później przekonano się, że nie następuje przy paleniu wydzielanie żadnego flogi- stonu, tylko połączenie palącego się ciała z tlenem, znajdują­ cym się w powietrzu. Na pozór dwie te „p raw d y“ dwóch na­ stępujących po sobie wieków' stoją z sobą w sprzeczności zu­ pełnej. Tym czasem wcale tak nie jest, bo zarówno teorja flo- gistonu, jak i teorja utleniania się ciał, mają w sobie to naj­ ważniejszego i wspólnego, że pewien szereg zjawisk jest temi teorjam i objęty, a zjawiska tego szeregu są uznane i rozpo­ znane jako do siebie podobne.

Porządkowanie zjawisk i pojęć jest jednern z głównych zadań wszelkiego naukowego badania. Dlatego też nawet w fałszywych twierdzeniach współczesnej nauki tkwi wiele prawdy, prawdy m oże dotychczas jasno nie wyrażonej, ale z czasem coraz to wyraźniej wyłaniającej się z formułek cza­ sow ej terminologji naukowej. Pod tym względem filozofja zu­ pełnie jest podobną do innych nauk, i w niej często wielkie prawdy kryją się w fałszywych i źle rozumianych formułkach. Np. ta wielka prawda, że własne „ ja “ jest dla nas najpewniej istniejącą substancją tkwi już w form ułce Kartezjusza „C o- gito ergo su m “ — potem jaśniej wyraża się w filozofji Lei­ bniza, który duszę ludzką uważa za m onadę, a świat cały jedynie z m onad złożony. Ale dalsze konsekwencje tych kieł­ kujących wyobrażeń zostały dopiero rozwinięte przez filozofów X IX wieku. Tak samo znajdujemy już w dziełach Arystote­ lesa ustępy, z których m ożnaby wyprowadzić krytykę czystego rozumu Kanta: jednak Arystoteles nie doszedł do charaktery­ stycznych wniosków filozofji krytycznej.

Zresztą obok prawd niezachwianych i tych form ułek źle zrozumianych, którym dopiero późniejsze pokolenia nadają

(32)

treść głębszą, istnieją w każdej nauce, a więc i w filozofji, takie twierdzenia, które są rzeczywiście fałszywe. Możnaby ich się wyprzeć, twierdząc, że do idealnych granic nauki tylko prawda należy — wszelki zaś fałsz jest wynikiem ułom ności pojedynczych um ysłów i do nauki, w ścisłem słowa znacze­ niu, zaliczonym być nie może. Takie określenie w praw dzie oczyściłoby na pozór naukę z fałszu, ale też utrudniłoby nam określenie je j granic, bo wszak nauka tylko istnieje w um y­ słach ludzi, którzy ją uprawiają i oderwanego istnienia po za umysłami pojedynczych ludzi niema. Lepiej jest więc przy­ znać, że każda nauka, jakkolwiek obejm uje wszystkie nasze dążenia do prawdy, nie we wszystkiem cel swój osiąga. Ztąd nawet pochodzi pew ne ślepe lekceważenie teorji przez prakty­ k ów : słyszymy często, jeśli obracam y się w kołach praktycz­ nych ludzi, że teorja na nic się nie zdała, że praktyka za wszystko starczy, a teoretycy najprostszych rzeczy praktycznie wykonać nie umieją.

Nietylko powszedni praktycy bez wykształcenia w ten sposób się odzywają — nawet przenikliwy genjusz Swift.’ a wystawił teorji i teoretykom pomnik ośmieszający, w podróży Gullivera do kraju mędrców i teoretyków. Ale to lekceważe­ nie teorji, to ośmieszanie teoretyków polega jedynie na w y­ jątkach, przy czem praktycy zapominają, że błędy, omyłki, nieosiągnięcie celu daleko częściej się zdarzają w praktyce niż w teorji, zdarzać się zaś muszą tu i tam, ze względu na zbyt niedoskonałą naturę człowieka. Filozofja w rzędzie nauk w y ­ jątku nie stanowi, a nawet przyznać należy, że błędy filozo­ fów zwykle dalej sięgają w swych skutkach niż błędy i omyłki innych uczonych, a to dlatego, że przedm iot filozofji jest ogól­ niejszy a badanie tego przedmiotu trudniejsze.

Określając filozofję jako naukę, daliśmy tylko część de­ finicji: trzeba oprócz tego ją odgraniczyć od innych nauk, i po przedstawieniu podobieństw, oznaczyć różnice dzielące ją

(33)

o d nich. W iem y, że nauki różnią się między sobą przedm io­ tem badania. Pytamy tedy, co jest przedm iotem filozofji?

Nim przystąpimy do odpowiedzi na to pytanie, m u­ sim y się zastanowić nad tem, co w ogóle jest przedmiotem

nauki. Niektórzy zapaleni obserwatorowie sądzą, że przedm io­ tem nauk doświadczalnych są zjawiska i chcą w ten sposób ustanowić nieprzepartą różnicę między naukami doświadczal- nemi a filozofją. Łatwo jest przekonać się, że podobne twier­ dzenie polega na złudzeniu.

W eźm y kilka przykładów. Anatom ja i fizyologja dążą do poznania budow y i funkcji organicznych człowieka; ale gdzie jest ten „człow iek “ ogólny, normalny, nie Piotr ani P a­ weł ani żaden z pojedynczych ludzi, których sekcje robią się w salach anatomicznych? A natom ow ie i fizjologowie zgadzają się na to, że takiego człowieka norm alnego w świecie zjawisk nie ma — jest on tylko abstrakcyjnem p o j ę c i e m , otrzy- manem przez indukcję. Takie p o j ę c i e norm alnego czło­ wieka jest właśnie przedmiotem tych nauk. T o p o j ę c i e czyli idea człowieka, jest za pom ocą rozum owania w prow adzone w pewien logiczny związek z innemi pojęciam i rzeczy, ró w ­ nież tylko idealnych. Nauki więc anatom ji i fizyologji mają z p o j ę c i a m i do czynienia, a samo utworzenie pojęć w y­ nika wprawdzie z obserwacji zjawisk, ale w wielkiej części poprzedza naukowe badanie.

Nim anatomja powstała, pojęcie człowieka było gotow e; sam o utworzenie wyrazu „człow iek “ świadczy, że ludzie uży­ w ający tego wyrazu, czuli potrzebę nazwania pojęcia odnoś­ nego. Jeszcze jaśniej występuje ta i d e a l n o ś ć nauki w nau­ kach ścisłych. Chemja np. tyczy się pierwiastków i ich p ołą­ czeń czyli atom ów i molekuł. Same jednak atomy i molekuły nie są zjawiskami, gdyż ich zmysłami żadnymi dostrzedz nie m ożem y — atom y i molekuły są p o j ę c i a m i naszego r o ­ zumu, odpow iadającem i pewnym istniejącym przedm iotom — ale my nie znamy samych przedm iotów, jak Kant dow iódł, tylko mamy p o j ę c i a o tych przedmiotach. Tak samo pier­

(34)

wiastki chemiczne istnieją tylko w rozumowaniu, gdyż nawet przy najstaranniejszem oczyszczeniu jakiegokolwiekbądź pier­ wiastku, roztropny chemik nie zaręczy, że można ten pierwia­ stek otrzymać i utrzymać bez najmniejszej domieszki, choć kilku atom ów na kilogram, innego pierwiastku. Najdokładniej­ sze analizy chemiczne jakie dotychczas były dokonywane, słynne analizy Stasa, dla oznaczenia wagi atom ow ej srebra i chloru — nie były zupełnie bez błędu, gdyż każde dośw iad­ czenie jest niedoskonałem — i trzeba zadowolnić się tym wielkim trjumfem nauki, że jesteśmy w stanie określić w przy­ bliżeniu błędy naszych doświadczeń.

Podobnie i w fizyce, rozumowania nasze nie tyczą się zjawisk, tylko idealnych pojęć tych zjawisk. Nie istnieje na świecie waga zupełnie dokładna — a jednak mamy teorję wagi, odnoszącą się do tej nieistniejącej, idealnej, doskonałej wagi — czyli do pojęcia wagi. Optyka jest nauką, doprow a­ dzoną do bardzo wielkiej doskonałości, a jednak nie ma i nie może być na świecie ani jednej soczewki, któraby zupełnie była dokładną; bo gdyby można zbudować jeden doskonały teleskop, to gwiazdy nie miałyby żadnej dla nas tajemnicy. Astronom ow ie dobrze wiedzą o granicach dokładności tych wspaniałych swych instrumentów, które w zdumienie wpra­ wiają każdego profana i wydają się mu nieprześcignionemi.

Być m oże ręka ludzka dojdzie kiedyś do granicy dosko­ nałości w wykonaniu instrumentów, tak, że ich żaden już wyna­ lazek ulepszyć nie będzie w stanie, ale r o z u m człowieka za­ wsze wyżej będzie sięgał, bo posiada idealne .;we normy. Dwóch listków r ó w n y c h nie ma na m ilionach drzew, dwóch ziarnek piasku r ó w n y c h na dnie oceanów — a jednak p o ­ jęcie rów ności istnieje w umyśle ludzkim. Zkąd się w zięło? Pow stało w nas jednocześnie z obserwacją liści prawie ró­ wnych, ziarnek piasku prawie równych, wszystkich tych przed­ m iotów, które w potocznej rozm ow ie nazywamy równymi, które nawet przy powierzchownej obserwacji wydają się nam równym i — a które jednak przy dokładniejszem badaniu w

(35)

y-K L A S Y F I y-K A C Y A P O JĘ Ć . 1 5

kazują różnice. Dopiero zupełnie dojrzały, zupełnie świadomy rozum tworzy to absolutne pojęcie b e z w z g l ę d n e j r ó w n o ­ ś c i , któremu nic w świecie zjawisk nie odpowiada.

W idzim y przeto, że wszystkie nauki mają za przedmiot p o j ę c i a i stosunek tych p ojęć do siebie. Sam e pojęcia mają znowu pewien stosunek do zjawisk również jak i do faktów świadom ości. Naprzykład: jeśli mam psa, który się nazywa Bismark, to pies ten m oże w yw ołać cały szereg wrażeń: ina­ czej wygląda wtedy, kiedy je, inaczej wtedy, kiedy pije lub kiedy poluje. Możną nawet powiedzieć, że gdybyśm y byli w stanie zupełnie dokładnie określić wrażenie, jakie robi na oko ten pies, w ciągu lat nie znaleźlibyśmy dwóch wrażeń zupełnie równych. Gdyby odfotografow ać Bismarka 1000 razy w różnych pozycjach, znalazłoby się wiele pozycji na pozór identycznych, ale żadna z nich przy dokładniejszem zbadaniu nie zgadzałaby się zupełnie z którąkolwiek inną. P om im o tej wielkiej rozmaitości wrażeń, jakich mi Bismark dostarcza, łą­ czę je wszystkie w pojęciu Bismarka. „B ism ark“ nie oznacza już dla mnie tego psa, którego widzę teraz lub tego, którego widziałem przed chwilą, — tylko odnosi się do tej nieznanej istoty, która jest przyczyną wszystkich wrażeń mających mię­ dzy sobą pewne podobieństwo. Jeśli Bismark uciekł i p o ­ wraca, nie m ogę wiedzieć na pewno, czy to jest ten sam pies, bo może być inny niezmiernie do niego podobny. Na m ocy tylko abstrakcyjnego pojęcia łączę te wszystkie wrażenia i okre­ ślam je jednem słowem „B ism ark“ . T o jed n o słow o od p o ­ wiada już ogrom nem u szeregowi wrażeń i służy jeszcze dla wielu innych osobników, oznaczonych przez to samo nazwi­ sko — a jednak jest dopiero pierwszym szczeblem w hjerar- chji pojęć; bo jeśli Bismark jest chartem, to pojęcie „chart“ obejm uje wraz z nim wiele jeszcze innych psów ; — wyraz „p ies“ oznacza dalej nietylko chartów, ale i wiele innych od­ mian jednego gatunku.

W ten sposób tworzę coraz to ogólniejsze pojęcia, które się coraz to więcej oddalają od pierwotnych wyobrażeń zmy­

(36)

słowych. Doświadczenie zm ysłowe nie jest jedynem źródłem pojęć — b o także mam pojęcia od zm ysłów niezależne, na­ wet zmysłami w cale nie ujęte. Naprzykład radość, smutek, odczuw am y w sobie samych, nie bierzemy ich ze świata ze­ wnętrznego. Ołowiana kula rani mi rękę — czuję ból — a jednak ból ten nie istniał ani w ołow iu, ani w ruchu kuli — ból ten nie jest żadną materją, któraby przeszła od kuli do m ojego „ ja “ . Kula zerwała niektóre tkanki m ego ciała, zdruzgotała kości — to wszystko jeszcze nie jest b ó ­ lem, — b o gdybym był zachloroform owany, pom im o zerwa­ nia tkanek i zdruzgotania kości bólubym nie czuł — więc ból na czemś innem polegać musi. W rażenie zmysłowe ruchu kuli zgadza się ze świadom ością bólu co do czasu, i poprze­ dza tę św iadom ość — ale to jeszcze nie dowodzi, aby ten ruch był jedyną przyczyną bólu, gdyż w pewnych warunkach ten sam ruch nie wystarcza dla wzniecenia bólu.

W ięc oprócz wrażeń zm ysłow ych czerpiemy także p oję­ cia z faktówr naszej świadom ości, z uczuć i pragnień naszych.

Wszystkie te pojęcia — tak samo zwierzę, ruch, materja — jak i piękno, dobro, istnienie, m ogą stanowić przedmiot nauki. Nauki przyrodnicze obejm ują pojęcia, wytworzone pod wpły­ wem wrażeń zm ysłowych — a wśród nich nauki ścisłe ogra­ niczają się do pojęć bardzo ogólnych ruchu, materji, siły, czasu i przestrzeni.

W szeregu pojęć ludzkich zachodzi różnica stosownie do tego, czy dane pojęcie odnosi się do wrażeń zm ysłowych, czyli tak zwanych faktów objektywnych, czy też do innych faktów świadom ości czyli subjektywnych. Do pierwszych należą takie pojęcia jak zwierzę, pies, ruch, materja. Do drugich takie jak radość, piękno, dobro, prawda. Różnica ta jednak nie jest de­ cydującą dla podziału nauk, gdyż niektóre subjektywne poję­ cia, naprzykład prawda, istnienie, siła, wchodzą do nauk, p o ­ święconych objektywnym pojęciom , czyli tak zwanym faktom doświadczenia.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zasada indukcji strukturalnej orzeka, iż własność kategorii syntaktycznej może być udowodniona indukcyjnie poprzez analizę struktury jej definicji: dla każdego przypadku ba-

Oblicz prawdopodobieństwo przekazania sygnału przez układ pokazany na rysunku, składający się z czte- rech przekaźników A, B, C, D, działających niezależnie od siebie,

Aby uniknąć tak poważnych zagrożeń dla życia i zdrowia, należy zbierać tylko grzyby jadalne, które dobrze znamy.... Grzyby jadalne Grzyby niejadalne

Nauczyciel przypomina, czym jest środek stylistyczny i tłumaczy, co to jest porównanie, zapisuje przykłady na tablicy, np.. oczy jak gwiazdy, buzia jak pączek, nogi jak patyki i prosi

Istnieje wiele świetnych książek napisanych po to, żeby ko- muś, kto widzi matematykę od zewnątrz, albo z samego brze- gu, jako dziedzinę, która dopiero może się przed

Dzięki ewangelicznej postawie rodziców, tak oni sami jak i ich dzieci, które zawsze starają się we wszystkim naśladować rodziców, mogą mieć nadzieję na

Tolerancja jest logicznym następstwem przyjętego stanowiska normatywnego, jeśli to stanowisko obejmuje jedno z poniższych przekonań: (1) co najmniej dwa systemy wartości

Wynikiem pracy jest zaprojektowany filtr, którego schemat przedstawiony jest na rysunku 1. Możliwości komputera pozwalają na podłączenie wirtualnego oscyloskopu, miernika